Wydarzenia


Ekipa forum
Szafa grająca
AutorWiadomość
Szafa grająca [odnośnik]13.04.20 21:11
First topic message reminder :

Szafa grająca

Powiadają, że wiele lat temu przypłynęła do Londynu na jednym z hiszpańskich statków, była darem. Zabytkowa, magiczna, piękna szafa grająca, w której zamknięto wiele morskich pieśni. Gdy rozśpiewane moczymordy tracą głos, to właśnie ona wypełnia swą melodią wnętrze rozchichotanej tawerny. Przy niej milknie każdy instrument marynarza, jest jak skarb, z roku na rok skupia na sobie coraz więcej spojrzeń, a personel dba o to, by przeżyła kolejne pięć pokoleń marynarzy. Stoi dumnie wyprostowana przy jednej ze ścian, nieopodal rzeźby z demonicznym krakenem. Niektórzy mówią, że jest pierwszą, na którą popatrzy oko strudzonego wędrowca. Gdy tłucze się szkło i łamią drewniane nogi krzeseł, ona pozostaje pod ochroną, nie dosięgnie jej żaden sztorm.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:28, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Szafa grająca [odnośnik]30.06.20 20:34
Niezła jazda; mamy tu wieszczkę, piratów, wybuchy i antyrządowych tajniaków, wymarzony materiał na film akcji. No właśnie, bo tu się robi z niego pieprzony dokument o zagmatwanej chronologii i faktach dostępnych tylko dla co drugich. Nie jestem zainteresowany w kopaniu dołka pod samym sobą, szkoda tylko, że łopata poszła w ruch. Normalnie deus ex machina, jeśli planujemy pozostać w tej konwencji filmowo-teatralnej.
-Pani Boyle, co dokładnie widziała pani w wizji? - pytam się, na moje pytanie może odpowie, uśmiecham się ładnie, aż mnie szczęka boli, to nagłe rozgrzanie mięśni po poprzednim szczękościsku, jaki elegancko prezentowałem grając z Garniturkiem w kto pierwszy mrugnie to nie najlepszy pomysł. Po Filipce widzę, że przekonana co do dobrych intencji nieznanych typków także nie jest, chociaż ktoś, kto za piękne słowo i obietnice bigosu nie poleci na łeb na szyję za nieznajomymi.
-Pieprz się, Cedric - przekrzykuję hałas, mierząc gościa wściekłym wzrokiem - gdybyś chciał nam wszystkim poderżnąć gardło, powiedziałbyś tak samo - burczę, to, że jego koszula ma czysty kołnierzyk nie dodaje mu tutaj wiarygodności, wręcz przeciwnie. No i nadal się boczę za to, jak kpił sobie z Evandry - czy raczej ze mnie, posługując się jej imieniem, które właściwie wcale nie padło. Sensownie to myśli Bojczuk, ale chuj, spóźnił się o jakiś kwadrans. Teraz piwo dokończy w biegu, a Parszywy skończy nie tylko z małym utargiem - wcześnie jeszcze jest, a knajpa przecież dwadzieścia cztery siedem - ale też uboższy o kilka pokali.
-No to się pośpiesz - warczę do typa, który nazywa mnie kretynem. Spływa to po mnie, co nie, a tutaj gra się toczy nie na pieniądze, tylko na czas. Najwyraźniej mamy go mało - postaramy się nadążyć, skoro i tak się w to wplątaliśmy - bo rzecz tyczy się i dwóch pań i Bojczuka i tamtych nieznajomych, co podpierają ścianę. Nagle przez drzwi wpada chłopak, zatacza się, ląduje na obtartych kolanach jak rasowa dziweczka i zaczyna śpiewać. Suki, no pięknie. Ewidentnie zabawa się skończyła i trzeba się zawijać. Lepiej, żeby mnie tu nie widzieli. Dla Morgana skończy się to co najmniej aresztem, a dla mnie, fak, już wolę więzienie niż list do rodziców. Argument z psami załatwia sprawę, w trymiga jestem gotów do drogi i znacznie cichszy, no, do czasu aż Cedric zaczyna się rządzić.
-Słyszałeś go - wskazuję mężczyźnie obszarpanego wyrostka - suki myślą, że tu siedzą zamachowcy. Mamy więc tu zostać, udawać Greków i czekać aż zgarną nas na dołek? Idziemy wszyscy. A ty pójdziesz pierwszy - stwierdzam, bo wkurwia mnie tymi swoimi dyspozycjami.
-Glacius - macham różdżką, celując w podłogę tuż przed drzwiami, by ewentualnym nieproszonym gościom zagwarantować twarde lądowanie i pobite kości ogonowe. To tak na zachętę, a sam pośpieszam za Dorotheą i resztą, w ogonku tego dziwacznego orszaku - te, ty też z nami idziesz - dodaję, ciągnąc za ramię modnisia w smoczej skórze - za dużo już słyszałeś - wyjaśniam mu uprzejmie, znacząco patrząc na swoją uniesioną różdżkę.


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Szafa grająca - Page 5 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Szafa grająca [odnośnik]30.06.20 20:34
The member 'Francis Lestrange' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 92
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szafa grająca [odnośnik]01.07.20 0:27
Wróżebne opowiastki Dorotki przyciągnęły parę oczu, zaczęto zadawać pytania i dopiero wtedy Filipa zainteresowała się bardziej całą sprawą z tajemniczym statkiem, wybuchami i fiksacją tych wszystkich rozgorączkowanych łbów. A co jeśli to nie była kolejna bajeczka wypowiadana dla rozproszenia uwagi? Co jeśli błądzili w osądach i wypowiadanych fałszywie lub mniej intencjach? W zbyt szybko mijającej chwili zdołała zacmokać, a potem popatrzeć dłużej na swoją mentorkę. Nie ufała tym zasranym deklaracjom zwodniczego towarzystwa. Powinna bardziej zaufać przeczuciu pani Boyle. Z całej tej bandy znanych i nieznanych gagatków najbardziej wierzyła właśnie jej (i Bojczukowi, ale zdawało się, że akurat ten nie ma za dużo do powiedzenia w tej sprawie), nawet mimo sceptycznego nastawienia do tych całych wróżb. A jednak coś gdzieś walnęło i ta układanka zaczynała… no właśnie nie, nic nie trzymało się kupy. Johnny zwijał portki do wyjścia na wieść o policji, między stolikami zapanowało poruszenie. Wszyscy po prostu chcieli stąd wyjść, ale Filipa wiedziała, że pusty Parszywy o tej porze jest jeszcze bardziej podejrzany od paskudnych gęb, które wygrzewały te stołki w codziennych pijaczych rytuałach. Wolała jednak nie stanąć oko w oko z typami, które jakiś czas temu nawoływały do zbyt wielkiego podporządkowania różdżek. Swoje tajemnice miała i wiedziała dobrze, że pozostali również chowali garść lepkich, kuszących sekretów, które nie powinny tego dnia wpaść w niepowołane ręce.
- Policja w Parszywym. Będą zachwyceni – mruknęła pod nosem, obejmując spojrzeniem szerokie wnętrze lokalu. Już sobie wyobrażała, jak im spadną utargi w najbliższych dniach, kiedy tylko pójdzie plota, że mundurowi zrobili rozróbę. Po dokach wieści rozchodziły się diabelnie szybko. – Idę za tobą, pani Boyle – odparła, nie mając ochoty na większy komentarz. Zerknęła jeszcze za siebie, by zarejestrować, co takiego wyczyniał jej rudy sojusznik. Wyjątkowo jej się podobała jego obecność. Przynajmniej niektórzy ostatecznie zrezygnowali z łapania za to, co nie należało do nich… chociaż jak tak popatrzyła na Scalettę, potem na Francisa, a wreszcie zakończyła na wnętrzu własnej drobnej dłoni, to przestawała wierzyć, że w tym miejscu ktokolwiek zrezygnuje. – Poradzą sobie bez nas – dodała, wiedząc dobrze, że w razie co pozostała obsługa wiedziała, co robić. Dalej tawerna mogła sprawiać wrażenie niewzruszonej nadejściem ewentualnych intruzów, o ile pewne języki nie okażą się zbyt skore  do współpracy, o ile marynarskie dusze nie zostaną rozgrzane do czerwoności. Wtedy nie będzie już co zbierać. Miała nadzieję, że sprawa zostanie załatwiona szybko, a domniemany patrol nie pozostawi po sobie bałaganu, ale to była raczej naiwna wiara. Oni zawsze zostawiali syf, a ona wiecznie gnała z pieprzonym mopem. Popatrzyła na skrzata Bojczuka. – Nie chcesz mi go tutaj zostawić? – zasugerowała, unosząc lekko brew. Przydałby jej się usłużny pomocnik. – Jaki macie plan? – rzucając ciekawskie spojrzenie na członków tej nietypowej ekipy. Szli za zagadką, ale jakoś wcale się do niej nie zbliżali. To było dość irytujące.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Szafa grająca [odnośnik]05.07.20 22:11
Tak, jak do tej pory w sali Parszywego Pasażera zdawała się panować skrajna niezgoda co do podejmowanych działań, tak nagle z jakiegoś powodu niemal wszyscy postanowili ruszyć do wyjścia; być może gnała ich tam ciekawość co do dalszego rozwoju wydarzeń, może niechęć do bliskiego spotkania z patrolem magicznej policji – główny problem polegał jednak na tym, że spośród obecnych, tylko Cedric zdawał się przewidzieć komplikacje związane z nagłym wylaniem się z ciasnego pubu kilkunastu lub kilkudziesięciu osób (trudno było przeliczyć na oko; część marynarzy została na swoich miejscach, część – zachęcona słowami Francisa – po chwilowym wahaniu ruszyła jednak za kapitanem). W efekcie do wąskiego, prowadzącego na zaplecze korytarzyka wcisnął się mały tłum, z Dorotheą idącą na przedzie, choć póki co nikt spośród zgromadzonych zdawał się nie mieć wyraźniejszego planu; pytanie Philippy zawisło w powietrzu, czekając, aż ktoś na nie odpowie. – To nie ma sensu, jak wyjdziemy stąd wszyscy, to nigdy nie dojdziemy do tego statku. Zauważą nas w trzy sekundy. Zostanę – spróbuję zatrzymać ich w środku tak długo, jak się da – odezwał się jeden z porządniej ubranych mężczyzn, ten, który wcześniej stał przy drzwiach wyjściowych, i który jako pierwszy przyznał, że zna chłopca niosącego wieści o nadchodzącej policji.
Pomimo wciąż rozchodzących się po pomieszczeniu potępieńczych wrzasków, Cedricowi udało się sięgnąć po białą magię, a dzięki jego zaklęciu Philippa i Dorothea poczuły nowe, napełniające je siły. Glacius Francisa pomknął w stronę głównych drzwi, tworząc przed nimi lodową pułapkę, ale mężczyzna w płaszczu ze smoczej skóry nie zareagował zbyt przyjaźnie na zaciśnięte na jego ramieniu palce. – Zabieraj ze mnie łapy i spierdalaj – warknął, po czym odchylił się, zaciskając wolną rękę w pięść; zamachnął się, mierząc prosto w brzuch Francisa.
Mniej więcej w tym samym czasie huknęły drzwi wejściowe, po czym rozległ się tupot ciężko obutych stóp – urwany nagle i zakończony siarczystym przekleństwem, gdy pierwszych dwóch funkcjonariuszy, którzy pojawili się w Parszywym Pasażerze, upadło boleśnie na posadzkę. Pozostali dwaj zatrzymali się w wejściu, rozglądając się po sali – kilka osób, którym nie udało się jeszcze wejść do bocznego korytarza, blokowało im widok na pozostałych, ale nawet ci stojący najbliżej mieli na wydostanie się zaledwie sekundy; słyszeli też rozlegające się w głównej sali głosy. – Magiczna policja, proszę wszystkich o pozostanie na swoich miejscach – odezwał się jeden z mężczyzn; jego głos był donośny, bez trudu przebijał się przez wrzaski i brzmiał autorytetem. – W porcie wysadzono statek. Otrzymaliśmy informację, że czarodzieje za to odpowiedzialni ukrywają się tutaj. Mamy nakaz przeszukania – ciągnął dalej, choć nie wyciągnął z kieszeni żadnego pergaminu. – Proszę wszystkich o odsunięcie się od drzwi. Nikt nie wyjdzie stąd, dopóki nie skończymy. Incarcerare – rzucił, szarpnąwszy krótko nadgarstkiem. – Czy ktoś mógłby pozbyć się tych jazgotów?! – warknął ze zniecierpliwieniem; jeden z jego towarzyszy przeszedł przez lód – tym razem ostrożniej – bez trudu odnajdując w nieco opustoszałym pomieszczeniu miejsce, z którego unosiły się opary; pod nosem wymamrotał inkantację, a te rozwiały się, uciszając jednocześnie wydobywające się z rozbitej fiolki dźwięki. Cisza, która po tym zapadła, wydawała się ogłuszająca. – Możemy przyspieszyć cały proces, jeśli sprawca zamachu przyzna się od razu – lub jeśli zostanie przez kogoś wskazany. Taka osoba może też liczyć na sowite wynagrodzenie. W przeciwieństwie do tych, którzy zdecydują się z jakiegoś powodu utrudnić nam pracę – dodał, po czym zrobił (bardzo ostrożny) krok do przodu, przestępując ponad lodową pułapką – i rozglądając się wyczekująco.

Działające zaklęcia i eliksiry:

Abspectus - 3/3
Eliksir Banshee - 3/5; -10 do OPCM i uników
Magicus Extremos - 1/3; +13 do rzutów (Philippa, Dorothea, sojusznicy Cedrica, kapitan statku)
Glacius

Rzuty: magicus extremos, cios wymierzony we Francisa; Francis - mężczyzna zamachnął się na ciebie wyważonym ciosem w brzuch o mocy 128 oczek

Ze względu na to, że trzydzieści osób nie przejdzie na raz przez jedne drzwi, wszyscy, którzy chcą opuścić pomieszczenie nim zacznie działać rzucone Incarcerae muszą wykonać rzut kością k100 (do wyniku dolicza się podwojoną statystykę zwinności). Rzuty za postacie NPC wykona mistrz gry. Wyjść zdąży pięć pierwszych postaci (graczy lub NPC), które uzyskają wyniki najwyższe; jeśli wychodzących będzie mniej niż pięcioro, rzuty nie będą potrzebne.

Czas na odpis wynosi 48 godzin.


6
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 21:44
Fatalny dźwięk rozpierał niemiłosiernie, wydłużające się napięcie swoiście irytowało, a potargany akt własności palił kieszeń spodni satysfakcją i zainteresowaniem. Zasłyszane wśród pisków wymiany zdań pozostawały dla niego nierozwiązaną zagadką, nawet jeśli umiejętnie wyznaczył strony tegoż konfliktu. Nie słuchał tamtego bajdurzenia, kiedy bezwstydnie wyciągał łapy po cudze szpargały, nie słuchał też później, jak już rozkoszował się własnym, dyskretnym zwycięstwem. Istotnie kosztowało go to mniej wyrzeczeń, niżby przypuszczał - nie poświęcił nawet knuta na pokerową biesiadę, jeden z elegantów przyuważył jeszcze zwodnicze tasowanie, a otrzymany układ nie zapewnił wcale sprytnej wygranej. Nie potrzebował inteligentnej strategii, co najwyżej pazernej duszy i lepkich rączek, co to chętnie zgarnęły napotkane łupy. Nie obchodziła go żadna wojna, ani ta skąpana w murach Pasażera, ani tamta rzeczywista poza portem. Nie dbał o konsekwencje, bynajmniej nie teraz, bo w niespokojnym śnie miewał już wizje stresujące; nie martwił się o jutro, tym bardziej nie frasował się tym, co było wczoraj. Myślał czasem o teraźniejszości, wzniośle chwytał ulotne chwile, cudowne mgnienia i przykre incydenty, nie popadając przy tym w ckliwy sentymentalizm. Beznamiętnie przeżywał młodzieńcze momenty, rozważnie stąpając po lądzie głupoty; naturalna porywczość zaburzała niekiedy ten dynamiczny krok, lecz nie na tyle, by poznał apogeum frywolności. Bywały momenty, gdy to pieprzył, gdy zaczynało mu na czymś ludzko zależeć, bo w końcu się zaangażował, gdy wzgardził swoimi durnymi decyzjami. Nie dziś, nie pośród nieznajomych mu marynarzy i podejrzanych fircyków; od początku już posępnie zajął miejsce w samotnym kącie, do rozgrywki dołączył jedynie dla błyszczących fantów. Był cholernie małostkowy, ignorował ewentualny rozwój sytuacji, niczym jakiś nietykalny skurwysyn sterczał tam nieprzejęty, popalał peta, cieszył się z przywłaszczonej łajby, dopóki ktoś nie upuścił fiolki z eliksirem. Hałas go wkurwiał, informacja o zbliżających się stróżach prawa nieznacząco dała zapomnieć o beztrosce, a minutki mijały przecież nieprzerwanie. Czas stąd spadać, miał tego pełną świadomość, nie on jeden wpadł zresztą na taki pomysł. Aż tak mu się nie spieszyło, ale miał ochotę pogonić leniwe dupska całej tej bandy, coby to nie ociągali się za bardzo.

| rzut na wcześniejszą ewakuację
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 21:44
The member 'Michael Scaletta' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 22:21
Boyle, a więc nazywała się pani Boyle, pomyślałem, gdy Morgan również zaczął dopytywać o wizję. Może jego posłucha, jeśli się znali. Na jego wulgarne wrzaski nie zdecydowałem się odpowiedzieć. Merlin jeden wiedział dlaczego utrudniał mi zadanie. Znalazł się tu przypadkiem, a może coś wiedział i dlatego tak nachalnie wtrącał się we wszystko, zamiast zająć sobą. Musiałem jednak trzymać nerwy na wodzy, nie dać się sprowokować portowym awanturnikom, lecz przychodziło mi to z coraz większym trudem. Przez tego idiotę jeszcze więcej marynarzy ruszyło z miejsca, zamiast siedzieć na dupach, dzięki czemu moglibyśmy się cicho wymknąć.
- Właśnie - przytaknąłem czarodziejowi, który przyznał, że zna wyrostka, co to wpadł przez drzwi. - Zostań tutaj, a ja wyjdę z kapitanem - powiedziałem do niego. Ktoś z nas musiał zadbać o to, by opuścić Parszywego Pasażera - i to z kapitanem Pijanego Wisielca. Jak najszybciej. A ja byłem najbliżej wyjścia na zaplecze.
Nie zdążyliśmy jednak. Głównie przez tego kretyna Morgana, który swoimi wrzaskami zwołał tylu marynarzy, a do środka pubu zdążyła wpaść policja. Kilku z nich wywróciło się na lodowej pułapce, ale to i tak nie powstrzymało reszty. Poczułem jak wszystkie moje mięśnie napinają się ze stresu z każdym słowem funkcjonariusza, oznajmiającym, że poszukują zamachowców i sprawców wybuchu na jednym ze statków. Najgorsze jednak, że rzucili zaklęcie, którego trudno będzie się pozbyć.
- Szybko, kapitanie, wynośmy się stąd - dla pańskiego dobra także - wyszeptałem w kierunku kapitana Pijanego Wisielca, mając nadzieję, że ruszy na zaplecze. - Jeśli nie chcecie go w więzieniu, to do cholery zostańcie tutaj - powiedziałem cicho do tłumu marynarzy, których zwołał Morgan, z nadzieją, że nie rzucą się ku wyjściu i nie zablokują go mimo wszystko. Sam uniosłem różdżkę i wyrzekłem: - Pavor Veneo. - Celowałem nią w funkcjonariuszy magicznej policji w nadziei, że zniechęcająca mgła obejmie ich wszystkich i nie pozwoli nas zaatakować, po czym sam ruszyłem ku wyjściu na zaplecze.

Mam nadzieję, że dwie akcje są wciąż możliwe. Pierwsza kość - zaklęcie, druga kość - zwinność na wyjście z pubu.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 22:21
The member 'Cedric Dearborn' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 11

--------------------------------

#2 'k100' : 96
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 22:46
Kotłuje się wzorowo, lecz to wirują ciała opasłych marynarzy i krzepkich czarodziejów o skroniach przyprószonych siwizną, podczas gdy według moich wyliczeń, to ja powinienem tam na parkiecie obracać Filipkę, która pokazałaby mi, jak stawiać kroki do muzyki innej od Bacha. Od niego byśmy zaczęli, a skończyli, hoho, gdzieś w rowie albo na statku płynącym do ziemi obiecanej.
Nad ranem, oglądając wschód słońca i machając białą chustką. Śniłbym o tym, a później chlapał twarz zimną wodą i przecierał zapuchnięte powieki w cudzej łazience nad obdrapaną umywalką. Dobrze, że nikt mnie nie pyta, czemu nie wracam na noc do domu. Nie mam na to dobrej odpowiedzi. Ale, ale, wracając do tematu, zaczyna wrzeć, pisk z butelki rani me delikatne bębenki, a ważniak wygłasza heroiczne oświadczenie. Unoszę brew, on sam na - co najmniej trzech przedstawicieli policji? Czarno to widzę, przewaga liczebności i brutalności, jak sądzę, będzie po ich stronie. Szlachetny postępek nieznajomego, którego roboczo nazywam sobie Chuck, naciska na mój odcisk. Odzywa się kompleks antybohatera-arystokraty. Że to niby moja spuścizna, ale prawda jest taka, że nigdy nie lubiłem nadstawiać karku. Za to, gdy przychodzi mi bronić własnej skóry, to wcale niezły ze mnie kogucik.
-Protego - sapię zaskoczony, unosząc różdżkę, by uniknąć pięści typa w skórzanej katanie. Normalnie sam w szoku jestem, że pierwsze co, to rzucam zaklęcie, a nie rzucam się w tył, jak to przy karczemnych awanturach bywa. Bez względu na efekt, buńczucznie spoglądam na niego i warczę, by współpracował, bo zaraz to się zrobi gorąco. Niestety nie za sprawą szocików ani krótkich spódnic kelnerek, to nawet nie słynna potrawka Cristiny, po której pali tak górą, jak i dołem. Do środka pubu wparowują gwałtownie niebiescy, jeden z drugim leci na tyłek za sprawą mojego sprytnego zaklęcia, ale kolejni dwaj już nie dają się na to nabrać i zostają w pionie. Sratatata, standardowe przemówienie, wszystko pięknie, ładnie, tylko że Filipka i Dorota różdżek zarejestrowanych nie mają, Kapitanowi dokądś śpieszno, a Cedric pewnie by im specjalnie do gustu nie przypadł.
-Amicus - szepczę jeszcze, celując w naszego modnisia, bo ten może stanowić problem, a zaraz potem chowam różdżkę do kieszeni - kupuję ci czas - syczę do Cedrica, po czym niechętnie odsuwam się od wyjścia, by spojrzeć na czterech funkcjonariuszy.
-Zamachowcy, tu? Przecież tu piją sami marynarze, panie, a dla nich statek, byle jaki statek, to świętość. Nie tak załatwiają swoje sprawy - mówię ze znawstwem, starając się brzmieć pewnie. Jeszcze nie zdecydowałem, czy podam się za Morgana czy za Franca, więc obstawiam fanfaronadę, którą przypisuję jednemu i drugiemu. Zwłaszcza w momentach zdenerwowania - jak pan widzi, jesteśmy skłonni współpracować - dodaję, spoglądając na Bojczuka, który został ze mną, lecimy na tej samej fali, dobrze, że w towarzystwie - zaraz, jak usłyszeliśmy wybuch parę osób wyleciało na zewnątrz, kilku wyrostków, sądziłem, że może chcieli rzucić okiem, co się stało, ale teraz, jak pan mówi, że zamach, to sam już nie wiem. Źle im z oczu patrzyło, prawda, Jon? - szturcham Bojczuka w bok, coby coś powiedział i mi pomógł, bo sam to raczej czterech chłopa nie urobię.

|odpowiednio pierwsza kość na pierwsze zaklęcie, druga na drugie


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Szafa grająca - Page 5 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 22:46
The member 'Francis Lestrange' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 80

--------------------------------

#2 'k100' : 75
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 23:03
- Wiesz, Phillie, on jakby sam o sobie decyduje - uśmiecham się na pytanie o skrzata i zerkam w kierunku Łapserdaka, unosząc nieznacznie jedną brew; na mordzie pełna powaga - Chcesz zostać w Parszywym, co? - pytam, ale jego mina mówi dosłownie wszystko - oczywiście, że nie chce, tylko jakoś głupio mu odmówić pannie Philippie, więc parskam cichym śmiechem i macham ręką, żeby się nie stresował - Żartowałem tylko - kiwam łbem, puszczając mu oczko, a on posyła mi delikatny uśmiech - Dobra, Phillie, pospiesz się - poganiam ją jedną ręką. Sam zostaję z tyłu, przepuszczając wszystkich tych, którzy byli w... jakby to ująć? Mniej komfortowej sytuacji? No bo serio, miałem zarejestrowaną różdżkę, krew czystą jak łza od wielu pokoleń (przynajmniej na papierze), więc powiedzmy, że ze wszystkich znajomych, portowych mord byłem chyba w najlepszej sytuacji. Oglądam się na Morgana i rozchylam wargi, ale zanim zdążę cokolwiek powiedzieć widzę, że jakiś frajer w skórach się na niego zamachuje i spomiędzy warg wypada mi tylko głośne - HEJ!... - a później do środka wpada policja i jest już za późno na ucieczkę, więc zgodnie z poleceniem tego głównego psiarza (przynajmniej na takiego wyglądał) zostaję na miejscu i nawet obie ręce unoszę, żeby nie było, że coś kombinuję - Który statek? - pytanie jakoś samo wypada z moich ust, ale w ogólnym rozpierdolu panującym wokół pewnie i tak nie było mnie słychać. Szczęście, że krzyki w końcu cichną, bo uszy mi już od tego więdły; cisza była taka przyjemna, choć trochę niepokojąca. Zerkam w kierunku Morgana, jak zaczyna paplać i zbliżam się, wciąż z nieznacznie uniesionymi dłońmi; skrzat podąża krok za mną, chowając się gdzieś za moimi nogami - Dokładnie, od początku się wydawali jacyś... no nie wiem, DZIWNI, ale mało to dziwaków w porcie? Jak tylko jebło to się zerwali takim pędem, że nawet piwska nie zdążyli dopić, nie? Jednemu z kieszeni to wypadło - ruchem głowy wskazuję na rozbitą fiolkę - A drugi jak uciekał to jeszcze nam podłogę zapaskudził, o, no patrzy pan - tym razem kiwam na lodową pokrywę tuż przy drzwiach - Teraz jak pan mówi, że to mogli być zamachowcy to nagle nabiera większego sensu, pewnie nie chciał żeby go ktoś gonił - kiwam głową. Pełna powaga, nawet mi powieka nie drgnęła, kiedy to wszystko mówiłem; kłamstwo miałem we krwi.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 23:13
Łupnęło i to ostro. Wleźli do środka, jak do siebie, zakłócili święte rytuały marynarskiego azylu. Wepchnęli się tutaj nieproszeni, szukając zła, którego… którego przecież wcale tutaj nie było. Moss oczywiście była skłonna uwierzyć, że gagatek gdzieś się tu chowa w tej kupce zbierających się do ewakuacji jegomości, ale w tej chwili nie umiałaby wskazać odpowiedniego. Mogłaby wciskać kit, wierząc, że za groźnym wąsem i srogim spojrzeniem chowała się podatna na kobiece uroki łagodność. Popatrzyła odruchowo za panią Boyle, która prowadziła kapitana i ekipę do wyjścia. Bezpiecznego, bo chwili wtargnięcia tych mundurowych nie było mowy o grzecznym opuszczeniu lokalu. To był jej dom, nie ich. Wepchnęli się między szklanki zaplutych resztek rumu, przebili się przez melodie drapiącej morskiej ballady, a teraz jeszcze życzyli sobie posłuszeństwa. Uniosła wyżej brew, gapiąc się przez ułamki sekundy z niedowierzaniem na całą akcję. Zdążyła jeszcze uśmiechnąć się, gdy pierwsze stopy zatańczyły na ślizgawce, ale potem należało myśleć już o piekielnie szybkiej ewakuacji. Była ciekawa, o co chodziło z tym całym kapitanem, jaki to sekrecik pociągał za sobą i tego całego Cedrica i panią Boyle oraz cała resztę mniej lub bardziej znajomych twarzy. Jedno było pewne – niektórym ciśnienie skoczyło, część gwałtownie zerwała się do ucieczki, inni pozwalali sobie jeszcze na dwie sekundy namysłu. Problem w tym, że decydować należało natychmiast, a Philippa przypomniała sobie, że skoro kogoś szukali, to zaraz zachce im się wciskać nochale w każdy kąt. Parszywy miał wiele tajemnic, ona stanowiła ich część, posiadając również wiedzę, która mogłaby zainteresować policjantów, choć chyba niekoniecznie dotyczącą wysadzonego statku. Wolałaby zostać i pilnować spraw Parszywego, uznając tawernę za swoje święte miejsce, ale, cholera, raz dwa się do niej przyczepią i tu słodkie oczy pewnie już nie pomogą. Wyglądali na wkurzonych. Czerwiec prawie się kończył, a od nich zalatywało chłodem, który niespecjalnie budził jej zaufanie. Nie z takimi już pogrywała, ale jakiś czas temu ktoś powiedział jej, że to już nie jest zabawa, że otoczenie spowił mrok i być może nie będzie w stanie sama go przełamać. Zwinność, kłamstwa, odpowiednia gierka. Wszystko działało, ale zwykle. Tym razem czuła, że trzeba spadać. Oni wszyscy mogli stracić parę zębów i świeżutkiego drinka. Ona miała jeszcze trochę tego dziewczęcego ciała i wcale nie chciała go utracić przez czyjeś bezczelne łapska. Do dzieła!
Poza tym zagadka kapitana wydawała się Fils wyjątkowo interesująca. W zamieszaniu umknęły jej działania przyjaciół. Patrzyła tylko na panią Boyle, wiedząc, że przy niej nigdy nie zginie. Powinny jednak postąpić tak, jak nie chcieliby tego policjanci. Zwiewać i mieć nadzieję, że po powrocie Pasażer dalej będzie tu stał. – Pani Boyle, chodźmy, szybko… – mruknęła tylko do kobiety, starając się dostać jak najbliżej niej. Za plecami słyszała głosy mundurowych, ale nie skupiała się na nich. Jeśli się wydostaną, oswojone uliczki portu doprowadzą ich dość szybko do celu. Mignął jej Scaletta, wiedziała, że gdzieś tam jest jeszcze Johnny i Morgan. Zawsze cwani i odważni, na pewno wiedzieli, jak należy zbajerować tych typów. Tym razem oddała im swoją rolę, ale czuła, że należało dopuścić głos sprzeciwiający się pozostaniu na posterunku. To skończyłoby się źle.


Również próbuję się wymknąć.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Szafa grająca [odnośnik]07.07.20 23:13
The member 'Philippa Moss' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 86
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szafa grająca [odnośnik]05.08.20 15:21
Zamieszanie panujące przy drzwiach prowadzących na zaplecze trwało jeszcze kilka nerwowych sekund, podczas których przez wąskie przejście zdążyło przecisnąć się pięć osób: Philippa, Cedric wraz z idącym przed nim kapitanem Pijanego Wisielca, Dorothea (którą - ze względu na położenie - bardziej wypchnięto niż wyszła sama) oraz Michael, który do osobliwego pochodu dołączył jako ostatni. Później zaklęcie rzucone przez funkcjonariusza magicznej policji zamknęło całą resztę towarzystwa w środku - a sami przedstawiciele prawa zdawali się nieświadomi, że ich uwadze umknęło kilka osób.

Pozbierawszy się z ziemi, funkcjonariusze wyciągnęli różdżki, żeby usunąć sobie spod stóp pozostałości pułapki, a później wpuścić do środka jeszcze kilkoro policjantów, którzy rozeszli się po sali, starając się opanować częściowo poirytowany, częściowo podburzony tłum marynarzy i przypadkowych gości. Francis, który bez trudu wyczarował przed sobą tarczę, a później skutecznie unieszkodliwił atakującego go czarodzieja, znalazł się na celowniku jako pierwszy - dwóch mężczyzn podeszło do niego, mierząc go podejrzliwymi spojrzeniami i każąc rzucić na ziemię różdżkę. - Nie widzieliśmy nikogo na zewnątrz. Bylibyście w stanie ich opisać? Jak się nazywali, jak wyglądali? Co mówili, zanim wyszli? - zapytał jeden z nich, przenosząc spojrzenie pomiędzy Francisem, a Johnatanem, który uniósł ręce do góry. Jeden z policjantów na moment opuścił wzrok na towarzyszącego Bojczukowi skrzata, ale ponieważ ten nie sprawiał problemów, zaraz przestał zwracać na niego uwagę. - Wybuch miał miejsce na statku rejsowym, w trakcie przyjęcia z okazji urodzin ministra - odpowiedział na pytanie, po czym rozejrzał się po twarzach zgromadzonych, jakby chcąc ocenić ich reakcję.
Ponieważ nikt konkretny spośród obecnych na sali nie został wskazany, policjanci pobieżnie przeszukali wszystkich (czarodziej w płaszczu ze smoczej skóry wycofywał się coraz bardziej w głąb pomieszczenia, w pewnym momencie prawie stapiając się ze ścianą), po czym ich dowódca westchnął. - Będziemy musieli ich zwinąć i przesłuchać. - I na nic zdały się protesty - bez względu na to, czy bywalcy Parszywego Pasażera stawiali opór, czy też nie, wszyscy zostali ostatecznie pozbawieni różdżek - i odprowadzeni do znajdującego się stosunkowo niedaleko Tower of London, po drodze nie napotkawszy nawet na ślad piątki czarodziejów, którzy zdążyli w porę opuścić lokal, choć wszyscy mogli mieć wrażenie, że na ulicach Londynu panowało większe niż zwykle zamieszanie.

Cedricowi, Philippie, Dorothei, Michaelowi (który właściwie sam do końca zdawał się nie wiedzieć, dlaczego podąża za resztą - ale miał dzięki temu okazję do śledzenia biegu wydarzeń) oraz kapitanowi statku, udało się umknąć przed obławą oraz dotrzeć do miejsca, do którego przycumowany był Pijany Wisielec - jeszcze nim na ulicach zapanował chaos. Przy wejściu na statek czekało już kilka wystraszonych osób, spośród których jedna - stojąca na przedzie kobieta w średnim wieku - rozpoznała Cedrica i wzięła go na bok, przekazując kilka informacji odnośnie planowanej na tę noc ucieczki. Przekonanie kapitana do użyczenia w tym celu statku - gdy już stało się konieczne - okazało się prostsze niż można by przypuszczać - mężczyzna zgodził się zabrać z Anglii uciekinierów, jednak pod warunkiem, że buntownicy spróbują w następnych tygodniach odnaleźć jego siostrzenicę, wciąż ukrywającą się w Londynie. Dopilnowanie, by ta obietnica została dotrzymana, spoczęło na Cedricu.

Maeve, Daniel, oraz piętnaścioro towarzyszących im osób dotarli na miejsce niedługo później - jeszcze nim statek podniósł kotwicę. Dzięki pośpiechowi udało im się umieścić na pokładzie wszystkich uciekinierów; trójka towarzyszących im mężczyzn uścisnęła im dłonie w podziękowaniu, zapewniając, że jeśli kiedykolwiek będą potrzebować pomocy, to zostanie im udzielona.

Francis, Johnatan - zostaliście odprowadzeni do celi zbiorowej w Tower of London, gdzie - wraz z kilkoma innymi aresztowanymi - polecono wam czekać na przesłuchanie. Johnatan, zostałeś wypuszczony z celi dopiero rano, po skontrolowaniu twojej różdżki i raczej męczącym przesłuchaniu. Francis - ponieważ nie posiadasz zarejestrowanej różdżki, po przeprowadzeniu kontroli i przesłuchaniu, pozostawiono cię w celi, polecając oczekiwanie na proces. Jeśli zdecydowałeś się ujawnić swoją prawdziwą tożsamość przed funkcjonariuszami więzienia lub skorzystałeś z możliwości wysłania jednego listu i powiadomiłeś o sytuacji rodzinę, wypuszczono cię niemal natychmiast, obdarowując nieco zdezorientowanymi spojrzeniami i długimi przeprosinami, wygłoszonymi przez naczelnika więzienia. W innym wypadku spędziłeś w więzieniu tydzień, po którym wreszcie zostałeś rozpoznany przez jednego z odwiedzających Tower urzędników i po cichu wypuszczony.

Cedric, Philippa, Dorothea, Michael, Maeve i Daniel - jeśli macie ochotę, możecie kontynuować rozgrywkę w tym temacie, już bez udziału mistrza gry, w dowolnym tempie i konfiguracji, z uwzględnieniem zakończenia przedstawionego w poście. Może dołączyć do was również Ella, jeśli się na to zdecyduje.

Mistrz gry dziękuje wszystkim za wspólną rozgrywkę i jednocześnie przeprasza, że jej zakończenie pojawiło się tak późno - rozpoczynając wydarzenie, sądziłam, że uda mi się dokończyć je przed moim wyjazdem, ale zabrakło mi kilku dni. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko bawiliście się przynajmniej w połowie tak dobrze, jak ja. <3 Jeśli którekolwiek z was chciałoby rozegrać dalej któryś z poruszonych w trakcie wydarzenia motywów i potrzebuje do tego wątku z mistrzem gry, piszcie śmiało.

Rozegranie wątku w celi zbiorowej jest dobrowolne - pamiętajcie jedynie, że ze względu na koniec okresu rozliczeniowego, powinien być on zaczęty przed 20 sierpnia.

Informacja o zdobytych punktach i osiągnięciach pojawi się za chwilę w temacie z wydarzeniem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szafa grająca - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szafa grająca [odnośnik]15.08.20 23:21
stąd

Daniel i jego podgrupa dzieciaków (wyobrażał sobie siebie w wielu rolach, ale nigdy niańki opiekuna małych mugolaków!) zaczęli przekraczać ulicę zaraz za pierwszym z buntowników. Wroński zerknął przez ramię, czy Maeve idzie za nim, przytomnie (i chyba w milczącej zgodzie z Kaiem) zakładając, że dla niej najbezpieczniejsze miejsce. W razie czego był nawet gotów odciągać uwagę policji, umożliwiając dzieciakom pobiegnięcie za dowódcą i kryjąc Maeve oraz jej grupę. Kai mógł zaś mieć na nich oko od tyłu.
Dzięki Murusio, bieg przez ulicę przebiegł nawet sprawnie - przynajmniej na początku. Gdy tylko znaleźli się w bezpiecznym zaułku, za nimi zapanował chaos. Puścili się biegiem w stronę portu, a Wroński bez powodzenia starał się mieć oko zarówno na dzieciaki, jak i na dowódcę grupy, jak i na kobietę, która była przyczyną dzisiejszego zamieszania. Gdyby nie ona, nie wplątałby się przecież w tą całą sytuację.
Udało się, choć miał niemiłe przeczucie, że tylko dzięki łutowi szczęścia. Znaleźli się przy statku, dowódca ściskał im dłonie, dzieciaki wchodziły na pokład, a Wroński miał niemiłe przeczucie, że coś tu nie gra. Nie zakładał, że ktoś go widział,  a nawet jeśli, to nie miał zamiaru się tym martwić. Z typową dla czystokrwistego oprycha arogancją sądził, że nazwisko i zarejestrowana różdżka są dla niego wystarczającą tarczą. Bachory i buntownicy już zniknęli, więc on ze wszystkiego się wymiga, wszystkiego wyprze. Nawet na ulicach miata, bo muszą teraz jakoś wrócić w bezpieczne miejsce. Czy właśnie to go teraz stresowało, perspektywa wyprowadzenia stąd Clearwaterów? Nie, to też nie powinno go martwić, w Londynie czuł się pewnie. Gdy tylko buntownicy zniknęli na statku, Wroński spojrzał w końcu na Maeve, wciąż zadziwiony źródłem swojego podświadomego niepokoju. Aż zrozumiał, co tutaj nie grało. Najpierw jego czujność zwiódł spokój buntownika, który szybko policzył dzieci i nie zdradzał oznak zaniepokojenia. Najwyraźniej nikogo nie brakowało na miejscu. Nikogo, oprócz...
-Gdzie jest Kai? - wychrypiał, spoglądając na Maeve szeroko otwartymi oczyma. Dopiero teraz, gdy zostali sami, nieobecność jej brata zaczęła kłuć w oczy.
Widząc jej minę, momentalnie pożałował swoich słów, swojego zbyt jawnie okazanego zaskoczenia. Szlag. Choć jedno z nich powinno mieć teraz emocje pod kontrolą i być ostoją w całej sytuacji i powinien to być on. Nerwowo przeczesał włosy palcami, rozejrzał się wokół i wyprostował, udając, że wcale nie zdradza oznak zaniepokojenia.
Na pewno zaraz tu dojdzie - chciał dodać, ale słowa uwięzły mu w gardle. Nie był idiotą, a przy Maeve nie był nawet dobrym kłamcą. Doskonale wiedział, że nieobecność Kaia u ich boku to zła wiadomość, że jeśli został gdzieś z tyłu to... cóż, za plecami miał tylko walkę i gliny.
Daniel przez całą noc zamartwiał się o Maeve, nie zakładając nawet, że coś złego mogłoby spotkać jej irytującego brata. Wyobraźnia podsuwała mu każdy ze scenariuszy, tylko nie ten. W najbardziej pesymistycznych zatrzymywano na ulicy Maeve, obnażając jej prawdziwą twarz i zarzucając kwietniowy bunt wobec Ministerstwa. W najbardziej optymistycznych z tyłu zostawał sam Wroński (poświęcenie się zupełnie nie leżało w jego naturze, ale dziś byłby w stanie sprzeciwić się własnemu instynktowi przetrwania - zostanie bohaterem w oczach Maeve i starcie pogardy z twarzy Kaia sprawiłoby mu dziką satysfakcję) i szybko wyplątywał się z całej sprawy udając praworządną ofiarę sytuacji. Z całej trójki to on był w końcu najmniej podejrzany - co za paradoks dla kogoś, kto para się nielegalnymi interesami! Nie miał zaś bladego pojęcia, jak podejść do zniknięcia Clearwatera, nie wiedział zresztą nawet nic o jego życiu i statusie prawnym. Był aroganckim Gryfonem półkrwi, co nie zwiastowałom dobrze, ale nie wystąpił pierwszego kwietnia przeciw Malfoyowi, co nie wiązało go jednoznacznie z buntownikami. Niech to szlag. Najpierw pacan pchał się na nielegalne bójki w Londynie, potem wepchał się z siostrą do Londynu, a teraz zniknął, zostawiając Daniela samego z najładniejszą najbardziej upartą dziewczyną, jaką znał.
Jak w kwietniu, wtedy też miała tylko mnie. - przemknęło mu przez myśl, ale nawet nieuzasadniona pycha nie mogła mu teraz poprawić humoru. Wziął głęboki wdech i spojrzał na Maeve, usiłując nie dać po sobie poznać, że jest wściekły na jej nieobecnego brata.
-Dlaczego właściwie ten nieodpowiedzialny nicpoń wziął cię tutaj, po tym jak uciekałaś z miasta na miotle w deszczu byliście w Londynie? - zadał w końcu dręczące go całą noc pytanie. -Nie możemy się tu kręcić, w porcie. - dodał przytomnie, podskórnie przecuwając sprzeciw (powinni w końcu znaleźć Kaia), ale wiedząc, że powinni jak najszybciej ewakuować się z portu, z dala od całego zamieszania. Gliny zaraz mogą się zjawić i tutaj.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Szafa grająca
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach