Wydarzenia


Ekipa forum
"Pod ziemią"
AutorWiadomość
"Pod ziemią" [odnośnik]17.07.17 1:51
First topic message reminder :

"Pod ziemią"

★★
Niegdyś miejsce to stanowiło podziemny łącznik pomiędzy Pokątną a mugolską częścią Londynu. Aktualnie przejście zostało zaadoptowane na sprzyjające prywatności miejsce spotkań czarodziejów. Na pierwszy rzut oka zwyczajowe "Pod ziemią" przypomina karczmę — znajduje się tu wąski bar z niewielkim zapleczem usytuowany w jednej z wnęk, a wzdłuż ścian ustawione zostały stoły, przy których można napić się ognistej whisky, a także zjeść niezbyt wymagającą strawę. W tunelu znajduje się wiele świec stanowiących jedyne źródło światła, a z sufitu zwisają otwarte klatki, w których częściej śpią nietoperze niż sowy. Miejsce to nie jest tłumnie odwiedzane, ale zawsze można tu spotkać czarodziejów lubujących się w rozmaitych zakładach i kościanych grach.
Możliwość gry w kościanego pokera.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:23, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
"Pod ziemią" - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: "Pod ziemią" [odnośnik]14.01.19 12:30
Czas w którym zdecydowała się zareagować na anomalię pochłaniającą uniwersytecki kampus był wypadkową kilku okoliczności. To, jaki był ostatecznie przebieg próby okiełznania jej miał jednak najwięcej wspólnego z innym wydarzeniem sprzed kilku dni. Szczyt w Stonehenge. Jego wpływ na nią był, jak na ironię, tym silniejszy, że nie brała w nim udziału. Jej nieobecność na nim była co prawda przemyślana, ale gdyby wiedziała, że to być może ostatnia możliwość spotkania z Percivalem… cóż, nie wszystko mogła skontrolować. Nie wszystko też mogła zrozumieć, poznać – na pewno nie na temat tego, co zadecydowało, że akurat w tym momencie jej brat postanowił zrujnować swoje życie, narażając także swoich bliskich. Najbardziej ogólnikowe pytanie nie uszłoby niczyjej uwadze. Należało postępować powoli, rozważnie, małymi krokami. Póki co, szło jej to niemal doskonale. Nie zamierzała oczywiście odbijać sobie tego na innym polu świadomie, jednak w obliczu klęski, jaką okazała się wyprawa jej i Amadeusa do Oksfordu, nie mogła zignorować wpływu swojego stanu emocjonalnego na to, jakie decyzje podejmowała. Tymczasem jednak decyzje były podejmowane za nią. Skutek? Dwoje na miotle. Nie miała pojęcia, czy jest to jakiś szczególny problem dla miotły – nigdy nie nauczyła się o nich za wiele. Był to natomiast podwójny problem dla niej samej. Pierwszym jego aspektem, prostszym do zepchnięcia na bok był jej własny dyskomfort związany z lotem. Chociaż prozaiczna i jednoznaczna w wymuszającym ją kontekście, fizyczna bliskość drugiej osoby, mężczyzny innego niż jej mąż, uwierała ją o wiele bardziej, niż dosłowna utrata gruntu pod nogami. Mogłaby jednak, przy odrobinie wysiłku, wcale o tym nie myśleć. Drugim aspektem, trudniejszym do zignorowania, pozostawało jednak ryzyko bycia w tych okolicznościach zobaczoną.
Długo lustrowała wzrokiem uzdrowiciela, do którego zabrał ją Amadeus, jak gdyby z jego twarzy miała szansę wyczytać kim właściwie jest. Nie wyglądał na przyjaciela. Nie sprawiał też wrażenia szczególnie wystraszonego.  Nie wydawał się wreszcie szczególnie poruszony tym, co zobaczył – jak gdyby nie doceniał skali potencjalnego skandalu. Czy rzeczywiście można mu było ufać? Tak długo, jak chodziło o zabiegi uzdrowicielskie Elaine nie miała z tym większych trudności. Czy jednak pozwalając mu pamiętać o całym zajściu, nie pozwolili sobie na kolejną nieostrożność? Nie tak dużą, jaką byłoby przyjęcie oferty noclegu, a jednak… nie wtrącała się jednak w pożegnanie mężczyzn, ze swojej strony zachowując pełnię uprzejmości. Ostatecznie, zawdzięczała nieznajomemu szybką i skuteczną pomoc. Pośrednio zapewnienie jej zawdzięczała z kolei Amadeusowi, względem niego trudno było jej jednak zachować się w jakikolwiek znaczący sposób. Póki co skrzętnie omijał ją wzrokiem.
Oczywiście – na oświadczenie mężczyzny odpowiedziała natychmiast i nieco machinalnie, zanim jeszcze dotarła do niej jego treść. Zdążyła już przyzwyczaić się do milczenia i zająć własnymi myślami, być może dlatego też z pewnym opóźnieniem dotarło do niej, że nie było ono ani ofertą, ani pożegnaniem. Szła już z resztą razem z nim i nie zamierzała zmieniać planów ze względu na sposób, w jaki okazywał swoje niezadowolenie obecnym stanem rzeczy. Ona też nie była wcale cała w skowronkach. Przede wszystkim jednak liczyła, że jej stan fizyczny poprawi się jeszcze i wolała przeczekać gorszy czas przed powrotem do domu. W sprawdzonym towarzystwie wydawało się to dużo prostsze. Zadbała więc, w pierwszej kolejności, o kieliszek dobrego wina. Nie była może szczególnie przywiązana do wizji alkoholu jako środka łagodzącego ból istnienia, ale aktualnie odnajdywała coś kojącego w widoku wypełniającego się kieliszka, intensywnej barwie trunku, charakterystycznym zapachu. Dopiero kiedy to miała już zapewnione, zajęła się własnym usytuowaniem. Zależało jej, żeby mieć możliwie dobry widok zarówno na salę, jak  i Amadeusa. – Dziękuję za pomoc.


It goes on, this world
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Elaine Avery
Elaine Avery
Zawód : strażniczka pamięci
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
jestem z wieczoru,
który nie chce usnąć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
in all chaos, there is calculation
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6750-elaine-avery#176175 https://www.morsmordre.net/t6767-appenine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t6766-skrytka-bankowa-nr-1694 https://www.morsmordre.net/t6765-e-avery
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]14.01.19 13:44
Amadeus sam również nie miał najlepszych przeżyć w związku ze szczytem na Stonehenge, choć w jego przypadku winowajcą był po prostu ślepy traf. Informacja o zbliżających się obradach nie wypłynęła w całej swej okazałości zagranicę, nie mając tym samym okazji na dotarcie do uszu czarodzieja, który z pewnością pałał największą chęcią do uczestniczenia w szczycie. Zamiast tego, wrócił do ojczyzny dosłownie dzień po jednym z najbardziej przełomowych wydarzeń w historii kraju i o wszystkim dowiedział się z gazety. Jeśli latanie wszędzie na miotle wywoływało u niego uczucie upokorzenia, to upokarzało go naprawdę. Nie przyznał się przed nikim – postawił wysoką fasadę wyrachowania i przemyślanego zamiaru, swoją nieobecność zamierzając tłumaczyć prosto: nikt przecież nie wziąłby syna marnotrawnego na poważnie, gdyby pojawił się na miejscu. Co śmieszne, taka była też prawda. Rozmowa z wujem uświadomiła mu, że nawet jego dobrotliwość ma swoje limity i pokazanie Amadeusa w Stonehenge mogłoby spotkać się z wybitnie mieszanymi reakcjami reszty arystokratów. Teraz nie było to już tak ważne, skoro Deo stał wręcz na progu kariery w Wizengamocie i nie widział dla siebie innego wyjścia. Marzył o powrocie na stanowisko w Departamencie Współpracy, ale z każdą chwilą ta perspektywa stawała się coraz bardziej nierealna, zresztą za sprawą nikogo innego, jak Amadeusa Croucha. Trudno stwierdzić, czy lord Crouch robił to specjalnie, ale już niejeden raz od powrotu Lestrange'a był w stanie pokrzyżować mu plany.
Z tegoż względu decyzja o odwiedzeniu oksfordzkiej anomalii została podjęta w ułamku sekundy, nawet jeśli Amadeus ryzykował obrażenie swojej kandydatki na żonę. Widział się z nią dosłownie tego samego dnia i, choć niechętnie, musiał oświadczyć, że wieczorem będzie zajęty czymś innym niż sprawianiem, aby Darcy Rosier mogła z uśmiechem na twarzy mówić o ekscytacji, którą obiecał jej Lestrange. Choć on sam w tej miniaturowej przygodzie z Elaine nie widział nic niestosownego, co mogłoby mimo wszystko splamić godność obojga, to potencjalne sygnały mnożyły się z każdą upływającą sekundą. Wspólny lot na miotle, jak zresztą wspólna wizyta u uzdrowiciela były praktycznymi wymogami: zostawienie pani Avery samej sobie byłoby przecież jeszcze gorsze, a jednak gdyby ktoś obeznany rzeczywiście zobaczył ich po drodze, mógłby im narobić wielu kłopotów. Wysokie urodzenie miało, wbrew wielu przekonaniom, masę ograniczeń.
Powoli sączył trunek, nie zwracając zbyt wielkiej uwagi na to, czym właściwie był: gdy składał bezsłowne zamówienie, myślał tylko o w miarę mocnym alkoholu. Magia obdarzyła go czymś nowym, czego wcześniej nie znał, ale co idealnie wpisało się w jego potrzeby i przy każdym łyku odwracało uwagę mózgu od dokuczających nóg. Uzdrowiciel nie zmyślał, gdy kazał im zostać na dłużej i choć mogło się wydawać, że zignorowali jego gościnność, to Amadeus wiedział o nim wystarczająco dużo, aby się tym nie przejmować. Miał do oddania przysługę, nikt nie prosił go o zadawanie pytań ani o rozpowiadanie o wizycie w środku nocy. Lestrange rozumiał, że Elaine mogła mieć pewne podejrzenia, ale nie uspokajał ich, nie widząc, aby wyjątkowo męczyły jego towarzyszkę. Na jej podziękowania uśmiechnął się mimowolnie.
– Czułbym się lepiej z tymi słowami, gdybym rzeczywiście pomógł – mruknął, spoglądając na kobietę. Nie komentował doboru trunku, zdając sobie sprawę, że wino to już niemal niezbędny atrybut każdej szanującej się damy i pójście gdziekolwiek wyżej zakrawałoby o nieprzyzwoitość. Mimo to, po wizycie u Darcy nie miał ochoty widywać tegoż napoju przez co najmniej dwa dni.
– Dobrze się czujesz? – spytał po chwili – Zabrałem nas stamtąd wbrew Silasowi, nie pytając cię nawet o zdanie.
Nie miał wyrzutów sumienia, choć był gotowy pójść prosto do Świętego Munga, jeśli tylko Avery poczułaby taką potrzebę. Zdrowie fizyczne nieczęsto sprawiało Lestrange'om problem, ustępując miejsca na tej scenie psychice, toteż rodzina Amadeusa, włączając w to również jego, miewała problemy z szanowaniem w tym sensie swoich ciał i w tym momencie widać to było jak na dłoni.
Amadeus Lestrange
Amadeus Lestrange
Zawód : osoba publiczna / filozof
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
There is a thin line between pride and hatred.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4420-amadeus-lestrange https://www.morsmordre.net/t4467-immanuel#95389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t6968-skrytka-bankowa-nr-1152#183112 https://www.morsmordre.net/t4469-a-lestrange#95395
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]16.01.19 12:16
Ignorowanie tematu Stonehenge na dłuższą metę byłoby po prostu nienaturalne, nie był to też jednak czas i miejsce na pogłębioną rozmowę na ten temat. Elaine nie zadała więc żadnego z rzeczywiście palących ją pytań. Zostawiła je na później. Co do samej nieobecności Amadeusa na miejscu, co oczywiście miało wpływ na to, ile właściwie pytań mogła mu zadań na ten temat, nasuwała się jej raczej myśl, że to szczyt był powodem, dla którego wrócił (dokładna data i okoliczności nie były jej przecież znane), niż podejrzenie, że ktoś taki jak on mógł o niczym nie wiedzieć. Pierwsza możliwość czyniłaby już z samego powrotu do kraju pierwszy krok, wynikający ze szczerej lub wyrachowanej chęci, do zjednoczenia z rodem. Mały trud, duży zysk. Nie mogła wykluczyć jednak, że jej domysły były kierowane w większej mierze własnymi doświadczeniami – taktyka ta nie była jej bowiem zupełnie obca, choć w przypadku Elaine dotyczyła raczej sytuacji małżeńskich, niż rozgrywek na większą skalę. Tak czy inaczej, potrzebowałaby dalece więcej informacji, by uznać własne podejrzenia za słuszne.
Tymczasem bardziej palącą kwestią, poniekąd zresztą (mimo wysiłków uzdrowiciela) dosłownie, pozostawał przejaw anomalii, z którym przyszło im się zmierzyć. Wbrew jej oczekiwaniom bliższe spotkanie nie dało żadnych odpowiedzi, jedynie mnożąc pytania. Co najgorsze, fakt ten nie zniechęcał Elaine. Wręcz przeciwnie, coś tak trudnego do poznania  było na swój sposób pociągające. Archiwa mogły być trudne do znalezienia, ich treść mogła być niejasna, bardzo rzadko jednak stawiały aktywny opór, kiedy już się do nich dotarło. Mimo wszystko przyjemnie było przeżyć coś… innego. Myśl na natychmiast znalazła swoje odbicie w wyrazie jej twarzy. Z wzrokiem wciąż jeszcze wbitym w zawartość kieliszka uśmiechnęła się może nie złowieszczo, ale na pewno drapieżnie.
Dostatecznie. – odpowiedziała na pytanie dotyczące własnego samopoczucia. Była dość świadoma swoich ograniczeń i swojego ciała, by wiedzieć, że stres i utrata nawet stosunkowo niewielkiej ilości krwi znacząco ją osłabiają i powrót do zdrowia zajmie jej zdecydowanie dłużej, ale nie znaczyło to przecież, że musiała się z tym obnosić. – Dzięki tobie właśnie – dodatkowy nacisk położyła na pierwsze ze słów, odnosząc się w ten sposób do jego wcześniejszej uwagi – a w każdym razie opiece, którą ty zapewniłeś. Kogoś, kto zajmie się resztą znajdę jutro. Pan… Silas tak czy inaczej wykonał dość dużo pracy i wydawał się zadowolony przynajmniej z pierwszych z efektów. Nie sądzę, żeby przez te kilka godzin groziły nam jakieś szczególne komplikacje.
Upiła odrobinę wina, spojrzenie wreszcie przenosząc wyżej, na samego Amadeusa. Chociaż w ich świecie najczęściej to mężczyzna miał decydujący głos i tym samym obarczany był większą odpowiedzialnością, w tym wypadku trudno byłoby przypisać ją w pełni jemu. Zaakceptował propozycję, z którą wyszła i nawet biorąc pod uwagę, że przynajmniej na jakiś czas Elaine zarzuciłaby pomysł nie mając odpowiedniego kompana, to jego obecność zabezpieczyła ją przynajmniej przed doraźnymi konsekwencjami jej pomysłu. Nie miała przy tym żadnych wątpliwości co do tego, czy ciągnęła go za sobą na siłę, czy po dobroci. Gdyby ta wyprawa nie wydała mu się atrakcyjna, zapewne nie miałby problemu by możliwie taktownie jej odmówić. Decydujący był tu raczej łączący ich głód wiedzy, czasem bardziej, a czasem mniej dominujący inne kierujące ich działaniami pragnienia. Jej uśmiech złagodniał nieco, kiedy już odstawiła kieliszek na blat stołu.  
Wiem na pewno, że niektóre… ogniska anomalii udało się już ugasić. Być może warto byłoby zasięgnąć wiedzy u kogoś, kto jest bliżej tego rodzaju wydarzeń – przyznawała to niechętnie, ale takie były fakty. Podejście czysto eksperymentalne okazało się bardzo zawodne. Starała się jednocześnie, żeby jej słowa nie zdradzały zbyt wiele. Ot tak, na wypadek gdyby ktoś niedaleko okazał się zbyt ciekawy ich rozmowy. – Chociaż spodziewam się, że żadne z nas nie będzie mogło poświęcić temu w tej chwili zbyt wiele czasu. Ty może nawet bardziej ode mnie… - było to jedynie przypuszczenie, do którego zresztą Elaine nie była szczególnie przywiązana. Liczyła raczej i wyczekiwała na reakcję ze strony Amadeusa. Była ciekawa na ile był na bieżąco z wydarzeniami na arenie politycznej a na ile odciął się od nich zupełnie, samemu z niej znikając. Na ile… o ile zamierzał teraz zaangażować się w przewrót, który nastąpił na szczycie. Co sądził o centralnej jego postaci, lordzie o wielkim wpływanie a niejasnym pochodzeniu.


It goes on, this world
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Elaine Avery
Elaine Avery
Zawód : strażniczka pamięci
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
jestem z wieczoru,
który nie chce usnąć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
in all chaos, there is calculation
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6750-elaine-avery#176175 https://www.morsmordre.net/t6767-appenine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t6766-skrytka-bankowa-nr-1694 https://www.morsmordre.net/t6765-e-avery
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]17.01.19 10:55
Gdzie Elaine widziała zachętę do kolejnych prób, motywację do nieustępującego parcia naprzód, tam Amadeus obecnie widział potwierdzenie, że rzeczywiście nie nadawał się do działania "w terenie". Oczywiście nie chodziło w tym momencie o dyplomację, a raczej o kryte bardzo głęboko w podświadomości marzenia o rozwiązaniu jakiegoś poważnego problemu biegłością w czarowaniu. Mógł śmiać się z samego siebie, biorąc pod uwagę pewność, z jaką stanął przed Elaine i próbował pokazać jej rzekomo właściwe podejście do anomalii, a także łatwość, z jaką anomalia zrujnowała jego próby. Nie dało się ukryć, że dreszczyk emocji uderzył mu na moment do głowy, rozprowadzając przyjemną adrenalinę po całym ciele, a jednak racjonalizm wygrał niedługą batalię. Rzecz jasna, to dobrze, że wygrał: w innym wypadku Lestrange i Avery leżeliby teraz w kałużach własnej krwi, wydając z siebie ostatni oddech na zimnym, oksfordzkim bruku. Amadeus był tego świadom i właśnie dlatego o wiele większą przyjemność czerpał z katowania gardła alkoholem, niż z rozmarzonego planowania kolejnego podejścia. Kątem oka spojrzał na swoją towarzyszkę i widział, że to nie były tendencje, które podzielała. Nie oszukiwał się, już w tej chwili rozpoczynając emocjonalne przygotowania do następnego razu. Dawno przestał sprzeciwiać się niepowstrzymanemu pędowi ku wiedzy, jaki Avery wykazywała. Do pewnego stopnia sam też się nim napędzał, a w tych okolicznościach mógł sobie nawet myśleć o pewnym powrocie do starych czasów. Następnym razem z pewnością byliby o wiele ostrożniejsi. Sukces nie mógł im uciec.
"Pan Silas" zabrzmiało jak nieprawdopodobny oksymoron. Amadeus uśmiechnął się mimo woli, przypominając sobie, że cieszący się teraz wolnością Silas rzeczywiście miał nazwisko i istniała cała masa ludzi, którzy musieliby go za jego pomocą nazywać. Zabawne były dla niego ludzkie przyzwyczajenia.
– Uśmiechał się do ciebie z zupełnie innego powodu, Elaine – oświadczył, choć szybko zorientował się, że dobrze byłoby wyjaśnić sugestię, którą podał kobiecie – Jego życie od dłuższego czasu toczyło się pod bardzo konkretnym jarzmem. Dzisiejszej nocy mógł je wreszcie zrzucić, a skoro zobaczył przy tym twarz inną niż moja, nie sposób go winić. Tak czy inaczej, masz rację. Na razie nic nam nie grozi. Daj mi znać, jeśli ktoś dobry wpadnie ci w oko. Lepiej, żeby zobaczył nas oboje.
Nie trzeba było długo czekać na powrót do pierwotnego tematu, a dosyć automatyczną reakcją Amadeusa zostało ponowne upicie swojego trunku. Gdy to zauważył, roześmiał się w myślach, acz na zewnątrz z wyraźnym skupieniem słuchał Elaine.
– Spróbuję rozejrzeć się po Departamentach. Możliwe, że istnieją aurorzy, którzy nie raportują wszystkich działań. Trudno mi jednak zgadywać, czy znam kogokolwiek takiego – urwał na chwilę, tworząc z myślowej układanki jedną całość – Czeka mnie Wizengamot – odpowiedział, umyślnie tworząc niejasny przekaz. Doskonale wiedział, że jest teraz przepytywany, Deirdre już zdążyła obudzić w nim stare nawyki i ponownie wyczulić go na takie sytuacje. Tu jednak nie obawiał się złego wykorzystania przekazywanej wiedzy.
– Nie wiem, jak bardzo ta funkcja odbije się na moim grafiku – wyjaśnił za moment – Możliwe, że w obecnym nastroju politycznym będę musiał bardzo często przesiadywać na procesach i decydować, kto jest zdrajcą, a kto nie. Oczywiście przesadzam, to nie będzie tylko moja decyzja, a jednak... mój wkład będzie, z tego co rozumiem, brany pod uwagę.
Na tym zakończył, wracając uwagą do alkoholu. Jeśli Elaine chciała konkretnych odpowiedzi, potrzebowała zadawać konkretne pytania.
Amadeus Lestrange
Amadeus Lestrange
Zawód : osoba publiczna / filozof
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
There is a thin line between pride and hatred.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4420-amadeus-lestrange https://www.morsmordre.net/t4467-immanuel#95389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t6968-skrytka-bankowa-nr-1152#183112 https://www.morsmordre.net/t4469-a-lestrange#95395
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]19.01.19 3:59
Gdyby Elaine domyśliła rzecz do końca, to znaczy wyobraziła sobie śmierć i jej konsekwencje w bardziej rzeczywistym, ordynarnym wymiarze, może łatwiej by się zniechęcała. Śmierć znała jednak głównie z powieści i poezji. Nawet jej mąż umarł gdzieś w oddaleniu, w płomieniach. Miejsce jego śmierci nieuchronnie stało się symbolem. W konsekwencji było więc dla niej w śmierci coś tajemniczego, nieuchwytnego, ale tym samym i pociągającego. Ta perspektywa aż nadto łatwo łagodziła gorzki smak klęski, usypiała zranione ego. Spojrzenie, którym uraczyła go w odpowiedzi na niedokończoną jeszcze uwagę dotyczącą co prawda bardziej Silasa niż jej, ale ostatecznie w relacji z jej nogami, było co najmniej ostrzegawcze. Szybko jednak jej podejrzenia zostały zweryfikowane na korzyść uzdrowiciela, niekoniecznie jej nóg. Jakkolwiek wrażliwa była na punkcie własnego wyglądu, inne motywacje z jego strony wcale jej nie przeszkadzały.
W tym wypadku... – upiła niewielki łyk wina – jego dług częściowo spada na mnie. Zapłaciłeś dość wygórowaną cenę za tak szybką pomoc. Nie mam wątpliwości, że nawet w podobnej sytuacji obyło by się bez tego, gdybym nie była zaangażowana – po tych słowach przeniosła spojrzenie w stronę nogi, na którą silniej utykał. To, że nie wyceniał swojego zdrowia szczególnie wysoko nie stanowiło już szczególnej tajemnicy. Szczególną tajemnicą prawdopodobnie nie musiałyby być jego obrażenia, gdyby nie cały kontekst im towarzyszący a konkretniej, jej współudział. Same słowa, a przecież nie ważyły nic, przyszły jej nad wyraz lekko. Zobowiązanie traktowała jednak zupełnie poważnie.
Jest ktoś, komu mogę w tej sytuacji zaufać, nie wiem tylko jak szybko uda mi się do niego dotrzeć. Wiadomość wyślę jutro rano. Kiedy tylko dostanę odpowiedź, poinformuję cię. Mam nadzieję, że wszystko uda się zorganizować sprawnie. Wolałabym mieć to za sobą.
Aurorzy. Elaine zawsze wydawali jej się specyficzną grupą ludzi. Nie to, że utrzymywała z nimi bliższy kontakt, znała jednak kilku pretendentów do tej posady będąc jeszcze w szkole. Nie budzili w niej zaufania. Myśl o relacjach tego jej, być może stereotypowego, wyobrażenia aurorów jako co bardziej narwanych wychowanków domu lwa z Amadeusem trochę ją bawiła. To jednak mieli do siebie dyplomaci i politycy en masse. Potrafili sprawnie porozumieć się z każdym. Do pewnego stopnia imponowało to Elaine, choć jej pragnienie bycia zrozumianą i akceptowaną na własnych warunkach miało w zamyśle raczej skromniejszy zasięg. Na wzmiankę o Wizengamocie, znów wystarczająco zdawkową, by wprowadzić w jej głowie krótkotrwałe zamieszanie (doprawdy, czy mogła jeszcze uważać, że Amadeus nie robi tego celowo?), zdążyła jedynie unieść lekko brwi. Czas ten wystarczył jednak, by w jej oczach błysnął strach. Tak naprawdę nie wiedziała, co przez czas swojej nieobecności w towarzystwie i w kraju zdziałał Lestrange. W liście nie napisał o tym wcale, później nie było już czasu na rozmowy. W świetle wszystkiego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy jej wyobraźnia nieco się wzbogaciła i nie trudno było zasugerować jej wizję w której Amadeus znalazłby się w mniej niż optymalnej pozycji w Wizengamocie. Szczęście jednak, przynajmniej w tym zakresie, zdawało mu się sprzyjać. Żeby wydychane z ulgą powietrze nie rzucało się zbytnio w oczy, przyciągnęła kieliszek z powrotem do ust. Upiła trochę, zanim zdecydowała się odezwać.
Jestem pewna, że dobrze sprawdzisz się w tej roli. Zmusi cię ona oczywiście do pewnych poświęceń – jej brwi znów uniosły się, tym razem jednak w dokładnie wymierzony sposób. Kto okaże się zdrajcą? Sam Prorok, relacjonując wydarzenia w Stonehenge wydawał się oferować aż nadto wyczerpującą listę. Czy wizengamocka będzie podobna? Elaine nie miała powodu wykluczyć, że zobaczy na niej własnego brata. Tego jednak nie zamierzała dyskutować. – przede wszystkim, jak sam zauważyłeś, dużo w tym wszystkim siedzenia. Nie odwykłeś?


It goes on, this world
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Elaine Avery
Elaine Avery
Zawód : strażniczka pamięci
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
jestem z wieczoru,
który nie chce usnąć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
in all chaos, there is calculation
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6750-elaine-avery#176175 https://www.morsmordre.net/t6767-appenine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t6766-skrytka-bankowa-nr-1694 https://www.morsmordre.net/t6765-e-avery
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]19.01.19 14:19
Do pewnego stopnia można było z zachowań pani Avery wyczytać, jaką miała relację ze śmiercią. Anomalie nie bez kozery były odgradzane przed szeroką populacją czarodziejską i głupim byłoby zakładanie, że jedna z najbardziej dociekliwych kobiet w Wielkiej Brytanii nie miała o istniejącym ryzyku pojęcia. To zresztą dosyć ciekawe, gdy myśli się o tym, jak owa idea mogła Elaine pociągać. Amadeus doznał śmierci w rodzinie w nieco podobny sposób, ale zastygłe ciało ojca widział na własne oczy. Choć wyglądał wtedy na o wiele spokojniejszego i bardziej pogodzonego ze światem, całość była niebywale smutna. Deus nie chciał dla siebie podobnego losu, przynajmniej nie na ten moment. Do pogodzenia ze światem musiał jeszcze dotrzeć, a droga była niechybnie długa i męcząca. Głupio byłoby z niej zejść praktycznie na samym początku.
– Przesadzasz.
Odpowiedział krótko, bez namysłu, bo nie chciał patrzeć na sprawę w sposób, który narzucała mu Elaine. Z pewnym rozbawieniem przyjął jej reakcję na początkowe nieporozumienie, co zresztą było bezpośrednim powodem na doprowadzenie do następnego nieco później. Pokiwał w ciszy głową, przyjmując do wiadomości dalsze plany i upił ostatni na razie łyk swojego trunku, resztę zostawiając na później. Poprawił się na miejscu, zanim rozmowa poszła na dalsze, nieco mniej związane z magicznymi katastrofami tory. Znów nieśmiało się ucieszył, ale także zrozumiał, jak bardzo jemu samemu wizja bycia sądzonym przez Wizengamot nie pasowała. Miał niewyjaśnione przeczucie, że w przyszłości znajdą się ludzie, którzy zechcą do tego doprowadzić.
Na pytanie chciał odpowiedzieć od razu, ale musiał zatrzymać się na drobną chwilę, orientując się, jak bardzo Elaine nie chciała zapytać wprost o to, co ją interesowało. Spojrzał na nią z krytym politowaniem, ostatecznie postanawiając, że nie będzie jej ułatwiał spraw. Uznał to za swego rodzaju szkolenie w kontaktach międzyludzkich, przynajmniej tych obejmujących jego osobę. Cenił sobie mimo wszystko bezpośredniość, nawet jeśli w obsługiwaniu domysłów, niejasności i przekazów podprogowych był wyszkolony jak nikt inny.
– Zależy, jak to rozumiesz – stwierdził – Ktoś mógłby powiedzieć, że odwykłem od siedzenia już jako dyplomata, bo przecież ciągle musiałem kogoś odwiedzać i biegać z miejsca na miejsce. Ja powiedziałbym, że nasiedziałem się wtedy w fotelach bardzo dużo i polubiłem to na tyle, aby nie marudzić na Wizengamot.
Nie był do końca pewien, czy odpowiedział na pytanie jak należy, czy zrozumiał je w zupełnie niewłaściwy sposób. Zdawało mu się, że grał w ten sposób na czas, chociaż sam nie miał zielonego pojęcia, dlaczego miałby to robić.
– Jak mają się twoje sprawy? – zapytał, dając Elaine kolejną wskazówkę co do bezpośredniości – Zdziwiłabyś się, ale zagranicą nie piszą o tobie w gazetach.
Jego żartobliwość mogła zdawać się nietypowa dla ludzi bardziej przyzwyczajonych do jego dyplomatycznej, oficjalnej strony, ale obecne towarzystwo wyraźnie go rozluźniało. Nie tylko przez ich daleko zakorzenioną znajomość, a również przez wspólną, sromotną porażkę. Można powiedzieć, że dobry humor był mechanizmem obronnym przed myślami o przyszłości, a skoro zadziałał nieco wcześniej, to Amadeus zaczął się go kurczowo trzymać.
Amadeus Lestrange
Amadeus Lestrange
Zawód : osoba publiczna / filozof
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
There is a thin line between pride and hatred.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4420-amadeus-lestrange https://www.morsmordre.net/t4467-immanuel#95389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t6968-skrytka-bankowa-nr-1152#183112 https://www.morsmordre.net/t4469-a-lestrange#95395
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]19.01.19 23:16
Jak niewygodna była dla niej tak krótka odpowiedź! Dłuższa mogłaby zdradzić wahanie lub przynajmniej odrobinę wyrachowania. Niechby to był nawet jednoznacznie uprzejmy zwrot! Jedno słowo było jednak deklaracją. Decyzją. Z jednej strony taki obrót sprawy był w oczywisty sposób korzystny dla Elaine. Rachunek między nią a Amadeusem wychodził na zero. W zasadzie jednak stało się coś dalece bardziej niepokojącego – rachunek zdawał się zwyczajnie nie zostać przyjęty. Między dwójką znajomych od lat, rzecz niby niewielka. Prawie, że naturalna. Kiedyś. A nawet kiedyś… gdyby Elaine przyszło egzaminować własne wspomnienia, mogłaby z łatwością doszukać się bezwzględnej kalkulacji w niejednym pozornie bezwiednym geście. W obliczu zaostrzającego się konfliktu, ciągłych przetasowań na szczycie, kiedy każdy ruch, każde słowo było skrupulatnie rozliczane to właśnie stało się oczywistością. Zachowanie nieprzystające do tego schematu nie było zaskoczeniem. Było ikonoklazmem popełnionym z lekkością jedynie dodającą mu mocy.
A jednak, niemal bez wysiłku, przeszli ponad tym oboje. W dużej mierze dzięki tempie i nastrojowi, który narzucał Lestrange. Choćby sama przed sobą Elaine musiała przyznać, że to on ją prowadził, nawet jeśli od czasu do czasu podstawiał jej również nogę. Obydwoje byli wprawionymi mówcami, czas który spędzili osobno jednak nie pozostał bez wpływu na ich drogę rozwoju. Jak mógłby? Co stało za zmianami, które Elaine już podskórnie przeczuwała w Amadeusie, a nie potrafiła ich jeszcze zdefiniować? Na tą opowieść musiała jeszcze poczekać. Snucia swojej własnej unikała jak ognia, a gdyby miała wybierać – nie wykluczone, że wybrałyby płomienie. Dość, że świeżo wyuczona podejrzliwość będąca jej owocem jawiła się teraz w wyjątkowo ostrych kolorach. To, w jakim stopniu zdradzały jej stan wewnętrzny wkrótce zobaczyła w oczach swojego towarzysza. Póki co jednak trzymali się zasad. Zadała pytanie, padła odpowiedź. Zupełnie na miejscu, a jednak nie do końca satysfakcjonująca.
Ale zmieniała się przynajmniej sceneria za oknem! – zaprotestowała półgłosem, na jej twarzy jednak znów zagościł uśmiech. Szczery, niemal sentymentalny. Też wysiedziała swoje przy boku męża w trakcie dłuższych i krótszych spotkań, w Wielkiej Brytanii jak i poza jej granicami. Pod warunkiem oczywiście, że obecność żony (czysto reprezentatywna) była akurat mile widziana. Na szczęście lub nie, takich okoliczności nie brakowało. – Skoro jednak już naoglądałeś się świata… – znów pozostawiła trochę wolnej przestrzeni po tak czy inaczej niezbyt zobowiązującym, choć może marginalnie bardziej prowokacyjnym stwierdzeniu. W ciągu chwili, w której dopiła resztę wina zdążyła jednak zmienić zdanie. Jak wprost, to wprost. – Jestem zwyczajnie ciekawa, czy to właśnie robiłeś, kiedy nie było cię tutaj.
Moment między pytaniem, które jej zadał a uwagą, którą poczynił następnie o mały włos nie przewrócił do góry nogami całej ich rozmowy. O anomaliach mogłaby rozmawiać z nim godzinami. Na temat Wizengamotu nawet dłużej; ostatecznie codzienne zainteresowania ich obojga oscylowały bliżej tej instytucji, niż co bardziej tajemniczych przejawów magii. O tym jak miały się jej sprawy, w takim miejscu, w takim czasie? O spaleniu ministerstwa razem z większą częścią archiwów, śmierci męża, jej pozycji w nie własnym przecież rodzie, o bracie, o Stonehenge… specjalizowała się w odpowiednim dobieraniu słów, ale nie w oszustwie. Jej źrenice rozszerzyły się dość spektakularnie, a zaraz po tym prychnęła śmiechem. Choć pozornie sprzeczne, jedno i drugie było zupełnie szczere. Pierwsze, jako wyraz lęku. Drugie – ulgi, jaką przyniosła otwarta przed nią, łatwa droga ucieczki.
Doprawdy? To oburzające. Czy istnieje międzynarodowy odpowiednik Czarownicy, do którego mogłabym zgłosić zażalenie w tej sprawie?


It goes on, this world
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Elaine Avery
Elaine Avery
Zawód : strażniczka pamięci
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
jestem z wieczoru,
który nie chce usnąć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
in all chaos, there is calculation
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6750-elaine-avery#176175 https://www.morsmordre.net/t6767-appenine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t6766-skrytka-bankowa-nr-1694 https://www.morsmordre.net/t6765-e-avery
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]22.01.19 9:52
Rzeczywiście – Lestrange nie złapał się na jawnej sprzeczności własnych działań z tym, czego oczekiwano od dyplomatów zwłaszcza w obecnych czasach. Trudno go jednak winić o pewną słabość wiążącą się niechybnie z tym tematem: ledwo wrócił do kraju, już biegał od biznesu do biznesu, ludzi po drugiej stronie stolika traktując tylko i wyłącznie jako sprzymierzeńców, których należy udobruchać dla swojej korzyści. Czy to własny wuj, czy niegdyś niemal przyjaciółka Deirdre, wszyscy mieli swoje oczekiwania i zanim zechcieliby właściwie pomóc Amadeusowi, potrzebowali ich spełnienia. Gdy ten jeden raz sprawy zdołały się obrócić, nie trzeba nawet było czekać na działanie instynktu. Zupełnie tego nieświadoma, Elaine przywróciła go na pewien czas do starych przekonań. O wiele bardziej biernych, ale też o wiele bardziej przyjaznych drugiemu człowiekowi. Jeśli ktokolwiek był tu komukolwiek cokolwiek dłużny, to Amadeus Elaine.
Lestrange przewrócił teatralnie oczyma na wzmiankę o scenerii.
– Będę jeździł na wyższe poziomy Ministerstwa, żeby szukać słońca – stwierdził – Tak długo, jak będę je widział, tak długo wszystko będzie w porządku.
Naczekał się, ale wreszcie mógł powiedzieć, że odniósł sukces. Wymuszenie słychać było w głosie pani Avery bardzo wyraźnie, ale sprawiało to Amadeusowi niemałą przyjemność. Pewien triumf wyrysował nawet na swojej twarzy, choć z wyuczonej grzeczności chował go na tyle, na ile tylko mógł. Z usłyszanego pytania nie dowiedział się absolutnie nic nowego. Każdy ciekawił się tym, co robił, nawet jeśli opuszczenie przez niego Brytanii nie było wiedzą powszechną. Miniaturowa nadzieja na jakiekolwiek inne pytanie umarła, zanim zdążyła się na dobre narodzić. Elaine nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do tego, o co od samego niemal początku jej chodziło.
– Mimo wszystko, byłem już w kilku znajomych miejscach. Ale masz rację, zwiedziłem trochę więcej Wschodu. Zwłaszcza Rosji – odpowiedział, mając nadzieję że tyle informacji zaspokoi chociaż w najmniejszym stopniu sławny już głód wiedzy, jakim charakteryzowała się jego towarzyszka. Nie zakładał, żeby tajemnica pozostała tajemnicą na długo, skoro poznała ją Deirdre Mericourt, ale chciał, aby obecny stan rzeczy utrzymał się jeszcze przez jakiś czas. Zawsze prościej tłumaczyć się z pozycji obdarzonej jakąkolwiek władzą, nie zaś z tej, która o władzę dopiero zabiega.
Oczywiście nie umknął mu duet reakcji, jakim Elaine raczyła go obdarzyć w stosunku do ostatniego pytania, ale jeśli liczyła na to, że tak banalnym odwróceniem uwagi będzie w stanie wymigać się od odpowiedzi, to niestety wybitnie się myliła. Lestrange prędko pokazał mimiką, jakie ma podejście do tej konkretnej sprawy.
– Jakieś dziesięć tysięcy lokalnych odpowiedników, niechybnie – odparł najpierw, z szacunku do fundamentalnej idei zadawania pytań – Uciekasz od pytania, miła panno. Nie przystoi. Ktoś inny mógłby nie zauważyć, ale chyba doskonale wiesz, z kim masz do czynienia.
Czuł się dobrze w tej lekkiej, właściwie całkiem beztroskiej konwersacji. Nie istniały typowe, arystokratyczne więzy i nie było znaków nakazujących ostrożność. Nie spodziewał się też, aby ktokolwiek w okolicy wytężał słuch w celu wyciągnięcia z ich pogawędki jakiejś niemoralnej korzyści. Paradoksalnie to teraz miał najwyraźniejsze poczucie bezpieczeństwa.
Amadeus Lestrange
Amadeus Lestrange
Zawód : osoba publiczna / filozof
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
There is a thin line between pride and hatred.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4420-amadeus-lestrange https://www.morsmordre.net/t4467-immanuel#95389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t6968-skrytka-bankowa-nr-1152#183112 https://www.morsmordre.net/t4469-a-lestrange#95395
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]24.01.19 16:39
Zainteresowanie samymi słowami na krótką chwilę ustąpiło próbie interpretacji dość dynamicznej, skomplikowanej mimiki jego twarzy. Przeszło jej wreszcie przez myśl, że stanowisko w Wizengamocie mogło być ważniejsze, niż jej się pierwotnie wydawało. Być może nawet ważniejsze, niż sam Wizengamot.
Na pewno wkrótce wystarczy ci blask własnej chwały – rzuciła niby żartem i faktycznie wybrzmiewała w nim nutka złośliwości względem potencjalnego zasiedzenia, które jej jawiło się bardziej jako zagrożenie niż coś, do czego warto było aspirować. Jednocześnie jednak jego podstawą była wyrażona dość bezpośrednio wiara w przyszły status Amadeusa. Nie powiedziała jednak nic więcej, chcąc uniknąć dyskusji w której zmuszona byłaby pisać palcem na wodzie. Zbyt mało jeszcze wiedziała, by móc z pewnością ustosunkowywać się do zmian w ministerstwie a tym bardziej określać własne stanowisko w tej sprawie. Na najbardziej ogólnym poziomie zmiana na stanowisku ministra wydawała się sprzyjającą okolicznością, umożliwiającą być może także jej powrót do pracy na ministerialne zlecenie. Dopóki jednak było to tylko przypuszczenie, wolała zachować ostrożność. Skazana więc była znów na płynne przejście od spontaniczności do zdystansowania. Wydawało się zresztą, że do tej samej praktyki uciekał się i Amadeus. Jego słowa, o ile były szczere, poświadczały, że nie spędził całego czasu w którym nie mieli kontaktu zamknięty w piwnicach własnej posiadłości, nie oferowały jednak wiele ponad to. – Dość interesujący ludzie, fatalne archiwa. – podsumowała swoje wrażenia z krótkiej wizyty w tym kraju kilka lat wcześniej, krzywiąc się na samo wspomnienie. Zanotowała jednak z tyłu głowy, że być może warto byłoby pojechać tam raz jeszcze, jeśli tylko nadarzy się okazja. Może czas spędzony tam dla przyjemności zatarłby nieprzyjemne pierwsze wrażenie podyktowane jej wizją właściwego traktowania archiwaliów jak i organizacji pracy (i oczywiście wagi, jaką im przypisywała).
Spodziewała się, że jej reakcja nie uszła jego uwadze. Po pierwsze, była jak na jej standardy dość ostentacyjna. Po drugie, Amadeus był dobrym obserwatorem i znał ją dość długo, by to, co uszłoby uwadze innych wyłapać bez szczególnego trudu. Dał temu dowód niemal natychmiast, nie pozwalając jej zbyć wcześniejszego pytania.
W takim razie to zdecydowanie zbyt dużo pracy. – machnęła ręką, odnosząc się jeszcze do jego uwagi dotyczącej zagranicznych wersji Czarownicy. Na wypowiedziane na głos potwierdzenie jej podejrzeń i idące z nim w parze napomnienie nie miała jednak ani ciętej, ani nawet szczególnie żartobliwej riposty. Miała jedynie ochotę się napić, więc odpowiedź musiała poczekać dopóki jej kieliszek znowu się nie napełnił.
Masz rację – przyznała jedynie, przed zamoczeniem ust w winie – chociaż musisz przyznać, że nie jesteś w tej chwili na idealnej pozycji, by mi to wytykać. Sam przed minutą pożałowałeś mi słów.
Na jej twarzy znów zagościł uśmiech, dużo jednak subtelniejszy niż ten, na który pozwoliła sobie wcześniej. Wciąż jeszcze mogła ratować się namnożeniem "swoich spraw", skrupulatnie dobierając te, o których była gotowa dyskutować. Postanowiła jednak tego nie robić. O czym Amadeus już wiedział, a co miał dopiero usłyszeć z jej ust? Trudno było oszacować, postanowiła więc zaoferować mu pełen wachlarz wieści.
Jeszcze w czerwcu zostałam wdową, razem z synem pozostaję jednak w Ludlow. Teraz odszedł też Percival – zdziwiła się nieco łatwością, z jaką przyszło jej zestawienie wygnania, na które zdecydował się jej brat, ze śmiercią męża. Biorąc pod uwagę okoliczności niedaleko było oczywiście od odejścia z grona rodzinnego do odejścia z tego świata, myślała jednak, że przyznanie tego na głos będzie trudniejsze. – Zmiana na stanowisku Ministra prawdopodobnie umożliwi mi powrót do pracy. Spodziewam się, że po całości poprzedniej kadencji, nie wspominając już o pożarze, pracy jest ogrom. Sądzę, że ostateczna decyzja to kwestia najbliższych dni, przy czym nie mogę zupełnie wykluczyć konieczności przeczekania, aż opadnie kurz po Stonehenge.


It goes on, this world
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Elaine Avery
Elaine Avery
Zawód : strażniczka pamięci
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
jestem z wieczoru,
który nie chce usnąć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
in all chaos, there is calculation
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6750-elaine-avery#176175 https://www.morsmordre.net/t6767-appenine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t6766-skrytka-bankowa-nr-1694 https://www.morsmordre.net/t6765-e-avery
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]26.01.19 9:43
To coś, nad czym Amadeus sam mógł się zastanowić: czy wizengamocki stołek był w jego przypadku ważniejszy od samego Wizengamotu? Z pewnością tak. Od samego początku z uwagą patrzący na stanowisko Ministra, nowoambitny lord Lestrange nie mógł odwracać swojego skupienia do góry nogami i zatrzymywać się przy czarodziejskim systemie sprawiedliwości. Nie powinno jednak nikogo dziwić, że właśnie pojęcie sprawiedliwości zaprzątało mu w dużej mierze myśli. Dostał bardzo konkretne wytyczne w sprawie niektórych rodów i jeśli zamierzał się tymi wytycznymi kierować, fundamentalna idea sprawiedliwości byłaby wtedy mordowana za każdym razem, kiedy miałby głosować w jakiejkolwiek sprawie. Sam z siebie Amadeus nie był skłonny do naginania zasad, które na co dzień uważałby za fundamentalne, a jednak w dążeniu do potęgi i ostatecznego zjednoczenia całego narodu zmuszał się do zdrady własnych wierzeń. Na razie nie był to jeszcze stan poważny, skoro przez próg Wizengamotu dopiero zamierzał przestąpić, a jednak z każdym dniem konflikty moralne rosły. Komentarz Elaine nie pomógł, zamiast tego budząc w brunecie powyższe przemyślenia i dopuszczając je na pierwszy plan rozhulanego, umysłowego teatru. Lestrange zostawił całość bez komentarza, ot, spuszczając jedynie wzrok i bez większych zmian w mimice pozwalając rzeczywistości spuścić na ten temat zasłonę milczenia.
Opinia kobiety na temat Rosjan, choć krótka, przykuła naprędce uwagę Amadeusa i sprowokowała go do komentarza:
– Tak się kończą rewolucje i przewroty – mówiąc to, pozwolił sobie również na przelotne spojrzenie w stronę Elaine, pokazując całkiem dosadnie jego wiarę w wiedzę, którą powinna przecież posiadać jako dumna Krukonka. Pomyślał przy tym o swoim wuju i jego własnych komentarzach na temat rewolucji. Źle się wtedy zrozumieli, przynajmniej według samego Deo, ale czy na pewno? Może to on nie do końca rozumiał własne zamiary, zapewniając, że żadna rewolucja nie czai się pomiędzy jego dążeniami? Nie zaczynał tego tematu ze swoją towarzyszką, przechodząc całkiem zwinnie do dalszych pogawędek, tych, które tylko pozornie przywróciły ich do znacznie lżejszego nastroju.
– Nie muszę – uśmiechnął się – Nie uciekałem od twojego pytania.
Pomiędzy tymi słowami a ich pożałowaniem nie minęło dużo czasu. Choć jego dociekliwość nie była tak na dobrą sprawę zła, skoro rozmawiał z przyjaciółką, to niewiedza o jej tragediach wpędziła Amadeusa na nieco zdradziecki grunt. Słysząc jej odpowiedź od razu spoważniał i skarcił samego siebie za to, że nie przemyślał swoich działań. Wiedział przecież o jej bracie z gazety: mógł się dosyć łatwo domyślić, jaki wpływ miały na nią niedawne zdarzenia. Możliwe, że dyplomacja nie jest czymś, czego się nigdy nie zapomina.
– Wybacz – poprosił krótko i szczerze, nie szukając wymówki – Praca może ci pomóc zająć myśli. Odezwij się, jeśli biblioteka mojej rodziny będzie się mogła przydać.
Oferta nie wynikała z litości ani z potrzeby odkupienia wyraźnego faux pas, a raczej z sentymentu. To były o wiele lepsze czasy, gdy razem wertowali księgi w poszukiwaniu jednego, nieuchwytnego drobiazgu.
Amadeus przyjrzał się pozostałościom swojego trunku, czując powoli ogarniającą go senność. Uchwycił szklankę w dłoń i podniósł ją do ust, dopijając interesujący alkohol i ciężko wzdychając, gdy szkło wróciło na blat.
– To już chyba ten czas – stwierdził – Kierunek Ludlow? – upewnił się, mimo że przed paroma chwilami zostało mu jasno powiedziane, że to dokładnie tam mieszka Elaine. Oczywiście o przetransportowaniu jej tam nie było mowy, bo dla Amadeusa ta sprawa nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji.

zt x2, zwalniamy temat
[bylobrzydkobedzieladnie]
Amadeus Lestrange
Amadeus Lestrange
Zawód : osoba publiczna / filozof
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
There is a thin line between pride and hatred.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4420-amadeus-lestrange https://www.morsmordre.net/t4467-immanuel#95389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t6968-skrytka-bankowa-nr-1152#183112 https://www.morsmordre.net/t4469-a-lestrange#95395
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]20.03.19 13:24
20 listopada
Ostatnie dni Gillian mijały zaskakująco spokojnie, jak na całkowity brak stabilizacji zarówno politycznej, jak i magicznej, czy zawodowej, gdy Prorok Codzienny stracił swoją renomę. Głównie z tego powodu po redakcji krążyło dużo różnych plotek, niekoniecznie pozytywnie nastrajających i wymuszających na niej rozważenie zmiany miejsca pracy. Mimo uwielbienia swojego zawodu, tych ludzi i redakcji, nie zamierzała obudzić się pewnego dnia ze świadomością, że odłożone w tajemniczej skrytce galeony się skończyły a ona została bez niczego. Znała już to uczucie. I nienawidziła go najmocniej na świecie. Chociaż na co dzień stroniła od zbyt wielu kontaktów z ludźmi przejawiając po pracy charakter introwertyka, tego wieczoru po opuszczeniu redakcji targało nią wiele myśli, których nie była w stanie uciszyć.
Po przekroczeniu progu ciemnowłosa dokonała pierwszego rozpoznania w otoczeniu, lecz tak jak myślała, w wieczór pod koniec tygodnia pub był niemal pełny zajętych sobą ludzi. Jej bystremu spojrzeniu nie umknął jednak mężczyzna siedzący przy barze, wyróżniający się z tłumu nie tyle wyglądem, co swoją postawą – niezwykle nieobecną, niezainteresowaną niczym i nikim wokół, kiedy sam był natarczywie obserwowany przez niektóre ze znajdujących się w pomieszczeniu kobiet. Obserwowała go też ona, zaledwie przez krótką chwilę i nie kryła się z tym, nawet jeśli zorientowała się, że nie powinna tego robić. Bo gdy tylko mężczyzna ukazał swój profil, z kolei w dziennikarskim zmyśle Gilian wytężyła wzrok, zorientowała się z kim ma do czynienia. Samuel Skamander. Ten sam, który jeszcze dawniej, w czasach szkolnych, nie szczędził sobie licznych flirtów; ten, który podobał się jej przyjaciółce, chociaż teraz nie do końca była pewna co wtedy kierowało młodą Meadowes. Postanowiła więc, że zwyczajnie niezauważona zniknie w drugim kącie sali i w ten sposób porzuci tworzenie potencjalnego profilu psychologicznego tego człowieka. Kobiecą ciekawość była w stanie stłumić, ale nie kryła przed sobą, że była ciekawa jak dużej zmianie auror uległ w ciągu tylu lat; czy wciąż był skomplikowanym, wybrakowanym przypadkiem, czy może jednak tylko mężczyzną po ciężkim dniu i chęcią wypicia drinka na dobry powrót do domu. W głowie wydała wprawdzie werdykt, ale nie planowała szukać potwierdzenia. Kiedy jednak w jej stronę podążył nieco chwiejnym krokiem mężczyzna, którego ostatnim razem sprytnie ograła w karty, zadecydowała się zająć miejsce przy barze, zaraz obok Samuela z nadzieją, że w aurorskim odruchu w razie czego pomoże atakowanej niewieście; mogła sobie poradzić sama, ale po co? Odgrywanie zosi–samosi, pani–poradzę–sobie wolała pozostawić na inną okazję. Zamówiła więc ognistą, zdejmując płaszcz i odrzucając kruczoczarne włosy za plecy, z kolei z torebki wyjęła notes, otwierając go na ostatniej zapisanej stronie.
Gillian Tremaine
Gillian Tremaine
Zawód : nielegalna redaktorka Proroka Codziennego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Rzut oka na świat wykazuje, że okropności nie są niczym innym jak realizmem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6202-gillian-tremaine#151870 https://www.morsmordre.net/t6219-volante#153466 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f178-pokatna-24-1 https://www.morsmordre.net/t6221-skrytka-bankowa-nr-1543#153488 https://www.morsmordre.net/t6222-g-tremaine#153493
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]25.04.19 0:21
Ostry smak alkoholu rozlewał się na języku i rozgrzewał gardło. Rozcięcie przy wardze zapiekło, gdy nuty bursztynowego płynu stopiły sie z pozostałą na skórze, kroplą krwi. odstawił szklankę, przez sekundę wahając się, czy nie wypić pozostawionej na dnie cieczy. Opuścił jedna naczynie, zsuwając palce na sam brzeg w skupieniu obserwując, jak płyn przelewa się przez szkło. Mylnie jednak można było go brać, za całkowicie oddzielonego od tętniącego za plecami życia. Nie patrzył na wypełnioną gośćmi salę. Nie próbował nawet. Ale wyostrzone zmysły, wciąż nie otumanione alkoholem, chwytały pojedyncze wrażenia, scalając obraz w jeden, znajomy z przeszłości rys. I nawet jeśli odrzucił siedzącego w nim lekkoducha i zrzucił przyklejoną etykietkę kobieciarza - dziś, wyjątkowo mocno, brakowało mu dawnego siebie. Tak jak brakowało fantomowej ulgi wypełniającej pustkę w sercu za każdym razem, gdy trzymał w ramionach kolejną kobietę. Kiedyś, odebrano mu ukochaną. Dziś, sam odrzucił drugą, która mogła mianować się takim mianem. Przekroczył granice i tej nocy czuł, że potrzebował jakiegokolwiek oddechu. Zapomnienia. Choćby na jedną noc.
Nim do końca przekroczył próg lokalu, czuł na sobie kilka, niezbyt dyskretnych spojrzeń. Kobiecych, nachalnych, słodkich, które z łatwością mógł wykorzystać. Tylko czy mógł. I czy chciał? Wewnętrzna burza i spotęgowane napięcie, wywracało do góry nogami logiczną argumentację. Upust mógł znaleźć w alkoholu.
W milczeniu usiadł przy barze, przelotnie zostawiając spojrzeniu na kilu, wychwyconych w tłumie licach. Krótko, ale ciemne źrenice potrafiły odnaleźć ten jeden słaby punkt, który pociągał za sobą następne. Jak magnes. Wciąż potrafił.
Zamówił Ognistą, którą barman w milczeniu podsunął Skamanderowi, prawdopodobnie rejestrując pobliźniony bok szyi, który odsłonił, gdy poprawił kołnierz płaszcza. Uśmiechnął się krzywo, ale nie skomentował. Nie, kiedy na sali, na kilka wychwyconych sekund, zawrzało, a powietrze stało się bardziej parne. Kobieta. Kolejna. I to piękna - inaczej nie byłoby tak głośno.
Nie obrócił się, szukając właścicielki męskiego poruszenia, ale przekręcił na siedzisku, siadając bardziej bokiem do sali. Czuł się zmęczony, paskudnie wręcz, pobudzany wewnętrzną, destrukcyjną falą i powoli rozgrzewającym go alkoholem.
Nie minęło wiele czasu (i wypitego alkoholu), a poruszenie postanowiło nieco wyraźniej zaznaczyć mu swoją obecność. Wolne miejsce obok zostawił podświadomie czekając na odzew zastałej w lokalu rzeczywistości. Nieme zaproszenie, które - nim którakolwiek z wypatrzonych w tłumie kobiet to zrobiła, zajęła ciemnowłosa kobieta, której oblicze, rozpoznał od razu. Gładkie lico rysującego się profilu, ciemnobrązowe włosy, które zdawały się chwytać w cienkie nici skradzione gdzieś z zewnątrz promienie słońca. I uchwycone kątem oka źrenica, której jasny ton zmuszał do patrzenia. I bardzo charakterystyczny pieprzyk pod okiem. Zadziorna iskra błądząca na wargach, prawdopodobnie mogła mu powiedzieć więcej, niż większość słów, które kiedyś do niego wypowiedziała Gillian.
Plan początkowego milczenia zawiódł najpierw, gdy kobieta wyciągnęła notatnik. Uniósł jedną brew, ale usta rozciągnęły się tylko, gdy sięgnął po kolejny łyk ognistej. Poruszył się dopiero, gdy za plecami znalazła się kolejna sylwetka. Całkiem nietrzeźwa, jak na okoliczności i całkiem zainteresowana obecnością jego towarzyszki. Zatrzymał się tuż za plecami kobiety, przysłaniając widok smukłych ramion - Może drink zachęci cię do towarzystwa na noc i spłaty długu? - głos miał cichy, ale dziwnie twardy, oślizgły wręcz. I może był to zwyczajny, aurorski instynkt, może odruch "rycerza", albo niemo sczytane własnościowe zamiary nieznajomego, ale nie zastanawiając się nawet, przesunął w stronę nieznajomego, chwytając nadgarstek ręki, która obleśnie (nawet mimo nie tak odpychającej postury) sięgała do kobiecej szyi - Kontrpropozycja. Może zachęcę, żebyś grzecznie przeprosił panią i wyszedł - ciemne ślepia Skamandera zaatakowały jegomościa, nadając tonowi niewerbalnej groźby, tej samej, której używał podczas przesłuchań w przypadku plugastwa, z którymi walczył. Palce zacisnął mocniej, w ścisku nawykłym do siły. Nie bał się, gdy w pierwszym odzewie dostrzegł gniewna iskrę, która ostatecznie rozproszyła się - prawdopodobnie w kalkulacji. Bez słowa, mamrocząc coś niezrozumiale, wyszarpnął dłoń i w końcu odsunął się zostawiając swoją niedoszłą "ofiarę" wolną.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
"Pod ziemią" - Page 3 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]26.04.19 0:59
Przez tą zaledwie krótką chwilę zdążyła dojść do wniosku, że po raz kolejny wyprawa do miasta w celu innym, niż praca ją zaskoczyła. Zawsze bowiem była przekonana, że żadna z wścibskich kobiet nie będzie miała odwagi wejść do pozornie podejrzanie wyglądającego miejsca, w którym cuchnęło mieszanką kurzu, potu i alkoholu, a dym papierosowy był tak gęsty, że spowijał nieprzejrzystym woalem wszystko wokół – tymczasem w pubie znajdowało się ich całkiem sporo i czuła, że każde zazdrosne i ukradkiem rzucane sobie wzajemnie spojrzenie wbija się również i jej jak nóż w plecy. Sama nie obserwowała i nie rzucała spojrzeń, pilnując swojej szklaneczki z alkoholem; nie potrzebowała przecież problemu, który zjawił się jak na pstryknięcie palcami. Ocknęła się ze swoich rozmyślań, gdy usłyszała za sobą małe zamieszanie a ręka mężczyzny zdążyła musnąć jej odsłoniętej skóry na ramieniu, pozostawiając po sobie lekką, ale nieprzyjemną gęsią skórkę po niepożądanym dotyku. Wyprostowała się mimowolnie i odwróciła powoli przez ramię, dostrzegając, że Skamander, który dotychczas wydawał się jej zamknięty i nieobecny, zapobiegł potencjalnej tragedii, a co za tym szło – czuła, że ma wobec niego dług. Chociaż wcale nie prosiła o pomoc, nie zamierzała zwracać mu uwagi, że wcale nie musiał, bo miała świadomość, że w tym przypadku nie poradziłaby sobie sama i nikt z zebranych tu osób nie byłby skłonny do zareagowania. Minione miesiące uświadomiły jej, że ludzie unikali problemów i zagrożeń, które ich nie dotyczyły, nie pomagali sobie wzajemnie i udawali, że nie widzą. A to był błąd, bo wierzyła, że wszystko co się zrobiło wracało do człowieka, w tym obojętność na świat.
Wróci – zawyrokowała wreszcie, odzywając się i przenosząc jasne tęczówki na twarz swojego wybawcy – albo poczeka, aż zostanę sama, uraziłeś go – kontynuowała spokojnie; znała takich jak tamten i była pewna, że odszedł, ale niedaleko i że właśnie obmyślał plan zemsty nie tylko za małe oszustwo, którego się kiedyś dokonała, ale i za to, że nawet nie zwróciła na niego uwagi – co oznacza, że wydałeś wyrok na siebie i nie możesz mnie teraz zostawić lub na mnie, jeśli zdecydujesz się odejść – stłumiła obijające się wewnątrz głowy pytanie czy ją pamiętał, czy w ogóle miał ochotę się dosiąść i wreszcie wpadła na genialny pomysł; genialny dla niej, oczywiście. Czy Skamander był na tyle myślącą istotą, czy może nie zamierzał w ogóle podejmować się jej gry w nieznajomych – nie wiedziała, ale chęć przekonania się nagle weń zakiełkowała.
Wyglądasz tak, jakby coś cię gryzło – dodała po chwili, właściwie decydując za niego. Zawsze jednak mógł odejść, nie zamierzała trzymać go tu na siłę, choć w tym, że to jedno miejsce było wolne a on ją ochronił dopatrywała się czegoś więcej, niż w przypadku. W te nigdy nie wierzyła. Jednocześnie zamknęła notes i zwróciła się przodem do Samuela, ukradkiem spoglądając na salę zza kurtyny lśniących, ciemnych włosów; pierwsze poruszenie związane z sytuacją minęło, czego nie mogła powiedzieć o jej towarzyszu. – Jest tu tyle kobiet, które się do ciebie uśmiechają, dlaczego tego nie dostrzegasz? – nie chcesz dostrzec? Dodała w myślach i ujęła w dłoń szkło ze swoim trunkiem. Dopiero teraz zdołała mu się lepiej przyglądnąć, dostrzegając blizny na twarzy, których nie pamiętała ze szkoły; szczególnie jedną, znaczącą ścieżkę od kości do kącika ust, ale zawsze była zdania, że blizny dodawały charakteru, siły i nosiły w sobie historię, ale i pewną nauczkę na przyszłość. I podkreślały zawód, który wykonywał. Jako dziennikarka wiedziała przynajmniej kilka podstawowych rzeczy na jego temat, lecz nie zamierzała tego zdradzać. Tak jak tego, że wykonuje taki zawód; przez wiele lat dawała radę.
Gillian Tremaine
Gillian Tremaine
Zawód : nielegalna redaktorka Proroka Codziennego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Rzut oka na świat wykazuje, że okropności nie są niczym innym jak realizmem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6202-gillian-tremaine#151870 https://www.morsmordre.net/t6219-volante#153466 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f178-pokatna-24-1 https://www.morsmordre.net/t6221-skrytka-bankowa-nr-1543#153488 https://www.morsmordre.net/t6222-g-tremaine#153493
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]24.05.19 22:09
Rzeczywistość uwielbiała zaskakiwać. Wystarczyło wykonać, nawet nieświadomie, krok w odpowiednim kierunku, a cała seria, następujących po sobie zdarzeń, czekała w ukryciu na odsłonięcie. Samuel wiele razy był uczestnikiem tak nieoczekiwanie zorganizowanych przez los perypetii, że czasami czuł się, jak jeden z bohaterów mugolskich filmów, albo teatru. Tym bardziej dziś, gdy bliżej niż zwykle, znajdował się we własnych, postawionych tak wiele razy, granic i murów. Uczestnik i obserwator w jednym. Niby schizofreniczne osobowości, znajdujące się obok siebie. Te przeżywające emocje i te, które przyglądały mu się z daleka, oceniając efekty.
Alkohol miał pomóc. Rozluźnić, spłycić tłoczące się myśli do poziomu mało znaczącej usterki. Spychając - bo o tym wiedział - problemy pozostawały problemami, niezależnie od ilości prób ich zignorowania - wszystko na dalszy plan. Na ten pierwszy, zaskakująco szybko, wsunęła się ciemnowłosa prawie-nieznajoma. Ile lat nie miał z nią kontaktu? Wystarczyła jedna, wydawałoby się całkiem naturalna reakcja na zaistniały zabieg, by sytuacja potoczyła się w kierunku, którego do tej pory unikał, grzebiąc w przeszłości dawną wersję siebie samego. A jednak. Jeden impuls i Samuel przeskoczył na niemal zapominany tor zachowawczy. Ten bardziej intensywny - Wróci - powtórzył za kobietą, jakby mówił najbardziej oczywistą rzecz na świecie. Nie silił się na próbę odwrócenia wzroku od kobiecego lica. Nie odsunął się też, by zwiększyć między nimi dystans, świadomie, bądź nie, prowokując do utrzymania kontaktu źrenic - tylko do listy wyroków dopisałbym i jego własny - jedna dłoń wciąż trzymał na blacie baru, drugą oparł o własne udo - Każda akcja, wywołuje reakcję. To niezawodny sposób na nowe relacje - powiało ironią, ale skierowaną, w stronę oddalającej się sylwetki mężczyzny. Kącik warg uniósł się ku górze, sugerując rozbawienie, ale kiedy wzrok przesunął się na plecy jegomościa, w ciemnym oku błysnęła twarda iskra. Nawyki z pracy podsuwały mu przeraźliwe scenariusze, które mogły spotkać samotną kobietę na pastwę kilku ludzkich-potworów. Można mu było przypiąć własnie metkę bohatera, ale kryło się pod nią nieprzyjemne doświadczenie.
Odetchnęło cicho przez nos, gdy postać zniknęła gdzieś w tłumie,a on na nowo wracając do kobiety - Dotrzymam ci towarzystwa - właściwie stwierdził, nie stawiając na końcu wypowiedzi znaku zapytania. Sięgnął po alkohol, wcześniej dając sygnał barmanowi, by zrobił ognistą dolewkę - To raczej naturalne dla każdej myślącej istoty - nie bardzo miał chęć wracania do myśli, które tak desperacko próbował dziś odsunąć. Na krótką chwilę zapomnieć - Jeszcze przed momentem, widziałem smugi zamyślenia i na twoim obliczu. Mylę się? - nie wrócił do obserwacji barowej ściany, wiercąc spojrzeniem gdzieś dalej. Skoro zdeklarował swoją obecność w towarzystwie, poświęcał jej pełną uwagę. Prawie. Tym bardziej, że przyjemnością było przyglądanie się zmianom, jakie malowały się mimicznymi pociągnięciami na twarzy Gillian. Sposób w jaki cienie malowały jej powieki, w jaki układały się usta przy każdym, wypowiadanym słowie. Prawie zapomniał, jak piękna była. I zdecydowanie zdawała sobie z tego faktu sprawę, a Samuel, dla odmiany, postanowił na tym aspekcie skupić się dla własnej przyjemności.
- Skąd założenie, że nie dostrzegam? - uśmiech wdarł się na usta z iskrą, która nadawała mu zawadiackiej aury, tym samym płomykiem naznaczając ciemne źrenice - Może po prostu czekałem na właściwy uśmiech - odwrócił wzrok, na moment rejestrując poruszenie gdzieś w głębi. Ciemnowłosa kobieta, która wcześniej mu się przyglądała, nie tak dyskretnie jakby zapewne chciała, wskazała go gestem głowy. Jakby na potwierdzenie wcześniejszych słów, posłał jej uśmiech, którego nie powstydziłby się filmowy amant. Po czym, bez żadnego sygnału, odwrócił się, wracając do swojej rozmówczyni. Zupełnie tak, jakby przed chwilą nie uczynił niczego nadzwyczajnego. Być może prowokował nowy, losowy wyznacznik dzisiejszej ścieżki. A może, po prostu miał dosyć i chciał odpocząć w sposób, który kiedyś uznawał za najbardziej efektywny.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
"Pod ziemią" - Page 3 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: "Pod ziemią" [odnośnik]24.05.19 23:34
Powoli zapominała o gwarnym otoczeniu, o spojrzeniach, ukradkowo rzucanych przez wianuszek dziewcząt, kiedy w całej sytuacji upatrzyła sobie okazję do chwili zapomnienia i miłego spędzenia czasu, wyczuwając – być może błędnie – że Skamander potrzebował tego samego. Uśmiechnęła się lekko pod nosem do swoich myśli; los bywał naprawdę przewrotny splatając ze sobą po latach drogi dwójki znajomych osób, w momencie, w którym potrzebowały dokładnie tego samego i mogły to sobie wzajemnie zagwarantować. Odwróciła się więc do niego przodem, w mimowolnej odpowiedzi nachylając się nieco do przodu; łokieć oparła o blat, złożoną w pięść dłoń o policzek. W drugą ujęła szkło z bursztynowym trunkiem.
Obserwowałam cię – skłamała gładko – zastanawiałam się dlaczego siedzisz sam i o czym chcesz zapomnieć – była dobrym obserwatorem, ale również słuchaczem; zawód, który wykonywała w końcu wiązał się zarówno z jednym, jak i z drugim. Znała wiele sekretów, słyszała wiele plotek, niejednokrotnie na jeden temat, lecz z różnych ust, ale po pracy w redakcji Czarownicy postanowiła skończyć z tym na poczet rzetelnych informacji przekazywanych w Proroku w swojej kolumnie dla bezpieczeństwa podpisywanych pseudonimem – a później uchroniłeś mnie przed nauczką za błędy z przeszłości – przyglądała mu się nienachalnie, z każdą kolejną chwilą dochodząc do wniosku, że od czasu szkoły niewiele się zmieniło. Wciąż był tym samym przystojnym mężczyzną, wyróżniającym się swoją urodą na tle pozostałych osób w lokalu; tym samym, za którego uśmiechem wodziły niektóre kobiece spojrzenia i tym, którym złamał niejedno serce. Wyraźne zakreślone rysy twarzy naznaczone igiełkami ciemnego zarostu podkreślały zaciekawione spojrzenie, wędrujące właśnie w kierunku tamtej drugiej kobiety – zauważyła to i nie miała z tym problemu; znając jego podejście do płci damskiej była w stanie wybaczyć mu to drobne potknięcie. Zsunęła powoli spojrzenie na jego szyję, również i tam bez problemu zauważając ślad po ranie. Zainteresowała się nią, lecz nie zamierzała dopytywać. Widocznie nosił w sobie wiele historii, do których nigdy nie sięgnęła. Dopiero po chwili zorientowała się, że najwidoczniej obserwująca go panna zachęcona posłanym uśmiechem, postanowiła spróbować swojego szczęścia zmierzając właśnie ku nim.
Ciemnowłosa wyprostowała się w milczeniu, spoglądając nieco zaskoczona to na nią, to na niego, chociaż bardziej skupiła się na powstrzymaniu rozbawionego uśmiechu; nie podejrzewała, że ten wieczór – wieczór, który chciała spędzić w samotności przy drinku – obróci się w festiwal pełen zwrotów akcji, absurdów i zażenowania, których mnogość powoli zaczynała ją przytłaczać.
Widocznie twój uśmiech przyciągawciąż, dokończyła w myślach i nie dodała jednak nic więcej, dostrzegając mordercze spojrzenie posłane w jej stronę. Podziwiała nieznajomą za odwagę. Dziewczyna stanowiła jej przeciwieństwo: krąglejsza, z krótkimi włosami opadającymi niedbale na ramiona, w stanie też gorszym od niej, co dostrzegła już po kilku pierwszych postawionych krokach, chwiejnych, lecz nie na tyle, by nie panowała nad swoim chodem. Jednak kiedy tylko się odezwała, wpadając najwidoczniej w zestresowany, niezrozumiały monolog, zdecydowała się poczekać na przebieg akcji. Udając powietrze, bo tak też została potraktowana, zwróciła wzrok na wiszące nad barem lustro, lecz wciąż słuchała, ręką zasłaniając powstrzymywany śmiech. Ale im dłużej to trwało, tym bardziej męczyła ją nachalność nieznajomej i brak taktu, którym się wykazała niebezpiecznie zmniejszając dzielący ją od Samuela dystans. Wiedziała, że była mu winna odpłacenie się za przysługę sprzed zaledwie kilku minut, chociaż nie podejrzewała, że tak szybko spłaci ten dług.
Zrobiło się tłoczno – westchnęła z pozoru niezadowolona wstając i nie śpiesząc się, dopiła alkohol, zebrała swoje rzeczy, na koniec ujmując Samuela za dłoń. Ignorując dziewczynę ruszyła w stronę wyjścia.

przenosimy się, ztx2
Gillian Tremaine
Gillian Tremaine
Zawód : nielegalna redaktorka Proroka Codziennego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Rzut oka na świat wykazuje, że okropności nie są niczym innym jak realizmem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6202-gillian-tremaine#151870 https://www.morsmordre.net/t6219-volante#153466 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f178-pokatna-24-1 https://www.morsmordre.net/t6221-skrytka-bankowa-nr-1543#153488 https://www.morsmordre.net/t6222-g-tremaine#153493

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next

"Pod ziemią"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach