Wydarzenia


Ekipa forum
Panoptikon Azkabanu
AutorWiadomość
Panoptikon Azkabanu [odnośnik]14.03.19 18:35
First topic message reminder :

Panoptikon Azkabanu

Panoptikon jest głównym placem więziennym; przez jego wnętrze jak duchy przepływają dementorowie, których obecność jeszcze mocniej ochładza tempteraturę, doprowadzając niekiedy do -20 stopni. Raz za czas słychać szepty mieszkających w podziemiach istot, których nazw nikt nie wspomina głośno. Główny plac otoczony jest zewsząd celami zwróconymi ku niemu przodem, podczas gdy sam przysłonięty jest zaczarowaną barierą typu salvo hexio, która sprawia, że istoty znajdujące się na placu - dementorzy, aurorzy - nie są dla więźniów widoczni, póki nie zbliżą się do krat. Więźniowie wyczuwają jedynie ich obecność: mroźną, przygaszającą i przerażającą obecność snujących się dementorów.
W celach znajdują się najbardziej niebezpieczni więźniowie, szaleni czarnoksiężnicy, zwyrodnialcy, ludzkie bestie. Do dyspozycji mają wyłącznie łańcuchy, którymi przykuci są do ścian, oraz dziurawe koce, którymi mogą się opatulić, by nie zginąć z zimna. Warunki są zbyt niedogodne nawet dla szczurów, wewnątrz cel nie ma pasożytów. Skroplone oddechy więźniów niekiedy zamieniają się w lód pokrywający fragmenty podłóg i ścian.
Stałe patrole są zbędne. Kiedy więzień ginie, dementorzy stukają w zewnętrzne wejście do tego miejsca, zawiadamiając aurorów, którzy schodzą po ciało.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]18.10.20 18:20
Tak długo, jak długo końcówka jej własnego języka pozostawała z daleka od niej, tak długo współpracowała. Nie widziała powodu, dla którego miałaby nie skorzystać z pomocy uzdrowicieli, chociaż spodziewała się, że leczą ją po to, żeby ponownie podjąć się tortur. Niema, była w stanie lepiej ochronić informacje i nie zamierzała - w miarę własnych możliwości, pozwolić, żeby to uległo zmianie. Zdawała sobie jednak sprawę, że krwotok, miał ją skutecznie pozbawiać dalszych sił. Rozchyliła usta, wypluwając kolejną porcję krwi. Uniosła głowę mierząc spojrzeniem znajdującą się obok niej dwójkę. Męczyła ją, napływająca krew. I na zatamowanie go, była w stanie zezwolić. Cała reszta miała być walką. Tak długą, jak długą będą dalej usiłowali scalić dwa kawałki ciała. A nawet, gdyby, jeśli, udałoby im się to zamierzała ponownie się go pobawić. Nie chciała znó czuć tego bólu. Drżała na samą myśl o tym, jak wiele ciepienia niosło pozbawianie się siebie samej narządu mówy. Ale nie mogła. Nie mogła pozwolić, żeby była w stanie mówić. Wiedziała, że Murphy miał inne sposoby a spodziewała się, że jeśli nie on, to na pewno któryś ze śmierciożerców z rozkoszą rzuciłby w jej kierunku Imperio. Miała mocny umysł, doświadczony, który wygrał już nie jedną walkę. Ale zmęczona, obolała, skatowana tak właściwie, mogła nie dać rady. Tak było bezpieczniej. Dzięki zaklęciom poczuła się spokojniej. Rozedrgane, rozbiegany myśli zaczęły się porządkować. Wzięła wdech w płuca, przesuwając spojrzeniem jeszcze raz od Elviry, do Zachary'ego. Jedna szansa. Góra dwie. Nie więcej. Tego była pewna. Odzyskawszy trochę sił mogła spróbować. Musiała. Nie mogła bezczynnie przystać na to, co miało się stać nie podejmując nawet próby. Przymknęła powieki, zastanawiając się. Myśląc, zbierając siły, wybierając moment. Teraz, póki zajęci, póki skupieni miała szansę. Więc nie myślała długo, przechodząc od razu do działania.

| wysyłam na Ramseya



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Panoptikon Azkabanu - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]18.10.20 18:20
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 15
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]19.10.20 11:39
Uzdrowiciele, którzy mieli zapewnić Tonks szansę przeżycia w tym miejscu podjęli decyzje o niemalże całkowitym wyleczeniu buntowniczki. Elvira pracowała w pocie czoła, walcząc ze swoimi odruchami i instynktami. Rzuciła zaklęcie, ale Justine nie odczuła żadnego jego skutku. Napływająca do ust krew nie dostała się jeszcze do tchawicy ani płuc, mogła swobodnie oddychać nosem. Nie udało jej się wprowadzić Tonks w śpiączkę. Zaklęcie było wyjątkowo trudne, a Multon była już zmęczona walką o zdrowie zatrzymanej, która nie chciała współpracować. Zachary w tym czasie stał bezczynnie, obserwując jak stan Tonks się pogarsza, wykazując się przy tym wyjątkowym okrucieństwem.

Wokół było zimno i nieprzyjemnie. Towarzystwo dementorów, które choć nie pokazywały się nigdzie, było odczuwalne, szczególnie po chwili przebywania w tym miejscu, podczas pracy i wysiłku. Obu uzdrowicieli i więźnia ogarnęła drobna słabość. Zaczynała dopadać ich bezsilność i irytacja. Powoli zaczęły napływać też smutne myśli. Słyszalne kroki należały do dwóch strażników, którzy przybyli na dół, poinformować uzdrowicieli, że ich czas minął - musieli niezwłocznie opuścić więzienie. Nie mając czasu na więcej, Elvira i Zachary musieli udać się razem z nimi, z powrotem na powierzchnię.

Zadanie zlecone dwóm uzdrowicielom zakończyło się częściowym fiaskiem - krew wciąż płynęła z odgryzionego języka, a Justine musiała połykać ją tak długo, jak tylko była w stanie zaciskać zęby. I choć czarownica czuła przypływ sił, dzięki pomocy uzdrowicieli pozbyła się stłuczeń, pęknięć i sińców, straciła ich wiele z powodu obfitego krwawienia. Język czarownicy został zabrany przez Zachar'ego.

Kiedy Tonks była już sama, nie mogła poradzić sobie z napływającą do ust i połykaną krwią. Zwymiotowała przed siebie i na siebie częściowo. Podrażniony kwasem żołądkowym język, a raczej rana powstała po jego odgryzieniu zapiekła dotkliwie. Jakiś czas później, do Justine zszedł strażnik, który widząc, co miało miejsce, błyskawicznie zaalarmował służby więzienne i uzdrowiciela. Ten zjawił się niezwłocznie w Tower i zajął więźniem. Justine została unieruchomiona i uśpiona, a następnie zajęto się krwawiącą raną języka. Uzdrowiciel nie zrobił nic więcej, pozostawiając ją słabą. Nim wyszedł, ocucił ją i podał wody, oplótł lekko jej ciało płóciennym workiem, zakrywając częściowo nagość. A później została sama.

| Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki, Elvira i Zachary mogą dodać posty kończące jeśli chcą, jak nie to dla Was zt. Nie możecie już podjąć żadnych działań.

Justine żywotność:
115/240 (kara: -20)
- cięte: język -80, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -5

Elvira żywotność:
199/204
-psychiczne -5

Zachary żywotność:
205/210
-psychiczne -5
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]19.10.20 16:03
Anapneo, choć rzucone dobrze, o czym Elvira była przekonana, nie odniosło dostrzegalnego efektu. Najwyraźniej szlama nie zdążyła się jeszcze zakrztusić, a jej ciche pokasływanie było jedynie reakcją na ból i obrażenia wnętrza gardła. Przezorny zawsze ubezpieczony, nie żałowała wysiłku, jaki włożyła w kolejny czar. Nie zdawałoby się niczym zaskakującym, gdyby zapędzona w kozi róg kobieta próbowała udławić się specjalnie, w przerażeniu wizją tortur, jakie z pewnością wciąż na nią czekały. Tak czy tak, miała chociaż pewność, że jej drogi oddechowe są drożne, mogła przystąpić do dalszego działania.
Niestety, nie miała tyle samo szczęścia w przypadku próby wprowadzenia ofiary w śpiączkę. Czar był trudny, subtelny, jak niemal wszystkie, które ingerowały w mózg i świadomość. Wolała pracować wolniej, ale nie ryzykować przypadkowym błędem, duża ostrożność poskutkowała jednak zbyt wątłym efektem finalnym. Multon była zmęczona od początku, a przedłużająca się praca wymagająca skupienia, dokładności, sięgania wgłąb pamięci, aby spiąć ze sobą ciągi przyczynowo-skutkowe obrażeń wewnętrznych i objąć wyobraźnią konsekwencje, którym starała się zapobiec, wyczerpały ją dodatkowo.
Przebywanie w mroźnych otchłaniach więziennych, przy nieustannym towarzystwie niknących w cieniach dementorów (i wcale nie musiała ich widzieć, by poczuć działanie oblepiającego wilgotnym lodem zniechęcenia) frustrowało i znacząco wpływało na poczucie czasu.
Odchyliła się z niesmakiem, gdy szlama wyrzuciła z ust kolejną porcję krwi, która rozprysnęła się na ziemi, zachlapując Elvirze buty. Nie chciała ingerować w zadania Zachary'ego, lecz rzuciła mu natarczywe spojrzenie, dając do zrozumienia, że z niektórym obrażeniami nie należało zwlekać, że oczekiwała pomocy albo mogła ją przynajmniej - niechętnie - zaoferować.
Czas jednak upłynął zaskakująco prędko, strażnicy kazali im opuścić więzienie. Czy chodziło o niebezpieczne działanie dementorów, przy których jako prawowici, wolni i wartościowi czarodzieje nie powinni przebywać zbyt długo, czy o coś zupełnie innego, Elvira nie próbowała analizować. Rzuciła podwieszonej przy ścianie kobiecie ostatnie wrogie spojrzenie i zmemłała w ustach przekleństwo, zastanawiając się, czy powinna tych mężczyzn poinformować, że jeżeli zostawią ją w tym stanie, nie mieli gwarancji, że dożyje do jutra.
Ostatecznie zrezygnowała. Kazali wyjść, to kazali, było jej zimno i nie zamierzała wykłócać się życie jakiejś szlamy. Poszła za nimi w milczeniu, wtykając skostniałe ręce do kieszeni i marząc już wyłącznie o tym, by położyć się we własnym łóżku.

/zt
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]24.10.20 20:43
27 sierpnia

W ciągu kilku dni Justine nie miała zbyt wielu gości. Raz dziennie odwiedzał ją uzdrowiciel, który upewniał się, że jej stan est stabilny. Nie mówił zbyt wiele, poza wydawaniem poleceń strażnikom, którzy go przyprowadzali i informowaniem Tonks, co robi nie podejmował z nią żadnej dyskusji — zresztą doskonale wiedział, że mu nie odpowie. Nie patrzył jej też w oczy. Robił to, co do niego należało, dbał też o to, by w jego obecności przyniesiono więźniowi wodę i osobiście jej ją podawał prosto do ust, wyręczając strażników, którzy chcieli wylać jej wodę na głowę. Karmił ją też raz dziennie, a raczej próbował. Chlebem, niczym więcej. Jeśli Justine zdecydowała się przyjąć od uzdrowiciela pomoc czuła, jak bolesne było jego przełykanie, musiała przytrzymać pokarm w ustach, by rozmiękł. Rany gardła i przełyku goiły się same. Ten sam uzdrowiciel poprawiał też na niej parciany worek, choć słabo chronił przed chłodem - ukrywał jednak jej nagość, przynajmniej częściowo.

Justine czuła się gorzej. Choć fizycznie prócz wyziębienia, które raz dziennie próbował niwelować uzdrowiciel, niewiele jej dolegało. Podupadała jednak psychicznie. Była tu sama, przez znaczną część doby. Wokół czasem słychać było ciche, dziwne szepty, czasem głosy — słowa obłąkanych ludzi, gadających od rzeczy. Było w tym coś przerażającego. Rozmawiali sami ze sobą, a echo niosło się po panoptykonie. Te dziwne szumy zagłuszały głosy w głowie, a czasem wywoływały nowe, przerażające, sugerujące najgorsze. Tonks czuła też obecność dementorów. Czasem, gdy rozbudzała się z krótkiego i płytkiego snu zdawało jej się, że zbliżają się do niej; że widziała czarne płaszcze. Ale nie była pewna, czy to prawda. I może to było w tym najgorsze. Snuły się wokół jak mary. Było jej zimno. Było jej źle. Traciła wiarę, ale była silna i zbierała się w sobie znów ją odzyskując. Później znów nachodziły ją czarne, ponure myśli.

Tego dnia znów podniosły się głosy, a Justine wiedziała, że ktoś do niej zmierza. Usłyszała wpierw kroki kilku osób, a dopiero później z ciemności wyłonił się naczelnik więzienia w idealnie skrojonej szacie, meloniku z rękami założonymi za siebie. Za nim szło dwóch strażników, prowadzili więźnia, ale naczelnik przysłaniał jej widok.
— Jak się czujesz, Justine? Ach tak, nie odpowiedz mi, bo przecież odgryzłaś sobie język. Nic nie szkodzi. Posłaliśmy już po alchemików, którzy zajmą się tym, byś go odzyskała. Jak pewnie wiesz, eliksir odtworzenia nie jest łatwy, wymaga umiejętności i czasu. W szpitalu brakuje wielu ważnych mikstur. Mamy wojnę. Ale to nie problem. I tak nigdzie ci się nie spieszy.
Jego twarz nie zdradzała zbyt wielu emocji.
— Mam dla ciebie dobre wieści, będziesz mieć współlokatorkę. To twoja dobra znajoma, wierzę, że nie będziecie się kłócić o łóżko.
Wtedy też dwóch strażników pociągnęło więźnia bardziej w bok, nie tyle by zaprezentować go Justine, a ruszyć w kierunku jednego z korytarzy. Justine mogła dostrzec, że była to kobieta. Ubrana w więzienny strój poplamiony krwią. Nie była zbyt wysoka, w luźnym stroju trudno też było określić jej kształty. Na twarzy miała żelazną maskę. Zasłaniała usta i nie pozwalała na wydobycie jakiegokolwiek dźwięku. W miejscu oczu były tylko drobne szparki, zapewne pozwalające na obserwowanie wszystkiego ze środka i uniemożliwiające dostrzeżenie oczu z zewnątrz. Ale Justine wiedziała, że to była praktyka stosowana w Azkabanie, odkąd tylko powstał tu, pod Tower. Harold Longbottom jej o tym powiedział na wzgórzu. Spod maski wypadały jej potargane i skołtunione ciemne, długie włosy.
— Należy do Zakonu Feniksa. Znaleźliśmy ją na granicy Szkocko-Angielskiej. Wydała ją rodzina, od której wynajmowała dom. Masz jakieś przypuszczenia kto to jest? — Strażnicy pociągnęli ją w ciemność. Potykała się o własne nogi. Chciała się zatrzymać. Zapierała się nogami, odwracając w stronę Justine, jakby chciała jej coś powiedzieć, ale nic nie wydobyło się spod maski. Bez imienia. Bez tożsamości. Bez życia. Utknie w Azkabanie na zawsze. — Podpowiem ci. Ta rodzina otrzymała za nią bardzo wysoką nagrodę. Prawdopodobnie będą żyć pod dostatkiem po kres swoich dni.— Uśmiechnął się w końcu, patrząc na Justine. — A ty będziesz mieć gości.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę, z której przyszedł. Strażnicy z więźniem zatrzymali się w miejscu, gdzie docierało słabe światło panoptikonu. Justine widziała to dokładnie: mężczyźni cofnęli się, zostawiając stojącą kobietę, która ani drgnęła. W ciemności dostrzegła ruch, na jej granicy zafalowały ciemne płaszcze. Kościste szpony zacisnęły się na ramionach czarownicy. Została poprowadzona głębiej w ciemność, a strażnicy wrócili.

Po kilkunastu minutach kroki znów rozbrzmiały. Kilku osób. Oto nadchodzili zapowiedziani goście - naczelnik, uprzedził ich jednak, że dla ich własnego bezpieczeństwa ich czas został ograniczony. Musieli się spieszyć, jeśli nie chcieli by aura tego miejsca ich zniszczyła.

| Na odpis macie 48h. Na przesłuchanie macie 5 tur.

Justine żywotność:
100/240 (kara: -30)
- cięte: język -80, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -15
- wyziębienie -5
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]25.10.20 10:15
Wzdrygnęła się, kiedy zeszli w dół, w chłodną i ciemną przestrzeń więziennego placu, gdzie liczni dementorzy płynęli ponad posadzką niczym duchy. Teraz Czarny Pan miał ich we władaniu, lecz to zimno, które roztaczali wokół siebie przywodziło na myśl najgorsze wspomnienia z pierwszego Azkabanu, sprzed ponad roku. Sigrun odepchnęła je od siebie stanowczo, unosząc brodę wyżej, gdy ruszyli w ślad za strażnikami, którzy mieli im wskazać drogę do celi, gdzie trzymano Tonks. Z każdym krokiem czuła coraz większą satysfakcję i rozbawienie jednocześnie. Rozważali ostatnio z Macnairem kiedy najlepiej będzie ją zaskoczyć, korzystając z pergaminu wskazującego gdzie jest, a sama wepchnęła im się w ręce wtedy, gdy nie mieli chwili by na niego spojrzeć. Doskonale. Do jej celi wkroczyła uśmiechnięta. W czarnej szacie z długimi rękawami i powłóczystą spódnicą, jasnymi włosami okalającymi miękko bladą twarz.
- Tonks, jakże miło cię widzieć, dzień dobry! - zawołała głosem entuzjastycznym i serdecznym, jakby cieszyła się na jej widok Właściwie to się cieszyła, ale w zupełnie inny sposób niż sugerował to ciepły ton głosu. - Jak ci się tu podoba? Miło, prawda? Och, jaka szkoda, że nie możesz odpowiedzieć. Słyszałam co się stało. Chyba polubiłaś tracenie części ciała, hmm? - zaśmiała się perliście, wspominając chwilę, kiedy starły się w podziemnym korytarzu Londynu i zaklęciem odrąbała jej kończynę. - Widzę, że przyszyli ci nową nogę. Trochę krzywa, nie za ładna, ale właściwie - czy w szlamie może być cokolwiek ładnego? - zwróciła się do Drew, patrząc na niego z powątpiewaniem, choć pytanie było czysto retoryczne. - Właściwie to i tak nie będą ci potrzebne, prawda? - zastanowiła się głośno Sigrun, obracając przy tym różdżkę w palcach, a na jej twarzy pojawił się wyraz głębokiego zastanowienia, jakby rozważała, czy tym razem nie pozbawić szlamy obu kończyn. Po chwili wymierzyła różdżką w Tonks i wyrzekła: - Locomotor mortis. - Oczekiwała, że promień zaklęcia pozbawi ją w czucia w nogach. Tak, żeby nie mogła nimi ruszyć. Tak, aby poczuła się jeszcze bardziej bezbronna, bezsilna i pozbawiona jakiejkolwiek możliwości ucieczki. No i na wypadek, gdyby zechciała znowu kogoś kopać po jądrach, Drew mógł przejąć się tym znacznie bardziej - w końcu nie miał jeszcze dzieci. - Nie chcemy przecież, abyś wykrwawiła się nam tutaj zbyt prędko. Z przyjemnością spędzimy z tobą więcej czasu, czyż nie? - wyjaśniła, znów przybierając ten entuzjastyczny, radosny ton jakby spotkała się z najlepszą przyjaciółką po długim czasie i miały razem rozegrać partyjkę gargulek przy skrzacim winie. Splotła ramiona na piersiach, kiedy wsparła się o ścianę, przyglądając Tonks z uwagą. - Myślę, że postawimy sprawę jasno. Albo będziesz grzecznie odpowiadać tak lub nie], gdy zadamy ci pytanie albo przyprowadzę tu twoją szlamolubną przyjaciółeczkę i sama będzie cię błagać, żebyś odpowiedziała.
Torturowanie samej Justine mijało się z celem. Nie była w najlepszym stanie. Właściwie to wyglądała dość nędznie. Jej zaklęcia pozbawiłyby ją przytomności, a nie o to im chodziło. Tacy jak ona mieli jednak inną cechę - jakże trudno było im patrzeć na cierpienie innych, kiedy byli temu winni.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]25.10.20 10:15
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 48

--------------------------------

#2 'k10' : 7
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]26.10.20 13:03
Nie wyobrażał sobie przepuścić okazji do zdobycia sporej dawki informacji, dlatego bez zawahania postanowił znaleźć odpowiedniego człowieka, który pomógłby im przy przesłuchaniu. Brał pod uwagę, że dziewczyna mogła przygotować się na podobną ewentualność – sam by to zrobił idąc na równie samobójczą misję – i zatrzeć swe wspomnienia, jednakże mimo wszystko warto było spróbować. Angażując legilimentę mieli większe szanse, bowiem mógł zajrzeć o wiele głębiej w umysł i wyciągnąć to, co tak skrupulatnie chciała ukryć. Jej nazwisko przewijało się nader często, aby pozostawała w pełnej niewiedzy odnośnie Zakonu Feniksa.
Wejście na plac, widok dementorów oraz nieprzyjemny chłód sprawiły, że zacisnął nieco mocniej wargi chcąc skupić się tylko i wyłącznie na zadaniu. Nie było to nic wartego powtórzenia, nie dziwił się, iż ludzie potrafili stracić w tym miejscu zmysły. Podążając za strażnikiem zerkał kątem oka na kobietę poleconą przez Ramseya. W głowie dudniły mu jego słowa odnośnie braku jakiejkolwiek gwarancji skuteczności oraz zaufania, jednakże liczył, że wykaże się i tym samym zapracuje na szacunek owocujący przyszłościową współpracą. Nie słyszał, aby w szeregach Rycerzy Walpurgii znajdowali się ludzie z taką umiejętnością, dlatego warto było pielęgnować podobny kontakt. Nie wchodząc w szczegóły wyjaśnił dziewczynie jej zadanie jeszcze pod bramą Tower i po jej zachowaniu doszedł do wniosku, iż wszystko było jasne – na to liczył.  Dopiero po dłuższej chwili przeniósł spojrzenie na Sigrun, która miała im dziś towarzyszyć. Nie wątpił, że dla niej, podobnie jak dla niego, zapowiadało się naprawdę ekscytujące oraz zabawne spotkanie.
Stanąwszy na samym środku placu, gdzie przypięta łańcuchem znajdowała się Tonks, wygiął wargi w kpiącym wyrazie. -Żałosny widok- burknął pod nosem i stanął naprzeciw więźnia. Gestem dłoni zaprosił bliżej Rain, którą chciał po dżentelmeńsku zapoznać z Justine. -Zobacz ile osób postanowiło cię odwiedzić. Powinnaś być nam wdzięczna za to dobro, w końcu w samotność doskwiera tutaj najbardziej, czyż nie?- zaśmiał się pod nosem, po czym sięgnął dłonią do wewnętrznej części szaty, z której wyciągnął piersiówkę i upił z niej kilka łyków. Przypomniało mu się jak o mało nie stracił jej na placu – byłaby to wtem tylko i wyłącznie jej wina. Parszywa szlama.
-Spytałbym co u ciebie słychać, ale raczej kiwnięcie głową niewiele mi powie.- westchnął teatralnie wcale nie zasmucony jej parszywym losem. Nie wiedział czy była równie głupia, czy kryło się za tym atakiem coś więcej, lecz był przekonany, że wkrótce przyjdzie im się tego dowiedzieć.
-Zatem Tonks dobrze się czujesz? Podoba Ci się tu?- spytał chowając metalowy pojemnik na rzecz małego noża o krótkim ostrzu. Wolno obrócił go w dłoni, właściwie dla zabicia czasu, po czym przeniósł wzrok na Sigrun. Miała rację; nie mogła nader szybko się wykrwawić, bo to tylko zmniejszyłoby katusze na jakie zasłużyła. Ponadto miała im się jeszcze przydać.
Zdawał sobie sprawę, że nie będzie chętna do współpracy. Zapewne wolała umrzeć niż zdradzić jakiekolwiek tajemnice, tym bardziej że głupia nie była i z pewnością przeczuwała, że taki czeka ją koniec. Ciekawą opcją były tortury znajomej na jej oczach - z chęcią wziąłby w tym udział byle tylko zadać jej jeszcze większy ból.  
Miał do niej jedno ważne pytanie, jednakże na takowe skusi się dopiero po wszystkim. Oparłszy się plecami o brudne, zimne cegły jednego z filarów oczekiwał na Rain – pokładał w tej dziewczynie spore nadzieje.

*post edytowany o błędy logiczne w związku z położeniem Tonks, za zgodą MG




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend


Ostatnio zmieniony przez Drew Macnair dnia 28.10.20 22:41, w całości zmieniany 2 razy
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]26.10.20 16:18
Świat był mały. Jeszcze dwa dni temu pijanym wzrokiem przyglądała się mężczyźnie, który zaszczycił progi mieszkania Belviny zastając tym samym cztery stare panny ze szklankami pełnymi whisky i diablim zielem rozsypanym na stoliku. A następnie stała u jego boku słuchając swojego dzisiejszego zadania. List od Ramsey’a ją w pewnym sensie zaskoczył, a w pewnym ucieszył. To oznaczało, że poprzednie wydarzenia nie wpłynęły mocno na ich współpracę. Trwała, może na trochę innych warunkach, ale najwyraźniej nie miał nikogo innego, do kogo mógłby się z tą sprawą zwrócić. I bardzo łechtało to jej ego.
Zadanie wydawało się proste, wejść tam, dostać się do wspomnień osłabionej kobiety, wyciągnąć co tylko się da. Ale gdy podążała korytarzem za mężczyzną i kobietą (którą to de facto całkiem dobrze znała z przeszłości i jej obecność chyba zdziwiła ją najmniej), już takie proste się nie wydawało. Włosy na ciele stawały jej dęba, czuła przerażające zimno, poruszające się szaty, o ile można to tak nazwać, dementorów. Dotychczas nie wiedziała, że w podziemiach Londynu znajduje się takie miejsce. Jak wiele sekretów skrywało przed nią jeszcze te miasto? Szepty, głuche stukania, czyjeś krzyki docierały do niej z każdym krokiem gdy tylko zagłębiała się w korytarz. Drew oraz Sigrun wydawali się nie przejmować otaczającymi ich dementrowami, ale Huxley drżała na samą myśl, że mieli by do niej dopaść i złożyć na niej swój pocałunek. Kiedyś o tym czytała, ponoć przerażające zjawisko. Ale byli tu gośćmi, dementorzy chyba są pod czyjąś kontrolą i nie powinny atakować nie więźniów. Miała taką nadzieję.
Słysząc radosny głos blondwłosej kobiety wróciła na ziemię. Musiała szybko zapomnieć o zimnie, dementorach i skupić się na swoim zadaniu. Obiecano jej sowitą zapłatę, a Rain ostatnio dużo pieniędzy straciła. Nie mogła pozwolić, aby i kolejne galeony przeleciały jej koło nosa. Wysunęła się lekko z za pleców mężczyzny i przyjrzała osadzonej. Wyglądała biednie, to w sumie za mało powiedziane. Wyglądała żałośnie, ponoć sama się okaleczyła i nawet nie specjalnie mogła mówić. Nic więc dziwnego, że do pracy zaciągnęli ją. Legilimenta nie potrzebuje języka ofiary, aby wyciągnąć z niej informacje.
Słuchała pogadanki Sigrun, przez te lata nic się nie zmieniła. Może trochę bardziej stała się szalona? Ale już w ich wspólnym pokoju, w dormitorium, taka była, a teraz jej cechy tylko się wyostrzyły. Huxle mocno starała się, aby nie wywrócić oczami. Uważała, że ta cała gadka i rzucone zaklęcie były nie specjalnie na miejscu. Dręcząc ją dodatkowo nie ułatwi Rain pracy. Legilimentka nie wiedziała w jakim naprawdę zdanie fizycznym i psychicznym jest skrępowana kobieta. Równie dobrze najmniejszy ból może sprawić, że zemdleje albo postrada zmysły.
- Pozwolisz – mruknęła do Rookwood przesuwając się bliżej dziewczyny, z której miała wyciągnąć wspomnienia. Ale nie za blisko, na tyle by przytknąć jej swoją różdżkę do skroni.
Przez chwilę się jej przyglądała. Starała się wyobrazić sobie jak wyglądałaby bez tych wszystkich ran, zesiniaczeń, bez tego nędznego ubioru w jaki ją odziali. Kto wie kiedy ta wiedza znów mogłaby się jej przydać? Zacisnęła usta, kucnęła obok i przycisnęła różdżkę mocno do skroni kobiety.
- Legilimens – rzuciła.
Nie było czasu, ich spotkanie było ograniczone, a nie wiedziała z kim ma do czynienia. Może przebrnięcie do jej umysłu wcale nie będzie takie proste jak się na pierwszy rzut oka wydawało?


// Celuje w świeże wspomnienia


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]26.10.20 16:18
The member 'Rain Huxley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 16
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]26.10.20 21:49
Dnie zlewały się w jedno. Wszystkie jednakie, odmierzane - zdawać by się mogło - wizytami medyka, który chronił ją przed całkowitym wyziębienia. Podawał wodę i trochę chleba, który przyjmowała milcząco. Nie patrzył jej w oczy, zdawał się choć odrobinę… ludzki. Ale nie miała złudzeń, że pomoże jej w jakikolwiek inny sposób. Rany gardła goiły się wolniej, czuła je dokładnie, kiedy przełykała rozpuszczony chleb i krzywiła się lekko. Parciany worek właściwie nie dawał ciepła, cienka warstwa ledwie odrobinę chroniła ją przed zimnem. Ledwie. Prawie niezauważalnie.
Ile tu już była? Nie wiedziała, wszystko zdawało się jedną nierozerwalną całością. Był czas przed złapaniem i ten po. Czasami stawała na nogach, żeby dać odpocząć przypiętym do sufitu rękom. Musiała przyznać, że przypięli ją zmyślnie, nie pozostawiając żadnego oparcia, choć wokół znajdowały się rzędy kolumn. Gdy ogarniał ją niespokojny sen zawisała na rękach.  Bliska obecność dementorów i ogarniętych szaleństwem więźniów nie działa dobrze. Zwłaszcza, że pozostawała sama ze sobą. Ze sobą i swoimi myślami. Kilka razy zwyczajnie żałowała, że udało im się ją uratować. O wiele bezpieczniej byłoby, gdyby zginęła. Zapadała się w sobie i wyciągnęła z przeklętej pustki na powierzchnię. I tak wokół, ciągle, na zmianę. Wątpiła i wierzyła. Miała dość, gonitwy myśli napędzającej się samej.
Zdawała się w jakiś sposób rozpoznawać już moment w którym odbijające się echem kroki i podnoszone głosy świadczyły o zbliżających się jednostkach. Podniosła się, stając pewniej na nogach, skupiając myśli, wytężając jasnoniebieskie spojrzenie. Potrzebowała jednego momentu. Tylko tyle, albo aż. Tęczówki zawisły na naczelniku, który zatrzymał się przed nią, jednak spojrzenie przesunęło się po strażnikach prowadzących więźnia. Kiedy odezwał się, jej uwaga ponownie skupiła się na nim. Jedna z brwi uniosła się do góry. By za chwilę jej oczy zmrużyły się lekko, gdy umysł wyłapał jedną istotną informację. Zamierzają trzymać ją tutaj co najmniej miesiąc. Tym razem, nie popełnią przy transplantacji wcześniejszych błędów. Wiedziała to od razu, uzdrowiciel, który zajmował się nią teraz, pierwsze co zrobił, to wprowadził ją w śpiączkę. Kolejne słowa i ruch przeniosły jej uwagę. Zawiesiła spojrzenie na kobiecie, próbując dopasować tą niewielką ilość informacji do znajomych sylwetek. Mogła? Była w stanie? Jackie wyjechała, Pomona zniknęła, czy to mogła być któraś z nich?
Nie. To nie mogło mieć znaczenia. Wróciła spojrzeniem do naczelnika Tower patrząc na niego, próbując zachować beznamiętny wyraz twarzy. Nie była jej w stanie pomóc, nawet jeśli chciała. Nie szarpnęła się w jego kierunku, nie wydała żadnego dźwięku, nie zamierzając dać mu żadnej satysfakcji. Na ostatnie zdanie jej brwi znów drgnęły unosząc się do góry. Gości? No tak, mogła się spodziewać, odprowadziła go spojrzeniem, poprawiając swoje ustawienie by pewniej trzymać się na nogach. Jasne spojrzenie dwóch jednakich błękitów zawisły w miejscu w którym najpierw zniknął naczelnik. Chwilę później kroki rozległy się na nowo, stała, czekając, a kiedy sylwetki wyłoniły się z ciemności przesunęła po nich beznamiętnym spojrzeniem. Kiedy Rookwood odezwała się, zerknęła na nią krótko, wywracając oczami na stwierdzenie dotyczące części ciała. Nie zareagowała na jej słowa w żaden widoczny sposób postanawiając ją zignorować. Naiwnie sądzili, że bycie torturowaną, albo oglądanie tortur kogoś innego mogłoby zmusić ją do mówienia. Zabawne, mówienia. Mogła jedynie potakiwać i kręcić głową. I ściemniać ile dusza zapragnie. Szybko straciła zainteresowanie Rookwood, wlepiając ślepia w Macnaira. Nie mógł zabrać ze sobą Mulcibera? Z nim spotkania zdawały się jakieś bardziej… odżywcze. Paradoksalnie, gdyby nie był pieprzonym demonem w ludzkiej skórze, może w innym życiu, może nawet mogliby odnaleźć nić porozumienia. Ta myśl sprawiła, że kącik ust uniósł się w uśmiechu, idiotyczne, szalone, nienormalne. Naprawdę o tym pomyślała? Macnair w końcu też postanowił się odezwać, a kiedy to zrobił popatrzyła na niego i westchnęła ciężko. Na ostatnie z pytań zwinęła pięść i wystawiła kciuk ku górze, w krótkiej ocenie, że jest świetnie. On też nie zainteresował jej na dłużej. Jej wzrok zawisł na trzeciej sylwetce. Nieznanej, dlatego wpatrywała się w nią uważnie, dokładnie, chcąc zapamiętać każdy możliwy szczegół. Bardziej w nawyku, niż myśli, że jeszcze się wywinie. Myśli i tak galopowały, dostrzegając szansę. Wiedziała już, że Rookwood była śmierciożercyznią, co z Macnairem? Zastanowiła się nie przesuwając na niego spojrzenia. Najsilniejszym potwierdzeniem byłby znak na ramieniu. Na razie jednak, skupiła się na kobiecie, która wysunęła się przed resztę. To była jej szansa. Nie mogła być Deirdre, to dobrze. Niedobrze, że domyślała się, dlaczego tu może być, zwłaszcza gdy niwelowała między nimi odległość. Od miesięcy ćwiczyła i próbowała, ale nie miała pojęcia, czy poczyniła jakieś postępy, jeśli szło o oklumencje. Pamiętała jednak słowa Skamandera. Nie skupiać się na obronie wszystkiego, równomiernie, bronić tego, co mogłoby mieć jakieś znaczenie. A ona doskonale wiedziała co miało znaczenie. Dzisiaj widocznie miała sprawdzić, czy te ćwiczenia dokądkolwiek miały ją zaprowadzić. Oh, ale byłoby zabawnie, gdyby zamiast ważnych wspomnień wpuścić ją do tych kontrowersyjnych, na przykład ostatniego spotkania na plaży, czy jednego ze spotkań z Macnairem. Czy pochwalił się już kolegom o relacjach, które ich łączyły? Kiedy kobieta zbliżała się spojrzała jej w oczy, głęboko, dokładnie, czując, że to moment, szansa, chwila. Dobrze, chodź, bliżej, jeszcze kawałek zdawało się mówić jej spojrzenie. Skupiła się na tym, co chodziło jej po głowie już od momentu w którym znaleźli się w tym miejscu - a bardziej momentu w którym ją dostrzegła. Wątpiła, że osłabienie jej pozwoli, ale liczyła na własną siłę i magię.
Tylko tyle, albo aż.

| działanie na pw



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.


Ostatnio zmieniony przez Justine Tonks dnia 26.10.20 22:04, w całości zmieniany 1 raz
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Panoptikon Azkabanu - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]26.10.20 21:49
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 37
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]26.10.20 23:27
Justine Tonks wciąż nie trafiła do celi. Znajdowała się w najbardziej widocznym i jednocześnie centralnym miejscu po zejściu do Azkabanu, na samym środku panoptikonu. Jej dłonie skute były kajdanami i łańcuchem przywieszone do sklepienia, którego nie było widać — nikło w ciemnościach. Daleko, wokół w kręgu otaczały ją rzędy kolumn rozchodzących się korytarzy.

Sigrun nie czuła się w Azkabanie komfortowo. Obecność dementorów - choć ich nie widziała, była wyczuwalna. I mroziła krew w jej żyłach. Nie dawała tego po sobie poznać, ale nieustannie towarzyszyło jej uczucie ich bliskości. Pamiętała. Niechciane wspomnienia zaczynały powoli do niej napływać. Co, jeśli miałaby tu zostać? Nie zdekoncentrowało jej to jednak. Od razu wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie w kobietę, która nie miała szans się bronić. Wiązka czarnomagicznego uroku sięgnęła więźniarki. Drew ograniczył się do powitania i napicia alkoholu, jakby wyczekiwał szczególnego spektaklu. Pozwolił pracować Rain. Huxley, która po raz pierwszy znalazła się w takim miejscu, szczególnie wyraźnie odczuła obecność dementorów i chłód, jaki tu panował. Doskwierał jej niepokój, dziwny, obcy lęk. To właśnie te nieprzyjemne uczucia, które wywoływały te istoty sprawiły, że Huxley nie udało się wtargnąć do umysłu Justine.

Justine ujrzała przed sobą gości - Sigrun, Drew i obcą jej kobietę. Zaklęcie Śmierciożesrczyni sprawiło, że nagle poczuła bezwład w nogach. Jej ciało opadło na łańcuchach, które szczęknęły, kajdany uderzyły o siebie. Jej ręce przeszył ból, cały ciężar jej ciała spoczął na delikatnych, kruchych nadgarstkach. Na nic zdawały się próby utrzymania równowagi. Nogi miała, jak z waty.


| Na odpis macie 48h. Na przesłuchanie macie 4 tury.

Justine żywotność:
100/240 (kara: -30)
- cięte: język -80, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -15
- wyziębienie -5
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]27.10.20 22:07
Nie zdziwiło ją, że jej nie wyszło. Chociaż bardzo chciała, aby udało się za pierwszym razem i aby mogła jak najszybciej opuścić to miejsce, to ponownie przekonała się, że w tym fachu szybkość nie jest dobrym doradcą ani pomocnikiem. Dreszcze przechodziły przez jej ciało, czuła na sobie spojrzenia Sigrun oraz Drew i wcale jej to nie pomagało. A w jej głowie gdzieś z tyłu brzdąkały galeony, które mogła tutaj ładnie zarobić i czuła jak z każdą chwilą umykały jej przed nosem. Musiała się ogarnąć i to szybko, ale jak to zrobić, gdy za swoimi plecami czujesz oddech dementorów?
Podziwiała pracę czarodziei tutaj, że byli w stanie pracować w tym miejscu. Obcować z tymi chorymi psychicznie czarodziejami, którzy postradali zmysły i wyglądali gorzej, niż sprany kundel leżący pod płotem; z tymi dementorami, którzy czaili się za rogiem; w tych ciemnościach i chłodzie. Kto o zdrowych zmysłach podjąłby się takiej pracy? Zerknęła na czarodzieja, który ich tu przyprowadził. W sumie, to nie wyglądał na normalnego. Może miał nierówno pod sufitem jak większość więźniów tego miejsca?
Wzięła głębszy wdech. Nie chciała wypuścić powietrza z taką głośnością, ale w tym pomieszczeniu, lochu, korytarzu? Gdziekolwiek tak naprawdę się znajdowali było takie echo, że jej ciche westchnięcie rozniosło się po okolicy. Musiała się skupić. Jak? Najlepiej przez chwilę skupiając swój wzrok, całą swoją uwagę na swoim celu, całą swoją energię na zadaniu. Na chwilę opuściła różdżkę, nie była jej teraz potrzebna. Wpatrywała się w zwisającą dziewczynę. Starała się odgonić od siebie myśli związane z pełną sakiewką, nie powinna sobie wyobrażać jej ciężaru dopóki zadanie nie zostanie wykonane. Próbowała uciszyć głos Mulcibera w swojej głowie, myśl o Percivalu wcale nie była jej teraz potrzebna. Jego „nie zawiedź mnie znowu” również. Próbowała opanować drżenie własnego ciała, zapomnieć o tym, że gdzieś tam są dementorzy. Póki miała zadanie do wykonania, to Drew, Sigrun i strażnik będą ją chronić i nie pozwolą by z Nienacka, gdy będzie najbardziej narażona, któryś z tych czarnomagicznych stworów są zaatakował. Przecież całe to przedsięwzięcie spełzło by na niczym. Musiała im w tej kwestii zaufać, jak już nie będzie im potrzebna, to już dawno będzie po za zasięgiem pocałunku dementora. Wytłumaczenie sobie tego wszystkiego pozwoliło jej, a przynajmniej taką miała nadzieję, na uspokojenie się. Jej lęki były irracjonalne, niepotrzebne i jedynie przeszkadzały. Wytłumaczenie sobie problemu, ujarzmienie go mogło sprawić, że poczuje ulgę i spokój. I wróci do niej skupienie, którego teraz tak bardzo potrzebowała.
Nie tylko ona wpatrywała się w swoją ofiarę. Ofiara również wpatrywała się w nią. Tak jak Huxley przed chwilą chciała zapamiętać jej wygląd, tak miała wrażenie, że zwisająca czarodziejka robi dokładnie to samo. Przyglądała się jej uważnie, Rain nie mogła przypuszczać, aby dziewczyna coś kombinowała. W końcu wisiała tu skrępowana, bez czucia w nogach, bez różdżki, pokaleczonym językiem. Cóż mogła zrobić? Hux przez chwilę poczuła się niekomfortowo, ale i w tym wypadku szybko wyparła to ze swoich myśli. Ponownie uniosła rękę, wyciągnęła ją przed siebie na tyle tylko, aby różdżka dotknęła skroni czarodziejki.
- Legilimens – wypowiedziała inkantację.
Czas upływał im nieubłagalnie.


// Ponownie celuję w świeże wspomnienia.


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]27.10.20 22:07
The member 'Rain Huxley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 98
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Panoptikon Azkabanu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach