Wydarzenia


Ekipa forum
Balkony
AutorWiadomość
Balkony [odnośnik]26.09.16 23:59
First topic message reminder :

Balkony

Znajdują się nad główną przestrzenią atrium i roztacza się stąd doskonały widok na jego główną przestrzeń z przykuwającymi uwagę Fontanną Magicznego Braterstwa i przejściem w stronę alei otoczonej kominkami. Można się tutaj dostać schodami, do których wejście znajduje się za rzędem kolumn podtrzymujących balkon. Miejsce służy jako zaciszny kąt do obserwacji lub odpoczynku, jeśli ktoś ma na to czas, choć wolna przestrzeń jest stosunkowo niewielka. Dalej znajdują się drzwi prowadzące do niewielkich biur i innych pomieszczeń, zazwyczaj nieużywanych i często służących po prostu za składziki na różne niepotrzebne już przedmioty, które kiedyś mogą się jeszcze przydać.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Balkony - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Balkony [odnośnik]13.12.20 14:39
Black o mało co nie dostał zawału, kiedy w jego myśli o niczym wtargnął się głośny jak uderzenie dzwonu, znajomy głos, a później jeszcze ktoś się na nim uwiesił.
-O, Forsythio, witaj.
Poczuł się, jakby znowu był w szkole. Również wtedy, kiedy siedział nad czymś przy swoim ulubionym stoliku w pokoju wspólnym Krukonów, skupiony na lekturze, albo obserwując coś z okna wieży, jak tylko go widziała, z podobnym zapałem i mocą w głosie wołała go po imieniu. Rigel upuścił wtedy książkę, pióro, kałamarz, czy cokolwiek innego, co aktualnie trzymał w ręku, próbując opanować dzikie bicie serca. Czasami miał wrażenie, że jego najukochańsza na świecie kuzynka specjalnie się na niego czai, zupełnie jak kotka, obserwując każdy jego ruch i tylko czekając, aż straci czujność.
-Też udało ci się wyrwać na przerwę? - uśmiechnął się do niej na tyle wesoło, na ile aktualnie był w stanie i spróbował zażartować. - Sam pewnie niedługo zmienię się w dementora. Za dużo czasu spędzam w różnych pomieszczeniach bez okien. Niestety, architekt naszej części Ministerstwa z jakichś przyczyn uznał je za zbędne. Wiadomo, kto by się tam przejmował jakąś tam utratą poczucia czasu czy innymi głupotami.
Teatralnie wzruszył ramionami, po czym szybko zerknął na zegarek kieszonkowy, który trzymał w kieszeni kamizelki, później na wejście, skąd miał odebrać tajemniczą dostawę.
-Bardzo doceniam chęci, ale do raportów i innej papierologii nie mogę cię puścić. Znasz zasady… - chwile się zastanowił, po czym dodał ostrożniej. - Jednak czekam właśnie na dostawę pewnych kufrów. Chyba to będą kufry. Podobno stare, podobno ich zawartość jest wyjątkowo delikatna i podobno niebezpieczna. Tak, że jeśli masz czas i chęć, to byłoby mi bardzo miło, gdybyś dotrzymała mi towarzystwa w tej niedoli. Ale nie ręczę, że to będzie w stu procentach bezpieczne.
Wyszczerzył do niej zęby w uśmiechu. Forsythia na co dzień mierzyła się z o wiele większymi niebezpieczeństwami, niż kufry nie wiadomo jakiego pochodzenia i zawartości. Normalnie nie oferowałby damie spędzania czasu w postaci przenoszenia przedmiotów z miejsca na miejsce, jednak potrzebował przynajmniej moralnego wsparcia, żeby nie zwariować.
-To co, wchodzisz w to?


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Balkony [odnośnik]13.12.20 17:30
- Tak, w końcu. Czasem mam wrażenie, że ci wyżej uważają, że my nie mamy przerw – przewróciła oczami, przypominając sobie rozmowy swoich krewnych na wyższych stanowiskach. Doskonale pamiętała wyższość w słowach ojca, gdy wyśmiewał się z praktykantów i asystentów, których obarczał ogromną ilością roboty, twierdząc, że tylko w ten sposób przygotuje ich w prawidłowy sposób do zawodu. Wujek mu chyba w tym wtórował, jeden jak i drugi byli siebie warci oboje – Crabbe’owie i Blackowie. Westchnęła lekko i poczochrała ciemną czuprynę kuzyna, zaraz potem zgrabnie poprawiając to, co zburzyła, żeby w końcu wyprostować się, zabierając tym samym swe długie łapska od młodego Blacka. – Nie macie transmutowanych okien? – zdziwiła się, zerkając podejrzliwie na kuzyna. – Dementory… - mruknęła pod nosem. – Ciekawe, może tak naprawdę to udręczeni pracownicy Ministerstwa? – rzuciła pytanie w eter, choć to ona była tutaj magizoologiem. Oczywiście, znała powszechne fakty – dementory żyły niegdyś na wyspie gdzie znajdował się Azkaban, lecz były tam już dawno przed przybyciem jakichkolwiek czarodziejów, w tym Ministerstwa, toteż idea panny Crabbe była absolutnie wyssana z palca. Zdawała sobie z tego sprawę, lecz chyba po prostu chciała pociągnąć żart kuzyna w nieco inną, aczkolwiek podobną stronę. – Najpierw tracicie poczucie czasu, chęci… Później zaczynacie czuć głód do wspomnień, lecz tylko tych miłych, przyjemnych i szczęśliwych, tak mocno odmiennych od ciasnych klitek w departamencie – snuła dalej, dziwną teorię, co jakiś czas zerkając w ciemne oczy Rigela. – Aż w końcu zaczynacie nosić ciemne peleryny, służąc samej śmierci – choć jej słowa ani trochę nie były pozytywne, tak czarny humor, jakim w tej chwili epatowała, rozbawił ją do tego stopnia, że musiała zasłonić na koniec usta dłonią, żeby nie przyciągnąć uwagi okolicznych innych pracowników, nie do końca skorych do pochwalenia tych żartów.
Przekrzywiła lekko głowę, opierając się o barierkę i zmarszczyła nieznacznie brwi. – Och, kuzynie, gdyby interesowała mnie papirologia twojego departamentu, to z pewnością podeszłabym do tego tematu inaczej – przewróciła oczami, przechylając się lekko przez barierkę. A gdyby tak skoczyć tym ludziom na głowę? Dziwna myśl przebiegła po jej umyśle, naruszając znamiona ostatnich miesięcy, przeszywając dreszczem jej kark i cebulki włosów na głowie. Logika zdawała się przeczyć takiemu zachowaniu, ale spoglądając w dół, czuła jak jej ciało rwie się do skoku. I po co? Nigdy nie potrafiła dopowiedzieć sobie na to pytanie. Przez to przegapiła właściwie, o czym mówił kuzyn, niemniej jednak z pewną siebie miną, kiwnęła głową na jego ostatni pytanie. Nie miała pojęcia, w co wchodziła, a może zgodziła się nawet na jakiś dziwny proceder, niemniej jednak ufała Rigelowi – byli rodziną, natomiast jeśli był to kolejny żart, to zawsze mogła próbować się z tego jakoś wyczołgać. – Od czego zaczynamy? – wyszczerzyła się dokładnie tak samo jak młody Black, perfidnie go naśladując w każdym geście.


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Balkony [odnośnik]27.12.20 3:07
-Mam wrażenie, że czasami mylimy się naszym przełożonym ze skrzatami domowymi. - westchnął Rigel. - Pewnie ze zmęczenia nie dostrzegają, że jesteśmy na to za dobrze ubrani.
Teatralnie poprawił swoje ubranie, mimo że i tak leżało doskonale.
-Obstawiam, że nawet jako dementor byłbym ikoną mody.
Roześmiał się cicho, żeby nie robić zbędnego echa.
-Niestety, nawet tych transmutowanych też nie ma. Chociaż może jakieś gdzieś są -na sto procent w tych pokojach, do których nie posiadam jeszcze dostępu. - spojrzał jeszcze raz na zegarek. - Najpierw odbieramy przesyłkę, która powinna być...
Wskazówka minimalnie przesunęła się do przodu. W tej samej chwili przez główne wejście wjechały drewniane wózki, pchane przez dwóch jegomościów w prostych czarnych szatach, którzy po odstawieniu przesyłki pod schody na balkon, od razu zniknęli za drzwiami wyjściowymi Ministerstwa. Na wózkach stały dwa identyczne stare kufry, wyglądające na takie, co zdążyły dość długo poleżeć na dnie oceanu — ich deski były zszarzałe i spękane, pokryte jakimś białym nalotem, przypominającym osiadłą morską sól.
-Teraz. -dokończył po sekundzie. - A oto i one. Wszystko punktualnie jak zwykle. Jak pomożesz mi je zaprowadzić pod drzwi do DT, to już dalej sobie poradzę. Nie chcę, żebyś miała problemy... Wiesz, jak to u nas jest…
Rigel był tylko odrobinę zaskoczony. Prawdopodobnie “kurierzy” dostali tajne i bardzo dokładne instrukcje, co powinni zrobić krok po kroku, a wyjście z budynku w iście angielskim stylu również się do tego zaliczało. Black zszedł po schodach, by przyjrzeć się niebezpiecznej i tajnej przesyłce z bliska i ostrożnie zbliżył się do jednego z wózków. Od skrzyni bił odurzający zapach starych glonów i ryb, mimo iż jej drewno było kompletnie suche. Ale był tam jeszcze jeden zapach — nie dało się go wyczuć od razu, gdyż ostry zapach morza mocno go tłumił. Po chwili jednak również i on uderzał w nozdrza — ciężki, słodkawo-metaliczny zapach gnijącej krwi.
Nietypowy był też zamek, strzegący dostępu do wnętrza skrzyni. Pod warstwą śniedzi dało się dostrzec coś, co kształtem przypominało prosty zarys serca z pionowym żłobieniem, przecinającym je wzdłuż na równe dwie części.
Oczywiście jako stażysta, Black nie posiadał do nich kluczy.
-Polecono mi z tym uważać, więc chyba musimy dać sobie radę bez magii. - uśmiechnął się do kuzynki - Nie chcę, żeby nas później zeskrobywali z tych pięknych, nowych, świeżo pomalowanych ścian, jak to coś wybuchnie.
Chciał już kłaść dłonie na rączce wózka, żeby ruszyć w stronę Departamentu Tajemnic, kiedy nagle poczuł ukłucie w okolicy serca. Odruchowo potarł to miejsce ręką, jakby próbując pozbyć się uciążliwego skurczu. Jednak ból powoli i pulsacyjne narastał, sprawiając, że Rigel czuł, jakby jego serce zostało zmienione w kawałek lodu. Albo zimną głuchą nicość. Ten ból wydawał się niesamowicie realny.
Z grymasem bólu spojrzał pytająco na Forsthię, która stała tuż obok niego.
-Ty… też to czujesz..? - wyszeptał z wyraźnym niepokojem w głosie.
W tej samej chwili jego umysł zalały wspomnienia i emocje, które dawno pragną zapomnieć i pochował na tyle głęboko, żeby już nigdy ich nie czuć. Teraz to wszystko długimi krwawymi pazurami, rozrywając na strzępy wszystko, co napotkały na swojej drodze, torowały sobie drogę do jego myśli. Nienawiść, obrzydzenie, gniew, strach. Szum morza. Wycie wiatru. Bezkresna samotność.
Oddychał szybko, jego ręce trzęsły się w panice.
-Forka, czy to też ciebie tak boli? Też to widzisz? Bo ja… - głos mu się załamał. - Tak bardzo za nim tęsknie.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Balkony [odnośnik]27.12.20 20:17
Słysząc słowa kuzyna, roześmiała się głośno, kiwając głową na znak, że absolutnie zgadza się z tym pomysłem. Choć sama już dawno przestała być na stażu i miała teraz sama pod sobą paru „uczniów”, tak wciąż była wykorzystywana przez tych postawionych wyżej, których nie interesowało nic poza dobrze wykonaną robotą. - Słodki Merlinie, tak! Och, ale od zawsze uważałam, że skrzaty powinny być lepiej ubrane. Wyobraź jej sobie w kolorowych kubraczkach! Albo uroczych kapelusikach, może nawet… bucikach na obcasie? - przyklasnęła, a kolejne słowa wprawiły ja w jeszcze większe rozbawienie. Wyminęła ich jedna urzędniczka, unosząc wysoko brwi i kręcąc głową z niedowierzaniem – cóż, nie każdy musiał, aż tak dobrze się bawić jak ona i Rigel. - Mój drogi, nie mogę zaprzeczyć. Może wysysałbyś z ludzi ich dobry gust? Och, nie, ale to byłoby bez sensu, wtedy ulice wyglądałaby jeszcze gorzej niż teraz - westchnęła, wygładzając swoją spódnicę i rozważając w głowie kolejne pomysły na to jak działałby modowy-dementor.
Przysłuchiwała się o nieistniejących oknach w departamencie tajemnic i westchnęła lekko. W jakiś pokrętny sposób pasowało to do pracujących tam czarodziejów i czarownic, którzy w ciszy snuli się, przemierzając korytarze, czasem wyściubiając nos wyżej, a wtedy zdawali się pałać dziwnym, wręcz niewyjaśnionym rodzajem energii. Co też tam się kryło, że tak się zmieniali? A może to faktycznie ten brak okien? Puściła już to bez kolejnego komentarza, widząc nadchodzącą przesyłkę, której powiernikiem miał być Rigel. – Wygląda… obiecująco – skwitowała, analizując mężczyzn w ciemnych szatach, którzy zniknęli równie prędko, co się pojawili. Gdyby nie fakt, że Ministerstwo było dosyć bezpiecznym miejscem, to założyłaby, że podejrzani czarodzieje urwali się wprost ze Śmiertelnego Nokturnu lub ewentualnie jakiegoś czarnomagicznego okrętu, wyciągającego z oceanu najgorszą magię, jaka mogła spaczyć duszę. Sami zresztą wyglądali na spaczonych. Przesyłka też nie wyglądała zachęcająco, aż do kobiety wróciły wspomnienia ze wspólnych wypraw z bratem i ojcem, gdy błądzili za artefaktami starego Faustusa. Nie żeby były to tragiczne przygody, niemniej jednak wiązały się z niebezpiecznym rodzaje magii, a to mogło – choć nie musiało – krzywdzić. – Nie ma sprawy, nie będę się na siłę nigdzie pchała. Pomogę ci, tyle ile mogę – dodała, podejrzliwie przyglądając się skrzyniom. Gdy kuzyn podszedł do przesyłki, ona podparła boki i przyglądała się całej sytuacji z góry. Już z tej odległości wyczuwała smród, który zwykle towarzyszył sprawom związanym z magicznymi wodnymi stworzeniami. Nie narzekała na niego, po prostu nie była chyba dziś gotowa na takie doznania węchowe. – Fascynujące – stwierdziła, schodząc w końcu po stopniach i wspierając się dłonią o kamienną barierkę. – Kappy pachną podobnie – stwierdziła, gdy znalazła się tuż za plecami kuzyna, niemal kładą brodę na jego ramieniu. Charakter zapachu stwierdziła po wyczuciu specyficznej metalicznej woni; bynajmniej kappy same z siebie wydzielały taki zapach, raczej ta krew po prostu na nich gniła – krew ofiar. Nie analizowała dokładniej kształtu skrzyń, stwierdzając, że jeszcze zbytnio się tym zaciekawi, a ta sytuacja z góry była skazana na niedoinformowanie. – Nie wygląda na coś, co mogłoby wybuchnąć, ale to ty jesteś specjalistą – stwierdziła, robiąc okrążenie wokół wózków i stanęła przy tym „wolnym”. Przejechała czubkami palców po rączce, dziwnie śliskiej, jakby komuś wcześniej bardzo mocno spociły się ręce. Skrzywiła się nieznacznie, a fala nostalgii uderzyła w jej ciało. Chłód przemknął po odsłoniętych kostkach i Forsythia mogłaby przysiąc, że poczuła, jak wilgotne powietrze osadza się na jej policzkach i rzęsach, malując wodnymi koralikami, finezyjną ozdobę. Natychmiast przystawiła dłoń do twarzy, przecierając policzek, jednakże dłoń miała suchą. Potem pojawił się strach, jeżący każdy włosek na ciele, a ból rozpaczy ścisnął jej żołądek, odbierając możliwość przemówienia czegokolwiek, jak gdyby bała się własnych słów – jakby mogła nimi skrzywdzić tego, kogo kochała. – C-co… - wydusiła w końcu, spostrzegając kuzyna, który wyglądał na równie poruszonego. Nie wiedziała, czy przypadkiem Rigel zaraz się nie przewróci, więc złapała go zamiast wózka i powolnym krokiem usadowiła się wraz z nim na schodach. – O-oczym ty m-mówisz? Z-za k-kim tęsknisz? – jąkała się, nie pojmując jaki rodzaj bólu miała odczuć, ani o kim mówił młody Black, choć gdyby jej umysł nie był zalany falą niepokoju, tak z pewnością prędzej pojęłaby istotę problemu oraz przyczynę rozpaczy kuzyna. Tęsknota, o jakiej wspomniał Rigel, zrobiła jednak swoje. Ręce opadły bezwładnie, a z oczu wytoczyły się łzy, przecinające policzki prostą, mokrą linią. Czym była ta magia, która im to zrobiła? Nim umysł zalała kolejna fala wspomnień, pękającego serca na błoniach Hogwartu, Forsythia zarejestrowała skrzynie i przez ułamek sekundy zdawało jej się, że usłyszała głośne bicie serca, lecz może to było jej własne? – Boli – wyszeptała, sztywniejąc i zaciskając pięści na tyle mocno, by poczuć, jak paznokcie przebijają się przez naskórek. Zaczęła walczyć z emocjami, nie wiedząc już gdzie była i co właściwie się działo. Ułuda poczęła mieszać się z rzeczywistością, a spomiędzy miękkich warg wydarły się słowa, których miała przecież nigdy więcej nie powtórzyć. – Jesteś szlamą – prześladowało ją to przez tak wiele lat i mimo uszczypliwości Johnatana, zawsze się winiła. I znów znalazła się na schodach Ministerstwa, ale na ja długo? Przytknęła dłoń do ust, zasłaniając je, przecząc tym samym temu co z nich wypadło. Zaraz potem pochwyciła dłonie kuzyna i spojrzała mu głęboko w oczy, doszukując się jakiejkolwiek prawdy, wszak… zatraciła się, zgubiła kontakt z rzeczywistością, a jej oczy co rusz zakrywała kolejna fala łez. – J-ja go s-skrzywdziłam – powtarzała dokładnie to, co kiedyś w dormitorium, niemal pewna, że teraz jednak już była w Hogwarcie.


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Balkony [odnośnik]19.01.21 0:33
Zniknęły schody, zniknęli przemieszczający się jak mrówki pracownicy Ministerstwa — każdy zajęty własnymi sprawami i problemami. Rigel znowu stał na błoniach szkoły i patrzył na jezioro, które jeszcze gdzieniegdzie było pokryte cienką warstwą lodu. Ból paraliżował jego mięśnie i stawy — ciało nadal nie doszło do siebie po ataku choroby. Obok Blacka stała osoba, która patrzyła smutnym wzrokiem w dal, nie w siłach spojrzeć mu w oczy. Fale coraz to obmywały jego stopy, ubrane w za duże, stare skórzane buty — wypłowiałe, przetarte, pokryte zaciekami.
Stał i czekał, mimo że Rigel go odtrącił, kazał mu się wynosić, zniknąć na zawsze z jego życia. Wiedział, że nie ma wyboru, bo po prostu…
-Tak będzie lepiej... - próbował powiedzieć, chociaż w jego głowie wybrzmiewał krzyk: “błagam, proszę, nie! Nie zostawiaj mnie!”
Powietrze pachniało solą i wodorostami. Mimo wiosny wiał zimny wilgotny wiatr, który przynosił ze sobą nawoływania mew. Jasnowłosy chłopak pokiwał twierdząco głową i ruszył do przodu — wprost do jeziora. Rigel patrzył na to i nic nie mógł zrobić, wyciągną tylko rękę w ostatniej bezskutecznej próbie zatrzymania go. W tej samej chwili fale na wodzie stały się większe, a ich ryk z każdą sekundą narastał i kiedy wydawało się, że zupełnie go pochłonie, Black poczuł na swojej dłoni ciepło innej osoby. Wizja rozmyła się, jednak nadal słyszał pulsujące nieregularne uderzenia serca, które teraz przyspieszyło. Oblizał wargi. Były słone jak morze.
“Ja go skrzywdziłam”
-Dlaczego? Nie mogłaś... Przecież ty go...
Wierzchem dłoni wytarł usta z soli. Wtedy zdał sobie sprawę, że płakał.
Co się dzieje? Dlaczego to się dzieje?!
Zamrugał parę razy, próbując nawiązać kontakt z rzeczywistością. Chciał coś odpowiedzieć, Forsythii jednak myśl miał splątane niczym kłębek nici. Co zobaczyła jego kuzynka? Albo kogo… Szum powrócił, a Rigel chwycił ją w ramiona i mocno przytulił, próbując chronić. Nie chciał, żeby fale ich rozdzieliły — dokładnie tak, jak robią to zawsze.
-To wszystko przez to cholerne morze. To ono wszystkich zabiera. Bezwzględne, złe i żarłoczne. A my tylko patrzymy, jak oni znikają w falach. Bo musimy zostać na lądzie. Bo nie mamy wyjścia… tam byśmy umarli.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Balkony [odnośnik]21.01.21 1:35
Każde z nich przeżywało swoją własną, osobistą tragedię. Niezależnie czy tego chcieli, czy nie, zawartość dziwnych skrzyń wprawiała ich w stan złamanego serca, jednego z boleśniejszych wspomnień, jakie pozostawiła po sobie miłość. Drżała jeszcze przez chwilę, trzymając kuzyna za dłonie, powoli rozchylając swój uścisk. Prowadziła w głowie swój wewnętrzny dialog, a jej usta nie poruszały się. Zastygła z łzami w oczach, zagłębiając się we własne myśli.
Johnatanie. Teraz nie liczy się już, co myślę. To koniec. Będę dla ciebie jedynie trucizną. A ty dla mnie wyrokiem potępienia. Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo cię kocham.
Gorzkie podsumowanie lat przyjaźni i związku, które zaprzepaściła przez własnego ojca, którego i tak już się nie słuchała. Robiła przecież dalej tak, jak chciała, na przekór, względem własnych przekonań i wartości, potykając się po drodze. Dostawała kolejne policzki od życia – i ojca – lecz nie poddawała się. O ile piękniej mogłoby wyglądać jej życie, gdyby nie złamała się wtedy. Gdyby nie wypowiedziała tych słów, gdyby tylko posłuchała serca, a nie rozumu. Jednak… przecież otrząsnęła się z tego, prawda? Radziła sobie ze straconą pierwszą miłością. A potem? Potem przecież był kolejny, a potem jeszcze inny, a mimo to wróciła do Johnatana, krzywdząc go po raz kolejny. A potem? Straciła brata. Wzdrygnęła się ponownie, a kolejny oddech wyciągnął ją spod tafli wspomnień. Słowa kuzyna docierały do niej powoli, cicho, może nawet ledwo słyszalnie, ale wiedziała, że był gdzieś indziej. Złapała jego policzki i potarła lekko kciukami.
Rigel, to nieprawda. To minęło, obudź się – mówiła spokojnie, lecz czuć było w tym pewien nacisk. Paru urzędników wyminęło kuzynostwo, obrzucając ich nieprzychylnym spojrzeniem. Zaś kilka kroków później, sami łapali się za miejsca, gdzie powinni posiadać serce. Sami wówczas przeżywali pierwsze tragedie. Gładziła go delikatnie po policzkach, doszukując się kontaktu wzrokowego z jego oczami, które były gdzieś daleko, poza granicą oceanu świadomości. Nadal tonął we wspomnieniu, którego natury Forsythia nie potrafiła do końca rozszyfrować. Zresztą, jak samego artefaktu – podejrzewała zaledwie, co mógł wywoływać, a sama obudziła się jedynie przez większą stratę. Stratę, która rozerwała jej duszę na pół, przypominając o istnieniu Śmierci. – Proszę, przecież jesteś silniejszy niż to.  


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Balkony [odnośnik]23.01.21 0:45
Zmarszczył brwi na słowa kuzynki i potrząsnął głową, próbując pozbyć się tego szumu, tego uczucia strachu i pustki.
Czy coś powiedział? Dlaczego to powiedział? Co jest prawdą, a co tylko mirażem?
Na pewno prawdą było to, że Black odtrącił swojego… przyjaciela, kiedy stali na brzegu jeziora. Musiał to zrobić. Dla ich wspólnego dobra i przyszłości. Ale czy po tym wszystkim On wszedł w fale? Nie, nie nie zrobił tego. Tylko rzucił kamieniem, wściekły, zupełnie nie rozumiejąc, dlaczego Rigel z nim tak postąpił. Odtrącił bez wyjaśnień. Kazał się wynosić ze swojego życia. Jasnowłosy chłopak odwrócił się wtedy do niego plecami i odszedł w stronę zamku, nie przystając, ani nie odwracając się. Jego ostatnimi słowami, jakie wypowiedział do Rigela, było krótkie, zimne, pozbawione jakichkolwiek emocji: “jak sobie życzysz, Black”. A on… on tam został, w ich ulubionym miejscu nad brzegiem jeziora, kompletnie rozbity. Upadł na mokrą trawę i objął rękami swoje kolana, nie w siłach ani się ruszyć, ani zapłakać, wpatrzony w przestrzeń. Powietrze tego dnia było słone - w marcu wiatr często przynosił ze sobą zapachy morza.
Dlaczego więc Rigel zobaczył, jak jego przyjaciela pochłania woda? To przecież nie były jego wspomnienia, chociaż emocje zlewały się w jedną całość.
Kto w takim razie odszedł w taki sposób? Czyje rozstanie i ból nadal echem odbija się w każdym, kto tylko znajdzie się obok tych przeklętych skrzyń? Dlaczego fale nie przestają tak głośno huczeć, a serce bić się jak oszalałe?
-Na Merlina… nie wiem, je rozumiem, co się dzieje. Musimy… spróbować je stąd jak najszybciej zabrać. - powiedział poddenerwowany, przeczesując dłonią włosy, które przykleiły mu się do lekko spoconego czoła. - One są niebezpieczne...
Popatrzył jeszcze raz uważnie na skrzynie i lekko drżącym i niepewnym krokiem znowu podszedł w ich stronę, gotowy na to, że znowu jak fale, zaleją go wspomnienia - poplątane i chaotyczne, powodując ból serca i emocjonalne zniszczenie. Jak w transie powoli przykląkł koło jednej ze skrzyń i zamknął oczy. Miał pewną teorię i musiał ją sprawdzić.
Dźwięk bijącego serca był głośniejszy niż dotychczas i dochodził z wnętrza skrzyni.
Zszokowany Black głośno wciągnął powietrze.
-Serce. Ono jest tam wewnątrz… i nadal bije..! Może… w drugiej też coś jest? Sprawdzisz? - zapytał Forsythii. - Ktoś… coś? Chyba próbuje coś nam powiedzieć albo zrobić. Zobaczyłem jakieś obce wspomnienie. Tam był ktoś, kto odszedł w falę. Musiał to zrobić… albo ktoś go wygonił? Też to widziałaś?
Black w pewnym momencie urwał, bo zdał sobie sprawę, że zaczyna bredzić jak potłuczony. Ale to były przedmioty Departamentu Tajemnic. Sali Miłości. Tu wszystkiego można się było spodziewać.
-My musimy zostać na lądzie... - wyszeptał, przypominając sobie słowa, które wypowiedział ktoś jego ustami. -Tam byśmy umarli...


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Balkony [odnośnik]25.01.21 16:53
- Serce? – uniosła brwi zaniepokojona. Gęsia skórka pokryła jej ciało, gdy przez głowę przetoczyło jej się tysiące myśli, do jakich badań i czemu mogły służyć takie artefakty. Miłość stanowiła jedno z piękniejszych zjawisk, jakie dotykało ludzkie życie. Mogła być bezkresna, gwałtowna, powolna, burząca i budująca, gorsząca i uskrzydlająca – mogła zabijać, ale też dawała życie. Sama w sobie była magią, która była potężniejsza od jakiejkolwiek broni, nawet tej mrocznej, w której czarnoksiężnicy upatrywali najprawdziwszej potęgi. Wzięła głęboki oddech i podeszła bliżej, wiedziona prośbą kuzyna – bo czego się nie robi dla rodziny? Przykucnęła, rozprasowując spódnicę i przejechała koniuszkami palców po dole wózka, na którym stała skrzynia. Poczuła jak ponownie, coś rozdziera jej serce rozpaczą po utraconej miłości. Dłoń powędrowała na skrzynię, a rytmiczne uderzenia odpowiadały wibracjom na czubkach palców, wraz z cichym dźwiękiem niknącym pośród hałasu budynku Ministerstwa. Cofnęła zaraz rękę i skrzywiła się, podnosząc raptownie, aż zakręciło jej się w głowie.
T-tak, tam jest serce – odparła, kładąc dłoń na klatce piersiowej, jak gdyby ten drobny gest miał uśmierzyć cały ten ból, wylewający się ze wspomnień. – N-nie… Nic nie widziałam, ja tylko… - wzdrygnęła się na myśl tego, co pojawiło się w jej głowie jeszcze kilka chwil temu. – Jakim lądzie? O czym ty mówisz, Rigel? – pytała, czując się jak w pokoju bez światła, gdzie po omacku musiała odnaleźć świecę i zapałki, które pozwolą jej znów widzieć, a po różdżkę sięgnąć nie mogła. Potem zerknęła znów jeszcze na skrzynie, wyglądające jakby ktoś wyciągnął je z morza, śmierdziały mułem i wodorostami. Serca w środku… My musimy zostać na lądzie. Tam byśmy umarli. Nic nie trzymało się ładu, ani składu. Istny chaos i dezinformacja, czy tak zawsze czuli się stażyści w departamencie tajemnic? Szczerze im więc współczuła.
Starała się przywołać wszystko, co wiedziała o wodzie, o historiach z nią krążących i wtedy idea zalśniła w jej głowie. – Rigel! Syreny – wydusiła z siebie, próbując potrząsnąć kuzynem. – Może to ma z nimi jakiś związek? Ich śpiew może zawrócić w głowie, a… te serca… Święta Roweno dopomóż – westchnęła, czując kolejną falę rozpaczy, zalewającą ją od krzywdzących wspomnień złamanego serca. Starała się łączyć fakty, pomóc kuzynowi jak tylko mogła, lecz czuła się bezsilna pod względem tak dziwnych artefaktów. Może nawet było jej odrobinę głupio, lecz nie poddawała się, wszak obiecała, że pomoże. – S-spróbujmy je zzanieść, tak jak m-... mówiłeś… – zaproponowała, łapiąc wózek i skierowała go naprzeciw wózka Rigela. Podobno łatwiej było ciągać na kółkach, niż pchać je przed sobą, a teraz pragnęła jedynie najprostszej drogi do celu, czując, jak jej serce pęka z tęsknoty za tym, którego skrzywdziła.


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Balkony [odnośnik]28.01.21 0:14
Drugie serce.
Na czole Blacka wystąpił zimny pot.
Tam też było serce.
Teraz zdał sobie sprawę z jednej rzeczy, która wcześniej mu nie pasowała. Ten metaliczny zapach, tak kompletnie niepasujący do słonego i świeżego zapachu morza. To była krew. Zapach mięsa.
Merlinie…
Był przerażony, czy aby nie za dużo się dowiedział. Może nie powinien był wnikać, co przewozi. Zacisnąć zęby, zmierzyć się z bólem i dostarczyć skrzynie do Departamentu. Niewymowni z Sali Miłości nie będą zadowoleni...
Ale co mógł zrobić, jeśli nie był w stanie się powstrzymać. Musiał sprawdzić, dlaczego jego serce rozrywało na kawałki, a cudze wspomnienia i głosy wyrywały się do jego umysłu jak morskie fale.
Tak bardzo zazdrościł kuzynce, że tego nie słyszała... Jednak wyraźnie widział, jak bardzo i ona cierpi. Ją też bolało serce.
-Syreny? - wyszeptał pytanie, zastanawiając się nad teorią Forsythii. - To… chyba pasuje. Ale czy syreny mogą kochać tak mocno, że będą chciały pozostać na lądzie?
Syrena, która rozkochała kogoś pięknym śpiewem, jednak nie zauważyła, jak i sama zapałała uczuciem do kogoś? Ten ktoś rozbił jej serce... Żeby ratować? Czy się zemścić? Czy to drugie serce jest jego?
Ta myśl uderzyła go jak piorun.
Na bogów…
Czując ogromny ścisk w żołądku, powoli spojrzał na jedną i drugą skrzynie. Pytań było zbyt wiele, a moc artefaktu - czy można było to w ogóle nazwać artefaktem - stawała się coraz widoczniejsza. Widział, jak jeden mężczyzna usiadł na podłodze pod ścianą, wbijając pusty wzrok w marmurową posadzkę, jak kobieta zanosi się szlochem, a przyjaciółka próbuje ją pocieszać, choć jej samej drżały wargi z rozpaczy.
Black zebrał się w sobie i chwycił wózek w taki sam sposób, jak zrobiła to Forsytha. Trzeba było szybko się tego pozbyć z Atrium.
-Ruszajmy, - powiedział krótko i oblizał przesuszone usta.
Było ciężko ruszyć, czy to przez ciężar skrzyń, czy może przez to, że ból przeszywał ich serca z każdym oddechem. Jednak w pewnej chwili stało się coś dziwnego. Kiedy wózki wyrównały się ze sobą, sprawiając, że skrzynie znalazły się naprzeciwko siebie… chaotyczne i głośne uderzenia serc zaczęły się zmieniać - dostrajały się do siebie, żeby w końcu bić jednym rytmem, cichym, spokojnym.
Ból i ciężar przeżyć też ustawał. Miało się poczucie, jakby ktoś nagle otworzył okno w dusznym pomieszczeniu.
Rigel uśmiechnął się do kuzynki.
-Chyba nam się udało, - roześmiał się, czując ogromną ulgę. - Na Merlina, chyba się udało!
Dalsza droga upłynęła o wiele łatwiej, jednak cień smutku, żalu i bólu cały czas szedł ich śladem.

/ztx2


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Balkony [odnośnik]26.12.23 22:27
17.08

Niebo wydaje się dziwnie puste bez czerwonawego warkocza komety. Przez ostatnie tygodnie zdążyłem już przywyknąć do jej obecności, czasami wciąż widzę pod powiekami powidok jasnej smugi na niebie. Nie znam się na astronomii, traktowałem ją jako ciekawe zjawisko i anomalię, nie mogłem przewidzieć, że rozpadnie się na setki spadających gwiazd. Gwiazd, które zniszczą naszą Anglię, w tym Londyn i moje rodzinne hrabstwo. Z irytacją bębnię palcami o ławkę na balkonie, przypominając sobie, że równie bezsilny czułem się w trakcie anomalii, wypaczających magię każdego—czarodziejów, mugolaków, mugoli, dzieci. Meteoryty zrujnowały dorobek wszystkich, zarówno nas, jak i rebeliantów. Mieliśmy gotować się do dalszych uderzeń na wojnie, tymczasem Surrey upada, w Shropshire szerzy się chaos, chwieje się nawet stabilne do tej pory Kent. Czuję się, jakby gwiazdy z nas zakpiły. Jakby astronomowie z nas zakpili, bo kto jak kto, ale oni powinni to przewidzieć. Z goryczą wspominam aroganckie uśmiechy i wystąpienia na sympozjum naukowym w Shropshire, datki przekazane dla młodych naukowców, artykuły w "Horyzontach Magii". Czara goryczy się przelała.
Nie mogę zemścić się na gwiazdach, więc uderzę w znawców gwiazd. A ich upokorzenie posłuży do objęcia kontroli nad "Horyzontami".
Zapalam papierosa i nerwowo wypuszczam dym z płuc, czując się dziwnie samotny w obliczu pustego gabinetu Ministra. Wyjechał, a ja dostałem awans. Ogromny zaszczyt, ale i ogromna odpowiedzialność—nie tyle na moich ramionach, co na mojej szyi. Zastanawiam się, czy mojego poprzednika ścięto czy powieszono, ale wolę nie pytać. Avada wydawała się nadmierną łaską.
Podnoszę głowę, gdy słyszę kroki Blaise'a. Od kilku dni siedzę w gabinecie, z przerwą na nieliczne posiłki i na odwiedzenie Multon w szpitalu; spotkanie na powietrzu wydawało mi się miłą odmianą.
-Nasi tłumacze nie nadążają. - witam go posępnie. -Każda pomoc z waszego departamentu się przyda. Muszę wiedzieć, co mówią o tej katastrofie zagraniczne media. - przeczesuję dłonią opadające na czoło włosy, zmęczony jak nigdy. Jak nigdy wstydzę się też, że nie władam biegle tyloma językami, by czytać doniesienia, felietony i dociekania zagranicznych dziennikarzy. -Potrzebuję przysługi. Twoje znajomości - znasz dziennikarzy za granicą, albo wpływowych autorów? Mam kogoś we Francji, ale to za mało, to wystarczało na wojnę z mugolami, a nie wojnę z gwiazdami. - mówię, prędko, rozgorączkowany. Wzdycham ciężko, by wreszcie posłać mu zmęczony uśmiech. -Dobrze cię widzieć. - całego, zdrowego. Mrugam, w moje myśli zakrada się poparzona Multon. -Gdzie wtedy byłeś?


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Balkony - Page 3 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Balkony [odnośnik]07.01.24 18:36
Dźwięk zamykanych drzwi zniknął pośród poruszenia, które od kilku dni trawiło Ministerstwo. Napięta atmosfera panowała w najlepsze, wywoływana z wielu powodów. Departament Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, zdawał się wręcz płonąć, co nie zwiastowało niczego dobrego i chwila przerwy wydawała się czymś upragnionym. Nie miał problemu z pracą pod presją, ba, była to jego codzienność, gdy przebywał na obczyźnie. Często nie miał chwili na wahanie i dogłębne analizy, zarzucany wątpliwościami, które musiał rozwiać. To, co działo się odkąd niebo spadło im na głowy, nie różniło się niczym. Wymagało tak samo wiele, a może nawet więcej. Anglia ucierpiała, Essex nie pozostało bez szkody, mierząc się z konsekwencjami spadających gwiazd. Stabilność się rozpadała, a to nie było nikomu na rękę. Pracy było wiele, więcej niż pewnie ktokolwiek się spodziewał. Przeklęty festiwal miłości i urodzaju, zostawił po sobie ciężkie miesiące, które dopiero były przed całym społeczeństwem. Nerwowym ruchem przeszukał kieszenie, aż dłoń natrafiła na paczkę papierosów. Przedostatnia paczka, którą przywiózł jeszcze z Niemiec. Spory zapas skurczył się mocno, odsłaniając ile emocji naprawdę kotłowało się za pozornym chłodem i obojętnością.
Wchodząc na balkon odpalił papierosa, czując pierwszą przyjemną dawkę nikotyny. Spojrzenie zawiesił na przebywającym już tam mężczyźnie. Nie dociekał dlaczego Cornelius chciał spotkać się akurat tutaj, a nie w innym miejscu. Nie miało to dla niego znaczenia, bo bardziej interesował go powód, który póki co, również pozostawał tajemnicą, aczkolwiek musiał dotyczyć obecnej sytuacji.
Słowa, które go powitały, nie niosły ze sobą niczego dobrego. Zagapił się na obłok szarego dymu, który wypuścił z płuc. Milczał jeszcze chwilę, dziś pozwalając sobie na chwilę przemyślenia.
- Słyszałem, że część pracowników Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów już Cię wspiera, a raczej tłumaczy, którzy dla ciebie pracują. Robią, co tylko mogą.- odparł ze spokojem, który może w obecnych realiach nie był aż tak na miejscu. Krótkie zerknięcie, zdradza ciekawość, kiedy Sallow pyta o jego znajomości.- Znam paru dziennikarzy we Francji i kilku w Niemczech. Jednak wszystko zależy, czego byś od nich chciał.- nie widział problemu, aby udostępnić swoje znajomości, lecz musiał wiedzieć po co, by podać najodpowiedniejsze nazwiska.- Jeżeli potrzebujesz wpływowych autorów w Niemczech i we Francji, mogę przypomnieć o sobie paru osobom. Jednak myślę, że twoja żona będzie miała większe znajomości w niemieckich kręgach.- dopowiedział, przypuszczając, że nowa pani Sallow nadal pielęgnowała swoje kontakty i teraz mogła przydać się Corneliusowi. Nie wnikał jednak czy mężczyzna chciał angażować w to swą małżonkę.- Jeżeli chcesz, mogę pochylić się nad najważniejszymi tytułami prasowymi w oby tych krajach i przeanalizować czy oraz jak rozpisują się nad naszą obecną sytuacją.- dodał, bo sprowadzenie pojedynczych numerów nie było wcale trudne.
Zmiana tonu nieco go zaskakuje, ale nie zdecydował się tego skomentować.
- Ciebie również, chociaż nowa posada wydaje ci się ciążyć, o wiele bardziej niż powinna.- odparł, darując sobie gratulacje. Może, kiedy ten cały chaos się skończy, znajdą okazję, by wychylić szklankę ognistej za podwójny sukces.
- W Essex, pewne okoliczności zmusiły mnie do powrotu.- wyjaśnił, nadal nie wierząc, jak udało mu się ominąć tamte zdarzenie w Londynie. Jednak obserwował to wszystko z rodzimych ziem i wcale nie wyglądało to lepiej.
Blaise Selwyn
Blaise Selwyn
Zawód : Dyplomata i urzędnik w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Polityka to zawsze kłamstwo, nieważne kto ją robi
OPCM : 5 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11686-blaise-selwyn#361704 https://www.morsmordre.net/t11700-minerva https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t11701-skrytka-bankowa-nr-2541
Re: Balkony [odnośnik]24.01.24 18:54
Przez chwilę obserwuję, jak dym wzbija się w puste niebo, a potem uważniej przypatruję się Blaise'owi. Czy przespał jakąś noc od zakończenia Brón Trogain, czy jest równie zmęczony i niewyspany, jak ja? Gdy ostatni raz rozmawialiśmy, nad nami unosił się dym ognisk, a ja zapewniałem Selwyna, że Anglia to kraj nowych możliwości. Teraz w ustach czułem smak popiołu. Obiecałem Blaise'owi politykę związaną ze zbrojnym konfliktem i może nawet chwałę na polu bitwy—ale nie kraj pełen gruzu, śmierci i zagrożenia, wobec którego przez jedną noc byliśmy całkowicie bezsilni. Nienawidziłem bezsilności.
-Valerie ma znajomości w kręgach kultury. - przytakuję. Cieszą mnie jej znajomości i płynna znajomość języka, cieszy mnie, że wiosną przekonała do wsparcia Rycerzy jednego z wpływowych handlarzy dziełami sztuki, ale obecne potrzeby kraju wykraczają poza nasze małżeństwo, potrzebuję każdej pomocy. -Ale ja potrzebuję ideologicznych felietonistów. - tych, którzy poważniej wezmą prośbę wychodzącą od szlachcica. -Mam jednego z Francji, ale im więcej tym lepiej. Minister wyjechał do Stanów, a ja mam na głowie propagandę w kraju, ale muszę mieć rękę na pulsie, by reszta Europy nie obwiniła nas o tamtą noc. - jeszcze tego by nam brakowało, kryzysu na arenie międzynarodowej. -Rzecz jasna, w Anglii możemy opisać ich zniszczenia, by przypomnieć obywatelem, że nie jest u nas aż tak żle. - stwierdzam bezbarwnie, spoglądając na Blaise'a z pustą ironią. Obydwoje wiemy, że jest źle.
-Opowiedz mi o Niemczech i o Paryżu. Wiem, że ponad dekadę temu mugole zrujnowali niemiecką stolicę i że Paryż też odniósł zniszczenia, że ich... techologia zrzucała sztuczne gwiazd na wiele miast.. - ich wojna trwała, gdy zrywałem z Laylą. Pomieszkując w jej świecie, zacząłem interesować się ich polityką i zniszczeniami wpływającymi na nasz świat. Widziałem, jak mugole w Londynie kryją się pod ziemią w trakcie czegoś, co nazywali nalotami, a samemu przeczekiwałem te dziwne chwile w Ministerstwie. Nie miałem w zwyczaju lekceważyć spraw, którymi już raz się zainteresowałem, więc nawet po odprawieniu kochanki śledziłem doniesienia o końcu mugolskiego konfliktu. Podobno z niektórych niemieckich miast pozostały zgliszcza—czy można było to porównać do zrujnowanego angielskiego krajobrazu? Żałowałem, że straciłem kontakt z moim szwagrem Septimusem, on był w Berlinie w trakcie samej wojny—ale takie traumy nie mijają z dnia na dzień, Blaise musiał słyszeć, jak dawne zniszczenia odbijały się na niedawnym dyskursie niemieckich czarodziejów. A ja musiałem myśleć w dłuższej perspektywie i potrafić sobie wyobrazić, jak może wyglądać Anglia za rok, pięć, dziesięć.
-Poproszę. - odpowiadam, gdy proponuje mi analizę tytułów. -Wasi tłumacze przełożą dla mnie treść, ale już i tak pracują ponad siły, a ja potrzebuję drugiego dna, subtelności, zawoalowanych aluzji. - a te wychwyci ktoś, kto pracował jako dyplomata. Wierzę, że Blaise ma zaoferowania więcej niż wyszukiwanie aluzji w gazetach, ale ostrożnie warzę słowa—samemu nie mogę zaoferować mu wszystkich informacji bez ustalenia pewnej sprawy. -Czasem wyobrażałem sobie awans, ale teraz jest związany z jeszcze większą odpowiedzialnością. - przyznaję szczerze, myślami będąc już przy innego rodzaju odpowiedzialności.
-Jak wygląda sytuacja w Essex i jak miewa się lady doyenne? - pytam kurtuazyjnie, wbijając w Blaise'a przenikliwe spojrzenie. To tylko wstęp do tematu, pozycja i upór Morgany są mi znane, a wieści z Essex mogę sprawdzić w dowolny sprawozdaniu. Pobieżnie zresztą tam zerknąłem. -Słyszałem, że władza nie próżnuje i winą za powodzie obarczyliście - Morgana obarczyła? -mugoli. - uśmiecham się krzywo. -Minister wyjechał, ale ludzie zdolni decydować o kraju i jego odbudowie—pozostali. Wiesz równie dobrze jak ja, że nie spotkasz ich w biurach. - poważnieję, lustrując go wzrokiem. Podchodzę do balustrady, chowam dłonie do kieszeni, moje palce znajdują znajome drewno. W tych czasach nie możemy sobie pozwolić na wahanie, a w rodzinie Selwyn było zbyt wiele zdrajców w rozkroku. Poznałem już siostrę Blaise'a i sposób w jaki zajmował się nią Drew daje mi nadzieję, ale jeśli mam zająć się posprzątaniem po jej przygodzie w Zakonie—muszę liczyć na jej brata. Magia odpowiada na moje wezwanie, czuję jego rytmiczne bicie serca. Cofnę palce za chwilę, gdy przekonam się, że reakcje jego ciała go nie zdradzą. -Pewnego dnia możesz dołączyć do pokoju, w którym zapadają najważniejsze decyzje—ale potrzebujemy jawnych czynów i jawnej deklaracji. - spoglądam na niego z powagą, podejrzewając, że moje nadzieje muszą pokrywać się z niewypowiedzianymi pragnieniami damy, która sprowadziła swojego krewnego z powrotem do kraju—ale mam nadzieję, że zaproszenie wybrzmi ode mnie. Rycerze byli wszak czymś więcej niż Morgana i nie tylko ciotka Blaise'a skorzystała na wsparciu naszej sprawy—sam byłem najlepszym przykładem tego, jak daleko można dojść z nimi, nie w pojedynkę; a kryzys w kraju jedynie pogłębił potrzebę jedności.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Balkony - Page 3 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Balkony [odnośnik]21.04.24 19:04
- To może być twój wielki błąd, Corneliusie, że najwyraźniej nie doceniasz znaczenia ludzi w kręgach kultury. To wielcy plotkarze, czarodzieje, którzy bawią w socjecie więcej niż politycy i potrafią kształtować nastroje, nie mniej skutecznie, jak dziennikarze.- długo uczył się, gdzie najlepiej szukać wsparcia, gdzie zasięgać informacji. Oczywiście, w jego przypadku najczęściej potrzebował informacji z wąskiego politycznego środowiska, lecz bawiąc na bankietach, poznawał całkowicie różnorodne towarzystwo zarówno w Niemczech, jak i we Francji. Właśnie dlatego znał ich siłę przebicia, a plotki i zmyślnie przekazywane informacje, mogły zdziałać wiele dobrego. Nie zamierzał jednak naciskać na Sallowa, bo ten miał swój rozum, może wiedział więcej i lepiej.
- Ideologicznych felietonistów... Emil Fürst, Gebhard Schutt i Silvia Krause będą idealni dla naszej sprawy. Skontaktuję się z każdym z nich, dowiem się, ile będą w stanie dla Ciebie zrobić po starej znajomości i sympatii, którą się z nimi darzę.- wiedział, że te nazwiska nic nie powiedzą Corneliusowi, ale wcale nie musiały. To on zamierzał się tym zająć, a staremu przyjacielowi dać efekty w sumie na tacy.- Natomiast z Francuskich, pewny jestem tylko Roberta Ornano i Charlesa Guise, mają istotne głosy na arenie politycznej Francji, ale są również chętnie słuchani przez socjetę, bo do niej należą.- dodał, dzieląc się jeszcze konkretami z mężczyzną.- Nie mogę, póki co działać poza granicami kraju bez zgody szefa departamentu, ale jeżeli go przekonasz, chętnie przypomnę naszym przyjaciołom z zagranicy, by ostrożnie oceniali nasz kraj. Nie sądzę, by otwarcie obwiniano nas za te wydarzenia, ale lepiej z uśmiechem ostrzec ich przed takimi głupotami.- nie był już dyplomatą, wracając do kraju pozbawiono go pewnego zakresu możliwości. Teraz przydałaby mu się w jakimś stopniu wolna ręka i przypuszczał, że Sallow jako główny propagandzista był w stanie ugiąć kogoś tak nieustępliwego, jak szef departamentu.
Wbił wzrok gdzieś w przestrzeń, gdy temat zszedł na czasy, które odciskały piętno na całej Europie. Chociaż mugolska wojna nie sięgała ich świata bezpośrednio, oczywistym było, że oddziaływała w jakimś stopniu.- Oba kraje nadal borykają się z konsekwencjami tamtego konfliktu. Niemcy liżą rany, ale też próbują dźwignąć się z kolan, co najpewniej nie uda się szybko. Świat patrzy na nich z nieufnością, a czarodzieje intensywnie przyglądają się każdemu ruchowi wśród mugoli. Tamtejsze Ministerstwo trzyma mugolską politykę na krótkiej smyczy i nie wahają się usunąć szkodliwe jednostki, więc myślę, że jeszcze długo będą bardziej skupieni na tym, co dzieje się wewnątrz, niż na zewnątrz. Paryż odbudowuje się prężnie, a przynajmniej ta interesująca nas część. Masz rację, mugole wynaleźli technologię... pociski, które zrzucano na miasta. Powodowały ogromne zniszczenia i zabijały tysiące ludzi, podobnie do naszej komety, gdy się rozpadła.- wiedział tylko tyle, ile powiedziano mu o tym w różnych okolicznościach. Nigdy nie pomyślałby, że wiedza na temat mugolskich technologii czy wynalazków może być mu jakkolwiek przydatna, bo gdyby mógł to przewidzieć, najpewniej dowiedziałby się więcej.
Skinął głowa, gdy padła prośba i potwierdzenie jego propozycji.
- Zrobię, co będę mógł.- to nie kosztowało go wiele, gazety po które zamierzał sięgnąć, czytał codziennie podczas pobytu za granicą i wiedział mniej więcej czego się spodziewać oraz na czym skupić.
Lekki uśmiech na moment pojawia się na jego twarzy, by szybko zniknąć za maską chłodnego opanowania.
- I ta odpowiedzialność z czasem nie stanie się mniejsza, ale do niej przywykniesz.- odparł, będąc tego po prostu pewnym. Znał to z doświadczenia, życie z poczuciem odpowiedzialności za czyny i słowa, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
- Mierzymy się ze zniszczeniami takimi, jak w całej Anglii, chociaż Essex jest hrabstwem, które chyba najmniej ucierpiało. Mimo to mamy co robić, trzeba zając się uprzątnięciem gruzów i odbudować ważne dla hrabstwa miejsca. Posprzątać po powodzi, która narobiła równie wiele szkód.- streścił dość swobodnie, bo obaj wiedzieli, jak łatwo było dotrzeć do takich informacji.- Lady doyenne miewa się nad wyraz dobrze, ale niczego innego bym się po niej nie spodziewał i to pod każdym możliwym względem.- dodał, ale nie miał ochoty mówić wiele więcej. Wzruszył lekko ramionami.- To dość oczywisty i wygodny wybór, by obarczać ich. Chociaż raz na rękę jest wszystkim, że mugole nadal kręcą się po kraju, szukając schronienia w jakiś zatęchłych norach.- byli prostą ofiarą, winowajcami, których stwarzało się na własne potrzeby. Nie widział w tym problemu, nie interesowali go.
Spojrzał uważniej na swego towarzysza, gdy w wypowiedzianych słowach bez problemu złapał drugie dno. Zaciągnął się papierosem, by po chwili obserwować szary obłok dymu. Nie był zdenerwowany, serce nie zaczęło wybijać nerwowego rytmu. Z każdej strony otaczali go ludzie, którzy jasno przedstawiali swe poglądy, nie było już miejsca na zaskoczenie kolejną osobą.
- Wiem.- potwierdził mu, chociaż wcale nie musiał. Wygasił papierosa o balustradę, co może nie było najbardziej eleganckim ruchem, by zaraz wrzucić resztę do stojącej obok popielniczki. Skrzyżował ramiona na torsie, powracając spojrzeniem do Sallowa.
- Masz rację, pewnego dnia dołączę do tego pokoju. Kiedy wróciłem do kraju, jakaś naiwna i nieświadoma do końca część mnie, łudziła się, że ma wybór. Nawet nie po to, aby odrzucić możliwości oraz poglądy, które są mi bliskie, ale dla samego poczucia wyboru. Teraz za to stoję tutaj i wykładam wszystkie karty na stół, własne kontakty i możliwości, by obecny porządek rzeczy mógł się utrzymać. Jakich innych deklaracji byś chciał? – robił to, co do niego należało i to co mógł.
Blaise Selwyn
Blaise Selwyn
Zawód : Dyplomata i urzędnik w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Polityka to zawsze kłamstwo, nieważne kto ją robi
OPCM : 5 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11686-blaise-selwyn#361704 https://www.morsmordre.net/t11700-minerva https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t11701-skrytka-bankowa-nr-2541

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Balkony
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach