Wydarzenia


Ekipa forum
Most oszustów
AutorWiadomość
Most oszustów [odnośnik]16.01.18 0:26
First topic message reminder :

Most oszustów

Niestabilny, chybotliwy most od wieków nietknięty niczyją ręką, wisi nad przepaścią, nad którą zawsze, niezależnie od pogody utrzymuje się gęsta mgła. Opary są tak zbite, że postawiwszy stopę na przejściu, nie da się wypatrzeć, jak wysoko nad ziemią się znajdujesz. Zanim Burke’owie zaprowadzili w Durham swoje porządki, most upodobał sobie okrutny rozbójnik, który zmuszał przejezdnych do zapłacenia mu wysokiego myta w zamian za przejazd, a kiedy już biedacy znajdowali się w połowie drogi, czarodziej zaklęciem przerywał liny i nieszczęśnicy ginęli, skręcając kark podczas upadku.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most oszustów - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Most oszustów [odnośnik]07.02.21 5:41
Pomimo chęci odcięcia się od nachalnej nieznajomej, której ufność i łagodność wyzwalały w Fenrirze zgoła sprzeczne uczucia, wilkołak nie mógł oderwać spojrzenia od jej oczu. Różnokolorowych. Jego też zmieniały barwę, choć trochę inaczej. I odbijało się w nich tyle... emocji. Ludzie byli fascynujący, z tymi swoimi emocjami. Początkowe ciepło wyczuwalne w jej tonie i gestach zdawało się zniknąć, zastąpione... chłodem? Smutkiem? Jakby ją ugryzł, choć trzymał łapy z daleka?
Fenrir nie poznał jeszcze gorzkiego smaku rozczarowania. Nie wiedział też, jak tęsknota za kimś znajdującym się bardzo daleko potrafiła zżerać wnętrze, rozpalać wątpliwości i szukać ratunku w ramionach przypadkowych przechodniów. Podobne słabości należały do nudziarza. Fenrir trzymał się z dala od bolesnych miejsc w jego umyśle - nie wiedząc, że niedługo samodzielnie odnajdzie własne takie miejsca, a tęsknota przestanie już być tak abstrakcyjnym pojęciem.
Powiódł wzrokiem za jej oczyma, które zerkały teraz w przepaść.
Naprawdę?!
Na jakimś atawistycznym poziomie od razu rozpoznał pragnienie, które ledwo zakiełkowało w jej głowie. Może był wyjątkowo wrażliwy na cudze gesty. A może rozpoznał w spięciu jej ramion i desperacji we wzroku własne lęki. Nudziarz chciał się zabić, wielokrotnie. Fenrir strasznie się tego bał.
-Nie rób tego. - wypalił, choć nie znał przecież zamiarów jasnowłosej. Chyba tak naprawdę prosił o coś Michaela, a nie ją. Nie zabijaj nas. Bo wiem, że gdy się obudzisz i zobaczysz co dziś wyprawiam, będziesz miał na to ochotę.

Michael faktycznie się obudził, ale gryzący dym przerwał mu uroczą egzystencjonalną pogawędkę z Celine i uniemożliwił popadnięcie w spiralę samonienawiści, a nawet wkurzanie się na Fenrira. Coś płonęło, tam byli ludzie, a on był aurorem i musiał działać.
Albo żałosną parodią aurora. Przejście w ogniu otworzyło się, zgodnie z jego pragnieniem, ale doświadczenie podpowiadało mu, że coś jest nie tak. Magia wydawała się rozchwiana. Jakby przejście zaraz miało zniknąć.
Czy zdąży...?
Nieważne. Bez namysłu rzucił się do przodu, oszalałeś, nie zabijaj nas, nie chcę tu spłonąć?!, ignorując pytanie Celine, które zlewało się z innym głosem w jego głowie. Zaraz oszaleje, spłonie w ogniu tego szaleństwa, ale chciał chociaż płonąć sam.
Coś śmignęło ponad jego ramieniem - promień zaklęcia. Panna Lovegood, bo teraz pamiętał już jej nazwisko, okazała się o wiele przytomniejsza i zaradniejsza niż się spodziewał. Szyba wystrzeliła, a mugole najpierw cofnęli się instynktownie, a potem rzucili do okna, do tlenu, do wyjścia z pułapki. Przejście stworzone przez Michaela pozwalało im uciec, a on przytomnie uniósł różdżkę ponownie.
-Subeo. - powtórzył, a magia ustabilizowała się zanim przejście zdążyło zniknąć. Teraz pas w ogniu już nie zniknie, nie zanim zdążą stąd uciec.
Podał rękę mugolce, której mąż pomógł wspiąć się do okna i wyciągnął ją na ziemię.
-Uważaj na ubranie, przejście jest wąskie. - szepnął, a gdy puściła się biegiem, sam pomógł wyjść jej towarzyszowi.

Po chwili w stronę Celine nadbiegły już trzy postaci, dwójka mugoli kaszlących od dymu i Michael, z trudem łapiący oddech, z osmalonymi włosami. Nadal świecił się, w słońcu, w pożodze za jego plecami, wszystkimi odcieniami srebra.
-Jest pan... aniołem? - spytała ciemnowłosa mugolka, łapiąc oddech.
Była trochę podobna do Hannah. I do Forsythii. Merlinie, przecież przed chwilą widział Forsythię. A potem znów stał się Fenrirem. A potem zniknął. A teraz był sobą, ale na jak długo?
Pokręcił głową, ale głos uwiązł mu w gardle.
Jestem potworem - cisnęło mu się na usta, ale nie mógł tego powiedzieć. Nie przy Celine, której posłał spojrzenie pełne skruchy.
Już przecież ją pamiętał.
-Przepraszam, Celine... - zaczął, ale kątem oka widział mugola, który nerwowo zerkał na płonący dom.
Wyprostował się. No tak. Nie wierzył, że dom da się jeszcze uratować, ale można spróbować.
-Fontesio. - westchnął, celując z daleka w płomienie.

udane Subeo



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Most oszustów - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Most oszustów [odnośnik]07.02.21 5:41
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 100
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most oszustów - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most oszustów [odnośnik]17.02.21 20:25
Nie spodziewała się, że ktokolwiek poza momentalnie towarzyszącą jej tęsknotą do nicości będzie w stanie dostrzec spojrzenie uciekające w kierunku eteru rozciągającego się pod ich nogami. Celine drgnęła jak oparzona, słysząc jego ciche słowa; wystarczyły trzy wyrazy, by przywrócić ją do świata żywych, a na usta ponownie sprowadzić uśmiech, choć wyraźnie przygaszony i chyba trochę też wymuszony. Nie chciała go martwić, nie chciała martwić też siebie, nie dzisiaj, przecież ten dzień w założeniu miał być przyjemnym, miał być odstresowaniem po wczorajszym wieczorze w Parszywym Pasażerze, który wciąż napawał ją lodowatym lękiem... Półwila odgarnęła kosmyk miodowych włosów za ucho i lekko potrząsnęła głową, odepchnąwszy od siebie pragnienie, które chwilę temu powiodło jej serce w stronę najcięższego z grzechów. - Nie mogłabym, przecież nie wiemy co tam jest - zapewniła solennie; poniekąd to prawda, nie chciałaby wpaść na przykład w paszczę krokodyla oczekującego zbłąkanego, frunącego wędrowca. A może właśnie by chciała...? Może właśnie taki sposób byłby prawdziwie satysfakcjonujący, zjednoczyć się z naturą rządzącą się klarowniejszymi prawami niż świat ludzki, ostatnio owładnięty szaleństwem i gonitwą mrocznych pobudek. Kiedy człowiek staje naprzeciwko człowieka zamiast wyciągać do niego pomocną dłoń, och, Celine nie spodziewała się, że przyjdzie jej żyć w takich czasach. Nie wiadomo już kto był wilkiem, a kto zaledwie owieczką.
To Michael przejął dowodzenie w ich raptownej próbie oswobodzenia nieznanych ludzi zatrzaśniętych w pułapce palącego się domu. Lovegood nie byłaby w stanie zachować podobnej trzeźwości umysłu, wykazać się gryfońską odwagą - Merlin jeden raczy wiedzieć jakim cudem wykrzesała z siebie dostatecznie dużo siły, by posłać bombardę w okienną szybę, ale z każdym kolejnym oddechem rezon opuszczał ją coraz bardziej, a kolana trzęsły się mocniej. Bała się. Okropnie, panicznie, że ci biedni ludzie nie zdążą, że płomienie sięgną także ich samych, a z niej zostanie tylko kupka popiołu i nieskończonych marzeń. Że to będzie bolało i że nikt nie usłyszy jej krzyku. Szeroko otwarte oczy zaszły łzami kiedy opadła na kolana i przycisnęła do piersi różdżkę drżącymi dłońmi, obezwładniona lękiem, który rozpanoszył się w każdym skrawku jej ciała; celne zaklęcie Tonksa o niezwykłej sile sięgnęło domostwa i położyło kres trawiącej go pożodze, choć z budynku pozostały co najwyżej zgliszcza, z których odratować można by było pojedyncze użytkowe przedmioty. Dym zgęstniał. Celine zacisnęła wtedy powieki i rękawem wolnej ręki otarła spływające z kącików łzy, by nie martwić swoją reakcją uratowanych mugoli. No właśnie, mugoli...
- Jak pan to zrobił? - zapytał mężczyzna, kiedy z płuc wyrzucił salwę ostatniego kaszlu rozdzierającego nagle otaczającą ich ciszę. Jego palec wskazujący skierowany był na patyk dzierżony przez aurora i półwila w tym momencie zrozumiała, że chyba złamali prawo. W jej mniemaniu, w jej sercu, niemagiczni ludzie byli na równi z tymi obdarzonymi czarodziejskimi talentami, ale Londyn... Londyn pod tym względem stał się dziki, zimny i obcy, karząc surowo każdy przejaw pomocy niesionej potrzebującym. Z jej gardła wyrwał się paniczny jęk. Zwróciła na siebie uwagę, ale to nieważne, och, nieważne, zamiast przeprosić czy zapewnić, że wesprą ich jakkolwiek tylko potrzeba, Celine na czworaka przeczołgała się do boku, jak owładnięte histerią kocię próbując oddalić się od tragicznej sceny. Musiała stąd uciekać, to jasne, zrobiła przecież wystarczająco by im pomóc, nieprawda? A co jeśli ktoś to widział? Ktoś z Ministerstwa? Z Tower? Co jeśli ten mężczyzna z Parszywego śledził ją aż tutaj i odnajdzie wspomnienie w jej głowie, mówiące o tym, że dopuściła się przestępstwa?
- Nie, nie, nie, nie... - czarownica powtarzała niczym mantrę, unosząc się w końcu na chybotliwych nogach, żeby biegiem rzucić się do przodu. Mugole nie próbowali jej gonić, patrzyli na nią jedynie przez chwilę, dziękując jeszcze Michaelowi, zanim niepewnie postawili kroki w kierunku zgliszczy, chętni ratować co tylko się dało. To dobrze. Niech za nią nie idą, niech nikt za nią nie idzie, Merlinie, zamkną ich w celi, osądzą i poddadzą pocałunkowi Dementora, a ona jednak nie chciała umierać, nie teraz, tak bardzo nie chciała... - Panie Tonks, musimy uciekać - zawołała płaczliwie przez ramię, obojętna na to, że rwała sobie sukienkę na krzewach, w które wbiegła, byle tylko jak najbardziej zostawić to wszystko za sobą.

| rzucam na urok wili, yolo


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Most oszustów [odnośnik]17.02.21 20:25
The member 'Celine Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 96
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most oszustów - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most oszustów [odnośnik]17.02.21 21:00
Spojrzenia przerażonego wilkołaka i smutnej półwili spotkały się na moment, rozpoznając w sobie nawzajem pęd ku śmierci - i lęk przed tym najcięższym z grzechów. Michaelowi tych grzechów tyle się nazbierało, że czasem widział koniec jako wybawienie, jakby to miało go upewnić w tym, że nie skrzywdzi już nikogo więcej. Hannah, Cory, ludzi podczas pełni, nikogo. Kroczył po cienkiej linie pomiędzy wytrwałością i bezsilnością, zachowując balans tylko dzięki temu, że wierzył w sprawę, w imieniu której walczył. A choć Fenrir bał się ognia i dymu, to mugole spadli Michaelowi niczym z nieba - gdy przypomni sobie nazajutrz strzępy tego wspomnienia, poczuje się odrobinę mniej winny, mniej szalony, bardziej przydatny.
A co pomagało Celine w utrzymaniu równowagi?

Fontesio wytrysnęło z jego różdżki z zadziwiającą mocą, strumieniem potężniejszym niż standardowy. Aż sam się zdziwił, a potem odetchnął z ulgą, widząc jak woda dławi płomienie. Pożar wydawał się zbyt duży do ugaszenia, ale najwyraźniej czar okazał się potężniejszy od ognia.
-Och, ja... - uśmiechnął się do mugola skromnie, ale z trudem kryjąc satysfakcję. -...postarałem się. - przyznał. Przygryzł wargę dopiero wtedy, gdy znów spojrzał na zgliszcza. -Ale obawiam się, że niewiele państwo stąd uratują. Ktoś podłożył ogień? - wątpliwość i przestrach w minie mugola podpowiedziały mu, że pewnie tak. Mężczyzna wydawał się pokonany, a kobieta płakała rzewnie. -Spokojnie. Proszę mnie posłuchać, tu nie jest bezpiecznie. Udajcie się na południe, do Somerset. - nachylił się do mężczyzny, zniżając głos. Żałował, że nie miał ze sobą żadnego świstoklika, ale mógł kogoś wysłać, by do nich zajrzał. -Znajdźcie kryjówkę w okolicy, wyślę tu... - ludzi, chciał dokończyć, szeptem, by Celine nie słyszała. Ale ona nagle jęknęła dziwnie, a Michael mimowolnie przeniósł na nią zaskoczony wzrok.
-Celine, spokojnie, już nic nam nie grozi... - zaczął, spoglądając w jej przerażone oczy, była tak bezbronna, tak przestraszona, tak...
piękna, jak wilczyca w świetle księżyca, jak młode kocię, jak rosa o świcie ...
I nagle nie było już Michaela, był tylko Fenrir, który wlepił w półwilę zachwycone spojrzenie. Uciekać, tak. Z nią. Za nią. Jak wilk, goniący owcę. Tonks, gwałtownie zepchnięty na granice świadomości próbował jeszcze protestować, pomyśleć o mugolach...
-Przepraszam, muszę... - spróbował coś powiedzieć, chaotycznie, bełkotliwie, mugol spojrzał na niego ze zdziwieniem...
ZAMKNIJ SIĘ NUDZIARZU, MUSIMY ZA NIĄ BIEEEEEC!!! - zdusił go Fenrir, gwałtownie, z gniewem kogoś całkowicie zaślepionego. I pobiegł, przedzierając się przez krzaki, dogonił Celine w kilku susach, chwycił ją za rękę, przez skórę przebiegł mu elektryczny dreszcz.
-Uciekniemy, gdzie tylko zechhhhhhcesz. - charknął wilczo, ufnie, jak pies przed swoją panią. Ścisnął jej dłoń mocniej, próbując ją uspokoić, swoją wilczycę, swoją zorzę północną, Celine, Celine, Celine, to najpiękniejsze z imion...
-Celine. - powtórzył, przyciągając ją do siebie. -Mów mi Fenrir. Będę twoim wilkiem, na zawsze. - obiecał ochoczo, nie będąc pewnym, czy trzymać czy puścić jej dłoń. Była taka piękna, taka ciepła, nie był jej godzien, była boginią, jego osobistą Freją lub Hellą...



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Most oszustów - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Most oszustów [odnośnik]17.02.21 21:55
Głowę nad wodą utrzymywała tylko dzięki tylu przyjaznym duszom odnalezionym w czasie głębokiej niedoli. Portowym przyjaciołom adoptującym ją do swojej bandy i swojej rodziny, ich silnych ramionach wsparcia i łagodnych komplementach gdy tańczyła przed nimi we wróżkowym upojeniu. A teraz... Teraz także dzięki Grimmauld Place numer dwanaście. Służba wysoko urodzonym nigdy nie była uwzględniona w marzeniu na własną przyszłość, ale nadeszła w czasie gdy Celine pieniędzy i celu w życiu potrzebowała najbardziej. Dlatego nie mogłaby dziś skoczyć w przepaść. Nie mogłaby tego ukrócić, nie mogłaby położyć kresu własnym zmartwieniom, za dużo było wokół niej dobrych ludzi, których mogłaby zawieść.
Słyszała kroki za sobą przedzierające się przez wysoką, mokrawą trawę. Słyszała szelest pędu, słyszała bicie serca - własnego, jego dudnienie w uszach, wściekłe i przerażone, co ja zrobiłam, co zrobiłam? Czy ktoś to widział, czy ktoś ich rozpoznał, będzie w stanie skojarzyć tożsamości z obroną mugoli tępionych przez cały Londyn? Celine podświadomie liczyła, że jeżeli odbiegnie daleko, to wyzbędzie się własnego udziału w czymś, co normalnie winno przynosić dumę. Przecież komuś pomogła, dołożyła malutką cegiełkę do uratowania ludzkiego życia, podczas gdy jej ojciec był oskarżony o jego zakończenie...
Michael w końcu dopadł do niej, złapał za rękę i zatrzymał, obrócił, przycisnąwszy do siebie w protekcyjnym uścisku; jego głos był inny, warkliwy, wręcz wilczy, ale nie wzbudził on w półwili dodatkowego przerażenia, o nie. Wręcz przeciwnie. Ukoił, pomagał uspokoić oddech, a bijące od aurora ciepło sprawiło, że w ślepym zaufaniu oparła czoło o jego ramię, wciąż trzymając - mimo wszystko - ręce ułożone przy własnych bokach. W jednej z dłoni dalej panicznie drżała różdżka, która wydawała się palić teraz jej skórę od wewnątrz. Czy naprawdę miała się czego wstydzić? Bać?
- Fenrir? - powtórzyła po nim głucho, a łzy wciąż ciekły ciurkiem po policzkach szkarłatnych z nadmiaru emocji i prędkiego biegu. Lęk stępił jej mądrość, ale Celine nie mogła oprzeć się wrażeniu, że coś było nie tak. Stojąc wśród łysych, ostrych krzewów odsunęła lekko twarz i spojrzała na niego od dołu, spod kurtyny jasnych rzęs. - Przecież ma pan na imię Michael, dlaczego Fenrir? Co się... co się stało, zmieniło? Ja nie rozumiem - załkała. Wszystko wydawało się ją przytłaczać, pytania uparcie pozostawały bez odpowiedzi, a długie, smukłe palce ocierały łzy wielkie jak grochy, zanim zatęskniła za ciepłem i przylgnęła do niego jeszcze mocniej. Może powinna była się go bać, ale w niezrozumiałym, abstrakcyjnym kalejdoskopie wszechrzeczy tylko on teraz gwarantował jej poczucie bezpieczeństwa. - Odejdźmy stąd, proszę. Ja... Nie chcę już tu być, Michaelu, nie, Fenrirze. Muszę dostać się do domu - wyjaśniła cicho. - Do Londynu. - I nikt nie miał prawa dowiedzieć się o tym, co tu dziś zaszło. Na pewno nie lady Aquila, nie żaden domownik z Grimmauld Place.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Most oszustów [odnośnik]17.02.21 22:58
Teraz, gdy trzymał ją w swoich ramionach, wszystko było takie, jak być powinno. Zniknął niepokój, zniknął wilczy zew, zniknął nawet Michael. Była tylko ona, ta cudowna istota potrzebująca jego pomocy, jego ochrony. Tak ciepła, delikatna, krucha i ufna. Gdy spotkali się po raz pierwszy, nie rozumiał tego zaufania - chciał uciec, jak najdalej od niej, jak najdalej od tego jakże ludzkiego uczucia. Teraz nie rozumiał zaś, jak mógł się temu opierać.
Potrzebowała go.
A on potrzebował jej, niczym kompasu, niczym światła w ciemności. Był zagubiony w tym świecie, nowym i chaotycznym, a ona była niczym słońce. Przytulił ją mocno i delikatnie zarazem, jakby bał się jej dotknąć. Nie wiedział nawet, czy jej pragnie - nie, chyba nie tak, jak kobiety utkanej z czarnej mgły czy Hannah czy Cory. One były ludźmi, tylko ludźmi, choć czasem budziła się w nich wilcza odwaga.
Ona była boginią, jutrzenką, zorzą polarną.
-Wszystko się zmieniło. - wyszeptał, z uśmiechem spoglądając w jej oczy. Po jego policzkach też pociekły łzy wzruszenia, bo wreszcie znalazł nowy cel, bo właśnie zmieniło się całe jego życie. Poszukiwał w ludzkim ciele nihilizmu, zabawy, beztroski, chciał wycisnąć z życia wszystkie soki, chciał pożreć wszystko na swojej drodze.
Ale w życiu były piękniejsze rzeczy niż zabawa. Jeszcze ich nie rozumiał, ale właśnie jedną widział, a radość rozpierała mu serce.
-Jego już tu nie ma. - wymruczał z wdzięcznością, bo to dzięki niej zdołał spętać Michaela na smyczy. Jego ratunek, jego pani, jego boginii. -Ja jestem Fenrir. - wyszeptał, z zachwytem odgarniając jej jasne włosy. -Nie płacz, proszę... - dodał, powoli uświadamiając sobie, że to złe uczucie. Smutne. Płakała inaczej niż on, nie z zachwytu... Szkoda. Ktoś mógłby się nim kiedyś zachwycić, ale nie mógł oczekiwać tego od takiej boginii. Prawdę mówiąc, nie mógł tego oczekiwać od nikogo - Michael skutecznie wytłumaczył mu, że jest ohydny, że jest p o t w o r e m. Przynajmniej miał zęby i pazury i różdżkę i pięści i mógł ją chronić, schować w swoich ramionach.
-Nie płacz, przecież zawsze, ZAWSZE będę cię chronił... - obiecał żarliwie, próbując odszukać jej wzrok. -Pożrę każdego, kto podniesie na Ciebie rękę, Celine, Celine, Celine... - jej imię tak śpiewnie układało się na języku, aż odechciewało mu się warczeć. Pokiwał głową, gdy poinformowała, że chce do domu. Wszędzie ją odprowadzi, wszędzie! Olać nudziarza i jego myśli o rejestroścacji różdżek, olać policję, olać stolicę, olać wszystko. Był niepokonany, Celine dodawała mu skrzy...
-Cho... HEP! -...deł, ale nagle zniknął, niesiony skrzydłami zupełnie innego rodzaju. Biedna Celine została sama w środku głuszy, a zdezorientowany Fenrir ocknął się zupełnie gdzie indziej. I pewnie rozpaczałby tam nad utraconą Celine, gdyby przyjazny nieznajomy nie zaoferował mu narkotykowego upojenia. Po widłach Celine Lovegood już na zawsze splecie się w myślach Fenrira z boginią słońca, opisaną mu przez Johnatana.

/zt czkam dalej!



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Most oszustów - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Most oszustów [odnośnik]18.02.21 1:24
Potrzebowała go.
Fenrira czy Michaela, nieważne, to nie miało znaczenia tak długo, jak długo trzymał ją przy sobie i nie pozwolił skrzywdzić światu. Przylgnęła do niego jak do esencji życia, jak do czegoś, co miało ochronić ją przed deszczem, piorunem i potem suszą. Kiedyś stał się blaskiem nadziei w istnieniu jej ojca, wspomagał sprawę i zapewniał, że odnajdzie dowody mogące oczyścić jego dobre imię, ale dzisiaj ten czas już minął - dziś oferował ramię jej, nie panu Lovegoodowi, zamykając przestraszoną dziewczynę w cieple silnych rąk.
- Gdzie jest...? - podjęła cichutko, ale równie dobrze tego pytania mógł już nie dosłyszeć. Usta Celine przylegały do jego koszuli. Nie rozumiała, teraz stał się Fenrirem, choć wcześniej był Michaelem i nie warczał w taki sposób; jego sylwetka układała się inaczej, pochylał się w sposób jaki dostrzegła na moście oszustów, nie zaś przed płonącym domem mugoli, który teraz nieszczęśnicy musieli przeszukiwać w pragnieniu odzyskania czegokolwiek drogocennego. Och, należało o tym zapomnieć. Po prostu wyprzeć ich istnienie z pamięci, ale Merlinowi niech będą dzięki, że nikomu nie stała się krzywda. Oswobodzona z płomieni para wyszła z tragedii bez szwanku, jedynie nawdychali się dymu, ale za sugestią Michaela - Fenrira? - mogliby odnaleźć drogę do nowego bezpiecznego miejsca. Celine życzyła im wszystkiego dobrego, nawet jeśli fakt ich przeżycia zagrażał jej własnemu... Ale to nic. Nikt ich nie widział. Na pewno. - Fenrirze, boję się - wyznała, kiedy poprosił, by wyzbyła się łez. To nie było takie proste, zdawały się cieknąć same, stworzone z miesięcy tłumionych emocji, które nagle znalazły ujście w sercu bijącym niczym dzwon. Krtań zdawała się ściśnięta od środka, drżała, ale z każdym oddechem było jej bliżej do względnego spokoju. Pomagał jej, on, jego obecność, silny, a jednocześnie tak delikatny uścisk, jakby była stworzeniem zbudowanym z drogocennej porcelany, godnym najwyższego szacunku.
Od dawien dawna nikt nie przytulał jej w ten sposób.
- A co jeśli akurat nie będzie cię obok? Ledwie mnie znasz, a ja mieszkam daleko, w wielkim domu, wśród ludzi, k-którzy... Którzy nie lubią mugoli, najdroższy Merlinie, Fenrirze, co my zrobiliśmy - głos znów się załamał, ale Celine tym razem nie załkała już tak donośnie jak wcześniej, jedynie przykładając własną dłoń do ust, by zdusić w nich niewypowiedziane poczucie nadciągającego wyroku. Pożrę każdego, obiecał, Celine, Celine, Celine, w tym tembrze jej imię brzmiało jak tajemnica, jak tożsamość bogini powtarzana w pełnej namaszczenia mantrze - dopiero wtedy objęła go rękoma, skinęła delikatnie głową, a miodowe włosy zakołysały się lekko na wietrze. Poszłaby za nim, za Fenrirem, na koniec świata. I czuła, że tak właśnie będzie, kiedy... Mężczyzna nagle rozmył się w powietrzu. Zniknął, a ona tuliła do siebie jedynie zimne powietrze.
Zdezorientowana i przytłoczona samotnością półwila zakwiliła ponownie; czekała na niego pięć, dziesięć minut, wśród ostrych krzewów, zanim zdała sobie sprawę, że jej bohater nie wróci. Nie dzisiaj. I poddała się - znów, teleportacją powracając na granice Londynu, by zmyć z siebie swąd dymu i dotyk ciepłych dłoni, które obiecywały - najwyraźniej fałszywie - ochronić ją ode złego.

zt tears


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Most oszustów [odnośnik]16.05.21 22:15
<- przychodzimy stąd.

Zaproszenie było krótkie, konkretne, tak jak konkretną była sama Rita. Czas przeistaczał skórę w żelazo, miękką kobiecość w stal, społeczne oczekiwania obracał w pył; Wren nie obruszył brak konkretnej reakcji na jej słowa, w tym na ostatnie pytanie dotyczące udania się do ogrodu, bo już po chwili przekroczyła próg domu i ruszyła za gospodynią do jadalni. W pomieszczeniu, ku jej zdziwieniu, znajdował się talerz z przygotowanym obiadem. Runcorn zapewniła w liście niedoczekanie względem podobnej gościnności, a Azjatka nie kwestionowała jej szczerości, tym bardziej zdziwiona zastanym widokiem. Potrawa była prosta ale pachniała przyjemnie, złożona z ryżu, którego Chang nie dostała już na dwóch z magicznych targów na Pokątnej. Straganiarze zapewniali, że akurat sprzedali ostatnie porcje zanim nadeszła, choć czarownica podejrzewała, że tak naprawdę trzymali towary pod ladą dla najbardziej zaufanych przyjaciół i członków rodziny.
- Miło z twojej strony - odparła gładko Wren, głucha na przytyk względem jej krwawego dominium, jednocześnie zasiadając przy stole, by chętnie zabrać się za jedzenie. Tak proste danie trudno było zepsuć, na szczęście. W tym czasie do Rity zawitała sowa niosąca wiadomość, o której treść Azjatka nie zapytała. Szanowała cudzą prywatność, lata temu nauczona wyzbycia się wścibskiej ciekawości, choć nie mogła odmówić sobie lekkiego uniesienia jednej brwi w rozczarowanym zdziwieniu, gdy kobieta obwieściła, że wezwały ją obowiązki. Szkoda. Nastawiła się na pojedynek, nawet jeśli w ostatnim czasie jej magiczna uwaga lgnęła do czarnomagicznych tematów bardziej niż uroków, które w Hogwarcie połączyły wspólnym zainteresowaniem dwie ślizgonki. Skinęła głową w zrozumieniu, po czym zmrużyła oczy na dźwięk propozycji. - Właściwie to czemu nie. Mam wolną resztę wieczoru i chętnie zobaczę cię w akcji - przyznała, podnosząc się z miejsca. - Nie będę wchodzić ci w drogę - zapewniła jeszcze. Buty wciąż miała na nogach, wystarczyło sięgnąć po płaszcz przewieszony przez oparcie krzesła, poprawić torbę na ramieniu i ruszyć za Ritą przed dom, sprzed którego miały udać się w podróż. Na szczęście miała przy sobie magicznie pomniejszoną miotłę.
Niebawem dotarły na ziemie Durham. Miejsce, do którego kierowała się Rita, było ponure, skąpane w czerwieni zachodzącego słońca, graniczące z przepaścią owianą mgłą gęstą jak mleko. Przeleciały nad mostem, docierając na jedno z jego ujść, aż skierowały się pomiędzy wysokie sosny, łagodnie osiadając na podłożu podmiękłym od wcześniejszych ulew. Nieopodal mostu widać było ruiny spalonego drewna, które do niedawna musiały być domem. Mugolskim. Zgodnie z wcześniejszą umową Wren nie ruszyła przodem, pole do tego oddając Ricie. To ona tu dowodziła, to było jej zadaniem; Azjatka dobyła różdżki i, po ponownym pomniejszeniu miotły, spojrzała na swoją towarzyszkę.
- Zdradzisz mi co dokładnie masz tu do zrobienia? - poprosiła półszeptem, głosem cichym, przeznaczonym wyłącznie dla uszu Runcorn. - Chowają tu szlamy? W dziczy, jak zwierzynę dla myśliwego. Żadne cywilizowane miejsce już nie przyjmie w swoje progi takiego robactwa, nic dziwnego, jeśli zaczęli kryć się po lasach - kontynuowała z obrzydzeniem. Prowadząca naprzód ścieżka była wąska i kręta, częściowo przysłonięta przez rozłożyste gałęzie pokryte sosnowym, świerkowym igliwiem. Kilka mil stąd stała pozornie opuszczona, porośnięta mchem i bluszczem chatka, do której mogły dotrzeć pieszo. Lot na miotłach przez tak gęste drzewa byłby bardzo ryzykowny. - Homenum revelio - zaintonowała Wren po chwili, ledwo dosłyszalnie. Bezpieczeństwa nigdy dość.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Most oszustów [odnośnik]16.05.21 22:15
The member 'Wren Chang' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 9
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most oszustów - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most oszustów [odnośnik]17.05.21 1:25
Gdy Wren zjadła prosty posiłek i zgodziła się na warunki, czym prędzej dosiadłyśmy mioteł. Naprawdę chciałam mieć to wszystko już z głowy, wrócić do domu, odesłać kobietę do siebie i położyć się na łóżku, patrząc w sufit z niedowierzaniem, że kolejny dzień okazał się tak męczący. Nasłuchiwałam każdej nocy czy mój braciszek nie wraca do domu i nigdy nie wracał. Nie było go już prawie dziesięć lat, a ja w głębi duszy liczyłam, że zginął, że już dawno larwy zagnieździły się jamie szpikowej jego kości. Teraz jednak czekało na mnie zlecenie od dawnego znajomego i nie zamierzałam stracić zarobku przez to, że Chang chciała sobie potrenować. Na szczęście ta miała rozum w głowie i odwagę, by spróbować iść z nią. Patrząc na to co w liście napisał Irwin, dodatkowa osoba nie powinna w niczym wadzić, a wręcz przeciwnie, może okazać się nawet przydatna, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Lądując, dostrzegła spaloną chatkę, gdzieś pod lasem. To o nią musiało chodzić mężczyźnie. Doszczętnie spalona nadawała się co najwyżej do przeszukania, a ten twierdził, że już to zrobił. Niezależnie od tego jak bardzo wierzyłam w jego spostrzegawczość, wolałam sama rzucić okiem na tę okolicę, zanim przejdziemy do głównego punktu programu. - Cicho - powiedziałam tylko, nie odrywając wzroku od okolicy i rozglądając się na boki.  - Homenum Revelio - wypowiedziałam szeptem, a czując, jak magia przepływa przez moją dłoń. W okolicy ktoś był, wyraźnie to czułam. Potrzebowałam jeszcze jednak chwili, by zorientować się, ile istot zmierza w naszą stronę. Istot lub ludzi? Czy w ogóle zmierzały w naszą stronę, czy stały tam z boku? Most, który był tuż obok, wydawał się opuszczony, ale czaiło tam się licho. - Szybko - powiedzialam krótko, ciągnąc kobietę za sobą za okoliczne drzewo, aby ta się schowała. Gestem dłoni pokazałam jeszcze, że ma się zamknąć. - Na moście, jedna osoba. Nie będzie przyjazna - powiedziałam cicho, domyślając się, że może to być człowiek, którego Irwin chciał odnaleźć. - Jeśli zaatakuje - broń się i spróbuj go unieruchomić - wyszeptałam niemal bezgłośnie, a sama wysunęłam głowę zza wielkiego wiązu, próbując dostrzec coś więcej. Różdżkę trzymałam jak zwykle zaciśniętą w prawej dłoni, mocno, tak by nawet nie próbowała mi wypaść. Głęboki wdech i wydech. Robiłam to dziesiątki razy. To, czemu jak zwykle adrenalina skacze w górę? Jeśli Greyback miał rację, ten mężczyzna dostatecznie dużo w swoim życiu nabroił, ale informację, jakie posiadał o tej okolicy, mogły okazać się bezcenne. Współpracowałam już wcześniej z Burke'ami, oni też zapewne sporo by za ciekawostki o kryjówce mugoli na ich ziemiach zapłacili. - Zbliża się do nas, ale powoli - zwróciłam się ponownie do Wren. - Może wiedzieć, gdzie schowały się okoliczne szlamy, z tamtego domu, ale podobno nie jest przyjaźnie nastawiony do nikogo. Wątpię, że powie nam po dobroci - dodałam jeszcze, wstrzymując oddech, bo skrzypienie mostu, było coraz głośniejsze, tak jakby on zbliżał się w naszą stronę. Przecież nie mógł nas dostrzec. Byłyśmy wystarczająco schowane. A może to wiatr?
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859
Re: Most oszustów [odnośnik]17.05.21 1:25
The member 'Rita Runcorn' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Most oszustów - Page 6 TjjTc9e
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most oszustów - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most oszustów [odnośnik]17.05.21 18:11
Oschłość i władczość Rity nie uchodziła uwadze; związana z wykonywaniem zawodowych obowiązków była zadziwiająco wprost proporcjonalna do codzienności, bo choć nie były ze sobą szczególnie blisko, Wren wychodziła z założenia, że najlepiej drugą osobę poznaje się podczas pojedynków - a tych im nie brakowało, jeszcze od czasu szkoły. Przyzwyczajona do podobnego zachowania (którego nie tolerowałaby w wypadku nikogo innego, zapewne, zważywszy na to, że nie sprawiało jej to wszelkiej przyjemności) po prostu usłuchała przewodnictwa towarzyszki. Obiecała przecież, że nie będzie wchodzić jej w drogę, nie w jej zwyczaju było także dramatyzowanie; kiedy zaklęcie mające na celu zdemaskowanie czających się nieopodal jednostek zawiodło, wzniecając w powietrze zaledwie kilka iskier, Azjatka zmarszczyła brwi i przeklęła w myślach. Musiała lepiej się skupić. Zapowiadało się na to, że wymiana zaklęć nie będzie jedynie formą sparingu, a rzeczywistą konfrontacją z kimkolwiek, kogo Rita sprawnie zauważyła na moście.
Pociągnięta nagle za jedno z wysokich drzew Wren nie zdążyła spojrzeć pod nogi, łamiąc pod podeszwami wysokich butów kilka mniejszych gałązek; były podmiękłe, ale i tak wydały z siebie cichy dźwięk podobny do kroków stawianych przez łanię. Na ich nieszczęście - nadchodzący mężczyzna był na tyle uważny, że przystanął na chwilę i wytężył słuch, poprawiając przewieszony przez ramię wór; odłożył go potem na deski delikatnie chyboczącego się mostu i profilaktycznie sięgnął po różdżkę.
Jeszcze ich nie dostrzegł, ale było to jedynie kwestią czasu.
- Po dobroci byłoby nudno - Azjatka szepnęła do swojej towarzyszki, nieco wychylona za konar, by dostrzec jak nieznajomy chwyta za magiczne drewno, gotów do konfrontacji. One powinny zrobić to samo. Od dłuższej chwili mająca własną różdżkę w dłoni czarownica skierowała jej ostrawy szpic na samą siebie, decydując się wesprzeć swoją przewagę w nadciągającym pojedynku. Oczywiście zakładając, że tym razem magia przepływająca przez jej dłoń usłucha rozkazu i odpowie jej skuteczną wiązką czaru. Dość miała na dziś niepowodzeń. - Mico - zaintonowała cicho, po czym sięgnęła do torby i wyciągnęła z jej kieszonki Oko Ślepego, pierścień, który wsunęła na palec. Słońce niemal całkowicie skryło się już za horyzontem, a Wren nie miała zamiaru doszukiwać się oponenta w ciemności jedynie przez pryzmat wiązek ciskanych z różdżki.

| skradanie za marne 20, idziemy do szafki



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Most oszustów [odnośnik]17.05.21 18:11
The member 'Wren Chang' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 73
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most oszustów - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most oszustów [odnośnik]03.06.21 18:59
wracamy z szafki

Stanie na zimnie w towarzystwie Chang i spadających nam z tyłków ubrań wydawało się co najmniej dziwne. Widziałam, jak jeden z tych typów ślini się na nasz widok i cieszyłam się, jak dobrze zadziałały nasze zaklęcia, sprowadzając go na ziemię z ewentualnymi oczekiwaniami. Przyznaję, dostałyśmy wciry. Mogłoby pójść lepiej, ale oni też nie radzili sobie źle. Nie biłabym im jednak braw i kłaniała się w dół, dziękując ze przyjemny i udany pojedynek. Ruszyłam się o krok do przodu, obserwując jednego z mężczyzn, gdy mój wzrok spoczął na drugim. Leżał na ziemi, a ja nie potrafiłam co prawda ocenić na pierwszy rzut oka z tej odległości, jakie dokładnie obrażenia odniósł, ale nie wydawał się szczególnie żywy. - Ty - kolejny krok, celując różdżką prosto w mężczyznę, który śmiał nas atakować. Dwie bezbronne damy w lesie i dwóch rosłych mężczyzn. Wstęp do wspaniałej powieści erotycznej, która rozpalałaby policzki starych panien. Nie tym razem. Spojrzałam jeszcze na Wren, nie wyglądała najlepiej, też oberwała, ale przecież sama chciała lecieć ze mną. Ziemie Durham były stosunkowo bezpieczne, ale chyba nie spodziewała się, że zupełnie nic się na nich nie wydarzy. - Ty śmieciu - wycedziłam przez zęby, czując, jak mroźny wiatr zrywa z moich pleców koszulę, która i tak wisiła na kilku nitkach. Doskonale, teraz zaplątany w pajęczynę wróg widział mój biustonosz. Dlatego wolałam tropić z ukrycia, nie rzucać się, o ile nie było takiej wyraźnej potrzeby. Gdyby nie tamta gałązka złamana przez Chang, nawet by nas nie zauważyli i miałybyśmy przewagę, wręcz banalną do wykorzystania. - Timoria - wypowiedziałam, celując w niego różdżką. Prosto w pysk tego kolesia. Nie poczuwałam się w odpowiedzialności, aby być dla niego miłą, chociaż fakt, że na ziemi nieprzytomny leżał facet, którego miałam przesłuchać, nie był zbyt wygodny. Jeśli przeżył to pół biedy, docucę go i zrobię, co trzeba, jeśli jednak był martwy... Trzeba było cokolwiek wyciągnąć z tego człowieka, a do tego musiał chociaż oddychać. Potem może odejść w wieczne zapomnienie. Trudno.

Wren: 109/202 (63 tłuczone, 30 elektryczne), -20 do kości
Rita: 148/215 (24 cięte, 43 tłuczone), -15 do kości

Elphias: 0/80 (martwy)
Beldon: 41/80 (29 odmrożenia, 10 oparzenia), -20 do kości

Działające zaklęcia:
- casa aranea (ostatnia tura bez obrażeń)


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Most oszustów
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach