Wydarzenia


Ekipa forum
Salonik
AutorWiadomość
Salonik [odnośnik]15.11.17 11:26
First topic message reminder :

Salonik

Jedno z najciemniejszych pomieszczeń w zamku. Mniejszy salonik, przeznaczony na nieformalne spotkania, głównie w gronie rodziny. Panujący tu półmrok rozświetla cała masa świec - znajdujących się na szafkach oraz lewitujących pod sufitem. Okna prawie zawsze przykryte są jedwabnymi, ciemnoszarymi kotarami. Meble - w głównej mierze szafki oraz regały wykonane są z mahoniu. Na brązowoszarych ścianach spoczywają lustra w srebrnych ramach i obrazy przedstawiające przodków rodu Burke. W centrum mieszczą się sofy, fotele i stolik kawowy - wszystko wykonane jest z ciemnego drewna dominującego w całym saloniku. Pod przeciwległą ścianą znaleźć można wypełniony po brzegi barek. Panele zaś są całkowicie odkryte, pozbawione dywanów. Służba mocno pracuje na utrzymanie podłogi w nienagannym stanie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salonik - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Salonik [odnośnik]24.10.23 22:18
Wracamy z szafki

Rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót. Poruszyli tematy, o jakich nie sądziła, że będą rozmawiać w trakcie spotkania, ale nie powinna się temu dziwić. Cała trójka była zaangażowana w ostatnie wydarzenia, spotykali się z efektami wojny, z działaniami jakie sięgały do źródeł czarnej magii; nie mogli przejść obok tego obojętnie, zwłaszcza, że to dotykało ich bezpośrednio.
Jednak na ten moment za mało wiedzieli, aby podjąć jakieś działania mające coś zmienić. I choć pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi, choć czuła zamęt w głowie tak wiedziała, że pozyskała też wiele cennych informacji, wskazówek, nad którymi mogła się teraz pochylić. Stanowiły na razie hasła, niewiele mówiące, ale będące punktem wyjścia, a to oznaczało, że mogła szukać dalej i pytać. Pytania mogły zaprowadzić ją na grząski grunt, do informacji jakie się jej nie spodobają, do wiedzy jakiej nie powinna posiadać. Nie miała jednak zamiaru z tego powodu się zatrzymywać.
Uniosła szarozielone spojrzenie na przyjaciółkę kiwnęła nieznacznie głową.
-Jestem przekonana, że taka rozmowa będzie niezbędna. - Choć nie wiedziała czy odpowiedzą na jej prośbę, czy podzielą się swoją wiedzą, ale przede wszystkim tym co się wydarzyło i z czym muszą się mierzyć. Dumni ludzie nie chcieli pokazywać swoich słabości, nie chcieli mówić o nich na głos, bo to mogło narazić ich na śmieszność, pokazania, że nie panują nad wszystkim. Nie chciała, aby tak odebrali jej działania, bo choć mówili, że lady Burke płynie pod prąd, to nigdy nie miała zamiaru działać na szkodę organizacji czy społeczności w jakiej żyła i jakiej służyła.
Mogli mówić, że narusza zasady, że chce przełamać panujący porządek świata, ale nigdy nie miała na celu zniszczyć i zdeptać pewne wartości, które były też jej własnymi. Nie była wichrzycielem jak ją opisywali, a wizjonerką, która naiwnie marzyła o tym, że uda się jej, choć trochę, odmienić świat. -Postaram się dowiedzieć jak wygląda sytuacja. - Zapewniła przyjaciół i sięgnęła po szklankę chłodnej lemoniady. Nic więcej nie mogła obiecać, a nie chciała dawać swojego słowa bez pokrycia. Od zawsze mówiono, że szlacheckie słowo nie dym, więc musiała rozważnie dobierać zapewnienia.
Resztę spotkania chciała spędzić na rozmowach o czymś przyjemniejszym, choć na plotkach się nie znała, te bowiem docierały do niej z dużym opóźnieniem. Za to mogła podzielić się nowinami odnośnie powrotu kuzynów oraz o tym nad jakimi artefaktami ostatnio pracowała, a te jak zawsze były niezwykle ciekawe.

|zt x 3



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Salonik - Page 7 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Salonik [odnośnik]07.11.23 13:32
Delikatny uśmiech widniał na jest twarzy. Margaret jako jedna z niewielu osób był w stanie wywołać u niego uśmiech, który teraz bardzo rzadko zakradał się na jego usta. Ostatnimi czasy nie koniecznie miał powody do radości, czasy nie były najlżejsze. Życie dało mu się we znaki, czas spędzony poza domem miał na niego duży wpływ i teraz nie patrzył już na świat tak jak wcześniej. Nie chciał jednak martwić tym swojej rodziny, już zdecydowanie przysporzył im zbyt wielu zmartwień swoim kilkumiesięcznym zniknięciem. Teraz chciał się skupić na nich, aby w jakiś sposób zadośćuczynić.
Pokręcił lekko głową z rozbawieniem na słowa siostry.
- Margaret to dla innych, dla mnie, w naszych czterech ścianach, zawsze byłaś i będziesz Maggie. – odparł spokojnie uśmiechając się łagodnie - No wiesz, nadchodzi taki moment w życiu, że każdy dorasta do pewnych decyzji. dodał, po czym usiadł spokojnie na kanapie, klepiąc dłonią miejsce obok siebie – Jesteś już dorosłą damą... nawet jeśli mi to nie odpowiada, to najwyższa pora żebyś się z bratem napiła drinka. – puścił jej oczko opierając się wygodnie i wyciągając nogi na pufie przed nim.
Jako że to spotkanie było typowo rodzinne, postawił na lekki strój. Miał na sobie ciemne spodnie, koszulę bez krawatu, której rękawy podwinął. Mimo wieczornej pory na dworze nadal było ciepło, a przez otwarte okno w saloniku wpadało świeże powietrze.
Xavier przyjrzał się siostrze od stóp do głów, po czym pokiwał głową z rozbawieniem i aprobatą jednocześnie.
- Mam nadzieję, że nie przewróciłaś nikogo w drodze tutaj? – uniósł brew ku górze widząc jej zaczerwienione policzki, które na pewno nie były wynikiem chłodu – Damie nie przystoi się śpieszyć, a już na pewno nikogo potrącać... co najwyżej przetrącić zaklęciem. – puścił jej oczko i zaśmiał się cicho, po czym upił łyk alkoholu ze szklanki.
Burke wychodził z założenia, że ograniczenia nałożone na młode damy i na damy w ogóle były bez sensu. Znał wiele zdolnych czarownic, które swoją wiedzą i umiejętnościami mogłyby pomóc w wielu aspektach. Dlatego też sam dawał kobietom o wiele więcej swobody niż ustawa przewidywała. Nie miał najmniejszego zamiaru rugać siostry za łamanie jakiś tam reguł, no chyba, że naprawdę by przesadziła. W tm momencie chodziło jedynie o zwykłe, bratersko-siostrzane, przepychanki słowne.
- Ja też się cieszę, że już jestem znów w domu. Mam nadzieję, że Melody i Cornel nie wchodzili ci za bardzo na głowę podczas mojej nieobecności. – uniósł brew ku górze, po czym pokręcił głową – Żadnych przykrości na szczęście. Odpocząłem, oczyściłem głowę, pogrzebałem w przeszłości innych. – obrócił szklankę w dłoni na moment jakby odpływając myślami gdzieś w dal.
Szybko jednak otrząsnął się z zamyślenia i wrócił na ziemie.
- A jak się sprawy mają u ciebie? Przecież nie będę cię zanudzać opowieściami jak to siedziałem w kurzu i spałem w namiotach. – zaśmiał się cicho – Jak twoja nauka? Jestem bardzo ciekaw jakie postępy zrobiłaś. – spojrzał na nią uważnie oczekując pełnego sprawozdania.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Salonik [odnośnik]24.11.23 17:53
Widok uśmiechu na twarzy brata cieszył ją bardziej, niż mogła przypuszczać; nie dość, że nie widziała go tyle czasu, to jeszcze martwiła się, czy aby ten uśmiech nie miałby być jedynie iluzją, starannie nakładaną na twarz, by przypadkiem nie przysporzyć rodzinie więcej smutku. Gdyby tak było, nie widziałaby w tym żadnej winy Xaviera; jednak zdecydowanie wolała, żeby i w uśmiechach był szczery - wszak to właśnie w ciemnych korytarzach zamku Durham byli w stanie zrzucić z siebie uprzejmości i oblicza, które były przygotowane dla obcych.
To był ich dom.
Odkąd pamiętała, to właśnie w domu mogła pozwolić sobie na głośny śmiech, okrągłe łzy i złość, która sprawiała, że jej kręcone włosy niemalże stawały dęba. Choć skoro zza młodu sobie uzbdurała, że ma być perfekcyjna, to i złościć się jej nie wypadało; dopiero z czasem zrozumiała, jakim luksusem było posiadanie miejsca, gdzie nie musiała udawać. Gdzie, niczym w tych romansach, które podkradała Primrose, mogła sobie pozwolić na noszenie serca jak na dłoni.
Wszak wiedziała już, że brat nie potępi ją za okazywanie uczuć; a jedynie pomoże pozbierać się jej w całość, gdy zdarzy się jej rozpaść na kawałki. Od dnia, w którym usłyszała, że jej niedoszłego narzeczonego uznano za zmarłego - i w każdy następny dzień - była wręcz boleśnie świadoma wsparcia, które Xavier był gotów jej nieść. Była mu dozgonnie wdzięczna; miała gorącą nadzieję, że i on o tym wiedział.
― Z dwojga złego chyba wolę Maggie, niż jakbyś nagle miał mnie tytułować pełnym imieniem. W końcu do tej pory robiłeś tak tylko wtedy, gdy byłeś zły ― stwierdziła z uśmiechem, oferując mu skinięcie głową, gdy przyznał, że wreszcie dorosła; choć wcale mu się to nie podobało. Po cichu musiała przyznać mu rację; niekiedy sama tęskniła do dni dzieciństwa. Wszystko zdawało się wtedy niemalże piekielnie proste; choć i wtedy na głowie miała zmartwienia, które wówczas zdawały się tak duże i tak ważne.
A z drugiej strony, jaki sens było o tym marzyć? Co się stało, to się nie odstanie; nieważne, jak mocno pragnęłaby tego po nocach i w szeptanych życzeniach, które słyszała jedynie poduszka.
Zajęła miejsce na drugim końcu kanapy, wygodnie - choć wciąż jak na damę przystało - się na niej moszcząc; instynktownie wygładziła drobną zmarszczkę na sukni w kolorze butelkowej zieleni, zaraz jednak z powrotem skupiając swoją uwagę na bracie. Wywróciła oczami na jego komentarz; mogła się domyślić, że zgadnie, dlaczego jej policzki były pokryte ciemniejszym odcieniem różu.
― W przeciwieństwie do niektórych, nie mam problemów z lawirowaniem w tłumie. Mogę cię zapewnić, że nikt dzisiaj nie uległ przewróceniu, mój drogi bracie. Chociaż zdaje się, że się o to wspomniane już zaklęcie właśnie się prosisz ― pochyliła się w jego stronę, zaczepnie, acz delikatnie, popychając go w ramię, by zaraz z powrotem zająć poprzednie miejsce; siadając tak, by oprzeć ramię o oparcie kanapy i móc bardziej zwrócić się w stronę Xaviera - na jej twarzy wciąż widniał uśmiech, zaś oczy lśniły radością. Również upiła łyk drinka, marszcząc delikatnie nos na jego gorzki posmak.
Może jeszcze wcale nie dorosła aż tak, jak mężczyźnie się wydawało.
Wyraz jej twarzy złagodniał, jednak, gdy wspomniał o swoich dzieciach; uniosła jedynie brwi lekko w górę, wyciągając dłoń i kładąc ją na jego ramieniu - uścisnęła je delikatnie, unosząc kąciki ust bardziej w górę.
― Też się za tobą stęsknili. Ale byli grzeczni, więc nie masz się o co martwić. Wiesz dobrze, że w tych i innych sprawach bardzo chętnie ci pomogę ― kiwnęła głową, by dodać wagę swoim słowom i pozwoliła swojej dłoni się zsunąć; zamiast tego nieco bezwiednie rysując szlaczki na miękkiej powierzchni kanapy. ― W przeszłości innych? Powinnam w ogóle pytać, co masz na myśli?
Jej uśmiech zmienił się na zaczepny, choć prędko ukryła go za kieliszkiem, wzdychając lekko na kolejne pytanie. Postępy, nauka...
― Kurz i namioty? To nie mogą być najciekawsze rzeczy, które cię spotkały podczas twojego wyjazdu, prawda?


d   e   a   t   h

I'm all yours, but you're all mine
let's dance together, you and I
cause I'm not trapped with you, you see
you're the one who's trapped with me

Margaret Burke
Margaret Burke
Zawód : początkująca nakładaczka klątw
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Wiem, że słów na pewno mi zabraknie;
więc będzie łatwiej, gdy mnie nie odnajdziesz.
OPCM : X

UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11917-margaret-burke https://www.morsmordre.net/t11922-hestia#368416 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t11923-skrytka-bankowa-nr-2588#368417 https://www.morsmordre.net/t11924-margaret-burke#368419
Re: Salonik [odnośnik]09.12.23 14:49
- Ja? Zły na ciebie? Chyba pomyliłaś mnie z kimś innym. - pokręcił głową, po czym pozwolił sobie na cichy śmiech.
Oczywiście, że się nie pomyliła. W przeszłości bywały sytuacje kiedy tracił do niej cierpliwość. Co prawda były to zamierzchłe czasy, kiedy był nastolatkiem, a ona raptem małym podlotkiem. Wtedy bywały momenty kiedy zirytowany jej dziecinnym zachowaniem i tym jak czasami zawracała mu głowę, zamykał się w pokoju i warczał na nią, zwracając się pełnym imieniem. Teraz jednak takie rzeczy nie miały miejsca. Oboje byli dorośli, a on się już dawno nauczył panować nad własnymi emocjami. Nie pozwalał sobie na bezpodstawne wybuchy złości, a wszelkie inne negatywne uczucia potrafił doskonale ukryć pod marką obojętności.
W domu jednak mogli sobie pozwolić na ściąganie masek, chociaż Xavier musiał je czasami zakładać dla dobra dzieci. Nie chciał by dzieci widziały go w złym stanie, a czasami takie momenty mu się zdarzały. Opanował to jednak prawie do perfekcji, że nawet bystre oczy Cornela nie potrafiły dostrzec uczuć, które ojciec przed nim chował.
- Wiem, wiem. - odparł spokojnie opierając się wygodnie o kanapę – No no, już tylko bez takich mi tu gróźb, bo się pogniewamy zaraz. - dodał obracając głowę w jej stronę z rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
Wiedział, że jego siostra potrafiła być zadziorna, lubił tą jej cechę. Dzięki temu nie dała sobie wchodzić na głowę. Chociaż nadal była młoda, to doświadczyła już wiele. Mimo wszystko Xavier wiedział, że Maggie kroczy przez życie z wysoko uniesioną głową, a wszelkie słabsze chwilę przeżywa w zaciszu rodzinnego domu. Tak właśnie funkcjonowali, jedynie w domu mogli być sobą.
Widząc jak skrzywiła się po pierwszym łyku alkoholu, uśmiechnął się pod nosem. Sam już bardzo dawno temu przestał się krzywić, ale nie ukrywał też, że tego drinka zrobił dla niej trochę mocnego. Sięgnął po wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął srebrną papierośnicę. Moment później już zaciągał się dymem, który po chwili wypuścił przez usta, kierując w stronę okna, by na nią nie leciał.
- No właśnie słyszałem, że byli grzeczni, ale jakoś nie chce mi się do końca wierzyć. Oboje bardzo się zmienili, zarówno śmierć matki jak i mój wyjazd miał na nich duży wpływ. Na pewno zauważyłaś, że Melody już nie jest taka niewinna jak kiedy, a Cornel zrobił się o wiele poważniejszy. - powiedział zerkając na nią i uśmiechnął się łagodnie – Dziękuję Maggie, to dużo dla mnie znaczy. - on zawsze był oparciem dla wszystkich w domu i świadomość, że i on może liczyć na innych, była bardzo pokrzepiająca.
- Chodziło mi o to, że przeglądałem tysiące historycznych źródeł by wykorzystać zawartą w nich wiedzę na rzecz moich poszukiwań. Nie miej dziwnych myśli. - mimowolnie zaśmiał się upijając łyka alkoholu, po czym odstawił na moment szklankę na stolik – No cóż, to prawda. Wiesz, udało mi się zbadać starożytny grobowiec w Iraku, należał do władcy sprzed dwóch tysięcy lat. Ilość artefaktów jakie udało mi się tam znaleźć jest zatrważająca, wiele z nich było jedynie pamiątkami po władcy, ale kilka jest jak najbardziej wartych uwagi. Chcę poświęcić czas na ich zbadanie w wolnym czasie. - uśmiechnął się – Ale znaczenie tego znaleziska jest niesamowite...jeśli dobrze liczę, byłem pierwszą osobą od dwóch tysięcy lat, która postawiła nogę w tym grobowcu. - oczy aż mu się świeciły kiedy to wszystko opowiadał.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Salonik
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach