Wydarzenia


Ekipa forum
Miasto Lancaster
AutorWiadomość
Miasto Lancaster [odnośnik]17.06.21 18:55
First topic message reminder :

Miasto Lancaster

Historyczna stolica hrabstwa Lancashire położona nad rzeką Lune, nad którą pieczę sprawuje także rodowa siedziba Ollivanderów, zamek Lancaster Castle. Dziś Lancaster słynie głównie z przemysłu bazującego na tekstyliach, chemikaliach, zwierzętach gospodarczych i produktach ich pochodzenia, maszynach rolniczych i wytwórstwie papieru, w tym także pergaminu w głównej mierze przeznaczonego na użytek czarodziejów. Pomiędzy uliczkami i urzekającymi parkami chowa się wiele imponujących architektonicznie konstrukcji, jak Klasztor Lancaster (który w tajemnicy w czasie wojny czarodziejów przeciw mugolom oferuje schronienie niemagicznym uchodźcom), Katedra Lancaster i Ashton Memorial, czyli ekstrawagancka konstrukcja wzniesioną przez bogacza w dowodzie miłości dla jego żony.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Lancaster - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Miasto Lancaster [odnośnik]09.08.21 22:36
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Miasto Lancaster - Page 2 HKr1sh8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Lancaster - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]21.08.21 18:06
Obie umiały kłamać, udawać, grać – co w tej sytuacji stanowiło niewątpliwy atut. Jackie nie została obdarzona tym samym darem, co i ona, nauczyła się jednak zmieniać swój wygląd w inny sposób, prostymi, lecz skutecznymi środkami; domyślała się, że między innymi właśnie dzięki temu wciąż cieszyła się wolnością. Były umówione, wyczekiwała jej, lecz gdyby nie to, gdyby nie fakt, że od samego początku lustrowała ją uważnym, podejrzliwym wzrokiem, pewnie nie zrozumiałaby, a przynajmniej nie tak szybko, że pod męskim strojem, sadzą, starannie rozmieszczonym brudem, skrywa się poszukiwana listem gończym zbrodniarka. Skinęła krótko głową, nie pozwalając, by przyklejony do ust uśmiech zbladł. – Odmraża sobie stopy – odparła z lekkim przekąsem, w pewnym stopniu rozbawiona tym powitaniem, nie potrafiąc jednak wykrzesać z siebie czegoś milszego, szczerszej oznaki sympatii; niesiony na barkach ciężar wyrzutów sumienia utrudniał, cóż, wszystko. – Wspaniale. W takim razie możemy iść na spacer – dodała, gdy ustaliły, że nikt nie podążał ich śladem, po czym zajęła miejsce u boku towarzyszki, posłusznie korzystając z wyciągniętego ku niej ramienia. Podchwyciła niemą sugestię drugiej strażniczki, zamierzając dodać przybranym na tę okazję maskom dodatkowej szczypty wiarygodności; mąż i żona, kawaler i panna, posłuszni i przeciętni, powolnym krokiem przemierzający wciąż śpiące miasto, niemalże odruchowo kierujący się ku swemu lokum. Czy taka bajeczka mogłaby pomóc w przypadku spotkania z policją? – Jeden z naszych informatorów – naszych, bo ministerialnych, ale i naszych, bo zakonnych – przestał odpowiadać na jakiekolwiek próby kontaktu. Pisałam listy, jednak sowa raz po raz wracała do mnie z wciąż zapieczętowanymi wiadomościami. Wygląda więc na to, że albo nasz drogi Edwards nie chce nam już pomagać, albo z jakiegoś powodu nie był w stanie odbierać wiadomości – wyjaśniła konwersacyjnym tonem, przelotnie podchwytując przy tym wzrok idącej tuż obok kobiety. Wierzyła, że i bez nazywania rzeczy po imieniu towarzyszka zrozumie. Musiały przekonać się, co kierowało Edwardsem – i czy ten wciąż znajdował się w Lancaster. Istniała w końcu szansa, że spakował manatki i wyjechał, byle dalej, kierując złudną nadzieją na ucieczkę przed obiema stronami konfliktu. Ale równie dobrze mógł już być martwy, paść ofiarą wierzycieli, narazić komuś, komu nie powinien. – Nie możemy być pewne, co tam zastaniemy, dlatego wolałam poprosić cię o pomoc – dodała jeszcze, niejako po to, by się wytłumaczyć, by uprzedzić jakiekolwiek pytania. Nawet w duchu z trudem przyznawała się do słabości; nie ufała sobie, swemu rozsądkowi, obawiając szukających ujścia emocji. Potrzebowała kogoś, kogoś takiego jak Rineheart, by nie wypaść z roli i nie zapomnieć, po co tu przyszła.
Skręciły za róg pobliskiej kamienicy, z każdą chwilą zbliżając się do ulicy, przy której mieszkał Edwards – gdy stanęły oko w oko z ewidentną komplikacją. – Tylko tego nam brakowało – dodała z tym samym uśmiechem, uprzejmym, miękkim, nie przystając w miejscu, choć przed nimi zamajaczyła w oddali jakaś sylwetka, najpewniej należąca do kobiety. Kobiety, która zdzierała ze ściany jeden z tych odrażających listów gończych, kto wie, może z twarzą samej Jackie, może lorda Longbottoma, a może Foxa. Bez znaczenia. Nie miałaby nic na przeciw, gdyby nie fakt, że z naprzeciwka nadchodzili kolejni, powoli wyłaniający się z porannej mgły ludzie; nie musiała się im zbyt długo przyglądać, by rozpoznać w ich odzieniu, w noszonych nakryciach głowy, stroje psów Malfoya. Nieznajoma zdawała się ich nie dostrzegać, zbyt zajęta dewastowaniem odrażającego plakatu. Jeszcze chwila, dwie, i mężczyźni ją zauważą, była tego pewna. – Musimy ją jakoś ostrzec – mruknęła do ucha Jackie, sięgając po trzymaną w kieszeni różdżkę; krzyki tylko sprowadziłyby na ich głowy kłopoty. Nie mogły ryzykować, że policjanci przeprowadzą kontrolę, zaczną się im zbyt podejrzliwie przyglądać. Ani pozwolić, by zatrzymali nieświadomą nadciągającego, dyszącego w kark zagrożenia czarownicę. – Periculum – wypowiedziała niemalże szeptem, próbując wyczarować prosty sygnał ostrzegawczy tak, by był widoczny tylko i wyłącznie dla stojącej bliżej, oddzielającej je od mundurowych rebeliantki. Gdyby zrozumiała, co się dzieje, wciąż miałaby czas na zmniejszenie i ukrycie wciąż trzymanego w dłoni listu. A przynajmniej taką Maeve miała nadzieję, gdy między nimi a nieznajomą pojawił się snop czerwonych iskier.

| tutaj rzut


All the fear there, everywhere
Burning inside of me
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona

Lately I'm not feeling like myself.
When I look into the glass, I see someone else.

OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t10356-sypialnia-maeve#312817 https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]23.08.21 20:12
Jackie zapewne bardzo by się ucieszyła, gdyby ktoś jej powiedział, że jej przykrywka była przekonująca, bo sama dość mocno zastanawiała się, czy to zda egzamin, starała się jednak naprawdę wczuwać w swoją nową rolę, przenosząc swoje umiejętności kłamstwa na nowy, niemalże artystyczny poziom. W sumie nawet jej się to podobało. Było niczym zabawa, z odrobiną dreszczyku, bo jeden zły krok i mogła skończyć nie najlepiej.
Zaśmiała się lekko na odpowiedź Maeve na jej zaczepkę. Cóż, ciepło nie było, to prawda, Jackie jednak mróz aż tak mocno nie przeszkadzał, choć może dlatego, że ciągle się ruszała i nie musiała tu stać tych kilku minut.
- W takim razie nie mogę pozwolić mojej drogiej towarzyszce marznąć - szybko dodała, zanim nie ruszyły na ich spacer. Uśmiechała się, prowadząc Clearwater, wysłuchujące tego, co tamta miała jej przekazać. Nie rozglądała się podejrzliwie, jaj wzrok naturalnie skupił się na rozmówczyni. Czasami zbytnia ostrożność mogła zwrócić większą uwagę niż kompletne poddanie się chwili, szczególnie gdy nie chciało się przyciągać wzroku przechodniów.
Informatorzy. Byli tak naprawdę najważniejszym narzędziem pracy takich jak ona i Maeve. Strata nawet jednego w wojennej zawierusze oznaczała ogromny cios dla ich sił Wiedźmiej Straży. Szczególnie jeśli informator zdradził ploteczki o Zakonie wrogowi. Nie każdy był w stanie znieść ból, który inni potrafili zadać. Nie każdy potrafił żyć jako przeciwnik tych, którzy obecnie mieli przewagę.
- Pieczęć na wiadomościach nie wyglądała w żaden sposób na naruszoną? Dziwne, że nikt nie próbował ich przejąć - chyba, że Edwards naprawdę po prostu się wystraszył. Albo ktoś go sprzątnął i nie przejmowała się tym, co może na tym potem ugrać. Wtedy oznacza to amatorką robotę. Lub pułapkę. Sporo opcji, dlatego Jackie rozumiała przejęcie Maeve. Mogły zastać tam naprawdę wszystko, od trupa po uzbrojonych w różdżki śmierciożerców. Zależy, jak bardzo cenny był według nich informator. I czego mógł się dowiedzieć. Jej umysł szybko wkroczył na ścieżkę, którą podejmował w jej pracy. Dlatego zaczęła nieświadomie bardziej zwracać uwagę na otoczenie, a także reagować szybciej.
Z Maeve pod ręką obserwowała niezbyt miłą sytuację, która mogła wydarzyć się przed ich oczami. Aresztowanie kogokolwiek to zawsze przegrana dla ich strony, dlatego wiedziała, że muszą zareagować.
- Jak widać mamy dodatkowy punkt naszej wycieczki - sama nadal zachowywała się, jak gdyby nic dziwnego się nie działo. Nie wiele co prawda pewnie mogło to zdziałać - swoją twarz widziała już tyle razy, inni zapewne też, że jeden plakat mniej dużo nie mógł zmienić. Ale nie życzyła osobie na tle odważnej, że chciała zrobić z tym cokolwiek, zgnicia w więzieniu.
Kiwnęła głową, gdy Clearwater postanowiła zrobić pierwszy krok, samej idąc razem z nią jak gdyby nigdy nic, zbliżając się do zagrożonej dziewczyny. Dalej się uśmiechała, czekając na moment, gdy nieznajoma zauważy iskry. Dopiero wtedy jej twarz stała się jeszcze radośniejsza. Miała nadzieję, że Maeve podłapie, co miała zamiar zrobić i zacznie reagować razem z nią. I że dziewczę będzie na tyle rozważne, by też się przyłączyć i od nich nie uciec.
Dopiero gdy znalazła się wystarczająco blisko, niemal przy zagrożonej kobiecie, wypowiedziała cicho zaklęcie.
- Sphaecessatio - jej różdżka ledwo co wychyliła się z kieszeni, gdy celowała w samą siebie, zasłaniając dziewczynę w niebezpieczeństwie swoim ciałem. - Dzień dobry, długo na nas czekałaś? - zapytała trochę głośniej, starając się zachowywać jak najbardziej życzliwie i uprzejmie, zgrywając pozory, że cała trójka była umówiona w tym miejscu. - Schowaj plakat - szepnęła, gdyby ratowana wcześniej tego nie zrobiła.

|rzut
Jackie N. Rineheart
Jackie N. Rineheart
Zawód : Wiedźmia Strażniczka i najemniczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And suddenly life wasn't about living. It was about surviving.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10316-jackie-n-rineheart https://www.morsmordre.net/t10385-ansgar https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f388-lancashire-fleetwood-kent-st-12 https://www.morsmordre.net/t10384-skrytka-bankowa-nr-2299 https://www.morsmordre.net/t10383-jackie-rineheart
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]20.09.21 19:45
Nie pozwoliliby, by jakikolwiek informator wszedł w posiadanie informacji o Zakonie – a przynajmniej tych, których w jego posiadaniu nie chcieli. Wszak żaden z nich nie musiał wiedzieć, komu służyła przekazywana wiedza; wystarczyło, by wywiązywali się ze swoich obowiązków, świadomie lub nie. Względem niektórych nie miała najmniejszych wątpliwości, że stali po właściwej stronie barykady, inni zaś byli jak chorągiewki na wietrze, sprzedawali swe informacje temu, kto był gotów zapłacić za nie więcej lub z biegiem czasu zostali niewolnikami różnych stron konfliktu, nie tylko ich, ale i pracującej dla nowej władzy Wiedźmiej Straży – dlatego właśnie ostrożność była koniecznością, nie jedynie zaleceniem. Niezależnie od tego, do której z tych kategorii zaliczał się Edwards, jego milczenie nie działało na ich korzyść, wprost przeciwnie. – Może próbował przejąć, a nie podołał. A może zwyczajnie nie wiedział, że korespondencja naszego drogiego Edwardsa jest cokolwiek warta. – Wzruszyła ramionami, spoglądając gdzieś przed siebie, upewniając się, że wciąż podążają właściwą drogą. Jeśli adresat ich wiadomości wyjechał lub nie mógł odbierać listów z jakiejkolwiek innej przyczyny, nie musiało to oznaczać, że ktokolwiek czaił się na jego pocztę. Możliwości było wiele, zbyt wiele, by móc się na którąkolwiek zdecydować bez złożenia mu wizyty.
Nie potrzebowały policji; choć zawsze istniała szansa, że natkną się na patrol, aż do tej pory próbowała zaklinać rzeczywistość – najwidoczniej jednak zdało się to na nic. Szybko stało się jasne, że jeśli nie ostrzegą zaaferowanej plakatem nieznajomej, ta niechybnie padnie ofiarą inspekcji. Cóż oficjele mieli zrobić ze zdzierającą listy gończe kobietą, nie chciała nawet o tym myśleć. Wciąż pamiętała okropności Tower, nabite na palce głowy więźniów, huk wybuchu, i nie zamierzała pozwolić, by ktokolwiek jeszcze skończył w ten sposób. Wybrane zaklęcie było proste, podołała mu bez żadnego problemu, mając nadzieję, że zwróci nim tylko uwagę stojącej im na drodze czarownicy, nie zaś majaczących w oddali policjantów. A kiedy już brezylkowe drewienko przestało sypać iskrami, prędko schowała je do kieszeni płaszcza, nie pozwalając, by wyginający usta uśmiech zbladł. Czy przywdziane na tę okazję przebranie Rineheart miało wystarczyć? Czy może raczej powinny szykować się do walki...? Nie przestały skracać odległości, która dzieliła ich od rebeliantki; ta zauważyła już znak ostrzegawczy, szeroko otwartymi oczami spoglądając to w jedną, to w drugą stronę, jak spłoszone, gotowe do ucieczki zwierzę. Wtedy jednak znalazły się na tyle blisko, by móc do niej przemówić bez podnoszenia głosu; wybrany przez Jackie czar powinien zapewnić im spokój, taką przynajmniej miała nadzieję, gdy obdarzała kobietę przychylnym uśmiechem. – Mam nadzieję, że nie – odpowiedziała na słowa, które padły z ust drugiej strażniczki, chcąc zagłuszyć jej głos, nie pozwolić, by przechodzący obok mundurowi zaczęli cokolwiek podejrzewać. Lepiej, by skupili się na niej. – To byłoby okropne, tak wystawać na mrozie! – Mowa nijak nie współgrała z tym, co próbowała przekazać jej wzrokiem. Dopiero wtedy obejrzała się przez ramię, w naturalnym, pełnym szacunku geście skinąwszy mijającym je mężczyznom głową. Niedbale poprawiła założony na głowę beret, a później pasek torby, by rozproszyć ich kolejnymi ruchami, dać towarzyszce czas na skrycie listu gończego przez wzrokiem pozostałych. Serce przyśpieszyło swój bieg, adrenalina robiła swoje, gdyby musiały stoczyć pojedynek, pewnie nawet wyszłyby z niego zwycięsko – wyglądało jednak na to, że przemarznięci, zirytowani tym porannym patrolem policjanci nie zwrócili na nie większej uwagi.
Kiedy zniknęli za rogiem, klnąc pod nosem na coraz niższe temperatury, rozmówiły się z pobladłą, wystraszoną czarownicą. Nie mogła tak robić, nie mogła ryzykować, że zostanie złapana, byle tylko zedrzeć jeden czy dwa plakaty. Gra nie była warta świeczki. Młódka, ewidentnie wdzięczna za ratunek, zaoferowała się pomóc, jeśli tylko będzie mogła się odwdzięczyć. Kto wie, może w ten sposób zyskały kolejną informatorkę...?
Chodź, to już niedaleko – mruknęła w stronę Rineheart, którą znów ujęła pod ramię, gdy zostały już same. W myślach powtarzała personalia dopiero co poznanej dziewczyny, by utkwiły jej w pamięci na dłużej. – Carpiene. Carpiene – powtórzyła z naciskiem; przystanęły opodal stromych, wąskich schodów, które prowadziły w dół, do sutenery zamieszkiwanej przed Edwardsta. Dopiero za drugim razem magia odpowiedziała na wezwanie i pozwoliła jej dojrzeć nałożone na klitkę zabezpieczenia. – Cave Inimicum, Mała twierdza. Nic bardzo skomplikowanego. Czy mogłabyś sprawdzić, czy w środku jest pusto? – zapytała, unosząc wyżej brwi. Homenum Revelio powinno załatwić sprawę.

| pierwszy rzut, drugi rzut


All the fear there, everywhere
Burning inside of me
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona

Lately I'm not feeling like myself.
When I look into the glass, I see someone else.

OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t10356-sypialnia-maeve#312817 https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]29.09.21 14:32
Lubiła myśleć nad sprawą, przewidywać, zgadywać, nie koniecznie na głos. Nie lubiła siedzieć bezczynnie, czasami jednak musiała przystopować, pozwolić na powolny przebieg zdarzeń, zachować ostrożność - a kiedy ciało musiało zostać ograniczone, dawała upust swojej energii właśnie przez bieg myśli. Czasem okazywało się, był nawet przydatny, czasem był zupełnie zbędny, nie potrafiła jednak inaczej funkcjonować. Była człowiekiem czynów. Może i niegłupim i zdolnym w większości te czyny przemyśleć, nie zmieniało to jednak faktu, że konieczność pohamowania się nie była dla niej uciążliwa.
- Może, ocenimy, jak w końcu sprawdzimy, o co chodzi i wtedy ocenimy jak posprzątać ewentualny bajzel - stwierdziła, widząc, że Maeve raczej nie potrzebowała przemyślenia sytuacji i wolała zacząć myśleć, gdy dotrą na miejsce. Jackie więc pozostałe przemyślenia pozostawiła dla siebie.
Sytuacja z dziewczyną trochę ją ożywiła. Dała możliwość działania. Wprowadziła odrobinę strachu, który pobudził jej każdą komórkę i pozwolił krwi szybciej płynąć w żyłach. Nie była w końcu pewna, czy to, co z Clearwater wymyśliły, było wystarczające. Policja jednak ominęła ich i choć ich spojrzenia zlustrowały sylwetki, które mijali, to widać nie zauważyli niczego podejrzanego. Jeden z mundurowych odkiwnął Maeve, widać wiedziony jakimiś wyuczonymi manierami. Jackie nie odważyła się nawet spróbować pokazać swojej twarzy, przebranie mogło nie zadziałać przy bliższym spotkaniu. Jednak nadal czujna, nie wychodziła z gry, przynajmniej do momentu, aż policjanci nie zniknęli za jednym z zakrętów kompletnie niewzruszeni trójką osób.
Milczała podczas reprymendy, którą udzielała druga strażniczka. Patrzyła jednak dość groźnie na młodą dziewczynę, która chyba nie zdawała sobie z tego, jak mogło się dla niej skończyć całe to cholernie nieprzemyślane działanie. Nie była całkiem przeciwna jej zachowaniu, podobne akcje wymagały jednak większej ostrożności i przygotowania, a nie działania pod wpływem impulsu. Dlatego na odchodne mrugnęła do niej, łagodząc spojrzenie i rzuciła ciche “następnym razem bądź ostrożna i pilnuj patroli” zanim nie ruszyła z Maeve do domu Edwardsa. W końcu każdy chętny mógł znaleźć zajęcie dla siebie gdy chodziło o ruch oporu, musiał jednak robić to z głową.
Nie, żeby mówiła w swoim imieniu, bo w tej chwili każde jej działanie trochę odbiegało od definicji “robienia czegoś rozsądnie”, inaczej siedziałaby w jakiejś norze i się nie wychylała. Mało jednak miała tak naprawdę do stracenia, skoro i tak jej szukali.
Pod domem informatora dała Clearwater działać jako pierwszej, skoro to ona znała Edwardsa i mogła mieć więcej informacji o tym, czego mogły się spodziewać.
Skinęła Maeve i starała się rzucić zaklęcie, które miałoby im pomóc.
- Homenum Revelio - powiedziała, widać nie dość przekonująco, bo zaraz próbowała znów, gdy nic się nie wydarzyło - Homenum Revelio! - rzuciła trochę głośniej. Zmarszczyła brwi, gdy znów jej nie wyszło, patrząc na swoją zdradziecką różdżkę. - Rzesz w rzyć Merlina, co jest? Homenum Revelio! - spróbowała po raz ostatni, jednak znów nic się nie stało. Spojrzała z irytacją na towarzyszkę i uniosła ręce do góry w geście poddania się, czując przy tym lekkie zażenowanie. Trzy próby, każda nieudana, byle by później szło jej lepiej.

| rzuty [1], [2], [3]

Jackie N. Rineheart
Jackie N. Rineheart
Zawód : Wiedźmia Strażniczka i najemniczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And suddenly life wasn't about living. It was about surviving.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10316-jackie-n-rineheart https://www.morsmordre.net/t10385-ansgar https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f388-lancashire-fleetwood-kent-st-12 https://www.morsmordre.net/t10384-skrytka-bankowa-nr-2299 https://www.morsmordre.net/t10383-jackie-rineheart
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]16.04.22 0:58
4 kwietnia 1958, Sunderland Point
Chciałaby liczyć na więcej czasu dla odpoczynku, aby odciski na dłoniach miały czas się zagoić, mięśnie czas na rozluźnienie się, czas na sen który mógłby zregenerować siły. Ale czas był luksusem którego nie miała, a odciski, skaleczenia czy drobne problemy mogła ogarnąć razem z Yvette, nie widziała więc problemu aby siedzieć w domu dłużej niż to konieczne. Zresztą, to jak często nosiło ją po kraju, było wręcz zatrważające kiedy o tym pomyśleć – a zwłaszcza, kiedy rozważała to, jak udawało jej się uciekać z sierocińca aby pałętać się po mieście, a nawet kiedyś komuś ukradła rower tylko dlatego, aby dojechać do Weasleyów. Było bardzo źle, nie tylko ze względu na jazdę ale na ten dzień. Szybko jednak dostrzegła charakterystyczny punk widokowy, przy którym umówiła się z Aurelią.
Dała jej wcześniej znać w liście, jak będzie wyglądać, tak aby panna Moore miała szansę ją rozpoznać. Miała tę niesamowicie nieuczciwą przewagę metamorfomagii i chyba nikt nie dziwił się, że korzystała z niej w momencie kiedy podróżowanie po lądzie stawało się bardziej niebezpieczne. Czasem drgał jej kącik ust kiedy zastanawiała się, jak przewrotny los sprawiał, że ani na morzu, ani na stałym lądzie nie mogła zaznać bezpieczeństwa i na niebie pewnie też nie. Ponura rzeczywistość dopadła jednak nie tylko ją…i chyba właśnie dlatego jej tak zależało.
Lubiła załogę „Katarzyny Aragońskiej”, to musiała przyznać. Dużo w niej było chłopców o złotych sercach i dobrych manierach, zadziwiające jak na żeglarzy. Kiedy zarządca portu poprosił, aby ktoś z żeglarzy portowych odnalazł uzdrowicieli którzy mogliby pomóc chłopcom, nie mogła odmówić. Ale gdy dowiedziała się, że to chodziło o nich…cóż, zdwoiła też wysiłki. Czy to było samolubne? Może trochę, ale nigdy jej to nie przeszkadzało. Lubiła dbać o tych, którymi nikt nie chciał się zajmować, bo sama dobrze wiedziała, jak to jest.
Z roztargnieniem przyjrzała się okolicy, dostrzegając dość szybko ciemną sylwetkę na horyzoncie – za radą Michaela i pomocami od innych osób starała się wypatrywać wcześniejszych sygnałów pojawienia się, chociaż dopiero kiedy kobieta znalazła się w zasięgu jej głosu, uniosła dłoń, powstrzymując uśmiech zanim nie zadała pytania.
- W jakich dniach mieszkałam u was w przeciągu ostatniego roku? – Dwa pierwsze tygodnie lutego nie były łatwe do zapomnienia i liczyła, że to naprawdę Aurelia i da się szybko wyklarować sytuację.

Ekwipunek postaci: różdżka, szata, dobrze wyważony nóż, kryształ, świstoklik typu I (koralik kotwica)


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]16.04.22 10:13
Ucieszyła się na list od Thalii, była u nich naprawdę krótko jednak zdążyła ją polubić. A teraz gdy dostała taką propozycję do wspólnej pomocy, nie mogła odmówić, z resztą rzadko kiedy odmawiała komukolwiek no chyba, że sytuacja zagrażała jej życiu i zdrowiu, wtedy to już całkowicie inna historia. Albo ktoś po prostu był burakiem i nie umiał się zachować w obecności kobiety, nie wspominając o tym, że nie jest czystej krwi.
Dziś wstała wcześniej z łóżka, zrobiła młodszemu bratu kanapki i zakryła je ściereczką, by mogły być dłużej świeże. Spakowała to co uważała za całkiem przydatne na dzisiejsze spotkanie i ruszyła przed siebie.
Dziś miała włosy zawinięte w kawałek chusty, by mogło jej się lepiej pracować. Ogólnie to lubiła swoje włosy, ale czasami potrzebowała je związać, by nie przeszkadzały jej w pracy, jaką by aktualnie nie brała w swoje ręce.
Dojście na miejsce zajęło jej chwilę czasu, często zerkała na kawałek kartki gdzie zanotowała wszystkie najważniejsze informacje. Trochę się obawiała, iż zgubi drogę, jednak gdzieś w środku wierzyła, że sobie poradzi. Bo jak nie ona, to kto?
Odetchnęła z ulgą słysząc znajomy ton głosu. To dawno go nie słyszała! Już chciała się uśmiechnąć gdy z jej ust padło pytanie, które ją zmieszało na krótki moment. W połowie gestu pomachania ręką jakby się zawahała na chwilę. Jej szare komórki zaczęły intensywnie pracować w jej wnętrzu.
- Dwa pierwsze tygodnie lutego moja droga Thalio - odrzekła, a na jej ustach mimowolnie zagościł uśmiech. Umysł jednak miała nie od parady. Pamiętała nawet jak robiła krótkie notatki ze spotkania pierwszego. Nie były to za specjalnie dobre i szczegółowe notatki, ale wystarczająco dobre, by Aurelia zapamiętała to, co powinna, czyli czas kiedy była z nimi ich koleżanka czy też znajoma. W sumie ciężko stwierdzić po takim czasie kim dla niej jest. Ale czy to miało większe znaczenie dla Aurelii? Nie bardzo. Grunt to umieć się porozumieć, a wtedy wszystko samo potrafi się pięknie ułożyć.

Ekwipunek postaci: Nóż, szmaciana torba przepasana przez ramię, jakieś gumki do włosów i butelka z wodą. Różdżka, ubranie codziennego użytku


Mowa - #755353


Ostatnio zmieniony przez Aurelia Moore dnia 16.04.22 10:20, w całości zmieniany 4 razy
Aurelia Moore
Aurelia Moore
Zawód : Uzdrowicielka
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Wytrwałością i systematycznością dotrzesz wszędzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11106-aurelia-moore-w-budowie#342158 https://www.morsmordre.net/t11119-elmar#342436 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11121-skrytka-bankowa-nr-2431#342440 https://www.morsmordre.net/t11120-aurelia-moore#342438
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]16.04.22 10:13
The member 'Aurelia Moore' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Miasto Lancaster - Page 2 Iq2DILW
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Lancaster - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]25.04.22 1:39
Uśmiechnęła się, kiedy Aurelia podała prawidłową odpowiedź, udowadniając, że to wcale nie podszywający się pod nią człowiek, gotowy do skoczenia z zasadzki gdy tylko Thalia obróci się do niego plecami. Chyba im bardziej zagłębiała się w to wszystko, tym bardziej stresowała się kiedy spotykała się z drugą osobą. Czy to aby nie był ktoś przeciwny? Osoba pod wieloskowym? Metamorfmag? Swoim darem bawiła się tak dobrze, że czasem zapominała jak to wygląda z drugiej strony, kiedy nie można było być pewnym nawet najbliższych osób. Czy miała jakąś szanse, aby dla swoich bliskich być rozpoznawalna na pierwszy rzut oka? Nie wiedziała nawet, czy chciała – jeżeli wplątałaby się w coś niebezpiecznego, a oni podeszliby do niej z jakąś kwestią, zapytaniem…zmroziłoby ją nieco, gdyby nagle ktoś trafił przez nią w poważne tarapaty.
- Dobrze cię widzieć. Mam nadzieję, że wszystko w porządku u ciebie? Co do braci nie pytam, oni to łajzy jakie mało, na pewno dają sobie radę. – Usta drgnęły w uśmiechu, co zupełnie nie pasowało do słów które wypowiadała, wcale jednak źle nie myślała o reszcie Moorów, raczej lubiła sobie żartować, nigdy nie mówiąc słów których by nie wypowiedziała o sobie samej. Skierowała się w stronę Aurelii, poprawiając jeszcze torbę zanim dłonią nie wskazała kierunku w który miały się udać.
- Niewielki port, ale ostatnio przybiła tam załoga która całkowicie się pochorowała jeszcze przed zejściem na ląd. Lepiej będzie zająć się nimi zanim to będzie mogło się rozprzestrzenić. Ciężko mi powiedzieć co to dokładnie, słyszałam jedynie ogólny opis zanim poproszono mnie o znalezienie kogoś do uzdrowienia. Nie wiem na ile będzie to możliwe, ale zapewnię ci bezpieczeństwo podczas tego działania. Chociaż nie podejrzewam, aby byli groźni, lepiej mieć się na baczności. Masz jakieś pytania, albo coś co chciałabyś poruszyć?
Wiedziała, że rozmowa o jej zawodzie była czasem skomplikowana jeżeli chodziło o tłumaczenie go, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że większość czasu pływała jako mężczyzna. Gotowa była jednak dodać coś jeszcze, co mogłoby w jakiś sposób zapewnić Aurelię o ich celu albo dodać nowe informacje, gdy w powietrzu nagle rozległ się trzask.
I kolejny.
Różdżka znalazła się w jej dłoni zanim dobrze rozejrzała się w sytuacji, a kiedy mężczyzna obok nich potknął się, spojrzenie od razu skierowało się w stronę różdżek. Wiele pytań nagle pojawiło się w głowie, a zdecydowanie zbyt mało odpowiedzi na to wszystko, jednak ani ona ani jej towarzyszka nie mogły stać bezczynnie.
- Spraw, aby nie uciekł! – Instrukcje dotyczące mężczyzny który właśnie rozrzucił swój towar może i nie były wyjątkowo jasne, ale miała nadzieję, że Aurelia zrozumie o co jej chodzi, bo nie miały zbyt wiele czasu na rozmowę, zwłaszcza, że jeszcze był pojedynek który musiały przerwać i zatrzymać obydwie osoby na miejscu. Przez chwilę uciekający mężczyzna wydawał się ich nawet nie zauważać, ale gdy tylko jego spojrzenie spoczęło na dwóch kobietach, zmieszał się, unosząc w górę dłonie.
- Błagam, pomóżcie! To bardzo ważne! – Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że jego prześladowca nie odpuszczał, a wręcz przygotowywał się do ataku. Thalia pojęcia nie miała, kto jest po jakiej stronie i kim musiała się zająć, ale przynajmniej musiała próbować ich powstrzymać, stając na drodze Everte Stati i unosząc różdżkę.
- Protego!


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]25.04.22 1:39
The member 'Thalia Wellers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 27
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Lancaster - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]25.04.22 14:09
Aurelia w pierwszej chwili sądziła, że powiedziała coś nie tak, jednak widząc po chwili jej reakcje, nieco jej ulżyło. Gdyż odpowiedziała dobrą datę, jednak przynależenie do Ravelclaw zobowiązywało, aby w miarę szybko łączyć ze sobą wszystkie kropki.
- Jest całkiem stabilnie trzeba przyznać, bywało lepiej, bywało gorzej. Cóż może i łajzy, ale za to jakie kochane - zaśmiała się cicho pod nosem. Jakby ich nie nazwać, to, tak czy siak, ich kochała nawet jeżeli czasami miała ochotę powyzywać ich od najgorszych. To prędzej czy później gdy skrucha nadejdzie, a gdy przeprosi, to wszystko wraca na właściwe tory.
- Wiesz w sumie ile ich tam może być? Bo jak całą załoga zaniemogła to może nam to zająć cały dzień - zaczęła się zastanawiać i jednocześnie marszcząc brwi. Krzywdy zrobić jej nie powinni, no chyba, że nie widzieli kobiety nie wiadomo ile czasu, to wtedy trzeba będzie wszcząć bardziej drastyczne działania, lecz większość informacji, tak czy siak dowie się już na miejscu.
- Plus nie wiadomo z jaką chorobą mamy do czynienia, może głównie ja, bo to ja będę ją rozpoznawać, ale mam nadzieję, że sobie poradzę  - odrzekła nieco spokojniejszym tonem. Większość magicznych chorób, które poznała do tej pory nie były jakoś trudne rozpoznawalne, no chyba, iż miały one połączenia ze zwykłą chorobą niemagiczną, wtedy zaczynały się schody, ale takie co to rzadkość.

A potem nagle coś błysnęło przed jej oczami, aż przez chwilę straciła rachubę co się dzieje i dlaczego. Zasłoniła swoje oczy dłońmi, jednak do końca nie była pewna czy to pomogło, bo przed jej oczami pojawiły się dziwne biało-czarne mroczki przed oczami. Po krótkiej chwili gdy wszystko minęło i mogła normalnie spoglądać, w jej dłoni znalazła się różdżka, gotowa do ewentualnej walki. Choć ona i walka to dwie różne rzeczy. A potem zobaczyła różdżki, które były porozrzucane na ziemi. Wszystko na chwilę zwolniło, a Aurelia analizowała wszystko tak najszybciej jak się tylko dało. Ktoś kogoś gonił i to nie wiadomo jeszcze dlaczego. Wszystkie rozmowy słyszała bardzo dobrze, nawet głos Thalii dobiegał do jej uszu.
Skoro sprawca nie miał zamiaru odpuścić, to nie było innego wyjścia jak dołączyć do walki. A pierwszym zaklęciem jakie przyszło jej na myśl to drętwota, a więc takie też użyła, uniosła rękę, a gdy odpowiednio zamachnęła się różdżką wypowiedziała zaklęcie - Drętwota! - Nie była najlepsza z opcm, ale miała nadzieję, że to opóźni jego ucieczkę na tyle ile się dało. Gdzieś tam katem oka dostrzegła ciało Thalii i jej nie udane zaklęcie, ale być może jej pójdzie lepiej? Oby...


Mowa - #755353


Ostatnio zmieniony przez Aurelia Moore dnia 25.04.22 14:11, w całości zmieniany 1 raz
Aurelia Moore
Aurelia Moore
Zawód : Uzdrowicielka
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Wytrwałością i systematycznością dotrzesz wszędzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11106-aurelia-moore-w-budowie#342158 https://www.morsmordre.net/t11119-elmar#342436 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11121-skrytka-bankowa-nr-2431#342440 https://www.morsmordre.net/t11120-aurelia-moore#342438
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]25.04.22 14:09
The member 'Aurelia Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 83
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Lancaster - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]04.05.22 12:50
Atakujący mężczyzna nie spodziewał się obecności dwóch kobiet, a zwłaszcza tego, że jedna z nich wpakuje się pomiędzy niego a jego przeciwnika. Dojrzał, jak nieznajoma upada na ziemię, a jej sojuszniczka (towarzyszka? Ciężko mu było na szybko dociec, jakie powiązanie może je ze sobą wiązać, nie mógł nawet zobaczyć, czy nie były to czasem siostry), dlatego im prędzej zorientuje się w sytuacji, tym lepiej. Na jego szczęście (bądź jeszcze nie szczęście) wydawało się, że kobiety nie zamierzają go atakować, dlatego opuścił różdżkę, spoglądając na Aurelię kierującą swoje zaklęcie w stronę kogoś leżącego na ziemi dookoła rozsypanych różdżek który jeszcze próbował obronić się przed rzuconą w niego Drętwotą.
Ta jednak rozproszyła się, zanim sięgnęła do celu, dlatego mężczyzna odetchnął, spoglądając na to jedną, to drugą z kobiet, zwłaszcza kiedy Thalia dość szybko się podniosła, spoglądając jeszcze na obydwu i podnosząc na nowo różdżkę.
- Dosyć! – zażądała mocnym głosem, spoglądając na obydwu mężczyzn. Przez chwilę w okolicy słychać było jedynie głośne oddechy, dopóki mężczyzna stojący naprzeciwko Thalii nie odchrząknął, poprawiając się lekko i otrzepując płaszcz.
- Cóż…dziękuję paniom za pomoc w ujęciu tego nieszczęsnego człowieka, który zdradził rząd, zabierając to co nie jego. Lepiej poddaj się teraz i oddaj różdżki. – Był pewny, że z dwójką nieznajomych kobiet miał teraz przewagę, dlatego wyprowadzał żądania, o których czuł, że mógł sobie teraz pozwolić. Leżący na ziemi mężczyzna spojrzał na kobiety z nadzieją. Chwytał się tego, czego mógł, aby jednak przekonać je do swojej racji i wyjść z tego w jednym kawałku.
- Jesteście mieszkankami tych ziem? Wykradłem różdżki gotowe do zarejestrowania, jeżeli tafią do rządu, dzieci będą śledzone za każdy ich ruch. Jeżeli cenicie wolność tak, jak lordowie tych ziem, pomóżcie mi. – Jego prośby mogły być ostatnim, co powie w życiu, ale nie wstydził się, jeżeli to mogło go ocalić. Do Ministerstwa wrócić już nie mógł, ale przynajmniej część osób będzie mogła czarować bez problemów.
- Proszę odejść. – Thalia twardo wbiła spojrzenie w mężczyznę. Umiała oceniać nie tylko po wyglądzie, a ostatnie miesiące nauczyły ją patrzeć uważniej, nie umknął jej więc mundur pod peleryną. Spojrzała jeszcze na Aurelię, z jednej strony chcąc ją jakoś pokrzepić, ale nie chciała też wychodzić na luźno podchodzącą do rodziny. – Spojrzysz, czy pan nie ma jakiegoś złamania albo uszkodzenia? – Sama za to podniosła różdżkę, pozwalając sobie wycelować ją zdecydowanie w ministerialnego urzędnika.
- Teraz jest trójka przeciwko jednemu. Naprawdę chcesz ryzykować coś, co może zrobić ci krzywdę? Lepiej wracaj póki możesz i nie zapuszczaj się na tę ziemię, już nigdy. – Uniosła różdżkę, gotowa do ataku, ale mężczyzna cofnął się zanim jeszcze ruszyła w jego kierunku. Było widać, że nie jest mu to na rękę, ale nie chciał bić się za kilkanaście różdżek. Mógł powiedzieć, że mężczyzna umarł, w końcu do Londynu i tak nie wróci. Trzaśnięcie teleportacji sprawiło, że zniknął i zostali w tym miejscu we trójkę.
- Wszystko w porządku, jesteście cali? – Spojrzała na Aurelię i nieznajomego, mając nadzieję, że w tym krótkim spotkaniu nic im się nie stało.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]05.05.22 14:15
Przez nagły wzrost adrenaliny oraz nagły atak zaklęcia, nie za dobrze przemyślała swoje zaklęcie, była nogą w urokach, znaczy rzucać umiała jako tako, ale w praktyce tak za bardzo to jej nie wyszło. Dobrze, że Thalia miała więcej wprawy od niej i dzięki temu obie wyszły z tego bez większego problemu. Odetchnęła trochę z ulgą i krótką chwilę opuściła różdżkę, lecz na słowa Thalii "dosyć" nieco bardziej się obudziła i przysunęła się bliżej koleżanki, z jednej strony dla bezpieczeństwa, a z drugiej strony, z nadzieją, że nie będzie musiała po raz kolejny rzucać jakiegoś czaru, który jej nie wyjdzie.
Widząc cały przebieg rozmowy Aurelia nie miała śmiałości przerwać im tych wymiany zdań, więc jedyne na co się zdecydowała to wymierzanie różdżki do tego, który je wszystkie ukradł. Choć na słowa znajomej, Aurelia skinęła dość niepewnie głową na zgodę i zaczęła się przesuwać do drugiego mężczyzny nie wiedząc, czy powinna się skupić na obserwowaniu jego ciała i ewentualnych ran, czy też przeciwniku, który będzie chciał walczyć. Gdy jeden z nich zniknął odetchnęła z ulgą i w tej samej chwili schowała swoją broń do torby, z którą tutaj przyszła.
- Pan pozwoli, że Pana opatrzę. Jest pan ranny? - jej głos był delikatny, ale jednocześnie zmartwiony. Wewnętrznie czuła dodatkowo lekkie zdenerwowanie całą tą sytuacją, nie sądziła, że wspólne spotkanie z Thalią tak się może świetliście [hehe] zacząć.
- Nie, nie, ależ skąd mam tylko kilka zadrapań, raz-dwa się zagoją, uderzyłem nieszczęśnie w róg kamienicy, gdy go goniłem - odrzekł mężczyzna. Gdy się przyjrzała, faktycznie dostrzegła zdarty materiał na jego prawym ramieniu, po części też miał zranioną rękę oraz policzek, rana nie była ani głęboka, ani niebezpieczna, zapewne za to mocno piekła.
- Uzdrowię pana raz-dwa i wtedy myślę, że każdy rozejdzie się własną ścieżką - odrzekła Aurelia z lekkim uśmiechem na ustach. A następnie rzuciła zaklęcie -Purus - Na miejsce skaleczenia upewniając się, że każda rana jest dobrze odkażona, a ona będzie miała szanse użyć bandaż aby rany mogły się zagoić w swoim własnym tempem.
- Nic mi nie jest, nie stało się nic poważnego - odrzekła w międzyczasie Thalii, kiedy była w trakcie opatrywania nieznanego jej muzyczny.
A sam zainteresowany siedział cicho i obserwował poczynania Aurelii, pytanie brzmiało czy faktycznie patrzał na to co robiła, czy spoglądał na jej twarz oraz jej rude włosy, które jakimś trafem dobrze komponowały się z jej całą urodą.

Uzdrawianie - 28 pkt


Mowa - #755353
Aurelia Moore
Aurelia Moore
Zawód : Uzdrowicielka
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Wytrwałością i systematycznością dotrzesz wszędzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11106-aurelia-moore-w-budowie#342158 https://www.morsmordre.net/t11119-elmar#342436 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11121-skrytka-bankowa-nr-2431#342440 https://www.morsmordre.net/t11120-aurelia-moore#342438
Re: Miasto Lancaster [odnośnik]05.05.22 14:15
The member 'Aurelia Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 57
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Lancaster - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Miasto Lancaster
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach