Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kornwalia
Trybuny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
![](https://i.imgur.com/tVTRo4r.jpg)
![](https://i.imgur.com/tVTRo4r.jpg)
Trybuny
Część boiska przeznaczona dla publiczności. Najbardziej zapaleni fani Quidditcha rezerwują z wielomiesięcznym wyprzedzeniem najlepsze miejsca. Pomimo to czarodzieje, którzy na mecze przychodzą wyłącznie z ciekawości lub dla bliskich sobie osób, wciąż mogą cieszyć się podziwianiem mniej lub bardziej pasjonujących rozgrywek. Trybuny chronione są przed oczyma mugoli, a odpowiednie zaklęcia sprawiają, że dostosowują się do ilości widzów.
Trybuny przeznaczone są dla widowni podczas meczów Quidditcha.
Tego się właśnie obawiał – podekscytowania nieskażonego niepokojem czy ostrożnością, przewagi emocji nad zdrowym rozsądkiem; Roderick był taki sam – rzucał się do przodu bez zastanowienia, na oślep, śmiejąc się przy tym głośno i nie oglądając za siebie. Z jednej strony – podziwiał go za to, za tę odwagę, która pozwalała mu sięgać po niemożliwe, z drugiej – nie potrafił pozbyć się przekonania, że to właśnie buta i brawura stały się jego gwoździami do trumny, gdy nie bacząc na konsekwencje cisnął tłuczkiem prosto w oddział magicznej policji. Nie był pewien, czy na jego miejscu zdobyłby się na podobny wyraz buntu (z drugiej strony – czy nie pozwolił już raz, by lodowata furia wzięła nad nim górę, skłaniając go do lekkomyślnego rzucenia się z gołymi rękami na szmalcownika?), ale spoglądając na stojącego przed nim młodzieńca, nie miał wątpliwości co do tego, jak w identycznej sytuacji zachowałby się Ian. Albo przynajmniej tak mu się wydawało. – Mam nadzieję, bo mamy kawał drogi do p-p-pokonania – odpowiedział na śmiałe zapewnienie o gotowości, domyślając się, że i tak nie zdoła przygasić odbijającego się w spojrzeniu Smitha entuzjazmu.
Nie chodziło o to, że go nie podzielał; wyprawy w teren, zwłaszcza na miotle, jemu samemu nigdy nie powszedniały, za każdym razem zalewając ciało i umysł adrenaliną; w przeciwieństwie do wyprawy w przerażające podziemia Azkabanu, w powietrzu czuł się niezwyciężony, ale jednocześnie: zdawał sobie sprawę z faktu, że wcale taki nie był. Wiedział, jak niewiele dzieliło spokojny lot od walki na śmierć i życie, rozumiał też, ile rzeczy mogło po drodze pójść nie tak – i jak istotne było zachowanie chłodnej głowy w sytuacji, w której wszystko zaczynał trafiać szlag. Czy wiedział to Ian? Nie był pewien, i to sprawiało, że do zabrania go w teren odnosił się wyjątkowo niechętnie, nawet jeśli rozumiał, że kryła się w tym jakaś hipokryzja – bo na bezpiecznym i ogrodzonym z każdej strony boisku młody lotnik nie mógł nauczyć się tego wszystkiego, czego od niego wymagał. Ta świadomość zresztą chyba tylko pogłębiała jego frustrację, zmuszając do stanięcia oko w oko z niewygodną prawdą, którą zaledwie dzień wcześniej wytknął mu były kapitan: że w tym wszystkim więcej kryło się prywatnych pobudek, niż racjonalnych argumentów. – Nie będziemy walczyć, a p-p-przynajmniej – jeszcze nie, nasze rozkazy to zwiad w terenie – zaznaczył, nie wspominając o tym, że jeśli kolejnym etapem okaże się szturm na kryjówkę szmalcowników, to w żadnym wypadku nie dopuści, żeby Smith brał w nim udział. To jest, o ile ktoś zapyta go o zdanie. – Lecimy do Derbyshire, szukamy b-b-bazy, z której operują szmalcownicy. Szczegóły przekażę ci na miejscu, zgarniamy po drodze jeszcze jedną osobę – dodał, ciesząc się w duchu, że będzie z nimi Garfield, bo o ile brat Rodericka stanowił dla niego oczywistą niewiadomą, o tyle przyjacielowi ufał bezgranicznie. – Okolica nie jest bezpieczna, p-p-prawie codziennie dochodzi tam do starć między szmalcownikami a lokalnym oddziałem Hipogryfów, dlatego t-t-trzymamy się z dala od kłopotów i pilnujemy, żeby nikt nas nie zauważył, jasne? – Uniósł brew, przyglądając się twarzy Smitha i czekając na potwierdzenie, zanim odezwał się znowu. – Nie chcę widzieć żadnego bawienia się w bohatera, jak p-p-powiem ci, że masz się schować, to się chowasz. Jak powiem, że masz uciekać – uciekasz – dodał, tonem, który – miał nadzieję – jednoznacznie świadczył, że nie żartował. Emocje robią z ciebie głupca, a głupi ludzie umierają, zadźwięczało mu w głowie, chyba Cedric powiedział do niego kiedyś coś podobnego; przełknął ślinę. – Jak jesteś g-g-gotowy, to możemy ruszać – zadecydował, dając Ianowi jeszcze okazję do wycofania się – chociaż wiedział doskonale, że z niej nie skorzysta.
| zt x2 i lecimy tutaj
Nie chodziło o to, że go nie podzielał; wyprawy w teren, zwłaszcza na miotle, jemu samemu nigdy nie powszedniały, za każdym razem zalewając ciało i umysł adrenaliną; w przeciwieństwie do wyprawy w przerażające podziemia Azkabanu, w powietrzu czuł się niezwyciężony, ale jednocześnie: zdawał sobie sprawę z faktu, że wcale taki nie był. Wiedział, jak niewiele dzieliło spokojny lot od walki na śmierć i życie, rozumiał też, ile rzeczy mogło po drodze pójść nie tak – i jak istotne było zachowanie chłodnej głowy w sytuacji, w której wszystko zaczynał trafiać szlag. Czy wiedział to Ian? Nie był pewien, i to sprawiało, że do zabrania go w teren odnosił się wyjątkowo niechętnie, nawet jeśli rozumiał, że kryła się w tym jakaś hipokryzja – bo na bezpiecznym i ogrodzonym z każdej strony boisku młody lotnik nie mógł nauczyć się tego wszystkiego, czego od niego wymagał. Ta świadomość zresztą chyba tylko pogłębiała jego frustrację, zmuszając do stanięcia oko w oko z niewygodną prawdą, którą zaledwie dzień wcześniej wytknął mu były kapitan: że w tym wszystkim więcej kryło się prywatnych pobudek, niż racjonalnych argumentów. – Nie będziemy walczyć, a p-p-przynajmniej – jeszcze nie, nasze rozkazy to zwiad w terenie – zaznaczył, nie wspominając o tym, że jeśli kolejnym etapem okaże się szturm na kryjówkę szmalcowników, to w żadnym wypadku nie dopuści, żeby Smith brał w nim udział. To jest, o ile ktoś zapyta go o zdanie. – Lecimy do Derbyshire, szukamy b-b-bazy, z której operują szmalcownicy. Szczegóły przekażę ci na miejscu, zgarniamy po drodze jeszcze jedną osobę – dodał, ciesząc się w duchu, że będzie z nimi Garfield, bo o ile brat Rodericka stanowił dla niego oczywistą niewiadomą, o tyle przyjacielowi ufał bezgranicznie. – Okolica nie jest bezpieczna, p-p-prawie codziennie dochodzi tam do starć między szmalcownikami a lokalnym oddziałem Hipogryfów, dlatego t-t-trzymamy się z dala od kłopotów i pilnujemy, żeby nikt nas nie zauważył, jasne? – Uniósł brew, przyglądając się twarzy Smitha i czekając na potwierdzenie, zanim odezwał się znowu. – Nie chcę widzieć żadnego bawienia się w bohatera, jak p-p-powiem ci, że masz się schować, to się chowasz. Jak powiem, że masz uciekać – uciekasz – dodał, tonem, który – miał nadzieję – jednoznacznie świadczył, że nie żartował. Emocje robią z ciebie głupca, a głupi ludzie umierają, zadźwięczało mu w głowie, chyba Cedric powiedział do niego kiedyś coś podobnego; przełknął ślinę. – Jak jesteś g-g-gotowy, to możemy ruszać – zadecydował, dając Ianowi jeszcze okazję do wycofania się – chociaż wiedział doskonale, że z niej nie skorzysta.
| zt x2 i lecimy tutaj
here, where the world is quiet;
here, where all trouble seems
dead winds' and spent waves' riot
in doubtful dreams of dreams
here, where all trouble seems
dead winds' and spent waves' riot
in doubtful dreams of dreams
![](https://i.imgur.com/1ruAFSh.gif)
William Moore
![William Moore](https://i.imgur.com/IG6azjl.png)
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
![](https://64.media.tumblr.com/6c68b84b75b21f26b32e45a1f2b2ed7a/2c89f75ddac90f6a-f0/s540x810/905b88f1f43bdbbc98ad97ad9b4a977a9497ed5b.gif)
Zakon Feniksa
![Zakon Feniksa Zakon Feniksa](https://i.ibb.co/fSXZQZ5/zakon.jpg)
![Zakon Feniksa Zakon Feniksa](https://i.ibb.co/fSXZQZ5/zakon.jpg)
Trybuny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kornwalia