Wydarzenia


Ekipa forum
Księżycowa aula
AutorWiadomość
Księżycowa aula [odnośnik]12.03.16 1:38
First topic message reminder :

Księżycowa aula

Do Księżycowej Auli nie prowadzą żadne zawiłe ścieżki - znajduje się ona tuż przy wejściu; na tyle blisko, że w nocy słychać dźwięki fletów, które usypiają starego cerbera. W dzień i przez większość nocy w miesiącu aula pozostaje pusta. Wygląda jak zwykła łąka, z której z jakiegoś powodu zabrano zwierzęta. Sytuacja zmienia się raz w miesiącu, gdy podczas pełni na polanę wychodzą niezwykle nieśmiałe stworzonka - Lunaballe. Zwierzęta przyciągają uwagę swoim wyglądem - dla niektórych zabawnym - posiadają gładkie blado-szare ciało, wyłupiaste okrągłe oczy na czubku głowy i cztery wrzecionowe nogi o wielkich płaskich stopach.
Magiczne zoo posiada cztery sztuki, które co pełnie wykonują tylnymi nogami skomplikowany taniec, przyciągający do ogrodu wielu czarodziejów; często amatorów zielarstwa. Bowiem mówi się, że jeśli zbierze ich srebrzyste odchody przed wschodem słońca i rozsypie na grządkach z magicznymi ziołami i na rabatach z kwiatami, rośliny urosną bardzo szybko i będą niezwykle silne.
Lunaballe w swoim naturalnym środowisku tańcują z najprawdziwszymi wilami, dlatego jeśli wyczują, że twoich żyłach krąży ich krew - najpewniej zaciągną cię do wspólnego tańca.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Księżycowa aula - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Księżycowa aula [odnośnik]13.04.21 20:16
Nigdy nie postrzegała Celine za gorszą od siebie, za gorszą od kogokolwiek. Jej status krwi nie miał dla niej żadnego znaczenia. Jej status majątkowy? Również. Jej przeszłość? Była właśnie tym - przeszłością, która może i roztaczała wokół niej swoje ponure łapska, ale pod tym względem przecież niewiele się różniły. Lata temu pojęła, że nie ma prawa nikogo oceniać. Nie tylko dlatego, że nie chciałaby, aby ktokolwiek oceniał ją samą, ale również dlatego, że nigdy nie wiadomo co spotkało, co ukształtowało daną osobę. Każdy miał swoje własne demony, ale to od nas zależało w jaki sposób one nas przemienią. Kogo widziała więc przed sobą? Niewinną, delikatną, dobroduszną dziewczynę, która doświadczyła więcej okrucieństwa tego świata w tak młodym wieku. Częściowo miała żal o to do samej siebie. Gdyby postąpiła inaczej może wiele z tych przykrości nie spotkałoby młodszej blondynki, a przynajmniej "skutek" tychże nieszczęść. Potrafiła sobie wyobrazić jak przykrym musiało być dla niej doświadczenie zostania pozbawionej tańca na deskach sceny. Choć nie podzielała pasji Celine, był to zdecydowanie bardziej świat siostry Yvette, aniżeli jej samej, to gdyby ktoś zabronił jej uzdrawiania innych... Zawsze chciała to robić, kochała to robić, przez kilka lat tylko to trzymało ją przy zdrowych zmysłach. Wierzyła, że Celine podobnie myślała o balecie. To, że mogła tańczyć bez względu na to czy pracowała w zawodzie było pocieszające, ale czy jej wystarczało? Chciałaby móc jej jakoś pomóc. Yvette miała nazwisko, które odnajdywało swoje miejsce w artystycznej śmietance, ale nic poza tym. Skandal wokół jej osoby we Francji, a późniejsze zamieszkanie w porcie odcięło ją od większości przywilejów. Mogła zawsze poprosić ojca, ale ten już i tak zbyt wiele dla niej zrobił i wciąż robi. Wyraźnie zaniepokojona, uważnie wysłuchała wyjaśnień Celine. Może to anemia? Stres? Zakażenie? Skrzacia grypa? - Notorycznie powtarzające się krwawienia z nosa, to coś w rodzaju sygnału ostrzegawczego twojego organizmu. Powinnaś dużo pić i nawilżać śluzówki nosa, woda morska może w tym pomóc. Stosuj też zimne okłady na kark i pamiętaj, aby w razie krwawienia nie odchylać głowy do tyłu, a do przodu. - Bała się spytać. A raczej bała się odpowiedzi. Cichy głos z tyłu głowy podpowiadał jej jednak to czego najbardziej się obawiała.- Bez poznania przyczyny jednak nie pozbędziesz się problemu. Czy ty dalej... - Nie dane było jej jednak dokończyć nęcącego ją pytania, gdy dłoń młodszej kobiety pochwyciła tę należącą do Yvette, aby obie mogły wyjść na spotkanie ich dzisiejszym towarzyszom. - Nigdy. - Miała okazje już wcześniej widzieć Lunaballe, ale faktycznie nie z tak bliska. Lubiła większość zwierząt, magicznych i tych mniej, ale podchodziła do nich raczej z rezerwą. Z kolei tej rezerwy zawsze brakowało jej mężowi - miłośnikowi wszelkich stworzeń, jak i najwidoczniej i Celine. Lunaballe były całkowicie niegroźne, na co również wskazywał ich może i ekscentryczny, ale przeuroczy wygląd. Cóż, nauczyła się już, że pozory mogą mylić, ale raczej mogła być pewna, że ich nowi, wielkoocy przyjaciele ich nie zjedzą. Troski odpłynęły gdzieś ponownie w zapomnienie na widok Celine szczerze uradowanej z tegoż spotkania. Odwzajemniła uśmiech młodszej kobiety, aby przenieść ponownie wzrok na podskakujące stworzenia. - Chyba cię polubiły. - Stwierdziła zauważając ich szczególne zainteresowanie Celine.


You can't choose what stays
and what fades away.
Yvette Baudelaire
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9187-yvette-baudelaire#278366 https://www.morsmordre.net/t9245-antares#281195 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t9249-skrytka-bankowa-nr-2149 https://www.morsmordre.net/t9254-yvette-baudelaire#281466
Re: Księżycowa aula [odnośnik]19.04.21 23:10
Pytania wisiały między nimi w powietrzu jak ostrze gilotyny, wątpliwości mnożyły się w głowach, niedopowiedzenia tkały koronę, ale żadna z nich nie była w stanie uczynić pierwszego kroku. Yvette, zbyt obarczająca siebie samą poczuciem winy i odpowiedzialności za coś, na co tak naprawdę nie miała wpływu, i Celine, której spustoszenie organizmu stawało się coraz większym ciężarem. Racjonalny głos w jej głowie podpowiadał, że najwyższy czas z tym skończyć, skoro potężny sztorm przeszedł już po falach jej życia, a nad głową powoli rozbłyskiwały pierwsze promienie słońca, ale uzależnienie było silniejsze, nakazywało raz po raz zatracać się w swoich głębinach coraz bardziej, aż z jej dawnej siebie nie pozostałoby już nic.
Pragnęła pomocy, wsparcia, pary zdecydowanych dłoni będących w stanie złapać ją za ramiona i potrząsnąć, gdy w głowie znów zapłonie narkotyczny głód, ale wstyd okazywał się trudnym towarzyszem. Odwodził od wypowiedzenia próśb na głos, wypaczał przeświadczenie, że Celine straci wówczas w oczach Yvette zbyt dużo, by szkody, te rysy na delikatnym szkle, dało się naprawić; narkomanka, ćpunka, portowa tancereczka, straciła godność i szacunek do samej siebie już dawno temu, ale nie była w stanie sprawić, by straciła go również Baudelaire. Dlatego milczała. Choć jej oczy zdawały się błagać, by uzdrowicielka dostrzegła czającą się w nich tajemnicę, to usta nie pozwoliły prawdzie wyjść na jaw. Jeszcze nie.
- Och, czyli to nic poważnego - stwierdziła Celine, w swoim pokracznym rozumieniu rzeczywistości odnajdując w informacji od Yvette pocieszenie zamiast realnego zagrożenia. Skoro jej ciało nie wyłączało się jeszcze od środka albo nie uszkodziło organów wewnętrznych, wciąż miała wystarczająco dużo czasu, by zatrzymać machinę destrukcji rozsiewanej przez wróżkę. Wspaniała wiadomość! - Myślałam, że może mam coś z głową, nie wiem, pękła w niej jakaś żyła... Zdjęłaś mi kamień z serca, Yvette, dziękuję - zaświergotała naiwnie i odrobinę mocniej ścisnęła dłoń kuzynki, twarz przyozdabiając promiennym uśmiechem, takim, który wzdłuż i wszerz ignorował niebezpieczeństwo, na jakie narażała siebie samą przez długotrwały użytek zakazanych substancji - przynajmniej powierzchownie. - Zimne okłady i schylić się w dół, będę pamiętać. Dzięki tobie od razu czuję się zdrowsza! - Nie do końca obróciła ów słowa w kłamstwo, obecność ukochanej Baudelaire wpływała na nią kojąco, odwracała uwagę od zmartwień, trosk i sennych koszmarów, od wiecznie zmieniających się nastrojów i pogłębiających się schorzeń natury mentalnej, kolejnej porcji narkotycznego pokłosia. Z nią u boku wszystko było dobrze. Spokojnie. I przede wszystkim bezpiecznie.
Strachy odeszły w niepamięć wraz z pojawieniem się lunaballi zapraszających je obie do wspólnego tańca. Choć bliżej rozkochaniem było im do Celine, to nie ignorowały również Yvette, pląsając obok jej nóg i raz po raz uderzając ją lekko głowami w kolana, by przyspieszyła kroku i dotrzymała go im w tańcu.
- Ich oczy są jak planety, zobacz! - zawołała radośnie półwila, która odstąpiła od strony Yvette i zjednoczyła się ze stworzeniami w tanecznym kręgu. Błękit rozświetlał półmrok i wyznaczał tempo wspólnych podrygiwań, zupełnie jakby wszystkie z nich znajdowały się na jednej orbicie, zsynchronizowane, zachwycone i piękne. Celine nie trwoniła ani chwili, pogrążona w piruetach i kolejnych salwach śmiechu, nieświadoma nawet, że z oddali przygląda się im pracownik ogrodu magizoologicznego.

Co robi wspomniany mężczyzna?
k1, k4 - zafascynowany podchodzi bliżej. wydaje się być pogrążony w transie zastanym widokiem, z miłością w oczach prosi, byśmy pozwoliły mu do nas dołączyć.
k2, k5 - pada na kolana, w jego oczach błyszczą łzy wzruszenia. woła do nas, mówiąc, że to najpiękniejsze, co kiedykolwiek widział.
k3, k6 - zaperza się, że nie powinno nas tu być. jeśli wyrazimy chęć zostania na księżycowej auli, domaga się łapówki.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Księżycowa aula [odnośnik]19.04.21 23:10
The member 'Celine Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Księżycowa aula - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Księżycowa aula [odnośnik]04.05.21 21:26
Jeszcze jeden dzień. To będzie ostatni raz kiedy pozwoli sobie przymknąć na to oko. Ostatni raz. Nie chciała niszczyć chwili. Nie chciała, aby pierwszą rzeczą, którą zrobi po zdecydowanie za długiej chwili rozłąki, było prawienie morałów i próby sprowadzenia jej na ziemię. Potrafiła zrozumieć czemu młodsza kobieta sięgnęła po taką formę "pomocy". Ten świat potrafił być naprawdę paskudny, szczególnie teraz, w środku konfliktu. Starała się dostrzec w nim inne barwy niż szarość i czerń, starała się widzieć w ludziach dobro, nadzieję dla tych przeklętych czasów. To była jednak tylko, albo aż otoczka. Bańka, w której żyli. To co dotykało najbardziej, to co bolało najbardziej zawsze związane było bezpośrednio z nami. Kiedyś sama była w tym ciemnym, zimnym miejscu. Nie była sobą, a duchem snującym się po korytarzach zbyt dużego domu. Duchem, który nie był w stanie dostrzec swego odbicia w lustrze widząc odbijającą się na tafli szkła zupełnie obcą sobie kobietę. Nienawidziła tamtej siebie. Nie chciała znów tam wracać. Znów stać się zjawą bez celu brnącą do przodu, a jednak kurczowo trzymającej się przeszłości. Udało jej się wyjść na powierzchnię. Dzięki Arturowi zrozumiała odnalazła starą siebie, a dzięki portowi mogła zacząć od nowa. Chciała tego samego dla Celine. Chciała, aby i ona wyrwała się ze szponów przeszłości, aby pozbyła się niechlubnej łatki, aby nie szukała rozwiązania i ucieczki w rzeczy, która tylko wszystko pogorszy. Ale to jutro. Dziś chciała widzieć blask w jej oczach, uśmiech zabłąkany na ustach, słyszeć jej dźwięczny śmiech. Jutro. Jutro złapię ją za smukłe ramiona i potrząśnie mocno nie zwracając uwagi na to jak delikatną jest ona istotą. Jest silna. Może i Celine nie dostrzegała tejże cechy w sobie, ale Yvette wiedziała, że młodsza blondynka jest w stanie znieść wiele, że poradzi sobie ze wszystkim, a ona jej w tym pomoże. Nie zostawi jej, nigdy się nie odwróci, zawsze wyciągnie do niej dłoń, byleby ta chciała po nią sięgnąć.
Słysząc słowa Celine nie była pewna czy powinna z niedowierzaniem potrząsnąć głową skrywając tymże gestem uśmiech rozbawienia, czy może jednak załkać. Naprawdę nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji? A może dobrze znała konsekwencje, ale w pełni świadomie postanowiła je ignorować? Jeśli tak jej kuzynka nie potrzebowała wyłącznie pomocy medyka, który podjąłby się wyleczenia jej ciała. Celine potrzebowała pomocy magipsychiatry - kogoś kto pomógłby jej się z tym uporać. Nie jej. Miała już do czynienia z obłąkanymi marynarzami, czy osobami uzależnionymi, czy od alkoholu, czy od narkotyków. Psychiatria była jednak dla niej odległą wiedzą. Poza tym, była stronnicza. Darzyła Celine zbyt głębokimi uczuciami, aby być w stanie zachować w pełni profesjonalizm. Znów spojrzała na nią. Naiwną i słodką. Niewinną. Jutro. Jutro to wszystko jakoś naprawią. Dziś liczyły się one, księżyc i przedziwne, urocze stworzenia.
Z czystą fascynacją obserwowała każdy ruch ich towarzyszy. Radosnych pląsów nie było końca. Wszech ogarniającą je ciszę co rusz przerywało radosne szczebiotanie lunaballi, którego nie mogła przyporządkować do jakiegokolwiek znanego jej dźwięku. Szczerze, choć krótko zaśmiała się czując jak kolejna lunaballa potrąca ją zaczepnie głową chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. - Są cudowne. - Stwierdziła szczerze zachwycona niedużymi istotami. Widząc jak kuzynka wraz z ich towarzyszami tworzą krąg, aby zatracić się w tańcu postąpiła kilka kroków do tyłu chcąc ustąpić im miejsca. Od lat nie tańczyła, zresztą nie była w tym jakoś specjalnie utalentowana, nie tak jak Celine, to pewne. Zdecydowanie bardziej wolała podziwiać z daleko przedstawienie rozpoczynające się na jej oczach. Może to nie były deski sceny, ale zdecydowanie miał to być iście magiczny spektakl. Jeden piruet za drugim sprawiał, że niebieskie światło, podobnie jak blask księżyca nad nimi, otuliło salę skupiając się jednak wokół tancerzy. Celine występująca jako solistka, a lunaballe jako najprawdziwsze corps de ballet. Mogłaby tak stać godzinami zapatrzona w ich taniec, lecz spektakl ten ktoś postanowił przerwać. Postać wyłaniającą się z mroku zauważyła kątem. Mimowolnie sięgnęła po różdżkę znajdującą się w kieszeni płaszcza, którą dość szybko wyjęła. Nie dane jej było jednak nią w niego wycelować, gdyż ten ze łzami w oczach padł na kolana z zachwytem wpatrując się w Celine i towarzyszące jej lunaballe. Co rusz zerkał również i w jej stronę, ale jakby za sprawą tajemniczego przyciągania jego wzrok zawsze wracał w stronę tancerzy. - Cudowne! Przepiękne! Nigdy na oczy nie widziałem tak wspaniałego zjawiska. Oh, toż to najpiękniejsza rzecz jaką w życiu widziałem! Proszę sobie nie przerywać! Proszę tańczyć! Proszę, przepraszam, nie chciałem przeszkodzić, ale musiałem jakoś wyrazić swój zachwyt! - Przetarł ze wzruszeniem łzy coraz gęściej zbierające się w oczach. Czyżby urok Celine miał coś z tym do czynienia? Może to po prostu jakiś fascynat? A co jeśli nie? Zmarszczyła brwi z niepokojem wpatrując się w sylwetkę mężczyzny pozwalając swej dłoni mocnej zacisnąć się na trzymanej wciąż, wyciągniętej różdżce. - Niech się Pan już nie wygłupia i wstanie. - Zwróciła się do niego spokojnym, stonowanym głosem, ale nie kryjąc zaniepokojenia związanego z obecności intruza. Ostatecznie mężczyzna faktycznie wstał lecz nie odszedł. Podobnie jak ona oglądał taniec Celine i Lunaballi. Tej nocy przyćmili oni nawet sam księżyc.

|ztx2


You can't choose what stays
and what fades away.
Yvette Baudelaire
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9187-yvette-baudelaire#278366 https://www.morsmordre.net/t9245-antares#281195 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t9249-skrytka-bankowa-nr-2149 https://www.morsmordre.net/t9254-yvette-baudelaire#281466

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Księżycowa aula
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach