Wydarzenia


Ekipa forum
Laboratorium
AutorWiadomość
Laboratorium [odnośnik]08.02.23 9:44

Laboratorium

Laboratorium mieści się nad piętrem mieszkalnym, w połowie drogi na strych i do sowiarni. Dość duże pomieszczenie wypełniają przede wszystkim regały i szafy oraz wiszące półki, na których gromadzone są przeróżne magiczne komponenty rzemieślnicze, takie jak zwierzęce kości, słoje i pojemniki z alchemicznymi ingrediencjami, zwinięte tkaniny, martwe zwierzęta oraz wyprawiane skóry, a także drewniane skrzynki z ziołami, suszące się również na sznurach zawieszonych wzdłuż wszystkich pozbawionych firan lub kotar okien. Solidnie wykonane kufry, zawsze zamykane na klucz, kryją co bardziej niebezpieczne eliksiry, pozostałe zajmują półki kolejnych regałów. Solidny stół służy codziennej pracy, rozkładaniu alchemicznych aparatur, siatkowaniu komponentów, kruszeniu ziół, rozciąganiu skór czy innym taksydermicznym eksperymentom. W powietrzu unosi się drażniący silny zapach ziół i formaliny. W laboratorium znajdują drzwi, a za nimi kamienne schodki prowadzące do góry, do pracowni. Palenisko na kociołek żarzy się pośrodku pomieszczenia - wąski murowany kominek ogrzewa wyższy poziom i odprowadza dym na zewnątrz.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Laboratorium [odnośnik]19.03.23 11:40
1 sierpnia 1958
List z zamówieniem, jakkolwiek wydawał się jej specyficzny, to nie zamierzała zadawać zbędnych pytań, prawdopodobnie wcale nie chcąc poznać odpowiedzi. Sprawy Śmierciożerców powinny pozostać sprawami Śmierciożerców, zwłaszcza, gdy chodziło o kwestie tak subtelne jak układ pokarmowy. Zlecenie było niecodzienne, nie miała dużego doświadczenia z eliksirami tego typu, a receptura nie wydawała się łatwa. Szczęśliwie, opierał się na dobrze znanych jej mechanizmach i ułomnościach ludzkiego ciała. Nie ryzykowała, nie podchodziła do tematu instynktownie, rozpościerając wpierw na stole jedną z alchemicznych ksiąg. Eliksir pierdzioszek, nazwa może mało zachęcająca, szkodliwość co do zasady niska, a jednak bardzo uciążliwa. Wzdęcia potrafiły naprawdę zepsuć dzień. Do wyjścia pozostało jeszcze kilka godzin, zwykła wcześnie rano wstawać, a odkąd zaczęła opiekować się lecznicą, w której nie była jedyną czarownicą, poranny obchód przestał ją wzywać. Nie czekali na nią pilni pacjenci, najbliższy tydzień zamierzała spędzić w Londynie. Domknięcie obowiązków przed wyjściem miało pozwolić jej podejść do tego z czystym umysłem.
Wpierw przystąpiła do lektury receptury - trzykrotnej i dokładnej, nadto wracając się na początek rozdziału, wczytując się w akapity o proporcjach dobieranych składników, temperaturach ważenia, zwracając uwagę na ostrzeżenia, które odróżniały procedurę od warzenia eliksirów leczniczych. Choć Pierdzioszek miał z nimi wiele cech wspólnych, bystry i ciekawy nowości umysł wiedźmy z dokładnością studiował zasady, które musiała sobie przyswoić od nowa. Eliksiry klasyfikowane jako bojowe łączyły przeważnie dużą ilość niebezpiecznych składników i inaczej niż medykamenty należało je połączyć z ostrożnością, która zabezpieczy ewentualny wybuch. Powoli, jak czytała, nie dodając ich nazbyt szybko, dbając o dokładne posiatkowanie składników stałych i, jeśli w przepisie nie było innej informacji, nie łącząc ich przed całkowitym rozpuszczeniem w wywarze. Przebiegła wzrokiem po tabeli składników szczególnie niebezpiecznych, nie znajdując jednak pozycji odpowiadającej jadowi boomslanga, wydawało się to intuicyjne, lecz nigdy nie przystępowała do zadania niedokładnie przygotowana i zawsze wykorzystywała okazję do odkrywania nowej wiedzy.
Podstawą wywaru miał być odpowiednio spreparowany jad boomslanga, oglądała buteleczkę z komponentem od każdej strony, nieufnie, starając się porównać składnik do tych, które znała dobrze. Kwas odciągnięty od roślin zachowywał się inaczej, dla niej bardziej przewidywalnie. Przelała go do bulgoczącego kociołka kropla po kropli, z uwagą mieszając ją chochlą. Jej kociołek nie był doskonały do eliksirów tego typu, warzyła w nim przede wszystkim medykamenty. Połączyła go z żabim skrzekiem, po jego całkowitym rozpuszczeniu dodając chochlę oślego mleka, jedną żywą jeszcze wsze, przeniesioną przy pomocy długiej pęsety, a nadto łyżkę chińskiej kapusty kąsającej. Wywar cuchnął obrzydliwie, co zwiastowało sukces, jednak przedwczesny; wywar, do którego dodała kapustę, okazał się zbyt zimny - a kapusta nie rozpadła się tak, jak powinna. Przy drugiej próbie wymieniła żabi skrzek na kwas mrówkowy, który powinien sam z siebie podnieść temperaturę eliksiru, trudniejszą do uzyskania w posiadanym przez nią kociołku, a jednocześnie wzmocnić rozpad składników stałych - lecz i to zdało się na nic. Sfrustrowana niepowodzeniem zdecydowała się, zamiast wyczerpanego jadu, sięgnąć po cenne odłamki spadającej gwiazdy. Zrezygnowała także z wszy, wymieniając ją na jad irańskiej żmii, teraz liście kapusty musiały zachować się przewidywalnie - nic bardziej mylnego! Przeżarł roślinę zbyt szybko, rozpuszczając ją tak mocno, że jej składniki nie mogły odnieść pożądanego efektu. Nauczona na własnych błędach podjęła się próby po raz czwarty, szukając czegoś pomiędzy wszą a silnym kwasem, decydując się na karalucha: co ostatecznie pozwoliło jej osiągnąć oczekiwany efekt. Wywar zabulgotał, zacuchnął jeszcze podlej i finalnie mogła przelać go do przygotowanej fiolki, którą zakorkowała zanim aromat rozpłynął się w powietrzu laboratorium.
Znużona nieudanymi próbami pozostawiła kociołek do oczyszczenia skrzatowi, pchnęła okna, by przewietrzyć pomieszczenia i, rzuciwszy okiem na ścienny zegar, pomknęła do sowiarni, by przywiązać fiolkę, bez listu, na który nie miała czasu, do nóżki swojej sowy - i wysłać ją do Drew. Prędko odeszła do swojej izby, przygotować się przed wyjściem.

próba 1 - nieudana, próba 2 - nieudana, proba 3 - nieudana, próba 4 - udana
składniki do odpisania: jad boomslanga x2, odłamek spadającej gwiazdy x2

/zt




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510-cassandra#13947
Re: Laboratorium [odnośnik]21.07.23 10:27
5 lipca

Małą, drewnianą skrzynkę trzymał w jednej ręce, powoli przemierzając korytarze Niedźwiedziej Jamy. Szedł powoli, przyglądając się wyrysowanym nad drzwiami symbolom lub wiązkom suszonych ziół.
Niektóre z pomieszczeń od swojego przybycia odwiedził wyłącznie raz — innych, jak pokoje przeznaczone dla jego kuzynek, ani razu, nie widząc potrzeby kalania tej przestrzeni swoją obecnością, tym bardziej, że do zwiedzania nie pchała go nawet ludzka ciekawość. Dom przypominał mu miejsca, które kiedyś musiał odwiedzić, a o których nie pamiętał. Być może swoim zapachem, może skrzypieniem podłóg lub drewnem; nie wiedział. Jego aura przypadła mu do gustu od razu, jeszcze zanim pokazał go Cassandrze, ale dopiero teraz, kiedy wzięła go w swoje ręce — wysprzątała i przygotowała do zamieszkania — czuł się jak u siebie. Naprawdę u siebie. Zatrzymał się pod drzwiami i zapukał nim wszedł, bardziej ostrzegawczo i grzecznościowo niż oczekując faktycznego zaproszenia, którego i tak by nie otrzymał, bo wewnątrz laboratorium jej nie zastał. Trzymaną przez siebie skrzynkę z ingrediencjami, które pozyskał dla niej w Londynie pozostawił na dużym stole — na widoku, tak aby mogła wedle własnego schematu i planu porozdzielać je we właściwe i tylko sobie znane miejsca. Nie było tego wiele, zaledwie kilka dorbiazgw. Żądło mantykory w szklanej fiolce, włóko z ludzkiego serca zamknięte w nieznanym mu zielonkawym płynie i małej fiolce — nie przyglądał się temu, na pierwszy rzut oka niczego tam nie dostrzegał, ale ponieważ dostał to od zaufanego handlarza wierzył, że tam było. Włosie akromantuli w małym pudełku przypominającym paczkę czarodziejskich papierosów; korzeń ciemiernika owinięty słomą i skórka boomslanga w metalowym puzderku. Wszystko to w małej drewnianej skrzynce. Rozglądając się przez chwilę po laboratorium nawdychał się mieszaniny unoszących tam zapachów. Głównie suszonych na sznurkach ziół i pozostawił pomieszczenie prawie takie, jakie zastał, nie dotykając niczego — bo sam nie lubił, kiedy rzeczy z jego biurka zmieniały niespodziewanie swoje położenie. Musiał udać się do Durham, na prośbę Primrose, ale wiedział, że nie musi zostawiać przy skrzyneczce żadnych notatek.

| przekazuję Cassandrze ingrediencje



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Świat smakuje jak machora
a machora jak ten świat,
kiedy przyjdzie na mnie pora
sam wyostrzę czarny bat.
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 57 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Laboratorium F76067d29ab38a11fbeb1f5e44da9cc6
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Laboratorium [odnośnik]02.11.23 2:31
10 lipca 1958
Naprawdę lubiła zapach piołunu - od pewnego czasu eksperymentowała nawet z piołunówką na przeziębienie, ale trudno jej było dobrać odpowiednie proporcje. Posadziła rośliny w ogrodzie, cieszył ją każdy wydany liść; bliskość z naturą na obrzeżach miasteczka Warwick dawała jej znacznie więcej radości, niżeli ciemny i pochmurny Nokturn - protekcja Ramseya sprawiała, że tutaj nie musiała przejmować się niczym. Przygotowując wywary na bazie piołunu rozpoczynała od rozpalenia paleniska pod kociołkiem i dokładnego posiatkowania liści - składnik jako pierwszy wrzucała do wody, pozwalając wywarowi przejść zapachem i mocą rośliny. Należało być szczególnie ostrożnym na tym etapie, piołun zastosowany w złej dawce mógł okazać się bardzo śmiertelną trucizną. Moment, w którym wywar osiągał szczyt swoich właściwości, wyczuwała po zapachu - wówczas przy pomocy odpowiedniego zaklęcia obniżała płomień. Liście paproci siatkowała podobnie, na drobne kawałki, całość mieszała razem, trzy razy w prawo, raz w lewo, znów trzy razy w prawo, do dokładnego wymieszania się składników. Dla scalenia ich mocy niezbędny był żywy pędrak - trzymała je w podziurawionym słoju, przepuszczającym dostęp powietrza, w grudach ziemi i liściach sałaty. Wyciągnęła ze środka jednego, palcami, szybko zamknęła słój i z wysokości trzydziestu centymetrów upuściła go prosto do wywaru. Ten zabulgotał, a wokół robaka eliksir spienił się gęsto, białko zaczynało się ścinać. W trakcje tej reakcji zalała ją trzema kroplami byczej krwi, lanej z wąskiej, ładnie zdobionej fiolki wykonanej z dmuchanego szkła. Odczekała, aż pędrak zniknął w gęstniejącym wywarze i zamieszała nim od nowa, powoli, dziesięć razy w jedną stronę - bacząc jednak, by nie wprawić eliksiru w wir ani nie rozlać go po brzegach, co mogłoby zaburzyć proporcje. Na sam koniec do wywaru dosypała kwiatów akacji. Znacznie poprawiały wrażenie po roztopionym pędraku, zdecydowanie poprawiały walory smakowe słodkim nektarem. Naszła ja myśl, że mogłaby posadzić akację w ogrodzie. Pamiętała, że pięknie kwitła. Chwilę jeszcze stała nad wywarem, by ostatecznie - gotowy - przelać do przygotowanych na stojaku fiolek srebrną chochlą. Eleganckim pismem opisała fiolki, a gdy tylko zdołała sprzątnąć stanowisko pracy, wyszła na strych, skąd wysłała sowę do Drew - z fiolką eliksiru przebudzenia uwiązaną do jej nóżki aksamitną czarną wstążką.  

rzut

/zt




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510-cassandra#13947
Laboratorium
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach