Ogrody
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Ogrody
Dla niewprawnego oka, tereny wokół posiadłości rodu Burke mogą wydawać się dzikie, niemalże zaniedbane. Faktem jest, że roślinność rozrosła się tu bujnie, sprawiając, że miejscami do ziemi dociera zdecydowanie ograniczona ilość światła, a na spacerze nieraz natknąć się można na jakąś bramę, która przy próbie otwarcia przeraźliwie skrzypi... w tym jednak polega urok tych ogrodów. Natknąć się tu można wszak nie tylko na złowieszczo wyglądające krzaki, ale również na kolorowe krzewy, dzięki którym alejki nadają się idealnie na samotne przechadzki lub na spacer we dwoje - o ile zna się drogę powrotną, bo zabłądzić tutaj jest bardzo łatwo.
Wojna oraz katastrofa sprawiły, że ludzie coraz częściej natrafiali na rodzinne pamiątki, skryte w zakamarkach piwnic lub strychów, tam gdzie zagląda się w ostateczności. Tajemnice były bezpieczne w zaciszu, a gdy śmierć już zabrała ich posiadacza nie było ważne kto odkryje sekret tak skrupulatnie ukrywany.
Wtedy właśnie rodziny trafiły do Londynu, na ulicy gdzie mieścił się sklep Borgina i Burke’a. Wykładając na ladę stare szkatułki pokazywali fragment życia swojej rodziny. Naszyjniki, broszki, sekretniki, kolczyki lub przedmioty codziennego użytku o wartości sentymentalnej potrafiły opowiedzieć wiele historii. Należało jedynie wiedzieć gdzie szukać. Tłumaczenia Mildred były podobne do tych, które słyszała wielokrotnie w sklepie. Nie okazała jednak tego po sobie. Dyskrecja była jedną z cech rodziny Burke. Każdy mógł czuć się bezpiecznie opowiadając swoją wersję zdarzeń.
Przedmioty zawsze wpadały przypadkiem, w trakcie sprzątania i najczęściej była to prawda. Wypowiedź czarownicy była enigmatyczna, nie chciała zbyt wiele zdradzać, jakby się bała, że lady Burke nagle zmieni o niej zdanie. Uśmiechnęła się do własnych myśli. Posiadanie przeklętego przedmiotu w żaden sposób nie szkodziło rodzinie Crabbe, nie przynosiło im ujmy na nazwisku.
Upewniając się, że ma czyste dłonie podeszła do jednej z sów, aby pogładzić jej jedwabiste pióra. Zbierając myśli patrzyła jak ptak przyjmuje pieszczoty ze spokojem, a przymykając oczy dawał znać, że nie jest ona nieprzyjemna.
-Klątwołamacz - odpowiedziała spokojnie. Uniosła spojrzenie na Mildred. -Potrzebujecie osoby, która się na tym zna. - Nie była ekspertem od klątw. Parę razy zdarzyło się jej zdjąć zabezpieczenia. Okupiła to sinicą oraz bólem, ale to ile się nauczyła dzięki temu było nieocenione. -Drew Macnair jest jednym z najlepszych jakich znam. - Tak samo jak Edgar, ale stan jego zdrowia nie pozwalał już na tak aktywne działania więc nie chciała go obciążać dodatkowymi komplikacjami. -Może też ta hipotetyczna osoba przynieść znalezisko do sklepu na Nokturnie i tam fachowym okiem ktoś inny spojrzy na to przedmiot. Wyda opinię. - Zamyśliła się na chwile. -Panna Borgin ma również umiejętności i wiedzę w tym temacie. Może być pomocna. - Zasugerowała inną znajomą, z którą miała przyjemność parę razy pracować przy zaklętych przedmiotach. Możliwe, że taka osoba była bardziej atrakcyjna dla Mildred niż znany Śmierciożerca i do tego Namiestnik. Drew również miał wiele na głowie, ale o ile dobrze rozumiała, runy oraz klątwy były jego pasją, czymś co zajmowało umysł oraz serce.
Pokręciła głową.
-Nie masz obowiązku mówić mi wszystkiego, choć przyznaję, że jesteś dość tajemnicza. - Uśmiechnęła się nieznacznie w stronę czarownicy. Nie naciskała jednak na wyjawienie tajemnicy. Chęć zrobienia tego powinna być dobrowolna, a nie pod przymusem. Rozejrzała się po sowiarni. -Tak, skończyłyśmy. - Potwierdziła słowa towarzyszki i skierowała się do wyjścia. Obejrzała się na Mildred przez ramię. -Zobaczymy czy przyszły jakieś wieści. Zaraz będzie moja warta nad pocztą. - Być może sortując koperty znajdą tą, na którą tak bardzo panna Crabbe czekała.
|zt x2
Wtedy właśnie rodziny trafiły do Londynu, na ulicy gdzie mieścił się sklep Borgina i Burke’a. Wykładając na ladę stare szkatułki pokazywali fragment życia swojej rodziny. Naszyjniki, broszki, sekretniki, kolczyki lub przedmioty codziennego użytku o wartości sentymentalnej potrafiły opowiedzieć wiele historii. Należało jedynie wiedzieć gdzie szukać. Tłumaczenia Mildred były podobne do tych, które słyszała wielokrotnie w sklepie. Nie okazała jednak tego po sobie. Dyskrecja była jedną z cech rodziny Burke. Każdy mógł czuć się bezpiecznie opowiadając swoją wersję zdarzeń.
Przedmioty zawsze wpadały przypadkiem, w trakcie sprzątania i najczęściej była to prawda. Wypowiedź czarownicy była enigmatyczna, nie chciała zbyt wiele zdradzać, jakby się bała, że lady Burke nagle zmieni o niej zdanie. Uśmiechnęła się do własnych myśli. Posiadanie przeklętego przedmiotu w żaden sposób nie szkodziło rodzinie Crabbe, nie przynosiło im ujmy na nazwisku.
Upewniając się, że ma czyste dłonie podeszła do jednej z sów, aby pogładzić jej jedwabiste pióra. Zbierając myśli patrzyła jak ptak przyjmuje pieszczoty ze spokojem, a przymykając oczy dawał znać, że nie jest ona nieprzyjemna.
-Klątwołamacz - odpowiedziała spokojnie. Uniosła spojrzenie na Mildred. -Potrzebujecie osoby, która się na tym zna. - Nie była ekspertem od klątw. Parę razy zdarzyło się jej zdjąć zabezpieczenia. Okupiła to sinicą oraz bólem, ale to ile się nauczyła dzięki temu było nieocenione. -Drew Macnair jest jednym z najlepszych jakich znam. - Tak samo jak Edgar, ale stan jego zdrowia nie pozwalał już na tak aktywne działania więc nie chciała go obciążać dodatkowymi komplikacjami. -Może też ta hipotetyczna osoba przynieść znalezisko do sklepu na Nokturnie i tam fachowym okiem ktoś inny spojrzy na to przedmiot. Wyda opinię. - Zamyśliła się na chwile. -Panna Borgin ma również umiejętności i wiedzę w tym temacie. Może być pomocna. - Zasugerowała inną znajomą, z którą miała przyjemność parę razy pracować przy zaklętych przedmiotach. Możliwe, że taka osoba była bardziej atrakcyjna dla Mildred niż znany Śmierciożerca i do tego Namiestnik. Drew również miał wiele na głowie, ale o ile dobrze rozumiała, runy oraz klątwy były jego pasją, czymś co zajmowało umysł oraz serce.
Pokręciła głową.
-Nie masz obowiązku mówić mi wszystkiego, choć przyznaję, że jesteś dość tajemnicza. - Uśmiechnęła się nieznacznie w stronę czarownicy. Nie naciskała jednak na wyjawienie tajemnicy. Chęć zrobienia tego powinna być dobrowolna, a nie pod przymusem. Rozejrzała się po sowiarni. -Tak, skończyłyśmy. - Potwierdziła słowa towarzyszki i skierowała się do wyjścia. Obejrzała się na Mildred przez ramię. -Zobaczymy czy przyszły jakieś wieści. Zaraz będzie moja warta nad pocztą. - Być może sortując koperty znajdą tą, na którą tak bardzo panna Crabbe czekała.
|zt x2
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Ogrody
Szybka odpowiedź