Wydarzenia


Ekipa forum
Sala treningowa
AutorWiadomość
Sala treningowa [odnośnik]12.05.16 12:38
First topic message reminder :

Sala treningowa

Sala treningowa miesząca się w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów jest magicznie powiększonym pomieszczeniem. Duża przestrzeń gwarantuje swobodę szkolenia bądź wymyślania formuł zaklęć. Znajdujące się tu manekiny służą do ćwiczeń nie tylko aurorom, ale także policjantom czy badaczom. Na przeciwległej stronie sali znajduje się niewielkie biurko, a tuż za nim szafka z nazwiskami pracujących tu ludzi. Mogą schować tam swoje rzeczy, do których często sięgają w tym pomieszczeniu. Biurko według zasad zawsze ma być puste, aby nieład nie przeszkadzał żadnej innej osobie. Tuż obok znajduje się tablica na niewielkich kółkach, która pomaga badaczom zapisywać wszystkie ulotne myśli. Pomieszczenie można zarezerwować do ćwiczeń z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala treningowa [odnośnik]28.11.16 20:00
Lordowi nie podobał się ton kobiety. Był przyzwyczajony do tego, że stały one z boku, nie ważąc się odezwać nie proszone. A tu proszę, jakaś siksa ma na tyle odwagi, aby prawić mu kazania. On, ze względu na swoje poszanowanie w pracy i swój sędziwy wiek miał prawo dbać o takie kwestie. Roger również go szanował, może i był trochę zbyt stereotypowy, ale miał doświadczenie, które potrafił przekazać innym. A takich aurorów w tym Ministerstwie było niewielu.
- Proszę bardzo, panno Carter. Ale nie jestem pewien, czy na dobre to pannie wyjdzie - odpowiedział łagodnie, delikatnie się uśmiechając.
Obecność Kruegera wcale nie była dla niego przeszkodą, aby kontynuować rozmowę, ale dowiedział się już wszystkiego czego chciał. Ruda, śmierdziała glonami, była pyskata, w dodatku zadawała się z innymi zdrajcami. Wystarczyło odpowiednio wszystko zaplanować i Sophii kariera aurora mogła stanąć przy wielkim znaku zapytania.
On również wstał, opierając się o swoje biurko. Spojrzał na kobietę cicho cmokając pod nosem. Przecież on nie chciał źle. Jedynie zależało mu na tym, aby aurorzy mieli poszanowanie w społeczeństwie. Wszystko co tu robił nie było bezpodstawne. Chciałby aurorzy byli taką grupą jak kiedyś, gdzie liczył się wiek i doświadczenie, a w ich szeregach prędzej było szukać goblina niż kobietę. To nie było miejsce dla nich, dla ciał tak słabych i duszy tak pustej. Takie były i lord Avery mocno w to wierzył.
- Skończyliśmy rozmowę, panno Carter - oświadczył w końcu, poważnym tonem. - Proszę mieć się na baczności, będę pannę pilnie obserwować.
Zabrał swój artykuł z biurka, zasunął krzesło i ruszył w stronę wyjścia. Gdy miał minąć Kruegera zatrzymał się na chwilę. Przystanął, spoglądając na niego i uśmiechając się do niego uprzejmie. Krueger, może nie będąc czarodziejem krwi szlacheckiej, dobrze wypełniał swoje obowiązki, więc mógł czuć się w swojej pracy bezpieczny. A przynajmniej lord Avery nic do niego nie miał i nie miał zamiaru mu w jakikolwiek sposób zagrażać.
- Przeczytaj, Krueger. Bardzo dobry artykuł - dodał, wręczając mu gazetę.
Lord Avery opuścił pomieszczenie, mając w planach nastawienie do niej negatywnie wszystkich swoich najbliższych współpracowników. Wiedział, jak działa grupa i prędzej czy później większość, pod jego namową, się od niej, jak i od wielu innych kobiet, odwróci. Krueger natomiast wyszedł zaraz za nim, przyglądając się gazecie, nadal lekko otumaniony. Jednak wziął sobie do serca tę radę i przeczytał wszystko. Sophia została w pomieszczeniu sama. Była już ta godzina, że powinna zacząć pracę i do samego końca nie mogła być pewna tego, co doświadczył gdy tylko przejdzie próg biura.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala treningowa [odnośnik]28.11.16 23:29
Mimo tego, co mówił mężczyzna, Sophia uważała, że miała słuszność. To szef miał decydujący głos w sprawach Biura, i to od niego zależało jej być albo nie być w tym miejscu. Nie od Avery’ego, bez względu na to, co uważał i jak bardzo chciałby jej się stąd pozbyć. A nie wątpiła, że chciał, i że gdyby mógł, sam zwolniłby ją z pracy. Teraz pozostawały mu zapewne próby zniechęcenia do niej szefa oraz współpracowników, co, jak podejrzewała, zapewne będzie czynił. A z jakim skutkiem? Miała nadzieję, że większość aurorów miała na tyle swojego rozumu, że nie uwierzy w słowa Walczącego Maga, ani pracownika znanego ze swojej skostniałości graniczącej z fanatyzmem. Nie umknęło jej uwadze, że już zaczął to robić poprzez wręczenie Kruegerowi gazety. Sophia rzuciła mu szybkie spojrzenie, zastanawiając się, czy auror będzie na tyle bystry, by podejść do artykułu z przymrużeniem oka.
Powitała jednak z ulgą odejście Avery’ego, i po chwili sama także opuściła salę treningową, chociaż rzucona na odchodne groźba mimo wszystko utkwiła gdzieś w jej głowie. Przeczuwała, że w najbliższym czasie jeszcze nie raz i nie dwa natknie się gdzieś na Avery’ego, obserwującego ją i szukającego potwierdzenia jej rzekomo zdradzieckiej natury. Wróciła jednak do swoich zajęć, starając się o tym nie myśleć i skupić się na swoich zadaniach.

| zt.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Sala treningowa [odnośnik]17.02.17 1:32
| kwiecień - III etap badań Zakonu

Tego dnia - wyjątkowo? - nie wybrał się do sali treningowej, by przeciąć powietrze promieniami świetlistych zaklęć, lecz żeby pod pretekstem szkolenia własnych umiejętności zaszyć się w cichym kącie. W kącie, w którym nikt znienacka go nie najdzie; potrzebował spokoju, potrzebował milczenia, a jako że w ministerstwie zapanował względny ład i porządek (Garrett wiedział, że ten stanowi tylko chwilową iluzję), zamierzał przekuć marnowanie czasu w coś pożytecznego.
Niby ukradkiem chwycił gazetę leżącą dotychczas na biurko Howella i - udając, że zaczyna pogrążać się w lekturze (nie miał pojęcia, jakie wyrazy układały się w nagłówki; nie zwracał na nie uwagi) - wymknął się ukradkiem z Biura Aurorów.
Dopiero gdy upewnił się, że nikt mu nie przeszkodzi, zabrał się do pracy.
Nie mógł zliczyć, który już raz walczył z magią, którą nie do końca rozumiał; próbował naginać ją do własnych potrzeb, niekiedy osiągając skutki lepsze, niekiedy znacznie gorsze. Opierając otwartą gazetę o blat wysokiego stołka, wodził wzdłuż jej stron końcem różdżki; korzystając z zaklęć przestawiających litery, które tworzyli już od dawna, układał nową jej treść, póki co składającą się z przypadkowo ustawionych znaków. Bo nie to miało znaczenie - liczyła się próba ukrycia jej nowej zawartości za pomocą zaklęć.
Przez chwilę przyglądał się krzywo posklejanym wyrazom, marszcząc w zastanowieniu brwi. A potem zabrał się za to ponownie - na ustach tańczyły mu kolejne inkantacje dobrze znanych, często używanych przez niego zaklęć. Mruczał pod nosem ciche łacińskie nazwy, nie odrywając wzroku od powierzchni papieru; no dalej, odskoczcie, litery, powróćcie na swoje miejsce, dlaczego jesteście takie kapryśne?
Zdawało mu się, że coś skrzypnęło w okolicach drzwi wejściowych do sali. Drgnął, natychmiast wiodąc w tamtą stronę wzrokiem, ale szybko okazało się, że było to wyłącznie wytworem jego wyobraźni. Wypuszczając mimowolnie powietrze - trochę głośniej, niż w zamiarze, barwiąc je lekko zniecierpliwieniem i, być może, zmęczeniem - powrócił spojrzeniem do gazety. I nie mogąc odeprzeć myśli, że czeka go jeszcze wiele pracy, znów pochylił się nad Prorokiem, przecierając wcześniej dłonią twarz.
Ponownie różdżka poszła w ruch: wykonywał kolejne ruchy nadgarstkiem, tym razem w milczeniu obserwując, jak niechlujnie rozrzucone przez niego litery powracały na swoje miejsce. Nie liczył czasu, jaki spędził, skupiając wszystkie swoje myśli na tym, by kontynuować starania - wiedział jednak, że to zbyt mało, że błądzi po omacku, że sam nie wie, co aktualnie próbuje osiągnąć. Potrzebował porady kogoś, kto znał się na tym lepiej niż on sam i byłby w stanie ostatecznie zadbać o odpowiednie zabezpieczenia.
Nawet nie zauważył, kiedy uciekła mu godzina czasu; po powrocie do Biura jak gdyby nigdy nic podrzucił gazetę z powrotem na blat biurka partnera. A dostrzegając, że przez ten czas wcale nie przybyło mu pracy i, na drodze wyjątku, znów nie ma czym się zająć, ruszył na poszukiwanie kursantów kręcących się po tym piętrze ministerstwa.
Czasem czerpał dziwną satysfakcję z utrudniania rekrutom życia.

| zt; bonus za numerologię: +1


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 4 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Sala treningowa [odnośnik]17.02.17 1:32
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością


'k100' : 92
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala treningowa [odnośnik]01.04.18 2:25
| 8 Maj?

Minęły ledwie dwa tygodnie od śmierci Głównodowodzącego na terenie Nokturnu i zajęcia tego stanowiska przez Bones oraz nieco ponad tydzień od wybuchu anomalii. Powiedzieć zatem, że w biurze panował chaos, a atmosfera pracy była co najmniej wisielcza to mało. To znaczy teraz to wszystko nabierało już jakiegoś kształtu, procedury na wypadek sytuacji kryzysowych nagle okazywały się faktycznie do czegoś służyć. Niestety ludzie byli istotami skomplikowanymi i zwykła procedura nie mogła na nich wymusić pozbycia się frustracji, wisielczego nastroju bądź zwyczajnego zmieszania sytuacją. Thony ich rozumiał, lecz nie potrafił się solidaryzować. Rogersa już nie było. Bez względu na to jakim szacunkiem by go nie darzył w tym momencie, jego stanowisko zostało przejęte przez kogoś innego. Rozkazy zmieniły swoje źródło, nie straciły jednak na swej ciągłości. Zdaniem Skamandera żałoba nie była tu potrzebna. Śmierć należała do rodzaju tych zawodowych. Miała więc jakieś znaczenie. Nie było czego w niej żałować. Mogło co najwyżej pojawić się pytanie czy musiała nastąpić konkretnie w tamtym momencie.
- Znasz szczegóły tej operacji w Białej Wywernie? Nie uważasz, że sposób w jaki została przeprowadzona wyglądała trochę na prowokację do której realizacji podpuszczono Rogersa? - Akcja sprawiała wrażenie przeprowadzonej na szybko, zupełnie jakby kluczowa informacja jej dotycząca została wyłapana na ostatnią chwilę. Do tego stopnia, że braki w wykwalifikowanej kadrze próbowano łatać kursantami byleby ją dopiąć. Niewykluczone, że ktoś mógł wprowadzić Rogersa na minę. Tak to przynajmniej wyglądało z punktu widzenia Thonego. Ale może się mylił. Może to wszystko było planowane tygodniami, a cała akcja pomimo tego, że miała odbyć się na Nokturnie miała być jedną z tych niebezpiecznych, lecz wciąż rutynowych? Nie wiedział jeszcze co konkretnie powinien sądzić - zbierał więc informacje piekąc dwie pieczenie na jednym ogniu. Pytania te miały za zadanie również pomóc mu w ocenieniu Weasleya. Skamander ciągle nie bardzo jeszcze wiedział co powinien sadzić o młodszym aurorze, jak również gwardziście z którym miał dziś trenować. I nie, jego kalectwo wcale nie miało w tym momencie dla niego jakiegokolwiek znaczenia. Zakładał, że skoro Weasley zgłosił się na chętnego do sparingu to wiedział co robi, a on nie zamierzał tego negować. Chociaż miny innych pracowników wyrażały dezaprobatę na to, że Anthony zdecydował się przystać na kandydaturę ryżego aurora. Co było dziwne. Przecież chętnego do treningu poszukiwał od początku swojej zmiany. Mogli się zgłosić pierwsi.
- Masz taśmę...? - Jeszcze dwa dni temu mógł przysiąc, że tu była. Czyżby ktoś sobie pożyczył? - Chyba zacznę trzymać swoją w głównej szatni- westchną odwieszając do szafki wierzchnią warstwę oficjalnej szaty do której dołączyła zaraz potem kamizelka i koszula.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Sala treningowa [odnośnik]05.04.18 12:18
Brendan był jednym z tych, którzy mieli w sobie bardzo dużo frustracji. Żałował Rogersa, był przy nim od zawsze; nie miał zbyt dużego doświadczenia jako auror, pracował krótko, nigdy nie poznał innego szefa - a do aktualnego był przywiązany jak do ojca, choć zapewne ani razu nie wymienili między sobą nic bardziej emocjonalnego. Jako jeden z trojga aurorów wiedział również, skąd wziął się wybuch anomalii - i podobnie jak pozostali, nie był z tego dumny. Utrata ręki jedynie pogarszała ten stan, przez pierwszy tydzień w ogóle nie mógł pojawić się w pracy - dziś był w niej po raz pierwszy i bardziej niż kikut irytowały go pobłażliwe spojrzenia rzucane zewsząd. Kalectwo przerażało, ludziom wydawało się, że bez ręki nie dało się żyć: nie było to prawdą, czego jeszcze do końca nie wiedział, a o czym już wiedział, że zamierza to udowodnić. Wystarczyło usprawnić lewą, uruchomić zęby, mięso dało się pokroić przy pomocy różdżki. Nie utracił magii  - tylko to go ocaliło, los charłaka byłby losem gorszym od śmierci, Brendan straciłby możliwość  zrobienia czegokolwiek dla lepszego świata - czegokolwiek, co potrafił. Dlatego, kiedy Skamander szukał partnera do treningu, najpierw się zgłosił, potem pomyślał. Jego kikut był niezgrabny, zapewne wciąż niezdolny do wzięcia udziału w walce - lewą rękę zawsze miał słabszą. Ale przecież ćwiczył, dużo ćwiczył, bo nie pogodził się z nałożonymi na niego ograniczeniami. Stłukł lewą ręką tyle worków treningowych, że mógłby ubić z nich ciasto. Był gotowy. I czuł się trochę, jakby od nowa przechodził szkolenie, z Bones zamiast Rogersa.
- Działał szybko - przytaknął Skamanderowi, nie znał szczegółów tamtej akcji, nie było go tam, nie bez powodu. - Zbyt szybko jak na niego. Gdyby wiedział, co robi, na pewno nie brałby ze sobą kursantów. - Wiedział, że uczestniczyła w tym Mia, co zresztą sprawiało, że cała ta sprawa była jeszcze bardziej podejrzana - Mulciber w miejscu takim jak tamto nie mógł znaleźć się przypadkiem. - Większość naszych ludzi nie mogła się tam zjawić, a to wyglądało jak dobrze ukartowany plan. - Naszych, Zakonników. Ściany miały uszy, nie zamierzał precyzować tego w głos, pewien, że Anthony go zrozumie. Rzeczywiście, wielu aurorów brało wówczas udział w akcjach ratowniczych przeprowadzonych przez Zakon Feniksa, nie będąc w stanie sprostać już zadaniom stawianym przez obowiązki zawodowe. - Podczas gdy Russell został pojmany tydzień wcześniej.  - Wspomnienie zdrajcy wciąż budziło w nim emocje. Przeważnie ufał współpracownikom w biurze, uważał ich za ludzi odpowiedzialnych, o poprawnie ukierunkowanych poglądach i odważnych, a ci, którzy tym wymaganiom nie potrafili sprostać, przeważnie odpadali na etapie kursu. Poglądy te uległy diametralnej zmianie, kiedy okazało się, że Russell był zdrajcą. Fakt, że w ostatnim podrygu szlachetnego serca zdradził zwyrodnialców, z którymi walczył wcześniej ramię w ramię, stawiał go w oczach Brendana na pozycji jeszcze gorszej, cuchnącej gnidy pozbawionej choćby krzty honoru. Był przeciwnikiem z nie aż tak wąskiego gatunku tych, których się nie szanuje. Nie miał na to żadnych dowodów, niczego poza przeczuciem, ale nie potrafił pozbyć się wrażenia, że to on mógł być temu winien. Nigdy nie znał go dobrze, nie wiedział, jak przedstawiały się jego kontakty z Rogersem ani czy ich szef uwierzyłby mu w kolejny blef.
- Stąd zawsze wszystko znika - Coś jak skarpety albo drobne w kieszeniach. Zrzucając z ramion wierzchnią część czarodziejskiej szaty, wysunął z jej kieszeni dwa skrawki materiału, jemu potrzebny był już tylko jeden. Drugi, wciąż zwinięty, rzucił drugiemu aurorowi. - Więcej nie mam - dodał, unosząc spojrzenie na twarz Anthony'ego; nie mieli dotąd okazji poznać się zbyt dobrze, ale odkąd Skamander dołączył do Zakonu, prędzej czy później z pewnością ulegnie to zmianie. Nazwisko dobrze o nim świadczyło, to i owo słyszał o jego dokonaniach, ale czasy były trudne, a kredyt zaufania miał swoją cenę wyższą niż zwykle.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Sala treningowa [odnośnik]15.04.18 20:31
Wiele go ominęło. Trzy lata to czas relatywnie krótki dla czarodzieja, lecz dla niego w tym momencie wydawał się przeskoczeniem do nowej, odległej epoki. Czuł się zupełnie jakby zaczynał jako nowy. Idąc korytarzami rejestrował wiele niewidzianych wcześniej twarzy, do uszu dobiegały go niezasłyszane na wcześniejszych odprawach nazwiska, a co najgorsze - wiele po prostu nie wiedział. O sprawach, relacjach, plotkach, zależnościach. Wszystkiego musiał się dowiadywać zupełnie jakby był świeży - pytając, obserwując, lecz czas nie sprzyjał poruszaniu kwestii, które najbardziej go interesowały. To dało się wyczuć. Pytanie w przestrzeni biurowej wypełnionej w jednym momencie wieloma różnymi aurorami o Rogersa, sugerowanie że w przeprowadzonej przez niego akcji było coś nie tak...nie chciał od progu skazywać się na ostracyzm. Weasley na uboczu był zdecydowanie bezpieczniejszą opcją i jak się okazało rzetelną. Potrafił wznieść się wyżej i dostrzec, że coś w tym wszystkim faktycznie nie pasowało.Dobrze było wiedzieć że ktoś myśli podobnie i samemu sobie nic nie wkręcał.
Na wspomnienie Rusella skrzywił się zupełnie jak gdyby posmakował czegoś cierpkiego. Był to jego rówieśnik, razem uczęszczali na kurs spędzając wówczas w swoim towarzystwie lwią część dnia. Anthony nie umiał go nazwać przyjacielem, czy bliskim kolegą, lecz bez wątpienia był towarzyszem w sprawie, jaką było łapanie czarnoksiężników. W którym momencie nastąpił moment w którym znalazł sie po tej drugiej stronie? Czy mógł wyłapać to wcześniej, jakąś zmianę? Tak jak w przypadku Fenwicka...?
Przebrał się w strój treningowy w ciszy pozwalając sobie jeszcze na zaprzątanie swojej głowy podobnymi myślami. Zaczął zawijać zaraz po tym wiodącą dłoń w taśmę treningową. Opuchnięte i obite kości śródręcza lewej dłoni nie będą mu przeszkadzały w wypełnianiu dokumentów, które sobie odłożył do wypełnienia na potem. Zdał sobie też sprawę z pewnej istotnej kwestii... przeniósł spojrzenie na gwardzistę będąc realnie ciekaw tego, jak człowiek bez jednej dłoni zaciąga taśmę na tą istniejącą. Co jak co to już samo przez się brzmiało... specyficznie. Jak się potem okazało - nie bez kozery. Skamander uniósł brwi wyżej.
- Jesteś pewien, że tej drugiej też potrzebujesz? - skomentował widząc cały proces wysiłków wkładanych przez Weasleya. Pytał autentycznie. Nie było w tym krzty ironii czy kpiny. Nie wymagał natychmiastowej odpowiedzi widząc, że ten ma pełne zęby roboty. Nie oferował też pomocy, uznając że gdyby ta była pożądana prośba o nią pojawiłaby się na początku, a poza tym taki pokaz uporu świadczył o tym, że tym bardziej teraz nie jest czymś pożądanym. Biorąc pod uwagę to wszystko - czemu miałby nie liczyć na pozyskanie drugiej taśmy? Tym bardziej, że wiązanie Weasleya wyglądało tak, jakby i tak nie miało za wiele mu nie dawać.
- Ręka którą straciłeś była wiodąca - stwierdził fakt, nie było to specjalnie trudne do ocenienia po krótkiej obserwacji. Brakowało lewej ręce zakonnika pewnej naturalnej zręczności typowej dla ręki wiodącej. Po chwili ciągnął dalej - ...musiałeś zmieniać różdżkę? Czytałem kiedyś artykuł w Horyzontach z którego wynikało, że czasem się zdarza iż moc po utracie ręki wiodącej się rozprasza i wcale nie przechodzi do drugiej, a jeżeli już to są przypadki w których stara różdżka odmawia posłuszeństwa w innej dłoni.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Sala treningowa [odnośnik]30.04.18 16:10
Wydawał się zasępiony - posądzenie Rogersa o niekompetencję lub wciągnięcie się w niezbyt wysublimowaną pułapkę bez wątpienia urągało jego pamięci - a Rogers przysłużył się ich jednostce bardzo i zginął jak bohater w odważnym starciu z czarnoksiężnikiem, z którym nie mógł mieć żadnych szans - szanował go za to i nie chciał go osądzać. Fakty jednak układały się w mętną układankę, w której nietrudno było dostrzec rysy, nieostre krawędzie; Rogers zawsze był przezorny, myślał strategicznie, był ostrożny - co się stało? Nieobecny Skamander nie mógł tego wiedzieć, był z nim szczery - bo nieszczery być nawet nie potrafił. Cierpkie skrzywienie na twarzy towarzysza było bardziej niż zrozumiałe - Brendan z zasady ufał aurorom. Wierzył, że do jednostki nie był w stanie przeniknąć nikt, kto byłby pośród nich jedynie szpiegiem, wierzył, że kosztowałoby to zbyt wiele wysiłku, nieproporcjonalnego do korzyści i podjętego ryzyka. Pomylił się - nie pierwszy i nie ostatni raz - jednak uczciwość samego Anthony'ego chroniona była magią Zakonu Feniksa - jak zresztą, wydawać by się mogło, większości aurorów. Cisza, która nastała, bynajmniej mu nie przeszkadzała, nie należał do ludzi szczególnie gadatliwych; a milcząc czuł się lepiej, niż schwytany w ogień pytań.
Zresztą - posługując się zębami w celu innym niż jedzenie i mówienie milczeć musiał znacznie częściej, taśma zaplatana wokół pięści poprzez zahaczenie jej zaplątanego końca o kciuk i późniejszego okręcania wokół lewej pięści poprzez okrężne ruchy lewej ręki i chwyt zębów na rozwiniętym materiale, wspomagany podtrzymywaniem przegubem prawej utraconej dłoni, wymagała nieco więcej finezji, niż wtedy, kiedy miał jeszcze dwie ręce, ale na dobrą sprawę była całkiem odpowiednią rozgrzewką. Uniósł spojrzenie na Skamandera, słysząc głupie pytanie - ale nie odpowiedział na nie, póki nie wypuścił z ust splątanego krańca taśmy, zaciągając go na nadgarstek. Rozpostarł zabandażowaną dłoń i zacisnął z powrotem, upewniając się, że owijka leży dobrze.
- Lewa nie jest sparaliżowana - przypomniał mu, dostrzegłszy podwinięty fragment bandażu - poprawiając go chwytem zębów. Człowiek zapominał, jak chwytne potrafią być pozostałe części ciała, kiedy wciąż posiadał wygodną prawą rękę. Nie było w jego słowach groźby ani obietnicy, bo nie zwykł przechwalać się umiejętnościami przed ich rzeczywistym ukazaniem - tak naprawdę nigdy dotąd nie próbował na poważnie przećwiczyć swoich umiejętności odkąd utracił dłoń. Ćwiczył, naturalnie że tak, ale z workami i manekinami - nie z czarodziejami. Ćwiczył długo i zawzięcie, bo trwała wojna i nie mógł zejść ze służby.
- Nie - odparł bez skrępowania, choć niechętnie; pogodził się z utratą ręki - nie z tym, że był z tego powodu słabszy. - Widocznie miałem szczęście - dodał, z trudną do niewychwycenia ironią, bezradnie unosząc kikut w górę. - Albo młodzi mieli - mruknął od niechcenia - jako charłak zostałbym mistrzem jednej pięści. - Nie miałby wszak nic lepszego do roboty i zapewne byłby znacznie bardziej sfrustrowany, niż był w tym momencie, podczas gdy trening był jedynym sposobem, który praktykował celem uwolnienia frustracji. Rekruci, za wychowanie fizyczne których odpowiadał, mieliby naprawdę przesrane, zakładając oczywiście czysto hipotetycznie, że nikt by go - chociażby z litości - nie wyrzucił z Ministerstwa. Nie, był zbyt zawzięty, żeby opłacało im się to robić.
- Nauczyli cię czegoś w Ameryce? - Gotów do walki, stanął naprzeciw niego, wpierw odruchowo wysunął prawą stopę, którą jednak natychmiast cofnął i wymienił na lewą. Kolana lekko w dół, ręka w gardę; druga, kaleka, wciąż mogła stanowić osłonę - musiał się tylko skoncentrować i powstrzymać wyuczone odruchy, uwalniając inne.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Sala treningowa [odnośnik]01.05.18 12:04
Lewa nie jest sparaliżowana.
Być może nie powinno to wzbudzić w nim wesołości, a jednak na jego usta wpełzło nieme rozbawienie zmuszające go do pokazania zębów. Jego poczucie humoru bardzo lubiło nieporozumienia tego typu. Dźwięczały zawsze nieco abstrakcyjnie, absurdalnie. Czasem wydaje się, że podobne rzeczy można usłyszeć na zaaranżowanym występie komików, a jednak miały miejsce również i w rzeczywistości potrafiąc rozbrzmiewać w najmniej oczekiwanym momencie budząc zmieszanie, a w przypadku Thonego - rozbawienie. Tak jak teraz.
- Faktycznie - przyznał jak gdyby nigdy nic, zupełnie jakby faktycznie nie spostrzegł tej sprawności. Popatrzył przy tym dla utwierdzenia tego jak taśma jest przeplatana pomiędzy całkiem ruchliwymi palcami. W myślach zaś sklasyfikował Brendana nie tylko jako aurora twardo stąpającego po ziemi, umiejącego zaglądać rzeczywistości w oczy, lecz również dodatkowo jako tego zabawnego. Zdecydowanie nie chodziło tu o to, że Brendan był żartownisiem - bo nie był, a przynajmniej na chwilę obecną Athony nie wyłapał choćby uncji zamierzonej frywolności. Ten zdawał się po prostu stąpać po ziemi tak twardo, że jego nogi gdyby mogły przypominałyby najpewniej nieociosane, drewniane bale. Hukałyby z mocą o grunt przy każdym kroku niszcząc oraz uklepując każdą napotkaną nierówność, niuans, niedopowiedzenie, zawiłość do oczywistego poziomu gruntu na którym mógł stać pewnie. Reprezentował skrajność tak wielką, że nosiła w sobie zdaniem Skamandera komizm.
Kariera jednorękiego pięściarza i to, jak pewny był jej Weasley gdyby faktycznie życie go do tejże zmusiło kontrastowała ze świadomością Anthonego co do własnych możliwości w tej materii. Był słabszy od wielu swoich towarzyszy zawodu. Zawsze wolał rozwiązywać problemy poprzez słowa niż pięści. Też szkolna przeszłość w czasie której wolał przesiadywać w bibliotece niż oddawać się aktywnościom sprawiała, że od momentu przystąpienia na kurs do chwili obecnej nieustannie był zmuszony gonić za resztą. Im starszy był tym wcale nie łatwiejsze było to zadanie.
- Próbowali - podsumował dyplomatycznie wiedząc jak trudno było mu przyswajać podobną wiedzę. O efektach miał się zaraz dowiedzieć.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Sala treningowa [odnośnik]06.05.18 13:43
Przyzwyczaił się już do wątpienia - wątpienie drażniło, ale i motywowało, bo to dzięki niemu odnalazł w sobie siłę, by zebrać się w garść i pokazać całemu światu, że się myli. Bezręki auror wydawał się bezużytecznym aurorem - tak jak Skamander wątpił, by wciąż był w stanie sobie poradzić wyłącznie lewą ręką, tak wielu wątpiło, by był sobie w stanie poradzić w ogóle. Ale Brendan był wewnętrznie nie do zdarcia, pełen wewnętrznej siły, a przede wszystkim pełen gniewu, który motywował go do ciągłej walki. Nie mógł spocząć, kiedy wszystko dopiero się zaczynało. Dopiero co przeszedł próbę Zakonu, dopiero co otworzył skrzynię Pandory, sprowadzając na czarodziejski świat tragedię. Nie widział sensu ani zasadności w słownym zapewnianiu innych, że sobie radzi, zwłaszcza wtedy, kiedy nie pytali - a Anthony nie pytał, oceniał do wewnątrz i choć Weasley nie miał wglądu w jego myśli, był absolutnie pewien, że myśli o nim nie mniej, nie więcej, niż tyle, co pozostali jego współpracownicy - nie bez powodu, został okaleczony na zawsze i wielu zakończyłoby na tym etapie karierę. Ale on wiedział, że zejdzie z posterunku dopiero, kiedy złożą go w grobie. Może za tydzień, może za dekadę, może kiedy minie cały wiek. Zapewnienie, że lewa ręka wciąż działa, miało być ostrzeżeniem. Subtelnym przypomnieniem. Ćwiczył - bez względu na pobłażliwe spojrzenia wokół - ćwiczył dużo, ćwiczył intensywniej niż kiedykolwiek dotąd, bo straciwszy część siły, musiał włożyć więcej wysiłku w tę, którą już miał. I nie chciał, żeby jego przeciwnik już na początku go nie docenił - zdobyłby wtedy niehonorową przewagę, choć z czasem nachodziły go myśli, że ta mogłaby się okazać naprawdę silną bronią.
Skinął głową, podobało mu się, że Anthony również nie bawił się w czcze przechwałki - naprawdę nie lubił takich ludzi. Nie tracąc z oczu jego rąk i nóg, wzmacniając gardę, ugiął się lekko w kolanach szykując się do uniku przed jego pierwszym ciosem - walka z manekinami nie była jednak tym samym, co walka z żywym i wyćwiczonym przeciwnikiem.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Sala treningowa [odnośnik]14.05.18 7:43
Owinął dokładnie i być może trochę ciaśniej niż powinien taśmą knykcie prawej dłoni. Upewnił się jeszcze, że włosy nie będą mu przeszkadzać, a rzemień trzyma je mocno. Zabrał się następnie za rozgrzewkę. Skrupulatności nie można było mu przy tym odmówić. Rozciągając i rozgrzewając mięśnie myślał o tej całej przeklętej Ameryce, o tym co z niej wyniósł, czy czegoś się tam faktycznie nauczył. Na pewno doszlifował umiejętności władania urokami. Tam, za morzem, istniało umowne przyzwolenie na posługiwanie się zaklęciami ofensywnymi w stosunku do podejrzanych. Przynajmniej do takich wniosków udało mu się dojść po pobycie w jednej z amerykańskich jednostek. Tam też przeważnie miotano nimi brawurowo na lewo i prawo. Zaklęcia defensywne wywoływane były przeważnie po to by spętać nierzadko już ciężko rannego nieszczęśnika. Co się zaś tyczyło walki w zwarciu to zdecydowanie nauczył się nielekceważenia niskich, drobno zbudowanych przeciwników. Ciągle pamiętał swoją sparingpartnerkę. Była bardzo silna jak na kobietę, jednak wciąż ustępowała siłą mężczyznom. Z tego powodu walczyła bardzo technicznie i to był jej sposób na zwycięstwo. Anthony jeszcze nie wiedział, że dziś miał zaś spotkać się z brutalna silą, jak również przekonać się, że Weasley pełnił funkcję instruktora nie bez przyczyny. Dowiedział się jednak o tym z czasem, w sposób bardzo bezpośredni i dobitny. Każdemu cios rozchodził się po kościach, rozrywając delikatniejszą skórę na twarzy - pęknięty łuk brwiowy sączył się krwią nie zgorzej niż nos Skamandera. Ten pomimo tego nie zrezygnował z walki choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma za dużej szansy na zwycięstwo. Porażka też jednak uczyła, kreśliła na nowo granicę, której porównanie z poprzednia pozwalało określić postęp. Czy wytrzymam dłużej na polu walki niż poprzednio? Czy stałem się wytrzymalszy? Na to wszystko pojawiały się odpowiedzi. Jednocześnie przecież nie mógł odpuścić widząc, że Brendan jak na razie niespecjalnie się umęczył. Przynajmniej do czasu. Pojawił się w końcu moment w którym kolejne ciosy stały się słabsze, mniej celne. Po nich nastąpiło jednak uderzenie, które zwaliło Anthonego z nóg pozbawiając go przytomności. Nos chrupnął, zapadając się boleśnie w czaszkę pociągając za sobą kości powiązane z oczodołami. To już było ponad silę i wytrzymałość Anthonego, który po postawieniu kilku kroków w tył przechylił się i poleciał jak długi na plecy.

|rzucam na powikłania


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Sala treningowa [odnośnik]14.05.18 7:43
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala treningowa - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala treningowa [odnośnik]14.05.18 15:22
Pierwsza prawdziwa walka po utracie ręki była dla niego ważna - długo się do niej przygotowywał, usiłując odbudować formę, którą niewątpliwie utracił wraz z dłonią; worki treningowe nie mogły w całości zastąpić czarodzieja z krwi i kości, myślącego, reagującego i o własnym, niekiedy zaskakującym stylu. Szybko jednak, już kiedy wymieniali ciosy, zorientował się, że treningi pomimo tego, że w zasadzie prowadził je jeszcze krótko, przyniosły zamierzone efekty. Pierwszy siniak go nie zmęczył, unikał jego ciosów, kontratakował, odpierał, wyprowadzając własne, silne, lewy nadgarstek nigdy nie był słaby, ale potrzebował tylko kilku dni, by nadać mu celności, jaką posiadała wcześniej prawa ręka. Nie uczynił tego do końca skutecznie, były takie moment, że wyraźnie czuł jej słabość - ale dominująca przewaga, jaką osiągnął w sparingu, utwierdziła go w przekonaniu, ze te ćwiczenia wciąż miały sens, a pobłażliwe spojrzenia współpracowników powinny się w tym momencie zakończyć. Walka sprawiała mu pewną satysfakcję - jeszcze kilka dni temu był niemal pewien, że już nigdy nie zdoła odczuć siły, jaką miał w sobie wcześniej. Teraz już wiedział, że odpowiednio dobrana proteza wystarczy, aby znów stał się sobą. Widział zmęczenie na twarzy Anthony'ego, sam prawie go nie odczuwał; widział, że auror słabnie, ale słabo tylko jego ciało - nie wola walki ani próby utrzymania się na nogach pomimo zmęczenia. Nie zamierzał mu tego odbierać, każde doświadczenie tego typu było wszak nauką, równie cenną co pożądaną.
Dlatego też ostatni cios - choć nie włożył w niego, jak w właściwie w żadnego innego w tej walce - całej swojej siły, okazał się tym ostatnim; naruszone już kosci nosa gruchnęły, krew trysnęła, a Skamander jak długo opadł na plecy. Wszystko wydarzyło się zbyt szybko, Brendan mocniej zacisnął pięść, przyciągając ją ku sobie - wciąż miał swoją siłę. Co czuł? Satysfakcję - lekką z pewnością - że wciąż potrafi, satysfakcję, że spojrzenia tych wszystkich otaczających go ludzi, którzy traktowali go z pobłażliwością, były niepotrzebne. Że się mylili - a że on ze swojej słabości mógł uczynić siłę, stwarzając wrażenie niepozorności. Przynajmniej póki co - wiedział, że potrzebował protezy. Zachowanie równowagi, codzienne czynności, manipulacja prawym ramieniem, wszystko wciąż było zbyt trudne.
Przetarł prawym, mniej zmęczonym rękawem usta, odsączając z napuchniętej wargi krew, po czym podszedł kilka kroków w kierunku Anthony'ego, upewniając się, czy to już koniec. Przykucnął, pobieżnie sprawdzając tętno i upewniając się, czy czardzoej nie kontaktował.
- Skamander? - Musiał go odstawić do Munga - jak najszybciej.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Sala treningowa [odnośnik]14.05.18 21:58
Naprawdę nienawidził tego momentu w którym odrywano go od rzeczywistości. W tym momencie nie było inaczej chociaż mógł mieć pretensje jedynie do siebie bo przecież to wszystko się działo na jego własne życzenie. Prawdopodobnie również znów się stanie bo przecież ciągle brakowało mu siły i umiejętności. Ciągle było co poprawiać, co szlifować. A podróż ta w zasadzie miała nigdy się nie skończyć - doskonalenie się i swoich umiejętności końca mieć nie miało. Być może z czasem stanie sie to mniej nieprzyjemne. Być może.
Teraz leżał na ziemi. Jeszcze przez chwilę świadomość uporczywie starała się utrzymać ludzkiej skorupy, lecz nie trwało to długo. Nawet ból nie mógł działać w tym momencie cucąco. Właściwie niewątpliwie, że to własnie on wrzucił za pomocą rąk ręki Brendana Skamandera w objęcia Morfeusza. Nie można było dojść do innych wniosków patrząc na twarz blondyna, a właściwie tego co z niej zostało - było tego niewiele. Przynajmniej w centralnej części. Była to konsekwencja jego słabości i siły Weasleya. Nic nie można było na to poradzić, chyba, że było się uzdrowicielem. Ci się specjalnie nie śpieszyli. W końcu nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz odbierali z Departamentu Przestrzegania Prawa, kogoś kto przeholował. To było w końcu takie typowe dla ludzi tam pracujących, ćwiczących. Nie musieli się też śpieszyć bo z tych wcześniejszych względów stacjonował tam uzdrowiciel pierwszego kontaktu bo przecież o ile starsi aurorzy umyślnie robili sobie krzywdę o tyle kursanci na ćwiczeniach ofensywnych już niekoniecznie. Oczywiście każdy uzdrowiciel który przybył i zobaczył brak dłoni Brendana i Skamanderzy zewłok to w pierwszej kolejności rzucali się z przerażeniem na ryżego aurora myśląc, że ten zmiażdżył sobie prawą dłoń na Anthonym, któremu poświęcano uwagę dopiero w drugiej kolejności. W końcu wyhodować dłoń, a rzucić kilka bardziej skomplikowanych zaklęć rekonstruujących kości to jednak była różnica! Poza tym chłop sobie w końcu spokojnie leżał i nigdzie się nie wybierał. Wszyscy mieli prawo go od razu nie spostrzec. Zabrano go do Munga.

|zt


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Sala treningowa [odnośnik]15.05.18 1:03
Westchnął, podstawowe funkcje życiowe zostały zachowane, ale ewidentnie stracił przytomność - na pierwszy rzut oka nie wydawało się jednak, aby stało mu się coś rzeczywiście poważnego. Anthony był silnym, rosłym facetem - potrafił znieść znacznie więcej niż to, Brendan nie miał co do tego wątpliwości. Podniósł się, z lekką rezygnacją nawołując pomocy - nie chciał odchodzić zbyt daleko od aurora na wypadek, gdyby coś zaczęło się dziać. Znał podstawy pierwszej pomocy, ale nie chciał narobić tutaj więcej szkód niż pożytku. Ostatecznie uzdrowicieli na sali treningowej wołał całkiem często; nie zwykł się rozdrabniać ani traktować rekrutów z pobłażliwością tudzież delikatnością. Im szybciej przywykną do porażki, tym lepiej dla nich - życie wiele razy pokaże im jeszcze, co to znaczy. Być może to przez te częste zgłoszenia uzdrowicieli zwlekali, Brendan odnosił nieodparte wrażenie, że zwyczajne zaczynał ich tym denerwować - choć robił to po raz pierwszy, odkąd stracił rękę.
Zapewne stąd panika, kiedy na niego spojrzeli, jednak uniesieniem - istniejącej - dłoni uspokoił ich, kikut był wszak uleczony i doprowadzony do porządku, przynajmniej takiego, na jaki było to możliwe i jaki nie przekraczał kompetencji tychże uzdrowicieli. Odsunął się dwa kroki, kiedy z mniejszym entuzjazmem podeszli do leżącego Skamandera, w ciszy obserwując ich działania i podsłuchując rozmowę, z której upewnił się, że auror nie zarobił większego guza, niż było to zamiarem Weasleya. Skinięciem pożegnał tychże, kiedy zabierali Anthony'ego ze sobą - kilka godzin i będzie jak żywy.
Sam uniósł lekko pięść, niechętnie spoglądając na owijki wokół palców, zapleść je było znacznie łatwiej, niż rozpleść. Poprosić jednak kogoś o pomoc byłoby dla niego zbyt trudne, dlatego wsparłszy się bokiem o ścianę sali wgryzł się zębami w materiał, usiłując odnaleźć jego zawinięty kraniec  - i wyrwać go, co powinno umożliwić rozsupłanie bandażu. Kiedy - wreszcie - mu się to udało, niedbale wrzucił je do kieszeni, kierując się do łazienki - potrzebował szybkiego prysznica.

/zt


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Sala treningowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach