Wydarzenia


Ekipa forum
Jadalnia
AutorWiadomość
Jadalnia [odnośnik]15.11.17 11:23
First topic message reminder :

Jadalnia

Wspólna dla całej rodziny jadalnia ma swoje położenie na parterze. Można ją zauważyć już od progu, po wyjściu z głównego holu oraz dotarciu na sam koniec korytarza. Pomieszczenie jest ogromne, utrzymane w ciemnych barwach - szerokie i wysokie okna rzadko są odsłaniane, głównie podczas wizyt gości. Grube, zadbane szyby ukazują wtedy tyły domostwa - pokryte zielenią pola oraz gołe, szare drzewa. Na ścianach wyłożonych ciemnoszarą tapetą widnieją obrazy umieszczone w złotych ramach; część z nich jest ruchoma. Centralną kompozycję jadalni stanowi naturalnie długi, dębowy stół, potrafiący magicznie pomieścić każdą ilość biesiadników. Jest także wiecznie nakryty, po środku nieustannie palą się rzędy świec. Ciemna zastawa oraz serwety są idealnie widoczne na tle jasnoszarego obrusu. Stojące przy blatach krzesła pasujące barwą obicia do nakrycia stołu są zaskakująco wygodne.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jadalnia - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Jadalnia [odnośnik]05.07.22 22:32
Locus Nihil zmieniło ich wszystkich. Edgar też odczuwał zmiany w swoim organizmie – nie miał już takich problemów z pamięcią jak jeszcze kilka tygodni wcześniej, ale cały czas czuł, że coś się w nim czai. Ta myśl pojawiła się z podwójną mocą po ostatniej górskiej wędrówce i spotkaniu podejrzanej czarnej masy, która też zauważyła w nim coś dziwnego. A jeżeli wcielenie samej magii zwraca na ciebie uwagę, nie może to wróżyć niczego dobrego. Niepokoiło go to; zwrócił się nawet z tym problemem do Tristana, podejrzewając, że może posiadać o tych cieniach dodatkową wiedzę. Miał nadzieję, że i Mathieu zdążył się z nimi spotkać, ale z jego słów wyraźnie wynikało, że jeszcze nie przeżył niczego podobnego. – Czyli nie widziałeś... – mruknął, bardziej do siebie niż do niego. Nie sposób pomylić tego cienia z czymkolwiek innym.
Z ulgą przyjął fakt, że Mathieu nie zamierzał się krygować i również postanowił przejść do sedna sprawy. Ze spokojem wrócił do kończenia swojego posiłku, z przyjemnością słuchając jego pochwał – mimo wszystko o wiele wygodniej siedziało się po tej drugiej stronie, szczególnie w sytuacji takiej jak ta, gdzie kandydaci sami zgłaszali się po rękę jego siostry. Doskonale wiedział, że jest jedną z najlepszych panien na wydaniu – ich ród dużo zyskał przez wojnę, o czym niech świadczą chociażby przyznane ostatnio ordery. – A co jest złego w byciu Blackiem?Wszystko szybko odpowiedziałaby jego żona, ale jako Crouch nie mogłaby powiedzieć niczego innego. Sam nie żywił żadnych wrogich uczuć wobec tego rodu, wręcz przeciwnie, dalej uważał śmierć Alpharda za bolesną stratę. Szczególnie, że można było jej zapobiec. Stał blisko niego, mógł jakoś pomóc... Czasem wracał myślami do tej chwili. – Myślę, że mieszkanie w Londynie nie byłoby wcale takim złym pomysłem – Kontynuował, odsuwając od siebie pusty talerz. Złapał za kieliszek, leniwie kręcąc jego zawartością. Podobno wtedy lepiej czuć bogaty zapach wina, ale nigdy nie nauczył się ich rozróżniać. Tak naprawdę nie przepadał za tym alkoholem; tak jak za każdym innym z tak silną owocową nutą. Spojrzał na niego z ciekawością. Sądził, że Tristan też już o wszystkim wie – ale skoro Mathieu jeszcze z nim o tym nie rozmawiał, to z pewnością wszystkiego się domyśla. Edgarowi jednak schlebiało, że Rosier najpierw jemu spowiada się z tego pomysłu, nawet jeżeli pod lekkim przymusem. – A co masz do zaoferowania, Mathieu? – Zapytał, odsuwając na razie wydanie swojej opinii na później. Zdążył poznać lorda Rosiera przez wspólne działanie w słusznej sprawie, ale mógł się jedynie domyślać jak będzie traktować jego siostrę. A choć to biznes był w tym wszystkim najważniejszy, chciał zabezpieczyć Primrose choć część wolności, której tak przez całe życie pragnęła, i którą poniekąd wywalczyła w murach rodzinnej posiadłości. Nie chciał, żeby przeprowadzka do Chateau Rose czy na Grimmauld Place ją tego pozbawiła.


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Jadalnia [odnośnik]15.07.22 23:20
Ilość zadań i obowiązków, które spoczywały na jego barkach znacznie ograniczały w ostatnim czasie rozpoczęcie nowych działań. Być może z tego powodu nie porywał się na odległe wyprawy i nie podejmował ryzykownych działań, które mogłyby sprawić, że bieżąco realizowane kwestie musiałyby zostać odsunięte w czasie. Edgar z pewnością doskonale wiedział jak to jest, gdy niezliczona ilość obowiązków ciąży na barkach niczym kamień. Mathieu starał się brać na siebie tyle, ile sam był w stanie udźwignąć. Nie był skory do proszenia o pomoc czy dodatkowe wsparcie, z reguły skupiony na konkretnych działaniach. Oczywiście, zdawał sobie sprawę, że nie wszystko dało się załatwić w pojedynkę, jednak część zadań była możliwa do załatwienia w ten sposób.
Kiedy z ust Edgara padło pytanie co jest złego w byciu Blackiem kącik ust Mathieu drgnął ku górze. Wszystko. To chyba najstosowniejsza odpowiedź na jego pytanie. Doskonale wiedział jak napięte relacje były między rodami Rosier i Black, a co za tym idzie, jakie podejście wobec siebie mieli członkowie tychże rodów. Nie był pewien czy Edgar chciałby usłyszeć co naprawdę Mathieu sądzi o panujących w Londynie… wróć. – Pozwolę sobie pominąć moje osobiste zdanie na temat tego rodu. – powiedział spokojnym tonem, sięgając po kielich. – Jednak ich poczynania i sam fakt, że Londyn przeszedł pod opiekę namiestnika nie świadczy o nich najlepiej. Jeśli nie są w stanie utrzymać w ryzach własnego terenu… – dodał, ponownie patrząc w oczy Edgarowi. Naprawdę oddałby Primrose w ręce kogoś, kogo ziemie znalazły się pod pieczą kogoś innego? Szanował Deirdre Mericourt i jego zdaniem, pod jej namiestnictwem Londyn był w o wiele lepszych rękach, niż kiedy panowali tam Blackowie. Najwyraźniej nie sprawdzali się w roli włodarzy, stąd więc bezsensownym stawało się porównywanie Blacków z Rosierami, którzy swoje hrabstwo trzymali twardą ręką i robili wszystko, aby bezpieczeństwo ich ziem było zapewnione.
Kącik ust ponownie drgnął. Nie przyszedł się tutaj targować, bo to nijak nie leżało w jego gestii. Chciał odbyć z Edgarem rozmowę, aby móc podjąć dalsze działania. To, co rozegra się na planszy pomiędzy nim, a Tristanem było dalece poza jego kompetencjami. Wszak to Lordowie Nestorowie dojdą do porozumienia w tych kwestiach. Mathieu mógł jedynie ograniczyć się do własnych planów i zamiarów wobec Primrose.
- Kwestie szczegółowej oferty poruszysz z pewnością z Tristanem. Ja mogę powiedzieć Ci tylko co mogę zaoferować Primrose, stając się jej mężem. – powiedział stonowanym głosem i odstawił kielich. Nie czuł się jak na przesłuchaniu i nie powinien się tam czuć. Był tutaj po to, aby spełnić obietnicę, którą dał Primrose w ostatnim czasie. Obiecał, że uczyni ją swoją żoną i zamierzał tej obietnicy dotrzymać i to jak najszybciej. – Zapewnię jej stabilizację, nie będę oponował, kiedy zapragnie rozwijać swoje pasje, wręcz przeciwnie… wesprę ją. – powiedział krótko, na samym wstępie. – Wiem czego pragnie i czego się obawia. Nie chciałbym, aby w jakikolwiek sposób czuła się przeze mnie ograniczana. W wyjątkowych, uzasadnionych przypadkach będąc jej mężem zapewne zareaguję, kiedy zanadto będzie chciała się narażać, sam jednak rozumiesz i jestem pewien, że zrobiłbyś dokładnie to samo Edgarze. – przeszedł do konkretów i wziął głęboki oddech. – Zapewnię jej wszystko czego zapragnie, bo doceniam to jak wyjątkową damą jest, jak wyjątkowo uzdolnioną i niezwykłą. Liczę na to, że zaufasz mi w tej kwestii. – ponownie sięgnął po kielich i spojrzał na Edgara. Nie wiedział czy ten będzie potrzebował zwołać specjalną naradę, zastanowić się. Mathieu musiał wiedzieć jedynie tyle, czy powinien podjąć rozmowę z Tristanem już teraz czy może winien wstrzymać się, choć bardzo nie chciałby tego robić. W tej kwestii był niecierpliwy.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Jadalnia [odnośnik]06.07.23 16:19
8.07.1958


Pojawienie się Xaviera w domu rodzinnym wzbudziło niemałe zamieszanie. Wyjechał po śmierci żony zostawiając swoje dzieci pod opieką rodziny, nie wiedzieli kiedy powróci. Edgar zajęty swoimi sprawami zlecał coraz więcej młodszej siostrze, kiedy inni członkowie byli w rozjazdach. Dlatego też wieść o kuzynie zastała ją w trakcie prac nad dokumentacją kopalni. Po miesiącach wytężonej pracy mogli z ekonomem śmiało stwierdzić, że udało im się uporządkować całą historię, uzupełnić brakujące dane i tym samym rozpocząć działanie kopalni od karty gdzie wiedzieli dokładnie jak wygląda jej kondycja finansowa. Nie było tak źle jak na początku zakładali, do ideału również było daleko, ale mimo tego, przyszłość kreowała się w optymistycznych barwach co lady Burke bardzo cieszyło. Kopalnia była wielkim przedsięwzięciem, które miało pomóc hrabstwu po wojnie podnieść się z kolan, miało dać nowe miejsca pracy i usprawnić gospodarkę. Sama zauważył, że coraz lepiej orientuje się liczbach, kolumnach raz oszacowaniach. Rozpiska nie była jedną wielką enigmą i doskonale rozumiała co oznacza danych ciąg cyfr.
Zegar wybił godzinę czternastą, porę na lunch, który miała zjeść w towarzystwie kuzyna. Wstając zamknęła teczki i schowała je do komody, wychodząc z gabinetu upewniła się, że niczego nieopatrznie nie zostawiła na wierzchu. Przemierzając długie i chłodne korytarze posiadłości myślami jeszcze była w wyliczeniach, ale już coraz bardziej kierowała swoje myśli ku spotkaniu z Xavierem. Od jego powrotu mieli okazję parę razy porozmawiać, ale nie na tyle długo, aby móc mu streścić co się ostatnio działo. Pewne kwestie wolała przemilczeć, o innych zaś powinien wiedzieć ze wszystkimi szczegółami.
Przyspieszyła kroku kiedy usłyszała gong na posiłek. Drzwi do komnaty Xaviera były otwarte, więc stanęła w progu i zapukała we framugę chcąc, aby zarejestrował jej pojawienie się.
-Gotowy? - Zapytała i ruszyła dalej w kierunku jadalni. -Nie ociągaj się!
Miała w sobie tego dnia wiele energii, która ją wręcz roznosiła, pomimo tego, że ostatnie dni były intensywne i wymagały od niej sporego nakładu czasu, to jednak właśnie napędzało lady Burke, która była zawsze zwarta i gotowa do działania.  Na stole w jadalni pysznił świeżo upieczony pasztet z królika, do sos żurawinowy i wiśniowy, pieczone brukselki z prażonymi orzechami i karafka z winem. W osobnej misie piętrzyły się morele oraz gorzka czekolada. Młoda czarownica w szeleście jedwabnej sukienki w kolorze granatu zasiadła przy stole.
-Jak bardzo chcesz dużo wiedzieć na raz i czy mam zacząć od informacji problematycznych czy tych bardziej przyjaznych? - Zapytała patrząc jak kuzyn zajmuje drugie przygotowane miejsce. Kieliszki napełniono lekki winem, a Primrose spojrzała n Xaviera wyczekująco. Dostrzegła w nim pewną zmianę, stał się bardziej wycofany, a uśmiech nie pojawiał się tak często. Co jak co, ale ród Burke nigdy nie słynął z tego, że się dużo śmieje więc idealnie pasował do schematu. Edgar poprosił, aby wprowadziła Xaviera w wydarzenia w Durham i właśnie miała zamiar uczynić tego dnia.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Jadalnia - Page 7 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Jadalnia [odnośnik]07.07.23 19:34
Chociaż w pewien sposób żałował swojego wyjazdu, nie przepraszał. Potrzebował tego, chociaż na początku nie zdawał sobie z tego sprawę. Było mu głupio samemu przed sobą, bo przecież zaraz po śmierci żony obiecywał sobie, że będzie silny dla dzieci i sobie poradzi. Nie poradził sobie jednak. Na początku robił dobrą minę do złej gry, grał najlepiej jak potrafił, ale w końcu nie wytrzymał. Musiał wyjechać, musiał odpocząć, nie myślał wtedy o nikim innym jak tylko o sobie. Nie był do końca pewny jak jego zachowanie odebrała rodzina. Czy rozumiała? Miał taką nadzieję. Dzieci nie rozumiały, Cornel był na niego zły, ale powoli znów otwierał się przed ojcem, Melody była szczęśliwa z jego powrotu. On sam chciał naprawić relacje ze swoimi dziećmi, to w końcu je kochał najbardziej. Zależało mu jednak również na jego relacjach z pozostałymi członkami rodziny. Dlatego zaraz po powrocie postanowił na nowo zaangażować się w życie rodziny i przedsięwzięcia przez nią podejmowane.
Wiedział, że Edgar z pewnością będzie zajęty swoimi nestorowymi obowiązkami, jednak liczył na Primrose. Jego ulubiona kuzynka, była jedną z osób, z którą lubił spędzać najbardziej czas. Była inteligentna, błyskotliwa i potrafiła postawić na swoim oraz nie bała się wyrażać na głos swojego zdania, a on nic tak nie szanował w kobietach jak właśnie tego. W przeszłości spędzali sporo czasu razem, przeważnie załatwiając różne sprawy, realizując plany i organizując różne przedsięwzięcia. Mimo wszystko Xavier cenił sobie czas spędzony z kuzynką.
Tego dnia byli umówieni na wspólny lunch aby wprowadziła go w to co go ominęło podczas nieobecności. Sam od rana siedział w gabinecie nad kilkoma dokumentami, które dokładnie analizował. Chociaż Palarnia dobrze prosperowała pod jego nieobecność wiedział, że znów musi się wziąć do roboty, bo teraz będzie miał wszystko na głowie sam. Planował wrócić do wcześniej porzuconych planów rozbudowania Palarni, więc czekało go sporo pracy. Plus zauważył w sklepie, podczas swojej niedawnej wizyty, że czeka tam kilka artefaktów do zbadania i za to również chciał się zabrać.
Słysząc pukanie uniósł wzrok znad papierów, a po chwili podniósł się z krzesła i ruszył na korytarz.
- Nie mam takiego zamiaru. - odparł spokojnie kręcąc głową, po czym przeszedł do jadalni w towarzystwie kuzynki.
Po jadalni rozchodziły się przyjemne zapachy i Xavier przyznał sam przed sobą, że mimo wszystkich wspaniałych i pysznych dań, które miał okazję przez ostatni czas jadać, tęsknił za typowym, domowym jedzeniem. Zajął miejsce naprzeciwko Primrose i poczekał, aż kieliszki napełnią się alkoholem.
- No cóż… - spojrzał uważnie na kobietę przed sobą sięgając po kieliszek – Może zacznijmy na spokojnie od rzeczy przyjaznych. Problematyczne mogą nam zająć więcej czasu więc myślę, że możemy zostawić je na koniec. - powiedział spokojnie, po czym uniósł lekko kieliszek w geście niemego toastu – Wiem, że jesteś zajęta, więc też nie chcę marnować zbyt dużo twojego czasu. - dodał po chwili upijając łyk wina.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Jadalnia [odnośnik]07.07.23 22:17
Mawiają, że czas leczy rany, więc miała nadzieję, że to powiedzenie sprawdzi się w przypadku Xaviera. Rodzina Burke nie miała w zwyczaju rozczulać się nad sobą, ale nie zmieniało to faktu, że zawsze się o siebie troszczyli i zważali jedno na drugiego. Na czas nieobecności ojca, Primrose starała się spędzać z Cornelem i Melody dużo czasu, upewniając się, że kiedyś zrozumieją i nie będą żywić do ojca zbyt długo urazy. Nie mogli zabronić im posiadania uczuć i emocji, wbrew powszechnej opinii rodzina Burke kipiała od emocji, ale tylko wewnątrz bezpiecznych murów Durham.
Co najważniejsze, żaden przedstawiciel rodu nigdy nie był pozostawiony samemu sobie, rodzina na niego czekała i wspierała, choć czasami zdawało się być wszystko podszyte chłodem i dystansem. Nawet obrazy lekko uśmiechnęły się na powrót Xaviera, a sama Primrose odetchnęła z ulgą kiedy stanął w progu zamczyska. To właśnie z kuzynem była bardzo silnie związana, to on ją zachęcał często do podejmowania tematów społecznie uznanych za niegodnych młodej damy. Jednak jeszcze nie budziło to takiej kontrowersji, bo wszyscy wiedzieli, że ród Burke jeżeli chodzi o wychowanie wyłamuje się z przyjętych schematów.
Spojrzała bacznie na kuzyna mrużąc niezacznie oczy.
-Czy na twoim wyjeździe zdążyłeś zapomnieć, że dla rodziny, zawsze jest czas? - Zapytała z lekką uszczypliwością w głosie, po czym kawałek pasztetu wraz z sosem żurawinowym znalazł się na jej talerzu. Upiła łyk wina. -Przyjemniejsze sprawy, dobrze. - Nim przeszła do omawiania tematu skosztowała kawałka dania. Jak zawsze idealnie upieczony, odpowiednio wilgotny rozpływał się w ustach. -Organizujemy jarmark w Durham. Aktualnie trwa zawieszenie broni, a nam potrzeba zjednoczonej społeczności magicznej. Akcją zainteresowałam już namiestników Warwickshire oraz Suffolk, ponadto dołączyła również Evandra Rosier z ramienia hrabstwa Kent oraz Rigel Black jest gotów zająć się jarmarkami na ziemiach jego rodu. Podobnie ma się sytuacja z Imogen Travers. - Upiła kolejny łyk wina i przez chwilę posilała się w ciszy. -Każde hrabstwo ma stawiać na to z czego ziemie są słynne i z czego mogą być dumni sami mieszkańcy. Nie łudźmy się, pierwsze jarmarki nie będą duże, raczej skromne i mało huczne, ale chodzi o to, aby zaszczepić w ludziach wolę życia i sięgnięcia ku kolejnym dniom. Rozpoczęłam już rozmowy na ten temat z burmistrzem. Jarmark odbędzie się w Durham, jako stolicy hrabstwa, w drugiej połowie lipca. - Przerwała na chwilę celem zebrania myśli, w tym czasie ponownie napiła się z kieliszka. Nie chciała od razu zwalać na głowę mężczyzny wszystkich informacji. A tych było całkiem sporo. -Kopalnia się rozwija, z każdym kolejnym tygodniem widzimy postęp nad pracami, co nie jest łatwe, ale pomimo wielu przeciwności cały czas prace idą na przód. - Zawalony szyb, mały pożar w ładowni i parę innych sytuacji, które sprawiały, że czasami wątpiła czy ten projekt miał jeszcze sens. Jednak kiedy zebrała myśli i wszystko przeanalizowała rozumiała, że myśli te napędzane są obawami i lękami, których powinna się wyzbyć. -Z mniej przyjemnych rzeczy, mamy plagę cieni w kraju. Słyszałeś o nich?



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Jadalnia - Page 7 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Jadalnia [odnośnik]09.07.23 15:07
Jako wychowany w duchu Durham od najmłodszych lat rzadko okazywał uczucia poza murami rodzinnego zamku. Jego dzieci również były tego uczone od najmłodszych lat. Co prawda jego nieżyjąca żona dawała im więcej swobody niż zwykło się robić wśród Burków, to teraz już powrócono do korzeni. Cornel nie miał z tym problemu, bo zawsze był bardziej pod tym względem podobny do ojca, jednak mała Melody miała z tym lekki trudności. Troszkę zbyt się wszystkim ekscytowała. Teraz jednak, po tym wszystkim co się wydarzyło, widział, że dziewczynka się jeszcze bardziej stara. Zdawał sobie sprawę, że na pewno nie zawiedzie ojca, a on nie miał już zamiaru nigdy więcej zawieść swoich dzieci. Nie zmieniało to jednak faktu, że swoje prawdziwe emocje powinni okazywać tylko wśród najbliższych.
Spojrzał na kuzynkę nakładając sobie na talerz pasztet i kilka dodatkowych pyszności.
- Nie zapomniałem. - odparł spokojnie lekko kręcąc głową, po czym kącik jego ust lekko drgnął ku górze – Doskonale wiesz co miałem na myśli. - dodał przez moment utkwiwszy w niej spojrzenie.
Chwilę później w końcu wziął się za jedzenie. Rozpłynął się na moment nad smakiem pasztetu, po czym już całkiem skupił się na kuzynce. Tak jak przewidział, ominęło go sporo, a większość z tego na swoje barki wzięła Primrose. Była ambitną i zdolną czarownicą, a miano siostry nestora jednocześnie z całą pewnością dodawało jej obowiązku. Wiedział, że kuzynka miała na barkach dużo i on chciał jej teraz pomóc, ściągnąć trochę ciężaru z jej placów.
- Słyszałem o zawieszeniu broni. - pokiwał lekko głową, po czym upił łyk wina – Myślę, że to dobry pomysł. Pomimo tego, że zdecydowanie wygrywamy ten pojedynek, to każdemu należy się chwila oddechu. Jarmark da ludziom trochę rozrywki i odmiany. Nie ważne, że na początku nie będzie wielki i huczny, jeśli się uda będzie można śmiało wpisać go w kalendarz jako coroczne wydarzenie. W innych hrabstwach z całą pewnością również się przyjmie. A co za tym idzie, notowania pójdą w górę. - powiedział spokojnie, kompletnie nieświadomie od razu już w głowie tworząc plany na przyszłość.
Tak już miał, jeden pomysł czy inicjatywa automatycznie sprawiały, że do głowy wpadały kolejne pomysły, które miały na celu nie tylko poprawienie bytu mieszkańców rodzinnego hrabstwa, ale przede wszystkim, które miały ich, jako rodzinę, utrwalić we władzy i zdobywaniu dalszego poparcia.
- Czy już mamy pomysł na to co pojawi się na jarmarku? Z chęcią pomogę, udało mi się kilka nowych kontaktów nawiązać podczas swojego wyjazdu. - spojrzał na nią sugestywnie – A jeśli tylko będziesz potrzebowała wsparcia, tudzież jakiejkolwiek rady, możesz śmiało się do mnie zwrócić. W razie trudności z burmistrzem również. - uniósł brew ku górze - To naprawdę dobra nowina. Kopalnia ma duży potencjał i z całą pewnością poprawi sytuacje ekonomiczno-gospodarczą w hrabstwie. Naprawdę zrobiłaś kawał niesamowitej roboty. - uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową z uznaniem patrząc na kuzynkę, a po chwili na wspomnienie o cieniach przeszedł go mały przyjemny dreszcz.
Pamiętał jakby to było wczoraj kiedy w marcu wybrał się z Edgarem na przechadzkę po Scafell Pike. Mieli wtedy tą wątpliwość przyjemność pierwszy raz spotkać się oko w oko z tymi stworami.
- Tak, słyszałem, a nawet miałem w pewnym sensie bezpośredni kontakt z nimi...w marcu jeszcze. - powiedział otrząsnąwszy się z nieprzyjemnych wspomnień.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Jadalnia [odnośnik]10.07.23 15:15
Te drobne interakcje, w trakcie których kuzyn uśmiechał się lub patrzył na nią z czającym się rozbawieniem były na wagę złota. Pragnęła, aby czuł się w domu swobodnie. Okazywanie emocji nie leżało w ich naturze, choć przecież każde z nich miało matkę, która nie wywodziła się z rodu Burke. Przez to dochodziły do głosu inne cechy nabyte wraz z krwią rodzicielki. Mimo wszystko, wychowywani w Durham nabierał od maleńkości cech jakimi zwykle charakteryzowali się wszyscy członkowie rodu Burke.
Tak jak się spodziewała Xavier od razu przeszedł do analizy podjętych już działań. Nie inaczej uczyniła ona sama. Liczyła na to, że kuzyn się zaangażuje, ponieważ kolejna opinia mogła wskazać na coś czego sama nie dostrzegła.
-Już mamy wstępnie ustalone kto się pojawi, więc będą budowane stragany dla tych wystawców. Nie zabraknie lokalnych serów z owczego mleka, straganów z wyrobami z cyny, w końcu z tego będzie słynna kopalnia. Lokalne napitki, takie jak nalewki z owoców oraz udało mi się zachęcić do występów połykaczy ognia i akrobatów. Grupa dość amatorska, ale umili wieczór. - Odpowiedziała na pytanie kuzyna, po czym dodała. -Jeżeli masz jakiś pomysł to chętnie go przyjmę, zostało jeszcze trochę czasu do samego jarmarku, a heroldzi będę ogłaszać wydarzenie za cztery dni. - Nie każdy mieszkaniec przeczyta ogłoszenia wywieszane na ścianach i murach, ale za to każdy usłyszy o wydarzeniu, a zależało jej na tym, aby jak najwięcej osób z hrabstwa ściągnęło do Durham. -Potrzebuję kogoś kto otworzy oficjalnie jarmark. - Spojrzała znacząco na kuzyna. Edgar miał już dość spraw na głowie więc liczyła, że kuzyn będzie mógł czynić honory. -Burmistrz jest bardzo uprzejmy i zaangażowany w jarmark. Możemy się pochwalić oddanymi nam ludźmi. - A była to niemała praca. Od ponad roku, angażując się w sprawy hrabstwa i ziemi budowała relacje z zarządcami miasteczek. Robiła wszystko, aby postrzegali ich jako sprzymierzeńców, nie zaś wrogów. Nie było to łatwe, ale z czasem nawiązała z nimi nić porozumienia, która teraz zaczynała przynosić korzyści. Kończąc jedzenie słuchała uważnie słów czarodzieja. Skoro miał styczność z cieniami mógł na tą sprawę rzucić jakieś nowe światło.
-Są obecne w Durham, zresztą nie tylko u nas. Są… wszędzie. - Odpowiedziała poważnym i ponurym tonem. -Sprawiły, że ratusz w Beamish Town stał się lazaretem dla opętanych przez cienie. Tak zakładam, na podstawie danych jakie zebraliśmy. Ludzie ci dążą do własnej śmierci. Nie jedzą, nie piją, są obłąkani ich umysł przeżarty jest… sama nie wiem czym… nie swoją myślą, ale na pewno ma to coś wspólnego z cieniami. Poza tym… prawdopodobnie, jeden z nich, dość potężny był w zamknięciu na naszych ziemiach przez cały ten czas. - Zawiesiła szarozielone spojrzenie na twarzy Xaviera. -Grota Krzyku miała, jak się okazuje, ciekawego gościa, głęboko ukrytego, o którym nie wspominają żadne rodzinne zapiski. Ewidentnie miała być to tajemnica pogrzebana wraz z tym kimś albo czymś. Nie wiem co tam było, widziałam jedynie coś na wzór klatki, czy też więzienia oraz stare, bardzo skrupulatnie rozpisane runy mające pilnować wiecznego zamknięcia. - Plecami opadała na wysokie oparcie krzesła i zastukała cicho palcem w stopkę kieliszka w zamyśleniu. -Drew Macnair pomaga mi rozwikłać tę zagadkę.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Jadalnia - Page 7 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Jadalnia [odnośnik]11.07.23 19:37
Tak naprawdę dom był jedynym miejscem, w którym czuł się spokojnie. To tutaj mógł być w pełni sobą, pozwalać sobie na więcej niż będąc w miejscach publicznych. Co prawda nie udawał nikogo innego przy obcych, ale jednak trzymał się na baczności, swoje uczucia chował głęboko w sobie, nie pozwalając sobie na ich pokazywanie. Rodzina zawsze była dla niego najważniejsza i teraz wiedział o tym jeszcze lepiej niż wcześniej.
Słuchał słów Primrose i lekko kiwał głową, wszystko dokładnie zapamiętując i analizując. Jednocześnie na spokojnie zajadał się zaserwowanymi pysznościami.
- Połykacz ognia i akrobaci na pewno umilą wszystkim czas, ale tak sobie myślę, może dałoby się znaleźć jakiś zespół muzyczny. Najlepiej lokalny, żeby było jasne dla wszystkich, że stawiamy na to aby to nasi ludzie byli pokazywani i wspierani. Może też uda się nam się też zorganizować jakieś fajerwerki, można by dodać pokaz fajerwerków do programu jarmarku? - zaproponował, a widząc jej sugestywne spojrzenie oparł się wygodnie o krzesło i sięgnął po kieliszek z winem – Na licytacji poszło mi całkiem nieźle, więc jeśli mnie tak ładnie prosisz mogę spróbować. - pokiwał głową upijając łyk alkoholu.
Posiadanie oddanych ludzi w hrabstwie było bardzo pożądane. Zanim wyjechał sam starał się nawiązywać dobre relacje, może nie ze zwykłymi mieszkańcami, ale z ludźmi na wyższych stanowiskach. Chciał by ludzie zamieszkujący ich hrabstwo byli świadomi tego, że ród Burke zrobi wszystko by zapewnić im dobry byt, by niczego im nie brakowało, a przede wszystkim by byli bezpieczni. Nic tak nie spajało społeczeństwo jak wspólny wróg i walka z nim. Należało więc pielęgnować tą sytuację i podtrzymywać wszystkie wartościowe znajomości. Postanowił, że sam musi wrócić do wcześniej przerwanych czynności, dla dobra rodziny i sprawy.
Wysłuchał jej słów odnośnie plagi cieni. Zaniepokoił się całą tą sytuacją. Akcja w marcu była dla niego jednorazowa, potem nie miał już z cieniami do czynienia, a poza krajem o nich nie słyszał. Odstawił kieliszek na stół, po czym oparł się łokciami o stół, podpierając brodę na złożonych dłoniach. Zamyślił się na moment.
- Nie podoba mi się to. - pokręcił głową – Nie zdawałem sobie sprawy, że sprawa jest tak poważna. Miałem do czynienia z jednym z nim i to przez sekundę, ale nie zapomnę tego do końca życia. Kiedy to coś na mnie patrzyło miałem wrażenie, że wysysa ze mnie wszystkie wspomnienia, a ja starałem się za wszelką cenę je złapać i zachować. Do tego te złowieszcze szepty, które mu towarzyszyły, na początku ciche, ale potem coraz głośniejsze. Nic przyjemnego. - westchnął i znów przeszedł go nieprzyjemny dreszcz na wspomnienie tamtego popołudnia – Grota Krzyku? - uniósł brew ku górze lekko zaskoczony – Nigdy tam nie byłem. W dzieciństwie ojciec kategorycznie zabraniał nam się nawet zbliżać, a potem jakoś nie czułem już potrzeby by zbliżać się do tego miejsca. - wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze nosem – Muszę się tam wybrać, zbadać te runy. Co udało się wam ustalić z Macnair’rem do tej pory? - spytał patrząc na nią wnikliwie.
Niepokoiła go cała ta sytuacja i to bardzo, zwłaszcza, że Primrose powiedziała, że w rodzinnych zapiskach nie ma nic na temat lokatora Groty Krzyku.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Jadalnia [odnośnik]12.07.23 23:41
Znalezienie akrobatów i połykaczy ognia było nie lada wyczynem w czasie kiedy ostatnie o czym ludzie myśleli to zabawa. Dlatego też pomysł grajków nie był zły, ale zdawała sobie sprawę, że może być problematyczne. Prędzej spodziewała się, że być może wieczorem mieszkańcy sami sięgną po instrumenty kiedy nalewki będą już krążyły wraz z krwią w ich żyłach.
-Obawiam się, że po wojnie brakuje zorganizowanej grupy. - Wyraziła swoją obawę jednocześnie nie chcąc zbytnio krytykować pomysłu kuzyna, czy od razu go odrzucać. -Istnieje szansa, że wieczorem ktoś z siebie zacznie grać.
Pamiętała rozmowę z kobietą w gospodzie w Warwick, gdy pojechała omówić jarmarki z Ramseyem Mulciberem. Pani Fernsby mówiła o tym, że nikt teraz nie miał serca do zabaw. Wspominała, że ludzie mają na głowie wiele problemów i ostatnie o czym myślą to o beztrosce. Nie mogła się zniechęcać tymi słowami, ale nie mogła ich też ignorować. Głos zwykłych ludzi był wielce istotny jeżeli chcieli polepszyć ich życie. Najgorsze co mogli zrobić to zakładać, że coś wiedzą nie mając o niczym pojęcia. Przyznanie się do niewiedzy im nie uwłaczało. -Dziękuję. - Uśmiechnęła do kuzyna zadowolona, że nie stawiał oporu i był chętny do działania. Miała świadomość, że obecność jednego z lordów Burke nada wydarzeniu większego znaczenia i więcej mieszkańców przybędzie, aby choć przez chwilę popatrzeć na jednego z członków rodziny. I nie mogła to być ona. Świat nie był jeszcze gotów na samodzielne damy, choć wojna sprawiła, że na pewne rzeczy zaczęto spoglądać z innej perspektywy.
Jarmarki jawiły się jako przyjemna odskocznia, ale nie mogły przesłonić problemu z jakim się zmagają od jakiegoś czasu. Cienie siały postrach i sprawiały, że z lekką obawą kładła się spać nie wiedząc czy w nocy znów nie uderzą.
-Tak - mruknęła. -Szepty zdają się być stałym elementem kiedy się pojawiają. - Również czegoś podobnego doświadczyła, tak samo jak zobaczyła cień, który czaił się w samym Ramseyu. Tak samo jak Craig, był naznaczony ich obecnością choć jeszcze nie widziała co to może spowodować w dalszej przyszłości. -Znaki w grocie pojawiały się na ilustracjach ksiąg traktujących o Galahadzie i jego historii. Studiując je, odniosłam wrażenie, że miały przeznaczenie silnie ochronne lub tworzyły coś na kształt pułapki - oraz że ich moc została złamana stosunkowo niedawno, na tyle, że magia nie opuściła tego miejsca jeszcze całkowicie. - Dopiła zawartość swojego kieliszka i zaraz znów został on napełniony. -Jedno wiemy, że chroniły nie tyle przed dostaniem się do środka, co przed wydostaniem się na zewnątrz. Widziałam też w ścianie czarne kamienie, przedziwne kryształki, których nigdy nie widziałam. Nie potrafiłam ocenić co to za kruszec. - A przecież nie obce jej były liczne kamienie, które wykorzystywała w pracy nad talizmanami. -Drew Macnair nałożył zabezpieczenia na wejście do Groty, aby nikt niepowołany tam nie wszedł. - Ostrzegła od razu kuzyna, aby przypadkiem nie wpadł w jedną z pułapek.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Jadalnia - Page 7 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Jadalnia [odnośnik]19.07.23 17:34
Musiał przyznać jej rację. W czasach w jakich przyszło im żyć, zabawa była ostatnim o czym ludzie myśleli. Nie zmieniało to jednak faktu, że z całą pewnością będzie to dla wszystkich miła odmiana. Jemu samemu w jakiś sposób brakowało takiej „zabawy”, owszem, podczas swojego wyjazdu wziął udział w kilku festiwalach czy jarmarkach, które miały miejsce w lokalizacjach, w których akurat przebywał. Jednak nie było to to samo co jarmark w rodzinnym mieście, wśród najbliższych. To miało być całkiem inne przeżycie i miało się wiązać z kompletnie innymi emocjami. Dotarło do niego, że naprawdę cieszył się na ten jarmark.
- Masz rację, może być problem ze znalezieniem ekipy. - pokiwał lekko głową dopijając swoje wino i powoli zabierając się za deser – Ale zawsze można ewentualnie zaczarować kilka instrumentów, żeby gdzieś tam cicho w tle brzdąkały. - dodał po chwili patrząc na nią spokojnie. - Ale wiesz...tak sobie pomyślałem, powinnaś tam być ze mną, podczas otwarcia. - odezwał się po chwili wskazując na nią trzymaną w dłoni łyżeczką – Podczas licytacji wspólne prowadzenie wieczoru poszło nam naprawdę dobrze. Im więcej członków rodziny tym lepiej, to też dobrze wpłynie raz na wizerunek naszej rodziny, a dwa pokaże obywatelom naszego hrabstwa, że pomimo wszystkiego jesteśmy po ich stronie. - spojrzał na nią znaczącą puszczając jej przy tym oczko.
Jego kieliszek w międzyczasie na nowo się napełnił więc upił łyka, słuchając jej opowieści na temat jaskini. Naprawdę był ciekaw, gdyby mógł od razu po obiedzie ubrałby się i wybrał do tej jaskini. Powstrzymywało go to, że nie był najlepszy jeśli chodziło o ściąganie zabezpieczeń. Potrzebował specjalisty i zaczął się poważnie zastanawiać czy nie skontaktować się właśnie z osobą, która te zabezpieczenia nałożyła.
- Posiadasz może jakieś notatki? Tudzież szkice tych znaków? Z chęcią bym się im przyjrzał. - uniósł brew ku górze – Jeśli jeden z tych Cieni faktycznie był tam uwięziony to jest wielce prawdopodobne, że runy miały za zadanie go tam zapieczętować. - zamyślił się na dłuższą chwilę wpatrując się w jeden punkt na ścianie, a kiedy się odezwał ponownie był mocno skupiony - Wiele kamieni ma właściwości pieczętujące, zresztą przecież nie muszę ci mówić. Jednakowoż, przebywając przez jakiś czas na terenie Egiptu, wiele lat temu co prawda, natknąłem się na kilka grobowców, których ściany były udekorowane kamieniami z wyrytymi na nich runami. Dla niewprawionego oka runy były prawie niewidoczne i dla złodziei grobowców stanowiły nie lada kąsek, zwłaszcza mugoli, którzy jakimś cudem zdołali dostać się do środka. W istocie były to kamienie o potężnej mocy obronnej, które wzmocnione runami miały za zadanie blokowanie mocy i magii pochowanej istoty. Ważne żeby pamiętać, że nie tylko czarodzieje byli chowani w tamtych czasach, ale też różne inne potężne istoty. - pokiwał głową w zadumie. - Ludzie lekceważący nałożone zabezpieczenia lub nieumiejętnie posługujący się magią w celu ich zniwelowania kończyli naprawdę źle.
Dopiero po chwili jakby otrząsnął się ze wspomnień i znów spojrzał przytomnie na kuzynkę.
- Magia starożytnego świata po dziś dzień jest między nami. Nie zdziwię się jeśli właśnie taka magia została użyta w Grocie Krzyku. Co nie zmienia faktu, że z przyjemnością to zbadam. Możesz na mnie liczyć.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Jadalnia [odnośnik]20.07.23 13:24
Potrzebowała rozmowy z kuzynem, aby podzielić się pomysłami póki jeszcze była szansa na ich zmianę czy też modyfikację. Zaczarowanie instrumentów wydawało się lepszym wyjściem i możliwym do zrealizowania.
-Tak, pomysł z instrumentami bardzo pasuje. - Zgodziła się i upiła łyk ze swojego kieliszka. Uśmiechnęła się delikatnie na sugestię Xaviera. Kiwnęła głową. -Oczywiście, że tam będę obecna. - Dodała od razu i podobnie jak kuzyn skusiła się na deser. Sprawa cieni i wydarzeń w Durham zajmowała jej czas i myśli. Wiele się wydarzyło, sprawy zostały rozgrzebane, a notatki piętrzyły się w jej gabinecie. Czuła lekką frustrację, że jeszcze nie udało się jej wszystkiego rozwiązać. Miała poczucie, że zawiodła, że nie jest wystarczająco dobra w opiece nad hrabstwem. Zmarszczyła lekko brwi, ale trwało to chwilę, zaraz wróciło opanowanie na jasnej twarzy.
-Dobrze, że pytasz, ponieważ aktualnie mam rozrysowane znaki, próbowałam je zestawić z innymi jakie znalazłam w księgach rodowych, ale nie na razie bez powodzenia. -Westchnęła cicho dając tym samym dowód swojego przejęcia tematem. -Też doszliśmy do tych samych wniosków. Symbole te nie miały chronić przed wejściem, ale przed wyjściem i z jakiegoś nieznanego nam powodu przestały działać. Zastanawiam się czy wpływ na to nie ma kometa. - Mówiąc to wskazała na okno, przez które widać było rzeczone zjawisko. Porównanie tego z czym się spotkała z grobowcami w Egipcie było bardzo trafne. Nie wątpiła, że osoba poświęcająca czas na stworzenie tych zapisków musiała kiedyś spotka się z czymś podobnym. Głównie skupiała się na magii rodzimej, na celtach i przeszłości wysp, ale być może powinni patrzeć dalej. Choć, wszystko wskazywało na to, że mieli do czynienia z czymś co nawiązuje do legend arturiańskich. -Wróciłam do źródeł i badania podań oraz mitów. Mam podejrzenia, że należy zwrócić większą uwagę na króla Artura i rycerzy okrągłego stołu. Jeszcze nie wiem jak, ale sądze, że to może być właściwy trop. - Skosztowała deseru, był smaczny, ale straciła apetyt. Nie mogła spraw zostawić nierozwiązanych i czuła, że nic nie wnosi do rozwiązania tej zagadki, a jedynie wciąż polega na innych, prosi o pomoc samej nic nie dając. Bezsilność ją irytowała, powodowała gniew oraz frustrację. Swoją energię musiała skierować w innym kierunku, ku odnalezieniu odpowiedzi.
Wiedziała, że zanim zacznie układać puzzle rozrzucone na stole musi znaleźć osobę, która zna obraz jaki ma złożyć. I choć ufała swojej rodzinie to wiedziała, że w poczuciu chęci ochrony Primrose nie mówią jej wszystkiego. Potrzebowała kogoś to niczego nie będzie zatajał. Doskonale wiedziała gdzie taką osobę znaleźć.
-Dziękuję za twoje niekończące się wsparcie. - Zwróciła się do kuzyna. Nie chciała go zapytać o to czy widział się z Mathieu. Wiedziała, że tą dwójkę łączyła silna przyjaźń, a jednak naświetlanie kuzynowi całej sytuacji było dla niej jeszcze zbyt ciężkie. -Jak skończymy, możemy udać się do mojego gabinetu i tam zapoznasz się ze wszystkim co do tej pory zgromadziłam na temat Groty.

|zt dla Prim



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Jadalnia - Page 7 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Jadalnia [odnośnik]27.07.23 11:43
- Nie tylko obecna, ale myślę, że dobrze będzie jeśli pojawisz się ze mną na scenie. To zrobi dobre wrażenie. Niech wiedzą, że nie tylko męska część rodziny ich wspiera. – puścił jej oczko na spokojnie popijając swoje wino.
Przyglądał jej się przez chwilę. Primrose była ambitną, młodą czarownicą, do tego była inteligentna i zaradna. Chociaż nie miała może szczęścia do wybranków czy to serca czy zaaranżowanych przez rodzinę, to wiedział, że mimo wszystko sobie w życiu poradzi. Prawda, że na damach z rodów arystokratycznych spoczywało wiele obowiązków, a jednym z nich było wyjście za mąż i pełnienie roli żony, to Xavier wiedział już od dawna, że jego kuzynka nie jest stworzona do potulnego życia na salonach. Była osobą czynu, lubiącą działać i chociaż pewnie gdzieś tam w głębi chce się ustatkować i na pewno spełnić pokładane w niej nadzieje, to jednocześnie chce być wolna i móc robić swoje. Xavier nie miałby nic przeciwko gdyby jego córka w przyszłości wyrosła na taką kobietę jak jego kuzynka.
- O no to świetnie. Z chęcią przejrzę twoje notatki. – pokiwał głową z uznaniem - A sprawdzałaś w moich zbiorach? Mam kilka książek związanych z legendami arturiańskimi, takich mniej dostępnych. Może tam co będzie nowego. W razie czego możesz śmiało korzystać z tych książek. – odparł spokojnie biorąc kolejnego kęsa deseru.
Zerknął za okno i przez moment wpatrywał się w kometę. Od powrotu zastanawiał się o co z nią chodzi. Była widoczna tylko z ziem brytyjskich i zdecydowanie była niespotykanym, był naprawdę ciekaw co spowodowało jej pojawienie się i jak duży wpływ może mieć na to wszystko co się aktualnie działo na terenie Wielkiej Brytanii.
- Jeśli faktycznie te runy były wcześniej spotykane, nawet osobno w księgach traktujących o historii Króla Artura i jego poddanych, to jestem przekonany, że idziesz dobrym tropem. Jednak warto czasami zajrzeć głębiej, owszem duża część naszej wiedzy pochodzi z tamtych czasów, ale nie możemy zapominać, że przecież magia rozwinęła się nie tylko u nas, ale również na innych kontynentach i kiedyś, myślę, że nawet z większą chęcią, czarodzieje wymieniali się swoją wiedzą o doświadczeniami. – skinął głową w zamyśleniu.
Wiedział już, że cała ta sytuacja będzie mu spędzała sen z powiek i poświęci jej dużo czasu. Raz, że intrygowało go to wszystko, a dwa po prostu był tym typem człowieka, który lubił rozwiązywać takie zawiłe zagadki. A jeśli przy okazji miało to pomóc w jakiś sposób społeczeństwu, to tym bardziej z chęcią się w takie rzeczy angażował.
- Zawsze możesz na nie liczyć. – znów delikatnie się do niej uśmiechnął – Tyle dla mnie zrobiliście w ostatnim czasie, że nigdy nie będę w stanie się wam odwdzięczyć. Tak, myślę, że to jest dobry pomysł. Im szybciej zobaczę co udało ci się do tej pory odkryć tym łatwiej będzie mi się do tego zabrać i może wnieść coś jeszcze od siebie. Ale jak na razie cieszmy się wspólnym posiłkiem, do obowiązków wrócimy wkrótce. – puścił jej oczko.

zt Xavier


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Jadalnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach