Wydarzenia


Ekipa forum
salon
AutorWiadomość
salon [odnośnik]10.06.18 0:16
First topic message reminder :

Salon

To najjaśniejsza oraz najbardziej zadbana część domostwa, z dumą prezentowana przez Elaine. Wyłożone kremową boazerią ściany nadają przestrzeni wielkości, choć każda jedna ściana pokryta jest różnymi pamiątkami - obrazami utalentowanej cioci Ness, talerzami otrzymanymi na wszystkie rocznice ślubu czy wreszcie rękodziełami każdego członka rodziny, z czasów dzieciństwa. Ponad zabudowanym kominkiem ułożone są fotografie wszystkich krewnych - raczej w wieku dziecięcym i zwykle wstydliwe, żeby mieć temat do rozmów przy rodzinnym stole. Na podrapanej przez dzieci podłodze wyłożony jest wysłużony dywan skrywający wszelkie plamy. Całą resztę przestrzeni stanowi niewielki stolik kawowy pełen gazet oraz czasopism, a także fotele lub zwykłe krzesła. Okna, przez które wpada dużo światła, ukazują część pobliskiego lasu, a także jezioro znajdujące się na tyłach chatki.


[bylobrzydkobedzieladnie]



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.


Ostatnio zmieniony przez Ria Weasley dnia 23.06.18 21:49, w całości zmieniany 1 raz
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley

Re: salon [odnośnik]11.02.19 21:43
| Noc z 15 na 16.10

Miała wyrzuty sumienia. Przecież czasy były niepewne, a od tragedii w Stonehenge minęło raptem kilka dni. Jednak Ria nie zamierzała niczego świętować, urządzać zabaw ani w jakikolwiek inny sposób bezcześcić pamięci zmarłych czarodziejów; po prostu musiała podzielić się z najbliższymi osobami najnowszymi wieściami. Nie chciała robić tego listownie, ponieważ uważała to za afront w stronę najukochańszych osób - powinny dowiedzieć się tego od niej, osobiście. Za pomocą sowy mogła powiadomić całą resztę, mniej bliskich walecznego serduszka rudowłosej i choć chciałaby zaprosić wszystkich do siebie, to nie miała takich warunków. Ani tych konkretnych, lokalnych, ani tych bardziej organizacyjnych - umówić całą rzeszę osób na jeden termin, żeby każdemu pasowało, brzmiało jak zadanie nie do wykonania. Co więcej, mężczyźni na pewno nie chcieli słuchać o czymś tak ckliwym jak uczucia młodszej siostry lub kuzynki, dlatego Weasley zdecydowała się na spotkanie z trójką najcudowniejszych na świecie kobiet. Podejrzewała przy tym, że wiadomości rozejdą się szybciej niż darmowe ciasteczka pani Allerton, dlatego nie martwiła się tak skromnym oraz kameralnym przyjęciem, które na to miano nawet nie zasługiwało. Wbrew pozorom wszystko zostało dokładnie zaplanowane przez gospodynię dzisiejszego wieczora.
Włącznie z ucieczką domowników - brat wraz z ojcem zobowiązali się do uczestnictwa w nocnej akcji przeciwko czarnoksiężnikom, natomiast matkę Rhiannon wysłała do swojej siostry, obiecując przy tym, że zajmie się domem. Wieczorem zgodnie z poleceniem podlała wszystkie kwiaty w ogrodzie, nakarmiła memortki w wolierze oraz ubrała pościele dla każdej z dziewcząt, po czym zabrała się za właściwą część przygotowań. Na podłodze, kanapie oraz fotelach spoczywały koce, na których można było się ułożyć oraz cała tona poduszek, prawdopodobnie zapożyczona od całej rodziny, ale dzięki temu czarownice będą miały wygodne miejsce do siedzenia bądź leżenia - wedle uznania. Stolik w centralnej części pokoju został uprzątnięty z wszelkich ksiąg oraz pergaminów i zawitały na nim rozmaite rzeczy - słone przekąski typu frytki umieszczone w stale podgrzewającym się półmisku, niewielkie, pieczone kiełbaski, paluchy serowe, krakersy oraz orzeszki ziemne, do tego słodycze w postaci połamanego bloku orzechowego, kociołkowych piegusków, cukrowych piór i musów świstusów, w towarzystwie kilku rodzajów babeczek upieczonych przez Elaine przed wyjściem i całej misy różnych, świeżych owoców. Pod stolikiem znajdowały się butelki czerwonego wina i kremowego piwa; śmierć głodowa im nie groziła, zresztą pani Weasley zostawiła w piekarniku jeszcze placek nadziewany siekaną wołowiną i wątróbką oraz zapiekankę warzywną, tak na wszelki wypadek, jak stwierdziła. Ria zastanawiała się czy matka przypadkiem nie wymyśliła sobie, że zaprasza do domu całą wygłodniałą po treningu drużynę Harpii, ale wolała się nie dopytywać. Nie chciała zostać uznaną za niewdzięczną, ponieważ stan ten był daleki od prawdy. Ta jej nadopiekuńczość była raczej mocno urocza, nie irytująca. Zresztą, może zostanie na śniadanie i nie będzie musiała jeść znów szpinakowych tostów? Byłoby cudownie!
Wreszcie ubrana w piżamę w lisy, w spiętych w niedbały kok włosach oraz w kolorowych, grubych skarpetach zaczęła widać pojawiających się w progu gości. Aż trzech, warto zaznaczyć. - Witajcie, witajcie, zapraszam - powiedziała energicznie oraz wesoło, zapraszając dziewczęta do salonu. - Wygoniłam rodzinę z domu, więc mamy dla siebie oba piętra - obwieściła uroczyście. - Łazienki są na dole i u góry, moja sypialnia również stoi otworem. To tak jakbyście chciały się przebrać - oznajmiła, nie wiedząc, czy czarownice zdecydowały się na tak szalony krok jak przybycie do Ottery St. Catchpole w piżamach, ale jeśli tak to tym lepiej, miały więcej czasu na rozmowy! - Rozgośćcie się proszę - dodała, machając na otworzony zagajnik poduszkowy znajdujący się dookoła obładowanego stołu. - Możemy zacząć od alkoholu albo czegoś lekkiego. Mam herbatę, kawę, wodę i sok dyniowy - zreferowała zaglądając do kuchennej szafki. Na szczęście kuchnia, jadalnia i salon były połączone, więc nie musiała znikać z radaru gości. Za to od razu mogła przyjąć ewentualne zamówienia. - Na stole są przekąski i słodycze, ale jak jesteście głodne to mama zostawiła też obiad – stwierdziła na zakończenie, wyczekująco wpatrując się towarzyszki nocy dzisiejszej. Oczekiwała odpowiedzi!

| Zaczynamy, wstępnie piszemy do piątku do 22, ale jak coś to dawajcie znać o poślizgach :pwease: nie krępujcie się pisać krótkich postów!



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: salon [odnośnik]16.02.19 23:18
Chyba powinna była przestać się dziwić, że niemal każdy kolejny miesiąc niósł za sobą kolejną tragedię. Nie była uczestnikiem wydarzeń w starożytnym Stonehedge (jakże by mogła, skoro była czarownicą mugolskiej krwi?), ale prenumerowała Proroka Codziennego. Każdego rana sowy (codziennie inna, ale najczęściej bura płomykówka) przysiadały na jej parapecie z najświeższym wydaniem gazety przywiązanym do nóżki. Maxine czytała je uważnie, od dłuższego już czasu nie zaczynając od rubryki sportowej, a kilka dni temu szczęka jej opadła tak mocno, że aż Jean zwróciła jej uwagę ("Mucha ci zaraz wleci do buzi, Max"). Nie mogła wprost uwierzyć w to, co się stało! To okropne i oburzające. Godne najwyższego potępienia. Trudno było z tym przejść do porządku dziennego, ale jakoś musiały. Życie toczyło się dalej. Nad Wielką Brytanią wisiały od wielu miesięcy ciężkie, burzowe chmury, ale nie chciała dziś o nich myśleć. Tak jak każdy potrzebowała oderwać myśli od ponurych wydarzeń i odetchnąć. Wierzyła, że spotkanie z przyjaciółkami jej w tym pomoże. Cóż mogło być bardziej relaksującego od wina, pogaduszek i partyjki z gargulki z najlepszymi dziewczynami pod słońcem? Oprócz latania na miotle, rzecz jasna.
Od tego przecież zaczęła.
Drogę z Walii do Ottery St. Catchpole przebyła wszak na nowiuteńkiej, sportowej miotle (Ria już ją widziała, ale Rowan wciąż nie - i Desmond miała nadzieje, że opadnie jej szczęka). Nie musiała się obawiać, że się spóźni. To cacko miało takie przyśpieszenie, że zjawiła się pierwsza. Wbrew pozorom na podwórzu Rii Weasley nie wylądowała w piżamie, choć miała ją rzecz jasna ze sobą, tak jak kilka innych rzeczy osobistych, które ukryła w niewielkiej torbie przewieszonej przez ramię. Niewiele potrzebowała na jedną noc.
- No wiesz, szkoda, że wygoniłaś brata. Przystojniaczek z niego, dobrze, że już wrócił - stwierdziła Maxine żartobliwie, puszczając Rii perskie oczko, gdy przechodziła przez próg domostwa Weasleyów. Była tu już nie raz i nie dwa, uwielbiała rodzinę Rii - i szczerze jej zazdrościła takich rodziców. Ciepłych, kochających i odpowiedzialnych. - Pewnie, że się przebiorę - mruknęła, wbiegając po schodach. Młoda Harpia nie musiała jej wskazywać drogi. Maxine zniknęła na kilka chwil. Na parter, do pozostałych dziewcząt powróciła przebrana z czerwoną piżamę składającą się z długich spodni i koszuli z długim rękawem zapinanej na guziczki - co najważniejsze jednak: miała na materiale wyszyte liczne, złote znicze. Na stopach znalazły się skarpety z wyszytymi lwami. Wciąż miała sentyment do barw Gryffindoru, a ponieważ podobna pizamowa impreza przywodziła jej na myśl szkolne lata...
- Co masz na obiad? - spytała z ciekawością, rozglądając się czujne i próbując wywąchać co dobrego przygotowała pani Weasley. Gotowała doskonale, więc z chęcią spróbowałaby tego, co im zostawiła. Nawet jeśli nie była głodna. - Ja poproszę skrzacie wino, jeśli można!



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: salon [odnośnik]16.02.19 23:38
Dawno nigdzie nie wychodziłam, bo i czasy były niebezpieczne. To też nie tak, że nie wychodziłam wcale. Ale głównie do chodziłam do sklepu i na zakupy, ale do kuzyneczki jednej czy drugiej na lekcję i wracałam wcześniej, przed godziną policyjną, żeby Brendan się denerwować nie musiał. Bo i tak miał zdecydowanie za dużo do roboty. A ja nie chciałam mu jej jeszcze więcej dokładać. Co ze mnie za siostra, gdybym zamiast mu pomagać, jedynie dokładała problemów. Dbałam więc o to, żeby miał obiad i żeby ten obiad w miarę zjdaliwy był. Coś tam niby ugotować umiałam, ale nigdy pewna nie byłam czy smakować mu będzie. I w sumie to zawsze się dziwiłam, że jednak to mu smakowało i nosem nie kręcił na to, co dostawał.
A jak list od siostrzyczki przyszedł to najpierw się jego zapytałam, czy mu odpowiada, że na noc zniknę i czy radę sobie da. To zdawało się w nim wzbudzić jakieś rozbawianie, którego nie byłam w stanie do końca zrozumieć i zidentyfikować, ale nie drążyłam tematu biorąc się za pakowanie torby na to wydarzenie. Bo to miało właśnie tym być! Nie pamiętam kiedy ostatnio razem noc spędziliśmy. A ja trochę tęskniłam za nią. I za cioteczką i wujaszkiem. Ale nie mogłam z nimi zostać bo Brendan mnie potrzebował choć wcale nie przyznawał że tak. I chyba Ria, też to rozumiała.
W końcu dotarłam do domu w którym spędziłam trochę czasu i do którego weszłam jak do siebie, bo trochę był mój. Jeszcze zanim reszta się zjawiła. Ubrałam się w koszulę nocną z długimi rękawami w kolorze wypłowiałej zieleni i przechodziłam między tym wszystkim co zostało zrobione.
- Ria, na pewno tylko cztery będziemy? Bo tym można dom Grydonów wykarmić. - mruknęłam, przenosząc spojrzenie na siostrzyczkę i obdarzając ją lekkim uśmiechem. Uśmiechała się też, gdy pojawiała się pierwsza z kobiet. Chyba nigdy nie rozmawiałyśmy, ale to nic przecież, prawda? Bo można nadrobić, a ona piękna była. Podeszłam do niej. - Jestem Nela. - przedstawiłam się unosząc dłoń i zakładając włosy za ucho. - Wiesz, masz piękne włosy. Przypominają mi rwący wodospad w kolorze pszenicy. Oh, muszę być miękkie. Zawsze o takich pragnęłam. - powiedziałam spoglądając na jej czuprynę z zainteresowaniem. Włosy mi się zaświeciły w rozmarzeniu. - Takie normalnie nienormalne, a nie jakieś rude. - skrzywiłam się lekko, by westchnąć z widocznym bólem.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: salon [odnośnik]17.02.19 2:47
Nie była spóźniona, bowiem kwiaty zawsze kwitną na czas — a przynajmniej tak zwykła twierdzić najmilsza pani Sprout, gotowa uraczyć głowy swych pociech łagodnym muśnięciem dłoni, w dosyć naiwnej próbie ukrycia faktu, iż większość z nich o punktualności słyszała głównie legendy. Ale Rowan była zdania, że to wszystko nie było absolutnie jej winą, była w końcu dojrzałą oraz odpowiedzialną kobietą, która robiła dojrzałe oraz odpowiedzialno kobiece rzeczy i jedną z nich było nie tylko leczenie niezliczonej ilości pacjentów (może przesadzała, ale anomalie nie pomagały w tłumieniu skłonnej do teatralnych gestów oraz twierdzeń osobowości. Liczyć poszkodowanych też nie pomagały, bezczelne), ale też uczestnictwo w wieczornym obchodzie, gdzie mogła przedstawić ledwo trzymającym się na nogach stażystom metody sprawowania opieki nad jej podopiecznymi. Być może przy pewnych przypadkach zrobiła się nazbyt dokładna, przedstawiając wręcz instrukcje krok po kroku, jednak pamiętała, jak ci sami stażyści próbowali smażyć pianki przy pomocy osoby cierpiącej na smoczy oddech, tak też lepiej być zabezpieczonym oraz z lekka spóźnionym, niż zastać miejsce pracy w całkowitej rozsypce. Chociaż — i jest absolutnie zdegustowana podobnymi myślami — ma wrażenie, że jest to tylko kwestią czasu, aż św. Mung upadnie. Tak, jak upadło Ministerstwo Magii, jak Stonehenge rozsypało się w pył. Ale, ale, tego dnia nie powinna pozwalać sobie na równie pesymistyczne rozważania. Tego dnia powinna czuć względne zadowolenie, bo przecież przyjdzie jej spędzić wieczór oraz noc z najukochańszymi stworzeniami pod słońcem. Nie spodziewała się zaproszenia od Rii, sezon w końcu zaczął się w pełni, a od jej mentalnego załamania nie upłynęło wystarczająco dużo wody, by mogła czuć się w porządku sama ze sobą (a co jeśli ktoś pomyśli, że ona, Red, ma jakieś ludzkie odruchy oraz uczucia?) — ale proszę, wyższy rudzielec zaskoczył po raz kolejny, a kimże była uzdrowicielka, by tego jej odmawiać? Tak też stąpa w stronę budynku, wciąż nieco rozdygotana jazdą Błędnym, nazbyt też skupiona, by się nie wywalić na żwir, ponieważ obcasy wciąż posiadała niezdrowo wysokie, acz zbyt niskie dla jej ego.
Nie spóźniłam się — oświadczyła na wstępie Rowan, marszcząc nos i uśmiechając się zaraz miło, kiedy przytulała na powitanie gospodynię. Podała też jej pakunek, naprędce zapakowaną roladę malinową, którą chwyciła, wybiegając z mieszkania, byleby nie przyjść z pustymi rękoma. Byłaby wcześniej, ale musiała nakarmić też zwierzęta, o dziwo niektórzy nie czuliby się komfortowo, gdyby przyniosła ze sobą tłustawego szczura, jako istotę towarzyszącą. O Cytrze nie wspominając, to ptaszysko nadal lubiło kraść (a raczej wyrywać) włosy — Wujek już wyszedł? Tata prosił, żeby mu przekazać, że ma dla niego zamówienie. Czeka w aptece — przekazała zgodnie z prośbą, chociaż nie dodała, że ma wątpliwości, czy faktycznie chodzi o zamówienie, czy to jakiś niesamowicie tajny kod na wspólną grę w gargulki. Wślizgnęła się w dalszą część domu, ściągając z ramion płaszcz czerwony oraz czarną apaszkę, którą obwiązała szyję. Swoje bagaże trzymała w torbie, zawieszonej w zgięciu łokcia.
Hola, hola, co masz do rudego droga panno? To piękny kolor, szlachetny, barwa ducha oraz ognia. Doceń, albo zmień eliksirem — odzywa się, słysząc, jak wielkie cierpienie targa potencjalnie nieistniejącą duszą Neali — Hej złotowłosa, wpadasz tu często? — pyta z kolei Maxine, poruszając przy tym sugestywnie brwiami. Rozgląda się też po wnętrzu, kiwając w zadowoleniu głową, bo Weasleyowie niezaprzeczalnie mieli w sobie jakiś gen Sprouta, skoro tyle jedzenia zostało przygotowane. Bardzo dobrze, czuła się wręcz dumna — Bądź dla mnie dziś łagodna Ria, jestem stara. Ognista z sokiem dyniowym brzmi, jak dieta, którą powinnam wprowadzić w życie przy tak zaawansowanym wieku. Powiedz, że masz ognistą, błagam — macha ręką, poprawiając torebkę z ciuchami na zmianę — No, idę się przebrać. Lament, przeciągłe westchnienia oraz łzy tęsknoty są mile widziane — dorzuca również, serwując pannom swój najbardziej ujmujący uśmiech, po czym umyka nadlatującej w jej stronę poduszce i kieruje się do łazienki, żeby narzucić na siebie lekką koszulę nocną.


I'd rather watch my kingdom fall

...I want it all or not at all
Rowan Sprout
Rowan Sprout
Zawód : Uzdrowicielka na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you take my hand,
Please pull me from the dark,
And show me hope again...

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
...but I want to live and not just survive
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5850-rowan-sprout https://www.morsmordre.net/t5911-cytra https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f188-pokatna-26-3 https://www.morsmordre.net/t5912-skrytka-bankowa-nr-1460 https://www.morsmordre.net/t5928-rowan-sprout
Re: salon [odnośnik]18.02.19 20:37
Starała się nie myśleć o minionych wydarzeniach - wciąż świeżych, bolesnych oraz szokujących. Usiłowała karmić się tym, co nastąpiło później, napawając waleczne serce radością oraz nadzieją. Na to, że nie musiała mierzyć się z przeciwnościami losu w pojedynkę, choć przecież nigdy nie była sama. Ria miała to szczęście w życiu, że otaczali ją sami cudowni ludzie; troskliwi, dobrzy oraz pomocni. W tym szaleństwie chodziło o coś innego - wspólną przyszłość, która równie dobrze mogła trwać ledwie tydzień jak i kilkadziesiąt długich, pięknych lat. Z niecierpliwością wyczekiwała tego, co miał przynieść im kapryśny los, ale teraz rudowłosa z dużo większą zapalczywością przygotowywała się do najbliższej przyszłości. Musiała (i chciała!) ugościć swe drogie przyjaciółki oraz siostrzyczkę, którym powinna zwierzyć się z minionych wydarzeń w pierwszej kolejności. Osobiście, w przyjaznej atmosferze pełnej wygodnych poduszek, alkoholu i pysznego jedzenia przygotowanego rączkami niecierpliwej mamy. Jak zawsze pragnącej uchylić nieba całemu światu, nakarmić głodnych i niegłodnych, otoczyć ciepłą opieką. Weasley kochała ją całym sercem, ale dziś rzeczywiście… przesadziła. I nie rozchodziło się o rośliny w ogródku, a ilość smakowitego jedzonka spoczywającego zarówno w salonie jak i kuchni.
Natomiast kiedy czarownicy wydawało się już, że wszystko było dopięte na ostatni guzik i goście zaczęli pukać do drzwi… zorientowała się, że zapomniała o najważniejszym! Szybkim susem przeskoczyła poduszkową fortecę i dopadła starego gramofonu - dzisiejszej nocy mającego odtwarzać zarówno znane jak i nieznane kawałki Ricka Charliego i jego Zmiataczy; choć cicho, tchnącego rytmem gdzieś w tle. Przecież nie zamierzały ani tańczyć, ani przekrzykiwać się wzajemnie. Tak czy inaczej Rhiannon dopiero wtedy poczuła się prawdziwie gotowa na pojawienie się najmilszych uczestniczek nocnych pogaduszek.
Pierwsza w progu zjawiła się Maxine, na której widok mimo wszystko kobieta uśmiechnęła się asymetrycznie. Raptem dzisiejszego ranka rozmawiały na temat tajemnic i choć Ria kochała blondynkę całym sercem, to wciąż było jej przykro z powodu zatajenia przed nią pewnych faktów. Spojrzałaby aż na Rowan, jeszcze mocniej błogo nieświadomej i biedną rudowłosą targnęły wątpliwości. Może tak powinno być? Z tego powodu objęła krótko Desmond, po czym roześmiała głośno. - Wiem, nie ma większego przystojniaka od niego - odpowiedziała szczerze rozbawiona. - Niestety największe ciacha mają swoje zajęcia - westchnęła, mimowolnie wędrując do sylwetki Tony’ego. Ciekawe co teraz robił? - I chciałam spotkać się w babskim gronie - dodała od razu, rezygnując z rozmyślań na temat narzeczonego. To nie był na to odpowiedni moment!
Później przywitała się mocnym uściskiem z Nealką, jak zawsze trafnie opisującej kulinarne wyczyny ciotki. - Wiesz jaka jest moja mama. Wykarmienie całego świata jest jej życiowym priorytetem - stwierdziła śmiejąc się cicho. Zaraz potem pokręciła niezadowolona rudą głową, nawet zacmokała z dezaprobatą. - Rude jest piękne, kochana. Żywy dowód naszego dziedzictwa, Mac Rossa przekazał nam je wraz z krwią! - wyrzekła mocno entuzjastycznie, za wszelką cenę chcąc przekonać Weasleyównę do naturalnego piękna. - Choć oczywiście Max także ma wspaniałe włosy. Właśnie, chcesz zjeść zapiekankę warzywną albo placek z mięsem i podrobami, chcesz? - rzuciła, tym samym odpowiadając na poprzednie pytanie zadane przesz Harpię.
Pewnie wykładałaby na stół kolejne argumenty, gdyby nie pukanie do drzwi! - Oczywiście, że nie - mruknęła do wchodzącej Rowan, którą ostatecznie również zamknęła w powitalnym, niedźwiedzim uścisku. - Jasne, przekażę! - przytaknęła odnośnie zamówienia, choć Rhiannon obawiała się tej opcji, w której spróbuje alkoholu i… zwyczajnie zapomni, że jakiekolwiek ustalenia padły w tym domu. Za to chętnie przytaknęła Sproutównie odnośnie koloru włosów. Jednak… rada dotycząca jego zmiany spodobała się kobiecie dużo mniej. Westchnęła, rzucając się na poduszkowe posłanie - oczywiście kiedy każda z dam otrzymała swoje zamówienia na jedzonko mamy oraz szkło potrzebne do opijania dzisiejszych ploteczek. - Niestety Ro, mam jedynie czerwone wino i piwo kremowe. Możesz je pić razem z Nealką, skoro dopadły cię choroby wieku starczego - zaproponowała całkiem pogodnie, nie przejmując się faktem, że była fatalną gospodynią. Powinna wykombinować ognistą spod ziemi dla kochanego rudzielca, ale była już wykąpana i ubrana w piżamkę. Nie chciało jej się, to straszne. - Siadajcie, albo kładźcie się, ale chodźcie! - ponagliła dziewczęta, klepiąc jakąś poduchę znajdującą się najbliżej ręki Rii. Rzecz jasna w momencie, w którym wszystkie czarownice skończyły stroić się w wygodne wdzianka nocne i z powrotem znalazły się na dole, prawie gotowe do kobiecych rozmów.

| Dobra, tym razem piszemy do soboty do 22, hopsa, hopsa disgusted tak bardzo



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: salon [odnośnik]24.02.19 20:55
Przeniosłam spojrzenie z blondwłosej kobiety, na kuzneczkę Rowan. Otworzyłam usta, lekko się czerwieniąc, a później je zamknęłam i otwórzyłam znów. Zmarszczyłam brwi i zaczerwieniłam się jeszcze bardziej na słowa Rii. No bo obie miały prawdę przecież, ale nic nie mogłam poradzić na to co czułam. Ona wyglądały pięknie i ciekawie, a ja? Ja wiedziałam jak mój rudy wygląda.
- No… - zająknęłam się trochę speszona przesuwając po nich spojrzeniem raz jeszcze. - Wam mówić łatwo, bo wy z tym rudym wyglądacie jak królowe ogniowych tronów. - powiedziałam wyrzucając dłonie w powietrze. - A ja? Ja jak jakiś strach na wróble z morza pełnego pszenicy. - mruknęła wydymając usta i zaplatając je na piersi. Zaraz jednak na słowa Rowan przesunęłam się w jej kierunku. Oczy mi się zalśnił nadzieją. - To można go zmienić? - zapytałam widocznie zachwycona tym pomysłem. Całkowicie. Tak, tak, jeśli się dało, to ja się pisałam na to od razu. Teraz, zaraz i już. Tylko nie bardzo wiedziałam, jak się za to w ogóle zabrać. Złapałam za jej dłonie i ścisnęłam nabierając powietrza w płuca. - Och powiedz kuzyneczko, że wiesz jak. To by był miód na mą okaleczoną duszę. - puściłam jej dłonie i cofnęłam się o krok, obróciłam się wokół własnej osi, a rdzawa kurtna uniosła się wraz ze mną. - Mogłabym zachwycać pięknym blondem jak pani Mxine, albo ciepłym brązem. Czerń też nie byłaby zła. Och! Zróbmy to już dziś! - zapragnęłam wprowadzić zmiany od razu, jeśli były możliwe, to przecież nie było na co czekać, czyż nie?
Odprowadziłam spojrzeniem wychodzącą Rowan, nadal lekko zaczerwieniona na policzkach.
- Czerwone wino? - zapytałam spoglądając na Rię trochę niepewnie, bo nie miałam go nigdy wcześnie w ustach i nie byłam pewna, czy w sumie powinnam je mieć. Ale znów z drugiej strony tutaj nic mi nie groziło, prawda? Byłam w domu, jednym z moich miejsc na ziemi, znałam go jak własny i wiedziałam gdzie i co się znajduje. Złapałam zamiast tego za jakąś babeczkę i ugryzłam lekko przymykając oczy. Cioteczka gotowała najlepiej na świecie, dorównywała mamie. Do nich obu nadal było mi daleko.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: salon [odnośnik]26.02.19 21:01
- Bardzo dobrze, lubię mężczyzn z pasją, dlatego zaproś go następnym razem - westchnęła teatralnie, z udawanym żalem; myśli od rudowłosego, przystojnego aurora odciągnęła ją jednak uwaga Rii o babskim gronie. Mało jej było kobiet wokół siebie, skoro grała w najbardziej feministycznej drużynie quidditcha w całej Europie?
Kilka chwil później pojawiła się druga rudowłosa istota, która chyba widziała po raz pierwszy; nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jest nieco podobna do Rii, domniemywała więc, że łączy ich pokrewieństwo, co prędko potwierdziła gospodyni, wspominając o wspólnych przodkach.
- Miło cię poznać, młoda, jestem Maxine - przywitała się z ciepłym uśmiechem, zerkając łakomie na przygotowane przez panią Weasley smakołyki. - Mam nadzieję, że jednak nie są tak suche jak pszenica. Dziękuję ci, jesteś przemiła, ale zbyt dla siebie niesprawiedliwa. Rudy to wyjątkowy kolor, wiesz, nie aż tak często spotykany jak jakiś blond... - stwierdziła, nie potrafiąc powstrzymać się od lekkiej ironii, gdy wokół miało się aż trzy rude. - Śliczna z ciebie dziewczyna. Królewna płomyczków.
Uwagę od upstrzonej złotymi piegami twarzyczki Neali oderwał głos Rowan, która pojawiła się w progu, nazywając ją Złotowłosą. Na pełne usta Maxine wychynął zawiadacki uśmiech; wypchnęła biodro, wsparła na nim dłoń, przybierając nonszalancką pozę i puściła Rowan perskie oczko jak gdyby miała do czynienia z szalenie przystojnym i sławnym graczem quidditcha. - Jeśli i ty zabawisz tu na dłużej, mogę pojawiać się częściej, Płomyczku - odparła z niemałym rozbawieniem, wzbudzonym przez bogatą mimikę Rowan i wrodzony talent do komedii. - Staruszki piją napary ziołowe, Red. Chodźże, niech cię przytulę, postaram się nie połamać tych starych kości - zawołała ją, wyciągając w kierunku przyjaciółki ręce; już po chwili zamknęła ją w niemal niedźwiedzim uścisku, zanim Sproutówna zniknęła w łazience, by przebrać się zgodnie z obowiązującą zasadą tego wieczora - wszystkie miały przebrać się w piżamy.
- Zapiekankę - zdecydowała się w końcu, nie przepadała za podrobami. W międzyczasie złapała w dłoń kilka ciasteczek. Tak w ramach przystawki. - Oj Neala, zawstydzisz mnie jeszcze! I żadna pani, dobrze? Mów mi Max, nie jestem tak stara jak Rowan, daj spokój - żachnęła się z udawanym oburzeniem.
Zdecydowała się usadowić w wielkim, miękkim fotelu, mając w dłoni kielich z czerwonym winem; usiadła na nim po turecku, wspierając się na podłokietniku. Wzrok utkwiła w udręczonej twarzy najmłodszej uczestniczki tego babskiego wieczorku.
- No weź daj dziewczynie czerwonego wina, dorosła jest, będziesz pić sama, a jej każesz piwo kremowe? Nie bądź okrutna, Ria - zachęciła Harpię; no, może Neala nie wyglądała jeszcze na siedemnaście lat, ale lepiej przecież, by pierwszy raz spróbowała alkoholu w zaufanym towarzystwie krewnej i przyjaciółek, niż z podejrzanymi znajomymi, prawda? - A kolor włosów da się zmienić, chyba jest od tego zaklęcie transmutujące, co? Ale ja się nie znam na transmutacji, jeszcze bym ci spaliła wszystko, czym cię geny obdarzyły, wtedy to by dopiero było.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: salon [odnośnik]08.03.19 21:53
Dogadywała się zarówno z mężczyznami jak i kobietami, ale kto lepiej zrozumiałby drugą kobietę niż właśnie druga przedstawicielka płci pięknej? Mężczyźni, przynajmniej z otoczenia Rii, na pewno nie chcieliby słuchać o miłostkach, facetach i innych babskich sprawach. Nie zamierzała więc zapraszać ani jednego czarodzieja, włącznie ze swoim bratem; na szczęście wiedziała, że Max tylko się zgrywała. Puściła szukającej perskie oko i powróciła do zadań bycia gospodynią - choć najmocniej skoncentrowała się na palącym problemie rudych włosów siostrzyczki, która mówiła straszne brednie! Jednak Weasley nie umiała przekonać piętnastolatki o tym, że wyglądała pięknie. Właśnie z tymi ognistymi jak ich temperamenty włosami. Z drugiej strony - czy gdyby komuś wyjawiła swoje oryginalnie brzmiące imię, to zgodziłaby się tym, że było ładne? Albo należało do ich celtyckiego dziedzictwa? Na pewno nie. Zaskakujące jak dużo łatwiej można było kierować życiem innych niż swoim własnym.
- Nieprawda - zaprzeczyła od razu, biorąc między palce kilka kosmyków Nealki. - Są piękne, jak cała ty. Dlaczego w siebie nie wierzysz? - spytała z troską. Może ktoś jej coś powiedział? Na przykład ten cały Titus albo ktoś z jego rodziny? Nie, o Ollivanderach poprawiła sobie zdanie po uczestnictwie w ślubie jednych z członków rodu - już sam fakt, że wyciągnęli rękę w stronę gości spoza arystokracji wiele mówił na ich temat. Pozytywne zaskoczenie. - Nie słuchaj tych, którzy negatywnie mówią o rudości, to ignoranci - dodała chwilę potem. Utożsamiano ją z nimi oraz biedą, ale nie mieli racji uważając, że to coś złego - to oni byli źli. Ocenianie ludzi na tej podstawie jest małostkowe. Niewarte zapamiętania.
- Zapiekanka raz! - zawołała po żołniersku, delikatnie podekscytowana, że miała nałożyć komuś obiad; mama się ucieszy. Dlatego od razu napakowała warzywnego obiadu na talerz i podała go Maxine. Nie słysząc więcej zamówień po prostu ułożyła się na poduszkach, przysłuchując się dalszej części rozmowy. - Jeśli żadna z nas nie zna się na transmutacji, to jestem za nierobieniem Nealce krzywdy - wyrzekła pewnym siebie tonem, choć w głosie tkwiła nuta sceptycyzmu. Wolała nie być świadkiem makabrycznej sceny wypalania włosów młodej Weasleyówny. Nawet nie chciała myśleć o gniewie jej brata na ten wspaniały pomysł. - Dobra, możesz trochę spróbować wina kochanie. Ale nie mów Brenowi o tym ani słowa, zabije mnie - jęknęła przerażona tym pomysłem. Chciała legalnie, podać nieletniej kremowe piwo, ale okazja… rzeczywiście sprawiała, że mogły zrobić małą dyspensę. O ile kuzyn Rhiannon pozostanie słodko nieświadomy, w przeciwnym razie na obie rudowłose czekało kazanie oraz zawód odbijający się w oczach aurora.
Zgodnie z obietnicom podała wszystkim paniom kieliszki czerwonego wina i czarownica uniosła swój chcąc wznieść toast. - Nie będzie jakiś wyszukany, ale chciałabym żebyśmy wypiły za naszą przyszłość. Żeby pomimo znaczących cieni majaczących na horyzoncie okazała się być drogą pełną światła i szczęścia - powiedziała dość enigmatycznie. Drobne rumieńce wstąpiły na piegowate policzki; zastanawiała się jak zacząć temat, po który zaprosiła wszystkie kobiety, ale ostatecznie Ria uznała, że najlepiej będzie najpierw się napić. Alkohol powinien dodać animuszu!

| Tym razem zamułka to moja wina, wybaczcie podkówka dajmy sobie w takim razie tydzień, czyli do 15.03 do 22?



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: salon [odnośnik]13.03.19 13:53
- Słuchaj Rii, ona ma rację! - pokiwała z powagą głową.
Rudość była absolutnie w porządku i dodawała uroki. Kilka niewinnych żarcików z tego koloru włosów i ich właścicieli czasami bawiły Maxine, nie potrafiła sobie ich odmówić w towarzystwie Rowan, wyczuła jednak, ze to nieodpowiednia pora. Młode dziewczęta wchodzą w taki okres, kiedy nic im się w sobie nie podoba i ich naturalny kolor włosów urasta do rangi problemu wagi światowej. Przechodziła to samo dekadę temu, a niedawno wyrosła z tego Jean (kiedy to się stało?), dlatego podchodziła do sprawy z absolutnym zrozumieniem.
Z wdzięcznością przyjęła talerz pełen warzywnej zapiekanki z rąk Rii. Od samego zapachu ślinka ciekła z ust, pachniało naprawdę wspaniale, a już pierwszy kęs utwierdził Maxine w przekonaniu, że smakowało jeszcze lepiej. - O rany, twoja mama to prawdziwa kuchenna czarodziejka... - jęknęła z zachwytem, nabierając na widelec jeszcze trochę cudownych ćwiartek ziemniaczków w przyprawach. Niebo w gębie. Szczerze zazdrościła Rii tego na co dzień. Ona i Jean mieszkały same, a choć gotować potrafiły, musiały się tego przecież nauczyć, matka by im nie odpuściła, to wciąż były dalekie od takiego kunsztu kulinarnego jaki reprezentowała pani Weasley. Przeżuwszy kolejny kęs przyznała ścigającego swojej drużyny rację. - No. Nie zrobimy ci tego Neala, wybacz nam. Zawsze lepiej być rudym, niż łysym - stwierdziła, kiwając głową z powagą; ich umiejętności z zakresu transmutacji były naprawdę marne. - Ewentualnie możemy ci je przepłukać rumiankiem. Podobno włosy od tego jaśnieją i blakną, ale trzeba to regularnie robić. Od jednego razu to na pewno blondynką się nie zrobisz - dodała Desmond, machając przy tym widelcem, na który miała nabity kawałek brokuła. Uśmiechnęła się triumfalnie, kiedy Ria przystała na propozycję, aby poczęstować młodą winem. No chyba lepiej, żeby spróbowała go z nimi, niż z koleżankami nie wiadomo co, prawda? - Brendan to twój kuzyn, brat? - dopytała z ciekawością; brzmiało to tak, jakby brat, ale wolała się upewnić, czy ta urocza istotka była tak blisko spokrewniona z barczystym, nieco wiecznie niesłychanie poważnym aurorem.
Odłożyła talerz z zapiekanką na stolik, aby wziąć do ręki kielich czerwonego wina i unieść go, kiedy Ria wznosiła toast. Brzmiał dość... enigmatycznie i pompatycznie zarazem. Desmond obdarzyła ją wnikliwym spojrzeniem, niewiele uchodziło czujności szukającej, zmrużyła przy tym lekko oczy.
- Cóż za podniosłe słowa, Ria - skomentowała, unosząc kielich do ust i smakując dobrego, domowego wina. - Co się za nimi kryje? Przecież widzę, że coś chcesz z siebie chyba wyrzucić, co? - zaczęła wiercić przyjaciółce dziurę w brzuchu, ale naprawdę była po prostu bardzo, ale to bardzo ciekawa.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: salon [odnośnik]26.03.19 15:43
Patrzyłam na tą ilość jedzenia i nie wiedziałam właściwie, kto je miał zjeść. Ale wiedziałam też, że no cioteczka po prostu tak już miała i na tą przypadłość niestety nic się zrobić nie chciało. Uniosłam spojrzenie na kobietę, która była znajomą Rii i otworzyłam usta marszcząc brwi.
- Nie jestem młoda. - zaprotestowałam od razu, trochę gniewnie. Bo wszyscy mnie od dzieci młodych wyzywali a ja wcale młoda nie byłam. Lat miałam już sporo i gdybym w Hogwarcie prawie bym ten Hogwart zaraz miałą już skończyć. Ale jakoś każdy zdawał się o tym zapominać więc musiałam im o tym znów przypominać. Takie kółko się robiło, ale co miałam z tym zrobić. Mogłam tylko podejmować tę walkę która w sumie ciągle trwała. - Śliczna też nie jestem. - zmarszczyłam mocniej brwi kompletnie nie rozumiejąc co też próbują mi tutaj właśnie wmówić. Bo przecież lustro miałam i w tym lustrze też siebie widziałam i no nie. Zdecydowanie nie. Piękna nie byłam. Co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Spojrzałam zaraz na Rię, która te moje włosy w palce brała. Normalnie tak, jakby mnie trochę zdradziła. Nie były piękne. Znaczy, może by były, gdybym ja piękniejsza była. Ona była śliczna jak z obrazka. Można by jej obrazy malować. Znaczy ją na tych obrazach umieszczać. A mnie samą z nią, to jedynie nazwisko i właśnie kolor włosów łączył. Oh, no i ja wiem, że ot próżne dość. Ale nic już nie umiałam na to pozwolić, że chciałabym żeby nie tylko moje wnętrze piękne było, ale i zewnętrzne też. - Wam nie wierzę. - odpowiedziała kuzynce wydymając usta z niezadowoleniem, które nie znijało z jej twarzy do momentu, aż nie pojawił się temat farbowania włosów. Wtedy, wtedy to oczy mi się zaświeciły.
- No spróbujmy, Ria. Proszę, proszę, proszę. Co najgorszego stać się może? - zapytałam kuzynki łapiąc je za obie dłonie i spoglądając na nią z mojego pułapu. - A jak się uda. Jak się uda, to będzie miała takie je piękne. Takie normalnie. - zaraz puściłam jej dłonie i złapałam te należące do drugiej z kobiet. - Co tam wino, pani Maxine… Maxine. - poprawiłam się od razu teraz w nią spoglądając. - Moje życie lepsze może być już dziś. Nie każcie mi dłużej cierpieć. - poprosiłam całkowicie rozdarta i pewna tego, że lepiej spróbować niż tego próbowania w ogóle się nie podjąć.
- Brat. brat. - zapewniłam Maxine i wzięłam kieliszek, który opróżniłam cały, na ten toast. Bo w sumie w ustach mi zaschło, a ja z winem do czynienia nie miałam a ono słodkie w sumie i dobre było. Przesunęłam jednak wzrok na kuzynkę nie mówiąc już nic.

| przepraszam
Embarassed


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: salon [odnośnik]09.08.19 14:54
Jedzenie musiało być pyszne. Elaine wkładała w gotowanie całe swoje serce, choć robiła to podczas każdego wykonywanego gestu. Dbała o dom, o rodzinę, najlepiej jak potrafiła. Wielu mogłoby domniemywać, że była Skamanderówna utraciła dawny, wewnętrzny ogień, ale to nieprawda. Wystarczyło widzieć ten zapał towarzyszący kobiecie każdego dnia, ujawnianego w nawet najprostszych czynnościach, żeby poznać nieprzerwanie drzemiącą w niej energię. Ria żyła nadzieją, że w przyszłości będzie taka jak ona - w momencie, w którym zmieni się rzeczywistość, natomiast ona w końcu dorośnie i założy swoją rodzinę, zacznie przypominać tę żywiołową kobietę z odwagą mknącą przez doczesność. Ciekawe czy wszystkie Weasleyówny i te przyjmujące to konkretne nazwisko są takie? Nieustraszone, pełne pasji? Chciała wierzyć, że tak. Patrząc na Nealę utwierdzała się w przekonaniu, że to wszystko musiało być prawdą. Nie pojmowała jedynie dlaczego jej ukochana siostrzyczka chciała to wszystko przekreślić - dlaczego nie lubiła ognistej rudości jaka charakteryzowała ich ród od wieków? Sam Mac Rossa cechował się czerwienią włosów, a przecież dokonał tak wielkich rzeczy, heroicznych. Problem ze zrozumieniem dorastającej czarownicy musiał tkwić w tym, że Rhiannon miała już za sobą trudny okres dojrzewania i nie pamiętała większości swojego zachowania w tamtym okresie. Tej buntowniczej postawy, negacji wszystkiego wokół, braku wiary w samą siebie. Ostatecznie ilekroć została uderzona wredną obelgą lub karygodnym zachowaniem, wstawała z klęczek nie pozostając dłużną. Obserwowała kuzynkę w milczeniu, ważnie przyglądając się jej włosom oraz twarzy - wykrzywionej w szczerym niezadowoleniu. Nie tylko z powodu nazwania ją młodą i śliczną, ale też tej niechęci do samej siebie. Do powodu do dumy, nie piętnowania. Było w tym szczere zmartwienie, ale szukając podpory w oczach Max i Rowan rudzielec nie dostrzegł niczego ponad zawahanie. Uśmiechnęła się pocieszająco, w myślach szukając argumentów, choć te nie docierały do nastolatki. - Dlaczego? Jaki miałybyśmy cel w kłamstwie? - spytała najpierw rzeczowo, po czym westchnęła. Trochę zrezygnowana, z nieco podeptaną pewnością siebie. Brakowało pomysłów na przekonanie młodszej Weasley, że naprawdę wyglądała zachwycająco. Właśnie z włosami przypominającymi żywy ogień. - Moim zdaniem to strata czasu oraz potencjału, ale wolę ci pomóc niż żebyś miała sięgać po rumianek sama - zadecydowała niechętnie; dobrze, że wreszcie usadowiły się wygodnie na poduszkowej fortecy, z winem w dłoni, to przynosiło ukojenie. Poniekąd, ponieważ Ria miała do obwieszczenia poważne newsy, które wymagały solidnych podkładów odwagi. Szczególnie w momencie, w którym odezwała się Desmond, jak zawsze przesadnie podejrzliwa! Rudowłosa zmrużyła gniewnie oczy, ostatecznie polewając każdej z kobiet kolejną lampkę wina. Sama poczęstowała się w międzyczasie słodką babeczką, chcąc w ten sposób kupić sobie trochę więcej czasu; to zadziwiające, ponieważ przygotowywała tę przemowę tak długo, a teraz… teraz zapomniała o treści w niej zawartej. - Dobrze, powiem prosto z mostu - stwierdziła ostatecznie, po czym popiła te słowa alkoholem, przyjemnie rozgrzewającym gardło. - Nie dość, że się zakochałam to jeszcze… zaręczyłam - wyznała krótko oraz zwięźle, nie bawiąc się w dłuższe pauzy dla lepszego efektu. - To brzmi jakby działo się szybko, aczkolwiek to zupełnie nie tak! - zaprzeczyła od razu, nie czekając na zdziwione miny gości. - Znamy się od dawna, spotykamy od kilku miesięcy, po prostu jakoś wcześniej nie… - zaczęła się tłumaczyć, natomiast złote plamki na policzkach przykryły się dorodną czerwienią, dorównującą barwie opadających na ramiona włosów. - Nie chciałam zapeszać… - mruczała dalej, czując zawstydzenie faktem, że nie poinformowała ich o tym wcześniej. Tak, musiała koniecznie rozlać kolejną rundę, może ten jakże drobny szczegół umknie ich uwadze?



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: salon [odnośnik]31.08.19 0:32
Łypałam trochę podejrzliwie, bo jakoś nie umiałam całkowicie wierzyć we wszystko, co tak mówiły, skoro zapewniały mnie, że jest całkowicie inaczej niż sama myślała. Zmarszczyłam brwi na pytanie Rii, po czym wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, poprawę mojego humoru? - zapytałam strzelając trochę. Bo niby jak miałam wiedzieć, co tak naprawdę im w głowach siedzi? Ja im nie siedziałam, tego jednego byłam pewna. Kolejne słowa Rii jednak wlały miód na moje serce. Na twarz wpełznął radość a ja złapałam za jej dłonie swoimi. - Oh! Naprawde? NAPRAWDĘ? - zapytałam nie kryjąc podekscytowania. Bo radość to była dla mnie wielka jak wielkie góry bywały. - Możemy zająć się tym od razu? - pytałam dalej, a złość zdawała się całkowicie oddalona. Z chęcią przyjęłam kieliszek, nie mając pojęcia co właściwie się w nim kryje i wypijając cały. Na raz. Słodki był i dobry. Pusty postawiłam gdzieś, czując jak ciepło się we mnie całej robi, a na policzki rumieńce wstępują. Oczy znów zwróciłam na Rię, gdy tak mówić coś zaczęła o tych przemowach, których to do końca za bardzo nie rozumiałam. Uniosłam lekko brwi. Zakochana. Zakochana i zaręczona? Właściwie chyba nic to w Rii nie zmieniało. Czknęłam lekko, zdziwiona tym faktem, ale go zignorowałam próbując się skupić na słowach, które mówiła. Zmarszczyłam brwi lekko nie rozumieją tych tłumaczeń. Kto by chciał w jakieś związki wchodzić? Nie ja, bo chłopcy w moim wieku to jeszcze bez rozumu byli. A Pan Lis wcale nie patrzył na mnie tak, jak ja na niego. A dla niego, to nawet żoną mogłabym zostać. Rii jakaś jednak czerwona się zrobiła. Jakby się wstydu najadła czy coś. A przecież chyba wstydzić się nie miała za bardzo czego. Przekrzywiłam lekko głowę. A potem złapałam ją za ręce. - To szczęście! - krzyknęłam zadowolona. - Napijmy się tego jeszcze, potrzeba toast wznieść jeszcze! - powiedziała podstawiając jej kieliszek, bo słowa już składałam w głowie, chociaż skupienie wcale jakoś za bardzo mi się nie udawało. Ale skupić się umiałam, więc wzięłam za nie. Tak na poważnie, bo uczcić to było trzeba, jak serce jej dyktowała.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: salon [odnośnik]30.10.19 21:04
Nie potrafiła przemówić Neali do rozsądku. Może to tylko taki buntowniczy wiek i za jakiś czas miała zrozumieć w jak wielkim błędzie tkwiła? Przecież nie liczyło się piękno zewnętrzne, a wewnętrzne. Zastanawiające, że cała wielka familia Weasleyów nie zdołała przekonać swej latorośli do podobnego myślenia - od zawsze dumni z ognistych włosów oraz konstelacji złocistych piegów na ciele nie wyobrażali sobie wyglądać inaczej. Ria także nie. Nie zamieniłaby tych atrybutów za nic na świecie. To powodowało zmartwienie w ciele rudzielca, ale nie traciła nadziei. Jej siostrzyczka nadal pozostawała bardzo młodziutka, młodsza nawet od niej - jeszcze zdąży zmienić zdanie. Prawdopodobnie jeszcze przed dokonaniem czegoś niemożliwego do odwrócenia. Właściwie starsza czarownica mogłaby przysiąc, że obie w innym kolorze włosów wyglądałyby raczej karykaturalnie, nie jak prawdziwe lisy. Westchnęła więc, ocierając przy tym niewidzialny pot ze zmarszczonego czoła i poddała się jakże zdeterminowanym naciskom ukochanej krewnej. - Znam lepsze sposoby na poprawę humoru niż zgoda na niweczenie dorobku przodków - odparła nieco zrezygnowana, wykrzywiając nieznacznie usta. Łatwo było mówić, skoro to właśnie ona zrezygnowała z imienia nadanego przez rodziców; będącego odciskiem celtyckiej historii. O tym Rhiannon wolała nie mówić na głos, nie chcąc rzecz jasna ponieść edukacyjnej klęski. Skoro broniła weasleyowskiego wizerunku, powinna uprzejmym milczeniem zbyć własne uprzedzenia. Chaos w niczym teraz nie pomoże. Zwłaszcza w obliczu tak rozradowanego oblicza Nealki. Rudzielec spojrzał na nią niepewnie, potem zerknął na pozostałe uczestniczki wieczorka, aż wreszcie pokręcił głową. - Nie, może później? Teraz chciałabym powiedzieć wam coś ważnego! - rzuciła niejako z ulgą, że odwleką w czasie te paskudne próby zmiany koloru włosów. Uśmiechnęła się przy tym przepraszająco, zachęcając gości do ułożenia się na miękkich poduszkach, z których to miała rozpocząć się właściwa część całego tego zebrania. Miały pić i jeść, a poza tym wysłuchać wypowiedzi Rii; wolała ogłosić to publicznie niżeli tłumaczyć się każdej z nich listownie - co nie miałoby zresztą sensu. Domyślała się, że przyjaciółki zaczną domagać się szczegółów, czyż więc nie prościej było sprowadzić je wszystkie do domu?
Jednak pozorna łatwość szybko wyparowała, ponieważ pewność siebie została zastąpiona zawstydzeniem. To głupie, powtarzała sobie w myślach. W końcu znajduje się wśród swoich, czyż nie? Wzięła głęboki wdech i powiedziała wszystko, co ślina na język przyniosła - ślina wraz z winem. Nie było tego dużo, ledwie zakreśliła istotę spotkania, aczkolwiek pozostawała w napiętym oczekiwaniu co do reakcji. Wyśmieją ją? Wytkną, że popełnia błąd albo znają się za krótko? Nawet nie zauważyła jak delikatnie drżąca dłoń pozwoliła przycisnąć kieliszkowi alkoholu do ust wypijając go całkowicie. Dopiero reakcja siostrzyczki wyrwała Harpię z letargu katastroficznych myśli, zamiecionych pod dywan szerokim uśmiechem szczęścia. Odłożyła też szkło gdzieś na bok, żeby móc ochoczo ścisnąć zaciskające się na rękach dłonie. - Naprawdę? - spytała nie dowierzając. Potem zawahała się, w myślach wizualizując niezadowoloną minę Brendana na wieść, że spiła mu siostrę, acz czy okazja tego nie wymagała? Z lżejszym sercem Rhiannon sięgnęła po butelkę nalewając każdej z kobiet kolejną rundę wina. - Za szczęście? - zaproponowała, zerkając na Nealę oraz unosząc przy tym zapełniony już kieliszek. - Zostaniesz moją świadkową? - wybąkała w nagłej euforii w stronę młodszej Weasley składając na niej pytające spojrzenie. Czuła się nieco niepewnie wyciągając tę kwestię wśród przyjaciółek, ale powinny zrozumieć, że wybrała rodzinę, prawda?



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: salon [odnośnik]06.04.21 23:59
10 listopada 1957 roku
Jakże piękna to była okolica! Nie mógł darować sobie spaceru, przez który omal nie spóźnił się na umówione spotkanie, jednakże jak miał odpuścić sobie przechadzkę po tak niesamowicie malowniczym miejscu? Chociaż zdecydowanie preferował cieplejsze pory roku, nie mógł odmówić jesieni tego, iż oferowała najciekawszą paletę barw - kiedy stanął przed chatką, której adres zapisał na kartce ukrytej w wewnętrznej kieszeni marynarki, musiał aż zatrzymać się na moment, aby dać oczom nacieszyć się tym, co znajdowało się przed nimi. Gdyby to odpowiednio wykadrować, byłaby z tego naprawdę niezła okładka... Odetchnął głęboko, zaciskając palce na rączce małej walizki i zatrzymawszy się na środku ścieżki prowadzącej do wejścia rozejrzał raz jeszcze. Dopiero po tym ruszył dalej, by zapukać w drewniane drzwi. Próg domostwa przekroczył z entuzjazmem. Jego twarz przyozdobiona była standardowym dla niego, ciepłym uśmiechem. Kiedy mieli już za sobą uprzejme powitanie i znaleźli się w salonie, Silly położył wspomnianą wcześniej walizkę na podłodze, tuż obok nogi stołu, który stał na środku pomieszczenia.
Czuł się tutaj jak w domu. Dosłownie. Od dawna nie dane mu było ujrzeć miejsca tak ciepłego i komfortowego, nawet mimo tego, iż naprawdę intensywnie takowych poszukiwał. Kusiło go by obejrzeć rozstawione zewsząd zdjęcia, ale na ten moment skupił się na głównym celu tejże wizyty - pannie Weasley. O ile spoglądanie na kogoś pod innym kątem przez wzgląd na czystość krwi było mu obce, to czuł lekką presję związaną z tym, iż była ona koleżanką jego brata. Pierwszy raz odkrył w sobie takowe uczucie. Nie wiedział jeszcze jak się z nim obejść, na ten moment spróbował ukryć je gdzieś w kącie serca i po prostu przeszedł do rzeczy.
- Najrozsądniej zajęcia będzie zacząć od zobaczenia tego, co udało ci się stworzyć do tej pory. Prosiłem cię w liście o przygotowanie kilku prac, mógłbym je od razu obejrzeć? Chętnie posłuchałbym tego, co o nich myślisz. Chciałabyś opowiedzieć mi o nich, a także o tym w jakim kierunku chciałabyś się rozwijać?
Mężczyzna mówił głośno i wyraźnie, ale głos miał przy tym miękki i ciepły. Roztaczał wokół siebie przyjazną aurę, chociaż widać było, że brakowało mu ogłady. Nie przywiązywał zbyt wiele uwagi do swojego wyglądu - bliżej mu było do zbuntowanego artysty niż urzędnika, zarówno z wyglądu jak i charakteru.


no beauty shines brighter
than a good heart
Cillian Moore
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
salon - Page 2 C511aabdf597b22fa48d7610e8ae258d
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9648-cillian-moore https://www.morsmordre.net/t9664-aslan#293571 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9741-skrytka-bankowa-nr-2207#295617 https://www.morsmordre.net/t9666-cillian-moore#293577
Re: salon [odnośnik]12.04.21 19:27
Nie mogłam się doczekać. Właściwie, już z samego rana zerwałam się z łóżka przez kilka krótkich chwil po prostu siedząc w nim w nim i uśmiechając się do siebie. Och! Jakże okrutnie, strasznie, nie mogłam się doczekać. Już wczoraj wieczorem siedziałam jak na szpilkach, kiedy razem z cioteczką próbowałam szyć. Nie szło mi to wcale. Nigdy w sumie mi to nie szło, bo nie miałam cierpliwości ani do igły, ani do nitki. I jak mi cały świat i wszystkie śpiewające co rano ptaki świadkami, to choć się starałam, naprawdę z całej duszy i serca, to wszystko, ale to wszystko było zwyczajnie nieodpowiednie. Ścieg był krzywy, znaczy to nie robiło aż takiej tragedii, bo ludzie nie mając nic, przyjmowali nawet moje krzywe wyroby, ale wolałabym, żeby były zachwycające, takie, że aż wprawiły w zachwyt całkowicie i totalnie. Że jak ktoś spojrzałby na to - nawet jeśli to tylko dwa zszyte ze sobą materiały - to pomyśli, że ktoś naprawdę fenomenalnie wykonał swoją robotę. W końcu cioteczka zlitowała się nade mną trochę i powiedziała, żebym do książek zasiadła. Przyjęłam to prawdę powiedziawszy z ulgą. Książki były o wiele ciekawsze niż szycie. Zasypiałam wiercąc się w łóżku z podekscytowania całego. Trudno było mi powiedzieć, czy zasnęłam szybko, czy zajęło mi to więcej. Rano na całe szczęście nadeszło bardzo szybko. Po tej krótkiej chwili wyskoczyłam z łóżka chodząc po pokoju szybko, co chwilę cofając się do szafy, kiedy orientowałam się, że nie wzięłam jeszcze czegoś. Halki, skarpet, paska. Dzisiaj zamiast sukienki założyłam jasną koszulę i ciemną, brązową spódnicę. Zwyczajny zestaw. Włosy związałam w dwa warkocze, na których końcach zawiązałam ciemne tasiemki. Spojrzałam w lustro z którego spoglądałam na siebie uśmiechnięta, mimo, że widok który miałam przed oczami ani trochę mnie nie zachwycał - tak nie dzisiaj, jak i nie wczoraj. W końcu wpadłam do kuchni w której cioteczka podwała śniadanie witając się z nią i wujkiem dobrym słowem. Najbliższe kilka dni mieliśmy spędzić w Ottery, podczas gdy wujek odwiedzał miejsca sprawdzając, czy potrzeba nas tam dłużej, przygotowując kolejne plany na nadchodzące miesiące, czasem znikając, by wziąć czynny udział w walce. Potrafiłam rozpoznać te dni, cioteczka wtedy była bardziej niespokojna, rozkojarzona jakby, chociaż próbowała udawać, że wcale się nie martwi. Kiedy dźwięk oznajmiający się pojawienie zapowiedzianego wcześniej gościa poderwałam się z miejsca, upewniając się jeszcze zerknięciem ku cioteczce, która wytarła dłonie w ścierkę i ruszyła za mną. Wolniej - bo ja właściwie dobiegłam do drzwi ciągnąc za nie energicznie. Cioteczka przedstawiła się, poprawiając ciemna włosy, a później zniknęła w kuchni zostawiając nas samych w salonie. Prawie cała chodziłam z podniecenia. Kiedy pierwsze ze słów wydobyły się z ust pana Cilliana przygryzłam dolną wargę.
- A nie dałoby się bez tego oglądania? - zapytałam, zaplatając przed sobą dłonie. - Bo… to wcale nie jest takie interesujące, czy ciekawe, czy ładne. Ot gryzmoły takie, kompletnie do niczego się nie nadające. - określiłam od razu, przesuwając się po salonie, żeby wyciągnąć notes, który nosiłam ze sobą już od kilku miesięcy co najmniej. Na razie jednak zaciskałam na nim szczelnie dłonie. - Sądzę, że lepiej pokazywać jest coś, co dumą nasze serce wypełnia, niż coś, co wstyd w nie wlewa, nie ma w tym prawdy trochę? - zapytałam, mając nadzieję, że jednak jakoś to oglądanie przejdzie obok. Ale nie przeszło. W środku było kilka krzywych szkiców roślin, bez kolorów pustych trochę, wcale nie niezwykłych, czy zachwycających jakbym wolała. Na pustych pergaminach większych, widocznie nie posiadających odpowiednich proporcji. Krzywiłam usta, kiedy mój gość oglądał te bohomazy. - Nie ma o czym opowiadać. Przecież widać. - wzruszyłam ramionami. - Zero umiejętności jakichkolwiek, dobrze że chociaż charakter pisma mam ładny - po mamie - to całość nie wygląda aż tak nieudolnie. - orzekłam, bo obok rysunków zazwyczaj znajdowały się opisy, daty, albo cytaty, które wyciągnęłam z książek. - Nie wiem w jakim, na ten moment, w sumie piąć się mogę tylko w górę prawda? Całe szczęście, że kiedy się zaczyna i czegoś nie wie, niżej upaść się nie da. Wtedy, to byłaby dopiero prawdziwa tragedia. - zawyrokowałam, z energią zasiadając na krześle, poprawiając spódnicę, układając dłonie na kolanach, ale nie nie zostały spokojne, zaciskały się na sobie raz po razie, niepewne, widocznie zmartwione.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach