Wydarzenia


Ekipa forum
Uliczka
AutorWiadomość
Uliczka [odnośnik]06.02.17 13:08
First topic message reminder :

Uliczka

Jedna z wielu uliczek znajdujących się na obrzeżach. Jest tu dużo spokojniej niż w tłocznym, hałaśliwym centrum miasta i momentami można zapomnieć, że to nadal jest część Londynu. Domów jest niewiele i są do siebie bardzo podobne, zamieszkane głównie przez mugoli, a uliczką z rzadka przesuwają się użytkowane przez nich pojazdy. Tuż obok ulicy znajduje się także park, ale jest bardziej zapuszczony niż te miejskie, a znajdujące się tu alejki i ławeczki powoli niszczeją. Po zmroku budzi nieco niepokojące wrażenie, szczególnie w miejscach oddalonych od ulicy i wątle oświetlanych alejek, ale za dnia to zwyczajne, ciche miejsce uczęszczane głównie przez okolicznych mieszkańców. Zarówno w parku, jak i na otaczających go uliczkach i niepozornym osiedlu niewiele się dzieje.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Uliczka [odnośnik]03.04.19 22:31
Magia go nie zawiodła. Początkowo obawiał się, że huk, który za sobą usłyszał, miał sięgnąć i jego samego, lecz nic takiego się nie wydarzyło, a strumień zaklęcia wystrzelił w kierunku pary czarodziejów, którzy, nie widząc wroga, nie byli w stanie podjąć szybkiej reakcji. Nie obronili się, przez co po chwili dali się pochłonąć przez gęstniejące powietrze. Niby niegroźne zaklęcie, ale jednak dramatyczne w skutkach, jeśli nie można było sobie z nim poradzić. Yaxley odczekał chwilę, aż zaklęcie stężało, zakrywając śledzonych przez niego magów i dopiero wtedy ruszył w głąb budynku. Wyminął ich, nie zdejmując peleryny i nie zamierzając się ujawniać. Mimo że maska wciąż znajdowała się na jego twarzy, nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział o jego obecności. Wszak w domu mogli się znajdować inni, a wystawiając się im niczym łatwy cel, nie mógł dokończyć zadania. Na szczęście nie była to większa lokacja. Przeszukanie domu nie zajmowało dużo czasu, szczególnie że okazało się, że nikogo więcej w nim nie było. Kobieta zniknęła i najwyraźniej nie zamierzała wracać, skoro jako mugol nie mogła nic zdziałać. Śmierciożerca nie zamierzał jednak marnować czasu; nie wiedział, czy nieszkodliwa uciekinierka nie miała kogoś zawiadomić. Nawet służby mugolskie byłyby niepotrzebnym problemem. Na piętrze i parterze nie znalazł nic istotnego, jednak nie zaglądał jeszcze do piwnicy. Jak się okazało, to w niej jawiło się wszystko, co było godne uwagi. Papiery leżały w jednej z ustawionych tam szafek. Morgoth wziął dokumenty, upewniając się, że były istotne, po czym wrócił na górę, obserwując wciąż unieszkodliwionych mężczyzn. Nawet stąd widać było, że ich twarz posiniały od niedotlenienia i podduszenia. Co miał z nimi zrobić? Nie miał czasu rzucać zaklęcia zapomnienia. Nie po to tu przyszedł. Ich znajomi mogli im z łatwością przypomnieć o tym, co robili. Nie. Bez świadków. Wyszedł więc z domu i wypowiedział odpowiednie zaklęcie. Po chwili budynek zaczął zajmować się ogniem. Jedynie po gałkach ocznych mógł dostrzec strach zaklętych w śmiesznej mazi wrogów, gdy Finite Incantatem nie było w stanie ich z niej uwolnić, a języki ognia zaczęły szaleć dokoła nich. Morgoth stał i patrzył, aż i galaretka nie zaczęła się topić, jednak nie miała to być dla czarodziejów żadna pociecha. Płomienie sięgały ich ciał bezlitośnie. Odsunął się, gdy żar stał się nie do zniesienia i patrzył jeszcze jak sąsiedzi próbowali zagasić pożar, jednak nic z tego. Wszystko, co znajdowało się wewnątrz domu spłonęło. Razem ze śladami jego obecności. Razem z resztą dowodów. Razem z dwójką czarodziejów. Wǽron ealle fægen in firnum.

|zt



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Uliczka [odnośnik]03.04.19 23:37
Zdawałeś sobie sprawę, że rozdzielenie się było niesamowitym ryzykiem, jednakże okazało się ono nie tylko słuszną decyzją, ale i przynoszącą wiele korzyści. Znalezione dokumenty obrazowały przyjętą przez wroga strategię oraz kilka nazwisk – zapewne liderów ugrupowania – dzięki czemu o wiele prościej będzie ich zdemaskować.
Skuteczne obezwładnieni mężczyźni nie mieli większych szans na przeżycie. Wywołany pożar pochłonął dom, a następnie strawił ich ciała mimo próby ratunku ze strony przerażonych mugoli. Zatarcie śladów z pewnością było mądrym posunięciem, podobnie jak skorzystanie z peleryny niewidki, która zapewniła Ci pełną anonimowość. Całe zajście uznano za nieszczęśliwy wypadek spowodowany silnymi burzami, bowiem jedyny, żywy świadek nabrał wody w usta bojąc się o podzielenie losu czarodziejów.
Twoje zasługi zostaną docenione.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczka [odnośnik]17.04.19 12:27
Posłał mu list: tym razem nie pytał, a wzywał. Chciał się upewnić, czy akt rozsądku na Stonhenge nie był jednorazowym zrywem odwagi, a zaoferowanie swej różdżki odbije się w realnym działaniu, a nie czczych obietnicach. Trudno było zaufać, więc Zachary musiał sobie na to zapracować. Także wykonując polecenia.
Poczynił stosowny rekonesans, niewiele anomalii pozostało, lecz ta konkretna miała wibracje, w których umiejętności Shafiqa zdawały się pożądane. Czytał doniesienia z gazet, zwykle niewielkie wstawki w Proroku, wciśnięte między ogłoszenia matrymonialne a reklamy pasty polerskiej do mioteł - zgrabny sposób, by zwieść ludzki wzrok, teksty były krótkie, drobno wydrukowane, łatwe do przeoczenia, jesli ktoś faktycznie nie przeglądał prasy od deski do deski - o czarodziejach, którzy wylądowali w Mungu ze zmiażdżonymi, połamanymi kończynami. Ministerstwo naturalnie postarało się o odgrodzenie niebezpiecznego terenu, szklarnie więc nieco zarosły, niewielu znalazłoby się śmiałków chętnych, by się tam zapuścić. Magnus nie obawiał się strzaskanych piszczeli, z tyłu głowy miał za to niezadowolenie Czarnego Pana. Rycerze Walpurgii byli opieszali, ostatnio już zawiedli swego Pana: drugi raz mógł zaś się okazać tym ostatnim.
Czekał na Shafiqa na rogu sennej uliczki, temperatura skutecznie zatrzymywała w domach wszystkich włóczykijów. Było chłodno, nawet jak na listopad: nosił już szatę z podszyciem z wilczego futra, zwykle przeznaczoną na zimę, a i tak lekko dygotał. Pięć minut na mrozie hartowało organizm, niemniej jednak pojawienie się Zachary'ego przyjął z ulgą. Dobrze, jeszcze trochę a zamarzłby na kość.
-Podobno kwiatki oszalały - mruknął zamiast przywitania, prowadząc mężczyznę za węgieł jednego z domów. Musieli kawałek przejść, nie chciał materializować się bezpośrednio przy szklarniach, by nie wzbudzić podejrzeń - spróbuję cię wzmocnić, zanim zaczniemy. W środku możemy się natknąć na towarzystwo - dodał, wykrzywiając usta w pogardliwym grymasie.
-Magicus Extremos - wypowiedział wyraźnie, starannie i płynnie operując nadgarstkiem, aby uszczknąć nieco własnej mocy i nasycić nią Shafiqa. Mogła mu się przydać, magia bywała kapryśna i nieprzewidywalna, zwłaszcza w obrębie miejsc poddanych władzy anomalii.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Uliczka [odnośnik]17.04.19 12:27
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 25

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Uliczka  - Page 3 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczka [odnośnik]30.08.20 21:00
10 lipca?

Na miejsce spotkania wybrałem jedno z mugolskich osiedli na odległych obrzeżach Londynu. Zawsze było tu o wiele spokojniej, niż w innych częściach miasta, ale teraz wydawało się kompletnie opuszczone. W żadnym oknie nie paliło się światło. W kilku domach nawet w mroku można było dostrzec otwarte drzwi, wybite okna, niektóre z nich wydawały się podniszczone. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że niemagiczni opuszczali je w pośpiechu, kiedy Rycerze Walpurgii zdecydowali się wypędzić ich z Londynu, a nam nie udało się ich powstrzymać. Wolałem nawet nie myśleć ilu mieszkańców tego osiedla poniosło śmierć tamtej nocy.
Dotarłem tu bez większych problemów. Pod miasto dotarłem na miotle, którą ukryłem w parku nieopodal - i dobrze zrobiłem, bo prędko natknąłem się na magicznego policjanta, udało mi się jednak wykaraskać z sytuacji, legitymując różdżką zabraną kilka tygodni wcześniej, zarejestrowaną i mającą odpowiedni świstek papieru. Dobrze, że spotkałem go, kiedy nie było ze mną jeszcze panny Wright.
Wsparłem się o płot jednego z ogrodów, czekając na Hannah, a próbując wyciągnąć z kieszeni papierosa, syknąłem z bólu; wierzchem dłoni przejechałem po pokrzywie wystającej spomiędzy desek. Niekoszona od miesięcy trawa sięgała już niemal ponad płot. Słysząc stukot obcasów o bruk podniosłem spojrzenie, spodziewając się znów blond loków wokół znajomej twarzy.
- Hannah - powitałem Zakonniczkę, czując ulgę na myśl, że udało jej się tu bezpiecznie dotrzeć, choć to był dopiero początek. Mieliśmy się udać do samego centrum Londynu, gdzie z pewnością roić się będzie od ministerialnych funkcjonariuszy odbywających patrole, bądź co gorsza - samych Rycerzy Walpurgii i ich sojuszników. - Na pewno kojarzysz salon wróżbity na Pokątnej, prawda? - Byłoby dziwne, gdyby nigdy go chociaż nie minęła, skoro sama prowadziła lokal na tej samej ulicy. - Mało kto tam zagląda, zwłaszcza teraz, ale jego właściciel, z tego co mi wiadomo, pokątnie pomagał mugolakom. Tyle, że władza Malfoya chyba za bardzo zaczęła go przerażać. Gdyby udało nam się go przekonać, to byłaby dobra kryjówka... - Może nawet moglibyśmy rozejrzeć się za szafkami zniknięć i jedną z nich tam umieścić. O nich myślałem już od dłuższego czasu. - Do tego krążą pogłoski, że posiada prawdziwy dar jasnowidzenia. - Te słowa wyrzekłem jednak z wyraźnym powątpiewaniem. Do wróżbiarstwa, jako dziedziny magicznej, podchodziłem wyjątkowo sceptycznie i raczej nie dawałem wiary wnioskom wyciąganym przez samozwańczych jasnowidzów po spojrzeniu w fusy, bądź zerknięciu kryształową kulę.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Uliczka [odnośnik]30.08.20 21:00
The member 'Cedric Dearborn' has done the following action : Rzut kością


'Londyn' :
Uliczka  - Page 3 G5KxmIW
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczka [odnośnik]31.08.20 12:11
Nie można było powiedzieć, że zmiana koloru włosów załatwiała całą sprawę, ale pomagała. Dziewczyna spoglądająca z listów gończych miała ciemne włosy i długie włosy. Miała też grzywkę, którą Wright nosiła od lat. Ilość rozwieszonych plakatów z jej, i jej bliskich podobiznami sprawiała, że twarze musiały zdążyć opatrzyć się mieszkańcom. Łatwiej byłoby ją skojarzyć przez zwykłego, postronnego obserwatora, gdyby zaledwie splotła włosy w luźny warkocz. Potrzebowała tej zmiany, potrzebowała nowej tożsamości. Nie naprawdę, nie na stałe, tylko na chwilę. Kiedy więc zmieniała znów włosy na jasne, patrząc w lustro i zastanawiając się, czy nie odnalazłaby w tej wersji samej siebie kogoś nowego, przypominała jej się rozmowa z Philippą. Z Annie, z doków. W Londynie stawała się kimś innym, musiała być kimś innym — byle kim, byle nie Hanną Wright, siostrą Benjamina Wrighta. Tym razem machnęła różdżką upinając włosy w prosty kok. Nie potrafiła więcej. Była jednak kobietą, naturalną rzeczą był więc, by wyglądać przy tym ładnie. Zaczesała już tylko palcami wypadające kosmyki za ucho, założyła też kapelusz z dużym rondem i opuściła dom Tonksów.
Po drodze nie spotkały ją żadne niespodzianki. Lot na miotle był krótki, wiatr oszczędził ją, był dość ciepły, przyjemny. Cedric był już w umówionym miejscu.
— Cedricu — powitała go uśmiechem, w dłoni wciąż trzymając miotłę. Zająknęła się, gdy powiedział o salonie; wiedziała, że taki był, znała Pokątną dość dobrze, a także jej mieszkańców, choć sama nigdy nie odwiedziła tego salonu. Nie, żeby jej nie kusiło — wręcz przeciwnie. — Myślisz, że zaryzykuje pomocą w centrum? Wiedząc, co go czeka?— spytała, spoglądając byłemu autorowi w oczy. Zamyśliła się i kiwnęła głową. Powinni spróbować. To było strategiczne miejsce, mogło im nie tylko pomóc, ale przydać się w planowaniu kolejnych wypraw i działań przeciwko ministrowi. — Może zgodzi się nam powróżyć — dodała luźno, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Ale nie była przekonana, co do tego, czy chciała, by Cedric był świadkiem jej wróżb. Miała wiele pytań, kilka kwestii dręczyło ją od dawna. Nie czułaby się najswobodniej, gdyby miała towarzystwo. Ale mogli uznać to za niewinną zabawę; mogła udawać, że nie wierzy we wróżby. – W takim razie chodźmy, nie mamy ani chwili do stracenia.
Myślała, że są czujni, że oprą się ewentualnym atakom. Ale to stało się nagle, niespodziewanie. Zza rogu wyskoczyli zbiry. Wyciągnęła różdżkę, pierwsza obrona im się udała, kolejna też, ale przeciwnicy mieli przewagę liczebną, a do tego zaatakowali ich w końcu od tyłu. Któryś promień zaklęcia przebił tarczę. Czuła jak jej ciało sztywnieje, jak pada na ziemię. Czuła też ból, chyba się potłukła. Cedric trzymał się dłużej, ale w końcu i on padł na ziemię. Była wściekła, widząc jak napastnicy się zbliżają, a później ich przeszukują. Nie udało jej się wyswobodzić z zaklęcia, ale Dearborn zrobił to dość szybko. Musiał zdjąć z niej zaklęcie. Źle się czuła. Ciało było jak nie jej. Do tego wszystkiego gdzieś w oddali słychać było kroki.

| zt2


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Uliczka  - Page 3 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: Uliczka [odnośnik]07.10.20 23:04
| 19 września '57

Nie była do końca przekonana, czy informacje które udało jej się zebrać na temat miejsca, gdzie mogła spotkać Keatona były słuszne. Dochodziły ją głosy, że wrócił, że ponownie zaczął pojawiać się w Londynie. Momentami były ze sobą sprzeczne, wykluczały się, ale po dziesiątkach godzin spędzonych w myślodsiewni, tonach papieru i wylanego atramentu przy tworzeniu notatek, sieci miejsc i znaków przyprowadziły ją właśnie tutaj. Oczywiście przygotowała się na to solidnie, aczkolwiek nie wierzyła, że uda jej się go spotkać. Jakie było prawdopodobieństwo, że akurat dzisiaj w tym momencie tu się pojawi? Liczyła raczej na kolejne poszlaki, może spotkanie osób, które będą wiedzieć odrobinę więcej.
Wrzesień był miesiącem w miarę ciepłym, jednak nad Wielką Brytanią coraz częściej pojawiały się ciemne chmury, Rain obawiała się, że swoim imieniem przyciągnie ulewę. Z niepokojem spoglądała z zachmurzone niebo zastanawiając się czy to znak, że znowu nadchodzą trudniejsze czasy? Jeszcze trudniejsze niż dotychczas? Na ramionach miała lekki płaszcz, głównie dlatego, że miał szeroki kaptur którym mogła przysłonić swoją twarz. Pod spodem czarna, luźniejsza sukienka lekko jedynie opięta w pasie. Włosy o dziwo związane w koński kucyk, aby przypadkiem jej nie przeszkadzały, a z ciemnego makijażu oka zdecydowanie nie mogła zrezygnować. Narzuta skrywała więcej dobroci, chociażby przypięty do pasa woreczek ze skóry wsiąkiewki, w którym trzymała fiolkę ze wspomnieniem, które otrzymała od Ramsey’a i nigdzie się bez niej nie ruszała, puste szklane fiolki, skąd może wiedzieć przecież kiedy mogą się przydać. No i oczywiście różdżka, która skrywała w rękawie. W tych czasach nigdzie się bez niej nie ruszała.
Przemieszczanie się po Londynie nie było bezpieczne. Można było trafić na patrol, a jej niezarejestrowana różdżka mogłaby popsuć wszystkie plany. A przynajmniej trafienie na patrol zanim uda jej się spotkać dawnego przyjaciela. Nie chciała by pokrzyżowało jej to dzisiejszy cel, ale z pewnością zainteresuje ich bardziej niż jej niezarejestrowana różdżka i prawdopodobnie nie do końca czysta krew. Ale jej serce było czyste i stało za dobrą stroną, ostatnimi czasy mocno wspierała poczynania Czarnego Pana i jego popleczników i cieszyła się, że Mulciber otworzył jej oczy. Nie zdawała sobie jednak sprawy z faktu, że dzieje się tak dlatego, że jest pod wpływem silnej klątwy. Kto wie, może wpajało jej się to tak długo, że gdy mężczyzna ściągnie z niej swoje zaklęcie, to nowe poglądy pozostaną z nią na dłużej? Widziała w tym sens, czuła moc jaka od nich biła i władza, jaką mogła posiąść. I szczerze nie rozumiała dlaczego ktoś próbował się temu przeciwstawić. Mogli żyć spokojnie, dać działać Czarnemu Panu, ale oni woleli ratować zapchlonych mugoli. Ich sprawa, problem i strata.
Kręciła się po okolicy. W sumie nie wiedziała ile to trwało, mijała jakiś ludzi ale zdecydowanie nie wyglądali oni jak Keaton, ani jak osoby, które cokolwiek na jego temat mogą wiedzieć. Poważnie zaczynała wątpić, czy nie marnowała czasu będąc tutaj. Posklejała to z kilku pogłosek, które udało jej się usłyszeć. Że był tu widziany, że czasami wydawało im się, że go widzieli w tej okolicy. Próbowała dowiedzieć się czy w tej okolicy znajduje się coś, co mogłoby sprawić żeby się tu pojawiał. Ale tego też nie mogła zweryfikować. Trochę podążała na ślepo licząc na to, że jej się uda. Jakby była całkowitym nowicjuszem w tym co robi. Ale zdecydowanie jej nie szło i bez odrobiny pomocy, bez dodatkowego szczęścia bała się, że nic z tego nie będzie. Już miała rezygnować, znikać z tego miejsca nim trafi na patrol czy ulicznych złodziejaszków albo cokolwiek innego gorszego, kiedy jej wzrok padł na mężczyznę, który szedł ulicą. Wyglądał znajomo, szybko próbowała przypomnieć sobie twarz poszukiwanego przez siebie mężczyzny. Przyglądała mu się uważnie. Czy i on zauważył jej obecność? Czy dostrzegł to jak go obserwowała? Nie kryła się z tym. Czuła lekkie zdenerwowanie ale i wewnętrzną pewność. Może to ten dzień?


Posiadane przedmioty: Woreczek ze skóry wsiąkiewki, fiolka ze wspomnieniem, różdżka
+20 do wszystkich rzutów za bycie pod wpływem Imperiusa


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it


Ostatnio zmieniony przez Rain Huxley dnia 11.01.21 21:59, w całości zmieniany 3 razy
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Uliczka [odnośnik]07.10.20 23:04
The member 'Rain Huxley' has done the following action : Rzut kością


'Londyn' :
Uliczka  - Page 3 PB0XXgd
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczka [odnośnik]23.12.20 18:25
Port był jak ogromne morze i jak ono krył w sobie wiele pod pozorem nieporuszenia; powierzchnia marszczyła się tym samym falowaniem, co kiedyś, pozornie nic się nie zmieniło, lecz jeśli tylko znało się tę okolicę dostatecznie dobrze, wiadome było, iż tam, pod taflą mącącą uwagę, kotłowały się zmiany. Niepokój wirował, a prądy szarpały myśli w różne strony, głównie te, które dla Burroughsa pozostawały całkowicie obce. I choć uliczki tylko odrobinę bardziej waniały smrodem, już nie rozkładających się ryb, lecz ludzkich ciał, to w spojrzeniach mijanych osób tonęły emocje inne od tych, którymi przesiąkali jeszcze kilka miesięcy temu.
Znalazł go. Jednego z tych, z którym błąkał się niegdyś po porcie, węsząc i wściubiając pobrudzone nosy w sprawy, którymi nie powinni się interesować nastolatkowie. Hector, choć aktualnie spędzał więcej czasu na wodzie niż na lądzie i niemal nie dało się go spotkać w Londynie, wciąż miał ten niesamowity dar - niezmiennie pojawiał się w miejscach, w których działo się najwięcej.
Był też tam. Wtedy. W drugiej połowie czerwca.
Keat odpalił mu papierosa, zaciągając go w jedną z tych uliczek, które niemalże zawsze świeciły pustkami. A potem pociągnął go za język, pod pozorem nadrobienia portowych zaległości. Poniekąd zresztą była to prawda.
- No dobrze słyszałeś, zapierdolili Picharda, ale nie że tak po cichu, nie że trucizną, zadbali o to, żeby każdy w porcie się dowiedział. Wywlekli jego ciało, a jeden z nich po prostu nadział go... na maszt, kurwa, no byłem tam, widziałem wszystko, zakrwawiona szata powiewała na wietrze jak flaga, a tego dnia niebo nie srało gównem ptaków, tylko tym Picharda - dokończył jakże obrazowo przedstawiając swe wspomnienia. - Zatrzymał mnie... nasz nowy zarządca, on był z tym, który nabijał Picharda na maszt; no i wiesz, krzyknął do mnie "Ty, stój", nie powiem, miałem ochotę spierdalać, jak najszybciej, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa, nie byłem w stanie zrobić nawet kroku, a on do mnie zaraz gada, że mam go słuchać i powtórzyć wszystkim, których znam to, co mi powie... że Pichard to był kolaborant, że pozwalał na to, żeby wywożono szlamy i buntowników, potem coś gadał, że nie ma zgody na takie zachowanie. Wyglądał jakby go opętało, nie mam najmniejszych wątpliwości, że zajebią każdego, kto tylko się im sprzeciwi, zresztą o tym też wspomniał, w sensie, że zabiją tych, którzy będą się bratali z buntownikami i pomagali szlamom - Keat musiał się wybitnie starać, by zachować neutralny wyraz twarzy; coś w środku zaczęło się w nim gotować; nie wystarczył im Londyn, musieli odebrać mu nawet miejsce, które zdawało się być ziemią niczyją, port, do którego dobić mógł każdy, szukając schronienia w wojnie codzienności. Wypuścił kłąb dymu, a niedopałek zgniótł podeszwą, kiwając głową na Hectora, zachęcając go, żeby ruszyli dalej, nie powinni zbyt długo stać w jednym miejscu; jakiekolwiek podejrzane zachowanie mogło zwrócić czyjąś uwagę. Nawet jeśli Hector niósł tylko słowo... Caelanowe, to wciąż Burroughs wolałby, aby nikt nie próbował zajrzeć pod kaptury dwóch skrytych pelerynami sylwetek. - Potem ten od masztu zaczął mówić, że trzeba współpracować z Rycerzami Walpurgii, że ten nowy zarządca to jeden z nich, Caelan Goyle, że winni zdrady będą zabijani na placu egzekucyjnym... stary, nie wiem, czy starczy nam masztów w porcie, żeby nabić na nich wszystkich - Burroughs dodał tylko, że może potem zaczną sobie robić z nich galiony, ale ton miał grobowy; dopytał jeszcze o kilka spraw i każdy z nich ruszył swoją drogą.

Korciło go, by przejść nieopodal budynku zarządcy, sprawdzając, czy ciało Picharda wciąż jeszcze przyozdabia maszt - a jeśli tak, to w jakim stanie się znajduje. Wyraz twarzy miał równie chmurny, co gniewne niebo rozpościerające się nad nielicznymi, którzy błąkali się dziś po porcie. Ukrywał się wciąż pod kapturem, teoretycznie nikt nie powinien być w stanie go rozpoznać... zesztywniał jednak, kiedy tylko gdzieś w oddali zamajaczyła sylwetka przypominająca tę doskonale mu znaną. Czy tylko mu się zdawało, czy kosmyk wijących się wężowym torem włosów wymknął się spod kaptura, zdradzając płeć, a może i tożsamość kobiety? Czy to majaki, czy umysł sprawiał, iż w każdej pannie z portu widział właśnie ? Szarpnął mocniej swój własny kaptur, w idiotycznym, nieprzemyślanym ruchu, który - jeśli była to ona - bez wątpienia przykuł jej uwagę.
Serce zadudniło szybko, szybciej; niewiele myśląc po prostu skręcił w prawo, chowając się w cieniu szkaradnego budynku; dopiero znikając z pola widzenia kobiety przyspieszył kroku, zaciskając mocniej dłoń na różdżce, schowanej w kieszeni peleryny.
Nie był pewien, czy da radę się wyłgać. Czy Rain uwierzyłaby w jego wydumane wyjaśnienia.
Ale to nie mogła być ona.
Oby to nie była ona.

| zt; uciekam do zachodniego portu

ukrywanie (I)



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: Uliczka [odnośnik]23.12.20 18:25
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 74
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczka [odnośnik]29.12.20 21:24
Jeżeli zna się kogoś od tylu lat, to byle kaptur nie sprawi, że nie rozpozna się go na ulicy. Każdy kroczy w sposób charakterystyczny, ma swój styl kiwania się na boki, stawiania nóg i wymachiwania rąk. Swoją charakterystyczną posturę ciała, dzięki której można wypatrzeć tą konkretną osobę już z daleka. I tak też było w przypadku Keatona. Wiedziała jak się porusza, jak się zachowuje i jego kaptur na nic się zdał. Jeśli myślał, że to uchroni go przed rozpoznaniem – to bardzo się pomylił. To w jaki sposób zachował się gdy dostrzegł, że go rozpoznała, tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że to jest ten dzień, kiedy ich drogi znowu się zetkną. W końcu, po tylu miesiącach. I wepchnie mu tego knuta głęboko do gardła, aż wyjdzie mu drugą stroną.
Gdy tylko naciągnął swój kaptur, jakże głupi był to gest, od razu ruszyła w jego stronę. W tym momencie nie liczyło się dla niej żadne niebezpieczeństwo na ulicach. Miała to gdzieś czy pojawią się strażnicy, dementorzy, szkaradne potwory wyłonią się znikąd. Teraz liczył się tylko Keat.
Była bardzo zdenerwowana, trudno było opanować jej emocje, tak długo go szukała. Tak bardzo ją zawiódł. Musiała mu pokazać kto rządzi portem. To ona była tu kapitanem, nieoficjalnym co prawda, ale taki nadała sobie tytuł. Jeszcze za szczeniaka i trzymała się go bardzo. Robiła co chciała, wszyscy tańczyli wokół niej, potrafiła kogoś udupić albo wynieść na piedestał. Nie raz i nie dwa taka sytuacja miała miejsce u Keaton powinien o tym wiedzieć. Zadzieranie z nią nie było pomysłem dobrym, chociażby dlatego, że była kobietą i chociażby dlatego, że przez dłuższy czas była jego pracodawcą. Tak się traktuje swoje szefostwo? Tak się traktuje przyjaciół? Zbytnio się przywiązała, zbytnio mu zaufała i dostała po dupsku i to mocno. Ale teraz mu się odegra, wyprostuje mu ten krzywy nos i to on będzie ją przepraszał. A na końcu zaciągnie go do Ramsey’a i Czarny Pan ją wynagrodzi. Tak myślała póki co, zobaczymy co będzie siedzieć w jej głowie, oprócz Mulcibera, gdy stanie z nim oko w oko.
Tyle go nie było, potraktował ją w tak okropny sposób i nawet nie miał w sobie na tyle odwagi, aby stanąć z nią oko w oko. Tylko ten list, jak go dostała to poczuła jakby dostała w twarz. Nic więc dziwnego, że tak się na niego uwzięła. Że go szukała i chciała ukarać. W końcu nie mogła pozwolić by ktoś ją tak traktował bez jej zgody.
Gdy tylko zniknął za rogiem jednego z budynków przyśpieszyła kroku, ba, niemalże zaczęła biec, aby tylko go nie zgubić. Wpadła w ten sam zaułek, szła przed siebie zastanawiając się gdzie mógł iść, gdzie mógł się przed nią schować. Bo szczerze wątpiła w to, że zaraz wyjdzie i stanie przed nią gotowy na konfrontację. O nie, nie, gdyby tak miało być, to już dawno by się spotkali i się rozliczyli.
- Nie uciekniesz przede mną, Keaton – powiedziała, nawet nie do siebie, bardziej do niego, jeśli ją jeszcze słyszał.
Rozglądała się, nie mogła tracić czasu. Szukała go wzrokiem, szukała miejsca gdzie miała pójść, aby go dopaść. Wytężyła swój wzrok, swoje zmysły. Byle by zaprowadziły ją do celu i to jak najszybciej.


| zt i rzucam na spostrzegawczość (III, +60), jak szybko uda mi się go znaleźć


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Uliczka [odnośnik]29.12.20 21:24
The member 'Rain Huxley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczka  - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczka [odnośnik]05.05.21 22:55
24 listopad-8 grudnia

Dnie i noce stawały się coraz bardziej mroźne. Czuć było wyraźnie zimę w otaczającym powietrzu. I choć próbowała, nadal nie była w stanie powrócić, do bycia dawną sobą, ale to nie znaczyło, że zamierzała się zatrzymać. Ryzykowała pojawiając się w Londynie, ale robiła to zawsze w odpowiednich okolicznościach. Skryta pod inną twarz, ubrana w inne ubrania, dodatkowo objęta działaniem Kamelona, przemykała między uliczkami próbując dojść do tego, które z aptek nadal pozostają czynne i w których istnieje szansa, na uzyskanie tego, co było potrzebne. Nie tylko potrzebne, ale i konieczne. Noce pozwalały przemykać bezpieczniej, ale trudno było wtedy się zorientować, czy dany lokal nadal działa. Okolice Londynu - niewiele, ale odrobinę - bezpieczniejsze i to na tych się skupiła w końcu odnajdując punkt, który wydawał się odpowiedni. Kolejne dni spłynęły na uważnej obserwacji, gdy skrywała się na dachu jednego z budynków który pozwalał jej obserwować wejście i wyjście. Salvio Hexia rzucone wokół siebie zapewniało dodatkowe zabezpieczanie. Oddychała powoli i miarowo, ubierała kilka warstw, żeby nie zmarznąć. Choć przesiadywanie samej, wcale nie działało na nią najlepiej. Było lepiej, ciszej niż wcześniej, ale nadal jeszcze nie całkowicie cicho. Musiała na nowo nauczyć się jak odganiać codzienne demony, jak z nimi funkcjonować, jak radzić sobie - najlepiej, tak jak wcześniej. Ale to była droga, które jeszcze musiała pokonać. Sprawdziła godzinę na kiszonkowym zegarku, dźwigając się na nogi, za kilka minut miał pojawić się transport, jeśli rzeczywiście pojawiał się w trzydniowym odstępie. Miała nadzieję, że właśnie tak będzie, wrażliwość niektórych składników i mikstur nie pozwalała na łatwy transport, należało uważać i odpowiednio zabezpieczyć wieziony towar. Tego zdążyła dowiedzieć się wcześniej. Jeśli informacja się potwierdzi wystarczyło tylko opracować odpowiednie miejsce na zaatakowanie powozu - najlepiej jeszcze zanim w ogóle znajdzie się w pobliżu Londynu. Brak działającej w mieście teleportacji znacząco utrudniał sprawę. Wolała nie polegać na umiejętności, która mogła zadziałać dość niekorzystanie. Niewielki powóz pojawił się na uliczce, obserwowała wymianę towarów i pieniędzy, skryta pod płaszczem kameleona w nie swojej twarzy, wsiadła na miotłę i wysoko nad nim, nadal pod kameleon pomknęła za nim, chcąc sprawdzić dokąd uda się po zawartej transakcji.

| zt



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.


Ostatnio zmieniony przez Justine Tonks dnia 28.05.21 12:37, w całości zmieniany 1 raz
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Uliczka  - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Uliczka [odnośnik]21.05.21 23:00
10 grudnia

Czasy były nieprzychylne. Kolejne miesiące mijały, a świat powoli zaczynał skrywać się pod biała pierzyną puchu, wymieszanego z niezmiennie padającym nad Anglią deszczem. Każdego dnia odzyskiwała dawne siły, ale zdawała sobie sprawę, że powrót do tego kim była, jaka była wcześniej nie był już możliwy. W czeluściach Azkabanu na zawsze utraciła jakąś część siebie. I choć każdy dzień niósł poprawę, jedynie uświadamiał ją mocniej w tym co w głębi duszy czuła od jakiegoś czasu. Pustkę, której nic już nigdy nie mogło być w stanie wypełnić. Przynajmniej nie tego jednego, konkretnego fragmentu, który tam z niej wyrwano.
Minut jednak mijały, zmieniły się w godziny, później dnie i miesiące. Czas płynął nieubłaganie, przypominając o tym, że nie zamierza dać nawet chwili wytchnienia. Teraz, kiedy miała już swoją różdżkę, a jej ciało - choć nadal zdawało się chorobliwie chude - reagowało na to, co chciała osiągnąć mogła działać. Wcześniejsze wypady pod miasto miały jej pomóc prześledzić i rozpracować system transportów do apteki, która nie znajdowała się od miejsca, które dziś też jeszcze ich interesowało. Miała ze sobą magiczną torbę w której znajdowała się miotła i eliksiry w tym antidota - na niepowszechne trucizny i podstawowe. Czuwający strażnik w dwóch porcjach, eliksir niezłomności, wiggenowy, maść z wodnej gwiazdy, smocza łza, wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu. Niezmiennie nie ruszała się bez swoich własnych talizmanów, broszki, czarnej perły i pazura gryfa. Biała różdżka wciśnięta była w kieszeń płaszcza w kolorze ciemnego brązu. Równie ciemne były jej włosy dzisiaj, choć twarz pozostawała dziś nienaruszona zmianami. Mimo to - szczęśliwie dzięki porze roku - szalik, którym się owijała zasłaniał jej większość, na wierzchu pozostawiając jedynie dwa, wielkie błękity. Czekała, wciskając dłonie w kieszenie rozglądając się wokół, przestępując z nogi na nogę. Zbliżała się godzina na którą byli umówieni. Nadal pozostawało im trochę drogi do pokonania. Nie miała wątpliwości, że tak jak ona zaplanowała własne działania i Alex dokładnie przemyślał to, co musieli zrobić. Dlatego nie wątpiła. Kiedy ciemne kręcone kosmyki pojawiły się w znacznej odległości, poczekała aż ten nie znajdzie się przy niej. Krótkie pytanie, mające potwierdzić jego tożsamość było konieczność, coś, co tylko oni będą wiedzieli, coś co pozwoli jej być pewną. Kiedy odpowiedzi padły takie, jakie powinny skinęła krótko głową.
- Plan? - zapytała, unosząc na niego spojrzenie.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Uliczka  - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Uliczka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach