Wydarzenia


Ekipa forum
Sień
AutorWiadomość
Sień [odnośnik]05.08.15 16:06
First topic message reminder :

Sień

★★
Z zewnątrz budynek przypomina odrapaną starą piętrową chatę, wątłe drewniane drzwi niewątpliwie nie są skuteczną ochroną przed złodziejami - prowadzą do nich trzy lekko spróchniałe schodki. Przez otwarte okno wiatr wypycha firankę splecioną z bujnym bluszczem, a wokół roztacza się zapach przypominający o śmierci - raz za czas zmieszany z siarkowymi wyziewami i ostrym zapachem ziół. Sień prowadzi do dalszych pomieszczeń, jest zakończona schodami, przez które można się przedostać do części mieszkalnej. Krzesełka ustawione pod ścianą ustawione są z myślą o oczekujących pacjentach.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 19 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sień [odnośnik]04.09.23 20:54
Prychnąłem pod nosem i zmrużyłem oczy. -Oczywiście, że sobie poradzi- zerwałem się do wstania, ale był to błąd. Całe szczęście, że ręka mojej ukochanej była w pobliżu, bowiem skończyłbym z nosem w rosole i byłoby mi naprawdę przykro – nie z powodu poparzenia, ale wylania tak wybitej potrawy. -Tak, tak. Posiedzę chwilkę- przerwałem na moment i przetarłem wolną dłonią twarz -i odpocznę. To był naprawdę ciężki dzień.
Wygiąłem wargi w zadowolonym wyrazie, choć z pewnością trafniej można byłoby go określić jako pijacki. Niby człowiek starał się normlanie uśmiechnąć, a osoba trzecia i tak widziała żeś nachlany – no chyba, że sama nie odstępowała ci kroku w trakcie opróżniania kielicha. Wtedy nawet bełkot był dla wszystkich zrozumiały. -Urządzimy w Suffolk igrzyska. Wyobraź sobie mugoli walczących z krakenem- zaśmiałem się pod nosem i machnąłem lekceważąco ręką. -Znudzi mi się szybko, ale mieszkańcom przyda się trochę rozrywki- abstrakcyjny plan oczywiście nie miał prawa bytu i zapewne jutro przyjdzie mi to zrozumieć. Dziś jednak czułem, że wraz z Sallowem trafiliśmy w dziesiątkę i aż żal było nie doprowadzić sportowych zawodów do skutku. Z resztą co stało na przeszkodzie? Zakochany w morzu i morskich istotach Travers z pewnością gotów będzie okiełznać bestię i pożyczać ją nam raz do roku. Mała, przyjacielska przysługa.
Mruknąłem niezadowolony, kiedy ważniejsza okazała się praca w kuchni, niżeli czułe gesty. Czekała jednak na mnie tyle czasu, a zatem i ja musiałem uzbroić się w cierpliwość. Nie oczekiwałem, że na mój widok rzuci wszystko i padnie mi w ramiona – lubiła kończyć zaczęte zadania i potrafiłem to uszanować. Niezależnie od sytuacji.
Zapewnienie o nadciągających staraniach momentalnie poprawiło mi nastrój, bo nie wątpiłem, że do nich dotrwam, choć w istocie nie było na to najmniejszej szansy. Coraz cięższa głowa oraz mętne spojrzenie snujące się po kuchni i widzące wszystko podwójnie, może nawet potrójnie, zwiastowało rychły sen. Nie pomagał rosół, ani szklaneczka trunku, którego kosztowałem na przemian z zupą. -Tylko ja i Manannan- odparłem zgodnie z prawdą. Nie przypominałem sobie, aby w tej rozmowie i późniejszej obserwacji uczestniczył ktoś jeszcze, choć wyraźne luki mogły mi namieszać. Im dłużej starałem się skupić nad odtworzeniem wydarzeń, tym większą zyskiwałem pewność, że cały ten wieczór trwał nie dłużej jak godzinę. Tyle byłbym w stanie streścić. Co działo się w trakcie, jak się rozeszliśmy i o czym dywagowaliśmy stanowiło zagadkę, której nawet wówczas nie potrafiłem rozwiązać. Właściwie mnie to bawiło, zaśmiałem się nawet pod nosem, tak sam do siebie.
-Żona, nie żona. Nic mi na ten temat nie wiadomo- wzruszyłem ramionami nawet nie zdając sobie sprawy, na jak grząski grunt wszedłem. Mówił coś o tej piękności? Wspominał, że zaobrączkował się? Cholera chyba tak? A może, jednak nie? Przecież zaprosiłby mnie na uroczystość, a nie byłem na takowej. Belvina też nie skoro się tak zdziwiła, a przecież z nikim innym bym nie poszedł. -Mówił coś tam o żonie, że namiestnik, obowiązki. Był z jakąś, ale nie mam pojęcia kto to. Nigdy wcześniej nie widziałem jej w jego towarzystwie- wzruszyłem ramionami chcąc pominąć ten temat, bo nie wiedzieć czemu Ramsey zaczął ją tak interesować.
-Ej, ej- mruknąłem wbijając mętny wzrok w jej oczy, gdy sama spojrzała na mnie z góry z założonymi na piersi ramionami. -Co powiedziałem nie tak, że do spania? A moja obietnica?- spytałem naiwnie myśląc, że mówiła prawdę.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Sień [odnośnik]15.12.23 17:41
Pokiwała głową ze zrozumieniem, i przekonaniem, do którego może nie przykładała się szczególnie mocno, ale i które - była pewna - przekonujące pozostanie wobec stanu, w jakim znajdował się Drew, zupełnie jakby wierzyła, że brak możliwości stanięcia na nogi Macnaira wynikała z trudów minionego dnia, nie zatrutego alkoholem organizmu. Impreza była huczna, to pewne, a zyskanych informacji nie zamierzała łatwo wyrzucić z pamięci.
- Inspirująca wizja - Nie pytała, jak Drew zamierzał zachęcić mugoli do walki, którzy ujrzawszy krakena, jak na rozsądnych ludzi przystało, porzucą dzidy i zaczną uciekać w cztery świata strony. Nie była też przekonana, czy był to rodzaj rozrywki, na jaki mieszkańcy czekali - niepewni, kiedy podobny los spotka też ich samych. Sam widok krakena był zresztą czymś, czego sama oglądać nie miała zamiaru. Przynajmniej nie chcieli sprowadzic go do Londynu. Przekonana, że pijackie plany przeminą wraz ze świtem, kiwała tylko głową, potakując każdemu słowu, szukając w nich sensu tego, co było dla niej ważniejsze. Tylko on i Mannanan, nie było z nimi Ramseya. Powinno ją to ucieszyć, czy zmartwić, że pewnie w takim razie zniknął na zapleczu razem z pierwszą lepszą panną? Drażniąca złość kuła ją w serce, choć przecież nie mogła spodziewać się po nim niczego innego. Miał do niej wrócić, nie wrócił nigdy, nie była naiwnym podlotkiem.
Lecz jeśli Drew widział ją po raz pierwszy, nie była pewnie nikim istotnym, jeszcze nie. Nie była pewna, co o tym sądzić. Zadumała się przez chwilę, przenosząc wzrok w ciemności za oknem, z rękoma skrzyżowanymi na piersi, zwracając się ku rzeczywistości zgoła odmiennej od tej, w której wciąż trwał Drew. Pijackiej, nierealnej, dla niego pewnie pięknej. - Mhm - potakiwała, bez entuzjazmu, naprawdę, Ramsey? Naprawdę tak łatwo zastąpiłeś mnie przypadkowo poznaną kobietą? Nie połączy ją z nim nic takiego, co łączyło go z nią, była tego pewna. Więc po co? To prawda, wraz z zyskanym tytułem winien prezentować się odpowiednio.
Lecz miał syna, któremu ten tytuł należny był nie mniej, niż jemu.
- Wrócimy do niej jutro - mruknęła niechętnie, gdy wspomniał o obietnicy, ton jej głosu zmienił się w jednej chwili, z czułego na całkowicie obojętny. Obeszła go, nie oglądając się za siebie i zamknęła za sobą drzwi do kuchni, żeby rano nie wystraszył Lysy - pewnie i tak go tam zastanie. Wspięła się po schodach, spokojna o to, że Macnair im nie podoła, kierując się wpierw do pokoju córki - upewniając się, że śpi spokojnie - potem dopiero do siebie. Trudno było jej zaznać snu. Uporczywe myśli nie potrafiły się uspokoić, choć przecież wcale nie interesowało jej, kim była jego tajemnicza towarzyszka...

/zt x2




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947

Strona 19 z 19 Previous  1 ... 11 ... 17, 18, 19

Sień
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach