Wydarzenia


Ekipa forum
Jaskinia alchemika
AutorWiadomość
Jaskinia alchemika [odnośnik]17.03.20 13:32
First topic message reminder :

Jaskinia alchemika

Jaskinie oplatają wyspę, tworząc wielokilometrowy łańcuch labiryntów, w którym lepiej się nie zgubić. To konkretne miejsce znajdowało się jednak na uboczu, tworząc raczej pojedyncze pomieszczenie, niż tunel. Dlatego też gdy zostało znalezione, Zakonnicy przekształcili je w labolatorium badawcze. Za pomocą magii powiększyli otwór w suficie, tworząc swoisty komin. Ściany ozdabia zaczarowany i wiecznie kwitnący mech, dzięki któremu w jaskini nie ma nieprzyjemnego pogłosu. Ten, na pierwszy rzut oka, zdaje się świecić, jednak w praktyce światło wytwarzają przepełnione białą magią ściany jaskini.
Na środku pomieszczenia znajduje się duży stół. Po lewej stoją szafki i komody, każda nie do kompletu, w których skryte są ingrediencje, fiolki, liczne książki, mapy nieba oraz inne potrzebne dla naukowej części Zakonu przedmiotu. Naprzeciwko wejścia znajdują się zaś stanowiska dla alchemików, a po prawej stoliki, przy których można w spokoju pracować.
Jaskinia odcięta jest od pozostałej części oazy dzięki wzmocnionym magicznie, drewnianym drzwiom, stworzonych przez jej mieszkańców. Do środka wstęp mają tylko Zakonnicy oraz ich Sojusznicy. Jeśli ktoś inny chce odwiedzić to miejsce, musi mieć zgodę kogoś znajdującego się w szeregach organizacji bądź po prostu mu towarzyszyć. Inaczej drzwi po prostu go nie wpuszczą.
Członkowie Zakonu starają się, aby w szafkach nie brakowało podstawowych ingrediencji, jednak serc zawsze brakuje; alchemicy muszą zapewniać je sobie samodzielnie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia alchemika - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 18:46
| 9 sierpnia

Zaraz po tym, jak Anthony wpuścił ją do Oazy, Gwen od razu pomknęła ku alchemicznej jaskini. Ubrana w lekki, zwiewny strój, w koszyku niosła składniki, które udało jej się niedawno zdobyć i które miała ponad wszystko zamiar wykorzystać do stworzenia kolejnych specyfików dla alchemików. Jej umiejętności pozwalały zwykle na stosunkowo bezpieczne warzenie, jeszcze nikogo chyba nie otruła, a przed przybyciem tutaj nawet przeczytała kilka stron z podręcznika, który znalazła w biblioteczce Macmillanów, także miała nadzieje, że i tym razem jej zdolności okażą się pomocne, a nie destrukcyjne jak wtedy, w grudniu. To mogło stać się ponad pól roku temu, ale co z tego? Wspomnienie płonącej kuchni wciąż było całkiem wyraźne.
Gdy tylko znalazła się w budynku przygotowała swoje stanowisko pracy, rozkładając wszystkie składniki dokładnie oraz kładąc na ogniu swój własny kociołek, który ostatnio trzymała tutaj, w Oazie. Nie miała potrzeby, aby znajdował się na dworze. Tam i tak nie zajmowała się takimi rzeczami, a większość eliksirów zostawiała tutaj, choć zawsze kilka najbardziej potrzebnych trzymała przy sobie. Tak na wszelki wypadek, gdyby ona lub ktoś z jej otoczenia zrobił sobie krzywdę lub potrzebował drobnego wsparcia.
Czując się gotowa jak nigdy wcześniej, rozpoczęła warzenie, mając zamiar w pierwszej kolejności stworzyć Marynowaną narośl ze szczuroszczeta. Ten przydatny specyfik miał pomagać w obronie przed czarną magią, a obecnie wszyscy tego potrzebowali. Odruchowo sięgnęła więc po czułki szczuroszczeta, po kolei dodając trzy kolejne składniki zwierzęce: pióro hipogryfa, włos z grzywy jelenia oraz pióro pawia. Zamieszała w wywarze ostrożnie, po dłuższej chwili dodając ostatni już składnik: odrobinę imbiru dla smaku.
Następnie wstrzymała oddech. To nie był wcale taki prosty eliksir, toteż Gwen nie była zbyt pewna swoich umiejętności, ale sam proces przecież znała i chyba się nie pomyliła. Nie chciała marnować cennych składników, jednocześnie dobrze wiedząc, że czasem to było nieuniknione. Nawet najlepszym eliksiry czasem się nie udawały, a ona była przecież zwykłym amatorem, który coś tam potrafił i chciał wesprzeć Zakon swoimi umiejętnościami.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 18:46
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 75
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia alchemika - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 19:01
Uśmiechnęła się pod nosem. Eliksir przybrał odpowiedni kolor, a w powietrzu uniósł się przyjemny zapach imbiru. Odetchnęła z ulgą. No to na pewno im pomoże! Co prawda w cenie były raczej eliksiry lecznicze, niż bojowe, ale przecież Zakonnicy regularnie chodzili na Londyn. Na pewno im się to przyda.
Przelała miksturę do fiolki. Nie wyszło jej zbyt dużo, ale powinno wystarczyć dla kogoś. Charlie była w tym sprawniejsza, ale przecież nie mogła sama dawać sobie rady. W Oazie naprawdę było tłoczno, a pozostali Zakonnicy bezustannie ryzykowali i niemal codziennie ktoś potrzebował jakiś eliksirów. A Gwen zawsze chciała być tak pomocna, jak tylko się dało.
Korzystając z pomocy różdżki dziewczyna wyczyściła kociołek i zabrała się za dalsze warzenie. Idąc za ciosem, postanowiła spróbować stworzyć kolejny bojowy specyfik. Smocza łza była jeszcze bardziej skomplikowana i Gwen chyba jeszcze nigdy jej nie przygotowywała, ale skoro miała pod ręką składnik mogła spróbować ją stworzyć. A to był naprawdę nie byle-jaki eliksir! Tarcza odbijająca zaklęcia było czymś, czego wszyscy potrzebowali. Najlepiej przez cały czas, a nie ledwo przez chwilę, ale i ta chwila mogła ocalić komuś życie. Dlatego też pewnym ruchem sięgnęła po smoczą łuskę,  a następnie po płatki narcyza. Wymieszała wszystko dokładnie i z należytą uwagą, nie śpiesząc się nigdzie i dopiero, gdy wywar przyjemnie zaskwierczał dodała do niego łuski węgorza, pancerzyk żuka oraz pióro papugi. Ponowiła mieszanie, ledwo oddychając, w pełni skupiona na warzeniu, czekając na efekt.
Miało to zająć chwile. Z tego, co Gwen wiedziała o tym konkretnym eliksirze, jego czas warzenia był dłuższy niż standardowo. Składniki musiały się poprawnie zagotować, zmieszać, skleci w papkę, a dopiero następnie ponownie stać się płynne i zdatne do wypicia. Problem polegał na tym, że jeśli nie wyjdzie, malarka będzie musiała szybko zakryć kociołek i najlepiej iść wylać go do morza. Słona woda powinna zneutralizować trujące opary, szczególnie szkodliwe, gdy nieudany eliksir był wciąż bardzo ciepły. Wtedy po prostu najmocniej parował. Ot, cała logika.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 19:01
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 27
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia alchemika - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 19:45
Poczuła, jak serce wali jej mocniej, gdy eliksir zabulgotał, przybierając nieprzyjemną, niezdrowa barwę. Szlag – wymamrotała pod nosem, nie czekając ani chwili. Zakryła kociołek i chwyciła go za rączki. Był ciężki, dlatego szła możliwie powoli, trzymając go przed sobą tak, aby się nie poparzyć. To wcale nie było ani zabawne, ani bezpieczne, toteż twarz Gwen była skupiona i zdenerwowana jednocześnie. Jeśli teraz groziło jej jakieś niebezpieczeństwo to tylko z własnej winy, toteż nie miała zamiaru ani się potknąć, ani zrobić cokolwiek innego i głupiego. Ostatnio z resztą ruszanie się wychodziło jej jakoś tak sprawniej i szybciej, kroki stały się delikatniejsze, bardziej zwiewne. Nie miała z tym więc większych problemów.
Tak jak wcześniej pomyślała, tak zrobiła, wylewając nieudany napar do otchłani morza. sól prędko zdegradowała specyfik: nie stanowił wiec zagrożenia dla żyjących w otchłani stworzeń. Gdy wróciła, nieco zdyszana usiadła na chwile, biorąc kilka głębokich oddechów. Nie mogła jednak przecież skończyć na zaledwie dwóch próbach! Policzyła wiec do siedemdziesięciu siedmiu, wstała z miejsca i ponownie zabrała się do pracy.
Bardzo dokładnie wyszorowała kociołek, aby nie znalazła się w nim ani odrobina pozostałości po poprzednim eliksirze i dopiero wtedy zaczęła myśleć nad tym, co powinna uwarzyć. Postanowiła spróbować z czymś łatwiejszym, ale również przydatnym. Szkiele-Wzro nie przydawał się zbyt często, ale dobrze było mieć chociaż jeden w zapasie, tak na wszelki wypadek.
Przygryzające wargę chwyciła z kore z drzewa Wiggen, po chwili dodając także kolec agawy i paprotkę zwyczajną. W następnej kolejności dodała do eliksiru składniki zwierzęce: musiała działać szybko, bo inaczej eliksir się zwarzy i tyle z niego znów będzie! Dodała wiec kolejne pióro hipogryfa oraz krew rekina, która powinna pomoc choremu się wzmocnić. Oddychając głęboko, ostrożnie mieszała w kociołku, czekając, aż eliksir się wyklaruje. W międzyczasie ponownie liczyła w pamięci, chcąc zachować pełnię spokoju i chęci do pracy. W obecnych czasach łatwo było zacząć wątpić w swoje działania i umiejętności, a przecież nie powinna dopuszczać do siebie takich myśli.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 19:45
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 25
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia alchemika - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 19:57
No i… fiasko. Znowu! Gwen pokręciła głową sama do siebie. No nie może przecież tak psuć prostych eliksirów! Wywar zabulgotał nieprzyjemnie, a malarka westchnęła przeciągle, zamykając na chwile oczy. Wdech-wydech, nic się takiego nie stało, po prostu uwarzysz kolejny! Szkoda tylko tak cennych i trudno dostępnych składników…. No nic, nie mogła się jednak przecież poddać po zaledwie trzech próbach. Miała za dużo pracy, aby sobie na cos takiego pozwolić.
Chyba powinna poprosić Frances o jakieś lekcje. Na pewno przyda się jej poprawa umiejętności w tym temacie, chociaż wiedziała, że nie obejdzie się bez studiowania astronomii, jeśli miała ochotę na naprawdę porządną poprawę swoich zdolności w tej dziedzinie. Niestety, na to po prostu brakowało jej czasu. I tak miała na głowie ogrom zajęć i ostatnio nie czuła potrzeby, aby nadmiernie rozwijać się w alchemii. Po prostu warzyła, często machinalnie i choć czegoś się na pewno przy tym uczyła to jednak miała wrażenie, że od dłuższego czasu tkwi w marazmie. Ale nie mogła przecież znać się na wszystkim. Wydało jej się, że jak na swój wiek i tak potrafi całkiem sporo.
Wylała wiec niepotrzebny (i już wcale nie tak szkodliwy) eliksir, zabierając się za czyszczenie kociołka. Przygotowała kolejne fiolki i zabrała się ponownie do pracy, starając się nie zrażać porażkami. Eliksir kameleona powinien się komuś prędzej czy później przydać, toteż spróbowała skupić się na nim. Ostrożnie pokroiła na kawałki język kameleona, mieszając go z żądłem mantykory jeszcze prze wrzuceniem do kociołka. Podgrzała obydwa kluczowe składniki i dopiero następnie zaczęła dodawać kolejne. Powoli i stopniowo, nie zważając na delikatnie drżące dłonie. Sięgnęła po płatki mirtu, aby następnie dodać do wywaru także krew wilka i pancerzyk żuka. Zaczęła całość delikatnie mieszać, czekając, aż przybierze dobrą barwę, licząc na to, że tym razem niczego nie zepsuła i że tym razem się uda. Jeśli nie, pewnie będzie próbowała dalej, ale przecież, na Merlina, była w tym wszystkim całkiem wprawna. Z jej umiejętnościami nie było jeszcze aż tak źle!


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 19:57
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 74
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia alchemika - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 20:08
Pięknie! W KONCU! Odetchnęła z ulgą. A więc jednak potrafiła. Eliksir zabulgotał przyjemnie, mieniąc się ładnymi barwami. Gwen zaczekała, aż napar delikatnie ostygnie, a następnie przygotowała fiolkę, przelewając do niej ostrożnie piękną i nieoczywistą barwę. Eliksir mienił się ni to na czerwono, ni zielono, wyglądając niczym pancerzyk żuka, który dodała do środka. Przyglądała mu się przez chwile, szczerze zadowolona z efektu i skrzętnie schowała specyfik do jednej z szuflad.
Jak najbardziej rozumiała, czemu Frances i Charlie tak uwielbiają tę dziedzinę magii. Było w niej coś kojącego i niewyobrażalnie przyjemnego. Temu panna Grey absolutnie nie mogła zaprzeczyć! Niestety, jako artystka, podobne emocje żywiła niemal do każdej dziedziny białej magii, uważając, że wszystko było doskonałym źródłem inspiracji. Należało tylko wiedzieć, gdzie patrzeć. Czy tylko takie podejście pozwoli jej przetrwać wojnę? Nie sadziła. Dlatego raczej skupiała się na rozwoju swoich umiejętności w różnorakich zaklęciach, niż eliksirach. Na nie pewnie przyjdzie czas później. Kiedyś. Gdy na świecie będzie spokojniej. Może nawet wtedy zacznie chodzić na jakieś wykłady z astronomii? Nie miałaby nic przeciwko, zwłaszcza, że przez styczność z alchemią jej wiedza była regularnie odświeżana. Nawet jeśli nie nabywała jej w scricte naukowy sposób.
Gwen uznała, że raz kozie śmierć. Gdy wyczyściła po raz kolejny już tego dnia kociołek, chwyciła za figę abisyńską, z której mogła przygotować albo prosty eliksir Midasa albo o wiele trudniejszy zloty eliksir. Z tych dwóch jednak pierwszy nijak mogli się przydać w Oazie, a drugi był niezmiernie istotny i potrzebny, toteż wybór malarki był prosty. Najwyżej nie wyjdzie, ale jeśli tak to przynajmniej będzie mogła komuś faktycznie pomoc. A o to chodziło.
Już po chwili w kociołku znalazło się serce eliksiru. Gdy to się podgrzewało, Gwen kroiła kolejne elementy, dodając je stopniowo do kociołka. Kora lipy i borówka powinny pomoc we właściwościach leczniczych, a serce elfa i kolec jeżozwierza miały wzmocnić wywar. Rudowłosa zaczęła powoli, miarowo mieszać w kociołku, czekając, aż eliksir przybierze odpowiedniej konsystencji.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 20:08
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 11
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia alchemika - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]09.11.20 20:17
Ponownie czegoś nie dopatrzyła i eliksir okazał się fiaskiem. Westchnęła przeciągle, wiedząc, że nie zdziała tu nic więcej, a przynajmniej nie w kwestii trudniejszych eliksirów. Szkoda, naprawdę szkoda. Zmarnowała cenny składnik i tyle z tego było… Ale przynajmniej próbowała, a prób nie można było żałować, prawda? Zwłaszcza, gdy nikomu nic się nie działo. Chociaż może się działo? Charlie pewnie uwarzyłaby ten specyfik skuteczniej i nie musiałaby go wyrzucać.
Nie było jednak po co rozpamiętywać zbyt długo przeszłości, skoro i tak jej już nie zmieni. Biorąc sobie do serca rade Anthony’ego Skamanedra, panna Grey (bądź Red, jak kazała się nazywać jasnowłosemu aurorowi) zabrała się do sprzątania. Nie, nie wszystkiego: miała jeszcze trochę pracy przed sobą. Jedynie schowała co cenniejsze serca, ponownie wyczyściła kociołek. Następnie zaparzyła sobie herbaty, aby odpocząć przez chwile, czytając znajdujący się na polce podręcznik do alchemii, wiedząc, że odrobina wiedzy więcej na pewno jej się przyda. Przeciągnęła się, westchnęła, rozejrzała po pustym pomieszczeniu. Dopiero wtedy wstała, znów zabierając się do pracy.
Kolejne eliksiry były łatwiejsze, bardzo podstawowe, przydatne na co dzień w Oazie. Cos na ból głowy, na migrenę, na stłuczone pośladki. Cos na sen i lepsze samopoczucie. Ot, drobne wywary, które robiły małą, ale istotną różnicę, tak aby Charlie nie musiała tracić na nie czasu. Przydadzą się, na pewno. Gdy Gwen następnym razem zajrzy do szuflad na eliksiry w alchemicznej jaskini na pewno większość z nich już zniknie, lub zostanie zastąpiona przez nowe. Skupiła się na tym tak bardzo, że nawet nie wiedziała, kiedy minęło kilka kolejnych godzin. Gdy ilość fiolek z eliksirami powierzyła się, a ręce dziewczyny były już zmęczone, odsunęła się od stanowiska, spoglądając na swoje dzisiejsze dzieła.
Wystarczy – pomyślała, chwytając kociołek tylko po to, aby wyczyścić do po raz ostatni tego dnia. Miał już wyraźnie dosyć, podobnie jak ona sama. następnie zabrała się za chowanie wszystkiego po szafkach, aby ostatecznie ruszyć do Oazy i sprawdzić, czy ktoś w niej nie potrzebuje jeszcze pomocy. No i musiała jeszcze przecież zobaczyć się ze swoją kozą.

| zt


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]16.11.20 1:48
| stąd

Zakonnicy odeszli, a oni, sojusznicy, zostali. Charlie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie nadawała się na żadne niebezpieczne eskapady i jeśli miała się do czegoś przydać to właśnie tutaj, w Oazie, w której mieszkała od maja. Już cztery miesiące minęły, odkąd list gończy zmusił ją do zamieszkania tutaj wraz z innymi ofiarami obecnej władzy. I choć początkowo tkwiła w głębokiej depresji niezdolna do żadnych konstruktywnych działań, w sierpniu zaczęła się powoli z tego stanu wyrywać. Po incydencie z wężem mackowym częściej opuszczała chatkę i zaczęła się bardziej angażować w życie Oazy zamiast obrażać się na cały świat i zamykać w chacie ze swoimi kotami. Straciła całe dotychczasowe życie, które rozsypało się niczym domek z kart zdmuchnięty silnym podmuchem, ale wciąż żyła, więc musiała zacząć składać swoją codzienność na nowo. Próbowała zbierać te rozsypane elementy, oceniając które były już do wyrzucenia, a które dało się jeszcze uratować i coś z nich zbudować.
Stara Charlie umarła. Nie było już tamtej pogodnej, miłej i przyjaznej dziewczyny, która wychowała się w Kornwalii, pracowała w Mungu i miała pełną rodzinę. Część tamtej Charlie zabrała ze sobą Vera, inną zabiły listy gończe i rozczarowanie tym okrutnym i bezwzględnym światem, w którym przyszło jej żyć. Nie było powrotu do tamtego życia, nawet jeśli kiedyś wojna się skończy, nic nie będzie dokładnie takie samo jak przed nią.
Nowa Charlie była osobą, która narodziła się, kiedy życie w krótkim czasie rzuciło jej pod nogi całe mnóstwo kłód jakby nadrabiając te wszystkie lata sielanki. Ale na przekór wszystkiemu wciąż czepiała się go kurczowo, nie decydując się na zakończenie go pomimo licznych pokus i uporczywych myśli wwiercających się w umysł, choć obecnie rzadziej niż w maju czy czerwcu. Nowa Charlie już nie miała obok siebie najbliższej rodziny. Jej siostry umarły, a rodzice i brat byli gdzieś bardzo, bardzo daleko, nawet nie wiedziała w jakim kraju. Nie miała też prawdziwego domu, a jedynie skromną chatkę w Oazie. Nie miała prawdziwej pracy takiej jak kiedyś, ale wciąż posiadała talent alchemiczny i robiła z niego użytek tutaj, w Oazie. Pomagała też mieszkańcom w inny sposób, nawet tak prosty jak rozmowa czy pomoc w uczeniu dzieci kilku rodzin mieszkających blisko jej chatki. Szukała sobie celu i choć porzuciła wiele złudzeń, w które kiedyś wierzyła, to chciała wierzyć, że ten koszmar kiedyś się skończy i że przyjdzie dzień, kiedy będzie mogła opuścić Oazę i bezpiecznie zamieszkać w Kornwalii, a także odzyskać ukochaną posadę w Mungu. Nie wiadomo było jednak, kiedy to nastąpi, jak bardzo jeszcze się zmieni do tego czasu, i czy w ogóle będzie potrafiła cieszyć się z tego, co kiedyś dawało jej szczęście.
Musieli przygotować Oazę na powrót Zakonników oraz na możliwy transport nowych mieszkańców. Nieco zaskoczyło ją to, że to Gwen rozdziela zadania; choć widziała ją w Oazie już w sierpniu, tamtego pechowego dnia kiedy porwał ją wąż mackowy, wciąż trudno jej było przywyknąć do myśli, że dołączyła do Zakonu, choć może powinna była się tego spodziewać. W każdym razie skinęła głową i spojrzała na Rose.
- Chodźmy więc, zobaczę jak wyglądają sprawy z zapasami składników i przygotujemy proste medykamenty. A najpierw sprawdźmy, co z tym eliksirem o którym mówiła Gwen – powiedziała. Miała nadzieję, że w oazowej pracowni, którą kiedyś pomagała urządzać, były obecnie jakiekolwiek ingrediencje. Prawdę mówiąc dawno tam nie była, bo kiedy już wyszła z najgłębszej fazy depresji, to warzyła mniej niż kiedyś i głównie w maleńkiej pracowni przy swojej chatce, do jaskini alchemika zachodząc raz na jakiś czas.
Czuła się odrobinę niezręcznie w towarzystwie Rose, wciąż mając w pamięci, kiedy ta odwiedziła ją w dzień jej urodzin i zastała obraz nędzy i rozpaczy. Teraz Charlie wyglądała lepiej niż wtedy i miała w sobie więcej chęci do życia oraz do działania (oczywiście takiego nieobejmującego walki), ale i tak było jej wstyd. Miała też świadomość tego, że oddaliły się od siebie przez ostatnie miesiące, kiedy Charlie się załamała i wycofała z życia, rezygnując także z przynależności do Zakonu Feniksa. Ale mimo wszystko wciąż były rodziną, chociaż wojna ingerowała we wszystkie sfery życia, także w relacje z bliskimi i przyjaciółmi, wydobywając na światło dzienne wiele rzeczy, które dawniej, w normalnych czasach, nie były widoczne. Ale trudne przeżycia zmieniały ludzi i pokazywały ich oraz świat z zupełnie innej perspektywy.
- Mam nadzieję, że wrócą i że wszystko skończy się dobrze – odezwała się nagle by przerwać tę niezręczną ciszę. Martwiła się o tych, którzy wyruszyli, zwłaszcza o Hannah. Jej kuzynka była dzielna i silna, ale Charlie i tak się bała. Bała się też o Just, która była tam już miesiąc, jeśli w ogóle wciąż żyła. Czy w ogóle Zakonnicy będą mieli co ratować? Miesiąc spędzony w takim miejscu musiał być straszliwym doświadczeniem, a alchemiczka wolała sobie nie wyobrażać, co ich wrogowie mogli robić Tonks.
Ci, którzy pozostali w Oazie, nie mogli jednak zrobić już nic więcej dla Tonks ani dla tych, którzy poszli ją uwolnić. Mogli jedynie zadbać o to, żeby w Oazie wszystko było przygotowane na ich powrót oraz przyjęcie nowych mieszkańców.
Po chwili dotarły do jaskini alchemika. W środku roztaczał się nieprzyjemny smród wyraźnie nieudanego eliksiru, który bulgotał nad niewielkim płomykiem. Ktoś zapomniał się go pozbyć, zapomniał też po sobie posprzątać.
- Trzeba go usunąć i posprzątać tu trochę – odezwała się, marszcząc nos. – I sprawdźmy, czy w szafkach w ogóle są jakieś ingrediencje…
Oby były. Jej własne zapasy kurczyły się i były przeznaczone dla Zakonników. Ale wydawało jej się, że ktoś powinien dbać o zaopatrzenie i tej pracowni. Przynajmniej dbano o to kiedyś.
Usunęła zawartość kotła szybkim „Evanesco”. Nieudany eliksir zniknął, ale nie zniknął zapach. Trudno, będą musiały się do niego przyzwyczaić, zaraz może przestaną go czuć. Charlie przez tyle lat pracy jako alchemik zdążyła przywyknąć do tego, że większość mikstur, a zwłaszcza tych nieudanych, wcale nie pachniała fiołkami.
- Sprzątniesz szybko ten blat? Ja w tym czasie sprawdzę, jakie mamy ingrediencje i zacznę je przygotowywać – zaproponowała, dzieląc zadania na początek. Zdawała sobie sprawę z tego, że choć Rose była świetną uzdrowicielką, niekoniecznie znała się na warzeniu eliksirów, ale Charlie mogła wziąć na siebie te trudniejsze.
Tak też zrobiła. Podczas gdy Rose pomagała jej z porządkami i ingrediencjami, Charlie skupiła się na warzeniu eliksirów. Jako że wcześniej spędziła prawie sześć lat pracując w Mungu (trzy lata kursu, a później praca jako pełnoprawny alchemik), dobrze wiedziała, czego najbardziej potrzebują uzdrowiciele, by móc wykonywać swoją pracę. Nawet w prowizorycznych warunkach, jakimi dysponowała Oaza, potrzeby z pewnością były podobne. Podstawowe medykamenty przydadzą się zawsze, nawet jeśli nie wszystko zostanie dziś zużyte, to eliksiry mogły zostać później schowane i użyte w innym czasie.
Uwarzyła więc takie eliksiry jak maść z wodnej gwiazdy, eliksiry uspokajające które po traumatycznej wizycie w Azkabanie na pewno się wszystkim przydadzą, wywar ze szczuroszczeta, a także inne proste wywary wzmacniające i nie tylko. Jeśli potrzeba będzie czegoś trudniejszego, to we własnych zapasach będzie musiała poszukać kory drzewa Wiggen, bo tu raczej jej nie było. Odkąd ukryła się w Oazie jej dostęp do ingrediencji był ograniczony i mogła korzystać tylko z tego, co dostarczali jej inni, ale szczęśliwie wciąż miała też trochę składników spośród tych, które zabrała do Oazy ze sobą, kiedy zmuszona była porzucić stare życie i ukryć się.
Praca upływała im dość spokojnie i we względnej ciszy, choć pomoc Roselyn okazała się przydatna, bo Charlie nie musiała tracić cennego czasu na sprzątanie i szukanie różnych rzeczy. Kiedy Rose odeszła, by jako uzdrowiciel być już na miejscu i czekać na rannych, Charlie w samotności dokończyła pracę nad eliksirami, które potem miała zamiar dostarczyć. W samym leczeniu nie będzie przydatna, bo nie znała magii leczniczej, dlatego skupiła się na swoim zadaniu, czyli przygotowaniu mikstur, które wspomogą pracę uzdrowicieli. Miała tylko nadzieję, że Zakonnicy którzy wrócą (jeśli wrócą, ale pragnęła wierzyć, że tak) nie będą mocno ranni i że wszystko skończy się pomyślnie.

| zt.
[bylobrzydkobedzieladnie]




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?


Ostatnio zmieniony przez Charlene Leighton dnia 17.01.21 13:35, w całości zmieniany 1 raz
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]11.01.21 2:09
stąd

Niepokój drżał w powietrzu. Pozostali sami. Dokładnie tak jak kilka miesięcy temu, gdy Zakonnicy mieli poskromić anomalię. Drobne dłonie zaciskały się w pięści w niewypowiedzianej frustracji. Oczekiwaniu, do którego przecież powinna już nawyknąć. Słowa chociaż dochodziły do niej, rozmywały się w obawie o życie kuzynki. Gwendolyn mówiła, ale Roselyn z trudem przychodziło dopuszczanie do siebie kolejnych zdań. Myślami była gdzieś daleko, próbując skupić uwagę na tym co było tu i teraz. Na obowiązku, do którego się zobowiązała. Emocje chociaż skotłowane pod cienką skórą nie miały prawa znaleźć ujścia. Pozostało skupienie się na zadaniach, niedopuszczenie do siebie emocji, które zażarcie próbowały przebić się na powierzchnię.
Słowa Charlene skupiły ulotną uwagę, ciemne oczy na chwilę sięgnęły ku tym Leighton. - Tak, tak. Już idę, spróbuję ci w czymś pomóc. Może będę w stanie ci w czymś pomóc. - odparła, ruszając za czarownicą. Chociaż przez chwilę przeszło jej przez myśl, że z pewnością za bardzo nie przyda się Charlene przy warzeniu eliksirów, podążyła za nią nie próbując sprzeciwiać się słowom Grey. To nie był moment na wprowadzenie chaosu, nie gdy wszyscy zajęli się przydzielonymi zadaniami.
Spojrzenie na chwilę skupiło się na sylwetce kuzynki. Minęło kilka długich tygodni odkąd widziały się po raz ostatni. Czasami próbowała złapać za pióro, napisać kilka słów do kuzynki, słowa odmawiały jej posłuszeństwa. Nie wiedziała co ma jej powiedzieć, a im bardziej zwlekała te były coraz bardziej jej nieposłuszne. Zdawała sobie sprawę z tego, że ostatnio zamknęła się przed nią. Kruche zaufanie odmawiało otworzenia się przed kimś kto nie mógł jej zrozumieć. Brakło jej elokwencji, by pokrzepić serce kuzynki czymś co nie uspokoiło nawet Wright. Wszakże nie mogła zapewnić jej, że wszystko będzie dobrze, że już niebawem ujrzy twarze swoich rodziców, że duch Very czuwa nad nią na każdym kroku i że jej życie w końcu wróci do dawnej normalności jakby tego wszystkiego nie było - Zakonu Feniksa, wojny, rycerzy Walpurgii i Lorda Voldemorta. Nie mogła jej pocieszyć, a siłę do działania musiała znaleźć sama, w sobie. Tych słów nie mogła powtarzać w nieskończoność, ostatecznie decydując się na to aby dać jej czas. Ten jednak wisiał nad nimi, przedłużając krótkie sekundy milczenia. Próbowała odszukać w sylwetce czarownicy dziewczynę jako znała lub też tą, którą zdawało jej się się że poznała. Jednocześnie starając się odrzucić wszystkie to co stanęły między nimi wtedy. To starała się od siebie odrzucić, bo przecież ich świat był zbyt kruchy by rozpamiętywać to co kładło się cieniem na wizerunek najbliższych. Wszakże wszyscy oni byli nieidealni. Nie byli stworzeni z najszlachetniejszych kruszców, na każdym kroku mądrzy i nieomylni. Mieli prawo się gubić, mieć chwilę gorsze i lepsze. W końcu cały czas pozostawili ludźmi. Czuli strach, gniew, podważali własne decyzję. Lepsze to niż ślepa pewność własnych przekonań, arogancja która popychała ich w kierunku zagłady. Nie warto było pielęgnować złości, zawodów. Niektórych rzeczy nie warto było rozpamiętywać. Niektóre emocje zdawały się jej być już mniej wyraźne. Nie czuła potrzeby ich analizowania, skupiania się na ich kontemplacji. Ważniejszym było doceniać każdy następny dzień, doceniać więzi, które istniały i było ważne. Ludzi, na których mogła liczyć. Skupić się na ich obecności w jej życiu. To zdawało się być teraz znacznie bardziej ważne niż wszystko.
- Też mam taką nadzieję - blady uśmiech rozmył się na jej wargach. Miała nadzieję, ale nie wierzyła w to. Już to przerabiali. Miesiące temu, gdy nie wszystkim udało się ujść z życiem. Ich świat chylił się ku upadkowi. Nadzieja była ważna, jednak starała się żyć tą ponurą rzeczywistością. Zdawać sobie sprawę z tego co może się stać. Przygotować się na to, że jej serce może pęknąć, a ona mimo wszystko dalej będzie musiała żyć, robić to co do niej należy. Nadzieja chociaż nadawała temu sensu, nie przynosiła jej sił. W tym momencie najbardziej mobilizowało to, że mieli skupić się na działaniu. Na tym, że za jakiś czas pojawią się tu Zakonnicy, ranni i potrzebujący ich pomocy. - Rozejrzyj się za jakimiś składnikami, a ja zajmę się sprzątaniem, przynajmniej tak mogę ci się przydać - powiedziała do kuzynki, świadoma tego że jeśli chodzi o ważenie eliksirów pozostawała daleko w tyle za Charlene i przy wykonywaniu trudniejszych wywarów nie było sensu wchodzić jej w paradę i plątać się jej pod nogami. - Dobrze byłoby uważyć pastę na odmrożenia i oparzenia, wywar ze szczuroszczeta i z wodnej gwiazdy, antidotum podstawowe, eliksir uspokajający… - przerwała na chwilę, kręcąc szybko głową w wyrazie frustracji. - Wątpię, żebyśmy mogły znaleźć coś z czego można by było stworzyć eliksir wiggenowy czy eliksir odtworzenia - powiedziała. Prawda była taka, że ich potrzeby były wielkie, a one nie miały zbyt wielkiego pola do popisu. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego czego potrzebują, ale musiała mierzyć siły na zamiary. To nie był Święty Mung, gdzie nie musiała liczyć się z brakami. Alchemicy doskonale zajmowali się przygotowaniem narzędzi do pracy uzdrowicieli. Zresztą Charlene sama doskonale zdawała sobie z tego sprawę - od lat zasilała szeregi pracowników magicznego szpitala i z pewnością zdawała sobie sprawę z tego czego potrzebują uzdrowiciele, by móc wypełniać swoje obowiązki.
Roselyn postanowiła nie przeszkadzać jej w pracy. Zajęła się sprzątaniem pomieszczenia, a potem przeszukiwaniem wszystkich szafek. Znalazła tam kilka podstawowych ingrediencji, takich które mogła znaleźć we własnej apteczce - żywokost, liście magnolii, lawendę, kilka motylich skrzydeł i słoiczek z sproszkowanymi kopytami jelenia - Może uda mi się zrobi maść z żywokostu. Nie powinno sprawić mi to trudności, myślę że poradzę sobie z tym sama - powiedziała do Leighton i zajęła się wykonaniem maści. Z pewnością Charlene zrobiła by to znacznie sprawniej od Rose, ale przynajmniej w taki sposób mogły podzielić między sobą zadania.
Po wszystkim oczyściła kociołek i przypomniała sobie o tym, że Gwendolyn wspominała, że być może uda im się znaleźć jakieś bandaże. Podczas gdy podczas gdy Charlene gotowała eliksiry, Roselyn zajęła się poszukiwaniami. Opróżniła wszystkie szuflady, półki i w końcu udało jej się znaleźć to czego szukała. Na bieżąco starała się pomagać kuzynce. Podawała jej składniki, sprzątała, by dziewczyna nie musiała zajmować się niczym innym poza wykonywaniem eliksirów. Starała się być przydatna, chociaż czuła się kompletnie nie w swoim żywiole. Jakby najmniejszy, nieprzemyślany ruch czy nawet jej obecność w pobliżu kociołka mogła zakłócić cały proces. Już w Hogwarcie niezbyt przepadała za Eliksirami, a niechęć ta wzrosła na kursie uzdrowicielskim. Źródło swoich uprzedzeń jednak znajdowała w tragicznej śmierci matki i pożarze, który rozpoczął się w pracowni alchemicznej. Wcześniej mogła nie lubić przedmiotu, później jednak sam proces warzenia eliksirów odpychał ją, chociaż wielokrotnie w swoim życiu musiała stawić temu czoła. Nie mogła tego unikać, nie mogła się tego bać. Niechęć, absurdalny brak zaufania do tej dziedziny w niej jednak pozostał po dziś dzień.
- Myślę, że poszukam Gwen i reszty uzdrowicieli, być może przydam się im do czegoś, a jeśli nie to będę czekać z nimi. Już późno, nie wiadomo kiedy przybędą. Porozmawiamy po wszystkim, dobrze? - powiedziała do Charlene, poklepując ją lekko po ramieniu. Nie za bardzo wiedziała w czym może jeszcze jej pomóc, a reszta uzdrowicieli miała zająć się zorganizowaniem szpitala polowego. Czuła, że być może tam przyda się bardziej niż tutaj, obserwując zza pleców pracę dziewczyny podczas gdy sama nie mogła już uczynić zbyt wiele. Nie wiadomo było kiedy wrócą. Kiedy uzdrowiciele będą im potrzebni, wolała być gotowa, na posterunku. Opuściła jaskinie biorąc ze sobą wszystko to co przygotowały, co udało jej się znaleźć w półpustych szufladach. Lepiej było zabrać więcej niż mniej.
Pożegnawszy się z kuzynką ruszyła w stronę szpitala polowego, mając nadzieje że reszcie udało się zorganizować odpowiednie miejsce do pracy.

| zt, idę tu



what we have become but a mess of flesh and emotion - naked on all counts

my dearest friend


Roselyn Wright
Roselyn Wright
Zawód : Uzdrowiciel w leśnej lecznicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
the healer has the
b l o o d i e s t
hands.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
when will enough be enough?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6412-roselyn-wright https://www.morsmordre.net/t6516-furia#166169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f415-szkocja-highlands-knieja https://www.morsmordre.net/t6553-skrytka-bankowa-nr-1612#167244 https://www.morsmordre.net/t6551-r-wright#282514
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]17.01.21 22:31
2. października 1957
Powoli wracała do siebie, mimo trwającej wojny czując zapach wolności, gdy po trzymiesięcznej izolacji mogła wreszcie opuścić pomieszczenie. Miała wrażenie, że zdołała poznać każdy jego kąt, najmniejszą rysę, układ cieni o każdej porze dnia. Po pewnym czasie nawet płynny ruch firanek wydawał jej się schematyczny. Dni mieszały się, sumienie nie dawało spokoju, nieustannie wracając myślami do Zakonu Feniksa i tego, że nie mogła działać razem z resztą. Czuła się źle, bezużytecznie, gnijąc w czterech ścianach. Każde odwiedziny Alexandra były zbawieniem, chwilą towarzystwa, którego tak pragnęła. Rozpacz ściskała jej gardło, dusząc bezwzględnie - trudno było podnieść się po śmierci Bertiego. Minęło całe lato, a ona mogła tylko wdychać jego zapach. Z obawy o swoje zdrowie nie wymykała się nawet, słuchając zaleceń i pijąc eliksiry. Mogła się teraz chwalić, że przeszła ciężką smoczą ospę i wyszła z tego cało.
Pierwszym celem, jaki obrała po oficjalnym stwierdzeniu zdatności do życia wśród ludzi, była oczywiście Oaza. Pragnęła działać od razu, teraz, już, nie zdążyła nawet skontaktować się z nikim, by dowiedzieć się, co jest do zrobienia (było zawsze mnóstwo), po prostu udała się do jaskini alchemika, przekuwać zapał na eliksiry. Były potrzebne zawsze.
Prędko nalała wody do kociołka, ustawiając go nad ogniem, po czym zajrzała do magicznej torby, w której przytargała cały swój alchemiczny dobytek. Pogrupowała (mniej więcej) ingrediencje i zabrała się do pracy, na początek zabierając się za antidotum podstawowe. Bezoar czekał grzecznie na swoją kolej, gdy wrzucała do kotła włos z głowy jelenia, oskubywała pieczołowicie rumianek, rozgniatała i kroiła na drobniutkie kawałki czosnek niedźwiedzi oraz płatki żonkila. Dopiero na koniec dodała serce eliksiru, pozwalając mu zatopić się w przygotowanym wywarze. Czekała cierpliwie, mieszała stosując się do instrukcji, w międzyczasie powtarzając sobie ciekawostki, jakich naczytała się podczas ostatnich miesięcy. Było tego sporo, ona zaś miała w sobie nadmiar energii, nieprzywykła do tak długiego siedzenia w miejscu.

| antidotum podstawowe, st 40, astronomia I; zw: bezoar, włos z głowy jelenia; roś: żonkil, czosnek niedźwiedzi, rumianek


how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?





Ostatnio zmieniony przez Susanne Lovegood dnia 28.01.21 23:50, w całości zmieniany 1 raz
Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Jaskinia alchemika - Page 2 JkJQ6kE
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Jaskinia alchemika [odnośnik]17.01.21 22:31
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 33
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia alchemika - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Jaskinia alchemika
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach