Wydarzenia


Ekipa forum
Przejście
AutorWiadomość
Przejście [odnośnik]31.07.16 20:22
First topic message reminder :

Przejście

Jeżeli tuż za sklepem Ollivanderów skręci się w lewo, trafi się prosto na przejście pomiędzy ulicą Pokątną a jedną z sąsiednich alejek. Gdy sprzyja pogoda, można spotkać tu starszego, brodatego czarodzieja, który z wiecznym uśmiechem oferuje malowanie karykatur wszystkim przechodniom... niezależnie od ich pochodzenia. Czasem wykonuje portrety nawet bez ostrzeżenia, a przedstawione na nich postaci często mają wielkie nosy i wystające zęby. Jego dzieła są zaczarowane - wykrzykują bardzo trafne, choć nieco złośliwe i wulgarne uwagi.
Przejście jest dobrze oświetlone nawet w nocy, a nieopodal mieszka wielu czarodziejów. Dzięki temu jest tu bardzo bezpiecznie i nie trzeba obawiać się niespodziewanego ataku ani kieszonkowców.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przejście - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Przejście [odnośnik]19.05.22 16:10
17.04 - kontynuacja

This is for the snakes and the people they bite
For the friends I've made; for the sleepless nights

Zawsze należało brać na poprawkę zmienne, luki w planach albo okoliczności, których w planie nie dało się ująć. Pamiętała o tym, była gotowa tak na ryzyko jak i na poniesienie konsekwencji, spodziewała się ich jednak po dotarciu pod dziewiątą kamienicę, a nie już u początku drogi, gdzieś w śmierdzącej alei, kiedy jeszcze nawet nie musiała specjalnie obracać się przez ramię, za to na pewno musiała zachować ostrożność. I zachowała, czasami ludzie byli po prostu chujowi, zbaczali z kursu specjalnie, umyślnie podrzucali innym węże pod nogi, ze zwykłej złośliwości, a może z sadyzmu. Nie miała nawet na myśli metaforycznych węży.
- A żeby cię Merlin wyklął, a Morgana łeb ścięła - mamrotała pod nosem wymyślone przekleństwa przeplatane z wulgaryzmami, naciągając mocniej kaptur na głowę i chowając dłonie w głębokich kieszeniach, mimo instynktu, który kazał jej wyciągać je do przodu na wypadek, gdyby znów upadła. Zdarzyło jej się to na zakręcie po wyjściu z Nokturnu, gdzie wpadła kolanami w błotnistą kałużę, a zszargana skóra pod nogawką spodni zapiekła tak mocno, że zabłyszczało jej przed oczami.
Wąż ugryzł w okolicach blizny. Napięta skóra szybko obrzmiała, czuła, że materiał spodni ją ciągnie, że krew spływa do butów i moczy skarpetkę, ale nie zatrzymywała się, nie mogła tu zostać, ranna, gdy zbliżała się noc. Dojdzie do domu, bo jest wytrzymała. Nie pierwsza i nie ostatnia rana, a jeśli zostanie blizna - to też nie pierwsza. Czy mogła w ogóle powstać blizna na bliźnie? Jak bardzo zdeformowana stanie się jej popieprzona lewa łydka i kiedy w końcu straci nogę pod kolanem?
Dreptała szybko, mimo tego, że kulała, zaciągając lewą nogę szerszym łukiem i wlokąc ją za sobą, aż zdarła czubek buta. Jeszcze trochę, wyjdzie z Pokątnej i będzie z górki, ludzi mniej, mniej wścibskich oczu. Rany wyliże w spokoju w domu.
Oby tylko ten pieprzony gad nie był jadowity. Na samą myśl przechodził ją zimny dreszcz.
Powinna docisnąć stopę mocniej i zmiażdżyć go pod podeszwą, ale gdy zwinęła się z bólu, zdążył uciec. Żałosne. Ból dało się wytrzymać, trzeba go było tylko zaakceptować.
Wciskając się w węższe przejście, zahaczyła łokciem o łokieć jakiejś kobiety, co przy osłabionej równowadze spowodowało, że odbiła się i musiała oprzeć o chłodny mur.
- Kurwa, kobieto, patrz pod nogi. Nie widzisz, że ranny człowiek idzie? - wyrzuciła z siebie z warkliwym prychnięciem, próbując oprzeć ciężar ciała z powrotem na pokąsanej nodze.
Jeżeli ten cholerny gad okaleczył jej zwinność trwale, wróci na ten Nokturn i spali całą dzielnicę.

202/232 (-30 PŻ kąsane)
[bylobrzydkobedzieladnie]


do not be afraid to  bare your teeth
you were not brought into this world
covered in blood to become a gentle
tamed thing
Kina Huxley
Kina Huxley
Zawód : Najemniczka
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
boli mnie głowa
i nie mogę spać
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
whore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11111-kina-huxley https://www.morsmordre.net/t11158-szczurolap#343501 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f418-borough-of-enfield-crimson-street-48-nora https://www.morsmordre.net/t11163-skrzynia-pod-lozkiem#343535 https://www.morsmordre.net/t11159-kina-huxley#343508
Re: Przejście [odnośnik]12.06.22 19:47
Wracając do domu po całym dniu w pracy, nie marzyła o niczym ponad dotarciu do mieszkania. Chwila przekroczenia progu była cudownym momentem, nawet jeśli najpewniej nie zastanie nikogo w środku. Nie przeszkadzało jej to. Oboje prowadzili tryb życia, który wymagał pewnej dozy wyrozumiałości i była na to w pełni gotowa. Szybkim krokiem pokonywała uliczki, wiedząc, że najgorszą niepewnością pozostanie przejście przez Nokturn. Minęło już kilka miesięcy, a większość stałych bywalców tej parszywej części miasta, nie zaczepiała jej, chyba już uznając za swoją. Jakkolwiek źle to brzmiało. Zatrzymała się raptownie, gdy z zamyślenia wyrwało ją zderzenie z obcą sylwetką. Oparła lekko dłoń o pobliski mur, jakby to miało zapewnić, że nie straciła równowagi i ledwie moment później spojrzała w stronę nieznajomej. Ciemne tęczówki z uwagą przesunęły się po kobiecie. W pierwszej chwili chciała ją zbesztać i oddalić się jak najszybciej, lecz słowa, jakie padły, poza wulgaryzmem, przyciągnęły zainteresowanie.
- Idzie to chyba za dużo powiedziane.- odparła, jakby co najmniej szukała zaczepki. Nie było, co ukrywać, że nieznajoma ledwo trzymała się pionu. Nie widziała jednak żadnej poważnej rany, ale uwagę zwrócił sposób w jaki ta obciążała jedną z nóg. Tu musiał być powód zaistniałej sytuacji.- Mimo jakże przyjemnego początku... mogę ci pomóc. Jestem uzdrowicielką.- powinna pójść dalej, skończyć na dziś ze służeniem pomocą, ale nie byłaby sobą. Ta propozycja padła wręcz naturalnie, odruchowo wymykając się spomiędzy ust.
- Urządzili Cię tak na Nokturnie? – spytała, zauważając, że niedaleko było przecież przejście na ulicę, którą większość mieszkańców Londynu unikało za wszelką cenę. Sama do takowych należała przez długi czas, jaki mieszkała w stolicy. Aż w styczniu zgodziła się na zmianę.
Zamknęła smukłe palce na różdżce z drewna ohii. Większość ran wystarczyło potraktować odpowiednim zaklęciem z magii leczniczej. Chociaż miała już okazję widzieć również takie, które wymagały więcej.- Podwiń nogawkę i powiedz, co się stało.- musiała wiedzieć z czym ma do czynienia, nawet jeśli wystarczył pierwszy rzut oka, aby mogła ocenić powagę sytuacji.



Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.

Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Przejście [odnośnik]01.07.22 17:22
Pech dzisiaj nie odpuszczał i wyglądało na to, że nawet wymknięcie się na spokojniejszy Londyn, jak lubiła nazywać wszystko co dawniej należało do mugoli, nie uda jej się tak samo jak nie udał się skrzętnie i długo planowany nokturnowy desant. Z najwyższym trudem trzymała język za zębami, bo choć bez pomyślunku rzucona uwaga była przypadkiem i koniecznością, nie należała do takich, które obrzucały nieznajomych gównem. To przyciągało niechcianą uwagę, wciskało się ludziom do pamięci lepiej niż najpiękniejsze, najbardziej obłudne komplementy, mogło też na dłuższą metę spalić ją w miejscach, gdzie na niektóre twarze szło natknąć się częściej.
Nie żeby kiedykolwiek gdziekolwiek widziała tę babę, ale o tej godzinie i w tym kierunku mogła udawać się chyba tylko w jednym celu. Szansa na to, że podobnym do Kiny - niska, ale nie zerowa. Obrzuciła ją wrogim spojrzeniem, szukając szczególików niebezpieczeństwa, różdżki na widoku albo jakiejś dobrze widocznej blizny. Nic z tego, porządna czarownica wracająca z porządnej pracy i pewnie do porządnego domu.
No, prawie.
- Ty się nie interesuj mną, tylko sobą. Po co pchasz się na Nokturn? Mieszkasz tam? - Wścibskie pytanie było bardzo sarkastyczne, bo doprawdy, z taką śliczną buzią aż dziw, że jeszcze nikt po ciemku nie wciągnął jej do rynsztoka; obleśni mężczyźni z lepkimi dłońmi chętnie przyklejali się do cukiereczków jej typu. Zainteresowanie Kiny miało jednak rzecz jasna też drugie, praktyczniejsze dno. Mózg, nawet zamroczony palącym bólem i złością, pracował na najwyższych obrotach. Delikatna pannica, dobrze ubrana. Może mieszka z rodziną? Może nie ma wyjścia? A jeśli jest naiwna? A jeśli zabierze ją do siebie?
Mogła też być, cholera, dużo bardziej uzdolniona w czarach niż na to wyglądała.
- Uzdrowicielką - powtórzyła, bo trochę nie dowierzała, ale potem zamilkła na dłużej, podpierając się dłonią o mur i dając odpocząć sponiewieranej nodze. Próbowała przybrać milszy wyraz twarzy, bo wiedziała, że może nie wyglądać teraz zachęcająco, że jej włosy znowu są rozczochrane, że w ciemnych oczach czai się coś ciemnego i bardzo napastliwego. No ale nie była z tych, które pierwsze odwracały głowę w walce na spojrzenia. Przede wszystkim, nie miała już nastroju na udawanie. - Ładnie. A co chcesz w zamian? - Nie było niczego za darmo.
Wzruszyła ramieniem i ironicznie uniosła kącik ust, gdy kobieta zapytała się, czy urządzono ją tak na Nokturnie. Chyba mogła się tego domyślić, a zresztą, jakie to miało znaczenie?
W drobnej, białej rączce pojawiła się różdżka, na której widok Kina instynktownie się spięła. Szybko jednak dodała dwa do dwóch i podjęła decyzję, może najlepszą z możliwych, jeśli ten dzień mógł jeszcze stać się czymś więcej niż skończoną porażką.
- Jakaś wiedźma na Nokturnie rzuciła mi węża pod nogi. Przeżarł mnie przez buta, nie mógł być normalny. Chyba jadowity. Nie oddycha mi się dobrze. - Dla potwierdzenia słów pochyliła się w przód, bo nie raz skacząc po dachach uderzyła się w przeponę i wiedziała jak to jest nie móc złapać tchu. Kierowała się instynktem, bo przecież nie mówiła całej prawdy. Noga paliła jak skurwysyn, traciła krew, kulała i kręciło jej się w głowie, jasne, ale jeśli miał ją zabić jad, to raczej nie tak szybko. Tyle, że... - Mieszkasz blisko? Nie mam za dużo pieniędzy, ale może się dogadamy. I sorry. Za tę kurwę. - Machnęła ręką, przygryzając wargę i rzucając długie, wymowne spojrzenie swojej nogawce, z której krawędzi skapywała gęsta, ciemna krew.
Cholera wie, uzdrowiciele mieli chyba dobre serca, nie? Musieli. A jeśli taka panienka sama by ją wpuściła do domu, łatwo byłoby coś z niego wynieść na do widzenia - i to nawet bez włamywania się.
- Jestem Lori.
No dalej, pani uzdrowicielko. Przysięgałaś na pewno nie odmawiać pomocy.


do not be afraid to  bare your teeth
you were not brought into this world
covered in blood to become a gentle
tamed thing
Kina Huxley
Kina Huxley
Zawód : Najemniczka
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
boli mnie głowa
i nie mogę spać
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
whore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11111-kina-huxley https://www.morsmordre.net/t11158-szczurolap#343501 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f418-borough-of-enfield-crimson-street-48-nora https://www.morsmordre.net/t11163-skrzynia-pod-lozkiem#343535 https://www.morsmordre.net/t11159-kina-huxley#343508
Re: Przejście [odnośnik]23.04.24 20:08
19.09

Czyny mówiły wiele o człowieku jak szept natury przynoszący tajemnicze przesłanie. Był to przepływ nadziei, który unosił się ponad równinami codzienności. W nadmiarze obowiązków, zatarcie w morzu codziennych spraw, widać było jego dążenie do niesienia pomocy, jak refleksja niesiona na fali oceanu. Wyłaniała się z niego dobroć, jak płomień w ciemności, która podążała za własnymi pojęciami moralnymi. Jednak czy to wystarczyło, by go określić? Jego siostra, jak promyk słońca, świeciła w jego życiu, przynosząc mu nadzieję i ciepło. Czy on sam był godzien takich idei? Czasem wydawało się, że światło jej wiary osiągało tylko półmrok jego serca, które ukrywało mroczne tajemnice, nieuchwytnie pulsujące za palisadą jego myśli. Dla dobra swojej rodziny dłonie musiały być gotowe do ciężkiej pracy w kuźni, przy pracy nad gorącym żelazem, formującym się pod uderzeniami młota. Deprawacja już w młodym wieku, jak pęta skręcające się wokół serca, zaciemniała mu drogę nawet w najjaśniejszych dniach. Kiedy po raz pierwszy poczuł smak surowych warunków Norwegii, zrozumiał, że przetrwanie wymaga od niego gotowości na ciągłe zmiany, które nadchodzą jak ciosy z ukrycia. W tej walki o przetrwanie łapał się każdej podsuniętej mu możliwości, wykorzystując nabytą siłę do zagarnięcia tego, co mu się należy. W obliczu egoizmu i ciemnych czynów innych wydawał się gotowy do wszystkiego, by zdobyć to, co obiecano mu w zamian za swoje posłuszeństwo. Knuł intrygi, wykonywał polecenia, stosował zastraszanie jako swoją broń. Ciężko było podważyć kwestie przynoszące zyski, a on łapał się ich po kryjomu, zamykając uszy na błagania matki. Pozostawiał za sobą echo jej łez, gdy z trzaskiem zamykał drzwi, pozostawiając ją samą w cichym smutku. Liczyło się dla niego przede wszystkim dobro i bezpieczeństwo rodziny, a własne aspiracje odsuwał na dalszy plan. Mimo że oszukiwał się obłudą przez wiele lat, w głębi serca wiedział, że kiedyś nadejdzie czas, by się tym zająć.
Wieczór nie układał się po jego myśli, podobnie jak wiele ostatnich wydarzeń, których doświadczył. Przechodnie omijali go z daleka, gdy próbował przedostać się przez tłum, by dotrzeć wreszcie do miejsca, gdzie mógł złapać oddech. Był zmęczony, obolały, pośród krzywizny dłoni mając resztki posoki. Kolejne zadanie przepełnione brutalnością. Rzucał krzywe spojrzenia w stronę ciekawskich, którzy przyglądali się mu z zainteresowaniem. Mimo że wielokrotnie słyszał o obowiązku ścięcia włosów, nie zamierzał zrezygnować z dumy wynikającej z jego pochodzenia. Kreatywność wiązań była jego własnym symbolem, częścią ostatków siebie, które jeszcze nie zniknęło. A przecież było tak blisko. Przyspieszył kroku, kiedy dostrzegł potencjalne zagrożenie. Czasami zapominał, jak niebezpieczne może być miasto dla tych, którzy w nim przybywają, zwłaszcza dla obcych. Raz udawało mu się uciec, innym razem przyciągał uwagę innych. Przeklął w swoim języku, skręcając w kolejną uliczkę. Kolejna nieznana część, którą musiał eksplorować metodą prób i błędów. Prawie. Z impetem własnej nierozważności i braku rozwagi wpadł na przechodnia. Niezaplanowanie, choć osobiście nie odczuł bólu. Zdołał złapać delikatność ciała własnymi ramionami, ratując swoją ofiarę przed upadkiem. Podtrzymał ją za ramieniem i wokół pasa, wnioskując z rozproszonych włosów, że to kobieta znalazła się w nieprzewidzianej sytuacji. Mimo to zachował odpowiedni dystans, szanując granice prywatności.
- Proszę o wybaczenie - mruknął, krzywiąc się przed odczucie bólu niedawno otrzymanej rany. Puścił kobietę, dochodząc na bezpieczną odległość. - Tym bardziej proszę o zachowanie spokoju - przeszedł do tłumaczeń, zbyt wiele takich sytuacji kończyło się krzykiem kobiet. Niecodziennym widokiem bywał dzikus z realiów skandynawskich sag, nie wpisujący się w sztywne ramy Angielskiej kultury. - Pośpiech bywa wręcz zabójczy, przepraszam.
Odpowiadał z przekąsem, rzucając ukradkiem spojrzenie za siebie, gdy potencjalne zagrożenie minęło go w pośpiechu, pozwalając mu złapać chwilę w zamieszaniu. Westchnął cicho, opierając się o pobliską ścianę pozbawioną tynku. Zerknął ukradkiem na poszkodowaną, nadal zdumiony jej obecnością.
- Jeśli wyrządziłem pani krzywdę, proszę powiedzieć - zmrużył spojrzenie, ciemność zakamarka dość znacząco działała na jego niekorzyść. Wodził wzrokiem, poszukując podobieństwa do kogoś. Osoby, która musiała przewinąć się przez jego życie. Niemożliwe. Umysł wielbił płatać figle.



For the blacksmith, nothing escapes; from iron, they shape not only the edge
But also destiny.
Nikola Krum
Nikola Krum
Zawód : Adept u mistrza magikowalstwa, raczkujący wytwórca magimetalurgii, opryszek
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Siła jest jak wiatr, niewidoczna, ale czujesz ją w każdym ruchu.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12267-nikola-krum https://www.morsmordre.net/t12282-branimir https://www.morsmordre.net/t12309-nikola-krum https://www.morsmordre.net/f466-huntingdonshire-okolice-hemingford-grey-lesny-zakatek https://www.morsmordre.net/t12283-skrytka-bankowa-2632#377708 https://www.morsmordre.net/t12285-nikola-krum

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

Przejście
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach