Hannah, To co napisałaś jest bardzo ważne. Nie rezygnujesz, walczysz, nawet gdy stajesz przed bardziej doświadczonym przeciwnikiem. I to już świadczy o Tobie pięknie. Cokolwiek myślisz o tym pojedynku - jestem z ciebie bardzo dumny i jestem pewien, że twoi bracia myślą podobnie. Walczyłaś dzielnie, udało ci się przebić przez moją obronę, nie wahałaś się mimo bólu i co najważniejsze, nie liczyłaś na lżejsze traktowanie - wierz mi, że nawet na kursie zdarzały się sylwetki, które z rożnych racji podobnego traktowania się domagały. To co dostrzegłaś też jest ważne, świadomość swoich błędów, ale i zalet. Pamiętaj o każdej z tych stron i nie zaniedbuj pracy. Dziękuję ci za to spotkanie i liczę, że następnym razem spotkamy się już po tej samej stronie. Dla mnie to też było ważne, także jako lekcja. Twoje zadrapania, ja je nazwałaś... mam nadzieję, że uzdrowiciele szybko się ich pozbyli. Nad moimi nie musieli się zbyt długo martwić. Ty też nie powinnaś.
O cieple staram się pamiętać, ale jeśli chcesz mi o nim przypomnieć, to wiesz, jak mnie znaleźć, prawda? Samuel
Oh you fool, there are rules, I am coming for you. Darkness brings evil things oh the reckoning begins.
Samuel Skamander
Zakon Feniksa
Zawód : ex auror, ex więzień, buntownik
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I’m waiting for the call, the hand on the chest
I’m ready for the fight and fate
Hannah, Przeżyłem. Nie wiem tylko, czy ma to jakiekolwiek znaczenie. Nie kiedy ta przeklęta pożoga pożarła tyle istnień. Nie, kiedy... Holly już nie ma z nami. Nigdy nie będzie. Zginęła pod walącymi sie murami. Lista ofiar zwiększa się z każdym dniem. Jeśli ktokolwiek miał jeszcze złudzenia, że tra wojna, bardziej krwawego znaku nie mógł dostać. Wróg jest coraz bardziej bezkarny. Wybacz, Hannah za gniewne słowa, nie są skierowane na ciebie. Nie czuję się....
Nie zginąłem. Nie dzisiaj. Samuel
Oh you fool, there are rules, I am coming for you. Darkness brings evil things oh the reckoning begins.
Hannah, Nic mi nie jest, udało mi się wydostać na czas – choć niewiele brakowało, pożar był naprawdę okropny. Nigdy nie widziałam niczego podobnego. Niestety nie mogę powiedzieć, że nikt nie ucierpiał – ofiar musiało być wiele. Odpisuję z opóźnieniem, bo spędziłam wiele godzin, pomagając w opanowaniu chaosu na powierzchni. Ci z nas, którym udało się przeżyć, mieli naprawdę dużo pracy. Nie wiem jeszcze, kto za tym stoi, ale nie wierzę, że to przypadek. Mam nadzieję, że tobie nic nie jest. Sama też pożyczyłam sowę od starszej sąsiadki i zaczynam pisać listy, by upewnić się, że moi bliscy i znajomi są bezpieczni. Proszę, uważaj na siebie. Świat zmienia się na naszych oczach i jak pokazuje przykład ministerstwa – nigdzie nie jest bezpiecznie. Sophia
Hannah,Nie musisz się martwić o to, że dopadnie Cię nuda, albo że nie będziesz miała na kim się wyżyć. Mam się nienajgorzej, futro całe, bez żadnych ubytków. To byłoby na tyle dobrych wieści. Bo byłem tam. Widziałem sunące, ogniste węże stworzone z czarnej magii, które połykały całe życie, które spotkały na swojej drodze. Widziałem czarodziejów ginących pod gruzami osuwającego się Ministerstwa. W ogniu. W dymie. Miałem szczęście. Tym razem. Nie chcę wyjść na fatalistę, ale w moim odczuciu to preludium do czegoś znacznie gorszego. Czuję to. Nie wierzę, że szatańską pożogę wywołały anomalia - akurat w Ministerstwie Magii. Nie mam odwagi Nie spoglądałem jeszcze na listę zaginionych. Udało mi się pomóc w uciecze tylko kilku osobom.
Mam nadzieję, że ćwiczyłaś ostatnio zaklęcia obronne.
Hannah,Słuchaj, świetnie się składa, że lubisz zwierzęta. Na dniach zamieszka u mnie Orlok, duży, kudłaty pies. Ponoć równie charakterny, co ty. Myślę, że znajdziecie wspólny język. Ale żeby w ogóle mieć do tego szansę, musiałabyś go poznać. Może wpadniesz do mnie? Wiesz, tak sobie pomyślałem... czasem znikam na kilka dni, taka praca. A skoro lubisz psy, mogłabyś trochę z nim czasem pospacerować. Mogę nawet poprosić Herewarda, aby przetransmutował go w lisa. Swoją drogą, nie sądziłem, że marzysz o własnym lisie. Podejrzewam jednak, że raczej cieżko wytresować sobie dzikie zwierzęta. Zakładałbym, że zawsze będą stawiały na swoim. Ale, jak sama widzisz, można znaleźć na to złoty środek.
Hannah, Jeśli kreacja to twoje jedyne zmartwienie, pomogę ci wybrać jakąś na zapas. Wkrótce na pewno się przyda.
Widziałem już sporo. Zwłaszcza na przestrzeni ostatnich miesięcy. Pamiętasz rzeczy, o których ci opowiadałem? Zbliża się wojna. Więc nie mam dla ciebie słów pocieszenia. Ludzie będą ginąć nadal. I tylko my możemy temu zapobiec. Inni się boją. Nie chcą brudzić sobie rąk. Nie chcą ryzyka. Boisz się, Hannah?
Być może pomogłem bardzo dużo. A jednak niewystarczająco. Ale nie chcę się nad tym rozdrabniać. Śmierć stała się ponurą, nieodłączną towarzyszką codzienności. I za każdym razem, gdy staram się ją z niej wygnać, pojawia się kolejna, niczym mityczna Hydra, uderzając ze zwiększoną siłą.
Chętnie przetestuję twoją pewność siebie. Co powiesz na pojedynek? Pozbawiony sztywnych, klubowych reguł?
Hannah, Nie musisz się martwić, potrafię o siebie zadbać.
Nie byłem wtedy w Ministerstwie, o wszystkim powiadomiła mnie dopiero Justine - wezwała mnie. Tonks odpowiedziała na apel Ministerstwa do uzdrowicieli. Pomagałem w ewakuacji. Sytuacja była zła, Hannah, nie, ona była koszmarna. Nie chcę nawet próbować sobie wyobrażać, jak wielu czarodziejów zginęło. Pomogłem się wydostać Anthony'emu Skamanderowi, wyciągnęliśmy stamtąd jeszcze jednego chłopca. I dziewczynę, która zmarła mi na rękach.
To nie był zwykły pożar, to nie było podpalenie, to była szatańska pożoga. Dokładnie tak, jak jakiś czas temu na Nokturnie, kiedy zginął nasz szef. Znak na niebie też był ten sam. To wojna, Hannah. To już nadeszło, musimy być gotowi. Trzecia siła objawiła się, zanim ją zidentyfikowaliśmy - i uderzyła tak boleśnie, jak nie spodziewalibyśmy się tego nigdy.
Wybacz zwłokę, formalności po wszystkim trochę trwały. Brendan
Hey you, don't help them to bury the light, Don't give in without a fight.
Hannah, Niestety byłam, zostałam w pracy nieco dłużej i prawdopodobnie miałam dużo szczęścia, że w ogóle udało mi się z niej wyjść. Szybko okazało się, że to nie jest zwykły pożar wywołany jakąś anomalią. Ale najbardziej żałuję, że nie zdołałam uratować więcej istnień. Wraz z Foxem pomogliśmy uciec jeszcze paru osobom, ale pożar rozprzestrzeniał się zbyt szybko, musieliśmy uciekać na powierzchnię, zanim nasza ostatnia możliwość wyjścia zostanie odcięta. Czuję się winna, choć zrobiłam tyle, ile byłam w stanie, nie mogłabym tak po prostu stamtąd odejść, nie próbując jakoś pomóc tym, którzy tego potrzebowali. Ale czuję pewne obawy przed zajrzeniem do Proroka i spojrzeniem na listę zaginionych. Obawiam się, że zobaczę tam nazwiska, które znałam. Ale kto się tego teraz nie obawia? Dziękuję za troskę. Naprawdę cieszy mnie, że napisałaś i że nic ci nie jest. Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy – i gdy tylko będę w stanie coś przełknąć, z pewnością zjem coś słodkiego. Sophia
I show not your face but your heart's desire
Benjamin Wright
Nieaktywni zakonnicy
Zawód : eks-gwiazda quidditcha, nadzorca w smoczym rezerwacie
Haniu, nie planuj sobie nic na jutrzejszy wieczór. Zabieram Cię na nocny spacer, a przez spacer rozumiem prawdziwą przygodę. Niebezpieczną. Ryzykowną. Mogąca skończyć się nieprzyjemnie. Wiesz, o czym piszę, prawda? O tym, o czym rozmawialiśmy z naszymi przyjaciółmi na ostatnim spotkaniu w tej super gospodzie. Jestem pewny, że sobie świetnie poradzisz.
Ubierz się ciepło i zjedz porządną kolację. Możliwe, że odszukanie odpowiednich miejsc zajmie nam dość długo. Ben
Hannah,Psy mają wielkie serca. Podobno. Ty też takie masz, więc nie dąsaj się jak arystokratka, tylko przyjmij komplement. Taki na miarę Wrighta.
Ponoć warczenie bywa też zaproszeniem do zabawy. W myśl wyświechtanego hasła o czubieniu.
Cieszy mnie, że chociaż raz nasze cele są zbieżne.
Udomawiać prymitywa? Brzmi karkołomnie, a na dodatek zupełnie nieopłacalnie. W jakim celu? Poza tym wytłumacz mi, Hannah, po co uczyć Lisa sikać na gazetę w kącie? Jeśli już, to nie lepiej, aby załatwiał swoje potrzeby na zewnątrz? Patrząc logicznie -same kłopoty. Spacery. Rozrywka. Karmienie. Aktywności. No i to układanie nieokrzesanego lisa. Rozumiem, mają ładne pyszczki i całkiem przyjemne w dotyku futerka, ale na tym kończy się lista pozytywów wypływających z ich posiadania. Zupełnie nieprzydatne stworzenia. Nie rozumiem, co Ci strzeliło do głowy... Fox
Hannah, Wiesz, czasami mam z Tobą problem. Nigdy nie jestem w stanie ocenić, kiedy jeszcze sobie ze mną pogrywasz, a kiedy żart wytraca swój urok, ukazując brutalną prawdę. Papier wszystko zniesie, chociaż mam wrażenie, że tym razem jesteś ze mną szczera. Wiem, że masz odwagę stanąć przeciwko silniejszym od siebie, nawet, jeśli miałabyś zostać sprana na kwaśne jabłko. Tylko, że ludzie, z którymi, nie piorą na kwaśne jabłko. Oni te jabłka miażdżą, przerabiając na mus. Albo na soczek. Brzmi nawet zabawnie, gdy się o tym pisze. Z tym, że to nie zabawa. I wielu jeszcze tego nie rozumie. Może czasami zachowuję się jak starszy brat, których pewnie masz już powyżej uszu, ale... może kiedyś zrozumiesz, że nie próbuję sobie Ciebie podporządkować. Nie sądzę, aby w ogóle było to możliwe. Po prostu wiem, że jesteś cholernie ambitna. I boję się, że ta ambicja Cię zawiedzie.
Gulasz na potłuczenia brzmi lepiej, niż magia lecznicza. Jutro o poranku. Spotkajmy się w moim mieszkaniu, a później pomyślimy.
Hannah, Dowiedziałam się o tym, co się stało i pisałam już do Bena, a teraz piszę do ciebie. Jak się czujesz? Pewnie kiepsko, ale wiem, że jesteś bardzo dzielna. Ja pewnie nie miałabym w sobie tyle odwagi i hartu ducha. Bardzo się o was martwię, ale pociesza mnie myśl, że was, Wrightów, nie tak łatwo pokonać. Tak czy inaczej twoje nowe oko już rośnie w eliksirze, sama go warzyłam. Choć pewnie gdybym w momencie warzenia wiedziała, że to dla ciebie, ręce trzęsłyby mi się tak, że pewnie nie potrafiłabym się skupić. Dowiedziałam się już później, ale wszystko wyszło jak należy. Proszę, uważaj na siebie. Wiem, że jesteś dzielna i zaradna, ale czasy są niebezpieczne. Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy. Tęsknię, Charlie
I show not your face but your heart's desire
Anthony Macmillan
Zakon Feniksa
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Dawno się nie widzieliśmy. Proszę przyjmij moje przeprosiny związane z tym, że zakłócam Twój cenny czas. Mam nadzieję, że nowe miotły, które wychodzą spod Waszych cennych rąk są jak zawsze najlepszej jakości. Postanowiłem napisać do Was, panno Wright, z kilku przyczyn. Wasz brat, Benjamin, przekonywał mnie upornie w liście, żebym tego nie robił. Brzmi to może niedorzecznie, ale zmartwiłem się jego chęciami przekonania mnie. Zupełnie tak, jak gdyby chciał coś ukryć lub uspokoić mnie. Innym powodem jest to, że dawno nie odwiedzaliście naszej rezydencji, a przecież jesteście mile widziani w naszym dworku. Mam nadzieję, że wkrótce, szczególnie po moim liście, to się jednak zmieni. Ostatnim powodem jest to, że ze względu na sytuację w kraju chciałbym wiedzieć czy czegoś Wam nie brakuje. Domyślam się, że ani Benjamin, ani Joseph nie chcieliby przełamać swojej dumy. Stąd pytanie to przesyłam Wam, droga Hannah.
Czasy może nie są najlepsze na odwiedziny, ale mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Życzę Wam dużo zdrowia i szczęścia! Anthony M.
PS. Ledwo doczytałem z listu Benjamina, który mi przesłał, jedną informację (tylko proszę Was, nie przekazujcie mu tej informacji), którą wyjątkowo mocno ukrył pod skreśleniami (sam skrzat musiał mi pomagać w odczytywaniu!). Czy wiecie może jakie „gojenie się” miał na myśli? Coś się stało? Coś w pracy? Pytam, dlatego że wiem, że najprawdopodobniej skłamałby mi, że to nic wielkiego. Jeszcze raz wyjątkowo ciepło Was pozdrawiam. Pamiętajcie, że my Macmillanowie stoimy za Wami tak, jak Wy za nami. Murem.
Каранфиле, цвијеће моје да сам Богд'о сјеме твоје. Ја бих знао гдје бих цвао, мојој драгој под пенџере. Кад ми драга иде спати, каранфил ће мирисати, моја драга уздисати
Forum oparte na serii książek J.K.Rowling, niektóre imiona i nazwy własne są jej własnością. Opisy częściowo pisane w oparciu o Pottermore. Autorskie opracowania oraz pozostałe treści forum są własnością intelektualną twórców, zabrania się ich kopiowania.