Wydarzenia


Ekipa forum
Zwierzyniec Pani Pickle
AutorWiadomość
Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]28.06.16 18:55
First topic message reminder :

Zwierzyniec Pani Pickle

★★
Mały, niezbyt popularny sklepik umieszczony przy tym końcu ulicy, który prowadzi na Nokturn. Rzadko kiedy trafiają się tutaj tłumy i kolejki. Pod ścianami znajdują się klatki i terraria, z tyłu zaplecze i schowek na towar, którego nie udało się upchnąć na półkach. Za kasą zwykle stoi właścicielka - pulchna kobieta po czterdziestce, Pani Pickle, lub pracująca tam dziewczynka - Charlotte. Jedynym zwierzęciem, które chodzi po sklepie niczym nie skrępowane jest czarny kot właścicielki - Samuel. Dość ciasne pomieszczenie sprawia wrażenie, że zwierząt jest porażająco wiele - jest to jednak tylko wrażenie, sklep jest zaopatrzony całkiem przeciętnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:31, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]18.10.18 21:05
Przez chwilę wydawało się jej, że słyszała coś innego niż dobiegające zewsząd odgłosy zwierząt, a trzeba przyznać, że trzepotanie skrzydeł, drapanie pazurów czy nawet odgłosy chrupanego jabłka tworzyły świetny zagłuszacz. Zignorowała to zatem. Może właścicielka mówi coś do siebie na zapleczu? Niby niezbyt dobra oznaka, ale kiedy większą część dnia spędza się wśród piszczących, miauczących, kraczących lub warczących stworzeń, można było to zrozumieć.
Sięgnęła do zawleczki przytrzymującej zamknięcie na swoim miejscu i wysunęła ją, mając nadzieję, że zaraz nie rozlegnie się zgrzyt metalowych zawiasów.
Interesujące. Skoro teoretycznie nie robiła nic zabronionego, czemu się tak z tym czaiła? Do cholery jasnej, była tu klientem i być może właśnie dokonała wyboru, zatem powinna działać z pewnym zdecydowaniem, a nie stać tu z duszą na ramieniu.
Kiedy klatka została w końcu otworzona, jej mieszkaniec, najwyraźniej zaintrygowany, postanowił się w końcu ruszyć. Elora bez wahania wysunęła ramiona, gotowa przyjąć go w nie, gdy wtem już całkiem wyraźnie usłyszała za sobą czyjś głos. No prawie.. ale i tak z wrażenia aż podskoczyła. Kocur widocznie nie spodziewający się takiego obrotu spraw, zasyczał nie mniej wsytraszony i wyrwał w mgnieniu oka, uciekając ze zjeżonym ogonem.
-Do stu diabłów!- zaklęła i złapała się za serce, czując jak to podchodzi jej aż do gardła.
Nie mogła tak tu teraz stać bezczynnie. Musiała złapać uciekiniera! Zsunęła torbę z ramienia i rzuciła ją pod klatki, licząc, że ta zaraz stąd nie zniknie. Niby nic wartościowego tam nie było, ale nawet ją lubiła. Zajrzała do przejścia po drugiej stronie, napotykając tam dwie pary wpatrzonych w nią oczu. Jedne duże i niebieskie, a drugie, te zmrużone podejrzliwie, jadowicie zielone.
-Cecily?!- kolejny niekontrolowany krzyk z jej strony, powinna się wziąć w garść.-Mało nie zafundowałaś mi zawału..
Pomyślała zaraz, że zabrzmiała odrobinę zbyt oskarżycielsko, a przecież nie była wcale wzburzona, dlatego na jej wargach szybko pojawił się lekki uśmiech. Nie widziała jej kilka dobrych lat. Trudno byłoby jednak nie rozpoznać tej twarzy po tylu godzinach wspólnych szlabanów. Czy mogła jednak liczyć, że zadziała to w drugą stronę? Zawahała się nieznacznie. Starsza gryfonka ukończyła szkołę trzy lata przed nią, od tego czasu już mnóstwo ludzi mogło przewinąć się przez jej życie, zacierając wspomnienie szczenięcych lat. 
-Em.. pamiętasz mnie, nie?- zapytała, czując jak jej zmieszanie wzrasta i jak zawsze w takich sytuacjach dłoń bezmyślnie wędruje w stronę włosów, by założyć zabłąkane kosmyki za ucho.-A tak w ogóle widziałaś może przebiegający tędy czarnego kota? Bo chyba jednego przypadkiem wypuściłam.
Westchnęła cicho zrezygnowana, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu zguby. Wolałaby załatwić tę sprawę zanim właścicielka pojawi się spowrotem i oskarży o przysparzanie problemów, chociaż nie spodziewała się, aby miało to zostać powiedziane wprost. Nie była już w końcu niesfornym dzieciakiem, a potencjalnym klientem. 
-To zdecydowanie nie jest mój dzień. I pomyśleć, że to ja jestem tą z ręką do zwierząt.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]20.10.18 22:46
Jednak Cecylia nie oszalała i to człowiek, nie kot, wymawiał słowa przez nią usłyszane. Ulga nie trwała długo, bo nagle w małym sklepiku zapanował całkiem spory jak na jego rozmiary chaos. Uniosła głowę zdziwiona, jednocześnie zapominając o tym, że w ustach wciąż trzymała jabłko.
- Elora Wright? – Wybełkotała zupełnie już zaskoczona widokiem młodej blondynki, którą kojarzyła ze swoich ostatnich przesiadówek w hogwardzkiej kozie. Różniły ich aż trzy lata, toteż nigdy nie miały okazji zaznajomić się lepiej, ale obie miały podobny talent do pakowania się w kłopoty. Z tą różnicą, że Elora dodatkowo często zadziwiała ludzi swoim roztrzepaniem i temperamentem. Pamiętając opowieści z pokoju wspólnego, Elorę albo lubiło się nad życie, albo nienawidziło. Co prawda, Cecylii raczej nie interesowały opowieści młodszych roczników, ale historii o cudzych psikusach zawsze słuchała z przyjemnością, a tych blondynce nie brakowało. Dziewczyna poczochrała się po krótkich włosach, odrobinę skonsternowana. Istotnie, pod jej nogami przeleciał kolejny kot, najwyraźniej ten wypuszczony z klatki. Samuel zdawał się nie lubić jegomościa, bo zasyczał i zniknął za najbliższym regałem.
- Wybacz... Myślałam, że jesteś kotem właścicielki. A właściwie jego głosem. – Dopiero wymawiając swoje przemyślenia na głos zrozumiała jak głupie było to przypuszczenie. Nie było to na szczęście aż tak istotne, bo wyglądało na to, że mają aktualnie większe zmartwienia.
- Nie ma co się przejmować, nawet jakbyś dostała zawału to bym cię odratowała. – Dodała z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Wyglądało na to, że Elora wciąż miała talent do sprowadzania na siebie problemów. Chociaż cała sytuacja zakrawała na całkiem niezłą, zabawną opowiastkę, to dopóki nie wróci pani Pickle powinny znaleźć uciekiniera i sprowadzić go z powrotem do klatki. Inaczej mogą mieć prawdziwe kłopoty, a Cecily wolała uniknąć niezadowolenia starszej kobiety, którą tak cenił jej ojciec.
- Co tu ty właściwie robisz? Hogwart się już skończył, a ty dalej kombinujesz jaki to numer wykręcić? – Oczywiście wiedziała, że Wright nie zrobiła niczego celowo. Nie warto było nawet martwić się, szczególnie że już wielokrotnie wystawiane na sprzedaż okazy zwierząt podejmowały próby odzyskania utraconej wolności. Cecil była nawet całkiem pewna, że przy ostatniej wizycie w Zwierzyńcu wraz z pracującą tu Charlotte odławiały skryte w magazynie ropuchy. Zabawa przednia, a jeśli w dodatku obejmowała spędzanie czasu ze zwierzętami, nieważne jak obślizgłymi oznaczała przyjemnie spędzony czas. Zwierzęta w wielu aspektach stanowiły lepszych kompanów niż ludzie. Nie krytykowały, nie oceniały, posługiwały się jedynie wrodzonym instynktem, a więc skupiały na podstawowych potrzebach i odczuciach. Gdzie pobiegł świeżo wyzwolony kocur? Pierwsze pragnienie zapewne popchnęłoby go w stronę magazynu z karmą dla milusińskich.
- Chociaż jest to całkiem zabawna sytuacja, musimy znaleźć naszego futrzastego rewolucjonistę, zanim wróci pani Pickle. Najlepiej bez uwalniania kogokolwiek innego. – Dodała ostatnie zdanie rzucając Elorze znaczące spojrzenie.


Our hearts
become hearts of flesh when we learn where the outcast weeps
Cecily Hagrid
Cecily Hagrid
Zawód : Ratownik w Czarodziejskim Pogotowiu Ratunkowym
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You have not lived today until you have done something for someone who can never repay you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 Tumblr_nv6n6eEOtY1tesu1wo2_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6548-cecily-hagrid https://www.morsmordre.net/t6560-slepohulk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6562-skrytka-bankowa-nr-1658#167375 https://www.morsmordre.net/t6561-cecily-fallon-hagrid
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]21.10.18 15:57
Na jej twarzy zagościł uśmiech, w reakcji na bycie rozpoznaną, szybko też pojawiła się jednak konsternacja. Bycie kotem właścicielki? Zmarszczyła lekko brwi, nie bardzo rozumiejąc chociażby bycie jego głosem i korciło ją, aby zapytać o to, doszła jednak do wniosku, że znajdzie na to czas jak tylko zażegnają ich mały problem.
W sumie to głównie jej problem, ale nie wzgardzi pomocą dawnej koleżanki. 
-Nie, nie. Nic z tych rzeczy- pokręciła głową w rozbawieniu.-Co prawda po twoim odejściu musiałam podwoić wysiłku, ale teraz chyba już jestem za stara. Tym razem szukałam małego, futrzastego przyjaciela na prezent dla kogoś.
Zaśmiała się cicho. Tak się złożyło akurat, że Cecily była przodowniczką w wywoływaniu chaosu lub też stwarzania kłopotów, z ta mała różnicą, że starsza dziewczyna jak się wydaje robiła je dla żartu. Nie było to roztrzepanie czy gniewna osobowość, ale o powód zresztą nigdy nie zapytała.
Harowanie po godzinach sprawiało, że takie rzeczy przestawały mieć znaczenie, po prostu czasem było miło mieć towarzystwo.
Na sugestywne ostrzeżenie uniosła jedynie dłonie lekko w górę z niewinnym wyrazem twarzy, nie trzeba było jej przypominać- jej zamiary były czyste. 
-Jak możesz przeszukaj tą alejkę, ja zajrzę to następnej- i z tymi słowami zniknęła za rogiem.
Na pierwszy rzut oka nie było aż tak wiele miejsc na schowanie się, jakby się mogło wydawać. Sporo miejsca było jedynie nad szafkami i pod nimi. Nie mogąc pochwalić się aż tak pokaźnym wzrostem, postanowiła zatem zacząć od schylania się i zajrzenia na dół. Podkasała spódnicę i ze świadomością, że to bynajmniej w ogólnej prezencji nie bardzo jej po wstaniu pomoże, uklęknęła. Przesunęła wzrokiem wzdłuż całego rzędu, na drugim końcu dostrzegając dwa jarzące się w ciemności punkciki, wpatrzone prosto w nią.
-Tu jesteś cwaniaku- mruknęła, czując jednocześnie ulgę, że kot nie uciekł na zaplecze, gdzie po natrafieniu na właścicielkę, trudno byłoby przed nią mały kryzys ukryć.
Wstała i przesunęła się bliżej, szybko orientując, że wyciąganie ręki może być tutaj bardzo złym pomysłem. Lokator był poddenerwowany sądząc po ogonie, który wił mu się jak dziki wąż.
Zresztą kto chciałby być wywlekany z bezpiecznego miejsca za kark? 
-Cecily masz może jakąś wstążkę albo kokardę?
Krzyknęła w głąb sklepu, unosząc przy tym głowę, ale nie wstając z kolan. Nie chciała również używać magii. Ostatnie anomalie musiały wystarczająco zaniepokoić tutejszych mieszkańców, podobnie jak chociażby stado testralii pod jej opieką.
Zajęło jej ostatnio sporo czasu uspokojenie tych zazwyczaj spokojnych i oswojonych z ludźmi stworzeń.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]23.10.18 13:39
To dopiero niespodzianka, ona i Elora znowu coś wykombinowały i teraz muszą jakoś dać sobie radę z problemem. Biorąc przykład  z młodszej koleżanki wstała z podłogi by pomóc w poszukiwaniach. Mogło im to trochę zająć, zważywszy na fakt, jaki bałagan aktualnie miał miejsce na środku każdej z alejek. Wszędzie pełno było dostawczych pudeł, niektórych zamkniętych, ale niektórych wybebeszonych z zawartości do połowy, co nawet bardziej utrudniało przejście. Pani Pickle nie należała do ludzi miłujących porządek, wręcz przeciwnie, zawsze powtarzała, że lepiej odnajduje się pośród twórczego chaosu niż sterylnej czystości. Cily zerkała kontrolnie pod każdą półkę i w każdy zakamarek, ale niczego ani nikogo nie mogła znaleźć. Po kilku minutach zobaczyła puszysty rudy ogon w zasięgu swojego wzroku. Zadowolona przyczaiła się za gablotą z myszami i capnęła w obie ręce grubego, rudego kota.
- Hej znalazłam go! – Krzyknęła w tym samym momencie, gdy Elora zapytała o wstążkę. Po grzyba jej wstążka do włosów? – Czy ja ci wyglądam na kogoś kto nosi kokardy albo wstążki? – Ostentacyjnie potrząsnęła kasztanową czupryną. – Zresztą nie martw się, już go znalazłam! – Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu na znak zwycięstwa. Tenże szybko jednak wyblakł, gdy przekonała się, iż istotnie pod półką w alejce panny Wright znajdował się zupełne inny kot. Przykucnęła tuż obok blondynki z grubym rudasem na kolanach i poklepała ją po plecach.
- Jesteś pewna, że to nie ten kot? – Jeśli faktycznie zbieg z klatki znajdował się tam, to w takim razie do kogo należał kot złowiony przez nią? Ale zabawa! Z niewiadomych przyczyn zamiast jednego kota, miały dwa, a to oznaczało albo kolejną zagadkę, albo duże problemy po powrocie właścicielki sklepu. Cecily zauważyła, że gość jej kolan zaciekawiony zerkał w stronę tamtego, wydając z siebie ciche miauknięcia. Zupełnie jakby się znały.... Cecylia patrzyła to na jednego, to na drugiego, aż w jej głowie zaświtał pewien pomysł.
- Eloro...- Zaczęła wolno, starannie zastanawiając się jak ująć myśli w słowa. – Czy... Hmm, zerknęłabyś jakiej płci jest kot, którego znalazłaś? Wiesz, czy to chłopiec, czy dziewczynka? Chyba wiem co tu się dzieje. – Pogłaskała rudego po głowie czekając na odpowiedź koleżanki. Z każdą kolejną sekundą bawiła się w tym małym cyrku coraz lepiej.


Our hearts
become hearts of flesh when we learn where the outcast weeps
Cecily Hagrid
Cecily Hagrid
Zawód : Ratownik w Czarodziejskim Pogotowiu Ratunkowym
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You have not lived today until you have done something for someone who can never repay you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 Tumblr_nv6n6eEOtY1tesu1wo2_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6548-cecily-hagrid https://www.morsmordre.net/t6560-slepohulk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6562-skrytka-bankowa-nr-1658#167375 https://www.morsmordre.net/t6561-cecily-fallon-hagrid
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]23.10.18 23:16
Zastanowiła się, prostując na kolanach i dość nieporadnie próbując na nowo ułożyć, sterczące we wszystkie strony włosy, które powysuwały się z koka. Nie widziała się co prawda, ale znała te niesforne kołtuny zbyt dobrze i zbyt długo by się łudzić, iż pozostały w takim samym stanie, w jakim je zostawiłam po porannym czesaniu. 
-No może i nie, ale warto było spróbować. Zresztą wyglądałabyś przeuroczo!- zaśmiała się na wyobrażenie słodkiej Cecylki, z charakterem którego chochlik by się nie powstydził. 
Na widok rudzielca objętego szczupłymi ramionami, jasna brew powędrowała w górę. Chyba właśnie przestawała się orientować w sytuacji, skoro zaczynały znajdować to co wcale nie było zgubione, a przynajmniej jeszcze przed chwilą.
-A kto to?- zapytała, niekoniecznie kierując swoje pytanie do koleżanki, a więc też i nie bardzo licząc na odpowiedź.-Śliczny jestem rudzielec i.. och jaki puchaty.
Mruknęła, z lubością przesuwając palcami za ryżymi uszami. Futerko kolejnej przybłędy było rozkosznie miękkie i nie bardzo przejmował ją fakt, że tu i ówdzie sterczy mały kołtun. Jak się zresztą szybko przekonała, wystarczyło lekko pociągnąć za niego, a połowa kłaczków sama wychodziła, przez co reszta nagle opadała wygładzona. 
-Nie wydaje mi się aby był mieszkańcem sklepu- i bynajmniej nie widziała problemu, gdyby ktoś musiał go przygarnąć w trybie natychmiastowym. 
Co do sprawdzenia płci czarnego uciekiniera nie widziała żadnego problemu, tylko najpierw musiała dostać go w swoje ręce. Problem jednak rozwiązał się sam, w chwili kiedy spod szafki zaczęły wychylać się czarne wąsy, a w ślad za nimi jasny nosek aż w końcu cały łepek. 
Nie czekała dłużej, wykorzystując okazję wsunęła delikatnie dłonie i złapawszy go za przednimi łapami, wyjęła z kryjówki. Oczywiście, mała rozrabiaka kiedy tylko zorientowała się, że zostanie oddzielona od kociego towarzyszą drugą parą ramion, próbowała się wyswobodzić, tym razem bezskutecznie. 
Elora nie lubiła trzymać zwierząt wbrew ich woli, ale tym razem nie miała wyjścia. 
-Obawiam się, że właśnie zniszczyliśmy komuś randkę- stwierdziła z rozbawieniem, widząc jak rudzielec także zaczyna się niecierpliwić, co oznajmił głośnym, płaczliwym miauknieciem. Poproszona, rzuciła okiem na podbrzusze czarnego kocura.-A ja robię tu za cnotkę dla panny. 
Westchnęła cicho i poprawiła ją w ramionach, nie zamierzając pozwolić drugi raz zbiec, chociaż przeciwko prokreacji i kolejnym małym kociętom absolutnie nic nie miała. 
Zerknęła z ukosa na Cecily, prawie czując jak w jej oku pojawia się szelmowski błysk. Pozostawała jedynie kwestia na ile jej towarzyszka byłaby zainteresowana przygarnięciem sierściucha. 
-Cecily, powiedz mi, jak to jest z twoim mieszkaniem i pracą. Masz może wolny kąt?
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]26.10.18 20:27
Ona w kokardzie na głowie? Wolne żarty! Nie po to tarzała się w błocie na farmie babci, by rodzice nie zmuszali jej do zabawy w „popołudniową herbatkę”, żeby teraz w jej głowie przewijały się obrazy samej siebie w nieporęcznym czymś na głowie. Pewnie jakaś szlachcianka o oczach jak jałówka i aksamitnych włosach przepchnęłaby wstążkę bez problemu, dodając ją jako niewinny akcent do swojego wygustowanego stroju, ale Cily to Cily i pewnie skończyłaby wyglądając jak siedem nieszczęść. Jakoś nigdy nie miała talentu do dobierania strojów w zależności od okazji, swojej zmieniającej się sylwetki, czy atutów urody. Zwyczajnie, miała kilka koszul w różnych neutralnych kolorach, parę swetrów, spódnice i spodnie na specjalne okazje (czyli do wywoływania oburzonych spojrzeń na oglądających). Może gdyby ktoś nauczyłby ją znajdywać odpowiednie walory własnego ciała i je podkreślać, udałoby się nadać uroku mało kobiecej sylwetce i zmierzwionym włosom. Takie rozmyślania wydawały się zupełnie oderwane od rzeczywistości dla panny Hagrid, ale jak każdej młodej dziewczynie, zdarzało jej się zatrzymać przed lustrem i uważnie zastanowić nad kreowanym przez siebie obrazem. Ktoś kiedyś powiedział, że jesteś tym co nosisz, zatem Cecil doskonale odzwierciedlała własne, zupełnie nieporadne podejście do kwestii wyglądu i mody.
Wracając myślami do sklepiku pani Pickle, Cecily roześmiała się serdecznie, obserwując jak Elora dokonuje inspekcji podbrzusza mruczka, podczas gdy ona zajęła się drugim. Istotnie, wyglądało na to, że oba koty miały się ku sobie, co sprawiało, że decyja o losie obcego była jeszcze trudniejsza. Rozwiązaniem kwestii nowego mieszkańca Zwierzyńca z pewnością nie mogło stać się mieszkanie jej i Tangie. Nie radziły sobie zbyt dobrze z zarządzaniem domostwem, czasami zapominając zrobić obiad dla siebie, a co dopiero dla małego pieszczocha. Jakby tego było mało, wiele godzin spędzały poza domem, zdarzało się jednej z nich, lub obu nie wrócić na noc, więc kot ryzykowałby samotne przetrwanie całego dnia, a tego nie zniósłby łagodny domator, a już tym bardziej ich opiekuńcze serca.
- Cóż... Może cię to zdziwić, ale wyszłam na prostą i pracuję w magicznym pogotowiu. – Za każdym razem, gdy wypowiadała te słowa brzmiały tak samo oderwanie od rzeczywistości jak z jej pierwszym dniem w Mungu. Tak odpowiedzialne stanowisko zupełnie nie pasowało do Cecily Hagrid, ale może to właśnie dlatego odnajdywała się na nim wręcz perfekcyjnie. - Chociaż, nie jestem pewna czy ludzie tak pokręceni, jak ja kiedykolwiek wychodzą na prostą. – Dodała, szczerząc zęby w uśmiechu. – W każdym razie, mieszkam teraz z Tangwystl, pewnie jej nie kojarzysz,  skończyła Hogwart kilka lat przede mną, a co dopiero tobą, podlotku. -  Ostatnie słowo wyraźnie zaakcentowała, zadowolona w duchu z własnego żartu. Cóż, taki był już jej urok – słabe kawały i rozkoszne uśmiechy satysfakcji. – Raczej nie podołałybyśmy karmieniu kogoś innego prócz nas samych, ale hej! Czym właściwie zajmuje się Elora Wright? Modelka, sprzedawczyni, szewc, pracownik ministerstwa? Jakież to szczęście cię spotkało na czarodziejskim rynku pracy? Tylko nie mów, że jesteś bezrobotna, bo cały żart spali na panewce. – Z typową dla siebie delikatnością, Cecily postanowiła wreszcie zadać kilka pytań dawnej koleżance z ławki. Wypadało w końcu wiedzieć co się dzieje w jej życiu, skoro obie uchodziły już za dorosłe, a nie szkolne rozrabiaki.


Our hearts
become hearts of flesh when we learn where the outcast weeps
Cecily Hagrid
Cecily Hagrid
Zawód : Ratownik w Czarodziejskim Pogotowiu Ratunkowym
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You have not lived today until you have done something for someone who can never repay you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 Tumblr_nv6n6eEOtY1tesu1wo2_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6548-cecily-hagrid https://www.morsmordre.net/t6560-slepohulk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6562-skrytka-bankowa-nr-1658#167375 https://www.morsmordre.net/t6561-cecily-fallon-hagrid
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]27.10.18 20:22
-No proszę, magiczne pogotowie- spojrzała z nieukrywanym zaskoczeniem na starszą koleżankę, bo akurat takiej kariery się po niej nie spodziewała, ale z drugiej strony przeciwwskazań nie widziała.-Założę się, że miałabyś wiele do opowiedzenia o swojej pracy. A dlaczego akurat to?
Do takiej pracy nie szło się dla pieniędzy, ani kariery. Ciężka, często zapewne także nieprzyjemna, wymagająca poświęceń, do tego trzeba było mieć jakiegoś rodzaju zamiłowanie. Chęć niesienia pomocy. I o ile była w stanie to zrozumieć, to do takiego czegoś absolutnie by się nie nadawała, ze swoim roztrzepaniem i brakiem odporności na pracę pod presją. Z widokiem krwi chyba by sobie jeszcze jakoś poradziła, ale gdyby ktoś jeszcze do tego płakał, ktoś inny poganiał, a rodzina krzyczała dookoła, to nie mogłaby ręczyć za siebie. Wyrzuciłaby wszystkich przez okno- prawdopodobnie dosłownie.
Na nazwanie jej podlotkiem zaśmiała się, nie zamierzając oburzać. Zresztą gdyby chciano ją obrazić, wymagałoby to odrobinę więcej pracy i wysiłku.
-Testrale moja droga. Jestem ich opiekunką i.. jeżeli pójdzie dobrze może niebawem otworzę własną hodowlę- odparła z pełną samozadowolenia minął.
W tym momencie często spotykała się z niezrozumieniem, wiele osób nie rozumiało jej zafascynowania i bardzo często wynikało to z faktu, że nigdy nie mieli okazji zobaczyć żywego okazu, a warto wiedzieć, że ilustracja w książce nie odda ich łagodnej natury, gracji czy inteligencji połyskującej w czarnych oczach.
-Wiem, że nie są ani zjawiskowo piękne tak jak jednorożce, ani chociażby tak wygodne do ujeżdżania jak aetonany, ale jak się już przyzwyczai to jest dobrze, no i poza tym świetnie się z nimi pracuje. Bardzo łagodne. Zabrałabym cię nawet, ale nie wiem czy możesz je widzieć..
Zawahała się, bo i czasem niewygodnie było o to pytać, delikatna kwestia, nie każdy chce wspominać o tym, że był świadkiem czyjejś śmierci.  
Kolejne żałosne miauknięcie szybko przywróciło ją do rzeczywistości. No tak, kocia para! Podniosła się z kolan, drapiąc czarnuszka uspokajająco za uchem.
-To ja pójdę odstawić nieszczęśnika do jego klatki na razie, chciałam go wziąć jako prezent dla kuzyna, ale myślę, że wrócę po niego. Na razie trzeba uporać się z rudzielcem.
Po tych słowach zawróciła na pięcie, oddalając w kierunku otwartej na oścież klatki. Umieściwszy zgubę w końcu na jej pierwotnym miejscu, schyliła się po torbę i wróciła do Cecily, zerkając na futrzastą przybłędę w jej ramionach.
-To co robimy? Ja mogłabym go wziąć co prawda, ale najpierw wypadałoby chyba zapytać panią Pickle. Może to kogoś z sąsiedztwa? Chociaż widząc go w takim stanie, nie czułabym się ani trochę winna, kradnąc go takim właścicielom.
Prychnęła z oburzeniem, zakładając ręce. Jej byłoby się wstyd przyznać, do zwierzaka w stanie takiego nieładu. Nawet dzikusy jej matki, wyglądały przyzwoiciej.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]27.10.18 23:13
Cecily musiała przyznać, tego się nie spodziewała po Elorze. Testrale. Tak niewiele wiedzieli na temat tych pięknych, ale jednocześnie zatrważających istot. Nigdy nie miała okazji by chociaż spróbować dojrzeć je. Sama do końca nie była pewna, czy teraz mogłaby zobaczyć jednego ze zwierząt. W prawdzie od rozpoczęcia swojej pracy w pogotowiu widziała wiele śmierci, ale żadna z nich nie odbiła się szczególnie na jej sercu. Brzmiało to okrutnie, ale taka niestety była prawda. Ratownicy nie mogli sobie pozwolić na uczucia, jeśli chodziło o ratowanie czyjegoś życia. Każdy nieodpowiedzialny ruch, jedno błędne skinięcie, a nawet przypadkowe podanie złego lekarstwa mogło oprowadzić do katastrofy. A zdarzały się one częściej niż przyznawali to opinii publicznej. W końcu ratownicy, też byli ludźmi i jak każdy popełniali błędy. Z tą różnicą, że im zwyczajnie nie wolno było tego robić, a za zaistnienie takiej sytuacji przypłacali końcem nierzadko kariery. Albowiem każda ich wpadka, oznaczała bezprawne zabranie życia komuś innemu.
- W szpitalu zdążyłam wystarczająco napatrzeć się na śmierć wielu. To gorzkosłodkie pocieszenie, że będę mogła je dzięki temu zobaczyć. – Zabrzmiała poważnie i smutno jak na siebie. Śmierć innych ludzi nigdy nie była dobrym tematem do żartów, nawet ona to wiedziała. Cily nie znała sytuacji rodzinnej Elory ani tego, w jakich okolicznościach blondynka posiadła zdolność widzenia testrali, ale z pewnością jakiekolwiek wydarzenie za tym stało, należało do bolesnej przeszłości.
Informacja o zajęciu panny Wright bardzo ją zaskoczyła. Najwidoczniej nie tylko ona skrywała pod zasłoną żartów i buntowniczych przekonań znacznie głębszą prawdę o własnych emocjach. Samo widzenie testrali musiało bywać bolesnym uczuciem przypominającym stratę, ale opieka nad nimi to z pewnością szlachetne zajęcie. Tyle ile o nich wiedziała to, że zazwyczaj ludzie woleli zapomnieć o ich istnieniu. Zdane tylko na siebie, czasami potrzebowały pomocy, o którą nie było nawet kogo prosić.
- Z przyjemnością kiedyś bym z tobą je odwiedziła, oczywiście jeśli jest to dozwolone. Wiesz o nich dużo więcej niż ktokolwiek kogo znam, więc nie byłabym w stanie odmówić takiej propozycji. – Obserwowała w milczeniu jak Elora odstawiała kota na odpowiednie miejsce. Teraz pozostawała tylko sprawa drugiego z dachowców. Pani Pickle była dobrą osobą, na pewno zrozumiałaby że kot nie ma gdzie się podziać i przygarnęłaby go pod swój skromny dach. Tak czy siak, powinny jednak najpierw zapytać ją o zgodę, a nie zapowiadało się, że staruszka pojawi się niedługo. Cecily zerknęła na zegarek zdobiący jej przegub. Czas leciał nieubłagalnie i chociaż minuty spędzone na pogwadęce dawały jej wytchnienie, to już wkrótce musiała wyjść ze Zwierzyńca, mierząc się z surową rzeczywistością.
- Możemy, póki co go tutaj zostawić, wraz z informacją dla Pani Pickle. Jestem pewna, że będzie wiedzieć co dalej z nim zrobić, albo zwyczajnie popyta sąsiadów czy przypadkiem nie zgubili pupila. To nie pierwszy raz gdy przybywają tu zupełnie obce zwierzęta, zwabione zapachem karmy czy... No właśnie, potencjalnych partnerów. – Bycie ratownikiem niosło ze sobą zarówno wiele momentów radości, ale też mnóstwo obowiązków i stabilność psychiczną. Podczas szkolenia przygotowywano ich na momenty, gdy będą zwyczajnie bezradni, wobec postępujących obrażeń. Jedyne co w takich chwilach pozostaje to patrzeć na cierpienie, ewentualnie próbować w miarę możliwości je ograniczyć.
- Cóż, odnośnie pracy ratowniczki... Niestety wymagające są też godziny w jakich mnie potrzebują więc przypuszczam, że za chwilę będę musiała zniknąć. – Podeszła do lady sklepowej i napisała szybką notkę dla pani Pickle, czy innych pracowników, informującą o pojawieniu się nowego nabytku. Pewnie i tak wróci tu za jakiś czas, toteż będzie mogła się upewnić, czy z kotem wszystko dobrze.
|możesz mnie ztnąć w swoim c:


Our hearts
become hearts of flesh when we learn where the outcast weeps
Cecily Hagrid
Cecily Hagrid
Zawód : Ratownik w Czarodziejskim Pogotowiu Ratunkowym
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You have not lived today until you have done something for someone who can never repay you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 Tumblr_nv6n6eEOtY1tesu1wo2_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6548-cecily-hagrid https://www.morsmordre.net/t6560-slepohulk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6562-skrytka-bankowa-nr-1658#167375 https://www.morsmordre.net/t6561-cecily-fallon-hagrid
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]29.10.18 22:19
Uśmiechnęła się łobuzersko.
-A dlaczego miałoby być zakazane i jeżeli tak, to niby w jaki sposób?- jasna brew nieznacznie uniosła się ku górze w wyrazie rozbawienia.-Zawsze możesz być przecież zainteresowana kupnem jednego, a nikt na wstępie nie prosi o stan twojej skrytki.
Mrugnęła do dziewczyny. Poza tym nie zamierzała robić nic wbrew woli pracodawcy, nadal będzie na miejscu i nadal zajęta swoją pracą, gdyby nadarzyła się ta rzadka okazja jego wizyty. Szanowny pan Pinkston nie prześladował swojej pracownicy, tak długo jak ta zdawała mu w miarę zadowalające meldunki, a tym mogła się akurat pochwalić. Wyjątkowymi okazjami były jedynie wizyty potencjalnych, ważnych klientów kiedy to, ku jej głębokiej uldze, jemu przypadło zadanie zaprezentowania ich podopiecznych.
-Może więc napiszę do ciebie, a ty jedynie wybierzesz wygodną datę, hm? To chyba byłby najlepszy pomysł, bo nie chcę cię teraz zatrzymywać.
Stwierdziła, obserwując Cily, podczas gdy ta bazgrała krótki liścik do właścicielki sklepu. Rudzielec nie wyglądał wcale jak ktoś, kto zamierza w najbliższym czasie się wynieść, także nie zamierzała się martwić o to. Być może uprzykrzyła mu się jego wolność?
Wykorzystując chwilę, podeszła do kocura, przeczesując palcami gęste futro. Uśmiechnęła się pod nosem i miźnęła go za uchem, pochylając nieznacznie.
-No nic, masz jeszcze jedną szansę, powodzenia rudzielcu!
Odsunęła się, odwracając w stronę koleżanki, która chyba także już skończyła wszystko co miała tu do zrobienia. Mogła mieć już zatem tylko nadzieję, że urozmaiciła jej nieco to szarawe południe, nie narzucając zbytnio swoją chaotyczną osobą. Odezwać się faktycznie zamierzała i już tylko od samej Cecil zależało czy z oferty skorzysta. Byłoby miło, bo chociaż w szkole nigdy szczególnie bliskie sobie nie były, tak teraz, poza szkołą wiele spraw wyglądało już inaczej, a i z chęcią posłuchałaby o tym jak wygląda jej praca na pogotowiu. Nikogo w tej roli nie znała.
-No nic, miło było cię znowu zobaczyć. Może następnym razem uda mi się namówić cię na kawę lub kieliszek wina.
Zastanowiła się na głos, kierując swoje kroki do wyjścia. Zamierzała zajrzeć jeszcze do paru miejsc, zanim przed powrotem do domu, zatrzyma się w Dziurawym Kotle.
Za progiem pomachała jej krótko i udała w swoją stronę, pomimo wszystko chwaląc sobie ten dzień.
Jeden z kilku innych powodów, dlaczego lubiła się pokazywać w tej okolicy, zawsze istniała szansa na spotkanie kogoś znajomego.

||zt x2
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]27.12.18 23:59
stąd


- Skoro to nie jest naumyślne, dlaczego nikt nic z tym nie robi?
Nie rozumiała. Była pewna że to wina czarodziejów, a ci tak po prostu żyli sobie jakby nigdy nic i nawet na to nie patrzyli, ignorowali. Nie mogła tego pojąć, miała ochotę złapać pierwszą osobę jaką spotka i na nią nawrzeszczeć. Nic takiego jednak nie robiła. Chyba więc miała jeszcze jakieś resztki poczytalności. Uspokajała się z resztą powoli. Kiedy weszły do sklepu, zamilkła na chwilę, Rozglądała się dookoła. Złapała lekko Gwen za rękę, trochę jakby chciała żeby ktoś ją bronił. Zwierzęta dookoła były różne. Jedne zwykłe, nietypowe jak na sklep zoologiczny jak sowy, ale jednak dość zwyczajne. Inne dziwne i lekko przerażające. Dziewczyna za ladą, rudowłosa nastolatka o dość ponurym wyrazie twarzy podniosła się, kiedy weszły i przywitała.
- Skąd sowa wie, gdzie ma zanieść list?
Spytała cicho. Widziała, że dziewczynie zza lady właśnie rośnie kaczy dziób. Ta zdawała się nic sobie z tego nie robić jakby do tego stanu rzeczy przyzwyczajona, jednak sama Meg lekko na wszelki wypadek cofnęła się dalej od lady. Zauważyła już, że dwie osoby związane z tymi dziwnymi wydarzeniami w jednym pomieszczeniu nie zwiastują niczego dobrego. Może być niewinnie, a może... cóż, dość boleśnie. Nie uciekała jednak. Wyjdzie stąd z Gwen. A potem się zobaczy. Pewnie wróci do siebie. Chyba jeszcze bała się wracać między mugoli. Teraz jednak zerknęła na klatki z sowami. Było ich pięć w różnych kolorach, różne rasy. Meg jako mieszczuch nie miewała z nimi nigdy wcześniej do czynienia, a jednak zwierzęta wydawały się całkiem przyjazne. Wsunęła palce w klatkę białego puchacza, jednak nie sięgała by na siłę głaskać ptaka. Uważała, by go nie spłoszyć.
- Ta wydaje się przyjazna.
Powiedziała cicho. Choć oczywiście wybór nie należał do niej. Po prostu jakoś chyba odruchowo sięgnęła do zwierzęcia które wydawało się najłagodniejsze. Przyglądała się przez chwilę ptakowi, po czym znów zerknęła na nową znajomą.
Meg Attenberry
Meg Attenberry
Zawód : Złodziejka
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
https://66.media.tumblr.com/325c8e1a7af4b4ef1851975e09687ecd/tumblr_ohj9mzZcl31veydt5o1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6727-meg-attenberry https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]27.12.18 23:59
The member 'Meg Attenberry' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]28.12.18 0:24
Wzruszyła ramionami, słysząc to.
Pewnie nie są w stanie – powiedziała, licząc, że tak właśnie jest. – Magia to nie doskonały lek na wszystko, bywa zawodna, a gdy stracisz kontrolę odzyskanie jej może być trudne. A przynajmniej… no wiesz, tak mi się wydaje. Nie jestem naukowcem.
Gdy weszły do sklepu, uwagę Gwen natychmiast przykuły zwierzęta. Na stojącą przy ladzie kobietę nie zwracała większej uwagi. Od razu podeszła do klatek z papugami.
Słysząc głos Meg, spojrzała na swoją kopię.
A wiesz, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam? Tak… po prostu jest. Trzeba byłoby spytać się specjalisty.
Odwróciła na chwilę głowę w stronę klatek, ale po chwili znów zwróciła się w stronę mugolki.
Dziwnie jest tak… patrzeć na samą siebie – powiedziała, uśmiechając się delikatnie.
Uważnie przyglądała się stworzeniom. Meg wyraźnie spodobał się biały puchacz. Gwen spojrzała na zwierzę, stojąc blisko dziewczyny.
I jest śliczna – powiedziała, z szerokim uśmiechem. Puchacze śnieżne miały w sobie sporo z niezwykłego majestatu. – Ale… jasna. Może to irracjonalne, ale wiesz… czytałam ostatnio książkę, w której ludzie przekazywali sobie wiadomości gołębiami w trakcie wojny i wiesz… te jasne były częściej przechwytywane. Nie wiem, czy to dobry pomysł.
Podrapała się po głowie. Wprawdzie wojny (a przynajmniej takiej zwykłej) obecnie nie było, a Gwen nie była w żadnym razie związana z żadnymi grupami przestępczymi, ale…
Mieszkam w mugolskiej dzielnicy i no wiesz… mogłaby się za bardzo rzucać w oczy w razie czego – wyjaśniła swój punkt widzenia, uśmiechając się ciepło do Meg. Jej ton głosu był spokojny i delikatny.
Jej uwagę zwróciła jednak inna klatka. Olbrzymi puchacz zwyczajny o wielkich, żółtych oczach znajdował się w tej najwyższej, do której rudowłosa z ledwością mogła sięgnąć, ale… to był ptak! Gdy Gwen zbliżyła rękę do klatki, zwierzę cofnęło się o kilka kroków, spoglądając na nią nieufnie jednym okiem, ale nie próbowała atakować.
Nieśmiały, ale… takie puchacze chyba występują w Anglii? Co o nim myślisz?
Po chwili dodała cicho:
W ogóle, twoja rodzina się pewnie o ciebie martwi… Wysyłałaś im jakąś wiadomość?


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]28.12.18 1:21
Oglądała sowy. Zastanawiała się, ile z nich ucieknie i odleci byle dalej, kiedy tylko zostaną wypuszczone z klatki. Muszą w końcu mieć wolność, ptak musi latać, a te ptaki są traktowane jak zwierzęta pocztowe z tego, co mówiła jej rozmówczyni. Dla Meg oczywistym było więc, że przynajmniej część powinna chcieć wyrwać się na wolność. Nie zadawała jednak kolejnych pytań, po prostu patrzyła na zwierzęta z uwagą. Zawsze lubiła sklepy zoologiczne. Choć zdecydowanie wolała te niemagiczne, zwyczajne.
- Zapomniałam już chyba, co to znaczy dziwnie.
Uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze raczej trudno było ją zdziwić. Meg miała bardzo bujną wyobraźnię i wierzyła w niemożliwe, nie lubiła odrzucać możliwości że coś może istnieć tylko dlatego, że nikt owego czegoś jeszcze nie zobaczył lub nie opisał, ale... cóż, ostatnie trzy miesiące sprawiły, że pogląd Meg na świat jakby się pogłębił. Dziwiła się każdego dnia, każdego dnia odkrywała kolejne rzeczy których jej umysł nie był w stanie pojąć, chwilami miała już wrażenie, iż jest to stan naturalny.
Uniosła lekko brwi słysząc, że kobieta mieszka w niemagicznej części. Więc otacza się takimi jak Meg. Jak bardzo ślepa musi być w takim razie? Lub jak bardzo zamknięta w swoim świecie? Cóż, Attenburry nie sądziła by ktokolwiek w tej chwili przejmował się jakimś ptakiem.
- Uroczy.
Stwierdziła, patrząc na kolejną sowę. Zawsze lubiła zwierzęta. Nie lgnęła do nich jakoś wybitnie, jednak po prostu je lubiła.
- Nie. Nie wiem. - wzruszyła ramionami na pytanie o rodzinę. - Ale to coś było w naszym domu, więc oni pewnie też... no wiesz.
Pewnie też ich to dotknęło. Trudno było jej to określić. Nadal nie miała słów.
- Jak pokażesz mi to przejście to sprawdzę. - dodała po prostu. Bała się tam iść. Była ciekawa, a jednocześnie chyba bała się tak na prawdę zobaczyć to wszystko, bała się odkryć że zgodnie z jej obawami jej rodziny nie ma w domu. Nigdy nie była szczególnie lękliwa, jednak w tej chwili myśl o przejściu ulicą pełną takich jak ona także ją przerażała.
Meg Attenberry
Meg Attenberry
Zawód : Złodziejka
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
https://66.media.tumblr.com/325c8e1a7af4b4ef1851975e09687ecd/tumblr_ohj9mzZcl31veydt5o1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6727-meg-attenberry https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]28.12.18 1:21
The member 'Meg Attenberry' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]28.12.18 2:37
Meg prawdopodobnie przeżywała wszystko o wiele mocniej, niż Gwen, bo cały ten magiczny świat był dla niej nowością. Malarka w sytuacji dziewczyny pewnie zachowywałaby się podobnie. Lata spędzone wśród czarodziejów nauczyły ją jednak, że pewne rzeczy trzeba po prostu ignorować i się nimi nie przejmować. Gdyby Gwen się tym zajmowała pewnie nie miałaby czasu na nic innego. Z resztą, zwykle była zbyt zajęta malowaniem i podziwianiem piękna tego świata, aby skupiać się na jego negatywnych aspektach. Czyż te nie blakły przy tym, jak wiele możliwości dawało jej życie?
Zaśmiała się, słysząc komentarz dziewczyny. Czy Meg zaczynała przywykać? Gwen liczyła, że tak.
Prawda? – spytała z uśmiechem, słysząc komentarz dziewczyny. – No to cóż, biorę go! Ją… – Plakietka przy zwierzęciu nie informowała o tym, jakiej jest płci.
Westchnęła.
Jak chcesz, mogę nawet pójść z tobą sprawdzić, co się stało. A w razie czego przenocujesz u mnie. Mam wolną kanapę – zaoferowała, po czym znów skupiła się na swoich zakupach.
Chyba źle to przemyślała. Gdy weźmie jeszcze klatkę pewnie nie uniesie też torby z zakupami. Może nie była ciężka, ale jednak trochę ważyła… a Gwen wolała jednak nie wykorzystywać biednej Meg do dźwigania swoich rzeczy. Przez chwilę stała więc, myśląc co z tym fantem zrobić, a gdy podjęła decyzje przeszła do działania.
Spojrzała na sprzedawczynie, która wciąż miała dziób zamiast nosa (który natychmiast skojarzył jej się ze spotkaniem z Heathem sprzed kilku tygodni) i podeszła do lady.
Przepraszam, chciałabym kupić tego puchacza – powiedziała, wskazując na sowę. – To on? Jest taki duży! I oczywiście potrzebuje dla niego klatki. I karmy.
Kobieta pokręciła głową. Nie, puchacz był młodą samicą, podobno z „najnowszej dostawy”. Sklepikarka szybko zajęła ptaka i przygotowała dla Gwen bardzo ciasną klatkę. Rudowłosa skrzywiła się na jej widok i obiecała sobie, że jej nowy pupil będzie spędzał w niej jak najmniej czasu. Gdy sowa była opłacona jej nowa właścicielka stanęła z boku sklepu, próbując poradzić sobie z torbą oraz klatką. Nim jednak zabrała się do realizacji swojego drobnego planu, który przygotowała wcześniej, zwróciła się do Meg:
Wyjście jest kawałek stąd, ale Pokątna w końcu wcale nie jest aż tak długa. W ogóle, jak myślisz, jak powinnam ją nazwać?
Następnie zaczęła grzebać w swojej małej, podręcznej torebeczce, z której wyciągnęła różdżkę. Skierowała ją w stronę torby z zakupami.
Libramuto! – wypowiedziała zaklęcie.
Choć zaklęcie tylko zmniejszało ciężar torby, a nie jej nieporęczny rozmiar miała nadzieję, że dzięki temu dźwiganie metalowej klatki będzie po prostu łatwiejsze. Cóż, Gwen nie była nigdy mistrzynią logistyki.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Zwierzyniec Pani Pickle
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach