Wydarzenia


Ekipa forum
aneks kuchenny
AutorWiadomość
aneks kuchenny [odnośnik]12.03.20 16:19

aneks kuchenny

niewielka część chaty przeznaczona do przygotowywania posiłków - stary stół pełni też funkcję blatu, na którym niemal zawsze znajduje się coś do zjedzenia. tuż przy oknie wisi wiązka narwanych ziół, do parzenia herbat albo przyprawiania jedzenia. zapasy żywności poupychane są w szafkach pod zlewem, w których można się też natknąć na cudaczne przedmioty o nieznanym przez nikogo zastosowaniu - trafiły tu po przeprowadzeniu selekcji darowizn, gdy nie wiadomo było, co z nimi właściwie zrobić ('kiedyś jeszcze mogą się przydać'). trzy czajniki zawsze wypełnione są gorącą wodą, a zniesione przez Zakonników sztućce i zastawa stołowa tworzą jedną, spójną, chaotyczną całość, choć niemal każdy z noży jest nie do pary, a talerze mają najróżniejsze desenie. w zlewie zaczarowana myjka pracuje bez wytchnienia, zeskrobując resztki fusów z porcelanowych filiżanek do kawy; akurat na powierzchni jednej z nich namalowany kuguchar, prychając pod nosem, ucieka od piany, goniąc wkoło naczynia i próbując skryć się przed wodą za nadkruszonym uchem.



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: aneks kuchenny [odnośnik]31.01.21 14:51
8 XI

Cukier jak relikt starego, przedwojennego świata ukryty był w puszce, którą schował gdzieś pośród całej graciarni, która znajdowała się wepchnięta na siłę do wypchanych po brzegi kątów półek. Przykucnął, wyciągając różdżkę z tylnej kieszeni; drzwiczki otworzył ostrożnie, niepewien, czy zaraz nie wysypią się na niego kubki i sprzęty różnorodne. Skierował światło na wnętrzności szafki, wyławiając kątem oka starą puszkę z cenną zawartością. Jakoś tak udało mu się włożyć rękę, żeby nie naruszyć misternej konstrukcji; wydobył najważniejszy produkt i dzierżąc go w obu dłoniach tak, jakby niósł w nich swoje życie, ruszył teatralnym krokiem w stronę rodzeństwa.
Przydałaby się jeszcze dramatyczna melodia w tle, ale niestety tyle musiało wystarczyć.
- Powierzam wam ten cukier - zaczął w dramatycznym tonie, choć chwilę później wesołe iskierki rozbłysły w jego oczach. Gdyby nie te resztki, które wcisnął do półki po tym, jak odwiedziła go Marcella, i odtwarzali szkocką kawę Hani, to byłby spory problem ze skombinowaniem jakiejkolwiek substancji słodzącej. - No ale nie zostało go dużo, to chyba nie będzie najsłodszy tort - niemniej, ważne, że będzie jakikolwiek. Przykrył wieczko dłonią, a potem zagrzechotał puszką, jakby chciał na słuch ocenić, ile tam w środku mogło się jeszcze kryć ziarenek. - Miał być niby na czarną godzinę... ale w sumie na białą też się nada - jeszcze tylko kiepski żart do kompletu i można uznać, że niczego nie brakuje.
W gruncie rzeczy nie miał najmniejszego pojęcia, jak to wszystko będzie wyglądało. Tortu to on jeszcze nigdy w życiu przecież nie robił, a ten konkretny ma wjechać na weselny stół, w białą ślubną godzinę; musi się bardzo postarać, żeby przypadkiem czegoś nie popsuć, próbując asystować rodzeństwu. - Dobra, to co jeszcze przyszykować? Od czego zaczynamy? - ewidentnie kobiecy fartuszek z koronkowym obszyciem i małym, czerwonym sercem wyszytym na środku, zawiązał jeszcze w pasie, zerkając to na Florkę, to na Florka. Tak jak ten cukier, oddawał i siebie w ich ręce.
Gotowy na wszystko.

misja: tort; czas na odpis: maksymalnie 24h?



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: aneks kuchenny [odnośnik]31.01.21 19:45
Zadomowiłem się w Oazie. Co prawda standard Jamy znacząco odbiegał od naszego mieszkania na Pokątnej, ale panowała tutaj równie ciepła atmosfera, a to chyba było najważniejsze. Wszedłem do kuchni ubrany dość przeciętnie w beżową koszulę, która niechlujnie wystawała z pierwszych lepszych spodni, jakie znalazłem obok swojego łóżka. Moja szafa, niegdyś niezwykle bogata i kolorowa, obecnie składała się dosłownie z kilku podstawowych elementów. Większość swojej kolekcji zostawiłem w mieszkaniu nad lodziarnią, drugą część w Ruderze, a bycie poszukiwanym przez rząd nie sprzyjało chodzeniu na zakupy. Poza tym nieszczególnie tęskniłem za swoimi kolorowymi ubraniami, jakoś mój nastrój ostatnio do nich nie pasował, choć na ślub Idy i Alexa chętnie wskoczyłbym w którąś z moich ulubionych koszul. Może w tę żółtą?
Keat! Skąd ty wytrzasnąłeś ten fartuszek? – Przez chwilę nie mogłem skupić się na niczym innym, bo to koronkowe obszycie aż się prosiło, żeby je skomentować. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, bo tylko on potrafił znajdować takie rzeczy w Oazie. Stanąłem przy blacie, odsuwając z niego niepotrzebne rzeczy, żeby zrobić więcej miejsca – w końcu pieczenie takiego tortu wymagało dość dużej pracy, a już szczególnie przy deficycie produktów. – No trochę mało tego cukru... – zgodziłem się z przyjacielem, zerkając na siostrę. – Pamiętasz jak robiliśmy tort na ślub Eileen i Herewarda? – Rozmarzyłem się na moment, bo to dopiero był tort! Słodziutki, bogato przystrojony, aż szkoda było go kroić i jeść. Obawiałem się, że tort z dyni nie będzie się prezentował aż tak dobrze, ale miałem zamiar dać z siebie wszystko, żeby jednak tak było. – Dobra, damy radę, to będzie klawy tort! – Musiałem wykrzesać z siebie energię. Ślub to niezapomniane wydarzenie, a taki organizowany w czasach wojny musiał być szczególnie udany. Musieliśmy dać z siebie wszystko. – Od przygotowania naczyń. Potrzebujemy ze dwóch misek, blaszki do pieczenia, najlepiej okrągłej, jakieś sitko, parę łyżek, jedną taką dużą, talerz, albo dwa... – zacząłem wymieniać, wyliczając wszystko na palcach, aż w końcu tych palców mi zabrakło, więc zamilkłem. W zasadzie nie byłem pewny czy nasz nieduży aneks kuchenny jest w to wszystko zaopatrzony. – Potem trzeba przygotować dynię. Pokroić ją, wyjąć pestki, oddzielić miąższ... A może wykorzystamy te pestki potem do przystrojenia? Hmm... – przy tak małej ilości składników musieliśmy być kreatywni. Aż zaczynałem się robić głodny, choć niedawno jadłem kaszę manną na wodzie z marchewką – niezbyt wyszukane, ale dość sycące.

[bylobrzydkobedzieladnie]


not a perfect soldier
but a good man



Ostatnio zmieniony przez Florean Fortescue dnia 11.07.21 20:38, w całości zmieniany 1 raz
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
aneks kuchenny F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: aneks kuchenny [odnośnik]31.01.21 20:54
Uroczyste, niemal uświęcone przekazanie puszki z cukrem oraz odzienie, w które przystroił się Keat, stanowiło taki kontrast, że Florence nie mogła się powstrzymać, by nie parsknąć śmiechem. Ona także pozwoliła sobie zajrzeć do puszki z cukrem. Podobnie jak brat, uznała, że nie zaszkodziłoby, gdyby mieli go odrobinę więcej. Po chwili machnęła jednak ręką - To nawet lepiej. Będzie bardziej czuć dynię. Nawet weselny tort nie może być za słodki - takiej filozofii zamierzała się teraz trzymać. Im więcej naturalnych składników, tym lepiej! Ciasto przynajmniej będzie miało jakoś konkretny smak, nie będzie wyłącznie słodkim ulepkiem! - Pamiętam. To było niemal dzieło sztuki - uśmiechnęła się, wracając myślą do tamtych wspomnień. Ona także próbowała za wszelką cenę utrzymać wytrwać w dobrym nastroju. Nie było to łatwe, zważywszy na wszystkie okoliczności. Tym bardziej, gdy zdała sobie sprawę, że gdyby wydarzenia potoczyły się trochę inaczej, przy dzisiejszym pieczeniu pomagałaby im jeszcze jedna osoba. Bertie przecież był najlepszym przyjacielem Alexa, nie przepuściłby takiej okazji. Wspomnienie Botta przez krótką chwilę sprawiło, że zrobiło jej się na sercu niezwykle ciężko, jednakże jako, że nie chciała psuć atmosfery, z pewnym trudem przegnała niewesołe myśli, skupiając się ponownie na fartuszku Keata. Mężczyzna prezentował się w nim wyjątkowo śmiesznie, stąd też i Florce udało się odzyskać humor. - Spójrzmy, co my tu mamy... - zamruczała do siebie. Kiedy Florean wymieniał wszystkie naczynia oraz przyrządy potrzebne im do dzisiejszego pichcenia, ona po kolei wyciągała wszystko z szafek. Nie zgłębiła może wszystkich zakamarków tej niezwykle zagraconej, chociaż uroczej kuchni, zdążyła jednak już zapoznać się z rozmieszczeniem większości rzeczy. Fakt, że bardzo często zmieniały swoje miejsce, nie był raczej przydatny, ale Florence zawsze miała nosa by je znaleźć. Koniec końców, co znalazła, to porozkładała na blacie - Są miski, sitko i talerze. Znalazłam tylko dwie zwykłe łyżki i ani jednej blaszki. Keat, dasz radę temu jakoś zaradzić? - zerknęła na Burroughsa. Ona także pragnęła, żeby ten tort wyszedł nieziemsko, niemniej niemal boleśnie odczuwała brak swoich utensyliów kuchennych. W tym momencie naprawdę zatęskniła za swoją kuchnią na Pokątnej. Spod jej ręki wychodziły wtedy prawdziwe arcydzieła... Kim że jednak byliby rodzeństwo Fortescue, gdyby to wyposażenie kuchni decydowało o ich talencie? Nikim! Musieli wszystkim udowodnić, że to ich umiejętności liczą się najbardziej! - Trzeba będzie też zmielić cynamon. Ten, który dostałam od Herberta - dodała. Wspomniana przyprawa była wyjątkowa, niezwykle aromatyczna. Florence uznała, że nie znajdzie dla niej lepszego zastosowania. Czekała ich więc masa roboty, pora było wziąć sie do pracy!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
aneks kuchenny Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: aneks kuchenny [odnośnik]01.02.21 22:53
Padło pytanie o ten nieszczęsny fartuszek, ale w sumie był z niego dumny, w sensie, no wyglądał teraz jak profesjonalny kucharz. Albo piekarz. Albo cukiernik. Właściwie to trudno stwierdzić, a i różnicy między tymi trzema nie byłby w stanie podać. Okręcił się więc wokół własnej osi, jakby właśnie jak dziewczę jakieś prezentował się w nowej sukience. Fartuszek nie poderwał się jednak frywolnie do góry, właściwie to cały ten ruch wypadł dość karykaturalnie, ale mniejsza z tym. - Em, nie jestem pewien, o ile dobrze pamiętam, to jakoś w maju wygrałem w kości w ten sam wieczór, w który przegrałem rum albo coś takiego, u nas, w Oazie, no nie nazwałbym tego interesem życia, ale chyba coraz bardziej się do niego przekonuję... - historia życia fartuszka omówiona, mogą ruszać z gotowaniem. W pełnym kuchennym rynsztunku był przygotowany na absolutnie wszystko. - Pieczenie tortu to trochę jak bitwa na śmierć i życie, przynajmniej dla mnie, nie dziwcie się, że włożyłem kuchenną zbroję - rzucił jeszcze niby na poważnie, wygładzając nieistniejące marszczenie obok serduszkowego wzoru.
W tym rynsztunku przez cały październik przygotowywał swe popisowe dania - kaszę gryczaną z rzepą, raz udało mu się dorwać kurę, jeszcze innym razem indyka - gotowane na parze bez przypraw stanowiły kwintesencję smaku. Do perfekcji opanował też robienie kaszy manny na mleku (na bogato, z żurawiną). Niepodzielnie rządził w kuchni sucharami, jak berło dzierżąc w dłoni bułkę paryską.
- Tego nauczyciela? Który chodził w kilcie? - ktoś o tym kilcie mówił na pożegnaniu profesor. Ale nie pamiętał już, w jakim kontekście. Padło tam za wiele anegdot, coś jakieś zupie i czekoladzie... - Jaki tort wtedy robiliście? - od słuchania się nie naje, ale przynajmniej wyobrazi sobie coś dobrego; praktykował to od dobrego miesiąca, kiedy na jego talerzu znowu lądowała oścista ryba.
Potem Florean zaczął wymieniać, czego dokładnie będzie potrzebował, a Burroughs nie był wcale taki pewien, czy choć połowę z tego uda się znaleźć w ich udawanej kuchni. - Coś się znajdzie, a z resztą można... powiedzmy, że czymś się zastąpi... sitko koszulą... - zaczął mówić już właściwie do siebie, porządkując myśli i próbując zapamiętać to wszystko, co zostało wymienione. Dobrze, że Florka wkroczyła do akcji, wyszukując na półkach niezbędne przedmioty, bo Keat zaciął się na sitku. I rozważaniu, czy poświęcić ewentualnie fartuszek na przelewanie przez niego wody, czy może niekoniecznie. Mniej więcej wtedy przypomniał sobie, jak matka przesiewała przez sito mąkę, i dotarło do niego, że ten jego pomysł to raczej słaby jest, bo musieliby chyba najpierw własnoręcznie zrobić dziury w płótnie... z zamyślenia wyrwało go skierowane w jego stronę pytanie. Takie, na które, o dziwo, był w stanie odpowiedzieć.  - Ze trzy łyżki są jeszcze na stoliku - rzucił do Florki aka cudotwórczyni, która zdobyła już niemal wszystko z listy życzeń Florka; ruszył więc po swój wielki trzyłyżkowy wkład, gorączkowo zastanawiając się, czym właściwie jest... - Kurde blaszka, w sumie to nie wiem, chociaż... moment, taka chyba na ten tort akurat to będzie na tej najwyżej półce, bo ona się do niczego - z całym szacunkiem, jeśli rani teraz ich uczucia - nie nadaje; w wakacje próbowałem to rozgrzać na słońcu, a potem na tym zrobić jajecznicę, jak nam się patelnia spaliła - no dobra, sama się nie spaliła, trochę jej w tym pomógł - ale nie działało... no to ją wcisnąłem tam, gdzie reszta niepotrzebnych rzeczy - dopowiedział jeszcze, już po położeniu łyżek na blacie, a jeszcze przed sięgnięciem do puszki Pandory. - Cynamon? - obrócił się przez ramię, zerkając na Florkę kontrolnie. Skąd ona w ogóle...? - Kim jest ten Herbert i dlaczego go jeszcze nie znam?

[bylobrzydkobedzieladnie]



from underneath the rubble,
sing the rebel song


Ostatnio zmieniony przez Keat Burroughs dnia 08.08.21 22:31, w całości zmieniany 1 raz
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: aneks kuchenny [odnośnik]02.02.21 0:51
Powietrze było gęste. Nie tylko od białej mgły i dżdżystego deszczu, który siąpił niby od niechcenia, a jednak bardzo przenikliwie: tak, że wilgoć czuło się nawet za kołnierzem postawionego kołnierza w tym nieco cieplejszym – ale jeszcze nie zimowym – płaszczu. Zarówno w Somerset, jak i każdym kolejnym miejscu, do którego teleportował się w drodze do portalu, który następnie mógł go przenieść do Oazy. Nie pierwszy raz odbywał taką podróż, a po tym jak zbierał się z Londynu do Zakazanego Lasu po wyprawie do Azkabanu to tak właściwie wycieczka do Irlandii nie stanowiła już takiego wyzwania. Nie był w końcu tak nieziemsko wykończony jak wtedy i nawet pokaźna dynia, z którą odbywał ten daleki spacer z południa na północ nie była aż taką komplikacją w podróży. Oczywiście pomógł sobie w tym zadaniu czarami, wielgachne warzywo ważyło w tej chwili tyle co nic, ale i tak musiał uważać, żeby przypadkiem dyni nie upuścić. Udało im się z Idą zdobyć ją tuż przed Świętem Duchów, kiedy dość skąpy w tym roku wybór pozwalał im jeszcze na jakąkolwiek dowolność.
Idąc teraz do Oazy czuł poniekąd, że nie do końca powinni teraz brać ślub. Albo inaczej: może powinni, bo ewidentnie potrzebne były w tych mrocznych czasach wydarzenia radosne, ale miał przy tym wrażenie, że trochę wymknęło mu się to wszystko spod kontroli. Miał poczucie jakiegoś zbytku i przesady w tym, ile osób ostatecznie się zaangażowało w pomoc z weselem i jak wiele rzeczy wymagało uwagi i przygotowania. I wciąż pozostawała kwestia tego, że lecznica w dalszym ciągu pracowała: nie mogli sobie pozwolić na przerwę, nie kiedy wciąż przybywało potrzebujących. Ta konieczność przetransportowania dyni do Jamy była poniekąd oderwaniem od jego obowiązków, ale jak się okazywało niezwykle tego potrzebował.
Farley – i dynia – pojawili się w końcu po właściwej stronie portalu. Zaczerwienione od angielskiego chłodu dłonie zaciskały się na warzywie jakby od niego zależało życie młodego Gwardzisty. Równie czerwony nos uderzył nagle charakterystyczny, cieplejszy zapach białomagicznej atmosfery w Oazie, choć ta sama w sobie nie była już taka, jak ją pamiętał. Miesiące pracy przekształciły wyspę nie do poznania lecz największą różnice stanowili ludzie. Ludzie, których Oaza przestawała mieścić.
Chwilowa radość z wyrwania się z Doliny została przyćmiona, a kiedy Alexander dotarł w końcu do lokum Keatona był już całkiem zasępiony i pogrążony w myślach. Otworzył sobie łokciem i już on, z mokrymi włosami przyklejonymi do twarzy, oraz dynia, z chłodnymi dłoniami Alexa obłapiającymi jej pomarańczowe jestestwo, wtłoczyli się do chatki.
Dzień dobry – powiedział, uśmiechając się do zgromadzonej trójcy, a kiedy jego wzrok wyłapał otulający Burroughsa fartuszek, uśmiechnął się szerzej. – Widzę, że rychło w czas. Wybaczcie, że nie prędzej, ale ciężko było mi się wyrwać z pracy – zaczął się tłumaczyć, po czym rozejrzał się po blatach. Spojrzał po tym na dynię, wyraźnie kalkulując. – Gdzie mam ją położyć? Na stole? – zapytał, zwracając się trochę bardziej do Florence, która wydawała się zarządzać całą operacją. Liczył na to, że ktoś poratuje go decyzją. On już w ogóle nie nadawał się do podejmowania jakichkolwiek decyzji, zwłaszcza w temacie ślubu: wszystko mu się plątało i to dokumentnie. Całe szczęście, że Louis podszedł do tego całkowicie profesjonalnie, wręcz prowadząc go za rękę od weselnego A do Z. Nie do końca wiedział czy Louis ma do tego talent czy po prostu potrafił świetnie improwizować, lecz Farley był pewien, że taki świadek to był skarb.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
aneks kuchenny 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: aneks kuchenny [odnośnik]02.02.21 23:33
Ostatnio ciężko mi było zachować pogodę ducha. Tak, wiem jak to brzmi. Florean Fortescue zgubił swoje różowe okulary – ten tytuł jest na tyle dramatyczny, że spokojnie mógłby wylądować na stronie głównej Czarownicy. Co ja poradzę,że taka była prawda. Sytuacja wokół była na tyle przytłaczająca, że nawet ja miałem dość. Ale ten dzień miał być inny, a w zasadzie ten i jutrzejszy – podziwiałem Alexa i Idę za odwagę przy ustalaniu terminu ślubu, ale może właśnie tego wszyscy potrzebowaliśmy? Przerwy na zabawę, chwilę nadziei? Nie mogłem tego zepsuć swoją grobową miną. Przede wszystkim nie mogłem tego zepsuć jutro w Kurniku, ale dzisiaj też powinienem się dostroić do Florence i Keatona.
Keat znacząco ułatwiał to zadanie, paradując w swoim uroczym fartuszku. Pokręciłem głową z pewną dozą politowania, ale przede wszystkim z rozbawieniem. – Następnym razem mnie zabierz, też chcę coś wygrać – odparłem, spoglądając kątem oka na siostrę, która krzątała się po kuchni i wyjmowała wszystkie potrzebne naczynia. Nie musiałem ich głośno wymieniać, sama doskonale wiedziała, co jeszcze będzie nam potrzebne.
To prawda. Gdybym miał sobie zrobić portfolio, to byłby gdzieś na pierwszych stronach – westchnąłem, wracając wspomnieniami do tamtego wesołego dnia. Czy to nie wtedy braliśmy udział z Marcelą w jakiejś ślubnej zabawie? Och, to tam mi nie szło to straszenie ptaków! Uśmiechnąłem się lekko na to wspomnienie. – Tak, właśnie jego. Lodowy oczywiście – odparłem, bo jaki inny tort moglibyśmy robić, jeżeli nie lodowy. Każdy dobrze wiedział, że byliśmy mistrzami cukiernictwa, i wciąż nimi byliśmy, choć posiadaliśmy o wiele mniejsze zaplecze. No, zawsze uważałem, że Bertie jest jeszcze większym mistrzem, mistrzem nad mistrzami, ale postanowiłem sobie, że godnie go zastąpię.
Ostatecznie może być koszula. Widzisz, jednak coś wiesz – klepnąłem go mocno w plecy, ale tak po przyjacielsku, zabierając się za zrobienie porządków na stole. Gdzieś trzeba było obrać tę dynię, na blacie za bardzo nie było miejsca. Zatrzymałem się jednak w połowie, kiedy usłyszałem smutną historię blaszki. – Jajecznicę? – Uniosłem pytająco brew, ale postanowiłem tego nie drążyć. – Dobrze się nadaje – stwierdziłem, podskakując nieznacznie, żeby ściągnąć ją z tej górnej półki – teoretycznie mogłem sobie podsunąć jakiś stołek albo wspomóc się zaklęciem, ale jakoś tak, nie wiem, ogarnęło mnie lenistwo umysłowe. Przyjrzałem się blaszce z każdej strony, po czym pokazałem ją Florce, a na mojej twarzy wymalowało się nieme pytanie: Może być, no nie? Florka musiała mnie zrozumieć, przecież byliśmy bliźniętami, czasem nawet czytaliśmy sobie w myślach.
A czasem i tak potrafiliśmy się zaskoczyć. – Masz cynamon?! – Musiałem go zobaczyć, powąchać, wręcz się sztachnąć, bo już nie widziałem takiej świeżej aromatycznej przyprawy wieki czasu! – No właśnie – zreflektowałem się po chwili. – Kim jest Herbert? – Możliwe, że coś mi o nim wspominała, ale moja pamięć działała ostatnio jak sito, którego właśnie nie mieliśmy. Wiele informacji wlatywało mi jednym uchem, a wylatywało drugim. Nie było mi jednak dane zadać dodatkowych pytań, bo w kuchni pojawił się Alex. Momentalnie się uśmiechnąłem, sam nie wiem, chyba dlatego, żeby udowodnić mu, że po naszej ostatniej wizycie wszystko jest w porządku, choć nie było. No, nie do końca. – Witamy, pana młodego! – Ileż to razy sam miałem być panem młodym? Jeden, prawie dwa. Wiele rzeczy w moim życiu poszło nie tak. Oj, wiele…
Nie szkodzi, przyszedłeś w samą porę. Tak, na stole, właśnie przed chwilą zrobiłem tam miejsce – odparłem, od razu podchodząc do okazałego warzywa, mierząc je wzrokiem eksperta. – Florka, to może zajmij się wyrobieniem ciasta, a ja z Keatem ogarniemy dynię? – Zaproponowałem, bo najłatwiej będzie podzielić się zadaniami. – Jak samopoczucie? W czymś jeszcze wam tam pomóc? – Upewniłem się, bo przecież była nas tutaj aż trójka, więc w razie kryzysu ktoś mógł się udać do Kurnika.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
aneks kuchenny F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: aneks kuchenny [odnośnik]03.02.21 20:58
- Ja cię tylko bardzo proszę, Keat. Nie polegnij nam tutaj na froncie, bitwa i tak jest ciężka. Jak będziemy musieli skakać nad twoim ciałem to jeszcze skończy się tak, że ten tort ci wyląduje na twarzy - parsknęła cicho, rozbawiona. Nie pomyślała o tym, by fartuszek nazwać zbroją kuchenną! Oryginalnie, to mu trzeba było przyznać.
Nieco krytycznym okiem oceniła blaszkę, kiedy Florean ściągnął ją z górnej półki. Po raz kolejny mocno odczuła brak profesjonalnego sprzętu, zatęskniła za swoją kolekcją blach i tacek i misek i foremek o wszystkich kształtach, jakie tylko można było sobie wymarzyć. Finalnie jednak musiało starczyć im to. Florence kiwnęła głową - istotnie, blaszka mogła być. Z jednym tylko zastrzeżeniem - kobieta wzięła blaszaną formę do rąk, a potem skorzystała z krótkiego zaklęcia, aby je wyczyścić. Tak dokładnie, jak się tylko dało.
- Tak, mam cynamon - zaśmiała się cicho, widząc ich zszokowane miny. Chociaż tak właściwie nie powinna się im dziwić, teraz przecież tak strasznie ciężko było dostać cokolwiek. przyprawę, którą dostała od Herberta trzymała na specjalną okazję. Sam Grey dał jej to sądząc, że pewnie zrobi z tego kolejną porcję przepysznych lodów. Florence wiedziała jednak że może się przydać do czegoś innego. No i nie pomyliła się. Nie potrafiła znaleźć bardziej specjalnego dania niż tort weselny. - No wiesz co, Florean! - sprzedała bratu kuksańca - Wiem że rzadko do nas wpadał, ale mógłbyś go jednak zapamiętać! Herbert? Brat Halberta, z którym byłam na stażu w Mungu? Przychodzili nas odwiedzać w lodziarni. A Herbert co jakiś czas przywoził nam ze swoich podróży różne dziwne, oryginalne składniki - te wszystkie sezonowe nowości, które czasem pojawiały się w lodziarni to często była właśnie zasługa Herberta. Kiedy zjeżdżał do Londynu, często przywoził ze sobą dziwaczne cuda natury z obcych zakątków świata. Florence zawsze znajdowała dla nich zastosowanie - Herbert bardzo dużo i bardzo daleko podróżował. - wyjaśniła Keatowi. Poza tym, cóż, obaj Greyowie nie mieli w sumie nic wspólnego z Zakonem. Może poza faktem, że Hal pracował jako ogrodnik lorda Prewetta. Dalsze objaśnienia niestety musiały poczekać, bo Florence dostrzegła jak do niewielkiej kuchni wtacza się najpierw dynia - a zaraz za nią niosący warzywo Farley. - Dzień dobry! - uśmiechnęła się, odkładając co miała w rękach, żeby zaraz odszukać przewieszony przez jedno z krzeseł ręcznik. Gdy Alexander ręce miał już wolne, wręczyła mu tkaninę by choć trochę osuszył się po skakaniu teleportem w deszczu. - Właściwie nie mogłeś trafić lepiej. Herbaty? - zaproponowała jeszcze, zerkając i oceniając warzywo, które przyszło im wykorzystać do tortu. Wiedziała, że prawdopodobnie się spieszył, ale nie byłaby sobą, gdyby nie zaoferowała mu gorącego napoju. Jako że jednak czas gonił, zaczęła wyciągać po kolei wszystkie potrzebne składniki. - Tylko pospieszcie się z tą dynią, bo ciasto zajmie dosłownie sekundę - zawołała do brata, sięgając po jedną z misek i wsypując do niej odpowiednią ilość mąki. Właściwie nie potrzebowała miarek, ilość dodawanych składników potrafiła ocenić na oko! Ot, lata doświadczenia!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
aneks kuchenny Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: aneks kuchenny [odnośnik]05.02.21 12:26
Nie miał najmniejszego pojęcia, jak mógł wyglądać lodowy tort; pewnie wzmacniali go jakoś czarami, żeby marzenia młodej pary nie roztopiły się w połowie wesela, niemniej, chętnie by go spróbował. (Wygłodzonymi) oczami wyobraźni widział go już wyraźnie. Brakowało mu tylko jednej informacji. - Jaki miał smak? Było kilka czy tylko jeden? - on pewnie wybrałby cytrynowy, ale to chyba mało wyrafinowane i nieszczególnie nadaje się na wesele.
- No jajecznicę, taką trochę surowawą, ale w sumie do zjedzenia - jak jeszcze było na tyle jajek, że mógł je jeść niemal codziennie na śniadanie. Zerknął na podskakującego Floreana, czekając na potwierdzenie, czy blaszka się nadaje; zaraz potem bliźniacy wymieli te swoje znaczące spojrzenia, chyba zatwierdzając wybór. Oczyszczona blaszka ostatecznie znalazła się na blacie, a oni mogli skoncentrować się na najważniejszym.
W odpowiednim momencie drzwi chatki otwarły się; próg przestąpił ktoś jeszcze.
- Witamy, witamy - zawtórował Florkowi, posyłając panu młodemu uśmiech; zaraz potem wzrok opadł na zaczerwienione od zimna dłonie gwardzisty, które trzymały pokaźnych rozmiarów dynię, i miał już zaaferować pomoc, ponieść ją chociaż przez te kilka metrów, lecz Alex nie wyglądał wcale tak, jakby warzywo zanadto mu ciążyło. Chwycił je w taki sposób, jakby dynię wydrążono już w środku, pozostawiając tylko szkielet z błyszczącej skóry. - Mamy ją obrać do tego tortu? Czy tylko pestki wyciągnąć? - Merlin wie, może jadło się też skórę, odpowiednio przygotowaną. Odpowiedzi poszukał, zerkając na głównodowodzących, a zaraz potem zabrał się za wbijanie ostrza w warzywo, siłując się z twardą dynią. - Jak idą przygotowania? - faktycznie, gdyby była w czymś jeszcze potrzebna pomoc, to bliźniacy poradzą sobie bez przeszkadzającego elementu, a on mógłby zrobić coś pożytecznego. - Z herbatą to w sumie może być problem, odłożyłem ją na jutro - zrobił to wczoraj, gromadząc wszystko, co powinni ze sobą zabrać. Samej herbaty za wiele nie mieli, choć na szklankę pewnie by wystarczyło. - Ale jak do gorącej wody doda się trochę pieprzu, to w sumie nawet nie czuć, że to zwykła woda, zrobić ci coś takiego? - pił już kilka razy swoją genialną miksturę, i chyba nawet nauczył się, jak nie nasypać tyle przyprawy, żeby nie zionąć później ogniem, dopijając ją do końca (bo zmarnować przecież szkoda). - Do jedzenia też coś mamy - z naciskiem na coś; niemniej, Alex zdawał się być porządnie zmęczony, może powinien zjeść owe coś.



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: aneks kuchenny [odnośnik]06.02.21 21:24
Każdy poziom miał inny smak, to było arcydzieło – westchnąłem, wspominając to lodowe dzieło sztuki, które udało nam się wówczas przygotować. Zajęło nam to sporo czasu i nerwów, ale za to efekt końcowy był wyśmienity, i szybko zjedzony, co dla mnie było największym komplementem. Nigdy nie było mi szkoda zjedzonych wyrobów – przecież właśnie po to były, żeby cieszyły kubki smakowe, a nie oczy. Szczególnie teraz, kiedy jedzenia było tak mało, miałem nadzieję, że jutro wszyscy na moment o tym zapomną.
Och! – Uderzyłem się w czoło, samemu nie mogąc uwierzyć w moje zapominalstwo. – Ten Herbert, no tak, jak mogłem zapomnieć – Pokręciłem głową, spoglądając na Florence z niedowierzaniem. – Czy to już pierwsze objawy starczej demencji? Nie no, do trzydziestki jeszcze... – urwałem, robiąc wielkie oczy, bo szybko podliczyłem sobie ile już lat chodzę po tym świecie, i wyszła rzecz niesłychana. – Merlinie... – mruknąłem, kończąc temat, bo trzydzieści brzmiało w mojej głowie tragicznie, przecież to wymagało już jakichś osiągnięć, to definitywnie kończyło beztroską młodość, to… Nie, ja to myślałem dokładniej przemyśleć. Całe szczęście, że pojawił się Alex z dynią, na której mogłem się teraz skupić. Dynia, dynia, dynia.
Co? Chcesz same pestki włożyć do ciasta? – Zaśmiałem się, podchodząc do stołu. – Trzeba ją obrać i pokroić. Potem zetrzeć, wycisnąć i dodać do ciasta – wytłumaczyłem pokrótce, przecinając dynię na pół. Jedną połówkę podałem Keatowi, drugą zostawiłem dla siebie.
Wiesz co, Alex, ja bym nie ryzykował z tą wodą z pieprzem… – podzieliłem się swoją uwagą, tak ciszej, konspiracyjnym głosem, że niby Keat miał tego nie usłyszeć. – Lepiej żebyś nie spędził swojego ślubu w łazience… – dodałem, chociaż Alex niby był uzdrowicielem, więc powinien mieć na to jakieś sposoby. No nie wiem, i tak bym nie ryzykował. – Ani się obejrzysz i dynia będzie gotowa, nie bój żaby. W ogóle wiecie co? Brakuje nam tutaj radioodbiornika, posłuchałbym czegoś – westchnąłem, spoglądając na kawałek pustego blatu, gdzie idealnie zmieściłoby się takie nieduże radyjko albo gramofon. Zatęskniłem za tym, który został na Pokątnej.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
aneks kuchenny F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: aneks kuchenny [odnośnik]07.02.21 1:45
- No już, nie rozpraszaj się Florku - pacnęła go lekko łyżką w głowę. Sama wolała nie myśleć o tym, że czas tak szybko leci. Zdecydowanie nie wyczekiwała dnia, kiedy w jej wieku z przodu stanie trójka. Myślała z resztą podobnie jak brat - z trzema dekadami na karku wypadałoby już mieć jakieś osiągniecia w życiu. A wszystko co oni osiągnęli, zostało im jednej nocy odebrane. Ale... hm, nie, poszły precz smutne myśli. Jest tort do zrobienia. Weselny, na gacie Godryka!
- Florku, myślę, że Keatowi chodziło o to czy jedyne czego nie użyjemy do tortu, to pestki. - wyjaśniła, zerkając na Burroughsa z lekkim uśmieszkiem. Szczerze powiedziawszy, pestki także mogli wykorzystać. Niekoniecznie do samego tortu, ale w sumie mieli jeszcze czas by o tym pomyśleć. Zawsze mogli faktycznie jakoś je pomalować i użyć jako dekoracji. Równie dobrze mogły być jednak też przekąską na weselu. Raczej symboliczną, ale zawsze jakąś. Chociaż ona osobiście nie pogardziłaby wykorzystaniem ich do wypieku jakiegoś chleba. Chociaż z tym wypiekiem to może być ciężko, mąki przecież też nie mieli w dużym zapasie.
Koniec końców Alex dostał po prostu szklankę wody. Florence chyba także nie ryzykowałaby tego dziwnego napoju z pieprzem, szczególnie w przeddzień tak ważnej uroczystości. Nie, żeby podejrzewała Keata o jakieś dziwne skłonności... poza tym pieprz był jednak kojarzony raczej pozytywnie. Ze zdrowiem. Niemniej, ona i tak by podziękowała za podobny napitek.
- Mogę wam pośpiewać - zaproponowała, chociaż świadoma była, że najlepszego głosu to ona nie ma. Zawsze jednak mogli pofałszować razem, prawda? Jej także brakowało muzyki w ich codziennym życiu. Można było sobie wmawiać, że cała Oaza śpiewała, że rytm był wszędzie dookoła, ale jednak brakowało tu zwyczajnej, skocznej melodii. To z kolei przypomniało Florence o tym, jak przed paroma tygodniami rozmawiała z Michaelem, siedząc nad stawem. Myśleli wtedy o zorganizowaniu potańcówki. Jacyś muzycy na pewno znaleźliby się wśród mieszkańców Oazy! No, a tymczasem mogli się nacieszyć wizją tańców i zabawy na weselu Alexa. Ale najpierw - ciężka praca.
Mąka, jajka i cukier, a także kilka innych składników grzecznie mieszały się w misce - najpierw Florence dzielnie ucierała wszystko łyżką ręcznie, później wyręczyło ją w tym jedno machnięcie różdżką. - Tylko pamiętajcie, żeby zostawić kawałek dyni na ozdoby - uprzedziła ich, zanim by wszystko pokroili. Normalnie ozdoby na torcie byłyby cukrowe, ale jako że nie mieli wcale zbyt wiele cukru, musieli sobie radzić jakoś inaczej. Niewielkie różyczki wystrugane z kawałków dyni z pewnością także się sprawdzą. Jak się nie ma co się lubi... eh. Bardzo żałowała, że muszą na każdym kroku iść na skróty, byle znaleźć jakieś rozwiązanie. Alex i Ida zasługiwali na najlepsze ciasto.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
aneks kuchenny Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: aneks kuchenny [odnośnik]07.02.21 15:05
Lodowy tort o kilku piętrach, czy raczej, jak nazwał je Florean, poziomach, musiał wyglądać obłędnie, i tak samo smakować. Nie był sobie nawet w stanie wyobrazić, czego bliźniacy użyli, żeby osiągnąć podobny efekt, lecz bez wątpienia nawet teraz - z okrojonymi możliwościami - stworzą coś, o czym goście weselni szybko nie zapomną. Tylko ta dwójka z resztek jedzenia mogła zrobić kulinarne arcydzieło.
- Dwa lata? - podsunął usłużnie, uśmiechając się złośliwie; albo nawet niecałe? Nie był pewien. Trochę to hipokryzja z jego strony, sam miał kompleks związany ze swym zbyt młodym wiekiem i wiecznie się postarzał.
- No bez przesady może, już nie rób ze mnie... nie wiadomo kogo - obruszył się niby na poważnie, chyba miał ochotę przetestować dziś cierpliwość Florka - gotować nie umiem, ale to jeszcze nie oznacza, że piekłbym ciasto z pestek - Florce nie musiał tłumaczyć skrótu myślowego. - Dobra, czyli na to ozdabianie kawałek tej wielkości starczy chyba? Czy większy? - zapytał jeszcze, zerkając na Florence. A potem kalkując wszystko, co robił Florean, zaczął obierać i kroić to, co do obrania zostało. - I wy to wszystko zawsze ręcznie robicie? Nie ma na to jakichś zaklęć? - chyba średnio miał cierpliwość do tego typu czynności, zaczął mieć dość po pierwszych pięciu minutach monotonnego obierania.
- Mi nic nie było - dowód anegdotyczny zawsze w cenie - no dobra, jakbyś miał się wypowiedzieć jako uzdrowiciel, to co byś powiedział? To mogłoby jakoś... zaszkodzić? - zerknął na Alexa tylko na chwilę, bo aktualnie próbował nie odkroić sobie palców, szatkując dynię.
- Tylko czego byśmy słuchali? - siedziba rozgłośni w Hogsmeade była zamknięta na cztery spusty  - może lepiej jakiś gramofon? - płyty dałoby się... skombinować; zarówno z mugolską, jak i czarodziejską muzyką. - Co nam zaśpiewasz? - sam też co prawda nie miał za grosz zdolności muzycznych, ale był pierwszy do śpiewania pijackich szant. Niekoniecznie na trzeźwo. Właściwie słuchał muzyki tak rzadko, że kojarzył tylko szlagiery. - Kociołek pełen gorącej miłości? Z dedykacją dla pana młodego? - wyszczerzył się do Florki, a potem zrobił krok w tył, podziwiając to, co udało mu się pokroić zupełnie tak, jakby był rzeźbiarzem, który właśnie odkładał dłuto od swojego opus magnum. Zaczął nucić od nosem takt, po którym zaczynały się słowa przyjdź w mym kociołku zamieszaj, i może nawet, gdyby się postarać, dałoby się rozpoznać, co to za piosenka.



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: aneks kuchenny [odnośnik]07.02.21 23:11
Alexander prędko skinął głową i podszedł do stołu, na którym z zastanawiającą lekkością umieścił dynię. Wszystko rozjaśniło się jednak już chwilę później, kiedy Alexander wyciągnął różdżkę i ściągnął nieco brwi w zamyśleniu, skupiając się na inkantacji Reparifarge. Poczuł, jak drewno w jego palcach odpowiada na wezwanie i magia zadziałała. Dla pewności uzdrowiciel złapał dynię i spróbował ją podnieść, czując od razu że ta stawia mu opór. Nie umknęło to też na pewno uwadze pozostałych, że poprzednia lekkość w ruchach Farleya zniknęła. Stół stęknął pod naporem warzywa, a Alexander schował hikorowe drewno do pokrowca przy pasie.
No – powiedział zdecydowanie, z zadowoleniem, uśmiechając się do pozostałych. Zaraz z podziękowaniami przyjął ręcznik od Florence, choć przecież mógł osuszyć się magią. Doceniał jednak ten gest, który czarownica popełniła najprawdopodobniej w jakimś nawyku pozostałym po anomaliach, kiedy używanie magi lepiej było ograniczać do całkowitego minimum. – Przygotowanie idą, nie powiem, dość dobrze. O ile nie spadnie nam na głowy żaden kataklizm to powinniśmy ze wszystkim zdążyć. Chciałbym żeby Ida była zadowolona, nic więcej mi nie trzeba – oświadczył, energicznie wycierając kręcone włosy, a rysy jego twarzy wyraźnie złagodniały na wspomnienie narzeczonej. Zaraz jednak  pokręcił głową na kolejne pytania Floreana i złożył równo ręcznik, przewieszając go przez oparcie krzesła. – Ze mną dobrze, choć dużo rzeczy wymaga mojej uwagi. Nie zamkniemy przecież nagle lecznicy. Jest tego wszystkiego trochę więcej niż zwykle, ale cóż, wiedziałem na co się piszę – wzruszył ramionami. – I to, że pomagacie z tortem jest... nie wiem jak wam dziękować – powiedział, uśmiechając się jeszcze szerzej. Wiedział, że Florence miała jeszcze pomóc z babeczkami, więc zaraz obrzucił ją kolejnym wdzięcznym spojrzeniem. Nie wiedział jakim cudem, choć teoretycznie przed rokiem miał stracić całe życie to czuł, że nie mógł być bogatszym. Nie zamieniłby ludzi, z którymi dzielił swoją drogę na cokolwiek innego.
Zaczął zaraz grzecznie wymawiać się od poczęstunku, zwłaszcza od tej wody z pieprzem, lecz ostatecznie i tak uległ pannie Fortescue i trzymając szklankę z wodą w dłoniach starał się nie przeszkadzać za bardzo. Zamyślił się zaraz, dywagując głębiej nad tym pieprzem, strojąc przy tym na wpół zabawne miny, podłapując żartobliwość sytuacji.
Jakby przesadzić z pieprzem można zwymiotować – stwierdził w końcu, wypijając kolejny link wody. – Więc uważaj z tym – powiedział Burroughsowi, grożąc mu palcem. Dopił resztkę poczęstunku i odepchnął się od ściany, odstawiając szkło przy kranie. – Jakkolwiek chciałbym zostać i pośpiewać z wami to niestety muszę lecieć dalej – westchnął, uśmiechając się z nieznacznym żalem. Nie był wielkim fanem Celestyny, ale z nimi chętnie by pośpiewał. Cóż, obowiązki wzywały. – Do jutra – powiedział jeszcze na pożegnanie, zamachał im krótko i wyszedł z chatki, ruszając w drogę powrotną do Doliny, w ten deszcz i mgłę. Przynajmniej teraz nie miał ze sobą dyni.

| zt <3


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
aneks kuchenny 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: aneks kuchenny [odnośnik]11.02.21 23:38
Dwa lata. Spojrzałem z przerażeniem na Keatona, bo to nie mogła być prawda. Wydawało mi się, że cały czas mam dwadzieścia pięć lat i jestem w kwiecie wieku. Natomiast trzydziestka... Gdyby nie ręce pełne roboty, pewnie załamałbym się i do końca dnia snuł po Oazie bez celu, zastanawiając się nad swoim marnym życiem. Tymczasem kategorycznie postanowiłem skupić się na robieniu tortu, bo przez te pogawędki byliśmy daleko w tyle. Zaraz zajdzie słońce, a nam pewnie całkiem odechce się pracować, a potem wstaniemy rano zmęczeni i zapuchnięci, bez sił na zabawę. Ot, taka była moja diagnoza. – Mnóstwo ludzi zaangażowało się w przygotowania, więc na pewno będzie zadowolona – co do tego nie miałem żadnych wątpliwości. Zdążyłem poznać Zakonników od najlepszej strony i jeżeli któryś z nich mówił “a”, to zawsze dodawał też “b”. Poza tym Alexander z Idą byli lubiani, a każdy z nas chciał popatrzeć chociaż na cudze szczęście, skoro brakowało nam tego własnego… Jednym słowem, będzie dobrze.
Daj spokój, dla nas to sama przyjemność – uspokoiłem Alexa, poza tym nie czułem się jakimś wielkim bohaterem z tego powodu, to po prostu przyjacielska przysługa.
Widzisz, mówiłem – skwitowałem, spoglądając na Keata ze swego rodzaju wyższością, choć byłem trochę niższy. Woda z pieprzem brzmiała po prostu źle.
Czasem korzystamy z zaklęć, ale nie zawsze. Możesz spróbować – odparłem, samemu kontynuując swoje powolne, mugolskie obieranie dyni. Wtedy gotowanie było dla mnie jakieś takie przyjemniejsze, człowiek faktycznie się napracował, a potem z większą radością oglądał efekty. Chociaż nie byłem aż tak pracowity, żeby w ogóle dzisiejszego wieczora zrezygnować z magii – pewnie sięgnę po nią, żeby zrekompensować brak jakiegoś naczynia.
Racja, przecież rozgłośnia przestała działać… No to gramofon – zgodziłem się z Keatem, och, jakże bym posłuchał czegoś skocznego na gramofonie, potańczył!
Zaśmiałem się głośno, kiedy Keat z Florką zaczęli śpiewać, ale sam nie dołączyłem. Kiwałem się za to na boki, trochę niebezpiecznie wymachująć nożem.
Do jutra! Powodzenia! – Pożegnałem Alexa, w zasadzie żałując, że nie kopnąłem go na szczęście. Chyba można było to zrobić przed ślubem?
Jak już pokroisz i oczyścisz z pestek to trzeba to zetrzeć na tarce. Mamy tarkę? – Śmiałem podejrzewać, że nie, ale podszedłem do szafek i tak. – Potem to musi się odsączyć, najlepiej przez sitko, ale może być jakaś ścierka… A potem połączyć to z ciastem Florence, upiec, ozdobić i… tyle – wytłumaczyłem Keatowi, otwierając wszystkie szafki po kolei, aż nagle… gdzieś z tyłu, zapomniana, niczym Święty Graal. – Tarka – wziąłem ją delikatnie w ręce, prawie tak samo jak ten cukier na początku. Postawiłem ją na stole i machnąłem różdżką, żeby dynia zaczęła się sama przecierać.
No, śpiewajcie dalej! Dobrze wam idzie.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
aneks kuchenny F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: aneks kuchenny [odnośnik]18.02.21 1:24
Uśmiechnęła się, wtórując Floreanowi. Mówił prawdę, upieczenie tortu to była dla nich prawdziwa przyjemność. Pozwalała na odzyskanie odrobiny normalności, na poczucie się tak, jakby właściwie nic złego się nie działo na świecie. Tylko Florence, Florean, Keat oraz ciasto, które musieli upiec. A jeśli przy okazji pomagali przyjacielowi...
- Trzymaj się Alex! Pamiętaj, żeby się porządnie wyspać! - zawołała jeszcze za nim, kiedy Farley zdecydował się już ich opuścić. Nie dziwiła się, że miał urwanie głowy. Musiał więc pamiętać o tym, by zażyć odpowiedniej dawki snu przed wielkim dniem! Przecież nie mógł stanąć przy ołtarzu z podkrążonymi oczami. Florence uznała, że w razie wu byłby w stanie podzielić się z panem młodym własnymi kosmetykami, aby jakoś zatuszować oznaki zmęczenia. Nie miała ich co prawda wiele, ze znanego wszystkim powodu... ale coś tam jednak miała.
- Może być - zawyrokowała, biorąc od Keata kawałek dyni. Odłożyła go jednak na bok, na później. Skupiła się na tym, by dokładnie wymieszać wszystkie składniki. Dobrze, że miska była naprawdę duża, musiał pomieścić zarówno ciasto jak i dynię, którą się później doda. - Wiesz Keat, jeden lubi się paćkać w farbach, inny dłubać w jakichś mechanizmach, a jeszcze inny... mieszać ciasto i je ozdabiać - uśmiechnęła się, tłumacząc mu. Co ciekaw, miłość do kulinariów nie towarzyszyła im od zawsze. Odkryli tę drogę w sumie stosunkowo niedawno, jeśli biorąc pod uwagę, że faktycznie mieli niemal trzy dekady na karku. Dziś jednak Florence nie zamieniła babrania się w lodach na nic innego. - I tyle - powtórzyła za bratem, gdy ten wytłumaczył ich gospodarzowi, jak właściwie piecze się ciasto dyniowe. Brzmiało to może łatwo, niemniej przy takich wypiekach zawsze było mnóstwo bałaganu. Mnóstwo. Szczególnie gdy trzeba było odsączać miąższ. Hej, będą mieli się czego napić, świeży sok dyniowy, hurra! - No, uwijajcie się, ja tu już właściwie skończyłam - poinformowała, zerkając jak panowie sobie radzą z warzywem. Szło im całkiem nieźle, ale wyraźnie potrzebowali dopingu. Stąd też Florence faktycznie zaczęła fałszować śpiewać. Skoro Keat zaproponował Kociołek, to właśnie poszło na pierwszy ogień. Ani się obejrzą, ciasto będzie już gotowe.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
aneks kuchenny Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

aneks kuchenny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach