Wydarzenia


Ekipa forum
Piwniczna pracownia
AutorWiadomość
Piwniczna pracownia [odnośnik]27.08.15 0:50
First topic message reminder :

Piwniczna pracownia

★★★
Zajmująca znaczną część piwnic pracownia umiejscowiona została dokładnie pod zapleczem sklepu. Jedyne okno w pomieszczeniu znajduje się na wysokości brukowanej ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Kroki przechodniów niejednokrotnie rzucają cień na niską, zakurzoną podłogę. W pomieszczeniu znajduje się stół, zazwyczaj wypełniony składnikami przeznaczonymi do eliksirów, które powinny być uprzątnięte w kredensach ustawionych pod ścianą. Pod sufitem zawieszone zostały warkocze czosnku i inne wiązanki suchych ziół, które nadają pomieszczeniu ciężkiego zapachu, potęgowanego paleniskiem pod kociołki. Do pomieszczenia mają wstęp jedynie upoważnione osoby.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Piwniczna pracownia - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]21.05.24 16:46
Może to kwestia krwi, a może po prostu wychowania. Fascynacja klątwami nie brała się z niczego i może, gdyby nie fakt, że przez wiele lat słyszała o mocy jaką można było zawrzeć w zwykłym przedmiocie, niespodziankach, które uaktywniały się wraz z przekroczeniem progu czy fiolkach krwi, które w niepowołanych rękach zgotowałaby cierpienie, to nie czułaby tak wielkiej powinności względem rodzinnego dziedzictwa. Nie mogła jednak zrzucić tego jedynie na garb wkładanych jej do głowy opowieści i lekcji, których skuteczności nie chciała nawet oceniać. Ta magia ją pociągała, oddawała spokój, gdy właśnie jego potrzebowała i rozbudzała zmysły, kiedy zapragnęła znów coś poczuć. Niezliczone godziny poświęcone na czytanie manuskryptów, ksiąg tak delikatnych, że gwałtowniejszy ruch ręki mógłby pokruszyć strony, wynajdywanie przeklętych artefaktów, noce spędzone na przeklinaniu zwykłych i niezwykłych przedmiotów. Może to kwestia krwi, a może po prostu wychowania. W chwilach, gdy spoglądała w lustro, widziała odbicie nie tylko siebie, lecz także całej linii przodków, których krew płynęła w jej żyłach. Każde ich osiągnięcie, każda porażka, każda cząstka wiedzy, którą przekazywali z pokolenia na pokolenie, były jej dziedzictwem. Nie mogła tego zignorować, nie mogła się od tego odwrócić. Czasem zdawało jej się, że słyszy szept przeszłości, głosy tych, którzy przyszli przed nią, doradzające jej, prowadzące jej rękę, gdy zagłębiała się w kolejnych zagadkach, runach, które pragnęły pozostać nieodkryte.
Szatynka skinęła głową na słowa kobiety. – Ja również – odparła z lekkim powątpiewaniem w głosie. Znała ją dość dokładnie, bowiem sama kilka lat wstecz takową nakładała. Nie znała tej kobiety, nie wiedziała też jaki klątwa przyniosła efekt, ale poszczególne runy przekleństwa wyryły się w jej wspomnieniu. O tym już jednak nie wspomniała głośno. Nie widziała w tym celu. Każdy posiadał własną moralność, a jej była dość szeroka.
Kącik ust drgnął jej w uśmiechu, gdy dotarły do niej kolejne słowa czarownicy. Podzielała jej zdanie. – To co najpiękniejsze jest często równie niebezpieczne – dodała po części jako przestrogę, po części jako prawdę absolutną. To tyczyło się roślin, zwierząt, ludzi, natury w sposób całościowy. Czy kometa błyszcząca na niebie nie była piękna? Czy przez długi czas nie cieszyła ludzkiego oka by po chwili przynieść im cierpienie i zagładę? Ludzie byli wrażliwi na wszelkiego rodzaju piękno i łatwo było ich w ten sposób omamić, odurzyć. Miłe słowa, piękne gesty, prezenty cieszące oko.
Zastanowiła się przez chwilę rozumiejąc, dokąd kobieta zmierza. Artefakty miały to do siebie, że często przechodziły z rąk do rąk, z pokolenia na pokolenie. Nic dziwnego, że zostawiali na nich własny ślad. Ze skrajności w skrajność – przekleństwa i talizmany. – Sprawdźmy – sięgnęła po różdżkę nie chcąc rzucać słów na wiatr. Jeśli na przedmiocie coś się znajdywało to i tak zanim ten trafi do ewentualnej sprzedaży będą musiały się tego pozbyć. Po części Antonia miała nadzieje, że nie znajdą nazbyt wiele. Lubiła ten moment odkrywania tajemnicy, poznawania historii, ale jeśli klątwa była zbyt rozbudowana, to ściągnięcie jej równało się ryzyku, a to bywało różne. Szatynka zdecydowanie bardziej wolała nakładać klątwy niżeli je ściągać. – Hexa Revelio – rzuciła w oczekiwaniu na efekt.

III poziom starożytnych run + 60



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]21.05.24 16:46
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 42
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Piwniczna pracownia - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]11.06.24 16:08
Podejrzewając z czym mają do czynienia mogły zacząć działać, co panna Borgin nie omieszkała zrobić, ponieważ od razu sięgnęła po różdżkę. Primrose odsunęła się nieznacznie, wiedziała, że zależnie do ilości nadpisanych klątw te różnie się zachowywały w trakcie próby ich wykrycia.
Wypowiedziane zaklęcie zawibrowało w powietrzu, podobnie jak ono samo kiedy ostatnie wiązki oplotły naszyjnik. Mlecznobiała poświata pojawiła się wokół nich, ledwie dostrzegalna, a runy zajaśniały blaskiem zdradzając swoją obecność. Zdecydowanie więcej niż podejrzewała.
-Gebo, Wunjo… Uruz… - Wymieniała kolejno znaki, coraz bardziej zaskoczona ich ilością. Ta zaś wskazywała na to, że przedmiot przechodząc z pokolenia na pokolenie otrzymywał kolejne nadpisy, a te w takim połączeniu mogły wybuchnąć w twarz przy nieostrożnym ich zdejmowaniu. -Nie można tego w takim stanie zostawić. Kto wie, do jakiej mieszanki doszło. - Mruknęła pod nosem, runa to jedno, jeszcze ważne było jaki składnik został do nich wykorzystany - krew, szpik, włókno, wszystko miało niebagatelne znaczenie. Obydwie były tego świadome. -Czeka nas niemała praca. - Zdjęcie każdej z klątw zajmie chwilę czasu. Każda próba niosła ze sobą ryzyko powikłań i niepożądanych działań. Mimowolnie spojrzała na swoje dłonie, kiedy zaatakowała ją sinica, a z pomocą przyszła jej Cassandra Mulciber. Nie chciała przechodzić tego od nowa. Najważniejsze jednak, że wiedziały z czym mają do czynienia, a to znacznie ułatwiało pracę. Nawet tak ciężką jaka się teraz im szykowała.
Spojrzała na zegar, powoli dochodziła dość późna godzina, co oznacza, że dzisiaj więcej nic nie zrobią. To co je czekało wymagało świeżej głowy i spokoju. Teraz zaś nie sądziła, że posiadają jedno o drugie.
Nakładając powtórnie rękawiczki na dłonie sięgnęła po naszyjnik, który spakowała do skrzyni w jakiej go przynieśli. Teraz naszła ją myśl, że samą skrzynię należało również sprawdzić. Kto wie, czy i ona nie została naznaczona zabezpieczeniami lub klątwami. Niczego nie można było zakładać ani pomijać, nie w tej branży, a ludzie mieli szalone pomysły i bardzo często niesamowicie głupie.
Dzwonek u drzwi świadczył o tym, że przyszedł kolejny klient, którego nie mogła zignorować. Odkładając skrzynkę z naszyjnikime na półkę skierowała się do wyjścia.
-Co tym razem? Kolejna rzecz do sprzedaży czy będą chcieli zakupić upiora w butelce? - Zapytała rzucając przez ramię delikatny uśmiech w stronę panny Borgin jakby właśnie zaproponowała mały zakład. Wpływ pewnego czarodzieja możliwe, że był na nią aż nazbyt duży, a być może nawet lady Burke czasami potrafiła ukazać trochę więcej zadziorności niż innym się zdawało, że w sobie ma.

|Rzut na to co się stanie
|zt x 2



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Piwniczna pracownia - Page 10 Ec9b6d6814ecd5535d62936d872adcd1
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12148-primrose-e-burke#373667 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]21.10.24 16:16
|10.10.1958


W pracowni panował półmrok. Słońce, które o tej porze dnia wkradało się przez wysokie, zakurzone okna, rzucało wąskie, złociste smugi na masywne drewniane biurko. Na jego powierzchni spoczywały narzędzia, każde starannie ułożone, wyczyszczone, jakby czekały na swój moment. Młotki, pilniki, dłutka i igły jubilerskie. W powietrzu unosił się zapach metalu, zmieszany z lekką nutą wosku i wypalanej skóry, a ciche brzęczenie dochodzące z małeo palnika pod kociołkiem, świadczyło o nieustającej pracy ognia. Dziś tworzyła coś wyjątkowego. Zlecenie, które przyjął kilka dni temu, było szczególne – pierścień z wizerunkiem wijącego się węża, zamówiony Harlanda Parkinsona. Rodzina, która szczyciła się dobrym gustem i dbałością o detale. Nie mogła pozwolić sobie na jakikolwiek błąd.

Westchnęła cicho, podnosząc dłuto i delikatnie naciskając na powierzchnię wosku. Kształt pierścienia już istniał – prosty, klasyczny sygnet o szerokiej płaskiej tarczy, na której miała spocząć jej misterna praca. Teraz jednak przyszedł czas, by z wosku wyłonić się zaczął wąż. Dłonie Primrose pewnie, lecz z wyczuciem, zaczęły skrawać maleńkie fragmenty materiału, formując najpierw korpus węża, który miał owinąć się wokół tarczy sygnetu. Jej wyobraźnia tkała obraz, jak wąż pełznie po pierścieniu, jego ciało gładkie, smukłe, lecz z wyraźnie zaznaczonymi łuskami.
Każdy ruch narzędzia był przemyślany, nic nie mogło zostać pozostawione przypadkowi. Wiedziała, że choć wosk jest plastyczny, to każdy błąd, każde za mocne naciśnięcie, mogłoby zniweczyć godziny pracy. Ciało węża zaczynało wyłaniać się z surowego kształtu, a łuski, które powoli ryła, nabierały kształtu. Gdy skończył, odsunęła się na chwilę, by ocenić swój postęp. Ciepłe światło świecy oświetlało drobne detale – woskowy wąż zdawał się być żywy, jego ciało owijało się wokół sygnetu z gracją, a głowa była lekko uniesiona, z maleńkimi zagłębieniami, które wkrótce staną się miejscem na oczy z chalkantytu.

Następnym krokiem było odlewanie. Czarownica wstała od biurka, sprawdziła kociołek, gdzie temperatura była już idealna. Znała każdy etap tego procesu, każdy dźwięk i zapach były jej bliskie od lat. Woskowy model, zamknięty w specjalnej formie, powoli zanurzyła w gipsie, by stworzyć odcisk, który po zastygnięciu wypełni płynne złoto zmieszane ze srebrem. Kiedy gips wyschnął, podgrzałą formę, a wosk zaczął się topić, tworząc wewnątrz pustą przestrzeń, która stanie się miejscem dla metalu. Czekała cierpliwie, jak zawsze, pozwalając swojej myśli błądzić, choć nigdy na tyle daleko, by nie być gotową na kolejny etap.

Kilka godzin później, kiedy złoto zostało przelane do formy i ostygło, nadszedł czas na wyjęcie pierścienia. Starannie rozbiła formę, uwalniając surowy sygnet, teraz jeszcze matowy i nierówny, ale już w pełni ukształtowany. Wąż, który wcześniej istniał tylko w woskowej wersji, teraz lśnił w blasku, jednak potrzebował jeszcze ostatecznych poprawek. Zasiadła ponownie przy biurku, tym razem z narzędziami do wykańczania. Za pomocą pilników i mikroskopijnych narzędzi, zaczęłą nadawać ciału węża wyrazistości. Każda łuska została poprawiona, a detale na głowie i ogonie węża dopracowane z chirurgiczną precyzją. Oczy z maleńkich chalkantytów zostały oprawione z największą starannością. Dodały one wężowi groźnego, a zarazem tajemniczego wyrazu, jakby pilnował czegoś cennego.

Kiedy skończyła, odetchnęłą głęboko. Sygnet lśnił, a wąż zdawał się niemal pełzać po złotej powierzchni. Czekał ją ostatni etap, czyli wyrycie runy, która zapięczętuje moc sygnetu, który jednocześnie miał stać się amuletem. Precyzja nie była jej obca, ale zawsze na tym etapie czuła lekkie poddenerowanie. Jeżeli nie wyjdzie, będzie musiała całą pracę wykonać od nowa.

|Wykonuję talizman "Runa dumnej pawęży", st. 80
Rzut k100 na powodzenie, k6 na +X do rzutu k100 na wszystkie zaklęcia typu protego.
Alchemia: 29 +2



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Piwniczna pracownia - Page 10 Ec9b6d6814ecd5535d62936d872adcd1
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12148-primrose-e-burke#373667 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]21.10.24 16:16
The member 'Primrose Burke' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 98

--------------------------------

#2 'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Piwniczna pracownia - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]03.12.24 0:09
| 26.11.1958

Badania nie były czymś zdrożnym, wręcz oczekiwanym, zwłaszcza od osoby, która mieniła się mianem badacza artefaktów. Przedmiot, który trzymała w dłoni takowym nie był, ale też nie był niewinną rzeczą.
Fiolka z eliksirem, albo jak chciał skrzat, lekkim afrodyzjakiem iskrzyła się w dłoni płynem, który już w swojej barwie zdawał się być bardzo mocnym. Nie chciała jednak być zbyt pochopna w swojej ocenie i uznała, że przebada specyfik. Znając się na alchemii, mieszkaniu składników i ich łączeniu, nawet jeżeli nie tworzyła eliksirów to mogła spokojnie spróbować rozeznać się w temacie.
Wolała jednak robić to w pracowni na Nokturnie niż w Durham, gdzie przez przypadek specyfik mógł wpaść w ręce dzieci. Dopiero by byłaby tragedia. Brat i kuzyn zapewne by jej nigdy nie wybaczyli. W tym miejscu było, zdecydowanie, bezpieczniej.
Wszystko było przygotowane. Kociołek, odczynniki, narzędzia oraz rękawiczki, które nałożyła na swoje dłonie. Powoli i ostrożnie, z wielką pieczołowitością odkorkowała flakonik. Niemalże od razu poczuła zapach róż, świeżej pościeli i egzotycznych przypraw. Natychmiast zakorkowała fiolkę z lekką paniką w oczach. Szybko przystawiła do nosa chusteczkę nasączoną neutralizatorem nie chcąc, aby opary płynu wpłynęły na jej zdrowy rozsądek czy osąd otoczenia.
Pierwszym krokiem było przeprowadzenie prostego testu jak współdziała eliksir z innymi płynami. Rozlała go do czterech kielichów. Do jednego dodała czystą wodę, do drugiego wino, do trzeciego sok dyniowy, a do czwartego napar z lipy. Resztę eliksiru zamknęła na powrót w fiolce. Chciała się zorientować czy eliksir był wyczuwalny w napojach, a jeżeli tak to jak bardzo intensywnie.
Następnie sięgnęła po zestaw odczynników. Różnorodne fiolki z oznaczeniami łacińskimi i runicznymi ustawione były w idealnym porządku. Primrose kolejno dodawała minimalne ilości składników aktywnych: soku z owoców kwiatonii, proszku z kości trytonów, nawet rzadkiego pyłu z popiołów faworyta. Każda reakcja mówiła jej więcej o eliksirze. Wkrótce na powierzchni stołu pojawił się chaos: kolorowe próbki, zapiski pełne drobnych run i schematów chemicznych.
Kulminacją pracy miał być proces destylacji magicznej. Primrose ustawiła retortę, za której pomocą miała odseparować poszczególne elementy eliksiru. Jednak nim to uczyniła, nagle zawahała się i obejrzała przez ramię. Z lekkim ociąganiem sięgnęła ku małej laleczce przedstawiające postać człowieka. Czytała kiedyś o dziwnej magii zaklinania emocji i pragnień w lalce, która miała przedstawiać konkretnego człowieka. Postawiła ją obok kielichów zastanawiając się, czy będzie miała na tyle odwagi, aby przetestować pewną teorię. W tym jednak momencie usłyszała kroki na schodach. Na początku je zignorowała przekonana, że to jeden z pracowników. Nikt inny się tu nie zapuszczał. Dopiero kiedy usłyszała skrzypienie drzwi podniosła wzrok, aby dostrzec znajomą sylwetkę w progu.
Pracownik podał jej imię i nazwisko gościa, który zawitał w ich progi. Przypomniała sobie, że przecież miała przygotować zamówienie dla lorda Parkinsona, ale badanie eliksiru tak bardzo ją pochłonęło, że straciła poczucie czasu. Już miała zapewnić, że wyjdzie do niego, kiedy ten wyjrzał zza głowy pracownika.
-Lord Parkinson! - Zawołała poruszona, uświadamiając sobie, że cała pracownia przypomina pole bitwy, na środy znajdują się kielichy z amortencja, odczynniki, notatki, kociołki, a ona sama stoi przy stole w koszuli z podwiniętymi rękawami po same łokcie, żakietem z kobaltowymi wstawkami, powieszonym niedbale na krześle, szybko zapięła trzy górne guziki koszuli, którą rozpięła w trakcie pracy. Wygładziła dłońmi poły spódnicy. -Najmocniej przepraszam, to bardzo nieeleganckie z mojej strony, że musiałeś się fatygować do mnie.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Piwniczna pracownia - Page 10 Ec9b6d6814ecd5535d62936d872adcd1
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12148-primrose-e-burke#373667 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]09.12.24 9:05
Im bliżej do zakończenia roku kalendarzowego, tym większy zamęt panuje w pracowniach Domu Mody Parkinson. Nie dlatego, że projektanci i krawcy mają trudność z dopilnowaniem terminów, co to, to nie! Kwestia polega na tym, że rozsyłane przez lady Nott dyspozycje w kwestii sabatu sprawiły, iż niektórzy goście dopraszają się wprowadzanych na ostatnią chwilę zmian. Tak, oczywiście, że są na to przygotowani! Magazyny zastawione są tkaninami, koronkami, cekinami, aplikacjami i innymi dodatkami, czekającymi tylko na użycie, a każdy pracownik dobrze wyszkolony wie, iż miesiąc grudzień jest tym najbardziej pochłaniającym czas, wymagającym przybycie do szwalni na długo przed świtem i ciężkiej pracy do późnych godzin nocnych. Bradford, choć mógłby delegować zadania, nie zamierza zostawiać tak ważnych kwestii podwładnym, nawet jeśli niejednokrotnie wykazali się kompetencją i zaangażowaniem. W zabieganiu i wiecznym niedoczasie krąży po salach, na każdym kroku zaczepiany przez pracowników, potrzebujących konsultacji i oceny wprawnego oka. Wśród życiowych priorytetów prócz pracy wysoko ustawia sobie rodzinę. Nadchodzące wielkimi krokami urodziny Brigitte przypominają o złożonym u Borgina & Burke zamówieniu. Paczka z prezentem miała nadejść poprzedniego dnia, o czym zresztą sam zdążył w tym całym zamieszaniu zapomnieć. Mógł posłać skrzata, podwładnego, lub zwyczajnie Feronię z listem, jednak doszedł do wniosku, że chwila spaceru przyda się w ramach oddechu od pracy.
Na Nokturnie bywa prawie wcale. Ponura okolica, wszechogarniająca bieda i skrajne bezguście żywo dotykają jego zmysł wrażliwości oraz estetyki. Tak, to właśnie dlatego korzysta z sieci Fiuu, czego prędko żałuje, posługując się pospiesznie różdżką, by pozbyć się nagromadzonych w kominku kurzu oraz sadzy, jakie teraz osadziły się na jego czarnym płaszczu i wystającej spod połów butelkowozielonej szacie. Z pewnym niepokojem rozgląda się po wystroju sklepu i przypomina sobie o kolejnym powodzie, dla którego tu nie bywa, preferując ograniczyć się do komunikacji pisemnej. Po zdradzeniu celu wizyty, skierowany ku piwnicznym pomieszczeniom, schodzi na dół za starszym czarodziejem, nie mając jeszcze świadomości, iż nie jest dziś szczególnie wyczekiwanym gościem. Pewnym, ale niespiesznym krokiem wchodzi do środka. W tych ciemnościach sylwetka w białej koszuli momentalnie rzuca się w oczy. Pospiesznie zapinająca guziki czarownica przyciąga spojrzenie, jednak Bradford odwraca wzrok, nie chcąc jej peszyć w intymnym momencie.
- Cała przyjemność. Rzadko bywam w tych okolicach, miło czasem przypomnieć sobie, jak wygląda reszta stolicy. - Rozgląda się po otoczeniu z dystansem, nie zdradzając żadnej myśli. Piwnice niewiele różnią się od wystroju sklepu na parterze. Ciemność, surowe ściany i podłogi, powierzchnie płaskie z pewnością noszące ślady kurzu. W pracowniach Parkinsonów jest to niedopuszczalne. Tam każda przestrzeń musi być elegancka, przyzwoicie wypolerowana, nasycać wszelkie zmysły zachwytem i nie dawać żadnych powodów do wątpliwości, czy wszystko działa tu, jak w zegarku. Rozumie, że u Borgina & Burke mogą pracować czarodzieje słabszej krwi, nie mając poczucia, że coś tu jest nie tak, lecz arystokraci? Czy aby na pewno przebywają tu z własnej woli? Przyjmuje uśmiech na twarz, kątem oka upewniając się, że Primrose jest już gotowa na przyjęcie klienta. - Lady Burke. - Skłania głowę, podchodząc bliżej, zatrzymując się pół kroku od zastawionego mnogością sprzętu stołu. - Czyżbym przybył w nieodpowiednim momencie? Widzę, że praca wre, nie chciałbym nadto przeszkadzać. - Oczywiście, że w razie potrzeby gotów był zrobić awanturę i domagać się realizacji swojego zamówienia, jednak na widok młodej czarownicy cała irytacja odeszła w zapomnienie. - Nad czym się obecnie pochylasz? - pyta trochę z ciekawości, a na poły z grzeczności, przenosząc wzrok na stół. Błagam, powiedz, że porządkujesz, powtarza w myślach, bo to, co prezentuje sobą piwniczne pomieszczenie, błaga o pomstę do bogów projektowania wnętrz.
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]09.12.24 12:39
Aleja Nokturna rządziła się swoimi prawami. Sklep Borgina & Burke miał swoją reputację – mroczną, tajemniczą, doskonale wpisującą się w oczekiwania klientów tego zakątka. Ciemne ściany, zakurzone półki i atmosfera przesycona wonią starych ksiąg oraz czarno-magicznych artefaktów były normą, do której Primrose już dawno przywykła. Jednak patrząc na subtelne, ale surowe spojrzenie Bradforda, które omiatało każdy zakurzony zakamarek pomieszczenia, zdała sobie sprawę, jak obce i nieprzyjemne musiało być to dla niego miejsce.
Pojawienie się lorda Parkinsona w tej mało eleganckiej piwnicznej pracowni wywołało w niej dziwne uczucie – mieszaninę zmieszania i zakłopotania. Nie była przygotowana na gości, zwłaszcza takich, którzy mieli w sobie tyle wyczucia stylu i surowej oceny, co Bradford. Rzuciła spojrzenie na stół zastawiony fiolkami, notatkami i resztkami ingrediencji. Szybko oceniła sytuację – pośpiesznie próbowała posprzątać ślady swojej pracy nad amortencją. Fakt, że zajmowała się tym akurat teraz, w tak nieuporządkowanym otoczeniu, był dodatkowym powodem jej zmieszania.
-W żadnym wypadku. - Jej słowa brzmiały sztywno, jakby była uczennicą złapaną na gorącym uczynku. –Zostałam znaleziona w trakcie pracy, tak bardzo mnie pochłonęła, że straciłam poczucie czasu. - Primrose wzięła głęboki oddech, próbując odzyskać choć odrobinę kontroli nad sytuacją.
Opary amortencji muszą być wyczuwalne w powietrzu, albo jeszcze się nie zorientował skupiony na wystroju wnętrza albo uprzejmie ignorował ten fakt. Sama nie wiedziała jak długo wytrzyma wystawiona na działanie eliksiru, ale należało mężczyznę wyprowadzić jak najbszybciej z tego miejsca. Najlepiej do głównej sali sklepowej, gdzie nie będzie narażony na ich działanie. Musiała jednak zachować spokój – przecież nie robiła nic złego, więc dlaczego tak bardzo się przejmowała tym co o niej pomyśli? Odchrząknęła nieznacznie. –W moje ręce trafił bardzo mocny eliksir, który w nieodpowiednich rękach może być niebezpieczny. – Zaczęła tłumaczyć, starając się nie zagłębiać w szczegóły. Notatki jednak mogły zdradzić wiele, a przecież leżały teraz na stole – widoczne i czytelne dzięki eleganckiemu pismu lady Burke. Nawet napisane pospiesznie, po latach ćwiczenia kaligrafii nadal były kreślone z gracją. –Uznałam, że wyselekcjonuję kolejne składniki z jakich był zrobiony, aby dojść do tego, który z nich nadaje mu tej niespodziewanej mocy. Na razie starałam się dowiedzieć jak reaguje z różnymi płynami.- Mówiąc to wskazała na rozstawione kielichy. –Kolejnym etapem miała być destylacja. – Teraz dojrzała charakterystyczną fiolkę, która zdradzała od razu z czym mieli do czynienia. Gdy lord Parkinson zbliżył się do stołu, Primrose odruchowo zaczęła sprzątać. W pośpiechu chwytała fiolki i zwijała pergaminy, starając się, by jak najmniej rzucało się w oczy. Niestety, jej ruchy były zbyt chaotyczne – fiolka z amortencją zaczęła się przewracać. Primrose rzuciła się, by ją złapać, ale zamiast uratować sytuację, tylko pogorszyła sprawę – kilka kropel eliksiru rozlało się na jej rękaw i stół. – Na Merlina... – wyszeptała z rosnącą paniką, szybko wycierając rękaw szmatką. Jej serce biło jak oszalałe. Od razu uderzył w nią bardzo mocny zapach – świeżo wypranej pościeli, róż i egzotycznych przypraw. Czuła, że będą z tego kłopoty. –Powinniśmy udać się na górę. Tam… czeka zamówienie jakie złożyłeś. – Wskazała drzwi wyjściowe z pracowni.

|Kości zadecydowały o tym co się wydarzy.
Bardzo proszę MG o informacje czy coś się dzieje, zgodnie z eventem z Kupidynka




May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Piwniczna pracownia - Page 10 Ec9b6d6814ecd5535d62936d872adcd1
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12148-primrose-e-burke#373667 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]09.12.24 17:38
Szklana fiolka nie była duża, zamknięty w niej eliksir nie mógł starczyć na więcej, niż jedną porcję specyfiku. Testowany na różnych substancjach niewątpliwie reagował tak, jak inne eliksiry z kategorii miłosnych, nie różniąc się zasadniczo od większości z nich - w tym od najsilniejszego z nich, amortencji. Czy szalony skrzat o niezdrowym pociągu do romantycznych historii mógł stworzyć własną, silniejszą od amortencji recepturę miłosnego eliksiru? Mało prawdopodobne, wymagałoby to przecież istnego geniuszu, a zbuntowany skrzat nie wydawał się szczególnie rezolutny - czyżby? Fakty, którym przyglądała się Primrose, przeczyły temu, co wydawało się dotąd prawdopodobne. Alchemiczka zamierzała poddać resztkę eliksiru dalszym badaniom, lecz nie było jej to dane. Rozlany eliksir zamienił się tysiącem srebrnych drobin, reagując z powietrzem...

Przyglądając się Bradfordowi, Primrose dostrzegła, jak niezwykłym był mężczyzną. Postawny, dobrze zbudowany, przypominał jej antycznego herosa o twarzy ciosanej dłutem wyjątkowo zdolnego artysty. Zachwycający podbródek z dołeczkiem stanowił rzadkość, ale najmocniej zwracała uwagę linia szczęki, jaką mogło poszczycić się równie niewielu znanych czarownicy arystokratów - wpatrzona w nią nie zorientowała się nawet, gdy jej usta - bez udziału jej woli i z częściowym tylko udziałem świadomości - złożyły się w przepełnione emfazą westchnienie:
- Twoja szczęka... - Arystokratka czuła gorąc nabiegającej ku twarzy krwi, która spłoniła jej policzki intensywnym rumieńcem. Czarodziej wydał jej się obłędnie atrakcyjny. Wpatrzona w niego na kilka sekund usłyszała cichy dźwięk subtelnej fortepianowej melodii, a jego ciało poruszyło się w zwolnionym tempie. Nie potrafiła odwrócić od niego spojrzenia.

Znajdujący się poza zasięgiem eliksiru Bradford nie odczuje efektu, przynajmniej póki Primrose nie znajdzie się bliżej. Woń rozlanego specyfiku okaże się słodka i orzeźwiająca, ale i duszna i łagodna jednocześnie, lord Parkinson wyczuje w niej coś znajomego, kojarzącego się ze spokojnymi dniami w zaciszu własnych komnat lub krawieckiej pracowni. Konstelacja piegów na twarzy młodej arystokratki przypomni mu sen, który wyśnił minionej nocy: a był to sen niosący natchnienie na niepowtarzalną kreację, która - teraz to widział - na żadnej innej kobiecie nie mogła okazać się tak doskonałą, jak na Primrose Burke.

We fiolce pozostała wilgoć, która poddana odpowiedniej destylacji może ocalić jeszcze kroplę eliksiru, użyta jak perfumy pomoże Primrose zyskać przychylność rozmówcy, dodając jej naturalnego uroku. Na podstawie przeprowadzonych obserwacji, lady Burke potrafiła już oszacować co mogła osiągnąć dzięki bardzo skromnej dawce, która jej pozostała.
Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Piwniczna pracownia - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]09.12.24 19:45
- Doskonale wiem, jak fascynująca potrafi być praca nad projektem - uśmiecha się lekko, by rozładować napięcie. - W twórczym ferworze łatwo zapomnieć o całym świecie. - Sam doświadcza tego wielokrotnie, zwłaszcza gdy nadchodzi czas zajęcia się nową kolekcją, lub kiedy zaintryguje go zamówiona kreacja, stanowiąca swoiste wyzwanie. - Nie sądziłem, że eliksirami także się zajmujesz. - Wzmiankę o istniejącym niebezpieczeństwie stara się puścić mimo uszu. Nie wątpi w jej umiejętności, ale i wolałby, by mimo wszystko nic jej się nie stało — zdążył ją polubić. - Proszę, nie rób tego - chce sprzeciwić się nagłemu zrywowi porządkowania, nie zwracając wcale uwagi na treść notatek. - Naprawdę nie chcę przeszkadzać. Odbiorę tylko zamówienie i nie będę zajmować ci czasu. - Taki od początku był plan. Spacer miał być chwilowy, wizyta w sklepie szybka, a dzięki pospiesznemu powrotowi do szwalni może i wróciłby prędzej do domu. Pośpiech rzadko wychodzi na dobre. Łatwo o rozproszenie, gwałtowne gesty, wyrządzenie większej krzywdy, niż to wszystko warte. Na widok przechylającej się niebezpiecznie fiolki wstrzymuje oddech i ze zdumieniem obserwuje, jak jej zawartość wylewa się, czy raczej rozsypuje po ubraniu Primrose. Tysiące mieniących się drobinek, to prawdziwa zmora. Brokat potrafi dostać się w każdą szczelinę, wniknąć we włókna ubrań, przykleić do każdej powierzchni, będąc okropnym do sprzątania. Fatalnie, przechodzi przez myśl, wraz z kilkoma skutecznymi sposobami na czyszczenie tkanin, którymi gotów jest poratować. Sięgnąć chce zaraz za pazuchę, by wydobyć różdżkę, kiedy kobieca twarz zwraca się w jego kierunku. Ściąga brwi zdezorientowany, nie rozumiejąc, dlaczego czarownica zmienia nagle temat.
- Co się z nią stało? To pewnie sadza z kominka… - Nie od razu zwraca uwagę na dziwne zachowanie Primrose. Dotyka swojej twarzy, chcąc wytrzeć zeń resztki brudu, przelotnie zerka na dłoń, lecz nie znalazłszy nań czarnej smugi, powraca do arystokratki. Dopiero teraz widzi, jak w półmroku chłodnej piwnicy płoną kobiece policzki. Przy rozchylonych powiekach zielone tęczówki stają się dobrze widoczne, zdradzając, że jej umysł odpływa w dal.
- Dobrze się czujesz? Potrzebujesz świeżego powietrza? Uzdrowiciela? - dopytuje, gdy i jego uderza fala gorąca, jednak ta związana ze strachem. Naraz na myśl przychodzi Petra, która dotknięta klątwą Ondyny często potrzebowała pomocy ze wzięciem oddechu. Od razu podchodzi zaniepokojony, wsuwa rękę na jej plecy, chcąc stanowić podporę, jakby miała zaraz zemdleć i paść na kamienną posadzkę. - Mówiłaś, że nad czym pracujesz? - rzuca ostatnie w pełni trzeźwe słowa, bo choć z alchemią nigdy sobie nie radził, tak z tą wiedzą będzie mógł ułatwić pracę medykowi. Pospiesznie, acz z uwagą przygląda się jej twarzy, chcąc dostrzec oznaki wpływu eliksiru, gdy i do jego nozdrzy dochodzi słodki zapach. Zastyga w bezruchu, nie orientując się, że sam momentalnie zapomina o powodzie wizyty, jak i strachu, jaki lady Burke mu przyprawiła strąconą fiolką. Teraz rozpływa się w cieple znajomych nut, przywodzących na myśl bezpieczną przystań. Choć wcześniej miał już okazję, by uważnie przyjrzeć się czarownicy, tak nie wysunął śmiałego wniosku o pięknie młodzieńczej twarzy i zdobiących ją niezliczonych piegów.
- Widzę, że i dziś spędzisz mi sen z powiek - wyznaje z czającym się w kącikach ust uśmiechem, skutecznie nie dopuszczając do siebie myśli, że przyzwoitość nakazuje odsunąć się o krok. - Ośmielę się prosić, byś została jeszcze choć przez chwilę. - Przyjmuje lekki i żartobliwy ton, kiedy w ciemnym spojrzeniu błądzi coś na granicy zuchwałości i szczerości. - To niesprawiedliwe, że każda minuta z tobą mija tak szybko.
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]09.12.24 21:50
Potrafiła zatracać się w swojej pracy. Zapominać o całym świecie skupiona wyłącznie na tym czym się zajmowała. Zapominała o jedzeniu czy innych zobowiązaniach. Nie często się jej to zdarzało, gdyż obowiązkowa natura lady Burke nie pozwalała na takie zachowania, ale nawet ona miewała odstępstwa. Uśmiechnęła się nieznacznie słysząc słowa lorda Parkinsona, które niosły swego rodzaju pociechę. -Alchemia to szeroka dziedzina i choć eliksiry nie są moją główną domeną, tak nie są też mi obojętne. - Wyjaśniła starając się zebrać wszystkie dokumenty, w tym pośpiechu, który teraz jej towarzyszył. Ledwie usłyszała prośbę Bradforda czując się jeszcze gorzej, a poczucie wstydu zaczęło wypływać na jej twarz rumieńcem. Ten zaś został szybko zastąpiony bladością przerażenia kiedy fiolka się rozlała, a dokładniej.. rozsypała. Patrzyła z zaskoczeniem na drobinki unoszące się w powietrzu. Na to jak mienią się w promieniach słońca, które przebijało się przez okna do pracowni w piwnicy. Nieznacznie zmarszczyła brwi zaskoczona takim zachowaniem eliksiru. -Niesamowite… - Skomentowała jedynie, bowiem tyle zdołała powiedzieć kiedy jej wzrok osiadł na twarzy mężczyzny. Primrose czuła, jak jej serce wali niczym młot, kiedy Bradford zbliżył się do niej, zaniepokojony, ale i – jak się jej wydawało – dziwnie obecny w sposób, którego nie potrafiła zrozumieć. Pochyliła głowę, czując na policzkach gorąc, który na pewno miał wiele wspólnego z poczuciem zażenowania. Chciała odsunąć się, znaleźć dystans, ale jego obecność była jak kotwica, a wzrok – niepokojąco miękki, zbyt intensywny – jakby sam próbował znaleźć w niej coś więcej.
To… amortencja– przyznała, starając się brzmieć rzeczowo, choć z każdym słowem czuła, jak słodki zapach eliksiru zdaje się rozlewać w jej głowie, rozmywając myśli. – Najmocniejszy afrodyzjak w świecie. Zwykle działa na zmysły, wyostrza to, co skrywane, ale... nie sądziłam, że wyleję to na siebie. – Ostatnie zdanie wyrzuciła niemal szeptem, zła na swoją nieuwagę. Nie mogła jednak nie dostrzec, jak jego twarz wydaje się bardziej łagodna niż kiedykolwiek wcześniej. -Czy to ktoś gra na fortepianie? - Zapytała pół przytomna nie rozumiejąc skąd dobiegają te ciche nuty. Nie mieli w sklepie instrumentu, a może to właśnie przybył jakiś klient? – Czyżby nagle dopadła cię poetycka wrażliwość? – rzuciła z udawanym rozbawieniem, próbując ukryć swoje zakłopotanie. – To z pewnością coś w powietrzu – dodała, choć wiedziała, że jej głos brzmi nieco piskliwie, zdradzając emocje, które próbowała ukryć. Był blisko, a przecież nie powinien. Nie mogła jednak wzrokiem uciec od rysów jego twarzy, które zdawały się jej teraz być najpiękniejszymi jakie widziała w swoim życiu.
Powietrze?
Możliwe, że potrzebowali powietrza?
-Czy powinniśmy udać się na górę? - Bo chyba powinni, tak jej podpowiadał jakiś głos. Tylko dlaczego?



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Piwniczna pracownia - Page 10 Ec9b6d6814ecd5535d62936d872adcd1
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12148-primrose-e-burke#373667 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]14.12.24 11:43
Absolutnie nie chciał być tym, który wprawiać będzie kogokolwiek w zakłopotanie, w szczególności młodą damę, która z całą pewnością ma na swojej głowie wiele trosk. Próbuje załagodzić sytuację, zapewnić, że wszystko jest w porządku, że nie zamierza zabierać jej wiele czasu, że podyskutować mogą przy zupełnie innej okazji. Ileż problemu można byłoby uniknąć, gdyby nie uparte i nadgorliwe staranie się o przeklętą poprawność.
- Oh - wydobywa się tylko z piersi, kiedy lady Burke wyznaje, co znajdowało się w fiolce. Musi wytężyć słuch, by zrozumieć padające coraz cichszym głosem słowa, wyłapując jednocześnie ciężar oddechu. To amortencja, to tylko eliksir, ma być wytłumaczeniem dla szumu w głowie, oczywistością, pozwalającą na oddech rozluźnienia i spokoju, tyle że im usilniej próbuje sobie wmówić, że nic z tego, co czuje i widzi, nie jest prawdziwe, tym większy odnajduje w sobie opór. Nie uważa się za otumanionego na tyle, by nie sięgnąć do bardziej trzeźwych myśli. Czuje, że gdyby naprawdę musiał odejść, toby tak się stało, ale… nie chce. - Mogę nie pytać, skąd go masz, ale mam nadzieję, że nie sądzisz, że tego potrzebujesz.
Naprędkie wyjaśnienie pokrywa się z posiadaną wiedzą. Jeśli amortencja uwypukla to, co się czuje, to skąd wiedzieć, co drzemie w sercu, skoro wszystko tutaj wydaje się być realne, skoro jest realne? Czuje przecież płonące policzki, łomoczące w piersi serce, to nie pierwszy raz, kiedy stwierdza, że stojąca przy nim czarownica jest piękną kobietą, tylko tym razem niczego nie trzeba podkreślać odpowiednią suknią, niczego uwypuklać, wszystko jest oczywiste, podane na tacy, jak czarne na białym. Primrose skłania głowę, a on pochyla się lekko, by poczuć zapach jej włosów, powstrzymując się, by nie wtulić w nie twarzy, lecz od tak dawna nie był tak blisko z kobietą, że przychodzi mu z trudem.
- Fortepian? Nie należę do wybitnych znawców muzyki, ale też nie sądzę, bym właśnie ogłuchł - co jednak poddać musi trochę w wątpliwość, zarówno dlatego, że Primrose słyszy instrument, ale też dlatego, że czuje mętlik w głowie. Czy powinien lepiej ważyć słowa? Pilnować się? Jak, po co? - Dopadła - powtarza z krótkim śmiechem. Bradfordowa biblioteka ugina się pod tomikami poezji, literaturą piękną, dziełami wielkich i zasłużonych, ale i mniej znanych twórców. Większość woluminów nosi ślady częstego użytkowania, inne wyglądają jak nowe, trzymane na wypadek niespodziewanej inspiracji. - Moje zamiłowanie do poezji lubi dawać o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach - wyjaśnia z zakłopotaniem, bo zarówno tłumaczenie się, jak i w ogóle odsłanianie tak istotnego kawałka swojego życia, nie wydaje mu się na miejscu.
- Zgadza się, kiedy tylko zechcesz - przytakuje z lekkością, znów gryząc się w język dopiero po wypowiedzeniu słów. Gdzieś w tym wszystkim orientuje się, że nadal ją obejmuje, że to wszystko nie powinno mieć miejsca, bo przecież nie są sobie na tyle bliscy. - Wybacz mi śmiałość - mruczy skrępowany, przyłapując się na płonących policzkach i niechętnie podejmuje decyzję, by zabrać rękę z jej pleców, z ociąganiem przesuwając ją pierw na talię i biodro, by finalnie oderwać dłoń. Ta mrowi fantomem i tęskni już za dotykiem. Nie odsuwa się ani o krok, ale przecież nie blokuje jej przejścia. Dalsze słowa utykają gdzieś w gardle, pozwalając tkwić sobie w ułudzie, że jeśli zignoruje się problem, ten zniknie sam.
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]14.12.24 18:33
Primrose czuła, jak odwaga – choć podszyta magią – przepływa przez nią niczym szampan w trakcie wystawnego przyjęcia, którego to szampana zdecydowanie zbyt dużo wypiła. Napływ śmiałości, który amortencja rozdmuchiwała niczym ogień, był jednocześnie przerażający i fascynujący. Bradford nie był jej obojętny już wcześniej; jego manierom, elokwencji, tej nieco chłodnej, ale wyrafinowanej aurze, nie sposób było się oprzeć. A teraz, gdy magia pchała ją do przekraczania granic, nie miała w sobie siły, by to powstrzymać. Kiedy jego dłoń spoczęła na jej plecach, odruchowo odchyliła głowę w bok, jakby chcąc lepiej zrozumieć, co właśnie działo się między nimi. Czuła ciepło jego dotyku, a każde przesunięcie dłoni – z pleców na talię, z talii na biodro – pozostawiało po sobie ślad, który pulsował niepokojem i dziwną radością. Nie mogła oderwać wzroku od jego twarzy, tak wspaniałej. – Bradfordzie, nie sądzę, byś miał za co przepraszać – powiedziała miękko, pozwalając sobie na uśmiech, który ledwie powstrzymywał się przed byciem zbyt śmiałym. – Jeśli już, to ja powinnam. Nie zamierzałam wciągać cię w to… – Zawahała się na moment, zerkając na jego dłonie, które opuszczały jej biodro. – Zamieszanie. - Jej własne ręce drgnęły, jakby chciały powstrzymać ten ruch, ale ostatecznie pozwoliła mu się wycofać, choć odległość między nimi pozostała niewielka. Przełknęła ciężko, starając się odnaleźć równowagę w tym, co właśnie czuła. Amortencja była podstępna – uwypuklała emocje, ale ich nie tworzyła… Czy aby na pewno?
Oparła dłoń na piersi, jakby próbowała uciszyć kołaczące serce.
Poezja i muzyka – podjęła temat, nie chcąc pozwolić ciszy przejąć kontroli nad tą chwilą. – Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego po tobie. Może to dlatego, że zawsze masz tę chłodną... aurę. Jakbyś wszystko trzymał w ryzach. – Jej uśmiech nabrał lekkości, a spojrzenie przybrało cieplejszy ton. – A jednak pod tym wszystkim kryje się dusza romantyka. Powinnam się domyślić, widząc z jaką pasją potrafisz prowadzić pojedynek. - Słowa same cisnęły się na język, zupełnie nad nimi nie panowała, jakby nie potrafiła ich powstrzymać. Uniosła dłoń, odgarniając kosmyk włosów za ucho, czy gest był zbyt świadomy, by można go było uznać za przypadkowy? Ona sama nawet nie zarejestrowała tego ruchu. Zbliżyła się nieznacznie, choć na tyle, by Bradford poczuł narastającą intensywność ich rozmowy. Skandalicznie blisko, gdyby ktoś teraz wkroczył i ich nakrył, nie byłoby wytłumaczenia. Musiała zadrzeć głowę, by móc na niego spojrzeć. – Jeśli chciałbyś, mogłabym zagrać coś na skrzypach – powiedziała cicho, niemal szeptem, ale ton głosu był wyzywająco miękki. – Może mógłbyś przeczytać mi swoje ulubione wersy. Przyznaję, że jestem ciekawa, co tak bardzo cię fascynuje. - Spojrzenie Bradforda, sprawiło, że serce Primrose zabiło jeszcze szybciej. Wiedziała, że balansują na cienkiej granicy.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Piwniczna pracownia - Page 10 Ec9b6d6814ecd5535d62936d872adcd1
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12148-primrose-e-burke#373667 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]16.12.24 19:07
Lady Burke zwraca się do niego po imieniu i to moment, w którym ogarnia go kolejna fala ciepła, zupełnie jakby tylko czekał, aż nadejdzie ta chwila, by przełamać następną z dzielących ich barier. Przerywa już tę lawinę przeprosin, którymi mogliby przerzucać się wiecznie, oboje zbyt dobrze znając meandry kurtuazji. Primrose obdarowuje go uśmiechem, a on zastanawia się, jak mógł wcześniej nie dostrzec w nim uroku, czy raczej, jak mógł wcześniej nie dać się utopić w tym zachwycającym zjawisku? Jej piękna był świadom od pierwszych spędzonych wspólnie chwil, nawet jeśli podchodziła doń ze sztywnym dystansem, skrępowana, acz dumna i zdecydowana. Od początku był przekonany, że pod tą maską kryje się tajemnica, jaką zamierzał uwypuklić i przedstawić światu, a drogą do celu miała być nowa garderoba. Teraz oniemiały przygląda się jej w zupełnie innej odsłonie, wcale nie wystrojoną w bogate szaty, a mimo to — a może zwłaszcza dlatego — zapierającą dech w piersi.
- Utrzymywanie kontroli nie zawsze musi iść w parze z chłodem. - W stanie trzeźwego umysłu najpewniej obraziłby się za to stwierdzenie, traktując je jako przytyk. Teraz dziwi się tylko, nie tracąc jednak czasu na to, aby przeanalizować słowa lady Burke i poszukać w nich związku. Tymczasem prawda jest taka, że w istocie może zdawać się niekiedy oschły i zdystansowany, zwłaszcza wtedy, gdy coś go zafascynuje, lub kiedy chce się na czymś skupić. Nie dba wtedy o mimikę, ciepły uśmiech, czy poszukiwanie zwrotów grzecznościowych. W jednej chwili potrafi zapomnieć o całym świecie i oddać się temu, co go pasjonuje; tak, jak to przed momentem miała Primrose z eliksirem i tak, jak teraz Bradford w jej obecności. - Skoro takie wrażenie na tobie wywarłem, to może najwyższa pora, by poznać się na nowo?
Zabiera dłoń, sądząc, że w ten oto sposób uda się zachować jeszcze wrażenie grzeczności i przyzwoitości, kiedy odległość między nimi zmniejsza się na tyle, że u niejednego konserwatysty wywołać może zawrót głowy. Podobnie dzieje się z Bradfordem, gdy kobieta zadziera brodę i spogląda nań zielenią tęczówek, w których z łatwością może teraz wychwycić srebrzyste refleksy. Nie od razu dociera do niego sens wypowiadanych ściszonym głosem słów, bo pozwala wyobraźni gnać przed siebie bez opamiętania. Tylko przez moment bije się z myślami, jakie próbują powstrzymać go przed kolejnym gestem. Logika nadal plącze się z mocą eliksiru — które z nich wygrywa? Unosi lekko rękę, by delikatnie musnąć opuszkami palców przedramię Primrose. Podwinięte do łokci rękawy koszuli odsłaniając nagą skórę, na której z łatwością może wychwycić dreszcz. Powstrzymuje go jedynie świadomość, że to wszystko nie powinno się wydarzyć i żadna amortencja nie może być wymówką. Nigdy nie pozwolił sobie na podobną poufałość, nawet do Petry zbliżył się dopiero po długotrwałych zalotach.
- Oczywiście, że chcę, Primrose, jak i z przyjemnością się odwdzięczę - odpowiada równie cicho, niemal zawieszając głos w powietrzu. Nie odwraca wzroku od jej oczu nawet na moment, jakby w obawie, że tylko w ten sposób mogą trwać niewzruszenie, z dala poza czekającą poza murami piwnicznej pracowni rzeczywistością. - Co mnie fascynuje w poezji? To chyba jej bezwstydna szczerość. To, jak pozwala nazwać rzeczy, które w codziennym języku skrywa się w półsłówkach i niedopowiedzeniach. Albo ta ulotność… - mówi bez dłuższego namysłu, bo nad powodami swojego zamiłowania do literatury pięknej zastanawiał się już wcześniej, wszak sięga do niej od wielu lat. Zsuwa dłoń nieco niżej, by uchwycić tą kobiecą i spleść ze sobą ich palce. Na myśl momentalnie przychodzi wiersz Byrona, którego nie może się oprzeć, by nie zacytować. - ”Kroczy w pięknie, jak noc, bezchmurnych niebios i gwiaździstych sfer. To, co najlepsze w ciemności i w blasku, spotyka się w jej postaci i oczach, łagodnie łaskocząc to światło, które rajowi odmawia dzień.” - Przypomnienie sobie wielokrotnie czytanych wersetów przychodzi z łatwością, zwłaszcza że idealnie komponują mu się z sylwetką Primrose. - Na następny raz przygotuję coś, co ci się spodoba.
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Piwniczna pracownia [odnośnik]16.12.24 23:17
Primrose przez chwilę nie spuszczała wzroku z Bradforda, pozwalając sobie na analizowanie każdej zmiany w jego spojrzeniu, każdej drobnej emocji, która migotała w jego oczach. Nie wiedziała, co dokładnie było wynikiem amortencji, a co tkwiło w nich zawsze, jedynie teraz rozświetlone blaskiem eliksiru. Czuła się tak, jakby oboje znaleźli się w bańce odciętej od rzeczywistości, gdzie czas zwolnił, a świat poza nimi przestał istnieć. – Poznać się na nowo? – powtórzyła cicho, a kąciki jej ust uniosły się w delikatnym uśmiechu. -To brzmi jak kolejne stawiane mi wyzwanie. - Jej głos, cichszy niż zazwyczaj, wypełniał przestrzeń między nimi niczym szept. Primrose poczuła, jak jego dłoń muska jej przedramię, i choć dotyk był subtelny, przeszył ją dreszcz, którego nie próbowała nawet ukryć. Nie cofnęła się. Nie odwróciła wzroku. Zamiast tego pozwoliła, by napięcie między nimi rosło, jakby każdy kolejny moment miał stać się punktem kulminacyjnym, choć nie wiedziała, do czego dokładnie zmierzali. Wypowiedział jej imię, pozwolił sobie na poufałość, która jest tak dobrze znana osobom, które są ze sobą blisko. – Bezwstydna szczerość… – powtórzyła po nim, niemal smakując słowa na języku. – Może dlatego nie każdy ma odwagę w nią zajrzeć, spojrzeć na świat przez jej pryzmat. – Uniosła lekko brodę, jakby sama chciała stanąć na równi z jego spojrzeniem, a jej oczy zabłysły, gdy kontynuowała – Może w niej właśnie tkwi odwaga, której nam czasem brak. - Czy to były jej własne słowa, czy te, które przeczytała w jednym z licznych romansów, tego nie była teraz pewna. Nie znała się na poezji, nie stanowiła jej dnia codziennego, aż zawstydziła się tego, że oto nie stanowi wystarczającej towarzyszki do rozmów.
Kiedy ich dłonie się splotły, Primrose poczuła, jakby niewidzialna granica między nimi została całkowicie zniesiona. Nie sądziła, że Bradford, zwykle tak opanowany i dystyngowany, mógłby pozwolić sobie na taki gest. A jednak teraz jego dłoń była ciepła, jego palce pewnie trzymały jej własne. Wiersz Byrona, wypowiedziany przez niego z taką swobodą, zabarwił powietrze niemal magiczną intymnością. Słuchała go, wpatrzona w jego twarz, a słowa zdawały się przenikać jej skórę, wnikać głębiej, aż do serca. – Piękne – szepnęła, a jej głos zadrżał nieznacznie. – Te wersy brzmią, jakby były stworzone specjalnie dla tej chwili. – Spojrzała w dół, na ich splecione dłonie, a potem znów na niego, pozwalając sobie na lekki, kokieteryjny uśmiech. – Wygląda na to, że Byron wiedział, jak oczarować kobietę, ale muszę przyznać, że ty, wiesz jak oddać jego słowa…- Nie odsunęła się ani o krok, a w jej spojrzeniu widać było pytanie, które pozostawiła niewypowiedziane. Ile z tego, co teraz między nimi, było rzeczywiste, a ile było tylko wynikiem amortencji? I czy to miało jakiekolwiek znaczenie w tej chwili? – Jeśli tak wygląda twoja poezja, to nie mogę doczekać się kolejnego wiersza. Ale pod jednym warunkiem. – Pochyliła się nieznacznie, jakby chcąc nadać swoim słowom większą wagę. – Chcę, żebyś wybrał coś, co mówi o tobie. Coś, co pokaże mi ciebie takiego, jakiego jeszcze nie znam. Czy to wyzwanie, które przyjmiesz?



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Piwniczna pracownia - Page 10 Ec9b6d6814ecd5535d62936d872adcd1
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12148-primrose-e-burke#373667 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke

Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Piwniczna pracownia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach