Wydarzenia


Ekipa forum
Prosektorium
AutorWiadomość
Prosektorium [odnośnik]30.03.15 23:26
First topic message reminder :

Prosektorium

Piętro to wypełnia charakterystyczny zapach niewątpliwie kojarzący się ze stanem rozkładu i śmierci; taka otoczka skutecznie odstrasza osoby, które nie mają wyraźnego powodu, by zapuścić się do podpiwniczonej części szpitala. Prosektorium to przestronna sala z dwoma wielkimi, metalowymi stołami, specjalistyczną aparaturą i kilkoma siedzeniami na podwyższeniu przeznaczonymi dla obserwujących stażystów. Dzienne światło sączy się przez kilka niewielkich okien, lecz przy oględzinach ciał sala oświetlana jest jasnym blaskiem jarzeniówek. Z tej sali można dostać się także do chłodni służącej do przechowywania zwłok oczekujących na autopsję.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Prosektorium - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Prosektorium [odnośnik]14.10.21 21:49
Zwykła, elegancka koszula nie mogła być tym, w czym miał zjawić się w prosektorium szpitala. Zimno przecinające na wskroś każdy fragment ciała Zachary'ego wywoływało nieprzyjemne, niekiedy bolesne ukłucia szpilek w stawach. Mięśnie stygły zaskakująco szybko, gdy znajdował się w przestrzeni pozbawionej tak potrzebnego mu ciepła. Palce kostniały, drżały i było to codziennością, z którą zmagał się nieustannie, nie będąc w stanie jej zapobiec. Nie znał źródła dolegliwości, a jedynie wiedział, gdzie miała swój początek w czasie. W końcu nawykł do towarzyszącego mu bólu. Wpadł w znaną sobie rutynę ignorowania pewnych zjawisk mających swój emocjonalny wydźwięk na rzecz chłodnego rozrachunku myśli, które jasno i klarownie wyznaczały kolejne wykonywane czynności, podejmowane decyzje i planowane działania na najbliższe tygodnie.
Stukot butów odbijał się echem w cichej klatce schodowej prowadzącej do piwnicy. Raptem kilka minut przed umówionym spotkaniem z Multon, by zjawić się o czasie. Nie spodziewał się z resztą, aby przyszła na ostatnią chwilę. Wrażenie, które wyniósł ze spotkania, dość mocno odbiło się w świadomości Shafiqa. Wykazała prawie niezdrowe zainteresowanie tematem, nad którym zastanawiałby się w przypadku kogoś innego; dla niej odnajdywał zrozumienie i chęć działania przy martwym ciele, rozumiejąc wnet, że tylko takie podejście dawało szanse na przeprowadzenie rzetelnych oględzin mających doprowadzić do ustalenia prawdziwej przyczyny zgonu.
Drzwi do prosektorium pchnął łokciem. Wszedł bokiem, pod pachą trzymając naręcze dokumentów, w prawej ręce różdżkę. Wzrok powędrował bezwiednie w stronę czarownicy stojącej przy stole, na której spoczywało ciało denata. Sine, blade, noszące wszelkie znamiona śmierci. Brak zapachu gnijącego ciała był zasługą odpowiednich zaklęć i chwała bogom, że ktoś pomyślał o nich, sprowadzając zamordowanego do Londynu i utrzymując je przez tak długi czas. Z resztą Zachary miał już w tym swój niewielki wkład jako ordynator oddziału i specjalista w dziedzinie zatruć mogących doprowadzić do śmierci. Brak innych, widocznych śladów.
Nie dalej jak dwa tygodnie temu — odparł sucho, odkładając plik z dokumentami oraz całą kartotekę oględzin dokonanych przez mugoli. Bezwartościową, uznał po zapoznaniu się ze wszystkimi zapisami co najmniej pięć razy nim jeszcze doszło do spotkania Rycerzy. Tam nie podzielił się zawartością, która miała większość uczestników zanudzić. Jedynie ich dwójka mogła wynieść z tego interesujące ich informacje, a te nie musiały przecież dotrzeć do szerszego grona. Prawdziwa wycena wartości tekstu spisana w Warwick czekała na weryfikację. — Levine, a przynajmniej to jeden z nich, jeśli wierzyć plotkom oraz doniesieniom o zaginięciu kogoś takiego — rzekł, przerywając ciszę, w trakcie której okrążył stół. Uzdrowicielska szata okrywała grube odzienie, w którym opuścił Wyspę Man, lekko poruszała się wraz z krokami Zachary'ego przemierzającego całą długość blatu ze zmarłym. — Nawet jeśli to nie on... potencjalnie nic na to nie wskazuje, to informacje te dostarczą nam dużej wiedzy odnośnie wydarzeń w Warwick i stosownych metod. Jeśli chcesz, możesz zapoznać się z papierami przywiezionymi razem z ciałem. Nie znaleźli śladów otrucia. Brak innych szczególnych znaków mogących prowadzić do zgonu — wygłosił uprzejmym, stonowanym w sile głosem, zajmując w końcu miejsce naprzeciwko Elviry. Spojrzał najpierw na nią, na jej twarz, potem skierował wzrok na wybrane narzędzia. — Zamordowany rankiem dwudziestego ósmego grudnia. Prawie cały ubiegły miesiąc przeleżał w kostnicy w Warwick i na szczęście zima zrobiła to, co do niej należało. Ciało w zaskakująco dobrym stanie, czyż nie? — Postawił pytanie, po czym sięgnął skostniałymi palcami ku oczom i rozchylił powiekę, wpierw przyglądając się oku. Biaława gałka wyglądała na zasuszoną, choć sieć żyłek na niej pozostawała względnie dostrzegalna gołym okiem. — Po opisie, do którego dotarłem, nieszczególnie przypomina Levine'a — stwierdził sucho.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Prosektorium - Page 10 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Prosektorium [odnośnik]16.10.21 12:53
W porównaniu do Zachary'ego była ubrana lekko, nieodpowiedzialne wręcz, jeżeli wziąć pod uwagę niską temperaturę panującą w prosektorium. Być może była to kwestia przyzwyczajenia, długie godziny regularnie spędzane w kostnicach, pewna doza komfortu, jaką zapewniało jej znajome uczucie chłodu szczypiącego swoim zwiewnym jak pajęczyna całunem. W swoim szarawym kitlu, tak różnym od jaskrawych szat uzdrowicieli, obserwowała lorda z nieznacznie przechyloną głową, badając wpierw jego opalone, kościste palce, a potem zsuwając spojrzenie na naręcze dokumentów, które z głuchym pacnięciem wylądowały na stole.
- Dawno - rzuciła z namysłem, przesuwając dłonią w rękawiczce wzdłuż zimnego ramienia mężczyzny, trupa. - Bardzo dobrze go zakonserwowali, ale część informacji przepadła bezpowrotnie. Najlepsze ciało to takie, które jeszcze dobrze nie wystygło. - Zachary z pewnością o tym wiedział, ale nie było sensu długo rozczulać się nad rozlanym eliksirem; wycisną co mogą z tego, co dostali, i tak znajdą więcej niż mogli znaleźć jacyś tępi mugole.
Rzuciła dokumentom sceptyczne spojrzenie, a potem z cichym westchnieniem zaczęła przewracać szorstkie kartki. Subtelne pokręcenie głową sugerowało, że nie uznawała ich za konieczne, ale przyuczona dociekliwość kazała obejrzeć dokładnie każdy materiał, jaki trafił w jej ręce. Po chwili odepchnęła od siebie teczkę z niezadowolonym cmoknięciem i ostatni raz poprawiła dokładnie związane z tyłu włosy.
- Mówisz że nie znaleźli śladów otrucia ani przyczyny zgonu, a jednak uznaje się go za zamordowanego. Nie zastanawia cię to? - Cienkie usta Elviry ułożyły się w nieprzyjemny uśmiech. - Ktoś strzelił sobie w kolano. Morderstwo i niejasna przyczyna zgonu to oksymorony. Morderstwo trzeba udowodnić, nie odwrotnie, inaczej śmierć jest po prostu śmiercią. Niewyjaśnioną okolicznością. - Zbliżyła się do stołu, żeby przyjrzeć się gałce ocznej, odkrytej przez Zachary'ego. Wyraźna sieć żyłek, ale bez istotnych pęknięć i krwawień. Zupełnie zmętniała soczewka, przy takim okresie od zgonu nic nadzwyczajnego. - Ktoś go identyfikował? - mruknęła z zastanowieniem. Jeżeli trup nie był Levinem, to kim? Na to nie znajdą odpowiedzi na tym stole, prawda mogła kryć się wyłącznie w Warwick.
Wykorzystała już założone rękawiczki, aby przesunąć powoli palcami wzdłuż obu rąk trupa, żeber, w poszukiwaniu nierówności wskazujących na złamania, potem nóg, nieprzypadkowo omijając pachwinę, nie widząc celu w wędrówce w te rejony. Na końcu złapała za żuchwę, zbadała wnętrzem dłoni skalp, zajrzała do ust.
- Mamy samopiszące pióro? W ten sposób łatwiej byłoby sporządzać protokół w czasie rzeczywistym - zapytała wreszcie, sięgając po różdżkę i przywołując do siebie miarkę. Zgodnie z procedurą zapisywała wymiary każdego siniaka, otarcia i zadrapania. Szczególnie wiele uwagi poświęcając zieleniejącemu krwiakowi w prawym podżebrzu.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Prosektorium [odnośnik]27.10.21 22:25
Musimy pracować na tym, co jest — stwierdził sucho, nie angażując się zbytnio ni w potwierdzenia, ni w zaprzeczenia, co do stanu ciała leżącego na stole. Poświęcił niemal całe życie na studiowanie anatomii i magii leczniczej; śmiało i pewnie twierdził, że ludzkie ciało nie miało tajemnic przez Zacharym nawet to, na które spoglądał właśnie teraz. Tym samym odnajdywał pewien... paradoks. Wiedział tak wiele w swej dziedzinie, z łatwością zasięgał w dzieciństwie nauk u prawdziwych kapłanów i powoli samego siebie odnajdywał w tej doniosłej roli, lecz informacje z Warwickshire, dokumentacja skopiowana od mugoli budziła w nim ogromne wątpliwości. Niewiedza, może niepewność. Jawna próba podważenia kompetencji podludzi, gorszych i niegodnych tego, co niosła ze sobą prawdziwie potężna i nieokiełznana przez nich magia. Ta sama, która przed ich dwójką stała otworem, którego poszukiwali w ciele zakonserwowanym zaklęciami i utrzymywanym w obecnym stanie tylko po to, by wreszcie poznać choć część odpowiedzi na pytania czające się w zakamarkach umysłów Elviry i Zachary'ego.
Nie — odparł sucho. — Podobne przypadki zdarzało mi się oglądać za młodu w Egipcie. Podobne. Ten tutaj był cały napuchnięty, jakby zakatowano go w najbardziej brutalny i mugolski sposób jaki mogę sobie tylko wyobrazić. Nie wykluczam tortur ani tego, że regularnie podtruwali go czymś, co organizm wydala na tyle szybko, by w momencie zgonu nie było po tym ani śladu — wypowiedział, wyjaśniając swoje stanowisko. — Jeśli chcesz, możesz traktować go jak zmarłego. Nie sądzę, by oponował w jakikolwiek sposób — odparł, gdy oboje nachylali się nad okiem. Różdżkę obracał w drugiej dłoni. Pod nosem szepnął Lumos i doświetlił magicznym światłem pod dużym kątem, chcąc uzyskać większy kontrast na sieci żyłek pozbawionych krwi. — Krew chyba tak mocno nie odpływa, nie? — Zastanowił się, myślami brnąc do zakamarków wspomnień i nauk, w których matematyczne wyliczenia pełne przedziwnych kombinacji pozwalały określić gęstość i lepkość ludzkich płynów.
Może poili go jakimś alkoholem? — Padło kolejne pytanie, gdy już odsunął się i zniknął za zasłoną dokumentów, w których próbował odnaleźć interesujące go opisy oraz odpowiedź na kolejne pytanie Elviry. W pewnym momencie wysunął kartę i spojrzał znad niej na czarownicę. — Starszy z braci. Potwierdził, że to Levine, powołując się na bliznę za prawym barkiem. Podobno w dzieciństwie spadł z drzewa i rozorał skórę o gałąź — odpowiedział, palcem wskazując na zanotowane zeznanie. — Ale jak mówiłem, nieszczególnie przypomina Levine'a z opisu, który szpital otrzymał w zeszłym tygodniu. Spójrz tutaj — wskazał na żuchwę. — Zgodnie z raportem, Levine miał wąską szczękę i dość nisko osadzoną kość policzkową. Tutaj — zakreślił różdżką kość po swojej stronie — wyraźnie się poszerza. Mogli zrobić mu coś z twarzą przy pomocy transmutacji... wykluczyłbym zaklęcie żądlące i eliksir wielosokowy.... Chyba, że zastosowali jakąś kombinację — kolejne myśli wypłynęły z ust Zachary'ego, lecz zaraz potrząsnął głową. Rozkład eliksirów zajmował czas i pozostawiał po sobie trwałe ślady przez całe tygodnie, a tych w ogólnym obliczeniu nie upłynęło aż tyle, by wszelkie przemiany materii zaszły do końca.
Gdzieś powinno być za tobą. Tylko zaczaruj je, żeby słuchało twojego głosu — zwrócił się do Multon, po czym wreszcie wygasił światło na różdżce cichym Nox, odłożył drewno na bok i sięgnął po skalpel oraz rękawiczki. Przygotowany do działania, nie zamierzał długo czekać i począł robić niewielkie nacięcia wzdłuż ramienia. Uporczywa myśl towarzyszyła Zachary'emu przy każdym identycznym kroku. Nie potrafił wyzbyć się jej z siebie i, gdy tylko ukończył czynność, sięgnął do stołu za sobą po zestaw fiolek z odczynnikami, z każdej roniąc po kilka kropel na rozcięcia, obserwując reakcje zachodzące z martwym obiektem, w skupieniu oglądając niewielkie opary czy powstające piany.
Żadnych śladów — wydało sucho, po czym sięgnął do dokumentów i czystego kawałka pergaminu, na którym zanotował obszerniejszy opis. — Możemy otworzyć jamę brzuszną, chociaż mugole zdaje się, już to zrobili — zaproponował, zerkając na bliznę, która wydawała się wyjątkowo blada. Traktował to jednak jako swego rodzaju skupienie na tym, że Anglicy byli znacznie bledsi od Egipcjan i wszelkie takie detale przykuwały najzwyczajniej w świecie uwagę.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Prosektorium - Page 10 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Prosektorium [odnośnik]28.10.21 21:06
Teoria Zachary'ego brzmiała dla nie tyle zastanawiająco, co jak pomysł z pogranicza nauki i mugolskiej fantazji. Choć nie miała problemu z uwierzeniem w tortury oraz zły stan ciała w momencie odnalezienia, w końcu zaklęcia konserwujące robiły nierzadko więcej szkody, zatracając bezpowrotnie te szczegóły, o których wspomniała wcześniej, tak do domniemania trucizny błyskawicznie wydalanej przez organizm nie zamierzała się przychylać. Długie miesiące pracy z niewyjaśnionymi przypadkami zgonów oraz doświadczenie kazały jej mniemać, że mugole nie mogliby wynaleźć takiego środka - wszystko, co mogło zabić, musiało się najpierw skumulować w wątrobie; a jeśli się nie kumulowało i zabijało błyskawicznie, nie miałoby po śmierci drogi rozłożenia się w takiej formie, by nie dało się już znaleźć żadnych metabolitów. Nie, jeżeli mikstura, gaz lub pastylka nie były magiczne... ale magiczne trucizny wykluczały działanie samych tylko mugoli, czy nie tak?
Przygryzła dolną wargę, z zastanowieniem przyglądając się ciału i jeszcze - na kilka najbliższych chwil - nie dzieląc się swoimi spostrzeżeniami. Uniosła głowę i zmrużyła powieki dopiero, gdy Zachary rozświetlił ciało za pomocą Lumos. Odpowiedziała mu bez większego namysłu, sięgając pamięcią do nauk o śmierci, którym ostatnio poświęcała tak wiele czasu:
- Naczynia po śmierci prędzej czy później zawsze stają się puste. W początkowych fazach rozkładu cała krew spływa zgodnie z siłą grawitacji i zbiera się w plamach opadowych - Sięgnęła dłonią obleczoną w rękawiczkę i przesunęła dłonią po brunatnobordowych śladach widocznych na krawędziach ud i pośladków ciała. - Na dalszych etapach krew po prostu się rozkłada, naczynia stają białawe, bo taki jest ich kolor, kiedy nie są wypełnione posoką. Co się jednak tyczy plam opadowych... - Sięgnęła dłońmi do głowy mężczyzny i uniosła ją nieco, zaraz prosząc Zachary'ego o pomoc w chwilowym obróceniu ciała na bok, aby mogli przyjrzeć się plecom. - ...bardzo często są doskonałą metodą, by zobaczyć, w jakiej pozycji zmarł denat. Krew najpierw spływa do najniższych części, a potem tężeje i już nie zmienia pozycji. Widzimy brunatne ślady na udach, pośladkach, niewielkie na dłoniach. - Przesunęła się wzdłuż stołu, dostrzegając dokładnie to, czego się spodziewała. - I stopy. Czyli nie zmarł na pręgierzu. Wtedy nie powstałyby plamy opadowe w okolicach ud. Zmarł i przez kilka pierwszych godzin po śmierci przebywał w pozycji siedzącej - Położyli ciało z powrotem na plecach, a Elvira wykorzystała moment, by posłać towarzyszowi pełne samozadowolenia spojrzenie. Myślałby kto, że kiedyś przyjdzie jej wykorzystać niepoprawną pasję, by w taki sposób przysłużyć się sprawie.
Pozwoliła Shafiqowi zagłębić się w dokumentach i w milczeniu wysłuchała jego strony historii, bowiem znał tę sprawę znacznie lepiej od niej.
- Rzeczywiście była blizna... - wymamrotała, a potem spojrzała na wskazaną kość. Zanim dokończył zdanie, już miała różdżkę w ręce. - Na transmutacji trochę się znam, jeżeli namieszali, nie będę mieć z tym problemu. - Zawiesiła kraniec różdżki nisko nad śmiertelnie szarymi powłokami. - Reparifarge. - Ciepło w nadgarstku oraz lekki błysk na krańcu tabebujowego drewna wskazywały na sukces, w twarzy mężczyzny nic się jednak nie zmieniło. - Transmutacji nie użyli - powiedziała pewnie, zanim pozwoliła Zachary'emu doświadczyć wzniosłej chwili pierwszego nacięcia, a sama w tym czasie nastroiła pióro do własnego głosu, aby dokonywać notatek w czasie rzeczywistym. - Okropnie brzydko to zaszyli, jak zwierzęta. - Nie omieszkała wspomnieć, gdy wróciła i skupiła wzrok na bladej bliźnie. - Ja zwykle robię jedno szerokie nacięcie od dołu mostka do kości łonowej. W przypadku sekcji takich jak ta powinno wystarczyć, chyba, że chcemy mieć lepszy dostęp do narządów klatki piersiowej, wtedy możemy spróbować cięcia w kształcie litery igrek. Twój wybór - Sama złapała za skalpel, z przyjemnością owijając palce wokół rękojeści. Czekała jednak na odpowiedź Shafiqa.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Prosektorium [odnośnik]04.01.22 22:32
Spokojnie, bez emocjonalnego wyrzutu, bez jakiejkolwiek zdawkowej reakcji patrzył na ciało Levine'a. Domniemanie, że to mógł być on tkwiło w Zacharym, lecz niezmiennie stanowiło punkt sporny, oś wokół której obracał się, wpierw analizując zyskaną dokumentację, użyte w trakcie pierwszych oględzin zaklęcia aż do chwili obecnej wypełnionej pełną, absolutnie i boleśnie trafną odpowiedzią. Wypowiedziane we własnych myślach Otóż to, stanowiło jedyne potwierdzenie, na jakie się zdał, użyczając siły wolnej ręki, by pomóc Elvirze obrócić ciało i znacznie uważniej przyjrzeć się plamom opadowym, naturalnym działaniom natury na bezwładnym, pozbawionym życia organizmie. Zatrzymany wbrew niej rozkład przy pomocy magii zdawał się przeczyć pewnym świętym zasadom, ale na nie Shafiq nie spoglądał zbyt mocno. Nie teraz, kiedy wiele aspektów całej sprawy rozchodziło się na boki, tworząc nowe, niepoznane jeszcze ścieżki prowadzące do wniosków sprzecznych z tymi, które w pierwszych dniach pogłębionej analizy tematu wysnuł jedynie na podstawie tego, co wtedy posiadał. Odrzucenie ich nie było w żaden sposób bolesne ani uwłaczające. Rozpiętość uzdrowicielskiej wiedzy była ogromna, a pasja i specjalizacja ograniczały możliwość pojęcia i udoskonalenia jej całości w jednej osobie. Fakt, że Multon towarzyszyła mu w oględzinach, dzieląc się swoimi znacznie bardziej praktycznymi uwagami i doświadczeniami płynącym z pracy przy zwłokach w ostatnich miesiącach, służył Zachary'emu. Wniosek, wyjątkowo trafne spostrzeżenie co do pozycji zgonu naniosło na mapę myśli młodego ordynatora kolejne, płynące znacznie dalej poza jego ekspertyzę.
Obserwował w milczeniu, z nie do końca poprawnie okazanym uznaniem dla wiedzy i znajomości transmutacji. Dziedziny całkowicie obcej Shafiqowi, w której poruszał się nadzwyczaj ostrożnie. Lekko zmrużonym spojrzeniem śledził każdy jej ruch, lekką wibrację magii i błysku na krańcu różdżki czarownicy uznając za sukces, który dał kolejną, negatywną odpowiedź. Kolejna ścieżka, z której mogli stanowczo zrezygnować i iść dalej, prosto na tory prowadzące do wnętrza. Czy i tam mieli odnaleźć rozczarowanie. Nie wiedział. Nie ekscytował się w zbędnych słowach. Niemrawo wzruszył ramionami na komentarz odnośnie poprzedniego szycia, w dużej mierze nie przykładając uwagi wcześniej do tejże czynności dokonanej przez innych magomedyków.
Bliznę można zawsze dorobić — wymamrotał, wreszcie prostując sylwetkę i ponownie stając przy stole w pełnej okazałości, w rękawiczkach, ze skalpelem w dłoni, palcami wolnej ręki wędrując wzdłuż nacięć z ostatniej sekcji, wyjątkowo krzywych, nieuważnych. — Spróbujmy w kształt igreka. I omińmy stare szwy — zdecydował, po czym wziął głęboki wdech i rozpoczął cięcie po swojej stronie, poczynając od żeber, powoli kierując ostrze do środka, aż to zatrzymało się i nie ruszyło dalej raptem na odległości dwóch palców od oznaczonego miejsca. Delikatnie wycofał narzędzie, wyciągnął, oceniając maź na maleńkim płazie. — Zakrzepła krew? Jakiś ślad po poprzedniej sekcji? — Postawił cicho dwa pytania, zastanawiając się nad tym, co mogło znajdować się wewnątrz, po czym umieścił skalpel tam, gdzie skończył i wznowił cięcie, kończąc swoją część igreka. Skinął w stronę Multon, oddając jej prym w tym, co najwyraźniej uwielbiała robić, samemu wsuwając palce w stworzone właśnie nacięcie, odłożywszy narzędzie na metalową tackę. — Trochę tu ciasno jak na trupa — skomentował, wyciągając palce okryte rękawiczką oraz dokładnie tą samą mazią. Zmarszczył brwi, ściągnął ku nosowi. Roztarł półpłynną, zdaje się, wydzielinę w dłoni, wystawiając pod światło jaskrawych lamp prosektorium w dość osobliwym zastanowieniu.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Prosektorium - Page 10 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Prosektorium [odnośnik]04.02.22 17:31
Zachary był stoikiem, niezwykle ciężko przychodziło Elvirze wyczytanie z jego twarzy jakiejkolwiek reakcji na dokonywane przez nią spostrzeżenia i zuchwałe czynności. Podświadomie łaknęła pochwały, nieskrywanie okazywanego uznania, choćby kilku krótkich słów, dłuższego spojrzenia, ale choć przeczucie mówiło jej, że Shafiq jest pod wrażeniem, egoistycznie nie chciał obdarzyć ją gramem pewności. Drażniło ją to, wytrącało ze starannie tkanej równowagi, ale westchnęła tylko do sufitu i przewróciła oczami, aby na powrót wpełznąć w sylwetkę skupionej, profesjonalnej uzdrowicielki. Czy raczej: uzdrowicielki-patolożki. Nie od dziś wiadomym było jak wielkim szacunkiem Multon darzy anatomię samą w sobie, pozbawioną nudnej otoczki duszy.
- Myślisz, że dorobili bliznę, by ukryć, że sekcji wcale nie było, czy może chcieli w ten sposób zmylić nas pozornym brakiem doświadczenia? - zapytała, a potem, gdy pierwsze ślady ostrego skalpela odsłoniły przed nimi wnętrze ciała, skinęła głową do pióra, aby zaczęło notować. - Sekcja Levine'a rozpoczęta o godzinie dwudziestej pierwszej czterdzieści, w czasie otwierania klatki piersiowej skalpel napotkał opór w postaci kleistej substancji na wysokości piątego międzyżebrza po obu stronach mostka. - Z cichym pomrukiem zacisnęła palce na własnym skalpelu i poczęła uzupełniać cięcia Zachary'ego, ciągnąc linię aż do spojenia łonowego, co dało dostęp nie tylko do klatki piersiowej ale i jamy brzucha. - Jesteś pewny, że to krew? Wygląda raczej na skoagulowaną niż zakrzepłą. Hmm - Odchylając i preparując kolejne warstwy powłok otwierała Levine'a jak książkę, poszukując śladów hemolizy. - Normalnej sekcji nie dokonuje się w chwili, gdy krew w organizmie nadal pozostaje tak płynna, by stworzyć krwiak tej wielkości pod powłokami. Jesteś pewien, że to krew? - Nabrała nieco mazi na palce i również obejrzała je z bliższej odległości, rozcierając na opuszkach rękawiczek. - Może to rzeczywiście była trucizna? Bo raczej nie klątwa, przecież tego nie podejrzewamy... - Pokręciła głową, a potem sięgnęła po narzędzia umożliwiające przecięcie mostka i dostanie się w okolicę przedsercową. Płuca były wciąż wilgotne, poszarzałe, worek osierdziowy ewidentnie wcześniej otwierany; niechlujnie, jak dostrzegła, bo kraniec skalpela drasnął ścianę prawej komory. - Ślady poprzedniej sekcji na osierdziu i prawej komorze. - Wyrecytowała do pióra. - Obecność skrzepniętej krwi w worku osierdziowym, trudno ocenić, czy znalazła się tam przed zgonem czy wkrótce po nim. Nie wygląda na to, by jej ilość była wystarczająca do wywołania tamponady. Jeżeli pochodziła z rozdarcia ścian komory, musiało jej być tam niewiele - Bezceremonialnie wetknęła palce w szparę w mięśniu sercowym, aby dowiedzieć się, czy w jamach znajdują się jeszcze żelowe skrzepy. Znajdowały. Porównała skrzepy z komory i z worka osierdziowego. - Można domniemywać, że w momencie zadraśnięcia ściany serca, krew w sercu wciąż pozostawała w fazie płynnej. Co nie powinno mieć miejsca, chyba, że ktoś... chyba, że ktoś rozciął go, kiedy jeszcze był żywy. - Uniosła brwi wysoko aż znikły za luźnym kosmykiem włosów. - Zachary, sprawdź, czy mamy wolne skrzepy krwiste w jamie brzusznej. Merlinie. - Westchnęła i sięgnęła po inny skalpel, aby oddzielić serce od naczyń i obejrzeć dokładniej na stole.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Prosektorium [odnośnik]14.09.22 21:13
Po robactwie tego rodzaju spodziewałbym się wszystkiego — padło z ust Zachary'ego w odpowiedzi na pytanie Elviry tonem podobnym do poprzedniego. Nie widział ani nie odczuwał większej potrzeby do okazywania emocji niezwiązanych z badanym przez nich zagadnieniem. Nie umykało jednak jego uwadze, że Multon przykładała się. Hojnie dzieliła praktyczną wiedzą wynikającą z doświadczenia w badaniu zwłok, z którymi Shafiq najbardziej osobliwą styczność miał w trakcie przeprowadzania eksperymentów z Cassandrą na inferiusach Czarnego Pana. Milczał więc, nie przerywając czarownicy w dyktowaniu notatek potwierdzających każdą wykonaną czynność. Sporządzenie dokumentacji potwierdzającej, a może i obalającej przypuszczenia poddane analizie stanowiło wyjątkowo ważny krok w dociekaniu prawdy nawet, jeśli w trakcie drogi do niej trzeba było odrzucić to, co traktowało się za pewne.
W miarę jak procedura otwierania i odsłaniania jam Levine'a postępowała, dystans Zachary'ego wolno balansował na stosownej odległości, by nie narzucać zbytnio własnej obecności w prowadzeniu czynności, a jednocześnie starać się panować nad sytuacją i nie oddawać pola manewru w dziedzinach, w których się specjalizował. Osobliwa maź na rękawiczce intrygowała na tyle, by zechciał zająć się nią w wolnej chwili, toteż zostawił sporą próbkę na szkle. Trzymając naczynie pod światło, oglądał je pod różnymi kątami, aż ponownie sięgnął po różdżkę i wymamrotał Lumos, rozświetlając koniec akacjowego drewna po to, aby dokładniej obejrzeć substancję.
Raczej coś, co było krwią — stwierdził, po czym wykonał krótką notatkę na czystym kawałku pergaminu celem dołączenia go do dokładniejszej analizy. — Później wykonam odpowiednie oznaczenia alchemiczne — zdecydował, odkładając szkło w bezpieczne miejsce. — Możesz mieć rację. To mogła być trucizna w formie, której nie znamy. Świat mugoli pędzi bez zastanowienia i pogrąża się w coraz większym chaosie. Kto wie, czego mogli dokonać w ostatnich latach. Może stworzyli jakąś nową truciznę, na którą nie mamy lekarstwa? — Wybrzmiał dość ponuro, nie oddzielając tym razem emocjonalnego zgrzytu od stwierdzenia. Wierzył, że podkreślało ono współdzielony przez nich stosunek do mugolskiego świata. — A, jeśli tak rzeczywiście jest, to powinniśmy zyskać jak najbardziej dokładny materiał i próbki do dalszej analizy. Jeśli ten tutaj był tylko obiektem testowym i zdołają dopracować swoją broń, to nie będziemy w stanie się przed tym uchronić. — Kolejne spostrzeżenie wypowiedział już zwyczajowym tonem, po czym podjął się przyświecenia światłem płynącym z różdżki kolejnych ruchów Elviry, raz po raz starając się dostosować ułożenie drewna w dłoni tak, aby jego własny cień ręki nie utrudniał.
Tego chyba nikt nie brał pod uwagę — wymamrotał, krótko podsumowując tezę o otwieraniu żywego ciała. Lekko ściągnął usta na myśl, jak ogromny ból mogła wywołać tak odważna interwencja, raz jeszcze utwierdzając się w przekonaniu, że mugolskie bestialstwo nie miało swoich granic. — Mogli trzymać go w zimnym miejscu i na nim eksperymentować aż do wycieńczenia. — Pozostawało tylko pytanie, jak długo trwał proceder. Zważywszy na znaczną różnicę w odporności ciał czarodziejów od mugolskich, rozważał całe miesiące intensywnych badań, podczas których nie znaleźli niczego, co pozwoliłoby im odróżnić jednych od drugich. Szczęśliwie to, co uosabiało ich magię, nie miało fizycznej formy, którą mogli ujrzeć i sprawdzić.
Wycofał się po szkło oraz sporych rozmiarów tackę, gdy tylko ujrzał, jak Elvira zaczyna odcinać naczynia od serca z wprawą, której dawno nie widział. On sam zapewne spędziłby na tym znacznie więcej czasu, zastanawiając się bezwiednie nad każdym kolejnym ruchem. Tutaj widział pewne doświadczenie w tym, jak należało postępować, by nie tracić upływających minut. W międzyczasie zajął się wydobywaniem tego, co było i mogło być skrzepami godnymi uwagi z jamy brzusznej. Kolejno układał je na kolejnych szkłach, a metalową tacę podsunął czarownicy, by organ zawsze znajdował się pod ręką.
Myślisz, że w komorach serca znajdziemy ślady trucizny? — Zapytał, przesuwając się ku otwartemu na oścież ciału. Z różdżką w wolnej dłoni sięgnął ostrożnie do tego, co powinno stanowił aortę, a bez dwóch zdań nosiło ślady reakcji. Bez wahania odnalazł kolejne szkło oraz ezę, którą powoli wepchnął w otwartą tętnicę i lekko zeskrobał z wewnętrznej ścianki kolejne gumowej, może nawet nieco kleiste skrzepy.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Prosektorium - Page 10 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Prosektorium [odnośnik]29.01.23 15:31
Praca naukowca wymagała wyważenia, skupienia i bezstronności, na które Elvira pozwalała sobie praktycznie wyłącznie w prosektorium. Nie była taką osobą z natury, a już na pewno nie w kontakcie z nowo poznanymi ludźmi. Często oceniała ludzi względem ich kariery, zachowania i czystości krwi, miała swoje dogmaty, których trzymała się twardo; i wszystko to zostawiała wraz z ubraniem, gdy przebierała się w prosektoryjny kitel, bo pragnienie poznania ludzkiego ciała było w niej silniejsze niż egoizm. I być może tylko ono.
Dlatego też nie wpychała rąk w dziedzinę, w której specjalizował się Zachary, zadawała pytania i zostawiała mu pole do manewru, chowając dumę głęboko pod profesjonalizmem.
- Racja, jeżeli to w istocie działanie trucizny, byłoby najlepiej, gdybyś pobrał te próbki i sprawdził je w swoich pracowniach - Obnażyła z niesmakiem zęby, zeźlona i oburzona sposobem, w jaki potraktowano innego maga. Cholerni mugole i zdrajcy, robactwo aspirujące do pozycji wysoko ponad własną. - Im więcej próbek pobierzemy, tym lepsze będą twoje wyniki. Co powiesz na płyn z jamy osierdziowej i otrzewnowej? Skrzepy już mamy, ale można by też próbować nakłuć opłucną i torebkę rdzenia. Najbardziej zabójcze są chyba neurotoksyny? - Rzuciła mu pytające spojrzenie. - Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby wykorzystali tego człowieka do swoich obrzydliwych badań. Wiedzą, że nie mają szans innych niż podstęp. Mając odpowiednią truciznę, na którą nie ma alchemicznej odtrutki, mogliby zacząć dodawać ją do wody, może nawet zatruć całe miasta. Trzeba to powstrzymać w zarodku. - Mówiąc, operowała skalpelem, preparując serce i wyciągając je ze śródpiersia, w którym pozostawiła ziejącą, bordowo-czarną dziurę. Odnotowała na głos wszystkie pobrane próbki, aby samopiszące pióro sporządziło raport, a potem odłożyła serce na boczny stolik, aby je otworzyć. Tak jak myślała, było pełne skoagulowanych skrzepów, wciąż lepkich i połyskujących. Jeden znalazła w koniuszku, inny w uszku przedsionka. Rzuciła przy tym przeciągłe spojrzenie Zachary'emu, z błyskiem satysfakcji w oku po wysnuciu słusznej tezy. Rutynowa sekcja zwłok stawała się z każdą chwilą bardziej interesująca i znacząca. - Mugole to bestie, a zdrajcy tylko ich podjudzają, wykorzystując to bestialstwo do własnych celów. Nikogo nie powinno zaskakiwać, że walczymy z nimi ich własną bronią. Wchodząc między wrony musisz krakać jak i one. Do czasu, aż kraj zostanie oczyszczony. Wtedy położymy temu kres. - Była z tego powodu prawie zawiedziona, ale szybko poprawiła się w myślach, że czarna magia w swojej najczystszej formie była znacznie bardziej wysublimowana niż toporne, mugolskie tortury. Wymagała potęgi i samodyscypliny, przede wszystkim. Czegoś, czego te kreatury nie posiadały.
Ciało rozcięte aż po spojenie miednicy dało im wgląd do jamy otrzewnowej, gdy już wspólnie uporali się z obrośniętą tłuszczem i naczyniami powłoką. Tak jak przewidziała, krew wykrzepiła, jakby potencjalna trucizna doprowadziła do uszkodzenia śródbłonka naczyń wszędzie, gdzie się dostała. Krew krążyła w naczyniach, stopniowo i zapewne boleśnie doprowadzając do śmierci z powodu szoku krwotocznego. Ktoś musiał obserwować ten proces, oceniać postępy jeszcze za życia ofiary.
- Być może. - Widziała jak Zachary wkłada narzędzia do największego naczynia i dodała po chwili namysłu. - Spróbuj też pobrać próbkę śródbłonka i całej ściany. Można byłoby zrobić przekrój, by ocenić uszkodzenia. Dokonam analizy histopatologicznej, a ty, ze swoją wiedzą, ocenisz, czy tkanki noszą ślady toksycznego uszkodzenia. - Dopełniali się w swojej pracy, spełniając swoje obowiązki w sposób pozbawiony uprzedzeń, sporów czy arogancji.
Była samotniczką z natury, lubiła spokój i ciszę w pracowni, przyznać musiała jednak, że dawno nie pracowało jej się tak dobrze z drugim uzdrowicielem.

/zt shuffelin


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Prosektorium
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach