Wydarzenia


Ekipa forum
Zachodni Port
AutorWiadomość
Zachodni Port [odnośnik]02.05.15 14:01
First topic message reminder :

Zachodni Port

Krzyki, wulgarne wyzwiska, przyśpiewki marynarzy, cumujące barki; zapach ciężkiej pracy, starych ryb i brudnej rzeki. Port na Tamizie jest olbrzymim, prężnie prosperującym ośrodkiem Londynu, największym portem rzecznym Anglii. Cumują przy nim statki przede wszystkim handlowe, rzadziej wycieczkowe i wojskowe, a także prywatne łodzie. Po brzegu biegają szczury, tęsknie wypatrujące nadpływających statków... W porcie zawsze znajdzie się robota dla krzepkiej, pracowitej osoby. 
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.01.19 16:56, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zachodni Port [odnośnik]07.08.18 22:49
Port miał swojego kapitana. Ona nim była. Rzadko która kobieta z taką pewnością siebie potrafiła po zmroku podążać tymi ulicami. Wszystkie dziwki jakby zapomniały, że żyje w nich magia, do czego służy różdżka. Jakby trudzenie się tą profesją sprawiało, że jednocześnie degradowało się w czarodziejskiej klasyfikacji. To prawda, że wielu marynarzy wolało obić sobie gęby niż stoczyć prawdziwy pojedynek na zaklęcia, to prawda, że rzadko można było dostrzec tu osoby, które swoje sprawy załatwiali za pomocą magii. Nie dotyczyło to jednak Rain. Potrafiła zaatakować, potrafiła wykorzystać swoją magię do swoich celów i może dlatego była zdecydowanie wyżej niż inne okoliczne ladacznice. Była ich królową, ale równocześnie kapitanem tego portu. I każdy kto ją zobaczył i dostrzegł bijącą od niej siłę i stanowczość nie miał ku temu wątpliwości.
Jej życie trwało i płynęło do przodu. Jakby zatrzymywała się nad czymś na dłużej albo niepotrzebnie poświęcała czas kompletnie nieistotnym rzeczą nic nie układało by się tak dobrze. Dla niej dobrze. Zawirowania w czarodziejskim świecie jej nie dotyczyły, chyba że miały bezpośredni wpływ na jej pracę. Póki co się z tym jednak nie spotkała. Całkowicie zajęta zleceniami jakie do niej ostatnio wpadły nie miała nawet czasu, aby zastanowić się nad tymi wszystkimi zmianami jakie zaszły. Jakby ich w ogóle nie zauważyła. Może to i lepiej? Huxley uważała, że nie ma co się w to wszystko wtrącać. I tak nie ma to wpływu na toczące się tutaj życie, a porachunki, które można załatwić tylko i wyłącznie w dokach. A to co w dokach nie często ujawnia się po za nimi. Życie płynie tu inaczej niż gdzie indziej i biada tym, którzy nie potrafią się do tego dostosować.
Dzisiejszej nocy Rain skupiała się na odnalezieniu mężczyzny, którego to zlecił jej pewien bardzo przystojny pan o nazwisku Ollivander, jak to udało jej się ustalić. Udało jej się wytropić jak jej cel mógł mieć naprawdę na nazwisko, a dzisiaj miała spotkać się z członkiem jego rodziny w celu omówienia pewnej transakcji. Jak udało jej się dowiedzieć dalsza rodzina owego delikwenta zajmowała się sprowadzaniem alkoholi z kraju europy wschodniej. A dzisiejszego wieczora Huxley przybrała łatkę właścicieli lokum w dzielnicy portowej bardzo zainteresowanej współpracą. I nie tylko.
Ale jej kobiecy zmysł sprawił, że niemal od samego początku czuła, że dzisiejsze spotkanie nie przebiegnie tak jakby tego chciała.
Od pewnego czasu czuła, że jest obserwowana. Co jakiś czas idąc u boku swojego towarzysza oglądała się i nawet nie próbowała udawać, że nie jest zła za to szpiegowanie. Dostawca wystraszył się problemów, obiecał ponowne skontaktowanie i deportował się pozostawiając Rain w szykownej garsonce na środku ulicy samą.
Kurwa - zaklęła cicho pod nosem.
Odwróciła się w stronę przygarbionej postaci. Za dobrze tą postać znała by jej nie rozpoznać. Sam Goyle w swojej własnej postaci. Oparła dłonie na biodrach i poczekała, aż sam się do niej zbliży. Rozwalił jej dzisiejsze plany, dołożył dodatkowej roboty, aby mogła ponownie się spotkać z dostawcą. Nie była w najlepszym humorze.
- Jeśli chciałeś się spotkać, to trzeba było napisać. Moja rybka właśnie puściła haczyk. Wiesz ile zajęło mi dorwanie go? - warknęła.
Zniknął na tyle czasu wcześniej ją mocno upokarzając. A teraz zjawia się jak gdyby nigdy nic uważając, że jej uwaga się mu w pełni należy i nie zwracał uwagi na to co aktualnie robiła i z kim była. Powiedzieć, że była zła to było za mało. Dzisiejszej nocy Rain Huxley była wściekła.


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Zachodni Port [odnośnik]30.08.18 14:01
| Noc 15 sierpnia | Post pracowniczy

Jeśli był jakiś wyznacznik tego, że Burke uznał siebie samego za przynajmniej częściowo wyleczonego z traumy po niedawnym uwięzieniu, był nim zdecydowanie powrót do pracy. Było to nie lada wyzwanie dla umysłu, który jeszcze niedawno niemal drżał ze strachu na widok cienia poruszającego się na ścianie: wykazać się ponownie zdolnością panowania nad sytuacją, a także narzucania i egzekwowania swojej woli bezmyślnej hołocie. Musiał ponownie odważyć się i zacząć podejmować istotne, odpowiedzialne decyzje, których skutki zaważyć miały na jego dobrobycie, ale również na opinii sławnego sklepu prowadzonego przez jego rodzinę na Nokturnie - bo to przecież Craig sprowadzał co ciekawsze artefakty oraz nie do końca legalne składniki, które nabyć można było właśnie u Borgina i Burke'a. Każdy kolejny dzień jego nieobecności powodował, że dostawcy oraz wspólnicy zaczynali szaleć coraz bardziej. Sieć kontaktów, którą Burke tkał latami, zarówno na terenie Anglii jak i we Francji, zaczęła się rozpadać - wiele nitek urwało się kompletnie, aczkolwiek te, które zwisały luźno, dało się jeszcze pochwycić i ponownie zintegrować w całość. Brak jego pewnej, stanowczej ręki, twardo utrzymującej porządek oraz czujnych oczu, stale doszukujących się wszelakich prób oszustwa, sprawił, że znaczna część towaru zwyczajnie przepadła. W tym biznesie kradzieże były na porządku dziennym - kiedy tylko ludzie poczuli trochę luzu, znaczna część dóbr, których przewóz opłacił przed dniem swojego schwytania, zwyczajnie wyparowała. Lojalność w tym środowisku niestety należała do towarów deficytowych. Na szczęście nie ostał się zupełnie na lodzie - miał swoich zaufanych ludzi, którzy próbowali utrzymać jako taki porządek nad całą tą hołotą. Nie wszystko było stracone. Ponadto nie było więc tego złego, co by na dobre nie wyszło - Craig miał o tyle szczęście, że ci, którzy postanowili wypowiedzieć mu posłuszeństwo i zawłaszczyć sobie dobra należące do jego osoby, bardzo często byli zwyczajnie tępi. Każdy, kto posiadał chociaż trochę oleju w głowie, wiedział, że nie należało zadzierać z Burke'ami. Nawet jeśli brakowało Craiga, wgląd w jego dokumenty miało jego kuzynostwo - w końcu to oni zarządzali sklepem. Mieli dostęp do wykazu towarów i nie bali się odebrać tego, co do nich należało. Ci spośród handlowców, którzy mieli coś do stracenia, woleli nie ryzykować gniewu lordów Durham. Problem stanowiły raczej wszelakiej maści portowe moczymordy i obszczymurki - czyli odłam społeczności zwykle mogący się pochwalić co najwyżej w miarę imponującą muskulaturą, ale ich czaszki wypełniała jedynie kleista papka, konsystencją przypominająca zapewne obrzydliwy kleik ryżowy, który matki próbowały na siłę wciskać swoim dzieciom, ilekroć trawiła je choroba. Z nimi sprawa była prosta. Zawsze zostawiali za sobą ślad, który wprawione oko potrafiło odkryć. Jeśli wiedziało się, gdzie szukać, znalezienie ich nie nastręczało zbytniej trudności. Ta hołota nie potrafiła się odpowiednio zabezpieczać, ponadto często nie znali prawdziwej wartości towaru w obiegu, a to prowadziło do sytuacji, że próbowali opchnąć artefakty gdzie się tylko dało, komu tylko się dało i do tego po śmiesznie niskich cenach. Za grosz dyskrecji czy wyczucia. O próbach przeprowadzenia tego typu transakcji zawsze było głośno - i właśnie to działało na korzyść Craiga.
To była dobra noc na odzyskanie swojej własności. Kapitan krypy, na której znajdowały się artefakty, uznał najwyraźniej, że na statku towar będzie najbezpieczniejszy - w końcu kręciło się tam całkiem sporo członków jego załogi. Właściwie było to Burke'owi nawet na rękę. Po pierwsze - nie namęczył się z szukaniem swojej zguby. Po drugie - złodziei można było zapędzić na statku w kozi róg, odcinając drogę ucieczki... no chyba że skłonni byli skakać do wody. Po trzecie - w razie nieposłuszeństwa, zawsze można było zagrozić zatopieniem statku, który to dla wielu z nich był jedynym sensem życia oraz sposobem na zarobek. W końcu nawet najtańszy alkohol i dziwki z portowych barów nie są za darmo.
Craig chciałby móc powiedzieć, że miał nadzieję, iż kapitan posłucha głosu rozsądku i wyda mu jego własność. Jednak Burke doskonale zdawał sobie sprawę, że stary dziadyga już dawno uznał towar leżący pod pokładem za swoją własność. Bądź co bądź, spędził on tam prawie dwa miesiące a ze strony prawowitego właściciela mężczyzna nie doczekał nawet liściku z wyjaśnieniami lub informacją o opóźnieniu w terminie odbioru. Z takimi ludźmi ciężko było dojść do porozumienia - często jedynym zrozumiałym argumentem był argument siły. To dlatego, gdy Craig pojawił się na pokładzie statku - nieproszony, nie czekając na pozwolenie - nie był sam. Ludzie, których ze sobą zabrał, nie byli wiele lepsi niż stacjonujący na tym okręcie marynarze - ale przynajmniej miał pewność, że jeśli już dojdzie do bijatyki, to nie on osobiście będzie musiał się lać po mordach z tą hołotą. A w razie wypadku, zawsze miał przecież różdżkę - z doświadczenia Burke wiedział, że załoga tego statku z magią radzi sobie raczej bardzo średnio. Rzadko który w ogóle nosił przy sobie różdżkę, a ponadto załoga wolała nie ryzykować uszkodzenia struktury statku - anomalie potrafiły być w końcu bardzo nieprzewidywalne i zdecydowanie niebezpieczne.
- Dobrze wiesz, po co tu jestem - Burke nie zamierzał tracić czasu. Starszy jednooki mężczyzna z burzą siwych włosów i fajką między resztkami zębów chwycił na jego widok za różdżkę. Jego załoga od razu poszła w jego ślady, z tą różnicą, że większość złapała za różnej maści ostre narzędzia - głównie noże i sztylety. Craig tylko przekrzywił głowę, zupełnie niczym zaciekawiony pies. Jego wyraz twarzy się nie zmienił. Nie przyszedł tu dla zabawy, nie miał czasu na te durne gierki. - Dobrze się zastanów, zanim wykonasz kolejny ruch. - poradził kapitanowi uprzejmym szeptem. Jego własna różdżka również zalśniła na widoku - nowa, rwąca się do rzucania zaklęć i, dzięki rdzeniowi z jadem bazyliszka, jakże chętna do zadawania bólu. Gdy przedłużająca się walka na spojrzenia z kapitanem zaczęła się niemiłosiernie ciągnąć, Burke westchnął cicho, skierowując swoją różdżkę ku jednemu z marynarzy, mrucząc przy tym inkantację. Po pokładzie rozległ się krótki wrzask, gdy zaklęcie zerwało jego ścięgno i posłało na deski. Burke odwrócił się ponownie do kapitana, posyłając mu znaczące spojrzenie. Starzec w tym samym momencie albo wytrzeźwiał, albo być może od początku nie był aż tak pijany. Nie odważył się już dłużej zwlekać, a ponadto podjął decyzję. Jak się okazało - była to decyzja słuszna. Gardłowym warknięciem kazał dwójce swoich załogantów zająć się poszkodowanym. Reszta załogi natomiast ruszyła pod pokład, aby wywlec skrzynie z towarem. Craig doskonale rozpoznał znakowania na drewnie. Gdy już wszystkie trzy znalazły się pod gołym niebem, ostrożnie podważył wieko każdej z nich, sprawdzając ich zawartość. Musiał się upewnić, że towar nie uległ uszkodzeniu oraz... czy tym ćwierćmózgom udało się cokolwiek sprzedać. Jak się okazało, wszystko było w idealnym stanie, a ponadto... niczego nie brakowało. Mimo swoich wysiłków, przez dwa miesiące załodze statku nie udało im się opchnąć ani jednej sztuki. Burke nie był zdziwiony - czary goryczy oraz inna przeklęta porcelana nie była zbyt pożądanym towarem w środowisku takim jak port. Zadowolony Burke zamknął ponownie skrzynie i kazał znieść je na ląd, gdzie miały być przetransportowane do jednego z jego magazynów. Pozostawało mu jeszcze zastanowić się, co powinien zrobić z kapitanem... Próba zagarnięcia oraz sprzedania jego własności nie powinna ujść płazem, inaczej takie sytuacje mogłyby się zacząć zdarzać nagminnie - nawet teraz, gdy Craig znów był na posterunku. Postanowił wykazać się jednak odrobiną miłosierdzia. Stary grzyb zachował życie oraz statek i załogę, jednak zręcznie rzucone crepito pozbawiło go jednego z oczu. Zadowolony Burke opuścił pokład i prędko zapomniał o zapyziałej krypie zacumowanej w porcie. Czekały na niego kolejne zadania.

zt


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Zachodni Port [odnośnik]03.09.18 19:26
Czuł wewnętrzną irytację, której lepkie palce sięgały ku niemu i mimo że starał się odgonić od siebie ów nieprzyjemną zjawę, wciąż tam była - nie do powstrzymania, nie do zapomnienia, nie do ominięcia. Nikt nie wiedział, co trawiło młodego kapitana, który nie dzielił się z nikim przemyśleniami, zdając sobie sprawę, że umysł niósł ze sobą piętno przekleństwa tak przeraźliwego, że aż wspaniałego. Wszystko co go tykało, przesycone było chaosem i obłąkaństwem, którego sam był ucieleśnieniem. Wykrzywiony umysł potrafił z najczystszego stworzenia zrobić istotę plugawą i pełną nienawiści, ciągnąc ją równocześnie ku zagładzie. Uwielbiał rozsmakowywać się w tych momentach, czując wtedy, że miał do czynienia z prawdziwą twarzą człowieka. Czy rodzina, przyjaciele, bliscy wiedzieli z kim mieszkali, zadawali się, kochali? On wiedział. Każdego dało się zniszczyć, a on chciał, by tak właśnie się stało z ludźmi stającymi mu na drodze. Gdy tracili ostatnie przebłyski zdrowego rozsądku. Gdy z żalu i rozpaczy nie potrafili wrócić do dawnych osobowości i szli ku autodestrukcji. Wystarczyło ich naprowadzić, a on był obok. To było niczym grawitacja - jedno popchnięcie i spadało się w nieskończoność szaleństwa. Ilu już zatracił w ten sposób? Ilu jeszcze miał zabrać ze sobą? Czekał an tego jednego - tego wybranego. Upatrzonego przez tyle lat. Bez którego by nie istniał. Czasem Calowi wydawało się, że zabicie ojca będzie błędem, którego nigdy nie zdoła odwrócić. Nie zależało mu wcale na sentymentach ani na tym, by Cadmon żył szczęśliwie z nienaruszalną gwarancją na bezpieczeństwo. Nie. Pojawiała się myśl. Ulotna, lecz bardzo trwała, a Goyle wiedział, że część tej prawdy zostanie z nim na dobre. Co będzie robił, jaki cel sobie postawi, gdy już zmaże to plugastwo z powierzchni ziemi? Zbyt wiele zabawy, zbyt wiele ekscytacji było z planowaniem jego śmierci. Do tego irytowanie ojca swoją obecnością, swoim lekceważeniem, swoim wszędobywelstwem, swoim oddechem - to właśnie było cudowne. Wyczuwanie najmniejszych drgań związanych z głosem starego sukinsyna sprawiało, że Cal stawał się silniejszy. Cadmon uzupełniał swojego syna nawet o tym nie wiedząc i pragnąc tego, by ten zginął. Problem polegał na tym, że to czego nienawidziło się najbardziej, wyznaczało kierunek i tożsamość. Wiedział o tym, jednak nie ta wizja najczęściej spotykała go podczas włóczenia się między zarobaczonymi uliczkami portowych zakamarków. Wszystko się przeciągało mimo że nie wydarzyło się nic, co mogłoby spowodować jakieś komplikacje w schemacie dawno rozegranym pod czaszką marynarza. I chyba właśnie to sprawiało, że Goyle miał niedosyt - pragnął krwi i jej posmaku na ustach, który tak dobrze pamiętał. Czuł niedosyt cudzego chaosu, który był dla niego niczym powietrze dla ptaków i woda dla ryb. Wystarczyło jednak by wyciągnął rękę i popchnął kawałki domina z czyjegoś umysłu, by osiągnął rozpad i nieporządek. To było zbyt proste, a gdy wszystko szło wolnym tokiem, nudził się - rodziła się wtedy irytacja, która kiełkowała z niewielkiego ziarna, by następnie opleść nogi żywiciela i wbić się krwiobieg. Niczym wirus rozpamiętywania tego, co było. I nie było inaczej również i teraz. Wynurzył się z odmętów długiej nocy, która miała pozór, lecz nie była nicością; wyłonił się po to, aby wkroczyć nagle w krainę baśni prowadzoną przez portową dziwkę i oszustkę. Nic dziwnego, że jej towarzysz pierzchnął gdzieś w ciemnościach okolicznych budynków, zostawiając ją samą i bez zarobku. Czy szukał ukojenia między jej bladymi udami, czy może przeciwnie? Kim dla niego była ten raz Rain Huxley - sprzedawczynią własnego ciała czy źródłem informacji tak niedostępnych dla prostych cywili? Zjawiska rzeczywistości były dla niej jak sny, tylko jako sny, podczas gdy szaleńcze pomysły krainy snów stały się w zamian nie tylko strawą jej codziennego istnienia, lecz stanowczo jedynym i całkowitym istnieniem w samym sobie. Zawsze podkreślała swoją ważność w porcie, który na pewno znała lepiej niż nawet najbardziej zatwardziały marynarz, lecz Rain jedną rzeczą nie mogła dorównać ludziom morza. Nieważne jakby się starała i tak nie była silnym mężczyzną, a jedynie sobą - tą którą łatwo było wykorzystać, odrzucić, zostawić, wymienić, bo kobiety nie mogły być bezpieczne. Nawet dzierżąc dzielnie różdżkę w dłoni. W końcu ostatnie wydarzenie spalenia się doszczętnie Ministerstwa Magii wszystkim przypomniała, że nikt nie żył wiecznie, a jedynie szaleńcy pozwalali sobie na dostrzeganie w tym wydarzeniu czegoś więcej. On widział to, co ukochał - nieposkromioną rządzę; jej języki ucztujące na poczerniałych, zwęglonych ciałach tych, którzy tam zostali. Co ona widziała? - Jestem rozpuszczonym kutasem i przychodzę, kiedy chcę - odparł niewzruszony jej słowami czy humorkiem, którego był powodem - być może, gdyby nieznajomy towarzysz nie zbiegł, wszystko potoczyłoby się o wiele ciekawiej. Znała go na tyle, by wiedzieć, że komplikowanie cudzych spraw dla zabawy było jego specjalnością, a gdy chodziło o coś jego, przedsmak czaił się zawsze w zakamarkach. Dlatego gdy stanął tuż przed nią, czując wyraźnie znajomy zapach, zaciągnął się dymem, chcąc, żeby przemeandrował przez jego gardło, aż dalej do płuc. Nie oderwał spojrzenia od czarnego kapitana tego portu, bawiąc się milczeniem i napięciem, które pojawiło się między nimi na jej własne życzenie. Plugastwo zostało wyrzucone już dawno temu na bruk tego miasta, a oni po nim stąpali, wzbijając opary znów w górę.



frankly, my dear — I don't give a damn
Calhoun Goyle
Calhoun Goyle
Zawód : kapitan, żeglarz, przemytnik
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I don’t believe in no
devil
Cuz I done raised this
hell
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 4 6244aee69e3dfd86938b7580da2b8e661a76ee0f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5475-cal-pracujemy#124811 https://www.morsmordre.net/t5485-okno-parszywego-pasazera#125261 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f109-doki-parszywy-pasazer-pokoj-7 https://www.morsmordre.net/t5488-skrytka-bankowa-nr-1356#125299 https://www.morsmordre.net/t5484-calhoun-goyle#125257
Re: Zachodni Port [odnośnik]27.11.18 21:18
Jak bardzo by się starała i jak bardzo próbowałaby udowodnić całemu światu, że jest silną kobietą, której pozycja w społeczeństwie ugruntowała się na jej własne życzenie, że żyje tak jak sama tego pragnie, nigdy jej się to nie uda w pełni. Jej życie zostało przypieczętowane w dniu jej urodzin, już wtedy każdy człowiek, nawet taki bez najmniejszych zdolności wróżbity potrafiłby stwierdzić, że ulica będzie jej domem już na zawsze i każde jej starania by się stąd wydostać spełzną na niczym. Nigdy się stąd nie wyrwie. I ona także to wiedziała. Dlatego przyjęła swoje życie takie jakim było. Przekonała siebie i wszystkich w najbliższej okolicy, że taki układ jej odpowiada, będąc panią tego portu ma władzę, a pomiędzy wyzwiskami od kurw i dziwek można było wyczuć szacunek. Zawsze gdzieś pozostawało ziarenko niepokoju, zawahania, niepewności czy to na pewno jest prawdą. Ale Huxley miała swoją dumę i nie potrafiłaby się do tego przyznać, nawet przed sobą. Potrafiła zakopać to głęboko w sobie, zmusić do milczenia i z wysoko uniesioną brodą przemierzać ulice, które należały do niej.
Tylko jedna osoba mogła konkurować z nią o prawo do tych ulic, tylko jedna osoba gdy stawała na jej drodze przewyższała ją nie tylko o głowę i zawsze tak było mimo różnicy wieku, chociaż Rain nigdy nie pozwoliła po sobie poznać, że ta różnicę zauważa. Nigdy też tak naprawdę jej nie zaakceptowała. Huxley nie interesował świat, miała gdzieś to co działo się na Londyńskich ulicach, w Ministerstwie czy świecie mugolskim. Daleko było jej od pasjonowania się polityką czy przejmowania zachwianiami w arystokratycznym świecie. Póki mogła wykonywać swoją pracę w Parszywym Pasażerze i tam, w swoim mieszkaniu przy swojej myślodsiewni, miała wszystko gdzieś. Chyba, że chodziło o młodego Goyle’a. Ich relacje były jak wzburzone morze, wielkie fale uderzały o brzeg powodując trzęsienie ziemi. By po chwili zmieniły się w spokojną noc, oświetloną blaskiem księżyca i pachnącą zapachem Zielonej Wróżki. Sinusoida, która nigdy nie potrafiła się ustabilizować. I tak było od zawsze. Kobieta wiedziała, że gdy Cal ponownie stanie na jej drodze, tym bardziej po ostatnich wydarzeniach, tym bardziej nie uda jej się pohamować swoich emocji, które tylko czekały na wybuch.
- Mógłbyś uspokoić swojego rozpieszczonego kutasa - warknęła.
Mogła go minąć, pójść pełna złości w swoją stronę, ale tego nie zrobiła. Coś ich, albo ją?, pchało do siebie to odpychało. Przyciągało i jednocześnie powodowało mdłości. Czuła jak popada w mrok, jak za każdym spotkaniem mężczyzna stawał coraz bardziej w ciemni i znowu, jednocześnie ją to ekscytowało i ciekawiło, a z drugiej strony niezwykle niepokoiło. Miała do czynienia z wieloma mężczyznami, mniej lub bardziej uprzejmymi, Anglikami i przybyszami z innych krajów, ale żaden z nich nie był taki jak on. Tak interesujący. To jednak nie sprawiło, że przestała być na niego wkurwiona. W końcu rozwalił jej cały dzisiejszy wieczór, spłoszył przynętę, która miała być krokiem do mężczyzny, którego poszukiwał Ollivander. I całe jej starania poszły się pieprzyć, delikatnie mówiąc.
- Nie mam jeszcze dla ciebie żadnych informacji - stwierdziła patrząc na niego spode łba. - Czego chcesz?
Nie była taka jak on, chociaż ich przeszłość była wspólna pod wieloma względami. Nie rozumiała zmian jakie w nim zachodzą, chociaż od zawsze wiedziała, że mrok Goyle’ów przepełnia go i kiedyś się ujawni. Był szaleńcem od zawsze, a gdyby wiedziała kim był teraz… no właśnie. Co? Uciekłaby czy próbowałaby stawić strachu czoła?
Plugastwo tego miasta mało ją interesowało, było, jest i będzie zawsze. Stąpali po nim, Rain uważała się za królową tego miejsca więc i królową tego zła które ją otaczało. Żyła w swoim własnym świecie, miała swoje własne wartości i sposób postępowania. I znała starego Calhouna na tyle, by móc przewidzieć jego zachowania. Wiedzieć, że jest tu dzisiaj po to by się zabawić. Ale czy po to był tu dzisiaj nowy Goyle? Ten, który wrócił po długiej nieobecności? Ten, który po wyprawie za morze, na którą nie chciał jej zabrać, wrócił całkowicie odmieniony? Taki znajomy i tak bardzo obcy jednocześnie.
Nadal miała żal… tak długa nieobecność. Przecież to wszystko mogło wyglądać inaczej.


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Zachodni Port [odnośnik]28.12.18 10:51
Naprawa magii

Tu także w wyniku rozładowania magii zapanował istny chaos - moc magiczna była niestabilna, niebezpieczna. Choć za dnia Ministerstwo nie dopuszczało nikogo w pobliże okolic, w których magia szalała najbardziej, ministerialne próby zaprowadzania porządku kończyły się klęską. Nie minęło parę dni, gdy czarodzieje zaczęli zastanawiać się, czy aby na pewno Ministerstwo chce, aby magia została doprowadzona do porządku - postanowili więc wziąć to w swoje ręce.

Odkąd Ministerstwo Magii oznaczyło to miejsce jako niebezpieczne, pojawienie się w nim mogło grozić aresztowaniem przez Oddział Kontroli Magicznej. Do czasu uspokojenia się magii nie można rozgrywać tu wątków innych niż te polegające na jej naprawie.

Opis okoliczności
Od początków maja zachodni port zdawał się być wolny od wpływu anomalii, statki mogły swobodnie cumować i odpływać w dalszą drogę, życie toczyło się tu swoim tempem. Niestety w okolicach września zauważono bardzo dziwną rzecz - w pobliżu statku, który przypłynął z Walii, zaczął podnosić się z rzeki i zbierać niedaleko barierek szlam, który w zaledwie jedną noc stał się żyjącą i połowicznie myślącą istotą. Szlamowata masa sięgała niemalże trzech metrów, a swoim olbrzymim ciężarem zdołała przykryć ważny ładunek przywieziony statkiem. Gdy ktoś podchodził zbyt blisko, rozwierała błotną paszczę i opluwała nieznajomych parzącą wydzieliną. Dopóki ona nie zostanie unieszkodliwiona, kapitan nie będzie mógł popłynąć swoim statkiem dalej.

Etap I
Szlamowaty potwór nie był twardą strukturą, znajdował się w stanie półpłynnym, ale wciąż zachowywał jako taką świadomość i stanowił zagrożenie. Raz po raz odkrywał kawałek rzeźb, które emanowały dziwną energią i być może to one podtrzymywały anomalię przy życiu. Zaatakowanie szlamu nagłym strumieniem wody rozsadzi go na drobne grudki.

Wymaganie: Poprawnie rzucone zaklęcie Fontesio przez przynajmniej jednego czarodzieja.

Niepowodzenie skutkuje opluciem przez monstrum obu czarodziejów parzącą wydzieliną, która zabierze każdemu 30 pż.

Walka
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odczekać co najmniej 24h. W tym czasie do lokacji może przybyć kolejna (wyłącznie jedna) grupa chcąca ją przejąć, by naprawić magię na sposób inny, niż miała być naprawiona dotychczas.

Walka odbywa się zgodnie z forumową mechaniką oraz z arbitrażem mistrza gry do momentu, w którym któraś z grup zdecyduje się na ucieczkę bądź nie będzie w stanie prowadzić dalszej walki.

Etap II
Wymaganie: ST ujarzmienia magii jest równe 130, a sposób obliczania otrzymanego wyniku zależny jest od wybranej metody naprawiania magii.

Uwaga - jeżeli postać posiada zerowy poziom biegłości organizacji, mnoży statystykę nie razy ½, a razy 1. Postać posiadająca pierwszy poziom biegłości mnoży razy 1½.

W metodzie neutralnej każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+Z; wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Rycerzy Walpurgii każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(CM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Zakonu Feniksa każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(OPCM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

Etap III

Wpadające do Tamizy bryły błota rozbudziły drzemiącego w toni potwora - kelpie, która pod wpływem silnej, niestabilnej magii anomalii stała się wyjątkowo agresywna i nie była w stanie zmienić swojego kształtu. Gdy tylko tafla wody poruszyła się gwałtownie, wyskoczyła z wody tuż przed czarodziejami. Kopała kopytami po bruku i wściekle rozwierała nozdrza. W końcu zaszarżowała na was i wyglądało na to, że nie spocznie, póki poważnie was nie zrani.

Wymaganie: ST okiełznania i oswojenia kelpii wynosi 70, do rzutu wlicza się bonus z biegłości ONMS.

Nieudane oswajanie kończy się dla każdego 50 obrażeniami tłuczonymi z powodu ataku rozwścieczonej kelpii.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zachodni Port [odnośnik]05.01.19 22:41
|Koniec października?

Nie nacieszyła się przynależnością do Zakonu Feniksa. Właściwie to życie Rhiannon upływało dotąd bez zakłóceń - prawie normalnie. Pomijając wiele przykrych wydarzeń jakie miały miejsce na przestrzeni ostatnich tygodni; jednak żadne z nich nie miało niczego wspólnego z organizacją, do której wcielił ją Bren. Najbliższe spotkanie miało odbyć się w listopadzie, dokładnie to zapamiętała. Odzew w postaci przyjaciółki, która wiedziała o wszystkim wcześniej i która dowiedziała się o nowym nabytku ugrupowania, wprawił Weasley w zdziwienie. Natomiast po zdziwieniu nadszedł czas na gorzki żal oraz rozczarowanie spowodowane zatajaniem tak ważnych informacji jaką bez wątpienia było istnienie grupy zrzeszającej dobrych, chętnych do pomocy ludzi. Ria nie omieszkała wyrazić dosadne niezadowolenie w przesyłanym do Susanne liście. Na zwymyślanie przyjdzie czas później - kiedy spotkają się twarzą w twarz, ot co.
Wymknęła się z Ottery St. Catchpole w nocy, upewniając się przy tym, że wszyscy domownicy zasnęli. Ubrana w ciemne, wygodne szaty, w spiętych włosach wyszła do ogrodu. W czym jak w czym, ale w ujarzmianiu miotły Harpia miała niebywałą wprawę; zaś niechlubny przypadek mający miejsce we wrześniu, kiedy niesforna miotła zaciągnęła rudowłosą aż do przylondyńskiego lasu, nadal pozostawał wyłącznie wyjątkiem. Od reguły. Dlatego nie zamierzała nigdy o tym wspominać - nigdy nikomu, w trosce o swą reputację.
Odchrząknęła, po czym uniosła się szybko nad ziemią. Gwieździste niebo prezentowało się zachwycająco. Rhiannon zadarła rudą głowę w celu dokładniejszej kontemplacji nieboskłonu i wtedy czarownica przypomniała sobie o eliksirze. Musiała stać się niewidzialna choć na chwilę, żeby nie wzbudzać paniki w ewentualnych mugolach spoglądających poza horyzont. Kobieta stała się widoczna dopiero po dotknięciu stopami brukowanej uliczki. Dzielnica portowa. Nie bywała tutaj prawie wcale, zapach ryb, szczyn oraz alkoholu mieszał się we wrażliwym nosie nakrapianym piegami. Skrzywiła się, starając przy tym zignorować piętrzące się w trzewach obrzydzenie. Znajdowała się w pobliżu anomalii i już czuła przyspieszone bicie serca. Adrenalina tłoczona w błękitnych żyłach pobudzała do działania sprawiając, że Weasley podrygiwała lekko w miejscu, nie mogąc się doczekać. Nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji jakie mogłoby przyjść zapłacić dwóm czarownicom, samozwańczym reparatorom załamania magii.
- Powinnam cię teraz zdzielić w twą piękną główkę - syknęła cicho do lądującej Lovegood. Już ona wiedziała za co. - Odłożę to na później - zadeklarowała wspaniałomyślnie, a bruzdy szpecące piegowate czoło wyprostowały się. Zresztą, ledwie odeszły kilka kroków w stronę przystani kiedy ich oczom ukazał się tutejszy problem. Zbierający się za barierkami szlam przybrał karykaturalnej, nieokreślonej formy - żyjącej. Atakującej parzącym czymś, czego Ria dotykać na pewno nie chciała. Wzdrygnęła się. - Może spróbujmy go rozsadzić - zaproponowała oglądając świecące rzeźby oraz starając się zebrać rozsypane fragmenty do kupy. - Fontesio - wyrzekła krótko po tym. Rudowłosa skierowała czerwoną różdżkę na pulsującego stwora, który nie cieszył się z wizyty dwóch kobiet. Zapewne przeczuwał swój rychły koniec, jak buntowniczo stwierdziła w myślach Harpia. Którejś z nich musiało się udać. Musiało.
Musiało.



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: Zachodni Port [odnośnik]05.01.19 22:41
The member 'Ria Weasley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 78

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Zachodni Port - Page 4 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zachodni Port [odnośnik]06.01.19 22:41
Jej wątłe istnienie w Zakonie Feniksa zaczynało już raczkować - niewiele brakowało, by zatoczyło okrągły rok. Pamiętała grudniowy wieczór wyjątkowo dokładnie - słowa Fredericka, własne skupienie, ściągnięte brwi i napięte mięśnie. Wtedy zło otaczało się obślizgłą peleryną ciszy, dopiero wystawiając paskudne szpony poza poły nieprzyjemnego materiału. Wtedy karmiło się drobnostkami, dopiero z czasem rozbestwiło się, napastując niewinne istnienia coraz mocniej i dosadniej, zostawiając blizny niemożliwe do wyleczenia, bezkresne tęsknoty i zwątpienie, atakujące z zaskoczenia - celnie. W pamięci Susanne kotłowały się obrazy, wątpliwości oraz wyrzuty sumienia - choć zawsze gdzieś była, przez wiele miesięcy nie uczestniczyła w życiu Zakonników zbyt intensywnie, dopiero od kwietnia poświęcając się organizacji tak, jak powinna robić to od początku. W liście zawarła wymijającą odpowiedź, obawiając się zostawiania na piśmie zbyt wielu zdań, powiązanych z grupą - zgrabnie przeplotła abstrakcyjny temat, stwarzając pozory swojej normalności, nawet jeśli prawda była taka, że jej barwne światy wygasały, budząc się do życia tylko w niebywale rzadkich okolicznościach, przytłoczone szarością i czerwienią rzeczywistości trzeszczały w posadach. Momentami nie poznawała siebie - i momentów tych, niestety, przybywało.
Z miotłą przerzuconą przez ramię oddaliła się od Rudery, wychodząc na tyle wcześnie, by o umówionym czasie zjawić się w londyńskiej dzielnicy portowej. Włosy, tym razem, schowała pod ogromną czapką, skrytą pod kapturem - dla pewności upięła kosmyki spinkami, nie chcąc by wydostawały się z ukrycia. Przez ramię przerzuciła pas torby, do której upchnęła sztylet i trzy fiolki eliksirów - dwie niezłomności oraz Garot, na wszelki wypadek. Fluoryt oraz koral zmiennokształtny towarzyszyły jej nawet we śnie - mimo tego upewniła się, że są na swoich miejscach, nim wzniosła się na miotle. Długa wyprawa nieco oczyściła myśli, choć smród nadmorskiej dzielnicy sprawiał, że lądowała z nietęgą miną. Może znalazłaby tu wiele ciekawych zakątków, lecz o tej porze wszystko wyglądało tak samo ponuro - zresztą, trudno było szukać uroków i historii, kiedy miało się przed sobą konkretny cel i nieco lęku. W przeciwieństwie do Rii próbowała już wcześniej okiełznać anomalie i żadna z czterech prób nie zakończyła się powodzeniem. Rzecz jasna przestrzegła pannę Weasley, sumiennie informując o ryzyku, konsekwencjach, możliwości ataku ze strony czarnoksiężników - z doświadczenia wiedziała jednak, że na pewne okoliczności ciężko było się przygotować. Przed oczami nadal miała otwarte złamania Frances, traumatyczne przejścia z pokątnego zaułku oraz patrol, z którym także zdążyła się spotkać.
- Na drodze do wybaczenia z dumą przyjmę kuksańce wstydu - poprzysięgła zawziętym szeptem, stając na baczność, marszcząc brwi i salutując - z różdżką między kciukiem a palcem wskazującym oraz miotłą w drugiej dłoni, musiała więc wyglądać nieco komicznie. Rozejrzała się przy okazji, trzymając dłoń przy brwiach, jakby miało to w czymkolwiek pomóc. - O, to chyba tam.
Zdecydowanie - nie zdążyła nawet odpowiedzieć na propozycję rudowłosej, kiedy zjawiskowa fontanna rozdzieliła szlam na kawałeczki, rozbryzgując je wokół. Plask. Plask. Plum. Zamrugała, czując bruzdę na ramieniu.
- Ładnie - kiwnęła głową, szanując piękne Fontesio - sama pewnie nie  ruszyłaby nawet kropli, ale co się miała przyznawać. Kiedyś ruszy. - Takiej fontanny ze świecą szukać. Chociaż uspokoić musimy te rzeźby, zostaw dla nich trochę energii - zerknęła na zdobienia statku - wywoływały niepokój. - Pamiętasz wszystko? - zapytała, mając nadzieję, że magia nie będzie dziś kaprysić i żadne towarzystwo nie wkroczy im w drogę.


how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Zachodni Port - Page 4 JkJQ6kE
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Zachodni Port [odnośnik]08.01.19 23:14
| Przepraszam za obsuwę, usprawiedliwienie uzgodnione z administratorem.

Żałowała, że nie wzięła niczego prócz różdżki oraz miotły, ale Ria nie była jeszcze do końca zaznajomiona ze specyfiką naprawiania anomalii. Dostała krótką instrukcję, niezawierającą podstawowych informacji jak walka z poplecznikami Voldemorta; że takie rzeczy w ogóle się zdarzały. To znaczy, gdzieś z tyłu rudej głowy nikła świadomość majaczyła, ale nigdy nie została zmaterializowana w konkretny, znajomy kształt. Szkoda, wielka szkoda - choć niebawem okaże się, że miały ogromne szczęście w tym, że nikt nie próbował przeszkodzić dwóm czarownicom w mocno nielegalnym procederze przywracania magii jej naturalnego kształtu.
Weasley była niesamowicie przejęta nową rolą. Tak bardzo, że rudowłosa obawiała się, że chybi. To byłby ogromny wstyd - przed Susie, oczywiście. Nie chciała już przy pierwszej próbie wyjść na taką, która nic nie umie; nawet jeśli zaklęcie leżało w przedziale dość przeciętnych jeśli chodziło o stopień jego trudności. Dlatego ręka lekko zadrżała, acz Rhiannon starała się mocno skoncentrować na inkantacji oraz jej dokładnej wizualizacji, żeby na pewno się udało. W razie czego Lovegood na pewno poprawiłaby niecelny urok, aczkolwiek dobrze, że stało się inaczej. Promień czaru trafił w sam środek szlamowego potwora, sprawiając, że ten wybuchł na drobne grudki. Mokry piasek zaatakował część nabrzeża oraz wody za barierkami, natomiast wrzątek przestał lać się strumieniami w przypadkowe miejsca. Harpia odetchnęła z ulgą.
- O mały włos. Już myślałam, że nic z tego nie wyjdzie - powiedziała do Susanne, lekko opuszczając różdżkę. Zerknęła ciemnymi oczami w stronę pulsującego źródła anomalii. Była przerażająca w swojej istocie i mimo wszystko Ria spotkała się z nią po raz pierwszy. Tak oko w oko. O ile można było mówić, że nieregularna masa energii mogła posiadać ludzkie atrybuty.
Słysząc pytanie jakie padło, Weasley zastanowiła się krótką chwilę. Na piegowatym czole pojawiła się podłużna bruzda. - Tak, tak sądzę - przytaknęła czarownicy z bladym uśmiechem; nie miała czasu na dokładne przećwiczenie kontroli nad anomalią i kobieta miała nadzieję, że zapamiętała instrukcje dobrze. Uniosła różdżkę ponownie, starając się skupić w sobie moc i okiełznać krnąbrne źródło zakrzywionej magii.

| Naprawiamy metodą Zakonu Feniksa.



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: Zachodni Port [odnośnik]08.01.19 23:14
The member 'Ria Weasley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zachodni Port [odnośnik]09.01.19 2:16
Na tym etapie były tak samo zielone - choć Sue miała za sobą parę prób, w żadnej nie dotarła ze spokojem (względnym, ale jednak) do źródła anomalii, dlatego doświadczenie w ich stabilizowaniu - tudzież łagodzeniu, jak się okazało na ostatnim spotkaniu Zakonu - posiadała jedynie teoretyczne. W szybkim przekazie listownym szczędziła szczegółów, mając nadzieję, że nadrobią cały temat w późniejszym czasie oraz bardziej dyskretnych okolicznościach, choć już przy lądowaniu w dzielnicy portowej czuła wyrzuty sumienia, wyciągając nieuświadomioną Rię w tak bezpośrednie ryzyko. Póki co, wszystko szło dobrze, pozostawały w ukryciu, Lovegood liczyła też, że nagły szum fontanny zmalowanej przez rudowłosą spryciarę nie zwróci nadto uwagi potencjalnych patroli, czy nawet mieszkańców nieprzyjemnej dzielnicy. Rozejrzała się raz jeszcze, czując taką potrzebę, lecz ostrożne spojrzenie nie dostrzegło zagrożenia. Tylko morskie dźwięki, one dwie - urocze i drobne na tle ogromnego statku - oraz zjawiskowy szlam rozbryzgany wokół. Delikatnie uśmiechnęła się do Weasley i kiwnęła głową z niezmąconą pewnością. Mogła zaczynać - co jak co, ale tak udane zaklęcie musiało być dobrą wróżbą, w które białowłosa szczerze wierzyła.
I nie pomyliła się - umiejętności i szczęście stały murem za Rią, sprawiając, że wykonała lwią część zadania. W pełnej koncentracji Susanne pozwoliła sobie obserwować proces, czekając na odpowiedni moment, by do niego dołączyć i szczerze, bardzo szczerze wierzyła, że są na dobrej drodze, a szczęście stanie także po jej stronie. Była zestresowana, obawiając się, że zniweczy wysiłki oraz dotychczasowe powodzenie - w ostatnim czasie wyjątkowo łatwo bagatelizowała własne możliwości, czując się słabą i małą, gdy po świecie z zuchwałością rozpierzchli się czarnoksiężnicy. Mimo tego nie pozwalała umierać uporowi i determinacji, co dzień walcząc z wątpliwościami, podnosząc wiarę na nowo - między innymi dlatego tu była. By uwierzyć, że jest w stanie dołożyć własne cegiełki do twierdzy dobra i ciepła. Nabrała cicho powietrza, ignorując smród tego miejsca - każde zasługiwało na światło - i uniosła różdżkę, dołączając do zdolnej towarzyszki. Jej obecność także była budująca.


how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Zachodni Port - Page 4 JkJQ6kE
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Zachodni Port [odnośnik]09.01.19 2:16
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zachodni Port [odnośnik]09.01.19 22:54
Podekscytowanie mieszało się z przerażeniem kiedy Ria stanęła oko w oko z niebezpieczną sytuacją opierającą się na niekontrolowanym źródle magicznej mocy. Rudowłosa odczuwała pulsowanie żył tuż pod skórą, słyszała tętent własnego serca - w przyspieszonej pracy. Koncentracja była u niej dość zachwiana, acz nie na tyle, żeby nie potrafić wziąć różdżki w ręce. Czary i tak bywały kapryśne; raz pozwalały czarodziejowi cieszyć się sukcesem, żeby innym razem wprawić go w bezkres rozczarowania. Weasley zdarzało się wątpić w swoje umiejętności - defensywa kulała szczególnie, o odmiennych odłamach magii nie wspominając. Wóz lub przewóz; cud, że Rhiannon zdołała całkowicie opanować buzujące emocje oraz skumulować w dłoni prawdziwy, dosłownie niszczycielski potencjał. Nie żal jej było potwora wzbudzonego do życia anomalią, nie żal jej było tego, że zamierzały zdławić źródło przeklętej, czarnomagicznej mocy. Przez którą nic już nie było jak dawniej - świat po jakim stąpały każdego dnia, niebo zasnute paskudną mgłą, stan wojenny oraz wiele, wiele innych rzeczy Harpia obarczała winą właśnie te okrutne załamania w magicznej potędze. Musiały zniknąć. Raz na zawsze. Naiwna czarownica nie wiedziała nawet, że one odnawiają się co jakiś czas, w innych miejscach - kobiety nie było na ostatnim spotkaniu Zakonu Feniksa. Jeszcze o wielu sprawach nie miała pojęcia.
Mocno trzymała się rękojeści z czerwonego dębu kiedy nadszedł etap na stłumienie anomalii. Przełknęła głośno ślinę wpatrując się w załamanie powietrza jakie dudniło tuż przed nimi. Wkrótce dołączyła do niej Susie i razem udało im się okiełznać ogromną porcję żywiołu. Nie było to proste. Ria wstrzymała oddech, sądząc, że już po wszystkim. Nastała cisza przetykana jedynie subtelnym szumem wody. Zamrugała szybko, zerkając z ukosa na przyjaciółkę. Już otwierała buzię, żeby coś powiedzieć, gdy tafla wody chlupnęła donośnie. Rudy łeb obrócił się w tamtym kierunku, natomiast ciemne oczy dostrzegły wyłaniającą się z Tamizy sylwetkę. Konia? Weasley wytężyła umysł zastanawiając się nad tożsamością zwierzęcej formy.
- Susie, czy to nie jest… kelpie? - spytała z przerażeniem. Drgnął jej podbródek, oczy znów uciekł do zakapturzonej blondynki. Potem ponownie przeniosła wzrok na prychającą bestię. Tętent kopyt uderzył o bruk oraz świadomość nawołując przy tym do konkretne reakcji. - Mów, co mam robić - rzuciła hardo, zamierzają walczyć z potworem pomimo pętającego lęku.



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: Zachodni Port [odnośnik]10.01.19 21:51
Doskonale czuła, jak czarna magia wycofuje się pod naporem wspólnych starań - zanikała powoli, opornie i niechętnie. Cyprysowe drewno drżało pod palcami, ścierając się z magią o zupełnie przeciwnym charakterze, lecz Susanne trzymała je pewnie, nie oddając nic ze swojej zaciętości. Aż w końcu źródło ucichło, coraz łatwiej poddając się przeciwniczkom, choć wydawało się, że walczyło zaciekle do samego końca, do przenikliwej ciszy i niespodziewanego spokoju. Nie ruszała się, jeszcze pełna emocji, jakby chciała zapytać - to już? - a przecież zadanie żadną miarą nie było proste. Prędzej niż dumę odczuła zaskoczenie, przecięte gwałtownie szumem i pluskiem wody. Nie zdołała nawet posłać Weasleyównie pojedynczego spojrzenia, ledwo wyłapała kątem oka jej ruch, a sama drgnęła, gdy naprzeciw materializowała się zjawiskowa sylwetka wodnego demona - nie odeszła jednak nawet krok do tyłu, szeroko otwartymi oczętami śledząc chaotyczne ruchy stworzenia w swojej prawdziwej, najprawdziwszej formie - nie miała złudzeń, nie musiała się domyślać ani zastanawiać nawet przez chwilę.
- Kelpie - wypowiedziała gorączkowo, razem z Rią, potwierdzając jej przypuszczenia głosem pełnym podziwu, fascynacji i nawet iskrą radości. Na galopujące śledzie, na dryfujące testrale, k e l p i e! W całym tym przejęciu Lovegood nie zdążyła zauważyć własnego strachu, skupiając się na masywnym cielsku stworzenia oraz melodii, jaką kopyta wystukiwały na bruku. Czy ona chciała szarżować? Dopiero po chwili słowa rudowłosej dotarły do niej, odpowiedziała więc ze średnim zapłonem, ale jeszcze w czas, nim bestia ruszyła. - Och, trzeba założyć jej wędzidło - powiedziała spokojnie, nie odrywając spojrzenia od chrap kelpii, wściekle drżących. Dla bardziej przyziemnych umysłów zadanie mogło wydać się mocno przerażające, u Susanne wywołało głównie podekscytowanie, choć wizja niepowodzenia i poturbowania majaczyła gdzieś w świadomości. Adrenalina dawała o sobie znać. - Spróbuję, zastąp mnie dopiero, jeśli nie wyjdzie - poprosiła, lecz wizja samodzielnego okiełznania demona wydawała się tak piękna, że mogłaby próbować godzinami. Nawet jeśli nie miałaby tyle sił - umykanie przed stworzeniem nie było proste, a końcowy efekt w razie porażki... cóż, wolała nie uświadamiać Rii, co ze swoimi ofiarami robiły kelpie, lecz sama doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Uniosła różdżkę, chcąc podjąć się wyzwania i założyć magiczne wędzidło.

| ONMS III


how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Zachodni Port - Page 4 JkJQ6kE
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Zachodni Port [odnośnik]10.01.19 21:51
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 23
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 4 z 23 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 13 ... 23  Next

Zachodni Port
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach