Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet towarzyski
AutorWiadomość
Gabinet towarzyski [odnośnik]24.02.19 22:57
First topic message reminder :

Gabinet towarzyski

★★★★
Wejście do gabinetu znajduje się tak od głównego korytarza Fantasmagorii, jak bezpośrednio od najwygodniejszych lóż głównej sceny; w trakcie antraktów miejsce to służy do spotkań towarzyskich znamienitszych gości, odbywają się tutaj poczęstunki szampanem, po spektaklach niekiedy organizowane są spotkania z artystami. Niekiedy odbywają się tutaj także autonomiczne wieczorki poetyckie. Czarodzieje pogrążają się w intelektualnych dysputach, racząc się przy tym drogim alkoholem i wykwintnymi przystawkami. Poza wydarzeniami, w trakcie tygodnia, gabinet służy przede wszystkim artystom oraz pracownikom Fantasmagorii - zarówno jako miejsce odpoczynku, jak i bardziej formalnych spotkań. Dalej, za gabinetem, mieszą się główne dyrektorialne pomieszczenia.
Wnętrze urządzone jest w morskich barwach nawiązujących fantazją do morskiego świata, główne ozdoby stanowią muszle z różnych zakątków świata, należące głównie do rzadkich wodnych stworzeń, podczas gdy na ścianach znajdują się zaczarowane obrazy wykonane w całości z masy perłowej. Wygodne kanapy, podobnie jak fotele i pufy, mogą pomieścić większą grupę czarodziejów - a wzory na marmurowej posadzce zdają się poruszać jak morskie fale, hipnotycznie przyciągając wzrok. W powietrzu unosi się słodki zapach róż docierający zza okien wychodzących na ogród.
Nałożone zaklęcia: Muffiato.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:22, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet towarzyski - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Gabinet towarzyski [odnośnik]09.12.22 13:04
Na tyle na ile pozwalała jej na to wyobraźnia, starała się nie wspominać incydentów z czasu swojej pożałowania godnej choroby. Łaźnia w Chateau Rose była wtedy zaledwie przystankiem, ale jednym z gorszych. Gorszych pod względem zażenowania jakie sobie przyniosła, nie warunków, bo znaleźć się w jednej wannie ze wspaniałą choć - niestety - jeszcze nie nagą wilą było zapewne czymś, co powinna uznać za szczęście. Może i by uznała, gdyby zdarzenie to nie odbyło się zupełnie poza jej kontrolą i planem. Nie cierpiała tracić kontroli.
- Zaledwie podstaw - odparła grzecznie, by w jakiś sposób wybrnąć z faktu, że nie była wcale językoznawcą poza jedną jedyną łaciną, która fascynowała ją już na kursie uzdrowicielskim. Z tego mogła być dumna i o tym wspomnieć, by sprawiać wrażenie bardziej zainteresowanej tą rozmową niż jest. Wciąż nie zdołała przejrzeć Evandry i jej gry, ukrytych motywów, które musiały istnieć, wbrew temu co powiedziała Odetta i co próbowała wmówić jej ta nestorowa. - Owszem, jest wyjątkowy i melodyjny dla ucha. To dla mnie wielka przyjemność słuchać lady doyenne, gdy sięga po swój ojczysty język. Ja natomiast bardzo gładko posługuję się łaciną. Kwestia zainteresowania antykiem oraz naleciałości z czasów, gdy wszystkie traktaty medyczne były uzupełniane tym językiem. - Zastanawiała się, czy powinna się teraz pochwalić jakąś sentencją, ale zrezygnowała. Jeżeli Evandra jej o to nie poprosi, nie zamierzała usilnie udowadniać własnej wartości, która była bezdyskusyjna. Nie była pawiem, by musieć prezentować piórka, i tak czuła się już niekomfortowo w tych pięknych sukniach krępujących oddech.
Lekko uniosła brew i zakryła usta brzegiem filiżanki, gdy padło nazwisko Primrose. Rzecz jasna zdawała sobie sprawę z łączącej czarownice przyjaźni, nie sądziła jednak, że Burke może mówić o niej w towarzystwie tak wiele, by przykuło to uwagę Evandry Rosier. Nie była jeszcze przekonana, czy bardziej ją to łechta czy niepokoi. Nie chciała takiej uwagi, nie od kogoś tak ściśle związanego z Tristanem.
- Ja również cenię sobie przyjaźń lady Burke, choć, rzecz jasna, jest ona znacznie krótsza i świeża. Mam więc rozumieć, że o mnie wspominała? - Pragnęła usłyszeć wszystko co mogło padać na jej temat za jej plecami, ale musiała powściągnąć ciekawość, by nie wyjść na łapczywą. A łapczywa, w istocie, była.
Przywołała na twarz grzeczny, wystudiowany uśmiech, gdy wila kontynuowała swoje wywody na temat baletu. Słuchała jej, bo nie miała wyjścia, choć temat był dla niej po stokroć nudny i płytki. Czy naprawdę przyszła tu dziś rozmawiać o tańcach?
- Rozumiem. - Zjadła jedno ciasteczko dla pozorów, ale nie zamierzała sięgać po więcej, zniechęcona jego smakiem, słodkością herbaty, słodkością powietrza i tej przesłodzonej kobiety, która równie dobrze mogła się nią wzgardliwie bawić. - Miałyśmy tę przyjemność. Przede wszystkim jednak współpracujemy. - Nie wiedziała, ile dokładnie Rosier mówił żonie o tym co robią i niewiele ją to interesowało; osobiście nie miałaby oporów przed zdradzeniem jej wszystkich, najbardziej czarnych szczegółów, ale nie uznawała jej jak na razie za godną zaufania.
Musiała dłużej zastanowić się nad pytaniem Evandry, gdyż nie miała nic, co mogłoby ją zainteresować. Nie zajmował ją taniec, śpiew, muzyka ani poezja, malarstwo ani moda. Do czego właściwie mogłaby się przyznać, by nie wyjść na ignoranta w sprawach, których nie rozumiała, równocześnie nie zrażając kobiety swoją prawdziwą pasją? Na krótką chwilę zacisnęła usta, jakby walczyła sama ze sobą, a potem westchnęła bezgłośnie i wróciła do uśmiechu. Pustą filiżankę odłożyła na spodek. To wszystko było bardziej męczące niż sądziła.
- Historia medycyny i anatomia z patofizjologią. - powiedziała w końcu sucho, nie dodając nic o prosektoriach, morderstwach i czarnej magii. - Transmutacja, z naciskiem na polimorfię. - Może była uprzedzona, ale nie sądziła, by miały znaleźć jakikolwiek wspólny grunt do dyskusji.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Gabinet towarzyski [odnośnik]21.12.22 15:12
- Francja nie jest moją ojczyzną. Pochodzę z Wyspy Wight, a na kontynencie niestety miałam przyjemność bywać tylko kilka razy - wyjaśniła bez cienia żalu, choć musiała przyznać, że podróże leżały w kręgu jej zainteresowań. Wprawdzie za sprawą zobowiązań biznesowych ojca częściej bywała w Austrii, niż we Francji, ale żywo wierzyła, że po zakończeniu wojny będzie mieć więcej okazji do zwiedzania szerokiego świata. - Łacina od zawsze wydawała mi się elitarnym językiem badaczy. Znajomość jej służy ci wyłącznie do odczytywania ksiąg, czy używasz go także w mowie? - zapytała tonem neutralnej pogawędki, rzadko kiedy spotykając kogoś, kto posługiwałby się łaciną w celu innym, niż naukowym. Kojarzyła wprawdzie sztuki wystawiane w tym języku, lecz jak na złość nie potrafiła przypomnieć sobie żadnej z nich.
- Tak - odparła bez zawahania na pytanie o słowa Primrose. - Miało to miejsce przy okazji mojego zaniepokojenia twoją absencją podczas ostatnich uroczystości. Zwróciłam się do niej, wiedząc że działacie ściśle we wspólnej sprawie. - O tym, że przyjaciółka dołączyła do Rycerzy Walpurgii świadoma była od dawna, wspierając ją w kolejnych przedsięwzięciach na rzecz wolności czarodziejów. Od Tristana nie otrzymałaby żadnych plotek, o Deirdre nawet nie wspominając. Primrose była więc oczywistą osobą, do której mogła się zwrócić. - Spodziewałam się, że zawiążecie nić porozumienia, co zresztą potwierdziłaś w swoim liście. - Zdziwiło ją, że Elvira Multon znała datę urodzin lady Burke, zwłaszcza że zdecydowała się ten fakt w wiadomości podkreślić, ściśle warunkując ich spotkanie od tego dnia. Nie zamierzała podsuwać jej jednak szczegółów rozmowy z Primrose - nie teraz, kiedy nie wiedziała jeszcze czy może jej w jakikolwiek sposób ufać.
Oszczędne słowa o łączącej Elvirę z Deirdre relacji świadczyły o tym, że nie chciała wiele zdradzać, bądź też niewiele do wyjawienia pozostało. Madame Mericourt nie była jednak najistotniejszym elementem dzisiejszej rozmowy z panną Multon, toteż Evandra nie kontynuowała tematu, kwitując wypowiedź czarownicy skinieniem głowy.
Ciągła, nienachalna obserwacja rozmówczyni pozwalała lady Rosier dostrzegać targające nią emocje. Widziała tą sprzeczność wymuszonych uśmiechów, zawahanie, ciężkie westchnienia i zaciskające się na jedno uderzenie serca wargi. Błękit oczu półwili przepełniony był łagodnością. Tego dnia nastawiła się na zgromadzenie potężnych pokładów cierpliwości, bo choć Primrose w swoim liście zapewniła ją, że nie ma powodów do obaw, tak w pamięci utkwiła jej wzmianka o braku ogłady.
- Doprawdy? - ożywiła się nagle, słysząc o zainteresowaniach panny Multon. Po raz pierwszy od początku ich spotkania była pozytywnie zaskoczona. Szczerze liczyła na to, że Elvira pokaże jej wreszcie odrobinę szczerości - czy to był właśnie ten moment? - Nie wiem na ile leży to w obrębie zainteresowań medycyną oraz anatomią, natomiast doszły mnie słuchy, że w Courtauld Gallery w Somerset House powstała nowa wystawa poświęcona turpizmowi. Pierwsze recenzje mówią o odważnych zabiegach artystów i wykorzystaniu doń ludzkiej anatomii, jednak nie miałam jeszcze okazji, by jej doświadczyć. - Elementy ciał w różnym stadium, zaklęciami powstrzymywane przed rozkładem, rzeźby ułożone z kości, obrazy malowane krwią i fekaliami. Lady Rosier zamierzała wybrać się tam w najbliższym czasie, jednak bez odpowiedniej osoby towarzyszącej wizyta w galerii była w opinii półwili wybrakowana. - Transmutacja jest zaś bardzo bliska memu sercu, choć z polimorfią niewiele mam doświadczenia. - Pomijając złodzieja przemienionego w gęś, który przed paroma miesiącami obrał sobie za cel niepozornie przebraną arystokratkę. Tamtego dnia zareagowała odruchowo, działając w obronie własnej, jednak teraz pracowała nad tym, by umiejętność magii przeobrażania jednego w drugie stała się jej codziennością. - Jak twoje postępy? Uczysz się sama, bazując na praktyce i księgach, czy też korzystasz z pomocy nauczyciela? - zainteresowała się, bo sama sięgnęła po wsparcie mentora. Wpadł w jej ręce zupełnym przypadkiem, zachwycając umiejętnościami transmutacyjnymi, ale też wprawnym prowadzeniem ciekawej konwersacji. Na twarzy półwili można było dostrzec ciekawość, choć tylko wprawni, znający ją obserwatorzy, mogli potwierdzić, że jest ona szczera, a nie tylko wyrażona sztuczną grzecznością.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Gabinet towarzyski [odnośnik]07.01.23 17:10
Niewiele wiedziała o Evandrze Rosier, to prawda. A wiedza, którą już posiadała, z rzadka wychodziła poza plotki, powszechne i nagłośnione fakty oraz własne podejrzenia. Czy chciała ją poznać? Och, w jakimś stopniu na pewno tak. Każda nowa wiedza była bronią, którą mogła dzierżyć, a przyjaźń z kimś tak prominentnym i bliskim Tristanowi Rosierowi mogła przynieść jej wyłącznie korzyści. Wciąż jednak, w głębi ducha, wątpiła w to, by lady doyenne naprawdę chciała tego spotkania dla celów towarzyskich. Wciąż nieufnie doszukiwała się podstępu.
Mimo to słuchała, słuchała z uwagą, kiwając głową w odpowiednich momentach, wydając z siebie pomruki przesycone sympatią i zainteresowaniem, które sugerowały większą przyjemność niż w rzeczywistości czuła. Przy Primrose mogła mówić otwarcie o wielu trapiących ją kwestiach, czuła w jej towarzystwie wiedźmią solidarność. Evandra Rosier chyba wciąż była w jej oczach arystokratką z okładek, śliczną, grzeczną i pustą.
- Ma lady rację. Przede wszystkim łacina przysługuje mi się naukowo, gdy sięgam po oryginały traktatów i ksiąg. Pomagała mi w czasie studiów nad przekleństwami dziedzicznymi. W środowisku uzdrowicielskim wciąż jednak posługujemy się nią także w mowie, do opisywania mankamentów anatomii i stanów chorobowych, które nie doczekały się tłumaczeń. Łacina była od wieków językiem medycyny. Arteria, inferior vena cava, wszystkie te słowa opisujące ciało od niej pochodzą, choć przebyły już drogę do języka powszechnego - Mówienie o medycynie sprawiało Elvirze przyjemność niezależnie od rozmówcy, z zaskoczeniem więc chętnie włączyła się w dyskusję, zginając mimowolnie kostki palców, jakby chciała raz jeszcze schwycić w dłoń narzędzia używane na co dzień w pracy. Miała swoje pasje, swoje magnum opus, nawet, jeśli nie była i nie będzie nigdy artystką.
Lekki uśmiech, który pojawił się na ustach Elviry przy wspomnieniu o Primrose, przygasł, gdy lady doyenne wyraziła zaniepokojenie jej nieobecnością na uroczystościach kwietniowych. Przez chwilę Elvira milczała, przypatrując się szlachciance krytycznie, jakby próbowała zrozumieć, czy kobieta z niej drwi. Wszystko jednak wskazywało na to, że jest dokładnie tak nieświadoma, jak wydawała się przedstawiać.
- Moja absencja... - zastanowiła się, uniosła filiżankę. - ... była wynikiem splotu niefortunnych zdarzeń. Żałuję, że nie udało mi się przyjąć zasłużonych orderów. - Nie udało jej się, w istocie, nie miała ich do tej pory. - Owszem, lady Burke... Primrose... jest mi bardzo bliska - cicho wspomniała imię czarownicy, pokazując tym samym, że ich przyjaźń osiągnęła już poziom, w którym mogła sobie pozwolić na nazywanie jej bez tytułów w odpowiednim towarzystwie. Robiła to rzadko, nie chcąc jej umniejszać, ale Evandra była wszak również jej przyjaciółką, i to dłużej niż Elvira. Jeśli był na to odpowiedni moment, to teraz.
Dziwne było spojrzenie tej pięknej półwili, dziwny jej ton głosu i ciepło uśmiechu. Nie pamiętała, by kiedykolwiek wcześniej, choćby na niesławnej uroczystości charytatywnej na Connaught Square, Rosier obdarzała ją aż taką uwagą. Być może Primrose naprawdę szepnęła jej na temat Elviry kilka zaskakująco pochlebnych słów. Bardzo by jej to łechtało, ale choć wydawało się oczywiste, nie chciała niczego brać za pewnik.
- Turpizm - powtórzyła Elvira szeptem, nie mając pojęcia, co oznacza owe słowo, zaraz jednak uśmiechnęła się i wychyliła do rozmówczyni. Fakt wykorzystania ludzkiej anatomii dla sztuki przykuł jej uwagę. - Dziękuję, że lady o tym wspomina. Będę musiała zapoznać się z tą wystawą. - Nawet nie próbowała proponować wybrania się wspólnie. Wolała sobie oszczędzić upokorzenia w przypadku odmowy. Być może jednak zdoła namówić kogoś z najbliższego kręgu znajomych; jeśli nie, była przecież przyzwyczajona do samotnych wędrówek. - Naprawdę? - Nie zdążyła w porę ukryć zaskoczenia, ale zaraz się poprawiła. - To fascynująca dziedzina magii. Gdy byłam młodsza, lubiłam sądzić, że kiedyś nauczę się przemieniać w zwierzę samą siebie równie skutecznie jak czynię to innym. Niestety, z czasem uzdrowicielstwo zupełnie pochłonęło mój czas. - W ostatnim czasie w jej planach samorozwoju dominowała głównie czarna magia, ale tego tematu nie poruszyła i na razie poruszać nie chciała. - Nawykłam do uczenia się samodzielnie, mam całkiem dobrze zaopatrzoną biblioteczkę. Nie oznacza to jednak, że nie sięgam po pomoc, gdy natrafię na ścianę. Mam rozumieć, że lady również praktykuje transmutację? - Jakkolwiek dziwna była to myśl, czuła się coraz skłonniejsza w nią uwierzyć.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Gabinet towarzyski [odnośnik]19.02.23 10:46
Chętnie przyjmowała nowinki, słuchając z nieudawanym zaciekawieniem o tematach, w jakich specjalizowali się jej rozmówcy. Kto mógłby mieć na ich temat szerszą wiedzę, jeśli nie prawdziwi pasjonaci? Elvira Multon skrywała wiele tajemnic, lecz półwila nie zamierzała odkrywać ich wszystkich na raz. Szukała punktów zaczepienia, czegoś, co potwierdziłoby, że nawiązanie z nią znajomości wyłącznie się opłaci.
- Przekleństwami dziedzicznymi? - powtórzyła za panną Multon, wyciągając z wywodu fragment, który najbardziej przykuł jej uwagę. O samej magimedycynie nie wiedziała wiele, mało interesując się anatomią i generalnie wszystkim, co wiązać by się mogło z ludzkimi wnętrznościami i chorobami. Wiedziała natomiast wszystko o swojej własnej przypadłości, która kładła się cieniem na całym życiu arystokratki. Doskonale zdawała sobie sprawę z kruchości swego istnienia, drzemiącej w niej magii, gotowej zaprzepaścić wszystko, do czego dążyła. - Czy to one są twoją specjalnością? - Jasna brew Evandry drgnęła, zdradzając zainteresowanie.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, doskonale wyłapując sposób, w jaki Elvira wypowiada się o lady Burke. Nie była to zwyczajna grzeczność czy chęć przypodobania się. Czarownica już zdążyła jej pokazać, że niezbyt radzi sobie z dyplomacją oraz nierozerwalnie łączącą się z nią subtelnością. Zdradzała się i można było z niej czytać jak z otwartej księgi; Evandra zaglądała pomiędzy wiersze, chcąc sprawdzić jak wiele można było z nich wywnioskować. Relacja między czarownicami była silniejsza, niż zakładała, a przynajmniej ze strony uzdrowicielki.
- Koniecznie proszę zdać mi później relację. Chętnie usłyszę co myśli o tym ekspert. - Mogły wybrać się na wystawę razem, rozważała przecież opcję, by zaprosić pannę Multon na kolejne spotkanie, lecz nie wiedziała jak zakończy się dzisiejsze i czy komfortowym będzie późniejsze potencjalne odwoływanie wspólnego wyjścia. Wyuczony takt nie pozwalał jej także zmuszać rozmówczyni do szukania wymówek, nie, kiedy prawdziwie zależało jej na poznaniu czarownicy i wydobyciu zeń tego, co najlepsze.
- Zgadza się - przytaknęła z szerszym uśmiechem, dostrzegając na twarzy Elviry subtelną zmianę. Czyżby tym razem sama ją czymś zaintrygowała? Wspólne zainteresowania, dzielenie pasji były niewątpliwie najlepszym sposobem do przełamywania barier i zacieśniania więzów. Półwila nie sądziła, że tak prędko uda im się znaleźć wspólny mianownik, zwłaszcza że dotąd zdawały się pochodzić z zupełnie różnych światów. Blondynka rozbawiła ją stwierdzeniem o wprawnym przemienianiu innych w zwierzęta. Czy wypadało jej chwalić się, że także zdarza jej się do tego sięgać? - Ja również, gdy byłam młodsza, lubiłam sądzić, że osiągnę taką biegłość w transmutacji, by móc sięgnąć po animagię. Mój czas pochłonęła jednak rodzina. - Przed nią jeszcze długa droga, nim spełnić będzie mogła swoje marzenia, lecz nic nie stanowiło przeszkody przed dalszym rozwojem. Dopiero kiedy wypowiedziała te słowa na głos, uświadomiła sobie, że nie do końca pokrywało się to z prawdą. Rodzina była tym, co jeszcze kilka lat temu napędzało Evandrę do poszerzania swoich granic. Tak bardzo pragnęła zakosztować życia jeszcze przed zamążpójściem, ująć w dłonie i pochwycić w ramiona jak najwięcej, że zatraciła się gdzieś po drodze, gubiąc prawdziwą istotę tego, co chciała przecież osiągnąć. Uśmiech lady doyenne zelżał nieznacznie, uzupełniła swoją filiżankę, chcąc zamaskować chwilowe wybicie z tropu. - Do praktyki wróciłam niedawno, chciałabym częściej znaleźć wolną chwilę na ćwiczenia. Sama pewnie wiesz, że nie jest to takie łatwe. - Uśmiechnęła się przepraszająco, zakładając że w codziennym biegu Elvira ma znacznie mniej czasu, niż ona sama. Pogodzenie ze sobą wszystkich obowiązków przychodziło z trudem, zarówno opieka nad rodziną, prowadzenie domu, działalność charytatywna, kształcenie się w każdej z interesujących dziedzin, o czasie wolnym nie wspominając. Nawet dziś, będąc tu na spotkaniu z panną Multon, nie robiła tego dla własnej przyjemności, a wyłącznie spełniała prośbę męża. Musiała jednak przyznać, że czarownica pozytywnie ją zaskoczyła, okazując się być ciekawą partnerką do rozmowy, mimo tych kilku początkowych potknięć. Może dzień ten jednak nie okaże się być straconym. - Poza ćwiczeniami samych zaklęć, staram się sięgać po teorię, zrozumieć mechanizm tworzenia czarów. Ja również zwykłam pracować sama, ale dobry nauczyciel to nieoceniona pomoc. Słowo pisane nie zawsze jest w stanie wytłumaczyć każdą nurtującą nas kwestię, wyjaśnić zawiłości, o których w akapitach wyłącznie pobieżnie wspomniano. Jeśli masz godne polecenia księgi, chętnie zapoznam się z tytułami.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Gabinet towarzyski [odnośnik]21.02.23 19:27
Każde kolejne słowo, ukradkowe spojrzenie, zdanie, pozwalało Elvirze rozluźnić spięte mięśnie i poświęcić się raczej wzajemnemu zapoznawaniu się z lady doyenne niż ustawicznym doszukiwaniu podstępu. Wciąż nie ufała jej w niewielkim nawet stopniu, miała wszak uzasadnione podstawy do ostrożności w towarzystwie wszystkich Rosierów, ale po kolejnym łyku dobrej herbaty przyszło jej na myśl, że być może nie powinna pozwalać na to, by lęk zatruwał jej spojrzenie na tę młodziutką wilę. Ostatecznie, ją samą niejednokrotnie postrzegano jedynie przez pryzmat cudzych opinii i opowieści, przekonała się o tym boleśnie nie raz, choćby w towarzystwie swojej pożal się Merlinie mentorki, dlaczego więc miałaby oferować Evandrze tę samą nieuprzejmość? Ostatecznie, jak dotąd wszystko wskazywało na to, że lady naprawdę interesuje to co ma do powiedzenia - że być może próbuje wejrzeć dalej niż tylko na płytkie wody, które zwykle odbijały wyłącznie twarz tego, kto w nie spoglądał.
Nie okazała zaskoczenia, gdy lady Rosier okazała zaciekawienie tematem przekleństw dziedzicznych; spędziła z pacjentami wystarczająco wiele czasu, by wiedzieć, że w głównej mierze dotyczyły one szlachty. Potężna magia pielęgnowana z pokolenia na pokolenie miewała swoją cenę.
- W Szpitalu Świętego Munga pracowałam na odcinku chorób wewnętrznych, a moją specjalizacją były choroby genetyczne. Byłam w jej trakcie i, niestety, nigdy nie otrzymałam certyfikatu, gdyż moje drogi ze szpitalem wkrótce się rozeszły. Wykorzystywałam jednak nabytą wiedzę w praktyce, opiekując się przez kilka miesięcy latoroślami rodu Selwynów - powiedziała cicho i siląc się na skromność, choć była to cecha, której nie przejawiała nigdy, przekonana, że swoich sukcesów należy być pewnym. - W chwili obecnej skupiam się raczej na patologii tkanek, ale dziedziny te mogą się łączyć. Czasami rodziny ofiarują mi ciała młodych ludzi zmarłych z powodu serpentyny lub klątwy Ondyny. Te badania umożliwiają dalszy rozwój medycyny, która kiedyś, kto wie, być może umożliwi nam doskonalsze leczenie wrodzonych chorób. - Nie spytała się Evandry o to, czy sama choruje, choć mogła podejrzewać odpowiedź. Tak osobiste pytania nie były jednak na miejscu podczas ich (oficjalnie) pierwszego spotkania, tyle przynajmniej potrafiła się domyśleć. Jeżeli arystokratka zechce, sama się przed nią zwierzy, ale szczerze w to wątpiła.
Gładkość ich rozmowy i tak była dla Elviry zaskoczeniem; zdawało się, że co chwilę znajdują wspólny temat, a Evandra była na tyle dobrze obeznana ze sztuką konwersowania, że łatwo schodziła z kwestii tego, co Elvirę ewidentnie nie fascynowało i obracała to w coś nieporównanie lepszego. Nie sądziła, że w Fantasmagorii, znanej ostoi baletu, ktoś zdoła ją zachęcić do obejrzenia jakiejś wystawy artystów, wyglądało jednak na to, że mogła dać się namówić.
- To będzie dla mnie wielka przyjemność, lady - skłoniła głowę, uśmiechając się kątem ust, nawet nieszczególnie sztucznie.
Fakt, że mogły dzielić z Evandrą jakiekolwiek wspólne marzenie, napełnił ją nieoczekiwanym ciepłem, które szybko zagryzła kawałkiem słodkiego makaronika. Nie chciała sprawiać wrażenia przesadnie zadowolonej.
- Nie wątpię, że rodzina, dzieci, zwłaszcza małe, są bardzo wymagające. Być może jednak przyjdzie jeszcze dla nas czas. Gdy nadejdzie pokój, łatwiej będzie nam przychodziło spełnianie marzeń, prawda, lady? - Pokój czaił się już właściwie tuż za rogiem, tak przynajmniej zdawały się prawić gazety, sama jednak wątpiła w to, czy między czarodziejami a sukcesem nie stoją jeszcze litry przelanej krwi. Nie wprawiało jej to w smutek ani przesadny lęk. Było coś rozkosznie pociągającego w przemocy, w czarnej magii, zwłaszcza, gdy już raz się po nie sięgnęło.
Zauważyła chwilowe zawahanie Evandry, była wystarczająco spostrzegawcza, nie domyśliła się jednak, co może ono oznaczać, gdyż nie znała czarownicy na tyle dobrze. Jej własny uśmiech nie zelżał, rozsądnie udała, że niczego nie dostrzegła.
- To prawda. - Na czubku języka zawisło jej pytanie, czy lady doyenne chciałaby kiedyś spróbować się w transmutacji wspólnie, nie w pojedynku, rzecz jasna, ale na wcześniej wybranych celach w jakichś wygodnych, pasujących do wątłych wil warunkach. Ugryzła się jednak w policzek do krwi, dochodząc do wniosku, że nie jest pewna, w jaki sposób zostałoby to odebrane. Ta wątpliwość zapiekła ją dusząco w piersi. - Osobiście bardzo doceniam Transformację przez wieki Yaxleya jako dzieło obszerne i wielowymiarowe. Wciąż aktualnym klasykiem jest dla mnie również Przeistoczenie, książka z XV wieku. Z nowszych poleciłabym lady Faunę wewnątrz nas Horrowaya. Autor jest półkrwi i zakrawa czasem o niepotrzebne dygresje, ale skupia się na transmutacji ludzko-zwierzęcej, dogłębnie opisując ten dział. - Przesunęła smukłą dłonią po blacie stołu, zamilkła, szukając odpowiednich słów. Skoro sama lady zadała jej tego typu pytanie, co szkodziło spróbować i spotkać się nawet z ugrzecznioną odmową? - Jeżeli o mnie chodzi, nie miałabym nic przeciw spotkaniom naukowym, lady - powiedziała ostrożnie, zawieszając zdanie w pytającym tonie.
Wmówiła sobie, że wcale nie jest zdenerwowana, ale rytm serca i tak nieco jej przyspieszył.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Gabinet towarzyski [odnośnik]01.03.23 9:52
Zmiana w nastawieniu Elviry była lekko dostrzegalna, jako że wolno postępująca. Dopiero przy kolejnej filiżance herbaty ściskająca gardło niechęć zaczęła ustępować miejsca śmiałości; tej samej, o której istnieniu Evandra doskonale zdawała sobie sprawę, lecz dotąd skrzętnie skrywanej pod fasadą tak niemożliwej, że aż sztucznej idealności. Półwila z zadowoleniem obserwowała jak się oswaja i z wolna przekonuje.
- Jeśli takie są twoje aspiracje, życzę, by się spełniły, abyś mogła powrócić do przerwanej praktyki. - Dopytywanie o powody przerwanej pracy oraz brak wymaganego certyfikatu były zbędnym, plotkarskim dociekaniem, których zasady neutralnej pogawędki nie obejmowały. - Uzyskać zaufanie i pełnić pieczę nad zdrowiem oraz życiem członków takiego rodu, to nie lada wyzwanie. - Niegdyś niewątpliwie wystarczyłoby to do przeciągnięcia szali na korzyść czarownicy. W ostatnich jednak latach mało kto lubił się z Selwynami. Przez niefortunny obrót zdarzeń gwałtownie odsunęli się oni od reszty rodów, zepchnięci na margines musieli zacięcie walczyć o powrót do łask. O ile rodzina Lestrange nie podchodziła doń z tak negatywnym nastawieniem, co inni, tak Rosierowie mieli własne powody, przez które utrzymywali dystans. - Chętnie zapoznam się z twoimi referencjami, o ile planujesz zająć się tym ponownie w przyszłości. - Evandra nie poznała wielu wybitnych specjalistów uzdrowicielstwa, jacy skupialiby się w pracy na chorobach genetycznych. Czy jej istnienie nie byłoby przepełnione spotkaniami z nimi, gdyby byli aż tak zafascynowani i poświęceni badaniom? Czy nie znalazłyby się już nowe, choć eksperymentalne sposoby, dzięki których opracowaniu zyskałaby nadzieję na cieszenie się życiem? - Anatomia i szczegółowy przebieg tych przypadłości są mi obce. - Przynajmniej w znacznej większości. - Wierzę, że badania pomogą wkrótce rozwikłać ich zagadkę, pozwolą chorym cieszyć się życiem nieco dłużej. - Choć nieco dłużej, czy aż tak wiele wymagała? Pragnęła spędzić z mężem, dziećmi i przyjaciółmi niemal każdą wolną chwilę. Spełniać marzenia, sięgać do gwiazd i sprawić by to, co niemożliwe, stało się dostępne na wyciągnięcie ręki. Na horyzoncie kreślił się jednak niepokój, bezpośrednio wiążący się z kiełkującą pod jej sercem drugą pociechą. Starała się utrzymywać, zarówno przed resztą świata, jak i samą sobą, że pogodzona jest z nieuchronnym końcem, jaki zbliżał się doń wielkimi krokami. Serpentyna to zazdrosna i niezwykle kapryśna towarzyszka, mogła zabrać ją ze sobą w każdym momencie, odbierając wszystko to, co kocha. Evandra nie chciała żyć w przestrachu, z obawą o przyszłość, nie mogła.
- Na pewno tak się stanie - przytaknęła na deklarację wiary w lepsze jutro. Czyżby panna Multon podzielała pogląd, by z optymizmem spoglądać w przyszłość? Półwila powtarzała o tym głośno podczas wszelkich wydarzeń charytatywnych, także i na Connaught Square, kiedy to Elvira została przydzielona do jej ochrony. Czy słuchała którychś z jej słów, czy zatrzymała się przy nich na moment, czy oddała im słuszność, a może zwyczajnie powtarzała frazesy, chcąc się Evandrze przypodobać?
- Doskonały pomysł - ucieszyła się może odrobinę za bardzo. Szeroki, rozświetlający twarz półwili uśmiech był jawną oznaką radości lady doyenne. Rzadko kiedy przytakiwano jej w kwestiach naukowych, rzadko zapraszano na poruszające te kwestie spotkania czy wykłady. Czyżby właśnie zdradziła się z wielką chęcią zmiany swego położenia, nadpisania etykiety, z jaką wszyscy się do niej zwracali przez pryzmat dziewczęcej, eterycznej urody, a która też nakierowywała pannę Multon podczas dzisiejszej herbaty? - Próbowałam się z Przeistoczeniem, lecz może to ta trudniejsza w przyswojeniu XV-wieczna forma, nie przypadliśmy sobie do gustu. Horrowaya nie znałam, to cenna uwaga, by po niego sięgnąć. - Zapisała w pamięci, by posłać po wspomniane przez czarownicę tytuły. W otoczeniu arystokracji nieczęsto można było natknąć się na pasjonatów tychże, a tych, którzy brali ją na poważnie - ze świecą szukać. Nie wstydziła się odsłonić szczerej reakcji przed Elvirą, miała nadzieję, że uda im się spotkać ponownie.
Ostatnie krople na dnie porcelanowego dzbanka oznajmiły o dobiegającym końcu spotkania. Czy udało jej się skruszyć choć pierwszą fasadę uzdrowicielki, przekonać ją do siebie, sprawdzić czy madame Verity dobrze o nią dba? Primrose w swym liście tłumaczyła, iż obawia się, że Elvira zatraci w tym procesie cząstkę siebie. Evandra była zdania, iż nikt nie powinien gubić się z samym sobą, tego też jej nie życzyła. Obserwowała tylko z wolna odpuszczającą barierę i tą pierwszą, tak beznadziejnie skrywaną niechęć, jaką udało się przełamać. Czy to półwili uśmiech spełnił swoją rolę, a może niezwykle kojące otoczenie ogrodów La Fantasmagorie? Wedle lady Rosier szkopuł tkwił w jednej, jakże marginalizowanej rzeczy - w słuchaniu.
- Dziękuję, że w tym przepełnionym ciężką pracą nad przyszłością magimedycyny trybie życia, udało ci się znaleźć dla mnie chwilę. - Od czarownicy biła prawdziwa wdzięczność oraz uznanie. Nie miała powodu, by zakładać, że mija się ona z prawdą, zwłaszcza że nie zamierzała też jej oceniać na podstawie kilku różnych opinii i jednym, wysoko skrajnym w swym odbiorze incydencie z teleportacyjną czkawką. Elvira Multon mogła ją jeszcze nie raz zaskoczyć.

| zt x2



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Gabinet towarzyski
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach