Wydarzenia


Ekipa forum
Drewniany Salon
AutorWiadomość
Drewniany Salon [odnośnik]21.04.20 1:48
First topic message reminder :

Salon


Przytulny salon z kominkiem i dwoma wygodnymi fotelami. Meble zostały przeniesione z poprzedniego domu Michaela, nadając pomieszczeniu myśliwsko-kawalerski wystrój, ale odkąd Tonksowie mieszkają razem, pojawiły się tutaj pledy, dywany, oraz dziwne żółte firanki.
Dom objęty Zaklęciem Fideliusa.



Can I not save one
from the pitiless wave?



Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 30.05.23 4:05, w całości zmieniany 1 raz
Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Drewniany Salon - Page 4 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks

Re: Drewniany Salon [odnośnik]16.11.21 16:15
W zasadzie to może i dobrze, że nie zdawali sobie z tego sprawy. Gdyby tylko byli świadomi jak czasami mijał jej dzień, na jakiś ludzi natrafiała, nawet w, teoretycznie bezpieczniej, Dolinie Godryka, mogłaby być pewna, że Gabriel byłby pierwszy, który by ją zamknął w domu. Nie chciał jej robić nie złość, bo nie o to chodziło, ale jego chęć zapewnienia rodzinie bezpieczeństwa był wielka i czasami przejmowała kontrolę. Domyślał się,że gdyby to zrobił Kerrie obraziłaby się na niego śmiertelnie, ale on miałby przynajmniej pewność, że nic jej w domu nie grozi. Starał się nie dopuszczać do siebie myśli, że to była czysta hipokryzja, bo przecież zarówno on jak i Just czy Michael narażali swoje życia w imię większego dobra, a Kerrie chciał trzymać w domu pod kloszem. Po prostu zamknął się na tą myśl i na razie starał się dbać o jej bezpieczeństwo bez drastycznych środków. A już nawet nie myślał, nie dopuszczał do głowy nawet takiej myśli, że mogłaby iść zamieszkać gdzie indziej, z kim innym, nie daj Merlinie z jakimś mężczyzną. Sam był aktualnie raptem kilka dni po, no cóż trochę bolesnym, listownym, zerwaniu i nie wyobrażał sobie, że jakiś facet mógłby złamać jego siostrzyczce serce. Z całą pewnością rozpłatałby mu wtedy głowę o najbliższą ścianę.
- Ocho, chyba jednak wujek Gabryś wypadł z łask dzisiaj. - powiedział rozbawiony patrząc jak kot wypina się do niego tyłkiem i odchodzi. - Ostatnio coraz częściej się to dzieje, nie wiem o co mu chodzi. Wcześniej się łasił, a teraz nie. - pokręcił głową wzruszając ramionami.
Zerknął na książkę, którą trzymała w dłoniach, a potem na Kerstin, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Ale wiesz, tak od patrzenia to się nic nie nauczę. Ale jakbym ci coś tam pomagał? Wiesz, pokroje coś, pomieszam tego typu sprawy. - uniósł brew ku górze podsuwając pomału pomysł na owocną współpracę – Dobrze, cieszę się, że mam cię po swojej stronie. - dodał z uśmiechem, a po chwili pokiwał głową na potwierdzenie swoich poprzednich słów – Ależ oczywiście, że tak. Kochana siostro, jakbyś mi podała arszenik to bym wypił z przyjemnością...nie żebym cię namawiał, broń Merlinie. - pokręcił głową z rozbawieniem.
Niby miał dobry humor, niby się uśmiechał się jakoś cały czas myślami był przy liście, który zgnieciony leżał w śmieciach u niego w pokoju. Bolało bardziej niż się spodziewał, w zasadzie nigdy nie nazwali tego związkiem, nie powiedzieli tego nikomu oficjalnie, chociaż pewnie na sylwestrze nie jedna osoba zauważyła. Mimo wszystko pojawiło się uczucie i choć nigdy nie powiedział tego na głos, to doskonale zdawał sobie sprawę z tego co czuje. Teraz już tego jednak nie było, został smutek, rozdrażnienie i złość, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Teraz sobie wyrzucał, że nie posłuchał Anthony’ego, że brnął to jak uparty osioł, a finalnie i tak skończyło się tak jak przewidział Macmillan.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Drewniany Salon [odnośnik]01.12.21 18:32
Chociaż niektóre decyzje i ograniczenia nakładane na Kerstin przez rodzeństwo niepomiernie ją drażniły, zawsze miała na uwadze, że wszystko, co robią, robią z miłości i troski. Była dorosłą, samodzielną kobietą, ale czasy nadeszły specyficzne, nieporównywalne z niczym, z czym do tej pory przyszło im się mierzyć całą rodziną. Chciałaby umieć siedzieć posłusznie w jednym miejscu, odcięta od świata, ale po prostu nie była w stanie - i nie wydawało się, aby szczególnie odbiegało to od wspólnych cech Tonksów, więc bracia i siostra powinni to zrozumieć. Michaela łatwo szło przekonać do tego, by się ugiął i puścił ją tam lub tu, zabrał w jakieś miejsce, nawet tą okropną podróżą świstoklikiem. Z Gabrielem było ciężej, bo mieli więcej wspólnych wspomnień, nie widział w Kerstin wyłącznie dziecka, jakim musiała być dla najstarszego Mike'a. Hardy, uparty i pracowity, taki był Gabriel, a kiedy sobie coś postanowił, zawsze dotrzymywał obietnic. Czasami Kerry to szanowała, a czasem miała ochotę potrząsnąć nim z całych sił.
Nie dzisiaj. Dzisiejszy dzień był zaskakująco spokojny, gdy tak sobie sennie siedziała z kotkiem i książką. Nawet szydełkować nieszczególnie jej się chciało, nic więc dziwnego, że na towarzystwo brata i jego zabawne uwagi do Toma zareagowała cichym, niewinnym chichotem.
- Nie obrażaj się na niego. Ma zły humor, nie podoba mu się, że na polu dalej leży śnieg. Nie cierpi go, a nie wygląda na to, żeby miał szybko stopnieć. - Odłożyła książkę i przeciągnęła się, podążając spojrzeniem za sztywno postawionym czarnym ogonkiem niknącym pod stolikiem.
Nagłe zainteresowanie Gabriela życiem kuchennym nieco ją zaskoczyło; do tej pory stała nad garnkami sama, bo bracia albo nie mieli czasu albo usilnie udawali, że go nie mają, Justine za to była szczera na temat tego, że gotowanie nie należy do jej największych pasji. Wszystkim Tonksom na rękę było, że Kerstin gospodarzy - jej też, bo nie dość, że czuła się potrzebna, to jeszcze uczyła się, żeby w przyszłości stać się czyjąś dobrą żoną.
Ale o tym nie mogła teraz myśleć, bo czerwony rumieniec ją zdradzi!
- Zawsze jesteś mile widziany w mojej kuchni, ręce do pracy się przydadzą - potwierdziła, zadzierając brodę, żeby spojrzeć na brata z szerokim uśmiechem. - Obiecaj tylko, że nie spalisz mi kuchni, i tak jest niewielka - dodała żartobliwie, a potem mozolnie i z długim westchnieniem zebrała się na nogi. W sumie od jakiegoś czasu już przyglądała się tym długim jasnym loczkom. Z jednej strony były urocze, z drugiej porządniej było jak chłopak się nosił obcięty; tak się Kerstin wydawało, że szybciej wpadnie w oko pannom. No chyba, że byłyby to ciemne, miękkie włosy opadające na pogodne, zielone oczy... - Nie wygłupiaj się, wszystko co ci daję do picia jest dla twojego zdrowia - rzuciła z udawanym oburzeniem, przetrząsając szuflady komody w poszukiwaniu dużych, metalowych nożyc. Były nieco przyrdzewiałe na rączce, ale kiedy na próbę przycięła sobie końcóweczkę pasemka wyglądało na to, że nadal są dość ostre. - Dobra, przynieś krzesło z kuchni i postaw mi je tu przy oknie, będzie dobre światło i włosy zlecą na panele, łatwiej będzie zamieść. - W czasie, w którym brat organizował, co poprosiła, sama odnalazła jeden ze starszych, brzydszych ręczników. - Na ramiona ci zarzucę, okej? Żeby cię włosy nie gryzły w szyję. - Kiedy tak razem pracowali nad Gabrielowymi włosami, poczuła się dziwnie spokojna, zadowolona; dawno nie miała okazji tak po prostu zrobić czegoś dla brata. To jest, jeśli pominąć śniadania, obiady i kolacje.
Uważniejsza stała się dopiero, gdy w jasnym świetle zimowego słońca jej spojrzenie znowu padło na twarz brata.
- Stresujesz się? - zapytała cicho, a po minie widać było, że oczekuje szczerej odpowiedzi.


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]13.12.21 0:37
Oj tak, zdecydowanie nie tylko po wyglądzie całej ich czwórki było widać, że są rodzeństwem. Wystarczyło pobyć z każdym z nich osobno, nawet nie wiedząc, że są rodziną i od razu można by dojść do takich wniosków. Mieli wiele wspólnych cech charakteru. Przede wszystkich każdy z nich był uparty jak cholera i nie raz, nie dwa siebie nawzajem doprowadzali tym do szału. Jednak nie zmieniało to faktu, że każde z nich było w stanie za drugie oddać życie i poświęcić wszystko. Tacy byli i nie przewidywał by to się miało kiedykolwiek zmienić. Jednak coby nie patrzeć, Kerstin zawsze była oczkiem w głowie Gabriela, nie tylko dlatego, że nie potrafiła czarować, to w ogóle nie miało znaczenia. Nawet jeśli by potrafiła, nie zmieniało to faktu, że była najmłodszą siostrą i zawsze będzie się o nią martwił.
A dzisiaj mieli sobie spędzić miło dzień, jak dawno się nie wydarzyło.
Powiódł wzrokiem za czarnym kotem i pokręcił głową z rozbawieniem.
- Nie można się na niego gniewać. Ja mu się wcale nie dziwie, że nie jest w humorze. Ja też nie lubię zimy, wolę już jak pada deszcz, ale jest ciepło. - odparł uśmiechając się do siostry łagodnie. - Ale czasami mógłby dać się chociaż pogłaskać. - powiedział rozbawiony.
W zasadzie sam do końca nie wiedział po co mu umiejętność gotowania. Być może chciał być kiedyś przydatny w domu, może chciał spędzić więcej czasu z siostra podczas tych lekcji, a może po prostu chciał się nauczyć czegoś nowego. Jedyne co umiał to zbierać informacje, walczyć i majsterkować, najwyższa pora było zdobyć nowe umiejętności, które mogą mu się przydać w życiu.
- Obiecuje, że postaram się nie spalić ci kuchni. - uśmiechnął się niewinnie – Nie, no będę ostrożny i nic nie spalę. - puścił jej oczko – Ja wiem, drażnię się tylko z tobą, wszystko co mi dajesz czy do picia czy do jedzenia jest zdrowe i pyszne. - powiedział z uśmiechem kiwając głową.
Moment później podniósł się z kanapy i poszedł do kuchni po krzesło, tak jak go prosiła Kerry. Postawił je odpowiednio na panelach przy oknie żeby widoczność była dobra. Wierzył w umiejętności siostry odnośnie strzyżenia więc w ogóle się tym nie przejmował.
- O no widzisz, myślisz o wszystkim. - uśmiechnął się do niej – Ogólnie to możesz na krótko podciąć, tak jak miałem jak się wprowadziłem. Tak chyba jest najwygodniej. A brodą sam się zajmę, bo w sumie nie jest aż tak zła to raz, a dwa o nią dbam bardziej niż o włosy. - zaśmiał się. - Czy się stresuje? Nie dlaczego miałbym się stresować? - uniósł brew ku górze lekko zaskoczony jej pytaniem – Ufam ci bezgranicznie. - puścił jej oczko.
Przez moment zastanawiał się czy Kerstin była w stanie wyczytać z niego to o czym myślał przed chwilą. Opanował do dzisiaj ukrywanie swoich emocji do perfekcji, więc nie przewidywał aby jego młodsza siostra go przejrzała, kiedy inni, wykwalifikowani, nie byli w stanie.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Drewniany Salon [odnośnik]01.01.22 23:15
W międzyczasie swobodnej, siostrzano-bratowej rozmowy Tom zdążył ewakuować się z pokoju, zakradając pod meblami i trzymając blisko listew ścian. Kerstin nie była zaskoczona takim zachowaniem kota - chociaż był przyjazny wobec każdego Tonksa poza Michaelem (w tym wypadku miał jednak logiczny powód), najwięcej zaufania pokładał w Kerry i jeżeli akurat nie miał nastroju, wolał, aby inni trzymali się od niego z daleka. Taki to był dzielny, ale uparty kotek. Zupełnie jak oni wszyscy.
- Myślę, że wieczorem będzie mu lepiej, bo przestanie widzieć śnieg za oknem. Wtedy możesz go wytarmosić przy kominku, będzie przeszczęśliwy - powiedziała pogodnie, gdy odkładała książkę i zbierała się do spełnienia Gabrielowej prośby.
Skoro już doszli do konsensusu w sprawie kuchni oraz przygotowywanych przez Kerstin posiłków, przyszła pora, żeby to ona spróbowała czegoś zupełnie nowego. Jej zdolności fryzjerskie były co najmniej wątpliwe, ale kilka razy miała już okazję podcinać grzywki koleżankom ze studiów pielęgniarskich, nie raz i nie dwa zdarzało się również, że pacjentowi z wszawicą trzeba było ściąć wszystko do gołego skalpu. Ale cóż, zgolenie na łyso było znacznie prostsze od stylizowania męskich włosów, a była przekonana, że Gabriel nie byłby zadowolony z tak dramatycznej zmiany. Sama też wolałaby zachować jego włosy, ich złoty, Tonksowy odcień bardzo dobrze się kojarzył i pasował mu do karnacji.
- Postaram się, żeby było krótko, ale też wolałabym nie zrobić ci jeża. Hmm... - przygryzła wargę, gdy brat szykował stanowisko fryzjerskie wedle jej zaleceń. Przesunęła stolik biodrem, żeby mniej przeszkadzał, a potem stanęła za bratem, poprawiając ręcznik zawiązany na jego szyi i mierzwiąc mu włosy palcami. - No rzeczywiście, broda wygląda lepiej... - wymamrotała żartobliwie, chociaż wcale tak nie uważała, dla niej brat był przystojny taki jaki był, po prostu. Fakt, że ufał jej bezgranicznie rozczulił ją, ale też dodał odwagi, by zabrać się za zadanie z pewnością i niczego nie spartaczyć. - Teraz się nie ruszaj, dobrze? Bo ci obetnę ucho - Grzebykiem wyczesywała kołtuny, a potem, idąc za instynktem, chwytała pukle w palce i podcinała; najpierw na ostrożną długość, a potem, po przyjrzeniu się efektowi, poprawiając na krótszą. - Wiesz... - mruknęła po chwili, gdy poczuła większą pewność i nie musiała poświęcać całej uwagi włosom. Miała przecież pytania, a kiedy byłoby je lepiej zadać niż wtedy, gdy brat nie mógł wymigać się i uciec? - O nic się nie czepiam ani nie chcę cię przymuszać do mówienia o czymś, o czym nie masz ochoty mówić... ale jeżeli coś by się stało, coś, z czego byś się potrzebował zwierzyć... to wiesz, że do mnie zawsze możesz przyjść, prawda? - zapytała niewinnie i trochę ze smutkiem. Chciała okazywać wsparcie, a nie tylko je otrzymywać.


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]15.01.22 15:50
Gabriel zdążył już zapomnieć o kocie, ale kiedy Kerstin o nim wspomniała, mimowolnie powiódł za nim wzrokiem. Pokręcił głową z rozbawieniem.
- Poniekąd go rozumiem, też nie koniecznie przepadam za śniegiem. - powiedział z uśmiechem – Wydaje mi si też, że nasz Tom może być lekko przytłoczony ilością zwierząt jakie mamy ostatnio w domu. Kiedyś był jedynakiem, teraz musi się dzielić swoim królestwem. - dodał po czym już zasiadł na spokojnie na krześle, tak by było mu wygodnie.
Nie wiedział ile będzie musiał tak siedzieć, więc wolał coby mu nic nie daj Merlinie nie zdrętwiało, bo będzie masakra.
- Jeżyka wolałbym uniknąć, jednak dłuższe włosy są fajne, bo czasami fajna kiteczka wychodzi, ale ostatnimi czasy coś mi przeszkadzają. - odparł już się nie ruszając, bo czuł, że Kerry za moment zacznie się bawić nożyczkami.
Ufał jej w tej kwestii, tak naprawdę totalnie nie wiedząc czy umie to robić czy nie. Tak naprawdę jego rodzeństwo było jedynymi osobami, którym ufał bezgranicznie. Byli rodziną, nawet nie dopuszczał do swojej myśli, że którekolwiek mogłoby zrobić umyślanie coś co by zagroziło reszcie.
- Czy ty się ze mnie śmiejesz? - uniósł brew ku górze słysząc jej ton kiedy wspominała o jego brodzie – Jakbyś wiedziała ile czasu nad tym spędziłem...normalnie jeszcze chwila i bym lupę brał coby wszystko było idealnie przycięte. - zaśmiał się cicho – Ej, ej, ale ucho proszę zostawić. Mam bardzo dobry słuch i jednak wolałbym słyszeć na oba uszy niż na jedno.- dodał z rozbawieniem.
Moment później już całkowicie oddał się jej w ręce. Lekko przymknął oczy kiedy tak mu przeczesywała włosy i w ogóle. Zawsze lubił jak ktoś się bawił jego włosami, w jakiś sposób pozwalało mu się to jeszcze bardziej odprężyć.
Słysząc słowa siostry otworzył oczy i przez moment patrzył przed siebie. Milczał przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad tym wszystkim. Nie mówili jej o wielu rzeczach nie chcąc jej po prostu martwić i w ogóle, były jednak takie rzeczy,które mogli mówić. Tematy, które nie zagrażały jej w żadnym calu. W tym konkretnym wypadku problemem był on, nie lubił zarzucać innych swoimi problemami. Leżało mu to jednak na sercu. Westchnął cicho.
- Wiem Kerry… - powiedział cicho – Widzisz...jakiś czas temu… - zaczął spokojnie, nie za bardzo wiedząc jak jej to przekazać – Poznałem pewną młodą damę, bardzo urodziwą, inteligentną, z poczuciem humoru. Spotkaliśmy się kilka razy, utrzymywaliśmy stały kontakt listowny i chociaż nigdy nie powiedziałem tego na głos, to czułem do niej coś silnego, coś co myślałem, że sprawi, że w końcu może uda mi się ustatkować… - uśmiechnął się gorzko – Kilka dni temu dostałem list, w którym zakończyła nasz związek. - ponownie westchnął i zamilkł na dłuższą chwilę – Jestem dorosłym facetem, który nie jedno już w życiu przeszedł, a jednak ruszyło mnie to o wiele bardziej niż się spodziewałem.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Drewniany Salon [odnośnik]22.01.22 20:05
Na wspomnienie ich pozostałej zwierzęcej menażerii posłała Gabrielowi ciepły uśmiech. Osobiście z najwyższą przyjemnością dalej by ją rozwijała, wychodziła z założenia, że ze zwierzętami domowymi jest jak z dziećmi - im więcej, tym lepiej. Podchodziła z empatią do pierwszej niepewności Toma, ale wydawało jej się, że kotek zdążył już pogodzić się z tym, że musi dzielić ciepłe zakątki i uwagę pani z pozostałymi pupilami. Nie powiedziała jednak o tym na głos, pozostawiając Gabrielowi jego - słuszne bądź nie - domniemanie. I tak była przekonana, że wieczorem Tommy się do brata przekona i da mu wygłaskać się po grzbiecie. Znacznie agresywniej reagował na Michaela i Castora, ale za to, tak podejrzewała, nie mogła go winić.
- Wiesz, mogę spróbować tak, żeby dało się nadal zrobić kiteczkę, tylko mniejszą. Chociaż nie wiem, czy to by... - Zamyśliła się, na razie z ostrożnością podcinając słomiane pukle i zostawiając sobie wolną drogę do poprawek. - Oj, wcale się nie śmieję. Naprawdę wyglądasz dobrze, przystojny z ciebie kawaler. - Ugryzła się w język, zanim mogłaby zapędzić się w pytania o to, kiedy przyprowadzi im jakąś dziewczynę, która zostanie jej bratową.
Musiała sobie czasem przypominać, że w środku wojny nie każdy, tak jak ona, miał czas i możliwości na to, by poświęcać się myślom o ślubie. Zwłaszcza, gdy miało się twarz tak łatwo rozpoznawalną z plakatów. Hmm, a gdyby jednak obcięła Gabriela jakoś zabawnie, inaczej, by mniej rzucał się w oczy? Zawahała się z nożyczkami nad jednym z puklów, a potem zmieniła zdanie. Nie, gdyby chciał się kamuflować, zapytałby o to. Podetnie mu włosy najlepiej jak umie, ładnie.
Drążyła temat dziwnego nastroju Gabriela wyłącznie z siostrzanej troski i chyba nie do końca spodziewała się, że brat zdecyduje się podzielić z nią obawami, dlatego przez kilka minut zamiast pracować nad fryzurą, bezmyślnie przeczesywała jego włosy palcami, wsłuchując się w to, co ma do powiedzenia.
- Och - powiedziała w końcu cicho, smutniejąc. Co mogła powiedzieć bratu w takiej sytuacji, skoro wiedziała doskonale, że na jego miejscu czułaby się równie okropnie? Gdyby Thomas tak ostatecznie... Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się z trudem. Jakoś tak smutno jej było, że Gabriel przez bycie mężczyzną nie mógł po prostu wypłakać się na kolanach u Justine lub Kerstin, musiał trzymać się twardo, bo do tego zmuszała go duma. - Okropnie mi przykro, to musiał być wielki cios - przyznała w końcu. - Masz prawo czuć się teraz tak źle jak się czujesz, wiesz? Nic w tym nie ma złego, rozumiem to. Przez jakiś czas będziesz chodził przybity, ale jestem przekonana, że w końcu znajdzie się kobieta, które też będzie urodziwa i inteligentna, ale zostanie... zostanie, bo przejrzy na oczy i zrozumie, że trafił jej się najwspanialszy mężczyzna na świecie, diament pośród kamieni. - Pochyliła się, ostrożnie odkładając nożyczki i otaczając brata mocno rękami, mimo pokrywających jego ramiona obciętych włosów. Ciepły uścisk przekazywał najszczersze intencje, siostrzane wsparcie bez względu na okoliczności. - Myślę, że to wszystko. Zobacz w lustrze jak ci się podoba - zawyrokowała, zmuszając głos do dziarskości, kiedy już się odsunęła.


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]29.01.22 19:56
Gabriel ogólnie nie był typem, który nie lubił zwierząt. Wręcz przeciwnie, bardzo lubił zwierzęta, zwłaszcza te,które przebywały w ich domu czy były pupilami znajomych. Jednak wydawało się, że jeśli chodzi o domowe zwierzaki był bardziej typem kociarza...ale może była to też kwestia, że ostatnio skoczyło na niego wielkie bydle, które doprowadziło do kilkudniowego bólu tyłka. Pewne było jednak, że gdyby Kerstin powiedziała, że znalazła na drodze psa, kota czy kaczkę to pozwoliłby jej przygarnąć zwierza. Pupile łagodziły obyczaje, nawet jeśli się obrażały, tak jak Tom dzisiaj.
- Kiteczka nie jest złym pomysłem, ale to może na przyszłość. Co prawda się do niej już przyzwyczaiłem, ale czas na zmiany. Niech przez jakiś czas będą krótkie. - odparł spokojnie uśmiechając się łagodnie. - Ależ oczywiście, że przystojny ze mnie kawaler. Nigdy nie zapominaj Kerry, że my Tonksowie mamy najlepsze geny, których wszyscy nam zazdroszczą. Nikt nie ma takich pięknych włosów jak my i nigdy nikt nie wygra z nami w konkursie piękności. - powiedział rozbawiony i nawet zaśmiał się cicho.
Naprawdę tak uważał. Jego brat był przystojnym mężczyzną, jego siostry były pięknymi kobietami, siebie też postrzegał jako kogoś z nieprzeciętną urodą. Może nie był bardzo przystojny, ale skoro miał swojego czasu wiele dziewczyn chyba o czymś świadczyło, prawda? Co prawda teraz, po latach wcale nie by dumny z tego co wyprawiał w szkole, nabrał pokory w tych sprawach. Jak widać odbiło się to na nim podwójnie.
- No właśnie czuje się źle, jest mi ciężko z tym. - westchnął cicho – Ale muszę sobie jakoś z tym poradzić, nie mam innego wyjścia. To nie czas na rozczulanie się nad sobą. - chociaż miał zamiar kilka dni jeszcze się nad sobą poużalać, miał do tego prawo – No może kiedyś taka będzie. Ja to jednak w przyszłości chciałbym się ustatkować… wiesz mieć żonę i dzieci. - powiedział uśmiechając się lekko, ale trochę smutno.
Kiedy go tak objęła rękami na początku uniósł zaskoczony brew ku górze, a po chwili uśmiechnął się łagodnie i na moment przytulił policzek do jej ręki. To był naprawdę miły gest z jej strony i musiał przyznać, że zdecydowanie tego potrzebował w tej chwili.
Moment później podniósł się z krzesła, wcześniej otrzepując włosy z ramion i karku bo go swędziało. Przejrzał się w lustrze i pokiwał głową z zadowoloną miną.
- Jest idealnie. - uśmiechnął się do niej – Jesteś najlepsza w każdym tego słowa znaczeniu. - powiedział podchodząc do niej i delikatnie całując ją w czoło. - Dziękuję Kerstin, za wszystko. - dodał po chwili patrząc na nią z wdzięcznością i braterską miłością.

zt x2


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Drewniany Salon [odnośnik]22.02.22 21:36
| 1 marca - późny wieczór

Była zmęczona. Na nogach była już zdecydowanie więcej godzin niż powinna. Kiedy wyszła z domu wczoraj wieczorem na wezwanie Harolda, wracała dopiero następnego dnia, prawie dobę później. Czas przeleciał jej przez palce. A zgodnie z tym, co zalecił jej Longbottom po pozostawianiu Thomasa samego sprawdziła jeszcze dokąd poszedł. Wiedziała, że będzie musiała to jeszcze sprawdzić w nadchodzących dniach.
Była zmęczona, ale wiedziała, że czeka ją jeszcze jedna rozmowa. Rozmowa, której nie mogła odkładać. Nie chciała też. Mimo wszystko co wydarzyło się dwa tygodnie temu niezmiennie zależało jej na Kerstin - choć jej sposób dbania był zgoła inny niż przeciętych i normalnych ludzi. Ona już od dawna nie była normalna, chociaż normalność była kwestią patrzenia i postrzegania. W końcu, to co dla jednych było normalne dla innych od normalności całkowicie odbiegało.
Weszła do domu pozornie spokojna, rozbierając się w przedpokoju. Zsuwając buty ze stów i odpinając nakładkę na pas, którą zostawiła na komodzie. Ściągnęła też płaszcz, wypuszczając powietrze z płuc. Rozpięła guziki rękawów i je podwinęła. Przystając na chwilę i spoglądając na blizny które rozciągały się na rękach. Przesunęła dłonią po jednej z nich. Hannah powiedziałaby, że nie powinna się tak nadwyrężać. Nie teraz. Ale inaczej nie umiała. Uniosła dłonie i przeczesała jasne włosy, zakładając je za uszy. Wzięła jeszcze jeden wdech. Zmęczenie musiało być po niej widoczne, ale sprawa nie mogła czekać. Miała ochotę na ognistą, ale nie mieli jej w domu. Weszła najpierw do kuchni nastawiając wodę i przygotowując sobie herbatę. Razem z nią weszła do salonu, wiedząc, że spotka tam siostrę. Nie mogło być jeszcze tak późno, żeby miała już spać. Weszła nie witając się po prostu zajmując miejsce na fotelu. Odłożyła napój na stolik. Biorąc wdech w płuca. Spojrzała na siostrę. Prawdopodobnie cokolwiek nie powie, nie wyjdzie to dobrze.
- Nie spotkasz się więcej z Thomasem Doe. - zaczęła więc bez ogródek, po swojemu nie odejmując spojrzenia od swojej siostry. - Istnieje podejrzenie, że może współpracować z wrogiem - dodała właśnie od tych słów postanawiając zacząć. Odchyliła się opierając plecami o oparcie fotela. Przymknęła oczy na chwilę, dopiero teraz czując, jak całe napięcie z niej schodzi. Jedna z dłoni znalazła się na nodze, druga, znalazła niedaleko brzucha, choć nie objęła nią jego. Odchyliła głowę, w milczeniu czekając na reakcję siostry.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Drewniany Salon - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]16.04.22 20:44
I took a little journey to the unknown
And I've come back changed
I can feel it in my bones


Przyzwyczaiła się do wiecznej nieobecności kochanej siostry, tak jak przyzwyczajona była do jej i braci nadopiekuńczości. Zawsze załatwiali pilne sprawy, nadwyrężali się i ryzykowali życiem, podczas gdy ona mogła tylko siedzieć tutaj nad ścierką i miotłą. Kochała swoją pracę, po takim czasie zdążyła przywiązać się też do małej leśnej lecznicy z jej wszystkimi pacjentami i personelem, ale coś w ostatnim czasie gryzło ją nieprzyjemnie w piersi za każdym razem, gdy przez myśl przechodziły jej wszystkie te rzeczy, które robić by mogła, gdyby miała magię.
Od lat nie pozwoliła sobie na tęsknotę, na żal za innym życiem, dlaczego więc teraz wracało to do niej tak silnie? Czy gdyby urodziła się taka jak reszta Tonksów, łatwiej przychodziłoby im wszystkim ufanie jej decyzjom? Chciałaby wierzyć, że nie, że byliby tak samo zdecydowani i nieprzejednani w swoich opiniach. Bo gdyby uznała inaczej, musiałaby zapłakać za tym, co utraciła - to jest, jeżeli dało się w ogóle mówić o utracie czegoś, czego nigdy naprawdę nie miała.
Tego wieczora też siedziała w salonie sama, głaszcząc jedną dłonią leżącego obok na kanapie Toma, a drugą notując ołóweczkiem w dzienniku listę ostatnich wydatków. Starała się gospodarnie rozporządzać nie tylko ich jedzeniem, ale również środkami czystości, drewnem opałowym oraz drobniejszymi sprawunkami, tak aby rodzina jak najmniej odczuwała braki, nawet zdając sobie z nich sprawę. Po głowie chodziło jej mnóstwo rozwiązań problemów, przed jakimi stawali w swojej małej chatce w Exmoor, ale w tym momencie wątpiła już w to, czy zostanie wysłuchana. W ostatnim czasie nigdy nie była słuchana, a choć tematy były wówczas inne, kto wie, czy nie zostanie zignorowana dla zasady.
I kiedy właściwie stała się taka zgorzkniała?
Uniosła brwi i uśmiechnęła się słabo do Justine, gdy ta, blada jak trup i zmęczona, wtoczyła się do salonu, kładąc swoją parującą herbatę na stole obok dawno wystygłej herbaty Kerstin.
- Jak tam? - zapytała z pozorną lekkością, wiedząc, że większe dopytywanie o dzień siostry i tak nie odniesie skutku, bo Justine zawsze mówiła tylko to co chce powiedzieć.
A kiedy już powiedziała, grafit ołówka Kerstin wbił się mocno w kartkę, zostawiając na niej brzydką, grubą linię.
- Co proszę? - spytała wpierw, może trochę ostrzej niż powinna, marudnie. Dość miała ciągłych napomnień, ciągłych... Tom nastroszył się, gdy Kerry nagle przestała go głaskać i wychyliła się na kanapie, mnąc notesik na ugiętych kolanach. - Nie możesz mówić poważnie. To jakaś totalna bzdura, Tomek taki nie jest - powiedziała szybko, a potem ucichła, wodząc wzrokiem za dłońmi Justine i w końcu, nieuchronnie, zatrzymując się spojrzeniem na wciąż niezaokrąglonym brzuchu siostry. - Just, naprawdę, proszę cię. Ja... ja go znam, ja... - jąkała się, jakby jakaś część świadomości chciała kpiąco uświadomić jej jak bardzo nieprawdziwe jest to stwierdzenie. - On ma mugolskiego tatę, oni mieszkali z mugolami, przyjaźnią się przecież z Marceliusem, a sam powiedział przy Michaelu, że jest jednym z waszych. - Dolna warga Kerstin zadrżała. - Pozwól mi z nim porozmawiać, wyjaśnimy to sobie.
Nie zamierzała wierzyć w to, że kochany Tomek, który zabierał ją na randki i całował ją tak miło mógłby knuć przeciwko jej życiu. To było po prostu nie do pomyślenia.


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]18.04.22 0:16
Była zmęczona, minęło kilka godzin od kiedy wyszła na wezwanie listu, który otrzymała od Longbottoma. przesłuchania nie były łatwe. Wszystko zależało od tego z kim przychodziło im pracować. Trzeba było odpowiednio dobrać metody i pytania. A ostatecznie wraz z uzyskanymi informacji można było jedynie wierzyć w to, że zrobiło się wszystko na tyle skutecznie, by otrzymane informacje niosły w sobie potrzebną prawdą. Kolejna rozmowa po przesłuchaniu wcale nie była przyjemniejsza. A podążanie śladami Doe i trafienie na kozetkę jedynie stawiało kilka pytań, chociaż Hector wydawał się… cóż niekoniecznie skorelowany z wrogiem.
Czekała ją jeszcze jedna rozmowa, choć przez łączące ją więzy krwi i osobnika z którym miała do niej dojść podejrzewała, że wcale nie będzie łatwiejsza niż te poprzedniejsze.
Dlatego przygotowała sobie napar, co z pewnością uradowałby Vincenta, że wybrała jego zamiast kawy o tej porze, odnajdując swoje miejsce w salonie w którym zasiadła dopiero teraz, tutaj rozluźniając napięte od godzin mięśnie. Wypuściła z płuc powietrze wyrzucając pomiędzy nie kilka słów. Nie miała siły na kolejną walkę i sprzeczkę. Ale podjęła już decyzję. Przymykała oko na poczynania Kerstin już zbyt długo. Dłużej niż powinna licząc, a może nie chcąc, wydać się apodyktyczną. Teraz już nie było na to ani miejsca, ani czasu.
Nie odpowiedziała na krótkie pytanie siostry. Nie miała jej do powiedzenia nic nowego. Od czasu śniadania w walentynki ich kontakt i tak zdawał się podupaść po słowach, które wtedy padły. Ale nie zamierzała przepraszać za prawdę, ani próbować udawać, że jest inną niż była w rzeczywistości.
Pierwsza rekacja Kerstin jej nie zaskoczyła - a przynajmniej nie wyglądała na zaskoczoną leniwie roztwierając oczy, nie odsuwając głowy z oparcia fotela. Wyglądała może nawet trochę niedbale. Jasne tęczówki zawisły na Kerstin. Milczała, bo wiedziała, że padające między nich pytanie, jest jedynie początkiem słów, które Kerstin składała. Nie pomyliła się. Jej brew drgnęła lekko. A kiedy z tak wielką pewnością zapewniła, że Doe nie był taki. Przymknęła powieki, jakby doskiwerała jej migrena i wypuściła z ust powietrze. Otworzyła tęczówki gdy siostra znów zaczęła mówić. Odchyliła się trochę, żeby sięgnąć po napar. [i]Nie jest taki[i/]. Miała ochotę krzywo się uśmiechnąć. Uniosła naczynie, mocząc w nim usta. Skrzywiła się trochę, to jednak nie był jej ulubiony napój.
- To nieodpowiedzialny dzieciak, który nie radzi sobie pod presją otoczenia. Możliwe, że biegły w kłamstwie bardziej, niż którakolwiek z nas się tego spodziewa. Do tego, dla utrzymania swojego kłamstwa jest w stanie posunąć się do najgorszego. - odłożyła kubek, mówiąc spokojnie, akademicko wręcz. Z niego przenosząc spojrzenie na siostrę. - Bzdurą Kerstin, jest twoja naiwna myśl, że go znasz. - wytknęła siostrze z nieprzejednaną twarzą. - Dla utrzymania życia, zapewnienia sobie bezpieczeństwa poświęci cię bez mrugnięcia okiem. - była co do tego pewna, nie uwierzyła w żadne słowa, które jej wypowiedział. Ale jej siostra… jej siostra była naiwna. Naiwna, jak ona kiedyś. - Przyszedł czas w którym ty też musisz coś poświęcić. - orzekła znów opierając się o fotel i przymykając lekko oczy. Wolała nie mówić wszystkiego. Nie chciała - właściwie nie powinna. Kerstin nie panowała nad swoimi emocjami i nie posiadała umiejętności magicznych by móc obronić samą siebie. Im mniej wiedziała, tym bezpieczniejsze było to dla nich wszystkich. Choć nie sądziła, by ta rozmowa miała być tak łatwa.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Drewniany Salon - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]30.04.22 19:38
Największym minusem bycia mugolką w czarodziejskim domu było rzecz jasna to, że nikt nigdy nie brał jej poważnie. Wielu powiedziałoby pewnie, że nie powinna mieć to nikomu za złe - sytuacja była wyjątkowa, świat był wyjątkowy, bardziej niż to potrafiła sobie wyobrazić, a rodzina chciała ją jedynie chronić. Być może gdyby role się odwróciły, robiłaby to samo względem Justine. Kto wie? Ale nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Wiedziała za to na pewno, że gdyby mama wciąż żyła, a tata nie musiał uciekać daleko stąd, nie byłaby sama w ciągłych próbach akcentowania, że jej zdanie też ma rację bytu - ma dwadzieścia pięć lat, jest już właściwie starą panną i może o sobie decydować, bo choć zgodziła się na warunki rodzeństwa, gdy z nimi zamieszkała, nigdzie w tych warunkach nie pojawiło się, że będzie więziona. Wtedy by się na nie nie zgodziła. Chyba.
Rodzice stanęliby po jej stronie. Na pewno mama. Mama zawsze robiła wszystko, żeby Kerry nie czuła się inna, słabsza od starszych braci i siostry. Zawsze powtarzała, że nigdy nikomu nie może pozwolić poniżać się z powodu braku magii.
Może była samolubna, ale teraz czuła się poniżona. A jej niemagiczna natura nie mogła, nie powinna mieć wszak nic do rzeczy.
- Nie mów takich rzeczy - wydusiła z bólem, wreszcie zrzucając z kolan notes ku niezadowoleniu wiercącego się obok Toma. Zacisnęła obie dłonie w pięści i wstała, by czuć się choć trochę wyższa od Justine, która nawet siedząc na ziemi potrafiłaby dogłębnie spiorunować ją wzrokiem. - Za kogo ty się uważasz? To że ktoś jest inny, nie znaczy, że możesz go nazywać nieodpowiedzialnym dzieciakiem! Thomas jest w moim wieku, Justine, to że ty jesteś starsza nic nie oznacza - Tupnęłaby nogą, gdyby nie to, że byłoby to okropnie dziecinne. Przygryzając dolną wargę do bólu starała się powstrzymać łzy, choć powietrze już stawało jej w krtani, a obraz się rozmazywał. Nie, Kerstin! Koniec tego! Wzięła głęboki oddech i uniosła brodę, z godnością ocierając pierwszą łzę. - Mówisz tak jakbyś go oskarżała, a sama przyznałaś, że poświęciłabyś Vincenta, mnie i własne dziecko dla sprawy. Z jakiego powodu mam uważać, że jest dla mnie większym zagrożeniem? Poza tym on nie jest kłamcą. Mógł co najwyżej nakłamać tobie, bo się ciebie boi. Nie widzisz tego, Just? Wywołujesz w ludziach strach, nawet tych dobrych, którzy na to nie zasłużyli - Zapowietrzyła się, mówiąc szybciej i machając dłońmi w poszukiwaniu słów, które brzmiałyby choć trochę przekonująco. A jednak zdołała zdobyć się tylko na kolejny szept: - On nie jest kłamcą...
Kiedy siostra uprzedziła ją, że przyszedł czas poświęceń, Kerstin już przeczuwała, do czego to będzie zmierzać i nie była gotowa na tę rozmowę. Nie była na to wszystko gotowa i nigdy nie będzie. Podniosła z kanapy ołówek i wskazała nim siostrę z oskarżeniem, czując jak na sercu formuje jej się kolejna szrama.
- Nawet się nie waż. Nie możesz, jesteś moją siostrą, a nie m...m... dowódcą! - wyrzuciła, a potem odwróciła się i pognała do drzwi salonu prowadzących na korytarz.
Może była tchórzem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]30.06.22 23:21
Wcześniej było inne. Bardziej swobodne, zwyczajnie normalne. Wcześniej nie myślała, że będzie kiedykolwiek w takim punkcie swojego życia. Nie sądziła, że będzie w stanie podjąć się tylu poświęceń. Była egoistką - wiedziała, że tak. Myślała o sobie i robiła to, na co miała ochotę nie patrząc na konsekwencje. Pozwalała też by inni działali wedle własnych działań. Wcześniej. Bo wcześniej, było inne. Posiadało luksusy o których teraz było bardzo trudno. Przekonała się o tym wiele razy, boleśnie na własnej skórze i wiedziała - a może zwyczajnie zakładała - że przyjdzie się jej o tym przekonać znów. Bo mimo wszystko, mimo usilnych starań i wybierania logiki - nadal bywała naiwna, choć starała się wyplenić z siebie tą cząstkę jej samej.
Była zmęczona, dzień rozciągnął jej się strasznie, a jeszcze nie nadszedł jego koniec. Obok znajdowała się jej siostra, kobieta, która musiała coś usłyszeć, musiała coś w końcu zrozumieć. Ale Justine przeczuwała, że nie będzie to tak proste jakby chciała. Ze wszystkich momentów zdawało się, że właśnie ten Kerstin wybrała za najbardziej odpowiedni na niezgadzanie się z jej słowami. Spojrzała na nią beznamiętnie, kiedy nakazała jej nie mówić takich rzeczy. Musiała sobie zdawać sprawę z tego, że nie zrobi sobie wiele z takiego zakazu. Podążyła wzrokiem za lecącym notes powstrzymując westchnienie. Jasne tęczówki powróciły do siostry, które podniosła się zaciskając dłonie w pięści i spiorunowała ją wzrokiem. Nadchodziła burza, ale to nie tak, że zakładała że żadna dziś przez ten dom nie przejdzie. Uniosła brwi odrobinę. Za kogo się uważała? Za zbieraninę złych wyborów i pomyłek. Za zbyt wiele spóźnień i winę. Ale to wszystko obdarowało ją w siłę i przyniosło doświadczenie. Dlaczego nie potrafiła tego dojrzeć i zrozumieć?
- Wywołuję strach? - powtórzyła po niej, żeby zaśmiać się krótko, choć bezdźwięcznie. Nie podniosła się ale dźwignęła plecy z oparcia. Westchnęła przeciągle przecierając dłonią oczy. - To fakty, Kerstin. - powiedziała a w jej głosie zadrżało lekko zniecierpliwienie. - Poświęciłabym. - potwierdziła, unosząc na nią spojrzenie. - Zrobię co w mojej mocy, żebym nie musiała. - dodała jeszcze chociaż Kerstin zdawała się sądzić, że ta decyzja dla niej była łatwa, nie okupiona cierpieniem i bólem. Ale to, dobrze znała. Poznała smak rozpaczy i pękającego serca. Smak rozstania i samotności. Doświadczyła tego wszystkiego podczas Próby, choć zdawało się bardziej przypominać sen, było całkowicie realne, świadczyły o tym sznyty na jej dłoniach. Mimowolnie zerknęła na podwinięty rękaw koszuli, a dłoń zacisnęła się na chwilę na nadgarstku. - On był gotów. Gotów zabić - pozbawić życia niewinnego dzieciaka - byleby zachować swoje. - uniosła znów głowę, twarz zdawała się nieprzenikniona. - Sam pewnie pogubił się już w swoich własnych kłamstwach. Poza tym, jeśli ma choć trochę dumy, zostawi cię w spokoju. - wspomnienie, które zostawiła przy Maeve. A szkoda, gdyby mieli myślodswienie mogłaby pokazać wszystko Kerstin. Tylko czy powinna? Im mniej wiedziała, tym było to lepsze dla nich wszystkich. Kolejne stwierdzenie było jasne, niewiele więcej miała do powiedzenia. Wzburzona Kerstin jednak nie zamierzała się poddać, to widocznie nie mogłoby być tak łatwe. Powstrzymała kolejne westchnięcie i chęć przymknięcia oczu i rozmasowania ich palcami. Bo wiedziała, jak Kerstin wykonuje zwrot - znów uciekała. A ta rozmowa nie miała się skończyć, póki nie powie jej tego co zamierzała. Przynajmniej początkowo.
- Ucieczka, to nie rozwiązanie dla konfliktu. Jesteśmy za stare by się gonić po domu. - wypowiedziała, w pierwszym odruchu sięgnęła po różdżkę zamierzając rzucić zaklęcie, choć zdawała sobie sprawę, że uwięzienie w pokoju siostry jeszcze mocniej ją zrani. Odpuściła więc. - Usiądź Kerstin. - poleciła jej samej nie ruszając się z miejsca. Choć nie wyglądała, ta rozmowa też kosztowała ją wiele. Chciała szczęścia dla siostry i życzyła jej go. Ale niestety czas na to nie był odpowiedni, jak i osobnik w którym zdawała się lokować własne uczucia. - Powiem ci co mam do powiedzenia jako twoja siostra i pójdę spać, to był długi dzień. Zrobisz co będziesz chciała w końcu jesteś dorosła, a ja zaczynam być zmęczona. - zmęczona nie tylko dniem, ale próbami przemówienia jej do rozsądku i utrzymaniu przy życiu. Mogła wybrać, ale każda decyzja zawsze miała swoje konsekwencje. Mogła wybrać też teraz, czy chciała kontynuować tą rozmowę, czy uciec od tego, co jej nie pasowało, co nie było tak jak chciała - jak dzieciak, który ucieka przed odpowiedzialnością i tym co trudne. Mogła nazywać ją potworem, nie robiło jej to już różnicy. Trzymała się swoich postanowień i tego, czemu przyrzekała, bo to było tym na co się zdecydowała i tym, co zdawało się być najtrwalsze. Możliwe że jednym, co jeszcze jakoś trzymało ją w jednym kawałku.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Drewniany Salon - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]09.07.22 17:34
Gdzie zniknęły czasy, gdy obie mogły sobie zaufać we wszystkim? Gdy wyciągała ramiona do starszej siostry z niczym niezmąconą ufnością, podziwiając Just i marząc o tym, by stać się kiedyś dokładnie taka jak ona? Gdzie zniknęły wspólne zabawy, plotki pod kocem i płacz na peronie, gdy musiała rozstać się z połową rodziny? Justine była kiedyś tak pełna życia, taka wesoła i figlarna i niegroźnie złośliwa, ale kochająca i przywiązana do rodziny. Wszystkie te znane cechy zdawały się tonąć pod ciężarem okropnych doświadczeń, blizn, które wcale nie musiały być widoczne, aby pozostawić kochane serce jej siostry w strzępach. Och, jak ciężko było im teraz znaleźć wspólny język. Jak ciężko było zawierzyć Justine wszystko, gdy Kerstin uparcie trzymała się świata, który jeszcze nie całkiem spowiły cienie.
- Wiem! - szczeknęła z mieszaniną desperacji i złości, gdy Justine przypomniała, że przecież nie chciała ich nieszczęścia, nie tak to sobie wyobrażała. Może nie powinna oczekiwać od niej obietnic bez pokrycia, ale z drugiej strony; siostra też nie miała prawa oczekiwać od niej, że znów będzie wierzyć jej zawsze na słowo, jak wtedy, gdy były dziećmi. Zbyt wiele się zmieniło, pozbawiony wesołości śmiech, jakim Just reagowała na jej roztrzęsienie ranił ją do głębi i wzmagał dławiący upór. Jeszcze się pośmiejesz! - Wiem, tyle że nie zawsze twoje fakty i twoja moc są wystarczające, żeby zmienić świat, Just. Nie dźwigasz go na swoich ramionach, więc przestań udawać, że to robisz. - Chciała ją pocieszyć, ale to wcale nie brzmiało jak pocieszenie. Co jeszcze mogła zrobić dla niej, żeby wiedziała, że nie jest sama i nie musi sama podejmować wszystkich decyzji? Pewnie już nic. - Przestań - wycedziła znów, na krótki moment przykładając dłonie do uszu, ale zaraz je opuszczając. Nie będzie znowu dziecinna, ale co miała zrobić, skoro serce pękało jej od tych słów, w które wcale nie chciała wierzyć? - Mówisz, że on jest kłamcą, ale dlaczego mam wierzyć tobie? Też zdarza ci się mnie okłamywać. Może równie dobrze robisz to teraz, żeby zatrzymać mnie w domu, bo nie podoba ci się to co mamy z Thomasem? Skąd mam wie-e-edzieć! - Rozszlochała się mimo całej determinacji, musiała więc zerwać się na równe nogi i opuścić salon, bo nic nie zdołałoby już przywrócić jej godności.
W głowie wciąż i wciąż słyszała powtarzające się jak echo słowa siostry. Pozbawić życia niewinnego dziecka. Zostawi cię w spokoju. Czy mogłaby tak bardzo pomylić się co do Tomka? Swojego kochanego Tomka, który całował ją w czoło, gdy płakała i godzinami siedział z nią na mrozie, gdy sprzedawała jajka na targu?
Słyszała, że Justine ją nawołuje, ale nie zatrzymała się dopóki nie stanęła u podnóży schodów. Tam usiadła i długo wycierała nos w kraciastą chusteczkę, czekając w napięciu i strachu aż siostra za nią podąży. Co wtedy zrobi? Znowu ucieknie z domu, pobiegnie do Doliny? Przeszło jej to przez myśl. Chciała znaleźć Thomasa, złapać go za ramiona i zażądać od niego odpowiedzi. Co by jednak zrobiła, gdyby je dostała?
Musiało minąć z pięć, może nawet dziesięć minut zanim wstała na zesztywniałych nogach i wróciła do salonu; może dlatego, że siostra jej nie ścigała, a może dlatego, że teraz już, gdy mleko się wylało, niewiedza byłaby jeszcze gorsza. Powinny potrafić spojrzeć sobie w oczy, choć Kerstin przychodziło to z trudem.
Już nie płakała, kiedy zajmowała miejsce na skraju oparcia kanapy i pozwalała Tomowi wdrapać się sobie na kolana, gdzie z rozczulającym zaufaniem wtulił w nią maleńką główkę, jakby przeczuwał, że będzie go potrzebować. Czy niemowlęta potrafiły rozpoznawać emocje w ten sam sposób?
- Mów - zażądała niemal obcym głosem, suchym i wyzbytym ze smutku, który dopiero co wylała z siebie słonymi strugami.


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]26.07.22 23:48
Oddalały się od siebie. Czuła to wyraźnie, ale nie była w stanie nic z tym zrobić. Zmieniła się, wraz z doświadczeniem, które obejmowało ją coraz grubszymi ramionami. To już nie była tylko reakcja ochronna, ale zwyczajna zmiana spowodowana tym co przeszła i tym, czego doświadczyła. Zbyt łatwe poddawanie się emocjom jak wcześniej mogły ją tylko doprowadzić do zguby. Milczała kiedy siostra uniosła się. Nie zamierzała jej okłamywać. Pomijała prawdę, której nie mogła jej powiedzieć. Dlatego i teraz mówiła szczerze. Tak samo jak zawsze, tak samo, jak wtedy w kuchni. Ale teraz Kerstin odbierała to inaczej, bliżej widząc w niej wroga niż przyjaciela. Mogła być wrogiem. Świadomie zdecydowała się wziąć na siebie zadaniach, których mogło wykonać niewiele. Więc była w jej oczach straszna. Dobrze, mogła stać się nawet jej największym potworem jeśli to było konieczne. Ale słów, które ta do niej wypowiedziała nie spodziewała się usłyszeć. Jej brwi tylko drgnęły, jakby chciały unieść się w krótkim zdziwieniu, ale nie pozwoliła im na nie. Zasznurowała usta by chwilę później jej odpowiedzieć.
- Widzę że łatwo przychodzi ci wypowiadać się na tematy o których nic nie wiesz. - odpowiedziała jej z irytującym spokojem. Nie wiedziała tak wiele - i nie mogła się dowiedzieć. Nie tylko dla własnego bezpieczeństwa, ale i dlatego, że Justine o pewnych rzeczach nie mogła powiedzieć. Czy chciała? Może wcześniej, to w sekrecie doszukując się niezrozumienia. Ale może to nie o zrozumienie o zaufanie chodziło najmocniej. Trudno jej było powiedzieć. Gdy Kerstin uniosła dłonie do uszu pozwoliła brwią się podnieść. - Kiedy cię okłamałam? - zapytała jej kiedy siostra zarzuciła jej kłamstwo. Skoro chciała grać w tą grę chętnie się dowie. Na słowa padające jako następne też miała jej odpowiedzieć, ale nie zdążyła, bo rozszlochana Kerstin zrzuciła się do ucieczki. Kochała swoją siostrę, ale - czy to nie ona powinna mieć wahania nastrojów? Siedziała więc czekając, Kerstin mogła zejść, albo uciec całkiem przed tym, co miała zamiar powiedzieć. Ale musiała sama dojść do tego, że ucieczka nie była wyjściem - a ona zamierzała zrobić to co powzięła niezależnie czy siostra chciała jej wysłuchać czy nie. W końcu usłyszała kroki, jej jasne tęczówki spoczęły na siostrze kiedy zajmowała miejsce i wypuszczała z ust żądanie ledwie jednym słowem. Więc jednak zdecydowała się jej wysłuchać. Dobrze, zawsze był to krok w jakąś stronę.
- Odpowiadając na to, co powiedziałaś wcześniej - chcę nadal dla Ciebie tego, co najlepsze, ale w taki sposób jak teraz, mieć tego nie będziesz. Trwa wojna Kerstin, a wy zachowujecie się oboje jakbyście nie dostrzegali że jest obok. I zanim zaczniesz zaprzeczać, czy tupać nogą, wiedziałaś, że życie z nami nie będzie bezpieczne, czy lekkie. Obiecywałaś, Kerstin. A mimo to pognałaś jak szalona, bez przemyślenia, czy zostawienia jakiekolwiek informacji o tym do tego chłopaka. Ogłupiałaś przez coś, co chcesz nazywać szczęściem, ignorując każde jedno niebezpieczeństwo już nie tylko dla siebie ale i dla nas. Więc nie spotkasz się z nim więcej. A jeśli on ma choć trochę honoru nie będzie próbował spotkać się z Tobą. Przynajmniej dopóki nie skończy się ta wojna. - mówiła spokojnym, stonowanym głosem spoglądając w oczy siostrze - a może łapiąc jej spojrzenie, kiedy ta patrzyła w jej stronę. - Czy tego chcesz, czy nie, całe twoje rodzeństwo jest zaangażowane w ten konflikt, a ty jako niemagiczna niezmiennie jesteś celem. Jesteśmy rozpoznawalnymi przeciwnikami rządu i ku twojemu niezadowoleniu istotnymi jednostkami. A życia, choć to brutalne, nie ważą już tyle samo co wcześniej. - dostała tą gorzką lekcję, nauczyła się jej i nie zamierzała ugiąć. - Jesteś najłatwiejszą do nas drogą. - przerwała na chwilę. Tego co mówiła nie było ani łatwe, ani lekkie. Ale to słowa musiały w końcu paść wyrazie, skoro Kerstin sama nie chciała tego dostrzec. Mogła być w jej oczach strasznym potworem. Straszniejszym niż była w swoich własnych i tak nie mogła już być. - To co zrobisz, zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Możesz mnie nie słuchać, dalej uciekać, czy próbować spotkać się z nim potajemnie. Ale dowiem się o tym, znajdę cię też gdy będzie to konieczne. Jeśli będziesz chciała utrzymać z nim tą relację teraz, wtedy uznam że podjęłaś decyzję. Zadbam o to, żebym dla ciebie była martwa, albo osadzona w Azkabanie. To wszystko, co mam do powiedzenia. Przykro mi, że nie mam dla Ciebie lepszego rozwiązania, Kerstin. - zakończyła pozostając na miejscu jeszcze chwilę ale widocznie uważała rozmowę za zakończoną niezależnie od słów, które mogła powiedzieć jej siostra. Zbyt długo pozwalali jej na zbyt wiele.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Drewniany Salon - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Drewniany Salon [odnośnik]03.08.22 19:00
Nie widziała w Justine wroga - a przynajmniej rozpaczliwie sobie na to nie pozwalała, nawet w najczarniejszych chwilach, największych kłótniach doszukując się tego jednego promyka szczerej miłości, która zawsze powinna płonąć w rodzinie. Naprawdę wierzyła w to, że Just jej nie skreśliła, że troszczyła się o nią i chciałaby dla niej lepszego świata - ale dlaczego to właśnie starsza siostra miałaby go Kerstin ofiarować? Justine nie była matką najmłodszej z Tonksów i nigdy jej nie zastąpi. Kerstin nie chciała od niej takiego poświęcenia, chciała tylko szczerości i zaufania. Ale tego obie nie potrafiły już sobie ofiarować. Zostawała wiara w to, że gdy przyjdzie co do czego nie podejmą najgorszych z możliwych decyzji. Bo niektórych krzywd zwyczajnie nie dało się cofnąć - a słowa raniły równie mocno jak żyletki i czasami trudno było je zatrzymać. Sama się o tym w swojej histerii przekonała.
- Och, powiedz mi! No powiedz mi, o czym jeszcze nie wiem? Nie mogę się doczekać, żeby to usłyszeć! Justine Tonks, dźwigająca świat na swych ramionach! Na rany Chrystusa, Just, jesteś tylko człowiekiem! - Tak się już zirytowała, że zaczęła sięgać po słowa i zawołania, które dotąd słyszała tylko na korytarzach dormitorium dla pielęgniarek z King's College. Ich rodzina nie była najbardziej religijna, ale w tej chwili to nie miało znaczenia, bo Kerry chętnie by się pomodliła, żeby Just poszła po rozum do głowy. - Nigdy nic nie mówicie! Nigdy! A potem jesteście źli, że się wszystkiego nie domyślam sama! - krzyczała tak, że koguty na zewnątrz piały jakby ledwie świtało. Krzyczała tak, że zagłuszała swój własny ból, choć policzki już miała całe mokre i gardło ją piekło. - Pytasz, kiedy mnie okłamałaś? No tak, bo wszyscy wiedzieli, że wychodząc pewnego pięknego ranka z domu już do niego nie wrócisz przez dwa miesiące, bo rzucisz się w sam środek Londynu. Sama! No ale to nie kłamstwo, tylko niedopowiedzenie, co? Justine Tonks, święta męczennica, nigdy nie kłamie! - To były ostatnie słowa jakie z siebie wydusiła przed improwizowaną ucieczką, krztusząc się i dławiąc przy tym, bo jakaś cząstka jej serca chciała je powstrzymać zanim uciekną i narobią spustoszenia.
Ale nie zdołała ich zatrzymać, nie mogła też cofnąć czasu. We wstydzie długo nie wracała do salonu, potrzebowała czasu, by się wypłakać, by wypłukać z ciała obrzydzenie do siebie, do siostry, do całej rodziny i nawet do Tomka. Dopiero wtedy dotarło do niej, że wrócić musi - że gdyby zostawiła tak teraz Justine, byłaby pewnie nawet gorsza niż jakiś Rycerz, Akolita, czy jak nazywał się ten drugi, zły Zakon.
Wmawiała sobie, że jest przygotowana na to, co może usłyszeć - że nawet trochę się spodziewa, co Just może mieć na myśli - ale koniec końców każde kolejne słowo bolało tak samo. Obiecała. Pognała bez przemyślenia. Ogłupiała.
Czy naprawdę zachowywała się w ten sposób? Nie mogła już sobie przypomnieć, dojść ze sobą do ładu.
Kiedy Justine mówiła, Kerstin wpatrywała się w okno, głaszcząc kota jedną ręką i milcząc. Nie miała odwagi spojrzeć jej w twarz, więc nie zrobiła tego nawet, gdy siostra skończyła monolog i zamilkła na dłużej, oczekując reakcji.
- Już od jakiegoś czasu myślałam o tym, że powinnam wszyć sobie ukryte kieszonki w rękawy sukienek i koszul - powiedziała w końcu, chrypiąc po poprzednich krzykach. Miała dziwną minę, zmarszczone brwi, rozchylone w zastanowieniu usta. - Taką nie przy nadgarstkach, ale tu wysoko - Nieprzytomnie dotknęła się w bok ręki, prawie na wysokości ramienia. - Taką, żebym ją sięgnęła zębami nawet związana i mogła przegryźć woreczek trucizny. I umrzeć potem. To nie idealne rozwiązanie, ale dobre i niespodziewane. Prawda? Ty powinnaś wiedzieć. - Nie brzmiała już nawet na złą. Była zmęczona, rozbita i raz na jakiś czas wciąż czuła łaskotanie resztek łez. - Nie chcę umierać, ale tak chyba trzeba. Ty byś tak zrobiła dla mnie, co? Sama mówisz, najwyższa pora zdać sobie sprawę z tego, co to znaczy wojna. - Zacisnęła usta i przycisnęła Toma do piersi, głaszcząc go i patrząc mu w małe ślepia. - Nigdzie i do nikogo nie pójdę - powiedziała w końcu.
Bo jaki miała wybór? Co miała powiedzieć?


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Drewniany Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach