Wydarzenia


Ekipa forum
Sala treningowa
AutorWiadomość
Sala treningowa [odnośnik]12.05.16 12:38
First topic message reminder :

Sala treningowa

Sala treningowa miesząca się w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów jest magicznie powiększonym pomieszczeniem. Duża przestrzeń gwarantuje swobodę szkolenia bądź wymyślania formuł zaklęć. Znajdujące się tu manekiny służą do ćwiczeń nie tylko aurorom, ale także policjantom czy badaczom. Na przeciwległej stronie sali znajduje się niewielkie biurko, a tuż za nim szafka z nazwiskami pracujących tu ludzi. Mogą schować tam swoje rzeczy, do których często sięgają w tym pomieszczeniu. Biurko według zasad zawsze ma być puste, aby nieład nie przeszkadzał żadnej innej osobie. Tuż obok znajduje się tablica na niewielkich kółkach, która pomaga badaczom zapisywać wszystkie ulotne myśli. Pomieszczenie można zarezerwować do ćwiczeń z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala treningowa [odnośnik]12.04.19 14:44
13 grudnia, około godziny 23

Leżąc na kanapie w swoim cieplutkim domu zastanawiała się czy w ogóle powinna wychodzić. Burza nawiedziła tej nocy jej szkockie gniazdko. Stare okna lekko postukiwały w cichej melodii akompaniując świstowi wiatru. Kobieta zaś tonęła w swoich myślach, co jakiś czas jedynie spoglądając na piekarnik w kuchni, którą niedawno wysprzątała na błysk po całej pracy. I wahała się niemal do ostatniej chwili, ostatecznie postanowiła jednak nie udać się do łóżka - spięła krótkie włosy w niski koczek, poprawiła beżową spódnicę, do papierowej torby spakowała wszystkie dzisiejsze wyroby. Oczywiście przed użyciem Świstoklika jeszcze musiała natknąć się na Constance, wypytującą, dokąd to udaje się o takiej nieludzkiej porze. Siostra wiedziała, że Marcella nie ma dzisiaj nocnej zmiany, z resztą podczas takiej musiałaby już być przynajmniej godzinę na służbie. I słusznie uznała, że Connie wcale nie musi wiedzieć. Przecież obie były dorosłe, nie musiały się nawzajem doglądać. Kobietom, które były matkami zawsze nieco odwalał instynkt, na to zrzucała całą tę paranoję.
Wywołała spore zaskoczenie na korytarzu przynajmniej dwóch osób, które mijała. Większość policjantów, których znała podchodziła do pracy jasno - odbębnić swoje, wrócić do domu. I nie dziwiło ją wcale takie podejście. W końcu mieli swoje rodziny, bliskich, tęskniących. Ostatnio Gallagher opowiadał o swojej małej siostrzyczce, którą się opiekował po śmierci matki. To wywoływało uśmiech na twarzy policjantki. Tacy ludzie mieli status małych bohaterów. Nie walczyli z rzeczywistością, ale szukali w niej namiastki normalności, którą tak trudno było dzisiaj uzyskać.
W sali nie było nikogo poza jedną osobą. Tego w sumie się spodziewała. Weszła do środka dosyć niepozornie, zamykając za sobą drzwi, które nie skrzypnęły ani odrobinę. Wprawdzie nie popierała Malfoya ani trochę, jednak z odbudowaniem Ministerstwa wykonał naprawdę dobrą robotę. Wszystko wokół było nowe, ale pozbawione dawnej nostalgii. Jakby ich dawne problemy, ich dawne życia zostały tutaj pogrzebane wraz z popiołem. Właśnie mogła stać na cmentarzu poległych w ogniu majowych wydarzeń. Przejście z tym do porządku dziennego było łatwiejsze niż sądziła. Myślała, że wywoła to bunt jakiejś części jej samej, jednak stąpanie po podłodze nie wywoływało strasznych uczuć.
Weszła w połowie treningu, więc przystanęła najpierw przy drzwiach, zostawiwszy papierową torbę na szafce obok. Chwilę później jednak usiadła na niej, po turecku, nogi trzymając przy sobie. Zniknęły one pod materiałem długiej spódnicy.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Sala treningowa [odnośnik]03.05.19 23:59
Wszystko było nowe. Szorstkie. Surowe. I pozbawione pamięci. Wypadało wiec naznaczyć je obecnością. Przeszłością, którą pożarły płomienie. Koleją śledztw, rozmów, treningów, nawet wspomnień z kursu. Wszystko wchłonęły stare, spopielałe mury, po których próżno było szukać śladów. Na ich miejscu było nowe tworzywo, w których Skamander czuł się pusto. Miejsca, które służyły kiedyś za sale przesłuchań, za spotkania, za.. treningi - wydawały się obce i próżne. Być może dlatego, dzisiejszego wieczoru pozbył się większych zachowań, organizując sobie czas w sali treningowej. Już po samej pracy, zaznaczając obecność i chęć doprawienia własnych, sprawnościowych umiejętności. Zazwyczaj trenował dużo, nie dając sobie czasu na lenistwo. Nawet jeśli w walce stawiano przede wszystkim na magię, musiał być przygotowany na konfrontację zupełnie innego typu. Spotykał już persony, które zamiast różdżki próbowały ozywać łap do osiągnięcia celu. Posiadali niezwykła broń, potężna, ale własnie dlatego, musiał hartować ciało, by tę potęgę udźwignąć. Nie mógł polegać tylko na magii, nawet jeśli ta, coraz żywiej płynęła w jego krwi.
Szatnia była zdecydowanie zbyt pusta,m jak na jego standardy, ale wrzucił do szafki rzeczy, ściągając płacz i koszulę, pozostając w treningowej bokserce. Nie przejmował się wzrokiem kilku młodszych kursantów, nie pozostawiając nawet cienia wątpliwości, co zamierzał robić. dziwił się właściwie, ze jeszcze ktokolwiek o tej porze zajmował opustoszałą przestrzeń. Zmienił spodnie na te bardziej wygodne, nie krepujące ruchów i z torbą na ramieniu, w której znajdowała się manierka z woda, powędrował na salę - równie opustoszałą. Związał włosy wyżej, plącząc je rzemieniem, którego używał od dłuższego czasu, by w końcu opuścić dłonie luźno wzdłuż ciała. Był sam, ale nie przeszkadzało mu to. Nie raz trenował sam, korzystając treningowych worków, czy makiet. Sala służyła nie tylko ćwiczeniom fizycznym, ale i magicznym. Osmalone brzegi jednej ze ścian i chybotliwe manekiny mówiły o tym zbyt dosadnie. Skamander zatrzymał się, przyglądając obrażeniom. Być może sam powinien uzbroić się w większa efektywność ofensywy, ale na razie wierzył we własne możliwości. Stopniowo wzmacniał umiejętności, na których opierał aktualnie nie tylko swoją parce, ale także działalność w zakonie.
Ściągnął buty przy wejściu i boso przeszedł na matę zaczynając od standardowej rozgrzewki. Było coś bardzo intensywnego w samym akcie uderzeń, które z wolna wyprowadzał. Najpierw powoli, potem coraz silniej, w końcu rozbryzgując własny pot przy każdym zamachu. Pracowały pięści, wymierzając kolejne ciosy, kopnięciami posyłał mocniejsze uderzenia, od czasu do czasu, hamując impet blokiem. W końcu, oddychając ciężko, czując jak wilgoć potu cieknie po plecach, odkleił materiał koszulki, zrzucając ją na podłogę, pod ścianę. Ale nie skończył. Nagromadzona frustracja ostatnich miesięcy, jak zwykle odzywała się w takich chwilach dużo wyraźniej, dlatego z jeszcze większą zapalczywością rzucił się na swego materialnego przeciwnika, ciskając pięściami w cel, niby tarczę. I tylko gdzieś na granicy słyszalności zarejestrował, że w pomieszczeniu znalazł się ktoś jeszcze. Nie zareagował, dobijając niewidzialnego wroga, który niefortunnie znalazł się pod jego pięściami i kopnięciami. Krew buzowała, wartko płynąc, napełniana adrenaliną symulowanej walki, zmysły rozbudzone i postawione w stan gotowości, skupiały się na efektywności wyprowadzanych ciosów, by na koniec prawie z warknięciem zaatakować swój cel. Dopiero wtedy zatrzymał się w pozycji wciąż ustawionej do walki, by wzrokiem odnaleźć źródło obecności, które ulokowało się na ławce po drugiej stronie sali.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 5 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Sala treningowa [odnośnik]04.05.19 0:47
Jej ćwiczenia pozostawały bardzo spokojne. Bieganie było codziennością, jazda na łyżwach mocno utrudniona, przez ostatnie pogodowe anomalie. Śnieg zmieniał się w deszcz i na zmianę, przypominając tylko o nawiedzającej kraj burzy. Chłód był nie do wytrzymania, a nawiedzający Marcellę stres czasami nie pozwalał jeść, za to pchał ku aktywności fizycznej, która przez lata weszła jej w nawyk. Niemal wszędzie poruszała się na miotle, pomimo trudnych warunków pogodowych. One nie przeszkadzały jej aż tak bardzo, w końcu na miotle latała bezbłędnie od lat. Było to świadectwem uporu piętnastolatki, która postanowiła sobie, że się zmieni. I zmieniła. Z cichej dziewczynki siedzącej z boku... Cóż, teraz nadal siedziała z boku, obserwując przenikliwie, choć z niebywałą łagodnością to, co się działo po środku sali treningowej.
Można było powiedzieć, że czuła się nieco oszołomiona całą... Sytuacją. Wiedziała, że tutaj go spotka. Gdy deklarował, że te dni spędzi w pracy nawet poza swoją zmianą, nie było nawet innego wyjścia. Pomimo tego, że wszyscy narzekali na brak ducha w tych nowych czterech ścianach Ministerstwa, oni nadal spędzali tutaj mnóstwo czasu. Figg próbowała zapominać. Wracała do domu, gdzie czekały na nią uśmiechnięte buzie jej siostrzeńców i jak zwykle pochłonięta swoimi myślami Arabella, zapewne już dawno uciekająca od tego świata gdzieś dalej, w swoje rejony, w mugolskie miasteczka, za którymi tak tęskniła. Trudno było na to patrzeć. Rudowłosa zachowywała się jak ptaszek w klatce, uwięziony z powodu własnych słabości. Lub słabości całego świata magii. I pomimo tego, że ona urodziła się charłakiem, miała w sobie teraz więcej magii niż jej siostra. Zawsze miała w sobie magię. Jedynie nieco inną. Magię, która sprawiała, że ciągle była silna.
Nie chciała przeszkadzać, więc obserwowała w pokoju, jak pięści uderzają o sfatygowanego już nieco manekina treningowego. Widziała w tym jednak autentyczny wysiłek, którego nie da się podrobić. Mężczyzna wyglądał, jakby nie powinno się mu przeszkadzać. Dzięki ostatniej nauce widziała jednak trochę więcej. Ruchy mięśni, które cóż, po prostu robiły niezłe wrażenie. Sama nie należała do dziewczyn, które są chucherkami. Potrafiła obezwładnić niektórych przeciwników bez większego wysiłku, jeśli tylko ci nie poświęcali odpowiedniej ilości czasu na wysiłek fizyczny, tutaj jednak zdecydowanie miałaby lekki problem. Lekki to chyba mało powiedziane. Widziała jak ciało mężczyzny zatrzymało się w bezruchu i jej wzrok nadal tkwił w sylwetce. Tak przez dłuższą chwilę tkwiła w zawieszeniu swoich myśli, gdy dostrzegła, że ciemne oczy obserwują ją z równym jej zastanowieniem. Szybko zorientowała się jak ta sytuacja może wyglądać spoza jej perspektywy i naturalna reakcja jej ciała wcale nie pomogła w odebraniu tego odpowiednio. Na bladej cerze w okolicy policzków pojawił się łagodny rumieniec, a kobieta natychmiast przeniosła spojrzenie na twarz Skamandera. Nie odwróci się, nie ma mowy, to będzie jeszcze gorzej świadczyło o jej myślach. A przecież żadnych takich myśli wcale nie miała!
- Ym, hej. - przywitała się w końcu, unosząc lekko dłoń w uprzejmym geście.
Niezręcznie.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Sala treningowa [odnośnik]04.05.19 1:37
Był przyzwyczajony do fizycznego wysiłku. Nie tylko ze względu na zajmowana pozycje w pracy, ale i przez wychowanie i zamiary, którymi ojciec początkowo go obarczał. bez sprzeciwu przyjmował zajęcia wymagające od niego tężyzny, ale także i wytrzymałości, szczególnie w pracy z dumnymi aetonanami. Wciąż pamiętał wielogodzinne treningi tak z wierzchowego grzbietu, jak i z ziemi, gdy dogadywał się ze skrzydlatymi rumakami i przypominał, kto powinien stać wyżej w hierarchii. Podobny klimat - mimowolnie stosował wśród podległych mu, młodszych aurorów, już na samym początku ustalając "hierarchię". Nie przejmował się reakcją. Wiedział zbyt dobrze, że sam przechodził przez podobne szkolenia i żółtodziobowe traktowanie. Pokora, była jedną z cech, które przydawały się w późniejszych formach nauki, ale o tym - zazwyczaj przekonywali się na własnej skórze.
Treningi na miejscu, traktował jako swoiste uzupełnienie tych, które stosował w terenie. Miał świadomość własnych braków, dlatego korzystał z każdej możliwości ich uzupełnienia. Przełamywał nawet barierę - wydawałoby się kiedyś niepokonywaną - w dziedzinie transmutacji, ale tę pokonywał powoli, bez pospiechu. Tym bardziej, że największa ulgę sprawiał właśnie wysiłek fizyczny. Pokonywał niewidzialnych wrogów, nokautując kolejnymi ciosami, wylewając wraz z wysiłkiem, nagromadzone napięcie. Nawet, gdy walczył z niewidzialnym wrogiem, nie dawał za wygraną, oddając pole popisu niewerbalnym atakom oraz imaginacji ciosów, które mogły zwalić go z nóg i rzucić na kolana. A na to pozwolić nie mógł.
Obecność, którą zarejestrował, chociaż ostatecznie zmusiły ciało do bezruchu, nie wyprały ciała z czujności. Dłonie pozostawały zwinięte w pieści, stał w lekkim rozkroku, pozwalając, by mięśnie rozkładały ciężar równomiernie, gotowe do ewentualnego gwałtownego zwrotu. Tak, jak w spojrzeniu niemal czarnych źrenic, trudno było szukać spokoju. Ulokował je na pozostającej w oddaleniu kobiecie, która w początkowym milczeniu, lustrowała zawieszoną w gotowości sylwetkę mężczyzny - Mam coś na twarzy? - odezwał się zamiast powitania, które usłyszał moment potem. Dostrzegł budzący się na kobiecych licach szkarłat i coś niefrasobliwego dotarło do jego myśli. Nie pozwolił jednak uciec do oczu kiełkującego uśmiechu. Rozluźnił uchwyt, opuszczając w końcu donie wzdłuż ciała, ale nie ruszył się z miejsca, przyglądając się z równym zainteresowaniem kobiecie. Bez pospiechu uniósł dłoń, przecierając zroszony potem policzek i zbierając wilgotne włosy, które kleiły się do skroni i karku - Hej - ostatecznie, przekręcił ciało, by stanąć wiz-a-wi z z policjantką, wciąż jednak nie zmienił położenia, pozostawiając przy treningowym manekinie - Dołączysz, czy będziesz tylko obserwować? - uniósł brwi i poruszył ramieniem, rozluźniając napięty zbyt mocno mięsień. Przyzwyczaił się, że bywał obiektem przyglądania, chociaż w większości sprowadzało się to do mentorsko-treningowych zabiegów. Bardzo powoli czuł, że napięcie ulatywało z barków, umykając pospiesznie, razem ze zbyt ciężkimi myślami, które zalegały w umyśle.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 5 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Sala treningowa [odnośnik]04.05.19 2:09
Walczyła ze sobą, by nie odwrócić wzroku, jednak gdy usłyszała pytanie, od razu pokręciła głową i jednak się odwróciła. Spojrzała w bok, prosto na kraniec ławki. - Nie, nie, skąd. - mruknęła tylko pod nosem. Ech, Marcella, ty głupku. Już po chwili jednak niebieskie oczy znów skierowały się na Skamandera. Pierwsze starcie ze sobą przegrała, wolała nawet nie myśleć jak to wszystko wyglądało. Przyszła tutaj, bo miała na to zaproszenie, więc nie powinna się martwić. Właśnie, powinna to sobie wbić do głowy.
Może się do końca nie spodziewał. Ostatecznie nie dostał od niej żadnej odpowiedzi, ale do ostatniego momentu biła się z myślami czy w ogóle powinna się tutaj pojawiać. I jednak była, ale z pewnym planem, który nie mógł zostać ujawniony od razu. Natomiast on mógł być świadkiem tego, że przyszła dosyć nieprzygotowana, mimo że trening był planowany już jakiś czas temu, a z listów wynikało, że właśnie w tym celu mogła się pojawić. - Już, daj mi chwilę. - powiedziała spokojnie. Najpierw przeczesała jasne włosy palcami i zdjęła z nadgarstka frotkę, którą spięła dosyć krótkie włosy w niski kucyk. Z grzywką nie będzie mogła nic zrobić, ale na szczęście była dość krótka, by nie przeszkadzać. Odwróciła się tyłem do mężczyzny i spojrzała po sobie. Nie miała tutaj ubrań treningowych, więc musiała improwizować - po prostu zdjęła z siebie sweter i koszulę, którą pod nim miała, zostając jedynie w jasnoniebieskim podkoszulku. No i spódnicy do połowy łydki. Cóż, musiała sobie radzić. Przecież jeśli już dojdzie do walki to najlepiej, jeśli będzie przyzwyczajona do tego, że robi to w codziennym stroju. Przynajmniej nie przepoci ładnej koszuli, z resztą, to była jedna z jej ulubionych koszul, nie chciała jej sobie zniszczyć.
I tak właśnie wystąpiła tuż przed mężczyznę, który zdążył w tym czasie przestać przybierać swoją bojową pozycję, za to zauważyła, jakim wzrokiem ją zlustrował. Zmarszczyła od razu brwi. - No co? - mruknęła bardziej do siebie niż do niego. - Zaczynamy?
Zacisnęła dłonie w pięści, czym pewnie nieco go zaskoczyła - prawidłowo. Pozycję też przybrała prawidłową - na ugiętych kolanach, nawet trochę mocniej ugiętych niż robił to on, wszystko ze względu na różnicę wzrostu, stawiała na większą stabilność swojej pozycji. Prawidłowo też trzymała gardę. W końcu szkolenie policyjne przeszła i jeszcze nie pracowała w niej tak długo, żeby wszystkiego zapomnieć. Nie, żeby fakt, że te ruchy szły jej nieźle od razu odbierało jej aparycji wyglądu niezwykle niegroźnego. Nawet czujne spojrzenie, którym go obdarowała nie pomagało w tej kwestii. Nawet gdyby silił się na komentarz w tym temacie, była przyzwyczajona.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Sala treningowa [odnośnik]25.06.19 23:59
Dudnienie krwi nadal wybijało niezidentyfikowany rytm w skroniach, gdy w końcu zaciśnięte dłonie przestały nadawać tonu kolejnym ciosom. Mięśnie pracowały na wysokich obrotach, nie dając momentu na wahanie, ale nie był to szczyt możliwości. "Sztucznie" przygotowane warunki do walki dawały szansę na właściwy trening. Było miejsce do namysłu, korygowanie popełnionego błędu, czy powtórzenie nieudanej partii ćwiczeń. W praktyce, wszystko sprowadzało się do kombinacji refleksu, siły i wytrzymałości. To, ile zdążyło się wypracować, nanosiło właściwe poprawki na rzeczywistą walkę. Wiedział o tym zbyt dobrze. I dlatego trenował, choć główny powód popychał go do działania dużo częściej.
Kiedyś, prawdopodobnie zachowałby się inaczej, sczytując spojrzenie, które lokowały się niżej, niż wspomniał w pytaniu. Być może na języku pojawiło się coś na kształt prowokacji, która zmusiłaby kobiece lico do zawstydzenia. Czuł jego impuls, jak wspomnienie  z przeszłości, która zbyt często spychał na bok. Ale pochłaniały go kwestie dalekie od niewybrednych żartów.
Odetchnął cicho, przez nos i poruszył ramieniem, zataczając barkiem minimalny obrót. Był już zmęczony, ale czuł, że mięśnie wciąż gromadziły napięcie, które chciał dziś zrzucić. Kiwnął głową głową, na słowa policjantki, by kątem oka obserwować przygotowania. Obrócił się do ściany, sięgając po stojącą wodę. Większa część wypił, czując, że organizm wylał wystarczająco wiele podczas treningu, by uzupełniać braki. resztkę, bez namysłu chlusnął na głowę, pozwalając, by woda wsiąkła we włosy, i ściekła niżej, po szyi, aż na pierś i plecy.
Odwrócił się akurat, gdy Figg weszła na matę i stanęła w treningowej pozie. Skamander uniósł czarne brwi wyżej, gdy lokował wzrok na długiej spódnicy - Po prostu będzie ci przeszkadzać - wzruszył jednak ramionami, pozostawiając decyzję swojej towarzyszce. Na moment pozostając rozluźniony, jakby leniwie zastanawiał się nad opcją ataku. Ale gdy ten nastąpił, w źrenicach brakowało jakiegokolwiek rozleniwienia. Chwycił za nadgarstek, pociągając do siebie, ale - tego mógł się spodziewać, Figg szybko zblokowała jego zamiar, samej wyprowadzając cios i zmuszając aurora do obrony - Czegoś was tam jednak uczą - odsłonił zęby w pełnym, złośliwym uśmiechu i nie zmieniając wyrazu, powtórzył zamach, ale tym razem posłużył się zmyłką. Dłonie miały odwrócić uwagę od kopnięcia, a potem niezrzucenia kobiety wokół własnej osi, niemal jak w tańcu, ale kończąc upadkiem na matę - ...ale niewystarczająco - skwitował, chowając uśmiech i wyciągając dłoń w stronę leżącej i zbytnio nie przyglądając się odsłoniętym przez spódnicę nogom. Skamander wiedział, że był wymagający i nie każdy zgadzał się na proponowane warunki. Być może wciąż daleko było mu w walce wręcz w stosunku do Brendana, czy.. Matta, ale nie pozostawał w tyle. Był też świadom, że niewiele kobiet było na tyle silnych, by podjąć z nim walki.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 5 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Sala treningowa [odnośnik]01.07.19 18:39
Błękitne oczy obserwowały kroplę, która wytyczyła szlak na karmelowej skórze w skupieniu tak ogromnym jak można było dostrzec jedynie w kocich oczach wypatrujących muchy. Jakież to myśli mogły kłębić się w tej rudej głowie. Bo na pewno się kłębiły. Zastanawiała się - jak. Jak można tak nieświadomie doprowadzać do sytuacji, w której nawet siła woli nie może powstrzymać spąsowienia wstępującego na policzki. Twarz zachowywała jednak poważną, pozostając w kompletnym niezgraniu dwóch reakcji - jednej zupełnie poważnej na sytuację zaprezentowania swoich umiejętności, zaś drugiej powalająco dziewczęcej. Próba skupienia nie pozwalała jej grzecznie odwrócić spojrzenia.
- Atakujący nie będzie się zastanawiał czy będzie mi przeszkadzać. - Odpowiedziała z nieznacznym opóźnieniem, wyrwana z zamyślenia, rozważającego - czy to naprawdę było tak nieświadome. Czar zazwyczaj przypisywany był przecież kobietom, to one miały zniewalać jednym trzepnięciem długich, ciemnych rzęs, niby to od niechcenia. Mężczyzna z taką cechą to okropnie niebezpieczna sprawa. A ona była tego w pełni świadoma.
Cios wyprowadziła jako pierwsza i pomimo mocnego chwytu w nadgarstku, pociągnięcia jej w prawo, nie wypadła ze skupienia i wyprowadziła kolejny cios, również zablokowany. Płynny ruch zakręcił nią, sprawiając, że spódnica uniosła się niczym w tańcu, a następnie zobaczyła już tylko brązową matę. Oddech już był nieco szybszy przez odrobinkę zaskoczenia i pierwszy skok adrenaliny. Choć początkowo w oczach zarysowało się zaskoczenie, po chwili przez usta przeszedł cień uśmiechu, a gdy kobieca dłoń mocno chwyciła tę męską i uniosła się dzięki niej, w oczach zatańczyły iskierki. Wskazywały one na coś, czego miał dowiedzieć się już za chwilę.
- Gdybym miała do czynienia z realnym napastnikiem, zrobiłabym to inaczej. - wyjaśniła. Poprawiła szybko wiązanie na włosach. Ponownie użyła tego samego manewru, skoro sugerowała, że będzie go nieco zmieniać. Wyprowadziła cios z prawej ręki, a gdy ponownie została złapana za nadgarstek, lewą pięścią uderzyła w rękę, która próbowała zaprowadzić ją w pułapkę, zaś nim wolna ręka mężczyzny ją dosięgnęła, wyprowadziła uderzenie w śródstopie - lżejsze niż podczas normalnej interwencji - i szybkim obrotem z łatwością wycofała się z zaciskającego się uścisku kolejnego ciosu. Sprawną, prostą ucieczką. Zatrzymała się na macie kilka kroków dalej. Przeniosła ciężar ciała na jedną nogę.
Kobiety, nawet te fizycznie sprawne, miały zupełnie inny styl walki. Im szybciej zakończyło się wymianę ciosów tym lepiej, zwłaszcza z widocznie silniejszym przeciwnikiem, a oceniła go w ten sposób bez żadnych wątpliwości. Już przy następnej wymianie kilku ciosów ponownie posłał ją na ziemię, zaś Figg bez problemu asekurowała swój upadek uderzając prawą ręką o matę, by zmniejszyć siłę upadku. Musiał to zrozumieć - każdy kolejny z tych podręcznikowych starć był utrwaleniem, może treningiem siłowym, ale nie miał wiele wspólnego z prawdziwą walką, która rządziła się swoimi ciężkimi i brutalnymi zasadami. Każda z kolejnych wymian to tylko potwierdzała, w oczach Figg coraz częściej tliła się zabawa.
Grzywka przykleiła się nieco do czoła, dłonie się zaczerwieniły, w ramionach czuła luz, choć upadała na matę raz za razem, czasami specjalnie przedłużając wymianę ciosów, by poznać lepiej kolejne posunięcia przeciwnika. Skamander jednak za każdym razem, gdy nauczyła się bronić przed jednym pocięciem, stosował inne i mogła uczyć się na nowo. W pewnym momencie jednak upadła zupełnie bez asekuracji. Kto by pomyślał, jednak stopa kobiety zaplątała się w miękkim materiale beżowego ubrania, co spowodowało ewidentny i brutalny upadek prosto na tę część pleców, która już nie ma tak ładnej nazwy. U Figg wywołało to jednak salwę rozbawionego śmiechu, pomimo pierwotnego zaskoczenia.
- P-przerwa proszę... - Tutaj gdzie siedziała chwilowo miała po prostu chęć posiedzieć. Nie myśleć o niczym.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Sala treningowa [odnośnik]29.07.19 0:38
Treningi, w założeniu, służyły nie tylko utrzymaniu, bądź podniesieniu właściwej aurorom kondycji. Wysiłek fizyczny był podstawą, zwiększał siłę, wypracowywał skuteczniejsza koordynacje ruchów, pozwalał na pracę nad zwinnością. Ale ciało nie pracowało tylko fizycznie. Przynajmniej - nie dosłownie. Inscenizowane sparringi miały przygotować do rzeczywistej walki, do sytuacji, w której magii mogło zabraknąć. Wypracowane style, to jedno, a rozpoznawanie zamiarów przeciwnika, to rzecz kolejna. Czysta siła nie była w stanie wygrać z doświadczonym w walkach aurorów. On sam wiedział, że stając naprzeciw Brendana, musiałby wykazać się nie lada sprytem, by zdołać go położyć na macie. Nie bez powodu to on szkolił w tej materii stażystów. Tyle, że aktualnie miał przed sobą kogoś zupełnie innego.
Woda oddała chłód tylko na kilka chwil, ale wystarczająco, by podjąć dalszy wysiłek. Charakterystyczny dreszcz, który przecinał się przez linię kręgosłupa mówił wyraźnie, że był obserwowany. Wiedział kim była błękitnooka, śledząca jego gesty, ale nie odwrócił się, wiedząc co zastanie.
- Jeśli będzie to forma odwrócenia uwagi? czemu nie. A atakowany nie zdąży odpowiedzieć na takie pytanie - prawdopodobnie dopuścił do siebie głos, który serwował niektórym kursantom, ale miał świadomość, że miał przed sobą kogoś zdecydowanie bardziej doświadczonego. Nawyki z pracy zbyt często brały górę - Biegłaś? Twoje policzki już płoną. A to dopiero początek - dodał jeszcze w nieco bardziej zaczepnym tonie. Nie uśmiechnął się, ale ciemnobrązowe tęczówki kryły kilka iskier o niedopowiedzianym znaczeniu. Świadomie, bądź nie, uwalniały się w towarzystwie kobiet. Ot, wyznacznik męskiej natury, chociaż szczęśliwie, zazwyczaj kontrolowany. Nie mógł być idiota podatnym na względy. Musiał być czujny. W wykonywanej pracy zbyt często zależało od tego życie jego i innych.
Kilka wymienionych ciosów, obustronne bloki, uniki i wyprowadzane ataki od nowa. Dłonie, nogi, skręt ciała, ugięcie w kolanach, kopnięcie. Zdążyli wyprowadzić się w stan zwiększonej aktywności, a Skamander wrócił na tor walki. Skupienie wracało na swój bieg, rozpoznając i dodając odpowiednią reakcję, na zadana akcję.
- Nie chcesz mieć we mnie realnego przeciwnika - skwitował tylko, poważniejąc i odbijając błądzące w kobiecych oczach iskry. Markował włożoną w sparing siłę. Markował i ciosy, konfrontując się z umiejętnościami policjantki. Nie mógł jej odmówić zdolności, nie poddawała się łatwo i nie raz zbijała jego ataki. Wiedział też, czego uczono kobiety. Chociaż wykorzystywanie słabych  i najbardziej wrażliwych punktów na ciele, obowiązywało każdego. I zdecydowanie nie chciał być ich testerem na sobie. Przynajmniej, niektórych. Ból bólowi nie był równy - Gdybyśmy walczyli na poważnie, nie dałbym ci już wstać z ziemi - znał swoje możliwości, nie polegał wyłącznie na sile. Prawdopodobne, że ktoś mógł potraktować jego słowa jako przechwałkę, ale w tonie zabrakło odpowiedniej treści.
Ich treningowa rozgrywka trwała jeszcze jakiś czas. Czuł przenikające ciało zmęczenie, a wraz z nim, opadające napięcie. Przetarł skronie, odklejając włosy wysunięte z ciasno związanego upięcia - Mi też się przyda - bez ceregieli opadł na matę obok Figg, najpierw prostując nogi, potem zginając je w kolanach. Dłonie oparł za sobą - Przyznaję, że walka w spódnicy to jednak wyzwanie - nie patrzył na kobietę, odnajdując punkt gdzieś w suficie - ale nieźle dałaś sobie radę - uśmiechnął się w końcu, opuszczając brodę i odwracając się do Marcelli.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 5 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Sala treningowa [odnośnik]01.08.19 0:37
Zaznaczenie tego, że zauważył wcale nie poprawiło sytuacji jej skóry, która tym bardziej zalała się czerwienią, pokazując jak wiele może uczynić taka zaczepka. Budził w niej istotę, za którą wszyscy wokół ją mieli - kogoś małego, zaciętego, ale sprawiającego pozory kompletnie niegroźnej. Nawet nie umiała zliczyć ile razy taka postawa ją ratowała przed niektórymi konsekwencjami, ale tego przecież nikt nie musiał wiedzieć. Jego męska natura się pokazywała, natomiast jej kobieca - również nie próżnowała, często sprawiając, że budziła zaufanie jedynie jednym trzepnięciem pokrytymi tuszem rzęsami.
Trening wprawdzie był poważny, jednak nadal pozostawał treningiem. Dla przedłużenia walki, pokazania swoich technik, uczenia się przedłużali niektóre starcia, które zazwyczaj zakończyłaby jednym uderzeniem, by skryć się pod następnym, które miał wyprowadzić silniejszy przeciwnik. Co więcej - choć pierwotne skupienie mogło zostać rozproszone jego zawadiacką postawą, to podczas starcia już pozostawała w pełni w świecie walki, którą prowadziła. Nie będzie tak łatwo, panie Skamander. Rozumiała co miało to ukazać - musiała wykorzystać to, co miała dzięki wieloletnim treningom sportowym i przełożyć to na siłę w samoobronie. I szło jej całkiem nieźle! Tak przynajmniej się jej wydawało, gdy nie padała na matę po dwóch sekundach, a może nawet dziesięciu.
- Wiem. - przyznała. Wygięła usta iście zabawnie, aby dmuchnąć prosto w opadający na czoło kosmyk, rozpraszający pomiędzy kolejnymi starciami. - Masz rację, nie chciałabym.
Po kilku walkach mógł rozpoznać jej czułe punkty. Zapewne nie były najbardziej odkrywcze, była fizycznie słabsza i to stanowiło największą przeszkodę w zwycięstwie. Jednak wiedziała, że jej mięśnie dałyby radę tym, którzy zaniedbali swoje treningi.
Gdy opadła na matę i usłyszała, że chwilowa przerwa będzie wskazana, jej uwaga już nie była poświęcona jemu. Szukała zegara wzrokiem i gdy znalazła ów rzecz, niemal od razu wstała. Gdy ten więc odwrócił wzrok, Marceli nie było już na miejscu, w którym powinna być. Pomimo zmęczenia rozpierała ją energia. Magiczny zegar wskazał, że dzisiaj nie był już trzynasty grudnia. Był czternasty.
Szybkim krokiem podeszła do pozostawionej w kącie pomieszczenia papierowej torby, przygotowanej przez nią tak skrzętnie gdy nie wybiła jeszcze północ. Wątpliwości trzymały ją od kiedy postanowiła, że jednak przyjdzie tutaj właśnie dzisiaj, jednak skoro przybyła taki szmat drogi... Nie mogła się po prostu wycofać i nie pokazać tego, co kryło się pod szarym, zupełnie niepozornym papierem. Właściwie tylko tyle potrzebowała, wtedy wróciła na swoje miejsce. Zajęła miejsce na macie tuż obok, pozwalając sobie jednak by usadowić się tak, by ramieniem skierować się ku jego plecom. Nie musiał widzieć jej miny, pewnie nie powstrzymałby swojego zawadiackiego komentarza. - Przyniosłam coś. - Tajemniczo to brzmiało naprawdę. Torbę po prostu przysunęła do jego osoby, by sam mógł sprawdzić, co jest w środku. A było to kilka naprawdę niespodziewanych przedmiotów - parę niewielkich ciast, przypominających babeczki, jednak każdy porządny obywatel Wielkiej Brytanii doskonale wiedział czym one są - meat pie i to w najlepszym wydaniu. Wypieczone wręcz po mistrzowsku, nawet bez zbyt mocno zapieczonych brzegów. Dołączyły do nich ich kuzynki - babeczki z jagodową konfiturą. I chociaż ostygły już, nadal były świeże, kuszące zapachem.
Zaczął się jego dzień. Marcella wiedziała jednak, że w pewnym czasie w życiu człowiek przestaje chcieć przejmować się upływającymi latami, a już z samych listów, które od niego otrzymała, wiedziała, że nie będzie potrzebował muzyki, konfetti, świecenia po oczach. Nic wielkiego, ale było to podziękowanie oraz sygnał od nieśmiałych, niebieskich oczu - pamiętam.
Niestety ten wieczór musiał się szybko zakończyć. Zostali wezwani do akcji, która wystąpiła nagle. I pomimo że Marcella nie była na służbie, popędziła na pomoc. Bo tak było trzeba.

| zt


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Sala treningowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach