Wydarzenia


Ekipa forum
Podwodna scena
AutorWiadomość
Podwodna scena [odnośnik]05.03.16 22:10
First topic message reminder :

Podwodna scena

★★★★
To jedyne miejsce, w którym można zobaczyć trzy syreny będące gwiazdami i ozdobą tego miejsca: Partenopę, Ligeę i Keto. Partenopa jest najmłodsza i najsmuklejsza, ma delikatną, jeszcze nieco dziecięcą twarz okalaną przez miękkie srebrne włosy sięgające pasa, rozsypujące się w wodzie śnieżnym welonem. Jej ogon błyszczy srebrną łuską. Ligea zwykle wiąże włosy w kunsztowne upięcie, są krucze, nosi się w ciemnych odcieniach zgrywających się z jej granatową łuską. To siostry, Keto jest ich matką - najstarszą i o najbardziej kobiecych kształtach, wciąż piękna z racji długowieczności; jej złote, kręcone włosy wiązane są u dołu rzemieniem w bardzo luźny kuc. Ich pokazy odbywają się w przysłoniętym ciężką czarną kotarą akwarium, które daje doskonałą widoczność na ich ruchy pod wodą; tańczą Partenopa i Ligea, Keto zwykle wynurza się u szczytu akwarium i rozpoczyna śpiew - jej głos jest najsilniejszy, przeszywa pomieszczenie przejmującą, miękką melodią, która rządzi wodą; koi ją lub sprowadza sztorm. Widownia składa się z czarnych, stromo usytuowanych fotelach oraz trzech lóż usytuowanych dokładnie naprzeciwko akwarium. Samo akwarium połączone jest z Tamizą, ale ponoć trzy muzy Fantasmaogrii nieczęsto do niej wypływają - tutaj mają znacznie czystsze, chronione potężną magią wody.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:21, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Podwodna scena - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Podwodna scena [odnośnik]18.02.20 23:41
Wolę krztusić się wodą niż oddychać powietrzem mdłym, pozbawionym smaku i polotu. Nadmorska świeżość jest mi bliska, rozpalony piasek pod stopami, drobne kamyczki wbijające się w delikatne podbicie pięt, ciężar ciała zostawiający wyraźny odcisk na podmokłym podłożu, słodkie uczucie zatapiania się, oto moja ścieżka, dawno wybrana przeze mnie, nie samozwańczego, a prawdziwie koronowanego syreniego księcia. Ludzki regent na tronie Posejdona. Na moją prośbę Pegeen zmienia imię swego ojca - w telegraficznym skrócie - na jego grecki odpowiednik. Mitologia z krainy Jazona i Tezeusza przemawia do mnie bardziej niż wilcze dziedzictwo Rzymu. Pegeen tka mi szatę z glonów rosnących głębiej, niż zdołałbym dotrzeć, a na skroń nakłada diadem z błyszczących kamieni i muszel. Ślubuję oddanie morzu i przypada mi w udziale jego ręka. Dosłownie, bo moja syrenia panna to woda i fale, to zefir wiejący w stronę lądu i drobinki soli pozostające na dłoni, po zanurzeniu jej w odmętach białej piany. Mój pierwszy i jedyny ślub, udawany, ale jakże wystawny. Pysznie się bawimy, na końcu zasiadamy do wspaniałej uczty i objadamy się czekoladowymi kurasantami tak długo, aż oboje narzekamy na ból brzucha.
Morze za szkłem jest piękne, ale kolory odbiegają od naturalności, którą kocham. Tristan robi tu to samo, co ja robię w Wenus. Iluzję.
Szkoda, że ma do czynienia z nie byle jakim koneserem, tylko znawcą, który już dawno wytracił z głowy pannę Cordelię, co nie chciała Niemca (dobrze słyszę, na pewno pojawił się wśród ględzenia jej siostry).
Zwracam się łagodnie do władczyń tej podmorskiej świątyni, dbając, by widziały mnie dobrze. Niech mają pod kontrolą me ręce i ciało, niech widzą, jak się obracam i niech ma sztuczne światło pada na mą twarz pod każdym kątem. Wiem, że bywacie nieufne, o tak, lecz o to podsuwam się na tacy i to jeszcze z przybraniem. Smacznego!
-Kiedy byłem chłopcem, nie miałem przyjaciół - zaczynam mówić, ciągnąc wciąż bliżej i bliżej, wabiony jej czarem. Nie chcę być na niego odporny - Dzieci mnie nie lubiły, więc musiałem bawić się sam. Pewnego dnia na plaży tuż obok mego domu zauważyłem syreny. Przypływały tam często. Pomyślałem, że może one mnie polubią, więc nauczyłem się ich języka, by móc z nimi porozmawiać - opowiadam historię, po części zmyśloną, po części prawdziwą, czyli tą z efektem najlepszym. Jak zahipnotyzowany wpatruję się w oczy młodziutkiej syreny i podążam za nią, wspinając się na palce i opierając ramiona o szybę, skory, by ją przesadzić i dołączyć do nich w tej topieli.
I byłbym to zrobił, gdyby nie krople z drugiej strony, prosto spod ogona starszej siostry, obrażonej, speszonej, o raczej niepochlebnym zdaniu o dwunogach. Ech. Dobrze, że się ocknąłem, ale nie mogę winić srebrzystowłosej. Pewnie nieczęsto ma okazje popisać się swym talentem.
-Mam nadzieję, że jej nie uraziłem - wyrażam swój niepokój, odprowadzając wzrokiem zgrabny ogon ciemnowłosej syreny. Pełna kulturka, no, no, jak chcę, to potrafię. Walczę z pokusą, by nie dotknąć jej nosa. Ot, tak. Pyk. Pyk. W jeden pieg i w drugi. Zobaczyć, czy to dzieło Filipa Golarza, czy niepowtarzalna konstrukcja nakrapianych konstelacji na gwieździe podwodnej estrady. Jest piękna, aż wzdycham. Żałuję, że siedzi w klatce, kurwa, zaraz pójdę do Tristana negocjować jej kontrakt.
-To papierosy. Dla ciebie... myślę, że mogą być trujące. Ale jeśli chcesz, pomogę ci - oferuję się i sięgam do paczki. Wyjmuję fajka, wkładam go w usta i podpalam pocierając palcem o końcówkę. Zaczyna się żarzyć i już pyka małymi obłoczkami, tym razem w soczyście żółtym kolorze - opisz, co uformujesz z tego dymu. Zrobimy to razem. Ty rządzisz - przystaję na zabawę pod jej dyktando i zastanawiam się nad zaoferowaniem całusa. Studenckiego. Zupełnie jak w Hogwarcie.


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Podwodna scena - Page 4 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Podwodna scena [odnośnik]19.02.20 15:26
Morze za szkłem jest wszystkim, co zna. Z jej perspektywy to właśnie jest naturalne, czasem tylko, gdy wsłuchuje się w tęskny głos matki, słyszy szum spienionych księżycem fal, rozbijających się o dziką wolność wybrzeży poszarpanych dłutem natury - to jest pieśń o utraconym życiu, straconej wolności, brzmi tak prawdziwie jak żadna inna, bo skomponowała ją przeszłość złotowłosej. Nigdy o tym nie rozmawiały - o innym życiu, które siostrom nie było przeznaczone. Ale muzyka pozwoliła jej zrozumieć, że takie życie w ogóle jest. Że można inaczej. Że są syreny, które nie tkwią w pięknej klatce, które nie muszą wić się w tanecznym rytmie wodnego pulsu przed publicznością złożoną z malkontentów i nowobogackich, wspinających się po kolejnych złotych szczeblach drabiny socjety szlacheckiego świata czarodziejów (wciąż jeszcze nie rozumie ludzi - nie wie, po co wypełniają tak licznie sale, jeśli część z nich nawet nie słucha, nawet nie patrzy, nie są tu dla nich, ale dla tych, którzy przychodzą wraz z nimi - nie są tacy jak ty?).
Ludzie kłamią, zwodzą i mamią - o tym słyszała, to już wie. Ale czy w ich języku można kłamać? Czy skoro śpiewasz jak one, byłbyś w stanie to zrobić? I nawet jeśli wpadłeś w pułapkę jej czaru, to ona też pozwoliła siebie zaczarować. Słowami o samotności, zna ją przecież zbyt dobrze. Szmaragd rozbłyska smutkiem, kiedy mówisz o tym, że nigdy nie miałeś przyjaciół - ona przecież też ich nie miała. Stajesz tuż obok, dłonie opierasz o szybę, Ante przysuwa się nieco, pozostając w tej samej pozie, lustrzane odbicie twojej. Ignoruje też ciężkie spojrzenie matki, która w końcu znika w ślad za Ligeą (najmłodsza z nich już wie, że za chwilę czeka ją długa rozmowa, ale kradnie jeszcze kilka chwil).
Smukły palec odnajduje fakturę twego ubrania, muska go tylko, tekstylnej zagadki nie jest w stanie rozwiązać, nie jest pewna, co jej to przypomina w dotyku, nie jest przecież śliskie jak woda, ani kostropate jak kamień, ani nawet włókniste jak rośliny, ni miękkie jak jej skóra.
- Mieszkasz w morzu? - nie sądziła, że jest to możliwe, naiwne pytanie zadaje cicho, może to tylko poruszona jego słowami fantazja, ale teraz czuje wyraźnie zapach jego skóry, słodycz morskiej soli. - Jakie one są? - w końcu zdradza się i z tym, że żadnej innej syreny nigdy nie poznała - skąd ma wiedzieć, czy nie różnią się od nich? A jeśli różnią - jak bardzo?
- Nie jesteśmy tu, żeby rozmawiać z ludźmi - to nie do końca była odpowiedź na twoje pytanie; nie ty uraziłeś Ligeę ani Keto - prędzej zrobiła to sama Ante, przekraczając granice ciekawości i pozwalając na to, by ciekawość ta trwała tak długo.
Dopiero teraz palec odsuwa się od ciebie, jakby wypowiedziane słowa uzmysłowiły jej, że powinna pamiętać o tym, co dzieli was i dzielić będzie. Jesteście swoim chwilowym kaprysem, uśmiecha się do ciebie wciąż, równie pięknie, jakby wcale nie posmutniała, gdy sprawiłeś, że odkryła na pięciolinie swojej duszy melodię o świecie nigdy niepoznanym, który należeć powinien do niej. Uśmiecha się jeszcze piękniej, srebro migocze wdzięcznie, gdy pochyla się, skuszona twoim popisem. Przedstawieniem. Ciepłą żółcią, która w mirażu wody nie gaśnie w chłodny odcień.
Zrobimy to razem.
- Pokaż mi swój dom - plażę. Morze. Syreny. Słońce - czy to, którego nie przysłania londyńska mgła jest tak właśnie intensywnie żółte? - chowające się gdzieś w dali. Pokaż jej to, co mogłoby być i jej domem.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Podwodna scena - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwodna scena [odnośnik]20.02.20 18:30
Zastanawiam się, jak jest tam, w twoim świecie. To przecież nie jest ocean, ani nawet morze, zapaskudzone naszymi, ludzkimi odpadkami, to nie bezkres nieokiełznanego niebezpieczeństwa, to nie matczyna łagodność potężnego żywiołu. Kryształowe przeźrocze daruje mi rzut oka wgłąb - to jak zerkanie przez dziurkę od klucza. Kadry na przemian są większe i mniejsze, rozmazane zbliżenia: dobrze, że ciebie widzę dokładnie. Ale tej przelewającej wody nie ma dużo, to akwen ograniczony przez bezpieczeństwo. Otoczono cię opieką, przystrojono w srebrzyste szatki, podarowano ci adoratorów. Jak wielu z nich straciło już dla ciebie głowę, Ante? Mogę się założyć, że mnóstwo. Ludzie owszem, są próżni. Syreny - jeszcze bardziej.
Moje bratnie dusze, wasz śpiew, to mój śpiew. To nie tak, że biorę sobie wasz język i go pożyczam, odkładam na miejsce i nakładam znowu, po przerwie ścierając z niego warstewkę kurzu, która zdążyła się na nim zgromadzić, jak na długo nieużywanym instrumencie. Śpiewam nim też na lądzie, ale w tonacji zrozumiałej dla dwunogów. Gramatyki nauczyłem się z rozpadających się książek, lecz sztukę konwersacji miałem z native speakerami. Bardzo wymagającymi. Może nie bili namoczoną witką po palcach, ale sól sypana w oczy, cóż, szczypie. Złośliwe jesteście, siostrzyczki, znam ja takie jak wy. Albo po prostu podobne? Czyżby, tylko wizualnie?
Pozwalam ci, byś błądziła swoim delikatnym opuszkiem po mojej klatce piersiowej i nawet nie czytam tego jako pieszczoty. Jesteś wciąż dzieckiem, groźnym, ale jednak niewinnym. Kieruje tobą ciekawość - bo niby co innego? Nie chcę ci jej bronić, może pokieruje cię do piekła, a może dzięki niej poznasz tajemnice świata. A może jedno wcale nie wyklucza drugiego?
-To len. Ten materiał - mówię, gdy nieufnie sprawdza każde zgięcie koszuli, szukając pewnie nierówności albo i analogii do tego, co ma u siebie - Ubrania są różne. Mogą być leciutkie jak bąbel powietrza albo śliskie niczym wnętrze małża. Niektóre przypominają waszą łuskę - opowiadam jej, starając się operować słownikiem, który zna. Delikatne jak pajęczyna, w ten sposób ślepcom tłumaczy się kolory. Ja się wysilam, bo chcę do niej dotrzeć, pomóc jej zrozumieć. To fascynujące, jak mało wie. Dobrze się czuję w tej roli mentora.
-Niedaleko. Mój dom stoi na piasku i ma wielkie okna, podobne do tej szyby, przez które widać pasmo morza. Gdy jest ciepło, cały czas są otwarte, przez co w środku pachnie wodą, wiatrem i namoczonym drewnem wyrzuconym na brzeg - wyjaśniam cierpliwie, wzruszony poczuciem obowiązku, jaki w sobie znajduję. Mała syrenka ma gen odkrywczyni i życzę jej z całego serca, by stała się szybko panią swoją oraz wszelkich wód.
-Wesołe - odpowiadam bez namysłu, to pierwsze, co mi się z nimi kojarzy. Roześmiane nimfy, które kryją tajemnicę o swym podwodnym królestwie za burzą rozpuszczonych włosów i w słodkich pieśniach, w każdej wieczornej podszczypywance.
-Nie jesteście rozrywką - szepczę w odpowiedzi. Ja i one - jesteśmy równi. Ja i ona jesteśmy równi. Milknę, gdy się odsuwa, bo nie mam prawa, by ją zatrzymywać. Prośba wydaje mi się po prostu niestosowna, dlatego gdy się uśmiecha, ja rozluźniam ramiona. Też nie chce odchodzić.
-Tam mieszkam - mówię, unosząc papierosa w górę i z pewnym skupieniem układając usta. Tworzę obłok bardziej okrągły, bardziej przytulny niż faktyczna rezydencja na Wyspie Wight. Taką prostszą, bardziej domową, przystającą do standardów przeciętnych. Z pufek dymu wyskakuje przysadzista chatka. Rozległy parter, czterospadowy dach, duże okna. Dach to soczysta czerwień, ściany są pustynne, a okna mają wyraźnie zaznaczone brązowe ramy. Dom jak z obrazka.
-W tym pokoju wiszą portrety mojej rodziny. A to mój ulubiony fotel - opowiadam dalej, tworząc prosty rzut jednego z pomieszczeń. Udaje mi się stworzyć nieco pokraczny model krzesła i kilka podobizn krewnych. Jest wujek Guillaume z brodą jak sam Posejdon i ciocia Gryzelda o urodzie gołębia. Plażę wydmuchuję dwoma gładkimi buchami. Zyskuję efekt rozsypania złocistego dymu, który gdzieniegdzie zbiera się wypustkami, sugerując, że tam jest nieco gęściej. Podobnie tworzę morze, nie tak lazurowe i nie tak idealne, o temperaturze za zimnej dla mnie, ale wciąż przecież piękne.
A na wielki finał, wydmuchuję siebie zielonym dymem, jak stoję na skraju plaży z dziwnie rozedrganą dłonią. Zagadka wyjaśnia się za chwilę, bo oto moje policzki wypuszczają kolejną kolorową smugę, lśniąco seledynową. Trzy postacie z ogonami i rozwianymi włosami zatykam między falami, zwrócone profilem do mej sylwetki. Machamy do siebie.
-To moje przyjaciółki. Muirin i Pegeen. I ty - tłumaczę ten niepewny, jakby dziecięcy rysunek. Uśmiecham się do niej - zdołałem sprawić jej przyjemność?


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Podwodna scena - Page 4 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Podwodna scena [odnośnik]22.02.20 16:04
Tkwi w bańce, która nigdy nie pęknie - wprawdzie Ante pozostaje w wodzie, lecz od tej prawdziwej toni odgrodzona; jest w świecie sztucznie wykreowanym, tylko jak prawdziwy wyglądającym - uwierzyła w niego. Zza szklistej powłoki napiera coś więcej, coś innego, ale ona nie zna tego wcale. Masz rację, tu, w środku jest bezpiecznie. Bezpieczeństwo nie niesie jednak znamion komfortu, dyskomfortu stara się nie dostrzegać, woli myśli swoje także w bańce umieścić, gdy zabłądzi nimi gdzieś daleko poza ramy narzucone. Odgradza się od niechcianych rozważań, one nic nie zmienią. Nie pamięta też, kiedy ostatni raz wślizgnęła się w fale mętnej rzeki, akwen ten za bardzo przesiąknął ludzkim zapachem. W bańce akwarium jest może na widok człowieczych poczwar oczu pożądliwych wystawiona, ale ich dłonie nie przenikają przez szkło, ich ciała zostają na widowni. Czasem, owszem, zawłaszcza sobie ich dusze, na kilka chwil, może godzin, nie dłużej. Czar ostatecznie pęka - jak bańka - oni są wolni. Ona nie.
Spod lekko opuszczonych powiek, wciąż wilgotnych, błękitem pozlepianej koronki rzęs ozdobionych, przygląda ci się uważnie. Krople wody skrzą się na posrebrzonej skórze, we wgłębieniach obojczyka osiadają jak perły. Jedyny naszyjnik, jaki kiedykolwiek nosiła.
Słucha brzmienia twego głosu, nowe słowo jest obce, wyraźnie naznaczone ludzką naleciałością. Nie znała go wcześniej. - Nasza łuska jest jak wasza skóra, dlaczego nie nosicie tylko jej? Po co wam tyle ubrań? Warstw? Czemu się pod nimi kryjecie? - czemu ludzie zdają się komplikować nawet najprostsze rzeczy - czy nie lepiej byłoby, gdybyście odziewali się tylko w negliż, nie nosząc zbędnych włókien, ciężkich, niezbyt przyjemnych w dotyku, choć po części z natury stworzonych - obcych jej jednak, przekształconych w nieprzyjazną formę. Nagość jest dla Ante czymś naturalnym, przyodziewające cię faktury wprawdzie nie zaskakują - ludzie zawsze mają jakieś na sobie - lecz zastanawiają.
Widzi to.
Malujesz słowami miejsce, w którym znalazła się tylko na chwilę, ale zdążyła już zapragnąć tam zostać. - Odszukam je kiedyś - w onirycznych marzeniach, gdy dryfować będzie w oceanie nocy; nie wie, że miejsc takich jest więcej, że do tego akurat nie wiedzie najprostsza droga - uda się tam na skróty, w okowach snu. To ona będzie w morzu - a ty za szybą jak ta. Dziwne - że sam z siebie pozwalasz się za nią zamykać. Nawet jeśli twierdzisz, że pozostaje otwarta (one też mają przecież w teorii możliwość wypłynięcia poza akwarium...), wciąż tam jest.
Wesołą nie mógłbyś jej nazwać, jątrzy się z niej jakiś rodzaj melancholijnego smutku, ale pomimo tego uśmiech wciąż nie gaśnie, pozostaje na jej twarzy; dłonie musi zacisnąć mocniej na krawędzi szkła, by powstrzymać drżenie, gdy od nowa rozpoczynasz swój spektakl. Nie odważyła się dotknąć tych kolorów, pewna, że jak woda zmieniłyby swój kształt, a chciała zapamiętać jak najdokładniej wszystko, co tylko jej pokazujesz. Chatkę ze ścianami z piasku. I pokój z portretami. I w końcu jej portret - z wesołymi syrenami. Może jak światło popielate odbija jedynie ich szczęście, ale w twych wyobrażeniach ona też wydaje się być tak samo radosna. - Dziękuję - szepcze cicho, w twoim języku, z trudem wymawiając to słowo, deformując nieco jego brzmienie. Delikatne palce wplatają się w taflę srebrnych włosów, wyławiając z niej pojedynczy, skrzący się jak księżyc. Bez słowa zaplata go wokół twojego nadgarstka, słyszała kiedyś, że ludzie wierzą w to, że przynosi on czarodziejom szczęście. Jej samej nie zdołał - ale może tobie podaruje uśmiech.
A potem znika.
Chowa się pośród roślin, jej szmaragdowe oko jeszcze chwilę przygląda ci się uważnie. Gdy i ciebie już nie ma, na dnie akwarium rysuje palcem twój świat. Dno chłonie opowieść jeszcze mu nieznaną, lecz woda zaciekle niszczy starania syreny. Na szczęście w piasku wyobraźni utrwalać może to bez końca, tego nikt ani nic jej nie odbierze.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Podwodna scena - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwodna scena [odnośnik]22.02.20 23:11
Choć syreny są mi bliskie jak siostry - to z nimi się chowam, z nimi rozmawiam, z nimi spędzam lwią część dzieciństwa i względnie beztroskich młodzieńczych lat - to i tutaj rodzi się dystans. Ludzie i długowieczne morskie stworzenia nie są skrojeni do dzielenia myśli. Barierą nie jest morskie środowisko i to, że inaczej oddychamy: mamy po prostu inne sekrety, których strzeżemy zazdrośnie. One, choć przeczą, chcą jak ja móc przebiec brzegiem morza, zostawić odcisk stopy na wilgotnym piasku i poczuć, jak obmywa je chłodna woda. Kaprys podsycany długimi miesiącami zazdrosnych spojrzeń, gdy jeżdżę konno po plaży, żeby tylko się z nimi podroczyć, kaprys, który kaprysem pozostanie. Ja z kolei wiem o nich żałośnie mało, bo tylko tyle, ile same zechcą mi zdradzić. Może girlandy z morskich pereł i powozy dla małych rybek zaprzężone w koniki morskie to bujda, a tam na dole wcale nie panuje dostojny tryton z burzą białych włosów, wydatnym torsem, długą brodą i złotym trójzębem. Wierzę im, bo je kocham, a to przywiązanie dalekie i głębokie, sięgające chłodnych wschodów słońca i gorących zachodów. Nigdy nie zrozumiemy się w pełni, ale nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy nawzajem byli dla siebie oparciem.
Wychylam się ku Ante, dużo uwagi poświęcając jej wyważonym ruchom. Nie wiem, czy mi ufa - ale chce. Próbuje, z pewnością. Ostrożnie wyciągam rękę, powoli ją obracam, sygnalizuję, że zamierzam ją dotknąć z przesadną dokładnością. Wiodę palcami po kości i zbieram z jej obojczyków krople wilgoci, wyciągając ją z zagłębienia w ciele. To miłe, tak myślę. Może marzyła, żeby ktoś to zrobił za nią. A może dopiero teraz pojęła, że to przyjemne, bo cały czas przebywa zanurzona i nie wiedziała, jak wodne perły łaskoczą wprawione wprost w skórę.
-Bo się wstydzimy - szepczę i zasępiam się. Myślę o tym najpierw, dopiero później pojawia się aspekt pogody, dostosowania ubioru do temperatury, mętna teoria. Wolę jej tłumaczyć, jak myślimy niż jak działamy. To znacznie ciekawsze - Kobiece piersi, genitalia to nasze części intymne. Pokazujemy je tylko tym, z którymi jesteśmy naprawdę blisko. To... skomplikowane - opowiadam, pocierając dłonią policzek. Cofnąć się we wspomnieniach aż do grzechu pierworodnego? Ile z ludzkiej historii i ludzkiej słabości przed nią odsłonić?
-Uprzedzę je. Będą cię wypatrywać - mówię miękko, ukontentowany tak gładkim przyjęciem. Podoba mi się niesamowicie jej ciekawość, wytrawna, niezwykle powoli dochodząca do siebie. To znowu ten dystans, poskromiona żądza wyrwania się spod matczynego, w tym wypadku, ogona, kalkulacja, na ile może się spoufalić, wszystko pryśnie. Mój najbardziej mokry sen.
Wzruszam się, patrząc na nią. Dziecięca nieporadność sprawia, że mam ochotę dalej tłumaczyć jej ten obcy nieprzyjazny świat, rozbić szybę, porwać ją na ręce i odpowiadać na każde pytanie. Co to? Dlaczego? Jak to? Po co? To nie żądza władzy nad chłonnym umysłem, to dziwne uczucie, które kiełkuje we mnie znienacka. Nazywa się... troska, tak przypuszczam.
Pokazuję jej różne obrazy, a ona się cieszy, ale wygląda też jak uczennica, skupiona na wyjątkowo trudnym wykładzie. Jej wargi układają się w słowa mego opowiadania, powtarza po cichu rzeczowniki, jakby były zaklęciem, które uratują obraz przed rozwianiem.
-Nie ma za co - odpowiadam oszołomiony - też po angielsku, zdziwiony, że brzmię tak dźwięcznie i obco zarazem po kawalkadzie trytoniego skrzeku. Nie przywykłem do tego. Syreny nie dziękują. To ja, to zawsze byłem ja. Zaciskam pięść, na której nadgarstek zawija mi swój włos, połyskujący srebrem jak droga biżuteria. Moja ulubiona, ta z historią, ta nasycona magią inną niż złoto galeonów, za którą ją kupiono. Znikasz, a ja stoję przez chwilę w ciszy i w otępieniu. Odchodząc, odwracam się kilka razy, żeby jeszcze spotkać twój wzrok. Niestety, nie dostrzegam cię Ante, pośród gąszczu morskich roślin, chociaż czuję, że obserwujesz mnie z ukrycia.
Do zobaczenia.

ztx2 :pwease:


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Podwodna scena - Page 4 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Podwodna scena [odnośnik]27.02.20 19:05
Ludzie są śmieszni w swej głupiutkiej podatności na wdzięki i piękne melodie. Od długiego czasu tak przedstawiało się zdanie najmłodszej z syren zamieszkującej bezpieczne wody akwarium. Ile dni, tygodni i długich miesięcy miała już okazję obserwować tych, którzy z zachwytem patrzą na Nie. Trzy piękne, a tak inne od siebie, wyróżniające się indywidualnymi cechami, niemożliwymi do przywłaszczenia przez pozostałe. Zachwycały co dnia, złaknioną niezrozumiałych dla Niej, pragnień publiczność, acz dziś było inaczej. Kiedy zajęte zostały tylko dwa miejsca, Partenopa z ciekawością spoglądała na dwójkę ludzi, wpatrujących się w nie. Przywykła do ludzkich spojrzeń, a teraz wyjątkowo intrygowało ją, gdy pokaz stał się prywatny. Zarezerwowany tylko dla dwójki.
Nie zwykła zadawać pytań ani przejmować się ludźmi zasiadającymi po drugiej stronie szklanej ściany. Zmieniali się zbyt często, aby skupiać na nich uwagę i rozpraszać myśli. Dziś się złamała…
Kim dla siebie byli? Kim w ogóle byli?
Próbowała nie zwracać przesadniej uwagi na dwie postaci, poruszając się w wodzie z niewysłowioną gracją i lekkością.
Przesunęła palcami po srebrnych włosach, odgarniając je ostrożnie na bok, gdy wybrzmiał ostatni czysty dźwięk z ust Keto wiszący przez chwilę w powietrzu, by zaraz skąpać salę w błogiej ciszy i pozwolić sycić wzrok wdzięcznymi sylwetkami syren. Partenopa obejrzała się, gdy Keto i Ligea odpłynęły, znikając z pola widzenia. Została sama, poddając się ciekawości i podpływając do szyby, oddzielającej ją od widowni. Oparła dłonie o powierzchnię, spoglądając na mężczyznę i tym samym ignorując kobietę.
Uśmiechnęła się zachęcająco do nieznajomego, przechylając głowę, a srebrzyste włosy rozlały się mocniej wokół głowy i ramion. Była młodziutka, pozornie niewinna i delikatna, mogła mamić co nie roztropniejszych mężczyzn zapominających, że syrena nie jest łagodnym oraz do bólu dobrym stworzeniem.
Była ciekawa czy podejdzie, a tym samym czy dał się ponieść pokazowi, który sprezentowały specjalnie dla nich i czy zbliży się do niej. Był słaby na kobiecy urok, nieopisanie wyraźniejszy w przypadku syreny?


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Podwodna scena - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwodna scena [odnośnik]27.02.20 23:30
ostatni post stąd

Spektakl dobiegł końca - mogli razem z Letycją opuścić pomieszczenie. Nawet, gdyby kuzynka zechciała w tym momencie przeprowadzić z kuzynem dysputę, nie byłaby ona zbyt owocna. Burke wciąż oczarowany był wdziękiem i gracją syren. Nie był w stanie prowadzić zbyt wyrafinowanej konwersacji. Musiał ochłonąć, dlatego pewien był, że prawdopodobnie o wrażeniach z widowiska będą mogli porozmawiać dopiero gdy juz powrócą do Durham. W przeciwnym wypadku kobieta mogła liczyć tylko na to, że jej kuzyn będzie odpowiadać pojedynczymi słowami, niewiele zastanawiając się nad tym, co tak właściwie w ogóle mówi. Jego wzrok nadal próbował wyłowić z wodnej toni błysk łuski którejś z syren. Początkowo zdawało mu się, że wszystkie już odpłynęły - ale jak się okazało, jedna postanowiła zostać i potorturować go swoją obecnością odrobinę dłużej. Burke w ciszy obserwował, jak srebrzystowłosa, najmłodsza syrena podpływa wręcz bliżej - aż do samej szyby oddzielającej wodną podwodną scenę oraz widownię. Dlaczego to robiła? Czemu nie ukryła się w głębinie, tak jak jej siostra oraz matka?
Oczywiście, że jej urok działał na Burke'a. Hipnotyzujące oczy wołały go bliżej, smukły, połyskujący i falujący w wodzie ogon nęcił swoimi kształtami. Gdyby ludzkie kobiety posiadały takie proporcje i potrafiły aż tak oddziaływać na mężczyzn, świat tak naprawdę należałby do nich, Craig był o tym przekonany. W jakimś niezdrowym odruchu chciał się poddać temu urokowi syreny. Podejść bliżej, obejrzeć ją. Może nawet dotknąć - gdyby tylko udało mu się jakoś pokonać tę przeklętą przeszkodę, jaką było szkło. Zbyt wysokie, by je przeskoczyć. Wtedy mógłby ją wziąć w ramiona, poczuć pod palcami miękką skórę i łuskę, utonąć w tych przeszywających na wskroś oczach...
Nagły impuls kazał mu potrząsnąć głową. To, wraz z ciepłą dłonią kuzynki, która spoczywała w jego własnej, jakoś pozwoliła mu powrócić do zmysłów. Burke spojrzał na swoją krewniaczkę, a potem jeszcze raz na syrenę. Uśmiechnął się nieco kwaśno pod nosem. Tak, zdecydowanie urok syren był bardzo trudny do odparcia. Gdyby podszedł bliżej, mógł być stracony. Nie zamierzał jednak dać się w ten sposób podejść. Ich występ był piękny, ale już dobiegł końca. Nie mogły go bardziej oczarować. To dlatego mężczyzna z daleka posłał syrenie pocałunek - podziękowanie za wspaniałe widowisko. Zaraz potem jednak chwycił pewniej dłoń kuzynki - pora była aby opuścić ten przybytek.

zt wszyscy


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Podwodna scena [odnośnik]30.10.20 16:35
| 13 lipca

Trzynaście razy myślała nad otwarciem buteleczki w której zaklęty był syreni śpiew od kiedy dostała ją od lorda Francisa Lestrange. To jednak był zaiste zbyt wspaniały prezent, aby zmarnować go ot tak, bez szczególnej okazji. Dlatego też gdy przyszła okazja, aby odwiedzić La Fantasmagorie i usłyszeć glos syrenich mistrzyń w śpiewie, Wendelina poczuła się nawet zadowolona z tejże możliwości, mimo że zazwyczaj traktowała artystyczne sprawy jedynie jako dość nudny i nieciekawy element szlacheckiego życia. Nigdy jednak nie dawała tego po sobie poznać, mogąc się poszczycić niezwykłą cierpliwością, jak na każdą szanowna lady przystało.
Gdy jednak tylko występ się zaczął, a do uszu lady Selwyn dotarł wspaniały, melodyjny syreni głos, kobieta poczuła, jak coś w jej trzewiach zaczyna zachowywać się… dziwnie. To było chyba najlepsze słowo. Uważny obserwator mogli dostrzec, jak Wendelina kreci się na swoim miejscu, nie potrafiąc się skupić. Jak nerwowo poprawia swoją nienaganną fryzurę, psując ją przy tym. Jak szuka zegarka, jak spogląda w stronę wyjścia.
Co było nie tak? Lady Selwyn nie potrafiła jeszcze o tego dojść, wszakże jako mieszkance pałacu raczej nie zdarzały jej się żadnego rodzaju zatrucia. Ich kucharze oraz skrzaty były stworzeniami wyspecjalizowanymi i wybitnymi. Wendelina nie pomyślała nawet o tym, że przecież poprzedniego dnia wraz z matką próbowały stworzyć potrawy na kolejne przyjęcie w pałacu, a że jej matula zapragnęła zadziwić gości, prosiły o dodanie do dań coraz to dziwniejszych składników. Nie znając się na gotowaniu i będąc przekonanymi, że niektóre smaki po prostu do siebie pasują, dały się jednak chyba za bardzo ponieść, a nawet najlepszy kucharz nie będzie w stanie odpowiednio połączyć niektórych smaków, o czym żadna z dam Selwyn nie miała pojęcia. Bo i skąd? Gotowaniem nie zajmowała się przecież arystokracja.
W końcu Wendelina nie wytrzymała. Wstała z miejsca i ruszyła w stronę wyjścia. Jak najciszej i jak najspokojniej, byleby tylko nikomu nie przeszkadzać. Było to wprawdzie złamanie etykiety, ale chyba gorszym byłoby pozwolenie sobie tutaj… na to.
Musiała powstrzymać odruch wymiotny na tę myśl.
Toaleta na szczęście była całkiem niedaleko i lady Selwyn mogła bez problemu załatwić… to co należało załatwić. Zajęło jej to jednak nieco dłuższą chwilę, co nie było niczym dziwnym, zważając na polaczenia smaków z dnia poprzedniego. W międzyczasie poczuła jednak, że czuje się… co najmniej dziwnie. Czy to zbliżał się kolejny atak choroby? Nie znała tego wrażenia, nigdy jej się nie przydarzyło, w związku z czym była gotowa przypuszczać, że to wcale nie jest nic normalnego.
Poirytowana już zachowaniem swojego ciała lady nacisnęła na klamkę i… chyba gorzej już być nie mogło! Ta po prostu odpadła, zostając jej w dłoni. Wendelina otwarła szeroko oczy, próbując popchnąć drzwi, ale te ani drgnęły.
I wtedy siła niższa postanowiła zakpić z odzianej w brązy i czerwienie arystokratki, podsuwając jej iście przerażający widok. Gdy spojrzała za siebie, odruchowo szukając innej drogi wyjścia, zauważyła jak z kranu zaczyna gwałtownie płynąc woda. Co gorsza, to samo działo się w związku z toaletą, tyle, że to co wypływało z niej wcale nie miało przezroczystego koloru i…
FUJ.
Wendelina zakryła dłonią usta, czując jak żołądek ponownie podchodzi jej do gardła. Poczuła zapach szlamu i odchodów, widząc, jak woda (i nie tylko woda) spływa na posadzkę.
OBSŁUGA! – zaczęła krzyczeć, gwałtownie pokajać w drzwi. Gwałtownie, ale z godną damy gracją rzecz jasna. A tak właściwie to wcale nie.OBSŁUGA, NATYCHMIAST! – krzyczała tak głośno, jak tylko potrafiła, walcząc ze zbliżającą się coraz bardziej falą wymiotów. W oczach Wendeliny zaczęły błyszczeć łzy. Co tu się, na Merlina, działo?!


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Podwodna scena [odnośnik]01.11.20 11:58
Podobno coś bardzo złego działo się w towarzyskiej części dla dam, w pobliżu toalet.
Informacja ta dotarła do Deirdre praktycznie natychmiastowo: odźwierni, woźni, lokaje oraz kelnerzy pracujący w La Fantasmagorii szczycili się niebywałą dyskrecją oraz czujnością; pierwszy spostrzegali potencjalne niesnaski pomiędzy zwaśnionymi rodami, przewidywali kaprysy grymaszących na skład koktajli francuskich gwiazd, usuwali z drogi prawie dwustuletnich czarownic zanim te w ogóle zdążyłyby poczuć się nieswojo oraz...mieli oczy i uszy dookoła głowy, gotowi zareagować zanim doszłoby do tragedii, niezależnie od jej kalibru. W wyższych kręgach nawet pozornie drobne potknięćie - na przykład podanie wymagającemu marszandowi wina z nieodpowiedniego rocznika - zakończyłoby się zerwaniem współpracy lub wręcz towarzyską banicją każdego powiązanego z londyńskim magicznym baletem. Nic więc dziwnego, że wszyscy pomniejsi słudzy sztuk w la Fantasmagorii potrafili w mgnieniu oka zdefiniować zagrożenie a potem podjąć odpowiednie środki, by zapobiec jego eskalacji. W tym konkretnym przypadku pilnujący korytarzy Eugene, gdy tylko spostrzegł opuszczającą spektakl lady Selwyn, w rozpaczy kierującą się ku damskim rejonom toaletowego zaplecza, od razu ostrzegł resztę pobratymców, a ci, w ciągu kolejnych sekund przekazali niewesołe wieści madame Mericourt. Tego wieczoru zajmowała miejsce w loży, w niewymagającym stałego zabawiania towarzystwie, szybko więc przeprosiła dyplomatów, doznających artystycznej rozkoszy w delegacji, po czym skierowała swe kroki w stronę toalet, zastanawiając się, na co natrafi. Nie znała Wendeliny osobiście, a choć oczywiście kojarzyła personę młódki z salonów oraz opowieści, to nie potrafiła do końca przewidzieć powodu zajścia. Deirdre jak zwykle podążała lodowato chłodnym tokiem rozumowania. Czy rudowłosa zasłabła z przyczyn czysto fizycznych? Okrutna migrena? Za dużo wina wypitego podczas poprzedzającego występ bankietu? Osłabienie związane z utrata krwi w te dni? Skośnooka już w chwili przekraczania eleganckiego, damskiego saloniku, służącego za kameralne miejsce do odpoczynku i przypudrowania nosków dla dam, obliczała w głowie trasę do bocznej loży, gdzie znajdował się najbliższy uzdrowiciel. Tak, to musiały być przyczyny fizyczne, bowiem rozpaczliwy krzyk, jaki niósł się po korytarzu z umywalni i toalety, nie mógł być spowodowany czymkolwiek innym. Lady Selwyn wyraźnie cierpiała i...była przejęta strachem i obrzydzeniem?
Dziwne. Deirdre zatrzymała się na sekundę w progu saloniku, przywołując na twarzy wyraz uprzejmej troski. Dobrze, że postanowiła zająć się palącą kwestią samodzielnie; nie mogła wysłać do kobiecej części la Fantasmagorii mężczyzn, a zaufane kobiety, pracujące w tym miejscu w charakterze obsługi, mogła policzyć na palcach jednej ręki. Większość pracowników baletu stanowili mężczyźni, płeć piękna: jedynie występowała na deskach sceny. Cóż, musiała zająć się Wendeliną we własnym zakresie; może to i dobrze, dziewczyna pochodziła przecież z tego rodu: specyficznego, ale nawróconego na jedyną słuszną ścieżkę.
- Lady Selwyn? - powiedziała głośno i wyraźnie, gdy minęła próg damskiego saloniku i znalazła się w toalecie. Eleganckiej, dyskretnie oświetlonej, z marmurowymi blatami przy umywalkach, lustrami w złoconych ramach i sztukateriami wzdłuż ścian. Piękne miejsce, by...wrzaskiem domagać się obecności obsługi? Mericourt poprawiła stylizowane quipao, oblekające smukłe ciało, mocniej zapinając górne guziki, kontrolnie zerknęła też w kierunku zwierciadeł, by upewnić się, że kok wygląda nienagannie, a dopiero po dokonaniu niezbędnych działań na rzecz godnego reprezentowania la Fantasmagorii, podeszła do drzwi, zza których dobiegały paniczne krzyki. - Nazywam się madame Mericourt, zapewne słyszała o mnie lady, opiekuję się la Fantasmagorią - zaczęła od spokojnego przedstawienia - może zbędnego, ale formalnościom powinno stać się zadość - by szlachcianka nie krępowała się podczas rozmowy: chciała podkreślić, że były tu same i że Wendelina nie ma do czynienia z plotkarską Nottówną, która wszczęłaby zbędną aferę. - Czy wszystko w porządku? Czy mogę jakoś lady pomóc? - spytała, znów wlewając w każde słowo wypowiedzi wręcz anielski spokój, jakim miala zamiar obdarzyć również wyraźnie wytrąconą z równowagi Wendelinę, chowającą się w toaletowej kabinie.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Podwodna scena [odnośnik]01.11.20 17:02
Przyszło jej czekać przynajmniej kilka chwil zbyt długo.  Woda wylewała się coraz to gwałtowniej, coraz to szybciej, jakby kran oraz toaleta psuły się bardziej i bardziej. Płyn (zawierający NIE TYLKO wodę!) zbliżał się nieubłaganie do jej pantofelków, grożąc szanownej lady, że lada moment cuchnący szlam zbezcześci jej nóżki i zniszczy jej urocze buciki, które wybierała z tak wielką dokładnością kilka miesięcy temu.
Wyciągnęła różdżkę i machnęła nią kilka razy, ale to nic nie dało. Kran zepsuł się całkowicie. A właściwie to zepsuła się percepcja Wendeliny po spożyciu halucynogennych grzybków, jednak szanowna dama w żadnym razie nie zdawała sobie z tego sprawy. Krzyknęła, wściekła i zrozpaczona, nie mając pojęcia, co się dzieje. Poirytowana, cisnęła odpadnięta klamką o podłogę. Ta odbiła się od posadzki z głośnym hukiem, który na pewno był słyszalny za drzwiami.
W końcu jednak do uszu damy dotarł przynoszący ulgę głos. Wendelina natychmiast przylgnęła uchem do drzwi, nie mając zamiaru ani owijać w bawełnę, ani bawić się w jakieś konwenanse. Ona zaraz tu, na Merlina, UTONIE. We własnych ODCHODACH. Kochana Morgano, była przecież damą! Tak nie można, tak nie wolno! Spożyte grzybki wyraźnie wpływały też na samopoczucie kobiety.
Madame Mericourt, proszę mnie NATYCHMIAST stad wypuścić! – krzyknęła ile sil w płucach. – Ja tu TONĘ! – darła się dalej, bo krzykiem coraz mniej można było jej słowa nazwać.
Wtem Wendelina kątem oka dostrzegła, że fala wody pomieszanej z moczem i kałem jest tuż-tuż jej nóg. Pisnęła przeciągle, całym ciałem przylegając do drzwi, stając na palcach, oddychając zdecydowanie zbyt szybko… Lady Selwyn nawet nie przeszło teraz na myśl, że przez tak potężny stres może nabawić się kolejnego ataku choroby.
Confringo! – krzyknęła przerażona, celując w jedną ze znajdujących się na ziemi kafelek, chcąc przynajmniej spowolnić płynąca wodę. Irracjonalnie, ale lady Selwyn nie była teraz w nastroju na zajmowanie się logiką. Niemal w tej samej chwili woda dotknęła jej stóp, a Wendelina odwróciła się w stronę drzwi, uderzając w nie jeszcze mocniej i gwałtowniej: – MADAME MERICOURT! NATYCHMIAST!
Gdyby ktoś przyznawał order za najbardziej przerażoną damę w balecie, przypadłby on najprawdopodobniej lady Selwyn.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy


Ostatnio zmieniony przez Wendelina Selwyn dnia 01.11.20 17:06, w całości zmieniany 1 raz
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Podwodna scena [odnośnik]01.11.20 17:02
The member 'Wendelina Selwyn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 63
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Podwodna scena - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwodna scena [odnośnik]04.11.20 12:49
Oczywiście, że spodziewała się rozpaczliwego płaczu oraz godnej dramatycznych nagród histerii, bo przecież szlachcianki niejednokrotnie przeżywały w kuluarach la Fantasmagorii prawdziwe tragedie. W ubiegłym tygodniu najmłodszej latorośli Nottów odpadł górny guzik od sukni, co skończyło się zmarnowaniem kwadransa na uspokajanie rozemocjonowanej dzierlatki. Wcześniej Deirdre asystowała przy wielu beznadziejnych przypadkach faux pas bądź zwykłych nieporozumień. A to kawaler towarzyszący damie zbyt rozmarzonym wzrokiem zerkał na półnagie syreny, a to dwie arystokratki pojawiły się na bankiecie w tej samej sukni z niszowego, paryskiego butiku, a to wiekowa matrona oburzała się na zbyt nowatorską interpretację spektaklu - madame Mericourt czuwała na każdą z przedstawicielek błękitnej krwi, słuchając, pocieszając, wspierając lub przepraszając. Dopasowywała się do oczekiwań niczym kameleon, dzięki czemu łagodziła wszelkie ryzykowne wydarzenia. Większość z nich się powtarzała, przekraczając próg toalety sądziła więc, że będzie to kolejne łatwe (choć niezbyt przyjemne - wolałaby delektować się retorycznymi potyczkami z dyplomatami siedzącymi w loży) zadanie. Już jednak stopień paniki, słyszalny w okrzykach Wendeliny, poparty tylko zaskakującymi słowami, sprawił, że Deirdre uniosła wysoko brwi, szczerze zdziwiona. Reagowała jednak instynktownie, dyskretnie sięgnęła po różdżkę, pragnąc nałożyć na pomieszczenie zaklęcie Muffliato, by stłumić nieco krzyki lady Selwyn. Dama nie chciałaby, by jej piękny skądinąd głosik rozniósł się po pozostałych pomieszczeniach dla czarownic, później stając się głównym tematem plotek.
- Lady Selwyn, proszę się uspokoić - powiedziała w końcu na wpół stanowczym, na wpół łagodnym tonem, by jednocześnie otrząsnąć trochę dziewczynę z rozpaczy, ale też nie wpędzić jej w atak płaczu. Rozpaczliwy pisk i określenie tonięcia Dei odebrała tak, jak powinna: czyli metaforycznie. Nie znajdowały się, na Merlina, na plaży, a wodne zbiorniki dla syren dzieliło od kuluarów wiele technicznych pomieszczeń. Po marmurowej posadzce toalety nie płynęła woda, podłoga lśniła czystością i blaskiem, a skośnooka nie słyszała też szumu wody. Musiało więc chodzić o...zatonięcie w rozpaczy lub smutku, bo cóż innego mogło wywołać w wysoko urodzonej pannie taki lęk? - Lady Wendelino - czy mogę tak się do lady zwracać? - nie chciałabym nachodzić cię w toalecie, to nie przystoi. Wystarczy pociągnąć za klamkę i znajdzie się pani obok mnie - kontynuowała, ciągle z wyrozumiałością i spokojem, podchodząc nieco bliżej zamkniętych drzwi. Słyszała inkantację, trzaski, pełne lęku krzyki - i coraz mniej rozumiała z tej sytuacji. Oczywiście mogła otworzyć drzwi, lecz wolała mieć na to podwójną zgodę niż przekroczyć granicę intymności damy. - Proszę oddychać spokojnie, powoli. Wdech, wydech. Niezależnie od smutku i rozpaczy, w których lady tonie, zrobię wszystko, by poczuła się lady lepiej. Złamane serce, choć brzmi to niewiarygodnie, w końcu się zasklepia, pozwalając przeżywać życie i miłość jeszcze piękniej i pełniej-  mówiła dalej, z emfazą i prawie czułością, zerkając to na drzwi do toalety, to na lustro. Aktorsko podkreślony głos nie współgrał z miną Deirdre: nie widziała Wendeliny, z wzajemnością, nie marnowała więc sił na utrzymanie maski wizualnej. Czarne oczy pozostawały bez wyrazu, usta zaciśnięte, a we wzroku tliła się tylko irytacja. Miała nadzieję, że Selwynówna nie podcina sobie w toalecie żył, by zatonąć nie tylko w cierpieniu, ale i własnej krwi.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Podwodna scena [odnośnik]05.11.20 21:50
Uspo… USPOKOIĆ!? Co sobie ta kobieta myślała?! Ta podła, bezmyślna chińska dzikuska, która w ogóle, WCALE nie powinna zajmować się czymś tak szlachetnym jak sztuka.  Wściekłość i panika gotowała się w Wendelinie niebezpiecznie i chyba tylko mogła dziękować Merlinowi, że madame Mericourt nie słyszy jej myśli.
Wendelina tonęła zarówno realnie, jak i metaforycznie, a przynajmniej tak jej się wydawało. Płynąca po podłodze i wcale nieistniejąca woda była tak realna, jak tylko realne mogły być halucynacje. Czuła jej dotyk, jej nieprzyjemny zapach. Słyszała jej dźwięki. I panikowała tak bardzo, jak chyba jeszcze nigdy w całym swoim dotychczasowym życiu, tonąc wewnętrznie raz za razem, choć akurat do smutku było jej daleko. Serce lady Selwyn pędziło jak szalone, a rozegrane dłonie chciały tylko raz za razem uderzać w drzwi, których Deirdre nie raczyła otworzyć, mimo powtarzających się rozkazów Wendeliny. A podobno tak, w tych całych Chinach, szczycą się doskonałym oddaniem swoim panom i perfekcji w wykonywaniu rozkazów! No chyba nie!
KLAMKA… ODPADŁA! NA MERLINA NIECHŻE KTOŚ OTWORZY TE DRZWI! – ryknęła panicznie, powoli tracąc oddech. Klamka odpadła faktycznie, nie metaforycznie i nie w wyobrażeniach Wendeliny. W tych zaś, należy nadmienić, woda sięgała już niemal kostek szlachetnie urodzonej, zupełnie zalewając jej buciki i zaczynając bezcześcić jej suknie.
Do Deirdre naprawdę nie docierało. Kto tę kobietę zatrudnił? Jakim cudem ktoś tak niekompetentny pełnił tu jakąkolwiek rolę? Wendelina nie rozumiała, jak to możliwe, aby kobieta tak sobie z niej kpiła. Przecież musiała widzieć, jak woda cieknie po posadzce, jak szumi, jak cuchnie… czy ona była ślepa?!
SAMA NIECH SOBIE MADAME ODDYCHA! JA PANI OBIECUJE, NIE BĘDZIE JUŻ TU PANI JUTRO PRACOWAĆ, TO MIEJSCE TO JEDEN WIELKI ŻART! – krzyczała, wcale nie schodząc z tonu i wciąż próbując napierać na drzwi. Te jednak ze wszystkich sil, absolutnie, nie chciały ustąpić.
Wody przybierało w zastraszającym tempie. Wendy czuła, że kończy jej się czas. Po jej policzkach płynęły łzy bezsilności i wściekłości. Była damą, na Merlina, nie miała prawa umrzeć we własnym szlamie. Zadrżała z przerażenia na tę myśl.
Skoro kobiet nie chciała jej jednak wypuścić, musiała zrobić to sama. Nie jak na damę przystało, ale przecież to był sytuacja zgryzająca życiu. Wendy czuła już chlor wody, który niebezpiecznie zbliżał się do jej kolan.
Uniosła różdżkę:
Mihiado! – krzyknęła, robić krok w tył i celując w drzwi.
Wendelinie przeszło przez myśl, że być może madame robi to umyślnie? Że naprawdę próbuje ją właśnie utopić? Czyżby była zdrajcą krwi? To na pewno ona podała jej jakąś truciznę, przez która musiała odwiedzić łazienkę. Odkręciła krany w magiczny sposób. A teraz tylko grzecznie czekała, aż szanowna szlachcianka zakończy swój żywot, aby ona mogła po prostu zająć jej miejsce. Oj, co to to nie! Na to lady Selwyn nie miała najmniejszego, ale NAJMNIEJSZEGO powodu pozwolić!


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Podwodna scena [odnośnik]05.11.20 21:50
The member 'Wendelina Selwyn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Podwodna scena - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwodna scena [odnośnik]12.11.20 11:41
Deirdre z każdą chwilą odczuwała coraz większą irytację i – w tym samym momencie – zaciekawienie rozgrywającym się w sercu Wendeliny dramatem. Co doprowadziło ją do takiego stanu? Imponująca rozpacz, choć dalej skryta cnotliwie za drzwiami toalety, powoli wykraczała poza wszelkie dotychczasowe ramy doświadczeń, a lady Selwyn wysuwała się na prowadzenie w konkurencji wszczynania emocjonalnego zamętu w la Fantasmagorii. W tym roku jak na razie wyprzedzała ją tylko młodziutka Fawleyówna, która weszła na boczną scenę baletu w czasie występu, by tam dramatycznie zemdleć prosto w ramiona siedzącego w pierwszym rzędzie umiłowanego kawalera. Pech chciał, że zsunęła się do wody, co oznaczało przerwanie występu, a przez to: skrajny gniew syren i oburzonych gości, którym przerwano kontemplację sztuki wysokiej. Rudowłosa krewna Morgany wszczynała cyrkową akcję w zaciszu damskich bawialni, Merlinie chwała, nie psuła więc podniosłego nastroju Fantasmagorii oraz nie niszczyła wieczoru pozostałym przedstawicielom arystokracji. Nie oznaczało to, że madame Mericourt mogła ją zostawić na pastwę..właśnie, czego? Urojeń? Złamanego serca? Porwanej sukienki? Odpadającej klamki? Dei zmarszczyła brwi, przyglądając się drżącym w posadach drzwiom z rosnącym zaintrygowaniem w kocich oczach, niewzruszona irracjonalnym wyjaśnieniem, z świętym spokojem przyjmując także wrzaski pełne gróźb.
- Lady Selwyn, nie ma potrzeby się tak unosić. Wszystko jest pod kontrolą, jest lady bezpieczna – odpowiedziała tym samym kojącym tonem, mimowolnie zastanawiając się nad siłą przebicia ognistowłosej (i charakternej) kobiety. Nie, nie powinna jej zaszkodzić, lecz już uprzykrzyć życie: jak najbardziej. Deirdre westchnęła bezgłośnie i podeszła z boku drzwi, by w tym samym momencie, w którym Wendelina wykrzyczała inkantację zaklęcia, nacisnąć zewnętrzną zasuwkę, uwalniając szlachciankę z pułapki. Gdy drzwi skrzypnęły, ujawniając rozczochraną, zaczerwienioną i oszalałą wręcz z obrzydzenia i lęku damę, Mericourt dziękowała za lata kłamliwej praktyki: trudno było zachować kamienną twarz przy tak…niecodziennym widoku. Wymięta suknia, zepsuta fryzura, lśniący obłąkaniem wzrok: cóż, pomimo złamania wielu zasad szlacheckiej etykiety, Wendelina w takiej formie miała w sobie niebywale wiele ognia. I była znacznie ciekawsza, charakterowo i wizualnie, niż uładzone panienki. Mericourt nie okazała jednak żadnej satysfakcji, dalej spoglądając na uratowaną z toaletowego więzienia damę – Czy wszystko w porządku? Czy mogę jakoś lady pomóc doprowadzić się do ładu? Wezwać uzdrowiciela bądź jakąś lady powierniczkę? – spytała troskliwie, mając nadzieję, że piękna arystokratka nie dostanie kolejnego ataku furii po ujrzeniu swego wyglądu w wielkich zwierciadłach. W takim wypadku mogłaby pomóc tylko przyzwoitka, służąca, ewentualnie wpływowa matrona albo wyrozumiała kuzynka, która otoczyłaby tracącą zdrowe zmysły Wendelinę intensywniejszą opieką. Deirdre nie wypadało okazywać damom bezpośrednich czułości, na które istniało rodzinne przyzwolenie. – Proszę się nie kłopotać, wyciszyłam pomieszczenie, więc lady…chwilowa słabość pozostanie między nami – dodała jeszcze znacząco zerkając w stronę drzwi prowadzących na korytarz, zapobiegawczo i odrobinę bezsensownie, bo lady Selwyn nie wyglądała w obecnym stanie na kogoś, kto przejmuje się konwenansami. Widocznie było to wpisane w genotyp selwyńskich kobiet.




there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Podwodna scena
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach