Wydarzenia


Ekipa forum
Złoty rybak
AutorWiadomość
Złoty rybak [odnośnik]12.01.21 21:03
First topic message reminder :

Złoty rybak

Zaklęty rybak, błyszczące, złotawe kolana, iskrząca się sieć i zadumane spojrzenie na skamieniałej twarzy. Miejscowi twierdzą, że to właśnie ten rybak złowił legendarną złotą rybkę. Choć przy nieruchomej sylwetce mężczyzny próżno szukać rybiej postaci, wiele oczu zatrzymuje się chętnie przy pomniku, a młode dłonie z zaciekawieniem dotykają lichych butów rybaka, jakby wierzyły, że i im uda się odnaleźć spełniające życzenia stworzenie. Wokoło rzeźby stoją stare, ściśnięte kamienice, niezbyt eleganckie lokale i te same, szemrane krajobrazy. Nikomu nie udało się obudzić skrytej w rzeźbie tajemnicy. Choć morskim wilkom fantazji – szczególnie po paru szklaneczkach rumu –  nie brakuje, będą musieli jeszcze poczekać na swój złoty połów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Złoty rybak - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Złoty rybak [odnośnik]20.04.21 23:02
-Wspaniale to wyglądały nasze siniaki - zaśmiał się wraz z Celine, cieszą się, że mógł choć na chwilę poprawić jej humor. W czasie takim jak to potrzebowali drobnych powodów do uśmiechu i radości. Zamartwianie się nikomu na dobre nie wychodziło, a jedynie pogłębiało strach, on zaś chciał aby mieszkańcy przestali się bać, zaczęli za to walczyć o swoje. Terror zasiany w sercach zwykłych ludzi jednak był zbyt duży. Jeszcze nie została przekroczona granica, w której rozpoczynają się bunty. W Amazonii tego nie było, nie znali pojęcia pieniądza, nie wiedzieli co to czas. Mieli zupełnie inne wartości, ale to nie znaczy, że gorsze. Wręcz uważał, że brytyjczycy mogli by się wiele od nich nauczyć. - Próbowaliśmy wielu sposobów. Niestety, śliwki były lepsze. Kiedy się poddaliśmy, one odpuściły. I tak przerobiliśmy je na dżem - dodał scenicznym szeptem nachylając się lekko w stronę Celine.
-Halowi, twoje odwiedziny? - Zapytał zaskoczony i pokręcił głową. - Hal uwielbia gości.
Może trochę przesadził, ale jego brat nie stronił od ludzi i był im życzliwy, czasami bardziej niż sam Herbert, który czasami uciekał od ludzi, bo miał zwyczajnie ich dość. Przyzwyczajony do życia w samotności musiał przestawić się ponownie na tryb stadny, co wcale nie było takie łatwe. Słuchał uważnie słów Celiny, ponieważ może ona sama sobie nie zdawała z tego sprawy, ale niosły ze sobą wiele informacji. Nic czego by się nie domyślał, ale teraz miał potwierdzenie w słowach dziewczyny. Pytanie, które zadała było z tych gdzie trudno było mówić prawdę. Kłamstwo i złudna iluzja zapewnień sama pchała się na usta i język. Chciał powiedzieć, że na pewno będzie lepiej, ba! Wojna na pewno się skończy na wiosnę, bo przecież ile można zabijać innych czarodziejów. Jeżeli poplecznicy tyrana wymordują wszystkich czarodziejów, którzy krzywo na nich spojrzą to za chwilę nie będą mieli kim rządzić. - Nie wiem. - Odpowiedział w końcu i dodał po chwili. - Jednak wiosna na pewno uczyni wszystko bardziej znośnym.
Przynajmniej w to mógł sam uwierzyć. Była możliwość uprawy warzyw i owoców, czegoś co pozwala przetrwać. Ciężko o to było w Londynie, ale jeżeli tylko by się udało stworzyć transport żywności do stolicy? Do Portu? Gdyby może sami bracia Grey zamiast roślin pięknych i do podziwiania, zaczęli uprawiać na ten czas rośliny jadalne? To była myśl, którą powinien omówić z bratem. - Tiary?
Podobnie jak Celine nie rozumiał skąd w porcie ludzie z ozdobnymi tiarami w portach. Kolejna rzecz, którą powinien lepiej zbadać. Zmroziły go słowa dziewczyny i sprawiły, że spojrzał na nią unosząc do góry brwi.
-Nekromancja? Zakon? -Nie ukrywał swojego zdumienia. - Skąd taka plotka?

|zt x 2


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Złoty rybak [odnośnik]14.08.21 17:07

|18.01.1958

Do kolejnego rejsu zostały trzy dni, musiał w końcu pozałatwiać parę spraw, w tym naukę kartografii. Barnes posiadał na temat map ogromną wiedzę, a jednocześnie był bardzo surowym nauczycielem. Wytykał każde błędy Pierwszego, który zgłosił się do niego po dodatkowe lekcje. Ostatni rejs uświadomił mu, że gdy nawigator jest ranny lub chory to kapitan musi przejąć stery i być równie dobrze obeznany jak jego członek załogi.
Na domiar złego dzień wcześniej miał niezapowiedzianą wizytę lady Black, a raczej kobiety, która twierdziła, że nią była. Nie dowiedział się prawdy, bo nim zdążył przybyć człowiek od Traversów tej się czknęło i została po niej jedynie złota spinka do włosów. I zabrała mu koc. Akurat teraz jak noce były cholernie zimne, a on miał gest szarmanckości, niech go jasny szlag trafi, zemścił w myślach. Właśnie szedł do miejsca, gdzie takowy koc mógł pozyskać, bo nie uśmiechało mu się w nocy zamarzać w trakcie rejsu.
Nigdy więcej gestów uprzejmości wobec rozdygotanej, zasmarkanej pannicy, która trzęsła się jak osika na wietrze w jego kajucie.
Idąc pewnym i śmiałym krokiem przed siebie nie podejrzewał nawet, że dzisiejszy jego dzień również będzie pod znakiem nagłych spotkań. Wiatr targał ciemnymi włosami i wdzierał się niemiłosiernie za ubranie. Podniósł więc kołnierz żeglarskiej kurtki i wcisnął w jej kieszenie dłonie. Dawno nie miał na sobie żadnej czarodziejskiej szaty, gdyż te nie były praktyczne na morzu, nawet nie pamiętał kiedy to było. Ludzie schodzili mu z drogi, a Pierwszy nie rozglądał się dookoła, tylko parł przed siebie, niczym statek prujący morskie fale. Wtem dojrzał posąg Złotego Rybaka, a to oznaczało, że zbliża się do swojego celu. Przeklinał w myślach ową “lady Black” bo marnował swój czas aby zaleźć koc, o który o tej porze roku i w czasie wojny wcale nie było łatwo. Z jednej z knajp doszła go pijacka szanta, a z innej wytoczył się jakiś człowiek czkając głośno, za nim zaś potykając się o własne nogi wyszedł jeszcze jeden mężczyzna, byli mu dziwnie znajomi więc zwolnił kroku i wtedy oni na jego widok zatrzymali się gwałtownie i niezdarnie zasalutowali.
-Panie Fernsby! - powiedział jeden z ich ledwo stojąc na nogach. Drugi nie odezwał się słowem, ale również przyłożył dłoń do czoła.
-Killick, Bonden- Odezwał się Kenneth uśmiechając się półgębkiem na ich widok. - Nie przepijcie całej wypłaty.
-Taaa jest panie Fernsby! - Zawołała za nim Killick kiedy Kenneth odchodził w swoja stronę, jednak po chwili znów jego uwagę przykuło jakieś zamieszanie w jednej z uliczek. Przechodząc rzucił kątem oka co się działo, ot z czystej ciekawości.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Złoty rybak [odnośnik]15.08.21 19:20
Nowy rok, nowe problemy, stara ona – tak mogłaby podsumować znamienne wejście w nowy rok, które nie okazało się wcale tak cudowne, jak oczekiwała. W jej wyobrażeniu wszystko powoli miało się poprawiać, tymczasem nad Areną zawisły ciemne chmury i niezbyt dobre nastroje członków ekipy cyrkowej były odczuwalne o wiele bardziej, niż zwykle. W zaistniałej sytuacji z trudem nawet jej było utrzymywać pozory normalności wraz z postawą, że jakoś się przecież ułoży, choć zawsze uznawała, że jej duch był wprost nie do złamania. Szukała pozytywów, rozwiązań, tymczasem dała się ponieść fali mieszanki stresu, bezradności i złości na otaczający ich świat. Tkwiąc w tym nieprzyjemnym uczuciu już kolejny dzień, zadecydowała, że musi wyjść na spacer, by zebrać myśli i już od kilku minut spacerowała po ogarniającym jej ciało mrozie.
W końcu straciła nie tylko poczucie czasu, ale także czujność, myślami będąc w zupełnie odległych odmętach umysłu; właściwie nawet nie słyszała idącego za nią od dłuższej chwili człowieka, jego obecność zauważając dopiero wtedy, gdy w zupełnie mimowolnym odruchu zwróciła się przez ramię za siebie. Kaptur zsunął się z ciemnych włosów a w stresie, który powoli zaczynał się w niej pojawiać, zupełnie zapomniała o zachowaniu spokoju, wszak tylko spokój mógł ją ocalić – i chłodne kalkulowanie, o które było teraz trudno. Przyśpieszyła więc kroku, nierozsądnie zbaczając z głównej, względnie bezpiecznej, ulicy. Kiedy skręciła za najbliższy róg, wiedziała, że znajdując się w miejscu stosunkowo pustym o tej porze, w portowej, na własne życzenie i z powodu własnej głupoty właśnie strzeliła sobie w kolano, zamiast uciec do mamci Boyle w te pędy i opowiedzieć o całym zajściu. W mamcię Boyle wierzyła bowiem na tyle, że sądziła, że ta szybko rozprawiłaby się z potencjalnym problemem, ale na to było już teraz za późno. Była zdana na siebie, chociaż wiedziała, że do takich sytuacji raczej nigdy jej nie przygotowywano.
Nie próbowała nawet sprawdzać kto za nią szedł – być może kiedyś spotkała go w jednym z pubów w porcie, być może była przypadkową kobietą, która jako pierwsza pojawiła się w zasięgu jego wzroku a równie dobrze może jej się tylko wydawało i rzekome zagrożenie było tylko jej urojeniem. Ale w czasach, które nastały, nie było się co dziwić; jedno źle powiedziane słowo w nieodpowiednim miejscu potrafiło ściągnąć na człowieka kłopoty a co dopiero na bezbronną dziewczynę bezmyślnie chodzącą po dzielnicy ochlejmord po zmroku, gdzie z automatu stawała się łatwym celem. W pośpiechu parła przed siebie, równie szybko odnajdując różdżkę w kieszeni, gdy usłyszała za sobą krzyki – przypominające pijaczy bełkot – a te tylko zaczynały ją paraliżować i uświadamiać, że jej urojenie nie było wytworem bujnej wyobraźni. Nie wsłuchiwała się w słowa, choć podejrzewała, że te raczej zakrawały na obelgi i ohydną pseudo zachętę, żeby się zatrzymała, a kiedy wypadła jak oparzona zza zakrętu i dostrzegła przed sobą Kennetha, bez namysłu do niego podbiegła. Chyba pierwszy raz w życiu była skłonna powiedzieć na głos, że cieszy się z jego widoku.
Fernsby! Raz, dwa, trzy, dzisiaj bronisz mnie ty – wyrzuciła na jednym tchu i skryła się za jego plecami, niezbyt kulturalnie wystawiając go na przyjęcie pierwszego potencjalnego ciosu. Tyle, że zdarzyło się coś, czego się nie spodziewała. Nieznajomy typ w końcu ją dogonił, jednak zamiast robić burdy, dostrzegła jak chwiejąc się na boki próbuje stanąć wyprostowany i witać się z panem Fernsbym. Krzywiąc się wreszcie wysunęła nos zza pleców Kennetha i zerkając to na jednego, to na drugiego, wyraźnie zniesmaczona rzuciła krótkie: – To wy się znacie?


go alone
my flower, and keep my whole lovely you; wild green stones alone my lover and keep us on my heart.
Nora Fletcher
Nora Fletcher
Zawód : charakteryzatorka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
get ready to unleash hell
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
https://i.pinimg.com/564x/e7/d3/7d/e7d37d08346e18fdd609380ea235b124.jpg
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9477-nora-fletcher#288762 https://www.morsmordre.net/t9895-kiedys-bedzie-sowa#299361 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f370-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t9903-skrytka-bankowa-nr-2170#299562 https://www.morsmordre.net/t9898-n-fletcher#299381
Re: Złoty rybak [odnośnik]16.08.21 20:15
Na co mu to było? Mówili, że ciekawość pierwszy stopień do zguby i tym razem stare powiedzenie się sprawdzało. Czym sobie na to zasłużył? W poprzednim życiu komuś musiał srogo zaszkodzić, skoro nie miał ani chwili spokoju. Nory Fletcher nie spodziewał się spotkać na swojej drodze, zwłaszcza że ostatnio dała mu wyraźnie do zrozumienia, że jego towarzystwo nie jest mile widziane. Dlatego też w pierwszej chwili nawet nie zorientował się, że kobieta, która mknie w jego stronę to właśnie ona.
-Fletcher, co do…? -Dziewczyna schowała się za nim, a on zmarszczył brwi obracając się przez ramię. -Zmalowałaś coś?
W tym momencie zorientował się jak jego ludzie wpatrują się w niego jak cielaki w malowane wrota. Westchnął połączeniem rezygnacji i irytacji, zerknął na trzech mężczyzn, bowiem do Killicka i Bondena dołączył jeszcze jeden.
-Boyle! - Zawołała Pierwszy, a ten nadal się chwiejąc wybełkotał coś pod nosem.
-Panie Fernsby, na wszystkie syreny, ja żem waszej kobiecie nic nie chciał zrobić! - Zawołał tłumacząc się ze strachem w oczach.
-Cicho - Powiedział do Nory kiedy ta się wychyliła zza jego pleców. -Zachowywać mi się! Jak zobaczę, że macie zachlane mordy w dniu odbijania, to osobiście wybatożę jak psy! - Zawołał do chwiejących się mężczyzn, a ci ponownie zasalutowali i odeszli, prawie biegiem potykając się o własne stopy. Bonden o mało nie wyrżnął nosem w ziemię kiedy zahaczył czubkiem buta o próg do tawerny portowej. Kiedy upewnił się, że załoganci zniknęli z zasięgu wzroku ale również uszu odwrócił się gwałtownie na pięcie by stanąć twarzą w twarz z Norą.
-Rozum całkowicie ci odjęło? - Zapytał rozeźlony i bez słowa złapał ją pod łokciem ciągnąc za sobą, dokładnie tak samo jak dzień wcześniej prowadził rzekomą lady Black. -Włóczysz się po tej dzielnicy po zmroku. Mówiłaś, że nie jesteś hazardzistką, a życie stawiasz łatwo na szali, co?
Przeszedł tak kawałek nie zwracając uwagi na to, jeżeli stawiałaby opór lub zaczynała wierzgać, a wierzył że byłaby za pewne do tego zdolna. On jednak był wyższy i silniejszy od niej. Zirytowała go jej obecność, pytanie czy tutaj czy w ogóle.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Złoty rybak [odnośnik]19.08.21 21:21
Sytuacja rozwinęła się szybko i przyjęła zaskakujący obrót, bo z ofiary stała się stroną, którą o wszystko obwiniano. Zamrugała nawet kilkukrotnie w chwilowej ciszy i dało się w zasadzie niemal usłyszeć jak wszystkie trybiki w głowie jej pracują. No przecież sobie nie wymyśliła tego, że ktoś za nią nie tylko lazł, ale i krzyczał, i że to przez tego człowieka zboczyła z pierwotnej trajektorii lotu, wchodząc w głąb portowej po zmroku. Miała na tyle rozumu, żeby wiedzieć o konsekwencjach, ale przed zaledwie dziesięcioma minutami nie zastanawiała się nad nimi, uznając, że ma o wiele większy problem. Nawet stanowcza postawa Kennetha, która by jej zaimponowała w innych okolicznościach, teraz prawie w ogóle nie wywarła nań żadnego wrażenia – nie, jeśli potraktował ją jak skończoną kretynkę. Nim się zorientowała, pociągnął ją za ręką a ona w zupełnie naturalnym odruchu szarpnęła mocno ręką, próbując wyrwać ją z męskiej dłoni, która bez problemu zacisnęła się wokół chudego przedramienia.
Wierzysz jemu zamiast mnie? – wyrzuciła zdumiona, zwracając się przez ramię w kierunku ogłupiałego marynarza. – Oczywiście, że nie; to ja sama za sobą wołałam koteczku, cukiereczku i dziwko dosłownie przed chwilą. I to ja za sobą lazłam jak cień od głównej ulicy – fuknęła a wraz z tym wreszcie wyszarpała rękę z uścisku Fernsby'ego. Nie wiedziała jak, skoro był o wiele silniejszy od niej, ale podejrzewała, że to była ta kobieca moc zdenerwowania. Potem zwróciła się do samego zainteresowanego, który zamiast wyprowadzić ją z dzielnicy, ciągnął ją jeszcze dalej.
A ty? Chyba sobie żarty ze mnie znowu robisz, skoro traktujesz mnie w taki sposób – wbiła w niego przenikliwe, wyraźnie rozjuszone spojrzenie – jeśli tego nie słyszałeś, to umyj sobie uszy, ale bez powodu się nie zatrzymałeś przy tej ulicy – wytknęła, nie wiedząc jak było naprawdę. Może już tam stał wcześniej, może przechodził i nie zamierzał się zatrzymywać, ale postawiła wszystko na jedną kartę – delikatnego blefu. – Tym bardziej nie powinno cię to dziwić, to marynarz, oni podobno tak mają – pociągnęła nosem i niewiele myśląc ruszyła przed siebie.


go alone
my flower, and keep my whole lovely you; wild green stones alone my lover and keep us on my heart.
Nora Fletcher
Nora Fletcher
Zawód : charakteryzatorka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
get ready to unleash hell
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
https://i.pinimg.com/564x/e7/d3/7d/e7d37d08346e18fdd609380ea235b124.jpg
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9477-nora-fletcher#288762 https://www.morsmordre.net/t9895-kiedys-bedzie-sowa#299361 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f370-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t9903-skrytka-bankowa-nr-2170#299562 https://www.morsmordre.net/t9898-n-fletcher#299381
Re: Złoty rybak [odnośnik]20.08.21 21:04
Skaranie Posejdona zemścił w myślach widząc gniew, nie… wręcz rozjuszenie w oczach Fletcher. Zaskoczyła go tym swoim gniewem i to wymierzonym w niego! Właśnie pogonił marynarzy, a ona jeszcze zdziwiona, że jest zaniepokojony jej włóczeniem się po porcie. I to w tej dzielnicy!
-Uspokój się, kocico. - Wysyczał kiedy się szarpała niczym ryba złapana w sieć. Ileż miała siły w tym kruchym ciele. -Coś Ty sobie myślała wychodząc po zmroku z domu, co?
Rzucił jej krótkie, ostre spojrzenie, w którym czaiła się troska. Oczywiście, że jej nie obwiniał. Jeżeli chłop chciał zażyć kobiecego ciała były od tego odpowiednie miejsca, z kobietami, które chętnie sprzedawały swoje wdzięki. Włócząc się jednak w takiej okolicy ryzykowała, że zostanie za takową wzięta, czego mieli przed chwilą przykład. Wyszarpnęła ramię, a on patrzył na nią zaskoczony, a teraz jemu się obrywa? Poważnie, teraz na niego naskakiwała?
-Hola, Fletcher! Nim się zagalopujesz. - Zawołał kiedy zaczęła wrzucać marynarzy do jednego worka i przewrócił oczami lekko poirytowany całą sytuacją.
-I gdzie myślisz, że idziesz?! - Ruszył za nią, choć teraz nie złapał jej od razu za ramię spodziewając się, że zacznie wierzgać i krzyczeć niczym dzikie zwierzę złapane w klatkę. Nie rozumiał co przechodziła, czy jakie lęki w niej się obudziły, ale widział już kobiety napastowane przez mężczyzn. Brzydził się nimi, takie gnidy nie powinny żyć i gnić w najgłębszych lochach. Nora zaś pociągnęła nosem i mógł przysiąc, że zaraz mu się rozbeczy i rozklei na środku ulicy.
-Dobra, dość tego. - Podbiegł do niej bo nie zwykł się powtarzać, a bardzo tego nie lubił. Nora jednak była nieprzejednana i szła dalej wielce oburzona. -Mogło ci się coś stać! - Ponownie ją złapał zmuszając do tego aby się zatrzymała i na niego spojrzała. On zaś wbił w nią ciemne spojrzenie, które teraz stało się niemal czarne pod wpływem emocji. -A co by było gdybym nie przechodził obok? Co było tak ważnego, że musiałaś wyjść kiedy się ściemniało?
Nie miał zamiaru puszczać, póki mu nie odpowie, a jak będzie się znów rzucać, był gotów przerzucić ją przez ramię i zanieść w bezpieczne miejsce.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Złoty rybak [odnośnik]16.09.21 16:22
W okolicy znalazła się przypadkiem, zmuszona skręceniem z głównej ulicy, biegiem do pani Boyle, gdy zauważyła potencjalne niebezpieczeństwo a na odwrót nie było już miejsca. Dlatego dziwiła się sama sobie, że zamiast znowu odszczekać, powstrzymała się i westchnęła jedynie ciężko, przewracając do tego oczami. Czy on doprawdy uważał, że na własne życzenie zbiegła w ciemny zaułek po zmroku? Mimo tego, że tak to mogło wyglądać, w rzeczywistości nie była na tyle głupia i lekkomyślna.
Gdyby za mną nie lazł, to bym się tu nie znalazła – szła w zaparte, zerkając tylko raz w kierunku tamtego typa, a potem wszystko zadziało się tak szybko, że nim zdążyła odejść, silny uścisk ręki Kennetha na chudym przedramieniu przywrócił ją na ziemię.
Psia mać, oszalałeś?! – był silny, to nie ulegało wątpliwościom, tak jak i fakt, że za niedługo na jej bladej ręce, pomimo warstwy materiału, zaczną pojawiać się fioletowe ślady po pięciu palcach. Tym razem jednak nie szarpała się, a zamarła w miejscu i mrużąc oczy, wbiła spojrzenie w oczy chłopaka. Chociaż w innych okolicznościach doceniłaby tę troskę, teraz naprawdę nie rozumiała czego on od niej chciał. Dług wdzięczności spłacił, a poza tym nie łączyło ich absolutnie nic, by musiał się nią przejmować. – Myślę, że to nie twoja sprawa – nie zamierzała dzielić się powodem, przez który opuściła bezpieczne okolice Areny, bo sam w sobie powód był na tyle wrażliwy, że nawet pomiędzy cyrkowcami starało się o tym nie rozmawiać. – Gdyby cię nie było, to zdążyłabym dobiec do Parszywego, ale napatoczyłeś się po drodze, to skorzystałam z okazji – smutne, ale prawdziwe. Gdyby nie on, już dawno znajdowałaby się na zapleczu pani Boyle, tymczasem tkwili tutaj na zimnie, ściągając na siebie niepotrzebnie spojrzenia. – Czy teraz mnie puścisz, tato? Chciałabym wrócić do siebie – wskazała ruchem głowy na jego dłoń, ale przeczucie podpowiadało jej, że Fernsby tak szybko nie odpuści; w istocie, było ciemno, późno a skoro dawał jej odczuć, że się martwi, to zakładała, że pozostałą drogę spędzi w jego towarzystwie.


go alone
my flower, and keep my whole lovely you; wild green stones alone my lover and keep us on my heart.
Nora Fletcher
Nora Fletcher
Zawód : charakteryzatorka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
get ready to unleash hell
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
https://i.pinimg.com/564x/e7/d3/7d/e7d37d08346e18fdd609380ea235b124.jpg
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9477-nora-fletcher#288762 https://www.morsmordre.net/t9895-kiedys-bedzie-sowa#299361 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f370-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t9903-skrytka-bankowa-nr-2170#299562 https://www.morsmordre.net/t9898-n-fletcher#299381
Re: Złoty rybak [odnośnik]19.09.21 23:06
Uparta baba. Powinien odejść i niech robi co chce. Na co mu to, że stoi i obsobacza go od góry do dołu.
-Do Parszywego? - Prychnął słysząc nazwę knajpy. -Tego gdzie ostatnio zrobiono nalot?- Nie dowierzał, że pchała się w paszczę lwa, do miejsca, które na pewno było pod stałą obserwacją służb i ściągału wielu typów spod ciemnej gwiazdy. Teraz go zaskoczyła swoją decyzją i pomysłem. Powinien machnąć ręką i pójść w swoją stronę, pierwsza to baba, która głupio naraża swoje życie i ląduje potem w jakiejś ponurej, obszczanej i śmierdzącej branie ze spódnicą zadartą powyżej tyłka, ale dziwnym trafem myśl, że tak mogła skończyć Nora go mroziła. Sentymenty.
-Dobrze. - Powiedział w końcu i puścił jej ramię wciskając dłonie w kieszenie spodni.-Dopilnuję abyś trafiła tam bez szwanku.
Sentymenty wzięły górę, a ton jego głosu wyraźnie wskazywał na to, że nie przewidywał pola do negocjacji w tej kwestii. Będzie jej pilnował póki bezpiecznie nie trafi do siebie, a on nie będzie miał pewności, że przynajmniej tej jednej nocy jest bezpieczna. Później rozmówi się z członkami swojej załogi. Nie odmawiał nigdy nikomu dobrej zabawy ani korzystania z uciech jakie dają kurtyzany, ale te można było znaleźć w odpowiednim przybytku, nie zaś napastując kobiety na ulicy; nawet jeżeli wyszła w nocy. Spacer zimową porą po porcie nie był zachętą na baraszkowanie w rogu ulicy. Przynajmniej miał taką nadzieję, że Fletcher się tym jednak nie para.
-Dobrze, że się napatoczyłem. - Dodał jeszcze czekając aż dziewczyna ruszy w stronę swojego miejsca zamieszkania. Uświadomił sobie właśnie, że nie miał pojęcia gdzie dokładnie mieszkała ani z kim. Miał jedynie nadzieję, że go nie wyprowadzi w miejsce, gdzie paru osiłków spuści mu manto. Ciężko później będzie się wytłumaczyć z poobijanych żeber oraz śliwy pod okiem następnego dnia przed kapitanem. Zwłaszcza, że zaraz mieli ruszać w kolejny rejs. Trochę nerwy zaczynały go opuszczać, a pierwsza złość mijała. Był zły na siebie, był zły na marynarzy, ale nie był zły na nią, a na całą sytuację w jakiej się znaleźli.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Złoty rybak [odnośnik]09.10.21 19:28
Zmarszczyła czoło w mimowolnym grymasie, uznając, że niestety miał rację – skierowanie się do mamci Boyle było tak samo ryzykowne, jak chodzenie po portowej o tej godzinie, ale wiedziała, że korzystając z pomocy Kennetha w pewien sposób zaciągała wobec niego kolejne zobowiązanie. A tego nie chciała; wystarczyło, że ostatnim razem mu pomogła, dostała za to zapłatę a ich drogi rozeszły się na całe kilka dni. Chociaż chciała – ale nie zamierzała się do tego przyznawać – żeby ich relacja wyglądała nieco inaczej, czuła, że w przypadku ich charakterów przejście z dogryzania i ratowania siebie wzajemnie z tarapatów do relacji nieco–przyjacielskiej było to dość problematyczne.
Jesteś strasznie upierdliwy – skwitowała krótko jego słowa, po czym odsunęła się o pół kroku do tyłu, gdy oswobodził jej ramię. Poruszyła nim dla rozluźnienia a zaraz po tym spięła się ponownie. O ile doceniała troskę i chęć odprowadzenia jej do domu, o tyle widziała oczyma wyobraźni niezadowolenie pana Carringtona i ciekawskie spojrzenia cyrkowców. Z pewnych przyczyn zresztą nie mogła, nie chciała, go tam zaprowadzać, ale teraz w zasadzie nie miała już wyjścia.
Twoja obecność na Arenie jest tak samo niewskazana, jak moja tutaj – odparła, lecz mimo to ruszyła powolnym krokiem przed siebie, w stronę głównej ulicy, z której zagoniono ją tutaj. – Dlatego doceniam troskę, czy jakkolwiek to nazwijmy, ale poradzę sobie; to nie jest daleko a kilka osób mogłoby nie być zadowolonych z widoku mnie z tobą – wyjaśniła niezgrabnie i całkowicie bez sensu, gestykulując przy tym nader żwawo, jak na nią. Ale pierwszy raz od dawna czuła się tak nieswojo, niepewnie, nie mając pojęcia w jaki sposób powinna odczytać intencje Fernsby'ego. Kilka kolejnych metrów przeszła w milczeniu; w głowie jednak wrzało od rozważań, wszelkich scenariuszy, do tego stopnia, że prawie weszła w słup przed sobą – w ostatniej chwili na szczęście go ominęła. I zamiast czekać aż Kenneth to skomentuje, odwróciła się do niego, przeszywającymi na wskroś wielkimi oczami taksując jego profil.
Dlaczego to robisz? – spytała bezpośrednio wprost, wszak w takiej taktyce była najlepsza i niczego niespodziewający się człowiek nie miał czasu na przygotowanie odpowiedzi, którą miała usłyszeć a tej, którą była bliższa prawdzie. – Nie jesteś mi już niczego winien, tymczasem znowu mi pomagasz. Po co? – droga była jeszcze długa, mieli wiele czasu, chociaż zimno zaczynało jej doskwierać. A mimo to gdyby mogła, wcale nie wracałaby do przyczepy.


go alone
my flower, and keep my whole lovely you; wild green stones alone my lover and keep us on my heart.
Nora Fletcher
Nora Fletcher
Zawód : charakteryzatorka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
get ready to unleash hell
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
https://i.pinimg.com/564x/e7/d3/7d/e7d37d08346e18fdd609380ea235b124.jpg
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9477-nora-fletcher#288762 https://www.morsmordre.net/t9895-kiedys-bedzie-sowa#299361 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f370-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t9903-skrytka-bankowa-nr-2170#299562 https://www.morsmordre.net/t9898-n-fletcher#299381
Re: Złoty rybak [odnośnik]10.10.21 14:52
-Taaa… - Skomentował tylko wciskając dłonie w kieszenie spodni zaraz po puszczeniu jej ramienia. Ruszył za Fletcher bez słowa; nie miał ochoty ani chęci na słowne potyczki, więc jedynie uniósł nieznacznie brwi do góry, a mina jego świadczyła o tym, że nie będzie podejmował tego tematu. -Nie mam zamiaru się tam do was pchać, Fletcher. Odprowadzę na tyle blisko, że nikt nie będzie zadawał ci zbędnych pytań.
Nie poczuł urazy, że nie nie jest mile widziany, a sama kobieta nie chce być widziana w jego towarzystwie. Był wilkiem morskim, człowiekiem, o którym się mówi, że na lądzie przebywa tylko chwilę i zaraz potem go fala niesie. Przechylił się lekko w bok kiedy dłoń czarownicy prawie trafiła go w twarz tak mocno nią gestykulowała. Jednak nie zwolnił kroku tylko dalej szedł w milczeniu kiedy ona za wszelką cenę chciała go zniechęcić. Niestety całkowicie jej to nie wychodziło. Nie wiedział co się dzieje w głowie Nory, ale coś na pewno, bo ta prawie wpadła na latarnię i już miał ją złapać za poły ubrania, ale w porę się zatrzymała i ominęła sprawnie przeszkodę. Zamiast jednak iść dalej odwróciła się gwałtownie tak, że zmusiła go do zatrzymania się by zadać pytanie, które pewnie zaraz by spowodowało kolizję jaka mogła mieć miejsce przed chwilą.
-Bo mogę i chcę. - Odpowiedział zgodnie z prawdą patrząc jej prosto w oczy. -Lubię cię, Fletcher więc pomagam. - Wzruszył ramionami i czekał aż ta znowu ruszy przed siebie. Noce stawały się coraz chłodniejsze i czuł jak podmuchy zimy wdzierają się pod ubranie. On zaś nie ukrywał swoich intencji, bo nie miał powodu do tego. Nora pojawiła się nagle w jego życiu, wręcz się do niego wdarła i jakimś przypadkiem wciąż na siebie wpadali. Nie wierzył w przeznaczenie, coś jednak w tym było i realnie mógłby brać pod uwagę swoiste fatum. -Chcesz wracać do siebie, czy nie? - W końcu zapytał kiedy stanie w miejscu zaczęło się przedłużać. Nie wiedział czego Nora od niego oczekiwał, ale miał nadzieję, że ona sama też odkryje część kart.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Złoty rybak [odnośnik]10.10.21 17:07
Ostatnim razem słyszałam to samo i oboje wiemy, jak się to skończyło – żartem i zakładem, lekkim upokorzeniem, po którym straciła zaufanie nie tylko do niego, ale i większości chłopaków, którzy próbowali być dlań mili. Czasami zastanawiała się jak sytuacja potoczyłaby się gdyby nie trzymała ich na dystans i pozwoliła któremukolwiek przebić się przez gruby mur, lecz zaraz po tym dochodziła do wniosku, że gdybanie przynosiło więcej szkód niż jakiegokolwiek pożytku. Uznawała wręcz wspaniałomyślnie, że najwidoczniej żaden z nich nie był na tyle wytrwały, nie zauważając, że to jej zachowanie nie było do końca w porządku – ale czy każda inna osoba na jej miejscu by się do tego przyznała sama przed sobą?
Po prostu ciężko mi uwierzyć w twoje bezinteresowne intencje w tym momencie, Kenneth – wzruszyła ramionami a jednak kiedy z jego ust padło proste pytanie – rzecz, nad którą się zastanawiała zaledwie przed paroma sekundami – westchnęła cicho. Nie sądziła, że wykształcił w sobie umiejętność legilimencji, ani że tak dobrze rozczytywał ludzkie emocje, jej emocje, choć może sam fakt, że nie śpieszyła się nigdzie pomimo nieznośnego chłodu i szukała każdej wymówki, byleby tylko nie szedł z nią, dały mu do myślenia. Wiedziała niemniej, że jeśli odpowie twierdząco a ich drogi skierują się gdzie indziej, niż do Areny, zaprzeczy w ten sposób wszystkiemu co powiedziała i pomyślała w przeciągu ostatnich kilku minut, ale... z drugiej strony była zwyczajnie ciekawa co zamierzał zaproponować w zamian. Ciekawość była pierwszym krokiem do czeluści piekielnych, co jednak im pozostawało w dzisiejszych czasach? Nie można było być pewnym czy za rogiem ktoś nie planował wymierzyć avady prosto w plecy, szczególnie w tej okolicy.
Może tak, może nie – uniosła brew – zastanowię się, zależy co masz do zaoferowania – wcisnęła skostniałe palce do kieszeni płaszcza i odwróciła wzrok od Fernsby'ego w oczekiwaniu na odpowiedź. A kiedy ta nadeszła, niekonkretna jak na niego, niby od niechcenia ruszyła we wskazanym przez niego kierunku.

zt x2


go alone
my flower, and keep my whole lovely you; wild green stones alone my lover and keep us on my heart.
Nora Fletcher
Nora Fletcher
Zawód : charakteryzatorka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
get ready to unleash hell
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
https://i.pinimg.com/564x/e7/d3/7d/e7d37d08346e18fdd609380ea235b124.jpg
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9477-nora-fletcher#288762 https://www.morsmordre.net/t9895-kiedys-bedzie-sowa#299361 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f370-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t9903-skrytka-bankowa-nr-2170#299562 https://www.morsmordre.net/t9898-n-fletcher#299381
Re: Złoty rybak [odnośnik]11.12.21 4:32
23.01.1958
Wyruszył bardzo wcześnie i bardzo daleko od rodzinnego Lancaster, bo aż do samego Londynu. Nie robił tego dla przyjemności, tylko w celach zawodowych. Nie bez powodu niósł na plecach naręcze powiązanej, wygarbowanej skóry upolowanych przez niego na przestrzeni miesięcy jeleni. Była to skóra wystarczająco dobrej jakości, by ktoś za nią dużo zapłacił. I właśnie dlatego zamierzał znaleźć nią kupca. Prawdopodobnie będzie to trudne albo niemożliwe, jednak to nie mogło go powstrzymać. Chciał wrócić do domu czując w przyjemny ciężar pełnego mieszka. Pęk skór nie należał do lekkich, a on nie robił się coraz młodszy. Dlatego też zmniejszył jego wagę za pomocą odpowiednio zaklęcia i uniknął w ten sposób odczuwalnego zmęczenia. Wobec tego nie musiał go ignorować ani nie doświadczał litości od obcych.
Zatrzymał się na moment i obrzucił obojętnym spojrzeniem posąg rybaka. Przypominał mu niejako o córce, która kroczyła niełatwą ścieżką, obrawszy zawód niewskazany dla kobiety. Westchnął cicho, podciągnął wyżej pakunki i ruszył dalej, przed siebie. Miał konkretny cel. Plany do wykonania w tym dniu. Nie zamierzał tracić czasu na dotykanie posągu bez wyraźnego powodu. Nie znał tych wszystkich opowieści. I raczej ich nie pozna. Nieszczególnie one go interesowały, choć mógłby inaczej na to spojrzeć, gdyby zaoferowano mu rum.
Okolica sprawiała wrażenie dosyć obskurnej, pełnej szemranej klienteli. Może i nosił porządne okrycia stosowne do swojego stanu i pochodzenia, ale poniekąd wpasowywał się w mijany krajobraz. Nie był wilkiem morskim, jednak nie stanowił idealnego przykładu krystalicznego człowieka. Nawet teraz nie był uzbrojony tylko w różdżkę, ale również w nóż myśliwski. Ukrytą broń stanowiły wilkołacze kły i pazury. Do tej pory nikt go nie raczył niepokoić, co było zadowalające. Nie szukał kłopotów, ale często tak miał, że to one go znajdowały. Zawsze w takich sytuacjach starał się spaść na cztery łapy. Niczym kot.[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Sebastian Bartius dnia 27.02.22 18:35, w całości zmieniany 3 razy
Sebastian Bartius
Sebastian Bartius
Zawód : Myśliwy, taksydermista
Wiek : 50
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don’t shake me
Don’t make me bear my teeth
You really don’t wanna meet that guy

OPCM : 14 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10002-sebastian-bartius#302437 https://www.morsmordre.net/t10691-beowulf#324295 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f402-lancashire-lancaster-zajazd-pod-grusza https://www.morsmordre.net/t10693-szuflada-sebastiana#324304 https://www.morsmordre.net/t10692-sebastian-bartius#324298
Re: Złoty rybak [odnośnik]11.12.21 23:40
Kiedy “Brzask” stał w porcie i czekał na ocieplenie lub mniejszy rejs, który dawał do kabzy parę galeonów siedział w Londynie i załatwiał swoje sprawy. Miał też tu mały domek, wciśnięty między wysokie budynki w dzielnicy portowej. Miał co robić, a najlepiej wychodził mu handel, nie zawsze ten który aktualna władza pochwalała, niech ich sztorm pochłonie. Przez wojnę i ciągłe trudności coraz ciężej było znaleźć dobrego kupca na pewne towary, a Rosier patrzył mu teraz na ręce. Nadal sobie pluł w brodę, że dał się złapać na handlu jak dziecko w biały dzień. Zbytnia pewność siebie dały mu kopa, a teraz odczuwał siniaka cały czas. Odbijała mu się czkawką Tortuga, a on sam czuł że za niedługo może pożegnać się z pływaniem na “Brzasku”.
Dzielnica, w której stał posąg Złotego Rybaka, należała do tych gdzie interesy robiło się najlepiej. Nie raz i nie dwa udało mu się tu upłynnić jakiś towar lub zdobyć inny, całkiem dobry. Liczył, że może tym razem znów mu się uda coś upolować. Złoty Rybak świecił, chyba jeszcze bardziej niż zwykle, czy miał mocniej wytarte kolano niż zwykle?
Wtedy dostrzegł, zdawało mu się, znajomą sylwetkę przystanął odpalając skręta i przez chwilę obserwował człowieka chcąc się upewnić, że się nie pomylił. Wypuścił kłębek dymu kącikiem ust i w końcu zdecydował się ruszyć za nim.
-Nie za ciężkie to tałatajstwo? - Zagadnął kiedy był na tyle blisko aby Sebastian Bartius go usłyszał. Zaciągnął się skrętem czekając aż mężczyzna go usłyszy i się zatrzyma. Z Thalią ostatnio Kennethowi nie było po drodze, poróżnili się, a każde z nich prowadziło inne życie i wyznawało inne wartości. Ona dążyła do wolności, obrała sobie za cel walkę, a on… a on był szarością, tym który nie chciał wybierać bo wolał przetrwać. Szanował ojca kobiety, był to swój chłop jak to mawiali, taki któremu podasz dłoń bez obaw, że zaraz ją utnie. Wypuścił kolejny dym z ust i wskazał na skóry. -Dużo tego. Rzuca się w oczy.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Złoty rybak [odnośnik]27.12.21 2:25
Prawdę mówiąc od samego patrzenia na kołyszące się na powierzchni morskiej toni tak jakoś zaczynało go nieprzyjemnie ściskać w żołądku. Gdy zapragnął zwiedzić pół świata zakupił bilet na statek i wkroczył na jego pokład. Dosyć szybko zaczął tego żałować. Dobrze, że tam nie brakowało alkoholu. Bo inaczej przez większość podróży rzygałby dalej, niż widział. Było to bardzo problematyczne, gdyż jego jedyna córka była żeglarzem i przemytnikiem. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości może ich czekać wspólny rejs. Zdecydowanie nie mógł tego wykluczyć. Nie mógł jednak zaprzeczyć temu, że znajomości tego typu bywały przydatne. Niemniej – jak każdy ojciec – wolał aby jego dziecko podążyło inną drogą. Mniej niebezpieczną.
Zorientował się, że ktoś idzie za nim. Był gotowy na wszystkie ewentualności, ale tym razem los okazał się na tyle łaskawy, że nie musiał ratować własnej skóry i towaru, który miał nadzieję spieniężyć. Zza jego pleców dobiegł go znajomy głos, przez co z cichym westchnięciem postanowił się zatrzymać i poczekać aż czarodziej zrówna się z nim. W miarę zmniejszania się dystansu między nimi, charakterystyczna woń tego, co ten mężczyzna palił, dotarła do jego nozdrzy. Działa drażniąco na jego zmysł węchu. Z głębokim, przypominającym warknięcie pomrukiem niezadowolenia zmarszczył wydatny nos.
Nie jest. Fernsby, nie pal tego świństwa w mojej obecności — Nie miał kto go w tym wyręczyć, a nawet gdyby było inaczej to nie zwróciłby się do kogoś o pomoc. Nie potrzebował aby ktoś się nad nim litował. Machnął więc od niechcenia dłonią opatuloną rękawiczką ze skóry. To nie była prośba. Świadczył o tym mocny tembr jego głosu, w którym pobrzmiewało odczuwane przez niego niezadowolenie. Fernsby nie musiał wiedzieć, że miało to związek z jego likantropią. Prawda była taka, że nawet gdyby nie został wilkołakiem to ten odór tak czy inaczej by mu przeszkadzał. Sam nie sięgał po takie używki i w gruncie rzeczy nie obracał się w szerszym gronie osób o podobnych nałogach.
Dużo poluję. Dobrze. Szukam na to kupca. Znasz kogoś takiego?
Owoce jego ciężkiej pracy powinny rzucać się w oczy i zostać docenione przez potencjalnego nabywcę, który nie będzie szczędzić galeonów. Istniała szansa, że właśnie z nim rozmawiał. Byłoby to nad wyraz dogodne.
Sebastian Bartius
Sebastian Bartius
Zawód : Myśliwy, taksydermista
Wiek : 50
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don’t shake me
Don’t make me bear my teeth
You really don’t wanna meet that guy

OPCM : 14 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10002-sebastian-bartius#302437 https://www.morsmordre.net/t10691-beowulf#324295 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f402-lancashire-lancaster-zajazd-pod-grusza https://www.morsmordre.net/t10693-szuflada-sebastiana#324304 https://www.morsmordre.net/t10692-sebastian-bartius#324298
Re: Złoty rybak [odnośnik]03.01.22 7:26
Zerknął na palonego papierosa, po czym wypuścił ostatni dym i rzucił używkę na ziemię zgniatając ją czubkiem buta. Drażniący zapach zniknął po chwili wraz z morską bryzą, która niosła się od morza w głąb lądu i zatrzymywała na portowych budynkach. Pierwszy podszedł bliżej do skór jakie niósł ze sobą mężczyzna i sięgnął dłonią po jedną z nich. Wydawała się być wprawnie oprawiona, przez człowieka, który znał się na rzeczy i wiedział jak zajmować się skórami bez ich uszkadzania. Zima dawała się we znaki i to z każdym dniem coraz bardziej. Nie odpuszczała wdzierając się bezlitośnie to domostw każdego ranka i nocy. Skóry mogły stać się płaszczami, czapkami i rękawiczkami. Co bardziej bogaci mogli położyć je na podłodze przy łóżku aby nie stawać bosymi stopami na podłodze. Potarł podbródek jak zawsze gdy się nad czymś głęboko zastanawiał, a teraz w głowie przypominał sobie wszystkich potencjalnych kupców, którzy mogliby być zainteresowani nabyciem towaru.
-Znajdzie się ze dwóch, a może nawet trzech. - Odpowiedział w końcu i potarł zmarznięte dłonie. -Zimno i pogoda parszywa, może wejdziemy na małe ale? - Wskazał knajpkę niedaleko, która zachęcała swoim ciepłem i miękkim światłem. -Ja stawiam, hę. - Zachęcił Bartiusa aby się za nim udał do środka. Sam chciał zarobić parę groszy i wydawało się, że będzie w stanie odpowiednio się zakręcić aby mężczyzna zarobił parę sykli. Nie mógł tego robić w taką pogodę. Był marynarzem, zimno i niesprzyjające warunki nie były mu obce ale jak mógł posadzić tyłek w przyjemnym miejscu to korzystał z tego. Skierował swoje kroki do knajpy i poczekał aż czarodziej wejdzie za nim. Machnął w stronę właścicielka dając znać, że chce dwa kufle piwa i zasiadł w wolnej ławie, co wcale nie było łatwe, ponieważ miejsce było dość mocno napchane przez ludzi. Wszyscy uciekali przed zimnem, inni przed ponurą rzeczywistością, poorane przez morze twarze z głębokimi zmarszczkami, śniade od słońca nawet zimą świadczyły o doświadczeniu życiowym. Kenneth zdawał się odstawać od nich, ale jego wzrok mówił o tym, że miał za sobą sporo mil morskich i nie jest byle jakim młokosem. Cwaniakiem i wagabundą owszem, ale jednocześnie ambitnym człowiekiem, który widział przed sobą swój cel i dążył do jego realizacji.
-Ile chcesz za jedną skórę? - Zagadnął w końcu rozsiadając się na ławie.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Złoty rybak
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach