Wydarzenia


Ekipa forum
Ukryte stoliki
AutorWiadomość
Ukryte stoliki [odnośnik]21.09.15 22:42
First topic message reminder :

Ukryte stoliki

★★
W wąskiej wnęce w każdej z bocznych sal, w wiecznym półmroku, zlokalizowano pojedyncze stoliki. Są one idealnym miejscem na ubicie niekoniecznie legalnych interesów. Nie świeci się na nich żadna świeca, dlatego często pomijane są przez wzrok gości lokalu... A jeśli wiesz, że kto tam się znajduje, lepiej nie patrz zbyt często w tamtym kierunku.

Możliwość gry w kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:44, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryte stoliki - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Ukryte stoliki [odnośnik]28.07.22 22:00
Palce Rigela mocniej zacisnęły się na kościstym ramieniu domowego skrzata, kiedy ten, dzięki swojej potężnej magii przeniósł czarodzieja z ciemnej, zakurzonej kamienicy rodowej, gdzie portret przodków uważnie śledziły każdy jego ruch wprost do miejsca, będącego zupełnie innym światem - labiryntem pełnym ciemnych zakamarków, tylko z pozoru wyglądającym na przytulny pub. Tu powietrze pachniało alkoholem oraz dymem, a każdy z gości był zajęty swoimi, prawdopodobnie mało legalnymi biznesami i raczej nie zwracał uwagi na pojawienie się młodego lorda. Black mógłby odetchnąć z ulgą, lecz doskonale pamiętał, że w takim miejscu jak to, lepiej cały czas mieć się na baczności. Tak naprawdę, gdyby nie Marudek, to noga mężczyzny nigdy by tu nie stanęła. Biała Wywerna nie była miejscem, w którym kiedykolwiek czułby się dobrze, chociaż zdarzały mu się już bawić w tanich lokalach. Te jednak były głośne, pełne życia, szalonej muzyki, ożywionych rozmów - niczym nie przypominały przeklętego grobowca.
Kiedy Black stał tak pośrodku sali, rozglądając się niepewnie - przybył idealnie o czasie, liczył się więc z tym, że prawdopodobnie będzie musiał sam zająć stolik - podszedł do niego podejrzany jegomość, który tylko rzucił, że “lordzie Black, pan Mulciber czeka o tam” i ruchem głowy pokazał mu miejsce, do którego ma się udać.
Po raz kolejny Niewymowny przyszedł wcześniej. Rigel jedynie westchnął w duchu, po czym poszedł we wskazane miejsce, a skrzat domowy podążył tuż za nim.
Trochę niepokoił go też fakt, że tak szybko został rozpoznany. W sumie, czego się mógł spodziewać? Mimo że próbował ubrać się na tyle neutralnie, na ile pozwalały mu siły i chęci - proste czarne spodnie i koszula, ciemnoniebieska kamizelka oraz zarzucona na ramiona zwykła czarna szata, nadal od razu rzucał się w oczy. Był tu obcy. I nic na całym świecie nie było w stanie tego ukryć.
-Dobry wieczór panie Mulciber. - uśmiechnął się lekko do mężczyzny, kiedy w końcu znalazł go przy jednym ze stolików na uboczu. - To miejsce, które pan wybrał… Jest bardzo… osobliwe. Ciekawy wybór.
Etykieta wymagała od niego rozpoczęcia spotkania drobną pogawędką, chociaż wiedział, że Niewymowny jest osobą, która woli przechodzić do konkretów, niż rozmawiać o gęstości mgły na Londyńskich ulicach.
-Czy ściany Departamentu Tajemnic, nie powinny słyszeć o sprawie, o której chce mi pan powiedzieć?
Nie rozumiał, co sprawiło, że o sprawach, dotyczących pracy musieli omawiać poza dziewiątym piętrem Ministerstwa Magii. I szczególnie w takim miejscu.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]18.08.22 1:57
Uniósł powoli wzrok na młodzieńca, który zjawił się tu, przy stoliku. Patrząc na niego, widząc go — czuł się stary. O wiele za stary. Doświadczenia zjadały go od środka, malowały się na jego twarzy pod postacią zmęczenia, a troski i nadmiar pracy dodawały mu lat, choć nie był znacząco starszy od lorda, który nieśmiało pukał do wrót Departamentu Tajemnic. Naturalny chłód towarzyszył mu w usposobieniu i jasnych tęczówkach, które przy tym świetle wydawały się ciemniejsze i bardziej przygaszone, rozjaśniane żarzącym przy twarzy papierosem. Ruchem dłoni wskazał mu miejsce przed sobą, nieszczególnie zaskoczony towarzystwem skrzata.
— Jest? — spytał, zerkając na otaczające go ściany. — Alphard tutaj bywał — wspomniał bez cienia nostalgii, ale także jakiejkolwiek uszczypliwości. Trudno było porównywać ich do siebie, Rigel zdawał się być całkowitym przeciwieństwiem. Zerknął na niego ponownie i zaciągnął się papierosem, prostując na krześle. — To ty nie powinieneś słyszeć o tej sprawie — poprawił go od razu. Problem nie tkwił w ścianach departamentu, a tego, że Black był stażystą, który nie był wtajemniczony w sprawy, badania i odkrywane tajemnice. Nie wiedział o nich sam minister magii, niewymowni trzymali je za drzwiami swych sal, dbając pieczołowicie, by żadne wieści nie wydostały się na zewnątrz. — Ale jeśli się zdecydujesz zrobić to, czego potrzebuję, sytuacja będzie mogła się zmienić. — Spojrzał na niego uważnie. Nie pracował tam długo, nie miał długiego stażu za sobą. Być może był jednym z młodszym pracowników tam, ale bycie Śmierciożercą otwierało wiele drzwi. — Wszystko zależy od ciebie. Nie muszę wspominać, że jeśli się zdecydujesz, obowiązuje cię bezwzględny zakaz dzielenia się tym z kimkolwiek? — spytał, ale wyraz jego twarzy pozostawał niezmienny; kamienny, pozbawiony jakichkolwiek emocji. — Kiedy Departament Tajemnic przyjmuje nowego niewymownego, ma on obowiązek złożyć przysięgę, w której zobowiązuje się przestrzegać bezwzględnego nakazu milczenia pod groźbą zesłania do Azkabanu. Zapewne wiesz, że śmierć tam na nikogo nie czeka. Więźniów spotyka znacznie gorszy los. Nie jesteś niewymownym, ale to tyczyć się będzie także ciebie. Rozumiesz? — spytał, strzepując popiół do popielnicy stojącej z boku.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew


Ostatnio zmieniony przez Ramsey Mulciber dnia 21.10.22 10:38, w całości zmieniany 1 raz
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ukryte stoliki - Page 4 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]12.10.22 23:08
Czarodziej zajął wskazane przez niewymownego miejsce przy stoliku. Ręce położył na kolanach - podświadomie mając pewne obawy, czy dotykając blatu, nie natrafi na coś nieprzyjemnie lepkiego, co zostanie na rękawach jego koszuli na całą wieczność. Na słowa Mulcibera rozejrzał się po wnętrzu podejrzanego przybytku. Nigdy nie dopytywał brata, gdzie konkretnie bywa, kiedy wychodzi, by działać dla dobra przyszłości magicznego społeczeństwa. Chociaż im bardziej Black o tym myślał, tym mniej się dziwił. W końcu tonąca w półmroku Biała Wywerna przypominała co niektóre pokoje w ich rodowej kamienicy.
-Ah, teraz rozumiem. - Rigel powoli kiwnął głową. Teraz zaczynała docierać do niego ta cała sytuacja. Miał możliwość dotknięcia czegoś, uczestniczenia w czymś, na co zwyczajnie inni niewymowni nigdy by mu nie pozwolili, nawet mimo tego, że dostawał coraz trudniejsze zadania, bardziej niebezpieczne i skomplikowane. Przesiadywał godzinami w pracy, robiąc prawdopodobnie więcej, niż którykolwiek ze stażystów. Praca była jego narkotykiem, równie uzależniającym, co Widły, po które sięgał coraz częściej.
-Przecież zawsze może Pan liczyć na moje wsparcie - zapewnił, w końcu ożywiając się bardziej. Śmierciożerca ponownie wyciągał do niego rękę, oferując coś, na czym Blackowi mocno zależało, a poza pracą w jego życiu pozostało już niewiele rzeczy, na których naprawdę mu zależało.
-Doskonale o tym wiem, Panie Mulciber - odpowiedział, po czym sam wydostał z kieszeni papierośnice, żeby również zupełnie tak jak jego rozmówca uraczyć się smakiem tytoniu. Zwietrzałym… ale zawsze to coś. W tej chwili wyglądali podobnie - podobnie zmęczeni, acz z zupełnie innych powodów. - Nawet teraz, mimo że nie obowiązuje mnie przysięga, to nie mam w zwyczaju, by dzielić się z innymi tym wszystkim, nad czym pracuję. To by było bardzo… nieprofesjonalne.
Do swoich obowiązków Black podchodził bardzo odpowiedzialnie. To nie konsekwencje płynące z możliwej kary za złamanie zasad sprawiały, że postępował w taki, a nie inny sposób. Mężczyźnie bardzo zależało na nieskazitelnej reputacji - przecież liczył na to, że kiedyś zostanie zauważony i stanie się niewymownym. Ale była i jeszcze jedna rzecz, ważniejsza niż cała reszta. Rigel przede wszystkim zdawał sobie sprawę z tego, że wszelkie sekrety w rękach “obcych”, niezwiązanych z Departamentem Tajemnic, mógłyby wyrządzić więcej szkód niż pożytku.
-Dlatego obiecuję, że i tym razem będę również trzymał wszystkie informacje w tajemnicy. To jak mógłbym pomóc?

|zużywam 2 gramy tytoniu


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?


Ostatnio zmieniony przez Rigel Black dnia 14.02.23 18:05, w całości zmieniany 1 raz
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]21.10.22 12:33
Nie miał wątpliwości, że Rigelowi zależało na tym, by zaistnieć w departamencie. Tam trudniej było zostać zauważonym, dostać się do środka, by poznać prawdziwe tajemnice i rozpocząć przygodę w odkrywaniu świata magii. Jego własna droga była długa, a teraz, kiedy znajdował się wśród niewymownych wiedział, że to co o nich mawiano, co myślał sam Minister Magii na temat ich pracy i w co wierzyli przypadkowi ludzie to jedno, a to, co rozgrywało się naprawdę za zamkniętymi drzwiami coś innego. Tam nie było granic, które ograniczałoby kogokolwiek. Etyki, tradycji, wyobraźni. Wszystko było dozwolone bo najważniejsze było dotarcie do prawdy, dążenie do poznania. Czystego poznania. Nie wiedział, czy młodym Blackiem kierowało przeświadczenie o elitarności i prestiżu, próba udowodnienia czegoś komuś bądź sobie czy prawdziwa potrzeba zgłębiania niezbadanego — ale motywacje nie były istotne, liczył się efekt.
— Wiesz, jak działa Namiar?— spytał zerkając na niego. — Jego modyfikacje mają wiele różnych zastosowań, ale głównym i najbardziej znanym jest oczywiście namiar na niepełnoletnich czarodziejów. Monitorował swojego czasu nielegalne użycia czarów. Chciałbym, byś rozłożył namiar na czynniki pierwsze, rozpisał go numerologiczne. Bardzo dokładnie. I to samo z zaklęciem Proteusza. Znasz je, prawda? — Banalne zaklęcie, choć w Hogwarcie mogło stanowić wyzwanie. — Proteusz posłuży komunikacji w sytuacjach kiedy namiar wskaże miejsce wystąpienia niepożądanego działania, zorganizuje do tego odpowiednie służby. Zastanów się nad tym gdzie oba zaklęcia mają słabe strony, jak można byłoby je wzmocnić. Namiar można oszukać, a Proteusza powielić wprowadzając w błąd. Zależy nam na tym, by dobrze zlokalizował i szybko zaalarmował właściwe osoby, więc trzeba na bazie tych dwóch zaklęć stworzyć jedno i przygotować tak, by działało błyskawicznie, niezawodnie. Trudność polega na powiązaniu go z niepożądanym działaniem.— Zamilkł na chwilę. W innej sytuacji mogliby to zrobić urzędnicy bazując na sprawdzonych technikach, nie musiałby to robić sam, bazując na własnej wiedzy i umiejętnościach. I czarnej magii. Spojrzał na Rigela; nie mógł mu zdradzić wszystkiego.— Kiedy czarodzieje bez przeszkolenia, nielegalnie rzucają zaklęcia, wyzwalają magię, magia zaś energię, na którą odpowiednio reaguje namiar, odczytując informacje o niedozwolonym użyciu magii i przesyłając informacje do Ministerstwa Magii. Zaklęcie to stworzono oczywiście dla bezpieczeństwa społeczeństwa, zniechęcając czarodziejów bez umiejętności do stosowania magii bez nadzoru, nierzadko ze szkodą dla samych siebie, dlatego przyjęło się, że za ewentualne skutki odpowiadają opiekunowie jeśli młodociani korzystają z magii pod ich czujnym okiem. My także chcemy doprowadzić do zaniechania stosowania określonych praktyk. Wyeliminować je zupełnie. Rozumiesz? Wykorzystamy sekwencje źródłowe do stworzenia czegoś podobnego, ale znacznie silniejszego. Czegoś, co będzie działać na wszystkich w całej Wielkiej Brytanii. Uprzedzając wątpliwości, tak, to oznacza pełną inwigilację wszystkich czarodziejów i tak, dotyczy to także bezpieczeństwa całego kraju, dlatego to takie ważne byś nie dzielił się tym z nikim. Jeśli ktokolwiek się o tym dowie narazisz życie wielu ludzi. Wola stworzenia tego wyszła z samej góry — dodał enigmatycznie, nie podając żadnego nazwiska jednak. Rigel jednak musiał mieć świadomość, że nie było to osobistym kaprysem. Nie chciał, by Black miał jakiekolwiek wątpliwości. Wręcz przeciwnie, pragnął, by poczuł się w obowiązku strzeżenia tej tajemnicy i zrobienia czegoś dobrego.— A ja jako najbardziej kompetentna do tego osoba zajmę się tym. I ty mi w tym pomożesz — dodał, przykładając papierosa do ust. Zaciągnął się znów dymem, wypuścił go szybko razem z kolejnymi słowami. — Jesteśmy w stanie wojny a o posądzenie o zdradę nietrudno, zdawało się wisieć w powietrzu. — Czas, by tę wojnę poprowadzić ku końcowi, Rigelu.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ukryte stoliki - Page 4 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]02.11.22 17:14
Rigel nie raz się zastanawiał, jak Mulciberowi udawało się pogodzić pracę w Departamencie Tajemnic ze służeniem Voldemortowi. Czy był w stanie ukryć przed Czarnym Panem - osobą, sięgającą po niebezpieczną magię, niewahającą się niszczyć wszystko na swojej drodze, byle by osiągnąć jakiś swój bliżej nieokreślony cel - te wszystkie sekrety, jakie taiły się na dziewiątym piętrze Ministerstwa Magii? Jeśli tak, to jaka była tego cena? A jeśli nie… To Black nawet nie chciał o tym myśleć.
Zderzenie rzeczywistości z idealizowaną wersja świata bolał zbyt mocno.
Jednak wiedział jedno - wszystko, ale to wszystko, co usłyszy w ścianach Departamentu Tajemnic, oraz od swojego przełożonego, zachowa dla siebie i będzie chronić tę wiedzę ceną swojego marnego, krótkiego życia.
Czarodziej zamyślił się i zaciągnął się papierosem, żeby po chwili wypuścić przez lekko rozchylone usta strużkę dymu, która powoli rozpłynęła się w przestrzeni. Próbował zrozumieć, do czego zmierza Niewymowny, prosząc go o analizę tego zaklęcia. Czy coś się stało? A może to kolejna próba, by sprawdzić jego, Rigela, kompetencje? Zanim jednak młodszy mężczyzna zdążył zadać pierwsze pytanie, Ramsey poruszył temat zaklęcia Proteusza i wtedy nagle cały świat zwolnił.
Black poczuł jak zimny pot powoli, kropla za kroplą, powoli zaczyna płynąć wzdłuż jego kręgosłupa. Czyżby mężczyzna wiedział o tajemnicy, jaką skrywał młody lord? Czy to jakaś ukryta sugestia? Ponownie przystawił papierosa do swoich ust, jednak kiedy znów próbował wciągnąć do płuc gryzący, ale przynoszący chwilowe ukojenie dym, poczuł w gardle bolesną gulę, a oczy zaczęły go niemiłosiernie piec.
Przecież jeszcze niedawno wykorzystywał zaklęcie Proteusza codziennie, by porozumieć się z kochankiem. Pamiętał, jak wspólnie tworzyli szyfr i cały system tego, jak mogliby się bezpiecznie kontaktować. Wydawało się, jakby było to w zupełnie innym życiu. W takim, gdzie dwóm skrzywdzonym ludziom udało się znaleźć wytchnienie i bezpieczeństwo, mimo szalejącej wokół wojny.
Ale teraz… cóż, teraz nie było już nic.
-Chyba mam pomysł na to, jak stworzyć zaklęte przedmioty w taki sposób, żeby spełniały swoje zadanie i były trudne do podrobienia - powiedział powoli, wypowiadając każde słowo ciszej, niż by chciał. Walczył, przykładając tytaniczny wysiłek w to, by nie rozkleić się tu i teraz - na oczach swojego przełożonego, kiedy ten oferował mu tak odpowiedzialne zadanie. - Czym miałoby być to niepożądane działanie? Specyficzne zaklęcie?
Odkaszlnął, by udać, że zadławił się dymem, po czym kontynuował.
-A czy Pan nie obawia się takiego odarcia z prywatności? Czy to nie zaszkodzi innym Niewymownym w ich pracy? - Przekrzywił lekko głowę. Rozumiał, że taki był rozkaz od wyżej postawionych. Jednak myśl, że coś może mieć wpływ na badania, przeprowadzane za zamkniętymi drzwiami Sal, dość mocno go niepokoiła. Pozostawała jeszcze jedna sprawa - czy sam był gotów zrezygnować z prywatności? Tego na razie nie wiedział. Miał zbyt wiele tajemnic do ukrycia, by tak po prostu pozwolić zaklęciu śledzić każdy jego ruch. Z drugiej strony, jeśli taka miałaby być cena za zakończenie wojny… to bez problemu byłby gotów ją zapłacić.
-Jak już o tym mówimy - zaczął ostrożnie. Teraz albo nigdy. - To chciałbym zaproponować również inną pomoc. Wiem, że hrabstwo Warwickshire zostało dane Panu pod opiekę, co oznacza, że będziemy sąsiadami.
Uśmiechnął się lekko na myśl, jak nietypowo to zabrzmiało.
-Chciałbym pomóc Panu w zadbaniu o miejscową ludność. Tak się składa, że niedawno otworzyłem sierociniec, do którego mógłbym przyjąć potrzebujących również z Warwickshire. Panie Mulciber, nawet sobie Pan nie wyobraża, jak wiele dzieci potrzebuje obecnie kochających rodzin i domów, a pozostawione same sobie mogą stać się łatwym łupem dla wszelkiej maści niegodziwców. Mogą ich wciągnąć do półświatka, zmanipulować, czy nawet zwyczajne mordować, by zaspokajać swoje wypaczone żądze. - Zmarszczył brwi. Black nie miał pewności, czy Ramsey w ogóle wie, jak wielka odpowiedzialność spadła na jego barki. Nie był przecież szlachcicem, więc skąd mógł wiedzieć, jak opiekować się hrabstwem, by te kwitło? - Jest wiele frontów, na jakich trzeba walczyć, ale ten jest chyba najważniejszy. Przecież od tego, jak zadbamy o przyszłe pokolenie, zależeć będzie wygląd naszego świata. One będą kontynuować to, co zostało przez stworzone, kiedy Śmierć już nas zabierze.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]24.11.22 2:00
Służba ponad wszystko — tym właśnie była próba śmierciożercy. Wymagała zamordowania złego czarodzieja, mugola i najbardziej niewinnej istoty, jednorożca. Każdy z tych morderstw nie mogło być podsycone osobistymi powodami, chęcią zemsty, czy własnym poczuciem sprawiedliwości. To było odebranie życia w imię i dla Czarnego Pana. To ostatnie, wedle wszystkich znanych podań i wierzeń, przeklinało duszę czarodzieja na wieki. Największe z przekleństw nie mogło odmienić już człowieka. Zmienić jego nastawienia, a od tej decyzji nie było już odwrotu. Ramsey, odkąd to uczynił, ani przez chwilę nie wątpił i nie żałował, a całe swoje życie fanatycznie podporządkował Lordowi Voldemortowi — fanatycznie, ale nie bez przemyśleń. Pragnął wiedzy, a tylko on mógł dać mu to, czego najskryciej pragnął. To dzięki niemu sięgał po wszystko z taką łatwością, przywłaszczał sobie to, co mu się należało od dawna, to dzięki niemu dotarł tu znacznie szybciej. Ale to wszystko okraszone było niebanalnym poświęceniem. Znał cenę, płacił ją i korzystał z dobrodziejstw plugawego życia.
Na Rigela patrzył przez pryzmat Alpharda, ale nie sposób było nie dostrzec jak różni byli, jak różne były ich oczekiwania od życia, zapędy. Starszy Black oddał życie dla idei. Ofiarował życie Czarnemu Panu bez wahania, a o jego posłudze świat miał pamiętać. Wtajemniczanie Rigela w arkana mrocznej magii i projektów, które w idealnym świecie nigdy nie powinny mieć miejsca było częścią walki o lepsze jutro i pielęgnowania pamięci o jego bracie, który za tę sprawę oddał życie. Nie mogło być lepszego uhonorowania jego działań niż aktywność w tym projekcie.
— Tak? — spytał, ale tylko po to by podtrzymać temat. W rzeczywistości liczył na rozwinięcie tej kwestii i opowiedzenie o pomyśle młodego stażysty. — Nie. To bardziej skomplikowane. Tę kwestię przedstawię ci w późniejszym czasie, nie powinno to zaprzątać twojej głowy. — Zdradzić idei i celu nie mógł, nie planował i nie chciał. Była to sprawa tak delikatna i ważna, że nie mógł powierzyć jej absolutnie nikomu z wielu powodów. Jednym z nich jednak zamierzał się podzieli. — Może ci się wydawać, że ta wiedza pomoże ci na tym etapie, ale ona tylko zaburzy cały proces. Bez znaczenia jest działanie, ma być niezawodne. — Bez wyjątków. Nie podejrzewał Rigela o sabotaż, ale nie miał zaufania do innych — nie wykluczał więc nigdy niczego. — Prywatność — mruknął, strzepując popiół z końcówki już, dopalającego się papierosa. Zaciągnął się jeszcze, przyłożywszy bibułę do ust. — Prywatność wciąż będzie istnieć, jak istniała. Nic z nią nią uczynimy. Wyeliminujemy jedną jedyną kwestię z życia każdego czarodzieja na Wyspach. Wielu, większość nawet tego nie odczuje. A my odsiejemy ziarno od plew — mruknął ze spokojem, koncentrując szare spojrzenie na młodym mężczyźnie. Nie budziło to w nim kontrowersji — w Rigelu mogło. Oficjalnie, zgodnie z dawnym prawem i dawnymi warunkami Ministrów Magii w Departamencie Tajemnic zgłębiano naukę bez czarnomagicznych praktyk, bez nekromancji, bez naruszania kontrowersyjnych granic. Prawda była jedna taka, że nauka mogła się rozwijać wyłącznie dzięki problemom kontrowersyjnym i etycznym, a to co działo się za zamkniętymi drzwiami sal było tajemnicą nawet dla samych ministrów magii. Bez wyjątku. — Nie przeszkodzi do w pracy Niewymownym, nie obawiaj się. Eliminacja działania niepożądanego wytworzy mechanizmy obronne, działania pożądane. Nie sądzę, by to też kiedykolwiek i w jakikolwiek dotknęło pracy naukowych Niewymownych. — Uśmiechnął się pod nosem. Polityka zakładała również eliminację wrogów i tam, gdzie do tej pory czuli się bezpieczni i bezkarni. — Jeśli mamy do czynienia z przejawami zagrożenia na skalę krajową, wszystko schodzi na dalszy plan — zapewnił go, przechylając głowę. Zgasił papierosa o brzeg popielnicy. Słysząc nietypowy wstęp, zerknął uważniej na młodego Blacka, z zaintrygowaniem oczekując dalszego ciągu. Po pierwszych słowach i wspomnieniu sąsiedztwa uśmiechnął się grzecznie.
— W pierwszych miesiącach, obawiam się, że możecie spodziewać się zwiększonej migracji ludności, ale zrobię wszystko, by mugole nie naprzykrzali wam się za bardzo — zapewnił z zaskakującą szczerością. Pokiwał głową, analizując jego słowa. Oddanie dzieci Warwickshire do innego hrabstwa, pod opiekę Blacków nie poświadczy o jego trosce o hrabstwo, a głupocie i lekkomyślności. Błąkające się dzieci może i były zmorą dla każdego, ktoś musiał o nie zadbać, ale zamierzał zrobić z nich użytek. Bardziej od tego, że wpadną w ręce niegodziwców z hrabstwa martwił się, że zostaną schwytane przez rebeliantów i hodowane w nienawiści przeciwko nim. Musieli uczynić to sami — wepchnąć je we właściwe domy, które zadbają o odpowiednią edukację, wychowają je w konserwatywnej idei i nienawiści do szlamu, wrogów władzy. To załatwiłyby pieniądze, ale do tego nie miał głowy. Potrzebował doradców. Pozostałych zagoni się do pracy. — Dziękuję za tę szczodrą propozycję. Naprawdę doceniam twoją troskę o dobro młodocianych. W pierwszej kolejności postaram się znaleźć dla nich miejsce na terenach, które znają. Jestem pewien, że to zapewni im największą szansę rozwoju. Jeśli nie będą mogły trafić w dobre ręce, będę wiedział, że dzięki tobie istnieje miejsce, które je przygarnie. — Jeśli sierociniec miał być rodzinnym biznesem Blacków, w którym Rigel chciał się przy okazji wykazać, nie powinien go martwić, ale nie zamierzał się do tej pory pozbywać zagubionej gówniarzerii. — Zgadzam się całkowicie. Nasza przyszłość leży w rękach naszych dzieci, dlatego musimy zadbać o nie najlepiej jak potrafimy. Są naszą przepustką do lepszego świata, prawda? — Uśmiechnął się szerzej.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ukryte stoliki - Page 4 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]09.01.23 15:38
-Oczywiście. Chodzi o rodzaj materiału, z jakiego dany przedmiot zostanie wykonany. Owszem, można próbować oszukać zmysły przy pomocy magii, ale umieszczając w przedmiocie coś… wyjątkowego. Coś, o czym wiedzą tylko wtajemniczone osoby, na przykład kawałek spadającej gwiazdy albo czegoś innego, czego nikt by się nie spodziewał w takim miejscu, można próbować uniknąć podróbek. No i dodatkowo stworzenie odpowiedniego szyfru - subtelnego, prostego, ze zmiennym kluczem - to również może bardzo pomóc… Dla najlepszego efektu musi zostać umieszczony w widocznym miejscu, ponieważ ludzie często nie zwracają uwagi na to, co mają tuż przed sobą. - Myślenie o tym, jak o zagadce do rozwiązania, eksperymencie myślowym było jedynym wyjściem z tej sytuacji. Zresztą całe zadanie, jakie zamierzał powierzyć Rigelowi Ramsey, brzmiało bardzo interesująco, jeśli, ponownie, postarać się zdusić wszystkie emocje i nie próbować przewidzieć, czym w ostateczności będzie ten projekt. Miał na celu zakończenie wojny. To będzie koniec. I to najważniejsze.
Chyba po raz pierwszy Black przestał dostrzegać siebie w przyszłości. Nie. Tam nie ma miejsca dla tych, którzy nie godzą się na życie w świecie, skąpanym we krwi, gdzie wychwala się czyny niemoralne. Gdzie, zamiast rozmawiać, sięga się od razu po przemoc. Myśli o tym nawiedzały go coraz częściej, a wyjście, z pozoru proste, przerażało go z jednej strony, z drugiej jednak dając poczucie kontroli nad własnym życiem.
-Rozumiem. - Powinien się już przyzwyczaić do tego, że na tym etapie nie dostanie pełni wiedzy. Ale może faktycznie to dobrze, ponieważ każdy nowy fakt sprawiał, że w głowie Rigela pojawiały się kolejne pytania. Również teraz miał ochotę drążyć dalej, dopytywać o szczegóły - czym dokładnie będą te “mechanizmy obronne”, jakie mają się wytworzyć, a czym “działania pożądane”. Jednak po tonie głosu Mulcibera i sposobie, w jaki składał kolejna zdania, młodszy czarodziej już mógł mieć pewność, że nie dostanie więcej informacji.
Najważniejsze, że nie będzie przeszkadzało to w pracy Niewymownych. To dawało cień nadziei na bezstronność badań.
Kiwnął głową, zgadzając się z ostatnim zdaniem. Bezpieczeństwo ludzi było kluczowe. Nadal nie wiedział jak dokładnie plan, przedstawiony przez Ramseya miał działać, ale chwytał się ostatnich resztek nadziei, że uchroni to niewinnych przed niebezpieczeństwem.
-Dziękuję. Niestety obawiam się, że mugole to obecnie nasz najmniejszy problem - westchnął. - Prawdziwymi wrogami są obecnie ci, co żerują na słabościach innych. Złodzieje, oszuści, wszelakie bandy, terroryzujące okolice. Sam mierzę się z podobnymi problemami na naszych ziemiach… Obawiam się, że i w innych hrabstwach jest podobnie. Szczególnie tych, które przez dłuższy czas pozostawały bez opieki.
Takie grupy trudno było wyłapywać bez wsparcia Ministerstwa, które, jak zresztą zawsze, zamykało oczy, przykrywając się innymi, podobno ważniejszymi problemami.
-Głód i ogólna bieda zmusza ludzi do desperackich kroków, w tym też - do przestępstw. - Mężczyzna wypuścił ostatni obłoczek dymu, po czym zgasił papierosa. Wiedział, że nie poradzi sobie z tym wszystkim sam. - A dla dobra przyszłych pokoleń należy działać już teraz. Co w takim razie powie Pan na wspólną walkę z przestępczością oraz współpracę ekonomiczną? Myślę, że nestor mojego rodu również przychylnie na to spojrzy.
W obecnych trudnych czasach sąsiedzi walczący po tej samej stronie powinni trzymać się razem.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]01.02.23 15:15
— Przedmioty muszą być autentyczne — zgodził się, słowo po słowie przyjmując jego wizję. — Istotniejsze jest dla nas to, by ich wytwarzanie nie było problematyczne. Muszą mieć możliwość duplikowania się w razie zagubienia lub kradzieży. Muszą być ściśle powiązane ze źródłem. Przekaz będzie jednokierunkowy, dlatego trzeba zbadać to zaklęcie i je rozpisać, bo już w nim samym zajdą pewne zmiany. Jeden przedmiot nadaje i wprowadza zmiany w innych, pozostałe mogą tylko te zmiany odczytywać. Wiesz o czym mówię? O formie masowego przekazu. Szybkiej, niezawodnej. Kluczowej. — Rigiel, choć był młody, mógł mieć wiedzę lub znajomości, które pomogą zrealizować dokładnie to, co zaplanował. — Nawet jeśli wpadną w niepowołane ręce nie będą oddziaływać na inne, a informacje tam przekazywane... nie będą właściwie wielką tajemnicą — dodał po chwili, nabierając powietrza w płuca. Brał pod uwagę, że gdyby wpadły w ręce wroga mogłyby wiele utrudnić, przysporzyć problemów — ale jednocześnie nie były to ani jego problemy ani takie, z którymi nie może było sobie poradzić. Dzisiaj koncentracja uwagi powinna skierować się w stronę ukierunkowania zaklęcia Proteusza i Namiaru. — Namiar podaje informacje, Proteusz podaje je dalej — odpowiednim osobom, w odpowiednim celu. — Ale to dobrze, że masz na to wizję i pomysł. Ten materiał może być istotny, upewnij się, by nie był zbyt ekskluzywny. I nie powinien być szczególnie cenny sam w sobie. — Istotą będzie to, co dany czarodziej z otrzymaną informacja zrobi, nie przekaźnik, nie sama informacja. Bez reakcji będzie zupełnie bezużyteczna.
Kącik ust drgnął mu lekko, dlatego sięgnął po szklankę i dopił ostatni łyk, uprzejmie wysłuchując obaw młodego arystokraty do końca.
— Nie radzicie sobie ze złodziejami?— zainteresował się, zachodząc kwestię od innej strony niż to, co pierwsze wpadło mu do głowy. Uniesione lekko brwi mogły przejawiać żywe zaciekawienie, jako nowy namiestnik pragnął poznać trudy, z jakimi zmagali się przedstawiciele wielkich rodzin. — To prawda, ubóstwo wyzwala w ludziach potworne instynkty. Większość z nas jest na tyle rozwinięta, że robi wszystko, by przeżyć. Wierzę, że ten instynkt jest w nas wpisany. Ludzie zepchnięci do ostateczności, zdesperowani i słabi to chyba niewielki problem, ale wywrotowcy, rebelianci, którzy potrafią zasiać w tych pierwszych niewłaściwe mechanizmy działania... — zacmokał z dezaprobatą i pokręcił głową, pochylając się w stronę stołu. Odstawił szklankę na blat i ponownie oparł się w fotelu. — To o nich myślisz, prawda? — Nie czekał jednak na odpowiedź, wbijając spojrzenie w Rigela. — Czy to wyraz chęci do bardziej otwartego i angażującego wsparcia Rycerzy Walpurgii?



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ukryte stoliki - Page 4 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]14.02.23 12:37
Puszczając wodzę fantazji, Rigel złapał się na myśli, że zapomniał o jednym bardzo ważnym elemencie, albo inaczej mówiąc przeszkodzie, która odrobinę komplikowała jego pomysł - materiał, a raczej jego cena. Wstępny pomysł zakładał coś, co faktycznie mogło mocno nadwyrężyć budżet Ministerstwa, a i z dostępem do niektórych elementów mógł być problem, gdyż dostawy różnych artykułów do kraju nadal nie były płynne, mimo że już zima przestała trzymać przyrodę w swoich szponach. Czarodziej pokiwał głową, by zasygnalizować, że rozumie, o co chodzi starszemu mężczyźnie, jednocześnie głowią się, co można by było jeszcze wykorzystać. Szybko jednak odpuścił, gdyż potrzebował skonsultować się z paroma księgami oraz ludźmi, którzy lepiej orientowali się w świecie kamieni metali wszelakich. On powinien się skupić przede wszystkim na części analitycznej i szyfrach, gdyż na tym znał się bardzo dobrze.
-Nie wiem, jak wygląda sytuacja w innych hrabstwach, jednak zakładam, że i tam mogą również istnieć bandy… które tylko jeszcze nie dały o sobie znać. - Rigel może i nie znał się wybitnie na tym, jak działa przestępczość zorganizowana i ogólnie półświatek, lecz był obeznany z zagadnieniami ekonomicznymi. Wszystko w kraju było połączone ze sobą, zależne. Tak, że jeśli w jednym niedużym hrabstwie byli bandyci, to prawdopodobnie musieli mieć inne zaprzyjaźnione grupy, z którymi handlowali. Które je wspierały. Może nawet byli dogadani z lokalnymi władzami? To by tłumaczyło, dlaczego organy ścigania rozkładały ręce.
Black spojrzał na Ramseya bardzo poważnie.
-Po rebeliantach zawsze wiadomo, czego się spodziewać. Na szczęście ludzie potrafią ich rozpoznać. - Czarodziej słyszał o falach samosądów, jakie przetoczyły się przez niektóre ziemie. - Co innego bandyci, którzy korzystają z przywilejów czystej krwi. Czują się bezkarni, ponieważ Ministerstwo nie robi nic, żeby ich powstrzymać, a zwykli ludzie, którzy tylko chcą w końcu żyć w spokoju i wolności, cierpią - zrobił pauzę. - Zaczynają tracić zaufanie, gdyż nie czują, że ktoś się nimi opiekuje. Dlatego, jeśli organy ścigania najwyraźniej mają inne ważniejsze rzeczy do roboty, niż dbanie o dobro obywateli, - Nie mógł się powstrzymać i w jego wypowiedzi dało się usłyszeć sarkastyczny ton. - To rozwiązać ten problem powinien opiekun danej ziemi. I nie siłą, nie strachem, gdyż rodzi to tylko gniew, który w końcu zmiecie wszystko na swojej drodze.
Mówiąc to, Rigel w końcu zaczynał przypominać starego Polluxa. Poczuł ukłucie irytacji, że ponownie wszystko kręci się wokół Zakonu, którego już nie ma. Po co w takim razie uganiać się za duchami, marnymi niedobitkami, kiedy tuż pod nosem rośnie prawdziwy problem. Ale co mogła wiedzieć o tym osoba, która nigdy wcześniej nie nosiła na swoich barkach takiej odpowiedzialności?
-Panie Mulciber - zaczął, trochę zmieszany - Nie rozumiem, co wspólnego mają sąsiedzkie działania na rzecz walki z przestępcami z pańską organizacją… Przecież każda osoba, mająca pod opieką hrabstwo powinna angażować się w to, by zapewnić swoim ludziom bezpieczeństwo.
Ta rozmowa była jak zderzenie z kimś z innego świata, lecz Rigel nie wiedział, czy ma wystarczająco siły, by przebijać głową ten mur.
-Jak mówiłem już wcześniej, może Pan liczyć na moją pomoc oraz radę. A co do badań… Postaram się jak najszybciej przesłać wszelkie potrzebne informacje.
Po tych słowach arystokrata podniósł się z krzesła, pożegnał się lekkim skinieniem głowy z Niewymownym, po czym opuścił lokal w sposób, jaki się tu zjawił - nie zamierzał zapuszczać się w niebezpieczne uliczki Nokturnu.

/zt


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]14.02.23 21:38
Wysłuchiwał relacji młodego Blacka z uwagą, choć zarówno jego twarz, jak i samo spojrzenie były takie jak wcześniej — w ruchach był oszczędny, jakby ciało budziło się do życia po zbyt długiej bezczynności; nieco senne, flegmatyczne. Mimo swojej arogancji i pewności siebie zawsze dopuszczał możliwość wykorzystania zdobytej wiedzy, niezależnie od tego kto się nią dzielił. Może młody lord Black miał wiedzę, którą mógłby się podzielić, choć nie słyszał dotąd, by działał prężnie na rzecz własnego hrabstwa. Stojąc w cieniu Alpharda nie sprawdzał się ani na wojennym ani politycznym polu. Głowa opadła lekko na bok w końcu.
— Nie dotarły do mnie jeszcze takie informacje, nie spotkałem także podobnych przypadków osobiście, ale będę miał oczy szeroko otwarte— odpowiedział, uśmiechając się uprzejmie. Przywilej, jaki otrzymał wraz z całą serią obowiązków były dla niego wciąż nowością, dopiero zaznajamiał się problemami, z którymi borykało się Warwickshire. — Jako obywatel w Londynie też nie miałem okazji tego doświadczyć. Ministerstwo Magii świetnie radzi sobie z wyłapywaniem ludzi zagrażającym czarodziejom — kimkolwiek by nie byli. Problematyczne jednostki były eliminowane, usuwane z życia społeczności. Problem bandytów w trakcie wojny wydawał mu się mniej naglący, nieco prozaiczny. To oczywiste, że w trakcie konfliktu zwiększała się liczba przestępców, złodziejów. Zwiększał się w kraju poziom ubóstwa, dobra były rozkradane, a w miejscach poza Londynem, gdzie oczywiście znajdowało się najwięcej patroli egzekucyjnych, trudno było o utrzymanie porządku czy nawet utrzymanie panującej godziny policyjnej. Black nie rozumiał. Nie toczył tej wojny — i jak się po chwili okazało nie miał wystarczająco odwagi i siły, by jako mężczyzna stanąć do walki w obronie o największe wartości. Westchnął cicho, odrobinę pobłażliwie. Słabość Rigela mogła załamywać jego krewnych, nie był jego problemem. Nie nadawał się na żołnierza, nie rozumiał więc, że problemy, które go trapiły musiały być rozwiązane później, bo wszystkie siły powinny zostać skierowane na zwycięstwo w wojnie. Utrzymywali, że ją już częściowo wygrali, a to co zostało z Zakonu Feniksa to rebelianci i buntownicy, których do końca należało się pozbyć nim rozprzestrzenią zarazę. Zbytnia dywersyfikacja zasobów wojennych ich osłabi; gdyby wojnę przegrali — banda, która trapiła Rigela byłaby zdecydowanie najmniejszym z problemów.
Moja organizacja to grupa wyszkolonych czarodziejów, którzy walczą o to, byś wciąż żył — odpowiedział mu spokojnie choć stanowczo; nie podobał mu się ton obrany przez młodego stażystę. — Dba także o to, byś nie stracił swoich przywilejów i możliwości pomagania ludziom. Likwiduje przestępców, najczęściej tych, których schwytanie lub eliminacja wykracza poza możliwości członków patrolu egzekucyjnego. Przyznasz więc, że to najwyższa forma zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa.— Rigel próbował mu wskazać kierunek, ale najwyraźniej zapomniał, że poza zostaniem namiestnikiem był śmierciożercą, a więc dowódcą żołnierzy, którzy brali czynny udział w wojnie, która nieszczególnie go dotknęła w wygodnych murach Grimmauld Place.
Skinął mu głową ze zrozumieniem, nie ruszył się jednak z miejsca, gdy wstawał, wciąż delektując się unoszącym w powietrzu zapachem tytoniu. Przymknąwszy oczy westchnął znów; ubolewając, że współczesna młodzież jest zbyt miałka, by wziąć sprawy we własne ręce i zadbać o ten kraj, o przyszłość i o to wszystko, co osiągnęli.

| zt



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ukryte stoliki - Page 4 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]27.02.23 22:45
17 lipca, noc
Noc pachniała deszczem i niepokojem.
Niebo zaciągnęło się granatowymi chmurami przez które przesączał się jedynie blask tej jebanej komety, która zawisła nad Anglią równe dwa tygodnie temu. Nie było gwiazd, nie było księżyca, nie było nawet wiatru. Nokturn spowił całun stagnacji, tak nietypowy dla tej dzielnicy Londynu, tak dziwny i jednocześnie niepokojący. Ulice były w głównej mierze puste, tylko raz na jakiś czas, bokiem, tuż pod murem kamienicy, przemykał tłusty szczur wytrwale ciągnący do gniazda.
Błoto mlaskało pod podeszwami, zlewając się z odgłosem kroków; deszcz wciąż siąpił, ale nie z taką mocą, jak jeszcze godzinę czy dwie temu. Drżące krople osiadały na połach płaszcza, na włosach; zbierały się w mniejsze strużki spływające po ciepłym karku. Dla Victora nadal było to zbyt mało, żeby sięgnąć do kieszeni po różdżkę i wyczarować sobie parasol, nie uważał, by pogoda go do tego zmuszała.
Żwawym krokiem przeciął kolejną ulicę, a w mrokach nocy, w oddali, zarysowała się znajoma sylwetka Białej Wywerny. Lokal był mu doskonale znany, bywał w nim często, czy to w roli towarzysza od kielicha, czy w sprawach dotyczących zleceń, czy dla samego siebie, żeby utopić parę smutków w alkoholu, zaznać świętego spokoju. Początkowo planował spędzić część nocy w samotności, odreagować dzisiejsze zlecenie, znaleźć ukojenie dla zmęczonych dłoni i nadwyrężonego barku, ale lakoniczna wiadomość Deirdre obróciła wszystkie te zamiary w perzynę. Musiał się stawić tam gdzie zwykle, o umówionej porze. Nasz stolik, nasze miejsca, głosiła wiadomość, a on nie sprzeciwiał się zawartemu w niej rozkazowi. Nie dlatego, że musiał, że był pod ścianą, że nie miał innego wyjścia, ale dlatego, że… chciał. Tak po prostu ― chciał. Od ich pamiętnego pojedynku w tamtym jebiącym trupem zaułku, czuł do niej coś na kształt szacunku; doceniał zręczność w czarach i bezwzględność, którą się kierowała. W miarę upływu czasu zdołali wykształcić między sobą coś na kształt porozumienia, może nawet wzajemnej sympatii. Zabił dla niej tamtego pojeba, zrobił dokładnie tak, jak sobie tego życzyła. I nie żałował.
Ich stolik był pusty. Ulokowany w jednej z wnęk, pogrążony w aksamitnym półmroku, z dala od ciekawskich spojrzeń klejących się do dupy, z dala od nadgorliwie przysłuchujących się uszu. Boczna sala nie cieszyła się dziś specjalnym zainteresowaniem, większość czarodziejów skłębiła się w sali głównej, jakby bezpośrednia bliskość baru miała dzisiejszej nocy szczególne znaczenie.
Victor oklapł ciężko na krzesło i z ociąganiem zaczesał wilgotne włosy do tyłu. Część kosmyków i tak nie posłuchała; wymknęła się spod palców, ponownie połaskotała skroń. Nie miał sił ani ochoty by bawić się w poprawki. Ciągnęło go w barku, bolało go biodro na które się efektownie wyjebał, czuł, jak ostentacyjnie pieką go te dwie szramy na twarzy. Nie prezentował się dzisiejszej nocy najlepiej, ale tego przecież od niego nie wymagała.
Miał być skuteczny. I Merlin mu świadkiem ― był.


Soul for sale

Victor Vale
Victor Vale
Zawód : morderca
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler

red comes in many shades

OPCM : 13 +1
UROKI : 11 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11520-victor-vale https://www.morsmordre.net/t11555-damocles#358098 https://www.morsmordre.net/t12154-victor-vale#374133 https://www.morsmordre.net/f439-smiertelny-nokturn-34 https://www.morsmordre.net/t11553-skrytka-bankowa-nr-2512#358090 https://www.morsmordre.net/t11556-victor-vale#358128
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]06.03.23 15:25
Śmiertelny Nokturn śmierdział brudem i agonią, lecz Deirdre nie skrzywiła się, gdy po pojawieniu się w ciemnym zaułku wzięła pierwszy, głęboki oddech, rozpoznając w nim niezbyt wytrawne nuty przeszłości. Tej przyjemniejszej; o dziwo to słodka woń piżma, wypełniająca szczelnie komnaty Wenus, budziła w niej większy wstręt, to tamta era życia była dla niej trudniejsza w zaakceptowaniu niż miesiące spędzone na Nokturnie. To nokturnowe wspomnienia były miłe jej sercu, to wszak tutaj zaczynała stawiać pierwsze kroki jako akolitka Czarnego Pana, by finalnie wypić do dna czarę goryczy, przemieniającej ją w Śmierciożerczynię. Droga cierpienia, wyrzeczeń i lęku, daleka od aksamitnych wykładzin luksusowego burdelu, a mimo to przyjemniejsza. Znajoma. Kojarząca się ze zwycięstwem, nie porażkami. To dlatego lubiła tu bywać, zawsze incognito, choć i pozwalała sobie na to coraz rzadziej. Potrzebowała kogoś, kto reprezentowałby jej potrzeby i załatwiał brudne sprawki - a ten ktoś czekał na nią w jednej z bocznych sal Wywerny.
Do budynku, tuż po zmaterializowaniu się z czarnej mgły, weszła przez boczne, na wpół ukryte drzwi, znane tylko Rycerzom, a później przemknęła niemal niezauważona wzdłuż ciemnych ścian sali. Długa czarna peleryna z szerokim kapturem skutecznie skrywała jej sylwetkę, a przybrany chód - pewny siebie, mocny, wręcz zamaszysty - w niczym nie przypominał zwykłej tanecznej kokieterii kroków. Była tylko kolejnym podejrzanym człowiekiem, wiedźmą, a może smukłym chłopcem, pojawiającym się w Wywernie, by załatwić pilne sprawy w kulturalnej atmosferze. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, nie tylko dzisiejszej nocy - a środkiem do osiągnięcia tego celu miał być pewien mężczyzna o szemranej opinii, imponującym wzroście i budzącym równie wielki respekt doświadczeniu w zajmowaniu się niezbyt legalnymi działaniami.
Rozpoznała go od razu, nie tylko przez wzgląd na zajmowany stolik; ledwie mieścił się na krześle, kark miał odsłonięty, włosy mokre, gesty dłoni - znajome. Mericourt dobrze zapamiętywała mowę ciała, drobne przebłyski charakteru, zwłaszcza, gdy miała okazję przyjrzeć się komuś w czasie walki. Coś w napięciu mięśni, w lekkim przechyleniu ciała Victora w bok, coś w sposobie, w jaki opieral się łokciami o blat stołu mówiło też, że nie był w najlepszej formie. Przyglądała się mu z oddali tylko ułamek sekundy, później szybko i cicho podeszła do krzesła mężczyzny, kładąc lodowatą dłoń na jego ramieniu, od razu czując napinające się mięśnie. Dobrze, powinien tak reagować. - No już, Vicky, to ja, nie denerwuj się - szepnęła w tej samej chwili, pochylając się nad jego uchem. Nie chciała otrzymać bolesnego Lamino prosto w twarz. Zachodzenie od tyłu człowieka o tak wątpliwej reputacji i zarazem niewątpliwym refleksie nie było rozsądne, ale nie zamierzała okrążać całego pomieszczenia, zależało jej na dyskrecji. I być może była w zbyt dobrym humorze, by nie pozwolić sobie na zabawę w subtelne pieszczotliwe prowokacje. To miał być wieczór rozrywki i interesów, idealny duet, w którego zbilansowaniu miewała spory problem. Zsunęła dłoń po jego ramieniu, powoli, niemal badawczo naciskając palcami łokieć, przedramię i szorstki wierzch dłoni, wymijając stolik, po czym zajęła miejsce naprzeciwko, dopiero teraz zrzucając z głowy ciężki od deszczu kaptur. Czarne włosy splecione w gruby warkocz były suche, przerzuciła je przez ramię i zaplotła dłonie na piersi. Nie miała na sobie grama makijażu, co paradoksalnie sprawiało, że wyglądała dużo młodziej, niewinniej, w prawie niczym nie przypominając majestatycznej namiestniczki uśmiechającej się lekko ze stron gazet, opisujących działania nowej opiekunki Londynu. Czy w ogóle łączył ją z tamtą wiedźmą? Nie przedstawiała mu się przecież, wiedział jednak, że ma pieniądze, Mroczny Znak i umiejętności, jakie czynią z niej opłacalną partnerkę biznesową.
- Punktualny jak zwykle. A mówią, że mężczyźni z Nokturnu nie znają się na zegarku i kalendarzu. Cóż za krzywdzące plotki - rzuciła w ramach powitania, przyglądając się umęczonej twarzy Victora. Nowe szramy, zasinienia, zaczerwienienia. Wypisz wymaluj typ spod ciemnej gwiazdy, chociaż to ta jasna wisiała nad Anglią niczym ironiczne przekleństwo radosnych duchów. - To pazury nundu, brudne szpony jakiegoś agresywnego dilera, czy po prostu twoja czarownica dowiedziała się o istnieniu tej drugiej? - spytała uprzejmie, przenosząc na sekundę spojrzenie z jego jasnych oczu na poranioną skórę. Ot, wstęp do biznesowej pogawędki - musiała po prostu przyznać, że polubiła towarzystwo bezkompromisowego, brutalnego zakapiora. Wulgarny, prosty, humorzasty, do tego o przyjemnej dla oka prezencji niegrzecznego dryblasa, o morderczym wzroku i skłonnościach, lecz w całym tym groźnym zachowaniu ujmująca była brutalna szczerość. A tą, jako koneserka kłamstwa, potrafiła docenić, zwłaszcza odkąd znalazła się na samym środku sceny teatru masek, otaczając się klakierami, manipulatorami i aktorami o błękitnej krwi i mętnych zamiarach.
- Pomożesz mi w kilku sprawach - zaanonsowała swobodnie, władczo. Nie prosiła, nie podawała stawki, nie negocjowała, po prostu decydowała, wiedząc, że niezbyt mu się to spodoba.

| locus


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]06.03.23 15:25
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 81
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryte stoliki - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]18.03.23 11:13
Dotyk dłoni na ramieniu, wrażenie czyjejś obecności za plecami. Mimowolnie spiął barki, gotów niesubtelnie zasugerować intruzowi by wypierdalał, póki daje mu ku temu doskonałą okazję, ale nim zdążyłby chociaż otworzyć usta ― do jego uszu doleciał znajomy głos. Miękki, miły, a jednocześnie kryjący w sobie coś niebezpiecznego, coś, co działało na niego jak magnes. Victor uśmiechnął się połową ust i w milczeniu obserwował ruch jej dłoni, rejestrował otarcie materiału o skórę, w końcu sam dotyk palców na wierzchu jego ręki. Niemalże żałował, że tak szybko skończyła się droczyć.
Skinął jej głową na to krótkie powitanie, ale nie dodał nic od siebie ― czekał. Zazwyczaj szybko przechodziła do konkretów, a on potrzebował ich dziś jak nigdy wcześniej. Bark bolał, szrama piekła, biodro napierdalało, zmęczenie ciążyło na ramionach, rysowało się w jego ruchach, sposobie w jaki siedział, nawet oddech miał jakiś inny.
Kiedy kaptur opadł, odruchowo przeciągnął spojrzeniem po jej twarzy. Teraz, bez makijażu i starannej fryzury wydawała mu się niemalże niepasująca do całej nokturnowej otoczki, zbyt niewinna by mieć tu faktyczny interes. Przekonał się już kawał czasu temu, jak bardzo ta niewinna twarz potrafi wyprowadzić człowieka na manowce i boleśnie ukarać za pomyłkę. Victor poszerzył uśmiech, głównie za sprawą wspomnień. Pojedynek z przeszłości bawił go tak samo, co niepokoił, ale ostatecznie nie mógłby powiedzieć, że wyszedł na tym wszystkim źle.
Kojarzył ją, oczywiście, że tak. Był spostrzegawczy, a w jego fachu ważne było rozpoznanie celu, nawet jeśli ten się kryje pod zmyślnym makijażem czy inną formą przykrywki. Nigdy jednak oficjalnie się do niczego nie przyznała, a on nie drążył. Nigdy nie drążył i nie zadawał pytań, bo dla niego liczyła się robota i pieniądze, nic poza tym nie miało specjalnego znaczenia. Mogłaby być jebaną Roweną Ravenclaw czy inną wiedźmą, a i tak jego podejście pozostałoby dokładnie takie samo; co tu robiła, kim była i dlaczego potrzebowała jego rąk do wykonania brudnej pracy ― to były jej tajemnice, nie jego. Nie płaciła mu za poznawanie tych tajemnic.
Bolesny grymas ułożył się na jego wargach, przyjmując formę kolejnego uśmiechu. Victor zmienił pozycję; nachylił się nieśpiesznie do stolika, wsparł przedramiona na blacie. Sprawiał wrażenie niedbałego, rozleniwionego, choć obrazek ten kłócił się z całkiem przytomnym i czujnym spojrzeniem.
Z sympatii do ciebie nie będą powtarzał, co mówią o kobietach spoza Nokturnu ― stwierdził wesoło, choć na dnie głosu przebrzmiewało echo zmęczenia.
To? ― Odruchowo przesunął palcami po szramach, jakby już zdążył zapomnieć o ich istnieniu. Wzruszył ramionami, skrzywił się - jebany bark - wrócił do niej spojrzeniem. ― Desperacka próba utrzymania się przy życiu albo debilny zryw odwagi. Jedno z dwóch, ale nie zmienia to faktu, że tak samo nieudane.
Skoro zaczęła od niezobowiązującej wymiany względnych uprzejmości, to wcale nie zamierzał pozostawać dłużny. Przyjrzał się jej uważnie, tak by jasno dać jej do zrozumienia, że widzi różnicę.
Ładnie wyglądasz ― uznał po chwili, całkiem szczerze, i odchylił się z powrotem. Miała rację, kolejne słowa już mu się nie spodobały, a przynajmniej nie do końca. Zazwyczaj nie kręcił nosem na dodatkowe zlecenia, ale odkąd Mary zaczęła knuć w Warwick i zbierać zlecenia dodatkowo stamtąd - trochę tonął w robocie, która obejmowała tereny Londynu. Szczycił się tym, że jego robota zawsze jest wykonana perfekcyjnie, że przykłada się do zleceń, ale potrzebował na to czasu. A tego, jak na złość, miał coraz mniej.
Co to za sprawy? I ile ich jest? ― spytał, od razu przechodząc do konkretów. Dopiero kiedy odkryje przed nim podstawowe informacje będzie mógł ocenić na ile jej życzenia są realne. I uświadomić, jeśli nie będą.


Soul for sale

Victor Vale
Victor Vale
Zawód : morderca
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler

red comes in many shades

OPCM : 13 +1
UROKI : 11 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11520-victor-vale https://www.morsmordre.net/t11555-damocles#358098 https://www.morsmordre.net/t12154-victor-vale#374133 https://www.morsmordre.net/f439-smiertelny-nokturn-34 https://www.morsmordre.net/t11553-skrytka-bankowa-nr-2512#358090 https://www.morsmordre.net/t11556-victor-vale#358128
Re: Ukryte stoliki [odnośnik]19.03.23 17:43
- Och, daj spokój, chętnie posłucham. Może mówią coś, czego jeszcze nie słyszałam? - odpowiedziała szybko, z lekkim uśmiechem, nie obejmującym jednak czarnych oczu. Do jej uszu docierały w ciągu krótkiego życia Miu setki obelg, od tych prymitywnych po niemal poetyckie, mężczyni uwielbiali upokarzać, zwłaszcza, gdy hojnie za to płacili, wątpiła więc, by cokolwiek, co padnie z ust Victora, zdołało ją oburzyć. Był wulgarny, szczery, prostolinijny, a im większą obłudą się otaczała - sama opanowując manipulację niemal do perfekcji - tym bardziej doceniała spotkania z nim. Jedyne takie na marginesie, pozbawione póz, niebezpieczne tylko z powodu specyficznego otoczenia, w jakim się znajdowali. Ryzyko uderzenia w głowę pustą butelką po ognistej było stanowiło niewielką cenę za spędzenie wieczoru w stanie niemal całkowitego rozluźnienia. Przypominając sobie o tym, kim była - albo mogła być - wcześniej, bez żadnych zobowiązań.
- Mówisz o sobie, czy o autorze tego dzieła? - rozbawiona uniosła brwi w teatralnie niewinnym, kobiecym niezrozumieniu; znała odpowiedź, ale i tak miło było odrobinę się podroczyć. Zwłaszcza w tak wesołych okolicznościach; gdzieś z sali obok dobiegły ich wrzaski i odgłosy rozpoczynającej się bijatyki, Deirdre jednak nawet nie drgnęła. Coś ciężkiego uderzyło w przepierzenie oddzielające ich stoliki od reszty sali, z sufitu posypał się kurz, ale tylko zdmuchnęła go z twarzy, przekręcając głowę w kierunku łukowatego przejścia, w jakim stanął jeden z barmanów, pewnie chcąc upewnić się, że w tej dyskretnej lokalizacji nie dochodzi do kolejnej burdy, jaką mógłby przegapić. Mericourt przywołała go gestem, zamawiając butelkę ognistej - wolałaby wino lub magiczne laudanum, ale wiedziała, że ich jakość w tym miejscu przyprawi ją o mdłości. Poczekała, aż opieszały mężczyzna odejdzie - świadoma, że zerka na nich przez ramię podejrzliwie - i ponownie poświęciła całą swoją uwagę poranionemu Victorowi.
- Nie mogę tego samego powiedzieć o tobie - westchnęła w odpowiedzi na komplement, szczerze, wolała go bez zakrwawionej i poobijanej twarzy, choć i ten łobuzerski, podkreślony obrażeniami, czar był względnie przyjemny dla oka. - Wyglądasz, jakbyś starł się z reemem. Słyszałeś może o tak tajemniczym zawodzie jak uzdrowiciel? - zagadnęła z ironiczną troską, Vale nie wyglądał na ciężko poturbowanego, więc na pewno mógł szybko naprawić swą prezencję, kilka zaklęć, może eliksirów i maści postawiłoby go na nogi, ale najwidoczniej należał do tego grona czarodziejów, którzy pojawiali się na progu lecznicy dopiero bez oka, ręki lub połowy ciała. Bohaterowie od siedmiu boleści. W skrytości ducha podziwiała taką wytrzymałość, była przecież jedną cech, które sprawiły, że najmowała Victora do zaspokajania swoich niezbyt czystych potrzeb.
- Po pierwsze, potrzebuję dyskretnego i, co równie ważne, niezawodnego dostarczyciela używek - rozpoczęła biznesową część spotkania, również pochylając się do przodu, jak w lustrzanym odbiciu przybierając pozę blondyna. Nieco zmodyfikowaną, łokcie miała na stole, a brodę wsparła na złożonych dłoniach, spoglądając prosto w jasne oczy mężczyzny bez najmniejszego mrugnięcia. - Nie brudnego dilera, który spróbuje sprzedać mi marne domieszki. Nie ćpuna, dorabiającego sobie na boku jako męska prostytutka. Nie debiutanta w półświatku, tylko kogoś, kto trzyma się z daleka od kłopotów, ma doskonałe źródła i potrafi zaspokoić nawet skrajne pragnienia - wymieniała spokojnie, chcąc jasno podkreślić wymagania. Wysokie, wiedziała o tym, lecz za odpowiednią cenę nie powinno być rzeczy niemożliwych. - Oczywiście to ty będziesz moim kontaktem i oficjalnym kupcem - dodała z szerszym uśmiechem, prostując się lekko, by palcem wskazującym dotknąć jego przedramienia i wbić w niego paznokieć. Ruch ten sprawił, że rękaw jej płaszcza odsunął się nieco, obnażając skórę jej ręki i cień Mrocznego Znaku, odbijającego się półcieniem od egzotycznego kolorytu karnacji. Subtelne przypomnienie o tym, z kim miał do czynienia? A może niePaznokieć powędrował wzdłuż mięśni jego przedramienia do podrapanej dłoni, na wpół pieszczotliwie, na wpół - nieprzyjemnie. Wymagała wiele, ale równie dobrze zamierzała zapłacić, skoro Vale brał na siebie całe ewentualne ryzyko. - Jest jeszcze druga sprawa - zaanonsowała, w końcu mrugając i odrywając ostry paznokieć od jego ciała. Zmrużyła oczy, przyglądając się Victorowi wyczekująco. Zirytuje się? Zaciekawi? Przedstawi suche warunki współpracy? Cóż, była gotowa na wszystko, wierzyła, że poradzi sobie z prawie każdą reakcją mężczyzny.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Ukryte stoliki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach