
|
| | Zwierzyniec Pani Pickle | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz gry
 Konta specjalneZawód : naczelny mąciciel Wiek : odwieczny Czystość krwi : n/d Stan cywilny : n/d Do you wanna live forever? OPCM : 99 UROKI : 99 ELIKSIRY : 99 LECZENIE : 99 TRANSMUTACJA : 99 CZARNA MAGIA : 99 ZWINNOŚĆ : 0 SPRAWNOŚĆ : 0 Genetyka : Czarodziej
 | Temat: Zwierzyniec Pani Pickle 28.06.16 18:55 | |
| First topic message reminder : Zwierzyniec Pani PickleMały, niezbyt popularny sklepik umieszczony przy tym końcu ulicy, który prowadzi na Nokturn. Rzadko kiedy trafiają się tutaj tłumy i kolejki. Pod ścianami znajdują się klatki i terraria, z tyłu zaplecze i schowek na towar, którego nie udało się upchnąć na półkach. Za kasą zwykle stoi właścicielka - pulchna kobieta po czterdziestce, Pani Pickle, lub pracująca tam dziewczynka - Charlotte. Jedynym zwierzęciem, które chodzi po sklepie niczym nie skrępowane jest czarny kot właścicielki - Samuel. Dość ciasne pomieszczenie sprawia wrażenie, że zwierząt jest porażająco wiele - jest to jednak tylko wrażenie, sklep jest zaopatrzony całkiem przeciętnie.
|
|  | |
Autor | Wiadomość |
---|
Morsmordre
 Konta specjalneZawód : Mistrz gry Wiek : ∞ Czystość krwi : n/d Stan cywilny : n/d O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis... OPCM : 99 UROKI : 99 ELIKSIRY : 99 LECZENIE : 99 TRANSMUTACJA : 99 CZARNA MAGIA : 99 ZWINNOŚĆ : 0 SPRAWNOŚĆ : 0 Genetyka : Czarodziej
 | Temat: Re: Zwierzyniec Pani Pickle 28.12.18 2:37 | |
| The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 86
|
|  | | Meg Attenberry
 Nieaktywni niemagiczniZawód : Złodziejka Wiek : 19 Czystość krwi : Mugolska Stan cywilny : Panna Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą. OPCM : 0 UROKI : 0 ELIKSIRY : 0 LECZENIE : 0 TRANSMUTACJA : 0 CZARNA MAGIA : 0 ZWINNOŚĆ : - SPRAWNOŚĆ : - Genetyka : Mugol
 | Temat: Re: Zwierzyniec Pani Pickle 28.12.18 22:50 | |
| - Dzięki, mam gdzie spać.Nie do końca skłamała, ale nie była przekonana do ponownego osadzania się do kogoś. Ciągłe bombardowane Caileen anomaliami pokazało jej, że z taką przypadłością nie powinna siedzieć nikomu na głowie. W sumie najlepiej by zrobiła, gdyby po prostu unikała ludzi. Nie zawsze się jednak dało, albo nie zawsze po prostu potrafiła. Widząc kobietę, której twarz pamiętała z tych spokojniejszych czasów, nie mogła chociaż nie spróbować podejść, nie spróbować dowiedzieć się czegoś więcej. - To samica. - odpowiedziała uprzejmie, choć krótko dziewczyna zza lady, trochę przy tym stukając tym swoim dziobem. Weszła na chwilkę na zaplecze po karmę dla ptaka, wyjaśniała przez chwilę jakie porcje powinno się dawać, dała kilka krótkich porad co do tego jak dbać o zwierzę i poleciła by ptaka wziąć z klatką w której już siedział. Pomogła zdjąć ją z półki i położyła na ladzie. Kiedy wszystko było rozliczone, Meg przyglądała się uważnie, jak jej nowa znajoma wyjmuje różdżkę - i choć żaden czarodziej jak dotąd nie zrobił jej krzywdy za pomocą tego magicznego przedmiotu, przeszły ją dreszcze. Wiedziała, jak bardzo potężną ma on moc i zdecydowanie nie chciałaby, by celowano nim w jej kierunku. Czar trafił jednak w torbę, którą miała ze sobą rudowłosa. - Nie wiem. Varda? - zaproponowała, przypominając sobie książkę której nie zdążyła skończyć czytać przed wybuchem anomalii i całym tym szaleństwem. Nie sądziła jednak by czarodzieje czytali mugolskie powieści, a tym bardziej fantastykę (to musiałoby być dla nich w jakiś sposób absurdalne), nie wyjaśniała więc dalej i lekko wzruszyła ramionami. - Nie mam daru do nadawania imion. Mój pies nazywa się Piernik.Uśmiechnęła się blado. Ciekawe, co się z nim dzieje.- Pomóc ci? - zaproponowała, choć jakoś za mocno nie kusiło jej branie do ręki zaczarowanej torby. Nie wiedziała, co Gwen z nią zrobiła, ale najzwyczajniej w świecie nie ufała magii i czarodziejom. Nawet kiedy ci wydawali się być przyjaźni, jak Gwen. anomalia 
|
|  | | Gwendolyn Grey
 NeutralniZawód : malarka, ilustratorka "Czarownicy" Wiek : 20 Czystość krwi : Mugolska Stan cywilny : Panna Nic, co ludzkie, nie jest mi obce.
Nawet jeśli to magia. OPCM : 10 UROKI : 15 ELIKSIRY : 15 LECZENIE : 0 TRANSMUTACJA : 5 CZARNA MAGIA : 0 ZWINNOŚĆ : 3 SPRAWNOŚĆ : 3 Genetyka : Czarownica
 | Temat: Re: Zwierzyniec Pani Pickle 28.12.18 23:11 | |
| Gwen zamyśliła się na chwilę, słysząc propozycje imienia. – Varda… Hej sówko, podoba ci się to imię? Varda? – Gwen uniosła brew, kucając przy klatce. Wystraszony ptak cofnął się odrobinę, jednak po chwili wyciągnął ciekawsko głowę w stronę swojej nowej właścicielki i spróbował rozłożyć skrzydła, co okazało się niemożliwe w tak ciasnej klatce. Gwen uniosła głowę. – Chyba możemy uznać to za akceptacje. A więc niech będzie Varda! Gdyby jej relacja z Meg była choć odrobinę głębsza Gwen pewnie próbowałaby jeszcze przez chwilę z dziewczyną podyskutować na temat imienia sowy, ale w tej chwili podświadomie czuła, że skoro spytała „bliźniaczkę” o zdanie to musi przystać na jej propozycje. W końcu już raz jej odmówiła. Z resztą słowo „Varda” pasowało Gwen do ptaka. – Ojej, urocze! – powiedziała, wstając, gdy Meg podzieliła się z malarką imieniem swojego psa. – Musi mieć wzięcie w święta! – zauważyła. Pokręciła głową, słysząc pytanie o pomoc. – Specjalnie zmniejszyłam wagę torby, teraz prawie nic nie waży. – Uniosła zakupy, pokazując, że nie sprawia jej to żadnej trudności. „Gorzej będzie z klatką” – pomyślała, ale nie miała zamiaru dzielić się tym z Meg. Gwen przewiesiła torbę przez ramię, po czym schyliła się, by podnieś klatkę z Vardą, gdy kątem oka zauważyła, co dzieje się z Meg. Dziewczynie – tak jak Heathowi na początku września oraz ich sklepikarce – zaczął rosnąć kaczy dziób. Gwen westchnęła przeciągle. – Oj, nie, znów ci się to dzieje – powiedziała zrezygnowana. – A myślałam, że za chwilę swobodnie będziemy mogły wyjść do niemagicznego Londynu. Pokręciła głową, podnosząc ptaka. – No nic, może chociaż pokaże ci wyjście? – spytała, powoli ruszając w stronę drzwi. – Albo możemy napić się czegoś w Dziurawym Kotle i zaczekamy, aż to wszystko minie – dodała po chwili. Naprawdę chciała wyprowadzić z Pokątnej tą niemagiczną dziewczynę; tu naprawdę mogło być dla niej niebezpiecznie i Gwen szczerze nie chciała, aby Meg cokolwiek sobie zrobiła. Na zewnątrz, przynajmniej w teorii, naprawdę powinna być bezpieczniejsza.
Nie będę milczećani kłaniać się prawom zrodzonym z pogardy. |
|  | | Meg Attenberry
 Nieaktywni niemagiczniZawód : Złodziejka Wiek : 19 Czystość krwi : Mugolska Stan cywilny : Panna Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą. OPCM : 0 UROKI : 0 ELIKSIRY : 0 LECZENIE : 0 TRANSMUTACJA : 0 CZARNA MAGIA : 0 ZWINNOŚĆ : - SPRAWNOŚĆ : - Genetyka : Mugol
 | Temat: Re: Zwierzyniec Pani Pickle 29.12.18 0:34 | |
| Patrzyła na sowę, trochę wystraszoną czemu trudno się dziwić, choć była przekonana, że jeszcze się oswoi. O ile Gwen nie będzie jej trzymała zamkniętej w klatce, która pannie Attenburry wydawała się zadziwiająco mała. Czy ptak nie powinien móc chociaż wyprostować skrzydeł? Choć może to tylko do transportu? Albo potem pozwalają sowom latać po swoich domach? W sumie to nie mogła tego wiedzieć. Nie była też jakoś bardzo tematem przejęta. Wzruszyła jedynie lekko ramionami. - Tak. - przyznała. Święta nie kojarzyły jej się jakoś szczególnie magicznie - sztywne wydarzenie w towarzystwie rodziny z którą nie mogła się dogadać. A jednak pies faktycznie robił zawsze furorę dookoła. Chociaż on był jak ona, nie pozwolił się do końca wychować. - To dobrze. Zerknęła na torbę, nadal nie zamierzając jej dotykać. Zaraz z resztą na jej twarzy znów zaczęło się coś dziać. Kojarzyła już to charakterystyczne swędzenie. Powoli przesunęła dłonią po nosie lub tym, co jeszcze chwilę temu jej nosem było. No tak. Westchnęła, ciesząc się jednak że nikomu nie stała się poważniejsza krzywda. Odebrała to jednak jako sygnał ostrzegawczy. - Wiesz... to chyba nie najlepszy moment. - stwierdziła, znów lekko widocznie wystraszona. Kiedy anomalie zaczynały się namnażać, nagle robiło się ich więcej. A im więcej tym bardziej niebezpiecznie. - Pewnie jeszcze na siebie trafimy. Dodała. Dość obojętnie, choć dobrze było spotkać kogoś pozytywnie do niej nastawionego. Porozmawiać o czymkolwiek. Nie chciała skrzywdzić rudowłosej. A na to się zapowiadało, jeśli za chwilę magia dookoła niej się nie uspokoi. - Ale póki co jednak lepiej jak się gdzieś zaszyję. Nie obchodziło jej, że śmiesznie wygląda. Gdyby nie wszystko dookoła, pewnie nawet by jej się to podobało. W tej chwili jednak każdą magię dookoła siebie traktowała jako zagrożenie - a już wystarczająco dziś ryzykowała zdrowiem innych. - Nie powinnam taka wracać. - dodała. Nie. Nie mogła bombardować tymi nieszczęściami swoich bliskich. Tutaj sobie z tym poradzą, ale zwykli niemagiczni ludzie? Nie mogła. - Narazie. Dodała i po prostu odwróciła się, szybkim krokiem wmieszała się w tłum, by wrócić do wynajmowanego pokoju.
zt.
|
|  | | Morsmordre
 Konta specjalneZawód : Mistrz gry Wiek : ∞ Czystość krwi : n/d Stan cywilny : n/d O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis... OPCM : 99 UROKI : 99 ELIKSIRY : 99 LECZENIE : 99 TRANSMUTACJA : 99 CZARNA MAGIA : 99 ZWINNOŚĆ : 0 SPRAWNOŚĆ : 0 Genetyka : Czarodziej
 | Temat: Re: Zwierzyniec Pani Pickle 29.12.18 0:34 | |
| The member ' Meg Attenberry' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - DN' : 
|
|  | | Sileas Podmore
 Nieaktywni neutralniZawód : alchemik z nokturnu Wiek : 21 Czystość krwi : Półkrwi Stan cywilny : Panna otwarte oczy mam
a głowa pełna i pusta OPCM : 0 UROKI : 0 ELIKSIRY : 21 LECZENIE : 5 TRANSMUTACJA : 0 CZARNA MAGIA : 9 ZWINNOŚĆ : 0 SPRAWNOŚĆ : 0 Genetyka : Jasnowidz
 | Temat: Re: Zwierzyniec Pani Pickle 05.04.19 12:49 | |
| 8 listopada Rzadko zapuszczała się dalej, niż na Pokątną, dalej, niż poza własny dom. Trwała na uboczu, chowając się we własnych czterech ścianach. Nie lubiła wychodzić. Wychodziła, gdy musiała, gdy potrzebowała najzwyklejszych składników do eliksirów, takich, którymi szmuglerzy nie zawracali sobie głów; ogólnodostępne, które mogła dostać w aptece. Wychodziła, kiedy, paradoksalnie, zaczynały dusić ją bezpieczne ściany mieszkania, kiedy potrzebowała odetchnąć świeżym powietrzem. Wtedy wychodziła, spacerowała po Pokątnej wśród ludzi, wtapiając się w tłum. Inni nie mieli czasu na to, by przyglądać się losowej, młodej kobiecie, zupełnie inaczej, niż jak na Nokturnie; tam wszyscy widzieli. Czuło się na karku uważne spojrzenia, zupełnie tak, jakby każdy czekał na twoje potknięcie. Sępy. Tak właśnie to odczuwała, pomimo przyzwyczajenia do klimatu Nokturnu, jego ulic. Odetchnęła ciężko, kiedy zjawiła się na Pokątnej. Zawsze była pod wrażeniem ile osób kręciło się w tej okolicy, przepychało, biegło przed siebie, nie bacząc na innych. Wszyscy mieli swoje własne interesy, cele, do których się dążyło zaparcie. Wszyscy, prócz niej; ona trwała bez celu. Nie tego konkretnego dnia, a przez całe życie. Nie miała dokąd iść, do czego dążyć. Mogła się uczyć, doszkalać w eliksirach, czarnej magii, lecznictwie, gdy pomagała Cassandrze, lecz nie miała przed sobą przyszłości. Poczuła, jak jej mięśnie spinają się. Ruszyła, wkroczyła w tłum, zaciskając zęby. Tego dnia nie do końca wyszła na zwykły spacer; oprócz wzięcia oddechu, odetchnięcia od własnego domu, miała na celu aptekę. Musiała uzupełnić składniki, które kończyły się w zastraszającym tempie, tym bardziej, że poprzednim razem nie uzupełniła swoich zapasów na tyle porządnie, na ile powinna, rozkojarzona spotkaniem z policjantką. To tam skierowała swoje kroki, czym prędzej; w aptece zgarnęła to, czego potrzebowała, czego używała najwięcej, co miała zamiar użyć w najbliższej przyszłości. Nie mogła szaleć, nie miała aż tyle pieniędzy, by wrócić do domu obładowana ingrediencjami. Brała, co konieczne, nic więcej, nic mniej. Wybyła z apteki czym prędzej, zaczęła przechodzić między ludźmi, których jednak robiło się coraz mniej; powoli zbliżał się wieczór, toteż powoli czarodzieje rozchodzili się. A ona... Zwolniła kroku. Odetchnęła, rozejrzała się na boki. Mogła zostać, mogła jeszcze spacerować, jednak skierowała się w stronę przejścia na Nokturn, acz jej spojrzenie przykuł sklepik. Sklepik, który mijała za każdym razem, gdy przechodziła na Pokątną. Sklepik, z którego dochodziły odgłosy wydawane przez zwierzęta. Zacisnęła wargi, zatrzymała się. Ostatnio po jej głowie chodził zakup sowy; ostatnia, z jaką miała do czynienia, której powierzała listy, zdechła tuż przed tym, jak odeszła Agnes. Nie miała kontaktu ze światem, nie mogła wysyłać listów i była, poniekąd, uziemiona. Prawda była jednak taka, że nie miała pieniędzy. Zawahała się. Stała w pewnej odległości od sklepiku, niepewna. Wejść? Nie, nie miała po co, i tak nie mogła kupić żadnego zwierzęcia. A mimo to trwała w miejscu, rozmyślając o wszystkim za i przeciw. Czy naprawdę potrzebowała aż tak sowy?
|
|  | | Gwendolyn Grey
 NeutralniZawód : malarka, ilustratorka "Czarownicy" Wiek : 20 Czystość krwi : Mugolska Stan cywilny : Panna Nic, co ludzkie, nie jest mi obce.
Nawet jeśli to magia. OPCM : 10 UROKI : 15 ELIKSIRY : 15 LECZENIE : 0 TRANSMUTACJA : 5 CZARNA MAGIA : 0 ZWINNOŚĆ : 3 SPRAWNOŚĆ : 3 Genetyka : Czarownica
 | Temat: Re: Zwierzyniec Pani Pickle 08.04.19 12:08 | |
| Pogoda nie sprzyjała, humor Gwen również. Varda jednak musiała przecież coś jeść, a wszystkie zapasy, które malarka miała dla swojego pupila skończyły się dziś rano. Malarka odciągała spacer na Pokątną tak długo, jak tylko zdołała. Nie miała dziś najmniejszej ochoty na opuszczanie swoich czterech ścian, woląc skupić się na tworzeniu kolejnego abstrakcyjnego obrazu powstającego wprost z jej głowy. Tworzenie pomagało jej znaleźć choć odrobinę ukojenia, której tak bardzo teraz potrzebowała. Miała wrażenie, że to wszystko naprawdę zaczyna ją przerastać. W końcu jednak przestała mieć jakikolwiek wybór. Nie chciała przecież, aby Varda była głodna, zwłaszcza, że przecież regularnie latała; pogoda nie sprzyjała, sowa musiała mieć więc siłę. Gwen musiała być więc odpowiedzialna. Musiała się ruszyć i znaleźć na Pokątnej, nim sklepy zostaną zamknięte. Nie mając ani ochoty, ani czasu na zajęcie się swoim wyglądem, Gwen wyszła odziana w roboczy strój. Stara, poplamiona farbą sukienka stanowiła kontrast z czystymi bucikami oraz stosunkowo zadbanym, choć niekoniecznie nowym już płaszczem, ale rudowłosa nie zwróciła na to szczególnej uwagi. Na głowę założyła niekoniecznie pasującą do całości czapkę, aby choć trochę uchronić się przed deszczem i wiatrem, a do ręki chwyciła parasolkę. Przewiesiła przez ramię torbę i wyszła, prędko kierując się w stronę Pokątnej. Nie miała ochoty spędzać zbyt wiele czasu na dworze. Nie rozglądała się na boki, po prostu szła prosto do celu; Varda i tak będzie wściekła, że dostanie jedzenie później, niż zwykle, a pogoda naprawdę nie sprzyjała długim, przyjemnym spacerom. Już zmierzała w stronę wejścia do Zwierzyńca Pani Pickle, gdy jej uwagę zwróciła stojąca przed sklepem dziewczyna. Blondwłosa, przeciętnego wzrostu, o twarzy dziwnie znajomej, choć Gwen potrzebowała chwili, aby przypomnieć sobie, skąd ją zna. Malarka zatrzymała się kilka metrów od niej, marszcząc brwi, po czym ostrożnie podeszła do dziewczyny. – Sileas? – spytała niepewnie, nie mając pewności, czy przypadkiem jej z kimś nie pomyliła. W końcu nie widziały się przez kilka lat, nie utrzymywały ze sobą kontaktu. Wyobraźnia mogła płatać jej figle. – Cześć. Nie jest ci zimno w tym deszczu? – Ton głosu rudowłosej był delikatny, a mina zmartwiona. Widziała przecież, że dziewczyna przez chwilę po prostu stała, nie ruszając się z miejsca. Gwen nawet idąc czuła, jak otacza ją nieprzyjemne, wilgotne zimno.
Sileas zwlekała z odpowiedzią, a malarka zaczęła marznąć. Posłała więc dawnej znajomej zniecierpliwione spojrzenie i ruszyła dalej przed siebie.
| zt x2
Nie będę milczećani kłaniać się prawom zrodzonym z pogardy. |
|  | | | Zwierzyniec Pani Pickle | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|