Wydarzenia


Ekipa forum
Horizont Alley
AutorWiadomość
Horizont Alley [odnośnik]31.07.16 22:21
First topic message reminder :

Horizont Alley

Ulicę Pokątną prostopadle przecina Horizont Alley. Można znaleźć tu znacznie mniej sklepów i lokali, a więcej budynków mieszkalnych. Stojące w szeregach kamienice są domem wielu rodzin czarodziejów. Mówi się, że mimo usytuowania nieopodal centrum na Horizont Alley lepiej nie pojawiać się po zmroku. Alejka prowadzi bezpośrednio na Ulicę Śmiertelnego Nokturnu, wskutek czego w nocy można tu spotkać osobników spod ciemnej gwiazdy. Jednak za dnia panuje tu gwar - na rogu znajduje się popularna dzięki niskim cenom apteka, nieco dalej podupadający sklepik ze słodkościami, a tuż przy ulicy Pokątnej warto odwiedzić herbaciarnię słynącą z serwowania herbat-niespodzianek.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Horizont Alley - Page 9 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Horizont Alley [odnośnik]27.12.18 17:10
Dzisiejszy wieczór mijał wyjątkowo szybko nawet Elvirze, która zazwyczaj w błyskawicznym tempie potrafiła pozbierać się do pełni sprawności i udać na nocną zmianę w szpitalu. Nie była spóźniona, och, oczywiście, że nie; zawistne pielęgniarki mogły zapomnieć o tym, że będą miały miód na uszy w postaci nowych złośliwych komentarzy na temat najbardziej plotkogennej uzdrowicielki czarodziejskiego Londynu. Nawet jeżeli perfekcyjnie wychodziło jej granie pełnej obojętności wobec zawiści ludzi słabszych i głupszych, nie zamierzała nikomu dawać dodatkowej satysfakcji. Tak więc nie była spóźniona, a jedynie zmęczona i nieznacznie roztrzepana; przyprawiało ją to o frustrację, gdyż nie pamiętała kiedy ostatnio tak ciężko było jej zebrać się z łóżka po całym dniu snu. Miała nadzieję, że droga pieszo, jaką każdego dnia pokonywała od swojego mieszkania na Pokątnej do szpitala na Westminster rozjaśni jej umysł do akceptowalnego poziomu, lecz nienaturalnie ciepły wrześniowy wieczór jedynie bardziej ją rozleniwił. Być może potrzebowała kilka dni urlopu, jakkolwiek obrzydliwa nie byłaby to myśl.
Zamknięta we własnym świecie znużenia i walki ze znużeniem nie zwracała zbytniej uwagi na ludzi przemykających wokół niej. Elvira była tak przyzwyczajona do tej pokonywanej każdego dnia trasy, że mogłaby przechodzić tędy w środku nocy i z zamkniętymi oczami, a prawdopodobnie wciąż dotarłaby do celu. Gdyby nie stan wojenny oraz powszechne anomalie, prawdopodobnie całkiem zrezygnowałaby ze środków ostrożności, ostatecznie Pokątna nawet o tej godzinie i w tej atmosferze zagrożenia zawsze była wypełniona ludźmi. Dla spokoju sumienia ściskała różdżkę schowaną głęboko w kieszeni czarnego płaszcza; nie zamierzała wyciągać jej bez potrzeby, ponieważ ministerialne dekrety zakazywały rzucania zaklęć w miejscach publicznych, ale nikt nie mógł zabronić im ewentualnej samoobrony.
Wiedziała, że dotrze do szpitala jeszcze przed zmrokiem, nie tylko dla własnego bezpieczeństwa, ale również dlatego, że zawsze pojawiała się na oddziale z przynajmniej półgodzinnym wyprzedzeniem. Z jakiegoś powodu przecież nazywali ją pracoholikiem.
Wszystkie te czynniki - pośpiech, senność i irytacja - złożyły się na to, że nie przyszło jej do głowy, że powinna uważniej sprawdzić stan swojej kusząco otwartej torby oraz zwrócić uwagę na to, czy ktoś nie próbuje się do niej dobrać. Wyglądała na tyle wyjątkowo - poważny uzdrowiciel w ciemnych szatach, o eterycznie delikatnej twarzy i chłodnym spojrzeniu - że nie raczyła sądzić, by ktoś naprawdę mógł odważyć się na taki krok.
A okazja nadarzyła się w istocie, gdy przechodząc niedaleko niewielkiego, od dawna zamkniętego sklepiku, jedna z szyb na drzwiach popękała z bardzo słyszalnym trzaskiem. W mimowolnej ostrożności odsunęła się kilka kroków w bok, zwalniając w do tej pory prędkim marszu i przyglądając krytycznie staremu obejściu. Dlaczego szkło tak nagle się pokruszyło? Sprawa była intrygująca, choć zapewne powinna po prostu ją zignorować. Nie pierwszy raz stykała się z niewytłumaczalnymi drobiazgami; ostatecznie świat nie stanął na głowie wczoraj.

Spostrzegawczość II


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Horizont Alley [odnośnik]27.12.18 17:10
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Horizont Alley - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Horizont Alley [odnośnik]27.12.18 18:15
Rzeczy w jej okolicy stosunkowo często się tłukły. Do tego przywykła już mieszkając i Caileen. Czarodzieje z kolei potrafili naprawić je bez najmniejszego problemu. No, w sumie nie takiego najmniejszego bo i oni wywoływali dziwne zdarzenia, kiedy próbowali czarować, nadal jednak było im łatwiej niż gdyby mieli wymieniać okna czy wzywać szklarza, jak musieliby zrobić mugole w takich okolicznościach w wypadku okien. Jak tutaj. Meg zerknęła w kierunku witryny, która skruszała niedaleko i odnalazła w tym doskonały moment, nieznajoma zwolniła i także zapatrzyła się na okno.
Jej wyrzuty sumienia nawet w sumie malały. Ci ludzie żyją jakby nigdy nic. Bawią się, chodzą do pracy, robią zakupy. Nic sobie nie robią z tego, jaki koszmar zgotowali takim, jak ona. Nic sobie nie robią z niemagicznych, którzy nie odnajdują się w tym wszystkim. Nie chciała nawet myśleć, co dzieje się po jej stronie, gdzie wszyscy wywołują te koszmarne zdarzenia.
Nie czas jednak myśleć o takich rzeczach. Strach mimo wszystko miała w sobie. Nie chciała zostać złapana, na pewno nie na gorącym uczynku. Niektórzy z nich bywali wrogo nastawieni do jak to nazywali mugoli, czyli niemagicznych jak ona. Każdy z resztą był wrogo nastawiony do osoby która próbuje go okraść, nie ma co się oszukiwać. Potrzebowała jednak pieniędzy, więc sięgała po nie. Zwolniła tak, jak blondynka i wykonała ruch szybko i ostrożnie sięgając do jej otwartej torebki, nie szukała, a jednak wyczuła pod palcami kształt monet otoczonych sakiewką, kiedy zacisnęła dłoń. Zacisnęła mocno, żeby nie wydały dźwięku i zaraz, rękę chowając we własnej torebce, którą zorganizowała właśnie do tego celu, cofnęła się o krok, czy dwa, uważnie obserwując kobietę, gotowa uciekać, jeśli ta skieruje w jej stronę różdżkę lub zacznie zachowywać się podejrzliwie. Czy wyczuła ruch niebezpiecznie blisko torebki trudno powiedzieć, choć chwilę temu znajdowały się zdecydowanie zbyt blisko siebie.
Serce nadal mocno się w niej tłukło. Wszystko w porządku, nic się nie dzieje, wszystko w porządku...

Zręczne ręce na I
Meg Attenberry
Meg Attenberry
Zawód : Złodziejka
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
https://66.media.tumblr.com/325c8e1a7af4b4ef1851975e09687ecd/tumblr_ohj9mzZcl31veydt5o1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6727-meg-attenberry https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Horizont Alley [odnośnik]27.12.18 18:15
The member 'Meg Attenberry' has done the following action : Rzut kością


#1 'Anomalie - DN' :
Horizont Alley - Page 9 N2btFvL

--------------------------------

#2 'k100' : 53
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Horizont Alley - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Horizont Alley [odnośnik]28.12.18 16:59
Choć tyle szczęścia, że zabrudzona szyba nie zdecydowała się wybuchnąć, obsypując Elvirę potencjalnie nieprzyjemnymi drobinami szkła; jako uzdrowiciel błyskawicznie poradziłaby sobie z ranami, ale byłaby to drażniąca niedogodność oraz fatalny początek i tak nieszczególnie przyjemnego "dnia" pracy. Pozwoliła sobie zwolnić i przyjrzeć pęknięciom, gdyż znajdowała się stosunkowo blisko głównej alei i prawdopodobnie wkrótce opuści magiczną część Londynu, by mugolskimi ulicami przebrnąć do pracy dużo wcześniej niż miała obowiązek. Perspektywa tego spaceru nie była nieprzyjemna nie tylko ze względu na swoją codzienność, lecz również dlatego, że Elvira naprawdę lubiła zwykłe rejony stolicy. Były spokojniejsze, mniej krzykliwe; nikt jej tam nie kojarzył, wszyscy podziwiali jedynie obce piękno nieznanej kobiety, która od czasu do czasu błyskała im przed oczami, nigdy nie zatrzymując się na dłużej. Och, samych mugoli nie darzyła żadną sympatią; być może drażnili ją nieco mniej niż niektórzy czarodzieje, być może dostrzegała w nich tylko pustą, żałosną nieświadomość zwierzęcia. Żyli właściwie poza marginesem, w wiecznym oszustwie, zamknięci na rzeczywistość; toczący swoje głupkowate wojny, wyniszczający wspólne miasta, przekonani o swojej godnej politowania nieomylności. A jednak dobrze było czasem odwiedzić ich środowisko i przyjrzeć z rozrzewnieniem temu pozbawionemu sensu pędowi ich z natury mniej istotnych bytów. Co za szkoda, że ostatnie miesiące zaczęły psuć dotąd harmonijny porządek życia Elviry Multon, przez własne szaleństwo nie mniej odciętej od świata (czego zapewne nigdy nie będzie w stanie dostrzec).
Uzdrowicielka westchnęła bezgłośnie i odwróciła głowę, poprawiając czarną torbę, która nieco zsunęła jej się z ramienia. Zamierzała ruszyć dalej w stronę rogu Horizont Alley, ale zobaczyła, że bardzo blisko - zbyt blisko jak na jej wygórowane standardy komfortu - przystanęła także inna kobieta, być może również zaintrygowana samoistnie pękającą szybą.
- Anomalie bywają groźne, na pani miejscu nie zostałabym tu długo - powiedziała swoim naturalnie złośliwym głosem, odsuwając pół kroku w tył. Naprawdę stały blisko, mogła prawie poczuć mdły zapach bujnych włosów tej kobiety. Ich nieokiełznanie wprawiło Elvirę w niesmak; sama bardzo dbała o to, aby jej delikatne kosmyki były albo doskonale rozczesane albo związane w schludny i profesjonalny sposób. - Czy czegoś pani oczekuje? - dodała z powątpiewaniem, gdyż zauważyła, że właściwie poza ich dwójką nikt inny się tu nie zatrzymał.
Nie spodobało jej się to. Nieznajoma miała poniekąd urodziwą twarz, ale przerażająco intensywny makijaż. Chyba nie była prostytutką? Mimowolnie zacisnęła zęby, obrzucając ją krytycznym spojrzeniem.

Spostrzegawczość II

[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame


Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 02.01.19 17:48, w całości zmieniany 1 raz
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Horizont Alley [odnośnik]28.12.18 16:59
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 83
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Horizont Alley - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Horizont Alley [odnośnik]29.12.18 0:13
Serce podeszło jej niemal do gardła, kiedy kobieta się odezwała. Schowała rękę za sobą, jednak była niemal pewna, że blondynka się już połapała i tylko się z nią droczy. Zrobiła krok w tył, dość duży krok.
- Słucham? - odezwała się, ale zaraz dotarł do niej sens słów nieznajomej kobiety, której torebkę właśnie okradła. Czy raczej próbowała okraść. - Prawda. Co chwila coś się dzieje.
Przyznała, nie chcąc zdradzać, jak bardzo kobieta ma rację. Nie zamierzała się przyznawać pierwszej lepszej czarownicy, że nie jest jak oni. Wiedziała już całkiem dobrze, że nie wszyscy tutaj niemagicznych lubią.
Spojrzała jeszcze w kierunku szkła i chciała uciekać, jednak coś ją nadal paraliżowało. Wiedziała, że jeśli się poruszy, nieznajoma dostrzeże sakiewkę na której zaciskała dłoń. Nie miała jak teraz się obrócić, by swobodnie schować ją do własnej torebki, musiała zaczekać aż blondynka się oddali - choć ta jak na złość odezwała się znowu.
- Nie. To te anomalie. Zawsze szokują.
Stwierdziła po części zgodnie z prawdą, cofając się znów, choć w tej chwili pieniądze w sakiewce zaszeleściły. I oczywiście może była to paranoja, przecież mogłaby mieć własne pieniądze, które wydałyby dźwięk, trudniej jednak wyjaśnić fakt chowania ich w ręce za sobą. Spojrzała na nieznajomą uważnie, lękliwie. Nie lubiła czarodziejów. Coraz bardziej. I nie miała większych wyrzutów sumienia, trochę być może wręcz czuła, że są jej coś winni, jednak nie zamierzała o tym w tej chwili dyskutować, zdecydowanie wolała uciekać, pytanie tylko czy zdoła nawiać zachowując galeony. Przydałoby się. Jej zasoby powoli się kończyły.
- W każdym razie nic więcej się tu raczej nie wydarzy. Póki co. Udanego wieczoru. - zaryzykowała dokończyć tę krótką, pozbawioną głębszego sensu pogawędkę i zacząć się wycofywać. Ostrożnie i powoli, zdecydowanie wolałaby żeby to rozmówczyni odwróciła się jako pierwsza, choć cały czas starała się zachowywać naturalnie - to jednak zdecydowanie się jej nie udawało. Cóż - wychodzi na to, że nie jest za dobrą złodziejką.
Meg Attenberry
Meg Attenberry
Zawód : Złodziejka
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
https://66.media.tumblr.com/325c8e1a7af4b4ef1851975e09687ecd/tumblr_ohj9mzZcl31veydt5o1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6727-meg-attenberry https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Horizont Alley [odnośnik]29.12.18 0:13
The member 'Meg Attenberry' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Horizont Alley - Page 9 5S1CYJZ
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Horizont Alley - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Horizont Alley [odnośnik]02.01.19 18:30
Elvira być może - nigdy tego nie potwierdzi, kto wie, czy w ogóle dostrzeże - miała w swoim życiu momenty, gdy jej częściowe oderwanie od rzeczywistości sprawiło, że nie zauważała jak bardzo dziecinnie sprzecza się z profesorem, tragicznie błędnie odczytuje drobne gesty kolegów z dormitorium i arogancko wywyższa ponad znacznie bardziej doświadczonych uzdrowicieli. Jakiekolwiek jednak klapki na oczach sprawiały, że nie dostrzegała u siebie żadnej wady, podczas gdy u innych doszukiwała się ich z rozkoszą, nie była głupia. Jeżeli już coś ją zaciekawiło, potrafiła wyłapywać najmniejsze nawet szczególiki z godną swojej profesji precyzją. Dostrzegała rzeczy, na które inni ludzie rzadko zwracali uwagę; nie zawsze jednak potrafiła zinterpretować je zgodnie ze stanem faktycznym, chyba, że było to wymagające badań ciało na szpitalnym łóżku.
Och, lecz przejrzenie tej kobiety nie wymagało przecież wzmożonego wysiłku ani skupienia. Była spięta, rozglądała się wokół lękliwie jak spłoszone zwierzę i mówiła z mniejszą nawet swobodą niż onieśmieleni przez Elvirę pacjenci. Blondynka automatycznie zacisnęła palce na schowanej w kieszeni różdżce, przyglądając się tajemniczej trzpiotce z nowym zainteresowaniem, graniczącym z irytacją. Co takiego próbowała ukryć? Czy w zawoalowany sposób sobie z niej zakpiła? Czy była odpowiedzialna za pęknięcia na szkle? A jeżeli tak... jaki miała w tym cel?
Zagryzła dolną wargę z zastanowieniem, rezygnując z dalszych komentarzy na temat anomalii. W teorii powinny się pożegnać i rozejść, w końcu czekała na nią praca, lecz ewidentna chęć rozmówczyni do odejścia utwierdziła Elvirę w przekonaniu, że to za wcześnie. Być może była przewrażliwiona, choć znacznie chętniej zrzuciłaby to na karb swoich osobistych instynktów.
Kiedy kobieta zaczęła się wycofywać, nie było już czasu na dalsze zwlekanie.
- Zatrzymaj się - powiedziała surowo, wyciągając do przodu bladą dłoń, jakby chciała w ten sposób schwycić ją za ramię. Tak naprawdę zrobiła to jedynie po to, by powstrzymać wewnętrzną potrzebę wyciągnięcia różdżki. Nie zamierzała tak łatwo dać się sprowokować do złamania prawa, nie ważne jak idiotycznego. - Powiedziałam; zatrzymaj. Nie podobasz mi się - stwierdziła bez skrupułów, nie będąc osobą lubującą się w podchodach i uprzejmościach. Wtedy w oczy rzuciły jej się sztywno wykręcone ręce rozmówczyni. - Chowasz coś? Wyciągnij ręce, natychmiast.
Słowa Elviry zagłuszyły poniekąd cichy brzęk pieniędzy w sakiewce, lecz bezkompromisowa postawa uzdrowicielki oraz groźba - wyraźnie widoczna w spojrzeniu i zaciśniętych zębach - zapowiadała, że nie zamierzała odpuścić Meg, dopóki przyczyna jej nienaturalnego zachowania nie stanie się jasna.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Horizont Alley [odnośnik]11.01.19 14:49
Czekała. Sekundę, dwie, trzy i chciała już odchodzić, okazało się to jednak trudniejsze niż by sobie tego życzyła.
Słowa kobiety sprawiły że po plecach drobnej blondynki przebiegły dreszcze. Zamknęła oczy na kilka sekund, zastanawiając się co zrobić, rzucenie się do ucieczki wydawałoby się oczywiste, jednak nie chciała prowokować nieznajomej do sięgania po różdżkę. Zdecydowanie wolała stracić łup, niż zostać zaatakowaną... szczególnie tym czymś. Tą ich cholerną magią. To było przerażające.
- Czego chcesz?
Spróbowała jakoś się wybronić, cofnęła się jeszcze o krok, choć ukrywanie zdenerwowania nie szło jej dobrze. Zbyt dużo go ostatnio miała, zbyt wiele stresu, zbyt wiele lęków, za wiele wszystkiego. Wyraźnie słyszała jak jej serce bije w piersi ze zdenerwowania i nie mogła nic zrobić. Nie, żeby nakryto ją po raz pierwszy, a jednak za każdym razem bała się równie mocno nie wiedząc z jakim czarodziejem ma do czynienia.
- Nic nie chowam, daj mi spokój. - znów się cofnęła, a jednak kiedy kobieta wyciągnęła dłoń w jej stronę, po prostu wyciągnęła jej sakiewkę i wcisnęła ją w tę wyciągniętą rękę. Nie odrywała od niej wzroku. Nie miała wyrzutów sumienia czy czegokolwiek na ich wzór, raczej była zła że się nie udało, że znów będzie musiała próbować i ryzykować, a szczerze tego nie lubiła. Była też przerażona, bo nie wiedziała co dalej się stanie, czy nieznajoma po prostu odejdzie, zapewne oburzona ale jednak obojętna na fakt jej istnienia, czy spróbuje wzywać tę ich magiczną policję czy sama ją zaatakuje.
- Masz tam wszystko. - odezwała się, nie chcąc być podejrzewaną o chowanie części łupu. Oddała co zabrała. Znów zaczęła się cofać. Powoli. Najchętniej po prostu puściłaby się biegiem w stronę ruchliwej ulicy, nie uśmiechało się jej jednak odwracanie plecami do kobiety która w każdej sekundzie mogła sięgnąć po różdżkę. Kontynuowała więc powolne oddalanie się. Krok za krokiem, obserwowanie, czekanie na odpowiednią chwilę, żeby móc po prostu wtopić się między ludzi. Nie miała już niczego co należałoby do blondynki.
Meg Attenberry
Meg Attenberry
Zawód : Złodziejka
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
https://66.media.tumblr.com/325c8e1a7af4b4ef1851975e09687ecd/tumblr_ohj9mzZcl31veydt5o1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6727-meg-attenberry https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Horizont Alley [odnośnik]11.01.19 14:49
The member 'Meg Attenberry' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Horizont Alley - Page 9 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Horizont Alley - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Horizont Alley [odnośnik]13.01.19 17:05
Irytacja i strach kobiety nie robiły na Elvirze najmniejszego wrażenia; przypadkowy przechodzień - jakkolwiek irytujący - był jej zupełnie obojętny i nie zareagowałaby nawet, gdyby zasłabł na jej oczach lub zalał się łzami szczerego, uzasadnionego podczas wojny niepokoju. Zdawała sobie sprawę, że swoją aparycją i zachowaniem jedynie wzmaga rozkojarzenie, że kobieta wycofuje się dalej i tłumaczy gorliwiej, lecz traktowała to jako element wspomagający, a nie haniebny. Boczna uliczka Pokątnej oraz wyraźnie podminowana czarownica o rysach złudnie szlacheckich i w długim, czarnym płaszczu, wydająca rozkazy w taki sposób, jakby robiła to na co dzień, nie mogła budzić pozytywnych skojarzeń. Lecz jeżeli była w stanie w ten sposób wzbudzić lęk, tym lepiej dla niej. Ludzi onieśmielonych łatwiej było przejrzeć i nagiąć do swojej woli.
Wkrótce zresztą okazało się, co tak naprawdę doprowadziło nieznajomą do skoku adrenaliny i bynajmniej nie miało to nic wspólnego z przypadkową chwilą napięcia przy kolejnej anomalii.
Kiedy kobieta wcisnęła Elvirze w dłoń sakiewkę z pieniędzmi - nie całkiem ciężką, ale też nie lekką, bo miała przecież w zwyczaju wstępować po nocnym dyżurze do księgarni w poszukiwaniu nowości z zakresu medycyny - blondynka w pierwszej chwili nie wiedziała, co począć z tym faktem. Woreczek był czarny, aksamitny, z niewielką literą E wyszywaną srebrną nicią przy sznurku, bo dlaczego nie miałaby rozpieszczać się drobnymi luksusowymi przedmiotami, skoro podczas długich lat stażu żyła jak przysłowiowa mysz pod miotłą. Pieniądze - zarobione ciężką pracą w szpitalu - bez wątpienia należały do niej.
To jednak - jak zrozumiała po sekundzie zaskoczenia, jaka spłynęła na nią, gdy zacisnęła na nich kościste palce - oznaczało, że ta kobieta, ta blond wywłoka, próbowała ją okraść. Rzecz trywialna na tak zatłoczonych Ulicach jak Pokątna, a jednak zupełnie niewyobrażalna teraz, jakby ona, jako Elvira Multon, stała ponad durnowatymi przestępstwami, jakby każdy drobny złodziej był obowiązany odczuwać przed nią respekt nie mając nawet pojęcia, jak się nazywa.
Widząc kątem oka, że przyłapana na gorącym uczynku nieznajoma nadal próbuje się oddalić, Elvira błyskawicznie postąpiła krok do przodu i złapała ją drugą ręką, ściskając nadgarstek na tyle mocno, by mogło sprawić to ból. Sakiewkę wrzuciła do torby niedbałym ruchem, przeklinając własną głupotę. Powinna była pilnować się dokładniej, z drugiej jednak strony... dlaczego miałaby brać na siebie winę za idiotyzm obcych przestępców? To właśnie ta kobieta tutaj była przegraną, ponieważ nie zdołała dokonać kradzieży do końca, chociaż - a Elvira wierzyła w to coraz zacieklej - umyślnie rozkojarzyła ją najpierw pękającą szybą.
Paląca pogarda podszeptywała Elvirze do ucha, że jedyną słuszną karą w takiej sytuacji byłoby złapać ją i wrzucić prosto na to okno, bez litości, tak, by odłamki szkła wpiły jej się między oczy i pokrwawiły piegowatą twarz... wyuczona samokontrola przypominała jednak z żalem, że to wykraczałoby poza granice obrony osobistej. Nie zamierzała trafić do więzienia - z tego samego powodu nie wyciągnęła różdżki, ograniczając jedynie do miażdżenia kobiecie nadgarstka i sztyletowania spojrzeniem.
- Kradzież jest karalna, dziewczyno, a tak się akurat złożyło, że znam kogoś, kto doskonale potrafi rozprawiać się z takimi jak wy - załgała paskudnie, czerpiąc satysfakcję z groźby; tak działała zemsta, a to, że Elvira nie miała prawie żadnych bliższych znajomych nie miało najmniejszego znaczenia. - Zapamiętam twoją twarz. Dla własnego dobra nie próbuj tego więcej.
Elvira nie miała wątpliwości, że złodziejka nie przestanie kraść - skoro już to robiła, musiała potrzebować pieniędzy - lecz jeżeli zasieje w jej głowie ziarno niepewności i zmusi do częstszego niż dotychczas oglądania się przez ramię to dziś uzna to za wystarczające.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Horizont Alley [odnośnik]27.01.19 22:55
Chciała uciekać. Nieznajoma dostała czego chciała - co do niej należało. I choć Meg jednocześnie była wściekła, mając po troszę poczucie że coś jej się od tych cholernych czarodziejów należy, jednocześnie wiedziała że nie może zrobić nic prócz ucieczki. Kolejny krok w tył i chciała już ruszyć, kiedy blondynka mocno złapała ją za rękę. Szarpnęła mocno ze złością i żalem na cały ten koszmarny świat.
- Puszczaj!
Szarpała się jak tylko mogła, kiedy ta zaczęła mówić. I owszem, przeszły ją dreszcze i owszem, przeraziła się bo wiedziała, że nie ma szansy w starciu z jakimkolwiek czarodziejem. I trochę chciała nawrzeszczeć na tę kobietę, bo to wszystko przez takich jak ona, wszystko przez czarodziejów, nie była jednak przekonana do krzyczenia na kogoś kto ma w swoim posiadaniu ten cholerny magiczny przedmiot. Jej oczy na moment zaszły łzami, chciało jej się płakać z bezsilnej złości, ze strachu, z poczucia że traci kontrolę nad czymkolwiek. I z zawodu oczywiście, bo nie udało jej się zdobyć tego co chciała. Powstrzymała się jednak, choć twarz niewątpliwie jej poczerwieniała.
Odezwała się dopiero, kiedy udało jej się uwolnić, wyszarpać rękę.
- Myślicie, że wszystko wam wolno. - syknęła z całym swoim chłodem, całą złością na cholernych czarodziejów jaką kumulowała w sobie już od bardzo, bardzo dawna. Tak bardzo chciała mieć jakąś broń przeciwko nim, tak bardzo chciała chociaż trochę wyrównać szansę, by wciąż, bez przerwy się ich nie bać. - To się w końcu skończy.
Zapewniła jeszcze, choć nie miała na tyle odwagi, by czekać na odpowiedź. To wszystko w końcu obróci się przeciw nim, tego była pewna. Znajdą sposób na te koszmarne anomalie, a jeśli nie to tym gorzej, bo to w końcu obróci się przeciw nim. Wybuchy dookoła, pozbawianie ludzi przytomności, kule ognia, ataku zwierząt - w końcu uderzy to i w nich.
Nie rozgadywała się jednak, nie wyjaśniała, nie wdawała w szczegóły, a po prostu - uciekła. Odwróciła się gdy cofnęła się na tyle i po prostu wbiegła w tłum zła, sfrustrowana, rozemocjonowana, przerażona. Uciekła.


zt <3
Meg Attenberry
Meg Attenberry
Zawód : Złodziejka
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
https://66.media.tumblr.com/325c8e1a7af4b4ef1851975e09687ecd/tumblr_ohj9mzZcl31veydt5o1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6727-meg-attenberry https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Horizont Alley [odnośnik]02.02.19 16:32
Uczuła satysfakcję, gdy na twarzy niedoszłej złodziejki objawiła się złość podszyta strachem - mgiełka łez na krańcu powiek, drżenie spoconej dłoni i histeria głosu były dokładnie tym, co chciała osiągnąć. Mawiano jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, a Elvira nadal nie pozbyła się całej urazy, jaką wzbudziła w niej ta próba okazania, że w gruncie rzeczy nie jest nikim nadzwyczajnym; jedynie kolejnym przeciętnym przechodniem na zabieganej ulicy z infantylnie rozpiętą torbą i w kusząco drogim płaszczu. W tym wypadku to Elvira wykazywała większą przesadę, mając ochotę uderzyć obcą kobietę w twarz w równie karcący sposób, w jaki kiedyś odważyła się ją uderzyć jej prywatna nauczycielka.
Wypuściła powietrze z sykiem przez zaciśnięte zęby, poluźniając uścisk, dzięki czemu szarpiąca się dziewczyna zdołała się w końcu uwolnić i - dla własnego dobra - oddalić. W tym czasie, gdy złodziejka zbierała się w sobie, Elvira eleganckim ruchem poprawiła torbę i wyprostowała się do całych swoich metr siedemdziesięciu czterech, obserwując z góry tę rozczochraną czuprynę i zaciętą twarz. Przy niej musiała wyglądać nadzwyczaj spokojnie, nawet jeśli i jej jasne policzki pokryły się rumieńcem złości, a brwi wykrzywiły w brzydkim wyrazie wzgardy.
Sprawa była skończona, miała zamiar wyminąć dziewczynę i ruszyć dalej we własnym kierunku, lecz ta jako pierwsza zdążyła sklecić ciętą odpowiedź, a potem uciec na bardziej tłumną dzielnicę, bez szansy na usłyszenie słów Elviry, które uzdrowicielka chcąc nie chcąc rzuciła już w eter.
- O czym ty mówisz?
Jeszcze przez kilka sekund stała w miejscu, próbując powiązać tę wypowiedź z czymkolwiek, co wcześniej poruszyły w rozmowie, potem jednak pewnym krokiem odeszła w kierunku Dziurawego Kotła. Sprawa nie dawała jej spokoju aż do opuszczenia magicznej części Londynu, kiedy to doszedł do niej pełen sens zaistniałej na Horizont Alley sytuacji. Kobieta nie miała na myśli ani arystokracji - z którą Elvirę słusznie można było pomylić, jeżeli nie śledziło się zawiłych drzew genealogicznych ze skorowidza - ani grupy ludzi ogólnie od niej bogatszych, jak to często bywało z zawiścią nieudaczników. Wszystko się powiązało; nagła anomalia, nadzwyczajny niepokój oraz kapryśna niechęć młodziutkiej złodziejki.
Czy to możliwe, by w biały dzień na Pokątnej Elvirę próbowała okraść mugolka? Czy pozwoliłaby przechytrzyć się niemagicznej?
Myśl ta była równie zaskakująca, co obrzydliwa.
Wolałaby myśleć, że nie.

/zt <3


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Horizont Alley [odnośnik]04.05.19 15:00
13 listopada, godz. 13.

Trzynaście parszywych pomysłów Belli, a pierwszy z nich zrealizować mogła właśnie dzisiaj.
Ledwo minęło południe, a ulica Pokątna, mimo dość mglistej pogody, tonęła w nieskromnych gawędach. Trajkoczący sprzedawcy wykłócali się z klientami, dzieci wydawały z siebie beztroskie głosy ekscytacji, a przez morze czarodziejów próbowały się przecisnąć jakieś niecierpliwe dusze. Bella nie mogła pozwolić sobie na taki zakup w tym gwarze. Ledwo co udało jej się na chwilę umknąć z oka służce, musiała także uważać na zbyt ciekawskich przechodniów. Z każdego okienka mogły zerkać na nią nieprzychylne oczy. Niełatwo było zdobyć choćby krótką chwilę dla siebie. W tym celu przygotowała długą i dość dziwną listę szlachetnych materiałów o bardzo sprecyzowanych wymiarach. Wysłała swoją dwórkę Balbinę do sklepu z wykwintnymi tkaninami. Wiedziała, że przygotowywanie tego zamówienia zajmie więcej niż pięć minut. Poinformowała ją, że idzie rozejrzeć się u jubilera, choć sama… Sama niestety tam nie dotarła. Czasu było niewiele. Nie mogła to być ta cześć ulicy, dlatego zwiewnie przemknęła do innej, bardziej wyciszonej części ulicy. Tutaj także były znakomite sklepy, choć okolica wydawała się mniej krzykliwa. Lady nigdy nie była w tych stronach, więc nabrała ochoty na zbadanie nieco opustoszałych, choć intrygujących salonów. Z zaintrygowaniem podążała wzdłuż alejki i szybko dość zauważyła, że nie jest to ulubione miejsce arystokratów. Decyzja o wybraniu tej drogi nie należała do najrozsądniejszych, ale młoda lady miała swój mały plan.
Wkrótce stanęła przed wejściem do sklepu z nieszlachetnymi trunkami, po wypiciu których w głowie lawirowały wielce szalone pomysły. Pragnęła podarować swojemu bratu pewnie ognisty likier, którego niewinność była tylko pozorna. Lady Selwyn nie znała dokładnego działania tego napoju. Podsłuchała jednak na ostatnim sabacie pewną rozmowę, w której dwaj młodzieńcy opowiadali o swych odczuciach po spożyciu likieru. Jej brat czasem był nudniejszy od porzuconej starej kłody, więc pomyślała, że odrobina szaleństwa dobrze mu zrobi. Nigdy nie kupowała alkoholu. Uwielbiała rozdawać podarki, ale zwykle były one nieco inne, dalekie od szatańskiej używki. Sama też pijała tylko wino, nigdy nie próbowała mocniejszych płynów, choć niejednokrotnie nachodziła ją taka pokusa.
Weszła do sklepu. Sprzedawca, wyszedł jej naprzeciw, zorientowawszy się, że ma do czynienia z jakąś bogatą damą, czego jej strój nie mógł niestety ukryć. Poprosiła o wskazanie drogi do likierów. Przez chwilę oglądała różnorodne buteleczki stojące tak niewinnie na tej półce. Gdy jednak sięgnęła dłonią w kierunku ognistego likieru, stało się coś wielce strasznego! Uderzyła ją burza złośliwej mocy. Poleciała dwa metry do tyłu, a jej plecy boleśnie obiły się o ścianę. Serce młodej lady zabiło szybciej, a spanikowany sprzedawca natychmiast ruszył jej na ratunek i pomógł wstać. Okazało się jednak, że linia wieku sprawiła Selwyn bardzo brzydkiego psikusa i postarzyła ją do postaci jej drogiej babki. Handlarz zaczął gorliwie przepraszać za całe zajście, tłumacząc, że to jakaś awaria zaklęcia. Zrzucił też winę na anomalie, ale Belli jakoś nie chciało się w to wierzyć. Obiecał, że złośliwy czar minie z chwilą nadejścia poranka. Przez chwilę trwała nieco spłoszona, a potem wpadła w panikę. Jak mogła się pokazać w domu w takim stanie? Przecież musiała wrócić. Jeśli zniknie, ojciec postawi całą wyspę do góry nogami, aby ją odnaleźć. Zaszlochała. Być może w innym wypadku byłoby to całkiem zabawne. Jednak teraz wiedziała, że wina spadnie na biedną Balbinę. Czy ktoś mógłby ja odczarować? Nie chciała już likieru. Wybiegła ze sklepu na ulicę i spróbowała uspokoić szalejące serce. Miała kłopoty. A jeśli ten urok nie zniknie?
Pociągnęła żałośnie nosem i popatrzyła na swoje pomarszczone, stare dłonie.


Ostatnio zmieniony przez Isabella Selwyn dnia 07.05.19 14:49, w całości zmieniany 2 razy
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Horizont Alley - Page 9 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn

Strona 9 z 14 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next

Horizont Alley
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach