Wydarzenia


Ekipa forum
Ołtarz światła
AutorWiadomość
Ołtarz światła [odnośnik]22.07.19 9:54
First topic message reminder :

Ołtarz Światła

Na tyłach oazy, w mglistej dolinie, gdzie przestrzeń zdaje się cichsza i chłodniejsza niż wszędzie indziej, znajduje się głaz - podobny do kamiennego stołu obryty jest runami, których nie są w stanie rozpoznać nawet najbardziej obeznani w temacie czarodzieje. Prawdopodobnie jest pozostałością Azkabanu - lub czegoś, czym Azkaban był wcześniej. Pośrodku głazu ustawiono zaklęty przez Harolda Longbottoma lampion, który jarzy się jasnym, błękitnawym światłem - dotknięcie przyjemnie rozgrzanej ściany lampionu wywoła wybuch płomieni, z których utworzy się ognisty portal - wejście w niego nie poparzy, a porwie czarodzieja jak sieć Fiuu i wyrzuci na odludnych terenach Irlandii. Przez ciszę, poza szumem pobliskiego morza, można usłyszeć subtelną melodię pieśni feniksa.

Rzuć kością k100:
1-84: nic się nie dzieje.
85-100 (każdy posiadany poziom szczęścia obniża ten przedział o 5 punktów): na jednej z pobliskich żerdzi dostrzegasz feniksa, to Fawkes, ptak należący niegdyś do Dumbledore'a - przygląda Ci się z zainteresowaniem i jest tak blisko, że możesz go dotknąć, przygładzić jego pióra. Epatuje od niego kojący spokój, otacza pozytywna aura wypełniona nadzieją i dobrem. Chwilę później wzbija się w powietrze i odlatuje, nieprzerwanie nucąc swoją pieśń.
Lokacja zawiera kości
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Ołtarz światła [odnośnik]30.09.19 0:59
Mina Alexandra wyrażała dokładnie to, co czuł wobec całej sytuacji dotyczącej jego siostry: niesmak. Zacisnął usta w wąską linię, powoli kręcąc głową w pełnej dezaprobacie dla tego, co działo się w jego byłej rodzinie. Jak mógł teraz przyznać przed Benjaminem, że cała farsa z Charlotte była przyczynkiem do śmierci jego matki? Że przez to jego ojciec postradał większość zmysłów, a dzieciństwo Alexandra zamykało się dla niego w mungowskich aktach, gdzie mógł dokładnie prześledzić historię swoich ułomności?
- Im na niczym nie zależało tak jak na tym, aby utrzymać rodzinę w uprzywilejowanej pozycji. Charłacze dziecko mające jej zagrozić było niepotrzebne - powiedział tylko, milczeniem zbywając resztę. Może też dlatego temat, który później podjął wydał się nagle banalny i teoretycznie prosty w rozwiązaniu. Rozbijało się jednak ciągle o jedno i to samo: krzywdę, która ludziom wyrządzona została i zostanie. Obaj z Benjaminem byli zahartowani przez nieprzychylny los, jednak Farley zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby każdy z nich nie posiadał ukrytej we wnętrzu wrażliwości to najprawdopodobniej ich ścieżki nigdy by się nie ze sobą nie zetknęły.
Może dlatego krzywdzili samych siebie: czasem bardziej dosłownie niż innymi razami. Wysiłek fizyczny i magiczny zawsze czynił cuda na zszargane nerwy i kruchą psychikę, zapewniając odpowiednie oderwanie myśli od spraw większej oraz mniejszej wagi - w końcu nie bez powodu zalecano go pacjentom cierpiącym na zamartwianie się, natręctwa myśli czy wszelkiego rodzaju depresje.
Alexander chciał uszkodzić Benjamina tylko trochę, nie było co zaczynać z pełnym impetem. Czar Farleya okazał się jednak nieudany, mijając się z celem o dobre cztery stopy. Młodzieniec musiał więc przygotować się na kontratak: zacisnął palce mocniej na jasnym, hikorowym drewnie, już składając się do użycia zaklęcia tarczy. To co się zdarzyło przeszło jednak wszelkie jego oczekiwania.
Uderzenie wiatru nie przypominało wymówionej inkantacji: wyglądało bardziej jak katastrofa pogodowa przywodząca na myśl anomalie. Czyżby przypadkiem natrafili na jakieś pęknięcie w magii? Nie, nie mógł rozpatrywać najgorszych scenariuszy, zresztą na zastanowienie się miał tylko krótką chwilę pomiędzy straceniem równowagi a zostaniem ciśniętym na ziemię... bez różdżki w dłoni. Alexander próbował krzyknąć do Benjamina, co też do cholery się tu wyrabiało, jednak wiatr wepchnął mu te słowa na powrót do gardła. Wrzask Bena był za to doskonale wyraźny. Selwyn jak na komendę obrócił głowę, otwierając oczy szeroko ze zdumienia.
Na płonący stos Wendeliny, jak oni się z tego wytłumaczą Longbottomowi? Dwaj poważni Gwardziści i taki blamaż?
Alexander zmobilizował się całkowicie, starając się pochwycić swoją różdżkę, która porzucona leżała w trawie. W tym czasie Ben zdołał już złapać swoją i rzucić udane Accio na lampion, toteż przynajmniej tłumaczeniem się przed Haroldem młodzik nie musiał się już przejmować.

| wróć do mnie, różdżko Sad


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ołtarz światła - Page 2 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Ołtarz światła [odnośnik]30.09.19 0:59
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 70
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ołtarz światła [odnośnik]01.10.19 21:02
Benjaminowi udało się złapać różdżkę i z powodzeniem rzucić zaklęcie. Lampion walcząc z porywami wiatru, ale nieustannie przyciągany do Wrighta zaklęciem, dotarł wreszcie w jego ramiona, którymi postawny mężczyzna musiał objąć go bardzo szczelnie, by nie pozwolić mu ponownie uciec. Wiatr wiał cały czas, niszcząc fryzury obu Gwardzistów, targając ich szatami i ciskając im piaskiem w oczy. Alexander zdobył swoją różdżkę. Wichura wzmagała się, stopy uzdrowiciela pierwsze oderwały się od ziemi, po chwili także i Benjamin uniósł się cal nad podłoże. Wówczas jednak wiatr nagle ustał i Zakonnicy bezpiecznie wylądowali. Tym razem nie udało im się zdobyć biegłości w lataniu na miotle bez miotły. Udało się to jednak lampionowi, który na szczęście nieuszkodzony, mógł być odstawiony na swoje należne miejsce. O całej przygodzie zaś miał nikt, nigdy się już nie dowiedzieć. Chyba, że Alexander lub Benjamin zechcieliby się nią podzielić...

|Możecie kontynuować wątek bez dalszej ingerencji Mistrza Gry.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ołtarz światła [odnośnik]03.10.19 0:01
Benjaminowi nieco nie po drodze było z żywiołem powietrza. Niebawem miało się okazać, że i z ogniem nie dogadywał się dzisiaj najlepiej. Na szczęście jego pech przypadł na pojedynek treningowy z Alexandrem, nie opiekowanie się smokiem. Choć przez chwilę mógł mieć takie wrażenie, wyczarowana przez niego ognista pięść zamiast polecieć w stronę Farleya, zwolniła i wydłużyła się w owalny kształt przywodzący na myśl jajko, z którego po chwili wykluł się stworzony z płomieni... smok. Rozpostarł skrzydła i natychmiast zapikował w kierunku Wrighta. Na szczęście przynajmniej nie ział ogniem. Alexander jako znawca pirotechniki wiedział, z czym się spotkali. Sztuczne ognie czasem także wyrywały się spod kontroli. Jedynym ratunkiem było rzucenie na nie zaklęcia finite incantatem* (ST 80) lub próba zalania uciekiniera bardzo dużą ilością wody.

|ST uniku przed smokiem wynosi 60, do rzutu dodawana jest podwojona statystyka zwinności. Co turę (aż do jego pokonania) smok będzie atakował na zmianę Benjamina i Alexandra. Nieudana próba uniknięcia zderzenia zakończy się lekkimi poparzeniami zadającymi obrażenia w wysokości 5 PŻ.

W poście możecie podjąć tylko jedną akcję.

*Zaklęcie wyrwało się Benjaminowi spod kontroli, dlatego przy próbie jego przerwania, musi rzucać kością.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ołtarz światła [odnośnik]03.10.19 10:40
Alexander walczył z żywiołem, wyciągając całe swoje długie ciało w stronę leżącej nieopodal różdżki. Blisko, a jednocześnie wciąż daleko. Chłopak walczył z żywiołem, ponieważ był zdecydowanie lżejszy i bardziej podatny na gwałtowne porywy wiatru, które targały oboma czarodziejami. Ostatecznie mu się udało - palce zacisnęły się na hikorowym drewnie, a Farley mógł rozpłaszczyć się na ziemi, przeczekując kolejne ataki rozszalałej magii. A kiedy w końcu udało mu się unieść z wilgotnej trawy, jego zwykle niesforne kręcone włosy wyglądały, jakby przeszedł przez nie huragan. Albo i dwa. Każdy zaczesany lekko do tyłu, sterczał w inną stronę tworząc niezwykle dziwną kombinację. Były szlachcic podniósł się w końcu, otrzepał i zaczął gorączkowo ugłaskiwać włosy, zerkając z ukosa na towarzysza.
- Nie powiem, dawno czegoś takiego nie doświadczyłem, przynajmniej od grudnia - sarkastycznie rzucił Alexander, obserwując jak Wright odstawia lampion na powrót na ołtarz. - Ale lepiej o tym nikomu nie mówić - dodał już mniej butnie, z nutą niepewności. Jaki to byłby blamaż, gdyby ktoś się dowiedział o ich małej przygodzie z lampionem Harolda. Co się stało w Oazie, zostaje w Oazie - zostało to postanowione i wrócili ponad tą historią do porządku dziennego, który w ich przypadku był dalszym treningiem.
Niestety, nie trwał on zbyt długo.
Pojedynek nie układał się po myśli młodszego z Gwardzistów: nawet pomimo niezwykle udanej pierwszej obrony dalej chłopakowi nie szło już tak dobrze, kiedy Wright powalił go na ziemię zaklęciem. Jednak to dopiero następny atak Benjamina wprawił Alexa w zadziwienie. Z zaskoczeniem obserował, jak kula ognia przemienia się w jajko, z którego następnie... wykluł się smok.
- Ben - zaalarmowany uzdrowiciel próbował zdobyć uwagę Wrighta, samemu nie odrywając jednak oczu od potworka, który już zaczynał pokazywać pazurki. - Nie wiem czy znasz się na fajerwerkach - ja nie wiem jak gasi się prawdziwe smoki - ale tego tylko Finite lub wodą. Dużą ilością wody - wyartykułował, unosząc różdżkę. Kiedy tylko skończył mówić spróbował skoncentrować się na niewerbalnej inkantacji Finite Incantatem.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ołtarz światła - Page 2 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Ołtarz światła [odnośnik]03.10.19 10:40
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ołtarz światła [odnośnik]05.10.19 13:54
No nie; nie mógł w to uwierzyć. Ledwie ponownie zaczęli sparing, z ulgą ratując odlatujący w siną dal lampion, a magia znów wymknęła się z jego różdżki w przedziwnej anomalii. Ben zdrętwiał, prawie wrósł w wilgotną, tropikalną ziemię, zszokowany wpatrując się w wybryk własnej magii. Niech to galopujące gargulce zdepczą. Ognista kula nie dość, że nie trafiła w Farleya, to jeszcze przybrała dziwny kształt, zmieniając się na ich oczach. - Co do... - zaklął znów szpetnie, wytrzeszczając oczy na najprawdziwszego smoka, który nagle zrodził się przed nimi z ognistego uroku. Pierwszy raz spotkał się z czymś takim; nawet podczas szalejących anomalii rózdżka nie płatała mu figli z taką częstotliwością, igrając z dokładnie wyartykułowaną inkantacją. - Jak to się stało? - wychrypiał, śledząc świecącego w półmroku żmijozęba z mieszaniną zgrozy i fascynacji. Już miał unieść różdżkę wyżej, by jakoś pochwycić to stworzenie, gdy Alexander zmartwiałym głosem zniszczył marzenia o posiadaniu na własność hybrydy feniksa i małego smoka. Percival byłby zachwycony, gdyby sprowadził coś takiego do domu; niestety, mieli do czynienia z fajerwerkami. - Niech to demimoz świśnie - mruknął znów, widząć oczyma wyobraźni, jak powraca do drewnianej chaty z poparzoną twarzą.
Na szczęście Selwyn złamał złą passę nieudanych zaklęć - promień niewerbalnego uroku trafił prosto w rozjuszony pysk smoka z fajerwerków, zamieniając go w girlandę drobniutkich gwiazdek, które opadły na porośniętą wysoką trawą ziemię, gasnąc z cichym sykiem.
Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w dół, pod własne nogi; dopiero później wyprostował się i przetarł dłonią czoło, na moment zakrywając oczy. - Wiesz co, to chyba nie jest mój dzień - wymamrotał, zażenowany tymi porażkami. Czym innym było jedno nieporozumienie z magią, a czym innym kolejne, w zaledwie kilka sekund później. Ledwie udało im się odzyskać czarodziejski lampion, a już prawie podpalili okolice Ołtarza światła. - Wtedy mogłem to zrzucić na anomalie, ale...no, to chyba po prostu ja - przyznał nie bez niechęci, wzdychając ciężko. Zbyt skołowany i będący sobą, by próbować wybrnąć z tych niedorzecznych wypadków uznając je za specjalną próbę podniesienia poprzeczki dla Alexandra. - I tak poradziłeś sobie dobrze. Głowa na karku, szybki refleks nawet pomimo krytycznych sytuacji. Oby tak dalej - mimo wszystko pochwalił swojego pojedynkowego partnera - chciał, by ten nie uznał sparingu za zupełną porażkę. Wystarczy, że Wright był przekonany, że tego popołudnia wyczerpał limit pecha z nawiązką.

| zt?


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Ołtarz światła [odnośnik]06.10.19 0:47
Alexander nie miał pewności, jak w ogóle było możliwe to, że zamiast kuli ognia Wright wyczarował smoka. Stworzenie takiej kreaturki wcale nie było łatwą sztuką, zwłaszcza jeżeli nie zdało się chociażby podstaw sztuki wytwarzania fajerwerków czy też innej magicznej pirotechniki. Na szczęście Farley wiedział zarówno, jaka jest geneza niepokornego płomyka, jak również i to, jakie na niego zastosować lekarstwo. Niewerbalne Finito przecięło powietrze i trafiło małego - ale bardzo zadziornego - smoka prosto w płomieniste podbrzusze. Alexander obserwował, jak stworzenie wybucha z cichym puf! i zamienia się w obłoczek iskier. Poczuł przy tym niezwykłe ciepło gdzieś przy sercu, przychodząc wraz z falą dziecięcej wręcz radości i fascynacji. Lubił to. I to wcześniej, zdecydowanie wcześniej niż był w stanie sięgnąć pamięcią. Ciężko było mu oderwać spojrzenie od jasnych światełek, które pod naporem wilgotnego powietrza znikały z cichym sykiem, pozostawiając po sobie jedynie cienką smużkę dymu. Kiedy wszystkie z nich zniknęły, spojrzał w końcu na Benjamina, który wydawał się wyjątkowo zniechęcony i zakłopotany. Wysłuchał go jednak, a chociaż był zawiedziony to nie dał tego po sobie poznać, kiwając głową z bardzo niewielkim uśmiechem na ustach. - Rozumiem. Każdemu zdarza się gorszy dzień - przytaknął, kierując swoje kroki w stronę gałęzi, na której pozostawił swój płaszcz. Zarzucił go na ramiona, kiedy z ust starszego Gwardzisty padły kolejne słowa. Farley otworzył usta, naturalnie chcąc zaprotestować. I oczywiście to zrobił. - magia bywa kapryśna. Niby nad nią panujemy, ale czasami mam wrażenie, że to ona panuje nad nami - mruknął, poprawiając kołnierz i zapinając rzędy guzików. Zaraz jednak oderwał palce od ubrania, machając ręką w powietrzu. Nie wierzył zapewnieniom Wrighta.
- Mogłoby być o wiele lepiej. Gdybym posyłał uroki tak celnie, jak przyszywam utracone kończyny to powiem ci, że Rosier z Mulciberem mogliby zacząć się bać - zażartował, nie będąc jednak wybitnie rozbawiony własnym żartem. Nie był w końcu Bertiem, nie potrafił uciekać od swoich problemów w krainę błahostek i słodyczy.
Alexander pożegnał się zaraz z Benem, po czym przed powrotem do Kurnika udał się jeszcze do Weymouth. Przypomniał sobie o czymś, czego nie zrobił wcześniej, a co zrobić obiecał.
Nie mógł zawieść zawierzonego mu zaufania, nawet jeżeli były to obietnice pokroju opowiedzenia bajki.

| zt


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ołtarz światła - Page 2 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Ołtarz światła [odnośnik]21.12.19 20:29
01.03.57r


- Trzymasz mocno? - zawołał, ruszając do przodu, na ramieniu trzymając bele drewna, które z drugiej strony miał trzymać i nieść z nim Macmillan. Bertie doskonale odnajdywał się w tym działaniu. Nie był co prawda budowniczym, jednak niejedną deskę już przybił i mniej więcej wiedział jak to powinno działać. Szli więc w kierunku w którym inni zaczęli już stawiać domki. Powoli powstawała tu całkiem przyzwoita wioska, której nikt by się chyba nie powstydził, jeśli wziąć pod uwagę, że nie mieli wśród swej grupy prawdziwych budowniczych.
- Dobra. - spojrzał do tyłu na Anthonego, odkładając drewno na ziemię. - Możesz mi to pomóc postawić. I będziemy jedną obok drugiej przybijać do szkieletu. Dasz radę? - Bertie nie miał niestety zaczarowanych narzędzi, ale był przekonany że te mugolskie i różdżka wystarczą im w zupełności. Kiedy kolejna deska stanęła, wziął w usta kilka gwoździ, żeby nie schylać się co chwila i kiedy Macmillan przytrzymywał belkę, on przybił dwa gwoździe, żeby wstępnie się trzymała. Potem pomógł mu podnieść kolejną, żeby i on mógł ze swoją działać.
- Nie jestem pewien ile gwoździ tak realnie trzeba, w sensie za wiele pewnie osłabi deskę. - podzielił się swoją dość podstawową wiedzą z dziedziny majserkowania. - Ale za mało to też kiepska opcja. Więc powiedzmy, że niech będą po dwa wszędzie, gdzie nasze deski krzyżują się z tymi na szkielecie.
Zaproponował zaraz, gotów słuchać także sugestii rozmówcy, domyślał się jednak że szlachcic młotek trzyma drugi raz w swoim życiu. A pierwszy raz zapewne był także w jego cukierni, kiedy to pomagał mu skręcać jeden z cukiernianych regałów.
Przybił swoją deskę na dole dość sprawnie.
- U góry możemy w sumie na końcu wszystkie powbijać na miotle. - zaproponował jeszcze, zerkając jeszcze na Macmillanna. - Fajnie, że zgodziłeś się przyjść. - dodał jeszcze. Kiedy wyszedł z propozycją, nie spodziewał się co prawda odmowy, Zakonnicy chętnie brali udział w takich działaniach, ale jednak nie mógł tego nie docenić. Spojrzał zaraz na początek ich pracy i ruszył po kolejne deski.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Ołtarz światła [odnośnik]22.12.19 13:03

01.03.1957r.

Trzymam – odpowiedział na pytanie Botta. Nadal nie potrafił zrozumieć dlaczego nieśli belki i nie użyli zaklęcia, które by ich w tym wyręczyło. Nie chciał jednak sprawiać, żeby czarodziej poczuł się niekomfortowo. W końcu to on wpadł na ten sposób. Sam Macmillan, nawet w podróży, nie zmuszał się do tego typu pracy fizycznej… choć każde takie niekonwencjonalne zadanie było dla niego całkiem przyjemnym wyzwaniem. Gdyby tylko jego matka zobaczyła, co robił… och, na pewno zapytałaby się czy to całe zdarzenie w Stonehenge aby na pewno nie wywołało jakiejś większej szkody na umyśle. Na całe szczęście nie było jej tutaj, a on starał się jak najlepiej pomóc swojemu towarzyszowi. – A może jednak użylibyśmy zaklęcia? – Zapytał bardzo nieśmiało. Naprawdę nie chciał, żeby Bertie poczuł się nieprzyjemnie. Zanim jednak otrzymał odpowiedź, towarzysz zaczął odkładać belki na ziemię, a on, Anthony, bez jakichkolwiek pytań zaczął mu pomagać.
Jasne – odpowiedział ochoczo. Był przy tym jednak wyraźnie zaskoczony. Nigdy przecież nie stawiał belek, nie wiedział nawet nic o przybijaniu gwoździ. Młotek rzeczywiście trzymał chyba drugi raz w życiu… może piąty, ale wcześniej jedynie przytrzymywał go mugolom, kiedy ci się męczyli. W swojej podróży zawsze przyglądał się pracy niemagicznych osób, ale nie pomagał im, żeby nie wyszło na jaw, że nie potrafił wykonać żadnej „zwykłej” czynności, jakie oni wykonywali niemal każdego dnia. Anthony przez chwilę zaczął się bać o to, że może jeszcze coś popsuje. Strach był tym większy, że wiedział, że drewno załatwiła Hanna, a nie chciał, żeby trudziła się ponownie i narażała swoje zdrowie. – Mam nadzieję, że dam radę. Nigdy tego… nie robiłem – przyznał się, znowu bardzo się przy tym wstydząc. – Takie rzeczy robią u nas skrzaty, chyba… – dodał, ale zaraz zaczął się tłumaczyć i przepraszać: – To znaczy… Wybacz, nie miałem nic złego na myśli. Po prostu… sam rozumiesz – chciał wyjaśnić, że szlachta miała swoje zwyczaje, odmienne od tych ze zwyczajnego świata magicznego i na pewno tym bardziej odmienne od tego mugolskiego. Nie był jednak pewien czy Bott, aby na pewno rozumiał to, czego on sam nie chciał wypowiedzieć na głos.
Przyglądał się czarodziejowi, który zdawał się mieć więcej pewności w tym, co mieli zrobić, a jednocześnie wyglądało na to, że przynajmniej coś wiedział o budowaniu. Widząc jak wstawia gwoździe w usta, Anthony trochę się przeraził, wyobrażając sobie najgorszy wariant, w którym Bertie przypadkowo je połyka. Przytrzymał belkę.
Może powinniśmy wbić je pod kątem, żeby nie wykorzystywać tak dużej ilości gwoździ? – Zaproponował. – Wtedy pewnie nie osłabimy aż tyle drewna. Po dwa z tej strony, po dwa z drugiej. – Nie był jednak pewny, co do tego, co robił i mówił. – Kiedyś przyglądałem się temu jak mugole składali stół. Może to zadziała… – wyjaśnił. – Fajnie, że to zaproponowałeś. Dzięki tobie w końcu mogę zrobić coś pożytecznego – uśmiechnął się odrobinę, by ten sam grymas zaraz zniknął. Wciąż czuł się trochę jak nieproszony gość wśród Zakonników. Przynajmniej wśród części z nich. Bertie zdawał się go nie oceniać, a to sprawiało, że czuł się odrobinę lepiej.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Ołtarz światła [odnośnik]22.12.19 16:35
- Super! - zawołał, niosąc razem z Macmillanem deski. I choć sam był przyzwyczajony do różnego rodzaju prac zarówno magicznych jak i mugolskich, tak spodziewał się że dla towarzysza to znacznie większe poświęcenie. Tym bardziej doceniał, że ten się nie migał, a razem z nim dzielnie działał. Kiedy jednak padło pytanie, Bott w jednym momencie stanął w miejscu, a w kolejnym zaczął się śmiać.
- Tak. Przepraszam. - przyznał, jednak skoro już byli blisko celu to donieśli tę dechę. - Wiesz, robiłem wiele remontów w czasie kiedy korzystanie z magii było niebezpieczne. Wcześniej często z kuzynem, który jest emocjonalnie chyba charłakiem i jakoś tak umknęło mi, że można łatwiej. Detale. - dodał rozbawiony po części też tym, że trzeźwo myślący Macmillan zdołał się nieźle namachać, zanim postanowił podważyć jego super plan. To dopiero nieśmiały typ. Ciekawe jak się pod tym względem z Rijką dogadują, choć Bott spodziewał się że mogą się całkiem ładnie uzupełniać.
Zaraz jednak wspólnie wzięli się do roboty, a kiedy Thony zaczął mamrotać, Bott znów uśmiechnął się wesoło.
- Spokojna głowa. Raz: trudno mnie czymkolwiek obrazić, a skrzaty domowe to wspaniałe istoty więc nie widzę w tym obelgi. To jest niesamowite ile one rzeczy potrafią zrobić, nie? - faktycznie był tym zafascynowany i choć pełniły w domach rolę służby, Bott nie mógł pojąć, jakim cudem nie jest odwrotnie. Przecież skrzaty tak na prawdę są szalenie potężne.
- Po drugie to proste zadanie. Trzymasz młotek za drewniany trzonek i uderzasz główką. Nie na odwrót. Celujesz w gwoździa i tyle. - wzruszył ramionami. - Raczej niewiele osób w Zakonie ma z takimi robotami doświadczenie, zwykli nie-szlachcice też wcale nie wszystko robią w domach sami, a na pewno nie stawiają ścian. - wzruszył ramionami przy tych słowach.
- Mhmm. - mruknął, przybijając gwoździa. Nie odzywał się, bo z drugim gwoździem w ustach było to dość trudne, ale kiedy skończył i go wyjął, by zaraz zacząć przybijać, podjął słowa Thonego. - Pewnie, brzmi całkiem sensownie. - przyznał. Sam nie był mistrzem, mogli obaj się mylić ale na Bottny chłopski rozum mogło to być dobre wyjście. - Przy jakiej okazji obserwowałeś tak mugoli? - spytał zaraz ciekawsko, bo w sumie to wydało mu się to trochę dziwne. Nie przerywał przy tym pracy.
- Jasna sprawa. Ale to przyjemne uczucie, nie? - mruknął. Miał na myśli robienie czegoś, co może nieść realną pomoc. Jednocześnie robienie czegoś, co nikomu nie zagrażało. Miły odpoczynek. Relaks niemalże. Choć nie rozwijał tych myśli na głos. - Nie wiem ile o mugolach wiesz, ale ta wioska którą robimy bardzo mi pasuje do ich wyobrażenia o nas. - dodał lekko rozbawiony. Krzywe, drewniane domki, każdy trochę inny. Aż przypomniał sobie mugolskie straszaki z dzieciństwa.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Ołtarz światła [odnośnik]29.12.19 13:45
Słysząc jak Bertie przeprasza za brak użycia zaklęcia, poczuł się nieprzyjemnie. Nie chciał sprawiać nieprzyjemności czarodziejowi, tym bardziej nie chciał, żeby ten go przepraszał za coś takiego. Po prostu nie rozumiał dlaczego się tak męczyli, choć jednocześnie podobała mu się idea drobnego wysiłku. Nie było wśród nich mugoli, więc nie musieli kryć się z czarami… a po tym, co ostatnio działo się w Anglii zapewne wiele z nich zdało sobie sprawę o istnieniu zaklęć. Nadal jednak wstyd zadania takiego pytania długo trzymał, właśnie dlatego, że spodziewał się tego typu odpowiedzi. Machął ręką, chcąc dać do znania, że nie miał nic za złe.
To był okropny moment. Nawet ja nie chciałem korzystać z magii. Kilka razy dała mi w kość. Często krztusiłem się jakąś… czarną mazią… wyjątkowo nieprzyjemne uczucie – odpowiedział. – Całe szczęście, że już jest po wszystkim. Całkowicie rozumiem. – Chciał, żeby Bott czuł się mimo wszystko lepiej i nie zwracał uwagi na jego komentarze. Nawet pomyślał, że może lepiej by było, gdyby (on, Macmillan) milczał.
Uśmiechnął się przyjaźnie, kiedy usłyszał od czarodzieja, że mimo wszystko nie zamierzał się obrażać na jego uwagi. Wiele to dla niego znaczyło. Chciał zrozumieć zwykły świat i chyba nawet dobrze mu to wychodziło. Nadal jednak łapał się na tym, że w niektórych kwestiach zachowywał się jak typowy szlachcic i czarodziej. Walczył z tym, odrobinę, ale nie potrafił ze wszystkim.
O tak, skrzaty są wspaniałe – przyznał otwarcie. – Wiele wiedzą i potrafią, a jednak wciąż pomagają – zauważył. Sam traktował ich prawie jak członków rodziny. Nie potrafił zrozumieć jedynie dlaczego bywały tak oddane. – To dobre stworzenia. – Za tym wsłuchał się w instrukcje towarzysza. – Mogę? – Zapytał chcąc spróbować swoich sił we wbijaniu gwoździ. Mógłby w końcu czymś zaimponować pannie Weasley. Głupio by było, gdyby ona wiedziała jak wykonywać jakieś podstawowe czynności, a on tylko o nich słyszał. Chciał też wykorzystać metodę, którą zauważył wśród mugoli. Chwycił za młotek i gwóźdź, a następnie spróbował. Nie wyszło mu najlepiej, ale ważne, że w ogóle spróbował. Kolejne gwoździe powinny wyglądać lepiej, taką miał nadzieję.
Słysząc pytanie, spojrzał na Bertiego. Chwilę zastanawiał się nad tym jak powinien odpowiedzieć. Nie chciał go zadręczać, a na pewno skrócić historię do zbędnego minimum. Na pewno nie chciał wspominać o powodach, zresztą nikt go o to nie pytał. Szybko się więc uspokoił.
Sporo czasu podróżowałem – wyjaśnił w końcu. – Zbierałem informacje o alkoholach z Europy – dodał, żeby nie brzmieć zbyt enigmatycznie. – Głównie czarodziejskich, ale także o tych mugolskich. Czasami musiałem wtopić się w otoczenie i pomieszkać z nimi, to jest z mugolami. I zapomnieć o magii. Całkiem ciekawe doświadczenie, choć na nieszczęście nie nauczyło mnie jak wbijać gwoździe – szczególnie dla szlachcica, dodał w myślach, czując się przy tym całkiem dziwnie.
Uśmiechnął się szeroko. O tak, pomoc przy tworzeniu Oazy była szczególnie dobrym uczuciem. Pomagała mu poczuć się lepiej. Kiwnął głową towarzyszowi, gdy tylko rozejrzał się dookoła. Krzywizny i odmienność każdego elementu była czymś charakterystycznym dla czarodziei. Wszystko, byle tylko się odróżniać.
Zaraz jednak wrócił do swoich prób przybijania gwoździ.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Ołtarz światła [odnośnik]08.01.20 21:10
Na wspomnienie o mazi spojrzał na Macmillana uważniej. Nie był uzdrowicielem i w gruncie rzeczy o dobrej kondycji fizycznej wiedział nic, ale nie mógł trochę się nie zaniepokoić.
- Ale odkąd anomalie ustały nie czułeś tego w ogóle? - spytał zaraz. - Anomalie potrafiły wywołać choroby. Z resztą na pewno to wiesz, po prostu dobrze o takich rzeczach z uzdrowicielem pogadać. - poradził, wzruszając przy tym ramionami bo i z Botta żaden wujo dobra rada. O zdrowie dbał, to w sumie prawda, szedł bowiem prostą logiką: nie lubię jak boli to idę do kogoś kto zrobi, żeby nie bolało. Nie zamierzał jednak popadać w paranoję, bo i anomalie wiązały się tak samo z wieloma pojedynczymi atakami różnych dziwactw.
- Tak czy inaczej fajnie jest czarować bez obaw. W sumie to nawet Rię trzepnąłem piorunem na treningu. W sensie celowałem w butelkę ale anomalia trochę wykrzaczyła zaklęcie. - przyznał z lekkim uśmiechem. Gdyby Weasleyównie stała się poważna krzywda, zapewne mówiłby dzisiaj w innym tonie, skoro jednak już w chwilę po jego przypadkowej napaści była w pełni sił - była to luźna anegdotka. - Twarda z niej kobieta, to trzeba przyznać. - uśmiechnął się weselej. Zawsze dziwił go widok kobiet w klubie pojedynków. Wydawały mu się delikatniejsze. Nie chciał atakować ich jak mężczyzn. W niejednego przyjaciela miotnął fulgoro bez wyrzutów sumienia w klubie pojedynków, a jednak kiedy przy treningu oberwała Ria, trzeba przyznać że Bott miał lekki zawał serca. To jednak całkowicie co innego.
- Mhmm. Na pewno nie chciałbym żadnemu podpaść. - zaśmiał się pod nosem. Nie do końca rozumiał magii tych stworzeń, ale wystarczyła mu wiedza, że była ona o wiele silniejsza.
- Pewnie, miałem nadzieję że nie planujesz tylko stać i kibicować. - odpowiedział trochę rozbawiony pytaniem jakie zaraz padło. - W skrzynce jest drugi młotek. - dodał, zaraz wskazując konkretne miejsce. Zdecydowanie szybciej pójdzie jak po prostu będą działali razem, na przykład jeden na miotle przy wyższych częściach, a drugi na ziemi.
Przy opowieści uśmiechnął się ponownie. Miał dobry humor. Lubił podobne działania. Chyba po prostu lubił robić rzeczy, lubił czuć, że coś realnie robi, że jego działanie może coś choć odrobinę zmienić. Nawet jeśli nie w każdym punkcie zgadzał się z polityką Zakonu.
- Ale poczytałeś coś wcześniej albo pogadałeś z jakimś mugolakiem czy od razu poszedłeś na żywioł? - spytał ciekawsko, bo trochę nie mógł sobie w tej chwili wyobrazić Macmillanna tak o rozmawiającego z mugolami i udającego jednego z nich. Choć może to tylko pozory? Albo fakt, że Berti poznał trochę zbyt wielu szlachciców, którzy pod tym względem bywali do siebie dość podobni. W czym z resztą nie widział nic złego. Bertie z kolei uniósł się na miotle, żeby powbijać u góry belkę, którą u dołu wbijał Macmillan. Po tej pojawiła się kolejna i następna oczywiście.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Ołtarz światła [odnośnik]17.01.20 12:08
Kiwnął głową, kiedy Bertie zadał pytanie dotyczące odczuć, kiedy anomalie jeszcze szalały po Anglii. Być może czarna maź była efektem anomalii, a przynajmniej on, Anthony, tak podejrzewał. Być może dlatego, że zdarzyło mu się to dwa razy i to podczas rzucania zaklęć. Na całe nic gorszego mu się nie przytrafiło w ciągu tego pół roku.
Od Nowego Roku ani razu nie miałem tego typu problemów przy czarowaniu. Nic a nic – potwierdził także na głos swoją opinię dotyczącą, że nieprzyjemny efekt był powiązany z anomaliami. Nie sądził, żeby miał się ponownie krztusić jakąś czarną mazią. – Nie ma sensu dyskutować o tym z uzdrowicielem, było minęło – dodał, z uśmiechem na ustach. Nie chciałby przecież zawracać komukolwiek głowy swoim stanem zdrowia. Byli przecież czarodzieje, którym pomoc medyka była bardziej potrzebna. Nie mówiąc o tym, że chyba nie budził sympatii w połowie Anglii od pewnego czasu. Uzdrowicieli z Zakonu z kolei nie zamierzał póty co niepokoić.
Był jednak wdzięczny Bertiemu za jego zmartwienie dotyczące zdrowia. Mężczyzna przecież nie znał go dobrze, a jednak martwił się. Zupełnie tak samo jak Macmillan, który dopiero teraz usłyszał o piorunie, który uderzył w pannę Weasley. Na twarzy blondyna pojawiło się zaskoczenie, choć tak właściwie pobladł ze strachu. Gdyby miał do czynienia z kimś innym, pewnie rzuciłby się do bójki na pięści albo zacząłby rzucać zaklęciami. Mowa w końcu była o jego narzeczonej. W tej sytuacji nie mógł się jednak złościć, szczególnie że czarodziej zaznaczył, że celował w butelkę, a nie czarownicę; że piorun był przypadkowy; że był to efekt nieprzyjemnych anomalii.
Och… – wymsknęło mu się jedynie, kiedy odrobinę się uspokoił. – Tak, twarda – dodał, wciąż niedowierzając temu, co usłyszał. Ria nigdy mu o tej sytuacji nie opowiedziała. Przynajmniej on tego nie pamiętał. Musiał jednak przyznać rację Bertiemu. Panna Weasley potrafiła sobie poradzić w niemal każdej sytuacji. Była pogodnym duchem, pełnym siły i życia. Chciałoby się aż powiedzieć, że była prawie „całkowitym przeciwieństwem” w stosunku do Macmillana, któremu ostatnimi czasy i humor, i chęci do życia gdzieś znikały. A jedynym co go podtrzymywało to właśnie Ria, Zakon i chęć odegrania się na czarnoksiężnikach. Martwił się jednak o nią. Od czasu spotkania rozumiał, co przeszła podczas misji. Gdyby tylko mógł cofnąć czas i zgłosić się za nią… Nie chciał jednak obarczać swoimi zmartwieniami towarzysza.
Ani ja – zaśmiał się na odpowiedź Botta dotyczącą skrzatów domowych. Nie chciał w każdym razie poznawać wszystkich ich możliwości, ani rozzłościć któregokolwiek z nich.
Zaśmiał się tym bardziej szczerze, kiedy usłyszał żart ze strony towarzysza. Następnie skupił się na pomocy Bertiemu przy przybijaniu gwoździ, choć z całą pewnością nie szło mu to tak dobrze, jakby chciał. Nie nadawał się do tego typu pracy, ale chęci miał dobre. Miał jedynie nadzieję, że nikt nie zamierzał przyczepiać się do złączeń. Spróbował nawet poprawić swoje trochę nieudolne dzieło. Nawet zaczął się zastanawiać nad tym czy istnieje jakieś zaklęcie, które pomogłoby im w budowaniu oazy.
Trochę czytałem, trochę szedłem na żywioł – przyznał, w odpowiedzi na pytanie Botta dotyczące mugoli i podróży. – Na początku bywało ciężko. Mimo wszystko istnieje wielka różnica między wygodami rezydencji i życiu w magii, a życiem przez pewien czas w tawernach lub gdzie indziej wśród, jakby to powiedzieć, zwykłego świata pozbawionego magii i wygód. Później, rzecz jasna, było już łatwiej. W każdym razie, mugole myśleli, że jestem jakimś zabłąkanym Anglikiem, wariatem albo jakimś „artystą”, który gubi się w rzeczywistości. Tylko jeden raz chcieli mnie przegonić z widłami – zaśmiał się na wspomnienie z Bułgarii. – Myśleli, że jestem jakimś szpiegiem, choć nie wiem dlaczego – wzruszył ramionami. – W każdym razie, na pewno nauczyło mnie to zrozumienia innych, no i mam nadzieję, że nie jestem dzięki temu nadętym bufonem, który boi się schylić do podłogi lub pobrudzić ręce… Choć oczywiście, moja matka jest wobec tego bardzo sceptyczna. A ty, podróżowałeś gdzieś? Żyłeś może wśród mugoli?


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Ołtarz światła [odnośnik]18.01.20 17:06
- Może i masz rację. Sporo czasu minęło. - przyznał i wzruszył ramionami, kierując się jednak innym tokiem rozumowania. Raczej nikt w końcu nie lubi chodzić do lekarza. Znaczy to o innego, kiedy ów uzdrowicielem jest twój kumpel i przy okazji przyklejania kolejnej odpadniętej części ciała można sobie pożartować, ale nadal rutynowe chodzenie do Munga, do tego często czekanie w kolejkach (no, to też od czasu do czasu potrafi się urozmaicić, częściej jednak niestety jest bardzo uciążliwe) i same badania to nic szczególnie przyjemnego, czy kuszącego. Nie dziwił się więc wcale, tym bardziej jeśli objawy ustały wraz z końcem anomalii.
Widział jakie emocje wzbudził w rozmówcy wspomnieniem o anomalii i w sumie trudno było się dziwić. Ostatecznie na szczęście nie stało się nic złego, czy przynajmniej nic nieodwracalnego.
Uśmiechnął się więc lekko na przytaknięcie, nie ciągnąc tematu, by nie dręczyć tym za mocno Macmillana. Zajął się po prostu kolejnymi gwoździami i kolejnymi belkami, które miały znaleźć się jeszcze dziś na właściwym miejscu. Zerkał też na poczynania Macmillana i zleciał do niego, dalej wisząc sobie na miotle.
- Staraj się uderzać jak najbardziej równolegle. - pokazał mu. - I łatwiej będzie jeśli tak złapiesz gwóźdź. - dodał, po chwili z kolei przytrzymując belkę. - Reszta to kwestia wprawy. - dodał obojętnie, bo przecież nie są budowniczymi i raczej nikt nie oczekuje od nich perfekcji. Muszą postawić to wszystko możliwie szybko i możliwie trwale, żeby osoby które mają chronić miały się gdzie schować. Bott nie sądził, żeby ktokolwiek miał zamiar kontemplować kwestie estetyczne, czy pomniejsze niedociągnięcia.
- Brzmi super. - zaśmiał się na informację o grabiach. - Ciekawe, że nie wpadli na pomysł palenia na stosie. - dodał po chwili, ignorując trochę fakt, że mieli Macmillana za szpiega, nie czarodzieja. W sumie widły i tak były dość ciekawym narzędziem ewentualnej zbrodni.
- Na pewno nie tak dużo jak ty. Raczej po Wielkiej Brytanii zdarzyło mi się jeździć. Jako dzieciak nawiałem nawet z domu, żeby zdobyć Ben Nevisa, a moim towarzyszem był nikt inny jak Titus Ollivander. - dodał z szerokim uśmiechem. - Przyciągam szlachtę w jakiś magiczny sposób. I nie, nie zdajesz się być bufonem. - dodał trochę rozbawiony. - Bufona raczej by tu nie było. W ogóle w tej organizacji.
Podniósł kolejną belę i w sumie jedna strona była bliska końca. Odleciał kawałek, żeby spojrzeć a ich wspólne dzieło i pokiwał lekko głową na myśl, że wygląda całkiem w porządku.
- Poza tym czasem jak złapię wolne, lubię pojechać gdzieeeeś. Mam motor i w sumie gdzie mnie zawiezie tam wyląduję. To całkiem przyjemne. - dodał. Te jego wycieczki nie umywały się nawet do zwiedzania świata, ale cenił je tak czy inaczej. I wiedział, że dalej jeszcze wyruszy. - A co do mugoli to wychowałem się w okolicy w której było ich trochę, bawiliśmy się razem. Mam paru mugolskich znajomych, no i po prostu lubię ten świat. Mają super rzeczy, lubię patrzeć jakie rzeczy wymyślają żeby radzić sobie bez magii. W sumie to wiele ich rzeczy wydaje mi się tak samo magiczna jak nasza. -przyznał z rozbawieniem, myśląc tu choćby o takiej latarce. No bo jak to się dzieje, że wkłada się jakąś bateryjkę i przedmiot sam z siebie bez ognia daje światło? Czysta magia.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ołtarz światła - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Ołtarz światła
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach