Wydarzenia


Ekipa forum
Główny salon
AutorWiadomość
Główny salon [odnośnik]15.11.17 11:24
First topic message reminder :

Główny salon

Główny salon stanowi najbardziej reprezentatywną część zamku. Utrzymany w wiktoriańskim stylu, pełen przepychu. Ściany zdobione są najprawdziwszym, najdroższym srebrem, zaś lustro nad niepodłączonym do sieci Fiuu kominkiem należy do najdroższych jakie można sobie wyobrazić. Misternie wykonany żyrandol robi wrażenie na każdym z gości; daje on zresztą najwięcej światła. Oprócz szafek, stolików kawowych oraz sekretarzyków w pokoju mieszczą się także wygodne, duże sofy oraz fotele, obite szarymi tkaninami. Na panelach rozściełają są dywany z tradycyjnymi wzorami. W kącie salonu postawiono gramofon umilający pobyt spokojną, liryczną muzyką. Po lewej stronie od wejścia znajdują się okna prezentujące przyzamkowe ogrody.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główny salon - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Główny salon [odnośnik]11.12.23 23:00
|19.08.1958


Burmistrz miasta Durham opuścił salon kiedy złożył kolejny raport. Ten rosły mężczyzna minę miał zasępioną, a zgarbiony zdawał się nosić na swych barkach ciężar całego świata. W wyniku deszczu meteorytów ucierpiał jego syn oraz córka. Poparzenia sprawiły, że byli pod stałą opieką uzdrowicieli, zaś jego małżonka nie odchodziła od ich łóżek. On zaś, pomimo własnej tragedii nie zostawił ludzi samych sobie. Wraz z burmistrzami Beamish Town, Mikkelton oraz Sunderland zarządzili działania kryzysowe. Dzisiejszego ranka przedstawił lady Burke ostatnie raporty jakie udało się pozyskać z terenu.
Wyszedł pospiesznie z zamku i udał się do miasteczka, gdzie już zarządzano akcjami pomocowymi. Primrose nie mogła wyrazić swojej wdzięczności dla działań mężczyzny wiedząc, że będzie mu się należało podziękowanie ze strony rodu Burke.
Teraz jednak przechadzała się po salonie przeglądając kolejne raporty. Nie było tak źle jak sądziła, choć widziała jak wiele szkody poniosło hrabstwo. Niepokoiły ją wieści z granic i sąsiadujących hrabstw. Nie mogli na to nie zwrócić uwagi.
Młoda czarownica przetarła oczy. Od paru dni męczyły ją koszmary. Dokładniej od tego wieczora kiedy meteoryt uderzył w pobliskie budynki, a w łunie unoszącej się nad zniszczonymi dachami dostrzegła własną śmierć. Niosły ją cienie; te same które widywała w ratuszu Beamish. Każda noc od tamtej pory była katorgą. Ledwie zasypiała budziła się zlana potem, czuła jak cienie swoimi pazurami przecinają jej ciało, jak krew wsiąka w łóżko, jak to przemoczone rubinem zaczyna przeciekać tworząc plamy na podłodze.
W panice dotykała brzucha i piersi, a gdy nie znajdowała otwartych ran uspokajała się, lecz ledwie sen znów przychodził, od nowa przeżywała własną śmierć. Nie wspominała na razie nikomu z domowników o tym. Nie to było ich zmartwieniem, a ona kładła to na karb ostatnich przeżyć w trakcie czuwania.
-Powodzie w Sunderland, spadające meteoryty zaburzyły działanie magii konstrukcyjnej. - Powiedziała kiedy w salonie zjawił się Xavier. -Ojciec pojechał już do Sunderland, aby osobiście sprawdzić stan miasteczka i poziom wody. - Mówiąc to rozdała im raporty jakie do tej pory otrzymali. -Jaki alchemik zbierał odłamki meteorytów co doprowadziło do wybuchu i zniszczenia jednej z wiosek. - Westchnęła ciężko i zerknęła na swoją kopię raportów. -Poza tym liczne zniszczenia domostw w całym hrabstwie, zalane pobliskie gospodarstwa. Durham udostępniło ratusz dla uciekinierów oraz mieszkańcy przygarniają do siebie poszkodowany. Pub Korona i Gęś rozdaje codziennie jeden ciepły posiłek, ale kończą się im zasoby. - Podniosła wzrok na kuzyna, teraz było widać, że oczy miała podkrążone, a zmęczenie zaczynało odmalowywać się na jej twarzy. -Poza tym na granicach jest obawa, że zaczną się migracje oraz ataki. Fawleyowie są na granicy buntów podobnie u Slughornów. Matka pojechała do swojej rodziny, aby wesprzeć mojego dziadka. Ma przysłać sowę jak będzie wiedzieć coś więcej. - Odłożyła raporty i podeszła do stolika kawowego gdzie skrzat umieścił spory dzbanek tego napoju. -My mamy zaplanować działania i zacząć je wdrażać w życie.
Takie było polecenie nestora rodu i miała zamiar wypełnił je do końca. Nie bacząc na koszty.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't



Ostatnio zmieniony przez Primrose Burke dnia 30.12.23 18:27, w całości zmieniany 1 raz
Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Główny salon - Page 4 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Główny salon [odnośnik]22.12.23 13:41
Od ferelnego deszczu meteorytów minął tydzień, a on nadal odczuwał jego skutki. I nie miał na myśli tylko siebie, ale to ile nieszcześcia i zniszczenia niósł ze sobą nagły opad. Nikt się go nie spodziewał, chociaż sam Xavier nie był specjalnie tym zaskoczony. Coś wisiało w powietrzu od dłuższego czasu, to była kwestia dni aż w końcu coś się wydarzy. Kometa od samego początku byłą złym omenem wiszącym nad ich głowami i choć wiele osób starało się rozwiązać jej zagadkę, nie doszły go słuchy by ktokolwiek miał w tej kwestii szczęście.
Pomimo rosnącego z dnia na dzień zmęczenia wcale nie odpoczywał. Wiedział, że teraz ich hrabstwo i ludzie potrzebują pomocy jeszcze bardziej niż wcześniej, a on nie miał zamiaru siedzieć z założonymi rękami. Codziennie był w innym miejscu doglądając zniszczń i starając się wymyślić w jaki sposób mogliby, on i jego rodzina, pomóc potrzebującym. Na biurku w swoim gabinecie miał już stertę dokumentów i notatek, które analizował całymi nocami. I tak nie sypiał, nie mógł...koszmary były zbyt realne.
Od momentu zdarzenia w bibliotece cały czas towarzyszył mu kobiecy śpiew, a przed oczyma widział blondwłosą dziewczynę w ststkowej kajucie. Czasami miał wrażenie, że sam się tam znajduje, że znów na nowo przeżywa ten sam koszmar. Wydawałoby się, że po takim czasie, niby nie długim, ale jakże intensywnym, powienien się już do tego przyzwyczaić, ale on nie mógl. Rozpraszało go to za każdym razem, a jedyną ucieczką wydawała się praca, kiedy siedział nad dokumentami i skupiał się na czymś innym. Wory pod oczami bladość skóry świadczyły o jego zmęczeniu i braku snu, ale kiedy ktoś o to pytał, za każdym razem zbywał to machnięciem ręki, zwalając na ilość pracy, którą miał do wykonania. Nie chciał by inni członkowie rodziny się martwili, wszyscy mieli o wiele większe problemy niż jego koszmary i rosnąca z dnia na dzień obsesja na punkcie nieznanego bytu.
W korytarzu minął burmistrza, ten wcale nie wyglądał lepiej, niosąc na barkach ciężar swoich obowiązków. Skinął mu głową na powitanie, nie zatrzymując go, każdy z nich miał pracę do wykonania.
Wszedł do salonu niosąc ze sobą naręcze dokumentów i własnych raportó, które do tej pory stworzył. Spojrzał na kuzynkę i siostrę, obie wyglądały na zmęczone. Czyli najwyraźniej nie tylko on kiepsko sypiał, jeśli w ogóle udało mu się zasnąć. Położył dokumenty na stole, po czym rozłożył je według tematów do poruszenia, a po chwili sam przyjął kartki od Primrose.
Przetarł twarz dłonią czytając na szybko zawartość raportów, po czym lekko pokiwał głową.
- Dobrze... – zaczął spokojnie analizując na szybko w głowie – Musimy to wszystko dokładnie rozpisać, żeby było wiadomo, która część hrabstwa najbardziej ucierpiała i gdzie należy na sam początek skupić nasze wysiłki. – pokiwał głową rozkładając raporty zaraz obok swoich – Udałem się w kilka miejsc i mam wgląd w sytuacje. Przede wszystkim, meteor uderzył w pobliskie jezioro, przez co nie dość, że fala zalała domostwa w okolicy to jeszcze zabrała ze sobą wiele ludzkich istnień. Nadal trwają poszukiwania zaginionych, istnieje duże prawdopodobieństwo, że znajdziemy ich na dnie jeziora, gdzie trafili wraz z cofającą się falą. W jeziorze jednocześnie wyginęły wszystkie ryby, więc możemy zapomnieć, że będziemy w stanie tam łowić aby zapewnić chociaż trochę jedzenia dla potrzebujących. – odparł, po czym machnął różdżką, a duży kubek z kawą podleciał do niego.
Wziął duży łyk nie zwracając za bardzo uwagi na temperaturę napoju, potrzebował kofeiny by funkcjonować, a najlepiej jakby jeszcze ktoś dolał mu tam jakiegoś alkoholu. Po chwili odpalił papierosa i zaciągnął się porządnie.
- Doszły mnie również słuchy na temat zdefrautowanych pieniędzy dla astronomów w hrabstwie, należałoby się temu przyjrzeć, ale to nie jest jakaś pilna sprawa. Warto to jednak zapisać, żeby na przyszłość się tym zająć. Sądze jednak, że oprócz oczywistej pomocy potrzebującym należy poświęcić dużo czasu na zabezpieczenie granic, może jakiś zaklęcia ochronne? Ewentualnie wystawić jakiś strażników w najbardziej newralgicznych miejscach aby wyłapywali nieproszonych gości? – zaproponował unosząc brew ku górze.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Główny salon [odnośnik]22.12.23 13:41
The member 'Xavier Burke' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główny salon - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główny salon [odnośnik]30.12.23 18:59
Kubek z kawą trzymała w dłoniach ciesząc się samym już zapachem, który pobudzał. Pomimo zmęczenia pracowała na pełnych obrotach, choć wiedziała, że przyjdzie jej to okupić zdrowiem. Nie ono jednak teraz było najważniejsze. Być może koszmary miną kiedy uporają się z największymi problemami, a tym samym jej umysł będzie spokojniejszy. Upiła łyk kawy czując jak napój rozgrzewa krtań i pomaga zebrać rozbiegane myśli.
Podeszła do stosu dokumentów z jakimi przyszedł Xavier. Sięgnęła po jedną z kartek zapisaną danymi odnośnie szkód i tego ile rodzin zginęło, jak wiele osób zostało bez dachu nad głową. Westchnęła cicho, a wielki ciężar osiadł na drobnych ramionach. Ledwo udało się im zacząć sprzątać po efektach wojny, ale ten kataklizm jedynie pogłębił problemy i stworzył nowe. Wychodzenie z nich zajmie wiele długich i mozolnych miesięcy.
-Mamy mapę… - Powiedziała od razu kiedy wspomniał o zorientowaniu się w największych szkodach. Przesunęła dokumenty kuzyna wydobywając spod nich rzeczoną mapę hrabstwa. Różdżką wykonała gest wypowiadając przy tym “accio ołówek”. Zaraz w jej dłoni pojawiły się przyrządy do pisania. Nachyliła się nad rozrysowanym Durham. -Powódź… lokalne podtopienie… zaburzenia magii… zniszczona cała wioska… - Mówiła pod nosem jednocześnie zaznaczając dane obszary ołówkiem. Następnie wyprostowała się dając możliwość spojrzenia na skalę zniszczeń. Sięgnęła po odstawiony wcześniej kubek z kawą i upiła kolejny łyk. Całkiem spory. Końcówką ołówka wskazała na obszar Sunderland. -Tutaj mamy prawdziwą powódź. Większość mieszkańców nie ma dachu nad głową. Trzeba będzie się nimi zająć i poczekać, aż poziom wód opadnie. - Wodziła wzrokiem po mapie. -Potem zakładam, że lokalne podtopienia i zniszczona wioska, choć tam większość zginęła… - Stanie się ten obszar na jakiś czas ziemią jałową. Cmentarzem i miejscem bólu oraz straty. -Nie mam pomysłu na ochronę granic, poza stawianiem realnych zabezpieczeń oraz wystawieniem straży na głównych drogach i zabezpieczenie kominków. Ludzie za pomocą proszku Fiuu mogą uciekać gdzie ich wyobraźnia poniesie, choć teoretycznie kominki mogą nie być ze sobą połączone. Może to jest wyjście, blokada kominków oraz zabezpieczenia przed teleportacją. Tak jak w Hogwarcie. Na teren szkoły nikt się nie może teleportować. Może powinniśmy mieć też taki namiar na teleport? - Zmarszczyła nieznacznie brwi. -To oznacza jednak, że zaczną korzystać z mioteł i innych środków transportu. - Wiedziała, że nie unikną całkowicie migrujących ludzi, ale nie chciała mieć tłumów uciekinierów, kiedy rodowici mieszkańcy Durham potrzebowali ich wsparcia. Uniosła spojrzenie na kuzyna w przypływie nagłej myśli, która mogła być odpowiedzią na ich, częściowe, problemy. -W hrabstwie jest sporo budynków po mugolach, którzy opuścili je lub zostali z nich wysiedleni. Może warto je zaadaptować teraz dla tych co stracili dach nad głową? Nie będą musieli troszczyć się o to, gdzie spędzą noc i będzie łatwiej im zmierzyć się z kolejnym dniem.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Główny salon - Page 4 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Główny salon [odnośnik]07.01.24 22:27
Kiedy nadszedł dzień kataklizmu, świat właściwie stanął na głowie. Nie tylko Anglia została dotknięta deszczem spadających gwiazd. Kontynent także ucierpiał - choć nawet nie w połowie tak poważnie jak Wyspy. Najgorsze zniszczenia dotyczyły głównie terenów nadmorskich, choć im dalej od morza - od Anglii - tym było lepiej. Ale i tak wszyscy potracili rozum.
Gdy tylko Craig otrzymał doniesienia z kraju, jego pierwszym odruchem było natychmiastowe wyruszenie w drogę. Musiał dowiedzieć się jak źle było. Czy wszyscy w domu byli cali. Nie wiedział, jak zniósłby kolejną żałobę, był zdania że ich rodzina dość się już nacierpiała. Zdrowy rozsądek musiał wziąć jednak górę nad emocjami. Nie mógł tak po prostu rzucić wszystkiego na miejscu i udać się do Durham. Zrobił więc drugą możliwie najbardziej logiczną rzecz - napisał pilną sowę z listem, w którym dopytywał się jak Burke'owie znieśli kataklizm. Odpowiedzi się jednak nie doczekał, co przez ostatni tydzień spędzało mu sen z powiek. Co rusz zerkał w niebo, spodziewając się, że ptak którego wysłał, lada dzień wróci wieściami. Może gdyby posłał Blanche, dowiedziałby się czegoś wcześniej - a może nie. Była nieugięta i wiadomości dostarczała pomimo wszelkich przeciwności, czasem nawet kosztem własnego zdrowia. Nie chciał jednak ryzykować życia własnej sowy i chyba dobrze zrobił, bo wkrótce wyszło na jaw, że wysłany puchacz po prostu zginął gdzieś po drodze. Nawet nie dotarł do Durham.
Koniec końców, padła decyzja o wyjeździe. Craig zajął się swoimi obowiązkami na miejscu na tyle na ile musiał - wspomógł także tutejszą szlachtę, bo przecież niektórzy lordowie byli przerażeni i sparaliżowani stratami swoich winnic, zupełnie niczym jelenie złapane w światła lamp. Po raz kolejny Burke powierzyć musiał zarządzanie częścią tutejszego biznesu swojemu zastępcy, natomiast w kwestii poważniejszych kontraktów rozesłał wieści, że skontaktuje się z klientami w najbliższej przyszłości, a realizacja zamówień może się nieco opóźnić z powodów rodzinnych. No bo w sumie nie kłamał. Zajęło to wszystko kilka dni. Kilka dni przez które przeklinał los, samego siebie, kometę, pecha, służących, skrzynię która stanęła na jego drodze i w którą boleśnie uderzył się stopą... właściwie wszystko i wszystkich.
Nie chcąc ryzykować życia kolejnej sowy, zjawił się w Durham niezapowiedziany. Służący byli rzecz jasna zaskoczeni widząc jak dorożka zajeżdża nagle przed główne wejście, szybko jednak zorientowali się z kim mają do czynienia i pospieszyli mu pomóc. Nie zwracając na nich specjalnej uwagi, Craig zażądał tylko by zdradzić mu gdzie znajdzie kogoś z rodziny - a gdy dowiedział się, że Primrose i Xavier mają akurat spotkanie w głównym salonie, popędził tam czym prędzej. Drzwi otworzył może nieco zbyt gwałtownie, ale po prostu chciał ich znów ujrzeć. I widząc ich dwójkę w pokoju, z kubkami w dłoniach, całych i zdrowych odczuł z miejsca ulgę. Ulgę na tyle ogromną, że miał wrażenie, że w tej samej chwili zeszło z niego powietrze - jakaś część ciężaru, która zalegała mu na ramionach po prostu zniknęła. Jego czujne oko chwilę później wyłapało co prawda pewne niepokojące symptomy, ale odrzucił je na razie na bok.
- Xavier - powitał brata, chcąc go zamknąć w mocnym, męskim uścisku - Primrose - do niej też wyciągnął dłonie. - Nic wam nie jest. A co z resztą? - cień zmartwienia znów wślizgnął się w jego spojrzenie. Co z resztą ich rodzeństwa, rodzicami, wujostwem? Z dziećmi?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Główny salon [odnośnik]08.01.24 19:29
Obserwował jak Primrose pochyla się nad dokumentami, a potem wyciąga mapę kiedy zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Poczuł dziwne mrowienie w dłoniach, a gdy na nie spojrzał prawie zachłysnął się powietrzem. Powstrzymał się jednak w porę, nie chcąc alarmować kuzynki. Czarne żyłki, podobne do tych, które widział kiedy badał tajemniczą kulę, pojawiły się na jego dłoniach i zaczęły pulsować. Szybko zgasił papierosa w popielniczce i odstawił kubek na blat stołu, po czym schował ręce do kieszeni marynarki. Zdarzyło mu się to pierwszy raz i nie miał pojęcia czy się nie rozprzestrzeni na resztę ciała. Musiał się obserwować, ale dopóki nie zauważy niepokojących objawów miał zamiar zostać w salonie. Miał szczerą nadzieję, że na dłoniach się zakończy. Pulsowanie było uciążliwe, ale poradzi sobie z tym.
Stanął krok od Prim i nachylił się nad mapą, analizując co dokładnie zaznaczyła.
- Tak, zdecydowanie Sunderland powinniśmy zająć się na początku. Ci ludzie potrzebują najwięcej pomocy. Chociaż w miasteczku Durham również zalało, to zdecydowanie szkody są mniejsze...chociaż nie sądzę aby w obecnej sytuacji gdziekolwiek, jakiekolwiek szkody można lekceważyć. Nasz dom nie ucierpiał, ale nie zmienia to faktu, że okoliczni mieszkańcy mieli tyle szczęścia. - westchnął przeglądając wzrokiem rozłożone po stole dokumenty.
Zmarszczył brwi i zamyślił się na moment kiedy mówiła o blokadzie kominków.
- Wiesz, to w sumie nie jest głupi pomysł. Jeśli zablokowalibyśmy ten sposób transportu, ktokolwiek by chciał musiałby używać mioteł czy, jak słusznie zauważyłaś, innych środków transportu. Ale wydaje mi się, że łatwiej będzie nam to upilnować niż jakbyśmy musieli się skupiać na większej liczbie możliwości. Popraw mnie jeśli się mylę ale kominki chyba może zablokować Ministerstwo, tak? Nigdy się wcześniej tym nie interesowałem. - pokiwał głową – Nie obejmiemy całego hrabstwa barierą, nie jesteśmy niestety w stanie, ale zatrudnienie strażników czy nawet najemników przychylnych naszej sprawie może pomóc w pilnowaniu granic. Można też wystawić posterunki na głównych drogach i nakazać sprawdzanie dokumentów. - dodał intensywnie myśląc.
Na Merlina ależ by teraz zapalił, pomagało mu się to skupić. Nie mógł jednak wyciągać rąk z kieszeni więc musiał jakoś to przeżyć.
Uniósł brew ku górze słysząc o opuszczonych przez mugoli domach, po czym pokiwał energicznie głową.
- Myślę, że to genialny pomysł. Po co mają stać odłogiem, skoro mogą się przydać potrzebującym. Ludzie mogą na spokojnie je uprzątnąć i mieć dach nad głową dopóki sytuacja nie wróci do normy, a ich domy na nowo nie staną. - powiedział uśmiechając się lekko – Zapisz to żebyśmy czasami o tym nie zapomnieli. Co do najemników, chociaż osobiście za nimi nie przepadam jestem pewny, że za odpowiednią cenę będą wykonywać swoją pracę sumiennie. Zaciągnę języka w Londynie, w porcie przeważnie jacyś koczują szukając pracy, a jestem przekonany, że moi dostawcy znają kogo trzeba. - odparł kiwając głową.
Słysząc otwierane z impetem drzwi lekko się wzdrygnął, po czym błyskawicznie obrócił się na pięcie zaciskając dłoń na różdżce w kieszeni. Widząc kto stoi w drzwiach początkowo kompletnie nie wiedział jak ma zareagować. Nie widział brata Merlin wie ile czasu, a teraz ten pojawił się tutaj jakby znikąd.
- Craig… - padło jedynie z jego ust, a kiedy brat ruszył w jego kierunku by go uściskać, cofnął się o krok, jednak nie uniknął braterskiego uścisku.
Sam jednak nie odwzajemnił tego miłego gestu, chociaż chciał. Cały czas czuł nieustępujące pulsowanie w dłoniach, może się nie nasilało i nie rozprzestrzeniało na resztę ciała, co było dobrym znakiem, jednak wiedział doskonale, że ich widok dla pozostałej dwójki mógłby być szokujący.
- No tak, nic nam nie jest. - pokiwał głową – Reszcie na szczęście też nic, wszyscy mają się dobrze...ale co TY tutaj robisz? - uniósł brew ku górze nadal zaskoczony widokiem brata.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Główny salon [odnośnik]11.01.24 13:24
Głowa pulsowała z powodu braku dobrego snu i nadmiaru kawy. Przymknęła na chwilę oczy chcąc zwalczyć ból, ale to na nic. Wizyta w Mungu wydawała się najlepszym wyjściem. Nie mogła już teraz niepokoić Cassandry. Ta była żoną namiestnika, jego opoką i wsparciem. Przestała być uzdrowicielem, do którego mogła się udać w każdej chwili. Skupiła się na powrót na mapie. Nie byli w stanie pomóc wszystkim, nie byli w stanie naprawić wszystkich szkód, na to potrzebowali lat. Bardzo wielu lat. Bezsilność obejmowała ją swoimi ramionami.     Miała ledwo dwadzieścia trzy lata, powinna w tym czasie wieść życie córki bogatego człowieka, powinna martwić się tym kto tym razem uderzy w konkury, tym czy wyrobi się z zamówieniami i czy nie spóźni się znów na kolację. Powinna skupiać się na wspieraniu lokalnych przedsięwzięć, jarmarków… Zamiast tego starała się sprawić, że życie będzie bardziej znośne, że ludzie, którym wraz z Rycerzami Walpurgii obiecali lepszy świat, rzeczywiście go dostaną.
Miała ledwie dwadzieścia trzy lata i czuła jak na ich barki spada odpowiedzialność, która nie powinna się na nich znaleźć. Mimo tego, gdyby nie te wydarzenia, nadal pozostałaby dziewczyną, która gna po wzgórzach Durham nieświadoma tego co tak naprawdę skrywa świat. Żyjąca mrzonkami, obietnicami za szklanymi ścianami. Głucha na to czego pragnie, wiecznie wbita w ramy przyzwyczajeń, które jedynie ograniczały.
Nadal byłaby złotym dzieckiem. Nikim więcej.
-Byłbyś w stanie zorientować się w kwestii kominków i potencjalnej ochrony granic lub głównych dróg prowadzących do miast? Ludzie na pewno będą się nimi przemieszczać. - Xavier miał lepsze predyspozycje do tego, aby zająć się właśnie tą kwestią. Bardziej doświadczony, obyty w rozmowach, które należy przeprowadzić. Nie wątpiła w to, że zatroszczy się o wszystko. Zwłaszcza, że chciał zaciągnąć języka w porcie, tam gdzie ona sama się nie zapuszczała. Nie wydawało się też rozsądne, aby teraz tam tym bardziej szała. Miała wojowniczą naturę, ale nie była tak głupia, aby narażać siebie w ten sposób. Sięgnęła po narzędzia do pisania i zanotowała kwestię ochrony ziemi oraz granic, stawiając przy tym zadaniu imię kuzyna. -To luźny pomysł. Nie wiem czy trafiony, te domy stoją opuszczone od dwóch lat. Nie wiem czemu nie pomyśleliśmy o tym wcześniej. Możliwe, że rozbiórka dwóch albo trzech będzie lepszym pomysłem i bardziej się przyda. - Kolejna notka pojawiła się na kartce. -Sprawdzę to. - Miała możliwość wyjścia z zamku. Zobaczenia tego co się dzieje w hrabstwie. -Warto poczekać jeszcze na wytyczne Ministerstwa Magii, już ruszają punkty pomocowe, więc warto do takiego się udać i wesprzeć ich działanie. Matka na pewno wie więcej na ten temat. Jak wróci ojciec przedstawię mu nasze plany. - Był teraz nestorem i jako głowa rodu miał ostateczne zdanie. Na wiele córce pozwalał i innym członkom rodziny, ponieważ widział co robili i ufał im pod wieloma względami. Kryzys jednak był na tyle poważny, że nie chciała bez wiedzy ojca  i matki podejmować wiążących decyzji. Zwłaszcza, że był teraz w rejonie ogarniętym powodzią. Musieli poczekać. -Jest jeszcze opcja otworzenia zamku dla potrzebujących… Craig?! - Odwróciła się kiedy skrzydła drzwi uderzyły o ściany pomieszczenia. Kuzyn wyjechał parę dni przed zakończeniem festiwalu lata. Ten czas wydawał się odległa przeszłoscią, prehistorią. Uśmiechnęła się na jego widok i zamknięta w mocnym uścisku czarodzieja odczuła ulgę. Im więcej ich będzie, gdy połączą siły wiedziała, że przetrwają.  -Wszyscy cali. - Zapewniła kiedy odsunęła się na odległość ramion. -Ojciec pojechał na objazd ziem, matka udała się do Slughornów, my zaś mamy za zadanie ocenić straty i zebrać napływające wieści, aby potem przedstawić ojcu plan działania. A ty? - Przyjrzała się uważnie mężczyźnie, chcąc ocenić czy jest ranny, choć gdyby był nigdy by się nie przyznał, ukrywając swój ból.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Główny salon - Page 4 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Główny salon [odnośnik]14.01.24 14:12
Nie uszło jego uwadze dziwne zachowanie brata - brak odwzajemnienia uścisku, brak podjęcia innego gestu, który miałby wyrazić powitanie, jak choćby uściśnięcie dłoni... no i  ten krok do tyłu. Zaraz po tym jak najstarszy Burke wypuścił Xaviera ze swojego objęcia, posłał mu długie, badawcze i zaniepokojone spojrzenie. Może także trochę skrzywdzone, bo mimo wszystko poczuł się nieco dotknięty tym absolutnym brakiem entuzjazmu na swój widok.
- Na pewno? - dopytał krótko po słowach brata, jeszcze przez chwilę lustrując go wzrokiem, zanim przeszedł do powitania kuzynki. Może nie zamierzał go tak ciągnąć za język teraz, jednak ewidentnie musieli odbyć jakąś rozmowę - bo jeśli Xavier miał do niego jakąś urazę, Craig zamierzał jakoś to naprawić. Dobre stosunki z rodziną były w końcu absolutnym fundamentem ich domostwa, nie mogli sobie pozwolić na jakieś niesnaski, nie teraz.
- Usłyszałem jak źle dzieje się w Anglii i doszedłem do wniosku, że tutaj jestem bardziej potrzebny - odpowiedział, patrząc na Primrose i nieco pokrzepiony jej zdecydowanie cieplejszym powitaniem. On sam nie zmienił się wiele od momentu gdy kuzynka widziała go ostatnim razem. Może wyglądał nawet lepiej, bo nie licząc ostatniego tygodnia pełnego nerwów, życie za Kanałem La Manche było raczej wygodne. Sytuacja we Francji była zdecydowanie bardziej unormowana - nawet w momencie deszczu meteorytów. Kontynent ucierpiał słabiej i właściwie jedynymi powodami dla których Burke mógł tam tracić sen, były interesy i rodzina. Ale interesy szły całkiem nieźle. To z bliskimi miał rzecz jasna większy problem. Szczególnie gdy nie doczekał się od nich żadnych wieści. - Wybaczcie, że tak bez uprzedzenia. Wysłałem sowę zaraz po dniu katastrofy, ale ponoć zginęła w drodze. Nie chciałem ryzykować życia kolejnej, uznałem że po prostu pora wracać do domu.
Przyjrzał się jeszcze raz obojgu. Wyglądali na potwornie zmęczonych, zniechęconych, przygnębionych nawet. Nie dziwił się temu absolutnie, prawdopodobnie byłby w takim samym nastroju, gdyby znał pełnię skali zniszczeń oraz cierpienia, któremu musieli jakoś zaradzić. Póki co jednak nie miał pojęcia jak bardzo Durham ucierpiało. Rodzina była bezpieczna, to dobrze. Ale co z pospólstwem? Gdy Craig zbliżał się do drzwi pomieszczenia słyszał przytłumione głosy, nie był w stanie jednak dosłyszeć o czym była prowadzona rozmowa. Widząc jednak na stole mapy i liczne pergaminy zapisane gęsto notatkami, mógł domyślić się tematu dyskusji. Primrose z resztą potwierdziła jego przypuszczenia. - Ja także jestem cały, nie martw się - odpowiedział jeszcze szybko kuzynce, zbliżając się do stołu i przeglądając rozłożone na blacie raporty - Powtórzysz mi proszę to, o czym rozmawialiście? - zapytał, a gdy nakreślono mu już mniej więcej skalę zniszczeń oraz pierwsze plany działania, pokiwał w zamyśleniu głową. Po zasłyszanych tu i ówdzie plotkach spodziewał się, że będzie dużo, dużo gorzej. Widać Durham los potraktował wyjątkowo łagodnie. Ale nie można było oczywiście powiedzieć także, że było kolorowo.
- Taniej i szybciej byłoby przesiedlić poszkodowanych do opuszczonych mugolskich lokali, ale nie spodziewam się by ludzie tak po prostu opuścili swoje domy rodzinne, nawet zniszczone. Z większym poparciem spotka się rozbiórka i odbudowa - tu westchnął cicho. Ludzka natura miała to do siebie, że była bardzo sentymentalna. Sam coś o tym wiedział - Ale absolutnie nie zgadzam się, by przekształcać zamek w punkt pomocowy. Nawet jeśli mamy miejsce i zasoby, może to wywołać ogólne niezadowolenie. Awantury, kradzieże. Wyobraź sobie że twoja chatka jest doszczętnie zrujnowana, więc wielcy państwo zapraszają cię tymczasowo do spania na rozkładanej pryczy w swojej pięknej, bogato zdobionej sali balowej w ogromnym i, przede wszystkim, nietkniętym zamku. - nakreślił Primrose obraz, którego być może na początku nie dostrzegała, skupiona na swojej potrzebie pomocy wszystkim poszkodowanym biedakom. Mieszkańcy hrabstwa wiedzieli, że Burke'owie są bogaci, ale co innego wiedzieć, a co innego zobaczyć to na własne oczy - szczególnie gdy niektórzy potracili dorobek całego życia. Poza tym Craig... naprawdę nie chciał by obcy, przypadkowi ludzie kręcili się po zamku. Nie, lepiej było wesprzeć Ministerialne punkty pomocowe. Własny także mogli otworzyć, ale w innej lokalizacji.
- Co do ochrony granic... jak bardzo ucierpiały sąsiednie hrabstwa? - dopytał, chcąc mieć pełen obraz sytuacji. Być może poważniejszym problemem może być nie uciekanie mieszkańców, a napływ uchodźców z sąsiednich ziem?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Główny salon [odnośnik]14.01.24 15:52
Jemu również było trochę głupio, że w ten sposób zareagował na widok brata. Z przyjemnością by go objął w geście powitania, ale jego aktualny stan zdecydowanie mu na to nie pozwalał. Craig dopiero wrócił i po jego minie widział, że wystarczająco się martwi. Nie chciał mu dokładać dodatkowych zmartwień gdyby zobaczył jego dłonie. Miał jednak w zamiarze mu to jakoś wynagrodzić z czasem.
- Wszystko jest w najlepszym porządku. Dzieci na całe szczęście nie cierpiały, tak jak reszta z rodziny. Mnie trochę poturbowało, bo byłem akurat na jarmarku kiedy rozpoczęła się ta cała katastrofa, ale nic co się nie zagoi. – odparł spokojnie zmuszając się nawet do lekkiego uśmiechu.
Podejrzewał, że brat jednak nie da się tak łatwo zmylić. Wiedział, że będzie mu musiał z czasem wyjaśnić kilka spraw, ale szczerze mówiąc, sam nie do końca wiedział ile mógł mu powiedzieć. Z tego co już zdążyło do niego dotrzeć, nie był już członkiem organizacji, więc Xavier podejrzewał, że nie będzie mógł go wtajemniczać we wszystko tak jak w przeszłości. Nie zmieniało to jednak faktu, że cieszył się z jego powrotu i z faktu, że wyglądał naprawdę dobrze.
- Najważniejsze, że już jesteś i do tego cały i zdrowy. – dodał spokojnie kiwając lekko głową, po czym na nowo przeniósł się do stołu, nad którym wcześniej pochylał się z Primrose. – Możesz na mnie liczyć w kwestii kominków. Zaciągnę języka w Ministerstwie, kiedy wystąpiły problemy z siecią Fiuu w Londynie, pamiętam, że Edgar swojego czasu do nich pisał w tej sprawie. – zwrócił się do kuzynki, cudem powstrzymując się przed wyciągnięciem ręki z kieszeni by przesunąć kolejne dokumenty na stole.
Przez moment słuchał słów Craig’a i przytaknął mu.
- Zgadzam się, ludzie mogą być średnio chętni do przesiedleń. Jednak nie zmienia to faktu, że jeśli ich domy nie będą zdalne do zamieszkania jeszcze przez dłuższy okres czasu, wybranie zastępczego lokum będzie ich jedynym wyjściem. W ratuszu mimo wszystko wszyscy się nie pomieszczą, jest ich zdecydowanie za dużo. – pokręcił głową, po chwili znów na dłuższą chwilę się zamyślając.
Pulsowanie w dłoniach nadal nie ustępowało, przez co rozpraszał się co chwilę. Miał nadzieję, że z czasem ustąpi, bo jeśli nie będzie musiał zaopatrzyć się w jakieś rękawiczki, co przy aktualnej pogodzie byłoby tak samo uciążliwe, co samo pulsowanie. Zacisnął dłonie w pięści mając nadzieję, że cokolwiek to pomoże, po czym spojrzał po członkach swojej rodziny.
- Nie przychylam się również do pomysłu z udostępnieniem zamku. Raz, to co mówi Craig jest jak najbardziej prawdziwe. Jeśli ludzie zobaczą w jakich warunkach my żyjemy, a jaki los dotknął ich, wynik może być kompletnie odwrotny niż zamierzony. Dwa, w zamku jest zdecydowanie zbyt wiele...tajemniczych rzeczy, nazwijmy to tak, aby osoby kompletnie z nimi nieobeznane krzątały się w ich pobliżu. – pokręcił głową.
W ogóle nie podobał mu się ten pomysł. Oczywiście współczuł tym wszystkim ludziom, dotknęła ich wielka katastrofa i nawet nie potrafił sobie wyobrazić jak się teraz czują, jednak nie zamierzał pozwolić by pospólstwo kręciło się po jego domu.
- Przez Cumberland przeszło tornado plus zatonął statek, który przewoził wielkie porcje żywności, nie wiem niestety co Fawleyowie planują z tym zrobić. Ciotka powinna wrócić wieściami z ziem Slughornów, więc będziemy mieć zarys sytuacji. Co do Carrowów, to wiem tyle, że wiele miast i wiosek ucierpiało w deszczu, ale to akurat nic nowego. – pokręcił głową przenosząc wzrok na brata.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Główny salon [odnośnik]22.01.24 18:43

Uśmiechnęła nieznacznie do kuzyna, ale to nie sprawiło, że zniknęły cienie pod oczami.
-Od czasu katastrofy wiele listów ginie. Zdaje się, że sowy gubią listy oraz trasy. - Nie wiedziała z czego to wynika, choć mogła snuć domysły na podstawie informacji jakie już posiadali. Pospieszne wytłumaczenie, o czym właśnie rozmawiali sprawiło, że Craig mógł nadrobić i zapoznać się z tematami, które właśnie były poruszane. Nestor wymagał działania, a tego nie trzeba było członkom rodziny Burke powtarzać dwa razy. Pomimo własnych ograniczeń zabrali się do pracy, bo tego od nich oczekiwano. Nie spodziewała się, że naprawią efekty po katastrofie w jeden miesiąc. To będą lata pracy, ale od czegoś należało zacząć. Czyli od ludzi i szacowania strat.
-Słyszę was i wiem, że możecie mieć rację. - Zmarszczyła nieznacznie brwi. -Zresztą, domy po mugolach stoją już ile? Prawie dwa lata. Zapewne nie nadają się nawet do zamieszkania. - Wpatrywała się przez chwilę w mapę hrabstwa zbierając tym samym myśli, które starała się poukładać. Zmęczenie i brak snu niczego nie ułatwiały. Kiedyś nawet kawa nie wystarczy i organizm znów zapadanie w niespokojny sen. -Sprawdzę najbliższe zabudowania, może cześć uda się przeznaczyć na rozbiórkę. Nie będzie pewnie tego dużo, ale to zawsze coś na start. - Decyzja zapadła i nie było sensu się nad tą kwestią rozwodzić. Tak jak Xavier wziął na siebie sprawdzenie kominków i sieci Fiuu, tak Primrose zrobi rozeznanie w okolicy i następnie skorzysta z opinii budowniczych, którzy ostatecznie zdecydują jakie budynki nadają się do rozbiórki na części, a jakie są niczym innym jak ruinami, które należy zrównać z ziemią.
Chciała otworzyć Durham, ale być może zmęczony umysł i brak właściwej oceny sytuacji sprawił, że nie dostrzegła na początku minusów tego pomysłu. Kuzyni jednak mieli bardziej trzeźwy osąd sytuacji i nie miała zamiaru się z nimi kłócić. Otwarcie drzwi zamku mogło wywołać skutek odwrotny od zamierzonego. Jaką miała mieć pewność, że nagle nie zaczną ginąć im rzeczy z domu, takie jakie można wymienić na żywność albo pieniądze lub przewóz do innego kraju. Zdecydowanie mieli racje. Pokiwała głową.
-Rzeczywiście… nie ujęłam to w swoim planie. - Uśmiechnęła się przepraszająco o wzięła głęboki oddech. Kolejny łyk kawy rozgrzał w gardło ale czy pobudzi? Doda kolejnej dawki energii, której tak bardzo jej brakowało w tej chwili? Nie wtrącała się przez dłuższą chwilę w wymianę zdań o ochronie granic. Odeszła od stołu z mapą, aby przystanąć przy oknie i spojrzeć na zniszczoną ziemię. Kratery ziały w oddali, nadal otulone unoszącym się pyłem w powietrzu, ten nie chciał opaść, osiadając w gardle i na włosach. Drażniąc suchością w ustach, odbierając oddech.
-Ledwie udało się na powstać z wojny… - Wyszeptała do siebie nadal przerażona ogromem tragizmu jaki właśnie dotknął cały kraj. Nie mieli wpływu na deszcz meteorytów, ale jednak pomimo tego czuła odpowiedzialność za to co się stanie po nim. Miała dach nad głową i przywilej mieszkania w zamku, który niewiele ucierpiał. Nie miała zamiaru za to przepraszać, ale należało wykorzystać. Gdyby nie te koszmary, na pewno mogłaby zdziałać więcej. -Co do domów, spróbuję się skontaktować z jakimś budowniczym, który udzieli wskazówek. - Dodała jeszcze odnośnie budynków, a potem odwróciła się tyłem do okna. -Granice chyba przyjdzie nam na razie zwyczajnie obserwować i zadziałać kiedy problem się pojawi. -I tak mieli już sporo na głowie do zrobienia, a ich zasoby też były ograniczone.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Główny salon - Page 4 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Główny salon [odnośnik]15.02.24 9:43
Wbrew swoim intencjom Xavier i tak stał się powodem do zmartwień dla Craiga. Nawet jeśli z jego ust nie wydobyło się już żadne słowo mające na celu przycisnąć młodszego Burke'a do odpowiedzi, uważne, jasne spojrzenie i tak co jakiś czas przesuwało się na sylwetkę brata, próbując wychwycić pewne nieprawidłowości. Najbardziej oczywiste było to stałe trzymanie rąk w kieszeni - więc niezależnie od intencji Xaviera, w umyśle starszego mężczyzny zrodziło się pewne podejrzenie. Jego słowa skupiły się jednak na czymś zgoła innym:
- Nie bądź tak negatywnie nastawiona, Prim. Dwa lata to nie jest aż długi czas dla budynku. Oczywiście, wszystkie będą zaniedbane i zaśmiecone, ale jeśli przetrwały spadające gwiazdy, doprowadzenie ich do porządku nie powinno być wyzwaniem - spróbował jakoś pocieszyć kuzynkę. W tym momencie musieli patrzeć na sytuację bardziej w sposób praktyczny. Jeżeli jakiś budynek przetrwał, istniała spora szansa że jego konstrukcja wciąż była nienaruszona. A to było ważniejsze niż fakt, jak obrzydliwych i niegodnych mieszkańców gościła wcześniej dana budowla. Jeśli kilkoma zaklęciami dało się doprowadzić ją do ładu, powinni ją zachować i ulokować tam nowych, poszkodowanych lokatorów. Bo jacyś na pewno będą chętni. - Natomiast wszystko to, co zostało w jakiś sposób uszkodzone, należy rozebrać i wykorzystać do odbudowy. Chciałbym ci towarzyszyć, nie znam się może na budownictwie, ale chcę zobaczyć w jakim stanie są okolice - zwrócił się do Primrose. Ponadto, w czasach tak bardzo niespokojnych jak obecne nie powinna podróżować sama. Pospólstwo mogło reagować alergicznie już na sam widok lordów tych ziem, a Craig nie mógł dopuścić by jakiś wieśniak, kierowany żalem i gniewem rzucił się na jego kuzynkę. - Ponadto mogę zajść do ratusza, chętnie zorientuję się jak wygląda tam sytuacja. Wesprzeć trochę akcję ministerialną. Tam trzeba się pokazać, osobiście powydawać rzeczy, wysłuchać ludzi... - jakież to było irytujące, zamiast skupić się tylko i wyłącznie na aspekcie pomocy poszkodowanym, musieli się jeszcze przejmować wizerunkiem. Były miejsca w którym wypadało im być, były takie w których pojawienie się mogłoby sprowadzić na ich głowy rozwścieczony tłum. Pewne rzeczy musieli robić wręcz na pokaz, nawet jeśli nie miały one faktycznej i prawdziwej wartości w kwestii pomocy wieśniakom. Chociaż akurat taką wizerunkową grę mieli już chyba we krwi.
Osobiście nie przejmował się granicami aż tak bardzo, chociaż zdawał sobie sprawę, że nie mogły być pozostawione same sobie. Mniej obawiał się jednak ucieczki ludności, bardziej napływu poszkodowanych z innych terenów oraz ewentualnych rabunków. Ponadto w niespokojnych czasach punktem zapalnym mogła okazać się nawet najmniejsza drobnostka, butelka wody pitnej czy kawałek chleba. W chwilach takich jak ta chyba nawet cieszył się z faktu, że ich hrabstwo nie było tak duże, zdecydowanie mniejsze niż choćby ziemie sąsiadujących Carrowów. - Jeśli uda się znaleźć jeszcze trochę złota, możemy rozważyć obsadzenie dodatkowych patroli na granicy. Nic szalonego, po prostu kilka dodatkowych par oczu do obserwacji głównych dróg i rąk do działania w razie problemu. Rozważyłbym też dodatkowe patrole w samych miasteczkach, żeby deeskalować ewentualne bunty i awantury. Z tym że do tych patroli lepiej byłoby zwerbować miejscowych, nikogo z zewnątrz. Ma to większą szansę zadziałać jeśli ludzie bedą ich znać i im ufać - nie sądził też by poszkodowani odrzucili możliwość zarobienia kilku dodatkowych galeonów dla swoich rodzin.
Zdawało im się, że działali jak dobrze naoliwiona maszyna. Gdy pojawiał się problem, poszukiwali wspólnie najlepszego możliwego rozwiązania. I tak to właśnie powinno wyglądać. Pomimo tragizmu całej sytuacji, Craig czuł w pewnym sensie nawet dumę. Czekało ich mnóstwo pracy, ale nie bał się tego trudu jeśli miał obok przenikliwy umysł Primrose i nieustraszonego Xaviera.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Główny salon [odnośnik]22.02.24 20:16
Czuł na sobie uważne spojrzenie brata, jednak starał się nic po sobie nie pokazywać. Już dawno temu nauczył się ukrywać wszelkie emocje, panować nad swoją mimiką praktycznie po mistrzowsku. Uczyli ich tego od najmłodszych lat, by być szarymi eminencjami, by nie się dać po sobie nic poznać. Xavier nie lubił wykorzystywać tych umiejętności względem rodziny, jednak w tym momencie po prostu nie miał innego wyjścia. Mieli zdecydowanie ważniejsze rzeczy na głowie niż jego połowicznie udany eksperyment z czaromagicznym artefaktem i jego skutki uboczne. Przez chwilę zastanawiał się jak w sumie z tego wszystkiego wyszła Deirdre. Nie kontaktowali się od tamtego wieczoru, więc nawet nie miał okazji dowiedzieć czy również ona odczuła jakieś dziwne skutki uboczne. Szybko jednak odgonił te myśli, będzie się tym zajmował potem, o ile oczywiście czas pozwoli.
- Uważam, że nie wszystkie uszkodzone budynki powinny zostać poddane rozbiórce. Jeśli uszkodzenia są niewielkie, dobry konstruktor z porządną ekipą będą w stanie je naprawić. Co innego, jeśli została ściana lub dwie i kupa gruzu. Wtedy zdecydowanie należy wszystko rozebrać, a pozyskany budulec przekazać do odbudowy mniej zniszczonych obiektów. - odparł spokojnie kiwając głową.
Na Merlina ależ by teraz zapalił. Jego poprzedni papieros już dawno wypalił się w popielniczce. Palenie pomagało mu w skupieniu, taki mały rytuał kiedy obracał papierosa w palcach, sprawiał, że potrafił bardziej skupić swoją uwagę na aktualnie rozważanych temacie. Wiedział jednak, że dopóki czuje pulsowanie w dłoniach nie było opcji aby wyciągnął je z kieszeni.
Na wzmiankę Craig’a odnośnie odwiedzania miejsc dotkniętych katastrofą pokiwał lekko głową. Jakież to było uciążliwe, że musieli cały czas myśleć o swojej reputacji...jakby nie mieli innych rzeczy na głowie. Niestety był to ich obowiązek. Jeśli pojawią się w miejscach, gdzie przykładowo inni, bardziej delikatni lordowie, nigdy nie postawili by nogi, dadzą swoim ludziom jasno do zrozumienia, że lordowie Durham nie boją się ubrudzić czy obcować z ludźmi chorymi. Oczywiście był gotowy również na mało przyjazne przyjęcia, nie wszyscy byli fanami szlachty. Miał jednak nadzieję, że kiedy ci niedowiarkowie zobaczą, że im zależy, zmienią swoje zdanie.
Spojrzał na mapę stając obok Prim i przez moment patrzył na nią w milczeniu. Granice były dużym problemem, który z całą pewnością będzie ich kosztował. Z tego co zdążył się zorientować sąsiednie hrabstwa ucierpiały jeszcze bardziej niż Durham i w tym momencie zaczął się obawiać tego, że o ile emigracja z ich ziem może nie być zbyt dużym problemem, to jeśli sąsiedzi nie wezmą się do pracy, a u nich będzie coraz lepiej mogą się rozpocząć migracje. Durham nie było dużym hrabstwem, nie było opcji, że byłoby w stanie przyjąć jeszcze większą ilość ludzi.
- Podoba mi się pomysł z obsadzeniem w patrolach miasteczkowych ludzi tam mieszkającym. Jednak wydaje mi się, że należałoby dokładnie te osoby prześwietlić. Nie chcemy aby okazało się, że wybraliśmy jakiegoś miejscowego oprycha, który będzie wykorzystywał swoją pozycję. - odparł spokojnie lekko kiwając głową – Nie ma co ukrywać, pieniądze przyciągnął pewnie sporo ludzi, ale musimy uważać. - westchnął cicho.
Czuł rosnące zmęczenie. Naprawdę miał nadzieję, że dzisiejszej nocy jego koszmary będą łaskawe i dadzą mu chociaż pięć godzin snu. Marzył o więcej niż dwóch godzinach. Podejrzewał jednak, że nie tylko koszmary będą mu dzisiaj spędzać sen z powiek.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Główny salon [odnośnik]23.02.24 13:44
Nie znała się na budownictwie, możliwe, że mieli rację i większość będzie się nadawać do zamieszkania. Jeżeli jeszcze stoją, bo katastrofa nie ominęła Durham, nawet jeżeli mieli mniej szkód niż sąsiedzi, to jednak je ponieśli. Należało zaplanować kolejne działania, etapy pracy, ale nie mogli tego zrobić bez nestora. Musieli skupić się na propozycjach jakie przedstawią ojcu, a ostateczną decyzję i tak on poweźmie choć nie spodziewała się, że stanie przeciwko nim. Raczej zwróci uwagę na słabsze punkty ich pomysłów, wskaże nad czym należy jeszcze popracować.
-Im nas więcej tym lepiej, jest szansa na lepsze i szybsze rozeznanie się w sytuacji. -pełen obraz sprawi, że sam plan działania będzie bardziej dopracowany, a przecież na tym im zależało, na efektywności pracy, by od samego początku napędzały machinę odbudowy, nie zaś marnowała i tak nadwątlone siły.  -Sprawdzanie okolicy jest niezbędne. Będziemy potrzebować stałych patroli, celem nadzorowania zmian jakie zachodzą. Docierają do mnie słuchy o zachwianiu magii czy innych incydentach. - Regularne patrole zaś mogły sprawić, że będa mieć rękę na pulsie. Nie spodziewała się, że każdy problem zostanie zaadresowany, ale zwiększali swoje szanse na to, że nie zostaną nagle zaskoczeni.
Pragnęła snu, takiego porządnego snu, ale wiedziała, że każde zamknięcie oczu przyniesie znów koszmary. Musiała usiąść. Choć w ten sposób odpocząć. Skierowała swoje kroki ku kanapie i tam zajęła miejsce odstawiając kubek z kawą na bok. Napój był tylko iluzją trzeźwości umysłu, chyba nawet już nie działała.
-Zatem sprawdzenie opuszczonych budynków, dokonanie analizy, które do rozbiórki, a które do zamieszkania z fachowcami od konstrukcji budynków. Ponad to, patrolowanie okolicy, stały kontakt z zarządcami, wsparcie działań Ministerstwa Magii oraz patrole na granicach i miasteczkach do pilnowania spokoju. - Lista była całkiem długa, choć część zadań nie była wymagająca od nich fizycznie, musieli to nadzorować, zlecić zaufanej osobie, ale wcześniej należało na to pozyskać pieniądze od nestora. Zastanawiała się ile ze swoich finansów może wspomóc działania. Większość środków trzymała na kopalnię, a ta podczas deszczu meteorytów też została uszkodzona przez co jej otwarcie miało się opóźnić o kolejne miesiące i narazić ich na straty. Nie wiedziała jak szybko to nadrobią. Nad tym tematem miała pochylić się wraz z ekonomistami za parę dni. -Do sprawdzenia osób złóżmy prośbę o wsparcie burmistrzów. Niech oni zorganizują nabór i wybiorą odpowiednie osoby. Burmistrz będzie ich znał, my nie mamy o tych ludziach pojęcia. - Mogli się o nich troszczyć, ale nie znali ich imion, nie wiedzieli jaki wiodą żywot. -Burmistrz za ich działania odpowiada przed nami. Wtedy ma to sens. - Przymknęła na chwilę zmęczone oczy. Na Merlina dajcie parę godzin snu, takiego głębokiego niczym nie zmąconego.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Główny salon - Page 4 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Główny salon [odnośnik]17.03.24 22:39
Sprawa domów została omówiona, pozostało jednak wcielić plan w życie - a to już na dzień dobry nastręczało pewnych trudności, bo znalezienie dobrego architekta i budowniczego mogło nie być proste. Przede wszystkim, Craig podejrzewał że takowi fachowcy byli teraz potrzebni i wysoce pożądani w każdym hrabstwie. Przy odrobinie szczęście ich poszukiwania może jednak nie będą tak żmudne. Po cichu liczył na to, że może uda im się odnaleźć kogoś na terenie samego Durham. Lokalny patriotyzm mógłby się przyczynić do nieco niższej ceny za świadczone usługi.
- Regularne patrole ale i nasze wizyty. Jeśli będą mieli świadomość, że w każdej chwili ich pracę może skontrolować ktoś z Burke'ów, nie będą się lenić - patrzenie ludziom na ręce niestety było niezbędne. Nie mogli po prostu uznać, że każdy rozkaz będzie wykonany dokładnie, a potem samemu skryć się w Zamku i tylko z dala sypać złotem. Poza tym, w miarę regularna obecność któregoś z lordów lub lady jeszcze bardziej zbliżyłyby ich rodzinę oraz prosty lud, a musieli zachować dobrą opinię wśród pospólstwa.
- Czyli główny zakres działań mamy ustalony - kiedy Primrose wymieniła to, co było do zrobienia w pierwszej kolejności, Craig kiwnął głową w zamyśleniu. Pracy z pewnością będzie znacznie, znacznie, znacznie więcej. Najważniejsze było jednak aby opanować pierwszą panikę, zapewnić mieszkańcom pomoc doraźną i zadbać o ich bezpieczeństwo. Z czasem pojawią się na pewno nowe zadania, ale łatwiej będzie się na nich skupić, kiedy ludzie przynajmniej będą mieli dach nad głową i ciepły posiłek na stole.
- I to będzie najlepsze podejście. Mogę wystosować listy do burmistrzów, finalnie będzie trzeba się jednak w każdym z tych miast stawić osobiście. Niech wiedzą, jak ważne jest to zadanie i że nie mogą sobie pozwolić na wybranie byle kogo. - dodał jeszcze po słowach kuzynki. Sami nie mogli tego ogarnąć, nawet jeśli ród Burke'ów był dość liczny, po prostu nie mogli być we wszystkich miejscach jednocześnie. Odbudowywanie hrabstwa i zapewnienie bezpieczeństwa jego mieszkańcom spoczywało na barkach wszystkich, którzy posiadali choć pierwiastek władzy. Każdego, kto pozostawał bezczynny, albo wręcz próbował czerpać korzyści z nieszczęścia pospólstwa, miał zostać pociągnięty do odpowiedzialności przez panów Durham. Musieli dopilnować także tego - pomimo nawału innych zadań, zaprzątających ich głowy.
- Wyglądacie oboje na okropnie zmęczonych. Idźcie się położyć, ja spiszę notatkę na temat tego, co zostało ustalone. Rano, kiedy wszyscy trochę odpoczniemy, będzie można dopracować szczegóły i przedstawić wszystko nestorowi - zaproponował. Craig nie miał oczywiście pojęcia, że za wyczerpaniem, trapiącym zarówno jego brata jak i kuzynkę, nie stał zwyczajny brak snu. Wyglądali oboje na naprawdę słabych, a w jego obowiązku jako tego najstarszego, skoro już powrócił ponownie na rodzinne łono, było otoczenie ich opieką - nawet jeśli nie miał zupełnie pojęcia o tym, jak niewiele mógł tak naprawdę poradzić na ich problemy.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Główny salon [odnośnik]25.03.24 18:47
Xavier nie miał pojęcia o budownictwie, nigdy nie zgłębiał tego tematu. Wierzył jednak, że uda im się znaleźć kogoś kompetentnego, kto będzie w stanie im poradzić, powiedzieć co jest do uratowania, a co nie. Z całą pewnością wszyscy konstruktorzy, którzy wcześniej już odznaczyli się swoimi umiejętnościami, byli teraz rozchwytywani na lewo i prawo. Była to dla nich okazja do pokazania się i na pewno również i zarobku, nikt normalny, nawet w perspektywie aktualnej katastrofy, nie pracowałby za darmo wiedząc, że jego wiedza i umiejętności są niezbędne.
- Primrose, jeśli będziesz miała możliwość rozeznaj się proszę w kwestii konstruktorów, ja skupię się na sieci Fiu i ewentualnych patrolach. Craig, chciałbym żebyś tak jak powiedziałeś, napisał do burmistrzów, jednocześnie wspominając o potrzebie wyselekcjonowania ludzi, którzy zajmą się patrolami. Potem jedno z nas uda się tam w celu dokładnego przyjrzenia się pracom. - powiedział spokojnie lekko przy tym kiwając głową – Naturalnie pod warunkiem, że wuj zgodzi się z naszymi postulatami. - dodał po chwili przypominając sobie, że mogą sobie planować co chcą, ale jeśli nestor nie wyrazi zgodny na ich pomysły, nie będą mogli nawet kiwnąć palcem.
Spojrzał jeszcze raz na mapę i zgromadzone na około niej notatki. Było tego dużo, to prawda, ale nie stanowiło to problemu. Owszem, było to wyzwanie, którego musieli się podjąć, ale na pewno nie zamierzali się poddać, to w ogóle nie wchodziło w grę. Mimowolnie uśmiechnął się lekko sam do siebie, odwalili dzisiaj kawał dobrej roboty i to mimo zmęczenia i niespodziewanego powrotu Craig’a.
Poprawił dłonie w kieszeniach i w tym momencie dotarło do niego, że pulsowanie zniknęło. Czyżby już było po wszystkim? Na spokojnie, na chwilę odwrócił się tyłem do brata i kuzynki i wyjął jedną rękę w kieszeni. Czarne żyły zniknęły, znów wszystko było w porządku. Odetchnął cicho z ulgą, po czym w końcu wyjął ręce z kieszeni i pierwsze co zrobił to odpalił papierosa. Wciągnął dym z lubością, po czym wydmuchał duży obłok prze usta i nos. Od razu lepiej. Chociaż było to złudne uczucie, miał wrażenie, że zrobiło mu się jakoś lżej. Wolną ręką sięgnął po kubek, z już zimną kawą, i praktycznie naraz wszystko wypił opierając się o blat stołu.
Spojrzał po rodzinie. Prim wyglądała na zmęczoną i z pewnością była. Chociaż nie wiedział co trapi kuzynkę, domyślał się, że nie było to nic wesołego. Może powinien z nią porozmawiać na ten temat? Oboje mieli za sobą wiele przeżyć, o których nie rozmawiali. Tylko czy rozmowa pomoże? Tutaj przeniósł wzrok na brata. Z nim przede wszystkim będzie musiał przeprowadzić rozmowę. Ciążyło mu, że go w taki sposób przywitał, ale nie miał innego wyjścia. Czas na to jednak nadejdzie, teraz należało się skupić na rzeczach ważniejszych.
- Myślę, że na dzisiaj i tak już dużo zrobiliśmy. Nie ma sensu siedzieć dłużej, a przyznam, że z chęcią bym się położył. Muszę jeszcze zajrzeć tylko do bliźniaków. - pokiwał głową czując, że coraz większe zmęczenie ogarnia go z każdą chwilą – Będę wdzięczny jeśli to wszystko spiszesz. - skinął głową bratu, po czym spalił do końca papierosa i zgniótł niedopałek w popielniczce – Dobranoc wszystkim. - dodał po chwili odpychając się od blatu stołu, po czym ruszył już do wyjścia z salonu.

zt


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Główny salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach