Wydarzenia


Ekipa forum
Jadłodajnia “Smaczna”
AutorWiadomość
Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]31.08.23 23:13

Jadłodajnia “Smaczna”

★★
Osadzony w dzielnicy robotniczej szynk stanowi istotny punkt w tkance społeczności. Jej niewielka, skromna fasada jest wizytówką miejscowego smaku i tradycji kulinarnej. W stłumionym świetle wnętrza spotykają się historie ubogiej społeczności, która szukała tam nie tylko pożywienia, ale także chwili wytchnienia od trudów dnia codziennego. Drewniane drzwi z wytartymi klamkami otwierają się na wnętrze, gdzie stoliki ustawione w niewielkich rzędach tworzą kameralne zakamarki. Kafelki na ścianach zdobione są prostymi wzorami, a na regałach znajdują się słoiki z domowymi przetworami wraz z zestawem porcelanowych talerzy i żelaznych garnków. Za drobne pieniądze, zarówno funty, jak i knuty, można zakupić tu skromny, acz pożywny gulasz czy zapiekankę.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jadłodajnia “Smaczna” Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]08.10.23 21:38
| 13 lipca


Trzynaście listów Roger Bennett rozesłał ostatniej nocy, odpowiadając na ogłoszenia w prasie. Na razie poszukiwał drobnych zleceń, licząc, że tak po prostu uda mu się zahaczyć gdzieś na stałe i podreperować budżet. Na jego szczęście, czasy sprzyjały różnorodnym poszukiwaniom, a w trakcie zawieszenia broni część ludzi odważała się, aby zacząć szukać informacji o zaginionych bliskich, czy – czasem nawet – zwierzętach.
Na jeden z listów otrzymał odpowiedź i potwierdziwszy termin, trzynaście po trzynastej otwarł drzwi do jadłodajni w Plymouth. Wnętrze było raczej skromne, ale przytulne i nieszczególnie zatłoczone. Rozejrzał się wokół uważnie. Przy stolikach siedzieli głównie mężczyźni, odziani raczej ubogo; wielu z nich wyglądała tak, jakby przybyła tu z fabryki na krótki lunch. Być może lokal miał jakąś umowę z miejscami pracy – o tym Roger jednak nie wiedział.
Przy jednym ze stolików siedziała jednak kobieta. Wciąż jeszcze młoda, choć zdecydowanie lata nastoletnie miała już za sobą. Czy to była ta, z którą miał się spotkać? Roger zmarszczył na chwilę brwi; wydawała się jednak zbyt młoda. Ale kto wie? Po liście i tonie wypowiedzi nie wszystko dało się wyczuć. Poza tym w świecie czarów zmiana twarzy nie była przecież niczym nadzwyczajnym.
Roger podszedł do stolika.
Dzień dobry, Roger Bennett. To z panią miałem się dziś spotkać o trzynastej? – spytał spokojnym tonem, w którym jednak tliła się nutka niepewności. Naprawdę nie był przekonany co do tej osobistości, a zwykle intuicja go nie myliła. Lepiej było jednak sprawdzić.
Kątem oka Bennett wyłapał spojrzenia mężczyzn wokół, którzy niby ukradkiem zerkali w stronę jego i stolika, przy którym siedziała kobieta. Roger nie dziwił się im; nieznajoma miała całkiem miłą dla oka urodę i mimo wszystko, była chyba obecnie najciekawszym punktem w całej jadłodajni, zwłaszcza dla zmęczonych życiem robotników. Z doświadczenia Bennett wiedział, że grupa ta z natury jest znudzona i marudna, szukająca prostych rozrywek i nie sądził, aby ludzie w Anglii tak bardzo różnili się od tych, których spotykał w Stanach. Otoczenie mogło się zmieniać, ale człowiek pozostawał przecież zawsze taki sam, niezależnie od rejonu świata, a Ameryka mimo wszystko nie różniła się znów aż tak bardzo pod względem kultury.
Wracając jednak do samej siedzącej przy stoliku postaci, to jeśli nie była tym, kim powinna, Roger miał podejrzenie, że po prostu mógł zostać wystawiony. Nie byłoby to aż tak znowu dziwne, biorąc pod uwagę, że sprawa była delikatna, a autorka listów zdecydowanie wystraszona. Wcale jednak nie była to miła myśl dla kogoś, komu jednak przydałby się zastrzyk gotówki.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]08.10.23 23:16
Żałowała, że się zgodziła na to zlecenie. Wyszła z wprawy, dawno nie zajmowała się czymś tak prozaicznym jak ściąganie klątw. Dawniej było to jej codziennością, spełnieniem zawodowych marzeń, a teraz jedynie zamglonym wspomnieniem. Nie sądziła, że to w ogóle możliwe. W najgorszych scenariuszach nie przepuszczała, że coś co stanowiło dla niej punkt wyjścia zejdzie na drugi, trzeci, a może i ostatni plan. Wciąż jednak musiała zarabiać, a w czasie zawieszenia broni o wiele łatwiej o przyjmowanie zleceń. Nie musiała martwić się, że to pułapka, w którą wkroczy pewnym krokiem i z altruizmem na ustach. Tak, empatia miała ją kiedyś zgubić, o ile już nie zdążyła tego zrobić. Dla wielu wciąż pozostawała martwa. Walczący Mag rozsiewając propagandę tak naprawdę zrobił jej przysługę. Nagroda, która krzyczała z każdego listu gończego wystawionego za jej głowę była nazbyt kusząca by pewnie paradować po ulicach. Nie dziwiła się ludziom. Takie mieli czasy. Moment, w którym obwieszczono jej śmierć dał jej możliwość powrotu do życia w społeczeństwie. Martwych nikt nie szuka, o martwych nikt się nie martwi.
Mężczyzna, z którym spotkała się w jadłodajni dokładnie opowiedział jej o naturze klątwy, którą została obarczona jego córka. Współczuła mu. Patrzeć jak własne dziecko zmaga się z plugastwem było przykre. Dawniej powiedziałaby, że to najgorsze co może spotkać człowieka, ale już tak nie uważała. Widziała zdecydowanie wiele potworniejszych rzeczy. Mężczyzna wyszedł, gdy omówili już wszelkie szczegóły. Wiedziała, że może im pomóc, ale rozumiała, dlaczego wolał spotkać się z nią w neutralnym miejscu. Sama postąpiłaby podobnie.
Wstała od stolika, przy którym siedzieli i już miała wyjść, gdy galeony zadźwięczały jej w kieszeni. Kiedy ostatni raz jadła? Co właściwie jadła? Nie przywiązywała do tego wagi. Miała ciężki czas. Za dużo trudnych i skomplikowanych spotkań. Za dużo żalu i wyrzutów sumienia. Postanowiła tu zostać. Zmieniła stolik i usiadła ponownie czekając aż biegająca od stolika do stolika kelnerka zaszczyci ją swoją obecnością. Ze znudzeniem obracała na palcu pierścionek z kamieniem księżycowym, gdy nagle podszedł do niej mężczyzna. Uniosła wzrok całkowicie zdezorientowana. On też wyglądał na dość… zaskoczonego. Widocznie spodziewał się kogoś innego. Słusznie. – Niestety, Panie Bennett. – zaczęła, gdy w końcu dotarło do niej, że mężczyzna zadał jej pytanie. Chyba nazbyt długo mu się przyglądała. – Moja lista umówionych spotkań na dziś się zakończyła – dodała, a na jej ustach pojawił się uśmiech. Był jednocześnie przepraszający jak i uprzejmy. Mogła mu doradzić by nie zdradzał swoich personaliów każdemu nie będąc pewny czy właśnie spotkał osobę, z którą był umówiony, ale tego nie zrobiła. Nauczyła się nie doradzać ludziom, którzy żyją na świecie dłużej od niej. Mało tego… byli nieznanymi jej mężczyznami. Blondynka rozejrzała się po najbliższym otoczeniu, ale nie dostrzegła żadnej innej kobiety siedzącej samotnie przy stoliku. – Proszę usiąść, jeśli chce Pan zaczekać na umówione spotkanie. – dodała z czystej grzeczności. Bała się jednak, że jej żołądek zacznie odpowiadać za nią donośnym burczeniem.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jadłodajnia “Smaczna” Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]09.10.23 9:40
Przeczucie nie zwiodło Rogera. To nie z tą osobą się umówił, to nie ona miała się z nim zobaczyć w sprawie śledztwa. Może pomylił lokale? Wątpliwe. Adres i godzina były dokładnie podane w korespondencji, a w okolicy nie było znowu aż tak wielu restauracji. Ta była zbyt biedna, a czasu zbyt trudne, by kolejne bary i jadłodajnie pojawiały się jak grzyby po deszczu, gotowe przyjąć każdego przechodnia, który miał na to ochotę.
Proszę wybaczyć w takim razie, że przeszkodziłem – powiedział.
Już miał życzyć smacznego i po prostu oddalić się w stronę baru, aby zaczekać jeszcze przez chwilę na umówioną osobę, gdy jasnowłosa kobieta zaproponowała mu dzielenie stolika.
Roger uśmiechnął się ciepło, odmawiając jednak:
Dziękuję za propozycję, ale skoro nie na spotkanie z panią przyszedłem, nic tu po mnie – uznał, nie mając zamiaru przeszkadzać kobiecie. Chyba lepiej będzie, jeśli poczeka przez chwilę przed lokalem i jeśli żadna inna kobieta nie pojawi się w ciągu kolejnych kilku minut po prostu się oddali.
Wtedy właśnie jednemu z robotników, który próbował zapłacić kelnerowi, z kieszeni wypadło kilka knutów i poturlało się na ziemi, kierując się w stronę stolika Lucindy. Roger odruchowo schylił się, jednak nim zdążył podnieść pieniądze, te wpadły głębiej pod stół. Bennett opadł na kolana, nurkując (na szczęście nie pod spódnicą nieznajomej). Pieniążek szybko znalazł się w jego dłoni, a on sam zaczął wstawać, zupełnym przypadkiem klękając tuż przed kobietą.
Wtem, niespodziewanie, w jadłodajni rozległa się głośna muzyka, jakby dobiegająca znikąd. Po chwili tuż obok ich stolika pojawiła się meksykańska orkiestra. Roger zamarł skonfundowany, wciąż trzymając w dłoni knuta i zmarszczył brwi. Czemu ci muzycy gapią się akurat na nich? Czemu uśmiechają się do nich? Co tutaj w ogóle robi muzyka na żywo?
Nim jednak Bennett znalazł odpowiedzi na te pytania, podszedł do nich całkiem elegancko ubrany mężczyzna z butelką szampana.
WSZYSTKIEGO NAJWSPANIALSZEGO NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA! Och, jak to cudownie obserwować tutaj taki moment!– powiedział, otwierając sprawnie butelkę. W tej samej chwili podszedł do niego kelner z dwoma kieliszkami, do którego został rozlany alkohol. Kelner niemal wcisnął kieliszek w rękę wciąż klęczącego Rogera i zaoferował go jego partnerce.
Eeee… dzięk… co?
Roger spoglądał to na orkiestrę i obsługę restauracji, to na Lucindę. To był jakiś żart, czy o co w ogóle chodziło? Ktoś chciał napisać ciekawy artykuł do gazety, albo może po prostu podpuścić biednego, styranego syna marnotrawnego, który jedenaście lat temu postanowił olać własny kraj?
Wciąż trzymając w jednej dłoni kieliszek, a w drugiej knuta, zaczął się powoli podnosić z klęczek, oczekując jakiegoś wyjaśnienia.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]16.10.23 20:26
Miała talent do znajdowania się w centrum uwagi nawet jeśli bardzo tego nie chciała. Talent był tu słowem kluczowym bowiem w większości przypadków wolała pozostawać całkowicie niewidoczna. Zbrakłoby jej palców, gdyby miała policzyć w ilu irracjonalnych zdarzeniach brała udział i choć na ten moment wspominała je z dozą rozbawienia, tak w tamtym momencie zwyczajnie chciała ukryć się pod ziemią. Zastanawiała się czy to nie wina magii. Każdy czarodziej nosił w sobie jej moc i w każdym pozostawiała innego rodzaju ślady. Wydawało jej się, że magia, którą została obdarzona zwyczajnie się z niej naśmiewa. Nikt nie może znajdować się co chwile w tak absurdalnych sytuacjach. Sytuacjach całkowicie sprzecznych z nią samą, całkowicie symbolicznych.
Uśmiechnęła się przyjaźnie do mężczyzny, gdy ten przeprosił za zajmowanie jej uwagi. Już to samo w sobie wydało jej się dziwne. Ot zwyczajna uprzejmość, pomyłka i nic więcej. Ona jednak miała zdecydowanie zbyt mało wiary w ludzi by nie doszukiwać się w tym wszystkim drugiego dna. Może właśnie dlatego zaprosiła mężczyznę do stolika? Chcąc wyprzedzić wszelkie fakty? Dawniej powiedziałaby, że to całkowicie normalna reakcja związana z jej temperamentem. Teraz już nie była tego taka pewna.
- W takim razie miłego popo… - zaczęła, ale jej słowa zostały zagłuszone przez dźwięk turlającej się monety. Blondynka zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu upuszczonego knuta, ale nigdzie nie mogła go dostrzec. Nawet nie spostrzegła, że mężczyzna, z którym przed sekundą rozmawiała schylił się pod stolik również uskuteczniając poszukiwania. Wtem tuż nad jej głową rozległy się dźwięki muzyki, a donośny śpiew zagłuszył resztki zdrowego rozsądku. W zaskoczeniu uniosła wzrok nie mogąc oderwać oczu od przyśpiewującego im zespołu. Na jej twarzy malował się szok. W ciągu zaledwie kilku minut znalazła się w scenie żywo wyrwanej z desek teatru. W milczeniu przeniosła spojrzenie na kelnera, który w entuzjazmie zaczął składać im gratulacje. Gratulacje czego? Na jakiej nowej drodze życia? A jaka właściwie była stara droga. Bez słowa po raz kolejny w ciągu tej chwili przeniosła wzrok i tym razem skupiła go na wciąż klęczącym mężczyźnie. Nie, nie, nie... – Nie, to jakaś… - znów nie dane jej było skończyć zdania, bo w tym samym momencie kelner wcisnął jej w dłoń kieliszek. W odruchu całkowicie bezwarunkowym i prawdopodobnie podyktowanym stresem blondynka pociągnęła z kieliszka solidny łyk. Co tutaj się dzieje?
Niby pokrętnie potrafiła pojąć sens tej sytuacji. Słyszała o tego typu praktykach. Ktoś oświadczał się w wyszukanej restauracji, kobiecie przynoszono kwiaty, drogą butelkę szampana, a już po chwili na jej palcu pojawiał się pierścionek. Nie sądziła, że w takim miejscu jak to praktykowane są tego typu zwyczaje, ale jak widać właśnie tak było. Dlaczego ona musiała paść ofiarą tej pokrętnej logiki? Widząc całkowitą dezorientację w oczach nowopoznanego mężczyzny i zafascynowanie wylewające się z każdej komórki ciała pracowników westchnęła przeciągle i nałożyła na twarz maskę całkowitego rozluźnienia i uwielbienia. Po pierwsze przeczuwała, że tłumaczenie teraz całej sytuacji zajmie im zbyt wiele czasu i naprawdę nie chciała by musieli płacić za tego szampana, a po drugie… to był całkiem dobry szampan. Uśmiechnęła się szeroko i uniosła dłoń w stronę nieznajomego. – Co za niespodzianka – zaczęła najsłodszym tonem na jaki tylko było ją stać. Było to prawdziwe, ale to prawdziwe wyzwanie. – Kiedy to wszystko zaplanowałeś? Jestem w tak wielkim szoku, bardzo, ale to bardzo dziękujemy. – dodała oglądając się po jadłodajni doskonale wiedząc, że stali się teraz obiektem niepojętego zainteresowania. Uniosła w górę dłoń, na której zabłyszczał pierścionek z kamieniem księżycowym i niczym dumna narzeczona pochwaliła się nim. Wymownie spojrzała na Bennetta, a w jej oczach tańczyły iskierki rozbawienia. Może pomyśli, że jest szalona, a może postanowi pobawić się tą sytuacją? Już zdążyła się przyzwyczaić do tego, że takie rzeczy po prostu jej się przytrafiają.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jadłodajnia “Smaczna” Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]16.10.23 22:51
Na pewno mieli z Lucindą przynajmniej jedną wspólną cechę: nie lubili być na świeczniku. Roger nie należał do tych, którzy się wychylali. Był przecież śledczym i jako taki powinien być w stanie z łatwością wtapiać się w tłum. Rozpoznawalność niektórym wychodziła na dobre, ale Bennett z doświadczenia wiedział, że zwykle więcej byli w stanie odkryć ci, którzy czekali w cieniu, nie wzbudzając podejrzeń.
Nagły hałas i uwaga zwrócona prosto na niego, a właściwie to na nich nie było wcale szczytem jego marzeń. Zwłaszcza że nieznajoma kobieta zdecydowanie mogła mieć coś przeciwko. Nie na to Roger był tego dnia przygotowany. Miał wziąć zlecenie i zająć się pracą, a nie wyjaśniać ekipie grajków, że chyba pomylili sale, albo godziny, dni, ludzi… cokolwiek. Nie ważne; po prostu popełnili błąd i tym samym prawdopodobnie śmiertelnie obrazili siedzącą przy stoliku klientkę. On jej nawet nie znał! Ba, nawet mu się nie przedstawiła.
Już miał śpieszyć z wyjaśnieniami, niemalże wylewając przy tym szampana, gdy zauważył, że nieznajoma wcale się nie krzywi i wcale nie ma zamiaru z wściekłością opuszczać lokalu, jak to mogłoby zrobić te bardziej emocjonalne dziewczyny. Nie wyglądała też wcale na zakłopotaną. Błysk w oku i figlarny uśmiech sugerowały, że takie wydarzenie wcale nie było dla niej czymś niespotykanym i że nie ma nic przeciwko. A może… może to ona to wszystko zorganizowała? Bennett zachował kamienną twarz, powstrzymując się przed zmarszczeniem brwi.
Zebrawszy się w sobie, uśmiechnął się więc promiennie, podnosząc kieliszek do góry:
Za zdrowie mojej pięknej ukochanej! – powiedział z przepony. Zebrani obok zawtórowali, a muzyka zagrała jeszcze głośniej. – Dziękuję panowie, jesteście doskonali! – Po czym zwrócił się do jasnowłosej: – Moja droga, dla ciebie wszystko, wiesz jednak, że najlepsi iluzjoniści nie zdradzają swoich tajemnic. – Mrugnął w jej kierunku.
Właściciel restauracji podszedł do zaręczonej, gratulując jej z całych sił; tuż za nim ustawiła się zaś kolejka składająca się z trzech pracowników jadłodajni, pani z miotłą, która właśnie wyszła z zaplecza oraz z czterech klientów obecnych na miejscu. Każdy z nich chciał uścisnąć dłoń najszczęśliwszej pod słońcem kobiety. Orkiestra zaś odsunęła się nieco, powoli zwalniając tempo. Muzyka stała się wręcz przyjemnie kojąca, choć wciąż pobrzmiewały w niej meksykańskie nuty.
Roger zaś, korzystając z okazji, zajął miejsce przy stoliku, uważnie obserwując nieznajomą. Kim była? W jaki sposób to zorganizowała? Czy specjalnie go tu zaciągnęła? Może… może to była właśnie ta, która go tu zaprosiła? Ale jeśli tak, to po co ta szopka? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi; być może będzie mu dane je poznać, jednak na razie musieli odegrać swoje role. Uśmiechał się więc ciepło w stronę pozdrawiających kobietę mężczyzn, spoglądając na narzeczoną spojrzeniem pełnym dumy i uwielbienia. Dawno tego wprawdzie nie robił, ale chyba nie wyszedł aż tak zupełnie z wprawy.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]01.11.23 15:29
Może i jej brak zaskoczenia sytuacją wydawał się podejrzliwy, ale dla Lucindy była to już pewnego rodzaju codzienność. Przez całe swoje życie pojawiała się w odpowiednim miejscu i czasie. Takie rzeczy wbrew pozorom spotykały ją naprawdę często. Nie znała mężczyzny stojącego, właściwie klęczącego przed nią. Poznali się dosłownie sekundę wcześniej i raczej nie mieli okazji wymienić się swoim statusem cywilnym. Właściwie niczym nie zdążyli się wymienić prócz uprzejmości i imienia, które zdradził jej mężczyzna. Jak widać w świecie przepełnionym cierpieniem i wojną nie należało zwlekać. Miłość mogła zapukać do drzwi każdego dnia.
Widziała dezorientacje w oczach mężczyzny i całkowite zaskoczenie jej zachowaniem. Ciężko było jej przekazać to co aktualnie działo się w jej głowie. Może to był błąd? Może za drzwiami lokalu czekała na mężczyznę żona z gromadką dzieci i przez swoje głupie zachowanie rozbije rodzinę? Sama była kobietą i doskonale wiedziała jak trudno jest przekonać rozłoszczoną i zdradzoną przedstawicielkę płci pięknej do tego, że się myli. My przecież nigdy się nie mylimy, prawda? Odepchnęła od siebie tę myśl i skupiła się na Rogerze, który w końcu nie wyglądał tak jakby postanowiła zabić mu kota i uśmiechnął się do niej z podobnym uwielbieniem. Czyli jednak postanowił zagrać w tę grę razem z nią. Jakkolwiek to miało zabrzmieć. Blondynka parsknęła śmiechem słysząc słowa mężczyzny. Śmiech był zdecydowanie realny. Cała ta sytuacja zaczynała ją bawić. Prawdopodobnie całe to przedstawienie było przygotowane dla kogoś innego i nawet poczuła delikatne wyrzuty sumienia z tego powodu, bo przecież ktoś za tego szampana musiał zapłacić, ale z drugiej strony przecież to nie była ich wina. Pracownicy nawet nie zawahali się przy otwieraniu butelki. Nie spytali o personalia, nie wyglądali też na zaskoczeni, że to właśnie Roger uklęknął obok stolika. Było tak jakby wszystko działo się zgodnie z wcześniej ustalonym planem. A może tak właśnie było? Na Merlina! Co jeśli te zaręczyny był przygotowane właśnie dla Bennetta, a Lucinda nie pozwoliła mu wyjaśnić sytuacji? Wątpliwości ponownie zaatakowały jej umysł. W tym samym momencie ludzie zaczęli składać im gratulacje. Blondynka uśmiechała się serdecznie, ale w myślach już wyczekiwała momentu, w którym zostaną sami i będzie mogła zapytać go o to całe szaleństwo. Niby nie była to pierwsza sytuacja tego typu w jej życiu, ale z drugiej strony jej własna dojrzałość dobijała się do niej z każdej strony. Nie była już tak roztropna, tak szalona jak dawniej. Zdarzało jej się rozmyślać nad konsekwencjami własnych czynów.
Kiedy w końcu udało jej się ponownie zająć miejsce przy stoliku, a tłum gapiów powrócił do własnych posiłków blondynka utkwiła spojrzenie w siedzącym obok mężczyźnie. Choć na jej ustach wciąż promieniował uśmiech, to w myślach rozbrzmiewały pytania, na które odpowiedź mogła odnaleźć u jednego źródła. Nachyliła się w stronę mężczyzny ściszając głos. – To pomyłka, prawda? – zaczęła spoglądając na mężczyznę pytającym spojrzeniem. – Nie zepsułam Panu zaręczyn? – dodała z nadzieją w głosie. Muzycy obok nich wciąż grali, ale muzyka była zdecydowanie bardziej przyjemna dla ucha. Spokojniejsza. – Po prostu… miałam wrażenie, że jest Pan równie zaskoczony jak ja – zaśmiała się chcąc rozładować sytuacje.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jadłodajnia “Smaczna” Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]04.11.23 22:46
Cała ta farsa była Rogerowi kompletnie nie na rękę. Skoro się jednak stało… Cóż, przynajmniej nie było to żaden wypadek, choć kto wiedział, co mogła snuć nieznajoma? Może tego dnia jeszcze czekało go coś nieprzyjemnego. Ech, ten świat…
Nim jednak Roger zdążył zadać jakieś pytanie, z radosnego tonu przechodząc w podejrzliwy, kobieta przejęła pałeczkę. Miał odpowiedzieć, nachylając się do niej, gdy…
Szanowni państwo, może jeszcze szampana? – Szef kuchni podszedł do nich raz jeszcze, oferując alkohol. Roger niemal podskoczył z przestrachu, jednak na całe szczęście udało mu się opanować. Na Merlina, ten człowiek naprawdę cicho chodził! Bennett uśmiechnął się grzecznie, jednak pokręcił głową:
Wolę świętować taką chwilę trzeźwy, pozwoli pan… Ale może chciałabyś…? – zawiesił głos, orientując się, że dalej nie poznał jej imienia. W tej jednak chwili nie mogła przecież go zdradzić. Jakżeby mógł wychodzić przecież za kobietę, wiedząc o niej tak mało?
No właśnie, jakże… skąd w ogóle ten pomysł i kto to wszystko zorganizował?
Na całe szczęście mężczyzna tym razem nie był zbyt nachalny i po chwili pozostawił ich znów samych. Życie w jadłodajni wróciło niemal do normy. Gdyby tylko nie ta orkiestra wciąż pobrzękująca w tle… Bennett nigdy nie uczył się gry na instrumentach, ale czy dobrze mu się wydawało, że wokalista trochę fałszuje?
Dopiero po chwili, gdy upewnił się, że nie tylko są sami, ale też, że nikt nie zmierza w ich kierunku, nachylił się do nieznajomej. Uśmiechał się wciąż, niby flirciarsko, jednak ton jego głosu był już zdecydowanie poważniejszy.
Nie wiem, co się tu właśnie wydarzyło. Rozumiem, że pani, droga przyszła żono, również w tym temacie nic nie wie? – Przekrzywił delikatnie głowę, wpatrując się w kobietę zielonym spojrzeniem. Udawała, czy naprawdę cała ta sytuacja ją zaskoczyła? W odczuciu Bennetta nieco za szybko weszła w tę rolę… Jednocześnie jednak nie miał pojęcia, co mogła mieć na celu ta cała farsa, być może poza otruciem go szampanem. Ale ona sama też go przecież wypiła i jak na razie Bennett nie czuł żadnych skutków ubocznych. Nie znał się wprawdzie na alchemii, ale większość trucizn chyba dość szybko zaczynała działać. Choć może dla bezpieczeństwa powinien się kogoś o to spytać? Zważając na sytuację w kraju, to byłoby chyba dość rozsądne.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]07.11.23 16:58
Szybkie wejście w rolę mogła zrzucić na garb obsługi jadłodajni, która z oczekiwaniem w oczach wyczekiwała ich ewentualnych zaręczyn. Może też po części była tym po prostu rozbawiona? Może w ostatnim czasie w jej życiu działo się tak wiele, że kolejne szaleństwo nie zmieniało nazbyt dużo? Tym razem mogła powiedzieć, że ma nad nim kontrolę, bo przecież wszystko inne uciekało jej przez palce. Działo się właściwie w z automatu i odbierało jej możliwość wyboru. Tu wybór był dość jasny. Na pewno dla wszystkich prócz blondynki, która w tej farsie odkrywała sposób na odwrócenie myśli. Znów będzie miała o czym opowiadać Vincentowi, który pewnie znów zgromi ją za to, że tak zwraca na siebie uwagę. Fakt, ciężko jej było stać w cieniu. Nie była tego typu osobą. Gdyby chciała stać w cieniu to wyszłaby za jakiegoś szlachcica, a nie… Rogera Bennetta.
Kiedy jeden z pracowników zaproponował jej dolewkę szampana jedynie pokręciła głową i wskazała na kieliszek, który wciąż do połowy pozostawał pełny. Już chciała wypowiedzieć swoje imię pchana kulturą osobistą, ale prędko ugryzła się w język. – Dziękuje, ale wciąż ponoszą mnie emocje. – odparła patrząc jak mężczyzna oddala się od ich stolika. Cóż, przynajmniej resztę wypiją sobie sami. Niech mają coś też z tej pracy. Wątpiła by przychodziło im pić takie trunki na co dzień. Ona sama trzymała szampana na szczególną okazję. Jaką? Dziwne czekać z czymś na jakąkolwiek okazje w świecie przepełnionym wojną. Merlin jeden wie, ile przyjdzie jej jeszcze chodzić po tym świecie. A jednak… niektórych przyzwyczajeń nie da się pozbyć nawet gdy cały system wartości ulega degradacji.
Lucinda uśmiechnęła się na słowa mężczyzny. Wydawał się wciąż być niepewny jej zamiarów i to co dziwne wcale jej nie krępowało. Pojawiały się w jej myślach wątpliwości, ale przecież… nie zrobiła nic złego. Gdyby to on zorganizował te zaręczyny, to raczej od razu by ją o tym poinformował. Ba! Już zostałaby stąd wyrzucona za sianie zamętu i rozpowiadanie nieprawdy. Nic takiego się nie wydarzyło. – Lucy – zdradziła w końcu swoje imię i skinęła mężczyźnie głową. Dobrze znać personalia swojej przyszłej żony, prawda? – Nieporozumienie jak widać. Przepraszam, jeśli poczuł się pan zakłopotany moją wylewnością. Nie ukrywam, że zrobiło mi się szkoda obsługi i grajków, a płacenie za szampana mogłoby całkiem mocno nadwyrężyć mój budżet. – odparła, a uśmiech nie schodził jej z ust. To naprawdę było całkiem zabawne! – Mam nadzieje, że prawidłowi nowożeńcy za chwile nie pojawią się w progu. To mogłoby trochę skomplikować sytuacje. – dodała. Nie potrafiła stwierdzić jak do tematu podchodzi mężczyzna. Był zły? Zdegustowany jej zachowaniem? Może czuł się skrępowany, bo w końcu czekał na jakąś kobietę. Może miała to być randka w ciemno? – Nie zepsułam Panu randki? – zapytała ze szczerą nadzieją w głosie.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jadłodajnia “Smaczna” Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]07.11.23 17:34
Szef kuchni odszedł z pozornie niepocieszną miną, jednak Bennett wyłapał kątem oka cień uśmiechu, który pojawia się mu pod nosem. Zdecydowanie pozostały szampan nie pozostanie bez właściciela. Rogerowi nieszczególnie na nim zależało. Nieszczególnie go lubił i od dobrych kilku lat nie za bardzo uznawał szczęśliwe okazje. Skupiony na pracy, nie miał z kim świętować. I czego zresztą za bardzo też. Oczywiście, rozwiązanie kolejnej sprawy było pewnym sukcesem, ale raczej nie urastało do rangi takiego kalibru, aby otwierać drogi trunek. Zresztą, zazwyczaj rozwiązania były słodko-gorzkie. Co z tego, że udawało mu się znaleźć sprawcę, skoro ktoś i tak zdążył ucierpieć? Pomagał przywracać sprawiedliwość temu światu – to była służba, a nie praca, którą należało świętować.
Oczywiście swoimi przemyśleniami nie miał zamiaru dzielić się z niemalże nieznajomą. Niemalże, bo tak się złożyło, że akurat poznał jej imię.
Miło mi panią poznać – powiedział i na chwilę odchylając się nieco bardziej do tyłu. Nie miał przecież zamiaru wchodzić zbyt mocno w osobistą przestrzeń kobiety.
Pokiwał głową, słuchając wyjaśnienia kobiety. Było to całkiem logiczne, to prawda; bez wątpienia jednak Lucy musiała być przynajmniej dość inteligentna, aby tak szybko wejść w rolę.
Nie, nie, wszystko w porządku – uspokoił ją ruchem dłoni, unosząc i brew, i szampana w górę. Musieli dbać o pozory, prawda? Gdy już opuścił kieliszek, upił z niego łyk. – Chyba ma pani rację… Lepiej nie przesiadujmy tu zbyt długo, chociaż przyznaję, ten lokal nie wygląda mi na taki, w którym ktokolwiek mógłby coś takiego świętować.
Ostatnie zdanie wypowiedział ciszej, rzucając krótkie spojrzenie na lokal. Był czysty, jednak zdecydowanie nie miał wyjątkowego charakteru i nie wybrałby go raczej na spędzenie takiego dnia z ukochaną osobą. A gdyby nie było go stać na nic więcej, to chyba preferowałby po prostu jakiś las, łąkę, czy jezioro. Tam przynajmniej byłoby ładnie, a ciepła pogoda wręcz zachęcała do takiego świętowania.
Zdecydowanie nie – powiedział z łagodnym uśmiechem. – Jest pani stąd? – zadał pierwsze pytanie, jakie przyszło mu do głowy, powoli myśląc o tym, aby jednak zacząć z jadłodajni wychodzić. Jeśli naprawdę przyjdą tu faktycznie zakochani nowożeńcy, lepiej, żeby ich tutaj nie było. Z drugiej strony zrobiło mu się trochę żal tego, który popełnił taki błąd i będzie musiał za niego zapłacić.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Jadłodajnia “Smaczna” [odnośnik]13.11.23 17:29
Nie czuła się najlepiej z tym, że wykorzystali czyjeś święto, by uratować własny tyłek. Właściwie wyszło to z jej inicjatywy więc to ona wykorzystała czyjeś święto. Przyszło jej to bardzo szybko i bardzo…łatwo. Ktoś patrzący na to z boku, nie mający pojęcia o tym jakim jest człowiekiem i co myśli o ludziach mógłby pomyśleć, że zdarza jej się to dość często. Wykorzystywać czyjeś dobro, nie przejmować się konsekwencjami własnych czynów. Nauczyła się już nie brać do siebie opinii innych. Wiedziała, że ludzie patrzą na pryzmat innych przez swój własny. Dawniej zależało jej na tym by ludzie mówili o niej dobrze, by widzieli te wszystkie cechy charakteru wyłożone na tacy. Teraz już jej na tym nie zależało. Teraz była po prostu sobą i wyznawała jedną ważną zasadę, o której możliwe, że dziś zapomniała. Traktuj ludzi tak jak sam chcesz być traktowany.
Uśmiechnęła się delikatnie na słowa mężczyzny i skinęła głową. Nie ma to jak poznawać narzeczoną w dniu zaręczyn. Choć nie znała Rogera nazbyt dobrze i wyciąganie wniosków na jego temat nie było raczej dobrą strategią, to znała się na ludziach. Po zachowaniu czarodzieja mogła wywnioskować, że tego typu atrakcje nie były jego specjalnością. Już i tak niezbyt mogła się z tego wycofać. – Może nie jest to idealne miejsce do wyznawania sobie miłości…ale z drugiej strony w obecnych czasach chyba każde jest odpowiednie. Muszą tak czy inaczej proponować to ludziom, skoro mają cały zespół, muzykę na żywo i robią to całkiem sprawnie – uśmiechnęła delikatnie. Z miłością nie warto było czekać. Przede wszystkim, teraz gdy świat pogrążył się w cierpieniu. Nie dziwiła się ludziom, że próbowali wyrwać choć namiastkę szczęścia i normalności. – Tak, zdecydowanie lepiej szybko się stąd ewakuować. – dodała zgadzając się z mężczyzną. Właściwie nawet nie poczekali na jakiś znak, nie zapytali Bennetta o imię, którym mógłby potwierdzić tę całą szopkę.
Blondynka upiła łyk szampana i pokręciła głową w odpowiedzi. – Nie, miałam tu spotkanie, a później unoszący się tu zapach przypomniał mi o konieczności spożywania posiłków. Niestety to będzie musiało zaczekać. – odparła przesuwając spojrzeniem po pracowniku stojącym za szerokim barem. – Mam nadzieje, że panu również uda się ponowić spotkanie, które właściwie pana tu sprowadziło. – dodała. Prowadzona między nimi rozmowa była dość specyficzna. Z jednej strony musieli udawać szaleńczo zakochanych, a z drugiej… nic o sobie nie wiedzieli. Zaczęła czuć się zmęczona, przebodźcowana i głodna. To ostatnie zdecydowanie dominowało. Posiedzieli tak jeszcze chwile by stworzyć odpowiednie pozory, a po chwili zdecydowali się wspólnie opuścić jadłodajnie. Podziękowała obsłudze za wspaniałą niespodziankę, a gdy oddalili się na odpowiednią odległość, blondynka uśmiechnęła się szeroko. – Bardzo panu dziękuje i bardzo pana przepraszam. Bycie fałszywą narzeczoną było najciekawszym doświadczeniem dzisiejszego dnia. – pożegnała się i szybko przeniosła się na Kres. Miała dość niespodzianek na dziś.

ztx2?


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jadłodajnia “Smaczna” Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Jadłodajnia “Smaczna”
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach