Wydarzenia


Ekipa forum
Cela zbiorowa
AutorWiadomość
Cela zbiorowa [odnośnik]03.01.16 18:56
First topic message reminder :

Cela zbiorowa

Jedna z największych i najzimniejszych cel w całej Tower. Traktowana jako zbiorowa i tymczasowa, dlatego brak w niej sienników czy nawet krzeseł. Więźniowie siedzieć mogą jedynie, na chłodnych, wilgotnych kamieniach stanowiących jej posadzkę. w rzeczywistości okazuje się jednak, że osadzeni spędzają w niej nawet kilka lat. Jedynym plusem tego miejsca jest brak szczurów. Z nieznanego powodu zwykle omijają celę. Więzienna legenda głosi, że to przez ducha pewnego czarodzieja, którego kiedyś zamurowano tu żywcem. Przeżyć miał dziesięć lat żywiąc się złapanymi szczurami, które zwabiał gwiżdżąc. Faktycznie, w jednym rogu wybudowana jest dziwna, krzywa konstrukcja, która burzy plan idealnego kwadratu, jakim powinno być pomieszczenie. Usłyszeć zeń można gwizd, człowieka, ducha czy powietrza - ciężko orzec.
Trzy ściany celi stanowią grube, kamienne mury Tower, jedną, tę, na której znajduje się wejście, solidna, stalowa krata. Braku tu okien, jedyne światło dają magiczne pochodnie z korytarza, stąd w środku jest dość ciemno. Nieodpowiednia wentylacja powoduje zaś, że w powietrzu unosi się zapach stęchlizny i pleśni.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cela - Cela zbiorowa - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Cela zbiorowa [odnośnik]23.11.16 2:27
| 12 marca, po przesłuchaniu Raidena

Nie miałem już sił myśleć o czymkolwiek. Cały ten dzień był jedną wielką porażką, którą chcąc nie chcąc sam sobie zgotowałem do czego jednak nie chciałem się w tym momencie przyznać. Nie miałem na to sił. Nie rozumiałem nawet jakim sposobem przetrwałem te dwa cholerne przesłuchania. Aż sam się sobie dziwiłem, że byłem w stanie jakoś łączyć fakty i nie strzelić sobie w kolano już na starcie, chociaż czy na pewno...? Ten policjant, Carter...kurwa mać, było źle. Jak bardzo? Co dalej...? Przeciągnąłem dłonią po obitej twarzy. Echo bólu z wczorajszego wieczora niestety nie odgoniło ogarniającego mnie otępienia. Może to i dobrze. Nie mogłem tak dużej. Siedząc na ziemi odchyliłem głowę do tyłu tak by znaleźć oparcie na wilgotnej ścianie. Oplotłem się ramionami bo jak zwykle pizgało tu złem i tak, jak te łajzy z którymi dzieliłem celę przez cały dzień przyprawiały mnie o migrenę i chęć mordu, tak teraz jakoś bardzo łatwo przyszło mi posiadanie ich w dupie. Nawet konkretnie nie wiem kiedy odpłynąłem.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]23.11.16 12:51
Tak naprawdę nie był tutaj dla niego. Podobno chodziło o uliczne bójki - to nie był zakres pracy aurorów, ale Bott w tym momencie wydawał się doskonałym źródłem informacji. Stojąc przy kratach, trzymał w ręku raport z jego ostatnich przesłuchań. Deprywacja snu... dawali mu jedzenie? bez znaczenia, kilka dni o suchym pysku być może rozjaśni mu umysł - takich mend, jak ta, nie powinno się wypuszczać z Tower. W ogóle zdawało mu się, że warunki w tym więzieniu były zbyt luksusowe. O wiele częściej wysyłał ludzi do Azkabanu, niż tutaj, tam ludzie naprawdę zasługiwali na to, co dostawali. A tutaj - dało się nawet rozprostować kości. Po co? To był ośrodek wypoczynkowy czy więzienie? Powinni pracować  - w kamieniołomie na przykład, bez użycia magii. Praca dobrze działała na ludzi - oczyszczająco.
- Bott - pobudka, już dawno południe. Brendan oparł nogę okutą w ciężkim bucie o kratę celi, przyglądając się leżącemu mężczyźnie, wyglądał jak półżywy. I chyba go nie słyszał, ale nic tak dobrze nie działało na zmęczenie, jak trochę hałasu. Kopnął w kratę - raz, drugi, wywołując drażniący, rdzawy hałas, jego wzrok powrócił na kopię raportu i powiódł wzdłuż niego raz jeszcze, na ślepo wciąż hałasując; nie boli cię głowa, Matthew? - Bott, do krat - rzucił sucho, podniesionym tonem, dostrzegłszy pierwsze oznaki przebudzenia. - Ile mam czekać? Za niesubordynację posiedzisz tu dłużej, ruszaj się. - Irytujący ton głosu instruktora zajęć sprawnościowych dla aurorów bywał sadystycznie przydatny.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]23.11.16 13:31
Skrzywiłem się i półprzytomnie rozchyliłem powieki gdy coś obok się telepnęło i dudniąc zadrżało. Kraty. I właściwie tyle mnie to interesowało co zeszłoroczny śnieg, a przynajmniej w którym huk poniosł się po celi po raz drugi, trzeci...Wnętrze mojej głowy w tym momencie wrzało domagając się ciszy i tym samym budząc we mnie niepohamowaną chęć jej zaprowadzenia. Powróciłem więc nagle do rzeczywistości, a moje ręce sięgnęły w kierunku powodu zamieszania, z chęcią zaciśnięcia się na kostce nogi i powstrzymania jej przed kolejnym uderzeniem o metalowe kraty. Jeśli ją złapałem to nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić jak bardzo musiałem się powstrzymywać przed pociągnięciem jej lub popchnięciem, tak by jej właściciel gruchnął głową o podłoże z taką samą mocą z jaką ładował w koleje uderzenia...tym bardziej, gdy zdałem sobie sprawę, kto jest właścicielem owej kończyny
- Brendan... - wycedziłem, krzywiąc się jeszcze bardziej jakbym właśnie mielił w ustach coś obrzydliwego. Tak właśnie zresztą było. Z poziomu podłogi zmierzyłem go niechętnie. Zignorowałem jego pierwsze słowa. Ponownie go słysząc zacisnąłem ręce w pięści i pociągająco się podniosłem do pionu. Pozwoliłem sobie przy tym ostentacyjnie, leniwie wytrzepać ubranie by ostatecznie nie śpiesznie stanąć na przeciwko aurora. Drażnił mnie ton jego głosu.
- Czego chcesz, Weasley? - fuknąłem patrząc gdzieś w bok.

|1-50 próba złapania twojej nogi kończy się tym, że moje ręce trafiają pomiędzy twoją stopę, a kratę
|51-99 łapię i odstawiam, jestem grzecznym chłopcem, który oczekuje tego samego od tej twojej pieprzonej stopy
|100 chcę być grzeczny, lecz coś idzie nie tak i nie mogę powstrzymać się przed tym by ją popchnąć z zawiścią mając nadzieję ze stracisz równowagę
Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]23.11.16 13:31
The member 'Matthew Bott' has done the following action : rzut kością


'k100' : 35
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cela - Cela zbiorowa - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]23.11.16 17:47
Powróciwszy wzrokiem na treść raportu, wodząc wzrokiem po jego treści i nie przerywając kopania w kratę, które miało zagwarantować Bottowi natychmiastową pobudkę, nie zauważył nawet jego reki usiłującej powstrzymać jego nogę od dalszego hałasowania. Ciężka podeszwa z impetem przygniotła jego dłoń; Brendan zapewne nawet by tego nie zauważył- gdyby nie fakt, że dłoń Botta tak czy siak wzięła na siebie całe uderzenie, a co za tym idzie - wygłuszyła je. Zdumiony wyjrzał poza dokument, obrzucając kończynę więźnia, nieopacznie wetkniętą, gdzie nie trzeba, obruszonym spojrzeniem.
- Lepiej zrobisz, jeśli zostaniesz za kratami, Bott - oświadczył już nieco mniej apodyktycznie; ból ręki - nie połamał sobie palców? - powinien zagwarantować mu wystarczająco skuteczną pobudkę. - Tak będzie bezpieczniej dla ciebie. - Wyciąganie zza nich łap, nóg, głowy czy czegokolwiek innego, z pewnością nie działało na jego korzyść. Gdyby to zależało od Brendana, kazałby go tam zamknąć na zawsze - gdziekolwiek na mieście coś się działo, we wszystko zawsze zamieszany był Matthew Bott. Nielegalne pojedynki, nielegalne spotkania, włamania, bójki, otrucia - niech będzie, tego ostatniego nikt mu nie udowodnił, ale przecież innych podejrzanych nie było. Mendy tego sortu najlepiej było prewencyjnie zamykać za kratami i trzymać odseparowanych od reszty społeczeństwa - a on, on powinien się cieszyć, że to było tylko Tower of London.
- Przyszedłem zapytać o warunki sanitarne i jakość jedzenia. - Tak naprawdę to nie, dali ci w ogóle jeść? - A jak myślisz, Bott, po co tu jestem? Chcę porozmawiać i lepiej, żebyś był do tej rozmowy chętny. - Zwinął w dłoniach pergamin z raportem, niedbale wrzucając go do głębokiej kieszeni czarodziejskiej szaty, wyjął z niej inny - i rozwinął go, pokazując Bottowi niezbyt dbały rysunek czarodzieja w średnim wieku, o bujnej przydługiej brodzie, czarnych oczach o charakterystycznych wygolonych brwiach i łysej czaszce. - Znasz go - nie pytał, stwierdzał; wiedział prawie na pewno, że tamtego dnia, wśród tej hałastry, przewinął się poszukiwany przez niego czarodziej.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]23.11.16 19:19
Jak szybko i bezmyślnie wyciągnąłem ku niemu ręce w odruchu zwierzęcej agresji tak samo żwawo cofnąłem ranioną dłoń. Warknąłem z bólu by zaraz przez zaciśnięte zęby syczeć zrozumiałe tylko dla mnie przekleństwa. Niby mantry mające osłabić świeży, ostry ból, który zmieniał się w tępe i nieprzyjemne pulsowanie. Fantastycznie Bott, czym się, kurwa jeszcze dziś zamierzasz wykazać - pytałem sam siebie, jednocześnie odsyłając się do diabła. Jak dla ironii nie miałem chyba wcale tak daleko jak mi się to początkowo wydawało, skoro jeden z jego pomagierów stał przede mną. Jakoś mnie to nagle rozbawiło - jego obecność i słowa. Głównie słowa. Zaśmiałem się podle.
- Kto by pomyślał, że potrafi momentami przemawiać przez ciebie troska. Czyżby gryfońska solidarność ciągle cie trzymała szponami...? - zaszydziłem, wiedząc, że to nie prawda. Po prostu lubiłem mu przypominać z dupy, przy byle okazji o tym, jak wiele mieliśmy wspólnego. Że taki człowiek, który gadzi wszystkim co uosabiałem nie był wcale tak bardzo inny ode mnie - pawie ten sam wiek, znajomi, dom, podobnie uzdolnieni w OPCM...Zupełnie jakbym chciał mu pokazać, że gdzieś tam jest tym czym byłem ja. Głupota, a jednak bodąca jedyną rzeczą w ty momencie dającą mi jakaś przyjemność i pozwalająca się odgryźć. Miałbym nie skorzystać? Potem się jednak skrzywiłem.
- Zabawnie się składa. Wszyscy nagle chcą dziś ze mną rozmawiać, a nikt na co dzień nawet sowy nie wyśle - zamarudziłem, okazując przepastną niechęć mnie ogarniająca. Zgadywałem jednak, że odmowa jednak nie bardzo wchodziła w grę. Westchnąłem. Prawą, ranioną rękę przyłożona do lewego boku boku. Ciągle drżała, gdy przy pomocy jej lewej zmienniczką chwyciłem niedbale ten papierek. No kto by pomyślał Ruby. I nie, to nie było jego imię. Trzymany przeze mnie papier trochę wyjaśniał dlaczego o gościu się ostatnio mało słyszało - próbował zniknąć i najwyraźniej miał powody skoro aurorzy deptali mu po piętach. Leniwym ruchem oddałem mu kartkę, przyklejając mu ją do jego torsu. Zupełnie jakby był tablicą, a ja próbowałem go za plakatować. I tak - wystawiłem rękę za kraty.
- Musze cię zmartwić... - zachyliłem się nieco ku niemu -...chodzą słuchy, że woli brunetki. Chyba wam nie wyjdzie. - Wyszczerzyłem się łajdacko.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]28.11.16 13:40
- Przestań się mazać, Bott - odpowiedział krótko, oczekując aż mantra niezrozumiałych klątw ustanie; nie przypisywał sobie niezwykłego refleksu, fakt, że złapał jego rękę w uścisk pomiędzy stalą a własną podeszwą był jedynie dziełem przypadku wspomaganym zmęczeniem samego Botta - nie zmieniało to faktu, że wydarzenie było całkiem zabawne.
- Gryfońska solidarność zawsze się mnie trzymała - stwierdził, jedną ręką opierając się o mur przed kratami celi, obrzucił Matta pogardliwym spojrzeniem. - Dlatego ja nigdy nie przynosiłem naszemu domowi wstydu - prawość, odwaga, męstwo, uczciwość. Rycerskie cnoty znajdują się na innym biegunie niż ty, Bott. Brendan nie dostrzegał, że było inaczej, że buntowniczy Matt musiał wykazywać się odwagą w swoim ciężkim to przetrwania światku; dla niego - takie życie było tchórzostwem, strachem przed codziennością, strachem przed teraźniejszością. I choć bali się wszyscy, Brendan lubił wierzyć, że on przed swoimi strachami nie uciekał nigdy - tak o wiele wygodniej było zgrywać bohatera. Zmrużył oczy, wysuwając papier spomiędzy jego dłoni a własnego torsu, ostrzegawczo spoglądając na jego dłoń - następnym razem ktoś powinien tego człowieka związać i zostawić spętanego, tak byłoby bezpieczniej dla samego Matta  - i dla innych. Odebrawszy pergamin, jął leniwie zwijać go w rulon, przenosząc wzrok na twarz więźnia.
- Mój przyjaciel będzie go całować, nie ja - stwierdził krótko, chłodno, wyraźnie nie mając nastroju do żartów; pocałunek dementora był najstraszliwszą ze znanych czarodziejskiemu światu kar - wysysał z człowieka duszę. Zdecydowanie zbyt często spotykał się z ludźmi, którzy na to zasługiwali. - Zazdrosny? Niepotrzebnie, za współudział mogę zapewnić podobne doznania. - Wrzucił pergamin do kieszeni szaty - Mów, co wiesz. Wszystko. Wiedziałeś, że tam będzie? Masz do niego kontakt? Pomogłeś mu? Dokąd uciekł? - Pytania, jak grad, jedno po drugim padły z ust Brendana; kątem oka dostrzegł strażnika idącego z poranną wodą - ale zatrzymał go gestem i zabrał bukłak przeznaczony dla Botta. Odsunął się od krat na tyle, by ten nie mógł go dostać, zakładając ręce na piersi.
- Jak długo go znasz?


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]30.11.16 13:41
"Duma domu", parsknąłem. Nigdy nie przykładałem wagi do tak nadętego wszystkim pojęcia odnoszącego się do bezkształtnej masy. Zawsze interesowało mnie dobro wyłącznie kilku konkretnych osób więc jeśli dom jakoś cierpiał z powodu mojego sposobu bycia to nie miałem z tym problemu. Nie to co Weasley, prawda...?
- Dlatego zawsze z podwójną zaciekłością polerowałeś te puchar...? To ma nawet sens - Nie kryłem rozbawienia, kiedy to przed oczami przewinęło mi się kilka wspomnień związanych ze wspólnym odbywaniem kar oraz w momencie w którym robiłem na przekór jemu, a może i sobie samemu...? Momentami po prostu czułem niepohamowaną chęć przekraczania naznaczonych przez kogoś granic. Być może z tego też powodu przeważnie kończyłem, jak kończyłem? Osobiście wolałem myśleć po prostu, że mam po prostu pecha.
- Po pierwsze - nie powiedziałem, że go znam... - stopuję tą machinę którą Brend nakręcił bo coś wiedzieć nie znaczy znać, a nawet jeśli to nie byłem takim kartoflem by w zbiorówce się chwalić podobnymi rewelacjami przed aurorem na oczach nokturnowych mend. Może i byłem jak ta wyrznięta szmata, której marzył się sen, lecz zdecydowanie nie wieczny - ...a poza tym, mogliście popracować nad systemem motywacyjnym. Już trzeci raz słyszę dziś groźbę związaną z "współudziałem" i pozwolę sobie zauważyć, że gdybyście coś mieli, cokolwiek, dostatecznie dobrego to nie zachowywalibyście się jak zacięta płyta - byłem tym trochę zmęczony i sfrustrowany. W normalnych warunkach słysząc drugi raz to samo po prostu bym wstał i wyszedł, lecz w tym momencie sytuacja mnie trochę ograniczała.
- Tam go nie było. Ulica o nim nie mówi od tygodni. Czyżby ktoś od was popełnił błąd i go spłoszył...? Może ty...? Jeśli tak to nie bądź dla siebie zbyt surowy. Ponoć jest paranoikiem - wzruszam ramionami i znów się parszywie wykrzywiam, a to co mówiłem było prawdą. Przynajmniej jeśli wierzyć osobie od której to słyszałem. Chociaż to raczej oczywiste, że człowiek łapiący i uważający się za hodowcę zjaw musi mieć coś z głową. Dlatego też od takich lepiej się trzymać z dala i nie mówić o nich zbyt często. Tym bardziej, że ponoć potrafi zaklinać swoje twory tak, by były jego niewidzialnymi uszami oraz oczami - to już brzmiało dla mnie jak miejska legenda mająca być przestrogą i niewątpliwie doskonale spełniała swe zadanie.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]03.12.16 23:18
Nie było dla niego żadnych świętości. Brendan skrzywił się z niesmakiem - egoistyczny, zapatrzony w siebie dupek, któremu się wydaje, że z jakiegoś powodu wolno mu więcej niż innym, stawiając się ponad zasady, autorytety...  i właściwie wszystko, co istniało i co można było postawić poniżej siebie. Był Gryfonem - świat oczekiwał od niego przestrzegania pewnych wartości. Albo chociaż zwyczajnej, ludzkiej przyzwoitości. Polerował puchar z zaciekłością, bo nie mógł znieść myśli, że ląduje na jednym szlabanie przez tę mendę - to zawsze była jego wina, nawet jeśli kłótnię sprowokował Brendan; jeśli ją sprowokował, z całą pewnością miał ku temu chwalebny powód - a w każdym razie tak mu się wydawało. Przez niego, ale i  z nim - jakby nauczyciele dostrzegali sadystyczną radość w parowaniu ich w podobny sposób. Zapewne miało ich to czegoś nauczyć, Brendana nie nauczyło niczego.
- Zamknij się, Bott - pouczył go więc, może nieszczególnie błyskotliwie, ale za to od serca.
To, że nie powiedział, nie miało dla niego najmniejszego znaczenia; zawsze uznawał, że świat czarodziejów jest na tyle niewielki, że kryminaliści żyjący na bakier z prawem generalnie znali siebie nawzajem. Bott, póki co, utrzymywał pozę nieszkodliwego bandziora, ale obracał się w tych kręgach - fakt, że go znał, wydawał mu się wielce prawdopodobny. A jeśli było inaczej - cóż, trudno.
- To nie groźba, to fakt - wzruszył ramionami. - Równie dobrze mogę stąd iść i poczekać, aż zmądrzejesz. Ile ci trzeba czasu? Tydzień, miesiąc? Zapewnić ci na ten czas bardziej komfortowe warunki? - Skrzyżował wzrok z jego, opierając się jedną ręką o pobliską ścianę, Bott nie był w więzieniu na swoich warunkach i nikt nie musiał go do niczego zachęcać. Tower of London, nawet jeśli niepotrzebnie lżejsze od Azkabanu, nigdy nie słynęło z subtelności. - Jeśli chcesz słoneczko na ścianę w zamian za poprawną odpowiedź, trzeba było wybrać inną drogą kariery - oświadczył sucho, lekko podrzucając w ręku bukłak z wodą - poza zasięgiem ramienia Matta, niechętnie, nieco pogardliwie obrzucając spojrzeniem usiłujących spać współwięźniów.
- Był - odparł, świdrując Botta spojrzeniem. Nie wiedział? Kryje go? Brendan miał złe informacje? Miał rację - spłoszył go, spłoszył go na tyle skutecznie, że wszelki ślad się urwał, ale to nie znaczyło, że miał zamiar zaprzestać dalszego polowania. - Paranoik, hm? - powtórzył za nim znacząco, chcąc zasygnalizować - tonem głosu, spojrzeniem - że to nie był najlepszy czas na żarty. Chciał poznać konkrety. - Bott - ściszył głos, podchodząc bliżej krat, zawieszając na górnych ramię. - Wymordował całą rodzinę. Z dzieckiem - zaakcentował, bo sadystyczna brutalność wcale nie była aż tak częsta. - Jeśli wiesz cokolwiek, puścisz parę z gęby zanim zginą kolejni.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]04.12.16 3:57
Wywróciłem oczami.
- Pies szczeka, człowiek milknie - skwitowałem niechętnie i w obronnym geście uniosłem ręce na znak, że będzie jak sobie życzy. Było mi go nawet trochę żal - praca aurora najwyraźniej wysysała poczucie humoru. straszna choroba, a i tak większość powie, że to po prostu Brendan - i będzie miała rację.
- Przestań - teraz ja uciąłem szorstko i chłodno jego wywód. To nie było już zabawne, gdy rozmowa schodziła na dywagowanie na temat upływającego w Tower czasu. Kłamstwem byłoby powiedzenie, że nie czułem niepokoju związanego z widmem spędzenia tu kolejnego dnia, tygodnia, miesiąca...Zły byłem na siebie, że było to po mnie w tym momencie widać. Byłem przemęczony, nie miałem siły by się pilnować. Uciekłem więc spojrzeniem gdzieś za aurora by nie dostrzegł więcej. Już mi nie było do śmiechu i to też mnie denerwowało bo to własnie było to co drań chciał osiągnąć i mu się udało. Do tego pochwycił mój wzrok - ten skoczył za bukłakiem. Kiedy miałem coś w ustach. Chuj jeden.
- To skoro jesteś taki pewny swego to po co się pytasz - zirytowałem się. Mogłem - bo mnie drażnił, bo to był bardzo zły dzień, bo go nie lubiłem, bo chciałem spać, bo nie podobało mi się, że wszyscy straszą mnie Tower - Ja go tam nie widziałem. Nie wiem jak ty, lecz gdybym był warty zainteresowania aurorów, gdyby deptali mi po piętach, gdybym chciał zniknąć - nie zbliżyłbym się nawet na milę do doków na pierdolone walki. - A skoro ja bym to zrobił to już o czymś świadczyło - więc albo ktoś sprawnie robi z was bandę baranów albo gość jest skończonym idiotą i aż żałuję, że go tam nie zobaczyłem. Przyklasnąłbym mu pomyślunku - nie moja sprawa jeśli ktoś ich wyprowadzał w pole, lecz jeśli tak nie było to prawdą było, że go tam po prostu nie widziałem. Nie chodziłem tam dla towarzystwa więc nie zdziwiłbym się gdyby mi się po prostu zlał z tłumem.
spojrzałem na niego badawczo, gdy podszedł, nachylił się...skrzywiłem się cierpko.
- Nie próbuj mnie brać pod włos w ten sposób. To niesmaczne i nie specjalnie mnie rusza. Ludzie ciągle umierają. Niektórzy po prostu mają pecha i robią to wcześniej niż powinni - próbowałem mieć obojętny ton głosu bo niewątpliwie przyzwyczajony byłem do tego, że ludzie odchodzili. Przykładów nie usiałem szukać daleko - połowa moich znajomych z doków lub Nokturnu nie dożyła dwudziestki. Ba, moi rodzice parali się trucicielstwem. Zatem informacja o śmierci jakiejś randomowej rodziny była tylko informacją, jednak próba zasugerowania odpowiedzialności za kolejny zgon...nie podobała i się. A on to własnie robił - nie wprost, oczywiście. Niby zwykła sugestia - wiesz to powiesz, a jak nie to znów poleje się krew. - Nie mam z tą sprawą nic wspólnego i z kolejnymi zgonami też nie będę miał. To twoja sprawa, nie moja - Podkreśliłem, jakbym sam siebie w tym momencie próbował przekonać i oddzielić grubą linią od człowieka o którego pytał. Nie chciałem kłopotów większych niż miałem, a pewnym było, że jak powiem coś konkretnego, cokolwiek to Brendanowi to nie wystarcz. Prędzej czy później wróci po więcej. Milczenie było najlepszą rzeczą jaką mogłem w tym momencie sobie sprezentować. Wiedziałem to, a jednak coś we mnie się z tym nie do końca zgadzało. Było to widać?


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]18.12.16 2:49
Skrzywił się tylko nieznacznie, w końcu nie pierwszy i nie ostatni raz ktoś nazwał go psem. W odpowiedzi jedynie zgromił go spojrzeniem, niepozbawionym oznak irytacji, właściwie nie dostrzegając, że tym samym odwrócił jego słowa. Miał rację, Brendan odbierał to poważnie - do wszystkiego podchodził poważnie. A do pracy, której poświęcił życie i która budziła w nim poczucie powołania, podchodził szczególnie poważnie. Dlatego też - uniósł lekko brwi, rozumiejąc jego szorstkie przestań jako początek z trudem wypracowanego kompromisu. Skoro już doszli do porozumienia, przynajmniej pod względem tego, kto jest wolny, a kto siedzi i kto może posiedzieć tutaj dłużej, a kto może w każdej chwili wyjść - o wiele łatwiej będzie rozmawiać dalej. Tower of London było lekkim więzieniem - to nic, że chłód przenikał przez ściany, suchy chleb nie zapełniał żołądka, a podłogi były zimne, to nic, że więźniów otulał mrok, to nic, że od wolności oddzielały ich kanały wypełnione mętna wodą, w której - nie miał odwagi nawet o tym pomyśleć - mogło się czaić wszystko. Zasługiwali na gorsze warunki, bez wątpienia, ale już te wystarczały, żeby złamać większość z nich. Matt był zmęczony, a jego zmęczenie - działało wyłącznie na korzyść Brendana, a przynajmniej tak mu się - jeszcze - wydawało.
- Mam dwa źródła - odparł, pomijając wstępy, a jednak mówił powoli; zupełnie jakby sądził, że jeśli powie szybciej, Bott mógłby wszystkiego nie zrozumieć. Chwycił ostatni raz podrzucony bukłak z wodą i zacisnął na nim pięść, zakładając ramiona na piersi. - Jedno z nich kłamie, a fałszywe zeznania są karane. Jesteś pewien, że nie masz ochoty tutaj dłużej posiedzieć? - szeptał, wzrokiem poszukując jego oczu, choć wcale nie spodziewał się dostrzec w nich prawdy. Tacy jak on kłamali dobrze - bo kłamstwem było całe ich życie. Nie mógł wiedzieć, czy jego wcześniejszy informator mówił prawdę, nie mógł wiedzieć, czy facet nie wywiódł go w pole - ale Bott z pewnością mógł mu pomóc zorientować się w sytuacji. Lekko zmrużył oczy, kiedy Matt wspomniał, że nie jest warty zainteresowania aurorów; miał na ten temat inne zdanie, odkąd dogrzebał się do akt nierozwiązanej zagadki pewnego zgonu. Jego słowa brzmiały przekonująco - ale nie dość, by  Brendan całkowicie wyzbył się wątpliwości. Byłby głupcem, gdyby zaufał komukolwiek siedzącemu za kratami.
Na jego późniejszą reakcję spoglądał z mieszaniną politowania i wstrętu; jak wielkim trzeba było być tchórzem, żeby wyrażać się w taki sposób?
- Oczywiście - przytaknął bezemocjonalnie, nie odejmując od niego wzroku, głos wciąż miał ściszony. Nawet on rozumiał, na czym polegają więzienne relacje. - Przyjaciel, znajomy... matka - Urwał, poszukując u niego jakiejkolwiek reakcji. - Dla ciebie to tylko kolejny trup, co? Ktoś żył, teraz zaś nie żyje, prawo dżungli i zwycięstwo silniejszego. W takim świecie tylko tchórze są bezpieczni, ale uważaj, Bott, tchórzom też nikt nie pomaga. Jeśli ten chory drań dorwie kolejnych ludzi, będę mieć krew na rękach - przytaknął, w pełni świadom odpowiedzialności, jaka na nim - jako na aurorze - ciążyła. - Dokładnie tak samo jak ty - jeśli tylko wiesz cokolwiek, co mogłoby pomóc go zatrzymać.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]25.12.16 19:30
Brew mi drgnęła w zirytowaniu. Może jeszcze niech mi przeliteruje bo jestem kamieniem.
- Masz dwa źródła - powtórzyłem w swej złośliwości patrząc przy tym na niego jak na skończonego idiotę, a potem westchnąłem. Czasami po prostu nie wiedziałem jak reagować na to co ci wszyscy mundurowi paplali. Niby kontekst bywał tak bardzo różny, a jednak wszystko sprowadzało się do jednego - mów lub posiedzisz dłużej. Teoretycznie na swój sposób rozumiałem powód tego zabiegu, lecz już mniejszym stopniu dochodziła do mnie potrzeba ciągłego zapętlania tej groźby.
- Nie jestem głuchy, więc przestań zacinać się jak stara płyta, Brendi - to tak na początek należało sobie wyjaśnić, bo jak zamierzał mnie traktować jak ziemniaka to nasza rozmowa powinna się zakończyć kilka zdań temu - Wiem, że być może masz jakiś wpływ na coś, lecz równie dobrze - i stawiam na to, że tak jest - odwiedzasz mnie po godzinach i twoi przełożeni gówno na ten temat wiedzą - istniała szansa na to, że się mylę, lecz trochę wątpiłem w to by magiczna policja nagle zaczęła tak otwarcie i ochoczo współpracować z aurorami i to ze wzajemnością. A mnie - o czym przekonał mnie Raiden, jeszcze przed odwiedzinami Wesleya - przymknęli ci pierwsi. Sprawa była ich. Dla zachowania zaś pozorów jakiegoś oficjalnego charakteru naszej pogawędki mógłby się wysilić i zapewnić nam trochę cyrkowej prywatności, choć strzelam, że niewygodnie byłoby mu się tłumaczyć ze swojego postępowania gdyby któryś klawisz doniósł na jego samowolkę - ...ciesz się więc, że dobrowolnie, wiedząc, że i tak gówno w mojej sprawie zrobisz i gówno mi zamierzasz zrobić opowiadam ci prawdę o świecie w którym wszyscy robią sobie z ciebie najwyraźniej jaja. Zweryfikuj sobie kto konkretnie, jesteś dużym chłopcem. Jak chcesz, może coś zyskasz pytając handlarzy widmami. Wierzę, że dasz sobie radę - no proszę, jaki ja potrafię być uczynny. Lily prawdopodobnie pękałaby z dumy, gdyby słyszała. A przynajmniej mi wydawało się, że w tym momencie wznoszę się na wyżyny altruizmu dając mu szczerą co prawda szczątkową, ale jednak relację na temat gościa którego ścigał. I nawet nie przypominam się o podziękowania.
Nie pomyślałem jednak, że poruszę coś, co jak domino posypie się z wolą Weasleya w kierunku mojej matki. Nie była mi ona szczególnie bliska, czy też obca. Nie potrafiłbym stwierdzić jednoznacznie czy była dobrą czy złą osobą. Po prostu była, przewijała się przez moje wspomnienia i jak każdy inny człowiek posiadała chwile słabości i ta też ją dopadła z chwilą straty ojca. Nie miała na to wpływu. Nie była słaba. Potrzebowała po prostu czasu, którego przez czyjś egoizm jej odmówiono. Tak po prostu. Tylko dlatego, że nie była w stanie się obronić i było to po niej widać.
- To co innego
Wcale nie, lecz to było w tym momencie bardzo wygodne chwycić się tego by nie myśleć, że jest się podobnym do niej. Na samą myśl wezbrała we mnie złość, a Brendanowi miałem ochotę po prostu przypierdolić. Jego sposób dążenia do celu oczywiście dobrego i jedynego słusznego przywodził mi na myśl metodykę nie jednej nokturnowej szui - wszystkie chwyty dozwolone. Bezkarny, bo po drugiej stronie krat i mogący zasłonić się oznaką. Uznałem, że właśnie w tym momencie moja dobra wola ze mnie uleciała. Nie chciałem mieć z nim na dziś dłużej do czynienia. Niech mi zejdzie z oczu.
Odwróciłem się do od niego i zapuściłem się w głąb celi.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]27.12.16 3:52
Wpierw spojrzał na niego tępo, przekonany, że Matthew naprawdę nie rozumiał, co Brendan do niego mówił - dopiero po chwili uświadamiając sobie, że ten człowiek był bandytą, ale nie był przy tym głupi. Był przebiegły. Obślizgły, jak żmija. Chytry - jak lis. Był cwaniaczkiem, takim, jakich wielu i takim, którym się wydawało, że zeżarli wszystkie rozumy, choć mieli jedynie swój jeden, nie zawsze aż tak sprawny, jak się im wydawało. Bo nie miał racji - Brendan mógł go przymknąć, jeśli nie teraz, to po tym, jak stąd wyjdzie, jako podejrzanego w sprawie lub świadka składającego fałszywe zeznania. Mógł i zrobiłby to - bo wiedział, że Bott był winny. Źle patrzyło mu z oczu, wszędzie szukał kłopotów i był człowiekiem, po prostu, na wskroś złym. Zepsutym - jak całe to cholerne miasto. Widział w nim człowieka, którym Matthew do końca nie był, nie rozumiejąc zawiłości odcieni szarości; dla niego świat dzielił się na czerń i biel. On był w bieli -  a ktoś, kogo zamyka się w celi, nosił płaszcz czerni, niezależnie od powodów odsiadki. Normalni ludzie nie miewali przecież zatargów z prawem. Nie znali odpowiedzi - na jego pytania - a odpowiedź ta przewinęła się gdzieś pomiędzy plątaniną namiętnych bluzgów.
Nie miał pojęcia, gdzie szukać handlarzy widm - ale fakt, że to ich powinien szukać, powinien mu na ten moment wystarczyć. O ile, naturalnie, Bott nie robi sobie z niego jaj, jak był uprzejmy zasugerować. Uwierzył mu - może głupio, może nierozsądnie. Ale był zbyt mocno podstawiony pod ścianą, by mógł sobie pozwolić na odrzucenie jakiegokolwiek tropu, musiał go sprawdzić. Nie odczuwał przesadnej - właściwie, jakiejkolwiek - wdzięczności wobec Botta. Jeśli wiedział cokolwiek, jego psim obowiązkiem było pomóc, nawet, jeśli sam był już stracony. Chciał więc dopytać o jakiego konkretnie handlarza chodzi, lecz jego rozmówca stał już tyłem do niego, bez słowa usuwając się w cień. Serio, Bott? Masz zamiar obrazić się jak mała dziewczynka i zaprzestać rozmowy?
- Matt - zawołał go, wciąż ściskając w dłoni bukłak z wodą. - Zaczekaj - Brendan nie był kameleonem, ton jego głosu wcale nie stał się nagle ufniejszy, przyjemniejszy ani w żaden sposób mniej ofensywny. Bo wcale takim być nie miał.
- Dzięki za pomoc - dodał głośniej, rzucając ku niemu bukłak z wodą, przez kraty, choć doskonale wiedział, że bardziej by mu się przysłużył, gdyby tego nie robił. Tak, jako auror rozumiał relacje panujące w więzieniu. I na swój sposób nawet rozumiał, dlaczego konfidenci nie byli najbardziej lubianymi więźniami. Jego towarzysze nie mogli usłyszeć rozmowy toczonej wcześniej szeptem i właściwie żadnego słowa wypowiedzianego przez Brendana - i dobrze. Niech myślą, co chcą. Niech zrobią z nim, co chcą.  Wierzył, że kierował się honorem - bo honorowo było ukarać tego, kto na to zasługiwał, bez względu na konsekwencje. Nie myślał o tym, że właśnie utracił cennego informatora, niezależnie od tego, czy plany Brendana odniosą sukces, czy może przez jakiś aspekt więziennego życia, którego nie rozumiał, jednak zostaną pokrzyżowane, ale wiedział, że Matt zasługiwał na przejście w tym więzieniu szkoły życia, której nigdy nie zapomni. Na karę - bo gdzie zbrodnia, musi być i kara. A coś podpowiadało mu, że z tego aresztu wymknie się jak zawsze - bez niczego. Bo czymże było te kilka dni spędzonych w zapyziałej zimnej celi? Niczym, o czym nie dało się zapomnieć - może po miesiącu, może po roku, a może po dniu przy pomocy odpowiedniego zaklęcia.
Kiedy tylko bukłak uderzył o kamienną posadzkę, Brendan odsunął się od krat i ruszył wgłąb korytarza, mnąc w kieszeni pergamin z podobizną poszukiwanego czarodzieja.


/zt x2


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]07.01.18 15:33
|19 czerwca

Stał pod ścianą z nieco zapuchniętym prawym okiem obserwując świat zza krat. Więźniów kotłujących się po brudnej po podłodze miał w głębokim, lordowskim poważaniu, lecz strażnicy w eleganckich uniformach, kroczący ciasnymi korytarzami niezmiennie podnosili mu ciśnienie. Jedynym źródłem światła pozostawała naga żarówka, kiwająca się smętnie u sufitu w samym środku wąskiego przejścia, jakby zaraz miała spaść i się roztrzaskać, tym samym pozbawiając lokatorów celi cennych błysków. Uporczywie liczył, jak się kiwa, starając się odnaleźć metodę, a przy okazji nie zwariować. Gdy targali go do Tower odgrażał się i przeklinał, tak długo, aż głos nie zaczął tracić siły; chrypienie gróźb całkowicie traciło na efektywności. Bijatyka z Alexandrem pozostawiła w nim przynajmniej wykrzesaną iskrę energii oraz adrenaliny, buchającej naturalną, samczą aurą wokół jego wyziębionego ciała i nikt nie ośmielił się do niego zbliżyć, choć pół-ludzi - pół-zwierząt kłębiło się w celi stanowczo zbyt dużo. Magnus zacisnął zęby na wąskiej wardze, suchej, popękanej, bez trudu przegryzł ją aż do krwi, robiąc coś, czego nie udało się dokonać Selwynowi, choć sprezentował mu możliwość zademonstrowania swych umiejętności. Splunął z pogardą pod nogi trzęsącego się w alkoholowej gorączce mężczyzny i wygodniej oparł się o ścianę. Stał już przeszło dwadzieścia godzin, nie miał pojęcia, która jest godzina, ale zaparł się, że uchroni większość swego ciała przed skażeniem. Nie mógł się doczekać, aż wyjdzie z tej pierdolonej celi, weźmie gorącą kąpiel, zje prawdziwy posiłek, a nie te ochłapy, rzucane im łaskawie przez więziennych nadzorców, których i tak nie tykał, zadowalając się wodą. A gdy doprowadzi się do porządku, radośnie zajmie się Jimmym i Tommym i zadba, by nie usiedli co najmniej tak długo, ja on. Tyle że nie wyrazie buntu, a bólu, jaki będą czuli z rozerwanego do połowy ciała. Dyscyplinarne zwolnienie z wilczym biletem do angielskiej socjety również wchodziło w grę, ale miało pozostać dopiero na deser. Każdego z tych chujów chętnie powiesiłby na baszcie zamku Beeston: kopanie w kraty, wywołujące drażniący, rozchodzący się echem dźwięk zasługiwało wszak i na dotkliwszą karę. Musiał jednak czekać, co było wyzwaniem trudniejszym, niż znoszenie spartańskich warunków. Szczenięce lata upłynęły mu pod ciężką ręką ojca, Durmstrang także nie żałował musztry i dyscypliny, a że Magnus notorycznie popełniał identyczne występki, każdy kolejny szlaban odczuwał dotkliwiej. Był twardy i bardziej od zamknięcia w śmierdzącym stęchlizną i moczem pomieszczeniu w towarzystwie brudnych szlam, przeszkadzała mu świadomość, że go tam wepchnięto. J e g o. Lorda Cheshire, jak jakiegoś pospolitego przestępcę, lebiegę i obszczymurka. Nie mieli prawa go tknąć i zapłacą za to. Może za ręce, które na niego podnieśli okaże miłosierdzie, ale na razie dwóm służbistom wróżył długie cierpienie i wcale nie wysublimowane katusze. Tak samo jak Alexandrowi, zgniłe spojrzenie Magnusa przesyłało jasny komunikat, że to jeszcze nie koniec ich porachunków. Będą kwita, jak postawi stopę na jego obitej twarzy, obojętnie czy zmasakrowanej pięścią, czy poszatkowaną czarnomagicznym zaklęciem. Mimowolnie poruszył rękami, ciężkie kajdany zapięte na nadgarstkach zaskrzypiały złowieszczo, jakby przypominając, iż nic z tego.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cela - Cela zbiorowa - Page 10 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]11.01.18 21:26
Powoli zaczynałem się już chyba do tego przyzwyczajać. Po raz trzeci przebywałem w więziennej celi, jednak tym razem po raz pierwszy nie z powodu działalności Zakonu, a własnych, nie do końca trafnych decyzji. W listopadzie ubiegłego roku miałem już okazję odwiedzić dokładnie to więzienie, w którym zamknięty zostałem i dziś, przy okazji włamywania się do niego - dlatego też odkąd tylko pojawiliśmy się w zbiorowej celi zacząłem bardzo uważnie przypatrywać się kratce ściekowej pośrodku podłogi. Byłem jednak na przegranej pozycji, z ograniczającymi ruchy kajdanami na nadgarstkach i w pojedynkę nie miałem szans powtórzyć mojego oraz Garretta wyczynu z tamtej misji, kiedy poprzez odpływ uciekliśmy wraz ze skatowanym uno Skeeterem. Jednakże każdy odpływ ściekowy kończył się w Tamizie, a z unieruchomionymi rękoma nawet przy umiejętności pływania miało się marne szanse wyjść z tej całej kabały cało.
Rozparłem się więc na zimnej, kamiennej podłodze, rzuciwszy na nią uprzednio złożony płaszcz, a gdy siedziałem już tak wygodnie jak tylko byłem obecnie w stanie, wyciągnąłem przed siebie nogi. Tutaj miałem dość miejsca, całkowicie przeciwnie niż niecałe dwa miesiące temu. Te parę dni spędzonych na Wyspie Rzeźb - prawdopodobnie było to Wyspa Rzeźb, nie mogliśmy mieć jednak pewności co do lokalizacjo miejsca, w którym przetrzymywano nas po częściowo nieudanej Odsieczy - sprawiło, że zupełnie inaczej zacząłem postrzegać wszystko dookoła mnie. Doceniałem niezwykle miękkie łóżko w Beaulieu, przestrzenie oferowane przez ogrody, wdechy świeżego powietrza, a nawet coś takiego jak fakt, że siedząc przy biurku w Mungu mogłem wyprostować nogi. Wykonałem stopą dwa niewielkie kółka, aż nie strzyknęły mi kostki. Przeciągnąłem się, po czym po raz kolejny oparłem się o chropowatą, zimną i wilgotną kamienną ścianę za sobą. Powoli zaczynała ogrzewać się od ciepła mojego ciała, a tym samym czyniąc mój kawałek celi odrobinę bardziej przyjaznym. Od dawna przestałem zwracać uwagę na dziwny gwizd, który rozlegał się raz po raz w celi; zdążyłem już ustalić, że dźwięk oscylował w okolicy d-mollowego, przypomniałem też sobie takt po takcie trzy utwory, które otwierał. Lecz pomimo rozpracowania już złożoności dźwięków więziennej muzyki i obejściu wszystkich kątów w tej zatęchłej dziurze wciąż miałem obiekt na tyle interesujący, aby nie groziła mi nuda. Nie spuszczałem oczy z Rowle'a, czerpiąc niezwykłą przyjemność z obserwowania jego katuszy. Wciąż czułem ból połamanych żeber przy każdym oddechu, a twarz pulsowała mi nieznośnie, pokrywszy się różnobarwnymi plamami siniaków.
- Podziwiam silną wolę. Pewnie opracowywanie zemsty pomaga w ignorowaniu bólu nóg - powiedziałem do Magnusa, po czym pociągnąłem nosem i zacząłem intensywnie wpatrywać się w przeciwległą ścianę, na której tańczyły chybotliwie cienie rzucane przez płonącą na korytarzu pochodnię.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
cela - Cela zbiorowa - Page 10 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392

Strona 10 z 19 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 19  Next

Cela zbiorowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach