Wydarzenia


Ekipa forum
Zielona Wróżka
AutorWiadomość
Zielona Wróżka [odnośnik]22.05.16 0:01
First topic message reminder :

Zielona Wróżka

★★★
To miejsce idealne do nielegalnych utargów, ukradkowych spotkań bez zachowywania nadmiernej ostrożności. Jedno jest tutaj pewne - pracowników nie interesują intencje czy rodowód gości, stąd nigdy nie wiadomo, na jaką klientelę się natrafi. Lokal nie należy jednak do najtańszych - na odwiedzanie go mogą sobie pozwolić jedynie osoby co najmniej średniozamożne. Jak można by się spodziewać po nazwie zamieszczonej na zielonym szyldzie nad drzwiami wejściowymi, całe wnętrze utrzymane jest właśnie w tonacji głębokiej zieleni - podstarzała, lecz wciąż elegancka tapeta, obicia odrobinę zbyt wysłużonych, aksamitnych sof, a nawet kotary w bardziej prywatnych lożach, do których prowadzą zawiłe, wąskie korytarzyki. Stoliki skryte są w głębokim półmroku o niepokojącym, zielonym odcieniu, gwarantującym gościom dodatkową anonimowość. Powietrze wypełnione zapachami mieszających się ze sobą olejków eterycznych jest ciężkie. Jednak Zielona Wróżka słynie nie tylko z nielegalnych interesów odbywających się pod ciężkimi obrusami wyłożonymi na okrągłych stolikach - już od samego momentu otwarcia lokalu, a więc ponad pół wieku temu, dostać tutaj można było jeden z trunków, dziś już nielegalny. Pomimo zakazu nie zrezygnowano jednak ze sprzedaży; podstarzały barman i jednocześnie właściciel, po dziś dzień własnoręcznie wytwarza i nielegalnie handluje zieloną wróżką, mocnym alkoholem, który swoją nazwę zawdzięcza zielonej barwie oraz silnemu działaniu halucynogennemu.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:16, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zielona Wróżka - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zielona Wróżka [odnośnik]30.10.21 8:53
We wspólnym tańcu na ostrzu noża najważniejsze jest zaufanie. Nie trzeba słyszeć melodii, ale zaryzykować, poddać się prowadzącemu. Od dziecka związana z muzyką półwila z łatwością odnajdywała rytm, wyczuwając kiedy można zrobić krok do przodu, a kiedy unik; jaki obrót, aby utrzymać dystans, a który, by diametralnie go zmniejszyć. Damskie grono było najczęstszym towarzystwem Evandry, które to nauczyła się rozpoznawać, odszukiwać skrywane pragnienia, a następnie z zadziwiającą, ale i subtelną wprawą pozwalać czuć się lubianym i docenianym. Teraz miała przed sobą czarownicę, która po raz kolejny już udowodniła, że każda etykieta, jaką chce się jej dodać, jest błędna, niedokładna. Wodziła ją za nos, nie pozwalała zaspokoić palącej ciekawości, której głód wzmagał się z każdą chwilą.
Gdyby nie silne przywiązanie do etykiety, na wzmiankę o braku sumienia prychnęłaby ironicznie. Zamiast tego uniosła brwi, w milczeniu słuchając dalszych wyjaśnień, analizy zysków i strat. Czy choć przez moment łudziła się, że ktoś z tych dwojga miał na celu jej dobro? Do pewnego momentu tak właśnie było, szczerze ufała mężowi, w słuszność jego działań, lecz przecież nie wszystko trwa wiecznie.
Nie mogła już dłużej słuchać zapewnień o wielkiej miłości Tristana. W tym jednym momencie odwróciła wzrok, przesuwając nim po wnętrzu zadymionej sali, skąd docierały do nich wyłącznie rzędy jarzących się zielenią lamp. Z każdą upływającą chwilą słowo “miłość” traciło na znaczeniu, zupełnie wytarte i wyświechtane, dawny blask i waga niknęły między jednym a drugim uderzeniem serca. To mnie nie obchodzi, miała odpowiedzieć, nim rozdrażniona zasznurowała usta. Nie uniosła nawet dłoni, by niedbałym gestem odgonić niechciany temat - który zresztą poruszyła na własne życzenie. Powróciła do głębokiej czerni spojrzenia Deirdre dopiero wtedy, gdy wprost odpowiedziała na zadane pytanie. W milczącej pustce umysłu zrodziły się na nowo wątpliwości przeplatane złością. Potrzebowała dodatkowego, głębszego oddechu, by uspokoić ścisk w żołądku. Znów te nasuwające się pytania: czy ich relacja trwa dłużej, niż Rosierowe małżeństwo? Jeśli tak, to czy wypowiadana przez Tristana przysięga została z premedytacją sfałszowana, czy kłamał prosto w jej w oczy, wiedząc, że nigdy nie będzie w stanie jej wypełnić? A może liczył na to, że otrzymane wreszcie wspólne życie z małżonką odsunie na bok wszelkie pobudki, jakie kładły się cieniem na jego szlacheckim imieniu? Spoglądając na Deirdre wcale nie mogła mu się dziwić. Zdawała się mieć to, czego Evandrze brakowało - siłę i pewność siebie - czy tego właśnie pragnął? Czy dlatego wspaniałomyślnie sprezentował jej La Fantasmagorie, by bez żadnych przeszkód czy wzbudzania podejrzeń móc widywać się z zatrudnioną tam Deirdre? Dla kogo właściwie miał to być prezent?
- A więc wszystko jasne - skwitowała tylko z krótkim skinieniem głowy, wymuszając uśmiech, choć po prawdzie uzyskane odpowiedzi zrodziły tylko więcej pytań, które dziwnym trafem łączyły się w większe fragmenty poznanej dotychczas układanki. Przez cały ten czas sądziła, że odsunął się od niej, by dać jej potrzebną do wyzdrowienia przestrzeń, ale czy nowy, prawdziwy obraz Tristana nie wskazywał, że zwyczajnie znudził się zabawką, która wreszcie stała się jego?  Widząc uśmiech Deirdre również na jej licu rozbłysło rozbawienie, wzbogacone o jedno z tych powłóczystych spojrzeń, kiedy ważyła swą niecierpliwość. Czy chciała aż tak wprowadzać ją do swojego życia oraz planów? Skośnooka dbała o to, by roztaczać wokół siebie aurę szczerości, jak blisko było temu do prawdy, a ile do umiejętnej manipulacji? Decyzja nie musiała zostać podjęta od razu.
- To ekscytujące, kiedy nie masz pewności co się stanie. Dlaczego nie pozwolić, aby to życie nas poprowadziło ku nieznanemu? - Sama także uniosła brwi, jakby sprawdzała czy madame Mericourt naprawdę uważa ją za tak nierozważną, by ryzykować wszystko. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, co leży na szali, z jej własnym losem włącznie. - Obiecuję zaspokoić twoją ciekawość, kiedy tylko je odkryję. - Zamknięte w głębokiej pamięci wspomnienie sprzed lat miało wznosić dotychczas widmo strachu przed własną naturą. Niechęć do pozostawania w ukryciu pogłębiała się z każdym dniem, tylko czy pozwalając sobie na ryzyko nie posunie się o krok za daleko?
Wyprostowała się na miękkim oparciu, wodząc za Deirdre wzrokiem, kiedy podniosła się z miejsca, a czerń zakryła lśniący na ręce znak. Evandra pokręciła głową, czując jak alkoholowy ciężar chce ciągnąć ją ku dołowi, a jednocześnie wypełniała ją pewna lekkość, nieznane dotąd wrażenie, które mieszało się z nutą żalu. Czy to ze względu na spotkanie, jakie miało właśnie zbliżać się ku końcowi? Brutalnie przerwana rozmowa budziła poczucie niedosytu. Uniosła wzrok na twarz czarownicy, na moment odbiegając wyobraźnią za sugestią kąpieli, jednak dziwnym trafem nie znalazła w swej wizji męskiej sylwetki, a inną, kobiecą. Z przestronnych pomieszczeń łaźni wyrwała się zaintrygowana poradą i połechtana komplementem. Osypująca się na ramię kaskada czarnych włosów przesłoniła je kurtyną, odurzona mieszaniną ciężkich zapachów nie zdołała powstrzymać pierwszego odruchu, przymknęła powieki, na dłużej zatrzymując w sobie hipnotyczne powietrze. Ciepły oddech przywołał dobrze już znane mrowienie idące od ucha, wzdłuż szyi aż ku dołowi. Napotkane spojrzenie wbiło w pewne onieśmielenie, powstrzymujące dłonie przy sobie, choć te w wyobraźni biegły już wzdłuż karku Śmierciożerczyni. Delikatnie muśnięcie warg na jasnym policzku pozwoliło na powrót wziąć oddech, by lepiej utrwalić w pamięci to emocjonujące wrażenie.
- Wyczekuj mojego listu, madame - usłyszała swój ściszony głos w odpowiedzi, gdy wzrok wciąż podążał za czernią oczu Deirdre. - Liczę, że wkrótce znów się spotkamy. - Odprowadziła ją spojrzeniem, aż znikła w gęstych oparach tytoniowego dymu. Jeszcze przez chwilę zajmowała miejsce przy stoliku, prostym gestem odprawiając kelnera. Podnosząc się z miękkiej kanapy, nadal czuła na swym policzku palący dotyk, który płonąć tak przecież nie powinien. Niespiesznym krokiem udała się do wyjścia, jakby czując że gdy tylko przekroczy próg Zielonej Wróżki, magia tego miejsca zniknie bezpowrotnie.

| zt x2



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]22.02.24 20:57
/ 5 września '58

Jak niepoprawnie jest wkraczać do jaskini lwa, gdy jest się zaledwie drobnym, zagubionym lwiątkiem. Powrót do dawnych zwyczajów ją kusił i od czasu do czasu tym zwyczajom ulegała zrzucając to jednak na karb bezsenności, wewnętrznego chaosu, gonitwy myśli, których nie była w stanie zatrzymać bez odpowiedniego wzmocnienia. Była swoim największym krytykiem i nie potrzebowała by ktokolwiek wygłaszał jej morale w temacie zachowania – czasem aby się odnaleźć należy ponownie się zgubić. Tkwił w tym zapewne jakiś sens, niedostępny dla prostych ani dla bujających w obłokach. Na mapie Londynu było wiele miejsc, które mogłaby wybrać na spotkanie, ale była okrutną masochistką. Lubowała się w sprawdzaniu własnych granic, stabilności zbudowanych murów. Lubiła to uczucie zwodzenia, a już w szczególności, gdy zwodziła samą siebie.
Zielona Wróżka jako miejsce przyciągała wszystkich, którym brakowało atrakcji we własnym domostwie. Starte lekko obicia kanap zapraszały do zagrzania miejsca, a unosząca się tu woń eterycznych olejków nadawała ciężkości zarówno ciału jak i błądzącym myślom. Dawniej przychodziła tu o wiele częściej – z ludźmi, którymi nie wstyd było nazwać przyjaciółmi, a którzy teraz pozornie znaczyli niewiele. Byli tylko elementem historii. Sławna zielona wróżka nie była jedynym powodem, dla którego warto było się tu pofatygować, ale o wszystkich innych teraz zdążyła już zapomnieć. Dzisiejszego wieczora jednak nie chodziło o oddanie się przyjemnościom, a pozorne interesy. Po kataklizmie, który dotknął ich ziemie miejsc do spotkań z osobami, których gust przewyższał podrapane stoliki Dziurawego Kotła było niewiele. Dziwiła się i zarazem cieszyła, że to również nie runęło w posadach. Kataklizm odsłonił o wiele więcej niżeli spaloną ziemię, a ludziom o wiele chętniej pozbywali się dobytku. Potencjalny klient miał jej przekazać artefakt, który później miała odnieść do sklepu. Czasem nie rozumiała, dlaczego ludzie tak bardzo boją się zbliżać w okolice Alei Śmiertelnego Nokturnu, ale czasem rozumiała ich aż za dobrze. Nie miała zamiaru zatracać się w tych rozmyślaniach w końcu nie robiło jej to żadnej różnicy – zawsze był to powód do napicia się dobrze przygotowanego trunku.
Zajęła miejsce w loży, której lokalizacje dokładnie opisała w liście. Na szczęście wnętrze było niemalże puste. Może nie w smak było ludziom goszczenie się, gdy świat pogrążył się w tak wielkiej tragedii. Do każdego mieszkańca Wysp zapewne dotarła wieść o ilości martwych ludzi, hrabstwa pochłonął ogień – Durham również. Po to też tu była, nie mogli popaść w obłęd. Wszystko małymi kroczkami, powoli.
Jakby wyczytując własne myśli skierowała wzrok w stronę uchylających się drzwi, ale osoba przekraczająca próg od razu ruszyła w stronę baru. Odwróciła spojrzenie i ponownie przejechała palcem po grubym szkle stojącego przed nią trunku. Czas uciekał. Będzie bardzo zła, jeśli przyjście tu okaże się być pomyłką, a w złości nigdy nie przychodziły jej najlepsze pomysły. Może faktycznie lwiątko nie powinno wybierać się do jaskini lwa? Zagubione lwiątko.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]23.02.24 19:10
Zielona Wróżka była miejscem gdzie nie bywał często. Sam w sumie nie wiedział dlaczego. To miejsce było pod wieloma względami podobne do Palarni, którą prowadził. Miał w zwyczaju raz na jakiś czas odwiedzać konkurencję, obserwować jak idzie im interes, jak zachowuje się obsługa, a poza tym jak rozbudowane mieli menu. Lubił obserwować ludzi, nauczył się tego w domu. Motto jego rodziny było znane „Uszu używaj częściej niż języka”, on jeszcze dodałby do tego oczy, bo ludzie przeważnie zakładali, że nikt ich nie obserwuje. Przez lata lawirowania między szlachtą opanował słuchanie i patrzenie do perfekcji, a to przydawało się w pracy.
Pomimo nawału obowiązków związanych z Palarnią i organizowaniem pomocy dla poszkodowanych w Durham, jakimś cudem udało mu się znaleźć chwilę czasu by znów wrócić do obserwowania konkurencji. We Wróżce nie był dawno i zastanawiał się jak radzi sobie stary właściciel po kataklizmie. Jakimś cudem Nokturn nie ucierpiał za bardzo, w sklepie popękały raptem szyby i kilka eksponatów pospadało z półek, ale nic poza tym, nic czego nie można było naprawić przy pomocy prostych zaklęć. Wychodziło na to, że ten przybytek również nie odniósł większych obrażeń. Wbrew pozorom to była dobra wiadomość. Chociaż była to konkurencja, to zawsze napędzało to interes. Kiedy przedsiębiorcy starali się zyskać jak największą klientelę interes się kręcił. Burke nie narzekał na brak klientów. Ciężkie czasy sprawiały, że ludzie szukali odskoczni, miejsca gdzie mogli zapomnieć o smutkach i tragediach otaczającego ich świata. I tutaj wkraczał on, dając im dostęp do najlepszej jakości opium, który pozwalał im się przenieść w inne miejsca, w szczęśliwe miejsca pozbawione bagażu emocjonalnego, który towarzyszył im przez ostatnie dni.
Przekroczywszy próg lokalu, na razie jedynie omiótł obojętnie wnętrze spojrzeniem, po czym na spokojnie kierował się do baru. Stary właściciel, który jednocześnie był również barmanem jak zawsze stał za ladą i obsługiwał klientów, z tym swoim obojętnym wyrazem twarzy. Mimo wszystko Xavier był w stanie zauważyć błysk w jego oku, kiedy spostrzegł go zbliżającego się do baru.
- Lord Burke, cóż za niespodzianka. - powiedział kiwając głową, jednocześnie stawiając przed nim szklankę i nalewając do niej odpowiednią ilość Ognistej.
To, że był to ulubiony alkohol lorda nie było tajemnicą i nawet jeśli bywał tutaj rzadko, to znał się ze starym Robbinsem na tyle by ten wiedział co mu polać.
- Widzę, że nadal na posterunku. - Xavier uśmiechnął się lekko, po czym skinął głową w podziękowaniu sięgnął po szklanice.
Od razu rzuciło mu się w oczy, że nie była ona odpowiednio wypolerowana. W Palarni by to nie przeszło, u niego musiało być wszystko idealne. Upił jednak łyka alkoholu. Przez moment prowadził z mężczyzną niby to niezobowiązującą rozmowę, chociaż oboje doskonale wiedzieli, że wcale nie była to tylko niezobowiązująca rozmowa. W końcu jednak Xavier odwrócił się w stronę sali i zaczął się dokładnie przyglądać otoczeniu w jakim się znalazł. Obserwował obsługę, to jak się zachowują w stosunku do klientów. Analizował wystrój, który nie zmienił się od lat i, któremu zdecydowanie przydałoby się odświeżenie. W pewnym momencie jego spojrzenie padło na kobietę siedzącą samotnie przy stoliku w rogi. Z tyłu jego głowy pojawiło się wspomnienie. Zaplecze sklepu, śmiech, godziny wspólnie spędzone na analizowaniu klątw i magicznych artefaktów. Kącik ust mimowolnie drgnął ku górze. Myślał, że o tym wszystkim zapomniał, tyle się wydarzyło od ich ostatniego spotkania.
Przez chwilę rozważał wszystkie za i przeciw, ale kiedy doszedł do wniosku, że znajduje się w miejscu, gdzie każdy zajęty jest sobą, podniósł się z miejsca. Ze szklanką w ręku ruszył spokojnym krokiem między stolikami w kierunku kobiety.
- Antonino, cóż za spotkanie. - odezwał się spokojnie zatrzymując się przy stoliku i patrząc na nią łagodnie, ale uważnie, analizując jej twarz.

k6


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]25.02.24 15:46
Trudno było wrócić do dawnych obowiązków, gdy świat pogrążony był w skutkach kataklizmu. W Ministerstwie nie mówiło się o niczym innym, ściganie niezarejestrowanych, monitorowanie rzucanych zaklęć – to wszystko zeszło na drugi plan. Całkowicie nieistotna stała się papierologia, choć Antonia i tak ze swoją skrupulatnością nie umiała przejść obok niej obojętnie. Kopane w pośpiechu mogiły, odprawiane co chwile pogrzeby, wydobywane spod gruzów trupy, to stało się aktualnie najważniejsze, bowiem nie da się odbudowywać państwa i kreować jego potęgi na truchłach niewinnych mieszkańców. Ludzi ogarniały wątpliwości czy ich powrót do życia sprzed tragedii nie zostanie oceniony jako nazbyt prędki, bezuczuciowy. Szatynka nie miała tego typu rozterek, wszak żołądek skręcał jej się na samą myśl o tym co przyszło im stracić, ale oceniała to w kategorii porażki, a nie współczucia. Oczywiście nie powiedziałaby tego głośno, wśród obcych i oceniających twarzy, ale najistotniejsze z wniosków zawsze zatrzymywała dla siebie. Skoro praca w Ministerstwie zdawała się być istnym chaosem, wojna na sekundę przymknęła oczy dając czarodziejom przestrzeń na odnalezienie ładu, Antonia uchwyciła się tego co znane i pewne. Nutka irytacji i napięcia wkradła się do jej ciała, gdy kolejne minuty mijały, a umówiony z nią mężczyzna się nie pojawiał. Narcystycznie nie potrafiła godzić się z tego typu porażkami nawet jeśli niekoniecznie miała na nie jakikolwiek wpływ.
Nie zwracała większej uwagi na otoczenie. Od czasu do czasu dało się słyszeć dźwięk otwieranych drzwi, ale nawet to nie skłoniło jej do podniesienia wzroku. Nie chciała uchodzić za ciekawską, czekającą z utęsknieniem na towarzystwo. Wzrok wlepiła w obijający się o dno alkohol, a dłonią w skupieniu kreśliła wzory na mokrym szkle. Z rozmyślań pełnych irytacji wyrwał ją znajomy głos. Uniosła spojrzenie na mężczyznę przez dłuższą chwilę jedynie się mu przyglądając. – Lordzie Burke – zaczęła opierając się wygodnie o ciemnozielony materiał. – Dobre czy niekoniecznie? – zapytała unosząc przy tym brew w pytającym geście. Dzielili razem historię młodocianej fascynacji. Powroty do domu w czasie przerw świątecznych zwykle spędzała w sklepie nie chcąc dzielić wspólnej przestrzeni z matką, do której gniew pielęgnowała w sobie przez cały pobyt w Instytucie, a Xavier zwykł dotrzymywać jej towarzystwa. Nie z dobroci serca, a własnych pobudek co jej odpowiadało. W tamtym czasie miała wrażenie, że to jej wystarcza, egoistycznie pragnęła poznać tą część własnej tożsamości. Minęło wiele lat, przeszła przez wiele dróg, doświadczyła niezliczonej liczby wzlotów i upadków. Nie wracała do ich relacji i nie wylewała łez w poduszkę, ale skłamałaby mówiąc, że nie był częścią jej kształtującej się osobowości. – Czyżby w Palarni skończył się alkohol? – kąśliwość w jej głosie była żartobliwa. Wątpiła by mężczyzna przyszedł tu w czysto towarzyskich pobudkach, ale nie czuła się przy nim skrępowana, nie ważyła w myślach słów. Może to przez dzielącą ich przeszłość, a może historię ich rodzin – nieważne. Przesunęła się na kanapie robiąc mu obok siebie miejsce, ale nie zapraszając słowem. Jeśli będzie chciał to usiądzie – pozostawiała to już w jego gestii.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]03.03.24 18:03
Jego codzienność nigdy nie była łatwa. Zawsze oczekiwano od niego wiele, nawet kiedy był jeszcze za młody by dokładnie to zrozumieć. Teraz, wspominając swoje młodzieńcze lata chciało mu się śmiać. Jak mógł w ogóle myśleć, że wtedy było ciężko. W porównaniu z tym co przyniosło mu jego dorosłe życie, wtedy się wręcz nudził. Nigdy jednak nie narzekał, to nie było w jego naturze, teraz również nie zamierzał. Takie było jego życie i przyjmował je ze wszystkimi plusami i minusami, nigdy nie zmieniłby go, nie ważne co by się nie działo.
Nie zmieniało to jednak faktu, że nawet jeśli pojawił się tutaj kierowany sprawami palarni, jednocześnie odbierał to jako chwila wytchnienia, która była mu tak potrzebna. Niektórzy postrzegali go jako człowieka, który nie odpoczywał, tylko pracował. W zasadzie nie mijało się to bardzo z prawdą, zwłaszcza w ostatnim czasie, kiedy koszmary spędzały mu sen z oczu i jedyne co mu pozostawało w bezsenne noce to zagłębianie się w księgi i manuskrypty w celu rozwiązania zagadki, która nie chciała opuścić jego umysłu. Obsesja na tym punkcie rosła z dnia na dzień, nie opuszczała jego głowy, co niesamowicie utrudniało mu codzienne życie.
I w tym momencie, jak na zawołanie znów dopadły go znajome demony. Gdzieś w swoim otoczeniu usłyszał tak dobrze znaną melodię. Nadal nie potrafił rozszyfrować o czym śpiewała tajemnicza dziewczyna, którą widział po tym jak jakiś cudem połączył się z tajemniczym artefaktem, jednak zaczynał się do tego przyzwyczajać. Nie był w stanie w pełni zignorować piosenki, która zapętlała się w jego umyśle, jednak udało mu się opanować to na tyle by funkcjonować jako tak bez przeszkód. Nie zmieniło to jednak faktu, że pojawienie się nagle piosenki sprawiło, że o mało co nie zareagował na pytanie Antoniny.
- Myślę, że tego się jeszcze przekonany. - odpowiedział spokojnie, a kącik jego ust lekko drgnął ku górze.
Poznali się lata temu, w tym momencie wydawałoby się, że to było w poprzednim życiu i poniekąd tak było. Oboje się zmienili, tego był pewny. On sam widział to po sobie doskonale, ale jak bardzo zmieniła się ona? Z całą pewnością nie była już tą samą nastolatką, z którą spędzał czas na tyłach sklepu, siedząc godzinami nad artefaktami i rozmawiając na tematy, które były ich wspólnymi pasjami. Pytanie tylko jak bardzo różniła się od tej, którą znał?
- No cóż...Wróżką u nas się jednak nie uraczysz. - pokręcił lekko głową, po czym przyjął jej nieme zaproszenie do zajęcia miejsca obok siebie.
Odpiął guziki marynarki, po czym usiadł spokojnie stawiając szklankę z alkoholem na blacie stolika.
- Czasami dobrze jest zmienić środowisko...zobaczyć jak działają inne lokale i zanotować sobie do jakiś sytuacji nie chce się by doszło na własnym podwórku. Niedoczyszczone szklanki na przykład. - odparł unosząc brew ku górze, a cień rozbawienia przemknął po jego twarzy, jednocześnie lekko pukając palcem w swoje szkło – A ciebie co tu sprowadza? Postanowiłaś odpocząć od ministerialnego zgiełku? - przeniósł na nią spojrzenie brązowych oczu, starając się z całej siły ignorując francuską piosenkę w jego uszach.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]13.03.24 13:58
Ludzie negowali ucieczkę. Traktowali problemy jako kolejną szansę do zmierzenia własnego charakteru i pewnie częściej przynosiło im to zysk zamiast straty. Dezercja jednak nie zawsze oznaczała tchórzostwo. Czasem należało być egoistą, skupić się na sobie i własnych bolączkach zamiast na siłę pchać się w bagno, które w swej istocie ma pogrążać, mącić zszargany umysł. Nie myślała tu o ucieczce przed walką czy nawet porzuceniu swoich sojuszników, ale przede wszystkim o chwilowym wycofaniu się z nadzieją, iż złapanie oddechu przyniesie upragniony spokój. Antonia wycofała się tylko raz, kiedy to jej własne ciało bez względu na sprzeciw zaczęło się rozpadać. Widziała to w wystających kościach, wypadających włosach, zapadniętych policzkach i pogłębiających się sińcach pod oczami. Wycofała się jedynie na chwile by wrócić przydatna, w całej swej okazałości. Byłaby ostatnią osobą zdolną do oceniania kogoś z powodu chęci oderwania się od męczącej rzeczywistości. Dla jednych takową ucieczką było zamknięcie się w bezpiecznym miejscu, a dla innych chwilowa zmiana obowiązków i otoczenia. Wielbiła racjonalizm, a tylko marzyciel, a może nawet i głupiec twierdziłby, że w jego życiu wszystko jest idealne, dobre, oblane słodkim lukrem. Sama nie bez powodu kupiła mieszkanie na Nokturnie. Nie ciągnęło jej przecież do zatęchłych uliczek, a do tego co odludne.
Nie odpowiedziała na słowa mężczyzny, a jedynie przytrzymała na nim spojrzenie nieco dłużej. Patrzyła jak jego usta unoszą się w uśmiechu, ale jej nie uczyniły tego samego. Wszak brzmiało to trochę jak wyzwanie, a ta nigdy nie pozostawała na podobne obojętna. Zwykle w rozmowach z innymi pozostawała czujna w obawie, że coś znaczącego umknie jej zanim zdąży odpowiednio zareagować. Nie mogłaby dzielić z kimś życia, na pewno nie z kimś kto wymagałaby od niej ciągłej obecności. Umęczyłoby ją to – ciągłe skupienie uwagi.
- Tak, to wielka strata – odparła na jego kolejne stwierdzenie. – Czy to jednak nie byłoby nudne? Mieć wszystko w jednym miejscu, nie wyściubiać nosa poza to co znane? Tak przynajmniej miałeś powód by tu zajrzeć. – dodała lekko sugerując jego cel wizyty. Nie sądziła by ten zjawił się tu właśnie po to by ów wróżką się uraczyć, ale skoro już tu był dlaczego nie? Jej ciężko było przejść obok okazji obojętnie choć szczerze wcale nie pragnęła wracać na podobne tory.
Skierowała swój wzrok na własną szklankę, gdy wspomniał o niedoczyszczonym szkle. Wzruszyła ramionami udając obojętność, choć jej perfekcjonizm przekrzykiwał każdą komórkę ciała. U niej też by to nie przeszło. Niedoczyszczone szkło, abstrakcyjna ilość pierdół wokół, obtarty materiał kanap. Nauczyła się jednak robić dobrą minę do złej gry. – Właściwie to dbam o nasze wspólne interesy – zaczęła wracając spojrzeniem do oczu mężczyzny. – Ale jeśli nie jesteś moim tajemniczym klientem, to widocznie zostałam wystawiona do wiatru. – dodała unosząc kącik ust w leniwym uśmiechu. – Może nie widać, ale ten fakt okropnie boli. – nie lubiła wracać z niczym, nie lubiła, gdy sprawy nie były doprowadzane do końca, a ta jak widać miała mieć całkowicie inny finał niżeli wcześniej to zakładała. - Zdradź co u ciebie, niby żyjemy w jednym hrabstwie, a mam wrażenie jakbyśmy spotkali się po latach.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]27.03.24 19:50
Tak dobrze już znana mu piosenka cały czas rozbrzmiewała w tyle jego głowy, nie dając się do końca ignorować. Starał się jak mógł, skupiając całą swoją uwagę na siedzącej obok niego kobiecie. Przyglądał jej się, jednak nie nachalnie, analizując jej twarz, jej mimikę. Już lata temu nauczył się tego, było to od niego wymagane w czasach młodzieńczych. Nie bez kozery niektórzy nazywali ich szarymi eminencjami wśród szlachty, a ich rodzinne motto brzmiało „Używaj uszu częściej niż języka”. On sam osobiście dodałby tam jeszcze oczy, bo jednak słuchem nie wszystko można było wychwycić. Z resztą, lubił obserwować innych, poznawać ich przyzwyczajenia, sekrety, tak że osoba obserwowana nie zdawała sobie sprawy. Zaczął się zastanawiać jakie sekrety skrywa Antonina. Ich ścieżki rozeszły się na kilka lat i pomimo że, tak jak sama wspomniała, mieszkali w jednym hrabstwie nie mieli specjalnie kontaktu. W zasadzie to żadnego, no może oprócz mijania się raz na jakiś czas w sklepie.
- To prawda, ale u mnie uraczysz się czymś równie dobrym, o ile nie lepszym. - pokiwał lekko głową obracając szklankę w dłoni – Życie w ogóle samo w sobie byłoby nudne gdyby wszyscy popadli w rutynę. Jakież ciekawsze jest życie człowieka, który nie popada w stagnację i próbuje nowych rzeczy. Nawet niby nic nieznaczące wyjście z własnych czterech ścian może być dużym urozmaiceniem. - odparł spokojnie, po czym upił łyk alkoholu i spojrzał na nią uważnie, ale łagodnie zarazem.
Rozumiał jej frustracje. Jego samego nic bardziej nie irytowało jak ludzka niesłowność i brak poszanowania czyjegoś czasu. Osobiście nie cierpiał się spóźniać, zawsze pojawiając się wcześniej na umówione spotkanie, a jeśli już okazało się, że na nie nie dotrze, zawsze informował. Zwłaszcza jeśli chodziło o interesy, a ze słów panny Borgin domyślił się, że właśnie o to chodziło. Jednocześnie gdzieś tam wewnętrznie ucieszył go fakt, że jednak nie porzuciła swojego zainteresowania artefaktami. Wiedział, że pracuje w ministerstwie w wydziale niewłaściwego użycia czarów, nie znał dokładnie zakresu jej pracy, jednak jakoś mimowolnie sądził, że jakoś specjalnie dużo nie ma to wspólnego z artefaktami. A przecież w przeszłości wiele o tym rozmawiali, była to ich wspólna pasja, której poświęcali dużo czasu.
- Niestety przykro mi, ale muszę cię rozczarować. Nie jestem twoim tajemniczym klientem, jednak wiem jak irytujące jest bycie wystawionym do wiatru. - powiedział spokojnie odsuwając lekko od siebie na wpół opróżnioną szklankę – No cóż... - westchnął cicho wyjmując z wewnętrznej kieszeni marynarki papierośnicę i odpalając papierosa, jednocześnie zostawiając srebrne pudełko na stole gdyby miała ochotę się poczęstować – Nie było mnie jakiś czas w kraju, wróciłem w lipcu. Po śmierci Charlotty potrzebowałem czasu i wyjechałem na wykopaliska. Jestem już jednak i na nowo powoli zatracam się w swój pracoholizm. - mimowolnie uśmiechnął się lekko pod nosem, jednak w tym uśmiechu nie było krzty wesołości.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że nawet pomimo że oficjalnie jego żałoba już się skończyła i powinien zacząć rozglądać się za nową kandydatką na lady Burke, to osobiście wcale się nie otrząsnął. Znał jednak swoje obowiązki względem rodziny i nawet jeśli nadal myślami był przy zmarłej żonie, musiał w końcu wziąć się do roboty.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]03.04.24 11:37
Rutyna miała w sobie tyle samo wad co i zalet. Gdyby ktoś zadał jej pytanie co miłuje bardziej – chaos czy porządek trudno byłoby jej jednoznacznie na to odpowiedzieć. Z jednej strony ulegała własnym demonom, głosikowi podpowiadającemu jej niecne działania, nie nadstawiała drugiego policzka, nie bała się konsekwencji, bo w życiu istniała tylko jedna, którą należało się martwić, a mianowicie była nią śmierć. Z drugiej zaś widząc chaos opanowujący struktury i sterujący ich losem czuła niechęć. Wniosek wysuwał się sam. Świat powinien działać jak w zegarku by ona sama mogła siać w nim chaos. Nie było w tym racjonalnego myślenia, bowiem za tym spokojnym spojrzeniem czaiła się iskierka szaleństwa i każdy kto zdążył poznać ten pierwiastek jej osobowości nigdy później nie wątpił w jego obecność.
- Czym dokładnie? – zapytała a nuta zaciekawienia pojawiła się w jej głosie. Pozwoliła mu pochwalić się własnym asortymentem, wynieść na wyżyny wspaniałości stworzone przez siebie miejsce. Nie w jej intencji ani interesie było podburzanie wykonanej pracy, w końcu ludzie, którym brakowało zajęcia w życiu prędzej czy później tracili na znaczeniu dla ogółu społeczeństwa. Wzrok skupiła na jego twarzy próbując dostrzec w nim tego młodzieńca, którego dawniej znała. W większości przypadków ludzie nie zmieniali się tak bardzo, pozostawała choć niewielka część dawnej historii. Ta przeszła niechęć do spędzania czasu wśród najbliższej rodziny wciąż jej pozostała. Nie tęskniła za matką, ojcem, a jedyną osobą, którą akceptowała, a może nawet kochała był jej brat. W niektórych przypadkach ucieczka zdawała się być bardziej użyteczna. Ona uciekając przed koniecznością dzielenia przestrzeni z rodziną uczyła się kolejnych run, pojmowała istotę klątw, odnajdywała własną kobiecość – to wszystko w czterech ścianach sklepu będącego rodzinną spuścizną. – Więc bronisz się przed stagnacją? Usidleniem? – uniosła brew w pytającym geście dość dokładnie dobierając dwuznaczne słowa. Dom, dzieci, rodzina, to pokrętnie brzmiało jak definicja rutyny.
Wzruszyła nieznacznie ramionami, gdy stwierdził, że nie był osobą, na którą przyszło jej czekać. – Może wcale nie powinno nam być przykro z tego powodu – dodała spokojnie unosząc szkło w jego kierunku. Daleko jej było do duszy towarzystwa. Najlepiej czuła się we własnym, nie widziała sensu w ciągłej paplaninie, przerywaniu ciszy tylko po to by nie doznać dyskomfortu. Wierzyła jednak, że pewne spotkania nie dzieją się bez przyczyny i możliwe, że to ciągłe mijanie się i unikanie spojrzeń finalnie musiało skończyć się na szklance wypełnionej trunkiem.
Nie znała tego rodzaju smutku, tego rodzaju ucieczki. Nie wiedziała, jak to jest stracić ukochaną osobę, bo ta jedyna wciąż chodziła po tym ziemskim padole. Do nikogo się nie przywiązywała, nie widziała w tym sensu ani własnego interesu. To co mogła zrozumieć to próba kompensacji, znalezienia czegoś co odbuduje pustkę. Xavier pogrążył się w pracy szukając w niej uciechy, czegoś namacalnie stabilnego, ale Antonia w takich momentach nigdy nie kierowała uwagi na to co racjonalne. Zatracała się w czymś całkowicie przeciwnym. – Przyniosły oddech? Oczekiwane ukojenie? A może pracoholizm jest wciąż ucieczką? – zapytała nawiązując do wykopalisk. – Nie znam tego rodzaju straty, smutku. – dodała nie tłumacząc się ze swej bezpośredniości, a jedynie z ciekawości, której może nie powinna okazać.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]08.05.24 19:41
- Czym? - uniósł lekko brew ku górze, a lekki uśmiech zbłąkał się na jego ustach – Opium najlepszej klasy, sprowadzanej z każdego zakątka świata. Świetną muzyką graną na żywo, pysznymi, niecodziennymi drinkami, którymi uraczysz się jedynie w mojej Palarni. - odparł kiwając lekko głową, po czym w końcu opróżnił swoją szklankę.
Był naprawdę zadowolony ze swojego biznesu. Kiedy początkowo otrzymał stanowisko managera Palarni nie był do końca przekonany czy się do tego nadaje. W końcu był historykiem, znawcą artefaktów, co on mógł wiedzieć o zarządzaniu klubem? Okazało się jednak, że miał do tego po prostu smykałkę, radził sobie z tym świetnie i odnalazł w tym przyjemność. Dlatego kiedy mógł, chwalił się swoim klubem, bo miał czym, bo dobrze wykonywał swoją pracę.
Odnalazł wzrokiem kelnerkę i skinieniem głowy dał jej znak, że życzy sobie dolewkę. Moment później zaciągnął się papierosem i wrócił wzrokiem do Antoniny, cały czas starając się ignorować tą przeklętą, francuską piosenkę. Nadal nic nie rozumiał, ale cały czas słyszał ją gdzieś z tyłu głowy.
- To wcale nie jest takie łatwe pytanie. - powiedział spokojnie nie odrywając od niej spojrzenia.
Pod pewnymi względami w jego życie wtargnęła rutyna, codzienne obowiązki względem rodziny i hrabstwa, prowadzenie interesu. Gdyby nie wprowadził sobie jakiegoś plany nie byłby w stanie wykonywać swojej pracy tak jak należy. Były rzeczy, które musiał robić codziennie i po prostu nie było innej opcji. Było to od niego wymagane od najmłodszych lat i chyba weszło mu to najzwyczajniej w świecie w krew. Z drugiej strony jednak, lubił kiedy czasami wydarzyło się coś czego nie zaplanował. Niezapowiedziane wizyty, niespodziewane listy czy też zaproszenia na wykopaliska czy też prośby o wykonanie ekspertyzy czy też ich dzisiejsze spotkanie. Gdyby podążał wyznaczonym planem dnia, nie dał się ponieść myśli, nie spotkaliby się tutaj, nie mieliby szansy porozmawiać.
- Nie bronie się przed nią, ale lubię kiedy czasami znika z mojego życia. Całkowita jej obecność w życiu nie jest dobrze, ale mimo wszystko jest w jakimś stopniu potrzebna. - odpowiedział w końcu na jej pytanie uśmiechając się delikatnie – Usidlenia? - uniósł brew ku górze, mimowolnie uśmiechając się pod nosem – Nigdy się przed nim nie broniłem...czasami bywa nawet przyjemne. - pokiwał lekko głową, po czym przyjął od kelnerki nową szklankę z alkoholem.
Powiódł wzrokiem po twarzy kobiety. Jeśli miała na myśli to co podejrzewał, musiał przyznać, że użyła ciekawego określenia. Sam tego nigdy by tak nie określił, dlatego poniekąd mu się spodobało.
- Może nie powinno...może dzięki temu trafiła się inna okazja. - odezwał się spokojnie, po czym zaciągnął się papierosem – Zabawne jak los czasami krzyżuje nam plany by jednocześnie skierować nas na inne tory. - prawy kącik jego ust drgnął lekko ku górze kiedy unosił szklankę w podobnym geście co ona.
- Zabawne, że tak to ujęłaś, bo tak poniekąd jest. Praca zawsze był u mnie wyjściem z sytuacji, a teraz pomaga mi oderwać myśli od rzeczy nieprzyjemnych, sprawiając, że zajmuje się tym co ważne, co mogę zmienić, a nie rozpamiętuję tego co się wydarzyło. - pokiwał głową i zaśmiał się gorzko – Ale tak, wyjazd dał mi czas na przemyślenie tego co ważne i pozwolił dojść do wniosku, że są rzeczy ważniejsze niż moja osobista tragedia. Że wykorzystałem już czas i trzeba wracać do obowiązków. - dodał upijając kolejny łyk alkoholu, jednocześnie gasząc niedopałek papierosa w popielniczce.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]21.05.24 16:45
Życie składało się z okazji. Z małych, codziennych momentów, które kształtowały naszą drogę i wielkich, przełomowych chwil, które definiowały nasze losy. Każdy dzień przynosił nowe możliwości, ukryte w zwykłych spotkaniach, przypadkowych rozmowach, niespodziewanych wyzwaniach. Były to okazje do nauki, do zmiany, do podążania za postawionym sobie cele, za marzeniami, które niegdyś wydawały się odległe i nieosiągalne. Te nie zawsze były oczywiste. Czasem kryły się za fasadą trudności, wymagały od nas odwagi, by je dostrzec i determinacji, by je wykorzystać. Często przychodziły w momentach najmniej spodziewanych, kiedy wszystko wydawało się już ustalone. Dlatego nie szła w parze z stagnacją. Uwielbiała, gdy jej życie tętniło bogactwem doświadczeń. Nie bazowała jedynie na przyjemnościach, ale wkładała trud w pracę i rozwój przynoszący jej satysfakcję. Ludziom łatwo było zgubić się w skrajnościach. Wybierali jedną ścieżkę wierząc, że niemożliwe jest czerpanie wody z kilku źródeł. Byli w błędzie, bowiem w uporze odnaleźć można było sedno, sens i spełnienie, ale trzeba było wiedzieć jak to zrobić. Przymknęła oczy przez chwilę wsłuchując się w słowa mężczyzny, wyobraźnią zagłębiać się w miejsce, które stworzył. – Liczę, że to obietnice nie bez pokrycia. Nie zwykłeś rzucać słów na wiatr i wątpię by coś w tym aspekcie się zmieniło, ale będę upierdliwa i to sprawdzę na własnej skórze. – odparła unosząc kącik ust w pewnym siebie uśmiechu. On też był pewny siebie i wątpiła by ta lekkość słowa wynikała z ich znajomości, czy też wcześniejszych zażyłości. Wiedział o czym mówi, wiedział co proponuje. Dobrze czuła się wśród mężczyzn pewnych swojego zdania, a Merlin jej świadkiem, że takich nie spotykała już wielu. Może dlatego wciąż pozostawała dla siebie najlepszym towarzystwem, może wcale nie było to związane z narcyzmem przenikającym każdą komórkę jej ciała.
Wyczekiwała odpowiedzi dając mu przestrzeń do ujęcia w słowa rozbieganych myśli. Sama w tej kwestii przeskakiwała z jednego bieguna na drugi. Raz stagnacja pomagała jej zachować rutynę i zdrowy osąd, a raz zanudzała ją wymuszając na niej poszukiwania kolejnych wrażeń. Skinęła głową na jego słowa nie ciągnąć tematu. Czyż nie znajdowali się na całkowicie różnych płaszczyznach życia? Inaczej widzieli rutynę, inaczej widzieli napływające obowiązki, ale współdzielili inne emocje.
Zaśmiała się, gdy wspomniał o usidleniu. – Ah tak? – zapytała unosząc brew w pytającym geście. – Ta rozmowa robi się coraz ciekawsza. Kiedy bywa przyjemne? – dodała zatrzymując na nim ciekawskie spojrzenie. Nie miała problemu z przekraczaniem granic, choć czasem inni dostrzegali w tym już problem. Wątpiła jednak by Xavier należał do tego typu ludzi.
- Zabawne – potwierdziła upijając łyk alkoholu. – Może za często unikaliśmy własnego towarzystwa. – dodała z lekkim przekąsem. Czy celowo? Nie była tego pewna. Dziwnie jednak krzyżował los drogi, że mając tak wiele okazji do spotkania finalnie natknęli się na siebie w tak obcych okolicznościach.
Skinęła głową na kolejne słowa mężczyzny. To akurat się nie zmieniło. Jego rodzinie nie można było zarzucić braku poszanowania dla tradycji, obowiązków, pracy na rzecz hrabstwa. – Praca, obowiązki, obowiązki i praca. Gdzie w tym wszystkim jesteś ty, Xavierze? Nie uwierzę, że ci to wystarcza. – w jej oczach zalśniło nieme wyzwanie. To był ładny obrazek, ale czy aby na pewno prawdziwy?



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]18.06.24 14:46
Wierzył jej na słowo, wiedział, że zrobi tak jak mówi. Była kobietą zdecydowaną i nie rzucającą słów na wiatr. To była jedna z cech, którą zawsze w niej lubił. W tych czasach coraz większym wyzwaniem było spotkanie kobiety, która miałaby coś do powiedzenia, która miałaby własne zdanie i była na tyle odważna by go bronić. Czasami zastanawiał się co jest tego przyczyną? Czy to wojna sprawiła, że kobiety postanowiły zamknąć się w sobie, czy przyczyny trzeba było szukać gdzieś dalej, gdzieś głębiej. Na pewno w rodzinnych tradycji, chociaż sam, jako osoba pochodzącą z rodziny szlacheckiej wiedział co nieco na ten temat. Chociaż nie był wielkim fanem, to nauczył się lawirować w towarzystwie kiedy sytuacja tego wymagała, a dzięki tej umiejętności nauczył się również obserwować i słuchać ludzi. Ich rodzinne motto brzmiało „Uszu używaj częściej niż języka” i wziął sobie to do serca dość dosłownie. Dzięki temu wiedział jak kobiety z poszczególnych rodów były kolokwialnie mówiąc tłamszone przez mężczyzn, sprowadzone do roli żony i matki i niczego więcej. Sam nigdy tego nie rozumiał, swojej żonie dając zawsze wiele swobody, przyjmując i podziwiając to, że w niektórych rzeczach była od niego lepsza. Dlatego cieszył się i kibicował teraz Primrose w jej dążeniu do spełniania swoich planów i marzeń.
- W takim razie będę na ciebie czekał. - posłał jej lekki uśmiech i skinął głową jej kierunku, a słysząc jej kolejne pytanie mimowolnie roześmiał się cicho.
Odstawił szklankę na blat stołu, po czym spojrzał na nią uważnie. Rozbawienie kryło się w kąciku jego ust kiedy wodził spojrzeniem po jej twarzy, zatrzymując się na moment na oczach czy na jej ustach.
- Najprzyjemniejsze jest w momentach kiedy się go najmniej spodziewamy. Kiedy ta druga osoba jest jednocześnie osobą, której usidlenia pragniesz, której usidleniu oddajesz się całkowicie. - odparł spokojnie lekko przy tym kiwając głową, jednocześnie nie odrywając od niej wzroku.
Lekki uśmiech cały czas błądził po jego ustach. Dla niego nie istniały tematy tabu, wręcz przeciwnie. Może nie wszyscy z jego otoczenia pochwalali to, że nie bał się rozmawiać na tematy powszechnie uważane za nieodpowiednia dla człowieka o jego statusie, ale szczerze powiedziawszy miał to w nosie. Zwłaszcza teraz, kiedy jego rozmówczyni była tak interesująca.
- Myślisz, że unikaliśmy? - uśmiechnął się pod nosem – Osobiście wolę zwalić winę na los i jego dziwne poczucie humoru, które nie pozwalało nam do tej pory skrzyżować naszych dróg. Chyba nie sądzisz, że umyślnie unikałbym twojego towarzystwa? - uniósł brew ku górze sięgając po szklankę z alkoholem i upił łyk.
Przez moment zastanawiał się nad jej słowami. Gdzie był on? No właśnie, to było dobre pytanie. Tak bardzo skupiał się na wypełnianiu swoich obowiązków, że wychodziło na to iż zgubił gdzieś siebie po drodze. Ale czy na pewno? Sam do końca nie był pewny.
- Znajdziesz mnie gdzieś pomiędzy. - odparł w końcu – W wolnej chwili siedzącego nad księgami lub ciekawymi artefaktami… starającego się przysłużyć sprawie, która przyświeca nam wszystkim. Ale masz racje...poniekąd...nie do końca to wszystko mi wystarcza. - pokiwał lekko głową.
Chciałby czegoś więcej, czegoś w czym mógłby się sprawdzić, czegoś, dzięki czemu mógłby udowodnić, że nie jest tylko specjalistą od artefaktów, że jego wiedza i umiejętności mogą przysłużyć się bardziej. Znał swoją wartość i chciał ją pokazać światu, coś faktycznie zmienić.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Zielona Wróżka [odnośnik]02.07.24 13:22
Rola kobiety zmieniała się na przestrzeni lat choć wciąż była to powolna zmiana. Antonia nie oczekiwała spektakularnych osiągów w tej kwestii, właściwie nawet nie do końca przeszkadzał jej fakt, że głos kobiet nie był tak głośny i tak szanowany. Ona dbała o siebie i wykorzystywała własną kobiecość do ustalonych sobie celów. Kiedy czuła się bezpiecznie i mogła pozwolić sobie na jasność przekazu to nie blokowała się w żadnym stopniu, ale z doświadczenia wiedziała, że czasem o wiele korzystniejsza dla niej była cisza lub potulność. Miała nieprzekraczalne granice, które przede wszystkim stawiały ją samą na pierwszy miejscu. Życie nauczyło ją tego by przede wszystkim ufność kierować ku samej sobie. Kto inny otoczy ją pieczą?
Borgin obserwowała ludzi i wyciągała wiele wniosków z ich zachowań. Lubiła to robić, bowiem czuła, że ta wiedza przynosi jej przewagę. Czy nie o to w życiu właśnie chodziło? Nie wszystkie kobiety pragnęły wolności. Niektóre bardzo dobrze czuły się w swoich rolach i nie przeszkadzał im brak własnego zdania. Przerażające, ale prawdziwe. Zależne od mężczyzny i od jego dobytku czuły się bezpieczne. Szatynka nie potrafiłaby w taki sposób funkcjonować, złapać pełnego wdechu. Czułaby się jak w więzieniu, ale czy w jej gestii było oceniać czyjąś wolę przetrwania? Każdy powinien nosić na ramionach własny ciężar. Ciężar podjętych decyzji.
Czarownica uniosła kącik ust w leniwym uśmiechu. Miała zamiaru dotrzymać danego słowa i przyjąć zaproszenie, ale już nie w smak było jej zdradzenie choćby czasu tej wizyty. Lubiła niespodzianki. Nadawały atrakcyjności życiu.
Skupiła się na słowach mężczyzny i skinęła lekko głową jakoby w zrozumieniu. Wolną dłonią sięgnęła po papierosa przyglądając mu się przez chwile, a gdy zapłonął lekkim ogniem zaciągnęła się delikatnie. – Poetycko – odparła wypuszczając dym w przestrzeń. – Czuję, że jesteś szczery, a więc musiałeś doświadczyć tego na własnej skórze. Zaczynam zazdrościć. – dodała nie wyjaśniając czy zazdrości mu doświadczeń i doznań czy może jej zazdrość tyczy się jego osoby. Pozwoliła mu odpowiedzieć sobie na to we własnych wyobrażeniach. W końcu tak wiele istotnych kwestii w życiu pozostawionych było czystemu przypadkowi. Jej zdarzało się przypadkom zwyczajnie pomagać.
Była pamiętliwa, a to często oznaczało, że wspomnienia w jej głowie pozostawały w nienaruszonym stanie. Doskonale pamiętała ich wspólne spotkania, wyrwane chwile przyjemności, pierwsze głębokie emocje. Nie sądziła by ten celowo unikał jej obecności i raczej sama też nie kierowała swych działań ku ucieczce. Wolała mierzyć się z lękiem niżeli go wzmacniać. Nie zapominała jednak o tym kim był i jaką funkcję sprawował. Jako lord, opiekun ziem i publiczna persona musiał dbać o swoje dobre imię choć pewnie to obchodziło go znacznie mniej niżeli innych szlachetnie urodzonych. Pozwalał sobie na więcej nie bacząc na konsekwencje, ale tak czy inaczej istniały granice, których przekroczyć nie mógł. Potrafiła sobie wyobrazić jak mocno ograniczające musiało to być. Jego zachowania przecież też obserwowała. Wzruszyła ramionami skupiając ponownie spojrzenie na jego tęczówkach. – A co jeśli tak sądzę? – zapytała z lekkością jakby rozmawiali o pogodzie. Bawiła się tą rozmową, kręciła i zabarwiała uczucia, ale może nie do końca bez celu, może istotnie była w tym część prawdy.
- Więc kiedy poczułbyś się spełniony, Xavierze? – zapytała unosząc brew w pytającym geście. Każdy o czymś marzył i raczej przesądnie wolał o tych marzeniach nie opowiadać. Może w obawie przed tym, że się nie ziści, a może przed tym, że ludzie zmienią zdanie, gdy dowiedzą się o tym jakie pragnienia w sobie nosimy. Ona nie należała do osób przesądnych i nie była typem ignorantki. Czasem lubiła niczym dobra wróżka obdarzać ludzi okazją do zrealizowania własnych zamiarów.




   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Zielona Wróżka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach