Sala balowa
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 0/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 21:21, w całości zmieniany 9 razy
- Jestem taka szczęśliwa, Abraxasie, taka szczęśliwa! - wychrypiała towarzyszącemu jej bratu do ucha, gdy znaleźli się już w sali balowej, a Cordelia łapczywie rozglądała się dookoła, chcąc rozpoznać poprzebieranych ludzi. Cóż to była za zabawa! - Pamiętasz swój pierwszy Sabat, bracie? Opowiedz mi o nim! - poprosiła, głosem drżącym z zachwytu nadchodzącym wydarzeniem. Miała pewne obiekcje, ozdoby nie robiły na niej tak wielkiego wrażenia, żałowała też, że nie błyszczy urodą swej buzi, ale po północy zaszczyci wszystkich swym pięknem. - Jak wyglądam? - spytała jeszcze, szczerze uśmiechnięta, emanując dziecięcą radością. Szybko pochwyciła z tacy dwa drinki, jeden wciskając w dłoń brata, by nieco go rozluźnić. - Rozpoznajesz kogoś? Powiedz, że tak! - kontynuowała, dotykając eleganckiego ramienia brata, prawie zapowietrzona z zalewającego ją szczęścia. Debiutowała! W końcu! W tak ślicznej kreacji! Życie nie mogło być lepsze.
piękna sukieneczka i równie piękna maska
'k20' : 18
Na balowy parkiet wkroczyła zapewne prawie niezauważona. Klasyczna czerń owijała się wokół ciała, suknia prezentowała prosty krój, dopasowany w talii, ciągnący się do ziemi materiał niespecjalnie przyciągał wzrok. Błyszczące rękawy i strojna biżuteria zdobiąca szyje wszystkich wokół odciągała uwagę od Iriny. Pomknęła dalej, w kolorach nocy, wyprostowana, nienaganna. Tego dnia rozluźniła jedynie upięcie. Zrezygnowała z koka, z mocno zwiniętych włosów. Tym razem brązowe fale opadały na plecy. Kilka z nich łaskotało blizny magią zakamuflowane tak, by obce oko dostrzec mogło jedynie idealny skrawek skóry. Albo materiał próbujący odgrodzić od siebie spojrzenia. Wcześniej zapiła ból miksturą, by mieć pewność, że nic jej nie pokona tego wieczoru. Podbródek unosiła wysoko, jej ruchy pełne były wyuczonych dobrze form. Spod maski uśmiechnęła się, kiedy tylko sięgała po kieliszek. Był to zupełnie nikły, być może ostatni tego wieczoru gest pogody. Twarz miewała bowiem raczej kamienną, trudną do odgadnięcia. Tym bardziej podobała jej się możliwość zakrycia maską. Była to prosta forma, wariant zakrywał oczy, nachodził na nos i ledwie sięgał brzegów policzków. Czarna, zawiązana ciemnymi, aksamitnymi taśmami. Bez piór i błyszczącego pyłu. Jedynie wzory wyrysowane w zimnej strukturze, lekko metalicznej. Po brzegach owijał się nieprzesadny motyw roślinny, wewnątrz wyrysowano pęknięcia i przypadkowe linie. Wydawała się nieco łuskowata, albo jak pokruszona skała. Niemniej nie była przesadna. Irina podarowała sobie śmiertelne wzory i motywy powyciągane prosto z ponurych krypt. Była skąpaną w czerni wdową, ale tym razem wydostawała się z tej skorupy. Tym razem wyszła spod chłodnej, wilgotnej ziemi. Lekko śliskie, wytłoczone na masce wzory przyciągały blask księżyca, kiedy znajdowała się jeszcze u bram znakomitego dworu. Teraz, tylko czasami, światło padające z magicznego sufitu odbijało się na charakterystycznej strukturze. Pod maską zaś usta sięgające chętnie do kieliszka, ciemnoczerwone, matowe, intensywne. Były jedynym kolorem pośrodku ciemności, w którą przystroiła się tego dnia. Ciemności, z której nigdy nie zamierzała zrezygnować. Jedwabna rękawiczka mocniej zacisnęła się na krysztale.
k20 na alkohol
sukienka (inna fryzura)
'k20' : 4
- Już nie bądź taki podekscytowany. - Zagaił po francusku, z pewną dozą sarkazmu do brata, idącego obok niego. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak nieprzychylną opinię Riordan miał o tego typu zgromadzeniach, ostentacyjnie zbytecznych w swoich warstwach fałszu. Zwykle trzymał się z boku, podczas gdy Rhys korzystał z każdego grama atencji jaka spadła w jego stronę, stając się czymś w rodzaju orędownika i twarzy wiązanej naturalnie z ich nazwiskiem. Rozwiązywali tak swoje słabości, oferując każdemu wzajemne zalety tam, gdzie możliwości drugiego nie wystarczały. Nie byli w końcu idealni, chociaż Rhysand z całego serca pragnął, by taka była prawda, to zwłaszcza w momencie tak kruchego stanu wojny, gdzie ich siły podburzane były przez nonsensownych buntowników, musieli zjednoczyć się wobec każdego wroga. W lewej dłoni trzymał pozłacaną Colombinę, o dodanych na zamówienie skrzydłach po obu stronach, które dla dodatkowego autentyzmu okryto diamentowym pyłem i zabezpieczono metalowymi okuciami. Dla ostatecznego efektu, ale też, by powstrzymać się od nietaktowanej przesady, Selwyn zarządził dodanie na czubkach złotych piór pojedyncze zaczarowane płomyki, widoczne tylko, gdy wykonywał bardziej zamaszyste ruchy głową.
- Nacieszmy się zapachem tego przepychu i tańczmy, byleby nie tak jak nam zagrają. Płomienie mają swoje zdanie, a ostatecznie wszystko, czego się dotkniemy, zajmie się w końcu ogniem. Naszym ogniem. - To mówiąc, założył maskę na twarz i uśmiechnął się pod nosem. - Zabawę czas zacząć. - Skinął bratu na znak bezsłownej komunikacji, w końcu mogli przebywać nawet po przeciwnych stronach sali i wciąż wiedzieć gdy drugi potrzebował pomocy. Tej więzi nie dało się wytłumaczyć inaczej niż instynkt, z kolei serce i rozum Rhysanda miały dzisiaj jeszcze inne pragnienia i zadania. Niedawna rozmowa z Matką doprowadziła do wspólnych wniosków, z którymi zgadzał się w pełni, gdyż potrzebna była mu żona. Córka za niedługo miała wkroczyć w świat sabatów, a on wciąż jeszcze nie doczekał się prawowitego następcę syna, najlepiej nie jednego. Maski mogły ukryć rysy twarzy, ale nie ukrywały istoty ich bycia, a taką Rhysand potrafił wyłapać nawet po krótkiej interakcji. Poły złotego płaszcza rozchyliły się na boki, ukazując czarny jak noc, która ich otaczała komplet ozdobnej kamizelki i spodni wraz z koszulą. Sięgnął po unoszący się na tacy kieliszek i wykonując płynny półobrót, ruszył dalej, po drodze rozglądając się za godnym rozmówcą. Wzrok prześlizgnął się po sylwetkach, niektóre bardziej, inne mniej znajome, aż wreszcie spoczął na Tajemnicy. Wszystko w niej sprawiało, że Rhysand chciał wiedzieć więcej, kuszony złotym naszyjnikiem, burgundowym gorsetem i kasztanową falą włosów, pozwolił, by kącik ust wygiął się nieznacznie w pół uśmiechu. Dzisiejszej nocy los sprzyjał pewnym, a gdy w bliskim towarzystwie kobiety zauważył mężczyznę, kurtuazyjnie przywitał się z nim kiwnięciem głowy, wzrok skupiając na damie, a także kiwtnącej magicznym sposobem, tuż nad ich głowami jemiole, z której zerwał jagodę.
- Pour la plus belle, czy uczyni mi mademoiselle ten zaszczyt i przyjmie z moich rąk ten skromny podarunek? - Skłonił się nisko, wyciągając dłoń przed siebie, a w niej biały owoc, niepozorny, ale o potężnej sile sprawczej. - Cena niewielka. Jeden pocałunek. - Uśmiechnął się, nie czyniąc żadnego innego kroku dalej, nawet w obliczu odmowy, oczekując na zgodę lub odtrącenie od hipnotyzującej nieznajomej, a może i nawet znajomej, której tożsamości jeszcze nie odszyfrował.
| witam wszystkich serdecznie, tutaj poglądowy strój bez okularów i inne buty, tutaj maska z dodatkami opisanymi w poście, rzucam na drina i zrywam jedną jagodę jemioły, oferując ją Vivienne
angels would damn themselves for me
'k20' : 12
Już po zeszłorocznym przyjęciu miałem świadomość, że przygotowanie na bal wymagać będzie sporych nakładów pracy. Na całe szczęście tym razem Lady Nott postawiła głównie na maski, które należało wykonać w staranny sposób, a nie całego stroju, jaki ostatnio sprawił mi największą trudność. Nie obracałem się w towarzystwie krawców, właściwie znałem tylko jedną damę parującą się tym fachem, aczkolwiek zbyt późno zebrałem się na list z prośbą o przygotowanie odświętnej szaty. Zdecydowałem się zatem na – moim zdaniem – najlepszą jaką miałem w swej niewielkiej garderobie, albowiem nie przywykłem przykładać nadmiernej uwagi do własnego odzienia. Mimo czasu, jaki upłynął odkąd ostatni raz miałem ją na sobie, zdawała się być dobrze dopasowana, a grafitowa czerń nie straciła na swej intensywności, podobnie jak mankiety oraz kołnierz przechodzące w antracytowy odcień. Nie była nader bogata w ozdobne hafty, takowe zajmowały jedynie zewnętrzną część rękawów; od samej linii ramienia, do okolic nadgarstka, przedstawiając delikatne ornamenty. Połyskujący, srebrny rząd guzików miał komponować się z maską, o którą zadbała już sama Belvina, albowiem brakowało mi do podobnych czynności ręki. Nie chciałem popełnić faux-pas, a była na to ogromna szansa, gdybym faktycznie zdecydował się dobrać wszelkie dodatki indywidualnie. W ten sposób mą tożsamość ukryła klasyczna, satynowa Colombina mieniąca się czernią i ozdobiona antracytową obwódką. Po bokach dostrzegalne były wąskie okucia ze srebra, składające się we wzory podobne do tych z rękawów szaty. Tuż przy ich krańcu zostały dodane, te same co posiadała na swej masce Blythe, szlachetne kamienie.
Przepych i bogactwo Hampton Court wzbudzało podziw, a przede wszystkim uznanie. Najwyraźniej dla Lady Nott nie było rzeczy niemożliwych, jeśli chodziło o wystawne bale, nawet w czasach tak niepewnych i pozbawiających podstawowych dóbr. Przyglądałem się wnętrzom, zdarzyło mi się też zawiesić spojrzenie na niezwykle bogato zdobionych szatach, lecz aby nie wyjść na wścibskiego starałem się nad tym panować. Z resztą u mego boku podążała niezwykle piękna kobieta, która swą kreacją wprawiła mnie dziś w zdziwienie. Nigdy nie widziałem Belviny w podobnym stroju, więc nie potrafiłem powstrzymać kilku komplementów, jakie wymknęły się z mych ust pod drzwiami jej mieszkania. Sam fakt, że zdecydowałem się pójść z partnerką na bal był dla mnie nowością, ale kto wie, może przyjdzie bawić mi się lepiej niżeli rok wcześniej?
-Myślisz, że możemy już iść do baru?- szepnąłem do jej ucha z nutą ironii, po czym chwyciłem dłonią kielich i skinąłem głową w geście podziękowania. Nie zamierzałem nigdy się oddalać, przynajmniej nie teraz, kiedy uwaga wszystkich gości skupiona była na oficjalnym rozpoczęciu noworocznej zabawy. Rozglądnąłem się za członkami rodziny i choć maski nie ułatwiały tego zadania, to te podobne do mojej odkrywały wystarczającą część twarzy.
opętanie - brak
Ostatnio zmieniony przez Drew Macnair dnia 15.08.21 16:25, w całości zmieniany 1 raz
'k20' : 2
Co miała założyć teraz? W jej szafach brakowało eleganckich sukienek. Przynajmniej takich, które nadałyby się na sabat arystokracji. Zarabiała u lorda Avery'ego więcej niż dobrze, wciąż jednak nie na tyle, by mogła sobie pozwolić na materiały, które choć w połowie dorównałyby tym jakie przywdziewałyby na siebie arystokratki. Trudno. W jednym z nielicznych sklepów na ulicy Pokątnej, które pozostały otwarte, zamówiła suknię i pluła sobie później w brodę, gdy przyszło do płacenia - ale przynajmniej wyglądała jak należy.
W wieczór ostatniego dnia w roku przybyła na miejsce punktualnie, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem; okazała służbie zaproszenie i została zaprowadzona w głąb Hampton Court, do sali balowej, którą pamiętała sprzed roku. Teraz wyglądała zupełnie inaczej. Wciąż nie w jej guście, ale nie szkodzi. Alkohole na pewno będą dobre, przynajmniej tyle.
Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że padło na nią kilka spojrzeń, gdy pojawiła się w tłumie - obleczona w czarną, dość prostą suknię z ozdobną opończą. Jedynymi ozdobnymi elementami były metalowe, złote zdobienia na ramionach oraz aksamitna wstęga podkreślająca wąską kibić. Miała długie, luźne rękawy i dość głęboki dekolt, lecz nieskandalicznie - tym razem Rookwood zamierzała się pilnować i nie wylecieć z balu jeszcze przed północą... Bardziej ozdobna okazała się maska jaką wiedźma zasłoniła twarz. Zdecydowała się na wybór klasycznej maski Volta, lecz z interesującymi zdobieniami - jej brzegi zostały wyrzeźbione w rzekome płomienie. Czerń i złoto maski również przywodziły na myśl ogień. A może szatańską pożogę? Z otworów na oczy patrzyły na salę balową brązowe tęczówki podkreślone ciężkim makijażem węgielka. Włosy Sigrun, które tego wieczoru przybrały barwę niemal bieli, były spięte wysoko nad karkiem w prostym koku - wypuściła jedynie kilka kosmyków z przodu twarzy, aby okalały miękko maskę.
Kręciła się w tłumie, próbując dostrzec i rozpoznać kogoś znajomego - głównie Deirdre, Ramseya, Drew. Czy Goyle i w tym roku zdecyduje się przybyć? Może z żoną?
Przez tę myśl złapała za pierwszy lepszy drink z tacy, która lewitowała obok.
| rzut k100 na opętanie, k20 na drinka
maska, suknia
dark thought I've ever had
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k20' : 2
Stukot kół powozu na ścieżce rozbrzmiewał miarowo, zdając się dopasowywać do jej własnego bicia serca. Spoglądając przez szybę, zgadywała czym w tym roku zaszczycą ich ogrody i wnętrza posiadłości. Uśmiechała się lekko zza maski, zieleń weluru i tiulu zgrywając ze sobą w delikatnej masce Colobmiany, dodając delikatne złote wykończenia na krawędziach. Po skrajnych stronach odnaleźć można było białe i beżowe kwiaty, a na gałęziach w imitacji pąków kwiatów widniały perły. Wyjście z powodu w towarzystwie służby znów wiązało się z zaciekawionym spojrzeniem dookoła i uśmiechem na ustach obleczonych w delikatny szkarłat. Skierowała się w stronę sali balowej, dołączając do reszty rodziny zanim sama nie przekroczyła progu, swój płaszcz oddając służbie zanim nie skierowała się w stronę głównego pomieszczenia.
Zielona suknia błyskała w półmroku, obszyta błyszczącymi elementami, dekolt zaś wraz z rękawami przypominał splatające się ze sobą gałęzie. Zielone obcasy stukały lekko, nieczęsto wystając spod sukni, przy obcasie również posiadając złote zdobienia w kształcie płatków kwiatów. Delikatne nadgarstki ozdabiały bransolety, a włosy zdobiła misterna ozdoba w kształcie motyla z odchodzącymi od niej elementami. Zwiastun wiosny wchodzący w nowy rok. Zwiastun zmiany na lepsze - oczywiście dla ludzi, którzy byli zgromadzeni tutaj.
Rozejrzała się po pomieszczeniu, z zainteresowaniem zerkając po już obecnych gościach. Bardzo dobrze wiedziała, jak będzie wyglądał Edward, dlatego też jej spojrzenie od razu zaczęło wyłuskiwać w tłumie podobnej sylwetki. Ruszając przed siebie, ostrożnie zahaczyła ramieniem o rękę Rhysanda kiedy ten sięgał po jemiołę, odwracając się aby spojrzeć na całe towarzystwo i rzucić delikatny uśmiech w stronę stojących niedaleko mężczyzn. Zaśmiała się lekko i cicho, chociaż zaraz taż skłoniła się przed towarzystwem.
- Monsieur wybaczy. - Skinęła jeszcze głową Rhysandowi zanim nie pokierowała się dalej, ostrożnie sięgając po drink przygotowany na jednej z tac. Ciekawe, czym miał ją dziś zaskoczyć wieczór - i to nie tylko pod względem wyboru alkoholi.
Suknia wzorowana na tej. Maska, i buty zmienione nieco w opisie, a do tego ozdoba do włosów. Rzut na drink k20
death, love
And sacrifice
'k20' : 14
Do Hampton Court Fantine przybyła wraz z rodziną; razem z lordem nestorem i jego małżonką, siostrą, matką i innymi krewnymi, podekscytowana i w doskonałym nastroju. Dwór, gdzie tradycyjnie odbywały się przyjęcia lady Adelaide Nott, wyglądał naprawdę wspaniale. Zawsze prezentował się zachwycająco, w tym roku jednak Fantine czuła przyjemne zaskoczenie - czyżby udział w przygotowaniach do sabatu Evandry zagwarantował powiew świeżości? Bratowa nie zdradziła wiele, Róża nie mogła więc się doczekać aż o efektach przekona się na własne.
Zanim wkroczyła do sali balowej wyciągnęła ukrytą wcześniej fiolkę, odkorkowała ją i wypiła - czuła się w swojej kreacji doskonale, lecz odrobina magii i jeszcze więcej cudzej uwagi nie zaszkodzi. Na parkiet Fantine wkroczyła więc jeszcze bardziej pewna siebie niż zwykle, z dumnie uniesioną brodą. Miała na sobie kreację w barwach czerwieni i czerni, nie mogła się powstrzymać, w czerwieni czuła się wszak najlepiej. Suknia miała lekko opuszczone ramiona i dekolt w kształcie serca, rozkloszowaną spódnicę i półprzeźroczyste rękawy. Całą górę zdobiły czarne, błyszczące aplikacje, spódnicę zaś cieniutka warstwa mieniącego się tiulu. Całości uzupełniała złota biżuteria - kolia z rubinami i pasujące doń kolczyki. Najważniejszą ozdobą była jednak maska. Fantine zdecydowała się nie zasłaniać całej twarzy, odsłoniła blade policzki i usta podkreślone karminową szminką; na nosie miała klasyczną Colombinę o bardzo bogatych zdobieniach. Maska z aksamitu miała finezyjne, wywijaste wycięcie i barwę głębokiej czerwieni; na jej brzegach przyszyto czarne, błyszczące aplikacje podobne do tych na materiale sukni. Maska miała również woalkę z ciemnego materiału. Pod prawym okiem widniała niewielka, złota róża z drobnych wstążeczek. Całość wydawała się obsypana drobnym, złotym pyłem i mieniła się w blasku świec delikatnie. Aby nie odwracać od maski uwagi Fantine nakazała służkom ciemne włosy upiąć w misterny kok nad karkiem, odsłonić szyję.
Znalazłszy się pośród innych gości odetchnęła głęboko - czuła się na swoim miejscu. Czuła się zachwycona wszystkim wokół. Jej uwagę zwróciła młoda dama w różowej kreacji i kociej masce - naprawdę wyglądała jak małe, słodkie kociątko. Kącik ust Fantine drgnął, kiedy zastanawiała się nad tym kto ukrywa się pod tą maską; kiedy obok niej pojawiła się taca z alkoholami, sięgnęła bez zawahania po jeden z kieliszków.
| przed wejściem na salę balową wypiłam eliksir upiększający z mojego ekwipunku;
sukienka
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Fantine Rosier dnia 15.08.21 18:33, w całości zmieniany 2 razy
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
'k20' : 16
Swoje prywatne odczucia na temat corocznego Sabatu wolał zostawić dla siebie zwłaszcza w takich okolicznościach. Pojawił się tutaj dzisiaj, ponieważ była to jedna z najbardziej oczekiwanych imprez przez rody szlacheckie i był w stanie pokazać się w dobrym świetle. Posiadał czysto polityczne, a także reprezentacyjne pobudki. Doskonale wiedział iż w balach wysoko postawionych osobistości wcale nie chodzi o zabawę i zrelaksowanie się. Toczyły się wokoło o duże większe rozgrywki ukryte pod postacią prawdziwej maski. Jeżeli ktoś nie był na to gotowy i zrobi chociaż mały błąd będzie mu to pamiętane przez naprawdę długi czas.
Cygnus zazwyczaj chodził elegancko ubrany, lecz dzisiaj wyjątkowo miał na sobie nowo uszyty, czarny smoking, ze złotymi zdobieniami na mankietach i przy zapięciu marynarki. Osobiście do swojego stroju przykładał dużą uwagę, jednak nie lubił bawić się w ozdobienia. Uważał iż niezbędne ozdobienia są mu w zupełności niepotrzebne, ale dzisiaj zrobił wyjątek. Dobrze wiedział jak organizatorka ma aż chorą obsesje na punkcie wyglądu i za brak dodatków potrafi zatruć życie. Dla świętego spokoju odpowiednio przygotował maskę Pantalone ozdabiając ją złotymi ornamentami na policzkach. Po prawej stronie były malutkie szafiry, które układały się w gwiazdozbiór łabędzia, a w centrum było oko Cygnusa jako gwiazda Sadr.
Na sam bal przyszedł razem z Aquilią użyczając jej swojego ramienia. Blackowie musieli się dobrze zaprezentować, a razem wyglądali jak milion galeonów. Goście dopiero co się zbierali, co oznacza iż się nie spóźnili. Cieszył się z tego powodu, ponieważ nie był do końca pewny czy uda im się na czas. Oczekując na rozpoczęcie ceremonii wziął kieliszek z alkoholem od przechodzącej akurat służby.
| strój Cygnusa, rzut na drinka