Wydarzenia


Ekipa forum
Stadion Os z Wimbourne
AutorWiadomość
Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]17.01.16 23:34
First topic message reminder :

Stadion Os z Wimbourne

★★
Niezwykle zadbany stadion Os położony jest nieopodal Wimbourne, czarodziejskiej miejscowości w centralnej Anglii. Niemal zawsze można dostrzec tu mknące w powietrzu żółto-czarne postacie. Rozległe trybuny są w stanie pomieścić kilka tysięcy fanów tłumnie przybywających kibicować swojej ulubionej drużynie.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.

Możliwość gry w quidditcha
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stadion Os z Wimbourne - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]07.07.19 15:48
Jamie nie wiedziała, co dręczyło jej koleżankę z drużyny. Myśli jej samej krążyły głównie wokół meczu, ale i ona nie zapominała o tym, co działo się poza boiskiem. Martwiła się o bliskich i o to, co przyniesie kolejny, nadchodzący rok. Na świecie były gorsze rzeczy niż przegrana w meczu, czasy były wyjątkowo trudne, ale mimo to – chciała myśleć teraz przede wszystkim o meczu, by uciec od spraw bardziej przykrych. Kiedy wsiadała na miotłę to odrywała się nie tylko od ziemi, ale i pozostawionych na niej trosk. To była ucieczka od rzeczywistości nie tylko dla kibiców, ale i dla niej samej. Czuła się wolna, choć teraz musiała pamiętać o anomaliach nawet tam, bo burza nadal się nie kończyła i wypadek podczas ważnego meczu był jedną z ostatnich rzeczy, których mogłaby pragnąć.
I ona miała wrażenie że Desmond nieco odleciała myślami, ale pewnie miała na głowie więcej trosk w związku z byciem mugolaczką samotną w świecie magii i mającą siostrę pod opieką. Obecne czasy były dla mugolaków paskudne, a Jamie nie wiedziała jeszcze, że było coś więcej niż tylko martwienie się o swoją i siostry przyszłość. Jako sojuszniczki Zakonu nie wtajemniczano jej we wszystkie ważne sprawy, a tylko w to, co miała wiedzieć.
Wciągnęła na siebie szatę i przeczesała palcami włosy, które miały dziś jej ulubioną długość – sięgały połowy szyi i były nieco nastroszone na końcach. Tak najczęściej występowała na meczach i treningach, bo tak było jej po prostu wygodniej podczas latania, choć jak wyjdą na zewnątrz pewnie i tak zaraz wszystkie będą wyglądać jak zmokłe kury, a nie dumne Harpie. W środku jednak zawsze nimi pozostaną bez względu na to, jak bardzo sponiewiera je burza.
Oczywiście doceniała Desmond, była naprawdę dobrą szukającą, dobrze radzącą sobie z łapaniem znicza. I choć każdy gracz miał znaczenie, od szukającego zależało najwięcej, bo schwytanie tej maleńkiej skrzydlatej piłeczki dawało najwięcej punktów i zwykle przesądzało o wyniku meczu.
- Dzisiejszy też na pewno będzie doskonały – zapewniła więc, uśmiechając się mimo że Maxine wydawała się być nie w humorze. Jamie miała nadzieję że nic przykrego jej ostatnio nie spotkało i że był to tylko wynik stresu przed ważnym meczem. – Osy są dobre, ale my jesteśmy jeszcze lepsze. – Oczywiście, że były, nawet jeśli niektórzy co bardziej skostniali czarodzieje widzieli w nich tylko kobiety. Ale byli i tacy, a zwłaszcza takie, które właśnie za to im kibicowały. – Jestem ciekawa min moich byłych kolegów z drużyny kiedy ich pokonamy. – Bo musiały to zrobić, a przynajmniej wierzyć, że to zrobią. To zawsze już połowa sukcesu, uwierzyć że był on w zasięgu ręki i że dzięki treningom miały realną szansę wygrać nawet w takich warunkach. Dziś były do nich przystosowane lepiej niż podczas meczu ze Strzałami, kiedy wciąż przychodziło im z trudem poradzenie sobie w takiej nienaturalnej nawałnicy. Miały za sobą pięć tygodni latania w niej więcej niż wtedy.
Wzięła do ręki miotłę i zaczęła nakładać na nią pastę, co miało zapewnić jej lepszą zwrotność, a także odporność na wszechobecną wodę lejącą się z nieba. Nie byłoby dobrze, gdyby ześlizgnęła się z mokrego trzonka podczas wykonywania jakiegoś trudniejszego manewru. Niestety mimo starań miotła ta nie dorównywała jakością tej Maxine. Ta dobra ucierpiała w starciu z anomaliami tak mocno, że nie dało się jej uratować, a porządny sprzęt nie był tani i musiała na niego nazbierać, a do tego czasu pozostawało jej liczyć przede wszystkim na własne umiejętności. Dobry gracz był dobry nawet na gorszej miotle.
- Po nowym roku już koniecznie muszę sobie kupić nową miotłę, okropnie mi brakuje tej starej – rzekła, odkładając szmatkę do polerowania. Trenerka spoglądała na nie ponaglająco, czas na ostatnie przygotowania się kończył, przed meczem mogły jeszcze się rozgrzać i polatać trochę, sprawdzając warunki i widoczność. Wstała więc, upewniając się, że różdżka spoczywa we wnętrzu kieszeni, a miotłę chwyciła w dłoń obleczoną w skórzaną rękawiczkę bez palców.
Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]09.07.19 13:11
Odwzajemniła uśmiech Jamie, po jej potulnym przytaknięciu o doskonałości chwytu, choć nie sięgnęło to oczu. Modre tęczówki pozostały zatroskane i jakby nieobecne, mimo że usilnie starała się odepchnąć od siebie ponure myśli o Azkabanie i skupić się na meczu, który lada chwila miał się rozpocząć. - Osy są niewątpliwie bardzo dobre. No, może odkąd nie gra Lovegood, to jedynie dobre. Ale my jesteśmy najlepsze - stwierdziła Maxine z niezachwianą pewnością w głosie. To nie tak, że lekceważyła przeciwnika, skąd. Doceniała umiejętności Os, mieli dobrego szukającego, ale jednocześnie - miała pewność, że są od nich lepsze i dziś to udowodnią. McKinnon też musiała to wiedzieć, skoro postarała się o transfer z Os do Harpii z Holyhead. - Grałam kiedyś w Srokach z Montrose, kiedy pokonałyśmy ich w pierwszym meczu od mojej zmiany barw, ich miny były - mówiąc lekko - nie za przyjemne. Chyba mieli ochotę przywalić mi pałką w głowę. Uważaj na siebie - ostrzegła złowieszczym szeptem ścigającą, która polerowała swoją miotłę. Może trochę podkoloryzowała rzeczywistość, ale tylko żartowała. A raczej siliła się na dowcip, choć wcale nie było jej do śmiechu.
Wcale nie miała aż takiej pewności, że dziś zwyciężą. Warunki atmosferyczne nie sprzyjały. Pogoda była parszywa; dął potężny wiatr, niebo cały czas rozcinała plątanina błyskawic, grzmiało i stadion drżał w posadach. W takich warunkach trudno utrzymać się na miotle, a co dopiero złapać znicza. Musiały jednak myśleć o zwycięstwie, być na nie zorientowane, jeśli będą przekonane, że odniosą porażkę - to tak się stanie.
Polerowanie trzonka nowiuteńkiej miotły pastą przyniosło oczekiwane ukojenie. Poczuła się spokojniejsza - zupełnie tak jakby głaskała kota, to ponoć działało relaksująco - i skupiła myśli na tym jak bardzo jest z dumna ze swojego nowego nabytku. Pielęgnowała drewno trochę ostentacyjnie, ale nie potrafiła się powstrzymać. Miała najlepszą i najszybszą miotłę w drużynie - liczyła jednak, że każda z Harpii już niebawem będzie się cieszyć taką samą. Wszystkie potrzebowały dobrego sprzętu, by odnieść sukces, nie tylko w jednym meczu, ale i w całej lidze.
- Koniecznie. Gorąco polecam ci Zmiataczkę 5 - odparła Maxine, podchwytując temat; od razu w jej głosie rozbrzmiał większy entuzjazm, kiedy mogła wstać z miejsca i znów zaprezentować swoje cacko McKinnon. Rezerwowa szukająca gdzieś za plecami Desmond przewróciła oczyma. - Jest c u d o w n a, naprawdę. Masz pojęcie jak szybko rozwija prędkość? W ogóle nie szarpie w żadną stronę przy skręcie - opowiadał ścigającej podniecona, choć większość drużyny słyszała to już z pięć razy. Nie szkodzi, jeśli Jamie zagaiła rozmowę, musiała teraz słuchać.
Odłożyła ją ostrożnie na ławkę, by założyć rękawiczki i zaczarowane gogle, które odpychały krople deszczu. Poprawiła jeszcze ciasny koczek nad karkiem. Zawsze wiązała tak włosy, by nie przeszkadzały podczas gry. Czasami myślała o tym, by skusić się na taką nowoczesną fryzurkę, którą nosiła Jamie, ale lubiła swoje długie, złote pukle.
- Pora się rozgrzać, dziewczyny! - zawołała trenerka, wołając zawodniczki na boisko.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]09.07.19 22:47
Oczywiście, że były najlepsze. Nie bez powodu Jamie marzyła o Harpiach, nie o Osach. Będąc nastolatką krótko po szkole cieszyła się z przyjęcia do Os, ale w tamtym momencie cieszyłaby się z każdej drużyny, nawet najsłabszej w brytyjskiej lidze, byle tylko grać i zdobywać umiejętności, a musiała mieć je większe niż w szkole. A kiedy szło jej coraz lepiej, nabrała apetytu na więcej i gdy doszła do siebie po tamtym wypadku, od razu postarała się o miejsce w Harpiach, gdzie najpierw grała w rezerwie, a gdy zwolniło się miejsce, przeszła do pierwszego składu, co było spełnieniem nastoletnich marzeń, bo to tej drużynie kibicowała od dziecka.
Najwyraźniej nie tylko ona trafiła do Harpii z innej drużyny. Na sprawdzianach u Srok też była po skończeniu Hogwartu, ale wtedy jej nie przyjęli i znalazła sobie miejsce dopiero w Osach. Nigdy więc nie grała w sroczych barwach, ale miała świadomość że to też była bardzo dobra drużyna, dla wielu spełnienie marzeń, ale Maxine, podobnie jak ona, najwyraźniej pragnęła być Harpią.
- I odkąd ja z nimi nie gram – dodała, śmiejąc się cicho. Lovegood nie była jedyną dobrą zawodniczką, choć zapewne była bardziej znana od Jamie, w końcu grała dłużej i na pewno miała swoich wiernych kibiców.
Zdawała sobie sprawę, że Desmond żartuje, choć pamiętała, że po pierwszym pokonaniu Os w nowych barwach byli koledzy także nie mieli za ciekawych min. Wyszczerzyła się, picując trzonek swojej miotły.
- Aż tak źle chyba nie będzie, to nie moje pierwsze spotkanie z nimi po przeciwnej stronie – zauważyła.
Myślała o zwycięstwie. Chciała po nie sięgnąć wraz z pozostałymi sześcioma Harpiami. Były jedną drużyną i każda z nich pracowała na całościowy sukces ich ekipy. Musiały działać jak dobrze naoliwiona maszyna bez względu na ewentualne podziały i różnice między nimi.
Tak jak podejrzewała Maxine była bardzo dumna ze swojej miotły i gdy Jamie zaczęła temat, od razu zaczęła się nią chwalić. Choć gdy Jamie wreszcie kupi sobie nową pewnie też przez pierwsze dni będzie nad nią piać z zachwytu, tak jak niegdyś, wiele lat temu, zachwycała się swoją pierwszą pełnowymiarową miotłą kupioną jej przed pójściem do Hogwartu, choć wówczas musiała się z nią z ogromnym żalem rozstać aż na rok, bo w pierwszej klasie nie pozwalano zabierać do szkoły własnych. Oczywiście nie była to miotła takiej klasy, jak te na których latali profesjonalni gracze, ale na szkolny użytek cieszyła bardzo.
- Wspaniałe cacko – pochwaliła całkiem szczerze, bo miotła naprawdę prezentowała się znakomicie i na pewno była szybsza i zwrotniejsza niż ta, na której ona miała latać. – Jeszcze nie dokonałam ostatecznego wyboru modelu, ale to na pewno rzecz warta rozważenia.
Oby tylko pozwoliła Desmond dogonić znicza zanim złapie go szukający Os. Dokończyła kompletowanie swojego stroju. Miotlarskie gogle znalazły się i na jej twarzy, bo bez nich w tym deszczu często przeplatanym ze śniegiem nie zobaczyłaby nic. Po słowach trenerki nie pozostało nic innego, jak zarzucić miotłę na ramię i opuścić szatnię. Po wyjściu na zewnątrz z osłoniętej części, gdzie znajdowała się przebieralnia, od razu uderzył w nią podmuch lodowatego wiatru niosącego drobinki marznącego deszczu pomieszanego ze śniegiem. Niebo wciąż było zasnute ciemnymi burzowymi chmurami, ale gdy rozbłyskiwała na nich jakaś błyskawica, na krótki moment robiło się jaśniej. Wyglądało to trochę tak, jakby mnóstwo czarodziejskich aparatów co chwila robiło im zdjęcia.
- Paskudnie, ale jak ostatnio dałyśmy sobie radę to dziś też damy – powiedziała. Były silne, uparte i wytrzymałe, i miały realną szansę na zwycięstwo.
Stopy Jamie z plaśnięciem zapadły się w błocie, ale udało jej się pokonać kilka kroków nim doszła do miejsca, z którego miały wystartować. Warunki były złe, ale najtrudniejsze zadanie i tak miała Maxine. To ona musiała znaleźć znicza przed szukającym przeciwników. W ramach treningu i rozgrzania się trenerka kazała im kilka razy oblecieć ich połowę boiska, a potem poćwiczyć manewry. Jamie z niemałym trudem wyjęła but z błota, po czym przełożyła nogę przez miotłę i zasiadła na niej, by na sygnał trenerki odbić się od ziemi.
Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]10.07.19 13:24
- No tak, tak... Ale strata dobrej zawodniczki boli długo - odparła Maxine, nieco zmieszana własnym roztargnieniem w dniu dzisiejszym. W ostatnich tygodniach przeżywała w duchu nadchodzącą wyprawę, co było swego rodzaju ewenementem - odkąd tylko dowiedziała się, czym jest quidditch, to jej życie kręciło się wokół niego. Poświęciła temu tak wiele, przez całe lata skupiała się na treningach i własnej karierze, a teraz... Pojawiło się coś po stokroć ważniejszego i straszniejszego zarazem.
- Sroki zawsze były dla mnie tylko okresem przejściowym. Od początku marzyłam o Harpiach - wyznała jej cicho.
Uśmiechnęła się szeroko, słysząc pochwałę z ust Jamie, słuszną i zasłużoną. Lubiła je slyszeć. Oczywiście, że było to wspaniałe cacko. Najlepsze, jakie mogła w tym momencie wybrać, w chwili obecnej rynek nie oferował szybszej miotły; być moze niedługo się to zmieni, ten przemysł rozwijał się coraz bardziej dynamicznie. Miała jedynie nadzieję, że już niebawem będzie ją stać na to, aby móc wymieniać miotły za każdym razem, gdy pojawi się coś jeszcze lepszego. Na razie nie zarabiały jeszcze kokosów, choć ich nazwiska były znane wśród fanów quidditcha, wierzyła jednak, że to się niebawem zmieni, a gwiazda Maxine Desmond rozbłyśnie najjaśniej na firmamencie szukających Wielkiej Brytanii. - A o jakich jeszcze myślisz? Masz już coś na oku? - dopytała z ciekawością, czy McKinnon zaczęła się już rozglądać. Sama niedawno przez to przechodziła i byłaby w stanie koleżance z drużyny coś szczerze doradzić; grały w jednej drużynie, musiały się wspierać, sukces jednej zależał od powodzenia drugiej.
W końcu opuściły szatnię, wkroczyły na boisko z miotłami w rękach, w tę śnieżną zamieć i burzę. Desmond sama nie wiedziała, czy te błyski, to aparaty dziennikarzy Proroka Codziennego i innych periodyków dla fanów quidditcha, a może błyskawice. Warunki były absolutnie beznadziejne.
- No nie ma innego wyjścia - mruknęła Maxine do ścigającej. W jej głosie nie rozbrzmiewał aż taki entuzjazm i nadzieja. Choć jeszcze przed kilkoma chwilami wydawała się bardziej pogodna, rozmawiając o miotłę, to kiedy wzniosła spojrzenie na burzowe chmury, znów przypomniała sobie o Azkabanie. Skarciła się za to w duchu. W tej chwili nie mogła o tym myśleć. Musiała skupić się na tym, co było tu i teraz, aby mieć do czego wracać z tej wyprawy - oby nie samobójczej - musiała się z czegoś utrzymywać. Błoto mlasnęło głośno pod butami Desmond, gdy odbiła się od ziemi, wznosząc nad boiskiem. Jeszcze kwadrans, nim sędzie da sygnał do rozpoczęcia meczu. Musiały się rozgrzać, co brzmiało niemal śmiesznie, biorąc pod uwagę temperaturę mocno poniżej zera i śnieg sypiący zbyt mocno, by cokolwiek w nim dostrzec.
W pewnym momencie trzecia ścigająca pomyliła Rię albo Jamie z Maxine i rzuciła w jej stronę kafla.
- Hej, orientuj się! - krzyknęła blondynka w stronę McKinnon i cisnęła w nią kaflem z całej siły.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]10.07.19 16:23
Pewnie bolała. Przynajmniej Jamie lubiła myśleć, że jej byłych kolegów z drużyny obeszła jej strata, przynajmniej wtedy, bo teraz na pewno już mieli zastępstwo i najnowsze nabytki drużyny pewnie już nie pamiętały młodej i pełnej zapału McKinnon. W momencie dostania się do Os była w tamtej drużynie najmłodsza, ale miała w sobie dużo zapału do treningów, więc w końcu doczekała momentu przyjęcia do pierwszego składu na stałe, gdy akurat ktoś się wykruszył. A potem wykruszyła się i ona wskutek dość pechowego wypadku, który pewnie ucieszył jakąś kolejną rezerwową czekającą na swoją wielką szansę, zwłaszcza że po rekonwalescencji i okresie przerwy zaczęła się ubiegać o miejsce w Harpiach, gdzie jakieś trzy lata temu przyjęto ją do rezerwowego składu, z kolejnych kilka miesięcy później, gdzieś w drugiej połowie 1954 roku – zagrała pierwszy raz w stałym.
- Ja tak samo miałam z Osami. To Harpiom kibicowałam od dziecka i to dla nich pragnęłam grać – wyznała, choć pewnie większość drużyny już to wiedziała, poza tym pewnie nie tylko one przyszły tu z innych drużyn. Nie zawsze dało się od razu dostać do tej wymarzonej, czasem trzeba było zaliczyć przynajmniej jedną, jak nie więcej innych w oczekiwaniu na swoją szansę, nie wspominając też o konieczności sprawdzenia się najpierw jako gracz rezerwowy.
Pewnie dziwnym musiało być dowiedzieć się o czymś takim jak quidditch dopiero w szkole, wcześniej nie mając nawet możliwości dotknięcia czarodziejskiej miotły, ale Maxine mimo to nie ustępowała umiejętnościami czarodziejom z dziada pradziada.
- Rozważałam jeszcze jakiś nowszy model Komety albo właśnie Zmiatacze. Świetliste Smugi też są dobre, ale już nieco przestarzałe i chyba jednak wolałabym coś bardziej na czasie, by nie odstawać od konkurencji – zauważyła; a przecież nie chciała przestarzałej miotły, wolała kupić sobie coś nowszego niż ta, którą miała obecnie, a która przy miotle Maxine prezentowała się dość marnie. Jeśli do tego czasu nie wyjdzie nic nowszego, to może wyposaży się w podobną Zmiataczkę.
Musiały latać. Nie tylko dla zarobku, ale i z pasji. To zawsze było coś więcej niż tylko praca, poza tym i im, i kibicom zapewniało to choć odrobinę normalności i ucieczki od trosk.
- Czymś się martwisz? – zapytała nagle, widząc spojrzenie Maxine uniesione w kierunku chmur. Martwiła się pogodą, czy może to było coś więcej? Ale nie było czasu się nad tym głębiej zastanawiać, bo zaraz musiały dosiąść mioteł i odbić się od błotnistej nawierzchni boiska. – Cóż, przynajmniej lądowanie będzie względnie miękkie, jeśli któraś zsunie się z mokrej miotły – zaśmiała się cicho, kiedy startowała, próbując doszukiwać się optymizmu nawet w tej beznadziejności. Ale przy takich warunkach pewnie niejeden zawodnik ześlizgnie się z miotły i wyląduje w tym błocie. Wykonanie zwisu leniwca niemal graniczyło z cudem kiedy miotła była gęsto oblepiona deszczówką i śniegiem i nawet gruba warstwa pasty nie radziła sobie z tym całkowicie.
Już po chwili, gdy zataczała pętle wokół ich połowy, śnieg zaczął oblepiać także ciemnozieloną szatę. Pewnie za kilka minut wszyscy będą przypominać latające śniegowe bałwany i jeszcze trudniej będzie odróżniać swoich od przeciwników. Nic dziwnego, że jedna ze ścigających podczas ćwiczenia manewrów źle podała kafel i zamiast podać go do Jamie lub Rii, rzuciła go do Maxine. McKinnon znajdowała się w pobliżu, ale i tak ledwo usłyszała głos szukającej, ale w porę dostrzegła lecącą piłkę. Wystrzeliła do przodu, chwytając ją w obie dłonie po czym rozejrzała się, próbując wypatrzeć rude włosy Weasley, i przerzuciła piłkę ku niej. Trenerka także coś do nich krzyczała, ale słowa tonęły w szumie opadów oraz dudnieniu błyskawic. Ciekawe czy kibice na trybunach w ogóle będą coś widzieć? Gdy zerknęła w tamtą stronę dostrzegła, że ludzie którzy już dotarli kulili się pod rozwieszonymi płachtami, które miały chronić ich przed opadami. Organizatorzy meczu na pewno starali się zabezpieczyć zarówno oglądających, jak i graczy, ale na środku boiska, gdzie żadnego zadaszenia nie było, po prostu mokły i starały się zauważyć cokolwiek. A to jeszcze nawet nie był prawdziwy mecz, a dopiero przygotowanie.
Kafel po chwili znowu pomknął do Jamie, która pochwyciła go i poleciała z nim w kierunku bramek, mając zamiar zaszarżować na obrończynię i przetestować jej przygotowanie do obrony pętli.
Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]12.07.19 15:56
Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc zapewnienie McKinnon, że to Harpiom z Holyhead kibicowała od dziecka. Maxine nie mogła powiedzieć tego samego o sobie. Urodziła się w rodzinie mugoli, jako córka dwójki gorliwie wierzących chrześcijan, święcie przekonanych, że każda oznaka magii jest znakiem zsyłanym przez diabła. Aż do ukończenia jedenastego roku życia Maxine nie miała pojęcia o czarach, o tym, że sama jest czarownicą, a co dopiero o quidditchu! O tym opowiedziano jej dopiero, kiedy zaczęła uczyć się w Hogwarcie. Pokochała latanie i ten sport od pierwszej lekcji lotu na miotle. Trochę zajęło jej poznawanie drużyn, specyfiki rozgrywek Brytyjsko-Irlandzkiej ligi quidditcha. O miłości do Harpii z Holyhead przeważyła nie tylko ich historia i wspaniała gra na boisku, ale i lokalny patriotyzm (a później i zapędy do ruchów feministycznych). Maxine urodziła się bowiem i wychowała w Walii, a choć z domem rodzinnym wiązały się wyłącznie przykre wspomnienia, to Walijką czuła się pełnym sercem. Harpie z Holyhead były drużyną walijską, składały się wyłącznie z kobiet i już w latach szkolnych zdobyły serce Desmond już na zawsze.
Dobrze wiedzieć, ze i dla McKinnon gra dla nich była spełnieniem marzeń. To dobrze świadczyło jej motywacji do gry. Maxine zawsze dawała z siebie wszystko, o sukces Harpii z Holyhead walczyła jak lwica, chcąc zapisać się w historii drużyny i przyłożyć swoją dłoń (dosłownie - na zniczu) do awansu w rankingu rozgrywek.
-Nie ma co już kupować modeli z zeszłych lat - stwierdziła oburzona Desmond, patrząc na Jamie z ukosa. Można było mieć sentyment do Świetlistych Smug, czy starszych Komet, wiązały się ze wspomnieniami, ale gracz zawodowy nie powinien w ogóle ich rozważać, a stawiać na to, co najlepsze. Maxine lubiła się w materii miotlarstwa wymądrzać. Właściwie nie tylko o miotlarstwie.
- Czy w tę zamieć złapię znicza, oczywiście. Teraz to dzień prawie nie różni się od nocy - skłamała gładko, odwracając od Jamie spojrzenie. Nie mogła jej powiedzieć czym naprawdę się martwi. Zresztą - w tej chwili nie chciała nawet o tym z nikim rozmawiać. Musiała to przetrawić w duchu, po prostu.
- Ta, powiedzmy. Nie pierwszy i nie ostatni raz - odpowiedziała Maxine na ten żart, mimo wszystko woląc nie upadać ani na miękkie błoto, ani twardą murawę. Ostatnim czego było jej potrzeba, to poważna kontuzja krótko przed wyprawą do Azkabanu.
Czarnomagiczna burza stworzyła im naprawdę paskudne warunki. W śnieżną zamieć trudno było cokolwiek dostrzec (właściwie to wszyscy obecni na trybunach trochę mogli zacząć żałować galeonów wydanych na bilety...). Desmond uparcie jednak krążyła po ich połowie boiska, przeznaczonej na rozgrzewkę, wykonując proste manewry. Upłynął może kwadrans, albo i dwadzieścia minut, gdy wszyscy usłyszeli głośny sygnał, dany przez sędziego.
Pora by rozpocząć mecz. Maxine obserwowała jak ich kapitan ląduje na ziemi, by do niego podejść, uścisnąć dłoń kapitanowi Os. Desmond zajęła swoją pozycję, nieopodal Jamie, do której zawołała: - Połamania miotły!



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]12.07.19 22:29
Czasem zastanawiała się, czy odkryłaby w sobie taką pasję do quidditcha, gdyby nie zaszczepiono jej w niej już w dzieciństwie za sprawą posiadania ciotki zawodniczki. To ona zabierała Jamie na mecze Harpii i inspirowała ją. Czy gdyby dowiedziała się o magii w dzień jedenastych urodzin i nie dorastała z jej świadomością od urodzenia, nie przeszkodziłoby jej to mieć takich samych pasji, jakie miała? Maxine najwyraźniej nie przeszkodziło to w byciu dobrą zawodniczką, z której poczynań na boisku reszta Harpii mogła być dumna.
Jamie co prawda nie pochodziła z Walii, ale miała ciotkę Harpię i już w młodym wieku była zachwycona drużyną złożoną z samych kobiet oraz ich wyczynami, którymi nie ustępowały mężczyznom. W jej przypadku była to swego rodzaju babska solidarność i chęć bycia jak te silne, odważne kobiety sięgające po swoje marzenia. McKinnon nigdy bowiem nie imponowały damy w opałach, a właśnie jednostki łamiące pewne schematy, dzielne i zaradne. Stanie się jedną z nich było zarówno spełnieniem marzeń, jak i pewnym zaszczytem.
- Dlatego właśnie chcę coś nowszego, wystarczy mi, że teraz muszę latać na starej miotle która zaistniała na rynku dobrych kilka lat temu. Zawsze jest szansa że w nowym roku wyjdzie jakiś nowy model. – A wtedy może nawet będzie mieć lepszą miotłę niż Maxine? Byłaby to całkiem kusząca opcja, i pewnie budząca w szukającej zazdrość. A jeśli się okaże że na żadne nowości się nie zapowiada, kupi to, co aktualnie jest najlepsze na rynku i jednocześnie przystępne dla jej kieszeni, bo nie miała gór złota w skarbcu i dlatego nie mogła zakupić nowego egzemplarza zaraz po zniszczeniu poprzedniego.
Wyszły na zewnątrz, prosto w wichurę, burzę, przenikliwy ziąb i śnieg. I rzeczywiście było bardzo ciemno jak na poranek. Zupełnie jakby ten stan pomiędzy nocą a dniem wcale się nie skończył. Przyjęła do wiadomości wyjaśnienie Maxine; nawet jeśli było coś więcej niż tylko mecz, Desmond nie dawała po sobie niczego poznać i nie miała ochoty na pogawędki, więc Jamie nie drążyła. Każdy teraz miał jakieś swoje wewnętrzne demony, ona również. I także wolałaby nie lądować na ziemi, ale próbowała dopatrzeć się jakiegokolwiek pozytywu w warunkach nie nastrajających optymizmem i niosących realne zagrożenie dla każdej z nich. Ale nie chciała myśleć o tym, co może pójść nie tak, wolała wizualizować sobie w myślach zwycięstwo, które będą niebawem świętować. Musiało tak być. Pewnie, że tak.
Odbiła się od ziemi, by razem z innymi Harpiami poćwiczyć przed meczem. Ze ścigającymi poćwiczyła podania, a także rzuty na bramkę oraz manewry przydatne podczas prób zdobycia punktów, aż w końcu przerwał im sygnał. Mecz za chwilę miał się rozpocząć, a walka nie tylko z przeciwną drużyną, ale i z pogodą zacznie się na poważnie. Nie pierwszyzna dla nich, ale wiedziała, że nie mogą lekceważyć warunków.
- Powodzenia! – rzuciła głośno do swoich towarzyszek, próbując przekrzyczeć hałas opadów i burzy. Spojrzała jeszcze na Maxine, która unosiła się na miotle niedaleko niej, kiedy wszyscy czekali na to, aż kapitanowie powitają się, a kafel pomknie w górę. Uniosła kciuk do góry; wierzyła że Desmond poradzi sobie ze złapaniem znicza. A one, jako ścigające, musiały zadbać o to, by zdobyć jak najwięcej goli i nie pozwolić, by kafel zbyt często trafiał do rąk ścigających Os.
Rozległ się gwizdek, choć przez grzmoty ledwie słyszalny w powietrzu. Kafel po chwili pofrunął w górę, a Jamie, lekceważąc szczypiący w policzki ziąb, wystrzeliła w przód, zamierzając go złapać zanim to zrobią Osy. Mecz się rozpoczął.

| zt.






Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]13.07.19 0:43
Gdy tylko ktoś sugerował, że Maxine nigdy nie będzie najlepszą szukającą, jaka grała kiedykolwiek w Harpiach z Holyhead, przez to, że nie jest prawdziwą czarownicą, bo urodziła się w rodzinie mugoli, ona wpadała po prostu w szał. Złościła się, irytowała, syczała i zaczynała być złośliwa. Nienawidziła być dyskryminowana z powodu swojego pochodzenia, a spotykało ją to wszędzie: zarówno w szkole, jak i po niej. Dlaczego miałaby latać na miotle gorzej, tylko dlatego, że urodziła się w rodzinie mugoli? To nie miało nic do rzeczy. Magia drzemała w jej wnętrzu od samego początku, tak jak i talent do tej gry, nie można było tego nazwać inaczej. Podczas pierwszej lekcji latania jako pierwsza na roku przywołała do siebie miotłę, nauczyła się na niej latać szybciej i lepiej niż nie jedno czystokrwiste - a nawet szlachetnokrwiste - dziecko. Złośliwe sugestie jakoby brudna krew miała być przeszkodą w łapaniu znicza, niejako Maxine motywowały. Nabierała jeszcze większej ochoty, by postarać się bardziej, dać z siebie więcej niż wszystko, byleby utrzeć tym kretynom nosa. Niech wtedy patrzą i następnym razem ugryzą się w język.
- Dopóki nie ma oficjalnej zapowiedzi, to lepiej nie czekać z nastawieniem na może, bo mogą to odkładać i odkładać i odkładać. Zobaczysz, że puchar ligi będzie nasz - i wtedy nie trzeba się będzie martwić o wydatki. Będziemy mogły co miesiąc kupować sobie nowe miotły - stwierdziła Desmond, uśmiechając się kącikiem ust; uparcie wierzyła, że tak właśnie będzie. Ciężko pracowała na swój sukces.
Czy to w pogodę, czy niepogodę taką jak śnieżna zamieć, w którą musiały latać w popołudnie dwudziestego grudnia na stadionie Os z Wimbourne. Kwadrans się rozgrzewały, ale temperatura na zewnątrz była tak niska, że pod ciemnozieloną szatą Maxine drżała z zimna. Kiwnęła głową w kierunku McKinnon, nie słysząc wyraźnie co powiedziała, przez huk wiatru, próbowała to odczytać z ruchu warg. Wszystkim im przyda się tego dnia powodzenie, by nie spaść z miotły. W tak silny wiatr było to nie lada wyzwanie.
W końcu gwizdek sędziego dał znak, że mecz się rozpoczyna; kafel poszybował w górę, pomknęło w jego kierunku sześcioro ścigających. Maxine bez zwłoki zaczęła krążyć po boisku, sokolim wzrokiem wypatrując złotej plamki - cały czas błyskały jednak błyskawice, dostrzeżenie jej graniczyło z cudem. Nie poddawała się jednak, uparcie szybując przez zamieć; wyjątkowo pragnęła zakończyć dziś ten mecz bardzo szybko.

| zt



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Stadion Os z Wimbourne [odnośnik]15.06.21 12:18
| 22.12

Zima zaatakowała Wiltshire z całą mocą, w ciągu zaledwie kilku dni zasypując wszystko po pas białym pyłem. Osiadał na dachach domów, zamieniał szerokie drogi w wąskie ścieżeczki, otulał czapkami korony drzew, a pięknym, nagim rzeźbom na tyłach dworu Wilton przywdziewał cnotliwe ubrania z srebrzystego puchu. Wygonił też z ogrodu białe pawie, które ogrzewały się teraz w bażanciarni, czekając, aż powrócą na sytą zieleń posiadłości, by z dumą odcinać się od intensywnej barwy rodu. W śniegu zniknęłyby, miałkie, niewidoczne, nie robiące aż tak imponującego wrażenia.
Podobnie czuła się Cordelia, arystokratycznie blada, wysmukła, o jasnych jak blask słońca włosach: jej uroda błyszczała najlepiej na tle szmaragdu lata i soczystej zieleni wiosny, intrygowała także w ciepłych odcieniach jesieni, zimą zaś paradoksalnie przygasała - o ile nie prezentowała się na środku sal balowych. Zanim arystokratka wyruszyła, by wziąć udział w procesie rozdawania jedzenia potrzebującym z jej hrabstwa, spędziła przed lustrem długie godziny, próbując dobrać strój zarówno ciepły, jak i piękny. W końcu zdecydowała się na srebrzyste futerko z lisa, przykrywającą niestety prawie całkowicie szmaragdowozieloną suknię: cóż jednak począć, na zewnątrz panował mróz, odmalowujący na przejętej buzi Malfoyówny jeszcze czerwieńsze rumieńce. Właściwie wyglądała naprawdę całkiem ładnie, czysta, rozentuzjazmowana, podekscytowana nowym zadaniem, z broszką rodu przypiętą do przodu futra, w długich czarnych rękawiczkach, chroniących nie tylko przed chłodem, ale i przed przypadkowym dotknięciem pospólstwa. Miało się ono zebrać pod trybunami Stadionu Os z Wimbourne, gdzie ustawiono kilka stołów, a całość przestrzeni pod drewnianą konstrukcją zabezpieczono zaklęciami regulującymi temperaturę. Ochrona nie działała najlepiej, Cordelia od razu pomarudziła na potworny mróz, choć tak naprawdę odrobinę zgrzała się pod zdecydowanie zbyt wystawną suknią i srebrzystym futerkiem. A może to gorączka wywołana przejęciem? Nie spała przecież od kilku dni, przygotowując listę produktów, którymi łaskawie obdarzy tych, którym nie sprzyjała magiczna fortuna. Dopilnowywała także, by wszystkie skrzynie, kufry i drewniane pojemniki znalazły się na swoich miejscach. Wokół krzątała się służba Malfoyów, uwijając się przy rozpakowywaniu znakomitości, a w dali słychać było odgłosy zbierających się ludzi, zwołanych tu uprzednio rozwieszonymi ogłoszeniami, informującymi o charytatywnej akcji rozdawania żywności dla najbardziej potrzebujących.
Zapowiadało się wspaniałe wydarzenie, Cordelia oczyma wyobraźni widziała już miłość rozkochanego w niej ludu - ha, Medea nigdy by na to nie wpadła! ani nie usłuchała Aquili! - oraz późniejsze zadowolenie ojca. Na razie jednak musiała skupić się na tym, co tu i teraz: a stało przed nią trudne zadanie. Na szczęście, posiadała wsparcie najdroższej przyjaciółki. - Dobrze wyglądam, moja miła? Powiedz szczerze, martwię się, że od tego zimnego wiatru zepsuły mi się loki - spytała zdenerwowanym tonem, próbując przejrzeć się w srebrzystym wieku stojącego przed nimi pólmiska, skrywającego świeże krewetki. Tuż obok stały równo ułożone butelki niedorzecznie drogiego alkoholu, nieco dalej lśniące wiaderko z francuskimi skorupiakami elegancko rozłożonymi w lodzie. - Myślisz, że wszystko przebiegnie dobrze? Zupełnie nie wiem, jak to powinno wyglądać... - dodała na tym samym wydechu, spoglądając w bok na wyniosłą i elegancką lady Black.

Cordelia Malfoy
Cordelia Malfoy
Zawód : Arystokratka, córka swego ojca
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
pretty shiny thing
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9354-cordelia-armanda-malfoy https://www.morsmordre.net/t9413-ksiezniczka#286128 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f383-wiltshire-wilton-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t10314-skrytka-bankowa-nr-2152#311771 https://www.morsmordre.net/t10138-cordelia-armanda-malfoy#307321

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Stadion Os z Wimbourne
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach