Wydarzenia


Ekipa forum
Sala numer dwa
AutorWiadomość
Sala numer dwa [odnośnik]24.03.16 2:44
First topic message reminder :

Sala numer dwa

To chyba jedna z najprzestronniejszych i najładniejszych sal nie tylko na tym piętrze, ale i całym szpitalu. Do pomieszczenia wpada duża ilość światła, przez co nie wydaje się ono tak ponure jak pozostałe części Munga. Zazwyczaj sala pęka w szwach i ciężko znaleźć tu jakiekolwiek wolne łóżko - trafiają tutaj stali bywalcy oddziału na dłuższe leczenia lub podczas kolejnych, rutynowych pobytów. Dla komfortu i prywatności pacjentów zamocowano przy każdym łóżku zwiewne, białe kotary, natomiast na końcu sali stoi duży doniczkowy kwiatek - wszak odrobina zieleniny jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala numer dwa - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala numer dwa [odnośnik]15.09.19 14:10
Wybudzenie pacjenta było nagłe i na ten moment niekorzystne. Wciąż jeszcze czekało ją wiele pracy z jego do cna wyzutym z ciepła ciałem. Nie wszystkie rzucane przez Elvirę zaklęcie były w pełni skuteczne. Zdarzało się, że zbyt wiele skupienia poświęciła na bezużyteczne zastanowienie - jak wielkiego mężczyzna musiał mieć pecha, by rozszczepić się przy takiej pogodzie; i jak wiele szczęścia, że ktoś na czas go odnalazł. Tłumiła jednak nerwy tak szybko, jak tylko się pojawiały, nie dając bladej dłoni zadrżeć i mamrocząc inkantacje z uporem, do skutku, zadowolona z każdego centymetra zreperowanej skóry. Wierzganie pacjenta doprowadzało do naruszenia powoli krzepnących ran, więc natychmiast zaczęła go uspokajać. Nie chodziło o jego komfort i poczucie bezpieczeństwa, ale praktyczne podejście do przypadku - roztrzęsiony i skołowany jedynie utrudniał jej pracę, a co za tym idzie własne szanse na uniknięcie blizn.
- Uspokój się. Nie ruszaj rękami. Za chwilę przestanie boleć - domyślała się jak wiele cierpienia musiały przynosić gojące się odmrożenia, ale nie miała czasu ani ochoty na empatię. Ból był po prostu częścią życia, trzeba go było przyjmować dzielnie i z pokorą wobec zwalczających go uzdrowicieli, szczególnie tak doświadczonych jak ona. - Jesteś już bezpieczny - dodała po sekundzie namysłu, bo słyszała to kiedyś w ustach jakiejś pielęgniarki i brzmiało jak klucz do tego, by mieć z głowy wszystkie pozostałe uprzejmości. Teraz mogła skupić się na pracy i nie dowiedzieć się potem, że znowu potraktowała pacjenta przedmiotowo.
- Figidu Horribilis. Figidu Maxima. Figidu Maxima - skupiła się na odmrożeniach, bo ilość krwi ze śladów po rozszczepieniu przestała zagrażać życiu.
Wiedziała zresztą, że wkrótce przybędzie stażysta z eliksirami, a przynajmniej na to liczyła, bo po tych młodych tumanach ciężko było oczekiwać rzetelności. Na całe szczęście tym razem nie musiała czekać na niego zbyt długo; ledwie skończyła kolejną serię zaklęć, a chłopak doskoczył do jej ramienia, ściskając w rękach tackę ze wszystkim, po co go wysłała. Przesunęła spojrzeniem po każdej fiolce z osobna, w poszukiwaniu czegoś, do czego mogłaby się przyczepić, a potem sięgnęła po dyptam, aplikując kilka kropel na ubytki w ciele. To powinno ostatecznie rozwiązać problem rozszczepienia.


Coriander Sprout; 91/230 (124 - odmrożenia, 30 - rozszczepienie)


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Sala numer dwa [odnośnik]15.09.19 14:10
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 29, 13, 73
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala numer dwa - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala numer dwa [odnośnik]16.09.19 15:15
Między zaklęciami, które rzucała a słowami, które wplatała pomiędzy nie, uspokoiły się i niekontrolowane, spazmatyczne ruchy Coriandra,  i szarpanina, w którą wdał się chwilę wcześniej głównie sam ze sobą. Opadł z powrotem na łóżko, ciężko i niemal bezwładnie, tak naprawdę jednak dopiero wtedy zaczęło wracać mu normalne czucie w kończynach. Wreszcie czuł więcej niż ból i o czymkolwiek innym mógł relatywnie przytomnie myśleć. Jeden. Był bezpieczny. To mógł jeszcze przyjąć za względnie prawdziwe, chociaż pewności co do tego nie będzie miał już chyba nigdy. Zresztą, nie powinien. Dwa. Nie stracił żaden z kończyn. Nie przeszło mu przez myśl, że bóle fantomowe jego również mogą dotyczyć.
Trzy. Był pod opieką. Wydawało mu się, że drobna blondynka spędziła przy nim wiele godzin, próbując go odgrzać, chociaż nie mógł mieć co do tego pewności. Czas dziwnie mijał pomiędzy maligną a trzeźwością. W każdym razie, musiała się napracować. Starał się więc z całych sił nie drgnąć, kiedy na wciąż obolałe ramię spłynęły kolejne krople eliksiru. Ulga była natychmiastowa. Tkanki zrastały się szybko i chociaż to też samo w sobie nie było do końca komfortowe, było zdecydowaną poprawą wcześniejszej sytuacji.
- Dzięk - znów poczuł pieczenie w gardle, ale już znacznie słabsze - dziękuję pani.
Zastanawiał się, czy widział ją już wcześniej. Nie była chyba wiele młodsza od niego, mogła więc pracować tu albo przynajmniej szkolić się, kiedy jeszcze był aktywnym zawodowo śledczym. Swego czasu znał niestety z widzenia wielu uzdrowicieli, którzy musieli zmagać się z przypadkami takimi, jakim on sam był tym razem. Cholernie ciężka robota, obciążająca psychicznie i nieraz fizycznie, budziła jego prawdziwy respekt. On jako weterynarz w przytułku spotykał się z różnymi przypadkami, nie był jednak obarczony tym samym rodzajem presji, bezpośrednio ze strony pacjentów czy przełożonych. Oczekiwania wobec nieco, jak pracownika i jako osoby były bez porównania mniejsze. - Naprawdę.


przyjdź śmierci, ale tak skrycie, tak skrycie bym nie czuł twego zbliżenia, bo sama rozkosz konania, rozkosz konania mogłaby
wrócić mi życie
Coriander Sprout
Coriander Sprout
Zawód : magiwet
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
raise a glass to freedom,
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6883-coriander-sprout#179691 https://www.morsmordre.net/t6996-silva#183813 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f248-hartlake-road-18-3 https://www.morsmordre.net/t6997-skrytka-bankowa-nr-1708 https://www.morsmordre.net/t7442-c-sprout#203517
Re: Sala numer dwa [odnośnik]18.09.19 9:54
Sytuacja była opanowana, mogła nareszcie odetchnąć głębiej i rozluźnić spięte ramiona. Kiedy krwotok został zatrzymany, a ubytki w ciele pacjenta pokryły się nową tkanką oraz delikatną, połyskującą jeszcze łuskowato skórą, zagrożenie dla życia spadło do minimalnego poziomu. Świszczącym machnięciem różdżki pozbyła się krwi, wsiąkającej w białe prześcieradła, a potem pozwoliła sobie na bardziej profesjonalne oględziny pozostałych obrażeń. Mężczyzna nadal cierpiał z powodu licznych odmrożeń, ale śpiączka hipotermiczna przeminęła, a jego temperatura stabilizowała się. Ślady na przedramionach i łydkach mogła pozostawić pastom na odmrożenia, powinny poradzić sobie z nimi równie dobrze i nie pozostawić trwałych śladów. Powalczy jeszcze chwilę zaklęciami z jego klatką piersiową i okolicami podbrzusza, bo choć wyziębienie w tych rejonach było znacznie mniejsze (i nic dziwnego, bo gdyby stały się tak sine jak palce w lewej dłoni nie przywieźliby go tutaj, tylko do kostnicy), to były to obszary priorytetowe, których nie powinno się odkładać na później.
- Mhm - odmruknęła na podziękowanie, nie przywiązując do niego w tym momencie większej wagi i zerkając przez ramię na młodego stażystę. Powinien przez cały czas stać w pobliżu i obserwować pracę uzdrowiciela, ale wydawał się zbyt onieśmielony jej surowością. Bardzo dobrze, przynajmniej nie przeszkadzał, a jego edukacja i tak w najmniejszym stopniu Elviry nie obchodziła. - Nie mów już nic, oszczędzaj gardło. To będzie ostatnia seria zaklęć, na resztę zlecę pastę, nakładana co kilka godzin zniweluje odmrożenia kończyn. Zostanie pan na obserwacji przynajmniej kilka dni, muszę zbadać długoterminowy wpływ tej hipotermii - podsumowała ostatecznym tonem. Nie uprzedzała pacjenta, że jeszcze dziś czekać go będzie wiele działań diagnostycznych oraz nieprzyjemnych eliksirów do przyjęcia, bo chciała jak najbardziej odłożyć w czasie ewentualne marudzenie.
Raz jeszcze zawiesiła białą różdżkę nad na wpół nagim, ale przynajmniej uspokojonym mężczyzną, skupiając uwagę na inkantacjach i celu.
- Figidu Horribilis. Figidu Maxima.
Irytujący stażysta zniknął, biegnąc zapewne po odpowiednie maści jeszcze zanim zdążyłaby ich zażądać. Słusznie.

Coriander Sprout; 148/230 (97 - odmrożenia)


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Sala numer dwa [odnośnik]18.09.19 9:54
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 26, 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala numer dwa - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala numer dwa [odnośnik]06.10.19 12:17
Czuł na zmianę uderzenia zimna i gorąca, ale nie były już tak dotkliwe, dosłownie bolesne, jak dotąd. A może po prostu przyzwyczajał się już do tego? Nie, kolejne rzucone zaklęcia działały, czuł odrastające tkanki, powracającą władzę w palcach u stóp. Nieco skuteczniej docierały do niego informacje z zewnątrz. Bardzo ostrożnie odwracając głowę na bok spojrzał w stronę innych łóżek. Ani śladu Willa. To dobra wiadomość, czy zła? Miał podejrzenie, że nie dowie się tego od uzdrowicielki. Przeniósł wciąż cokolwiek mętne spojrzenie na nią. Mógł się mylić, ale tak jak ją widział, drobniutką, z dużymi oczami, wydawała się naprawdę młodziutka. Ile ofiar, tak bezużytecznych jak on, ale i prawdziwych, toczących walkę o życie swoje i swoich bliskich z rozszalałą magią i wierzącymi w propagandę, przepełnionymi nienawiścią bydlakami widywała codziennie?
- Mhm - przytaknął niechętnie. Miał inny pomysł na spędzenie kolejnych dni. Przede wszystkim chciał dowiedzieć się, co tak naprawdę się wydarzyło między momentem w którym stracił przytomność a ocknięciem się w szpitalu, co stało się z jego przyjacielem, ale też co wydarzyło się w cukierni. Wewnętrzny bunt póki co ustąpił jednak chęci... prawdę mówiąc, po prostu potrzebie, odzyskania sił. Ledwo odzyskał przytomność, a już czuł znużenie i senność. Tak, póki co nie było sensu podnosić się, protestować. Zrobi to, jak tylko trochę się wzmocni. Tyle zdążył postanowić, zanim głowa znów opadła mu na poduszkę. Spod przymkniętych powiek dość bezwiednie, przyglądał się czarownicy. Świadomość, że był niemal nagi przyszła dość późno, w sam raz żeby mógł w pełni świadomie poczuć się nieswojo pod badawczym spojrzeniem jej i jeszcze młodszego od niej chłopaka za jej plecami. Nie przeszkadzało mu to, jak wygląda jego ciało, nawet jeśli wystawiało mu w tej chwili średnie świadectwo posłuszeństwa wobec uzdrowicieli w postaci blizn pozostałych po różnych niedoleczonych urazach, zarówno pozaklęciowych jak i magizoologicznych. Było mu raczej niezręcznie być oglądanym w ogóle, przez obcych, bez najmniejszego na to wpływu. Tłumiąc kaszel, który wstrząsał jego ciałem od czasu do czasu, zamknął oczy i skupił się na dźwiękach wokół. Krokach stażysty w stronę drzwi, jakiegoś hałasu na korytarzu, czyjegoś postękiwania za ścianą. Na pewno byli tu ludzie, którzy cierpieli bardziej od niego, na pewno będą też następni. Tak, nie było najmniejszego sensu w tym, żeby zajmować łóżko przez kilka dni. Wzmocnią go zaklęcia, wzmocnią eliksiry, a co będzie dalej, to się zobaczy. Zawsze może zgłosić się znowu, w innym, mniej pilnym trybie. Jeśli oczywiście zaszłaby taka potrzeba, w co w rzeczywistości nie chciał wierzyć. Miał na głowie za dużo spraw, żeby spędzać czas na wylegiwaniu się.


przyjdź śmierci, ale tak skrycie, tak skrycie bym nie czuł twego zbliżenia, bo sama rozkosz konania, rozkosz konania mogłaby
wrócić mi życie
Coriander Sprout
Coriander Sprout
Zawód : magiwet
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
raise a glass to freedom,
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6883-coriander-sprout#179691 https://www.morsmordre.net/t6996-silva#183813 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f248-hartlake-road-18-3 https://www.morsmordre.net/t6997-skrytka-bankowa-nr-1708 https://www.morsmordre.net/t7442-c-sprout#203517
Re: Sala numer dwa [odnośnik]07.10.19 15:23
Proces pierwszej interwencji chylił się ku końcowi, ale Elvira nie wyobrażała sobie wypuścić takiego pacjenta po zaledwie jednym dniu obserwacji. Kiedy go tutaj przywieziono, z ledwością chwytał się życia, a choć zaklęcie Figidu pomogło, tak samo jak dyptam odnawiający rozerwane tkanki, mężczyzna nadal mógł równie dobrze zapaść we wtórną śpiączkę albo wykazać objawy głębokiego uszkodzenia organów. Ciało nie było przystosowane do tak niskiej temperatury, a już zwłaszcza wtedy, gdy równocześnie towarzyszył temu znaczny upływ krwi.
Elvira zmarszczyła sceptycznie brwi, przesuwając spojrzeniem po licznych bliznach, które odsłaniały się w miarę jak skóra odzyskiwała swój naturalny odcień - nadal nieco wyblakły, ale przynajmniej nie siny. Ewidentnie nie trafiła na kogoś, kto w owej sytuacji znalazł się przypadkiem, tyle mogła stwierdzić nie mając jeszcze podanych żadnych danych osobowych. W nagłych przypadkach nie było na to czasu, papierkową robotę zostawiało się stażystom lub pielęgniarkom.
- Kto to jest? - zapytała bardziej z osobistej ciekawości niż potrzeby, nie kierując jednak pytania do pacjenta, któremu dopiero co rozkazała przecież milczeć.
- Coriander Sprout, lat trzydzieści jeden - wyrecytował stażysta, ściskając w ramionach drewnianą deseczkę z przymocowanym pergaminem.
Elvira wyciągnęła mu ją bez pytania z rąk, dokonując pobieżnych oględzin historii szpitalnej pana Sprout. Nie doszukała się tam zbyt wielu incydentów, a w każdym razie nie na tyle wielu, by miały tłumaczyć tak rozliczne zaniedbania. Cmoknęła z niezadowoleniem, ale nic nie powiedziała, kreśląc jedynie zgrabną parafkę pod dzisiejszą datą. Jeżeli myślał, że uda mu się wywinąć Elvirze Multon, to był w błędzie i wkrótce się o tym przekona.
- Zapisuję tygodniową obserwację z dawkowaniem eliksirów - zerknęła kątem oka na Coriandera, który z każdą minutą zdawał się na nowo zapadać w sen. Biorąc wszystko pod uwagę, nie było to niespodziewane, jeżeli tylko się w odpowiednim czasie wybudzi. - Dalsze badania mogą poczekać do czasu aż odpocznie - i ja odpocznę, dodała w myślach, czując nieprzyjemne mrowienie w ręce władającej różdżką. - Wszelkie wnioski o wypis na życzenie mają trafiać do mnie - zaznaczyła nieco surowiej, zbierając dokumentację i rzucając pacjentowi ostatnie spojrzenie.
Nie pożegnała się, nie było sensu. Zapewne i tak by tego nie zapamiętał.


Coriander Sprout; 175/230 (70 - odmrożenia)

/zt <3


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Sala numer dwa [odnośnik]26.01.21 15:57
26 sierpnia 1957, wczesny poranek

Cała noc stresu, tyle wylanych łez i jedynie jedna myśl w głowie. Co się z nim stało? Rigel Black od zawsze przejawiał zdolności do pakowania się w dziwne sytuacje, ale żeby odnaleziono go w lesie w trakcie ataku choroby genetycznej? Tego Aquila nie była w stanie sobie wyobrazić aż do momentu gdy poinformował ją o tym ojciec. Było wcześnie, zdecydowanie za wcześnie by móc trzeźwo myśleć, ale ona nie spała całą noc, myśląc jedynie o tym czy z Rigelem wszystko będzie w porządku. Przekraczając drzwi szpitala szła szybkim krokiem, jedynie uśmiechając się ponuro na recepcji. Powinni wiedzieć kim jest i do kogo przyszła i lepiej by jej brat miał najlepszą opiekę na świecie. Sama oczywiście nie zrobiłaby awantury, ale nie miałaby żadnych oporów by poinformować o wszystkim ojca. Pewne rzeczy należało zachować dla siebie, a inne eskalować, a okazany należyty szacunek dla jednych z głównych sponsorów Munga wydawał się wręcz obowiązkowy.
Przeszła przez drzwi sali. Była przestronna, choć ciężko było nazwać ją ładną, to przynajmniej była pusta. Obok stało co najmniej kilkanaście łóżek, ale na żadnym z nich nie leżał pacjent, których zapewne zdążyli przenieść dzień wcześniej gdy do szpitala trafił lord Black. Ten leżał na jednym z najdalszych łóżek.
- Rigel... - wyszeptała tylko i podbiegła do brata siadając tuż obok niego na łóżku.
Nie chciała go budzić, ale musiała porozmawiać, zapytać jak się czuje i co z nim, co się właściwie stało, czemu znalazł się w takim dziwnym miejscu, czemu teraz leżał tu...? Brat zaczął powoli otwierać oczy, a ona rzuciła się mu na szyję, dopiero po chwili orientując się, że może go to zaboleć.
- Mówiłam i prosiłam... Rigel... - jak mógł coś takiego zrobić? - Co się stało, proszę, opowiedz mi. Ktoś Cię napadł? Mówiłam, że musisz uważać, przecież prosiłam, co się stało?
Potok słów wypływał z jej ust. W tym momencie drzwi sali przekroczyła pielęgniarka.
- No co się Pani tak patrzy? Proszę mu podać śniadanie, on musi jeść! - naskoczyła na nią. - Jest tu za duszno, ale jemu musi być ciepło, musicie coś z tym zrobić.
Przecież liczyło się tylko jego zdrowie i dobro.



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Sala numer dwa [odnośnik]26.01.21 23:33
Nie wiedział, ile spędził w lesie, spanikowany, sparaliżowany, pokryty ceglanym pyłem, wdychając zapach zgniłych liści. Bał się, że to koniec, że tu spędził swoje ostatnie chwile. Jednak Fortuna mu sprzyjała, gdyż w końcu zaczął odzyskiwać czucie w nogach i rękach. Zaciskając zęby, żeby nie krzyczeć z niewyobrażalnego bólu, ruszył ku granicy lasu. Gdzie był? Co się stało? Nic kompletnie nie pamiętał. Tylko eksplozję i paraliż ciała. Wiedział, że musiał dostać się do szpitala, ale w tej okolicy kompletnie nie było dorożek, które mogłyby go zabrać… a i to bezpłatnie. Nie wiedział, gdzie zniknęła jego sakiewkia...Kiedy w końcu myślał, że wszystko stracone, znalazła się dobra dusza, która dostarczyła go we wskazane miejsce, nie chcąc za to ani grosza.
Medycy zajęli się nim porządnie, jak przystało na specjalistów opłacanych z kieszeni ich rodziny. Nawet innych pacjentów wyniesiono z sali, w której Rigel został umieszczony. Podano mu lekarstwa… litry różnorakich mikstur, żeby ten mógł w spokoju, bez koszmarów i napadów bólu wyspać się i nabrać sił.
Rano został obudzony przez znajomy, zatroskany głos. Ktoś wymawiał tuż nad uchem jego imię. Black powoli otworzył zaspane oczy. Parę razy zamrugał, żeby złapać kontakt z rzeczywistością.
Aquila patrzyła na niego swoimi wielkimi oczami - były pełne smutku i troski.
-Dzień dobry, siostro, - powiedział cicho, starając się uśmiechnąć i dzielnie przyjmując jej uścisk. - Jak dobrze, że jesteś. A czy… inni też przyszli?
W tym samym momencie usłyszał, jak otwierają się drzwi, jednak nie stanęła w nich reszta rodziny… tylko pielęgniarka, która, zbyta przez najmłodsza z Blacków, przed wyjściem, zgrabnym machnięciem różdżki uchyliła jedno z okien. Rigel poczuł ukłucie żalu.
-Ja… nie wiem. - poprawił się na łóżku. Zrobił to pokracznie, gdyż jego ciało nadal było niemiłosiernie sztywne. - Obudziłem się w miejscu, do którego zostałem wysłany z pracy. Było głośno… Coś wybuchło...
Zmarszczył czoło, próbując sobie przypomnieć ten moment.
-Mam wrażenie… że było tam coś jeszcze… Ale. Coś się stało z moją pamięcią...
Na chwilę się zamyślił, aby dobra odpowiednie słowa, opisujące jego stan.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Sala numer dwa [odnośnik]27.01.21 0:00
Wpatrywała się w brata tak jakby ten miał na twarzy prawdziwe rany wojenne. Wydawał się być taki zmęczony, wręcz odrętwiały.
- Inni... - zawahała się. - Ojciec ma dużo pracy, wiesz te wydarzenia na placu... - ściszyła głos. - A matka, no wiesz ona chciała, ale... - uśmiechnęła się tylko blado.
Nie zawsze był na to czas, a w czwartek po tak wzniosłych wydarzeniach zwłaszcza. Zaledwie kilka dni temu rozmawiali o tym braku wspólnych śniadań, o ogromnie obowiązków jaki spływał na lordów Black i na potężne poczucie nudy jakie nawiedzało Aquilę. Teraz wolałaby się nudzić. Spędzić ten poranek na czytaniu książki, snuciu się po Grimmauld Place 12, a kto wie, może nawet jakimś spacerze? Mogłaby przejść się po pięknym parku w towarzystwie skrzatów, muskać ludzi spojrzeniem i wdychać świeże i czyste od mugoli powietrze. Tymczasem siedziała w szpitalu przy własnym bracie, chociaż wolałabym leżeć tam zamiast niego.
Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że ich matkę z Rigelem łączyło znacznie przyjemniejsze uczucie niż ją samą. Nie była to kwestia podłych wydarzeń z przeszłości czy głęboko zaszytej odrazy, Aquila kochała matkę równie mocno jak kochała ojca, Irma była po prostu... nudna. Być może jej brat lepiej czuł się w towarzystwie rodzicielki, ale to opowieści ojca, historie z Minsisterstwa i jego nauki były dla młodej lady najciekawsze. Rigel tymczasem unikał jego uwagi, która przesuwała się raczej na starszych synów.
- Matka mocno to przeżywa i ona chciała przyjść, naprawdę... Na pewno przyjdzie, ja właściwie... Ja właściwie przygnałam tu przed wszystkimi. Jest ledwo 6 rano, bracie - zamyśliła się. - Ona, znaczy oni, bardzo się martwią. Ja też.
Wsłuchała się w historie, choć nie zrozumiała z niej ani słowa. Wybuchy? To nie miało sensu. Oczywiście, w Londynie dalej na pewno działy się pewne walki, ale żeby atakować lorda Blacka na terenie jego własnego miasta? To nie miało sensu, tylko głupiec by się na to porwał. Najważniejsze, że nie ucierpiał...
- Poczekaj, po kolei. Jakie wybuchy i gdzie? Był tam ktoś z Tobą? - jeśli coś stało się z jego pamięcią to dlaczego jeszcze tego nie zbadali.
Była absolutnie wściekła, powinna jeszcze raz zawołać tę pielęgniarkę i przemówić jej do rozsądku. Jej brat leżał tu sam całą noc, a oni nawet nie potrafili ustalić co mu się właściwie stało?



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Sala numer dwa [odnośnik]27.01.21 0:40
-No tak… Przecież jest jeszcze tak wcześnie. - potrząsnął głową, jednak ten ruch sprawił, że wzdłuż kręgosłupa przeszedł go potężny skurcz, sprawiając, że aż zaparło mu dech w piersi. Dotyk Meduzy był podstępną chorobą. Wiele osób było “zjadanych” przez chorobę po kawałku, odpierając im czucie w palcach, potem w całych kończynach, a następnie i zupełnie paraliżując. Rigel miał trochę inaczej. Może to przez to, że codziennie ćwiczył, mimo że tego po prostu nie znosił, może wpływ miały najlepsze możliwe lekarstwa - jednak młody lord Black miewał “ataki”, podczas których tracił czucie w całym ciele na raz. Czasami również sztywniały mu mięśnie w kończynach, jednak nie działo się to często. W ogóle ostatni tego typu atak miał podczas tej strasznej nocy, kiedy tak wielu londyńczyków zamarzło w swoich łóżkach.
-Dziękuję, że tu jesteś. To była chyba najlepsza możliwa pobudka w tych warunkach. - chwycił Aquile za rękę i lekko ją ścisnął. Potrzebował chwili, żeby ponownie odtworzyć zdarzenia minionego dnia.
-Na wstępie powiem tylko, że będę musiał ominąć parę faktów. Moja wyprawa była ściśle związana z Departamentem Tajemnic, a wiesz, jak to u nas działa.
Jego uśmiech zmienił się na smutny, po czym Black kontynuował.
-To tak… Pojechałem do pewnego miejsca, bo dostałem zadanie, żeby mu się przyjrzeć. Na miejscu… było dziwnie. Samo miejsce miało jakąś nietypową, przerażającą aurę… - pomasował opuszkami palców lewej dłoni swoją skroń. - Wtedy podszedłem bliżej, żeby w końcu wziąć się za badanie i wtedy… jakby, coś… przeskoczyło. Jak by to wyjaśnić…
Wbił wzrok w śnieżnobiałą pościel.
-Stałem, po czym, mrugnąłem i już leżałem na ziemi w tym... tym stanie. Słyszałem, że był wybuch… dokładnie w tym miejscu, które miałem zbadać. Przez chwilę miałem wrażenie, że wcześniej, przed “przeskokiem" zobaczyłem czyjąś sylwetkę… ale równie dobrze to mógł być krzak. Ale nie to jest najgorsze… Sakiewka. Ta, co dostałem od Apharda, zniknęła…


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Sala numer dwa [odnośnik]27.01.21 1:06
Uścisk dłoni brata podziałał kojąco na wszystkie nerwy tego poranka, tak jakby tym dotykiem chciał dać jej znać, że nic mu nie grozi, że wszystko jest w porządku. Nawet jeśli ciężko było w to uwierzyć, przez jedną krótką sekundę poczuła jedynie ciepło i puszczający ścisk w żołądku. Nawet przez chwilę sama zrobiła się głodna gdy pielęgniarka wnosiła do sali śniadanie. Co prawda nie wyglądało ono nawet w połowie tak jak te podawane przez skrzaty na Grimmauld Place 12, ale po godzinach spędzonych w strachu, najpewniej wszystko smakowałoby dobrze.
- No już, nie dziękuj mi... - chwyciła w drugą dłoń jego palce. - Najważniejsze, że nic Ci nie jest, bracie. Nie wyobrażam sobie gdyby cokolwiek miało Ci się stać... - przerwała, a przez brązowe oczy przez chwilę przeleciała szklana łza, którą szybko otarła nadgarstkiem.
Wsłuchując się w historię brata jej spojrzenie stawało się coraz nie pewniejsze, a równocześnie pełne obaw. Nic nie kleiło się ze sobą. O ile rozumiała, że Rigel o pewnych rzeczach po prostu nie może mówić i nie miała ani najmniejszej potrzeby ani tym bardziej tyle odwagi by na niego naciskać, chociaż ciekawość paliła i to nie pierwszy raz.
- Dobrze, poczekaj... - na chwilę przymknęła oczy starając się ułożyć wszystko w głowie. - Poszedłeś gdzieś... Tam było dziwnie. Potem stałeś, mrugnąłeś i leżałeś na ziemi, ale chyba był tam ktoś... - to właściwie żadne wyjaśnienie, to tak naprawdę nie znaczyło nic. - Musisz porozmawiać o tym z ojcem i z Twoim szefem w Ministerstwie, jeśli to sprawa służbowa to oni powinni zadbać o to by nic Ci się nie stało, Rigelu, tak mi się... Tak mi się wydaje - skąd miała wiedzieć? Nigdy nie pracowała. - I jaką sakiewkę... Czekaj. Okradli Cię? - otworzyła oczy już pełna przerażenia.
Kto mógł pomyśleć, że w Londynie, tak bezpiecznym i zadbanym przez Ministerstwo Magii, ktokolwiek mógł okraść lorda Black. To nie miało żadnego sensu. Napaść to jedno, ta sprawka mogła należeć do Zakonu Feniksa, na pewno terroryści widoczni na plakatach mieli z tym coś wspólnego, jednak kradzież... Jeśli był to zwyczajny rzezimieszek to jakim cudem Rigel nic nie pamiętał?
- Co było w tej sakiewce, Rigelu?



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Sala numer dwa [odnośnik]27.01.21 22:18
Kiedy taca ze śniadaniem wylądowała przed nim, od razu chwycił za kubek herbaty. To był jego taki mały rytuał. Zawsze podczas posiłków, a szczególnie śniadań czy kolacji, zaczynał od ciepłego napoju - albo była to herbata albo kawa. Zawsze z cukrem, nigdy z mlekiem. Jedynie zieloną herbatę Rigel pijał bez żadnych dodatków, bo uznawał to za profanację. Cukier tylko by psuł naturalne walory smakowe naparu.
-Jestem twardy. Może i tego nie widać… ale to prawda, - uśmiechnął się do niej, aby dodać otuchy. Widział, że Aquila już się uspokaja, lecz w jej oczach nadal można było dostrzec drobne okruchy strachu. Tak bardzo nie chciał, żeby nadal tak się czuła. - Medycy dali mi tyle eliksirów, że wieczorem już będę mógł chodzić i wrócić do domu. Starają się. Możemy później uspokoić ojca, że nasze pieniądze nie idą w błoto.
Kątem oka zerknął na odłupaną farbę koło framugi drzwi. Cóż. W końcu miasto dopiero powstaje z ruin…
Wysłuchał słów Aquili i kiwnął twierdząco.
-Będę musiał też sprawdzić, czym była wywołana amnezja, oraz czy da się te wspomnienia odtworzyć. Chociaż myślę, że marne szanse. Magia mentalna to skomplikowana sprawa. - westchnął. - Na pewno będę rozmawiać. I tak będę musiał zdać raport z tego… “badania” - nazwijmy to tak. Jeśli okaże się, że miejsce jest niebezpieczne, trzeba będzie go zabezpieczyć i odpowiednio zbadać. Jeśli nie… cóż. Na pewno jest jakieś wytłumaczenie tego, co tam zaszło.
Na myśl o tym, że mógł zostać napadnięty, zrobiło mu się słabo, tak że trochę mocniej zacisnął dłonie na filiżance - jak zawsze robił, kiedy się przejmował albo nad czymś się zastanawiał.
-Parę galeonów i garść sykli, dorbnica. Ale sama sakiewka… - posmutniał. - Nie wiem, czy uda się zdobyć podobną. Ale może gdzieś tam została w liściach. Nie sprawdzałem tam nic dokładnie… Rozumiesz, wolałem jak najszybciej znaleźć pomoc...
Opuścił głowę i przystawił do ust filiżankę, żeby napić się herbaty. Było mu głupio, że w tak idiotyczny sposób mógł zapodziać tak ważną rzecz.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Sala numer dwa [odnośnik]27.01.21 23:04
Jak zwykle otulał swoimi dłońmi kubek, a Aquila wpatrywała się w niego prawdopodobnie w oczach mając to samo spojrzenie co matka. Blacków nie uczono wielkiej opiekuńczości wobec ludzi, ale troska i walka o rodzinę wydawała się być zapisana w ich krwi, tak szlachetnej jaką tylko można sobie wyobrazić. Ponosili też za to konsekwencje, krótki czas życia był wpisany w ten ród. Rigel miał go jednak przed sobą dużo, był zaledwie dwa lata starszy od Aquili, a już tak bardzo cierpiał. Gdyby tylko mogła zabrałaby całe cierpienie z niego i zamknęła we własnym sercu.
- Wierzę Ci... Wiem, że jesteś, w końcu jesteś Blackiem - powiedziała dumnie. - Wolałabym Cię zabrać do domu już teraz - po co miał spędzić w tym dziwnym miejscu jeszcze tyle godzin.
Św.Mung wcale nie wyglądał najlepiej, a fakt, że jej brat został umieszczony w tego typu sali, bez kwiatów, bez przewiewu i bez krążącego wokół niego skrzata - wydawało się to co najmniej dziwne.
Spojrzała na stare drewniane okno, schodziła z niego farba, obok na parapecie nie stały kwiaty, nie było setek pachnących świec ani tym bardziej jedwabnych materiałów i satynowej pościeli. Czy nie byli w stanie zapewnić mu kompletnie prywatnej sali ze wszystkimi tego typu dogodnościami?
- Tak... Ojciec na pewno będzie - nie była nawet pewna jakiego słowa użyć - ...zadowolony?
Z pewnością najpierw wyjaśni im wszelkie zawiłości dotyczące ekonomii i wartości galeona w tym dziwnym świecie, a potem sam napisze list do dyrektora szpitala z informacją o tym w jakiej sali przebywał jego syn. Dobrze, że chociaż nie było w niej innych pacjentów, tylko tego by brakowało.
- Ja rozumiem... - zająkała się. - Chciałabym pomóc Ci jakkolwiek, ale ja nie do końca wiem co mogę zrobić... Jeśli chcesz mogę porozmawiać z ojcem, poprosić go by zrobił coś... - chociaż nie miała bladego pojęcia co.
Przez chwilę wzrok spoczął na ciemnych oczach brata. Wydawał się być dość bezbronny, chociaż przecież miał w sobie tyle czarnej siły. Choroby genetyczne wyniszczały ich rodzinę od tak dawna, a lekarstwa jak nie było tak nie ma. Jedynie zapobieganie miało sens, a Rigel miał wskazówek wobec swojego stylu życia o wiele więcej niż Aquila.
- Zastanawiam się... Wiem, że jesteś zmęczony, ale muszę o to spytać - zaciął jej się głos. - Czy jesteś pewien, że Departament Tajemnic to miejsca dla Ciebie? - zawahała się. - Nie myśl, że próbuję Cię od tego odwieźć tylko... Tylko wiesz, może po prostu w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów spełniłbyś się lepiej i byłoby bezpieczniej...?
Ojciec nie wspominał o tym, ale widziała to w jego spojrzeniu, o wiele bardziej to tam właśnie widziałby swojego kolejnego syna.
- Galeony nie mają znaczenia, ale rozumiem, że miała dla Ciebie wartość, skoro dał Ci ją Alphard... Może... Może uda się ją znaleźć? Możesz kazać skrzatom przeszukać teren?



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Sala numer dwa [odnośnik]28.01.21 14:10
Niepewność w głosie Aquili co do reakcji Polluxa była trochę krępująca. Rigel domyślał się, że na standardy ojca, warunki, w jakich jest obecnie leczony, są karygodnie, jednak młodszy z Blacków trochę inaczej patrzył na rzeczy. Bardzo doceniał, że został umieszczony w sali, gdzie nie było innych pacjentów, a w dobie ciężkiej sytuacji w mieście i ataków terrorystycznych w okolicach o takie miejsce było dość ciężko.
-Rozumiem, siostro, ale daj mi jeszcze troszeczkę się polenić, - jakby pokazując chęć lenistwa, teatralnie się przeciągnął, nadal trzymając kubek z herbatą w dłoni. Wolał nie mówić Aquili, że ma kolejny skurcz ręki i po prostu nie może go puścić. - Podoba mi się, że wybrali akurat to łóżko. Z tej perspektywy idealnie widać gniazdo ptaków. Miło się na nie patrzy.
Faktycznie, za oknem, w gałęziach rozłożystego drzewa dało się dostrzec gniazdo jakichś ptaków. Przez ilość zielonych liści, ciężko było jednak stwierdzić, co to za ptaki. Może wrony?
-Ja... Porozmawiam. - powiedział powoli. Słowa Aquili były jak drzazga - nie pamiętał już, że ten temat tak go bolał, zanim siostra mu o tym nie przypomniała.
Wiedział, że Blackowie zawsze łączyli swoją przyszłość z Ministerstwem. Budowali i wzmacniali swoje kontakty, wiele podróżowali. Rigela jednak to tego nie ciągnęło. Wolał badać, dlaczego coś działa tak, a nie inaczej - rzeczy, ludzie, magia. Nigdy nie był też dobrym mówcą, a za każdym razem jak próbował zabrzmieć poważnie, tylko robił z siebie błazna.
Bardzo zależało mu na awansie, żeby udowodnić, że nie jest bezużyteczny.
-Bezpiecznie to na pewno. Ale wiesz przecież, jak bardzo nie lubię cygar. A na tych spotkaniach dyplomatycznych, to tylko to by palili... A zresztą, powiedz, czy pamiętasz może kogoś z naszych przodków, komu udało się niezbyt dawno temu zostać Niewymownym?
Na myśl o skrzatach chwilę się zastanowił.
-To całkiem niegłupi pomysł. Tylko że niech najpierw Departament sprawdzi, czy wszystko tam jest w porządku. Nie chciałbym, aby skrzaty coś popsuły swoją obecnością. Wiesz, że bywają bardzo niezdarne.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Sala numer dwa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach