Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]18.12.20 18:50
First topic message reminder :

Salon

Pomieszczenie, w którym zbierała się zawsze cała rodzina było przytulne i przyjemne już od pierwszego momentu. Lekko z boku był ustawiony kominek, w którym palił się ogień, a wokół niego zgromadzono miękką kanapę i fotele, w których można było się zapaść. Pod ścianą stały regały wypełnione po brzegi książkami oraz mapami. Nie brakowało też rodzinnych zdjęć i pamiątek oraz roślin, które były obecne w całym domu. Małe, duże, wysokie, niskie, rozłożyste i strzeliste idealnie dopasowywały się w całe otoczenie nie pozwalając aby ktokolwiek zapomniał, że znajduje się w domu znawców roślin. Okna skierowane na ogród ozdobiono jasnymi kotarami, które dopełniały całości.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578

Re: Salon [odnośnik]25.11.23 12:08
Uśmiechnęła się na słowa Herberta.
No… tak… – Pokiwała głową.
Uspokojona słowami kuzyna, wróciła do rysowania, w geometryczny sposób nakładając na kubek cienie. Ograniczenie walorów pozwalało na lepsze zrozumienie tego, w jaki sposób działa światło, a ponadto mając do dyspozycji tylko jeden, niezbyt dobrej jakości ołówek, i tak nie była w stanie uzyskać pełnego cieniowania. Gwen wydawało się jednak, że i takie prace mają swój urok. Być może powinna w tym stylu kiedyś namalować cały obraz?
Pokiwała głową, wyrywając z notatnika kawałek papieru. Napisała na nim imię i nazwisko Charlie, a także potencjalny adres zamieszkania, po czym położyła karteczkę na stole.
Jeśli… jeśli wszystko jest z nią w porządku, sowa powinna ja znaleźć – powiedziała.
Zaśmiała się cicho, jakby działy bardzo ją bawiły. Pokręciła przy tym głową.
Żadnymi. Mój znajomy pisał artykuły, potrzebował wsparcia ilustratora i tak się trochę… wkręciłam. Nie zajmowałam się działami, rysowałam na zlecenie – wyjaśniła. – Myślałam nad tym… Ale nie wiem, czy po takim czasie będą mnie chcieli, zwłaszcza że wiesz, jaka jest sytuacja… – Westchnęła. Gdy zaczynała pracę dla pisma, wszystko było jakieś takie… łatwiejsze.
Nie miała pojęcia, co przyniosą następne miesiące. Wciąż zagubiona, potrzebowała oddechu, aby znów ustalić sobie dalsze cele, by wiedzieć, gdzie powinna stawiać następny krok. Doskonale jednak zdawała sobie sprawę z tego, że w obecnej sytuacji wcale nie będzie jej łatwiej. Wręcz przeciwnie. Każdy kolejny dzień, każdy kolejny miesiąc, będzie walką o przetrwanie. Przynajmniej jednak nie była w tym zupełnie sama, prawda? Wraz z kuzynami i ciotką chyba dadzą sobie radę. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że któreś z nich może w wyniku konfliktu stracić życie. Śmierć czyhała za rogiem, ale na Boga, czemu oni mieliby być jej coś winni? Jakby za mało cierpienia w ostatnich latach zesłało na nich życie.
Gdy skończyła rysować kubek, odłożyła przybory na stolik. Ręka, która w ostatnim czasie utraciła trochę wprawy, pobolewała ją delikatnie, domagając się odpoczynku.

| zt


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Salon [odnośnik]05.01.24 16:17
|20.08.1958

Wieści szybko się rozniosły i właśnie na to liczył kiedy wysyłał listy. Kiedy tylko jego mała sówka wracała, natychmiast wręczał jej kolejny list. Musiał mieć przygotowanych dużo smakołyków, aby w przeciągu trzech dni wysłała wszystkie listy. Następnie należała się jej odpowiednia nagroda w postaci odpoczynku. Siedziała więc teraz na żerdzi przed domem, główkę schowała pod skrzydłem i spała. Nie przeszkadzał jej wiedząc jak ciężką pracę wykonała.
Ledwie dzień wcześniej, Celina wsparła jego działania i pomogła rozdawać jedzenie, roztoczyła nad tą małą grupką w jego domu swoją opiekę. Chciał pomagać i to robił. Wieczorami opowiadał dzieciom historię z czasów kiedy podróżował, a te siedziały przy ognisku wsłuchane w jego słowa. Nakładał wtedy kapelusz, przybierał poważną minę i mówił, a słowa same płynęły. Zapominał wtedy o koszmarach jakie go dręczyły. Te niestety wracały w nocy. Nie wiedział jak sobie z tym poradzić. Z każdym porankiem było coraz gorzej, jakby jego własny dom, jego łóżko robiło wszystko, aby stał się złym człowiekiem. Spacery po lesie stawały się coraz dłuższe, a strzelba jawiła się przyjacielem. Czy popadał właśnie w szaleństwo? Do kogo miał się zwrócić z tym problemem?
Przetarł oczy, te podkrążone, przygaszone niedospaniem nim wrócił z ogródka warzywnego. Zapasy się kurczyły. Ludzie, którym pomagał musieli ruszać dalej. On też miał rodzinę do wykarmienia. Jeden z mężczyzn zapewnił go, że jutro z samego rana ruszą w podróż. Mają plan, ponoć jakiś inny znajomy może ich przygarnąć i dać schronienie. Wczoraj przyleciała sowa zapewniając, że mają bezpieczną drogę. Herbert odetchnął trochę z ulgą, że odzyskają dom, a on będzie mógł się skupić na zbiórce, bo zrozumiał jak wielka jest potrzeba i jeżeli każdy, komu tragedia oszczędziła dom może oddać koc, puszkę fasoli, słoik przetworów to uda się pomóc większej liczbie ludzi, zwłaszcza, że Dorset umierało. Wystarczyło parę dni, aby zorientować się jak wielka jest skala zniszczeń. Jak przed paroma dniami martwił się o koniec zawieszenia broni, tak teraz nic nie było ważne, poza przetrwaniem. Wojna jawiła się przeszłością, do której miał nadzieję, że teraz nikt nie będzie wracał. Choć nie zdziwiłby się, gdyby druga strona wykorzystała kataklizm przeciwko nim. Ludzie bez serca i skrupułów, a takimi ich właśnie odbierał.
-Nie jest tego dużo… - Oznajmił wkraczając do domu, gdzie w kuchni przebywała Prima. Czarownica zjawiła się, informując, że jest ciotką Celiny, a ta opowiedziała o tym co się dzieje w Greengrove Farm i postanowiła pomóc. Nie odmówił, tylko wpuścił od razu do kuchni, gdzie zaoferowała swoją pomoc. Herbert nie był kucharzem, potrafił parę rzeczy zrobić, ale do wielkiej biegłości trochę mu brakowało. Kobieta zaś doskonale wiedziała co należy robić więc on jedynie wykonywał polecenia. Grupa dzieciaków, która wraz z rodzicami na parę dni znalazł u niego schronienie zaraz przyszła paląc się do pomocy. Tylko pytali, co mogą zrobić, czy jest jakieś specjalne zadanie dla nich. Herbertowi kończyły się już pomysły. Byli wysłani na wyprawę po drewno, następnie w poszukiwaniu tańczącego garnka, a następnie zaginione chochli. Z wszystkich wracali z tarczą. Postawił koszyk z marchewkami oraz burakami na kamiennej podłodze. -Została już praca dzielnych krasnali kuchennych. - Wskazał na warzywa oraz obieraczki.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go




Ostatnio zmieniony przez Herbert Grey dnia 25.01.24 13:53, w całości zmieniany 1 raz
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]16.01.24 18:08
O działaniach podjętych przez niejakiego pana Greya usłyszała z dwóch źródeł. Pierwszym z nich była rzecz jasna Celine ― dowiedziała się, że jej śliczna duszka żwawo ruszyła do pomocy, nawet jeśli ta pomoc miała zawrzeć się w jedynie podstawowych czynnościach, jak przemywanie ran, polewanie zupy, czy częstowanie poszkodowanych uśmiechem. Drugim źródłem był z kolei Roger ― gdy czytała otrzymany od niego list w pierwszej chwili się dziwiła i zastanawiała, co to za znajomość i jak to tak w ogóle, ale potem dziwić się przestała i skwitowała to wszystko wzruszeniem ramion.
Nie on jeden przecież posiadał znajomych o których nikt by go nie podejrzewał, prawda? A połączenie detektywa z… czym właściwie zajmował się pan Grey? Nie miała absolutnie zielonego pojęcia, ale w świetle listu konieczność uzupełnienia luk informacyjnych wyraźnie bladła. Była potrzebna i ― na wszystkich znanych jej bogów ― tak bardzo chciała czuć się potrzebna.
Nie wiedziała co konkretnie może być przydatne i czego właściwie oczekiwałby od niej pan Grey, zatem do płóciennej, wyświechtanej torby zapakowała wzmacniające eliksiry i trochę ingrediencji, by w razie czego móc uwarzyć coś na miejscu. Zabrała także uprzednio uprane prześcieradło, które podarła na równe pasy, by móc przewiązać pomniejsze rany lub je oczyścić. Okulary na koralikowym łańcuszku zawiesiła na szyi, ubrała kapelusz ze szpicem i była gotowa do drogi.
Do Greengrove Farm ostatecznie doleciała na miotle, uprzednio teleportując się gdzieś w znane jej okolice Dorset. Zapoznanie było krótkie, wymienili ledwie imiona i uścisk dłoni, a zaraz potem Herbert zaprosił ją do kuchni. Prima nie protestowała ― gotowanie darzyła prawie tak wielką miłością, jak warzenie eliksirów, a wprawa w obu czynnościach pozwoliła jej dokonywać prawdziwych cudów, przy jednoczesnym oszczędnym wykorzystaniu składników.
Akurat wycierała ręce w wełnianą zapaskę, gdy do kuchni wkroczył gospodarz.
Niedużo to zawsze lepiej niż nic! ― odparła wesoło. Uśmiech sam wpełzł na jej wargi, jakby chciała zarazić go optymizmem i tym samym usunąć szare cienie kładące się pod oczami czarodzieja. Niestety, bezskutecznie.
Zajrzała do koszyka i zastukała palcem w policzek. Wyglądało na to, że najlepszym wyjściem byłoby dogotowanie jeszcze kaszy i podsypanie tego ziołami, by lekko podkręcić smak. Chyba, żeby jednak zupę?...
Herbercie, ile osób w sumie będzie na posiłku? ― spytała, obrzucając czarodzieja spojrzeniem pełnym zadumy. ― Czy Celine wspominała ci może, że znam się także na alchemii? Czy są wśród ocalałych jacyś ludzie potrzebujący mikstur? Znam też podstawy pierwszej pomocy…


świeć nam żywym, świeć umarłym


Prima Lovegood
Prima Lovegood
Zawód : wiedźma z lasu, alchemiczka
Wiek : 38
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa

śnią mi się wilki
i śni mi się krew

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +8
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11773-prima-howell#363431 https://www.morsmordre.net/t11803-dybuk#364592 https://www.morsmordre.net/t12230-prima-lovegood#376594 https://www.morsmordre.net/f405-lancashire-lisi-bor-chata https://www.morsmordre.net/t11805-skrytka-bankowa-nr-2547#364597 https://www.morsmordre.net/t11804-prima-howell#364594
Re: Salon [odnośnik]25.01.24 14:28
Dzieciaki widząc, że dorośli właśnie zaczęli rozmawiać uznały, że jednak zabawa z psem wydaje się bardziej ciekawa niż obieranie warzyw. Zresztą, widzieli nieraz jak rodzice jednym ruchem różdżki sprawiali, że warzywa same pozbawiały się niechcianej skórki. W związku z tym, nie miały zamiaru same pchać się do ciężkiej pracy.
To sprawiło, że Herbert nie musiał wynajdować im zajęcia. Po chwili na tyłach domu dało się słyszeć radosny pisk grupki, która rzucała patyki potężnemu psisku, z którym jakiś czas temu, zamieszkała w Greengrove farm Gwen.
-Czternaście osób. - Odpowiedział na zadane pytanie. -Pomogę, tylko powiedz co mam robić. - Dodał jeszcze, bo przecież samej jej nie zostawi z tworzeniem posiłku. Pokiwał nieznacznie głową, a światło padające na jego twarz pogłębiło cienie pod oczami. -Jedna z kobiet jest ledwo po porodzie, mówili, że potrzebuje czegoś na wzmocnienie. - Wskazał na salon, gdzie siedzieli dorośli pochylając się nad mapami jakie im udostępnił. Jedna sowa opuściła właśnie dom, zapewne niosąc zakodowaną wiadomość do kogoś kto dysponował świstoklikami. -Ma na imię Luisa. - O ile nie pomylił imienia, ponieważ przez koszmary, jego umysł nie działał tak jakby sobie tego życzył. Pewne sprawy mu umykały, informacje przeciekały przez palce. Łapał się na tym, że zapomniał dlaczego chciał iść do kuchni i w połowie drogi zawracał. Nie wiedział jak długo ten stan się utrzyma, ale nie chciał prosić o nic dla siebie. W końcu dziwne sny miną, a on powróci do pełni sił. Być może zwyczajnie potrzebował spokoju, a o taki teraz było ciężko. W tym momencie rozległ się płacz małego dziecka, do którego zaraz dołączył troskliwy głos jego matki. Herbert uśmiechnął się nieznacznie; dźwięk ten był potwierdzeniem jego słów. W tym momencie do kuchni weszła Lusia. Była kobietą średniego wzrostu, ubrana w długą, brązową spódnicę i do tego szary sweter, włosy koloru orzecha zebrane w warkocz opadały jej między łopatki. -Czy mogę chłodną wodę? Wydaje mi się, że Tommy ma gorączkę. - Oznajmiła zmartwionym głosem. Spojrzała to na Greya to na Primę. Dopiero po chwili można było zobaczyć jak spódnicy uczepiona jest mała dziewczynka, nie starsza niż cztery lata, która wpatrywała się dużymi, zielonymi oczami w otaczający ją świat.
-Może Prima da radę pomóc? - Zagadnął Gery, który znał się na obieraniu marchewek, ale nie na udzielaniu pomocy małym dzieciom. Zwłaszcza takim, które przyszły na świat ledwo przed paroma tygodniami, a jego rodzice byli zmuszeni opuścić swój dom i szukać nowego. Dziękował losowi, że jego oszczędzono, tak samo jak dom, w którym mieszkał. Ojciec, gdyby żył, powiedziałby, że czuwała nad nim jakaś opatrzność. Cokolwiek to było, to on sam wiedział, że jedyne co teraz może zrobić to pomóc innym, którzy nie mieli tyle szczęścia.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]11.02.24 10:46
Przechyliła lekko głowę, gdy światło dnia pogłębiło widoczne pod oczami Greya cienie. To też ją niepokoiło ― rozumiała chęć pomocy, poświęcenie, ale nie mogłaby przejść obojętnie obok sojusznika, obok człowieka, który poświęcał własny dom i własne zasoby by pomóc innym.
Pewnie jak powiem, że najbardziej mi pomożesz idąc spać, to mnie nie posłuchasz? ― odparła z cieniem żartu w głosie i pokręciła głową. ― Przy tak dużej liczbie osób warto byłoby połączyć warzywa z kaszą. Posiłek będzie miał więcej objętości i na dłużej pozostanie w żołądku niż zupa. Dysponujesz może czymś takim?
Jeśli nie, to nadal pozostawała im opcja zupy. Cienkiej, bo pozbawionej mięsnej bazy, ale zawsze było to coś, czym można było uśpić głód.
Prócz ewentualnej kaszy będzie potrzebna pomoc z porcjowaniem warzyw i obieraniem. ― Niby mieli od tego zaklęcie, ale Prima wolała używać magii do konkretnych, bardzo magicznych rzeczy. Resztę, proste czynności dnia codziennego, wolała wykonywać własnymi rękami.
Zerknęła mu przez ramię, gdy wspomniał o potrzebującej pomocy kobiecie. Wyglądało na to, że posiłek ― w dowolnej formie ― i tak przejdzie głównie pod komendę Greya. Pomoc medyczna miała wyższy priorytet.
Gorączkę? ― powtórzyła zmartwionym głosem po Luisie, szczerze zaniepokojona. Niemowlaki i ich zdrowie zasługiwały na osobną książkę, która sprowadzałaby się mniej-więcej do tego, że liczył się czas. Bardziej niż wszystko inne. ― Znam zaklęcie na zbicie gorączki, jest skuteczniejsze niż zimny okład. Ale najpierw muszę zobaczyć dziecko.
Obejrzała się na Herberta, zacięła wargi w wąską kreskę, myśląc intensywnie nad nadchodzącym postępowaniem.
Dysponujesz kociołkiem, prawda? Nie jest mi potrzebny już-teraz, w tej sekundzie ― dodała zaraz, nie chcąc by mężczyzna zrywał się do poszukiwań ― ale tak… na wszelki wypadek.
Wróciła spojrzeniem do Luisy i założyła na nos okulary-połówki.
Przynieś dziecko tutaj, w kuchni jest więcej światła niż w tamtym salonie. No i jest miejsce na stole, tam trwa narada z mapami. ― Uśmiechnęła się pokrzepiająco do czarownicy. ― Nie będziemy im tam przeszkadzać.
Uprzątnijmy tu trochę ― zwróciła się znów w stronę Herberta i zabrała się za przesuwanie misek z warzywami, garnków, noży i tym podobnych spraw na bok, by pozostawić na blacie dość miejsca na niemowlaka.


świeć nam żywym, świeć umarłym


Prima Lovegood
Prima Lovegood
Zawód : wiedźma z lasu, alchemiczka
Wiek : 38
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa

śnią mi się wilki
i śni mi się krew

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +8
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11773-prima-howell#363431 https://www.morsmordre.net/t11803-dybuk#364592 https://www.morsmordre.net/t12230-prima-lovegood#376594 https://www.morsmordre.net/f405-lancashire-lisi-bor-chata https://www.morsmordre.net/t11805-skrytka-bankowa-nr-2547#364597 https://www.morsmordre.net/t11804-prima-howell#364594
Re: Salon [odnośnik]14.02.24 11:39
Zaśmiał się cicho słysząc słowa kobiety i pokręcił głową.
-I tak by nie zasnął. - Koszmary zaraz zaatakowały by jego umysł, zsyłały niepokojące wizje. Budząc się czułby drżenie rąk, [przyspieszony oddech świszczący w płucach i zimne krople potu na skroni. Nawet magii za bardzo nie używał gdyż brakowało mu sił, aby utrzymać cięższe zaklęcie. Cieszył się w takiej chwili, że ojciec mugol nauczył go jak radzić sobie bez magii. Nie czuł się taki bezradny kiedy z niej nie korzystał. -Kasza jest.
Tego akurat nie brakowało. Kiedy otrzymywali racje żywnościowe po prostu brał to co było bez zadawania pytań. Imał się każdej pracy czy to w porcie czy to przy magazynach. Każda dawała jakiś zarobek w postaci jedzenia lub paru sykli, które mógł wymienić na suche składniki. Ogródek przy domu i szklarnia pozwalały na warzywa czy owoce. Hattie też nie próżnowała i tworzyła liczne zapasy i przetwory, z których mogli skorzystać.
Trzymając pakunki z kaszą słuchał wymiany zdań między kobietami. Słysząc polecenie zabrał się za uprzątnięcie stołu i przeniesienie pracy do innej części kuchni. Ta, na szczęście, była dość obszerna, więc nie stanowiło problemu przearanżowanie miejsca.
Luisa położyła niemowlaka na wskazanym przez Primę miejscu, a Herbert zniknął w czeluściach spiżarni szukając rzeczonego kociołka. mała dziewczynka uczepiona spódnicy mamy patrzyła na Primę jakby szukając w jej twarzy potwierdzenia, że wie co robi.
-Nie mogę jej zbić, a też nie chce jeść. - Młoda matka odkryła pogładziła po rozpalonym policzku syna kiedy ten zanosił się płaczem rozrywającym na strzępy serce. Grey w tym czasie odnalazł kociołek i ustawił go w gotowości. Nie chciał marnować czasu więc zabrał się za przygotowywanie warzyw, ponieważ i tak byłby kulą u nogi dla kobiet. Co nie zmieniało faktu, że zerkał ukradkiem co robiły. Miał przecież stać się ojcem, Florka pod czujną opieką jego matki i ciotki dochodziła do siebie po niedawnej sytuacji kiedy ciąża groziła poronieniem. Ta myśl sprawiła, że mocniej zacisnął dłoń na rączce noża. To właśnie w takich sytuacjach czuł się bezradny. Nie chciał nigdy więcej znaleźć się w takiej sytuacji. Sytuacji, w której stał jak wryty i nie wiedział co zrobić. Ból jaki wtedy czuł nie dało się inaczej opisać jak odbierający oddech i zdroworozsądkowe myślenie.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach