Wydarzenia


Ekipa forum
Zwierzyniec Pani Pickle
AutorWiadomość
Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]28.06.16 18:55
First topic message reminder :

Zwierzyniec Pani Pickle

★★
Mały, niezbyt popularny sklepik umieszczony przy tym końcu ulicy, który prowadzi na Nokturn. Rzadko kiedy trafiają się tutaj tłumy i kolejki. Pod ścianami znajdują się klatki i terraria, z tyłu zaplecze i schowek na towar, którego nie udało się upchnąć na półkach. Za kasą zwykle stoi właścicielka - pulchna kobieta po czterdziestce, Pani Pickle, lub pracująca tam dziewczynka - Charlotte. Jedynym zwierzęciem, które chodzi po sklepie niczym nie skrępowane jest czarny kot właścicielki - Samuel. Dość ciasne pomieszczenie sprawia wrażenie, że zwierząt jest porażająco wiele - jest to jednak tylko wrażenie, sklep jest zaopatrzony całkiem przeciętnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:31, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]25.06.18 14:56
Skinęła lekko głową, gdy przypomniano jej imię. Nie pamiętała wiele z tamtego popołudnia. To znaczy - pamiętała oczywiście osobę która bardzo jej pomogła, pamiętała jak bardzo czuła się nie na miejscu w ładnej kawiarence i jak pyszne tam mieli słodycze. Chyba pamiętała, że jej rozmówca jest uzdrowicielem. Było to wydarzenie na tyle wybijające się poza jej rutynę tamtych dni że powinna pamiętać je dokładnie - jednak jakiś czas później jej rutyna została całkowicie zaburzona przez wiele dziwnych mniej lub bardziej przyjemnych zdarzeń.
Pamiętała że ten człowiek wzbudził w niej zaufanie, mimo to czuła się dziwnie kiedy tak się jej przyglądał. Wydawał się dziwny, jakby czymś szczególnie poruszony. Ucieszony? Wystraszony? Może ma kłopoty? Z drugiej strony raz już zaprosił ją do kawiarni i nie kryło się pod tym nic ponad zjedzenie kilku słodyczy, czemu tym razem miałoby być inaczej?
Może dlatego, że teraz świat jest inny.
- Nie ma wielu takich miejsc. Szczególnie przy mnie. - czy wspominała wtedy że jest charłakiem? Pewnie nie. Czy się tego domyślił? Pewnie tak. Choć mógł sądzić, że jest już po Hogwarcie. Choć brakowało jej jeszcze dwóch lat, często tak kłamała, a ludzie dość często wierzyli. Spojrzała znów w stronę sklepu, zaraz jednak odwróciła spojrzenie na Alexandra. - O co właściwie chodzi?
Musiała zapytać. Było w nim coś dziwnego, coś innego. Właściwie rozważała odejście, nadmierne zaangażowanie rozmówcy, czy może jego wkład emocjonalny w rozmowę nie wzbudzały w niej zainteresowania, nawet mimo tego że kilka miesięcy temu dał jej dowód swoich dobrych intencji.
W tej chwili jednak znów poczuła, że dzieje się coś dziwnego. W jej oczach na zaledwie kilka chwil odbił się lęk. Anomalie czasami były zabawne, czasami jednak były makabryczne. Tym razem obraz przed jej oczami jakby na kilka sekund się zamazał. Zamrugała mocno, cofając się o kilka kroków jakby obawiając się, że zaraz osoby które patrzą w jej oczy zaczną się obracać w kamień. Nic takiego jednak nie miało miejsca, nie stało się nic strasznego, a wręcz przeciwnie.
Widziała... serce swojego rozmówcy. Widziała jak bije równym rytmem. Aż szerzej otworzyła oczy, nie do końca rozumiejąc co się właśnie dzieje i czym jest błękitna poświata, choć było w niej coś dobrego, coś szczególnie magicznego. Wzbudzającego zaufanie?


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]25.06.18 14:56
The member 'Charlotte Moore' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 5S1CYJZ
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]26.06.18 19:09
- Ach - westchnąłem, prawie zapomniawszy o tym, że również i charłaki powodują pojawianie się anomalii. Zbyt cieszyłem się, nie wierząc we własne szczęście, tak że jawiła mi się jako istota idealna. Nie mógłbym wymagać od niej więcej niż tego, żeby po prostu była. Tyle lat byłem święcie przekonany o tym, że Charlotte nie żyje, tyle nocy i dni spędziłem na rozmyślaniu nad tym co by było, gdyby, że nie byłem w stanie w pierwszej fali euforii racjonalnie myśleć. Teraz wszystko powoli zaczęło do mnie wracać, świat naokoło znów stał się szary i niebezpieczny, skalany pokłosiem czarnomagicznego wybuchu, którego my, Gwardziści, byliśmy winni.
- O co właściwie chodzi? To nie jest takie proste do wytłumaczenia - powtórzyłem po niej pytanie z udzieloną niejasną odpowiedzią, kiedy ruszyliśmy na powrót w górę ulicy Pokątnej, kierunku z którego przybyłem pod zwierzyniec. Ulica szybko pustoszała, ponieważ deszcz zaczynał padać coraz mocniej i mocniej.
- Zacznę może od tego, że całkiem przypadkiem dowiedziałem się ciekawych rzeczy o tobie - powiedziałem, uśmiechając się do niej szeroko i tak prawdziwie, jak dawno nie miało to miejsca. Chciałem jej o tym powiedzieć już teraz, natychmiast - wiedziałem jednak, że nie był to dobry pomysł. Nie miałem tak naprawdę pojęcia o tym, jak Charlotte zareaguje na wieści o tym, że tak naprawdę jest szlachcianką. Same nowiny musiałem przekazać delikatnie, ostrożnie, z niesamowitym wręcz wyczuciem. Uniosłem oskarżycielskie spojrzenie ku niebiosom, niezadowolony z tego, że deszcz odebrał mi możliwość porozmawiania z nią w jakimś odludnym miejscu. Kawiarnie będą teraz zatłoczone. Chyba że...
- Pójdziemy do Dziurawego Kotła, tam będziemy mogli porozmawiać w spokoju, bez tłoku - zadecydowałem po zajrzeniu w witrynę pierwszej z brzegu cukierni, ruchem głowy wskazując, żeby szła za mną. Dotarcie na drugi koniec ulicy zajęło nam chwilę. Po przekroczeniu progu Kotła odnalazłem szybko wzrokiem Magnolię, a ta jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znalazła dla nas stolik na uboczu. Prośbę o imbryk z herbatą spełniła równie szybko.
Przez cały ten czas zerkałem co chwila na Charlotte, a kiedy w końcu zostaliśmy sami, nalałem nam herbaty i zacząłem mówić.
- Ostatnio w szpitalu natknąłem się na Twoją matkę - ostatnie słowo wypowiedziałem całkiem normalnie, jednakże w duchu zjeżyłem się na to wierutne kłamstwo. - Byłem dość zaskoczony, bo nie wydajesz mi się do niej jakoś bardzo podobna. Właściwie to w ogóle, ani z wyglądu, ani z charakteru. Nie miałaś nigdy takiego wrażenia, że jesteś inna niż twoja rodzina? - zapytałem bez ogródek, po czym uniosłem kubek do ust, mierząc ją badawczym spojrzeniem.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]26.06.18 19:34
Szła, choć nie była pewna czy powinna. Bo jeśli ktoś mógł zebrać na jej temat jakieś informacje, prawdopodobnie nie było to nic dobrego. Ona nie była szczególnie dobrą osobą, mieszała się w szarej masie i starała zbytnio nie wychylać, to wszystko. Nadal jednak - to co ją wyróżniało ze społeczeństwa nie było dobre. Szła bardziej za błękitną poświatą, która wzbudzała jej zaufanie, niż za niesamowicie wysokim mężczyzną który chciał zabrać ją do Dziurawego Kotła. Cóż - tam przynajmniej nie będzie się czuła nieswojo.
Chciała już spytać, co to za rzeczy, w tej chwili jednak kolejne słowa Alexandra dotarły do jej uszu. Rude fale kleiły się do jej twarzy pod wpływem deszczu, wcześniej było jej nawet trochę chłodno właśnie przez wilgoć dookoła i niezbyt przyjemny wiatr. Kiedy jednak usłyszała, że ktoś kogo ona zna miał przyjemność poznać jej matkę, w jednej chwili poczuła uderzenie gorąca. Wstydu. Jej blada twarz zapłonęła czerwienią. Odwróciła wzrok, dłonie zaciskając na starej spódnicy jaką na sobie miała - zdecydowanie nie może chodzić o nic dobrego.
Nie zdradzała zainteresowania stanem zdrowia rodzicielki. Ostatecznie - nie obchodziło ją, co ta robiła w szpitalu podobnie, jak Scarlett Moore raczej nie zainteresowałaby się nią. Wiązała je jedynie przeszłość - niezbyt ciekawa i niezbyt przyjemna.
Na kolejne słowa które padły lekko skinęła głową, nadal jednak spojrzeniem błądząc po cegłach budynku który mijali. Jedna cegła, druga, trzecia, o ta jest lekko uszczerbiona.
Dopiero kiedy dotarło do niej pytanie zdecydowała się na reakcję. Nie chciała wiedzieć co jej matka odwaliła. W jakim była stanie, jak pijana, jak obleśna, jak się odzywała. Bała się, że zaraz będzie zmuszona o tym słychać, a wtedy chyba spłonie ze wstydu.
- Połowę życia marzę o tym, żeby przyszła do mnie jakaś para i powiedziała, że to koszmarny przypadek, wypadek, pomyłka, że oddano mnie nie tej rodzinie i żeby zabrała mnie od nich. - mruknęła pod nosem. - Właściwie to całe życie. Ale kilka miesięcy temu sama się wyniosłam. Nie mam z nimi już nic wspólnego. Nie kontaktujemy się. Mieszkam u przyjaciela. Więc jeśli to o czym chcesz rozmawiać dotyczy jej, nie przydam się.
Osiemnasta cegła, dziewiętnasta, dwudziesta, kamień. Inny budynek.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]26.06.18 19:34
The member 'Charlotte Moore' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]26.08.18 21:43
Obserwowałem ją uważnie przez kłęby pary unoszące się z naszych kubków. Zażenowanie, które ogarnęło Charlottę po wspomnieniu jej matki mówiło samo za siebie. Tak samo jak ja nie uważałem domu Moore'ów za odpowiednie miejsce dla Charlotte, tak również i ona nie czuła się ze swoją rodziną komfortowo. Nie pasowała do nich, nie tylko z wyglądu - była o wiele silniejsza psychicznie, od nich wszystkich razem wziętych. To, w jaki sposób wypowiadała się o swoim marzeniu, o stosunku do tych ludzi utwierdzało mnie tylko w tym, do czego już doszedłem: musiałem jej o tym powiedzieć. Oczywiście, taka informacja wywróci jej życie całkowicie do góry nogami, zmieni się jej perspektywa patrzenia na dosłownie wszystko. W końcu, jak często można było się dowiedzieć o tym, ze całe życie trwało się w okropnym kłamstwie? Nie chciałem nawet myśleć o tym, ile zła wycierpiała się przez te wszystkie lata. Nie chciałem, a jednocześnie wiedziałem, że jak przyjdzie co do czego będę chciał poznać wszystkie szczegóły, nie ważne jak drastyczne czy smutne by one nie były. Oplotłem kubek dłońmi, kiwając powoli głową.
- Na szczęście ta rozmowa nie dotyczy jej, tylko ciebie - położyłem nacisk na ostatnie słowo, odnajdując spojrzeniem na chwilę jej oczy. Nie chciałem jej jednak za bardzo speszyć, toteż zaraz spuściłem wzrok z powrotem na gorącą herbatę zamkniętą w niewielkim naczyniu. - Imponuje mi to, że w wieku szesnastu lat byłaś w stanie wyprowadzić się z domu i o siebie zadbać. Mało kto umie tego dokonać, ja na pewno w twoim wieku nie umiałbym przeżyć zdany tylko na siebie - powiedziałem, prychając rozbawiony wizją szesnastoletniego siebie, który z dnia na dzień zostaje pozbawiony szlacheckich luksusów i musi sam myśleć o tym, skąd zdobyć jedzenie i jak zarobić pieniądze na inne niezbędne rzeczy. - Widać, że jesteś ulepiona z zupełnie innej gliny niż oni, Charlie - jej imię tak idealnie brzmiało kiedy mogłem je wymówić. Musiałem cały czas powstrzymywać się, by nie wystrzelić jak Filip z konopi, wyważyć słowa, dać jej wskazówkę, z której ona sama wyciągnęłaby odpowiednie wnioski. Na pewno nie rzucać jej tą rewelacją prosto w twarz.
Miałem wrażenie, ze zaraz nie wysiedzę w miejscu, zaplatając nogi w kostkach raz z lewą stopą z przodu, raz zaś z prawą.
- Powiedz mi, czy koniecznie musiała by przyjść do ciebie jakaś para? Nie mógłby być to ktoś inny? - zadałem pytanie, a uśmiech na mojej twarzy poszerzył się odrobinę.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]26.08.18 22:50
Nieczęsto coś dotyczyło jej. Lotta bardzo starała się być tłem i wychodziło jej to na tyle dobrze, by ostatecznie ludzie dość często o niej zapominali. Lotta nie ładowała się w nic, nie sprawiała większych niż inne dzieciaki kłopotów, była nijaką sprzedawczynią w sklepie, cichą, dość ponurą dziewczynką. O nią chodzi tylko w kilku nielicznych wypadkach, kiedy rozmawia się z tymi paroma osobami do których w swoim życiu się zbliżyła. I może właśnie o to chodzi? Charlotte uniosła spojrzenie na Alexandra, chcąc się odezwać, kiedy ten wyraził... podziw?
Nie była zbytnio przyzwyczajona do komplementów czy do tego że ktoś ją chwali. Trochę speszona odwróciła wzrok. Nie bywała w tym miejscu często, kilka razy wyciągała stąd pijanego ojca. Ostatnim razem kiedy tu była, siedziała z tamtym Selwynem-aurorem co to znalazł się na Nokturnie i musiał z nią uciekać jak jakaś banda postanowiła ją okraść.
Zabawne, że znów trafiła tu z Selwynem.
- Jesteś szlachcicem. - wzruszyła ramionami, zupełnie jakby to była odpowiedź na wszystko. Wyjaśnienie i usprawiedliwienie ewentualnej nieporadności jej rozmówcy. Bo trochę tak było, przynajmniej w oczach Lotty, która całe życie miała nadzieję że rodzina nie ma na człowieka wpływu. I która całe życie usiłuje przed owym wpływem uciekać.
Kolejne słowa Alexandra były czymś co lubiła słyszeć. Wiedziała, że nie jest jak oni, a jednak uciekała jak mogła od bycia taką. Objęła dłońmi herbatę jaką jej podano. Była przyjemnie ciepła, kubek lekko parzył jak zazwyczaj zimne palce, jednak w jakiś sposób było to całkiem przyjemne uczucie.
- Staram się. - mruknęła pod nosem trochę zażenowana, wcale nie chcąc przy tym wiedzieć jaki popis niemalże cyrkowej patologii mógł oglądać jej rozmówca. Nie lubiła litości, a trochę właśnie jej się spodziewała.
- Żartujesz sobie? - uśmiechnęła się dość krzywo na kolejne pytanie. - To mogłaby być hybryda wozaka z ghulem, pewnie i tak miałaby w sobie więcej godności czy ludzkich odruchów od nich.
Mruknęła pod nosem, nie musząc się z niczym kryć, skoro Selwyn i tak widział tę cudowną rodzinkę. A jednak jej podejrzliwość wróciła. Spojrzała uważnie na Selwyna i nabrała trochę jakby bojowej postawy, choć w żadnej walce nie miałaby szans. Mimo to lekko nieświadomie się spięła, zaciskając mocniej dłonie na kubku, kiedy spojrzała w błękitne oczy rozmówcy, w jej tonie była mieszanka lęku, podejrzliwości i chłodu.
- Nie jest dla mnie ucieczką z patologii tylko kimś ważnym i to nie jest sprawa nikogo innego, nawet cholernego nestora. - oznajmiła, może odrobinę zbyt porywczo, na wszelki wypadek powstrzymując się przed użyciem imienia zupełnie jakby fakt, że ona się do niczego nie przyzna, miał sprawić, że Titus w razie czego nie będzie miał problemów.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]26.08.18 22:53
The member 'Charlotte Moore' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 XcBG58v
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]27.08.18 0:02
Przewróciłem oczami na jej stwierdzenie.
- Szczerze to jestem chyba jednym z najmniej szlacheckich arystokratów jacy chodzą po tym świecie - powiedziałem, po czym na potwierdzenie swoich słów upiłem łyk herbaty siorbiąc przy tym donośnie i uśmiechając się triumfalnie. Czułem się dość dziwnie w tej sytuacji, prawie skrępowany. Lecz  jakoś łatwiej przychodziło mi robienie niezbyt eleganckich rzeczy - wygłupów tak zwanych - kiedy myślałem o tym, że mam przed sobą swoją młodszą siostrę. Marzyłem o niej, wielokrotnie rozmyślałem jakby to mogło być; teraz miałem okazję przetestować to, jak sam czuję się na tych nieznanych mi wodach. I musiałem przyznać, że było mi dobrze, tak, jakbym był do tego po prostu stworzony. Oczywiście, mawia się, że miłe złego początki: bycie starszym bratem wiązało się z wieloma innymi, mniej lub bardziej przyjemnymi rzeczami. Jedną z nich było mówienie rzeczy, które powiedzieć trzeba było, nie ważne jak bardzo miałyby być brutalne czy szczere, a przed takim właśnie zadaniem stałem w tym momencie. Już zbierałem się do tego, by kontynuować, jednak wtedy dosłownie zabrakło mi słów, wszystkie momentalnie odeszły, kiedy Charlotte użyła jakże barwnej metafory. Nie powstrzymałem parsknięcia śmiechem i ukrycia twarzy w zgięciu spoczywającego na stole łokcia. Szybo jednak opanowałem się i wyprostowałem na krześle, z uśmiechem wciąż błądzącym po ustach przypatrując się jej z zaciekawieniem.
- Ach tak - skwitowałem tylko, zastanawiając się, ile w sobie mam z ghula, a ile z wozaka. - Chyba bardziej skłaniałbym się ku przewadze na rzecz wrednej łasicy w tej mieszance - powiedziałem, w myślach zapamiętując, że faktycznie wypadałoby popracować jeszcze nad językiem. I tak udało mi się okiełznać temperament Selwynów w znacznym stopniu, do ideału wiele mi jednak jeszcze brakowało, a niekontrolowanie słownictwa w sytuacjach stresowych do takich właśnie niedociągnięć zdecydowanie należało.
I tak myśl tę przerwały kolejne słowa wypowiedziane przez Charlotte. Uniosłem jedną brew, przypatrując się jej lekko zadartemu podbródkowi i chłodnemu spojrzeniu, nie mogąc wyprzeć z głowy myśli, że nawet z przyklejonymi do twarzy mokrymi włosami i całkowicie niearystokratycznym otoczeniu ma w sobie coś z lady. Była pewna swego, nawet jeżeli cały świat próbował wmówić jej, że się myli. Zaciekawiłem się jednak, o kim mogła mówić? Kto był ważny?
Miałem już zapytać, lecz wtedy zdarzyło się coś, co znałem już z innych spotkań z osobami zakrzywiającymi wokół siebie magię. Piegowaty nos Charlotte nagle zaczął się spłaszczać i wydłużać, formując się w kaczy dziób. Popatrzyłem na jej ozdobę twarzy, w jej oczy, jeszcze raz na dziób, po czym zrobiłem dokładnie to samo, co przed chwilą stworzyła anomalia - do zmiany mojego nosa w kaczą część ciała użyłem jednak nie kapryśnej magii, a swoich własnych metamorfomagicznych zdolności.
Och, zupełnie nie tak wyobrażałem sobie tę rozmowę.
- Dotrzymam ci towarzystwa w niecodziennych ozdobach, jednak nie mam pojęcia o czym mówisz - pokręciłem głową, wypuszczając kubek ze ścisłych objęć palców i zaplatając je ze sobą.
Zmiana nogi, dalej założone w kostkach, prawa z przodu. Wziąłem oddech. Zrobiłem wydech.
- Szukałem cię od przeszło miesiąca, Charlotte - powiedziałem, poważniejąc odrobinę - o ile mając kaczy dziób zamiast nosa można było być poważnym. - Twoja rodzina wcale nią nie jest, nie łączą cię z nimi jakiekolwiek więzy krwi - powiedziałem, czując delikatny stres. Znów zamieniłem nogi miejscami, przełknąłem ślinę. Znalazłem wzrokiem jej tęczówki, tej samej barwy, co moje. - Dowiedziałem się tego całkowicie przypadkiem, poznając wspomnienie należące do twojej macochy - powiedziałem, mówiąc odrobinę szybciej. Wziąłem jeszcze jeden uspokajający oddech. - Urodziłaś się piątego grudnia tysiąc dziewięćset czterdziestego roku jako córka Isabelli i Reginalda Selwyna. Masz starszego o pięć lat brata - powiedziałem, a serce waliło mi jak oszalałe, zanim nie wypowiedziałem ostatniego słowa.
- Mnie.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]27.08.18 1:35
Uniosła brwi z rozbawieniem, kiedy jej rozmówca postanowił pokazać, jaki to jest nieszlachecki. Wydawał jej się zabawny, założyła ręce na piersi i tłumiąc rozbawienie lekko uniosła brodę trochę jakby w wyzywającym geście.
- No proszę proszę, jeszcze trochę i będziesz gotowy by trzydaniowy posiłek zjeść jednym sztućcem. - trochę może kpiła, ale raczej nie wyglądało na to, że usiłuje być wredna, czy sarkastyczna. Jakiś czas temu na pewno by się tak stało. Rodzinne przeświadczenie o tym, że klasa wyższa ma się za lepszą kazało automatycznie stawiać się wyżej od nich, podbudowywać kiepską samoocenę. Tylko że odkąd kwas jakim wymalowane były ściany jej domu rodzinnego jest daleko i nie może jej truć, w Charlotte pojawiło się znacznie więcej zrozumienia i świadomości o tym, że... generalizacja nie ma sensu. Poznała przecież takiego Titusa chociażby, widziała tego tutaj Alexandra. Jakie miała prawo oceniać ich przez wzgląd na pochodzenie, kiedy sama chciała odciąć się od własnego?
Szczególnie, kiedy ci co krok dają jej dowody na to, że szlachcic też człowiek. Tylko śmiesznie ubrany.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, jednak w tej chwili odczuła coś, co... już jej się przytrafiło. Charakterystyczne swędzenie nosa w chwili, gdy ten się wypłaszczał i całkowicie zmieniał kształt i barwę. Przymknęła na moment oczy, nie tracąc jednak rezonu czy werwy. Miała kaczy dziób, jednak jej spojrzenie pozostawało nieufne i chłodne kiedy myślała, że musi bronić czegoś bardzo dla niej cennego.
W tej chwili jednak Selwyn postanowił dołączyć do tego kaczego spędu, musieli razem wyglądać wspaniale. A jednak postawa Charlotte trochę złagodniała. To było... po prostu miłe.
- Więc o co chodzi?
Sądziła, że oto przyjaciel szlachcic przybył żeby naprostować niestosowną sytuację Ollivandera dla jego dobra, nim dowie się nestor. Wygląda na to, że się pomyliła, tylko czego w takim razie mógł od niej chcieć Alexander?
I dalej nawet jego kaczy dziób nie przeszkadzał jej w zachowaniu skupienia. Naprostowała się i przyglądała Selwynowi milcząc i pozwalając mu skończyć. Odczekała nawet kilka chwil kiedy ten skończył mówić, jakby chciała mieć pewność że to już. Jej serce zabiło mocniej, oto spełniało się jej marzenie, tylko to wszystko był absurd. A ona znów była tylko sobą, zagubioną, ponurą dziewczyną z Nokturnu, o której zapomniała magia.
- To jakiś kiepski żart, tak? - głos lekko jej drgnął, niemal niedostrzegalnie, dyskretnie zdradzając smutną melancholię jaka czaiła się w sercu dziewczyny pewnej, że ktoś kpi sobie z jej dziecinnych marzeń. Alexander wcale się jednak nie śmiał i mimo tego kaczego dzioba patrzył na nią uważnie, zachowywał się poważnie, chyba nawet był poddenerwowany. Napiła się trochę herbaty.
- Dlaczego taka rodzina miałaby się pozbyć dziecka?
Pokręciła głową. Arystokracja ma pieniądze, jak ktoś taki nie chce dziecka to chyba oddaje je guwernantce i tyle? Co musiało być z nią nie tak już w okresie niemowlęcym, że postanowiono się jej pozbyć?
- Ta rodzina musi być nieźle popaprana, skoro spędziłeś miesiąc na szukaniu odrzutka. - gdyby było dobrze, czy przejąłby się tym, że gdzieś tam daleko jest jakaś dziewczyna którą spłodziła ta sama para? Podobno rodzina to nie tylko krew, przez szesnaście lat Lotta to sobie powtarzała. Co więc musiało się dziać, że jednak ONA miała dla niego znaczenie?
- Całe życie sądziłam, że rzuciłabym się takiej rodzinie na szyję. - a czuła się tylko bardziej niechciana ze świadomością, że ktoś tak po prostu ją oddał. - O co chodzi?
Wciąż czekała na słowa, że się myli. Że nie została oddana. Że to wszystko przypadek.
Dlaczego to w ogóle ma dla niej znaczenie?


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]27.08.18 1:36
The member 'Charlotte Moore' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]22.09.18 1:33
Serce biło mi tak, jak gdyby miało wyskoczyć mi z piersi - straciłem skupienie na czymkolwiek, a mój nos na powrót stał się taki jak na co dzień, porzucając w niepamięć kacze kształty. Nie spuszczałem spojrzenia z Charlotte, chcąc uchwycić każde drgnięcie mięśnia na jej twarzy. To, jak przyjmie te rewelacje spędzało mi sen z powiek przez ostatnie tygodnie; nie liczyłem jednak na to, że od razu rzuci mi się na szyję i rozpłacze ze szczęścia. Nie, wnioskując z informacji jakie o niej posiadałem nie należała do osób ufnych. Od zawsze musiała walczyć o swoje, dziwnym by było, gdyby tak po prostu bez mrugnięcia okiem przyjęła taki prezent, od razu godząc się z nowym stanem rzeczy. I nie zawiodła moich oczekiwań.
- Nie, to nie jest żart. Jestem całkowicie poważny - oznajmiłem, a jak rzekłem tak było: ni cień uśmiechu gości na mojej twarzy, widać zaś było na niej spięcie i oczekiwanie. Nie byłem człowiekiem, który żartował na takie tematy. Przełknąłem ślinę, po raz kolejny obracając kubek w palcach i zmieniając ułożenie nóg. Prawa do tyłu. Lewa do tyłu. Jeszcze raz, lewa do przodu. Mokre loki odkleiły się od twarzy i rozsypały po jej drobnych ramionach, kiedy potrząsnęła głową. - Nie wiem. Nie mam pojęcia, dlaczego stało się tak, jak się stało, jednak całkowicie się z tym nie zgadzam - odpowiedziałem ze ściśniętym gardłem i spuściwszy wzrok na swoje dłonie zacisnąłem palce na okrągłych ściankach kubka. O co chodzi?
- Chciałbym cię poznać. Przez całe życie marzyłem o tym, by to wszystko okazało się tylko strasznym snem, żebyś tak naprawdę nie umarła tamtego dnia - spojrzałem na nią, biorąc kolejny oddech. Żyła. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem z niej dwa zwinięte kawałki gazety, starego Proroka sprzed ponad piętnastu lat, przesuwając je na stole w kierunku Charlotte. - Rozumiem, że nie spodziewałaś się czegoś takiego... jeżeli będziesz chciała się skontaktować to możesz znaleźć mnie w Szpitalu Świętego Munga lub wysłać mi sowę. Jeżeli masz jakieś pytania możesz mi je bez oporów zadać, a ja postaram się udzielić najlepszej odpowiedzi, na jaką będzie mnie stać. Nie chciałbym cię tym wszystkim przytłoczyć, decyzja jest całkowicie w twoich rękach - powiedziałem, uśmiechając się lekko, starając się zwalczyć to przemożne uczucie, by pochwycić ją w ramiona i już nigdy nie wypuścić. To nie ja rozdawałem karty w tej rozgrywce - ja jedynie zapoczątkowałem licytację kolorów.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]22.09.18 2:16
Zabawne, że nawet najpiękniejsze marzenia los potrafi spełnić żeby pokazać nam, że nie tego chcieliśmy. Życzenie Charlotte nie zostało wypełnione opacznie, stało się dosłownie to, czego zawsze chciała. Odcięcie od Moore'ów, inna rodzina która ją odnalazła. Tylko że ta rodzina świadomie postanowiła się jej pozbyć. A o tym Lotta nigdy nie myślała. Że to wszystko nie mogło wydarzyć się bez przyczyny.
Był zdenerwowany. Zestresowany jakby go odpytywała, jakby musiał podać właściwe odpowiedzi, a przecież nie miał już wpływu na fakty które znał lepiej niż ona. Tylko pozostawały kolejne pytania.
- Dlaczego ci na tym zależało? Nie znasz mnie. Byłam jakąś wizją w twojej głowie.
Tak jak rodzina była wizją w jej głowie. Szlachta. Zabawne. To się Ben uśmieje jak mu opowie o tym wszystkim.
Póki co jednak czuła, że ma dość. Przywykła do tego, jak było. Tak po prostu. Do jakiejś swojej stateczności. Nawet jeśli czasem było kiepsko. Marzyła o wyrwaniu się gdzieś w inny świat, ale tkwiła w niej świadomość, że im wyżej człowiek sięga tym brutalniej może spaść. Jak w tej chwili - czuła że grzęźnie w piachu w który cisnęły nią te wszystkie informacje, a młody uzdrowiciel wyciąga w jej kierunku dłoń chcąc znowu pociągnąć do góry.
Dlaczego miałaby mu ufać?
- Potrzebuję czasu.
Odezwała się po chwili i lekko odsunęła. Potrzebowała jakoś to przetrawić. Przemyśleć. Chciała więcej informacji, ale nie na raz, teraz było ich za dużo. I mimo całej niechęci, coś w niej cieszyło się, że ktoś ją znalazł. Że ktoś chciał jej szukać - że na prawdę ma brata. Rodzinę. I choć nie była pewna co do tego, co to właściwie oznacza, chciała dać temu szansę. Poznać go jakoś.
- Odezwę się.
Tak. Napisze list. Może przyjdzie. Ale najpierw potrzebuje czasu. Potrzebuje pomyśleć, przetrawić to wszystko. Póki co wstała. Spojrzała jeszcze raz na swojego brata i z krótkim "na mnie pora" ruszyła do wyjścia z pubu.

zt x 2


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]15.10.18 7:50
Bądźmy szczerzy, to lato nie zalicza się do najprzyjemniejszych. I chociaż żadną pogodą Elora nie miała w zwyczaju gardzić, tak tej ponurej mgły i chłodu miała już powyżej uszu. Może gdyby słońce wyszło chociaż na kilka dni, w pełni swego blasku, to wszystko co się teraz dzieje, nie wydawałoby się tak ponure i złowróżbne? A tak, wszyscy tylko byli napędzani w swoich ponurych nastrojach.
Rozdrażnienie musiało w końcu udzielić się i jej.
Tak wiele małych spraw, a jakże upierdliwych musiało się napatoczyć na jej drogę, mimo iż nie było jeszcze nawet  południa, starała się jednak ze wszystkich sił, nie nazwać tego dnia złym, bo wtedy to już z pewnością takim by się stał. Przemierzała ulicę energicznym krokiem, w międzyczasie pilnując aby torba została na ramieniu i dyskretnie podciągając spódnicę do góry, która bez szerokiego pasa w talii sprawiała wrażenie jak gdyby miała zsunąć się lada chwila. Oczywiście wiedziała, że guziki powinny zapobiec temu, ale i tak czuła się niekomfortowo. W trakcie tego spaceru zdążyła zrobić to już kilkanaście razy, a i tak nie czuła się lepiej, ani wygodniej. Co ją podkusiło do tego wyboru? Musiała pilnować także aby ażurowa koszulka w granatowe-białe paski pozostała na miejscu i nie wysunęła się, tworząc z tyłu kaczy ogon. To wszystko sprawiło, że osiągnęła granice podzielności uwagi, nie mogąc się już dłużej skupić na drodze.
Wtem jedna z jej stóp natrafiła na ruchomy kamień i w rezultacie już po chwili poczuła w bucie wilgoć.
Skrzywiła się, wzięła głęboki oddech i.. zdławiła ciche przekleństwo. -Będę spokojna. Będę opanowana..- kolejny głęboki oddech.
Nie zamierzała wyciągać różdżki i naprawiać tego, bo nie musiała być jasnowidzem by przewidzieć efekt w dobie szalejącej magii, kapryśnych różdżek i w szczególności w tak bardzo, ale to bardzo źle się zanoszący dzień. Liczyła, że za chwilę jej uwaga zostanie odwrócona od tego jednego szczegółu więcej, i że zapomni.
Szła przecież do jednego ze swoich ulubionych sklepów, wierzyła, że to poprawi chociaż trochę jej samopoczucie i pomoże się rozchmurzyć.
To było jednak marzenie ściętej głowy. Oczywiście, musiało być. We wnętrzu panował zaskakujący tłok, co stwierdziła już z ulicy, także chcąc uniknąć przeciskania się między innymi ludźmi, skierowała do zwierzyńca pani Pickle.
Nie był on tak duży i dobrze zaopatrzony jak poprzedni, ale dla bratanka może i tak coś znajdzie. Nie wymaga przecież wiele.


Nad głową zabrzmiał cichy dzwonek, który już przez dobrą chwilę musiał być cicho sądząc po pustkach w środku. Nie przeszkadzało jej to jednak, a wręcz przeciwnie, nie wyobrażała sobie tutaj chociażby pięciu klientów w tym samym czasie, nie było tu za wiele miejsce.
Ale ten zapach, ach! Nie każdy go lubił, znała wielu takich co by z niesmakiem zmarszczyli teraz nos, ale czego innego można by się spodziewać po pomieszczeniu skupiającym tyle różnych stworzeń? Każde z nich musiało mieć swoją charakterystyczną woń, to naturalne. Zresztą, jak już chwile się tu poprzebywa, to można się przyzwyczaić, jak do wszystkiego.
Posłała sprzedawczyni uprzejme skinięcie głową i czując jak na wargach pojawia się uśmiech, ruszyła na dokładniejsze obejrzenie asortymentu. Zamierzała obejrzeć wszystko, ale skupić najbardziej na kotach bądź szczurach, tu już wszystko zależało od tego, jakich przedstawicieli zastanie. Podłoga cicho skrzypiała pod jej ciężarem, a ona niespiesznie przesuwała się wzdłuż półek, czując jak jej wnętrze rozpala chciwość. Chciałaby mieć je wszystkie, albo przynajmniej ich większość, była pewna, że poradziłaby sobie nawet z tymi niebieskimi wredotami- chochlikami, a przynajmniej jej powroty do domu, nie byłyby wtedy nudne, oj nie. Serce topniało jej jednak najbardziej na widok kotów. Małe, duże, rude czy wredne z samego spojrzenia, to już nie miało znaczenia! Chociaż z doświadczenia wiedziała, aby do tych ostatnich, tak bezmyślnie rąk nie wyciągać.
W przeciwieństwie do młodzika, który od razy przyciągnął jej spojrzenie. Nie był to jeszcze dorosły kocur, ni też już mały kociak, futro miał krótkie, ale niesamowicie gęste, czarne, ale w świetle lamp miało niesamowity granatowy blask. Łypał na nią spokojnie, wielkimi, zielonymi oczami, po chwili postanawiając podsunąć się nieco bliżej krat klatki, bez podnoszenia zadka nawet.-Leniwi jesteśmy, co?- wymamrotała pod nosem i wsunęła koniuszki palców pomiędzy pręty, zawieszając na nich lekko dłoń.-Wiem coś o tym.
Delikatne muśnięcie zimnego nosa i cienkich wąsów lekko musnęło jej skórę, łaskocząc. Rozejrzała się. Nigdzie żadnego zakazu widać nie było, w ogóle jej z tego miejsca nie było widać, gdyż od kas oddzielały ją zawieszone w powietrzu wysokie klatki oraz metalowa rama z poustawianymi w środku akwariami. Nie powinno być zatem wielkiego problemu gdyby otworzyła go i pogłaskała.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Zwierzyniec Pani Pickle [odnośnik]17.10.18 22:21
sierpień '56
Znała panią Pickle znacznie dłużej niż jakiegokolwiek innego sklepikarza na Pokątnej. Ojciec Cecily często dostarczał kobiecie nowych zwierząt, a na dodatek oboje podzielali podobne podejście do ich hodowli. Rowrwan wierzył, że istotom tym, tak samo jak ludziom należy się miłość i szacunek, toteż nie wolno ich ani karać, ani nigdy nie podnosić na nie ręki, chociażby nie wiadomo jak głupi rzecz by wykręciły. Zawsze powtarzał córce, że o ile ty będziesz dobra dla świata, to on odwdzięczy się tym samym. Cecil robiła wtedy ostentacyjną sztuczkę z wywracaniem oczu, gdyż sama dobrze wiedziała, że świat ma w głębokim poważaniu, jaką decyzję podejmie jakaś przypadkowa czarownica. Spotkała nie jednego gnuśnego Ślizgona, a nawet wywyższającego się Krukona w swoim życiu, żeby wiedzieć jak okrutni potrafią być ludzie. Cholibka, wielokrotnie doświadczyła tego na własnej skórze! Dlatego właśnie, perspektywa częstszego odwiedzania pani Pickle niż kilka razy do roku, stała się całkiem przyjemnym sposobem na odskocznię od stresu związanego z nowymi obowiązkami w pracy. Czasami zdarzało jej się nawet pomóc w karmieniu zwierząt, jednak zawsze pilnowałaby nie przekroczyć zasad ustalonych przez właścicielkę i nie wchodzić w niczyje kompetencje. Zwyczajnie, Cecily lubiła przebywać pośród futrzaków, problemu nie sprawiał nawet specyficzny zapach siana, otrębów i innego rodzaju zwierzęcych przekąsek. Wręcz przeciwnie, pod tym względem przypominała sobie ojcowski gabinet, któremu bliżej było do małego przytuliska niż faktycznego gabinetu. Z sufitów zwisały otwarte klatki, często wypełnione ptakami, które zostawały tam wedle własnej woli i odpoczywały pewne własnego bezpieczeństwa, po podłodze rozstawione leżały różnego rozmiaru czy kształtu pudła, jeśli któregoś z lokatorów naszłaby ochota na drzemkę, a ponadto, każda półka pełna książek zaopatrzona była w mały półmisek z ziarnami i karmą.
Akurat tego popołudnia miała odrobinę wolnego czasu, przyniosła więc trochę jabłek, marchewek i sałaty, które cięła kuchennym nożem na kawałki, schowana za koszami z dostawą nowych żab, wesoło rechocących w swych przenośnych domkach. Samuel wił się pod nogami czarnowłosej, czekając aż jego pulchna właścicielka wróci z zaplecza, podczas gdy Cily chwyciła jedno jabłko w dłoń i wzięła soczystego kęsa. Właśnie w tym momencie usłyszała szmer dochodzący z części sklepu bliższej drzwiom wejściowym, ale z powodu zagraconego przejścia wzięła wejście Elory za zwykły szum powodowany tupotem króliczych łapek w swoich zagródkach. Czarny kot znalazł wreszcie idealne dla siebie miejsce i usadowił się zadowolony na stopie Hagrid, przodem do niej, wpatrzony w liście sałaty zielonymi ślepiami.
- Sam, ile razy mam ci powtarzać? Koty nie jedzą sałaty, tak jak ludzie nie jedzą... Żołędzi. – Wybełkotała z ustami pełnymi słodkiego miąższu. Kot przerzucił więc spojrzenie na dłonie czarownicy, jakby krytykował sposób, w jaki kroiła warzywa.
- Leniwi jesteśmy co? – Usłyszała delikatny głos. Spojrzała na nierówno pokrojonego selera, a potem ponownie na kota marszcząc przy tym brwi. Cecylkę mało rzeczy byłoby w stanie zdziwić, jeśli chodzi o magiczne zwierzęta, toteż gadający kot, o ile niespodziewany, wydawał się zjawiskiem do wytłumaczenia. Jakoś.
- Hej! Staram się tak? Nie każdy ma naturalne szpony przy palcach i potrafi spadać ze schodów na cztery łapy. – Wzięła kolejnego gryza jabłka odgadując Samuelowi. Czemu właściwie nie? Skoro już ma zwidy do tego stopnia, że słyszy głos kota, równie dobrze może mu odpowiedzieć. Chyba naprawdę potrzebuję snu. I mniej nocnych zmian. Zanotowała w myślach uwagę na przyszłość.
- Wiem coś o tym. - Usłyszała w odpowiedzi. Zdziwiona zerknęła na kocura, sprawdzają pobieżnie, czy wszystko dobrze z jego łapami.
- Ee, widziwiasz. To, że kilka razy spadłeś z wieży kartonów nie znaczy, że nie nadajesz się na dobrego kota. Pazury masz całkiem sprawne, bo testowałeś je ostatnio na mojej łydce. - Na dowód, podciąga nogawkę lnianych spodni i pokazuje Samowi dwa świeże zadrapania. Co tu się wyrabia? Czyżby pani Pickle powinna znaleźć psychiatrę dla swojego własnego kota? Panna Hagrid obracała jabłko w ręce, przypatrując się przy tym swemu towarzyszowi. Miała głęboką nadzieję, że to  z nim było coś nie tak, a nie z nią.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Our hearts
become hearts of flesh when we learn where the outcast weeps
Cecily Hagrid
Cecily Hagrid
Zawód : Ratownik w Czarodziejskim Pogotowiu Ratunkowym
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You have not lived today until you have done something for someone who can never repay you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Zwierzyniec Pani Pickle - Page 7 Tumblr_nv6n6eEOtY1tesu1wo2_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6548-cecily-hagrid https://www.morsmordre.net/t6560-slepohulk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6562-skrytka-bankowa-nr-1658#167375 https://www.morsmordre.net/t6561-cecily-fallon-hagrid

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Zwierzyniec Pani Pickle
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach