Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet Xaviera
AutorWiadomość
Gabinet Xaviera [odnośnik]09.04.21 11:53
First topic message reminder :

Gabinet Xaviera

Gabinet to miejsce, w którym Xavier spędza dużo czasu jeśli nie jest w pracy. Mało kto ma do niego dostęp, to właśnie tutaj przechowuje większość swoich ksiąg, zapisków i znalezisk. To tutaj spędza czas nad woluminami szukając nowych wskazówek oraz bada znalezione artefakty, planuje wyprawy i inne przedsięwzięcia oraz rozmyśla nad interesami rodzinnej Palarni. W pomieszczeniu znajduje się kominek, przy którym stoją dwa fotele, a pomiędzy nimi mały stolik, na którym często stoi karafka z jego ulubioną whiskey. Pod oknem, z którego rozpościera się widok na zamkowe ogrody, zlokalizowane jest duże, dębowe biurko z kilkoma szufladami, na którym przeważne leży sporo dokumentów, nie tylko dotyczących artefaktów, ale również i rodzinnych interesów. Pod ścianami stoi wiele szafek i komód, wiszą na nich półki, na których, pod szklanymi kopułkami stoją artefakty, które już zbadał i postanowił zatrzymać dla siebie jak i wiele innych przedmiotów, których przeznaczenia nie zdążył jeszcze odkryć. W pomieszczeniu przeważnie panuje półmrok, źródłem oświetlenia najczęściej jest tu kominek lub dwa, pokaźne, świeczniki ulokowane na biurku, palące się kiedy Burke przy nim pracuje.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Xaviera - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]31.12.23 15:09
Burke rzadko myślał o tym, że jest rozpoznawany w szerokich kręgach społeczeństwa. Był przyzwyczajony, że nazwisko jego rodziny były powszechnie znane, to pomagało w interesach, a on, jako jeden z wielu pracoholików w rodzinie, doskonale zdawał sobie sprawę, że bycie znanym, pomaga w pracy. Nie znaczyło to jednak, że polegał tylko na sławnym nazwisku. Pracował ciężko, zdobywał znajomości i podtrzymywał je by zarówno dbać o interesy Palarni, którą miał w swoim zarządzaniu, jak i o interesy Sklepu, w którym pracował jako specjalista od artefaktów. Mimo wszystko bycie rozpoznawanym było dla niego czymś oczywistym.
- Zgadza się, przede wszystkim aspekt kulturowy. - pokiwał głową zgadzając się z jej słowami.
Sięgnął po filiżankę z herbatą i upił łyk, po czym lekko nachylił się nad stolikiem by mieć lepszy widok na notatki, które zaczęła robić kobieta. Jednocześnie również zaczął sam robić notatki, wiedział, że jej z całą pewnością będą o wiele dokładniejsze, jednak mimo wszystko lubił mieć też swoje, które zapisał swoim, typowym stylem.
- No cóż, jestem przekonany, że w bibliotece znajdą się stare tomy. Moja prababka była bardzo biegła w łacinie, z całą pewnością pozostawiła po sobie wiele przydatnych ksiąg. - odparł spokojnie kiwając głową, po czym sięgnął po różdżkę, którą po chwili machnął, a księgi leżące do tej pory na blacie biurka podleciały do nich.
- Na dzisiaj udało mi się znaleźć na półkach „Przewodnich po tajnikach Łaciny”, „Łacińskie sentencje i ich tłumaczenia”, „Gramatykę opisową” oraz typowy słownik. - powiedział wskazując na księgi.
Nie wiedział na ile będą one dzisiaj im przydatne, jednak nie chciał wyjść na nieprzygotowanego. Wystarczyło, że nie miał pojęcia o tym języku, oprócz kilku powszechnie używanych zwrotów.
Zapisywał wszystko co mówiła, starając się również podkreślać najważniejsze informacje. Już na tym etapie wiedział, że wybrał odpowiednią osobę do tego zadania. Panna Multon nie traciła czasu na pogadanki, tylko szybko przeszła w tryb nauczycielski, co bardzo mu odpowiadało. Nie chciał tracić bez sensu czasu na głupoty, miał się nauczyć nowego, kompletnie nieznanego mu języka by lepiej prosperować w pracy. Nie przepadał za poleganiem na innych jeśli naprawdę nie musiał, a skoro miał możliwość unikania wynajmowania tłumaczy w przyszłości, zamierzał z tego skorzystać.
- Czyli w sumie mamy sześć podstawowych czasów, dobrze rozumiem? Czy te jeszcze się dzielą na jakieś inne? - dopytał pozwalając sobie przerwać jej na chwilę.
Nie chciał żadnych niedopowiedzeń, a też nie chciał być jednym z tych uczniów, którzy tylko kiwają głowami jakoby wszystko rozumieli, a potem nie potrafią sobie sami poradzić bez pomocy nauczyciela.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]12.01.24 11:48
Zaskoczyła ją łatwość, z jaką przyszło jej spełnienie funkcji nauczycielki dla wielkiego lorda - choć miała już na koncie kilka doświadczeń z organizacją prywatnych korepetycji, a także odległe wspomnienia z prowadzenia zajęć z anatomii dla szerszego grona przyszłych uzdrowicieli - nie odznaczała się wcale godną pozazdroszczenia cierpliwością ani pięknem słowa. Była pragmatyczna, zadaniowa, nieco oschła; zawsze stawiała swoim uczniom jasne oczekiwania, choć gdy porzuciła Munga i zaczęła zgadzać się na osobiste prośby przybierały one łagodniejszą formę - bo skoro uczenie nie było już jej obowiązkiem lecz zadaniem, za które jej płacono starała się trzymać jedynie tego zakresu, który realnie jej klientów interesował.
Rzadko podejmowała się korepetycji dla lordów - okazyjnie zdarzało jej się zgadzać na zlecenia lady. Sądziła, że ich wymagania wobec niej mogą okazać się nie do zniesienia, że będą chcieli, by wykonywała za nich większość pracy. Xavier jednakowoż nie odznaczał się władczością, o którą mogłaby go posądzać, przynajmniej nie dziś. Był równie pragmatyczny i zadaniowy co ona, nastawiony na cel - być może to właśnie dlatego dogadanie się przychodziło im łatwo.
Obserwowała kątem oka jego notatki i uśmiechała się pod nosem. Nie zdawał sobie sprawy, że ich dzisiejsza lekcja była właściwie nowością też dla niej - zawsze była dobra z łaciny, nigdy z niej nie zrezygnowała; ale minęło sporo czasu odkąd ostatnio mogła w tym języku rozmawiać z innymi medykami. Co za szczęście, że miała bogatą kolekcję książek; niczego więcej w życiu nie magazynowała.
- Łacińskie sentencje są anegdotyczne, ciężko nauczyć się z nich gramatyki i podstaw koniecznych do rozszyfrowania antycznych manuskryptów, niemniej jednak warto je znać, bo przewijają się w kulturze; i utrwalają słownictwo, tak ważne na dalszym etapie nauki. Gramatyka opisowa jest za to literaturą obowiązkową. Nie jestem pewna, które wydanie znajduje się w lorda zbiorach, ale może to nie mieć większego znaczenia; język jest zbyt stary i wymarły, by gramatyka mogła ewoluować w czasie, niektóre opracowania są po prostu przystępniejsze dla nowicjuszy.
Jej długi warkocz zsunął się po ramieniu, gdy nachyliła się nad stołem, by zapisać pochyłym, starannym pismem to co chciała przekazać; w międzyczasie sączyła kawę, oczekując na pytania, których - szczęśliwie - się doczekała. Przeczuwała, że dziś otrzyma ich wiele i była zadowolona, że każdy z tych aspektów zdążyła sobie powtórzyć.
- Nie ma więcej niż sześć czasów, natomiast w każdym czasie można zastosować cztery różne koniugacje. Wybór nie jest dowolny, każdy czasownik należy do jednej z tych koniugacji, ich zapis zmienia się jedynie w zależności od używanego czasu. Najprościej, ostatnia litera tematu sugeruje koniugację... od nich będzie zależeć także odmiana przez osoby. - Temat nie był taki najprostszy, więc krótkimi pociągnięciami stalówki pióra rozrysowała na pergaminie tabelkę, w której mogła zapisać przykłady dla każdej kolejnej kategorii.
Nie oczekiwała wcześniej, że czas będzie upływał jej tak gładko i prędko; że lord Burke okaże się świetnym uczniem, a ona sama opuści Durham usatysfakcjonowana i dumna. Czy bardziej z niego czy z siebie - nie miało to większego znaczenia.

/zt


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]13.01.24 22:23
Burke zawsze podchodził poważnie do zadań. Zwłaszcza tych, które sam sobie wyznaczył, a tych było ostatnio coraz więcej. Nie narzekał jednak, bo jako jeden z głównych pracoholików w rodzinie, lubił mieć czymś zajętą głowę. Rzadko pozwalał sobie na odpoczynek, bo po prostu nie lubił nic nie robić. Nuda była domeną ludzi mało inteligentnych, więc nawet jeśli pozwalał sobie na chwilę relaksu nigdy nie było to nic nie robienie. Zawsze znalazł sobie jakieś zajęcie, przy którym mógł się zrelaksować...nie było też nic dziwnego w tym, że przeważnie, mimo wszystko było to coś związanego z pracą. Pracoholik wypisz wymaluj.
Dzisiaj jednak przyjął role ucznia, który z nieskrywanym zaciekawienie słuchał swojej nauczycielki robiąc wyczerpujące notatki ze wszystkiego co mu przekazało. Doskonale wiedział, że kiedy tylko znajdzie wolną chwilę między obowiązkami rodzinnymi, a biznesowymi, będzie siedział nad księgami i dalej zgłębiał temat łaciny. Cieszył się, że poprosił o pomoc pannę Multon. Już teraz wiedział, że ich współpraca będzie owocna. Sprawdzała się bardzo dobrze w roli nauczyciela, była rzetelna i dokładna, a właśnie takiego nauczyciela szukał. Zwłaszcza, że kiedy uczył się greckiego musiał mieć przyspieszony kurs, jako, że żył wśród ludzi posługujących się tym językiem na co dzień. W przypadku łaciny nie miało być tak łatwo, bo teraz mało kto porozumiewał się za jej pomocą. Tutaj będzie musiał poświęcić zdecydowanie więcej czasu i energii. Był jednak na to gotowy.
Pokiwał głową notując jej słowa odnośnie przydatności książek, które na dzisiaj udało mu się zgromadzić. Z całą pewnością zapuści się jeszcze w czeluści rodowej biblioteki w poszukiwaniu kolejnych woluminów. Nie odpuści dopóki nie nauczy się łaciny w takim stopniu aby móc samodzielnie rozszyfrowywać zawiłe teksty w starożytnych manuskryptach. Co prawda najbardziej zadowolony byłby z faktu gdyby mógł swobodnie komunikować się w tym języku, wiedział jednak, że aby osiągnąć taki poziom będzie potrzebował lat. Wiedział jednak, że jeśli tylko będzie chciał, jest w stanie to osiągnąć. Potrzebował na to jednak czasu...którego teraz niestety nie miał wystarczająco dużo.
Słysząc o koniunkcjach chcąc nie chcąc od razu pomyślał o astronomii, za którą nie specjalnie przepadał w czasach szkolnych. Domyślał się jednak, że to skojarzenie jest totalnie nie trafione i dalej zapisywał wszystko co tłumaczyła panna Multon. Od razu dotarły do niego pewne podobieństwa do greckiego i gdzieś tam rozpaliła się iskierka nadziei, że może nie będzie to tak skomplikowane jak na pierwszy rzut oka mogło mi się wydawać.
Do końca spotkania padło z jego strony jeszcze wiele pytań, wolał mieć jasność i przygotować się do ich kolejnego spotkania. Bo zamierzał ją zaprosić jeszcze raz. Był naprawdę zadowolony z ich współpracy, Elvira okazała się być naprawdę dobrą nauczycielką i Xavier miał nadzieję skorzystać z jej usług jeszcze nie raz.


/zt


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]17.01.24 20:31
24.08

Od narady w salonie minęło kilka dni, a pracy było nadal co niemiara. Chociaż Burke był zawodowym pracoholikiem i jego zaczęło obejmować zmęczenie. Wcale nie pomagały nieprzespane noce w towarzystwie koszmarów, które wybudzały go za każdym razem gdy udało mu się zasnąć. Lawirował między Nokturnem, a ziemiami hrabstwa, starając się za wszelką cenę pogodzić wszystkie swoje obowiązki. Wcześniej nigdy nie miał z tym problemu, podział pracy przychodził mu z łatwością i nigdy nie miał problemu z nadawaniem priorytetów swoim działaniom. Teraz jednak, z każdym dniem przychodziło mu to coraz ciężej. Nie pomagały też tony wspomnień raz po raz bombardującego jego głowę oraz francuska piosenka, która towarzyszyła mu na każdym kroku. Jak więc mógł odpoczywać, kiedy raz, miał tyle pracy, a dwa chęć odkrycia tajemnicy magicznej kuli, którą badał raptem dwa tygodnie temu, stawała się coraz większa. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko znalazł chwilę zagłębiał się w księgi znalezione w rodowej bibliotece czy w sklepie, w poszukiwaniu odpowiedzi. Pamiętał doskonale pulsujące, czarne żyły na jego dłoniach, dokładnie takie same jak te, które wysunęły się z magicznej kuli i wprowadziły go w ten dziwny trans, podczas, którego znalazł się tym dziwnym wymiarze składającym się ze wspomnień. Odetchnął wtedy wiedząc, że jedynie na ich pojawieniu się skończyło, nie odczuł żadnych innych skutków ubocznych. Nie zmieniało to jednak faktu, że od tamtej pory wiecznie miałem w kieszeni skórzane rękawiczki.
Wrócił również Craig, kompletnie niezapowiedzianie. Nie miał mu tego w żadnym wypadku za złe, sam po tym jak wyjechał wrócił bez ostrzeżenia. Xavierowi nadal ciążyła sytuacja sprzed kilku dni kiedy brat pojawił się w salonie, a on nawet go porządnie nie wyściskał. Było oczywiste, że tęsknił za bratem podczas jego nieobecności, jednak akurat tego wieczora, pojawiły się te cholerne czarne żyły i po prostu nie miał odwagi pokazać ich innym. Mieli wystarczająco dużo zmartwień na głowie, nie miał najmniejszego zamiaru dokładać im kolejnych. Mimo wszystko chciał jakoś wynagrodzić bratu to niezręczne zachowanie.
Dlatego też tego wieczoru zaprosił go do siebie. Raz, że chciał z nim po prostu spędzić czas i dopytać się jak było we Francji, a po drugie miał dla niego propozycję. Ta propozycja miała się przysłużyć co prawda w większym stopniu jemu, ale miał nadzieję, że bratu również dzięki temu będzie łatwiej odnaleźć się na nowo w sytuacji i zrujnowanym kraju. Cały czas zastanawiał się jak to teraz będzie wyglądać, po tym co spotkało go na początku roku, nie sądził aby Craig był chętny wrócić w szeregi organizacji, a jeśli faktycznie tak było, Xavier nie mógł się z nim dzielić wszystkim tym co wiedział. Nie tak jak wcześniej.
Te i tysiące różnych innych myśli kłębiło mu się w głowie kiedy siedział w gabinecie. Czekając na pojawienie się brata przeglądał kolejne tomy o tajemniczych czarnomagicznych bytach i magicznych kulach, które piętrzyły się na jego biurku. Kawa już dawno mu wystygła, nie zliczył już ile ich dzisiaj wypił. Już dawno przestała na niego działać, ale pił ją już typowo z przyzwyczajenia. Odpalił kolejnego papierosa, po czym sięgnął po różdżkę, którą po chwili machnął, a kryształowa karafka z ognistą podleciała do niego. Ściągnął kryształowy korek, po czym dolał sobie alkoholu do kawy, jednocześnie nawet na moment nie odrywając wzroku od książki.

k6


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]04.02.24 22:34
Tak jak Craig przewidywał, powrót do rodzinnego zamku wiązał się z tym, że nie dane było mu nawet porządnie odpocząć i przyzwyczaić się ponownie do nowego-starego otoczenia, tak diametralnie różniącego się od francuskiej posiadłości nad Sekwaną. Chociaż poinformowano go o wszystkich katastrofach, które nawiedziły hrabstwo, mężczyzna uparł się, aby zobaczyć choć część zniszczeń na własne oczy. Miało to też inny cel - pojawienie się na miejscu mogło podnieść na duchu ludzi najbardziej dotkniętych tragedią, pokazać im, że lordowie zarządzający tą ziemią nie pozostawili biedoty samej sobie. Oczywiście nie obeszło się także bez kilku obelg rzuconych w jego kierunku, co kiedyś spotkałoby się zapewne ze stosowną reakcją... Dolewanie oliwy do ognia było jednak ostatnim czego potrzebowali, finalnie skończyło się więc na zignorowaniu niepochlebnych uwag. Zgoła inaczej było rzecz jasna z płaczliwymi, desperackimi prośbami mieszkańców wiosek najbardziej dotkniętych zniszczeniami. Burke upewnił się, że podążający za nim służący zapisuje skrzętnie wszystko. Lista bardzo szybko się wydłużała, ale wiele z widniejących na niej elementów powtarzało się wielokrotnie. Nie było absolutnie żadnym zaskoczeniem, bo chodziło o rzeczy najpotrzebniejsze - jedzenie, pomoc w odbudowie domu, bezpieczeństwo...
Pomimo faktu iż na spotkaniu rodzinnym udało im się opracować wstępny plan napraw, Craig także źle spał. Nie z powodu koszmarów, dręczącego go przekleństwa (czyżby przeklęty jeleń w końcu dał sobie spokój?), czy innych czarnomagicznych powodów, a po prostu z nerwów. Nerwów spowodowanych także przez, jak mu się zdawało, problemy rodzinne. Powszechną wiedzą było to, jak bardzo Craig miłował wszystkich mieszkańców Durham - choćby wszystko inne się waliło, rodzina była fundamentem dzięki któremu mężczyzna dawał radę jakoś opierać się wszystkim tragediom i trudnościom, które los rzucił mu w twarz. To dlatego to dziwne, zdystansowane zachowanie Xaviera tak mocno go ubodło. Relacja z bratem była dla niego nad wyraz ważna i za nic nie mógł sobie pozwolić na jej utratę. Craig nie próbował naciskać na młodszego Burke'a, nie zaczynał nawet rozmów na temat, który go tak zaniepokoił, chcąc dać bratu nieco przestrzeni. Nie miał zamiaru jednak czekać w nieskończoność - ale też na szczęście nie musiał.
Zaproszenie od brata przyjął z ogromną ulgą. Pod drzwiami jego gabinetu zjawił się punktualnie, zdeterminowany aby otrzymać kilka odpowiedzi. Gdy po uprzednim zapukaniu i przekroczeniu progu Craig omiótł wzrokiem wnętrze, w pierwszej chwili jego uwaga skupiła się na całej stercie tomów, które okupowały blat przed Xavierem. Nie było to może ekstremalnie dziwne, ale podsunęło Craigowi myśl, że młodszy Burke ewidentnie czegoś poszukuje. To zaś, naturalnie, rozbudziło w nim chęć zaproponowania bratu pomocy. Już miał nawet otworzyć usta by przedstawić swoją propozycję, wtedy też jednak jego wzrok padł na samego gospodarza - a raczej na jego dłonie.
- Xavier! - zawołał donośnie, będąc w głębokim szoku. Czy w ten sam sposób czuli się inni Burke'owie, widząc jego poroże? - Co to jest? - i przeczuwając, że brat może chcieć skryć swoją nową, dziwną i zdecydowanie niepokojącą przypadłość, w kilku krokach znalazł się przy zajmowanym przez niego fotelu, aby złapać go za rękę ściskającą jedno z tomiszczy. Książka upadła na dywan z głuchym stuknięciem, a Craig uniósł dłoń Xaviera nieco ku górze - tak że idealnie widać było pulsujące na niej czarne żyły, powoli wspinające się ku nadgarstkom. - Klnę się na Gudrøda, jeśli powiesz że "to nic"... - urwał.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]16.02.24 22:34
Słysząc pukanie do drzwi mimowolnie uśmiechnął się sam do siebie. Wiedział kto to, w końcu na niego czekał. Jednak mimo wszystko nie oderwał wzroku od czytanej strony. Czuł się sfrustrowany, a to uczucie rosło z każdym dniem coraz bardziej. Nie ważne ile ksiąg przeczytał, nie ważne ile pergaminów przejrzał nie zdobył żadnych nowych informacji. Miał wrażenie, że nigdy nie znajdzie odpowiedzi na dręczące go pytania, jednocześnie wiedząc, że nie spocznie póki nie osiągnie wyznaczonego celu. Ta niepohamowana, wewnętrzna potrzeba odpowiedzi sprawiała, że coraz częściej myślał o tym, że traci rozum. A za żadne skarby nie mógł sobie na to pozwolić.
Słysząc głos brata, w końcu oderwał wzrok od pożółkłej strony i zwrócił go w jego kierunku. Widząc jego zszokowaną minę uniósł zaskoczony brew. Owszem wyglądał na zmęczonego, miał podkrążone oczy, a jego zarost aż się prosił o porządne strzyżenie, ale żeby od razu na niego tak patrzeć? Dopiero kiedy brat do niego podszedł i złapał go za dłoń dotarło do niego o co chodzi. Wcześniej był tak skupiony na księdze, że kompletnie nie poczuł charakterystycznego pulsowania, które pojawiło się w jego dłoniach. Dopiero kiedy Craig zwrócił na to uwagę, spojrzał na swoje ręce. Z jego ust wydobyło się siarczyste przekleństwo, którego rzadko kiedy używał. W końcu jako lord, nie wypadało mu się tak wysławiać.
- To...nic. - pokręcił głową zabierając dłoń z braterskiego uścisku.
Nie było sensu sięgać już po rękawiczki. Mleko się rozlało i nic nie mógł na to poradzić. Westchnął ciężko, po czym schylił się po książkę, która wcześniej udała na ziemię. Zamknął ja i odłożył na stosik, który był jeszcze do przejrzenia, a trochę tego było.
Wrócił spojrzeniem na brata. Właśnie tego chciał uniknąć, tego szoku na twarzy, tej troski w oczach. Mieli większe zmartwienia na głowie niż jego dziwne objawy powiązane z czarną magią. Milczał przez dłuższą chwilę, po czym sięgnął po jedną z pustych szklanek i napełnił ją alkoholem.
- Usiądź, porozmawiamy. - powiedział spokojnie, samemu chwytając kubek ze swoją kawą z wkładką i zajął miejsce na fotelu, skinieniem głowy wskazując Craigowi drugie siedzisko.
Czuł na sobie to czujne spojrzenie czekające na odpowiedzi, z pewnością miał wiele pytań, a jeszcze więcej się pojawiło kiedy zobaczył jego dłonie.
- Musisz mi uwierzyć, to nic takiego. Skutek uboczny eksperymentowania z nieznanym artefaktem. - odparł spokojnie, starając się nie zwracać uwagi na uporczywe pulsowanie, które zdążyło już dotrzeć do jego łokci.
Miał podwinięte rękawy, więc wszystko było doskonale widoczne. Chociaż przydarzyło mu się to dopiero drugi raz, to jak za pierwszym razem był lekko spanikowany, teraz podszedł do tego ze spokojem.
- To nic groźnego, nic zaraźliwego. Za chwilę powinno zniknąć. - dodał uśmiechając się nawet łagodnie, chociaż wiedział, że pewnie to nie sprawi, że Craig będzie się mniej martwił.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]12.03.24 19:04
- Nie kpij ze mnie - warknął Craig w odpowiedzi na słowa brata, w pierwszej chwili wzmacniając uścisk w którym trzymał rękę Xaviera. Dopiero po chwili pozwolił mu w końcu zabrać dłoń. Ktoś uznałby, że skoro obaj mają już ponad trzy dekady na karku, to i jeden i drugi już się nauczył, że w tej rodzinie podobne sekrety nie uchowają się długo. Resztę świata może udałoby im się nabrać, ale nie własną krew. Najwyraźniej jednak obaj byli zbyt odporni na tę wiedzę.
Starszy Burke postanowił dać bratu możliwość wytłumaczenia się. Faktycznie zasiadł w fotelu, w ciszy oczekując na jakieś sensowne słowa. Nie był jednak specjalnie zaskoczony, kiedy zamiast tego padły jednak raczej suche, pozbawione polotu wymówki. Po każdej kolejnej wypowiedzi Xaviera, Craig spoglądał na brata z coraz wyraźniejszą dezaprobatą i pewnym wyrzutem. Całkowicie zniknęła odczuwana przez niego wcześniej obawa, że to on zrobił coś, co mogło być powodem niechęci młodszego Burke'a. Bo jeśli w dniu powrotu Craiga do Durham to właśnie podobna skaza rozlała się na rękach jego brata, nie był absolutnie zdziwiony tym, jak został powitany. Jednocześnie nie usprawiedliwiało to Xaviera w jego oczach w żadnym stopniu. I tak, mężczyzna miał świadomość tego, że w tym momencie jest pieprzonym hipokrytą - bo przecież gdy on sam został przeklęty i od czasu do czasu straszył jelenim porożem, także próbował zachować swoją przypadłość w sekrecie. Różnica polegała na tym, że to on był starszym bratem, do cholery. Miał obowiązek dbać o swoje młodsze rodzeństwo, a nie mógł tego zrobić, jeśli nie mówiono mu o takich rzeczach!
- "Skutek uboczny eksperymentowania z nieznanym artefaktem" - powtórzył za Xavierem z wyraźną irytacją w głosie. - I to ma mnie niby uspokoić? Naprawdę, Xavier? Ty myślisz że rozmawiasz z Cornelem w tym momencie? - może młodzika, który nie ma jeszcze zbyt dużego pojęcia o świecie dałoby się przekonać takimi słowami, uspokoić, jakoś wytłumaczyć. Bo przecież dorośli zawsze nad wszystkim panowali, prawda? Dziecięce postrzeganie świata opierało się właśnie na takim przekonaniu. Nawet nieznane, straszne zdarzenia dało się siedmiolatkowi wytłumaczyć prostym "Wszystko jest w porządku, nie martw się. Jak będziesz starszy to zrozumiesz". Problem polegał na tym, że Craig nie miał siedmiu lat, a z czarnomagicznymi artefaktami miał do czynienia częściej niż sam Xavier. Doskonale wiedział jakie spustoszenie potrafią wywołać, jaki ból zadać, jak obrócić życie jednostki w piekło. Spoglądając na czarne jak smoła ręce Xaviera, Craig zaczął gorączkowo rozmyślać. Próbował przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek widział coś podobnego i - ku własnej zgrozie - musiał pogodzić się z porażką.
- To nic groźnego "teraz". Nie masz pojęcia jaki efekt to będzie miało długofalowo. Jak obciąży ciało. Twoją magię. Umysł - zganił brata po raz kolejny. Chociaż od czasu, kiedy to jego aktywnie dręczyło opętanie, starszy Burke nadal odczuwał jego skutki. Każde mijane przez niego zacienione miejsce wywoływało pewien niepokój, zdarzały się dni gdy miał wrażenie, że kątem oka dostrzega błysk nagich, zwierzęcych czaszek czmychających w mrok ilekroć tylko próbował skupić na nich swój wzrok. Były także inne dni, podczas których spokojny czas gdy mężczyzna poświęcał się pracy, przerywany był przez nagły jazgot dzikich zwierząt - i Craig wiedział, że te piski, wrzaski i syki słyszał tylko on. Dziś objawy te przytrafiały mu się wybitnie rzadko, traciły na częstotliwości tak samo jak samoistna manifestacja rogów Cernnunosa. Nadal jednak nie opuściły go całkowicie.
- To tego szukasz w tych księgach? Informacji o tym artefakcie? - zapytał. Nie było sensu się wypierać. Craig zupełnie zignorował alkohol i chwycił pierwszy lepszy tom z brzegu, zerkając na tytuł, by następnie zacząć go kartkować. Nie miało to jednak sensu, bo jeśli Xavier najpierw nie udzieli mu paru wskazówek, nie wiedział czego szukać - Opowiedz mi więcej. Co to było? - oczywiście że zamierzał mu pomóc. W tym przypadku sytuacja była zupełnie inna, niż gdy klątwa męczyła Craiga. Jeśli więc młodszy Burke zamierzał znaleźć lekarstwo, właśnie zyskał w tych poszukiwaniach sojusznika - czy tego chciał czy nie.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Gabinet Xaviera [odnośnik]25.03.24 19:31
Spojrzał na brata ze spokojem na twarzy. W aktualnych czasach mało go potrafiło go zaskoczyć czy zszokować. Reakcja Craiga była jak najbardziej zrozumiała, chociaż mimowolnie go irytowała. Oboje byli dorośli, a Xavier czasami miał wrażenie, że brat traktuje go jakby miał nadal dwanaście lat. Może ktoś uznałby to za „urocze” zachowanie, taka troska o młodsze rodzeństwo w rodzinach szlacheckich wcale nie było tak częste. Nie zmieniało to jednak faktu, że Xavier miał już trzydzieści lat, na co dzień miał do czynienia z czarnomagicznymi artefaktami i to nie był jego pierwszy raz. Z pełną świadomością podjął się badania kuli przyniesionej przez śmierciożerczynie. Z resztą ją również poinformował ją o ryzyku jakie podejmowali, ona również się na nie zgodziła. W tym momencie ponosił konsekwencje swoich czynów, nawet jeśli mu ciążyły, nie pozwalały spać, to wiedział, że na nie po prostu zasłużył.
Widząc minę Craiga uniósł lekko ku górze.
- Kpię z ciebie? - pozwolił by to pytanie zawisło między nimi na chwilę – Czy mam ci przypomnieć jak ty się zachowywałeś w zeszłym roku? Czy może już zapomniałeś? Sam chowałeś się po kątach nie chcąc nikogo martwić, więc nie praw mi tutaj morałów, bo wcale nie byłeś lepszy. - powiedział lekko poirytowany kręcąc głową.
Wiedział, że brat chciał dobrze, wiedział, że się martwił. On sam niesamowicie się zmartwił kiedy zobaczył te rogi. Nie zmieniało to jednak faktu, że wtedy przyjął jego wyjaśnienia ze spokojem i rozumiał co nim kierowało. Nie chciał nikogo martwić, młodszy Burke robił dokładnie to samo.
Obciągnął rękawy koszuli zapinając jej mankiety. Dużo to co prawda nie pomogło, ale przynajmniej żyły były teraz tylko widoczne na dłoniach, a nie na całych przedramionach.
- Tak, powinno cię uspokoić. A przynajmniej mój spokój już powinien ci dać do myślenia. Czy panikuje? Nie, więc ty też przestań. - odparł dopijając kawę, po czym sięgnął po szklankę, machnął ręką, a karafka podleciała do niego i napełniła szkło odpowiednią ilością alkoholu.
Puścił mimo uszu uwagę o swoim synu. Cornel był bardzo dojrzałym siedmiolatkiem i podejrzewał, że chłopiec byłby zafascynowany ojcowskim przypadkiem, a potem chciałby go zgłębić. Oczywiście Xavier by mu na to nie pozwolił, w końcu był jeszcze dzieckiem. Nie zmieniało to jednak faktu, że lord już dawno się nauczył, że nie zbędzie swojego pierworodnego zwykłym „Jak dorośniesz to zrozumiesz.”. Tak mógł działać w stosunku do córki, ale nie syna, który już teraz traktował swoje lordowskie obowiązki bardzo poważnie.
- To tymczasowe skutki uboczne. Nie mają żadnego wpływu na moją magię i umysł. Są jedynie irytujące. - pokręcił głową zaciskając i rozluźniając dłonie chcąc chociaż trochę zniwelować uciążliwe pulsowanie.
Nic to nie dało, wiedział, że musi to po prostu przeczekać, nie miał innego wyjścia. Westchnął cicho sięgajac do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągając z niej papierośnice. Odpalił papierosa i zaciągnął się. Craig mimo wszystko miał trochę racji, nawet jeśli tego nie wiedział. Może to nie te skutki uboczne, których do tej pory doświadczył, miały wpływ na jego umysł, ale coś na pewno miało. Obsesja na punkcie tego bytu, z którym miał styczność podczas swojej wizyty w dziwnym wymiarze wspomnień, rosła z każdym dniem. Potrzebował odpowiedzi, chciał poznać prawdę i w końcu wyjaśnić tą cholerną zagadkę.
- Nie, te księgi go nie dotyczą. - pokręcił głową – Wiem doskonale z czym miałem do czynienia, jedynie nie znałem dokładnie jego właściwości. Deirdre przyniosła do mnie Złodzieja Myśli, jest to bardzo stary i zakazany artefakt w formie szklanej lub kryształowej kuli, która wchłania ludzkie myśli i wspomnienia. Osoba, która jest pod jej wpływem często nie zdaje sobie z tego sprawy, a potem te wszystkie myśli i wspomnienia mogą być użyte przeciwko niej przez osobę, która mu je podłożyła. Poniekąd działa to trochę jak myślodświenia, jednak na zdeczka innych zasadach. - wyjaśnił pokrótce, przekazując bratu na razie tyle informacji ile uznał za stosowne.
Szczerze powiedziawszy nie wiedział za bardzo jak wiele może mu powiedzieć. Craig nie działał już aktywnie w szeregach Rycerzy Walpurgii, chociaż był pewny, że nadal wspierał ich działania. W końcu był szlachetnie urodzonym czarodziejem, pochodzącym z takiej, a nie innej rodziny.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Gabinet Xaviera
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach