Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet Xaviera
AutorWiadomość
Gabinet Xaviera [odnośnik]09.04.21 11:53
First topic message reminder :

Gabinet Xaviera

Gabinet to miejsce, w którym Xavier spędza dużo czasu jeśli nie jest w pracy. Mało kto ma do niego dostęp, to właśnie tutaj przechowuje większość swoich ksiąg, zapisków i znalezisk. To tutaj spędza czas nad woluminami szukając nowych wskazówek oraz bada znalezione artefakty, planuje wyprawy i inne przedsięwzięcia oraz rozmyśla nad interesami rodzinnej Palarni. W pomieszczeniu znajduje się kominek, przy którym stoją dwa fotele, a pomiędzy nimi mały stolik, na którym często stoi karafka z jego ulubioną whiskey. Pod oknem, z którego rozpościera się widok na zamkowe ogrody, zlokalizowane jest duże, dębowe biurko z kilkoma szufladami, na którym przeważne leży sporo dokumentów, nie tylko dotyczących artefaktów, ale również i rodzinnych interesów. Pod ścianami stoi wiele szafek i komód, wiszą na nich półki, na których, pod szklanymi kopułkami stoją artefakty, które już zbadał i postanowił zatrzymać dla siebie jak i wiele innych przedmiotów, których przeznaczenia nie zdążył jeszcze odkryć. W pomieszczeniu przeważnie panuje półmrok, źródłem oświetlenia najczęściej jest tu kominek lub dwa, pokaźne, świeczniki ulokowane na biurku, palące się kiedy Burke przy nim pracuje.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Xaviera - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]23.05.22 21:04
Wziął do ręki notatki przyjaciela i słuchając go, jednocześnie zaczął je przeglądać. Pokiwał lekko głową z zadowoleniem, Mathieu zdecydowanie przyłożył się do nauki. Dobrze pamiętał jak zaczynali ich naukę, od tamtej pory poczynił duże postępy, zdobył nową wiedzę i doświadczenia, na których mógł się oprzeć.
- Tak, ekonomia pozytywna odpowiada na pytania „jak jest”, przede wszystkim ekonomia pozytywna jest obiektywna. To czyta nauka, czyste badania, obiektywne, posiłkujące się dostępnymi informacjami, statystykami sprzed lat i dokumentach zgromadzonych w archiwach. Dzięki temu rodzajowi ekonomi jesteśmy w stanie analizować zaistniałe warunki ekonomiczne lub, oczywiście w zależności od zachcianki, prowadzoną politykę gospodarczą, ale bez zaangażowania własnych poglądów. - naprostował trochę słowa przyjaciela – Ale pod względem ogólnym to tak mówi nam jak jest aktualnie, ale też jak może być w przyszłości. - dodał uśmiechając się lekko.
Na razie nie zaczynali od alkoholu, ale Xavier sięgnął po szklankę, do którego za moment nalał się sok z dzbanka. Upił kilka łyków, po czym odstawił szkło na stolik, po czym przejrzał jeszcze raz przejrzał notatki Mathieu.
- Z drugiej strony ekonomia normatywna jest subiektywna. W tym przypadku bierzemy to co ustaliła ekonomia pozytywna i przesiewamy przez nasz system wartości, posiłkujemy się nie tylko polityką gospodarczą ale też społeczną i przede wszystkim historią. Niektórzy twierdzą, że skoro pozytywna opiera się na aktach i dokumentach archiwalnych to też opiera się na historii, ale to nie tak do końca. Historia gospodarcza to bardzo szeroko pojęty temat, odnosić się może do całego świata, różnych państw i różnych systemów politycznych. - wyjaśnił na spokojnie – Ale jeśli mówimy stricte o ekonomi normatywnej, to należy przede wszystkim pamiętać, że jest ona subiektywna i opiera się w dużym stopniu na tym jak my postrzegamy niektóre pojęcia i jakie wartości wyznajemy. - pokiwał głową poprawiając się na fotelu, nie zdając sobie sprawy, że zaczął się bawić obrączką, której nadal nie zdjął – Akurat wojna nie jest tutaj dobrym przykładem myślę. W tym przypadku mamy do czynienia z typową inflacją. Przez fakt, że w kraju panuje wojna nasi zagraniczni partnerzy handlowi obawiają się zagrożenia, a więc nie chcą ryzykować za starą cenę, dlatego wszystko idzie w górę. Skoro rząd musi więcej płacić zagranicznym dostawcą, sam na tym traci, a co za tym idzie sam musi podnieść ceny aby móc funkcjonować i nie być stratnym. Naturalnie gdyby nasi ministerialni ekonomiści poszli po rozum do głowy i wcześniej przewidzieli skutki swoich działań mogłoby do inflacji nie dojść. Czyli w sumie możemy powiedzieć, że tutaj normatywnej, a przede wszystkim pozytywnej zabrakło. - skwitował – Jeśli masz jakieś pytania to mi przerywaj, wiesz, że ja się potrafię rozwlekać na te tematy. - dodał rozbawiony.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]15.07.22 23:42
- Krótko mówiąc zakładamy, że ekonomiści w kontekście ekonomii pozytywnej zachowują się jak naukowcy? - podsumował słowa Xaviera, zastanawiając się nad nimi uprzednio przez krótką chwilę. To sensowne i jak najbardziej uzasadnione. Pojęcie tych wszystkich zasad było skomplikowane i pracochłonne, ale z każdą rozmową, każdą analizą był temu coraz bliższy. Starał się odnaleźć jak najwięcej przykładów z życia codziennego, z własnego otoczenia, bo zobrazowanie sobie tych wszystkich rzeczy stawało się wtenczas o wiele prostsze. Niemniej jednak, wiedział, że ta rozległa dziedzina jest obszerną do eksploracji, a im dalej zagłębiał się w jej tajniki, tym ciekawsza się stawała. – Obie te gałęzie ekonomii dopełniają się. W pozytywnej mamy do czynienia z suchymi faktami, które są stricte związane z analizą, jak na naukowców przystało, a w normatywnej wykorzystujemy własne odczucia i system wartości, teraz już rozumiem. – stwierdził spokojnie. Xavier potrafił wyjaśnić te wszystkie zawiłe kwestie, mniej lub bardziej precyzyjnie, ale w pewnym momencie stawały się jasne. Przyjaciel posiadał rozległą wiedzę w tym temacie, mógł go wesprzeć, naprowadzić, a Mathieu naprawdę lubił go słuchać. Tak jak teraz, kiedy Xavier powiedział, że chodzi o inflację i brak odpowiedniego podejścia ekonomistów… skutki były opłakane. Musieli teraz zmagać się z licznymi problemami ekonomicznymi.
- Przejdźmy do konkretów… Ceny towarów drastycznie wzrastają, co jest skutkiem inflacji jak już wspomniałeś. Spójrz na to zestawienie. – powiedział przesuwając kartkę w ich kierunku. – O ile mowa jest o komponentach roślinnych, jesteśmy w stanie jakoś temu zaradzić rozwijając infrastrukturę naszych terenów szklarniowych, co jednocześnie wiązać się będzie z kosztami. Pomóż mi ocenić, czy rozbudowa tego sektora będzie opłacalna, w kontekście wciąż rosnących cen komponentów. To rozwiązanie wydaje mi się być sensownym, jednak biorąc pod uwagę fakt, że w pierwszej kolejności musielibyśmy zainwestować niemała kwotę… w ostatecznym rozrachunku może się okazać, że to kompletnie nieopłacalne. – powiedział patrząc na Xaviera. Wolał bazować na wiedzy innych osób, ich doświadczeniu, z którego mógł czerpać nauki. Nie chciał postępować zbyt pochopnie, choć metoda prób i błędów była jedną z lepszych, jeśli chodziło o naukę. W dobie kryzysu jednak rozsądniejszym było wysłuchanie kogoś, kto siedział w tym od wielu lat.
- Spędzam dużo czasu na analizie wydatków. Starałem się ustalić ile wydajemy funduszy, na co idzie ich najwięcej. W ten sposób łatwo chyba dostrzec, który sektor należy zmienić, aby wydatki były coraz mniejsze. Jest to jednak problematyczne, bo muszę też mieć na uwadze czynniki takie jak bezpieczeństwo, prawda? Na te kwestie poświeciłem naprawdę sporo czasu i nie udało mu się jeszcze odnaleźć na tyle sensownego rozwiązania, aby było jednocześnie w pełni bezpieczne dla pracy Smoczych Ogrodów. To chyba jest niemożliwe i będę musiał się z tym pogodzić. – zaśmiał się. Chciał się bardziej przydać Tristanowi, zanim jednak pójdzie z nim omawiać tak ważne tematy, chciał być dobrze przygotowany. Może potrzebował kogoś, kto wciśnie mu do głowy, że w tak trudnych czasach kompromis to jedyna możliwość?



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]19.07.22 13:42
- Tak, zdecydowanie możemy ich nazwać naukowcami. Tak z logicznego puntu widzenia, biorąc pod uwagę, że ekonomia sama w sobie jest nauka, to osoby, które się nią zajmują, rozważając zarówno jej historyczne aspekty jak i wpływ na gospodarkę są zarówno ekonomistami jak i naukowcami. – odparł spokojnie lekko przy tym kiwając głową, po czym dopił sok do końca i odstawił szklankę na stolik.
Słuchając słów przyjaciela wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki papierośnicę i po chwili odpalił papierosa.
- Owszem, w jakiś sposób się dopełniają. Jednakowoż nie można zapomnieć o tym, że czasami również sobie przeczą. Ile razy tak było, że dokumenty i statystyki mówiły jedno, a tak naprawdę działo się cos kompletnie innego? – uniósł brew ku górze – Wiele osób robi wtedy wielkie oczy i mówi, że to nie ich wina, bo przecież według danych i statystyk powinno być inaczej. I to jest właśnie moment, który pokazuje, że jedna nie może istnieć od drugiej. Bo gdyby nie oparł się tylko na pozytywnej, ale spojrzał na wszystko również przez pryzmat normatywnej, wiedziałby czego można się spodziewać w tym momencie. – odparł zaciągając się papierosem.
Nie chciał mówić głośno, ale ekonomiści zajmujący stanowiska w Ministerstwie byli niedojdami, ale im dłużej obserwował to co działo się ich gospodarką, coraz częściej dochodził do takiego wniosku. Co prawda nigdy nie poczuwał się do tego by zwracać im na to uwagę. Mimo, że był lordem liczył się z tym, że mogliby na niego spojrzeć krzywo i stwierdzić, że skoro jest taki mądry to niech sam się tym zajmie. Oczywiście, że by mógł, ale nie miał najmniejszego zamiaru. Miał swoje sprawy na głowie i nie w jego kwestii leżało zajmowanie się gospodarką kraju. W jego interesie było zadbanie o Palarnie i dopilnowanie by przynosiła odpowiednie zyski.
Sięgnął po kartkę, którą podsunął mu przyjaciel i dokładnie przewertował ja wzrokiem. Wysłuchał słów Mathieu i na moment się zamyślił drapiąc ją lekko po brodzie.
- Myślę, że wszystko zależy od tego w jaki sposób chcielibyście zarządzać tym wszystkim. Mam na myśli to, czy byłoby to na wasz użytek czy również przeznaczylibyście część do sprzedaży. – zaczął spokojnie intensywnie nad tym myśląc – W przypadku gdybyście postanowili, że wszystko co urośnie będzie tylko na wasz użytek, myślę, że miałoby to dobre i złe strony. Dobre, bo nie musielibyście kupować od zewnętrznych dostawców, co za tym idzie pojawia się oszczędność. Złe, bo raz, że musielibyście na początku wyłożyć dość sporą kwotę aby to rozwiną, a dwa nie mielibyście z tego specjalnie żadnych zysków, a patrząc na to co się dzieje, oszczędność nie wyrównałaby strat z inwestycji. – spojrzał na przyjaciela chcąc się upewnić, że ten nadąża za jego tokiem rozumowania – W przypadku jeśli jednak postanowilibyście, że nie cały plon idzie na własny użytek, a skierowalibyście go do sprzedaży, istnieje bardzo duże, myślę, że takie 86 procentowe, prawdopodobieństwo, że dzięki temu nie tylko zwróciłby się wam koszt inwestycji, ale też moglibyście zyskać dodatkowy przychód. Wszystko zależy oczywiście od tego jakie ceny byście ustalili, ale wnioskując po tym co mówisz, już się w cenach komponentów rozeznałeś, więc ustalenie konkurencyjnych cen nie powinno być problemem. – uśmiechnął się łagodnie i zaciągnął się papierosem.
Pokręcił głową i westchnął cicho.
- Niestety nie wszystko się da pogodzić. Bezpieczeństwo w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne, jak nie najważniejsze. Aczkolwiek wiem, że w rezerwacie macie bardzo dokładne i precyzyjne procedury bezpieczeństwa. Na twoim miejscu, nie skupiałbym się na udoskonaleniu procedur, które i tak są odpowiednie. Na pewno pozwoli ci to na oszczędność nie tylko pieniędzy, ale też czasu. – powiedział spokojnie – Im mniej czasu poświęcisz na rzeczy, które nie wymagają udoskonaleń, bo ich aktualna forma jest odpowiednia, będziesz miał zawsze więcej czasu na zastanawianie się gdzie można coś udoskonalić aby nie tylko zapewnić sobie stałość i płynność swoich wydatków, a również zyskać dodatkowe pieniądze. - dodał nie spuszczając wzroku z przyjaciela.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]24.07.22 18:46
Wiedza Xaviera na ekonomiczne tematy była niezwykle rozległa i godna podziwu. Mathieu cieszył się, że jego przyjaciel był tak biegły i tak obeznany w tych sprawach. Mówił o tym z lekkością, biegle lawirując pomiędzy niezliczonymi pojęciami, które Rosier dopiero przyswajał. Z Tristanem nie miał okazji do takich rozmów, nie chciał odrywać kuzyna od jego obowiązków, a przez wzgląd na jego brak czasu musiał radzić sobie korzystając z dobrej woli przyjaciół, takich jak Xavier Burke. Wsłuchiwał się w jego słowa, docierał do niego ich sens i złożoność całego zagadnienia, które z każdą chwilą stawało się jaśniejsze, klarowniejsze i bardziej zrozumiałe. Na wszelkie kwestie związane z ekonomią należało patrzeć szerzej, nie ograniczając się jedynie do suchych faktów. To co właśnie powiedział Xavier Mathieu rozumiał w ten sposób. Nawet jeśli coś wydawało się jasne i oczywiste i „powinno wyjść inaczej”, bywało złudne i błędnie wymierzone. W ich rękach leżało odpowiednie szacowanie, eliminowanie zagrożeń i wplatanie ich w trudne, czasem skomplikowane analizy.
Przekręcił lekko głowę w bok. Miał rację, zyski musiałyby przewyższyć zainwestowane pieniądze. Jeśli hodowla byłaby tylko dla nich, to środków pieniężnych dodatkowych nie zyskaliby wcale. Jeśli zaś mieliby rozwinąć handel, musiały się znaleźć odpowiednie i kompetentne osoby, które zajęłyby się tą kwestią. Jego „prosty” pomysł okazywał się być o wiele bardziej złożony i skomplikowany w wykonaniu. W jego głowie „Rozbudujmy sobie szklarnie” było wspaniale prostą sprawą, tylko teraz sprawy komplikowały się, kiedy pod wpływem edukacji ekonomicznej docierały do niego pozostałe kwestie. Ten pomysł należało przemyśleć dogłębnie, zorientować się w kosztach, zyskach, stratach, a dopiero później podejmować kroki do działania.
- Z początku był to tylko pomysł, który uważałem za banalnie prosty w realizacji. Im częściej się spotykamy tym bardziej dociera do mnie, że jest to o wiele bardziej skomplikowane. – stwierdził, przecierając twarz dłońmi, a później ponownie spojrzał na Xaviera. Myślenie o tych wszystkich aspektach na raz musiało być bardzo trudne. Mathieu zawsze unikał ciężkich tematów, które wymagały więcej myślenia niż działania. Niestety, po wielu latach doszedł do wniosku jak głupie i pochopne to było, a jeśli kiedykolwiek będzie miał swoje dzieci, nie pozwoli im na taką bezmyślność. W Tristanie obowiązkowość wzmagał jego ojciec. Diana nie wymuszała na Mathieu niczego aż tak intensywnie, tłumacząc jego zachowanie brakiem ojca, faktem, iż stracił go będąc jeszcze dzieckiem. Zamyślił się na chwilę, to wszystko nabierało sensu i kształtu dopiero po latach.
- Zdecydowałem się na zakup statku. – powiedział, kiedy Xavier zaczął mówić o udoskonaleniach. – Kent musi być chronione również od strony wód morskich. Na razie statek będzie jeden, w przyszłości chciałbym, aby w Dover stało ich więcej. To inwestycja w przyszłość. Smocze Ogrody to bardzo ważna część mojego życia, jednak Kent jest moim domem i miejscem, które bezwzględnie należy chronić. – powiedział spokojnym tonem, przez chwilę wpatrując się gdzieś w bok. Tristan nie mógł mieć wszystkiego pod okiem, nie dało się sprawować pieczy nad dosłownie wszystkim, stąd Mathieu uznał za konieczne podjęcie własnych działań. Powiedział o nich kuzynowi, był świadom, że Mathieu jest w stanie dla Kentu poświęcić bardzo wiele. Wziął głęboki oddech. – To wszystko dopiero przed nami. Dzięki Twoim doświadczeniom i Twojej wiedzy, Xavierze… coraz lepiej się w tym łapię. – przyznał spokojnym tonem. Był powoli coraz bardziej zmęczony, skłonił się do wymagającej rozmowy i poruszenia wielu tematów. Dzięki Lordowi Burke zrozumiał wiele kwestii i to było dla niej najważniejsze w tym momencie. Nachylił się bardziej w jego stronę i zaczął składać notatki. – Primrose jest w Durham? – spytał mimochodem, zupełnie tak, jakby pytał o pogodę za oknem. Xavier nie musiał jeszcze wiedzieć, ani o jego obietnicy, ani tym bardziej o pocałunkach, które skradł jej na Wybrzeżu.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]26.07.22 12:31
Doświadczenie nabrane z biegiem lat sprawiło, że Burke postrzegał siebie jako kogoś w rodzaju eksperta w tym zakresie ekonomii. Może nie było to specjalnie skromne z jego strony, ale w sumie dlaczego miał ukrywać, że jest w czymś dobry? Skoro jego wiedza mogła wspomóc innych, sprawić, że horyzonty jego „uczniów” również dzięki temu się poszerzą, nie widział w tym żadnego problemu.
- Gdyby miała być to mała, przydomowa szklarnia to może faktycznie nie byłoby to tak skomplikowane. Ale biorąc pod uwagę, że chodzi tu o szklarnie, która miałaby zaspokoić potrzeby Rezerwatu tu pojawiają się schody. – odparł spokojnie kiwając przy tym lekko głową, po czym zaciągnął się ostatni raz papierosem, a niedopałek wrzucił do kominka.
Ekonomia był tak naprawdę bardzo rozległym tematem. To co poruszali na tych spotkaniach było zaledwie ułamkiem całej wiedzy. Xavier jednak nie chciał bardziej wchodzić w szczegóły, na razie nie. Stwierdził, że nie ma sensu zasypywać Mathieu dodatkowymi zagadnieniami. Najpierw niech na spokojnie przyswoi sobie to co poruszali dzisiaj.
- Z każdą, nowo zdobytą wiedzą wszystko będzie się stawało klarowniejsze, gwarantuje ci to. – dodał z uśmiechem sięgając tym razem już po karafkę, widząc jak przyjaciel powoli zaczyna składać notatki.
Rozlał do dwóch szklanek rdzawy płyn, po czym podał jedną Rosierowi.
- To bardzo ambitny plan. – pokiwał głową z uznaniem – Co prawda nie do zrealizowania w ciągu dni, a nawet tygodni, ale wiedza, doświadczenie i przede wszystkim cierpliwość z całą pewnością doprowadzą cię do celu. – uśmiechnął się łagodnie, po czym uniósł lekko szklanice na coś w rodzaju toastu, po czym upił mały łyk alkoholu. – Po naszej stronie stoi wielu utalentowanych czarodziejów, którzy nie pozwolą by któremukolwiek z naszych domów czy hrabstw przytrafiło się coś złego. Masz rację, Ogrody są zdecydowanie tematem priorytetowym w tym momencie. – odpadł obracając szkło w dłoni – Jeśli chciałbyś skupić się jednak nad pomysłem szklarni, przede wszystkim zbadaj rynek, sprawdź jaki jest popyt, jaka podaż jak balansują ceny. Kiedy to wszystko będziesz miał, będzie ci zdecydowanie łatwiej podjąć decyzję czy ta inwestycja będzie opłacalna. – dodał kiwając głową. – W razie czego, ja zawsze z chęcią wesprę cię radą.
Słysząc pytanie na temat Prim, kącik jego ust drgnął lekko ku górze. Nie umknęło mu, że na uroczystości w Londynie przybyli razem. Był to ciekawy widok, biorąc pod uwagę, że Burke był przekonany, że, pomimo tego, że jeszcze kilka miesięcy temu kibicował tej dwójce, nic z tego nie będzie.
- Nie wiem. Nie pilnuje mojej kuzynki. To bardzo zalatana, młoda dama, z dużą ilością obowiązków. – odparł wzruszając lekko ramionami, upijając kolejny łyk alkoholu – A czemu pytasz? Masz do niej jakąś sprawę? – uniósł brew ku górze patrząc uważnie na przyjaciela.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]02.08.22 23:32
Zaspokojenie potrzeb Smoczych Ogrodów, a najlepiej jednocześnie zyski… to nie takie proste, wymagało strategii i rozwagi, przemyślenia tych kwestii i głębokich analiz. Może z pomocą wsparcia kogoś bezpośrednio w Smoczych Ogrodach, będzie mógł opracować tego typu plan działania i zorientować się w płynących z tego, ewentualnych korzyściach. Na chwilę obecną to jedynie rozważania, które prowadził, a z każdą dyskusją na ten temat coraz bardziej docierało do niego jak poważną i trudną inwestycją by to było. Zapisywanie własnych przemyśleń i późniejsze konsultowanie ich z posiadającymi do tego kompetencje osobami znacznie wpływało na jego rozwój.
- Nie ja podejmuję decyzje, więc jedynie mogę zaproponować pomysł, a czy jego realizacja dojdzie do skutku to zgoła inna sprawa. – odpowiedział na słowa Xaviera wzruszając lekko ramionami. Nie decydował, bo nie miał do tego prawa. Mógł walczyć, robić swoje, proponować, ale ostateczna decyzja nie należała i nigdy nie będzie należała do niego. Dlatego starał się rozwijać w kwestiach ekonomicznych, aby nikt nie traktował go nie tylko jak laika, ale jak gorszego sobie. Może i jego pomysły nie zawsze były rewelacyjne, czasem wymagały jedynie dopracowania, czasem szerszego poglądu na sprawę. Dlatego od kilku miesięcy starał się zagłębić w ekonomicznych tematach i posiąść odpowiednią wiedzę. Czytał księgi, pytał, sam próbował zrozumieć pewne kwestie, zaciągał rad u tych, którzy ekonomię mieli opanowaną. Nic nigdy nie przychodziło łatwo, dlatego należało w odpowiedni sposób do tego podejść i nie poddawać się. Mathieu nie zamierzał się poddać, szczególnie, że chciał zrealizować swój plan, wprowadzić statki do portu w Dover i zarządzać nimi. Na budżet pracował sam, ciężko i wytrwale. Wybudowanie statku bojowego czy handlowego wiązało się z kosztami, ale był cierpliwy. W końcu Róża Oceanów dobije do brzegu portu, a on będzie patrzył na swoją własność z dumą. Na początku oczywiście fregata służyć będzie ochronie Kent, później zamierzał rozwinąć jej inne sektory. Jako hrabstwo z bezpośrednim dostępem do morza powinni również i w tym kierunku się rozwijać.
- Wiem, że mogę na Ciebie liczyć. Pomogłeś mi do tej pory ogromnie, za co jestem wdzięczny. Bez Ciebie w żaden sposób nie pojąłbym tych podstaw. – stwierdził. Xavier był jego przyjacielem, mógł na niego liczyć i wiedział, że bez względu na to kiedy znalazłby się w potrzebie, mógł na niego liczyć. Nie chodziło tylko o czynne działania, ale również o tak istotne sprawy jak edukacja i dzielenie się swoją wiedzą. Bez niego naprawdę miałby problem, a tak przynajmniej było lżej zrozumieć istotę problemu.
- Nie… Tak z ciekawości. Jest bardzo zaangażowana i pochłonięta istotnymi sprawami. – stwierdził. Widział jej zaangażowanie, czasem poświęcenie zbyt duże, jak na młodą damę. Zastanawiał się wtedy co nią kierowało, że szła w tym kierunku. Nie musiała przecież tego robić, zapewne chciała i to było dla niej najważniejsze. – Jak z resztą każdy z nas. – dodał po chwili, przesuwając palcami po szkle. Jak mało mieli czasu na rozrywki, odpoczynek i chwilę relaksu. Pochłonięci licznymi obowiązkami działali, zostawiając za sobą przyziemne kwestie. Wiedział o tym doskonale, sam też przedkładał wiele, może nawet wszystko ponad to, czego sam chciał, tylko po to, aby spełnić czyjeś wymagania, to, czego od niego oczekiwano. - Powinienem już iść, dziękuję, za poświęcony czas. - pożegnał się z przyjacielem i ruszył w drogę, to odpowiednia pora, aby zakończyć dzisiejsze spotkanie.

zt



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]03.08.23 15:31
10.08.1958

Już od jakiegoś czasu chodziła mu po głowie nauka kolejnego języka łacińskiego. Przez chwilę nawet myślał, że może będzie się w stanie nauczyć go sam, jednak mnogość obowiązków, a potem nieprzyjemne wydarzenia, które wystąpiły w jego życiu, sprawiły, że pomysł wypadł mu z głowy i stracił zapał do czegokolwiek. Powrócił jednak, kiedy podczas swojego wyjazdu natrafił na kilka dokumentów czy też inskrypcji naściennych napisanych właśnie łaciną i nie był w stanie ich odszyfrować. Oczywiście miał przy sobie odpowiednio wykwalifikowane osoby, które służyły mu swoją znajomością języka, ale mimo wszystko wolałby potrafić zrobić to sam. Znajomość łaciny z całą pewnością pomogłaby mu w jego pracy nad artefaktami, biorąc pod uwagę, że poświęcał się studiowaniu przeważnie artefaktów pochodzących z czasów starożytnych, a jakby nie patrzeć to właśnie łacina była najpopularniejszym językiem starożytności. Po powrocie do kraju postanowi znów pochylić się nad tym tematem. Jednocześnie miał świadomość, że sam nie będzie w stanie się tego nauczyć. Potrzebował kogoś, kto ten język zna, kto będzie w stanie przekazać mu tajniki tego starożytnego języka w szerokim zakresie. Uważał się za dobrego nauczyciela, już nie raz pomagał innym w zakresie poszerzania wiedzy na temat ekonomii, był więc przekonany, że uczniem będzie również dobrym, a na pewno sumiennym.
Kiedy po powrocie uporządkował sprawy rodzinne oraz interesy związane z palarnią, za którą był odpowiedzialny, rozpoczął poszukiwania nauczyciela. Nie zajęły mu one dużo czasu, pamiętał, że panna Multon, jako osoba zajmująca się uzdrawianiem, z całą pewnością powinna znać łacinę. Nie pomylił się, kobieta sama potwierdziła jego przypuszczenia podczas wymiany kilku listów. I to właśnie z tego powodu zorganizował to spotkania. Pokładał w pannie Multon duże nadzieje. Współpracował z nią już w przeszłości i uważał ją za zdolną i inteligentną czarownicę.
W jego gabinecie czekał już przygotowany mały poczęstunek oraz herbata. Dla siebie kazał przygotować pół karafki whiskey. Mieli się spotkać popołudniu, więc była to już godzina odpowiednia żeby uraczyć się kapką alkoholu. Miał mocną głowę, więc w ogóle nie przejmował się tym, że może mu zaszumieć w trakcie lekcji. Na biurku zgromadził książki, które miał nadzieję, że pomogą również w przyswajaniu wiedzy oraz kilka pergaminów i samonotujące pióro. Nigdy w stu procentach nie ufał tym piórom i był przekonany, że potem sam usiądzie nad notatkami i będzie je poprawiał. Planował również w trakcie spotkania dodatkowo notować samemu, duża ilość notatek jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a wręcz przeciwnie.
Jego dzieci w tym czasie były pochłonięte nauką ze swoimi nauczycielami, więc nikt miał im nie przeszkadzać. Jako że był w domu, postanowił na luźniejszy, ale nadal elegancki strój. Miał dopasowane spodnie pod koszulę, a na wierzch narzucił ciemny sweter, który idealnie kontrastował zresztą ubrań. Siedział na fotelu przy, niepalącym się aktualnie, kominku, samemu popalając papierosa, a Hades, jego dog niemiecki, już duży, drzemał wygodnie na swoim ulubionym legowisku nieopodal biurka.
Kiedy panna Multon miała się pojawić w progach Durham Castle, skrzat miał ją przyprowadzić ją do gabinetu.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]27.08.23 20:32
I was on the outside, always looking in
I was there but I wasn't
They never really cared if I was in


Oferta bycia nauczycielką języka łacińskiego dla arystokraty powinna była łechtać jej ego, dawno już jednak przestała mieć złudzenia co do możliwości podniesienia własnego statusu społecznego pracą i - w okazyjnych przypadkach - przyjaźnią. Jej własny wuj był lordem nestorem, jej słodka kuzynka lady przychodziła do niej uczyć się anatomii, swego czasu mieszkała nawet w pałacu, gdy Selwynowie za sprawą pewnej ekscentrycznej lady zgodzili się, by została domową uzdrowicielką. Rzecz rozchodziła się o jej zainteresowanie genetyką, rzecz jasna. Ale to wszystko była przeszłość, która nie przyniosła jej niczego. A choć, choćby, przyjaźń Primrose Burke była rzeczą, którą niezwykle sobie ceniła, nie miało to wiele wspólnego z jej nazwiskiem. Primrose budziła jej zainteresowanie dzięki swoim umiejętnościom, wiedzy, pewności siebie i kobiecej sile. Gdyby miała więcej informacji na temat jej podejścia do spraw nieobyczajnych, może nawet spróbowałaby ją uwieść.
Od odejścia Wren tęskniła czasem za miękkością i słodyczą jakie dawała bliskość kobiety.
Nie o tym jednak myślała, gdy zjawiła się na progu zamku Durham o umówionej porze. Myślała o Xavierze Burke'u, wszystkich rzeczach, które miała okazję dowiedzieć się na jego temat podczas wspólnych spotkań i misji. Przede wszystkim służbowych, gdyż nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek mieli okazję zasiąść do wspólnej kawy. Ale przecież nie o kawę i nie o rozmowę rozchodziło się też dzisiaj, czy nie tak?
Uniosła brew i sztywno skinęła głową skrzatowi domowemu, gdyż nie nawykła okazywać uprzejmości istotom, które w łańcuchu życia znajdowały się niżej od czarodziejów. Skrzat był przynajmniej magiczny, lepszy od mugola, więc nie okazała mu też wrogości, w milczeniu dając się zaprowadzić do gabinetu lorda.
Jej włosy były starannie splecione w długiego warkocza na lewym ramieniu, jej suknia skromna i pozbawiona wymyślnego kroju, ale w bordowym kolorze kontrastującym pięknie z jej jasną i cienką skórą. Podkreśliła oczy czernią i usta czerwienią, ale tylko tyle - nie mogła wszak pojawić się na spotkaniu z mężczyzną tego statusu nie wyglądając jak najlepsza wersja siebie.
Miała już zresztą dość strojenia się dla mężczyzn pokroju Drew.
- Lordzie Burke, to wielka przyjemność przybyć tutaj na twoją prośbę - Jeszcze przed paroma miesiącami powiedziałaby "wezwanie", ale nauczyła się już jakiejś tam subtelności. W drzwiach zerknęła niepewnie w kierunku psa. Nie przepadała za zwierzętami i miała ku temu swoje powody; dog bowiem zaraz zerwał się na nogi i obnażył gniewnie kły, jeżąc sierść i warcząc. Ewidentnie w jej kierunku.
Nie mogła się powstrzymać, wysunęła różdżkę z ukrytej kieszeni i splotła na niej palce. Znieruchomiała, czekając na reakcję właściciela lub skrzata. Nie zamierzała w żadnym razie atakować czyjegoś psa bez powodu, wyglądało jednak na to, że pies wkrótce zaatakuje ją.

1. Dog się na mnie rzuci i spróbuje ugryźć
2. Dog zacznie mnie obszczekiwać
3. Dog ostanie się na warczeniu


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]27.08.23 20:32
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Xaviera - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]02.09.23 12:02
Słysząc otwierane drzwi oderwał wzrok od okna, po czym przeniósł go na osoby wchodzące.
- Panie, Panna Multon. - zaprezentował gościa skrzat, kłaniając się w pas i lekko wycofując, nigdy nie wiadomo czy jego pan nie będzie od niego niczego oczekiwał, zresztą wiedział, że musi poczekać na oddelegowanie.
Kącik usta Xaviera lekko drgnął ku górze, po czym wrzucił niedopałek papierosa do kominka i podniósł się z fotela. Podszedł do kobiety, po czym delikatnie złapał ją za dłoń, po czym musnął powietrze nad jej skórą.
- Cieszę się, że przyjęła Pani moje zaproszenie. - odparł spokojnie prostując się i patrząc na kobietę. - Jak pisałem, łacina z całą pewnością przyda mi się w mojej pracy, a ktoś go posługuje się tym językiem na co dzień z całą pewnością będzie również świetnym nauczycielem. Obiecuje być pilnym uczniem. - powiedział kiwając lekko głową.
Po chwili jednak, słysząc jak jego pupil zaczyna warczeć przeniósł na niego wzrok. Uniósł zaskoczony brew ku górze, nie spodziewając się takiego zachowania po swoim psie. W końcu był szkolony przez najlepszych, słuchał się go bez zarzutów, nigdy się tak nie zachowywał w stosunku do obcych, owszem, był podejrzliwy i zawsze przy pierwszy spotkaniu dokładnie obserwował nowo przybyłych, ale nigdy nie warczał. Kiedy Deidre była u niego, Hades jedynie przyjrzał się jej, po czym poszedł się położyć. Widząc jak zwierzę podnosi się ze swojego legowiska i całe się najeża, instynktownie stanął przed Elvirą, zasłaniając ją swoim ciałem.
- Paproch! - uniósł głos wypowiadając imię skrzata, a sługa doskonale wiedział co ma zrobić.
W jednej sekundzie znalazł się przy Hadesie, złapał go za obroże i deportował się z pokoju w momencie kiedy pies miał się rzucić na Xaviera i Elvirę. Burke odetchnął z ulgą, jednocześnie zachodząc w głowę do spowodowało takie zachowanie jego pupila. Zdecydowanie będzie musiał to omówić z psimi trenerami, nie chciał aby to zachowanie się powtórzyło. Nie zapraszał do swojego domu osób, które by mu czy jego rodzinie zagrażały, jego pies nie miał powodów by się tak zachowywać.
- Proszę wybaczyć Panno Multon, nie potrafię wytłumaczyć tego zachowania. Nigdy wcześniej nie doszło do takiej sytuacji. - pokręcił głową, po czym wskazał na fotel przy kominku – Proszę na spokojnie usiąść, niebezpieczeństwo zostało już zażegnane. Czy napije się czegoś Pani? Jeśli woli Pani coś innego niż herbatę, każe skrzatowi to zaraz przynieść. - odparł samemu siadając na swoim fotelu.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]01.10.23 18:23
Choć lord Burke był bez wątpienia przystojnym wdowcem, zaaranżowany uśmiech na ustach Elviry nie zelżał, jej oczy nie zamgliły się rozmarzeniem, gdy schwycił ją za rękę w - tak podejrzewała - ogólnie przyjętym pokazie uprzejmości. Spodziewała się poczuć na skórze kostek coś więcej niż tylko jego dłoń, mimo to nie czuła zawodu. W obecnych dniach poruszyć jej sercem było znacznie trudniej, zwłaszcza, gdy w grę wchodzili mężczyźni. Powiedzieć, że zamykała się w sobie nie byłoby jeszcze całkiem właściwe, niewątpliwie jednak pokrywała swoje wcześniejsze urazy i porażki wyrachowaną obojętnością.
Na końcu języka miała, by Xaviera poprawić - ostatecznie, była panną Multon, zawsze panną - w ostateczności uznała jednak jego słowa za przejaw zaskakującego poszanowania lub pozbawioną znaczenia pomyłkę. Jedno z dwóch. Tak czy inaczej nie miało to większego znaczenia. Kolejna cenna informacja o mężczyznach, którą nabyła z czasem - że ci zwykle nie lubili, gdy wytykano im choćby najmniejsze potknięcie.
Zamiast tego mogła się miło uśmiechać i kiwać głową, bo dlaczego nie.
- A ja obiecuję zrobić wszystko co w mojej mocy aby sprostać oczekiwaniom - odpowiedziała, i może kącik ust drgnął jej tylko nieznacznie na tę jakże zaskakującą wizję. Pilny uczeń. Właściwie, o ile nie myliła jej pamięć, Xavier Burke nie był od niej dużo starszy. Znikał jednak czasem na długie tygodnie i nie mogłaby powiedzieć, że posiada na jego temat świeże informacje.
Atmosfera mogłaby nadal oscylować tak przyjemnie między fałszem, półprawdami, konwenansami i słabo zaznaczoną sympatią, gdyby nie ten cholerny pies. Awersja Elviry do zwierząt domowych kształtowała się od najmłodszych lat, ale czarę przelało ostatnich kilka tygodni. Odnosiła wrażenie, że ilekroć spotyka na swojej drodze psa, psidwaka lub - o zgrozo - sowę, musi się od nich odganiać różdżką. Było to szczególnie frustrujące, gdy potrzebowała wysłać więcej niż jeden list w krótkim odstępie czasu. Pojedyncza biaława blizna we wnętrzu jej dłoni nie zdążyła jeszcze w pełni zblednąć od ostatniej soboty. Mimowolnie zacisnęła na niej paznokcie, odnajdując otrzeźwienie w bólu - dzięki temu powstrzymała instynkt wzniecenia przed sobą tarczy nim sytuację opanował lord Burke.
I dobrze, to jego śmierdziel.
Xavier nie był od niej wiele wyższy, ale kiedy wystąpił na przód, posłusznie cofnęła się o krok, robiąc mu miejsce na bohaterskość. Tak wypadało; wolała zresztą, aby pies użarł jego, gdyż byłoby to sprawiedliwsze i - cóż - praktyczniejsze. To ona była uzdrowicielem, łatwiej byłoby jej zareagować na ranę szarpaną zadaną komu innemu. Przyłożyła dłoń do ust z niejaką nerwowością i czekała; do momentu aż pies zniknął wraz ze skrzatem. Miała wrażenie, że bydlę już napinało mięśnie, że mało brakowało, aby spróbowało na nią skoczyć, nawet za cenę stratowania właściciela. To niepokoiło ją nawet bardziej niż perspektywa bycia pogryzionym.
- Dziękuję... lordzie Burke. To było bardzo... rycerskie z lorda strony - powiedziała cicho, nie patrząc mężczyźnie w oczy, marszcząc brwi i nadal błądząc myślami wokół serii nieszczęśliwych wypadków zdarzających jej się ostatnio co rusz. Spojrzała na niego ponownie i zmusiła chłodne usta do uśmiechu dopiero wówczas, gdy poruszył tę sprawę. - Och, ja również nie. Niestety, ostatnio zdarza mi się to często. Zdawałoby się, że jestem chodzącą przynętą na rozjuszone zwierzęta - stwierdziła kwaśno, tylko częściowo próbując obrócić tę sytuację w żart. Zagarnęła dłonią poły szaty i usiadła na wskazanym fotelu, nogi kierując częściowo w prawą stronę, bliżej kominka i emanującego z niego ciepła. Choć wewnątrz Durham temperatury pilnowały skrzaty, i tak odnosiła wrażenie, że marznie. - Dziękuję, jeśli mogę prosić o kawę... byłabym bardzo wdzięczna.
Spróbowała szczęścia; choć nie zamierzała uczyć kogoś takiego jak Xavier przy lampce wina, jakby byli przyjaciółmi albo wspólnikami, nie śmiała nie wykorzystać szansy na napicie się dobrej, parzonej kawy. Czasami miewała w Evesham trudności z kupieniem nawet zbożowej. Ceny podawane na targu bywały na tyle absurdalne, że niemal kusiło, by zacząć kraść.
Lecz to, rzecz jasna, byłoby dużo poniżej jej godności.
- Proszę powiedzieć, w jakim stopniu do tej pory lord stykał się z językiem łacińskim? Nie mówię rzecz jasna o zaklęciach, których zwykle uczą nas w niezmienianej formie. Czy do tej pory czytał już lord jakieś podręczniki lub zapoznawał się z dziełami kultury? Czy powinnam rozpocząć od podstaw gramatyki, czy może opuścić ten etap? - spytała wreszcie, bezbarwnym tonem, zarzucając słodką, uśmiechniętą pozę na rzecz pragmatyczności.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]08.10.23 13:18
Może i Burke’owie jako rodzina mieli opinię gburowatą, cichą i unikającą może nie tyle rozgłosu, co przebywania w centrum uwagi. Nie zmieniało to jednak faktu, że byli lordami, a odpowiednie wychowanie i maniery kierowały ich życiem od samego początku. Od najmłodszych lat stawiano u dzieci duży nacisk na dobre wychowanie aby wiedziały jak należy się zachowywać w każdej sytuacji. Nie miało więc znaczenia czy się kogoś lubiło czy też nie, zawsze należało zachowywać się odpowiednio. Sam Xavier miał dobre zdanie o pannie Multon i w tym przypadku, w jego zachowaniu nie było żadnego fałszu. Miał okazję już kilka razy z nią współpracować przy kilku misjach czy projektach na rzecz Rycerzy Walpurgii i nigdy nie był tym rozczarowany. Oczywiście doszły do niego słuchy, że ostatnimi czasy została odsunięta od ich organizacji, jednak nie znał szczegółów, a nie lubił sobie wyrabiać zdania nie mając pełnego obrazu. Dlatego też teraz postanowił uwierzyć w jej umiejętności i poprosić ją o pomoc.
Słysząc, że kobieta miała by ochotę na kawę pstryknął palcami, a sekundę później pojawił się Maczek, kolejny skrzat, którego jego rodzina miała na usługach.
- Kawa dla panny Multon. - powiedział nie patrząc na stworzenie.
- Czy panienka życzy sobie śmietankę i cukier?- skrzat ukłoni się w stronę Elviry.
Spiżarnia Burke’ów była obszerna, oni nigdy nie odczuli załamania gospodarki, chociaż oczywiście ją zauważyli. Jako, że ich rodzina od zawsze miała dobre kontakty za granicą, a przede wszystkim w Chinach, dostawy zawsze docierały na czas. Xavier, jako, że zajmował się prowadzeniem rodzinnej Palarni, do której miał swoje plany, wiedział jak rozporządzać zasobami. Z resztą, nie było również tajemnicy, że nie byli rozrzutną rodziną i umieli o siebie zadbać.
Słysząc pytanie Elviry zastanowił się przez chwilę.
- No cóż… wielokrotnie miałem styczność z tym językiem podczas zarówno wyjazdów na wykopaliska jak i badań prowadzonych na własną rękę. Kiedy miałem taką możliwość korzystałem z pomocy tłumaczy, jednak jeśli takowego nie było pod ręką, posiłkowałem się podręcznikami. - odparł zgodnie z prawdą – Niestety nigdy nie zagłębiałem się, bardziej niż sytuacja tego ode mnie wymagała, w dzieła kulturalne. - pokręciła głową – Nie ukrywam, że byłbym wdzięczny za rozpoczęcie od podstaw, byłoby to dla mnie z pewnością o wiele łatwiejsze.
Ostatnio coraz częściej w dokumentach źródłowych spotykał się z tym językiem i potrzeba korzystania z pomocy innych przy tłumaczeniu, czy tłumaczenie na własną rękę bez znajomości podstaw, zaczęła mu ciążyć. Cały proces wydłużał się niemiłosiernie, jednocześnie stopując go w kolejnych etapach badań. Nie lubił tego, bo zawsze zakładał sobie jakiś termin na wykonanie badań i każdy poślizg w realizacji doprowadzał go do szału.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]27.10.23 22:33
Fakt, że lord Burke nie traktował jej z pobłażliwością właściwą mężczyznom świadomych jej błędów, jej histerii, był zaledwie jedną z przyczyn, dla których nie wahała się przyjmując jego zaproszenie. Ceniła sobie to, że w przeciwieństwie do wielu innych nie zapomniał o jej zasługach; o całym poświęceniu, które ofiarowała, o jej umiejętnościach i zaangażowaniu. Nie widziała w jego spojrzeniu tych dobrze znanych przebłysków rozbawienia, domysłów, wręcz oczekiwania, że po raz kolejny się potknie. Jak większość Burke'ów był pragmatyczny, zadaniowy, nie okazujący emocji. W miesiącach takich jak ten to właśnie z takimi ludźmi pracowało jej się najprzyjemniej; bo mogła choć chwilę zapomnieć o tym co czekało na nią za drzwiami. O rzeczach, które nadal musiała naprawić, bliznach do zaleczenia.
Siedziała już, jej serce zdążyła wrócić do normalnego rytmu po chwilowym niepokoju, jaki wzbudziło w niej zachowanie psa - znowu - więc gdy pojawił się skrzat zdołała uśmiechnąć się w uprzejmy, kontrolowany sposób.
- Ze śmietanką, bez cukru - odpowiedziała, i to było minimum uwagi, które poświęciła skrzatowi zanim znów skupiła spojrzenie na lordzie Xavierze. Jak należało. - Dziękuję.
Wysłuchała w milczeniu odpowiedzi i powstrzymywała się przy tym przed obraniem wygodniejszej pozycji w wielkim, miękkim fotelu, w którym niemal się zapadała. Wciąż było jej chłodno, ale potrafiła zacisnąć zęby i powstrzymać drżenie kończyn. Potrafiła radzić sobie z dyskomfortem. Kiedy lord zarysował przed nią dotychczasowe doświadczenia, uniosła dłoń i przesunęła paznokciem kciuka po własnej wardze, zamyślona.
- Rozumiem. Wynikałoby z tego, że łacina jest lordowi potrzebna w pracy. Że wynika z potrzeby opracowywania różnych źródeł, z różnych miejsc i czasów, i ich zakres może być olbrzymi. To samo przez się rozwiązuje kwestię pytania jak szeroki zakres słownictwa jest lordowi potrzebny. Niektórzy korzystają tylko z łaciny anatomicznej, inni tylko do czytania poezji, niektórzy - bo praktykują prawo. Mnie, szczęśliwie, łacina zafascynowała podczas stażu, uczyłam się jej długo i wytrwale, uczęszczałam na wykłady w Londynie. Nie znam wszystkich słów, jakie występują w słownikach, to niemal niemożliwe. Ale jestem dość biegła, by dać lordowi wszelkie narzędzia do odczytywania tekstów i szybkiego odszukiwania tłumaczeń, gdy temat dotyczy wąskiej i specjalistycznej dziedziny - Opuściła dłonie, zacisnęła je na kolanach i wychyliła się nieco z fotela. Z kolejnym cichym trzaskiem na stoliku pojawiła się jej kawa; uśmiechnęła się, ale jeszcze po nią nie sięgnęła. - W pierwszej kolejności skupimy się więc na gramatyce. Najlepszy podręcznik, który pojawił się w ostatnim czasie w bibliotekach, to Łacina Wheelocka z 56'. Nowoczesne podejście, wiedza skondensowana, ułożona w ciągu logicznym. Sama posiadam jeden egzemplarz... - Zawahała się. Oferowanie pożyczenia książki komuś tak majętnemu wydawało się niewłaściwe. - Osobiście zaczynałam od koniugacji czasowników. Będę potrzebować trochę pergaminu i pióro. Koniugacje czasowników są w łacinie cztery. Myślę, że zdołam choć wstępnie omówić dziś wszystkie - Przysunęła sobie fotel bliżej biurka, wchodząc już w pełni w tryb pracy i analizy.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]16.11.23 12:52
Prawda była taka, że jeśli panna Multon miała swoje potknięcia, Xavier nie zdawał sobie z tego sprawy. Oczywiście, słyszał to i owo, ale rzadko kiedy pozwalał sobie na słuchanie plotek, które czasami docierały do jego uszu. Zdążył jednak poznać jej silne strony, w końcu współpracowali kilka razy i Burke zawsze był zadowolony. W jego mniemaniu panna Multon była inteligentną, zdeterminowaną i bardzo zdolną czarownicą, na której pomoc mógł liczyć gdy jej potrzebował. Nigdy go nie zawiodła, dlatego też to właśnie na nią postawił jako na swojego nowego nauczyciela.
Nie zareagował na pojawienie się kawy na stoliku obok kobiety. Skrzat wykonał zadanie, tak jak to było od niego wymagane i oczekiwane. Burke rzadko kiedy zwracał uwagę na te stworzenia. To, że w ogóle znał ich imiona było wyczynem. Były dla niego czymś oczywistym, niczym mebel w domu. Po prostu nie zawracał sobie tym głowy.
- Proszę się śmiało częstować. – zachęcił ją spokojnie.
Słuchał jej słów w milczeniu, czasami lekko kiwając głową. Jeszcze nie zabrał się za robienie jakichkolwiek notatek. Jak na razie panna Multon nakreślała zakres tego, co zamierzała mu przedstawić. Podejrzewał, że na pierwszym spotkaniu pewnie nie zrobią dużo, dlatego tym bardziej był wdzięczny kiedy kobieta mimo wszystko postanowiła coś mu pokazać.
- Myślę, że słownictwo anatomiczne czy prawne nie będzie dla mnie zbyt pożyteczne. Wydaje mi się, że tutaj więcej wspólnego mogę mieć z poezją. Wiele starożytnych dokumentów czy zapisków bardzo często jest pisane prostą prozą jednak zdarzają się wypadki kiedy ktoś postanowił zapisać coś w formie wiersza lub wierszowej zagadki. Zwłaszcza jeśli chodzi o te najbardziej tajemnicze artefakty. – odparł spokojnie, a mały dzbanek w tym czasie uniósł się nad stolikiem i napełnił jego filiżankę herbatą, whiskey postanowił zostawić sobie na później.
Sięgnął po jedną z kartek i zapisał sobie na spokojnie tytuł książki, o którym wspomniała. Tej nie miał niestety w swoim zestawie, jednak ufał, że jeśli ona mu ją poleca, na pewno mu się przyda. Postanowił wysłać po nią skrzata jeszcze tego samego dnia, najpóźniej następnego.
- Udało mi się na dzisiaj zgromadzić kilka innych ksiąg, które znalazłem z w naszej bibliotece. Na następne spotkanie z pewnością będę jednak miał już Wheelocka. – pokiwał głową, po czym machnął lekko różdżką, a kilka stronic pergaminu i pióro podfrunęło do nich by opaść delikatnie na blat stolika przed Elvirą.
Sam lekko podsunął się na fotelu, by lepiej widzieć, po czym już całkowicie skupił się na tym co kobieta miała mu do pokazania. Jednocześnie również sam dzierżąc pióro w dłoni, był gotowy na tworzenie swoich notatek.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]11.12.23 20:15
Było to zabawne i nieco przewrotne, że mimo tak różnych stanów społecznych, Elvira przejawiała zapewne nie mniejszą od Xaviera wyższość wobec innych stworzeń i - skoro o tym mowa - także innych ludzi. Była na tyle arogancka, by sądzić, że lord Burke musiał słyszeć plotki z jej życia - na tyle dumna, by czuć do niego sympatię, gdy nie dawał im wiary. I na tyle sprzeczna we własnych pragnieniach, że sama nie była w stanie zdecydować, czy wolała, gdy ludzie mówili o niej wyłącznie chwalebne rzeczy, czy gdy nie mówiono o niej wcale i była zaledwie jednym z pionków na większej szachownicy.
Prawda była taka, że wcale nie była rozpoznawalna - że poza paroma jednostkowymi potknięciami wciąż mogła cieszyć się w kraju anonimowością, która wiele spraw i zadań znacznie jej ułatwiała. Lubiła mieć spokój, ale lubiła też respekt - doskonała mieszanka, by nigdy nie być naprawdę usatysfakcjonowanym. Ale czy wieczne nienasycenie nie było jej największą wadą? Zaletą?
- Czyli, tak jak sądziłam, przede wszystkim aspekt kulturowy. - Podniosła filiżankę, którą przez jakiś czas ignorowała, uznając, że minęło już dość czasu, by nie wyszła na łapczywą. Tęskniła za zapachem i smakiem prawdziwej, mocnej kawy; porcelana grzała też jej zziębnięte, blade palce. Czuła się spokojniejsza.
Uśmiechnęła się kątem ust, gdy lord zapisał tytuł, który poleciła, ciesząc się, że ugryzła się w język nim mogłaby zaproponować jego pożyczenie. Upiła dwa łyki kawy zanim sięgnęła po zaoferowany pergamin i rozpostarła go dłonią, zaczynając od krótkiej, rzeczowej notatki na temat koniugacji. Jej pismo było cienkie, czytelne i eleganckie - od razu też przechodziła do rzeczy, bo taka była jej natura. Nie zamierzała marnować ich pierwszego spotkania na dyskusje o niczym.
- Mmm, w posiadaniu jakich dokładnie książek jest lord obecnie? Niektóre starsze klasyki lingwistyczne są wciąż uważane za białe kruki - Nie zdziwiłaby się, gdyby Burke'owie mieli je w swojej bibliotece. - Odmienić łaciński czasownik można przez czas, tryb, liczbę, osobę lub stronę. Tempora, czasy, nie różnią się w łacinie znacznie od języka angielskiego, w każdym razie nie z definicji. Jest więc praesens, czas teraźniejszy, przeszły imperfectum i perfectum, niedokonany i dokonany, plusquamperfectum jako czas zaprzeszły i dwie formy czasu przyszłego, primum i exactum. W tym akurat wypadku da się dostrzec pewne podobieństwa do... - Dość szybko weszła w tryb wykładowcy, starając się wszystko co mówi rozrysować graficznie w tabelach i wykresach.
Minęło sporo czasu odkąd ostatnio uczyła kogokolwiek łaciny, ale nie przybyła na spotkanie z Xavierem Burkem nieprzygotowana. Dokładnie zaplanowała sobie materiał wstępny, na wypadek zajścia konieczności powtórzenia gramatyki. Nie mogła pozwolić sobie na najmniejszą wątpliwość, bo równałoby się to upokorzeniu.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Gabinet Xaviera
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach