Wydarzenia


Ekipa forum
Wybrzeże
AutorWiadomość
Wybrzeże [odnośnik]08.11.15 13:03
First topic message reminder :

Wybrzeże

Nie dajcie się zwieść, wybrzeże tylko z pozoru wygląda na spokojne. W ciągu chwili mogą powstać fale, szczególnie odczuwalne bliżej brzegu. Piasek miesza się z kamieniami, szczególnie w wodzie, gdzie głazy stają się coraz to większe, pokryte morskimi glonami, co czyni ich niebezpiecznie śliskimi. Nietrudno tutaj o niespodziewane wgłębienia, dlatego lepiej sprawdzać podłoże przy każdym kroku, oczywiście jeśli nie chce się zaliczyć kąpieli w morskiej pianie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 14:46
Alexander, dzierżąc w jednej ręce koniczynowy wianek, uważnie przyjrzał się zawartości drugiej dłoni. Jego brwi uniosły się do góry gdy rozpoznał cztery skrzące się w jego garści kawałeczki. Bardzo kontent z połowu, schował cztery odłamki gwiazdy bezpiecznie do kieszeni, po czym zaczął rozglądać się po stojących na brzegu kobietach. Allison, uderzająca jasnością swej całej niewielkiej osoby wbijała w niego spojrzenie szeroko otwartych oczu, a jej wyraz twarzy mógł wskazywać tylko i wyłącznie na przemożną chęć ucieczki. Zaśmiał się krótko, opuszczając głowę, jednocześnie kręcąc nią na boki z niedowierzania. Jakie były szanse, że wśród tylu wianków i tylu polujących na nie mężczyzn akurat jemu uda się pochwycić ten należący do jego narzeczonej?
Wyszedł na brzeg, a suchy i ciepły piasek oblepiał mu stopy. Patrzył się prosto na Allison, a na ustach igrał mu uśmiech. Stanął przed nią, wyprostował się, wygładził swoją białą koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami i odchrząknął delikatnie, żeby głos nie był zachrypnięty.
- Panno Avery, odnoszę wrażenie, że to jest pani dzieło - powiedział, tonem zdradzającym rozbawienie, po czym uniósł wianek z koniczyny, dyndający na jego palcu. Rozbujał zdobycz delikatnie, a parę kropli morskiej wody ozdobiło krasne lica Allison.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Wybrzeże - Page 6 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 17:29
Nie uciekam, nawet gdy podchodzisz do mnie, wyraźniej zadowolony z wyłowionego trofeum, które w przedziwny, wręcz nierealny sposób łączy nas ze sobą podczas tego wieczoru. Powinnam odejść, wtopić się w tłum kobiet. Po ostatnim spotkaniu miałam nadzieję na spokojny okres, gdy nie będę musiała konfrontować się ponownie z tobą. Powinieneś dać mi szansę na uporządkowanie myśli, po chaosie, który w nich poczyniłeś. Za kilka tygodni - być może, gdy ochłoniemy już z emocji, wczorajsze okazanie słabości będzie tylko cieniem na szybko mijających dniach. Tak powinno być, do tego czasu nikt nie powinien nas tutaj zobaczyć; to co dzieje się na prywatności, to całkowicie odmienna sytuacja. Teraz, gdy wokół nas przebywa wiele par, gdy za twoimi plecami stoi Amodeus i Sylvain, powinieneś trzymać się z daleka, przynajmniej do czasu aż nie postanowisz oficjalnie ogłosić naszych zaręczyn, przed którymi obiecałam się nie wzbraniać. Za dużo tego co powinieneś, jak być powinno, nie sądzisz? Zbytnio wiążą nas szlacheckie wymogi, dodatkowo każdy mój ruch uzależniony jest od innych osób, których nienawidzę ranić.
Ten wianek wydaje się przekleństwem, dlaczego nie został zniszczony przez morskie fale, dlaczego musiał wpaść akurat w twoje ręce, zamiast przypadkowego mężczyzny? To wszystko wygląda tak, jakby los śmiał mi się prosto w twarz. Jak wielkie szanse miałeś akurat na wyłapanie mojego wianka, szczególnie, że nie robiłeś tego specjalnie? Sama zdaję się też być dla ciebie niczym otwarta księga, z której potrafisz wyczytać wszystkie emocje. Nie jestem w stanie na czas przybrać maski obojętności, w dodatku nie stoi przy mnie nikt, kogo mogłabym zająć rozmową i tym samym uniknąć konfrontacji z tobą. Mogę błagać o wybawienie, które nie nadejdzie. Sylvain dopiero co wydarł dziurę w mojej głowie, a teraz pojawiasz się ty. To nie jest dobry moment na takie konfrontacje, choć wie o moich zaręczynach, wolałabym byś pozostał kimś anonimowym, zwykłym, bezosobowym cieniem. Teraz już wszystko stracone.
Czy to mój wianek? Przecież wiesz, więc po co to pytanie? Kilka kropel spada na moją twarz, a zapach morza i zmoczonych liści koniczyny zdaje się jeszcze lepiej wyczuwalny. Zanim wbijam wzrok w piasek, kiwam tylko krótko głową w ramach potwierdzenia, choć mam ochotę zaprzeczyć lub chociaż wdepnąć w ruchome piaski, które mnie pochłoną.
Allison Avery
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 ZytGOv9s
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t653-allison-avery https://www.morsmordre.net/t814-poczta-allison https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1885-allison-avery#25620
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 19:58
Nie mogła uwierzyć w to, co działo się na jej oczach - w tę narastającą w Tristanie wściekłość, w prowokującego go Perseusza, w nadciągający nieuchronnie wybuch wzajemnej niechęci. Drżała coraz mocniej, zdjęta strachem i dojmującym wzburzeniem. Bała się choćby poruszyć, sparaliżowana pod drapieżnym, złowróżbnym spojrzeniem narzeczonego; przecież już ostatnio przekonała się, że pod płaszczykiem idealnych, wyniesionych z arystokratycznego domu manier kryło się w nim prawdziwe, gwałtowne zwierzę. Zwierzę, które szarpało nią niczym szmacianą lalką, gdy odważyła się odmówić. Jeśli traktował w ten sposób dużo drobniejszą i słabszą kobietę, co robił z takimi jak Perseusz...?
Łudziła się, że otaczający ich tłum rozbawionych czarodziejów powstrzyma ich przed rozpoczęciem burdy, niczym w podrzędnej nokturnowej knajpie - wszak jako przedstawiciele szlacheckich rodów winni dbać o swe dobre imię, by nie narazić się nestorom, nie sprowadzić na swoje głowy gniewu rodzin. A skoro ceremonię otwierała Cedrina Rosier, matka Tristana... Czy jej obecność nie powinna ostudzić jego dzikiego temperamentu?
Tak czy inaczej, jej nadzieje okazały się płonne.
Serce Evandry zatrzymało się na krótką chwilę, gdy Avery wypluł z siebie te gniewne, przesycone pogardą słowa. Ile jeszcze zakłamanych dziwek...? By zostać jedynym kandydatem? Powiodła wzrokiem od lica Rosiera, do wykrzywionej szpetnie twarzy Perseusza, gdy jej myśli pędziły dziko przez wszystkie najgorsze scenariusze, podpowiadając przy tym same oburzające obrazy. Poruszyła pobladłymi ustami, jak gdyby chciała coś powiedzieć, lecz nie wydobyło się z nich żadne słowo; była oniemiała w swej bezsilności i bezsilna w docierającej doń powoli prawdzie. O czym on mówił? Niemożliwe. Nie on, nie jej poeta, jej rycerz na białym koniu...
Lecz czy nie pokazał już, że była to jedynie maska? Że mamił ją od samego początku, skrywając przed nią niewygodną prawdę? Powróciła wzrokiem na zezwierzęconą twarz Tristana, szukając w niej choćby najdrobniejszej podpowiedzi na dręczące ją pytania; dotknął ją do żywego, roztrzaskując wszelkie wcześniejsze złudzenia w szklany pył, zgniatając jej serce w krwawą miazgę. O ile mogłaby jeszcze zrozumieć, że - gdyby ją kochał - nie mógłby pogodzić się z wizją ukochanej wychodzącej za innego... Czy miał prawo ingerować w jej życie w taki sposób? Nie dbał o jej uczucia, nie dbał o samopoczucie, ba, sam znalazł sobie inną narzeczoną, lecz nie zawahał się przed zniszczeniem jej układu i to w tak podły sposób. Zakłamane dziwki? Przecież gdyby z nimi nie obcował, gdyby nie miał z nimi kontaktów...
Zaś Perseusz, wiedział o tym, wiedział od dawna - i nie zdradził się z tym w żaden sposób. Była głucha na jego zapewnienia o wierności, nie wierzyła w żadne jego słowo, lecz dlaczego nie powiedział, dlaczego nie wspomniał choćby wczoraj, dlaczego nie uświadomił, że prędzej powinna skoczyć z klifu, niż pozwolić Rosierowi na nazywanie jej żoną?
Pierś zafalowała jej mocniej, gdy górujący nad nią mężczyźni wykonali pierwsze gwałtowne ruchy, Tristan odwinął się, próbując uderzyć Avery'ego, zaś Avery zareagował odpowiednio szybko, by spróbować przekuć pęd na swoją korzyść. Nie wiedziała, co robić, jak się zachować i choć najchętniej odeszłaby stamtąd byle szybciej, przy okazji wyrzucając ten przeklęty rubin w odmęty morskich fal, to zamiast tego, wiedziona jakimś przedziwnym impulsem, zrobiła krok w ich stronę, płonąc dziką furią, zraniona jak nigdy wcześniej.
- Przestańcie, oboje - syknęła, chcąc zmusić ich do posłuszeństwa, ukrócić tę zbędną chłopięcą scysję; powinni ugiąć się pod widocznym na pierwszy rzut oka bólem, pod potężnym wzburzeniem i emanującą odeń nienawiścią. Powinni, o ile w ogóle raczyliby zwrócić na nią uwagę.
Evandra C. Rosier
Evandra C. Rosier
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Smile, because it confuses people. Smile, because it's easier than explaining what is killing you inside.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Wybrzeże - Page 6 E0d6237c9360c8dc902b8a7987648526
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t578-evandra-lestrange https://www.morsmordre.net/t621-florentin#1749 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t1074-sypialnia-evandry#6552 https://www.morsmordre.net/t4210-skrytka-bankowa-nr-5#85655 https://www.morsmordre.net/t982-evandra-lestrange#5408
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 20:49
Oskarżycielskie słowa Perseusa uderzyły w Tristana z potężną mocą, odbijając się w jego głowie głuchym echem. Nie powinieneś był tego mówić, Avery, nie tutaj, nie przy ludziach, nie przy niej. Nie miał pojęcia, ile z tych słów Evandra będzie w stanie zrozumieć - ale bał się, że zrozumie z nich zbyt dużo. Pozbycie się z jej życia Perseusa było konieczne, absolutnie konieczne, by dać jej szczęście, nie chciała go przecież poślubić - była przeznaczona jemu. I choć niedawno dała mu płonną nadzieję, że to zrozumiała - czym więc to było w rzeczywistości, kpiną? - dziś znów jedynie opluwała go jadem. Nie zrozumiałaby jego pobudek. Nie zrozumiałaby, że chciał przecież tylko jej szczęścia. Czy dziwka była kłamliwa? Nie sądził, Tristan nie wierzył we wstrzemięźliwość Perseusa podczas narzeczeństwa z Evandrą, nawet, jeśli Avery nigdy nie dał mu powodów, by sądził inaczej. Jedynym kandydatem? Pieprzony psi synu, nie chciałaby cię nawet, gdybyś był ostatnim mężczyzną w Londynie.
Jego łokieć pomknął, lecz nie natrafił na twarz Perseusa; mężczyzna chwycił go, chciał pociągnąć, Tristan zachwiał się na moment, lecz zaraz stanął twardo na ziemi. Drażnił go jak płachtą byka, jak wściekłego psa, i co gorsza, najwyraźniej ani myślał przestać. Musiał go uciszyć zanim wypowie kilka słów więcej, słów, których Evandra usłyszeć nigdy nie powinna. Oślizgły padalcu, po tylu latach? Daj jej spokój, oszczędź wstydu, odwróć się i odejdź - i nigdy, ale to nigdy nie wracaj.
Słyszał słowa jego słodkiej wili, słyszał jej prośbę, potrafił wyczuć jej ból i bijącą odeń nienawiść - a ta rozjuszała go jeszcze mocniej. Ledwie kilka dni temu był o krok od zdobycia jej serca - był?  - teraz znów darzyła go jedynie mroźną aurą niechęci. Przez ciebie, Avery. Wszystko przez ciebie - po raz kolejny. Mącisz jej w głowie jak sprawny manipulant, udajesz przyjaciela, wykorzystując naiwność niedoświadczonej dziewczyny.
To, co zrobił, było nie tylko skrajnie szczeniackie i nieodpowiedzialne, było też nieodpowiednie, lecz emocje, które rozbudzała w nim Evandra, były dość silne, by zapomniał o wszystkim - o tym, że znajduje się pośrodku romantycznego wieczoru łapania kwiatów na festiwalu Prewettów, którzy przez długi czas nie zapomną Rosierom tej burdy, o tym, że nieopodal stała jego matka, o tym, w jaki sposób całe to wydarzenie odbije się na jego reputacji. Nikt nie będzie grał mu na nosie. Nikt nie wypierze publicznie jego brudów. Nikt nie spróbuje odbić mu jego ślicznej nimfy - a już na pewno nie Avery. Całkowicie ignorując słowa Evandry odwinął się wolną pięścią z zamiarem uderzenia Perseusa w twarz, kiedy tylko znów pewniej stanął na nogach.



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 20:49
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : rzut kością

'k100' : 46
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 21:32
Obserwować Garretta we wzburzonym morzu próbującego upolować mój misternie upleciony wianek? Bezcenne. Musiałam się przyznać sama przed sobą do tego, że podobało mi się to poświęcenie, schlebiało mi i jakoś tak... W tej chwili wizja naszego narzeczeństwa była wizja miłą, gdyż w tej chwili czułam, że jesteśmy drużyną. I to całkiem zgraną, o ile, oczywiście, Weasley złapie ten mój wianek... Cóż, może nie powinnam tak z góry niezbyt uprzejmie zakładać, ale byłam pewna, że mu się nie uda, że ten wianuszek ucieknie daaaleko jak innym panom. Widziałam jak niezadowoleni rzucają coś pod nosem albo przypadkiem zażywają orzeźwiającej kąpieli...
Wielu spotkał taki los, ale nie Garretta. Garrett złapał mój wianek i to w dodatku całkiem sprawnie. Stałam przez to osłupiała i patrzyłam prosto na jego sięgającą coś z wody sylwetkę, by w miarę szybko się ogarnąć i wyprostować dumnie. MÓJ... narzeczony złapał właśnie mój wianek i to od początku było wiadome, czyż nie? Przecież to MÓJ perfekcyjny mężczyzna! Patrzcie, drogie panie! Takiego mieć rycerza...
Cóż, muszę się z panem zgodzić, panie Weasley. Dzisiejszego wieczoru jestem na pana skazana – odparłam, uśmiechając się szeroko i mając gdzieś, że ktoś ze szlachty zobaczy ten mój paskudny szeroki uśmiech i że go skrytykuje. Najwyraźniej już powoli przychodził koniec dawnej Diany i przybywała nowa, taka dla mnie Diana-zagadka, gdyż nadal nie miałam pojęcia, kim tak naprawdę jestem.
- Gwiazdkę z nieba? – zapytałam, patrząc na gwiazdkę w mojej dłoni i śmiejąc się tak lekko. Było mi lekko. Piękny dzień, byłam nieco zmęczona zbieraniem kwiatków i jeszcze to zaskakujące osiągnięcie Garretta. Postanowiłam przemilczeć fakt, że dziś znalazłam podobną. – Niesamowite – powiedziałam jedynie. Wzniosłam ją wyżej, by lepiej się jej przyjrzeć. Wcześniej nie miałam okazji, ponadto ta była trochę inna.
Mogę zapytać, gdzie mnie porywasz dzisiejszego wieczoru? – odezwałam się. Spojrzałam na Garretta, który najwyraźniej dziś też miał dobry dzień. Dzień cudów? Czyżby wianki miały naprawdę w sobie jakąś magiczną moc łączenia ludzi? Czy może pozwalały wrócić do czasów dzieciństwa i się nieco powygłupiać?
Diana Crouch
Diana Crouch
Zawód : szlachcicuje
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Caught in a landslide, no escape from reality.
Open your eyes, look up to the skies and see.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Wybrzeże - Page 6 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t711-diana-octavia-crouch#2419 http://morsmordre.forumpolish.com/t777-puszka#3024 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f109-ashford-hythe-road http://morsmordre.forumpolish.com/t983-panienka-crouch#5415
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 21:39
-Chyba znalazłem coś, co należy do Ciebie – odparł z niewinną, chłopięc wręcz wesołością podchodząc do Druelli lekko, kiedu udało mu się wyłowić wianek należący do już kobiety, która nadal stanowiła dla niego pewien rodzaj wyzwania. Nie potrafił jej zdefiniować, po wielu latach znajomości nadal wodziła go za nos, wprowadzała w ślepe zaułki, aby kolejno dawać złudną nadzieję, że już wszystko w porządku. Według jego świętej i niepodważalnej racji – choć zwątpienie czasem podpowiadało inaczej – świat pędzi do przodu, a prościej, po cezaremu – byłby spokojniejszy, gdyby wiedział, że już nosi w sercu winy. Ale byłby też głupcem, gdyby wierzył, że nie pamięta. Zostawiła za sobą? Owszem. Ale czy zapomniała?
Czy one kiedykolwiek zapominają?
-Czy mogę? - nadal się uśmiechał nie spodziewając się tego, co miało nadejść za chwilę. Lub co nadchodziło już wielkimi krokami, acz on skupiony nadto na, zatopionych w jego własnych, oczętach Druelli i wianku, który składał na jej głowę, tak jak gdyby mianował ją na królową, nie zwracał uwagi na otoczenie – Najpiękniejszy wianek dla najpiękniejszej Druelli– mruknął z nutką wzniosłości wkradającą się do jego żartobliwego tonu.
Teraz miała odparować czymś równie romantycznym, potem zabrałby ją jak najdalej od tłumów, najchętniej do siebie – w celach naturalnie nie wrkaczających w sferę zbereźnych domysłów – aby uraczyć lampką wina i dobrą lekturą, przy której zasnęłaby szybciej niż Rudolf słuchając muzyki klasycznej.
Żadna z tych rzeczy – nawet niewinny spacer w stronę ogniska – nic nie wydarzyło się i wydarzyć się nie miało, ponieważ uwagę Caesara zwróciła scenka mająca miejsce kilkanaście metrów dalej. Zerknął wręcz niedbale w stronę Evandry i Tristana, aby skontrolować sytuację i miał najszczerszą nadzieję, że żadnego z nich nie ponoszą emocje i że ten wieczór wyjątkowo nie zakończy się na posinaczonych nadgarstkach czy roztrzaskanych nosach. To co jednak zobaczył przekroczyło wszelakie przypuszczenia czy obawy, choć był naiwny, skoro sądził, że Rosier nie byłby zdolny do wszczynania bójki na oczach swojej narzeczonej. Wręcz u jej nóg, bo o mały włos, a dwójka ścierających się niczym panny samców runęłaby w piach, gdy Lestrange był już w połowie drogi w ich stronę. Parł przed siebie rozgniewany, z zaciśniętymi w pięść dłońmi z jedynm, prostym nienawidzę obijającym się o ściany jego umysłu.
Nienawidzę Cię, Rosier. Naprawdę Cię nienawidzę.
Wepchnął się między nich dosyć brutalnie próbując pochwycić dłoń Tristana, którą ten zamierzał zdzielić Perseusza po twarzy.
Należało mu się, owszem. Ale nie dziś i nie przy jego siostrze.
Caesar Lestrange
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 9b2SB2z
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t661-caesar-lestrange https://www.morsmordre.net/t841-poczta-caesara https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t3056-skrytka-bankowa-nr-94#50106 https://www.morsmordre.net/t1615-caesar-lestrange
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 21:39
The member 'Caesar Lestrange' has done the following action : rzut kością

'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 22:15
Szybko straciłam z oczy swój wianek, gdyż już chwilkę po wypuszczeniu go z rąk, opatrywałam nogę jakiegoś dzielnego łowcę wianka. Wianek dzierżył w swojej dłoni, ale miał ranną nogę i obtartą rękę. Nie był jednak tymi obrażeniami tak zaaferowany jak swoją wybranką, której to nie omieszkał przywitać, nieco kręcąc mi się i utrudniając pracę, bo tym razem na służbie nie byłam. Praca z przypadku... taka dodatkowa. Wcale nie byłam pracoholikiem! Po prostu to lubiłam...
Po tym incydencie zaś chyba zrodził się kolejny, choć nie potrafiłam go jako tako zidentyfikować. Jakieś spięcie między szlachcicami? Na to mi wyglądało, choć do końca pewna być nie mogłam, Wtrącić mi się raczej nie wypadało, bo wtedy ich honory z pewnością znacznie by podupadły, zaś mnie... Kto tam wie, co by mnie spotkało? Popojedynkują się, poranią, któryś wygra, a ja ich potem opatrzę – plan doskonały.
Odsunęłam się bardziej, by mnie nie korciło się wtrącać i wtedy w oko wpadł mi mój wianek pozdrawiający piękne niebo. Ktoś go jednak złapał! I wznosił dzielnie na wyżyny! Niczym ptak... A gdyby wianki miały skrzydła, zaś chłopcy walczyliby o nie w powietrzu na miotłach? Skaleczenia stóp kontra połamane kończyny i żebra? Chyba na jedno wychodziło. I nie każdy potrafił latać tak doskonale jak ja... W ogóle latać nie potrafił. Bywali i tacy.
Podeszłam bliżej i z górą wzniesioną na twarz delikwenta.
Witam, panie Carrow. Czytał pan coś o właściwościach leczniczych koniczyny? – skłoniłam się i zapytałam szeroko uśmiechnięta. Świat dziś promieniał, zaś Cynka promieniała jeszcze bardziej.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 22:24
Nie spodziewałam się, że ktokolwiek wyłowi mój wianek. Rzuciłam go do wody licząc się z tym, że tracę go na zawsze. Cygnus zajęty pracą nie przyszedł na festiwal, Tristan naturalnie uganiał się za plecionką Evandry, a ja stałam na brzegu i obserwowałam trzech mężczyzn usilnie próbujących zdobyć wianek Allison. Kątem oka jedynie dostrzegłam Caesara. Odwróciłam w jego stronę głowę i dopiero wtedy zauważyłam, co robił w wodzie. Na moich ustach wykwitł lekko ironiczny uśmiech, kiedy bez większego problemu wyłowił splecione kwiatki i wrócił na brzeg kierując się prosto do mnie.
- No, no - pogroziłam zamiast powitania. - tyle panien dałoby się pokroić, żeby pan Lestrange włożył im wianek na głowę, a ty wybierasz mężatkę...
Nie protestowałam jednak, gdy koronował mnie kwiatami. Przekorny uśmiech kryjący się gdzieś w oczach z pewnością nie pozwolił mu wziąć moich słów zbyt poważnie.
Tak, nigdy nie zapomniałam. I chociaż przez wiele lat byłam pewna, że w dniu ślubu Marianne straciłam miłość mojego życia, dawno dorosłam i wiedziałam, że tak czy inaczej nic by z tego nie było. Kiedyś byśmy się najzwyczajniej w świecie zabili. Zrozumiałam to i nie chowałam urazy. Co nie znaczy że Caesar musiał o tym wiedzieć. Świadomość, że od czasu do czasu męczą go jakieś wyrzuty (nie wiem czy sumienia, nie jestem pewna czy je ma) sprawiała mi perwersyjną satysfakcję. Niezależnie jednak od tych udawanych animozji, lubiłam Lestrenge'a bardziej niż większość mojej rodziny. Mogłam na niego liczyć chociażby w takich błahostkach jak łowienie wianków. Nie stałam na brzegu sama, jako jedyna bez upominku z morza czy choćby panicza ryzykującego zmoczenie, by zdobyć dla mnie trofeum. Przyjacielski gest, ale bardzo miły. Cieszyło mnie, że mimo wszystko mogliśmy liczyć na pomoc i odpowiednią dozę złośliwości, gdy któreś z nas tego potrzebowało.
- Nie rozpędzaj się tak, - uniosłam lekko jedną brew - jeszcze ktoś pomyśli, że zalecasz się do żony przyjaciela.
Mimo słów złapałam go za ramię opierając się o nie lekko. Brzuch zaczął mi nieznośnie ciążyć i tym razem naprawdę potrzebowałam przynajmniej chwilowego oparcia. Ono jednak zniknęło bardzo szybko. Podążyłam zdziwionym i nieco zdenerwowanym wzrokiem za Lestrangem. I wtedy zobaczyłam mojego kochanego braciszka bijącego się z Averym. Zalała mnie wściekłość. Momentalnie zapomniałam o brzuchu, ruszyłam za Caesarem. Byłam zła na Tristana za wszczynanie bójki na festiwalu, do którego przygotowania przyczyniła się nasza matka i to jeszcze na konkursie, który prowadziła, konkursie, który wygrałam ja. Byłam zła na Perseusza, że tu był, łowił wianek Evandry chociaż nie miał do niej żadnych praw, że wdawał się w bezsensowną bójkę, że nie odszedł. Byłam zła na Evandrę, bo to była jej wina. To o jej cholerny wianek i jej względy się pobili. Gdyby nie była taką przeklętą manipulantką mającą w poważaniu cudze uczucia z pewnością podobna sytuacja nie miałaby miejsca. Jeszcze przed chwilą żartowałam sobie w najlepsze, teraz nie czułam niczego oprócz wściekłości i smutku. Za sprawą ciąży moje zmiany nastrojów były dość znaczne. Ale zupełnie mnie to nie obchodziło. Dodatkowo złościło mnie to, że z wściekłości do oczu napłynęły mi łzy i wyglądałam jakbym płakała. Nie było absolutnie niczego, co mogłoby mnie w tym momencie zdenerwować bardziej. Wyciągnęłam różdżkę i nie myśląc specjalnie skierowałam ją w stronę mężczyzn. Niespecjalnie przejmowała się tym czy Tristan i Perseusz się poobijają, miałam nadzieję, że Caesar jakoś go uniknie.
- Aeris - wydobyło się zza moich zaciśniętych zębów.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.11.15 22:25
The member 'Druella Black' has done the following action : rzut kością

'k100' : 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]12.11.15 12:01
Och, taka szkoda, że nie znałam myśli Sylvaina. Z pewnością zaprzeczyłabym żywo, jakobym miała coś wspólnego z tą złowieszczą niespodzianką. Tak de facto nawet nie błagałam go o to, aby się zjawił na łąkach Wyemouth, chociaż miałam ku temu solidne podstawy. Właśnie takie, aby mój los nie został przesądzony. Wiele osób tutaj gotowa byłaby przypuszczać, że fakt samotnego wianka zdecyduje o przyszłym życiu owej niewiasty. I jeżeli nikt się na niego nie pokusił, to dziewczyna nie zazna szczęścia. Wiedziałam o tym doskonale, pytanie tylko, czy chciałam, aby i inni o tym wiedzieli? Cóż, niewątpliwie mogłam omijać tę konkurencję szerokim łukiem, ale problem polega na tym, że mądrzy jesteśmy zazwyczaj po szkodzie.
Przygryzałam wargę, brodząc w chłodnej wodzie i obserwując zmagania panów. Kiedy dostrzegłam Croucha, poczułam dziwne, nieokreślone niczym poruszenie w klatce piersiowej, jak gdyby... czy to była nadzieja? Och, głupiutka Greyback. Uśmiechnęła się nawet, by zaraz w kilka chwil zrzedła jej mina na widok prób złapania wianka... jej. Uczucie rozgoryczenia rozlało się po organizmie wraz z krwią, ścisnęłam mocniej usta w niemym gniewie. Zadarłam podbródek, jednocześnie zaciskając jedną mą dłoń na przegubie drugiej. Nawet słodki widok innego amanta, który pochwycił tamtą kwietną koronę, nie ukoił fali emocji, która zalała mnie znienacka. Nawet nietęga mina winowajczyni mego złego samopoczucia nie zdołała ukoić nadszarpniętych nerwów.
Spojrzałam na Sylvaina wyglądającego na zawiedzionego. Starałam się przybrać jak najbardziej neutralny wyraz twarzy, nie wiedząc, że oczy moje świecą bezdennym smutkiem.
- Nie idzie ci łapanie wianków - odzywam się, niby dobrotliwie i w mig rozglądam na boki, chcąc dostrzec winowajców poruszenia, które rozpętało się dookoła. Gdzieś się bili, gdzieś kłócili; całość wyglądała na jarmarczne zbiegowisko kłócące się o najlepszą krowę. W jednej sekundzie zrobiło mi się niewyobrażalnie, nieskończenie wręcz głupio, że wpakowałam w to (nas?) swoją osobę.
- To był beznadziejny pomysł - stwierdziłam jeszcze, dosyć cicho, dlatego możliwe, że nawet nikt nie zdołał mnie usłyszeć. To nie było w żaden sposób istotne, skoro i tak rzuciłam się w kierunku brzegu.



just fake the smile

Bellona Lovegood
Bellona Lovegood
Zawód : hodowca i treser chartów angielskich
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Tygrys, tygrys w puszczach nocy
Świeci blaskiem pełnym mocy.
Czyj wzrok, czyja dłoń przelała
Grozę tę w symetrię ciała?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1565-bellona-greyback https://www.morsmordre.net/t1574-mars#15674 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f181-trout-road-45 https://www.morsmordre.net/t1749-bellona-lovegood#20570
Re: Wybrzeże [odnośnik]12.11.15 12:30
Piękny był dziś dzień, nawet, jeżeli w celu przeżycia kolejnej konkurencji należało niemalże cały poranek przestać na łące. A to wszystko tylko po to, aby czekać na uplecione wianki, które w późniejszym terminie miały zostać puszczone swojemu biegowi w wodę. Nie widziałem w tym zdarzeniu niczego logicznego, chociaż nie było to moje pierwsze uczestnictwo w tego typu zabawach. Dlatego najzwyczajniej w świecie wyszykowałem się, aby pojawić się kolejnego dnia w Weymouth. Pośród cudownej wręcz pogody, oraz tłumu mężczyzn oczekujących na wybranki, przechadzałem się między nimi; nie miałem nikogo, na czyją koronę z kwiatów miałem się pokusić, a mimo to dobry humor nie odstępował mnie ani na krok. Postanowiłem podczas tego niewątpliwie długiego czasu oczekiwania, że wybiorę pierwszy, który przypadnie mi do gustu.
Usłyszawszy informację, że całość ma się za moment zacząć, odetchnąłem niejako z ulgą; wgapianie się w tutejsze cuda natury męczyły mnie już niemiłosiernie i z ulgą przyjąłem do wiadomości fakt, że nastał koniec bezczynności. Ruszyłem za stadem, niczym dzika zwierzyna, do miejsca docelowego. Wiał lekki wiatr, który przyniósł do nozdrzy zapach bryzy. Uśmiechnąłem się lekko, obserwując zmagania panów rzucających się w morską toń. Ja zrobiłem wszystko na spokojnie, włącznie z pozbyciem się butów czy skarpet oraz zadarcia spodni, aby jak najmniej je zamoczyć. Gorzej, że grunt był niewątpliwie śliski, w każdej chwili mogłem upaść, rozwalając sobie nos jak kilka osobników przede mną.
Los czekał mnie zgoła inny. To wszystko dlatego, że upatrzyłem sobie pewien wianek, który jak na złość zaczął płynąć w zupełnie innym kierunku. Zaciekawiło mnie to do tego stopnia, że rzuciłem się za nim wpław, oddalając się coraz bardziej nie tylko od brzegu, ale także od całego zbiegowiska. Tym lepiej, że nie zdążyłem zorientować się w tych wszystkich kłótniach. Znając swój temperament i moją gorącą głowę, wtrąciłbym się niepotrzebnie do całego zamieszania. Myśli mogłem mieć skupione na zdobyczy, która z uporem maniaka nie chciała się oddać w me ręce. Byłem już całkowicie przemoczony, ale zarazem zdeterminowany, aby pochwycić zgubę. Niestety, srebrzysty blask zauważony kątem oka rozproszył mnie, w ten sposób oddalając mnie od celu wizyty w tych odmętach.
Spotkanie z syreną rekompensowało jednakże wszystko, każde niedogodności. Była piękna, kusząca i tajemnicza; równie ulotna co chusta na wietrze. Najpierw poczułem ciepło jej dłoni na swojej wychłodzonej klatce piersiowej, za sekund parę odczuwałem już zimno jej ust na swoich. Zdumiony tym przedziwnym spotkaniem nie zrobiłem absolutnie nic; nie zdążyłem, nim syrena schowała się w morską toń. Zostawiając w mej dłoni niezwykły podarunek oraz kwiecistą koronę, której tak zajadle szukałem.
Oszołomiony powróciłem do miejsca, gdzie się to wszystko zaczęło. Podszedłem do Lyry, która stała wraz z dwojgiem nieznanych mi ludzi. Wzrok wciąż miałem nieprzytomny, ale wyciągnąłem rękę ku dziewczynie, oddając jej wianek.
- To chyba twoje - powiedziałem z rozbawieniem, ociekając wodą od stóp do głów. Piękny plan z niezamoczeniem się w morzu legł w gruzach. - My się chyba nie znamy, Glaucus Travers - przedstawiłem się jeszcze jej towarzyszom.



i'm a storm with skin


Ostatnio zmieniony przez Glaucus Travers dnia 12.11.15 12:51, w całości zmieniany 1 raz
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Wybrzeże [odnośnik]12.11.15 12:30
The member 'Glaucus Travers' has done the following action : rzut kością

'Wianki' :
Wybrzeże - Page 6 VAn3SGu
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]12.11.15 12:42
|4 sierpień

Sierpniowe słońce z kolejnymi upływającymi chwilami zdawało się świecić coraz mocniej. Nawet pomimo lekkiego wiatru i chłodu fal rozbijających się o gołe łydki, nieco wyższa temperatura dawała o sobie znać. Choć może był to tylko efekt przedłużającego się w nieskończoność czekania? Lekkiego zniecierpliwienia oraz świadomości, że czuł się nieco niepewnie, startując w tej zabawie samotnie?
Rozejrzał się ostrożnie, lustrując resztę mężczyzn dość uważnym spojrzeniem. Część znał, część kojarzył, a jeszcze innych nie miał okazji poznać, lecz spora większość z nich zdawała się podchodzić do wyławiania wianków dość poważnie – małżonkowie, narzeczeńcy czy przyszli narzeczeńcy. A co z wdowcami? No cóż, Anthony wyjątkowo ustawił się dziś nieco bardziej z tyłu oraz z boku, nie czując tak palącej potrzeby uchwycenia konkretnego wianku. Ten, na którym mogłoby mu zależeć, niestety nie będzie miał dziś okazji zakołysać się na morskich falach. Nie znaczyło to jednak, że zamierzał zrezygnować z zabawy. Festiwal lata należał do wyjątkowych wydarzeń i jako właścicielowi szlacheckiego nazwiska wypadało mu się tam pojawić. A nawet jeśli nie, zawsze był to dobry pretekst do wyrwania się choćby na chwilę poza granice Londynu i odpoczęcia na świeżym powietrzu.
W końcu gdy na horyzoncie pojawiła się Cedrina Rosier, oficjalnie otwierając zabawę. Razem z innymi wysłuchał jej krótkiego, lecz trafnego przemówienia, obserwując, jak kładzie swój wianek na wodzie, a za jej przykładem podąża reszta przedstawicielek płci pięknej. Przypadkiem zauważył wśród nich również swoją młodszą siostrę, Dianę, machającą prawdopodobnie do swojego narzeczonego. Zaaranżowane małżeństwa rzadko kiedy bywały naprawdę szczęśliwe, lecz patrząc na tamtą dwójkę, mogłoby się wydawać, że przynajmniej potrafią się ze sobą dogadać.
Nie zbierało mu się na żadne sentymentalne refleksje, zaraz potem odwrócił wzrok, skupiając się na pozostałych sylwetkach panien oraz mężczyznach, którzy próbowali uchwycić ich kwiatowe aureole. Sam jeszcze chwilę czekał, mając nadzieję, że jedna z nich sama wpadnie mu w ręce. I gdy część została już wyłowiona, a panowie szukali swoich wybranek, jego wzrok przyciągnął dalej samotnie dryfujący, dość skromny, lecz ładny wianek.
Gość
Anonymous
Gość

Strona 6 z 51 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 28 ... 51  Next

Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach