Wydarzenia


Ekipa forum
1954 - La bella Italia
AutorWiadomość
1954 - La bella Italia [odnośnik]04.12.23 22:23
Adda wydawała się przygaszona. Może i bywał beztroski, ale nie był ślepy i potrafiąc przejrzeć kłamstwa czarnoksiężników, potrafił też przejrzeć nastroje własnej kochanki Addy. Byli już ze sobą długo, przynajmniej jak na jego standardy, i choć obydwoje byli zapracowani to spędzali ze sobą każdą—jego zdaniem—wolną noc. Seks nadal był świetny, chyba najlepszy, a i ona nie narzekała, nigdy. Po tym, jak namiętne uniesienia dogasały, zaczął jednak dostrzegać, że jest jakaś blada i zamyślona i że nie da się tego wszystkiego wytłumaczyć po prostu zmęczeniem ani przedłużającym się stresem w pracy. Tym bardziej, że gdy się poznali, praca była przecież jej żywiołem!
Próbował podpytać trochę w Departamencie Przestrzegania Prawa, o Addę i o jej sprawy i w ogóle, ale boleśnie przekonał się w praktyce o tym, że sekrety Wiedźmiej Straży polegają na tym, że są sekretne. Nawet dla aurorów, a jego przywileje skończyły się w momencie, w którym oficjalnie zamknęli tamto śledztwo.
Rozwiązania trochę mu się kończyły, bo próby wyciągnięcia Addy na tańce albo (o zgrozo!) rozmowy o uczuciach jakoś nie przynosiły rezultatów. Przez myśl przemykało mu, że być może jego nie-lubił-jej-nazywać-kochanką dziewczyna oczekuje pierścionka, ale przecież idąc z nim do łóżka nie wydawała się ani speszona ani oczekująca wielkich deklaracji. Zaczął mimowolnie zwalniać kroku przy sklepie Blythe'ów na Pokątnej, wielkimi oczyma oglądając pierścionki i—jeszcze większymi—ich ceny, ale zanim dojrzał do tej myśli, w ręce wpadła mu zgoła szybsza i mniej stresująca możliwość sprawienia Addzie niespodzianki. Kolega przechwycił nielegalny świstoklik, co podsunęło Michaelowi pomysł na to, by sprawić sobie legalny. Były zresztą tańsze od pierścionków.
Przez kilka kolejnych dni wiercił Addzie dziurę w brzuchu na temat weekendu tylko we dwoje, aż wreszcie po kilku tygodniach udało się im zgrać dyżury w pracy. Adda zdeklarowała się trochę w ostatniej chwili, ale Michaela zastąpił ostatecznie Evans, choć z krzywą miną.
-Myślałem, że nie przyjdziesz...! - powitał ją w drzwiach swojego mieszkania, udając, że żartuje. Przez kilkanaście niemiłych minut faktycznie tak myślał, ale potem z promiennym uśmiechem wytłumaczyła, że długo się pakowała. Patrząc na Armageddon jaki zostawiała w jego sypialni, był skłonny w to uwierzyć. -Chciałbym zobaczyć, jak to wyglądało. - mruknął, przyciągając ją do siebie. Pocałował ją nieśpiesznie, delektując się czułością, jakby mogła złagodzić jego kolejne słowa. -Czy nigdy nie zapraszasz mnie do siebie dlatego, że zawsze masz tam bajzel? - zapytał z iskrą w oku, błyskając zębami w promiennym uśmiechu. Miał dobry humor. Miał świetny humor.
Nie powiedział jej, gdzie się wybierają, uporczywie używając słów "spokojny weekend tylko we dwoje" i mgliście nawiązując do tego, że różne miejsca w Anglii są piękne o tej porze roku. Chciał ją zaskoczyć i chciał zobaczyć jej minę.
-Gotowa? Zamknij oczy, to niespodzianka! - obwieścił, chwytając w dłoń swoją torbę podróżną i wyciągając na otwartej dłoni świstoklik. Upewnił się, że go posłuchała—marudząc zaufajmiAddaaaaa jeśli wydawało mu się, że podgląda—i poczuli znajome szarpnięcie w pępku, a potem promienie słońca na twarzach.
Rzucił torbę na bruk i zwinnie przesunął się tak, by stanąć naprzeciwko Addy i zobaczyć jej minę gdy znajdą się pod hotelem z widokiem na Forum Romanum i Koloseum.
-Niespodziankaaa! - wykrzyknął, łapiąc ją w talii tak ściśle, by podnieść ją nad ziemię i zawirować. Sponad jego ramienia miała dobry widok! -Wiem, wiem, że Włosi nie lubią się z Francuzami, ale w Paryżu już na pewno byłaś i to takie banalne. Podobno piwo też mają średnie, ale napijemy się dobrego wina! - zaczął paplać, nieświadom, że jego słowa niosą Rzymowi raczej antyreklamę i że jest o wiele bardziej zestresowany niż się mu zdawało.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
1954 - La bella Italia  7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: 1954 - La bella Italia [odnośnik]05.12.23 18:46
Im dłużej to trwało, tym trudniej było to wszystko ze sobą pogodzić, a pole manewru w kłamstwie zawężało się, drastycznie ograniczając możliwe akcje. Dopilnowanie tego, by żaden z panów się o sobie nie dowiedział było trudne, momentami graniczące z niemożliwym, ale jakoś się udawało. Igorowi wmawiała, że bierze więcej spraw by w razie czego z czystym sumieniem zwolnić się z pracy w przypadku ciąży. Michaelowi opowiadała o ogromie rzeczy do zaopiekowania, a gdy trzeba było wyłożyć jakieś szczegóły ― wygodnie umykała w tajne ramy śledztwa i trzymała język za zębami. Kiedy rozmowa niebezpiecznie zbaczała w kierunku uczuć i jakichś nieśmiałych deklaracji, Adda zmyślnie wykorzystywała swój urok i swobodę, by skierować myśli i uwagę Michaela w inną stronę, święcie wierząc, że seks może być zarówno najlepszą odpowiedzią, jak i najlepszym rozpraszaczem.
Nie przyszło jej do głowy, że sprawa niewinnego flirtu z aurorem przerodzi się najpierw w parę równie niewinnych pocałunków na spacerze, a potem… Ile to już trwało? Chociaż nie, ważniejszym pytaniem było: ile jeszcze potrwa?
Bo wiecznie przecież nie mogło. Wiedziała o tym, wiedziała najlepiej na świecie, a wiedza ta systematycznie odbierała jej dobry humor, ciążyła na barkach i odciągała myśli od tego co tu i teraz. Trzymanie Michaela przy sobie było nie fair i prawdę mówiąc, obawiała się, cholernie obawiała się tego, że granica romansu powoli ulega zatarciu. Że pojawiają się uczucia ― z obu stron ― które tylko to wszystko skomplikują.
Początkowo wizja wspólnego weekendu wydawała jej się tak samo słodka, co upierdliwa ― musiałaby w końcu zgrać wszystko tak, żeby nikt nie miał żadnych podejrzeń. Nie mogła wprost pytać Igora o plan dyżurów, bo by się domyślił, nie mogła zwodzić zbyt długo Michaela, bo również by się domyślił. Działanie pod presją było jednak jej specjalnością, więc im robiło się ciaśniej, im niebezpieczniej, tym jej kłamstwa i wybiegi rosły w siłę, a zdolności aktorskie zasługiwały co najmniej na premię albo nagrodę za najlepsze przedstawienie. Tą nagrodą okazało się pilne wezwanie Igora do innej jednostki z powodu podejrzanej aktywności magicznej szajki; musiał się stawić, nie było wyjścia, a złożoność operacji sugerowała, że nie będzie go parę dni, może nawet cały tydzień. Adda nie liczyła na aż tyle czasu. Wystarczyłyby tylko dwa dni. Dwa dni…
Jej decyzja nadeszła więc niespodziewanie, choć tuż po tym jak pożegnała męża na stacji kolejowej. Wyruszył w piątek, nim przerzucą go specjalnym kominkiem na północ to trochę minie, potem papierologia, rozkazy… Całą sobotę powinien być uziemiony, w niedzielę z kolei ― wedle jej podejrzeń ― mógłby przystąpić do pracy. Poniedziałek, wtorek, może środa na właściwą akcję i aresztowania. Do tego czasu będzie już grzecznie czekać w domu, nikt się o niczym nie dowie…
Kiedy wpadła w końcu do mieszkania Michaela ― był już dobry kwadrans po umówionej godzinie. W odpowiedzi na jego słowa uśmiechnęła się figlarnie, bez cienia skruchy; wiedział przecież, że punktualność nie była jej mocną stroną.
Nie dość, że mam na pieńku ze współlokatorką przez bałagan ― mruknęła miękko, aksamitnie, gdy udało jej się złapać oddech ― to jeszcze miałabym przyprowadzić do babskiego lokum mężczyznę? ― Uniosła wymownie brew, jasno dając mu do zrozumienia, że byłby to skandal na całą dzielnicę. Zwłaszcza gdyby zechcieli podjąć się pewnych aktywności zarezerwowanych tylko dla małżeństw. ― Tutaj jest wygodniej ― przysunęła się o pół kroku, dłońmi przesunęła po jego torsie, rozkoszując się miękką tkaniną koszuli ― i możemy robić co nam się podoba. Nawet chodzić nago, bo jak wykazały nasze ostatnie spotkania, ponowne ubieranie się czasem nie ma kompletnie sensu…
Widok Michaela w świetnym humorze zawsze sprawiał jej przyjemność; w takim towarzystwie łatwo było zapomnieć, łatwo było nie myśleć o tym, że to wszystko musi się skończyć. Posłusznie zamknęła oczy, choć chcąc się z nim nieco podrażnić ― uchyliła raz czy dwa powiekę, by zerknąć co kombinuje. Niespodzianka jednak została przed nią ukryta w sposób absolutny i dopiero znajome szarpnięcie magii uświadomiło jej, że przeskoczyli gdzieś świstoklikiem.
Wylądowali na chodniku, ciepłe promienie słońca od razu musnęły kark i twarz, wszechobecny zapach kawy i śmietanki otulił ją nad wyraz przyjemnie. W tle toczyły się odgłosy miasta: ludzkie krzyki i nawoływania, szum pracy, odgłosy kroków. W pierwszej chwili nowa rzeczywistość nieco ją przytłoczyła i ― przede wszystkim ― zaskoczyła. Nie udało jej się nic z tego ukryć, zresztą, czasami przy Michaelu czuła się tak, jakby wcale nie musiała się kryć i grać. W zielone oczy wkradła się więc iskra zaskoczenia i radości sprawionej niespodzianką, wargi złożyły się do niewymuszonego uśmiechu pełnego ekscytacji. Zaśmiała się, gdy porwał ją w górę; świat szaleńczo zawirował, zlał się w jedną, kolorową wstęgę. Gdy wylądowała znów na ziemi ― od razu sięgnęła jego ust w zachłannym i entuzjastycznym pocałunku, krótkim podziękowaniu za sprawioną niespodziankę.
W Paryżu nawet mieszkałam ― przyznała się na fali zaskoczenia i dobrego humoru, uśmiechając się przy tym szeroko ― pierwszy stopień szkolenia robiłam we francuskim Ministerstwie Magii ― dodała zaczepnie i puściła do niego oczko.
Słyszałam też, że Włosi mają dobrą kawę… ― przyłożyła dłoń do czoła, osłoniła oczy przed słońcem i przyjrzała się masywnej bryle Koloseum. ― Jaki masz plan? ― zagadnęła, wracając do niego spojrzeniem. Wypadałoby gdzieś zostawić torby i się ewentualnie przebrać. Różnica w pogodzie zaczynała być odczuwalna.


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Found out
Treasures are always lost
Pleasures and rage combined
I'm watchin' you
Be careful with your moves
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 30 +5
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: 1954 - La bella Italia [odnośnik]20.12.23 19:16
Byli tak szczęśliwi, żyjąc chwilą, zakorzenieni w teraźniejszości. Gdy skończyli wspólne śledztwo, wymagające precyzji i planowania, skończyły się też ich słowne przepychanki i utarczki. Ich randki były spontaniczne, przynajmniej dla niego—dostosowywanie się do skomplikowanego rozkładu dyżurów w pracy wciąż uważał za spontaniczność—ale stopniowo ich rozkoszna teraźniejszość zaczęła zlewać się z niepewną przyszłością. Nie rozumiał, czemu oglądanie pierścionków go stresuje, przecież był pewien wzajemności uczuć Addy. Chyba. Na pewno. Może. A może chodziło o to, że oświadczyny urosły w jego myślach do niebotycznej skali, po tylu latach starokawalerstwa? Z drugiej strony, ona też nie była już młodziutką panienką na wydaniu. Zakładał, że—podobnie jak on—poświęciła życie osobiste dla kariery, pasowało to zresztą do determinacji z jaką chciała udowodnić swoją wartość w męskim świecie. Chyba nie odmówiłaby mu z powodu pracy... prawda? Przecież rozumiał jej pracę, samemu miał podobne ambicje.
Tyle, że jego ambicje nie psuły mu humoru, nie rozpraszały. Adda pracowała co prawda krócej, może wciąż nie uodporniła się całkiem na stres, może stąd brało się jej roztargnione, zamyślone spojrzenie? Liczył, być może naiwnie, że chwila odpoczynku i spontaniczny weekend wszystko naprawią. Ona oderwie się od pracy, on od witryny sklepu jubilerskiego i znowu będzie tak, jak dawniej.
-Mogłabyś - uśmiechnął się wilczo, przysunął bliżej. -po prostu nie mieć współlokatorki. - błysnął zębami, nachylając się do jej ucha. -A współlokatora. - wymruczał, zbliżając wargi do jej szyi. Dzięki temu nie zobaczył wyrazu jej twarzy. -I tak już mam bałagan. - zażartował. W tej niezbyt moralnej propozycji nie było nic z romantycznych oświadczyn, jakie sobie wymarzył, ale w jakiś sposób była stokroć łatwiejsza. W końcu zawsze mógł obrócić ją w dowcip.
-Chyba nie jesteś zazdrosna o jakąś tam współlokatorkę, nie? - roześmiał się, odsuwając się i puszczając Addzie perskie oko. -Choć, żeby z czystym sercem cię uspokoić, musiałbym ją poznać—inaczej komplementy w twoją stronę będą puste. - zamruczał, bardzo z siebie zadowolony. -Jak się wstydzisz - chłopaka, a nie narzeczonego, to można to zmienić - miał na końcu języka, ale zakończył bezpieczniej: -to mogę udawać, że kontroluję budynek jako auror. - parsknął śmiechem. Nie należało to do jego obowiązków, ale lubił wmawiać nieświadomym dziewczynom różne rzeczy. Spojrzenie zmiękło, gdy wspomniała o chodzeniu nago—prawie go rozkojarzyła, ale pamiętał o świstokliku i o tym, że pensjonat w Rzymie będzie miał porządne, drewniane rolety.
Z przyjemnością zauważył wyraz zaskoczenia na jej twarzy i odwzajemnił pocałunek. Głęboko, namiętnie. Nikt ich tu nie znał, mogli robić publicznie, co im się podoba.
-Mhmmm, i to prawda, co mówią o Francuzach? - zamruczał, starannie tłumiąc zazdrość. -Że ich kobiety są odważniejsze niż oni? - no dobrze, nie tak starannie. W teorii miał na myśli pracę, nawet wyobraził sobie na sekundę całe Ministerstwo pełne długonogich blondynek; ale tak naprawdę pytał o co innego. Mając nadzieję na odpowiedź wymijającą, bo choć wiedział, że Adda jest pewna siebie w łóżkowych sprawach to lubił myśleć, że jest pierwszym kolegą z pracy, z którym nawiązała romans.
Ona była pierwsza, bo z sekretarką przecież nie wyszło.
-Nasz pensjonat jest za moimi plecami... zaproponowałbym kawę do łóżka, ale to nie ucieknie. - wymruczał, obejmując ją w talii. -Zostawmy walizki i chodźmy na spacer?




Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
1954 - La bella Italia  7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: 1954 - La bella Italia [odnośnik]03.03.24 18:30
Gdyby tylko wiedziała, co mu chodzi po głowie ― ucięłaby to w zarodku. Z bólem serca i krwawiącą duszą, ale w imię wyższego dobra. Skrywany przez nią sekret nie mógł ujrzeć światła dziennego, nie przy nim, a wiążąca ją przysięga małżeńska przekreślała wszystkie marzenia ― te śmiałe i te trochę mniej śmiałe, snute w przerwach na kawę, czy nad wypełnianym raportem. Merlin i wszyscy wielcy czarodzieje mogli być jej świadkami: wymieniłaby Igora na Michaela bez mrugnięcia okiem, ale to przecież tak nie działało. A Chernov, choć udzielający się w szeregach magicznej policji w sprawy niebezpieczne, jak na złość nie chciał umrzeć, trzymał się życia.
Adda uśmiechnęła się z lekkim roztargnieniem, ufając w to, że być może Michael powiąże wyraz jej twarzy z czymś innym, a nie z natrętną myślą o tym, że gdyby tylko któraś akcja okazała się dla Igora zbyt niebezpieczna…
Prawie zamroziło ją w miejscu, gdy wymruczał jej do ucha słowo-klucz. “Współlokator”. W jednej chwili oblał ją zimny pot, nieprzyjemna fala dreszczy spłynęła w dół kręgosłupa, pozostawiając po sobie to śliskie uczucie przebywania na cienkiej granicy pomiędzy prawdą, a kłamstwem. Musiała coś zrobić. Musiała… najlepiej byłoby go od siebie odsunąć, zbudować dystans, wybić mu z głowy myśli tego typu. Nie mógł fantazjować o wspólnej przyszłości, nie z nią.
Nie z nią.
Słowa ― choć jedynie pomyślane ― raniły z mocą zręcznie rzuconego crucio.
Zazdrosna? ― wydusiła, siląc się na lekki ton. Jego słowa zbyła niemądrym uśmieszkiem i przewróciła oczami, zręcznie kryjąc przed nim całą kawalkadę myśli. ― Michael, jestem prawie całkowicie pewna, że w starciu ze mną i moją współlokatorką, to ty byłbyś tym zazdrosnym. ― Zakończyła z kuszącym, wielce tajemniczym uśmiechem; ciekawe co pan na to, panie Tonks.
Mhm. Kontrolujesz budynek ― powtórzyła za nim, z radością przeciągając słowa. ― Chyba moje łóżko ― sprostowała uprzejmie i były to ostatnie słowa, nim przyszło im przeskoczyć gdzieś dalej, prosto w objęcia zapowiadanej przez Michaela niespodzianki.
Teleportacja prosto w promienie włoskiego słońca w magiczny sposób zdjęła z jej barków ciężar tajemnicy i obaw o to, by nikt ich razem nie zobaczył. Tutaj, poza granicami kraju, ryzyko było praktycznie zerowe, a świadomość skrawka wolności ― lekka i przyjemna. Uśmiech przychodził jej więc łatwo, podobnie jak łatwo przychodziły czułości. Łatwo było złapać go za rękę, łatwo było przylgnąć do aurorskiego ramienia i unieść wzrok, by pochwycić spojrzenie błękitnych oczu. Czy tutejsze morze też miało taki kolor? A może bliżej było mu do błękitu nieba? Nie mogła się doczekać żeby to porównać.
Czyżbyś był potencjalnie zazdrosny o całą francuską populację? ― parsknęła wesoło. ― Znasz jakiegoś Francuza? Jeśli nie, to nie bój się, zapoznam cię i ocenisz sobie sam ― dodała złośliwie.
Posłała mu długie i wymowne spojrzenie spod rzęs, gdy wspomniał o kawie.
Być może na kawę będziesz musiał mnie zaprosić jeszcze zanim tu wrócimy. Zapowiada się długa noc.
Zgodnie z sugestią ― najpierw pozostawili walizki w pokoju. Adda zmieniła ubranie, czując, że w nieco grubszej sukience i płaszczu przystosowanym do typowo angielskiej pogody się po prostu ugotuje, przypudrowała także nos i poprawiła włosy, celowo igrając z męską cierpliwością. Potem poszli w miasto, kolejne uliczki wybierając na chybił trafił. Słyszała o paru zabytkach w tym mieście, ale wszystkie były dość oklepane, pełne ludzi, fotografów i szukających szczęścia gołębi. O wiele ciekawszym natomiast wydawało jej się odwiedzanie drobniejszych muzeów pełnych historii o zwykłych ludziach. Trafili do kawiarenki w której można było się zapoznać z historią jej założycielki, potem obejrzeli mieszkanie jakiegoś mugolskiego detektywa, co było całkiem zabawne, choćby przez wzgląd na aurorskie doświadczenie Michaela.
Z tego co widzę ― mruknęła, rozkładając ulotkę z domku detektywa ― to niewiele się to różni od tego, czym się zajmujesz. Może mają trochę trudniej… ― urwała taktycznie, “przez brak magii” musiał dopowiedzieć sobie sam ― ale cała idea pozostaje taka sama. Jak myślisz, zdołałbyś wytropić takiego mugo-… ― szybko zaczesała kosmyk włosów, pozorując zakłopotanie, gdy minęła ich jakaś para ― takiego przestępcę? Całkiem sam? Bez pomocy wiadomych przedmiotów?


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Found out
Treasures are always lost
Pleasures and rage combined
I'm watchin' you
Be careful with your moves
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 30 +5
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: 1954 - La bella Italia [odnośnik]05.04.24 18:33
Nie zdawał sobie sprawy ze skali kłamstwa, w którym żyli, choć pewnie bez namysłu wybaczyłby jej drobniejsze kłamstewka. Obserwując siostry (no, siostrę) widział, że kobiety kłamały i niejako się tego spodziewał: ale te kłamstwa zawsze były lekkie. Były: łagodnie opakowanym koszem przy zaproszeniu na randkę lub do tańca, udawaniem, że spóźnienie nastąpiło z powodu nieprzewidzianych okoliczności (a nie wyboru kreacji), pozowaniem na pedantkę gdy w istocie rozrzucało się ubrania po całym mieszkaniu. Na pewno nie były mężem, bo choć dla Michaela nie istniały świętości to co do zasady starał się nie spotykać ani z mężatkami ani z dziewicami. Wbrew pozorom, w mugolskim świecie wciąż miał spory wybór, a dekadę temu korzystał nawet z tego ile wdów pozostawiła po sobie wojna.
Wbrew pozorom, wciąż pozostało w nim trochę niewinności, więc nie wyobrażał sobie nawet jakiego kalibru sprawy mogła ukrywać Adda. Kłamała świetnie, a ilekroć przyłapywał ją na niepewności—jak teraz, gdy na dźwięk propozycji wspólnego zamieszkania zesztywniała nieco w jego ramionach—tłumaczył to sobie babskimi sprawami. I o ile nie martwił się tym, ile wybierała sukienkę na randkę, to zaniepokoił się lekko, gdy udała, że nie zrozumiała jego propozycji. Zaniepokoił i zawstydził—czy to za wcześnie? A może, pomimo tego co robili w sypialni, niechcący ją obraził i nie była kobietą, która zamieszkałaby z nim przed ślubem? Pożałował pochopności własnych słów i tego, że jednak nie zaczął od pierścionka (ale teraz nie zdobędzie się nań od razu, trema jedynie się zintensyfikowała) i, zdezorientowany, nie zrozumiał podtekstu w żarcie Addy.
- Co? Nie, nie musiałabyś być o nią zazdrosna. - przewrócił żartobliwie oczami (choć nie do końca było mu do śmiechu), udowadniając, że nie słuchał i zrozumiał wszystko opacznie; ale w odpowiedzi na kolejny żart roześmiał się już szczerze i się teleportowali.

- Zazdrosny? Nie, po prostu Anglicy lepsi. Nie wiem, jak wytrzymałaś tam tyle lat. - zaprotestował uparcie, udowadniając, że chyba jednak jest zazdrosny. - Znam, ze śledztwa. Utrudniał je. - przewrócił oczami, wspominając tamtego wyfiokowanego malarza. - Jak to zapoznasz? Żebym patrzył, jak z tobą nieudolnie flirtuje? - parsknął ze złością, a potem przewrócił oczami znowu, tak na wszelki wypadek. Zanim przypomniał sobie kontakt wzrokowy z tamtym malarzem i niejasne wrażenie, że flirtowałby nie tylko z Addą.
W pokoju hotelowym przejrzał dokładnie zawartość minibaru, a potem mapę, a potem przewodnik. Samemu zmienił tylko koszulę i niecierpliwił się przebierankami Addy, ale te wakacje miały być przede wszystkim dla niej, więc nic nie powiedział. Choć nastawił się na oklepane atrakcje, to mile zaskoczyła go chęcią zwiedzania mniej znanych i niemagicznych miejsc. Gdy z ciekawością (ale, co zauważył, bez pogardy!) rozglądała się po mieszkaniu mogolskiego detektywa, zrobiło mu się jakoś ciepło na sercu i pomyślał, że mógłby—chciałby—przedstawić ją rodzicom.
Nigdy nie przedstawiał dziewczyn rodzicom.
-Czy właśnie porównałaś mnie - przechylił lekko głowę, jasne włosy opadły mu na czoło. Ostatnio nie miał czasu umówić się do fryzjera, bo umawiał się z Addą. -do policjanta? - parsknął śmiechem, ale serdecznym. Jej pozwalał, tym bardziej, że nie miała nic złego na myśli, w odróżnieniu od niektórych czystokrwistych z pracy. -Ale masz rację, ten detektyw to ktoś bardziej prestiżowy niż policja. Tyle, że widzę, że pracował sam i na zlecenie prywatnych ludzi zamiast w organizacji, dziwne. - mruknął. Nie było to aż takie dziwne, ale samemu lubił zarówno hierarchię, jak i (przede wszystkim) towarzystwo kolegów. -To trochę jak połączenie naszych prac, bo musiał się kryć. Ja byłbym w stanie, kiedyś nawet prowadziłem śledztwo w całości w - urwał, gdy minęła ich para -...no, w tym świecie. - mruknął zniżonym głosem. Również dlatego, że nigdy nie powiedziałby, że nie byłby w stanie. -A ty? Dałabyś sobie radę? - zarówno w takiej niemagicznej pracy, jak i w dzielnicach pozbawionych magii, po których do tej pory oprowadzał ją głównie on.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
1954 - La bella Italia  7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: 1954 - La bella Italia [odnośnik]02.05.24 19:01
Uśmiech Addy miał w sobie urok chochlika.
Czy dałabym sobie radę… – zamruczała miękko i spojrzała przelotnie na podręczną, mugolską mapę okolicy. Wybrała kierunek na chybił-trafił. – Odnajdywanie się w nieprzewidzianych sytuacjach to dla mnie chleb powszedni, podobnie jak zmyślanie wymówek na zawołanie. Mogłabym udać ekscentryczną cioteczkę z Francji i udawać, że niektóre tutejsze wynalazki nie są mi znane. – Złożyła mapę i spojrzała na niego spod oka. Co najmniej dwuznacznie.
Ponadto, wydaje mi się, że wyciąganie informacji w tym świecie, czy w naszym, niespecjalnie się różni. Tak samo jak flirt. – Przystanęła na moment, wspięła się na palce, by szepnąć mu do ucha: – Powiedz mi, czy twoich niemagiczni koledzy mieliby siłę odmówić atrakcyjnej kobiecie? A ty? Odmówiłbyś mi pomocy, gdybym zaprosiła cię do tego hotelu na górę i zaprezentowała nowe kolczyki? Nago, rzecz jasna, ubiór niepotrzebnie przyćmiewałby piękno biżuterii.
Spojrzała na niego znacząco i musnęła wargami gładki policzek aurora. Coś w jej minie sugerowało, że taki właśnie miała plan na wieczór. Prezentacja biżuterii ciasno spleciona z tym, jak bardzo spodoba jej się reakcja Michaela na ten pomysł – w duchu już zaplanowała sobie, że pomęczy go trochę i podrażni, jeśli będzie kręcił nosem. I wszystko to, cały ten plan, wszystkie zamiary, pozwoliła mu swobodnie dojrzeć, domyślić się. Jego zawód w końcu opierał się na spostrzegawczości, na analizie zachowań. I była cholernie ciekawa czy zdoła wykorzystać tę przewagę do czegoś ciekawego.
Gdy ruszyła znów przed siebie, nie omieszkała beztrosko sięgnąć po jego dłoń i pociągnąć za sobą. Nikt ich tu nie znał. Nikt ich tu nie znał i chyba w końcu to do niej dotarło, mocno i prawdziwie. Mogła robić co chciała. A w tej chwili chciała czuć dotyk jego dłoni na swojej, chciała czuć jego obecność i ciepło ciała.
Nasz przewodnik mówi – przelotnie pokazała mu trzymaną w wolnej dłoni mapę – że w okolicy jest jakaś ładna fontanna. Zabieram cię tam i – spojrzała na niego szybko – mam nadzieję, że nie zamierzasz protestować? Inaczej będę musiała pana wrzucić do tej fontanny i z pańskiej winy zaryzykujemy mugolskim mandatem.
Chodnik odbił łagodnie w lewo, pomiędzy niewysokie, beżowe kamienice pokryte rdzawą dachówką i ozdobione licznymi doniczkami pełnymi kwiatów. Tłok był tutaj zdecydowanie większy niż przy domu mugolskiego detektywa, ale póki trzymała dłoń Michaela niespecjalnie martwiła się tym, że gdzieś jej przepadnie.
Jakie lubisz lody? – zagadnęła nagle, gdy minęli przytulną kawiarenkę z niewielkim, zewnętrznym ogródkiem. Zapach kawy pojawił się znikąd; intensywny i oszałamiający, aż na chwilę zapomniała o fontannie. – Śmietanka? Czekolada? A może owocowe? – Zmrużyła nieznacznie oczy, bezwstydnie oceniając jego sylwetkę wzrokiem. – Wyglądasz na kogoś, kto lubi czekoladowe.


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Found out
Treasures are always lost
Pleasures and rage combined
I'm watchin' you
Be careful with your moves
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 30 +5
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
1954 - La bella Italia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach