Wydarzenia


Ekipa forum
Szpital Asfodela, Warwick
AutorWiadomość
Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]11.09.22 16:37
First topic message reminder :

Szpital Asfodela, Warwick

Budynek przed wojną pełnił rolę przytułku, który stopniowo, wobec rozpoczętych walk, przeobrażano w lazaret, a następnie, po stabilizacji sytuacji, w szpital stały. Jego nazwa wzięła się od pojedynczych pęków złotogłowia rosnącego przed jego murami. Usytuowany w centrum, w cieniu górującego nad Warwick zamku, kamienny budynek z zewnątrz nie wyróżnia się wobec architektury miasta, a o jego przeznaczeniu świadczy szyld zawieszony przed wejściem: pionowo ułożona różdżka skrzyżowana z poziomą kością, na tle krzyża barwy morskiej zieleni i na białym polu, bliźniacza do symbolu znanego ze szpitala św. Munga w stolicy. Budynek jest piętrowy, a nad gruntem prześwitują okna piwnic. Po pokonaniu progu rozbrzmiewa przyjemny dźwięk dzwonka wietrznego, który alarmuje jedną z dwóch uzdrowicielek obecnych na miejscu. Szpital nie jest duży, ale zdaje się spełniać potrzeby mieszkańców miasteczka. Sprowadza się do niego także rannych z terenów hrabstwa, ze szczególnym naciskiem na rannych w trakcie walk.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]23.01.24 8:08
Rozgrywający się na jej oczach spektakl nosił znamiona groteski; kruchą sylwetką Sally nie powinny targać takie konwulsje, zaś spomiędzy jej warg – wydobywać lodowaty, chrapliwy śmiech, w którym pobrzmiewało zarówno pobłażanie, jak i niewypowiedziana groźba. Smoliście czarna ciecz, objaw opętania, niezmiennie kontrastowała z delikatną buzią dziecka, zaś odznaczające się pod skórą żyły z jej przeraźliwą bladością. Nie potrafiła jednak skupić się na wykrzywionym obrazie rzeczywistości, na bólu, który musiała odczuwać ta niewinna skorupa, bezwolna marionetka, narzędzie w rękach przedwiecznej mocy, wszak spirytystkę nade wszystko interesowało, czy duch usłucha słów oscylujących na granicy prośby i rozkazu, czy raczej sprowadzi na ich głowy swój gniew.
Wciąż nie ruszała się z miejsca, gdy opary zajęły miejsce cieczy, złączyły z tymi, które wciąż zasnuwały szpitalną posadzkę. Był to pomyślny znak, czy może raczej początek końca? Odpowiedź nadeszła wraz z roztrzaskaniem okna, wydostaniem się tegoż bytu na zewnątrz. Zniknął, zabierając ze sobą wiedzę dotyczącą tajemniczego pana, a także jego kryjówki, twierdzy przez kamiennych strażników bronionej. Rozpłynął się w promieniach słońca, nie mógł im więc już zagrozić, zagrozić Cassandrze – przynajmniej w tej chwili. Jedynie ta myśl osładzała gorycz tego, co spirytystka uznawała za swego rodzaju porażkę; może gdyby była silniejsza, potrafiłaby zmusić ducha do posłuchu, rozmawiać z nim bez choćby cienia strachu... To już bez znaczenia. Podjęła taką a nie inną decyzję, by uchronić pacjentkę przyjaciółki przed niechybną zgubą. Tylko czy naprawdę zdołała tego dokonać? Ciało Sally zwiotczało, znów była wolna, znów musiała żyć i poruszać się o własnych siłach – o ile jakiekolwiek jeszcze posiadała.
Teraz zagrozić im mógł jedynie szalejący mężczyzna; może i poruszony strachem, zlękniony widokiem czegoś, czego nigdy nie powinien oglądać, lecz jednocześnie irytująco utrudniający podjęcie stosownych działań. Nim wiedźma zdążyłaby podejść bliżej, skierować na niego różdżkę, nieznajomy runął na ziemię, a wraz z nim blondwłosa młódka. I wszelki opór ustał. Czarodziej zamarł w bezruchu; zemdlał, czy może...?
Wszystko w porządku? – zapytała, słowa te kierując nie tyle do mężczyzny, co przemienionej we wronę Cassandry, jej towarzyszki, Marii. Ocenę stanu dziecka, a także jego krnąbrnego rodzica, pozostawiała w rękach specjalistki. Wpierw jednak chciała usłyszeć, że Vablatsky nie ucierpiała w trakcie szarpaniny.
Ten byt, czymkolwiek był, odszedł – dodała jeszcze, a przez jej pobladłe lico przemknął grymas niezadowolenia; choć wciąż wyczuwała nici potężnej, pulsującej mocą magii, cała sala musiała nią przesiąknąć, tak przytłaczająca obecność niewątpliwie zniknęła. Gdzież miała teraz podążyć? I co uczynić?
Co się stało? – powtórzyła wypowiedziane chwilę temu pytanie, może nieco niecierpliwie, wszak chciała zrozumieć, poznać wszelkie szczegóły, choć najpewniej to nadal nie był czas na wyjaśnienia. Podejrzewała, iż w pierwszej kolejności uzdrowicielka skupi się na oględzinach pacjentów.

| Dziękuję Mistrzowi Gry!


If you rely only on your eyes,
your other senses weaken.
Heather Moribund
Heather Moribund
Zawód : wieszczka, medium
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna

I'm the fury in your bed
I'm the ghost in the back of your head

OPCM : 6
UROKI : 3
ALCHEMIA : 8 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 10 +3
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11456-heather-vera-moribund https://www.morsmordre.net/t11469-alekto#354620 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11508-skrytka-bankowa-nr-2497 https://www.morsmordre.net/t11560-heather-vera-moribund#358278
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]31.01.24 15:46
Dostrzegłszy szamotaninę Marii i ojca dziewczynki, Cassandra świsnęła obok nich i odmieniła się w człowieka tuż nad ziemią, lekko opadając na nogi, obejrzawszy się przez ramię spostrzegła ich obu poległych, jeden na drugim, ale początkowo całą swoją uwagę poświęciła dziewczynce i temu, co usiłowało się z niej wydostać - i co ostatecznie się z niej wydostało. Czarny dym, mgła, opary, duch, zbłąkana mroczna dusza, czymkolwiek to było, opuściło jej ciało, opuściło też lecznicę z trzaskiem pękającej szyby. Przez chwilę jeszcze stała w bezruchu, spoglądając na mieniące się w dziennym świetle fragmenty popękanego szkła. Sally wiele przeszła tego dnia, żadna dziewczynka w jej wieku nie powinna paść ofiarą tak okrutnego spektaklu. Pobiegła do niej, nim upadła, chcąc zamortyzować upadek przynajmniej przytrzymując jej głowę. Od razu sprawdziła jej funkcje życiowe, badając puls, oddech i koloryt skóry.
- Żyje? - spytała Marii, chwilę po Heather, kierując słowa do bojowniczo wczepionej w niego Marii. Dzielnie się zachowała, kierowała nim tylko ojcowska miłość, ale nie były w stanie powstrzymać go inaczej. Gdyby dopadł do ducha, mogłoby się zdarzyć wszystko. Utrata nad nim kontroli przez Heather to jedno, możliwość zainfekowania kolejnego mieszkańca miasteczka to drugie - i jeszcze bardziej niebezpieczne. Kiwnęła głową Heath, jej samej nic nie dolegało - uderzenie mężczyzny jej nie sięgnęło. - Maria Multon, moja uczennica - przedstawiła młódkę. - Poprosiłam ją, żeby cię sprowadziła po tym, jak duch objawił nam się po raz pierwszy - zaczęła, gdy wiedźma spytała, co się wydarzyło. Westchnęła, próbując ułożyć ciąg ostatnich zdarzeń we własnej głowie. - Małą przyprowadził tu jej ojciec - Kiwnęła głową na mężczyznę. - Znalazł ją sparaliżowaną. Mówił, że od dłuższego czasu bawiła się ze zmyślonymi przyjaciółmi. - Uniosła spojrzenie na Heather, nie było to niczym niezwykłym u dziecka, ale u tego konkretnego mogło być pierwszym symptomem problemów. - Uciekła z domu, bo nie pozwolili jej iść do lasu. Ciągnęło ją nad jezioro, do wody. A potem.... - Obejrzała się przez ramię na mężczyznę. Działo się tu coś bardzo przerażającego. Od dnia, w którym zawisła nad nimi kometa, od tego dnia wszystko było już i będzie inne. - Potem sam zaczął zachowywać się, jakby ktoś go śledził. Sam zaczął rozmawiać z... nie wiem kim. Nawiedziła nas jedna z tych istot. Pomożecie zabrać mi to do Niedźwiedziej Jamy? - Kiwnęła brodą na magiczną klatkę z cieniem. Nie wiedziała jeszcze co ani jak zamierza zrobić, ale wierzyła, że pochwycenie jednej z tych istot mogło być dla nich krokiem milowym. -  Za chwilę, najpierw rozbudzimy ojca. Ta mała nie wstanie tak szybko. Chwyć ją za nogi, Heath - poprosiła, chcąc z pomocą przyjaciółki przenieść ją na pryczę.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]16.02.24 21:09
Ojciec Sally był silnym przeciwnikiem — nic dziwnego, skoro był dorosłym, silnym mężczyzną. Wydawało jej się, że widziała strach, który odbijał się w jego oczach; ten sam przecież odbijał się w jej własnych, szarozielonych i drżących. Różnica między nimi była przecież minimalna, bo oboje działali z obowiązku. Ten kondensował się w mięśniach, które wreszcie zmusiły ją do wyskoku, doprowadziły do zderzenia wraz z wszystkimi jego konsekwencjami.
Chciała go obezwładnić, oczywiście, ale nie myślała, że cała ta machinacja zakończy się właśnie w taki sposób. Nie zdołała zareagować, przedramię uderzyło o posadzkę, rękę przeszył ból.
— Ała! — wrzasnęła, staczając się z mężczyzny na podłogę. Zaciśnięte w reakcji na ból oczy nie otworzyły się, nawet gdy przycisnęła dłoń do bolącego miejsca w odruchu, który miał złagodzić cierpienie. Przez moment wszystkie wydarzenia zdawały się dziać gdzieś poza jej świadomością, może za jakąś barierą, której nie potrafiła nazwać ani dojrzeć. Dopiero po kilkunastu sekundach spędzonych na plecach, na twardej posadzce oraz próbach unormowania oddechu była w stanie otworzyć oczy. Następnie uklęknąć na ziemi, a później, bardziej pchana pytaniami pań Moribund i Vablatsky, sięgnąć dłonią do szyi mężczyzny, aby dwa palce ułożyć na jego tętnicy szyjnej. Wyczuła puls, to pierwszy dobry znak. Jednakże dla pewności, nim wygłosiła na głos swoją opinię, przytknęła jeszcze policzek i ucho do ust i nosa mężczyzny. Kilka powiewów powietrza związane z oddechem upewniły ją, że ojciec Sally żył i oddychał. A to było najważniejsze.
— Żyje i oddycha — odpowiedziała prędko, podnosząc wzrok przede wszystkim na Cassandrę. Spojrzała na Heather, trochę wystraszona wszystkim, co miało miejsce, dopiero gdy pani Vablatsky ją przedstawiła. Skinęła spirytystce głową, lecz nie poświęciła jej dużo czasu. Musiała zająć się ojcem Sally, nie zasługiwał na to, aby leżał tu na ziemi.
Ukucnęła zatem przed ojcem dziewczynki, łapiąc go mocno pod oba ramiona. Całą siłą, którą zgromadziła w swoim ciele, szarpnęła w górę. Musiała go podnieść, choć kosztowało ją to sporo wysiłku. Do najbliższego wolnego łóżka nie było daleko; najpierw ułożyła na nim tors mężczyzny oraz głowę (pod którą uczynnie podłożyła poduszkę), zaraz potem układając na łóżku także jego nogi.
Gdy tylko i ta machinacja zakończyła się sukcesem, zmęczona Maria usiadła tuż przy pryczy mężczyzny, tym razem układając palce nie tylko na jego szyi, ale także na nadgarstku. Przez pół minuty odliczała w myślach wszystkie wyczute impulsy.
— Osiemdziesiąt uderzeń — oznajmiła, spoglądając wreszcie na Cassandrę. Nie była pewna, czy to dobry znak, ale przynajmniej do tego czasu nauczyła się sprawdzania pulsu. Pomoc pani Vablatsky była cennym doświadczeniem, chciała jej się przydać tak, jak tylko mogła.
— Pomogę — nie było przecież takiej rzeczy, której odmówiłaby czarownicy, którą tak szanowała. Która była jej wzorem do naśladowania, kobietą, którą chciała się stać w przyszłości. — Mogę jakoś pomóc Sally? Albo jej tacie...? — spytała wreszcie; nie chciała przecież być bezużyteczna, czuła się odpowiedzialna przynajmniej za stan, w którym znajdował się ojciec dziewczynki.


Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11098-maria-multon#342086 https://www.morsmordre.net/t11145-gwiazdka#342865 https://www.morsmordre.net/t12111-maria-multon https://www.morsmordre.net/f417-gloucestershire-tewkesbury-okruszek https://www.morsmordre.net/t11142-skrytka-bankowa-nr-2427#342857 https://www.morsmordre.net/t11143-maria-multon#360683
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]22.02.24 17:09
Gdy tylko wiedźma dosłyszała nazwisko przedstawianej uczennicy, Multon, przelotnie zahaczyła o młódkę wzrokiem; już prawie zapomniała o podejrzeniach, które zakiełkowały w piersi na widok podpisu Marii. Pokrewieństwo z Elvirą stawiało ją w nie najlepszym świetle, nakazywało traktować z chłodną ostrożnością. I o ile zaskoczona nagłym, wzywającym do Warwick listem nie od razu połączyła ze sobą fakty, tak teraz pamiętała już, że przecież usłyszała o pomocnicy na początku czerwca, jeszcze na Nokturnie. Jak wiele cech dzieliła ze swą zdziwaczałą krewniaczką? Oby jak najmniej.
Spirytystka prędko powróciła spojrzeniem ku twarzy Cassandry, by w ten sposób upewnić się, że przyjaciółka na pewno nie doznała żadnego uszczerbku na zdrowiu; że ani skłaniający się ku agresji ojciec Sally, ani też przybyły wraz z dziewczyną byt nie wyrządzili jej krzywdy.
Cieszę się, że po mnie posłałaś – odparła przyjaciółce zmienionym głosem; miększym niż jeszcze chwilę temu, czulszym, wciąż jednak zabarwionym napięciem. Przez krótką chwilę analizowała znaczenie wypowiedzianych przez jasnowidzkę słów. – Cóż. Podejrzewam, że w tej sytuacji możemy bez choćby cienia wątpliwości stwierdzić, że nie byli to zmyśleni przyjaciele... – urwała, by westchnąć. Czy przypadek Sally był odosobniony? Nawet jeśli tak, to przegnany z lecznicy byt najpewniej szukał już nowej ofiary. Zaś gdyby takich zjaw istniało więcej, gdyby tajemniczy pan rozkazywał liczniejszemu gronu sług... – Wiemy może które to jezioro? Gdzieś w okolicy? Warto byłoby przekonać się, czy odnajdziemy tam ślady tej magii. – Charakterystycznej, przytłaczającej, potężnej. Związanej z nieproszonym gościem i jego władcą. – Czy poprowadzi nas ona dalej. – Myśl ta sprowadziła nań zarówno ekscytację, jak i niekłamany lęk przed odnalezieniem królestwa tego, którego uwolnił rozlewający się po niebie szkarłat. Czy Śmierciożercy potrafiliby go poskromić? Zniewolić, tak jak już niegdyś został zniewolony? – Oczywiście – odparła bez choćby cienia zawahania, gdy towarzyszka nawiązała do spoczywającej kilka kroków dalej kuli; wciąż kłębiła się w niej groźna ciemność. – Ten byt to wezwał? – upewniła się, nim posłusznie sięgnęła do nóg dziewczyny, by w ten sposób pomóc Cassandrze z przeniesieniem pacjentki na najbliższe łóżko.
Niecierpliwie wyczekiwała momentu, w którym będą już mogły ruszyć dalej, do Niedźwiedziej Jamy, a tam omówić tę sytuację – i jej potencjalne konsekwencje – w szczególe. Nie zamierzała jednak popędzać drogiej sercu wiedźmy; doskonale wiedziała, że w pierwszej kolejności musiała zamierzać zająć się zemdlonym mężczyznom, a także porzuconą przez ducha Sally.


If you rely only on your eyes,
your other senses weaken.
Heather Moribund
Heather Moribund
Zawód : wieszczka, medium
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna

I'm the fury in your bed
I'm the ghost in the back of your head

OPCM : 6
UROKI : 3
ALCHEMIA : 8 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 10 +3
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11456-heather-vera-moribund https://www.morsmordre.net/t11469-alekto#354620 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11508-skrytka-bankowa-nr-2497 https://www.morsmordre.net/t11560-heather-vera-moribund#358278
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]14.04.24 2:05
Mężczyzna żył i oddychał, skinęła głową Marii, nic mu nie będzie, uderzenie w głowę mogło pozbawić go przytomności, ale jeśli to nie potrwa długo, nie miały się czym martwić. Przebada go za jakiś czas, kiedy się zbudzi i otrzeźwieje. W milczeniu przyglądała się, jak dziewczyna wciąga mężczyznę na łóżko, nie był postawny, ale i tak wymagało to od niej nieco wysiłku. Kiwnęła głową, słysząc informacje o pulsie, przekierowując uwagę na przyjaciółkę.
- Cieszę się, że dotarłaś tak szybko - westchnęła w odpowiedzi na słowa Heather, nie wątpiła, że przyjaciółka pośpieszy jej z pomocą, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, jak źle mogłoby być, gdyby cokolwiek zatrzymało ją w drodze. Próba porozumienia się z duchem była konieczna, ważna, nawet jeśli słowa, które między nimi padły, jeszcze nic jej nie mówiły. Pokiwała głową, nie, dziewczynka nie miała zmyślonych przyjaciół, lecz żywe pozostawało pytanie: kim ci przyjaciele właściwie byli? - W okolicy jest tylko jedno takie miejsce, dziewczynka nie mogła odejść sama daleko. Przejdźmy się tam... kiedy z tym wszystkim skończymy - zgodziła się z nią, nie wszystko na raz, musiały jeszcze doprowadzić do porządku tę dwójkę... i zająć się pojmanym stworem. Czym on był? Nie potrafiła odpowiedzieć. - Nie jestem nawet pewna, czy to był byt, czy ja sama, ale z całą pewnością jedno z drugim jest powiązane. Nie dowiemy się jak, póki nie poznamy natury tego zjawiska - odparła, podchodząc bliżej stworzenia, by przyjrzeć się temu, co wciąż pozostawało pojmane jej zaklęciem. Uniosła dłoń, ale nie dotknęła nią kruchych ścianek więzienia, kątem oka zerkając na Marię.
- Przypilnujesz go, aż się obudzi. Podasz mu wodę, jak to zrobi - postanowiła, odnosząc się do jej wcześniejszego pytania. - Jeśli będzie czuł się źle, dopilnujesz, żeby leżał i się nie ruszał. Upewnij się, że nie ma nudności, nie kręci mu się w głowie, nie boli go głowa. To podstawowe objawy wstrząśnienia mózgu, jeśli ich nie będzie miał, może iść do domu. Pewnie będzie chciał zostać z córką... będziesz mu musiała przetłumaczyć, że najlepiej dla niej będzie ozdrowieć tutaj. Nie pozwolisz mu jej zabrać. Niezależnie od wszystkiego. - Dziewczynka miała potencjał. Choć Heather przegnała z niej ducha, mała go miała, nosiła, znała. Mogła się jeszcze przydać. - Dziewczynka będzie spała dłużej - przemknęła wzrokiem po Heather, egzorcyzmy wyciągnęły z niej dużo sił. - Chodźmy, Heath - ponagliła, pewniejszym chwytem unosząc różdżkę. - Przetransportujemy to do mojego domu i zaraz tu wrócimy, Mario. Zostawiam ich pod twoją opieką - zaznaczyła, chcąc podkreślić wagę odpowiedzialności za to zadanie. Ostatnim spojrzeniem porozumiała się z Heather - tuż przed tym, jak się rozeszły.

/zt x3




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Szpital Asfodela, Warwick
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach