Wydarzenia


Ekipa forum
Ulica Zapomnianych Córek
AutorWiadomość
Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]13.02.20 19:32

Ulica Zapomnianych Córek

Ulica wybrukowana prymitywnymi pragnieniami marynarzy, przybijających do londyńskiego portu. To tutaj udają się najbiedniejsi ludzie morza, marzący o zaznaniu kobiecego ciepła - boczna ulica w dokach za dnia wydaje się opuszczonym śmietniskiem, dopiero po zapadnięciu zmroku tętni życiem oraz blaskiem setek lewitujących pomiędzy kamienicami świec. Budynki po obydwu stronach niezwykle wąskiej i stosunkowo krótkiej ulicy, kończącej się ślepym zaułkiem, zajęte są przez wątpliwej jakości domy publiczne. Nie znajdzie się tutaj wyrafinowanych kurtyzan, a podrzędne ladacznice, ceny są jednak przystępne a na parterach niemoralnych przybytków często można dobrze pojeść i wypić. Spotkanie tutaj kogoś z rangą kapitana jest niezwykle rzadkie, równie nieczęsto zapędzają się tutaj służby prawa, więc okolica sprzyja nielegalnym rozrywkom niskiego poziomu.
Tak naprawdę ulica nie ma swej nazwy - przydomek zyskała dzięki pracującym tu dziewczętom, które na zawsze porzuciły swoje rodziny i nazwiska (lub zostały ich pozbawione).
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ulica Zapomnianych Córek Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]18.02.20 3:35
2 kwietnia

Echo tej nocy, w trakcie której zgasło księżycowe światło, jeszcze nie przebrzmiało, rozwiane peleryny wciąż prześlizgiwały się po firmamencie, chłonąc wszystko, co nie zdążyło skostnieć chłodem i smutkiem. W noce takie, jak te, które nastały, miało się wrażenie, że świt nigdy nie nadejdzie.
Ale on, skoncentrowany wyłącznie na odbiegającym od normy zadaniu, które powierzył mu wuj, nie dywagował na tematy, na które nie miał najmniejszego wpływu (jeszcze - widział, w jaki sposób mówiło się w nokturnowym półświatku o tych, którzy nazywali się rycerzami; strachem spleśniały szacunek). Był w dokach w konkretnym celu, cel ten miał imię i nazwisko, Calder znał także dokładnie rysopis przemytnika zatrzymującego się w jednym z najpaskudniejszych burdeli w mieście. Nie to, żeby bywał w nich wszystkich, ale czego spodziewać się po dokach.
Śmierdziało tu gorzej niż na Nokturnie - dotychczas myślał, że to niemożliwe.
Nie ma jednak nic gorszego niż odór maskowany tanimi perfumami, ciężkimi od piżma i gryzącego się z nim potu - a taka właśnie woń dominowała na ulicy Zapomnianych Córek, jak nazywano ją nieoficjalnie. Kilka dziewcząt rozkołysało biodra, ruszając w jego stronę - zwietrzyły okazję szybciej od pozostałych, ospale przyćmionych substancjami wątpliwej jakości, deformującymi to, jak córki niemarnotrawne postrzegały rzeczywistość.
Wszystkie żerowały na nim samym tylko spojrzeniem, niektóre zaczepiały go w mniej wysublimowany sposób, wyuzdane, nachalne, wręcz agresywnie natarczywe, jakby musiały zawalczyć o to, by trafił akurat w ich ręce.
Jedna tylko zdawała się w ogóle nim nie interesować, spokojnie dopalając papierosa. Stała oparta o ścianę, tuż pod szyldem - zwisającym smętnie, zabazgranym wulgarnymi napisami, pod którymi niegdyś jeszcze kryła się nazwa burdelu, dziś nazywanego po imieniu burdelem właśnie (w ramach zamienników stosując tylko powszechnie używane synonimy). Misty miała czekać na niego dokładnie w tym miejscu - powinna go zaprowadzić do przemytnika zaszytego w jednym z pokoi. Więcej nie odważył się im przekazać, Borgin szedł po sznurku pozostawionych przez mężczyznę wskazówek - i choć była to ostatnia rzecz, na którą miał ochotę, ktoś musiał to zrobić.
- Jak cię zwą? - czekał na to, aż brunetka skryta za zamglonym uśmiechem, idealnie wpasowującym się w narzuconą imieniem konwencję, powie mu dokładnie to, co chce usłyszeć i zaprowadzi go do świata za czerwonymi kotarami; a on będzie mógł w końcu stanąć twarzą w twarz ze Sterlingiem.

rzucam kością z racji tego, że wątek rozgrywam z postacią z niezarejestrowaną różdżką



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]18.02.20 3:35
The member 'Calder Borgin' has done the following action : Rzut kością


'Londyn' :
Ulica Zapomnianych Córek UAV26XA
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ulica Zapomnianych Córek Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]20.02.20 0:42
Smród spoconego morskiego wilka spływał obrzydliwymi strużkami z czerwonych okien. Patrzyła na to obojętnie, zwyczajnie. Przecież dzień za dniem mijała uliczkę towarzyszek, które niegdyś kradły razem z nią, podejmując brudną, drapieżną walkę o przetrwanie. Dziś żyły w cieple, pulsowały czerwienią, rozwierały nogi dla byle łajdaka, który ledwie zszedł z łajby, już gnał tutaj wyposażony w butelkę rumu i sakwę pełna skarbów zza oceanu. Tutejsze zgarniały chętnie sznury egzotycznych pereł, kradzione szaty plecione ze złotych nitek i wszystko, co było piękne, drogie i błyszczało. Dla tych prymitywnych gnojków mogły i mienić się one zdobione przez pręgi czerwonych lamp, gniotące krwiste pościele, otwierające wrota do największych rozkoszy. A tak naprawdę? Wyklinały parszywą robotę, odliczały do śmierci, zatykały nosy, ratując się wdzięcznym papierosem między jedną a drugą szumowiną. Tak jak teraz Philippa. Krótkie półuśmiechy wymieniane pod świętą latarenką zdradzały sojusz z siostrami burdelowymi. Ceniła je, współpracowały, dzieląc się cenną informacją. Dziś podążała śladem jednej z nich, upatrując pewien interes w siostrzanej serdeczności. Przekraczała wrota spaczonej namiętności jak swoja, bez podejrzeń, bez barier. Znano ją między korytarzami pojękujących bram, choć sama nigdy nie wygrzała żadnego z tutejszych łóżek. Beatrice miała wtedy chwilę dla siebie, przy zielonej herbacie wymieniały się tajemnicami, plując jednocześnie na cuchnący margines. Philippa chciała wiedzieć, co się dzieje. Dziwne listy, chaos, komunikaty, wzmożone kontrole i zapach trupa unoszący się pozawijanym obłokiem ponad przykurzonymi po zimie dachami Londynu. Ludzie zatrzaskiwali walizy i, oglądając się za siebie, pluskali w nerwowym biegu butami zanurzonymi w podziemnych ścieżkach. W Parszywym plotkowano okrutnie. Pierwszego dnia martwa cisza pozabijała rozchichotane wąsiska. Drugiego dnia nie wytrzymała. Drugiego dnia stawiła się tutaj, dobrze wiedząc, że tylko tak dowie się, co się dzieje.
Ta wiedza dławiła jej duszę. Maskowała ją więc tytoniowym ratunkiem. Para fajek pożyczona z burdelowej skrytki próbowała zgasić niepokoje, przeklęte niezrozumienie dla absurdu tego wszystkiego. Między jednym a drugim buchnięciem stwierdziła, że ma to gdzieś. Że przecież wszyscy zgnijemy, a nasze ciała spłyną aż na dno Tamizy.
– A ty coś za jeden? – syknęła, marszcząc brwi. Rozdmuchała obłok papierosa, by móc przyjrzeć mu się bliżej w latarnianym półmroku. – Jeśli szukasz pieprzenia, to nie ten adres – mruknęła zajadle, domyślając się, że skoro już stoi pod dziwkowym domem, to pewnie w oczach byle oblecha pozuje jak pierwszorzędna ladacznica. No nie, niestety. Ledwie zdążyła zaciągnąć się znów, a już dotarł do niej trupi powiew. Poruszyła lekko nosem, kontrolnie zerknęła na typa, a gdy obróciła głowę w bok… Zaklęła soczyście, porzucając peta. Jakieś gnijące potworzysko wiło się ku nim. Głodne, pomarszczone spojrzenie ciekło śliną, lepiło się w tłustawym ohydztwie. – Co to ma być? – rzuciła, cofając się o krok. Natychmiast wyjęła różdżkę. Kieł błysnął w diabelskim blasku, a drżące, umarłe łapska podniosły się ku nim. Kurwa.


idziemy do szafki
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]05.03.20 18:27
wracamy

Silny strumień wody kaskadą runął na pierścień ognistej śmierci, płomienie przygasły gwałtownie, lecz ciało inferiusa, które zdążyło się już zająć ogniem, strawione żywiołem i na kontakt z niemniej gwałtownym drugim żywiołem wystawione, rozpadło się w kilka ostatnich uderzeń przywróconego do życia serca. Strzępki zwęglonych ubrań porwał wiatr, a swąd zgnilizny jak kurtyna odgrodził zmysły od czucia czegokolwiek innego - tylko ten jeden dojmujących zapach przeżerał powietrze na wskroś, osiadał na płucach i ustach wykrzywionych w grymasie niezadowolenia swą zbyt powolną reakcją.
- Din dumme... - warknął jeszcze cicho, urywając jednak w połowie; nie obdarzył już prostytutki nawet krótkim spojrzeniem, pochylając się nad tym, co z ciała tej drugiej kobiety zostało. - Nie zastanawiało cię, kto ją stworzył? - choć pytanie ewidentnie zadał nie takiej zapomnianej córze, jak przypuszczał, wciąż wpatrywał się w rozrzucone po ulicy szczątki, kości butwiejące jak konary powalonych gałęzi, zbyt długo przetrzymywanych na wilgotnym podszycie. Na płacie skóry mogła zostać naznaczona piętnem stwórcy, czyimś podpisem, literami wyrytymi na pergaminie tkanki, bądź symbolem tylko, rysą zostawioną podczas inkantowania potężnego czarnomagicznego zaklęcia.
Mogła, gdyby nie ta ignorantka, którą wyrwała się z zaklęciem uniemożliwiającym mu dalsze oględziny; on sam mógł tylko z wyrazem bezbrzeżnej irytacji na twarzy krańcem różdżki szturchnąć resztki kości, jakby jeszcze liczył na to, że coś się tam kryje, że czarnomagiczne piętno było tak silne, iż nie tylko skóra została naznaczona.
- Pierwszy raz widziałaś inferiusa? - tak musiało być, przypomniał sobie, że przecież nie miała pojęcia, czym jest nadchodząca w ich stronę istota; a gdyby nie jego nieopatrzne słowa, może nawet nie potraktowałaby jej ogniem, bo w pierwszym odruchu sięgnęła po zupełnie inne zaklęcia; nie pytał jednak z kurtuazji, niewiele interesowała go kobieta żywa - to ta martwa pochłaniała całe jego zainteresowanie - słyszałaś o podobnych przypadkach? Atakach w porcie? To zawsze były prostytutki? - czy on, stwórca, mężczyzna (tego był z jakiegoś powodu pewien), miał słabość do pięknych buzi, za którymi nikt poza nim nie zatęskni? Chyba zapragnął go poznać - jego samego, a może arsenał ciał, którym dysponował; apetyt na śmierć, którego nie potrafił zaspokoić.



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]05.03.20 23:37
Niczego nie czuła. Niczego prócz skąpanej w obojętności ulgi. Martwa ladacznica ostatecznie zamarła w pożerającym ją płomieniu. Jej potworne wycie miętosiło ciszę bezwstydnej uliczki. Szczątki rozsypywały się po mokrych kamieniach, nie było w nich już żadnej namiastki wzruszenia. W atakującym ich szkielecie, owitym w dziwkarskie łachmany, nie istniało nic poza pobudzającą żądzą krwi. Chłopak, nieomal padający przed tymi zwęglonymi resztkami, najwyraźniej był jakimś cholernym fanatykiem. Pod nosem zaklęła, nie do końca wierząc w ten do bólu ckliwy obrazeczek. Powoli łagodniał bojowy duch. Opadła jednak dłoń, czubek różdżki utkwił drewniane spojrzenie w błotnistym chodniku, a uściski złagodniały. Mimo to wciąż czuła, jak wewnątrz niej krew pędzi w szaleńczym biegu. Pęd ten malał. Po jego słowach milczała i jedynie żałobne zawodzenie wiatru ofiarowało mu odpowiedź. Wreszcie jednak rozwarła wargi zasklepione mocą tego przeżycia.
– Niespecjalnie – rzuciła bez śladu najmniejszej czułości. Od tych przypieczonych drobin odwróciła wreszcie spojrzenie. Smród palnego trupa znała dobrze, nie poruszał jej. W porcie niejeden syf toczył się po bocznych uliczkach, śmierć lubiła pałętać się po zaułkach wypchanych brudem i głodem. Tymczasem ten typ pochylał się nad nią z nienormalnie ciekawskim spojrzeniem, zbyt długo. To żadna podniosła chwila, choć możliwe, że mogli być dumni z tego zwycięstwa. – A tobie po co to wiedzieć? – mruknęła, przecierając ramiona powoli nasiąkające chłodem. Głębokie emocje wyparowały, znów lód tak łatwo mógł podrapać ludzką postać. Być może zadawanie tego pytania było błędem. Chyba nie chciała się dowiedzieć, jakie chore fantazje snuł ten dziwak. Zmarszczyła czoło, gdy pacnął różdżką resztki kości. – Weź je sobie na pamiątkę. To chyba twój typ – rzuciła kąśliwie. Teoria o tym, że lubił namiętne noce z trupami nagle wydawała jej się tak oczywista. Kolejny świst ponurego wiatru, burza włosów przysłoniła jej twarz, ale nawet nie chciała z tym walczyć. – Pierwszy i mam nadzieję, że ostatni – odpowiedziała zwyczajnie, jakoś to doświadczenie powoli przestało wzbudzać w niej sensację. W nim jednak najwyraźniej dopiero ta fascynacja rozkwitała. Robił jakieś durnowate śledztwo. Tylko po jakie licho? Broniła się, bronił się i on, sięgając po jakieś paskudztwa. Nie rozumiała więc, skąd teraz te hołdy, skąd potrzeba odnalezienia nikomu niepotrzebnych faktów. Inferius dawno już nie miał duszy. Bestia wyrastała z jakiś niepojętych mroków i wolała nawet nie tłumaczyć sobie tego zjawiska. Niemniej była prawie pewna, że ten badaczyna potrafiłby jej to świetnie wytłumaczyć. – Kim jesteś, co? – spytała podejrzliwie. Te pytania zaczynały ją irytować. – Piszesz o niej książkę? W tym nie ma wielkiej filozofii. Ktoś wziął trupa dziwki i łupnął w nią paskudnym zaklęciem. Nie tak to działa? – zapytała, kręcąc lekko głową. Zrobiła dwa kroki w stronę ulicy i rozejrzała się. Martwa okolica, widocznie inferius wypłoszył pozostałych. Może to i dobrze. – W życiu o czymś takim nie słyszałam. Bestie kręcące się po Londynie. Ludzie owszem, ale nie trupy… – kontynuowała, wpatrując się wciąż w skąpany w nocnym mroku widok miasta. Port śmierdział tak samo, a ponad nimi unosił się ten sam księżyc. Dobrze, że już po sprawie. Nie mogła jednak oprzeć się wrażeniu, że różdżka wciąż płonęła, pamiętając ciepło niedawnych czarów.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]10.03.20 14:02
On nie był dumny z tego zwycięstwa - wiadome było od początku, że dwójka żywych poradzi sobie z atakującym inferiusem, nie tak powinno wyglądać unieszkodliwienie go - strawiony ognistą śmiercią nie powie im o sobie nic więcej, naprawdę zabierze wszystkie tajemnice do grobu.
Na jej pytanie odpowiedziało tylko chmurne spojrzenie Caldera; nie mógł jej powiedzieć, że ktoś tak dobrze władający czarną magią mógłby się przydać ich sprawie. Chętnie by go poznał. Ponownie pogrążył się w zamyśleniu, z początku nie wyczuł więc irytacji w jej tonie, nie skupiał się zresztą na tym, co zaczęła mówić - wciąż twarzą wykrzywioną gniewną mikroekspresją śledził szczątki, jakby mimo wszystko mógł się w nich doszukać czegoś więcej - odpowiedzi.
Piszesz o niej książkę?
Może powinien - zbyt mało książek o ożywieńcach napisano. Nieliczni tylko odważyć się chcieli, by zgłębić tajniki magii, o której mówiło się, że wsącza się w duszę, zabarwiając ją już na zawsze swym kolorytem, stającym się coraz bardziej intensywnym, im częściej się do niej powracało, im więcej się z niej korzystało.
- Nie ma w tym wielkiej filozofii - jakby ocknął się, gdy wypowiedziała te słowa; chłodne spojrzenie skontrastowało się z tym ciepłym brązem, a szyderczy uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Żadnej - powtórzył raz jeszcze, będąc wciąż pod wrażeniem jej ignorancji - nie sądził, iż można w taki sposób lekceważyć najmroczniejszą z magii, najpotężniejszą. - Wiesz, ilu znanych ci czarodziejów byłoby w stanie wyzwać śmierć na pojedynek i wyrwać z jej objęć jedno ciało? - specjalnie przemilczał temat duszy, bowiem, by wyrwać ze szponów kostuchy również ją, należałoby sięgnąć po coś arcytrudnego, co potrafił najpewniej zaledwie jedyny czarodziej z żyjących obecnie. - Nie tak to działa - idiotka albo ignorantka - na jedno wychodziło. Może bredzi tak bardzo, bo to w nią ktoś łupnął paskudnym zaklęciem. - To akt kreacji, który wykracza poza możliwości ograniczonych, nie ma nic wspólnego z bezrefleksyjnym ciskaniem przypadkowych czarów - była tylko dziwką z portu, nie podejrzewał jej o ponadprzeciętny intelekt, skoro cała jej codzienność sprowadzała się do rozszerzania nóg i udawania rozkoszy; być może próba otworzenia kobiecie oczu nie miała najmniejszego sensu, ale z jakiegoś powodu nie potrafił tak po prostu przemilczeć tego bluźnierstwa.
Jeśli miała rację, a przypadek ten był odosobniony, to być może kogoś z portu zmiany w Londynie zachęciły do tego, by nie bać się sięgnąć po czarną magię.
- Miała ledwie kilka dni, a sądząc po apetycie, chyba nie udało jej się na nikim przez ten czas pożywić - wymruczał bardziej do siebie niż kogokolwiek innego, starając się przypomnieć sobie, jak wyglądała panna ożywiona jeszcze chwilę wcześniej. Na moment też rozwinął prowizoryczny bandaż, wpatrując się w ugryzienie na dłoni - czy nie zaczyna się wdawać w nie jakieś zakażenie. Przy okazji zerknął na rozstaw zębów, analizując, ile z nich było już nadkruszonych. Czy już wcześniej coś jadła?



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]12.03.20 15:49
Dla niej to były śmieci, porzucone w porcie szczątki potwora. Choć niewiele wiedziała o wytworach czarnej magii, wciąż umiała rozróżnić skarb od bezużytecznych resztek. Wątpiła, by te prochy miały cokolwiek w sobie wartościowego. Chyba że chciał później zrobić z nich jakąś wstrętną trutkę na szczury czy inne bahanki. Minę miał zaciekłą, zaintrygowaną, nienormalnie wręcz zanurzał swój nochal w rozkładających się resztkach zdziczałego istnienia. Z pobłażaniem obserwowała ten modlitewny ołtarzyk. Wyglądało na to, że przyszło jej współwalczyć z jakimś psychopatą. Cóż, do przełknięcia, nie takich świrusów już widywała.
Zirytowane westchnienie wydobyło się spomiędzy jej nieco suchych ust, gdy powtarzał za nią stwierdzenia. Odruchowo język pomknął ku wargom, by nasycić je kojącą wilgocią śliny. To było potrzebne. Lubiła swoje usta, nie znosiła obrzydliwej suchości, a niedawna walka najwyraźniej sprawiła, że część wody wyparowała z rozgrzanego adrenaliną organizmu. W powietrzu jeszcze przez chwilę unosił się odór trupa. Prawie czuła go na własnych zlizywanych ustach. Wykrzywione spojrzenie zdradzało nieznośność tej sytuacji. On natomiast zaczynał ją naprawdę wkurzać swoją gadką.
– Ty na pewno potrafisz – rzuciła ironicznie, domyślając się już, co go tak w tym wszystkim podniecało. Chwila ciszy jednak pozwoliła jej na dojść do całkiem odmiennego wniosku. – Albo właśnie nie potrafisz i to cię boli – dodała odkrywczo, aż jej się zaświeciły oczy. – Ale chyba nic w tym nie ma fascynującego, to jakaś świńska magia – wydała osąd, choć zdecydowanie nie znała żadnych możliwości magii, o której mówiła właśnie z taką bezczelnością. Już się pocił ze złości czy ten etap dopiero przed nimi? – I to cię tak fascynuje? Po co wskrzeszać trupa? To nie jest ten sam człowiek, to jakiś bezmyślne potwor. Szlaja się tu i atakuje. Po jakie licho, co? – mruknęła, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę, popatrzyła gdzieś w otchłanie ciemnej nocy. Ślad życia stąd zniknął, zostali tylko oni i przyglądające im się ciekawsko oko księżyca. – Chciałbyś takiego stworzyć – powiedziała, otaczając go intensywnym spojrzeniem. Prowokowała, podpiekała najbardziej chore pragnienia. Obawiała się jednak, że ten intelignecik nie wiedziałby, co później z truposzem zrobić, jak w ogóle nad nim zapanować. Przed chwilą dał fenomenalny popis własnej magii, każde błyśnięcie raniło śliczną buzię, wysysając z niej to chłopięce piękno.
– Och, z pewnością, apetyt to ona miała wielki. Przyznaj, że dałbyś jej się posilić. Skoro tak cię kręci, to trzeba było pozwolić się pożreć. Ciekawa śmierć – odparła wciąż tak chamsko, wciąż drwiąc z jego przejętych słówek. Wyjątkowo mocno interesował się jej posiłkami. Wyobrażała sobie, jak ta chora fascynacja sprawia, że krew w jego żyłach zaczyna płynąć jeszcze szybciej. – Bierzesz ja ze sobą? – zapytała ciekawa. Odpowiedź wydawała jej się oczywista. Chyba że… chciał ją pochować? No nie, przecież to absurdalne. Najpewniej dziewczę rozłoży się zaraz we wspólnej mazi: z portowym błotem, resztkami gnijących ryb i moczem pijaczyny. Właśnie to spływało ulicami doków.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]12.03.20 22:55
Paskudnie babrało się to ugryzienie, może zęby panna z martwą głową miała już niepierwszej świeżości, a może wzięła na trzonowca coś wcześniej, jakiegoś portowego szczura (zwierzę bądź człowieka, interpretacja dowolna). Zawinął znowu ranę, już zakrwawioną szmatką, obiecując sobie, że przy najbliższej okazji namówi Ase na naukę leczniczej. Lubił być samowystarczalny w podobnych kwestiach. Z anatomicznego punktu widzenia fascynował go również balans pomiędzy zaklęciami, które potrafiły wyszarpać z kogoś życie, złamać każdą kość, najmniejszą nawet chrząstkę, wchłonąć czyjąś witalność - z tymi, które to życie podtrzymywały, czasem niemal na siłę, jakby ktoś wskrzeszał już martwego; które nadbudowywały złamania, ofiarowywały energię niezbędną organizmowi. Niezachwiana niczym równowaga. Możliwość bycia prawdziwym panem życia i śmierci.
Tak jak wtedy - gdy z ludzkiej, obumarłej skorupy tworzy się zasklepiony w naczyniu żywota twór, który porusza się, jakby z grobu powstał, jakby wrócił zza tamtej - martwej - strony świata.
Nie potrafił.
Ostrze lodu spojrzenia wbiło się w nią w ciszy, gdy wyjawiła jego nieudolność. Brak umiejętności niezbędnych do tego, by władać czarną magią na naprawdę zaawansowanym poziomie - arkana tej sztuki zgłębiał wytrwale od wielu lat, niezmiennie zafascynowany nią całą, lecz wciąż jeszcze poza bezbłędnym opanowaniem podstaw nie zaszedł na tej drodze zbyt daleko.
- A co ty nazwałabyś fascynującym? - może chciał ją okpić, bez wątpienia nie zależało mu na tym, by poznać odpowiedź na to pytanie, zadał je bez refleksji, choć chyba chciał jej uświadomić względność podobnych osądów.
Nie zrozumie.
Nie było sensu jej tego tłumaczyć, skoro nie widziała nic nadzwyczajnego w przekraczaniu granic, w rozrywaniu magią więzów, które od zarania dziejów pętały człowieka. Oto był martwy - i nagle, wbrew naturze, wbrew temu, co prawi porządek świata - martwy otwiera oko, wpierw jedno tylko, potem drugie, może jego serce nie bije już, może klatka piersiowa nie unosi się, ale on przestaje już być nieżywy, nigdy nie wróci całkiem do świata żywych - lecz ty właśnie stajesz się jego panem, odbierasz go śmierci, jako ten silniejszy, ten potężny, potężniejszy niż ona.
Tylko iskra w oku powiedzieć jej mogła więcej - zdusił słowa, nie zrozumiałaby ich w pełni. Jeśli zadaje takie pytania, musi być ograniczona. Jeśli coś tak potężnego spłyca do świńskiej magii, nie ma w sobie krzty zrozumienia.
- Bo takie życzenie ma jego pan - to jego powinnaś pytać o powód, bez niego nie wskrzesiłby truposza, ty widzisz tylko efekt, nie dostrzegasz ani przyczyny ani celu - właśnie dlatego również chciał dowiedzieć, jakie nazwisko nosił stwórca.
Chciałby takiego stworzyć, owszem. Dłoń powoli odnalazła wnętrze kieszeni długiego niemal do ziemi płaszcza, gdy z chłodnym opanowaniem przypatrywał się kobiecie przez chwilę, zastanawiając się, jaki ma cel w drążeniu tego tematu. W nieustannym prowokowaniu go, by tylko przyznał otwarcie, o czym myśli. Ona nie interesowała go wcale.
- Przekonasz się, czy dałbym się posilić, kiedy sama zostaniesz jedną z nich - umysł, który zaklęły klątwy, niemal natychmiast podsunął mu obraz z dzieciństwa, jedną z upiornych mar z tamtego świata, naniósł to wspomnienie na jej twarz, wyobrażając sobie, jak ona wyglądałaby w całunie śmierci, na stole w jego piwnicy, gdyby przywrócił ją do życia. - Ciekawsza od tej, która czeka ciebie, zgnijesz tu, jak te wszystkie ścierwa, ile czasu jeszcze ci zostało? Ilu mężczyznom pozwolisz się zbrukać, zanim któryś z nich poderżnie ci gardło? Dla zabawy? W ramach gry wstępnej? - zapytał bezemocjonalnym tonem, pewien, że jej przyszłość rysuje się w takim właśnie kolorycie.
Z umarlaka zostały już tylko śmieci, nie było sensu brudzić sobie rąk; zacisnął tylko usta, słysząc jej pytanie. I je przemilczał.



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]12.03.20 23:52
Zdawało jej się, że dalej pozostawał przejęty bardziej tymi resztkami inferiusa, niż swoim ramieniem, które dziabnięte brudnym zębem, z pewnością niemiłosiernie go piekło. Nie syczał, nie zawodził i nie poprosił jednak o nic. Nawet nie wziął jej za osobę, która cokolwiek w tym względzie potrafiła. Słusznie, dla niego była kolejną tanią, sprzedajną babą z doków. Lekceważył jej inteligencję dokładnie tak, jak ona lekceważyła jego chore ciągoty do sfajczonych resztek. Być może winna podejść do tego z większą rozwagą, przywołać z pamięci ponure inkantacje, które wymawiał podczas walki, przeanalizować te dość poszyfrowane informacje i wydobyć tajemnice nieznajomego chłopca z zapomnianych uliczek. Odkryłaby wtedy, w czym z takim entuzjazmem maczał paluchy (oprócz spalonej panny), dokąd kierują go te najbardziej obleśne fantazje. Kłopot w tym, że nie musiała wkładać wiele wysiłku, by o tym wszystkim dowiedzieć się już. Szybkie, łatwe osądy pozwalały jej wystawić ocenę, jeszcze zanim zdołała przemyśleć to jakoś głębiej. Cwaniaczył, babrał w podejrzanej magii, z pewnością nie był normalny, ale akurat to wiedziała właściwie od samego początku. Tej nocy te dwie skłócone ścieżki scaliły się w obliczu wspólnego zagrożenia, ale to chyba tyle. Żadna więcej historia nie miała ich już połączyć.
Powinna pogratulować opanowania. Spojrzenia cięły, ale usta zaciskały się na tyle szczelnie, że nie zdołał jeszcze zwymiotować na nią kwitnącymi obelgami. Wiedziała, że go wkurza. Robiła to więc dalej, licząc na to, że zasupłany jęzor wreszcie powie jej coś ciekawego. Coś, czego sama nie potrafiła wydedukować. – Na pewno nie to – mruknęła sucho, kopiąc lekko czubkiem buta kamyk. A może to był palec inferiusa? Nie zadawała sobie tyle trudu, by się mu lepiej przyjrzeć. Zaraz jednak uniosła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy. – Fascynujący są ludzie, sami w sobie. Żywi, dojrzewający, wypchani niekończącą się opowieścią, pełni przeżyć, oddychający – mruczała, wyliczając opozycje do tej haniebnej kreacji, na widok której ślinił się gorzej od niuchacza wsadzonego do krypt Gringotta. Żenujące.
– Masz rację, nie dostrzegam niczego poza chorą zabawą, igraniem z czyimiś szczątkami dla własnej uciechy. Właśnie to zrobił ten pan. Wiesz, kim on jest? Chętnie go poznam – rzuciła odważnie. W duchu pomyślała, że ten pan musiał być nieźle walnięty. – Mówisz o wielkiej chwili, momencie kreacji, tak? A co z resztkami szacunku dla tej martwej dziewczyny? Te cholerne eksperymenty na pewno nim nie są – burknęła, szurając lekko butem. Złościł ją fakt, że wynosił na piedestał twórcę i jego kuriozalne dzieło, a jednocześnie bezcześcił pamięć o osobie, która tym ciałem do niedawna była. Domyślała się, że świat schodził na psy, odkąd ministerstwo zaczęło włazić mugolakom do chat, ale to chyba przesada. Rozmawiała z pomyleńcem, ale myśl o typie, który faktycznie powołał do mocy wygasłe serce i nieruchome kończyny, wywoływała u niej już skrajną niechęć. Choć nie mogła też skryć tej namiastki ciekawości. Jak wyglądało oblicze tej niebezpiecznej potęgi? Chłopaczek raczej nie budził w niej grozy.
– Wprost nie mogę się doczekać – wysyczała dumnie, nie tracąc wcale tej pewności. Próbował kreować dla niej niebezpieczną wróżbę? Zupełnie nie robiło to na niej wrażenia. Przeszła jednak te dwa kroki, ostatni raz, zerkając na biedną kobietę. Potem ten jego nagi, nijaki lament rozpieścił jej uszy. Obnażył swoje teorie, spróbował, zaczepić, pokąsać, znów dopisywał jej przyszłość. – Niezły scenariusz, ale to raczej nie jest moja historia. To nie oni brukają mnie, to ja brukam ich. I to ja jestem tą, której powinni się bać – odpowiedziała poważnie, nie widząc w tym najmniejszego śladu kłamstwa. Rosła jej siła, rzucała coraz mocniejsze zaklęcia, nie bała się męskości, tego gigantycznego ego. Panowała nad samcami zawsze, szczególnie wtedy, gdy byli święcie przekonani, że to oni wiodą prym. Niestety. – A ty chyba niewiele wiesz o grze wstępnej, co? – zapytała, stając przy nim, blisko, naprawdę blisko. Czujnym okiem poślizgała się po jego postaci. – Zrób coś z tym ramieniem, bo zaraz podzielisz jej los. A wtedy ktoś zacznie się bawić tobą. Chciałbyś?
Zawadiacki uśmiech pożegnał niekontrolowany akt bliskości, odsunęła się. Ta randka się skończyła. A może jeszcze coś miał do powiedzenia? Może potrzebował kobiety, która zdradzi mu sekrety cielesności? Czy nie dlatego przylazł właśnie pod czerwone drzwi burdelu?
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]18.05.20 2:04
15 kwietnia?

Sia przywykła do wykonywania swojej pracy samodzielnie. Nie zabierała się też za żadne zlecenia. Okradała ludzi po to, żeby mieć, z czego żyć, a nie dlatego, że stanowiło to jej rozwinięty biznes. Chociaż lubiła to czasem wyolbrzymiać, prawda była taka, że gdyby ktoś jej dawał galeony, nie szukałaby ich w cudzych kieszeniach. A przynajmniej prawdą było to kiedyś, bo teraz nawet polubiła szperać tam, gdzie nikt się jej zwinnych palców nie spodziewał, wydłubując błyszczące pieniądze ich właścicielom. Nie odrzucała jednak żadnych innych okazji, żeby zarobić, a już szczególnie nie wtedy, kiedy ofertę składał jej Daniel Wroński. Dla niego mogła z niuchacza spróbować zmienić się w jakiegoś drapieżnika - chociażby i dachowca. Oczywiście, że zgodziła się śledzić Teda (tak nazwała sobie w myślach mężczyznę, którego opisał jej zleceniodawca). Umiała poruszać się po dzielnicy portowej bardzo sprawnie. Zarówno po biednej części Doków, w którą większość zapuszczała się niechętnie, jak i po tej bogatszej, gdzie też przechadzali się ludzie majętniejsi, często zapominający o pilnowaniu swojego dobytku. Sia nie budziła raczej niepokoju ani zainteresowania, niska i chuda wyglądała na błąkającą się po mieście wojenną przybłędę, a nie kogoś, na kogo warto zwrócić uwagę. Do tego potrafiła sprawnie przeskakiwać przez płoty, jeśli wymagały tego okoliczności. Dlatego była idealna do tego zlecenia. Mogła pójść za Tedem nie zwracając na siebie jego uwagi. Doprowadziła go aż pod same drzwi burdelu. Do środka jednak sama nie weszła. Tam nie miałaby się gdzie ukryć. Usiadła więc na murku naprzeciw, korzystając z osłony cienia i nabazgrała szybko na kartce trzy słowa - Ulica Zapomnianych Córek. Sowa, która posłusznie leciała za nią, wylądowała obok, spoglądając na nią swoimi wielkimi oczami jakby chciała skrytykować kolejną, złą decyzję swojej właścicielki. Sia przywykła do oceniającego wzroku puchacza i nauczyła się go ignorować. Zamiast więc tłumaczyć się przed zwierzęciem, wetknęła mu w dziób kartkę.
- Do Daniela Wrońskiego - powiedziała niezbyt głośno - Śmiertelny Nokturn. Tylko nie daj się trafić klątwą.
Rozumna sowa rzuciła jej ostatnie, jeszcze bardziej oceniające spojrzenie, machnęła skrzydłami i odleciała. Potem Sia mogła już tylko czekać. Nie wiedziała, kim jest Ted ani dlaczego miała go śledzić. Daniel nie podał jej szczegółów zlecenia. Starając ukryć swoją nadmierną ekscytację, przytuliła się bardziej do ściany , chcąc zakopać się jak najbardziej w cieniu, i zapaliła papierosa. Tak na uspokojenie. Obserwowała czujnie wejście, ani na chwilę nie zdejmując z niego oczu. I czekała na przyjście Daniela, któremu chciała udowodnić, że świetnie radzi sobie nie tylko z drobnymi kradzieżami, ale również poważnymi zleceniami. Oczywiście, nie zamierzała mu się do tego przyznawać. Sama siebie bardzo wytrwale nawet przekonywała, że wcale nie zależy jej na uznaniu starszego mężczyzny. I że wcale nie robi na niej wrażenia jego wątpliwa kariera. Ani niepokojące historie, których miał na pęczki. Przecież absolutnie nie o to chodziło. Ona chce tylko obiecane galeony i nic więcej. Powtarzała sobie to w myślach jak mantrę, próbując przekonać chociażby samą siebie. I, co było do przewidzenia, poległa z kretesem.


Co nam hańba, gdy talary
Mają lepszy kurs od wiary!
Wymienimy na walutę
Honor i pokutę!
Sia Blishwick
Sia Blishwick
Zawód : kieszonkowiec
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Galeona daj złodziejaszkowi
wsiąkiewką potrząśnij
łoo o o
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8523-sia-blishwick https://www.morsmordre.net/t8535-hermesa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f187-isle-of-dogs-opuszczona-kamienica-7-3 https://www.morsmordre.net/t8536-skrytka-bankowa-nr-2023 https://www.morsmordre.net/t8547-sia-blishwick#249281
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]18.05.20 2:04
The member 'Sia Blishwick' has done the following action : Rzut kością


'Londyn' :
Ulica Zapomnianych Córek U9PMA7f
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ulica Zapomnianych Córek Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]19.05.20 12:04
(mnie tu nie ma, dokończenie sesji, przepraszam za wbicie!)

Bo tak było; jedno zaklęcie, jedna fiolka eliksiru i na jego ręce nie będzie już śladu po tym zadraśnięciu; a ona, spopielone truchło, nie zostanie wskrzeszone już żadną magią. Zostało z niej tylko ciało - a tego pozbawiła ją portowa dziwka.
- Ona też była człowiekiem, w pewien sposób pozostała żywa - gdyby posiadał poczucie humoru, powiedziałby pewnie, że dojrzeć też mogła, a właściwie mogło jej ciało, procesy gnilne postępowały przecież całkiem naturalnie, inferius czy nie - wciąż podlegał rozkładowi - oddychała - bo był to nawyk tak głęboko zakorzeniony, że i po powrocie do żywych, gdy wcale nie musiała tego robić, klatka piersiowa ożywionej poruszała się zupełnie tak, jakby haust powietrza niezbędny jej był do przeżycia - myślisz, że brakuje jej przeżyć? Opowieści? - najwidoczniej dla wyszczekanej kurtyzany cisza nie miała żadnej wartości; a to właśnie wszystko, co niewypowiedziane, stanowiło dla niego najciekawszy element życiowej układanki. W milczeniu oddychało mu się najswobodniej, w milczeniu obecność drugiego człowieka nie krzyczała tak bardzo, nieznośnie, i w końcu - w milczeniu rozmowa była najbardziej ożywiona. Spędził tak godziny, wpatrzony w lustrzane smugi; kolejne, przypatrując się temu, jak Ase kuli się wycieńczona na jego łóżku. On był jej ciszą.
Człowiek był fascynujący sam w sobie, nie musiał wcale ubierać się w słowa. Najprawdziwszy był, gdy nie zasłaniał się zbyt wieloma, one bowiem wcale nie musiały z prawdą mieć nic wspólnego.
- Mówisz, że to - obcas buta rozsypał tlący się wciąż ciepłem popiół - nie fascynuje cię wcale, a od kilku minut nie rozmawiasz o niczym innym - czemu ludzie tak usilnie stronili od przyznania, że czarna magia budzi w nich ciekawość; nawet jeśli nie byliby zdolni po nią sięgnąć - to były takie czary, które nie potrafiły pozostawić nikogo obojętnym. - Ile takich zwłok bezimiennych poniewiera się po porcie całą wieczność? Aż nie rozsypią się, aż nie zjedzą ich szczury... - tym ktoś dał drugie życie. O jakich kosztach mówiła?
Mieli tak spolaryzowane poglądy, że trudno było znaleźć coś, z czym by się zgodzili. Wbrew temu, co myślała, nie był jednak wściekły. Próżno było doszukać się w nim gniewu. Pozostał po prostu obojętny. - Ty jesteś tą, której ktokolwiek powinien się bać? - usta wygięły się w żywej kpinie, znieważył ją słowem, znieważył też pełnym wyższości spojrzeniem. - Tkwij w tym przekonaniu jak najdłużej - zbyt długo na pewno się nie uda; nie wierzył w to, by potrafiła wzbudzić w kimś prawdziwy strach - ale może to był jej mechanizm obronny? I tak udało jej się przeżyć w dokowej rzeczywistości?
Nie odpowiedział na jej pytanie, chciałby; chciałby, żeby Ase rozebrała jego ciało na ingrediencje; żeby stworzyła z niego kilka klątw, żeby unieśmiertelniła go magią. Odwrócił się, odchodząc w mrok; nie sprawdził, czy nie mierzy w niego różdżką; wbrew swojemu wyobrażeniu - nie potrafiła wzbudzić lęku.
Odpowiedział jej ciszą.

zt



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]20.05.20 13:28
(tylko na chwilkę)


– O tak, była. A potem ktoś taki jak ty zrobił z niej cudaka. Z martwej uczynił ruchomą marionetkę. To może nawet byłoby zabawne… ale nie kiedy ten stwór próbuje cię pożreć  – mruknęła zniesmaczona całym tym przedstawieniem. Śmiałaby się z dziwki kierowanej przez wolę obcej magii, gdyby nie fakt, że te dziwki były jak siostry, portowa rodzina, sojusznicy, jedność rozpływająca się w tym samym błocie. Niektóre dumnie rozkładały nogi, czyniąc z profesji najszlachetniejszą misję, a inne nie miały wyboru, były porzuconymi na ulicy bachorami, chciały jedynie żyć. Szkoda, że ktoś postanowił się zabawić, zbyt okrutnie, by potrafiły się temu przeciwstawić. Ten poprapraniec karmił się tymi historiami. Była w nich sensacja, była choroba i nienormalność, ale jeszcze więcej tego odnajdywała w jego ciemnawych oczkach. Sam manifestował świńskie zapędy. Cuchnął tym na pierwszy rzut oka. – Myślę, że tej wolałaby nigdy nie przeżyć. Nie ona – odparła obojętnie, choć wcale nie mówiła o wieczornej mżawce, a o czyimś splugawionym życiu. Choć ladacznica była zagadkową twarzą, choć niekoniecznie mogła być jedną z jej bliższych sióstr, to jednak Filipa mogłaby postawić wiele na to, że pożeranie martwą duszą przypadkowych żywych nie było szczytem jej marzeń.
Uśmiech naciął jej wychłodzone usta, kiedy spróbował wpędzić ją w pułapkę własnych słów. Poniekąd prawdą okazało się jego stwierdzenie, ale trochę poplątał bliskie pojęcia. Rozumiał to jakoś naokoło, wygonie dla siebie – tak, jak sam chciał rozumieć. Trudno. – Moja fascynacja to zbulwersowanie. Próba zrozumienia twojej fascynacji. Gadka o jakiś pieprzonych naukach, które narzucają się nawet trupowi. – Pokręciła głową. Nie rozróżniał, ale ona nie zamierzała jeszcze bardziej rozwałkowywać tego tematu. Niech będzie, niech będzie ukrytą fascynatką, skrępowaną tym, co wypada, dziwką o tajemniczych pragnieniach – tożsamych z jego zainteresowaniami. – To niech należą do szczurów, niech rozkładają się w błocie, toną na dnie Tamizy, niech zalewają się brudem. Nie są twoje, ani jakiegoś pochrzanionego pana, który myśli, że ma władzę nad śmiercią. Żaden z was nie pyta o pozwolenie, po prostu bierze. A nie powinien – objaśniła swój punkt widzenia, chociaż podejrzewała, że chłopak miał raczej gdzieś jej słowa. Tak samo jak ona jego. To szaleniec, inteligent, fanatyk. Typ, który w piwnicy profanuje zwłoki i dłubie w nich widelcem jak w potrawce z kurczaka. A przy tym jara się nie wiadomo czym. Poruszeniem martwej dawno ręki? Robalami rozgaszczającymi w zatęchłych płucach? On się bawił z trupami, a życie uciekało, zepchnięte na dalszy plan, zbyt nieciekawe dla takiego zwyrodnialca. Pomijał jej prowokacje, odpowiadał tylko na to, na co potrafił. Szkoda, chciała usłyszeć co nieco o tej grze wstępnej, ale nie zamierzał dać jej na to szansy. – Tak, jestem – odparła ślisko, otworzyła nawet szerzej oczy, by zalać go mocnym spojrzeniem. Wiedźmą może była, ale nie tak mroczną, by wzbudzić w nim lęk. Z tego jednak powodu wcale nie zamierzała rozpaczać. Wstał, odszedł, uciekł w ciemności, pozostając pytania bez odpowiedzi. Jeśli któregoś dnia się spotkają znów, być może będzie mógł poczuć oddech grozy na karku. Prędzej jednak zlekceważy ją znów, a wtedy zamierzała mu pokazać, że ślepo wierzy w nieprawdę, bo wcale nie była słaba.


zt x2
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Ulica Zapomnianych Córek [odnośnik]27.05.20 6:05
15.04

Świat mógł się walić, ale galeony same się nie zarobią - tym bardziej, że Daniel z przykrością uświadomił sobie, że cały pierwszy tydzień kwietnia był właściwie wycięty z jego życiorysu. A jeśli podsumować jego ostatnie wyczyny to wyjdzie na to, że częściej bawił się w bezinteresownego bohatera frajera, niż pilnował własnych interesów. W ciągu ostatniego miesiąca zdołał ocalić pewną blondynkę od domorosłego gwałciciela, stanąć w obronie szlamiej rodziny podczas Bezksiężycowej Nocy, oraz wyprowadzić z miasta... cóż, myślenie o Maeve wzbudzało w nim tylko masę skomplikowanych uczuć, a on nie lubił komplikacji. Podsumowując, poświęcił mnóstwo czasu i energii na załatwienie zupełnie niczego, a wykonał zaledwie dwa poważne zlecenia. Jeśli utrzyma taki styl życia, to skończy jako bankrut albo ciało w grobie podpisanym głupek, czyli przypadkowy obrońca szlam i zbyt romantyczny obrońca niewiast. Brr. Wmawiając sobie, że polityka zupełnie go nie obchodzi i wcale nie komplikuje mu obecnych aspiracji zawodowych, postanowił powrócić do normalności i na gwałt znaleźć jakieś normalne zlecenie. Pobicie marynarza, który zwędził jakieś dokumenty i kosztowności ze statku pewnego przemytnika było jak znalazł. Kapitanowi wyjątkowo zależało na tych papierach, pewnie go obciążały. Kosztowności pewnie już dawno były spieniężone - w teorii Daniel miał je odzyskać jeśli mógł, a w praktyce nikt się nie obrazi, jeśli je sobie przywłaszczy.
Problem w tym, że typ wiedział, że postąpił źle i że będzie śledzony przez londyńskich oprychów. A Wrońskiemu nie chciało się podcinać włosów, golić wąsa, ani ubierać garnituru.
Wtedy - z czysto praktycznych względów (bo wcale nie martwił się, czy dziewczyna w ogóle przeżyła i jak sobie radzi, miał w końcu przestać bawić się w rycerza) - do głowy przyszła mu Sia. Pomimo tej... nowoczesnej fryzury była ładną i niepozorną dziewczyną, a prymitywni marynarze nie mają obycia w towarzystwie ładnych i niepozornych dziewczyn. Na ogół próbują ich podrywać (oby!) i nie spodziewają się po nich nic złego. Śledzenie Edwarda Crabbe'a i zorganizowanie spotkania w jakimś ustronnym miejscu powinno być dla panny Blishwick banalną i co ważniejsze bezpieczną robotą. Daniel spodziewał się, że para pozostanie w obrębie portu i czekał na wiadomości w "Parszywym", a sowę przyjął z satysfakcją. Mądra dziewczyna. Zasadzka pod burdelem będzie idealna.
Prędko udał się na miejsce (nie wiedział w końcu, jak szybko uwinie się pan Crabbe, hehe), dostrzegł opartą o mur sylwetkę Blishwick, chciał ją powitać zwyczajowym wilczym uśmiechem i...
...spoważniał, spoglądając na punkt ponad ramieniem dziewczyny. Znał już uczucie zimna, identyczne jak wtedy, gdy dementor napadł jego oraz Clearwater. Wtedy nie udało mu się wyczarować udanego patronusa, istotę odegnała dopiero Maeve. A teraz w oddali majaczył nie jeden, a dwa potwory (co te bezczelne bestie robią w porcie?!), a Wroński nie miał zamiaru ryzykować i liczyć na umiejętności smarkuli. Jeśli jemu samemu było trudno okiełznać pełzający pod skórą lęk, to co dopiero prawie-nastolace?!
Zmuszając do ruchu zesztywniałe kończyny, szybko znalazł się przy Blishwick i mocno zacisnął dłoń na jej ramieniu.
-Zmywamy się, Crabbe'm zajmiemy się później. - zarządził tonem niepodlegającym dyskusji. Szarpnął Się za rękę i wciągnął ją w boczną uliczkę, kierując się ku najbliższemu znajomemu budynkowi. Z każdym krokiem coraz łatwiej było mu zapanować nad mrocznymi wspomnieniami i rozpędzoną wyobraźnią, podsuwającą obrazy najgorszych lęków. Wiedział, że dziewczyna przeżywa to samo - oby się tylko nie rozbeczała, ani nie porzygała. Nigdy nie wiedział, co wtedy zrobić z kobietami.

/zt x 2 idziemy tutaj



Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Ulica Zapomnianych Córek
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach