Wydarzenia


Ekipa forum
Schody Głuchych
AutorWiadomość
Schody Głuchych [odnośnik]02.01.17 22:16
First topic message reminder :

Schody Głuchych

Niezwykle strome i zdające się nie mieć końca, prowadzące na przemian we wszystkich kierunkach, jakby chciały zwieść podróżników, dając im znak, że gdziekolwiek chcą dojść, nigdy im się to nie uda. Drzewa szumią, szepczą niezrozumiale, ale gdy ktoś wyjątkowo dobrze się wsłucha, usłyszy to, co faktycznie mają do powiedzenia. Wystarczy tylko otworzyć swoje uszy i poprosić. Mgła zdaje się być wszędobylska.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Schody Głuchych [odnośnik]09.01.17 18:36
Zarówno drzwi po lewej, jak i po prawej stronie, były zamknięte. Najwyraźniej trzeba było uruchomić ten tajemniczy mechanizm, by je otworzyć.
Krople krwi skapnęły swobodnie do misy, ale… niestety nic się nie stało. Nieważne, jak długo Edgar trzymał nad nią dłoń, absolutnie nic się z nią nie działo. Może tu wcale nie chodziło o krew?
Z prawej strony, gdzieś nad waszymi głowami, gdzie ciągnęła się i plątała łagodna ścieżka, zamajaczył kształt. Biel przemknęła za drzewami, a wy dojrzeliście zaledwie jej jedną, dość niewyraźną smugę. Za chwilę usłyszeliście końskie rżenie.


| Na odpis macie 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody Głuchych [odnośnik]09.01.17 19:27
Chwila odpoczynku na wysokim podeście, pozwalała na dokładniejsze rozejrzenie się dookoła - a raczej pozwalałaby, gdyby otoczenia nie przykrywała lekka mgiełka, pozwalająca jedynie domyślać się, co skrywa wzgórze, broniące do siebie dostępu drewnianymi drzwiami. I...zagadką? Obserwowała Tristana odgarniającego bluszcz i odsłaniającego kamienną misę, żądającą ofiary. Bólu. W końcu coś, co Deirdre choć odrobinę zaciekawiło. Zawsze lubiła poważne, brutalne baśnie, a nie te o pięknych czarodziejkach i powabnych magach, a widok krwi ostatnio bardzo poprawiał jej nastrój. Leciutki, krótki uśmiech pojawił się w kącikach ust Deirdre, czyniąc twarz kobiety choć odrobinę przyjaźniejszą, choć dalej bardziej przypominała zirytowaną urzędniczkę niż zachwyconą bajkową krainą dzierlatkę, wyczekującą cudów i Baśni z wielką niecierpliwością.
Z umiarkowanym zainteresowaniem obserwowała dżentelmeńskie poświęcenie Edgara, lecz z tej odległości nie widziała skapującej krwi. Szkoda. Ponownie poświęciła swą uwagę długim włosom; Mia schowała swoje do torebki, ale Dei ciągle machinalnie się nimi bawiła, zerkając pytająco na przyjaciółkę, opacznie rozumiejąc jej słowa. Zerknęła na gruby, karminowy szal, nieco zsuwający się z ramion.
- Mogę ci go pożyczać - odparła po prostu, przyglądając się uważnie Mulciberównie, która wyglądała jakby była nieco upojona rzeczywistością. Usłyszała coś? Zobaczyła? Nie dopytała, powracając wzrokiem do ciągle zamkniętych przejść. - Cóż za zaskoczenie, szlachecka krew jednak nie otwiera wszystkich drzwi - skomentowała z chłodną wesołością, wymijając Tristana, by stanąć przy lewej odnodze podestu. Zgoda współtowarzyszy nie zaskoczyła jej, za to niemogące się otworzyć drzwi już tak. I to...rżenie. Wspaniale. Czyli jednak jednorożec. Odruchowo odwróciła głowę w górę, w bok, by zdążyć zauważyć biały błysk, przypominający najstraszniejszy i najpiękniejszy wieczór. Znów powróciły do niej słowa, odczytane przez Tristana. Zapłać mi smakiem swego bólu. - To wymaga innej ofiary? - bardziej stwierdziła, niż zapytała, zastanawiając się, o jaki smak może chodzić.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Schody Głuchych [odnośnik]09.01.17 22:07
Dobry Merlinie, jak długo to miało jeszcze trwać? Edgar schodom się przyjrzał i krwi swojej utoczył i prawe drzwi zbadał i rżenie usłyszał i nic. Chciał, żeby właśnie w tej chwili zza drzewa wyskoczyła Baśń. Zła i potężna, co to uwięziła dobrodusznego bajkopisarza! A oni, ludzie honoru, uratują go od bolesnej śmierci. Tak, tak, byle tylko stało się to szybko. Nie miał zamiaru spędzać w tej baśniowej krainie więcej czasu niż było to absolutnie konieczne. Wciąż próbował się zorientować o co chodziło z zamkniętymi drzwiami, lecz zerknął na misę i ponownie zaczął się zastanawiać nad jej sensem. Zapłać mi smakiem twego bólu powtarzał w myślach i choć ukłucie w palec w ogóle go nie bolało, to rozwiązanie z krwią wydawało się najlogiczniejsze. A może najpierw trzeba pójść w lewo i dopiero potem zapłacić? I ten rzekomy jednorożec. Wątpił, by chodziło o utoczenie jego krwi, w końcu to symbol samych prawych rzeczy. Pomimo wszystkich znaków wciąż obstawiał, że powinni przestać interesować się tymi drzwiami i zacząć wchodzić po stromych schodach. Przecież nie walczyli o swoje życie ani nawet o nic prawdziwego. Ot, zabawa. Niemniej wstał, na moment porzucając badanie zamkniętych drzwi, i przeszedł pierwsze parę metrów, zastanawiając się, czy to białe coś wciąż będzie widać. Albo jakiś ślad po nim. Cokolwiek.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Schody Głuchych [odnośnik]09.01.17 23:38
Przymknęła oczy i na moment przysiadła na jednym stopniu, czując znowu lekkie zawroty w głowie. Wystarczyło zerknięcia w dół. Złapała w dłonie swoją torbę, a wzrok wbiła w przyjaciółkę. Pokręciła głową - Nie, nie...wydawało mi się, że coś słyszałam.. - odezwała się jednak, wspominając dziwny odgłos śmiechu. Szal Dei był piękny, ale nie o to przecież chodziło. Trwali w baśniowej scenerii, ale wszystko, co toczyło się wokół nich, mimo urokliwych widoków, przypominało bardziej scenę przed wybuchem. A może to tylko nadpobudliwa wrażliwość, podsuwała jej dziwne wizje? Podniosła się z miejsca, mijając w końcu rozstawione na schodach sylwetki - Inna ofiara bólu - powtórzyła znowu bardziej do siebie, a spojrzenie - oczywiście bardzo szybko zatrzymało się niewyraźnym blasku między drzewami. A jednak jednorożec?
Przetarła dłonią twarz, czując jak pod powiekami zakwitły łzy. Nie było mowy o płaczu, ale oczy zapiekły ją, prawdopodobnie od ciągłego natężenia świstała, celującego w źrenice. I wtedy zatrzymała gest. A może nie chodziło o krew?
Przesunęła kcikiem przez kącik oka, zbierając kroplę, która zebrała się pod powieką. Smak mojego bólu. Może chodziło własnie o łzy? I nawet jeśli jej myśl była absurdalna, kucnęła nad znaleziskiem Tristana i nachyliła się nad  misą, by ostrożnie,a cz pośpiesznie ułożyć drobinę w zagłębieniu. Kilka czarnych kosmków wysunęła się z upięcia, a brzeg płaszcza zsunął z ramienia. Oparła lewą dłoń o brzeg misy, przygważdżając palcami bordową materię. Druga dłoń, składała właśnie "odkrytą: ofiarę. Czy wystarczyła? Czy mieli podążyć dalej, pozostawiając dziwne miejsce innym wędrowcom?
Mogła się mylić i jej pomysł okazałby się irracjonalną mrzonką, ale...czyż to nie słony smak łez, był pierwszą oznaką bólu trawiącego człowieka? Łzy płynęły, robiąc miejsce kolejny. Inaczej - ból przestałby się mieścić. Mia doskonale o tym wiedziała, znacząc większośc nocy i swoich poduszek,tłumionym płaczem. Ale do tego - nie przyznawała się nigdy. W dzień przecież była silna i nikt nie miał prawa wiedzieć, co nosiła pod grubą warstwą stawianych codziennie murów.
Na pewno łzy?
Mia Mulciber
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3609-mia-mulciber-budowa#64835 https://www.morsmordre.net/t3846-dimitry#71894 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-grimmauld-place-12-5 https://www.morsmordre.net/t4458-skrytka-bankowa-nr-888#95128 https://www.morsmordre.net/t3864-mia-mulciber#72368
Re: Schody Głuchych [odnośnik]10.01.17 2:48
Z zastanowieniem przyglądał się Edgarowi, kiedy ten zdecydował się utoczyć kroplę własnej krwi - i pchnął wówczas drzwi mocniej, choć - niestety - nic się nie wydarzyło. Przez moment przyglądał się tajemniczemu przejściu, po chwili wycofując się ze zrezygnowaniem - to nic nie da. Zbył kpinę wyśnionej Deirdre milczeniem, kiedy przechodziła obok, choć zgromił ją spojrzeniem, nim jego uwagi nie przykuła jaśniejąca między drzewami biel. Więc miały rację - towarzyszył im jednorożec. Niedobrze, stwierdził sam do siebie, świadom klątwy, jaka na nim ciążyła. Na nim i na Deirdre - żadne z nich nie wiedziało, nie mogło wiedzieć, czym właściwie ta klątwa była. Ale budziły się w nim obawy, że napotkany jednorożec... żywy jednorożec, mógł ją w jakimś sensie wyczuć. Jednocześnie, coś podpowiadało mu, że skoro lewa ścieżka nie chciała się przed nimi otworzyć, być może właściwszą była ta po prawej - do otworzenia której nie mieli jednak żadnej wskazówki. Rozglądał się, poszukując śród gęstwiny drzew czegokolwiek podobnego pierwszemu głazowi, który wypatrzył.
Zamyślił się  - nad słowami Deirdre i Mii. Szczerze wątpił, by bajka kazała im mordować jednorożca, ale jednak to stworzenie w jakiś sposób musiało przejść przez tę dziwaczną przeszkodę - jak? Podążał wzrokiem za panną Mulciber, jej pomysł właściwie nie był głupi.
- Żadne z was nie odczuwa bólu - stwierdził jednak, bez większej emocji; bajki bywały metaforyczne, mogły od nich wymagać podobnej metaforyczności - a mogły chcieć dosłowności. Mia nie płakała z nieprzebranego żalu, nie płakała też z bólu, Edgar nie cierpiał, choć i krew i łza smakowały bólem.
Pytanie: co na to bajka?
Była snem w jego głowie - a zakładając, że to on był architektem, żądałby zapewne  dosłowności.



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Schody Głuchych [odnośnik]10.01.17 19:11
Gdy Deirdre ściągnęła swój szal z szyi, poczuła nagle na karku zimny dreszcz, a w jej uchu rozbrzmiał cichy, kobiecy szept, tak wyraźny, jakby ktoś stał tuż za nią.
„Piękny… oddaj mi.”
I głos umilkł równie szybko, co się pojawił.

Jak tylko łza dotknęła zimnej powierzchni kamienia, misa zadrżała… zresztą nie tylko ona. Grunt pod waszymi stopami zacząć drżeć podobnie – to drżenie narastało niebezpiecznie, aż w końcu w lesie rozległ się przeraźliwy, mrożący krew w żyłach krzyk. Ze wschodu napłynął świszczący wicher, ciągnący za sobą  ogrom śniegu. Płatki cięły mrozem waszą skórę, musieliście osłaniać się przed tym nagłym atakiem… czyjejś wściekłości. Świadomość podpowiadała wam, że jakaś kobieta była wściekła tym, co zrobiliście. Zawierucha w jednej chwili minęła, a wy… czuliście się inaczej. Wszystko nagle stało się większe, wyższe, szersze. Świat jakby zwiększył się w całej swojej objętości, ale… może to wy się zmniejszyliście? Gdy spojrzeliście na swoje stopy i dłonie, od razu zauważyliście, że są dziecięce. Małe, nie potrafiące chwycić więcej niż ręka swojej mamy. Poczuliście też mnogość niewytłumaczalnych uczuć – Edgar znacznie bardziej odczuł piekące od bólu kolanko, Mii naprawdę zachciało się płakać, a Tristan i Deirdre czuli się zagubieni. Wasze ubrania zmniejszyły się razem z wami, nie utonęliście w nich, tylko wasze peleryny jakoś ciągnęły się po ziemi. Jakby znikąd dotarł do was chichot. Drzewa lekko potrząsały koronami, najwyraźniej mając z was niezły ubaw.
Po tym ataku wiatru mogliście również zauważyć, że w końcu otworzyły się drzwi na obu ścieżkach, a oprócz tego, przy tej prawej stał pegaz. Ogier o białej, lśniącej sierści, z równie pięknymi, rozłożystymi  skrzydłami zauważył was dopiero teraz i ogonem o srebrnym włosiu. Zastrzygł uszami i wystartował przed siebie, dość nieporadnie, choć skutecznie, wbiegając po łagodnych stopniach.
A wy, cóż, byliście dziećmi. Znów, chciałoby się rzec. Macie krótsze nogi i ramiona, a za wami ciągną się płaszcze i peleryny. Czujecie jak dzieci i jak dzieci również się zachowujecie oraz mówicie. Świat baśni stał się dla was o wiele przejrzystszy i jakby… łatwiejszy w odczytaniu.


| Musicie wybrać ścieżkę. Jeśli wybieracie ścieżkę na lewo (stroma), nie musicie rzucać kostką. Jeśli zaś wybieracie ścieżkę na prawo (łagodna) – rzucacie kostką k100 na pogoń za pegazem. Doliczana jest do tego wartość sprawności. Na oko wyglądacie jak 5-letnie dzieci. Na odpis macie 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody Głuchych [odnośnik]10.01.17 19:45
Rozglądała się, słuchała, próbowała zrozumieć sytuację i jednocześnie poczuła coś nieprzyjemnego; wilgotny oddech na karku, powiew chłodu. Ścisnęła mocniej zsuwający się z ramienia szal, poprawiła go i szybko odwróciła się. Z pewnością coś słyszała. Coś? Kogoś? Chciała spytać, czy ktoś jeszcze to słyszał - czy to ten sam głos, który dotarł do uszu Mii? - ale zanim zdążyła choć otworzyć usta, kamienny podest zadrżał. Mocno, gwałtownie, wytrącając z równowagi. Drżała cała góra, która chwilę potem stała się jedną wielką bielą. Zima. Zamieć. Deirdre nigdy nie widziała czegoś podobnego; śnieg zdawał się zacinać z jakąś niemalże ludzką złośliwością, mróz przenikał ciało, paraliżował odsłoniętą twarz. Tsagairt starała się zasłonić szalem, jedyną plamą koloru w nadchodzącej bieli, ale i tak przemarzła do szpiku kości i cała drżała, jak wtedy, gdy jako mała dziewczynka została wyciągnięta przez ojca na głupi spacer, po którym porządnie się rozchorowała. Małe rączki piekły jak wtedy, usta drżały z niezadowolenia i chłodu a cały świat dookoła wydawał się przytłaczający.
Wydawał się? A może po prostu był? Mgła opadła, śnieg także i oczom Dei ukazał się zupełnie inny świat. Klamki otwartych drzwi wisiały wysoko ponad jej głową a strome schody zdawały się niezdobytymi kamiennymi ścianami, do których powinna podskoczyć i wdrapać się na nie jak na półkę z ulubionymi książkami. Deirdre rozglądała się dookoła uważnie, zdziwiona, zgubiona, z nieprzyjemnym chłodem przenikającym aż do gardła. Odkaszlnęła cichutko, słabo, dziwiąc się temu dziecięcemu dźwiękowi. Dopiero wtedy spojrzała na współtowarzyszy - dwóch chłopców i jedna płacząca dziewczynka - z trudem rozpoznając w młodziutkich rysach Tristana, Edgara i Mię. W tym samym momencie zerknęła na swoje drobne paluszki i przesunęła nimi po no twarzy i nieco przydługiej pelerynie. Usta wygięły się w podkówkę, ale mała Dei nie rozpłakała się. Nigdy nie płakała przy ludziach. Nawet przy tych dwóch okropnych chłopakach, którzy całkiem niedawno - co przypominała sobie przez dziwną mgłę - ją pocałowali. Nagłe obrzydzenie pomogło pohamować napływające do czarnych oczu łezki i buzia brunetki wykrzywiła się w dziecięcej złości, podszytej niepokojem. - To wszystko przez was. To zawsze wina chłopców, jesteście...łobuzami! - rzuciła w kierunku Tristana i Edgara nieco nadętym tonem tej denerwującej dziewczynki, która zawsze wszystko wiedziała, będąc jednocześnie zadufaną i chorobliwie nieśmiałą. Widocznie odwagi starczyło jej tylko na to jedno oskarżenie, bowiem odwróciła się plecami, obrażona, zerkając na pegaza, który nieporadnie wspinał się po schodach prowadzących w prawo. - Nie będę szła za żadnym głupim koniem - mruknęła do siebie, acz wystarczająco głośno, by wszyscy ją usłyszeli, po czym buntowniczo usiadła na schodkach. Pamiętała, po co tu się znaleźli, ale w tej chwili dziecięca część wygrywała, całkowicie niszcząc racjonalną, obojętną Deirdre. Pięcioletnia Dei w niczym nie przypominała kobiety, jaką stała się w dorosłości.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 19:13
... ale nie był architektem tego miejsca.

Obejrzał się wokół, kiedy ziemia zadrżała, lecz donikąd nie było już ratunku, zatrzęsło się wszystko. Zebrał się wicher, a przeraźliwy krzyk sprawił, że Tristan przestał słyszeć własne myśli. Nagle wszystko wokół zaczęło stawać się wielkie, ogromne... a on - coraz mniejszy. Zamknął oczy, dając się ponieść tej wyśnionej, niewyjaśnionej mocy, która swoich tchnieniem odmieniła otaczającą ich i tak już wystarczająco bajkową rzeczywistość. Ktoś, nie ktoś - coś - było wściekłe. Duch, czarownica, zjawa - cokolwiek to było, powinno stąd odejść. Cokolwiek to było... mogło być tym czymś, czego poszukiwali: i co miało potężną moc - ale to były ostatnie trzeźwe myśli Tristana.
Nagle poczuł dojmujące zagubienie, obrócił się wokół, otwierając oczy. Nigdzie nie widział ani matki ani ojca, nie było nawet guwernantki, nie było jego małych sióstr. Pociągnął pelerynę, zniesmaczony tym, że wlokła się po ziemi, jedną rączką, w wyuczonym odruchu, ale pociągnięcie nic nie dało: peleryna była wyraźnie za duża. Za długa. Wokół niego byli - mały Edgar, mała Deirdre i mała Mia; bił się ze wspomnieniami, z jednej strony majaczyło w nim ich wspomnienie - dorosłych - z drugiej dziecięca psychika nie mogła zrozumieć, dlaczego żadna spośród towarzyszących mu dziewcząt nie nosiła tytułu lady. Kiedy miał pięć lat - nie miał z takimi kontaktu. I słusznie  - bo właśnie jedna z nich wywołała całe to zamieszanie.
Z oburzeniem obejrzał się na Deirdre nazywającą go łobuzem, nie bardzo wiedząc, co zrobić - zwykle w takiej sytuacji dzieci były zabierane przez rodziców bądź odganiane przez jego opiekunki. Był w końcu małym księciem: chowanym pod kloszem rodzinnej troski, wśród przepychu, blichtru i bogactwa, poddany szlacheckiej tresurze, która choć umacniała charakter, to niekoniecznie uczyła przy tym życia poza światem błękitnej krwi. Na szczęście - był tutaj Edgar. W stronę którego mały Tristan wzruszył ramionami, niewiele robiąc sobie z pogróżek skośnookiej dziewczynki. Skośnookiej - dziwne.
- Sama jesteś głupia - odparł, bo lubił konie. Jazdy konnej uczył się w młodym wieku - zawsze był wyrośnięty. - Konie są mądrzejsze od dziewczyn - dodał z przekonaniem, bo przecież z całego rodzeństwa to on - chłopiec i pierworodny do tego - był w domu najważniejszy i w przyszłości najważniejszy miał się stać. Więc - pobiegł za pegazem. - Edgar, szybko!



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 19:19
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : rzut kością


'k100' : 30
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 19:31
Edgar poczuł jak raptem zaczęła się obniżać temperatura. Początkowo nie przypisał temu żadnych głębszych sensów, jednak kiedy rozszalała się burza śnieżna, zaczął się zastanawiać nad tą piekielną Baśnią. Odwrócił głowę od kierunku wiatru, próbując osłonić się przed lodowatymi płatkami śniegu, boleśnie stykającymi się z ciepłą skórą twarzy. Ktoś był na nich zły? Z niewiadomych względów świat dookoła zaczął mu się wydawać większy, wyższy... inny, choć przecież wciąż widział te same drzwi i misę. Odruchowo dotknął swojego kolana, które zaczęło go piec mocniej niż wcześniej. I kiedy na nie spojrzał, uświadomił sobie, że jest... mniejszy. Zerknął na współtowarzyszy i nie mógł uwierzyć własnym oczom, bo oto stali przed nim Tristan, Deirdre i Mia w wersji dziecięcej. I to by było na tyle z jego dorosłego spojrzenia na świat, gdyż kiedy przeszedł jego pierwszy szok, przyszedł umysł pięciolatka. Spojrzał zaskoczony na Dei, kiedy ta wyzwała ich od łobuzów, nie bardzo wiedząc o co może jej chodzić. Ale nie zareagował, nie poszedł za nią - co się będzie przejmował jakąś dziewczyną skoro tu tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia. Jak on się cieszył, że ma samych braci - taka siostra to by tylko wszystko psuła. Podwinął przy długie rękawy, które i tak zaraz z powrotem opadły na dół, ale zaraz potem rozejrzał się dookoła i utkwił wzrok w pegazie. W pegazie! Ta Dei to naprawdę była głupiutka, pewnie przez tą brudną krew, bo to nawet koń nie był. - To pegaz - poprawił ją i sam chciał pobiec w jego kierunku, kiedy Tristan wystartował pierwszy i kazał mu biec za nim. Edgarowi wyjątkowo się ten rozkaz nie spodobał, więc spojrzał na niego naburmuszony. Nikt spoza rodziny nie mógł mu rozkazywać. Sam decydował, co chce robić, o! Niemniej i tak szybko pobiegł, bo... Halo, pegaz! Tak mu się oczy zaświeciły na widok tego magicznego stworzenia, że szybko puścił tą uwłaczającą sytuację w niepamięć.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 19:31
The member 'Edgar Burke' has done the following action : rzut kością


'k100' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 19:57
Nie mogła płakać. Nie mogła płakać. Nie mogła płakać. Ta jedna myśl dźwięczała w umyśle obijając się o czaszkę, wraz z przeraźliwym, kobiecym?, rozeźlonym krzykiem, który rozległ się, paraliżując niemal wszystkich wokół. Chłód uderzył gwałtownie w odsłoniętą skórę i Mia mocniej chwyciła brzegi płaszcza, chowając się przed gwałtownym powiewem.
Nie rozumiała, czemu tak nagle jej płaszczyk stał się za duży, a kaptur zsunął się na czoło, przysłaniając widok. Nie podobało jej się to i ..chociaż pamiętała nauki taty - tak bardzo chciało jej się płakać. Słone krople odnalazły drogę ujścia i dwoma nierównymi strumyczkami popłynęły po policzkach. Wstrzymywała jednak szloch, gwałtownie zatykając usta obiema dłońmi. To nie było sprawiedliwe.
Kiedy w końcu zsunęła z głowy bordowy materiał, patrzyła na...no na Tristana, Edgara i kochane Dei. pamiętała jak? i dlaczego? się tutaj znaleźli, ale wszystko było..nie takie jak powinno. Wytarła wierzchem rękawa płynące łzy, drugą ręką zaczesując czarne włosy, które opadały z upięcia. Nie lubiła mieć ich związanych a mama zawsze kazała jej splatać. Zdenerwowana, złapała za spinkę, zaciskając ja w drobnej rączce. I...konik. Ze skrzydłami. Nigdy takiego nie widziała. Był śliczny. Nie taki jak smoki, ale śliczny! I miała jego włosy w torbie..może za nimi tęsknił? Musiała mu je oddać!
Odwróciła się w kierunku, w którym własnie znikała srebrzysta sylwetka pegaza, ale jej wzrok zatrzymał się na chłopcach. Byli niemili i ze złością zacisnęła różowe usteczka. Za długi płaszcz - przeszkadzał i pierwsze o czym pomyślała - po prostu go zrzucić. Przypomniała sobie tez słowa. ta śliczna pani? co jej szeptała dziś do ucha lubiła kolor czerwony. A jej był już niepotrzebny - Возьмите! Мы коммутируют... - zawiesiła głos, zamrugała i poprawiła się. To nie ten język - Weź! Zamienimy się! - nie próbowała odpinać klamerki. Bordowy materiał przerzuciła przez głowę i ruszyła do jedynej, jak jej się wydawało, przyjaznej osóbki.
Umiała szybko biegać - дураки...Oni są głupi! Chodź Dei, przegonimy ich! - złapała naburmuszoną dziewczynkę za rękę i pognała w stronę umykającego pe-ga-za (tak dziwnie było wymawiać nowe słówko, które plątało język). I jeśli tylko baśniowa rzeczywistość pozwoliła - mijając chłopców - pokazała im język. Niech mają za swoje!
Mia Mulciber
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3609-mia-mulciber-budowa#64835 https://www.morsmordre.net/t3846-dimitry#71894 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-grimmauld-place-12-5 https://www.morsmordre.net/t4458-skrytka-bankowa-nr-888#95128 https://www.morsmordre.net/t3864-mia-mulciber#72368
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 19:57
The member 'Mia Mulciber' has done the following action : rzut kością


'k100' : 90
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 20:38
Nowa rzeczywistość otworzyła przed wami nowe możliwości. Barwy drzew były zdecydowanie bardziej wyraźne, kolorowe, liście przybrały barwy waszych ubrań - złote, czerwone, ciemnozielone, granatowe i czarne. To mogło was trochę przytłaczać, ale jak tylko ruszyliście w pogoń, wasze zmartwienia stały się zgoła inne. Bieg po stopniach, choć były łagodne, sprawiały wam nie lada problemy. Edgar znów się potknął i znów wywrócił, ale zabolało go to zdecydowanie bardziej niż poprzednim razem. Drugie kolano zaczęło szczypać, doprowadzając w końcu chłopca do płaczu. Tristan potknął się o własną szatę i pobrudził cały swój strój, gdy wywrócił się na brzuch. Deirdre i Mia biegły najszybciej, ale w związku z tym, że jedna ciągnęła drugą do przodu, również się wywróciły, brudząc się przy tym okrutnie, ale wstały i udało im się ostatecznie wspiąć na samą górę schodów.
Na kolejnym płaskim poziomie stał pegaz. Znacznie większy niż wtedy, gdy widzieliście go po raz ostatni. Zamiótł powietrze długim, srebrnym ogonem i rozprostował skrzydła, okrywając wysepkę swoim cieniem. Powoli podszedł do Deirdre i Mii, nachylając ku nim swój wielki łeb i przyglądając się nim z zaciekawieniem.
- Znowu zamieniła was w dzieci. Baśń chyba zupełnie nie wie już, co ma robić, żeby się ratować - odpowiedział przyjemnym, męskim głosem. Parsknął, wypuścił przez nos ciepłe powietrze, które chuchnęło dziewczynkom prosto w twarz. Wyjrzał poza ich ramiona i, żeby przyjrzeć się bliżej wciąż plączącym się na schodach chłopcom. - No dalej, dalej, nie będę dłużej na was czekał.
Obrócił się bokiem i usiadł swobodnie, a przy tym ostrożnie, by czasami nie przygnieść swoim ciężarem małych istotek. Potrząsnął łbem, wskazując im na swój grzbiet.
- Wskakujcie. Cała czwórka. W takim stanie dalej sami nie dojdziecie, a czekają na was jeszcze dwa zadania. Pamiętacie, jak się czyta literki?
Zawiesił na nich spojrzenie swoich mądrych, szarych oczu.

| W tej kolejce nie rzucacie kostką. Na odpis macie 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody Głuchych - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody Głuchych [odnośnik]11.01.17 21:03
To wszystko - nieokreślone, przerażające, irytujące wszystko, co działo się wokół - w ogóle nie podobało się małej Dei. Miała dość. Dość kolorów, dość drzew, dość chłodu, dość tych niemiłych chłopców, z których jeden ją jawnie obrażał a drugi uznawał ją za głupią, poprawiając ją specyficzną nazwą zwierzęcia. Koń to koń. A głupi chłopiec to głupi chłopiec. Brunetka zacietrzewiła się do tego stopnia, że nie odwróciła się powtórnie do swoich współtowarzyszy, prostując tylko plecki i nogi, by wygodniej było jej siedzieć na najwyższym schodku. Pociągnęła nosem, powstrzymując cisnące się do oczu łzy, które jednak nie zabarwiły rumianych policzków. O nie, Dei nie płakała, nie z powodu takich niegrzecznych psidwaków. - Sam jesteś głupi jak but z lewej nogi...z lewej nogi tłustego szczura-olbrzyma - wymamrotała cichutko, do siebie, uznając, że ciemnowłosy chłopiec nie zasługuje nawet na jej pogardliwe spojrzenie. Lubiła mówić do siebie i tworzyć nowe metafory, ale te brzydkie słowa, które padły z jej ust ją przeraziły. Zerknęła nerwowo w bok, mając nadzieję, że nikt tak naprawdę nie usłyszał niegrzecznego zdania. To oni byli niegrzeczni. Nie ona.
Na szczęście z piekła dziecięcych wyrzutów sumienia wyrwała ją Mia. Dzielna Mia, szarpiąca ją za rękę zdecydowanie i mocno. Dei chcąc nie chcąc, nieco ślizgając się na podeście, ruszyła za dziewczynką. Początkowo niechętny bieg chwilę później, gdy wyprzedzały przewracających się chłopców, sprawił Dei prawdziwą przyjemność i nawet zachichotała głośno, gdy do jej uszu dobiegł płacz Edgara. Dobrze mu tak. Karma jednak wracała i chwilę potem także i one wywróciły się i nieco pobrudziły. - Ale ci chłopcy są głupi, nie? I nie potrafią biegać - zadała retoryczne pytanie Mii, gdy pomagała jej zbierać się z ziemi i wdrapywać na wyższy podest schodów. Miała nadzieję, że nie uda im się dogonić tego głupiego konia, ale...on tam stał. I czekał na nich.
Dei stanęła jak wryta, mocno ściskając Mię za rączkę. Koń, czy tam ten cały pegaz, podchodził prosto do nich, nachylając wielki łeb. Czy je połknie? A może pogryzie? Zje w całości? Nie zamknęła oczu, dzielnie patrząc śmierci w oczy. A raczej w pysk...z którego padły miłe słowa. Przyjemne. Niski, męski ton. Jakaś lampka w głowie Dei zapaliła się dziwnym blaskiem, ale po sekundzie zgasła, zmieniając jednak podejście do zwierzęcia. Może nie było takie głupie. Widocznie skoro koń był koniem, a do tego koniem-chłopcem, to podwójna głupota się wykluczała i dziewczynki miały do czynienia z względnie mądrym osobnikiem. Takie wytłumaczenie na razie wystarczyło Dei, zaniepokojonej i zafascynowanej jednocześnie. - Mogę pana pogłaskać? - spytała konkretnie, wyciągając rączkę w kierunku sierści konia. Nie czekała na pozwolenie, pacnęła kilka razy łapką po miękkim włosiu, otwierając usta w idealnym, zdziwionym kółku. Koń był miły w dotyku, niegłupi i do tego spoglądał na mozolących się chłopców z wyraźnym zniecierpliwieniem. Zerknęła kątem oka na Mię i uśmiechnęła się do niej lekko, zapominając o tym, że przed chwilą zamierzała się rozpłakać ze złości i bezsilności. - Wydaje się pan dorosłym koniem, więc pana posłuchamy - zadecydowała, uspokajając się minimalną kontrolą, jaką odzyskała nad sytuacją. Pomogła Mii wsiąść na grzbiet siedzącego konia i szybko wgramoliła się tuż za nią, opierając brodę na ramieniu przyjaciółki. - Mamy najlepszy widok - powiedziała, nieco żałując, że to Mia może trzymać się grzywy pegaza, ale należało się jej to za ten wspaniały bieg. - Oczywiście, że potrafimy czytać literki! Jesteśmy bardzo mądrymi dziewczynkami. Ale co do nich, to nie wiem - odpowiedziała grzecznie Panu Koniowi, jak zaczęła go nazywać w myślach, zerkając na Tristana i Edgara z wyraźną wyższością. Nauczona doświadczeniem zagryzła język za zębami, hamując chęć spytania Pana Konia, czy ci brudni chłopcy muszą lecieć z nimi.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt

Strona 2 z 13 Previous  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Next

Schody Głuchych
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach