Wydarzenia


Ekipa forum
Strych
AutorWiadomość
Strych [odnośnik]30.07.16 12:52
First topic message reminder :

Strych

Poddasze, na które prowadzą drewniane schody, zostało podzielone ścianką działową na dwie części. W jednej z nich znajduje się pokój gościnny, a w drugiej - strych, na którym po odbudowie chaty urządzono pracownię alchemiczną. Pomieszczenie jest niewysokie, rozległe, lecz przy tym dość ciemne. Jedynym źródłem światła jest jedno okno dachowe i zaczarowana świeca lewitująca zawsze przy obecnym na strychu czarodzieju. Na pierwszy rzut oka na półkach zalegają głównie fiolki z eliksirami i ingrediencje w szklanych słojach, jednak na innych regałach można natknąć się na różne równie przydatne rzeczy. Fałszoskopy, stare kociołki, księgi traktujące o obronie przed czarną magią, starożytnych runach, astronomii i nie tylko - Zakonnicy znajdą tutaj wszystko to i jeszcze więcej. Wystarczy tylko odrobina chęci i czasu poświęconego na przeszukanie zbiorów. Niestety, przedmioty zgromadzone na strychu są powiązane z kwaterą potężnym zaklęciem. Każda próba wyniesienia ich z chaty zakończy się fiaskiem. Również tutaj, jak w prawie że całej chacie, można spotkać małe, świetliste leśne stworzonka przypominające patronusy - niewątpliwie ktoś zakupił je na Festiwalu Lata i postanowił wypuścić w kwaterze Zakonu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Strych - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Strych [odnośnik]20.10.19 1:37
Dzisiaj po raz kolejny, poczuła się samotna, mimo tego, że otoczona przez tylu ludzi. Ben zdawał się myślami znajdować całkowicie gdzie indziej. Skamander milcząc nie podjął żadnego zdania. Brakowało Foxa i Brendana. Próbujący zrobić cokolwiek Alex też trafił w kilka fałszywych strun. Może rzeczywiście powinna przestać obracać głowę w kierunku kogoś innego, licząc na… na co, radę? pomoc? Musiała wzrosnąć sama. Informacje, które Anthony wyciągnął były ważne i powinny być dostępne dla wszystkich zakonników. To nie ulegało jej wątpliwościom.
Spoglądała w jego kierunku ze względnym spokojem. Względnym, bo wewnątrz niej nadal wszystko drgało. Mrużyła oczy, finalnie odpuszczając. Nie musiała zajmować się tym dzisiaj, a on jako legilimenta zdecydowanie bardziej znał się na temacie, który ją interesował. Jeżeli twierdził, że dziś nie było odpowiednie, zamierzała mu w tej kwestii zaufać. Kilka dni w tym wypadku mogła poświęcić. Ale to słowa, które wypowiedział jako kolejne uniosły jej brwi do góry. Zaraz te jednak opadły, gdy niezmiennie wpatrywała się w niego sznurując usta w wąską kreskę. Co próbował osiągnąć? Nie wiedziała. Ale odpowiedzi, którą otrzymała nie spodziewała jej się całkowicie. Zmrużyła mocniej oczy badając wyraz jego twarzy i całą postawę.
- Nie, Anthony. - odpowiedziała w końcu. Mogłaby się zgodzić. Odpuścić. Był to tylko jeden dzień, ale jej własny plan jasno zakładał, że chciała przejść przez podstawy zanim miesiąc wkroczy w drugą fazę. - Powiedziałam przed końcem połowy miesiąca. - przypomniała, choć wypowiadała te słowa ledwie chwilę wcześniej. Nie był jedynym do którego mogła zgłosić się po pomoc. Najbliżej była Jackie, ale wiedziała w jaki sposób ona nauczyła się oklumencji. Dalej był Samuel z którym relacja nadal zdawała się zwyczajnie zawieszona. - Najwyżej wskoczę do wody sama, patrząc, czy nauczyłam się już pływać. - dodała jeszcze, parafrazując słowa, które sam w jej kierunku napisał jakiś czas temu. Umyślnie po nie sięgnęła. Nie miała problemu z tym, by pójść na ustępstwa i znaleźć kompromis, który będzie odpowiadał każdemu z nich. Zwłaszcza, że umiejętność, której zamierzała się nauczyć miała pomóc głównie jej. Robiła to by stać się silniejszą a jej myśli całkowicie jej własnymi.
- Tak. - potwierdziła krótko gdy z jego ust wydobyło się podsumowanie tego, do czego sama zaczynała się przemierzać. Zasiadła na krześle, podciągając nogę. Ale zmieniła położenie, czy bardziej własne ułożone przestawiając nogę tak, by mogła na niej kolanie ułożyć podbródek i ze skupieniem wpatrywać się w Skamandera chłonąc wypowiadane przez niego słowa. Potrzebowała tych rad, bo sama myślała o tym, by stworzyć wszystko całkowicie od nowa. Już na samym początku popełniłaby by błąd. Uniosła dłoń i potarła lekko czubek nosa. - Muszę wiele przemyśleć. - mruknęła do siebie, spoglądając w okno na ciemną noc, która zdawała się wygodnie rozgościć. - Dziękuję. - dodała, bo na ten moment musiała sobie ułożyć wszystko, by móc zadać jakieś kolejne pytania, jeśli te się zjawią - a sądziła, że w trakcie powstawania całkiem nowej sylwetki, tak właśnie będzie. Sięgnęła po kawę, jednak ta przestała jej smakować na wspomnienie ostrożności. Podskórnie czuła, że specjalnie po nią właśnie sięgnął, ale musiała sobie zacząć z tym radzić. Odstawiła kubek, gdy zaczął mówić przyciągając na powrót pergamin przed siebie. Zanurzyła pióro w atramencie, uzupełniając listę o dwa nazwiska. Przy krwi jednorożca dodała strzałkę przy której dopisała własnoręcznie zabity te dwa słowa podkreśliła kilka razy. Pod opisem składników zapisała dokładne ilości, które jej podyktował. Wskazała dokładnie, że to eliksir rozpaczy stanowił bazę. I kolejno wypisała w jaki sposób dodawane do bazy były składniki. Na wypowiedziane słowa zmarszczyła lekko brwi przesuwając spojrzeniem po pergaminie, niewidząco, skupiając się na przemyśleniach. W końcu skinęła lekko głową na jego słowa. To nie mogła być prosta sprawa, ale mieli w swoich szeregach utalentowanych ludzi. Postawiła długą linie na pergaminie. Uniosła dłoń, by przejechać po jasnych włosach.
- Dam znać na dniach. Zacznij dyktować. - poprosiła sięgając jeszcze po kubek z którego napisała się trochę, odstawiając go zaraz i biorąc się za zapisywanie padających słów. To padające później pytanie uniosło jej wzrok znad pergaminu. Skonfrontowała z nim swoje spojrzenie. Przez kilka chwil milcząc. W końcu skinęła głową. - Dowody. - powiedziała krótko. - Nie oczekuję, że zajmiecie się tym sami. Ale potrzebuję sposobu który będzie najbardziej… - zastanowiła się chwilę - … wydajny. Jest nas trochę w Biurze. Jeśli podzielimy pracę, pójdzie szybciej. - tak też sądziła. Nie wiedziała jeszcze dokładnie ani jak funkcjonuje Biuro, ani czego podobna jednostka by potrzebowała. Oni, pracując z zakonników tam najdłużej wiedzieli o niej najwięcej. Jeśli wszystko miało zadziałać, musiał zająć sie tym ktoś, kto miał o sprawie największe pojęcie. Wiedziała jednak, że muszą postawić pierwsze budynki możliwie jak najszybciej, chociażby własnie po to, by spokojnie móc przenosić dowody do suchego miejsca z którego nikt nie był w stanie ich wykraść.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Strych - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Strych [odnośnik]21.10.19 0:16
Nie interesowało go dlaczego odpuściła tylko sam fakt, że to zrobiła. Nie mogła ulegać kaprysom podwładnych dyktowanych ich złym humorem, a jego odmowa była tym właśnie motywowana o czym wprost, jawnie jej zakomunikował. To właśnie było jeden z problemow o których mówił, przez które skręcał się z frustracji. Jak cokolwiek miało funkcjonować, jak mieli dążyć do celu, jak góra nie potrafiła wyegzekwować od podwładnych pewnych zachowań, wywrzeć na nich presję, postawić jasne zadania, oczekiwania, wskazać kierunek, sprawić, że ci niżej czują różnicę w randze, respekt któremu ulegną i za którym podążą. Po co była hierarchia skoro wszyscy chcieli traktować się jak grupa przyjaciół, jakiś jeden zbiorczy organizm pełen licznych głosów w którym żaden nie potrafił (lub bał się?) odezwać na tyle głośno i zdecydowanie by poprowadzić resztę, zadecydować o czymkolwiek. Spotkania nie przypominały narad na których podejmowano decyzje, a jedną wielką chaotyczną burzę w mózgów na końcu której każdy patrzył na siebie zastanawiając się czy ostatecznie ten czy tamten pomysł miał być realizowany. Nie zamierzał na to jedynie narzekać, godzić się - jeżeli miał możliwość zamierzał coś z tym zrobić. Dlatego też otwarcie, śmiało sugerował potrzebę zastanowienia się nad rangą co poniektórych zakonników i dlatego też w tym momencie brał pod włos Justine, sprawdzając czy ta w ogóle jest w stanie wyznaczyć jakąkolwiek granicę. Jeżeli nie posiadała pewnych odruchów to był gotowy wymusić na niej ich wykształcenie. Szczęśliwie okazało się, że jeżeli chciała to potrafiła. Kiwnął potakująco głową bardziej dla siebie niż dla niej. Dobrze. Odczuł ulgę bo ostatecznie zależało mu na tym by nie wpadła pod rękę Kierana. Legilimencja była wszechstronnym narzędziem lecz nauczanie za jej pomocą okulumencji... To jakaś pomyłka. Równie dobrze można by było rzucać w kogoś nożami zapowiadając mu, że kiedyś może nauczy się ich unikać. O tym, że do momentu kiedy to kiedyś nastąpi będzie się wyglądało co najmniej trzy razy jak mielonka nikt jednak już nie wspomni - a nie było takiej potrzeby.
- Siódmego o osiemnastej u mnie ci odpowiada? - wyszedł jej więc na przeciw zdając sobie sprawę, że być może nagły brak problemu ze wcześniejszą datą wywoła u niej konsternację ale może to dobrze. Niech myśli o tym, niech dochodzi do wniosków. Była bystra.
- Pamiętaj też by brać również pod uwagę środowisko w które chcesz się wtopić i to czy i jak dobrze znają w nim osoby od których będziesz czerpać bo możesz zwrócić na siebie ten niechciany rodzaj uwagi - dodał jeszcze kiwając głową po tym, jak zerkną ku niej, gdy mu dziękowała i choć nie było to potrzebne była to przyjemność z rodzaju tych zaskakujących - tym bardziej po tym gdy miał świadomość tego jaki przebieg miało dzisiejsze spotkanie.
- Zaczynając od sir Morgotha... sama maska była srebrna, na czole w centralnej części znajduje się wyrzeźbiona, odwrócona do góry nogami litera Y, której ramiona nachodzą lekko na oczy pomiędzy którymi znajduje się wycięty trójkąt. Srebrna maska Tsagair jest bardzo ascetyczna - prócz szczelin na oczy, usta i nos pokryta jest minimalistyczną siatką linii nie przedstawiających nic konkretnego. Nowa twarz Ramseya ma wyrzeźbione usta, które wydają się być nieco rozchylone, spięte klamrami, ma zapadnięte, wklęsłe poliki, a brwi są podkreślone cierniowym zdobieniem ciągnącym się w stronę skroni. Maska Ignotusa jest całkowicie biała z rzędami niewielkich, okrągłych otworów zamiast ust i podłużnymi pręgami w okolicach czoła i brody. Maska Rosiera jest w kolorze brudnego złota, ma wyryte na czole coś co przypomina jakiegoś rodzaju diadem, wąska szczelina ust jest ozdobiona, a może bardziej zszyta przez kolce mające być zapewne odwzorowaniem tych różanych. Maskę Craiga Burke posiadamy. Opis maski Samuela, czy Perseusza raczej nam się już nie przyda - skoro byli już martwi. Opowiadał o tym wszystkim tak, by Justine była w stanie wynotowywać to co jej przekazywał zwalniając lub przyśpieszając w razie potrzeby. Gdy skończył czuł jak mierzy go spojrzeniem mogąc dostrzec w nim samym oczekiwanie, uwagę. Jeśli czegoś jeszcze od niego chciała to mogła być pewna, że był gotowy wyjść temu na przeciw.
- Justine, zleciłaś koordynację mi i Kieranowi więc w zasadzie to mój i Kierana problem jak sobie to zorganizujemy. Nie ma więc żadnego jak my sobie z tym poradzimy, a jest jak ja i on sobie z tym poradzimy i rozmowę o tym przeprowadzę już bezpośrednio z nim zdając na koniec, jeśli sobie tego życzysz, raport. Jeżeli będziemy potrzebowali pomocy to ją sobie wyprawimy bo nakazując nam zadanie to właśnie tego powinnaś od nas oczekiwać - że sami się z nim uporami, nie jesteśmy dziećmi. Skup się na ważniejszych problemach, czynnościach, obowiązkach - jako gwardzistka na pewno takie masz - nie na tym polegało rozdzielanie pomniejszych problemów i obowiązków by teraz nad nimi skakała i się zastanawiała jak to zorganizują, zrobią - w tym momencie jej o tym wprost przypomniał, a może nawet uświadomił, pouczył. Nie po to była hierarchia, nie po to były wydawane rozkazy, przydzielane zadania do ludzi by ostatecznie na koniec każdy zajmował się wszystkim.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Strych [odnośnik]21.10.19 23:14
Czuła jak powietrze tężeje ponownie zaraz po wypowiadanych przez nich słowach. Mrużąc oczy wpatrywała się w niego, odrobinie drapieżnie z niezadowoleniem, którego nie skrywała. Nie była pewna, do czego próbował dojść prawie jawnie próbując z niej zakpić podając dzień spotkania na jeden po wyznaczonym przez nią wcześniej terminie. I choć za pierwszym razem odpuściła, teraz nie zamierzała. Jeśli nie chciał pomóc, wiedziała że znajdzie sposób by poradzić sobie inaczej - w najgorszym wypadku samotnie. Ale ciągłe działanie w pojedynkę i poleganie tylko na sobie, gdy wokół było tylu ludzi zaczynało być powoli męczące. Zadawała pytania, bo finalnie wiedziała jak wszystko się kończy. Na pomyśle, który ktoś rzucił i zadowolony wychodził uznając, że spełnił swój obowiązek. Pamiętała jak kilka miesięcy mimo zobowiązań nikt nie porozmawiał z jedynym świadkiem otwarcia Komnaty Tajemnic. Pamiętała każdy pomysł, od modyfikacji lusterek po amulety. Ufała już wcześniej zapewnieniom i obietnicom. Dobrym chęciom. Coraz boleśniej przekonując się, że jedynie niewielu rzeczywiście przechodzi od słów do działania. Co chciał osiągnąć swoim zabiegiem? Nie miała pojęcia, może dosadniej dać jej do zrozumienia, co dali też dziś inni na spotkaniu? Nie zamierzała się kajać. Najbardziej jednak zawiódł ją Ben, otwarcie wytyczając mentalny policzek. Przeżre to i przetrawi. Jak wszystko. Nagła zmiana daty całkowicie wybiła ją z gniewnego rytmu. Zamrugała kilka razy, zdziwiona. Jeszcze chwilę temu podawał termin dużo późniejszy, by teraz ze stoickim spokojem proponować spotkanie ledwie dwa dni później. Zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.
Dlaczego?
Chciał ją wyprowadzić z równowagi? Zdenerwować? Może zwyczajnie lubił grać na nerwach. Spoglądał na niego marszcząc brwi. Nic z tego nie kleilo się całkiem. Gdyby rzeczywiście tego chciał wiedziała, że był w stanie zabrać się do tego wnikliwiej. Sprawdzał ją? Prawie się zachłysnęła ostatnią myślą. Zacisnęła usta w wąska kreskę, spoglądając na niego badawczo. Nie powiedziała jednak nic więcej unosząc dłonie by ponownie założyć za uszy kosmyki włosów, które nadal spoczywały bezpiecznie w upięciu.
- Osiemnasta trzydzieści. - podjęła po chwili, po prześledzeniu wszystkich czynności, które zaplanowała właśnie na ten dzień. Wcześniej nie była zwyczajnie w stanie się wyrobić i w końcu zaczynała mieć jako taką świadomość czasu. Zawiesiła na nim błękitne tęczówki gdy z jego ust wydobyła się kolejna rada. Wysłuchała jej z uwagą, po czym skinęła głową. Zakładała już wcześniej, że musi zbudować postać całkowitą i spójną, a jego słowa tylko ją w tym mocniej utwierdzały. Musiała zadbać o wiele elementów o których nie myśli się, będąc zwyczajnie sobą. Co trudniejsze, musiała nauczyć się kontrolować własne nawyki, żeby właśnie one nie mogły też poświadczyć o tym, że nie jest tym, za kogo się podaje. Zanurzyła pióro w atramencie i skrupulatnie zaczęła notować wszystkie przekazywane przez Anthonyego informacje. Maski różniły się od siebie znacznie z tego, co słyszała i zapisywała. A to znaczyło, że mieli szansę rozpoznawać wroga, nawet jeśli ten skrywał swoją twarz.
Gdy kończyli nadgarstek zaczynał jej lekko doskwierać. Codzienne nieprzerwane rzucani uroków i robienie notatek dawało o sobie znać, ale znała magię leczniczą i wiedziała jak odpowiednio sobie z tym radzi.
Kolejne z jego słów ponownie dzisiaj zaskoczyły Tonks. Słuchała tego co mówił wpatrując się w niego z trudnymi do określenia jednoznacznie emocjami. W końcu uniosła dłoń, by potrzeć jej wierzchem czoło. Zmarszczyła brwi przymykając na kilka chwil powieki. W końcu westchnęła cicho nad samą sobą.
- Masz rację. - przyznała w końcu ze zmęczeniem i jakąś ciężkością. Powinna im zaufać, powinna tego od nich wymagać, a jednocześnie nadal chciała pomóc jak tylko potrafiła. Przeniosła dłoń na kark obracając głową by rozluźnić mięśnie. Przez chwilę myślała nad kwestią raportu. - Zostawiam to wam, całkowicie. - zadecydowała opuszczając głowę i spoglądając na niego. Sięgnęła po kawę i upiła z niej trochę. Oddać, zaufać, to stawało się coraz trudniejsze. Odłożyła kubek, czując, że będzie potrzebowała kolejnej kawy.
- Jeszcze - co do Bagmana. - powiedziała przypominając sobie o czymś, chociaż sądziła, że Anthony mógł i ten wątek sprawdzić. - czy wątek śmierciotul, albo docelowe miejsce wyspy sprawdzałeś w Londyńskiej Bibliotece, albo Dziale Ksiąg Zakazanych? - doki odpadały, ale nawet Bagman w swoich badaniach musiał posiłkować się jakimiś księgami, badaniami, informacjami, na podstawie których dokonał swoich własnych odkryć. Musieli znaleźć coś, jakiś wątek za którym mogliby iść dalej. Ale ona sama na magicznych stworzeniach właściwie się nie znała.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Strych - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Strych [odnośnik]23.10.19 2:23
- W porządku - jesteśmy więc umówieni. Jakbyś chciała przyjść trochę wcześniej lub później to nie robi mi różnicy - od osiemnastej do rana jestem do twojej dyspozycji - Pozwalał połyskującej za jasnymi tęczówkami dzikości złowrogo, iskrzyć pozwalając by niechęć do sprzeciwu z jej strony zakołysała się w powietrzu, jak również przestroga o tym, że nie był niezastąpiony. Był zadowolony z efektu. Jako jeden z dowódców powinna dążyć do realizacji celu, a on miał w tym pomóc. Jak nie on to inny podwładny. Miał być użyteczny. To samo jednak tyczyło się każdego zakonnika - każdy powinien być jej użyteczny, a jeśli nie był....Cóż - nikt nie był niezastąpiony, nie każdy musiał być sobie równym w hierarchii. W Zakonie było wiele rzeczy do robienia i nie wszyscy musieli znajdować się na polu walki, w pierwszym szeregu. Właściwie niektórzy nawet nie powinni, gdyż jedyne co wnosili to chaos i pustą obecność. Nie chciał jednak tego ciągnąć dalej uznając, że emocje po spotkaniu jeszcze nie opadły i dyskusja o tym mogłaby w tym momencie obrać niezdrowy tor. Zasugerował więc jedynie potrzebę by jako gwardziści zastanowili się nad tym uznając, że jak na razie to mu wystarczy.
Zwrócił jej uwagę na kilka ogólnych rad dotyczącej skrywania tożsamości, kłamania myśląc o tym, że sam być może niedługo bardziej z konieczności niż chęci będzie musiał sięgnąć po te zdolności. Zostawił jednak te zmartwienia na potencjalna przyszłość w myśl zasady, że jak zostanie podsunięty pod ścianę to wtedy będzie myślał nad rozwiązaniem problemu. Podpierając skroń o dłoń mówił dalej pozwalając uciekać spojrzeniu do co rusz poszerzanej gamy prezentowanych gestów. To zaciskała, to nadymała usta, jasne brwi były ruchliwe, a dłoń lubiła sięgać głowy po to by zagarnąć kosmyk, otrzeć się o czoło sięgnąć za smukła szyję w stronę karku. Trochę to rozpraszało - wprost proporcjonalnie do czasu w którym dochodziła do niego kobieca natura gestów. Wstał z miejsca po tym, jak skończył opisywać maski i po tym jak skinięciem głowy odpowiedział na zgodę wobec pozostawieniu w pieczy jego oraz Kierana dalszych postępów. Nie wychodził jej w tym na przeciw by się z nią szarpać, a by ją faktycznie odciążyć. Bo tak właśnie powinno to wyglądać. Wydany rozkaz nie powinien jej zaprzątać głowy, powinna oczekiwać od nich realizacji, a za potencjalną opieszałość lub niewywiązanie się - pokarać. To było dla niego normalne. W takim systemie pracował i jego zdaniem taki system był potrzebny Zakonowi. Nie każdy się w nim mógł odnaleźć lecz to upatrywał w obecnej sytuacji jako korzyść.
Podszedł do kranu napełniając wyciągnięta z szafki szklankę wodą. Upił ją do połowy. Już wcześniej czuł suchość w gardle. Nie spodziewał się jednak, że czekać go będzie po przeprowadzonym spotkaniu kolejne, bardziej kameralne. Puste szkło przepłukał odstawiając na kratce dnem do góry. Już wtedy zaczął ciągnąć myśl nie śpiesznie odwracając się w stronę gwardzistki dopiero pod koniec swojego wywodu.
- Londyńskiej. Do uzyskania dostępu do Działu Ksiąg Zakazanych należy popełnić wniosek do MM. Wątpię by moje imię i nazwisko obecnie sprzyjało pozytywnemu rozpatrzeniu. Pomijając to jednak to faktycznym problemem jest to, że książek jest dużo, a ja nie mam ani jakiejś specjalistycznej wiedzy ani obycia w tych naukowych sprawach ani tym bardziej czasu by szukać w nich czegoś więcej. Zeszło mi na to grube tygodnie, a informacji wcale nie przyniosłem dużo. Być może jakiś specjalista od magicznych stworzeń może wiedzieć coś więcej, ktoś bieglejszy w historii magii lub zaznajomiony ze środowiskiem Bagmana - było chyba oczywiste o kim myślał lecz dla porządku w tej samej kolejności zaczął wymieniać - Susanne, Julia, Florean lub ten nieszczęsny Asbjorn powinni się zainteresować, powinni umieć wskazać wyspę oraz to czego powinniśmy na niej szukać - bo jak nie chcą nie muszą wcale na nią się w razie potrzeby udawać. Mógł to ciągnąć dalej musiał jednak wiedzieć gdzie.
- Justine - zaczął podnosząc na nią spojrzenie w którym kryła się szczera prośba - Musicie się spotkać, porozmawiać - całą szóstką lub siódemką - miał na myśli wszystkich gwardzistów i potencjalnie Longbottoma chociaż nie do końca był pewny jego roli w tym wszystkim. Wątpił czy ten postawiłby na defensywę - Nie może być tak, że na spotkaniu jest was czwórka, a pomimo tego jesteś tam sama - tak to jego zdaniem wyglądało. Jego dyskusja z dowództwem ograniczała się do wymiany zdań tylko z nią, gdy reszta milczała lub nie wiedziała co robić - nie może być tak, że podważacie na forum wszystkich własne decyzje, jesteście niepewni, zagubieni, dajecie się płoszyć lamentowi wystraszonych zakonników, macie sprzeczne poglądy na temat zabijania sługusów Voldemorta - to co usłyszał od Brendana gryzło się z tym co usłyszał od Alexa - I nie macie planu ofensywy, wstrzymujecie się od niej - w czasie wojny - To nie jest już ani trochę śmieszne - Bo to nie ci ludzie, których ratujemy są naszymi filarami, Justine, a wy - mugole, mugolaki i ci którzy narazili się władzy byli szarą, przerażoną masą która chciała dożyć jutra, która nie pomyślała nigdy o tym by noża użyć do czegokolwiek innego niż pokrojenia chleba, czy posmarowania marmoladą tosta. To gwardia była filarami. Bez niej to wszystko nie miało sensu, a szansa na zwycięstwo miała zniknąć -  Musicie być jednomyślni w podejmowanych decyzji. Nadajecie kształt organizacji, jej strukturom, hierarchii. Teraz bardziej niż kiedykolwiek musicie żądać, wymagać, egzekwować bo w innym wypadku wszystko zmieni się ruinę


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Strych [odnośnik]27.10.19 2:22
Skinęła głowa na wypowiedziane przez Anthony’ego słowa. Złość powoli gasła w tęczówkach, choć wiedziała, że jego zachowanie ją rozdrażniło. Nieważne, czy sprawdzał ją, czy testował. Specjalnie wybrał wcześniejszą datę, co uświadomiło jej nagłe jej zmienienie bez żadnego problemu. Nie była pewna, czy drażnił ją świadomie, a może oczekiwał od niej konkretnej reakcji, ale nie zamierzała o to pytać. List który napisała wcześniej, a może bardziej ten, który skreślił on sprawił, że chciała spróbować jego sposobem. Gdyby jednak odmówił jej, była znaleźć pomoc gdzie indziej, nie był niezastąpiony, choć zdecydowanie przydatny.
Wysłuchała uważnie każdej wskazówki, co do skrywania tożsamości, jak i budowania nowej. potrzebowała ich do tego, czego zamierzała się podjąć, a o czym nie miało wiedzieć wielu. Ale z każdą chwilą uświadomiła sobie, że musi nie tylko zbudować nową postać, ale też dla niej historię, jak i charakterystyczne gest. Poza tym, musiała też nauczyć się hamowania własnych gestów, by te nie zdradziły jej, gdy będzie korzystała z innej tożsamości. Czekało ją dużo pracy, a z każdą chwilą nabierała świadomości co do własnych gestów, które przychodziły jej naturalnie i zdawały się wrośnięte w jej jednostkę.
Ostatnie z pytań formowało się w niej już wcześniej, ale musiała najpierw zająć się sprawami, które w jej mniemaniu były najważniejsze. A fakt, by każdy z zakonników wiedział jak wyglądają maski zdawał się mieć pierwszeństwo przed wszystkim innym. Uniosła na niego spojrzenie, gdy zaczął mówić. Zmarszczyła lekko brwi. Dłoń uniosła się i przesunęła po karku. Specjaliści, to ich trzeba było uruchomić możliwie jak najszybciej. Wszystkich, ale też w pierwszej kolejności takich, którzy będą mieli najmniejsze problemy z otrzymaniem zgody na wejście do Działu Ksiąg Zakazanych. W końcu skinęła lekko głową.
- Uruchomię ich. - powiedziała tylko krótko, nie wchodząc w temat dalej. Potrzebowali informacji, ale nie chciała, by jakaś praca była wykonywana podwójnie - to zwyczajnie mijało się z celem. Zapatrzyła się w pergamin, oplatając dłonią kubek. Dopiero jej imię w ustach Skamandera na nowo podniosło jej wzrok.
Miał rację. Każde kolejne słowo, zdawało się jakby wyjęte z jej własnych przemyśleń. Choć cała sprawa, była bardziej złożona. Nie chciała wstrzymywać nikogo od działań, ale myślała jednocześnie o wszystkim. Może to ją zgubiło. Nie czuła też, że to ona sama, w jednym momencie powinna podejmować decyzje co do ofensywy. A Ben nie podjął żadnego zdania, tak samo jak Sam. Może byli filarami, ale sama nie czuła się jak jeden z nich. Może powinna to zacząć rozumieć. Ostatnie słowa zadźwięczały w jej uszach dosadniej, mocno. Ale też nie były czymś co jej samo nie przemknęło przez głowę.
- Całkiem z ciebie mądry facet. - mruknęła, dźwigając z wysiłkiem kącik ust ku górze. Nie odpowiedziała nic więcej. Co miała powiedzieć? Ze wie? Że ma rację. Mówiła to już dzisiaj dostatecznie dużo. Kolejny raz nie był potrzebny, zwłaszcza, że on sam dokładnie to wiedział. - To wszystko na dziś. - zawyrokowała ostatecznie. Koniec rozmów i dyskusji. Musiała jeszcze tu trochę zostać, dopracować niektóre sprawy. Co ważniejsze zadbać o to, by informacja jeszcze dzisiaj pojawiła się na tablicy. Oni zaś - co nie ulegało wątpliwościom - musieli się spotkać. Ale też - choć czuła potrzebę rozmowy - jednocześnie nie uważała, że dokładnie rozkładanie nie czynniki pierwsze problemów gwardii z kimś, to do niej nie należy jest odpowiednim pomysłem. Jasne tęczówki lustrowały mężczyznę, zastanawiając się, właściwie dlaczego. Miał wszystko, a może nawet więcej niż ona. Ale nie zapytała. - Dziękuję, Anthony. - powiedziała na zakończenie, bo pomógł jej dzisiaj na więcej, niż jeden sposób, chociaż niektórych sama jeszcze nie była świadoma. Wiedziała jednak, że zyskała dzisiaj dużo i właśnie za to dziękowała.

| zt?



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Strych - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Strych [odnośnik]28.10.19 17:47
Myśli płynęły wzburzonym potokiem. Nie pozwalał jednak na to by każda wypływała poza jego własną głowę. Zdawał sobie sprawę z tego, że część z nich była podyktowana jego własnym poirytowaniem, czy osobistym żalem, urazą powołaną do życia przez co poniektórych zakonników. Strach i potępienie ze strony cywili względem siebie, swojej postawy potrafił zrozumieć, w jakiś sposób ich usprawiedliwić. Aurorzy działali tak jak czarnoksiężnicy - pod osłoną nocy, nie afiszując się podejmowanymi względem nich działaniami, użytymi środkami. Byli duchami zakorzenionymi w podświadomości czarodziei jako ci od ścigania czarnoksiężników. Determinacja i zdecydowanie jakie zaprezentował... Zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością zawsze pociągało za sobą dysonans. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył nie dopuszczając możliwości, że się myli. Nie potrafił jednak usprawiedliwić werbalnej chłosty Kierana - głównodowodzącego Biura Aurorów i kto wie - być może i do tego gwardzisty. Kuła go również uwaga Dowództwa Zakonu wysunięta przez Alexa - gwardzistę. Nie było to jednak coś czego by nie dźwigną. Nie pierwszy raz szedł pod prąd byle osiągnąć cel, byle wyegzekwować sprawiedliwość w którą wierzył. Tym razem nie zamierzał się dać zbyć tak łatwo, a już na pewno nie na trzy lata.
Pewny swego, bez grama zwątpienia podzielił się z gwardzistką z tą częścią myśli, która prezentowała się jako efekt rozsądnej, bacznej obserwacji, niosącej znamiona krytyki. Nie były obiektywne bo mimo wszystko przeszły przez filtr jego własnych poglądów na sprawę, jego wartości. Chciał jednak dobrze, chciał postrzegać zakon jako sprawnie funkcjonującą machinę. Może zamiast próbować rozmawiać ze wszystkimi zakonnikami powinien się skupić na próbach wpłynięcia na tych, którzy faktycznie mieli i przede wszystkim chcieli mieć wpływ na jego kształt.
Skinął głową na znak zrozumienia. Opłukał szklankę odstawiając ją na suszarkę denkiem do góry, a następnie narzucając na plecy zimowy płaszcz wyszedł przed Starą Chatę by stojąc w cieniu jej ochronnych zaklęć wypalić papierosa i ochłonąć. Udał się po tym do własnego domu.

|zt


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Strych [odnośnik]16.12.19 14:15
1. marca 1957
Strych wypełniało dziś zdecydowanie więcej światła, niż na co dzień. Naprzeciw okna stanęły dwa lustra, które odbijały wpadające przez dach światło na ściany. Åsbjørn pochylił się nad kociołkiem, obserwując jak pojedyncze bąbelki zaczynały odrywać się od dna powoli podgrzewającej się wraz z nalewką malinową wody. Musiał być bardzo ostrożny przy podnoszeniu temperatury wywaru, żeby niechcący nie odparować zbyt dużej ilości alkoholu. Czekał na to, aż dołączy do niego Charlene – czarownica musiała jednak wpierw skończyć swoją zmianę w szpitalu. Norweg wyprostował się ostatecznie, a lewitująca nieopodal jego ramienia świeca przesunęła się, aby odpowiednio dopasować światło. Minimalnie irytowała go swoim ciągłym ruchem, lecz im dłużej Ingisson przebywał na strychu kwatery, tym mocniej pogrążał się w pracy i tym bardziej nie zwracał uwagi na takie rzeczy jak wścibskie świece.
Kiedy z wody zaczęła podnosić się delikatna para alchemik ustabilizował płomień pod kociołkiem i złapał za moździerz, w którym pokruszył kawałek bezoaru. Rozłupany na drobne kawałeczki kamień przerzucił do kociołka i delikatnie zamieszał, żeby odłamki rozłożyły się na dnie równolegle. Następnie dokładnie wyczyścił marmurową miskę, żeby potem włożyć do niej kolce agawy i kolce jeżozwierza. Zaczął je razem ugniatać, w międzyczasie po trochu dodając do nich porcję olejku różanego. Kiedy całość masy miała już odpowiednią konsystencję, a bezoar w kociołku ładnie rozmiękł, Norweg przełożył utartą pastę do podgrzewanej mikstury i bez przerwy mieszając zwiększył płomień pod kociołkiem. Właśnie w takiej pozycji zastała go CHarlene: Ås stał nad kociołkiem, od paru minut wytrwale mieszając eliksir, żeby się nie przypalił. Jego mina wyrażała lekkie znudzenie, kiedy podniósł na nią wzrok. Uśmiechnął się jednak lekko w jej stronę, unosząc wolną rękę w geście powitania, a jego mimika wyrażała lekkie zaciekawienie, jakby czekał na to, aż czarownica coś powie. Sam skupił się jednak znów na eliksirze sprawdzając, czy udało mu się prawidłowo uwarzyć antidotum.

| Antidotum na niepowszechne trucizny, ST 70
zwierzęce (2): bezoar, kolce jeżozwierza
roślinne (3): kolce agawy, nalewka malinowa, olejek różany
Asbjorn Ingisson
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5694-asbjrn-thorvald-ingisson#133833 https://www.morsmordre.net/t5741-juhani#135532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f138-little-kingshill-hare-lane-end https://www.morsmordre.net/t5742-skrytka-nr-1399#135537 https://www.morsmordre.net/t5743-a-t-ingisson#135543
Re: Strych [odnośnik]16.12.19 14:15
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 42
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Strych - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Strych [odnośnik]16.12.19 15:24
Kolejne spotkanie z Asbjornem miało odbyć się na neutralnym gruncie, w miejscu znanym im obojgu, czyli w starej chacie. Charlie musiała jednak najpierw skończyć swoją zmianę w Mungu, a także wpaść do swojego domu, by nakarmić zwierzęta, samej też coś na szybko zjeść, a także spakować do zaczarowanej torby swój kociołek, przybory oraz trochę rozmaitych ingrediencji, które mogły się przydać.
Gdy więc przybyła do chaty było już popołudnie. Wsunęła się do budynku odbudowanego wspólnym trudem Zakonników, zerknęła na tablicę ogłoszeń, by zobaczyć, czy inni nie pozostawili jakichś ważnych informacji, a potem udała się prosto na strych, gdzie była zaaranżowana mała pracownia alchemiczna. Sądząc po odgłosach, Asbjorn już tam był i działał.
Ostrożnie otworzyła drzwi. Gdzieś w kącie dostrzegła świetlistą wiewiórkę, zapewne jedno ze zwierzątek przypominających patronusy pochodzących z Festiwalu Lata. Uśmiechnęła się pod nosem, a potem wychwyciła spojrzeniem rudowłosego, brodatego czarodzieja już pochylającego się nad kociołkiem.
- Witaj – powitała go z uśmiechem, rozglądając się za skrawkiem miejsca, gdzie mogłaby przygotować swoje stanowisko pracy. Gdy w końcu takie miejsce wypatrzyła podeszła tam, wyciągając z torby kociołek i stawiając go na trójnogu. Wyjęła też paczkę ze składnikami, a także chustkę, którą zamotała na głowie, by żaden zbłąkany włos nie wpadł do kociołka. Co prawda miała je, jak zwykle, splecione w długi i gruby warkocz, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
- Co u ciebie słychać, Asbjornie? Warzyłeś ostatnio coś ciekawego? – zapytała życzliwym, przyjaznym tonem. – Opuściłeś spotkanie tak nagle... – Minęło trochę czasu, ale nadal to pamiętała, spotkanie Zakonu miało miejsce dzień po ich poprzednim posiedzeniu z eliksirami. A potem jakoś już się nie widywali, aż do teraz. Oboje mieli w końcu też swoje zajęcia, Charlie w lutym awansowała, przez co miała sporo pracy i nie zawsze mogła urwać się na tyle wcześniej, by spotkać się na dłuższe posiedzenie. – Ale przyniosłam dla ciebie trochę składników. Chcesz? – spytała, wyciągając z torby jeszcze jeden mały pakunek. Podeszła z nim do mężczyzny, nieśmiało wyciągając do niego dłoń. W paczce był między innymi kwiat paproci, ten sam, na którego patrzył wtedy na spotkaniu, a którego ostatecznie nie wziął. Ale Charlie wiedziała, że Asbjorn go chciał. Położyła paczuszkę na brzegu stolika, przy którym pracował, potem obeszła go i stanęła po drugiej stronie, tam gdzie już znalazła miejsce na swój kociołek i przybory. Zaczęła od wypełnienia kociołka wodą, po czym ustawiła go na trójnogu i zapaliła pod nim ogień. Kiedy woda się gotowała, ona zerknęła już na swoje ingrediencje i podjęła decyzję co do tego, co chciałaby uwarzyć.
Postanowiła uwarzyć eliksir lodowego płaszcza. Dodała do kociołka pancerzyki chitynowe żuków, które uprzednio utarła w moździerzu na proszek, a następnie garść owoców ognika, dokładnie dziesięć. Zamieszała dokładnie ciecz i odczekała kilka minut, w tym czasie ucierając na papkę dżdżownice, i następnie je także dodała do kociołka. Szczyptę sproszkowanego rogu dwurożca odmierzyła dokładnie, kierując się wytycznymi z przepisu. Po jego dodaniu znowu zaczęła dokładnie, miarowo mieszać, by bliżej końca warzenia ostrożnie wlać jeszcze odrobinę krwi salamandry. Przechyliła fiolkę nad kociołkiem i wlała do cieczy odmierzoną ilość, po czym zakręciła fiolkę i odstawiła na bok. Chwyciła mieszadło, mieszając zgodnie z ruchem wskazówek zegara i obserwując powierzchnię eliksiru.

| Eliksir Lodowego Płaszcza (ST 70)
składniki roślinne: owoce ognika
składniki zwierzęce: sproszkowany róg dwurożca (serce), krew salamandry, pancerzyki chitynowe żuków, dżdżownice

i wcześniej przekazuję Asbjornowi żądło mantykory, mandragora, skórka boomslanga, łodyga ciemiernika, piołun, kwiat paproci, jagody z jemioły




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Strych [odnośnik]16.12.19 15:24
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 11
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Strych - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Strych [odnośnik]17.12.19 9:27
Według Åsbjørna kolor eliksiru w kociołku spełniał wszelkie wymagania. Dlatego zaczął przelewać kolejne porcje do naszykowanych wcześniej fiolek, namyślając się nad odpowiedzią. Chrząknął tylko potakująco na wspomnienie ostatniego spotkania. Nie był zbyt wylewny z natury, a o tym jak skończyła się jego ostatnia próba nawiązania współpracy z kimś więcej niż Charlene zostało już dość powiedziane. Wyszedł, był to gest aż nazbyt zrozumiały.
– Jakoś. Nie za dużo ciekawych eliksirów. Ale próbowałem napisać list do Munga – odparł w końcu, kiedy wypełniał ostatnią fiolkę, po tym zaczął je korkować i opisywać. W raczej statycznym życiu Norwega takie wydarzenie jak próba napisania do niedoszłego pracodawcy pretendowało do miana ciekawego. – Klienci zaczynają mi odchodzić – mruknął w celu wyjaśnienia, stawiając kanciaste litery na kawałkach pergaminów. To był fakt: ostatnio miał mniej zleceń. Sowy przestawały przychodzić. Ludzie znikali albo się odcinali. Niezbyt chciał doszukiwać przyczyn, nie chciał wychylać głowy i zwrócić czyjejś uwagi. Sprawy były skomplikowane, jednak na matematyce Norweg się znał – a wynikało z niej, ze powinien spróbować zaczepić się w Mungu.
Odwrócił spojrzenie na czarownicę, lustrując ją oraz zawiniątko, które dzierżyła w dłoniach. Rosły alchemik momentalnie się wyprostował, odruchowo otrzepując dłonie z nieistniejącego brudu. Tym razem na jego palcach została jednak plamka czarnego atramentu, którą tym sposobem roztarł dalej na skórze. – Jesteś pewna? – zapytał tylko, jednak łagodny uśmiech na twarzy Charlene podpowiadał mu, że tak. Ås uśmiechnął się w odpowiedzi, podchodząc krok bliżej. – Dziękuję. To... znaczy dla mnie naprawdę wiele – przyznał, unosząc kąciki się trochę szerzej i skinąwszy głową. Sięgnął po paczuszkę i schował do swojej torby, która stała nieopodal. Odchylając klapę napotkał świetlistego jeża, który zdawał się nieustannie za Skandynawem dreptać. Zostawił iluzję w torbie, wracając do swojego kociołka. – A co u ciebie? – zagaił w rewanżu, zabierając się do pracy nad kolejnym eliksirem – dość prostym, bowiem było to płynne srebro.
Norweg zaczął od umycia i zapełnienia wodą kociołka, do którego następnie wrzucił kawałek brzozowej kory do rozgotowania na dużym ogniu. Po zmniejszeniu płomienia do kociołka wsypał łyżkę sproszkowanego rogu buchorożca. Zamieszał w kociołku i wrzucił do niego jeden włos demimoza oraz szczyptę włosów elfa. Pozostawił eliksir na moment do zagotowania, w międzyczasie przygotowując sobie fiolki do porcjowania mikstury. Zamieszał znów w kociołku, trzy razy w lewo, zagasił płomień i pokruszył do wciąż gorącego wywaru skrzydełka motyli wraz z pyłkiem.

| Płynne srebro, ST 30
roślinne (1): kora brzozy
zwierzęce (4): róg buchorożca, skrzydełka motyli, włos demimoza, włosy elfa


Asbjorn Ingisson
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5694-asbjrn-thorvald-ingisson#133833 https://www.morsmordre.net/t5741-juhani#135532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f138-little-kingshill-hare-lane-end https://www.morsmordre.net/t5742-skrytka-nr-1399#135537 https://www.morsmordre.net/t5743-a-t-ingisson#135543
Re: Strych [odnośnik]17.12.19 9:27
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 65
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Strych - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Strych [odnośnik]17.12.19 21:28
Spotkanie nie przebiegło w do końca idealnej atmosferze. I Charlie momentami czuła się po prostu źle, gdy uświadamiała sobie, jak bardzo wszystko się zmieniało. Gdzie się podziała ta beztroska grupa przyjaciół, którą byli wiosną? Zamiast tego coraz wyraźniej zaznaczał się podział na tych, którzy rwą się do walki i na tych, którzy tak jak Charlie, woleli stać z boku i pomagać w innych rzeczach. Zamiast się wspierać kłócili się i dzielili. Panna Leighton najlepiej znała się na eliksirach i to takimi umiejętnościami mogła najlepiej pomóc innym, nie zamierzała pchać się do ryzykownych działań, woląc zostawić je tym, którzy się na tym znali. Może to ta presja ze strony niektórych sprawiła, że zrobiło się trochę nerwowo i Poppy zareagowała w taki, a nie inny sposób? Charlie wiedziała że uzdrowicielka jest dobrą i miłą osobą, ale jednocześnie bardzo zasadniczą. Charlie też trzymała się zasad, ale była osóbką na tyle miękką i przyjazną, że dużo łatwiej dawała drugie szanse nawet tym, którzy mieli niezbyt ciekawą przeszłość, jak Asbjorn czy Percival. Miała naprawdę gołębie serce.
- Och, i jak? – spytała, natychmiast zaciekawiając się wzmianką o Mungu. – Jeśli masz mniej klientów, to może stały etat w Mungu by nie zaszkodził. Jestem pewna że twoje umiejętności i doświadczenie by się tam przydały. – Asbjorn skończył w końcu szpitalny kurs, więc miał szansę się załapać, tym bardziej że wielu kursantów szkolących się w Mungu nie zostawała tam pracować na stałe, tak jak zrobiła to Charlie. Podejrzewała więc, że Norweg pozytywnie przeszedłby ewentualne testy, w końcu naprawdę znał się na swoim fachu. – W lutym awansowałam, teraz opiekuję się pracą pracowni na oddziale urazów pozaklęciowych. Nadal warzę eliksiry, ale już na stałe na konkretnym oddziale, czuwam też, by pracownia zawsze była dobrze zaopatrzona i na czas wydawała uzdrowicielom mikstury – pochwaliła się z lekkim zażenowaniem, zaznaczającym się w rumieńcu powoli wstępującym na jej jasne policzki; nigdy nie była chwalipiętą, więc przechwalanie się nie było w jej stylu, ale była dumna z tego, że dano jej taką szansę w tak młodym wieku. Wymagająca praca pozwalała jej nie myśleć tyle o zaginięciu Very i innych przykrych sprawach.
Dała mężczyźnie składniki z ostatniego spotkania, których nie wziął wtedy, choć miał do nich takie same prawa jak Charlie. Postanowiła się więc podzielić tym, co wtedy wzięła.
- Tak, ja mam ich jeszcze trochę – powiedziała, odwzajemniając uśmiech. – I nie przejmuj się tym, co powiedziała tamtego dnia Poppy. Ona jest... bardzo zasadnicza. Ale ja wierzę że się zmieniłeś i zerwałeś z dawną ścieżką, i teraz jesteś po tej samej stronie co my.
Niektórzy jednak nie byli tak skłonni wyciągać ręki do osób z przeszłością jak robiła to Charlie, która najwyraźniej miała prawdziwy dar do spotykania na swojej drodze takich ludzi.
Skupiła się na eliksirze, ale niestety nie wyszedł tak, jak by tego oczekiwała. Dawno nie warzyła takiego wywaru, na co dzień pracując głównie z miksturami leczniczymi, ale wiedziała, że te bojowe są bardzo przydatne dla Zakonników. Ale może powinna na początek zrobić coś nieco prostszego? Po wyczyszczeniu kociołka zdecydowała się na eliksir niezłomności, który cieszył się zawsze dużym zainteresowaniem, gdy przynosiła go na spotkania.
Najpierw dodała miarkę sproszkowanego rogu kozłaga, a następnie ogon szczura, który wyjęła szczypczykami ze słoiczka, w którym marynowało się ich kilka. Zamieszała zawartość kociołka, dodając dokładnie odmierzoną ilość utartego na proszek rogu garboroga. Po odczekaniu kilku minut, podczas których powoli mieszała ciecz, dodała kilka sztuk anyżu gwiaździstego jako składnik roślinny. Na samym końcu wlała do kociołka zawartość małej fiolki z krwią byka i znowu zaczęła mieszać, po czym, gdy odliczyła odpowiednią ilość obrotów mieszadła, zgasiła płomyk pod kociołkiem.

| Eliksir niezłomności (ST 30)
składniki roślinne: anyż gwiaździsty
składniki zwierzęce: róg garboroga (serce), sproszkowane rogi kozłaga, ogon szczura, krew byka




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Strych [odnośnik]17.12.19 21:28
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 12
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Strych - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Strych [odnośnik]19.12.19 11:17
Norweg pracował przy ingrediencjach, zastanawiając się, jak dokładnie odpowiedzieć Charlene.
– Tak właściwie to nie wysłałem – przyznał się, zamykając w palcach moździerz. Niewielki świetlisty wróbel zatoczył wtedy nad jego głową koło, ostatecznie lądując na półce nieopodal, aby z przekrzywionym łebkiem obserwować poczynania alchemika. Åsbjørn Nadal nie podnosił wzroku, bardzo uważnie myjąc narzędzie. Na myśl o tym, że miałby wysłać ten list dostawał skrętu wnętrzności, ogarniała go przeogromna chęć na to, aby zakopać się gdzieś w najciemniejszym kącie swojej szopy i już nigdy, ale to przenigdy, nie pokazywać się komukolwiek na oczy. Tak był właściwie za każdym razem, kiedy miał w jakikolwiek sposób porozumieć się z kimś nieznanym tudzież poznanym dopiero co. Taki sam poziom dyskomfortu budziło w nim samo myślenie o wysłaniu listu do szpitala świętego Munga. – Waham się jeszcze, czy na pewno nadaję się do tego. Minęło parę lat – mruknął, doglądając eliksiru. Na szczęście u Charlene było bardziej kolorowo i Skandynaw mógł w łatwy sposób odwrócić temat rozmowy ze swojej osoby. – Powodzenia – powiedział, uśmiechając się ponownie. – Jest dużo ciężej niż jak byłaś szeregowym alchemikiem? – zapytał, unosząc na Charlie zaciekawione spojrzenie. W tym czasie warzony przez niego eliksir przybrał głęboko czerwoną barwę przywodzącą na myśl wino. Ås wziął się więc za porcjowanie wywaru i dokładne opisywanie fiolek. Po tym umył kociołek, zalał go wodą, naszykował kolejne fiolki i zabrał się za wykładanie następnych ingrediencji. Rozpalił ogień pod dnem kotła
i zabrał się za siekanie liści blekotu. Nóż pracował szybko, rozdrabniając liście na tak drobne kawałeczki, że tworzyły prawie że papkę. Norweg uniósł deskę i ruchem noża zsunął tę sieczkę do gorącej wody. Zasępił się przy tym z lekka. Słuchał słów Charlene o ostatnim spotkaniu i zaczynał czuć niechęć do tego konkretnego tematu, jednak zbyt nieuprzejmym byłoby nie odpowiedzieć na jej słowa. – Ty wierzysz, zdecydowana większość nie. Zaczynam zastanawiać się, czy naprawdę powinienem tu być. Skoro reszta ma obiekcje... – urwał, wzdychając i wracając do pracy. Odmierzył porcję syropu z trzminorka i przelał ją do wywaru, następnie lekko przypalając wełnę lunaballi i ją również ciskając do powoli zmieniającej barwę wody. Norweg zamieszał wszystko pięć razy w prawo i trzy razy w lewo, po czym wziął porcję włosia buchorożca i również utopił w miksturze. Na sam koniec wziął łyżeczkę i ostrożnie zaczął wsypywać sproszkowany róg buchorożca, aby dopełnić receptury. Ingisson bardzo, bardzo delikatnie zamieszał miksturę w lewo i powoli wyjął drewnianą łyżkę z wywaru.

| Mikstura buchorożca, ST 90
ingrediencje roślinne (1): blekot
ingrediencje zwierzęce (4): sproszkowany róg buchorożca, włosie buchorożca, wełna lunaballi, syrop z trzminorka
Asbjorn Ingisson
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5694-asbjrn-thorvald-ingisson#133833 https://www.morsmordre.net/t5741-juhani#135532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f138-little-kingshill-hare-lane-end https://www.morsmordre.net/t5742-skrytka-nr-1399#135537 https://www.morsmordre.net/t5743-a-t-ingisson#135543

Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Strych
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach